C. Słowik, O warunkach istnienia prawdy w świecie zmrożonej historii

Transkrypt

C. Słowik, O warunkach istnienia prawdy w świecie zmrożonej historii
O WARUNKACH ISTNIENIA PRAWDY W ŚWIECIE „ZMROŻONEJ HISTORII”.
(NIE)PRAWDA W POWIEŚCI LÓD JACKA DUKAJA.
Zagadnienie prawdy w Lodzie Jacka Dukaja nie jest jednoznaczne. Z jednej strony
dotyczy prawdziwości ukazanej historii, a jeśli nie prawdziwości, to przynajmniej jej
prawdopodobieństwa, a z drugiej w ogóle istnienia prawdy jako wartości logicznej w świecie
przedstawionym powieści. Ocena „prawdziwości” historii nie przysparza nam zbyt wielu
problemów. Chociaż tzw. katastrofa tunguska faktycznie miała miejsce w 1908 roku 1, nie
ulega wątpliwości, że nie spowodowała ona Wielkiego Zlodowacenia, zamrażającego
Historię. Nie wpłynęła więc na rozwój dziejów, a na pewno nie w taki sposób, jak w powieści
Dukaja: rewolucja październikowa m i a ł a miejsce, carat z o s t a ł obalony a car i jego
rodzina – zamordowani. Po I wojnie światowej Polska o d z y s k a ł a niepodległość,
a Piłsudski z o s t a ł
Naczelnikiem Państwa. Truizmem byłoby w tym momencie
stwierdzenie, że historia alternatywna niejako z założenia jest historią nieprawdziwą.
Są w niej jednak elementy całkiem prawdopodobne. Spójrzmy chociażby na postaci
mające swoje prototypy w realnym świcie: na Piłsudskiego, Rasputina, Teslę... Niedoszły
naczelnik państwa marzy o zbudowaniu niepodległej Polski, Rasputin jest prorokiemszarlatanem, guru sekty, a Tesla – tytanem pracy, geniuszem w pełni oddanym nauce,
poświęcającym się coraz to nowym eksperymentom. Polacy podbijają Imperium Rosyjskie
nie zbrojnie, lecz kapitałem. Jest to historia ludzi sukcesu: przemysłowców, kupców,
wynalazców, geografów i urzędników. Nawet w przypadku tego prawdopodobieństwa ciężko
jednak mówić o prawdzie – opiera się ono bowiem na pewnego rodzaju kłamstwie
założycielskim.
Dużo ciekawszym zagadnieniem jest f u n k c j o n o w a n i e prawdy na kartach
powieści. Jak zauważa Anna Bałdyga, autorka artykułu Jeśli na końcu jest zero absolutne,
konstrukcja świata przedstawionego powieści zasadza się na logicznej dychotomii prawdy
i fałszu2. Jednocześnie żadne z tych pojęć nie jest w nim jednoznaczne: inaczej przedstawia
się w krainie Zimy, a inaczej w krainie Lata. Ta pierwsza jest miejscem, w którym panuje
dwuwartościowa logika arystotelesowska, a ściślej rzecz ujmując – chryzyppowa, jedynie
opisana w pismach Arystotelesa3. Jej wartości – prawda i fałsz – ze względu na swą stałość,
1
2
3
Por. Lucjan Znisz, Katastrofa tunguska; Trójkąt bermudzki; Obce ślady, Gdańsk 1982, s. 325.
Anna Bałdyga, Jeśli na końcu jest zero absolutne, „Dekada Literacka” nr 5/6, 2008, s. 86.
Por. Tadeusz Kotarbiński, Wielowartościowy rachunek zdań, [w:] tegoż, Wykłady z dziejów logiki, Łódź
1957, s. 133: „W pismach logiczny przekazywanych pod imiemiem Arystotelesa przeważa ten właśnie
1
czy też b e z w y j ą t k o w o ś ć , stanowią strukturę rzeczywistości. Jak zauważa
Gierosławski, bohater powieści: Pomiędzy prawdą i fałszem nie pozostało im miejsce nawet
na rzut monetą4. W Kraju Lodu nie ma i nie może być żadnych wartości pośrednich.
Niezmienność wartości logicznych warunkuje w nim niezmienność świata w ogóle.
Na skutek katastrofy tunguskiej i rozprzestrzeniania się Lodu wszystkie prawa materii
na obszarze zlodowacenia stały się bliższe prawom idei, w tym prawa rządzące człowiekiem 5.
Tym samym wartości logiczne prawdy i fałszu wykraczają poza obszary logiki, obejmując
swoją dwuwartościowością historię, religię, etykę, a także ludzkie typy i charaktery.
W przypadku historii sprowadza się to do prostego stwierdzenia: „Historia zamarzła”. Skoro
bowiem zamarzła, utrwaliła się w określonym kształcie – jest niezmienna, a wszelkie
przekłamania są w niej niemożliwe. Nie podlega też weryfikacji ze względu na odmienne jej
wersje zachowane we wspomnieniach. Człowiek (…) wdrożony w logikę lutych , tak-tak, nienie, pod arystotelesowskim nożem prawdy (...) powinien bowiem pamiętać przeszłość jasno
i wyraźnie, bez żadnych wątpliwości.6 Historia nie zależy zatem od perspektywy podmiotu
mówiącego – jest jedna prawda, a wszystko inne jest kłamstwem. Podobnie rzecz ma się
w przypadku etyki: dobro jest dobrem, a zło – złem (czyli zaprzeczeniem dobra), pomiędzy
nimi nie ma natomiast żadnych wartości, a to, co raz zostanie uznane za dobre, nie może
później być uznane za złe.
Dwuwartościowość logiki dotyczy także innych, bardziej „przyziemnych” aspektów –
na przykład pogody: Przeważnie pochmurno, od czasu do czasu opady, mierne wiatry, stan
niezmieniony, pewny.7; a także ludzkich charakterów: Przyjeżdżający z Irkucka łajdak nie
może już wyszlachetnieć, człowiek zaś prawy nie dopuści się zbrodni w żadnych
okolicznościach8. Postaci żyjące w świecie Zimy istnieją w sposób bezwzględny: funkcjonują
jako „zamrożone” figury o stałych charakterach, przekonaniach i niezmiennym „zestawie”
zachowań.
Dodatkowa zależność porządkująca świat Zimy sprowadza się do twierdzenia:
4
5
6
7
8
pogląd klasyczny, ale są tam miejsca świadczące przynajmniej o wahaniach w przypadku, gdy się ma do
czynienia z prognozami w zastosowaniu do wyników działań przyszłych. (…) Sprawa stanęła na ostrzu noża
w kontrowersji między zwolennikami Chryzyppa (szkoła stoicka) a zwolennikami Epikura. Chryzypp był
heroldem logiki bezwyjątkowo dwuwartościowej, co się łączyło ze stanowczym determinizmem. Epikur,
przeciwnik powszechnego determinizmu, sądził (…) że bywa tak, iż wprawdzie będzie tak a tak lub nie
będzie, jednak żaden z członów dwuczłonowej alternatywy nie jest ani prawdziwy ani fałszywy.”
Jacek Dukaj, Lód, Kraków 1007, s. 450.
Ibidem, s. 969.
Ibidem, s. 166.
Ibidem, s. 498.
Maciej Pabisek, Posąg i jego syn, FA-art, nr 1, 2008, s. 69.
2
Im zimniej, tym niższa entropja9. Entropię, za Fryderykiem Reifem, autorem Fizyki
statystycznej, rozumieć będziemy jako miarę stopnia nieuporządkowania układu 10. Wraz ze
spadkiem temperatury do zera absolutnego (-273,15°C) logika ulega więc totalnemu
uporządkowaniu, a jej miara dwuwartościowa zawęża się do jednowartościowej, przy czym
jedyną wartością jest wówczas prawda. Lód zamraża wszystko w jedynoprawdzie, sprowadza
każdą rzecz do jej kształtu koniecznego lub własnego zaprzeczenia, kształtem mu jednak
identycznego jak negatyw obrazu równy jest abrysem pozytywowi. 11 Kraj Lutych jest zatem
Krajem Prawdy. Wszelki Fałsz jest tylko jej zaprzeczeniem, odwrotnością (~p), nie stanowi
samodzielnej wartości. Dla przykładu: Jeśli za prawdziwe uznamy zdanie „Przeczytałam
książkę”, fałszem musi być zdanie „Nie przeczytałam książki”; natomiast zdanie
„Przeczytałam książkę, ale ominęłam partie opisowe” nie ma z nimi żadnego związku,
ponieważ nie jest „negatywem” w stosunku do zdania wyjściowego.
W świecie Lata panuje z kolei trójwartościowa logika Kotarbińskiego, a właściwie
logika Łukasiewicza, na której swoje rozważania opierał Kotarbiński, pisząc w roku 1913
pracę pt. „Zagadnienia istnienia przyszłości”. Zanegował w niej prawa sprzeczności
i wyłączonego środka, jako że musiałyby odnosić się również do przyszłości. A skoro
już dziś zdanie o przyszłości miałoby być prawdziwe lub fałszywe, to przyszłość już istnieje,
a działania podejmowane w teraźniejszości nie mają na nią wpływu.
„Chodzi o to, aby ten jutrzejszy obraz, którego stwierdzenie dziś jest
fałszem, jutro fałszem być przestał, a stał się prawdą, ażeby dopiero jutro
zaczął istnieć (...) Ale z drugiej strony - twórczości nie ma, jeżeli przed tą
chwilą, gdy sąd ma zacząć być prawdziwym, jest on już fałszem, bo co jest
fałszem, to się stać prawdą nie może.”12
Kotarbiński przyjmuje, że sądy o przyszłości nie mogą być ani prawdziwe, ani fałszywe,
a swój wywód opiera na logice Łukasiewicza, który stwierdził że oprócz prawdy, czyli rzeczy,
które realnie istnieją i fałszu, a więc pojęć, które nie mają swoich desygnatów w świecie
rzeczywistym, funkcjonuje również „półprawda”. Przez pojęcie „półprawdy” rozumiemy
na przykład „stawanie się” - coś co jeszcze nie jest, ale będzie prawdziwe, przy czym żadne
z tych pojęć nie jest w odniesieniu do konkretnego elementu niezmienne. To, że coś istniało
wczoraj nie warunkuje jego istnienia dziś, a tym bardziej jutro.
9
10
11
12
Jacek Dukaj, Op. cit., s. 577.
F. Reif, Fizyka statystyczna, PWN 1973, s. 171.
Jacek Dukaj, Op. cit.,s. 739
Tadeusz Kotarbiński, Zagadnienie istnienia przyszłości, „Przegląd filozoficzny”, 1913.
3
Kotarbiński rozwinął tę myśl, opisując następujący problem:
„Naprawdę
jest
jeszcze
poza
istnieniem
i
nieistnieniem
trzecia
ewentualność, podobnie jak poza tym, że lampa jest zwierzęciem żywym,
i tym, że lampa jest zwierzęciem nieżywym, leży jeszcze trzecia
ewentualność, że lampa wcale nie jest zwierzęciem. (…) Oczywiście, (…)
jeśli lampa jest zwierzęciem, to musi być albo żywa, albo nieżywa w sensie
umarłości. Zarówno wtedy, gdy mówimy o czymś, że żyje, jak że jest
umarłe, suponujemy, że jest w ogóle organizmem. (...) Atoli można i ten
warunek zanegować: powiedzieć, że lampa nie jest ani zwierzęciem
żywym, ani zwierzęciem nieżywym, tylko że nie jest żadnym zwierzęciem,
powiedzieć, że przedmiot dany w ogóle ani jest, ani „nie jest”, tylko „nie
jest” w innym, szerszym sensie, że nie istnieje nawet to, co jest warunkiem,
aby można było słusznie orzec, że dany przedmiot „nie jest” w pierwszym
sensie. Język tych rzeczy nie odróżnia.” 13
Problem niedoskonałości języka jako narzędzia przekazywania treści o charakterze
ontologicznym zostaje w powieści Dukaja rozwinięty. Do zagadnienia form nieistniejących
(takich jak „nieistnienie” inne od „nieistnienia”) Gierosławski dodaje problem niemożności
wyrażenia Prawdy, a jedynie sądu o Prawdzie: Kiedy mówię o kimś, że jest tchórzem, to
znaczy, że uważam, iż zachowuje się tchórzliwie – nie znaczy to nic więcej, ponieważ
oczywiście nie zajrzę mu w głąb duszy i nie dowiem się, czy jest tchórzem.14 Stwierdzenie
„prawdą jest, że X”, nie oznacza więc wcale, że „prawdą jest, że X”, ale że mówiący sądzi, że
„prawdą jest, że X”. A skoro mamy wielu mówiących, możemy doliczyć się wielu „prawd”,
które w klasycznym, arystotelesowskim (czy też chryzoppowym) rozumieniu nie przystają do
Prawdy. Ta bowiem jest wartością bezwzględną, jednoznaczną i niepodlegającą żadnym
aberracjom. Żyjąc w Lecie (…) nigdy nie nauczymy się języka idej i nie zobaczymy jasno
prawdy o rzeczywistości.15
Niejednoznaczność dotyczy również Historii. Powróciło wspomnienie spoza Lodu –
mówi Gierosłwaki – a więc wspomnienie przeszłości ani prawdziwej, ani fałszywej. 16
Wszystko (…) opowiadamy z własnej pamięci, czyli tak czy owak z prawdą ma to tyle
13
14
15
16
Jacek Dukaj, Op. cit., s. 54.
Ibidem, s. 19.
Jacek Dukaj, Op. cit., s. 1045.
Ibidem, s. 241.
4
wspólnego, co Mit z Historią.17 W przeciwieństwie więc do Kotarbińskiego, bohater Dukaja
neguje możliwość poznania i jednoznacznego opisania przeszłości. Powołuje się przy tym na
problemy związane z pamięcią epizodyczną: jeśli słuszną pozostaje dla przeszłości
i przyszłości logika trójwartościowa, to jest tyle Historji, co gwiazd na niebie 18.
W klasycznym modelu tego typu pamięci, zaproponowanym przez Endela Tulvinga w 1972
roku, informacje przechowywane są wraz z kontekstem, dostęp do nich ma charakter
świadomy i dowolny, a odtwarzanie opiera się na wewnętrznej refleksji 19. Wspomnienie
o danym wydarzeniu może więc przybierać różne kształty w zależności od tego, kto je
wypowiada, jaki jest jego punkt widzenia i zdanie na temat danej sytuacji.
Bohater Dukaja zauważa że jedynym stanem, o którym możemy prawdziwie
stwierdzić, że jest „naprawdę”, że istnieje – jest teraźniejszość. Ów prezentyzm20 tłumaczy
w następujący sposób: istnieje tylko teraźniejszy Benedykt Gierosławski, teraźniejsza
Christine Filipov, teraźniejszy papieros, teraźniejszy pociąg (…). Ich przeszłość i przyszłość
– one domarzają do teraźniejszości rozmaitemi kształtami możliwemi. Albowiem nie istnieje
przecież wczorajsza Christine Filipov i nie istnieje jutrzejsza Christine Filipov. 21 Żadna z nich
nie jest więc prawdziwa. Każda kolejna dopasowuje się w pewien sposób do swojej
poprzedniczki, ale nią nie jest.
Kotarbiński w swojej pracy założył, że istnieje „przyszłość zdeterminowana”. Jeśli
w tej chwili połknęłabym truciznę o stuprocentowej skuteczności, zabijającą już po godzinie,
mogłabym w tej chwili stwierdzić prawdziwie, że jutro o tej porze nie będę już żyć.
Na podobnej zasadzie bohater Dukaja opiera zjawisko „przeszłości zdeterminowanej”: jeśli
Christine Filipov istnieje dziś, nie ma wątpliwości, że istniała również wczoraj 22. Nie istnieje
jednak w c z o r a j s z a Chiristine Filipov – ona istniała bowiem tylko w c z o r a j .
Dziś – w myśl Heraklitowej zasady panta rhei – nie jest już tą samą osobą, którą była.
Spór z klasyczną logiką arystotelesowską, jaki rozgrywał się w pierwszej połowie
XX wieku, wykracza w powieści Dukaja poza granice sporu o idee, obejmuje swoim
zasięgiem wszystkie sfery życia. Jego wynik jest jednak ten sam. Następuje Odwilż, po której
przychodzi Wiosna., a wraz z nią kres panowania dwuwartościowej logiki chryzyppowo17 Ibidem, s. 811.
18 Ibidem, s. 292
19 Por. Endel Tulving, Episodic and semantic memory [w:] E. Tulving, W. Donaldson, Organization of
Memory, Nowy Jork 1972, s. 381-402.
20 Por. Time, [w] Stanford Encyclopedia of Philosophy, [dokument elektroniczny, dostęp: 24.04.2012 r.]
http://plato.stanford.edu/entries/time/#6
21 Jacek Dukaj, Op. cit., s. 276.
22 Por. Jacek Dukaj, Op. cit., s. 99.
5
arystotelesowskiej. Historia rozmarza i dalej może biec „normalnym” biegiem. Z tego punktu
widzenia, możemy uznać Odwilż za pewnego rodzaju punkt zbieżny dla alternatywnej historii
Dukaja i historii rzeczywistej. Lód pękł i Prawda rozlazła się w szwach.23
23 Jacek Dukaj, Op. cit., s. 964.
6