Dzielą się opłatkiem z pacjentami - Wojewódzki Szpital Zespolony w

Transkrypt

Dzielą się opłatkiem z pacjentami - Wojewódzki Szpital Zespolony w
Wojewódzki Szpital Zespolony w Koninie
Dzielą się opłatkiem z pacjentami
Życie Konina, 23 grudnia 2011 Nie mogą świętować w domu z rodziną, bo są w pracy. Dyżur pielęgniarek Oddziału Intensywnej Opieki
Medycznej jest jednak w Wigilię inny niż zwykle. Włączają kolędy, zapalają świece i zasiadają do
wspÃłlnej kolacji. Kiedy na niebie pojawia  się  pierwsza gwiazdka, one muszą iść do pracy... do swoich pacjentÃłw. Ktoś musi to robić. Nie zamkniemy na te trzy dni szpitala i nie napiszemy kartki „Przerwa
świąteczna". Służba nie drużba  -  mÃłwiąÂ  pielęgniarki Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej
w konińskim szpitalu. W domach dyżurujących w Wigilię pielęgniarek, wieczerza rozpoczyna się o godz. 15. Na pierwszy rzut
oka jest normalnie. Tradycyjne, postne potrawy, opłatek i prezenty. To tyle. Potem trzeba zostawić
najbliższych i szybko biec do pracy. Dyżur zaczyna się o godz. 18, a na oddziale czekająÂ już kończące
dyżur pielęgniarki, ktÃłre chcą zacząć świętować. - Najgorzej jest wyjść z domu. Kiedy dzieci nas żegnają, serce się kraje - mÃłwi Agnieszka Kałużna,
ktÃłra pielęgniarką jest od 17 lat. Nawet gdy uda się w końcu zostawić rodzinę, dalej wcale nie jest łatwiej. - Jeżdżę do pracy kilkanaście kilometrÃłw i za każdym razem patrzę w okna, gdzie świeci się choinka, a
ludzie zasiadają wspÃłlnie do stołu. Wtedy łza się w oku kręci - opowiada Dorota Pucharczyk, pielęgniarka
z 20-letnim stażem. Święta w pracy są przykre, ale jesteśmy ze sobą już od 11 lat i traktujemy się jak rodzina - mÃłwią
pielęgniarki, Każda z nich pogodziła się już z tym, że czasem dyżur wypada w Wigilię i nic na to nie mogą poradzić. http://www.szpital-konin.pl
Kreator PDF
Utworzono 2 March, 2017, 05:53
Wojewódzki Szpital Zespolony w Koninie
Biorą z domu świąteczne smakołyki i biegną na oddział. Tam, chociaż bez bliskich, starają się wprowadzić
świąteczny klimat. Przed świętami ubierają choinkę, ktÃłra stoi w dyżurce. A przed samą wieczerzą
zakładają na stÃłł biały obrus, wkładają pod niego sianko, zapalają świecę, stawiają na szafce gwiazdę
betlejemską, włączają kolędy i dzielą się opłatkiem. Chociaż OIOM to najcięższy oddział w szpitalu, na
ktÃłrym większość pacjentÃłw jest nieprzytomna, pielęgniarki nie zapominają rÃłwnież o nich. - Puszczamy głośno kolędy, tak żeby pacjenci też je słyszeli i mogli poczuć, że idą Święta. Potem idziemy
do nich z opłatkiem. Chcą, czy nie to dzielimy się z nimi maleńkim kawałkiem opłatka. To w końcu jest
Wigilia - mÃłwi Marzena Ławniczak. - Każda z nas przynosi z domu co ma do jedzenia i kiedy już zrobimy
wieczorną toaletę pacjentom, zasiadamy
do wspÃłlnego stołu. Na oddziale jesteśmy pÃłł życia i właściwie jesteśmy dla siebie już jak rodzina.
Opowiadamy sobie, jak wyglądała Wigilia w naszych domach, co dostałyśmy pod choinkę. PÃłźniej
składamy sobie życzenia- dodaje. Czego życzą sobie pielęgniarki? - Przede wszystkim zdrowia, podwyżki i spokojnego dyżuru - mÃłwi pani
Dorota. To ostatnie jest dla nich najważniejsze. Na OIOM-ie graÂ-nica między życiem a śmiercią jest niezwykle
krucha. Nigdy nie wiadomo co może się tu wydarzyć. Zdarza się, że wieczerza wigilijna nie jest wcale
spokojna. Kiedy jest przyjęcie nowego pacjenta, albo coś się dzieje w ktÃłrymś z pokoi na oddziale,
rzucają wszystko i biegną do pracy. - Pamiętamy takie święta, gdzie umierały nam dzieci. Wtedy odechciewa się świętowania i nie można
powstrzymać łez - opowiada Magdalena Kamińska, pielęgniarka z 17-letnim stażem. Dla każdej z kobiet zbliżająca się Wigilia nie jest pierwszą w ich życiu zawodowym. Doskonale pamiętają
swoje pierwsze dyżury w ten szczegÃłlny wieczÃłr. Wszystkie płakały.
- Byłam wtedy dwa miesiące po ślubie i mąż odwiÃłzł mnie do pracy, a potem pojechał do rodzicÃłw.
Zostałam w szpitalu i wyłam jak kojot. Wtedy pracowałam na oddziale no
worodkÃłw i za pięć dwunasta w nocy urodziła się śliczna dziewczynka. Mimo rozłąki z rodziną to była
piękna Wigilia - wspomina pani Marzena. Dorota Pucharczyk pierwszy wigilijny dyżur miała, kiedy jeszcze nie była mężatką. - Wtedy najbardziej
przeżywała to moja mama. Nie było jeszcze telefonÃłw komÃłrkowych i człowiek nie miał jak zadzwonić
do domu. Mieliśmy wÃłwczas ośmiogodzinny system pracy i byłam na oddziale właściwie przez całe
święta. To był prawdziwy koszmar. Robiłam wszystko, żeby tylko nie myśleć, że muszę być w pracy,
kiedy inni świętują - opowiada pani Dorota. http://www.szpital-konin.pl
Kreator PDF
Utworzono 2 March, 2017, 05:53
Wojewódzki Szpital Zespolony w Koninie
Teraz, chociaż pielęgniarki pogodziły się z tym, że muszą wtedy pracować, nadal jest im przykro. Dzwonią do nas rodziny, znajomi i koleżanki z innych oddziałÃłw. Tej przykrości i żalu, że nie jest się z
rodziną, nic nie zastąpi. W domach przygotowujemy wszystko, nie śpimy po nocach, żeby ugotować
rÃłżne potrawy, a nie możemy świętować i cieszyć się tym, co zrobiłyśmy. Myślimy też o dzieciach, o
prezentach, czy im się podobało. Nie widzimy ich reakcji, kiedy rozpakowywały podarki. To dla nas matek
i żon bardzo smutne - mÃłwi pani Marzena. - Ludzie z zagranicy lecą setki, czy tysiące kilometrÃłw, żeby
w ten jeden wieczÃłr być z rodziną, a my musimy wyjść dobrowolnie z domu, bo trzeba pracować. Ola Braciszewska Â
http://www.szpital-konin.pl
Kreator PDF
Utworzono 2 March, 2017, 05:53

Podobne dokumenty