Pobierz artykuł - Prace Literackie
Transkrypt
Pobierz artykuł - Prace Literackie
ACTA UNIVERSITATIS WRATISLAVIENSIS No 3190 Prace Literackie XLIX Wrocław 2009 SYLWIA PŁOTNICKA Kolegium Karkonoskie w Jeleniej Górze Model miłości w Marii Stuart Juliusza Słowackiego W kulturze europejskiej miłość jako idealne uczucie towarzyszy ludziom od najdawniejszych czasów. W Biblii, w Pieśni nad pieśniami, czytamy: Miłość mocna jest jak śmierć. A namiętność trudna jest jak świat podziemny, A jej żar jest żarem ognistym, Płomieniem Boga! Bezmiar wód nie ugasi miłości Ani strumienie jej nie utopią. Wzgardzony będzie człowiek, który chce kupić miłość Majętnością domu swojego1 Miłość porównuje się tu do „płomienia Boga”, do żywiołu, którego nie ugasi „bezmiar wód”, ale jednocześnie jest ona czymś bezinteresownym, dlatego nie można jej kupić, a ktoś, kto miałby taki zamiar, „będzie wzgardzony”. Takie ujęcie miłości, potwierdzone autorytetem Pisma Świętego, przejawia się w różnych wytworach kultury do dziś. Niektóre symbole i modele miłości odgrywają szczególną rolę w kulturze europejskiej, na przykład miłość średniowieczna (miłość rycerska i miłość dworska). W literaturze polskiej doskonałym tego przykładem jest dramat Juliusza Słowackiego Maria Stuart (1830). W utworze tym można odnaleźć bardzo dużo elementów właściwych modelowi miłości średniowiecznej, mimo iż jego akcja toczy się w epoce renesansu na dworze szkockim. Przybliżmy istotę tego modelu – w perspektywie historycznej. Swoisty kodeks miłości rycerskiej ukształtował się w Europie Zachodniej w XII wieku. Literackim odpowiednikiem tego kodeksu jest dzieło Roman de la Rose, autorstwa Wilhelma de Lorris i Jana Clopine, powstające przez czterdzieści lat między 1240 a 1280 rokiem. Występowało tam „wyobrażenie miłości czystej, 1 Album poezji miłosnej, przeł. R. Brandstaetter, Warszawa 1965, s. 7. Prace Literackie 49, 2009 © for this edition by CNS Prace-Literackie-49.indb 5 2010-02-08 13:50:41 6 SYLWIA PŁOTNICKA rycerskiej, wiernej i pełnej samozaparcia; było to przecież istotną częścią rycerskiego ideału życiowego...”2. Pamiętajmy, że mowa tu o swoistym kodeksie, a więc o normach zachowania, które ówczesna elita uważała za godne naśladowania. W życiu jednak często występował w środowisku szlacheckim flirt i dążenie do wykorzystania całej kurtuazji wobec kobiety w celu jej usidlenia, nawet manifestowanie wierności było często tylko sposobem osiągnięcia celu. Swoistą odmianą średniowiecznej miłości dwornej była cortesia. Charakteryzowała się ona: pokorą, lojalnością, szacunkiem, wiernością wobec damy i wyraźną rezygnacją z miłości fizycznej. „Twórczość trubadurów w XII i XIII w. budowała i formułowała doktrynę miłości dwornej i dworskiej. Ośrodkiem i podstawą jej jest miłość pojmowana jako służba kobiecie, której kodeksem był feudalny system wasalno-senioralny: drobiazgowo uregulowane stosunki między panem i wasalem, formy tych stosunków oparte na posłuszeństwie, wierności”3. Skoro miłość jest wasalną służbą, a zakochany jest wasalem, kobieta, którą wybiera na swego władcę w miłości, nie może być zwykłą kobietą, musi być to dama prawdziwa i zachwycająca, niedostępna i niełatwa, a więc oddalona od zakochanego, np. geograficznie, społecznie, psychologicznie. Rene Nelli w szkicu o miłości dworskiej „wywodzi miłość prowansalską z Platońskiej idei miłości i Arystotelesowskiej koncepcji przyjaźni. Twierdzi on, że wzór miłości dworskiej jest przeniesieniem tamtych odległych wzorów na grunt stosunków heteroseksualnych. Miłość prowansalska powstała, według niego, dzięki dążeniom emancypacyjnym kobiet, którym udało się osiągnąć przedwczesne i niecałkowite wyzwolenie”4. Najczęściej jednak miłość dworna zwraca się głównie ku mężatce, ponieważ – jak sądzi Edward Porębowicz – „ona wie, co to jest miłość, ha intello I d’ amore, jak potem powie Dante. Ona daje mężczyźnie wiedzę, ona według Księgi Rodzaju jest drzewcem poznania”5. Interesujące jest, że zarówno kodeks miłości rycerskiej, jak i dworskiej przedstawia piękną oprawę ukazywania uczuć, nadając im formę, która przetrwała średniowiecze, a jej elementy utrzymują się do dziś. Zanim nastąpi odniesienie wzorca miłości średniowiecznej do wybranego dzieła literackiego, przypomnijmy, kim była w rzeczywistości Maria Stuart, bohaterka wielu utworów, w tym młodzieńczego dramatu Juliusza Słowackiego. Maria Stuart urodziła się 8 grudnia 1542 roku jako jedyna córka króla szkockiego Jakuba V i Franciszki Marii de Guise. Kilka dni po jej urodzeniu Jakub V zmarł. Na dworze szkockim ścierały się wówczas dwa stronnictwa: proangiel2 3 4 5 J. Huizinga, Jesień średniowiecza, Warszawa 1961, s. 149. D. de Rougemont, Miłość a świat kultury zachodniej, Warszawa 1968, s. 19. R. Nelli, Miłość dworska, Kraków 1969, s. 116. E. Porębowicz, Teorya średniowiecznej miłości dwornej, „Pamiętnik Literacki” 1904, s. 511. Prace Literackie 49, 2009 © for this edition by CNS Prace-Literackie-49.indb 6 2010-02-08 13:50:41 Model miłości w Marii Stuart Juliusza Słowackiego 7 skie i profrancuskie. Wdowa Maria de Guise objęła rządy jako regentka, a jej córka w wieku 6 lat została zaręczona z następcą tronu francuskiego, Franciszkiem, i wysłana do Francji. Kiedy miała niespełna 16 lat, odbyły się jej zaślubiny z delfinem, późniejszym królem Franciszkiem II. Młoda para liczyła też na objęcie tronu angielskiego. W Anglii rządziła już wówczas córka Henryka VIII i Katarzyny Aragońskiej, Maria, zwana Katolicką. Zdaniem katolików korona po jej śmierci powinna była przypaść Marii Stuart jako wnuczce Małgorzaty, siostry Henryka VIII. Po śmierci Marii Katolickiej w 1558 roku Maria Stuart i jej małżonek przybrali tytuł i herby królów angielskich, co jednak nie miało żadnego znaczenia, gdyż Elżbieta bez trudności objęła władzę po przyrodniej siostrze. Także nieoczekiwanie, bo w grudniu 1560 roku, zmarł Franciszek II, co znacznie osłabiło pozycję jego małżonki, która zrezygnowała wówczas z używania tytułu króla Anglii i próbowała ułożyć swe stosunki z Elżbietą. W sierpniu 1561 roku Maria Stuart przybyła z Francji do Szkocji. 29 lipca 1565 roku Maria poślubiła swego kuzyna – Henryka Darnleya, „człowieka o bardzo pociągającej powierzchowności, ale niewielkich walorach wewnętrznych, przy tym nadmiernie ambitnego i porywczego”6. Maria wkrótce zaczęła żałować swego wyboru, jej gorące uczucie zmieniło się w pogardę, którą okazywała mężowi otwarcie, dążąc przede wszystkim do odsunięcia go od spraw państwowych. Podrażniony takim traktowaniem Darnley zemścił się. Zorganizował spośród szkockich panów grupę spiskowców, którzy wdarli się do komnat królowej i na jej oczach zamordowali jej zaufanego sekretarza, Włocha Rizzia, a potem uwięzili ją, starając się wymusić ułaskawienie dla uczestników spisku. Maria tylko pozornie pogodziła się z Darnleyem. Byłaby nawet wszczęła kroki rozwodowe, ale przeszkodziło temu urodzenie się syna, późniejszego Jakuba I. Darnley obojętnie przyjął tę wiadomość, nie był nawet obecny przy chrzcie syna i wkrótce potem wyjechał do ojca do Glasgow. „Kiedy tam poważnie zachorował, Maria pojednała się z nim, okazała wiele troski i współczucia, nakłoniła go też do powrotu do Edynburga, gdzie pielęgnowała go z oddaniem, mieszkając z nim pod jednym dachem. Dziewiątego lutego 1567 r. wieczorem opuściła dom, by wziąć udział w weselu jednej ze swych dworek. Tymczasem około północy dom, w którym znajdował się Darnley, został wysadzony w powietrze; rano znaleziono w ogrodzie zwłoki Darnleya i jego pazia z wyraźnymi śladami uduszenia”7. Opinia publiczna uważała za sprawcę tej zbrodni hrabiego Bothwella, który został powiernikiem i faworytem Marii Stuart, a królową za współwinną zgonu małżonka. Ta jednak – zaślepiona nową namiętnością – nie bacząc na ostrzeżenia przyjaciół, życzliwie przyjmowała konkury Bothwella i wkrótce go poślubiła. Krok ten wywołał falę oburzenia w kraju. Doszło do powstania skierowanego 6 F. Schiller, Maria Stuart, przeł. W. Wirpsza, opr. O. Dobijanka-Witczakowa, Wrocław 1972, BN II, nr 170, s.19. 7 Ibidem, s. 20. Prace Literackie 49, 2009 © for this edition by CNS Prace-Literackie-49.indb 7 2010-02-08 13:50:41 8 SYLWIA PŁOTNICKA przeciw parze królewskiej. Bothwell ratował się ucieczką (zmarł w niewoli duńskiej w 1578 roku). Maria zaś została zmuszona do abdykacji na rzecz trzynastomiesięcznego syna Jakuba. Sama zaś szukała schronienia w Anglii, ale tam traktowano ją jako więźnia, przenoszono z jednego zamku do drugiego. Przez dziewiętnaście lat więziona była na rozkaz Elżbiety. W październiku 1586 roku królowa szkocka została oskarżona o kierowanie zza murów więzienia spiskiem na życie Elżbiety. Została uznana za winną i skazana na śmierć; zwlekano jednak z podpisaniem wyroku, gdyż Elżbieta obawiała się reakcji katolików. 8 lutego 1587 roku Maria Stuart została ścięta na szafocie w hallu zamku Fotheringhay. Elżbieta, dowiedziawszy się o wykonaniu wyroku, twierdziła, że stało się to bez jej wiedzy i woli, włożyła żałobne szaty, a wykonawcę wyroku, Davisona, surowo ukarała. * * * Tragiczne dzieje Marii Stuart od samego początku fascynowały zarówno historyków, jak i powieściopisarzy, a także dramaturgów, malarzy, kompozytorów. Wiek XIX przyniósł niezwykle silny wzrost fali zainteresowania Marią i jej dramatycznymi dziejami. Gdy historycy wertowali stosy akt i dokumentów i prześwietlając zakamarki losów Marii, spierali się o jej winę, królowa Szkotów wkraczała do romantycznej literatury pięknej jako triumfatorka. Była dla tej epoki, lubującej się w tajemniczości, tragizmie, nieszczęściach miłosnych perypetii, grozie śmierci, wreszcie wymarzoną bohaterką. Nic też dziwnego, że na jej usługi oddał swe pióro wielki poeta romantyczny, Fryderyk Schiller8. Schiller wyidealizował swą bohaterkę zgodnie z romantycznymi kanonami estetycznymi. Jego Maria to pełna słodyczy ofiara nieszczęsnej namiętności do Bothwella, niepozbawiona jednak całkowicie współodpowiedzialności za morderstwo Darnleya, którego widmo ją prześladuje. Dramat rozgrywa się na zamku Fotheringhay, już po procesie, w dniach, gdy Maria oczekuje wyroku. Schiller osnuł swą sztukę wokół dramatu dwu władczyń – rywalek, natomiast Słowacki – pisząc Marię Stuart w pamiętnym roku 1830 – wokół dramatu kobiety, koncentrując się na morderstwie Rizzia, a następnie zamachu na Darnleya. Pisze badacz idei: „Można przyjąć, że legenda stworzyła i utrwaliła trzy sposoby widzenia Marii Stuart: 1. »protestancki« jako kurtyzany, morderczyni i intrygantki politycznej, 2. »katolicki« jako niewinnej ofiary losu i męczennicy za wiarę, 3. wieki XIX i XX stworzyły swego rodzaju symbiozę tych dwu ujęć w wizji romantycznej, wedle której Maria jest ofiarą wielkiej namiętności; to miłość popycha ją do zbrodni, mimo szlachetności charakteru; zmazując swą winę skruchą, stoi królowa Szkotów mimo wszystko znacznie wyżej niż przebiegła jej rywalka Elżbieta, górując nad królową Anglii nie tylko pięknością, lecz i wielkoś8 M. Bogucka, Maria Stuart, Wrocław 1992, s. 246. Prace Literackie 49, 2009 © for this edition by CNS Prace-Literackie-49.indb 8 2010-02-08 13:50:41 Model miłości w Marii Stuart Juliusza Słowackiego 9 cią ducha. Tak też widzi piękną władczynię Szkocji przeciętny miłośnik historii w Polsce”9. Podobnie ukazał ją w swym dramacie Juliusz Słowacki. Według Józefa Ujejskiego „Maria Stuart Słowackiego jest jedną z tych często wyrastających w atmosferze bogactwa kobiet, które, o ile los nie zmusi ich nagle do ciężkiej walki z sobą i przez tę walkę nie uformuje w ich duszach czegoś poważniejszego i trwalszego, pozostają całe życie dziećmi. Istoty te chcą się głównie bawić i jeżeli to robią, są grzeczne i dobre. W przeciwnym razie nudzą się i kapryszą”10. Dla cytowanego badacza Maria Stuart to typ kobiety dziecka. Nie jest ona ani zła, ani dobra. Nie jest zła nawet wówczas, gdy swojemu mężowi podaje truciznę. To czyn jest zły, nie ona sama. Pragnienie zła powstało w niej pod wpływem okoliczności zewnętrznych, jego źródłem nie jest sama jej natura. Nie można również powiedzieć o Marii, że jest dobra, ponieważ nawet jej uczucia dla dwóch prawdziwie oddanych jej osób – Rizzia i Pazia – są samolubne. Jest to przywiązanie dziecka do zabawek. Przed przybyciem do Szkocji była – we własnym mniemaniu – szczęśliwa: Niedawno w kraju Franków, na królewskim dworze, Kochałam wszystkich, równo od wszystkich kochana, Z dziecinnym śmiechem nowe widziałam klejnoty Z dziecinnym śmiechem nowe słyszałam westchnienie...11 W Szkocji byłaby na pewno właśnie taka, gdyby miała męża umiejącego nią pokierować i rządzić za nią, pozostawiając jej królowanie takie tylko, do jakiego była zdolna – królowanie wdziękiem i urodą. Ale nieprzychylny los dał jej za męża Henryka Darnleya. Jest zatem pozostawiona sobie samej, bezbronna wśród narodu nieczułego na jej urok, któremu ona jest obca przez swoją wyższą, francuską kulturę i który nienawidzi jej jako katoliczki – papistki. Eugeniusz Sawrymowicz sądzi jednak, że tytułowa bohaterka dramatu to „urodzona królowa, władczyni, która z majestatu swego tronu zejść nie chce i nie może. Jest przy tym głęboko kobieca w swym pragnieniu szczęścia i miłości. Szuka odrobiny tego szczęścia w uczuciu włoskiego lutnisty Rizzia, musi przeżyć jego śmierć, wpada potem w sidła miłosne zbrodniczego Botwela, staje się uczestniczką zbrodni popełnionej na jej mężu, musi wreszcie uchodzić przed zemstą oburzonego ludu”12. Natomiast Juliusz Kleiner uważa Marię z dramatu Słowackiego przede wszystkim za kobietę tajemniczą: 9 Ibidem, s. 253. J. Słowacki, Maria Stuart, opr. J. Ujejski, Kraków 1928, BN I, nr 111, s. 10. 11 J. Słowacki, Dzieła wybrane. Dramaty. Maria Stuart, pod red. J. Krzyżanowskiego, t. III, Wrocław 1974, s. 79. Z tej edycji zaczerpnięte są dalsze cytaty (z podaniem w nawiasie numeru strony). 12 E. Sawrymowicz, Juliusz Słowacki, Warszawa 1973, s. 65. 10 Prace Literackie 49, 2009 © for this edition by CNS Prace-Literackie-49.indb 9 2010-02-08 13:50:41 10 SYLWIA PŁOTNICKA Ta kobieta zagadkowa – to kobieta bez charakteru, choć nie bez skłonności dobrych, bez serca, choć nie bez namiętności, bez przekonań – chociaż nie bez wiary, bez zasad, chociaż nie bez sumienia. Mogłaby się stać dobrą, gdyby wśród pokus nie stała się występną. Nie ma konsekwentnej woli, jakkolwiek ma silne pragnienia, którym się oprzeć nie potrafi. Ma lęk przed odpowiedzialnością, waha się – ale, gdy pobudka z zewnątrz pomoże jej pragnieniom, gotowa jest na decyzję najgorszą – i wtedy trzyma się jej, mimo trwających skrupułów, nie tyle siłą woli, ile jakąś tej woli bezwładnością. Łatwo się ku złemu przechyli – raz się przechyliwszy, padnie13. Z kolei Stefan Treugutt stwierdza, że Marii nie można jednoznacznie ocenić. Jest ona zarówno dobra, jak i zła. Odpowiada za czyny, które popełniła z konieczności: „Nie jest demonem na tronie, ani niewinną ofiarą przypadków. Nie jest jednak bezwolna, wydaje decyzje, kocha, pogardza, to są przecież stany czynne – ale działa w określonych przez jej sytuację warunkach”14. Królowa broni swego tronu, ale traci go. Jest młodą, piękną kobietą, aniołem dla Pazia i szczeblem kariery dla Botwela, zbrodniarką w opinii ludu. Nie może przecież kochać wszystkich i być przez nich takim samym uczuciem obdarzana, jak to było niegdyś w kraju Franków. Jest bowiem królową, a nie żoną króla, królową rzeczywiście panującą. Broniąc władzy, sama musi atakować przeciwników. Chce przy tym pomścić śmierć Rizzia. Według Leszka Libery w pierwszych trzech aktach dramatu postać Marii Stuart nie jest wyraźnie zarysowana i nie wiadomo, co zamierza. Natomiast końcowa część sztuki zdecydowanie i konsekwentnie zmierza w kierunku ukazania Marii Stuart jako kobiety zbrodniczej. W wersji Słowackiego inicjatorką mordu na Darnleju jest sama Maria, a wykonawcą jej zbrodniczego planu ma być Botwel: Scena trzecia, gdy w chacie Darnleja, niespodziewanie dla niego, zjawia się Maria, przynosi zupełnie jednostronny obraz heroiczny. Mamy tu portret osoby do cna zepsutej, zimnej, wyrachowanej i bezwzględnej – nawet jeśli uwierzyć, że nie wie ona, iż rzekomy napój nasenny dany jej przez Botwela jest w istocie śmiertelną trucizną. Udana przez Marię troska o zdrowie jej męża ukazuje podłość jej charakteru. Naiwny Darnlej, wzruszony dowodami miłości i dobrym sercem żony, daje się przekonać, że los Rizzia jest zupełnie obojętny Marii i że przebaczyła mu jego niecny czyn. Szczęśliwy, nagle zupełnie wyzbyty wyrzutów sumienia i uspokojony Darnlej może nareszcie zasnąć, lecz Maria i tak wlewa mu napój do czary15. Doskonałym przykładem naiwności są słowa Henryka: Przebaczyłaś mi, teraz już spokojny zasnę (s. 45) Symptomatyczne są również rozważania Marii: Trzeba sen sztuką zwabić, gdy od łoża stroni, Przyniosłam senny napój. (s. 45) Leszek Libera zastanawia się, dlaczego królowa chciała zabić Darnleja. Przecież Rizzia nie kochała, tylko lubiła. Zwykła sympatia takiego kroku nie dyktuje. 13 14 15 J. Kleiner, Juliusz Słowacki. Dzieje twórczości, t. I, Kraków 1999, s. 124. S. Treugutt, Pisarska młodość Słowackiego, Wrocław 1958, s. 224. L. Libera, Maria Stuart. Dramat Juliusza Słowackiego, Zielona Góra 2003, s. 176–177. Prace Literackie 49, 2009 © for this edition by CNS Prace-Literackie-49.indb 10 2010-02-08 13:50:41 Model miłości w Marii Stuart Juliusza Słowackiego 11 Maria była wstrząśnięta udziałem Darnleja w spisku, ale nie wziął on przecież w nim udziału czynnie. Przypatrywał się tylko wydarzeniom. „Motywacja stanu psychicznego Marii jest słaba, nieprzekonująca”16 – uważa badacz. Oczywiście Darnlej zasłużył na karę, ale nie zasłużył na natychmiastową śmierć. W dodatku Maria, rozpoznając Botwela, natychmiast wyznaje mu miłość. Co nią kierowało? Czyżby podwójny wybuch namiętności. Instynkt kobiecy skieruje osamotnioną Marię w stronę człowieka, w którym odnajdzie tak długo oczekiwanego „prawdziwego” mężczyznę, a temu łatwo przyjdzie uzyskać nad nią zupełną przewagę i pokierować nią, jak zechce. W scenie szóstej aktu II Paź opisuje w sugestywny sposób genezę miłości Królowej do Botwela: Królowo! Wiatr, co sprzyjał tej wodnej podróży, Silniej w żaglach zaszumiał, i z twojego wieńca Rozkwitłe w jasnych włosach urwał kwiecie róży. Kwiat padł na wodne fale i z falą upłynął, Zbudził się Botwel – zadrżał – i na sługi skinął, Łódź mu podano – usiadł samotny do łodzi I ścigał kwiat zerwany – śledziłem go długo, Aż zniknął we mgle. (s. 34) W tym momencie Botwel nie dostrzegał jeszcze i chyba nie przeczuwał uczuć Marii do siebie. „Botwel jest w tej chwili echem czasu, owych początków romantyzmu, gdy tylu młodzieńców, ogarniętych na samym progu wstrętem do życia i strachem przed nim, ulega werterowskiej pokusie samobójczej”17. Wydaje się, że właśnie to fascynuje Marię: Jak mnie zachwyca urok twej posępnej twarzy. I ten uśmiech goryczy, ten mrok zamyślenia. (s. 35) Botwel nie jest zwykłym graczem politycznym czy mordercą z premedytacją. To człowiek, który w nic już nie wierząc i nie spodziewając się niczego, nagle postawił wszystko na jedną kartę, dojrzał cel życia w okrutnym eksperymencie zbrodni. Jest człowiekiem bardzo ambitnym. Niestety – jak to zauważył Kleiner – ta „niezaspokojona ambicja przeżarła mu duszę, dała mu okropną sytość życia i uczyniła życie to bezwartościowym; on je odrzucić gotów bez wahania, o ile ambicja celu nie znajdzie; ale skoro ambicja tak bardzo przerosła u niego wartość życia własnego, cóż dziwnego, że życie obce nie ma dla niego wartości, gdy chodzi o jej zaspokojenie; jak był gotów zabić siebie dla braku celu odpowiedniego, tak gotów z zimną krwią zabić innych, by cel osiągnąć”18. Botwel nie zadowala się już jednak własną zbrodniczością, świadomie pragnie wciągnąć w nią kochankę: 16 17 18 Ibidem, s. 167. W. Natanson, Słowacki w oczach krytyka, Warszawa 1983, s. 30. J. Kleiner, op. cit., s. 126. Prace Literackie 49, 2009 © for this edition by CNS Prace-Literackie-49.indb 11 2010-02-08 13:50:41 12 SYLWIA PŁOTNICKA Myśl zemsty w niej ukrytą jako kwiat rozwinę; Piękny kwiat, choć zatrute owoce wyradza. Teraz chyba szatana wyrwie mi ją władza! Serce się moje kobiet łzami nie rozczula... Chce, żebym myśl jej odgadł? Nie – ja nie rozumiem! Aż mi powie: Botwelu! zabij! zabij króla! Za mniejszą cenę nie chcę zabijać – nie umiem. (s. 58) Jak widać, Botwel niczego i nikogo się nie boi i to daje mu przewagę nad Marią, która do końca chce zachować pozory przyzwoitości wobec samej siebie. Niosąc rzekomo usypiający napój – truciznę otrzymaną przez Botwela – do wiejskiego domu, w którym przebywa Henryk, sama przed sobą udaje, że nie wie, jaki to napój, w rzeczywistości zdaje sobie sprawę z popełnianej zbrodni. Maria uchodzi przecież za osobę religijną. Ale jaka, tak naprawdę, jest jej wiara? Może jest to tylko przywiązanie do pewnych obrzędów, nałóg modlitwy jako jedna z form zwracania się do Boga z prośbą o spełnienie różnych pragnień osobistych. A może jest to tylko strach przed Stwórcą? Jednak strach nie jest nigdy siłą moralną, nawet w postaci religii, dusza bowiem pod wpływem strachu zawsze maleje. Wie o tym wszystkim Botwel, dlatego nie ma żadnych skrupułów i hamulców przed popełnieniem zbrodni, a później nie ma wyrzutów sumienia. Ludzie niszczący przeciwnika dla idei, której się poświęcili, czują się w swoim sumieniu usprawiedliwieni, uważają się jak gdyby za wykonawców wyższych wyroków. Ludzie, którzy takiego odwołania nie znajdują, muszą walczyć i zabijać na własny rachunek, i wówczas może im grozić, że w momencie dokonania czynu poczują się zbrodniarzami. Myśl tę rozwija współczesny badacz sztuki teatralnej Edward Csato: „Jeżeli ich moralność pozwala im czuć się z tym dobrze – inna sprawa; ale wszystkie postacie Marii Stuart, z wyjątkiem Botwela, wyznają konwencjonalną moralność chrześcijańską, jednocześnie postępując na przekór. Moralność ta nie ma dość siły, aby powstrzymać ich od morderstw, ale jest w nich dostatecznie zakorzeniona, aby sparaliżować ich natychmiast po dokonaniu czynu. Ujawnia się to wyraźnie w zachowaniu się Henryka po zabójstwie Rizzia (przy czym dla rycerskiej świadomości Duglasa zbrodnią jest oczywiście nie samo zabójstwo), podobny jest również stan Marii w akcie piątym. Tu już mechanizm wyrzutów sumienia ukazany jest bardzo wyraźnie”19. Botwel zjawił się przy Marii w momencie, gdy mąż nie był już przez nią kochany. Maria, nie zwracając uwagi na święty sakrament małżeństwa i tym samym nie przestrzegając zasad dekalogu, pokochała Botwela. Ten zaś chętnie wykorzystał jej uczucia dla własnych celów, w istocie bowiem Marii nie kocha. Chce nad nią zapanować i uczynić powolnym narzędziem zemsty na Henryku. Zemsta pozbawi go rywala do tronu i męża Marii, ale będzie czekał, aż to królowa właśnie każe mu zabić Darnleja. 19 E. Csato, Szkice o dramatach Słowackiego, Warszawa 1960, s. 56–57. Prace Literackie 49, 2009 © for this edition by CNS Prace-Literackie-49.indb 12 2010-02-08 13:50:41 Model miłości w Marii Stuart Juliusza Słowackiego 13 Stefan Treugutt zastanawia się: „Czy to rys jakiejś przewrotnej etyki mordercy? Nie. To dowód wielkiej chytrości i nieprzeciętnej wiedzy o mechanizmie intryg państwowych. Królowa może się po zamachu wyrzec sługi, który nazbyt skwapliwie wykonał jej ukryte chęci. Nie będzie się mogła wyrzec wspólnika”20. Botwel chce więc, by królowa jawnie uznała w nim wspólnika planowanego zabójstwa, by dała odpowiedni rozkaz. Maria natomiast jest szczerze wstrząśnięta postanowieniem, które ma podjąć, naiwnie szepce do siebie: „On mnie nie pojmie, ja się wyrzec nie ośmielę” (s. 57). Rzeczywiście, przeraża ją sam czyn, ale Botwel, uciekając się do szantażu, zapowiada swe odejście: O pani! mam zostać przy tobie? Każesz mi zostać? Jesteś królową, masz władzę Dziś więc grób mój przy Rizzia każę kopać grobie, Przeciw sztyletom słaba obrona w odwadze. (s. 62) Botwel drwi z władzy Marii. Według Leszka Libery znęca się nad nią psychicznie: „W ostatnich zdaniach padających w dramacie Botwel daje wyraz przekonaniu, że Darnlej został otruty przez Marię i szantażuje w ten sposób królową jako swoją zakładniczkę i zarazem przyszłą żonę”21. BOTWEL Słuchaj! Otrułaś króla! – jesteś moja! (s. 84) Libera zwraca również uwagę na to, że „Maria i Botwel nie rozmawiają z sobą jak ludzie targani namiętnością miłosną, ten element jest zupełnie niewidoczny w ich zachowaniu (tylko raz pada słowo kochanka), lecz jak dwoje opryszków połączonych wspólnym celem przestępstwa, ale z góry wobec siebie nieufnych i nielojalnych”22. Dlaczego więc Maria pokochała tego okrutnego człowieka? Zapewne dlatego, że posiadał te cechy charakteru, których brakowało jej mężowi. Życie duchowe Darnleja z dramatu Słowackiego było bardzo ubogie, był też człowiekiem o słabej woli. Zazdrość o Rizzia, nieprzyjemne poczucie, że jest przez niego lekceważony, że nie odgrywa ani wobec Marii, ani wobec społeczeństwa i dworu tej roli, którą jako małżonek królowej grać powinien, to uczucia, które wywołują w nim ogólny stan rozdrażnienia i niezadowolenia. Absolutny zaś brak autokrytycyzmu sprawia, że Rizzia uważa za jedyną przyczynę swej niewyraźnej sytuacji i wydaje mu się, że gdyby go nie było, usunięta by została ważna przeszkoda we wzajemnych stosunkach z królową żoną. 20 21 22 S. Treugutt, op. cit., s. 230. L. Libera, op. cit., s. 183. Ibidem, s. 174. Prace Literackie 49, 2009 © for this edition by CNS Prace-Literackie-49.indb 13 2010-02-08 13:50:41 14 SYLWIA PŁOTNICKA Do królowej pretensji nie ma i z tego, że jest przez nią lekceważony, nie zdaje sobie sprawy: Długo żyjąc oddaleni, Nie czujemy tak zgodnie, jak dawniejśmy czuli, To prawie moja wina – jakaś zazdrość płocha Rozdzieliła nas – zdradę podstępni uknuli, Lecz królowa kochała i teraz mnie kocha. (s. 19) W ten oto sposób tłumaczył sobie Henryk przyczyny kryzysu, jaki przeżywało jego małżeństwo z Marią. Wyraźne zlekceważenie swej osoby, zamanifestowane przez pominięcie jego imienia na wyroku (ważnym dokumencie podpisywanym przez władcę), uważa za dziwny przypadek: Wnet pójdę do królowej, a wszystko przemieni! Pójdę i wymówkami niewierną obarczę Nie, prosić będę... (s. 19) To prawie stały stan jego psychiki, to oscylowanie między różnymi popędami, z których żaden nie jest dość silny, żeby się skrystalizować w stanowcze postanowienie. Stefan Treugutt uważa Darnleja za człowieka prymitywnego, który nie jest w stanie przeprowadzić większej akcji politycznej, a potrafi jedynie knuć plany pałacowych zamachów. Henryk czuje się gorszy od Marii. Najmniejszą oznakę życzliwości z jej strony, dobry uśmiech, uważa za łaskę, która go wprost zawstydza, za którą nie wie, jak się odwdzięczyć. Nie ma między dwojgiem tych osób jakiegokolwiek uczucia namiętności, nie mówiąc już o dzieleniu wspólnego łoża. Wszystko to widoczne jest w scenie trzeciej aktu IV, gdy w poczuciu swojej winy czołga się niemal u stóp żony, która mu właśnie dobrotliwie podaje zatruty napój. W ogóle z dobroduszną naiwnością łączy się też u niego dobre serce, ale Maria nie potrafi tego docenić, ponieważ już jest nim znudzona i zdecydowanie woli Botwela, który ciągle ją zadziwia swoim postępowaniem, fascynuje i pociąga fizycznie. Józef Ujejski uważa, że to, co łączy Marię i Henryka, to jedynie „dzieciństwo duszy, które w kobiecie wydaje się ludziom – słusznie, czy nie – czymś w najgorszym razie niezbyt rażącym, często nawet czymś dodającym jej wdzięku, w mężczyźnie natomiast budzi powszechne lekceważenie jako antyteza prawdziwej męskości, jako duchowa pokraczność”23. Wszystko ich zatem dzieli. Nie potrafią już nawet wspólnie rządzić krajem. Wcześniej było inaczej. W pierwszych latach ich małżeństwa Maria, jeszcze zakochana w Henryku lub miłość udająca, godziła się na umieszczanie jego podpisu razem ze swoim. Zazdrosne podejrzenia Henryka, intrygi otoczenia jednak 23 J. Słowacki, Maria Stuart, opr. J. Ujejski, s. 14. Prace Literackie 49, 2009 © for this edition by CNS Prace-Literackie-49.indb 14 2010-02-08 13:50:41 Model miłości w Marii Stuart Juliusza Słowackiego 15 ich rozdzieliły. Darnlej z zemsty macza palce w manifestacjach przeciw Marii. Dawniej mogli dojść do porozumienia. Rządy sprawowała Maria, ale jej mąż brał w nich udział, zatwierdzał ważne dokumenty, doradzał, sprzeciwiał się. Z czasem jednak obu stronom ten zwyczajowy układ przestaje wystarczać. Maria chciałaby odebrać Henrykowi prawo mieszania się do jej rządów. Henryk zaś chciałby powiększyć swój udział we władzy, być nie tylko mężem królowej, ale faktycznym współrządcą kraju. „Henryk ma wszelkie dane, aby przypuszczać, że najbardziej bruździ mu doradca królowej (i jak niesłusznie podejrzewa, jej kochanek), Włoch Rizzio. Cała partia Henryka uważa Rizzia za swego głównego wroga i postanawia go usunąć”24. Tak motywuje jego działania Edward Csato. Po zabójstwie Rizzia Darnlej spodziewa się dogadać z królową i osiągnąć istotny wpływ na rządy. Zamach udaje się całkowicie. Rizzio ginie, królowa pozostaje sama, nie ma obrońców. Wydawałoby się, że to idealna chwila do pochwycenia władzy w swoje ręce. Ale w dramacie Słowackiego ten moment zwycięstwa partii Henryka oznacza jednocześnie moment jej klęski. Zabójstwo Rizzia poraziło samych morderców, większość zamachowców ucieka, Henryk zostaje osamotniony, marzy już jedynie o tym, aby królowa mu przebaczyła25. Para królewska skalała się zbrodnią. Pozorne zwycięstwo najpierw Henryka, a później Marii okazuje się momentem ich klęski. Katolik powiedziałby pewnie, że jest to potępienie za grzechy i kara Boża. Kto dąży do osiągnięcia swych celów przez zbrodnię, musi w rezultacie przegrać. Interesujące jest spostrzeżenie Kazimierza Wyki: „Słowacki w dramacie swym poszedł za konwencją szekspirowską, wedle której królowie są zdolni do takich samych zbrodni, popełnianych z zupełnie osobistych, często niskich pobudek, jak zwykli niekoronowani śmiertelnicy. Było to uderzenie w społeczny sens umownej psychologii dworskiego klasycyzmu, która ukazywała zawsze królów i władców w aureoli nieskalanej niczym szlachetności”26. Według Leszka Libery Słowacki ukazał Darnleja, w początkowych scenach dramatu, jako człowieka bardzo słabego i chwiejnego (co było zgodne z prawdą historyczną). Nieoczekiwanie jednak zaczął wybielać tę postać, niemalże ją gloryfikować, co kontrastowało z czarnym charakterem bezwzględnej i zbrodniczej Marii. Darnlej był prawie bliski obłędu, chory, dręczyły go wyrzuty sumienia z powodu zabójstwa Rizzia. Legenda stworzona przez przeciwników Marii Stuart również podkreśla niewinność Darnleja – bezbronnej ofiary zdradzieckiego zamachu żony, istoty sprzymierzonej z piekłem (nazwanej zresztą nieraz w piśmiennictwie diabłem, smokiem albo żmiją), ale przy tym ze zrozumiałych względów przemilcza udział króla w zabójstwie Rizzia. Słowacki 24 25 26 E. Csato, op. cit., s. 51. Ibidem, s. 52. J. Słowacki, Dzieła, t. I, wstęp K. Wyki, Wrocław 1952, s. 22. Prace Literackie 49, 2009 © for this edition by CNS Prace-Literackie-49.indb 15 2010-02-08 13:50:41 16 SYLWIA PŁOTNICKA usiłuje bronić Darnleja, przedstawiając go jako człowieka szczerze żałującego swojego czynu, gotowego oddać własne życie, aby tylko przywrócić dawnego rywala do życia”27. Dla młodej królowej rozkochiwanie w sobie mężczyzn nie było żadnym problemem. Nie zważała na sakrament małżeństwa, ponad niego stawiając miłość, której nieustannie poszukiwała. Według niej sakrament ten jednoczył jedynie dwa przedmioty prawne, dwie dusze, dwa ciała zdolne tylko do prokreacji. Uświęcał zatem podstawowe interesy gatunku i społeczno-państwowe struktury. Chyba tylko Paź jest szczęśliwy z miłości do królowej, przez którą pozostali mężczyźni cierpią (Rizzio), a nawet popełniają przestępstwa (Darnley). Paź – według Juliusza Kleinera – „ma najbardziej indywidualną, najsubtelniejszą i najbardziej wyrazistą uczuciowość. To jeszcze dziecko, w którym budzi się dopiero mężczyzna – oddany całym sercem pięknej kobiecie, nie znający pożądania, spragniony tylko widoku, głosu i obecności ukochanej. Ubóstwia królową, nie przychodzi mu nawet na myśl, żeby być o nią zazdrosnym”28. Nie ma dużych wymagań. Chciałby tylko, aby Maria zawsze była uśmiechnięta i szczęśliwa, aby nigdy nie płakała. Marzy o pasie rycerskim i o złotych ostrogach, głównie dlatego, żeby jak najprędzej być jej rycerzem, obrońcą, opiekunem. Paź jest więc przedstawicielem miłości, jakiej nie było jeszcze w polskiej literaturze – jakiejś idealnej miłości, która cała jest tylko jasnym i czystym marzeniem29. Tak oto mówi on o swoim uczuciu do Marii w trzeciej scenie II aktu: Czy ja kocham królową? Jakież dam dowody? Kocham ją jako matkę, siostrę, jak anioła. Taki jestem szczęśliwy! Dzień cały od rana Przepędzam przy jej stopach – nieraz na kolana Spadnie mi róża na pół uwiędła z jej czoła; (s. 27) Dla Leszka Libery „Paź jest jakby zmartwychwstałym Rizziem. Pełni tę samą rolę powiernika uczuć i spraw poruszających królową, ba, podobnie w nieco zawoalowany, a więc identyczny jak Rizzio sposób wyznaje Marii Stuart miłość. Dziwne jest także zachowanie Pazia na początku aktu V. Nie ukazuje on żadnego zdziwienia czy niepokoju, kiedy słyszy słowa Marii Stuart, zdradzającej niby mimowolnie plany zamordowania króla. Paź przyjmuje tę informację ze stoickim spokojem, jakby zadowolony z zamierzonej zemsty królowej...”30. Podobna jest także miłość Rizzia. Do pełni szczęścia wystarcza mu także tylko obecność Marii, która znalazła w nim jedynego człowieka, z jakim mogła się porozumieć. Intymna przyjaźń to wynik ich wspólnych zainteresowań. Rizzio, tak jak Maria, jest wyznawcą katolicyzmu; potrafi też zatroszczyć się o damy, na 27 28 29 30 L. Libera, op. cit., s. 175. J. Kleiner, op. cit., s. 128. Ibidem, s. 129. L. Libera, op. cit., s. 180. Prace Literackie 49, 2009 © for this edition by CNS Prace-Literackie-49.indb 16 2010-02-08 13:50:42 Model miłości w Marii Stuart Juliusza Słowackiego 17 rzuconą rękawicę odpowie bukietem kwiatów, umyślnie nawet wobec Marii udaje zniewieściałego. Jest bardzo inteligentny. Sama królowa nazywa go „swym błędnym rycerzem”, włoski muzyk jest także poetą, rozmawia z królową językiem wyszukanym. Dziękuje Marii za pozwolenie spędzenia z nią ostatniej godziny. Każdą taką chwilę okupiłby połową życia, wobec tego ostatni wieczór jest czymś tak długim, że stwierdza on: Mario! Jakżem szczęśliwy. Ja jutro odpłynę, Ale to jutro, jutro, to kres zbyt daleki (s. 48) Według Stefana Treugutta polityczno-dworska funkcja Rizzia łączy się z jeszcze jednym momentem: to osobisty przyjaciel Marii, kocha się w niej, potrafi się do tego stopnia zapomnieć, że zwraca się do niej po imieniu. „Czy Rizzio z dramatu Słowackiego był kochankiem Marii? – pytanie mało ważne, skoro cały dwór, mąż i lud sądzi, że tak, skoro sytuacja jest taka, że Rizzio występuje jako faworyt, kochanek i wpływowy mąż stanu u boku Marii”31. Maria szkocka jest piękną, młodą kobietą. Na jej dworze Rizzio wygrał wielki życiowy los. Królowa jest mu bliska duchowo, wyznaniowo, rozumie życie tak jak on, dała mu władzę, znaczenie, pieniądze. Stefan Treugutt zastanawia się więc, czy możliwe jest, aby Rizzio nie kochał kobiety i władzy, czy może oddzielić sprawę osobistych uczuć od osobistej kariery? Rizzio szczerze i tragicznie przeżywa rozstanie, chociaż bardzo stylizuje pożegnanie: Jedna tu była dusza, zrozumieć mnie mogła! I ta nie zrozumiała – nie chciała zrozumieć... Odejdę więc samotny – niech będzie szczęśliwa! (s. 37) Zdaniem Leszka Libery Maria i Rizzo „to pokrewne dusze artystów, które w rozmarzeniu, zanurzone w melancholii, zapominają jakby o grożącym śmiertelnym niebezpieczeństwie”32. Rizzio wyznaje w aluzjach miłość do królowej; wynika też z jego słów, iż nie miał zamiaru wyjeżdżać jeszcze tego samego dnia ze względu na umówiony pojedynek z Duglasem. Królowa, niby w letargu, protestuje niezbyt energicznie – jakby wiedziała, że los jej sekretarza jest przesądzony. Słowacki, w liście do matki, komentując korespondencję z Ludwiką Śniadecką, donosi, iż w postaci Rizzia odnalazła Ludwika pewne jego autobiograficzne rysy, z kolei w kreacji Marii Stuart – w niektórych scenach było coś z dawnej ukochanej poety. Sentymentalna scena, w której Rizzio żegna się z królową, miała nawiązywać do pożegnania poety z Ludwiką latem 1828 roku. Uczucie, jakim darzyli Marię: Paź i Rizzio, jest bardzo zbliżone do modelu miłości prowansalskiej, w którym „stosunek seksualny nie był traktowany jako 31 32 S. Treugutt, op. cit., s. 219. L. Libera, op. cit., s. 162. Prace Literackie 49, 2009 © for this edition by CNS Prace-Literackie-49.indb 17 2010-02-08 13:50:42 18 SYLWIA PŁOTNICKA najważniejszy cel miłości, jako ostateczne jej spełnienie. Zakochany nie dążył przecież do tego, by po prostu posiąść damę swego serca, on po prostu chciał chcieć tego, czego ona chce, i właśnie w tym na poły mistycznym stopniu chceń własnych z chceniami umiłowanej istoty odnajdywał ostateczne spełnienie swej namiętności”33. Jak już wcześniej wspomniałam, Rizzio nie śmie nawet śnić o namiętnych uściskach. Zadowoli się jedynie kwiatem z włosów królowej i wachlarzem, który mu podała z uśmiechem. Tytułowa bohaterka dramatu Słowackiego to bowiem kobieta nietuzinkowa, odważnie dążąca do wyznaczonego sobie celu. Po drodze rozkochuje w sobie mężczyzn, którzy zachowywali się w stosunku do niej jak prowansalscy trubadurzy, poeci toskańscy czy średniowieczni rycerze. To, że ma męża, czyni ją jeszcze bardziej zagadkową, niedostępną, pociągającą. Mąż, czy to na dworze średniowiecznym, czy renesansowym, był wszak tylko „przeszkodą”, którą kochankowie musieli pokonać, gdy chcieli cieszyć się szczęśliwym związkiem. Już pod koniec XII wieku Andreae Capellani w swojej książce De amore napisał, że między miłością a małżeństwem nie można postawić znaku równości: „Poznajmy bowiem rycerza, który prosił damę o miłość. Ona odmówiła mu, mówiąc, że ma męża pod każdym względem doskonałego. Na to rycerz, przyznając mu wszystkie zalety, powiada: Bardzo mi przecież dziwno, że temu afektowi, jaki uczuwają ku sobie ludzie związani węzłem małżeńskim, chcesz nadawać imię miłości, skoro jest rzeczą jasną, że między mężem a żoną miłość miejsca dla siebie rościć nie może... Czymże bowiem jest miłość, jeśli nie pożądliwym pragnieniem tajemniczych uścisków? Drugi powód jest ten, że między kochankami zazdrość jest miłości warunkiem koniecznym, podczas gdy między małżonkami zmienia się w uczucie zdrożne i godne potępienia”34. Tak więc, jedynie kochankowie wymieniają między sobą uczucia za darmo i bez przymusu. Małżonkowie zaś czynią to z obowiązku i w ich związku nie wzrasta doskonałość moralna, a wręcz przeciwnie – rodzi się fałsz, kłamstwo, obłuda, co w końcu prowadzi do nienawiści. W oczach krytyków literackich Maria Stuart z dramatu Słowackiego to postać bardzo kontrowersyjna. Według Józefa Ujejskiego ma ona wiele cech z rozkapryszonego, ale niewinnego i nieodpowiedzialnego przecież dziecka, które ludzi traktuje jak zabawki. Juliusza Kleinera fascynowała jej zagadkowość, skłonność do dobrych uczynków, które w końcowej fazie, niby to przypadkowo, zawsze stawały się złe. Stefan Treugutt nie ocenia Marii jednoznacznie, choć dostrzega w niej wiele wspaniałych cech. Usprawiedliwia natomiast jej złe występki tym, że będąc królową, często musiała postępować niezgodnie ze 33 34 K. Starczewska, Wzory miłości w kulturze Zachodu, Warszawa 1975, s. 94. Cyt. za: D. de Rougemont, op. cit., s. 288. Prace Literackie 49, 2009 © for this edition by CNS Prace-Literackie-49.indb 18 2010-02-08 13:50:42 Model miłości w Marii Stuart Juliusza Słowackiego 19 swoim sumieniem. Zawsze świadoma jednak była swych czynów i płynących z nich konsekwencji. Odmienne spojrzenie na postać tytułowej bohaterki ma Eugeniusz Sawrymowicz. Dla niego jest ona odważną, niezależną, zdecydowaną kobietą, która urodziła się po to, by zostać królową. Jest więc typowym przykładem muzy poetów prowansalskich, którzy wyemancypowali już płeć piękną w średniowieczu. Maria nie czuła się bowiem nigdy gorsza od mężczyzn. Potrafiła się z nimi przyjaźnić (Rizzio, Paź) i bardzo mocno ich kochać (Botwel). Nie wstydziła się swych uczuć do Botwela, jawnie je okazywała i walczyła o nie. Nie jest typem skromnej, bojaźliwej i cnotliwej niewiasty. Nie zachowuje się więc jak muza poetów toskańskich, chociaż tak odbierają ją Paź i Rizzio. Dla nich jest ona ucieleśnieniem boskiego pierwiastka piękności i cnoty; przewodniczką na drodze do pogłębienia i uszlachetnienia w dążeniu do doskonałości moralnej; ideałem zarówno ziemskim, jak i niebiańskim. Odmienne spojrzenie na postać Marii Stuart ma Leszek Libera. Według niego Słowacki stworzył portret osoby bardzo zepsutej, zimnej, wyrachowanej i bezwzględnej – nawet jeśli uwierzymy, że nie wie ona, iż rzekomy napój nasenny, który dała Henrykowi, był śmiertelną trucizną. Słowacki ukazuje królową w chwili jej całkowitego upadku – zarówno moralnego, jak i politycznego. Maria sama siebie niszczy i na tym kończy się dramat. Kara, którą wymierzy jej sprawiedliwość, jest zasłużona. Słowacki przecież „wysyła Marię nie do nieba, lecz do piekła”35. Zdaniem Libery Słowacki umacnia w dramacie czarną legendę postaci: Maria Stuart jest nie tylko uwikłana w zbrodnię dokonaną na mężu, lecz sama jest jej inicjatorką. Kreację Marii Stuart wypadnie więc uznać za „ofiarę” średniowiecznego modelu miłości. Mimo że kochało ją wiele osób, przez całe życie czuła się bardzo samotna. Nierozumiana przez najbliższe otoczenie, nie potrafiła odwzajemnić gorącego uczucia, jakim ją darzono, chociaż bardzo tego pragnęła. I na taką postać ukształtował ją młody Słowacki w swym najdojrzalszym – przed napisaniem Kordiana – dramacie. Dodajmy jeszcze na koniec, że Maria Stuart znacznie wcześniej niż Kordian, bo w 1859 roku, znalazła się w kanonie lekturowym szkół średnich36. Ten bowiem trafił do programów szkolnych dopiero na przełomie XIX i XX wieku37. 35 L. Libera, op. cit., s. 189. Zob. H. Gradkowski, Szkolna recepcja Słowackiego w XIX i pierwszej połowie XX wieku, Częstochowa 2004, s. 55. 37 Ibidem, s. 56. 36 Prace Literackie 49, 2009 © for this edition by CNS Prace-Literackie-49.indb 19 2010-02-08 13:50:42 20 SYLWIA PŁOTNICKA A model of love in Juliusz Słowacki’s Mary Stuart Summary In my article I treat Mary Stuart from Juliusz Słowacki’s play as a very controversial figure. According to Józef Ujejski, she has many traits of a capricious though innocent child. Juliusz Kleiner was fascinated by her mysteriousness, her tendency to do good deeds which ultimately, and seemingly accidentally, always became bad. For Eugeniusz Sawrymowicz Mary is an independent, resolute woman who was born to be a queen. As such she is a typical example of the muses of Provencal poets who emancipated the fair sex already in the Middle Ages. Leszek Libera holds a different opinion on Słowacki’s portrayal of Mary Stuart. According to him, Słowacki created a portrait of a very spoilt, cold, sophisticated and ruthless woman. Słowacki presents the queen at her downfall – both moral and political. The figure of Mary Stuart should, therefore, be regarded as a “victim” of the medieval model of love. Despite the fact that she was loved by many people, she felt very lonely all her life. Misunderstood by those around her, she was unable to reciprocate the strong affection she was given, though she wanted to do so. And this is the figure created by the young Słowacki in his most mature play before Kordian. Translated by Anna Kijak Prace Literackie 49, 2009 © for this edition by CNS Prace-Literackie-49.indb 20 2010-02-08 13:50:42