Rynek nieruchomości. O różnicy między wolnością a

Transkrypt

Rynek nieruchomości. O różnicy między wolnością a
23 października 2015 roku
Rynek nieruchomości. O różnicy między wolnością a odpowiedzialnością
Kilka pytań do… Jerzego Stępnia,
byłego sędziego Trybunału Konstytucyjnego
O negatywnych skutkach deregulacji zawodów, kryzysie samorządności i konieczności zmian
w konstytucji mówi Jerzy Stępień, były sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Rozmowa miała miejsce
podczas jubileuszowego XX Kongresu Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości.
Na ile w deregulacji zawodów pośrednika w obrocie nieruchomościami i zarządcy nieruchomości
jest gospodarczej wolności i jak ta wolność ma się do odpowiedzialności przed konsumentem?
Jeżeli uważamy, że pewne zawody powinny być regulowane, to musimy jasno określić, kto będzie
ustalał zasady i kto będzie sprawdzał czy są one przestrzegane. Tym obowiązkiem możemy obarczyć
rząd, tworząc odpowiednie agendy i cały aparat kontrolujący np. przyjmowanie do zawodu czy
podnoszenie kwalifikacji. Możemy też stworzyć samorząd zawodowy obejmujący wszystkich
wykonujących tę profesję, utworzyć izbę i powierzyć jej – oczywiście pod kontrolą państwa –
wykonywanie tych funkcji. W przypadku zawodów zaufania publicznego, a więc adwokatów, lekarzy,
radców prawnych, pielęgniarek czy pośredników w obrocie nieruchomościami ma to szczególne
znaczenie. Jeśli chodzi np. o buty, to naprawdę jest nam obojętne kto je produkuje. Jeśli kupimy złe,
to mamy wystarczające narzędzia, aby je zwrócić i odzyskać pieniądze. Natomiast w przypadku
zawodów zaufania publicznego popełnione błędy mogą być nie do naprawienia.
Tutaj rynek niczego nie zweryfikuje?
Dokładnie. Gdy w latach 80. trafiłem do więzienia pamiętam jak czekałem na pierwsze widzenie
z adwokatem. I pamiętam, że wybrałem go nie dlatego, że był najtańszy, ale dlatego, że miałem do
niego zaufanie. Kwestią decyzji jest, które zawody regulowane powinny być podniesione do kategorii
zawodów zaufania publicznego. A wówczas to samorząd jest najlepszą formą dbania o standardy. To
profesjonaliści, a nie urzędnicy wiedzą najlepiej na czym to wszystko polega. Deregulacja, połączona
z obniżeniem zawodowych standardów, zrobiła wiele złego. Obecnie mamy mnóstwo źle
wykształconych, źle przygotowanych do zawodu adwokatów czy radców prawnych, z usług których
klienci nie chcą korzystać. Deregulacja stworzyła też fałszywą nadzieję, że jak już ci ludzie zostaną np.
adwokatami, to z automatu będą uczestniczyli w podziale tego tortu, a tak nie jest. Tam, gdzie mamy
zawody regulowane z jakichś powodów wolny rynek nie działa. Ich deregulacja może przynieść
poważne szkody dla klientów.
Czy państwo ma w tej kwestii coś jeszcze do zrobienia?
Bez przerwy mówi się o kolejnych deregulacjach, co uważam za błędną filozofię. Zapatrzyliśmy się w
idee amerykańskie, czego skutkiem jest m.in. fakt, że do dziś nie mamy samorządu gospodarczego.
Jeśli chcemy mieć taką gospodarkę jak Niemcy, to popatrzmy jak jest zorganizowana. I pierwszą
rzeczą, którą dostrzeżemy będą izby przemysłowo-handlowe. To one organizują tam życie
gospodarcze. Zresztą w USA nie ma przymusowego samorządu gospodarczego, ale wszyscy, którzy
działają na rynku i tak należą do izb przemysłowo-handlowych. W Polsce jest to niewielki procent.
PFRN, ul. Świętokrzyska 36/8, 00-116 Warszawa, www.pfrn.pl, rejestr.pfrn.pl
23 października 2015 roku
Skutek? Prostym przykładem jest określenie kwot eksportowych, co powinno być domeną izb. Gdy
ich nie ma robią to urzędnicy. I ci na tym lepiej wychodzą, którzy mają wydeptane ścieżki
ministerialne.
Jakie więc wyzwania stoją przed polską legislacją?
W Polsce brakuje niestety wyraźnej procedury postępowania legislacyjnego. Przepisy dotyczące
tworzenia prawa są rozrzucone po aktach różnego rzędu, często też nie są spójne, wiele rzeczy jest
niejasnych. W moim przekonaniu wszystkie te zasady powinno się uporządkować w formie ustawy
o zasadach tworzenia prawa czy kodeksu legislacyjnego. To pozwoliłoby unowocześnić nasz proces
legislacyjny, który w tej chwili jest zabałaganiony m.in. przez tzw. wrzutki w trzecim czytaniu, przez
dopisywanie czy skreślanie przez Senat pewnych przepisów. W ogóle rola Senatu jest tu nie do końca
wyjaśniona. Mamy też do czynienia z konsekwencjami przyjęcia pewnych rozwiązań w drodze
referendum. A przecież od prawa zależy wszystko! To reguły rządzą naszym życiem społecznym. Co
pewien czas potrzebna jest im rewolucja.
A jaka jest dziś jakość polskiego prawa? Ile jest przypadków niezgodności zapisów z konstytucją?
Rocznie trybunał rozpatruje około stu spraw, z czego od 40 do 60 proc. kończy się stwierdzeniem
niekonstytucyjności. A co by się działo, gdyby nie było Trybunału Konstytucyjnego? Bardzo często
posłowie mówią, że nie mogą przyjąć pewnych zapisów, bo TK je zakwestionuje. Inni je przyjmują
mówiąc „niech TK zdecyduje czy to jest konstytucyjne czy nie”. To jest droga donikąd, igranie
z ogniem. Proces legislacyjny to poważna sprawa, do której powinno się angażować wybitnych
specjalistów, dobrze opłacanych. Jednocześnie należałoby wprowadzić takie zasady, takie
ograniczenia, które pozwoliłyby wyeliminować radosną twórczość parlamentarzystów, prowadzącą
często do tego, że pierwotny projekt rządowy w ogóle nie odpowiada końcowemu rezultatowi. A już
najgorszą rzeczą jest to, gdy minister rozpoczyna proces legislacyjny, a akt nie przechodzi przez rząd
i zaczyna się namawianie posłów, by zgłosili ten projekt jako poselski. Posłowie mogą się chwalić, że
zgłosili tyle i tyle ustaw, a tak naprawdę uczestniczą w przedsięwzięciu, które łamie podstawowe
zasady prawa legislacyjnego: popierają coś, co nie przeszło nawet przez sito Rady Ministrów. To jest
partyzantka, kontrabanda.
Uczestniczył Pan w obradach Okrągłego Stołu, w grupie roboczej ds. samorządu terytorialnego,
a dziś obchodzimy 25-lecie istnienia samorządu. Co udało osiągnąć przez to ćwierćwiecze?
Pierwsze wybory samorządowe w maju 1990 roku odbywały się pod nadzorem przedstawicieli Rady
Europy. W raporcie powyborczym napisali oni, że wybory były wolne, demokratyczne, sprawiedliwe
i bardzo dobrze zorganizowane. Tymczasem w ostatnich wyborach samorządowych mieliśmy do
czynienia z kompletną kompromitacją aparatu wyborczego i Państwowej Komisji Wyborczej. Co
robiliśmy przez 25 lat? Na początku wypracowaliśmy model, który miał silne oparcie w Europejskiej
Karcie Samorządu Terytorialnego, który to model zakłada, że to Rada bilansuje oczekiwania, interesy
i realizuje je za pośrednictwem organu, który jej podlega. Od 2002 roku organ ten już nie podlega
Radzie, jest wybierany przez ogół mieszkańców, a to znaczy, że jego pozycja polityczna jest silniejsza
niż całej rady. Burmistrz stoi na czele administracji, łącząc funkcje polityczne i administracyjne, często
bez odpowiednich kwalifikacji by być tzw. city managerem. Kogoś takiego wyłania się w konkursie,
bada się jego kwalifikacje, żąda pewnych predyspozycji. Od człowieka z wyboru nie oczekujemy
PFRN, ul. Świętokrzyska 36/8, 00-116 Warszawa, www.pfrn.pl, rejestr.pfrn.pl
23 października 2015 roku
kwalifikacji, wybieramy go, bo mamy do niego zaufanie. I doszliśmy do tego, że nie mamy
odpowiednio wykształconych city managerów. Po 25 latach zmieniliśmy paradygmat samorządu: to
nie Rada kontroluje burmistrza, to burmistrz rządzi Radą. Nie ma samorządu, jest samodzierżawie.
Należałoby zmienić polską konstytucję?
Tak i to w kilku punktach. Na pewno powinniśmy zmienić model wyboru prezydenta. W naszych
uwarunkowaniach ustrojowych nie ma on silnej władzy, więc po co zatrudniać cały naród? W ten
sposób dajemy ludziom fałszywą nadzieję, że jak już prezydenta wybiorą, to on będzie rządził i zrobi
to, co obieca. A obiecuje wszystko, żeby tylko wygrać. Z przerażeniem patrzyłem na prezydencką
kampanię wyborczą. Nawet rozsądni ludzie w pewnym momencie, chcąc się przypodobać, zaczynają
opowiadać głupstwa. To, kto wygra może być wynikiem przypadku, a zobowiązania zostają. I narasta
frustracja społeczna, pojawiają się oskarżenia, że „politycy kłamią”. W moim przekonaniu należy też
uporządkować odpowiedzialność za prowadzenie polityki zagranicznej, złożyć ją w ręce rządu, bo to
jest niejasne. Podobnie powoływanie najwyższej rangi wojskowych, co jest domeną prezydenta, choć
tak naprawdę za wojsko odpowiada rząd, który musi dbać o pieniądze, wyposażenie armii, dobór
kadry. Niejasna jest też sprawa z powoływaniem sędziów. Mieliśmy już przypadek kiedy prezydent
odmówił dziewięciu nominacji sędziowskich nie podając przyczyny. Takich punktów wskazaliśmy
w sumie sześć, odbyła się w tej sprawie dyskusja, w parlamencie poprzedniej kadencji powołano
komisję konstytucyjną. Efektów wciąż brak. Widocznie za mało jeszcze jest tych minusów, aby
dokonać rewizji konstytucji. Miejmy jednak nadzieję, że na 25-lecie konstytucji zostaną
przeprowadzone podstawowe zmiany usprawniające proces decyzyjny i legislacyjny. Trzeba mieć
nadzieję...
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ!
Więcej na temat deregulacji zawodów, kryzysu samorządności, wad polskiego procesu
legislacyjnego i postulowanych zmian w konstytucji można się dowiedzieć z wywiadu
z Jerzym Stępniem, przeprowadzonego w trakcie XX Kongresu Polskiej Federacji Rynku
Nieruchomości. Rozmowa dostępna jest pod linkiem: https://youtu.be/iQonBuY_q-A
Zapraszamy!
***
O POLSKIEJ FEDERACJI RYNKU NIERUCHOMOŚCI (PFRN)
Polska Federacja Rynku Nieruchomości (PFRN) z siedzibą w Warszawie www.pfrn.pl jest dobrowolnym
związkiem samorządnych organizacji posiadających osobowość prawną. Została utworzona w styczniu 1995
roku przez sześć regionalnych stowarzyszeń pośredników w obrocie nieruchomościami. W chwili obecnej PFRN
działa na rzecz i w interesie 23 regionalnych stowarzyszeń pośredników oraz zarządców nieruchomości,
zrzeszających blisko 3500 osób. Od lutego 2010 roku PFRN jest członkiem Pracodawców Rzeczpospolitej
Polskiej. Od 2004 roku jest pełnoprawnym członkiem Europejskiej Rady Nieruchomości – CEPI (Conseil
Européen des Professions Immobilieres) z siedzibą w Brukseli. W grudniu 2013 roku uruchomiła Centralny
Rejestr Pośredników i Zarządców Nieruchomości, w którym prezentowane są profile zawodowe osób
posiadających licencję PFRN. Rejestr dostępny jest dla klientów pod adresem: http://rejestr.pfrn.pl
PFRN, ul. Świętokrzyska 36/8, 00-116 Warszawa, www.pfrn.pl, rejestr.pfrn.pl

Podobne dokumenty