Reprywatyzacja – Sąd Najwyższy pyta o moralność

Transkrypt

Reprywatyzacja – Sąd Najwyższy pyta o moralność
Reprywatyzacja – Sąd Najwyższy pyta o moralność
Czy moralnym jest, aby osoba, która nigdy nie została pokrzywdzona (nie jej odebrano
nieruchomość) i nabyła roszczenie za ułamek wartości nieruchomości, odniosła dodatkowe
korzyści - całkowicie nieadekwatne do zainwestowanych środków - naliczając horrendalny
czynsz za bezumowne korzystanie?
Ogrody działkowe niemalże w 100% zajmują tereny komunalne lub państwowe. Stąd
działkowcy niejednokrotnie padają ofiarami tzw. reprywatyzacji. Błędy, czy niedopatrzenia
urzędników sprzed lat, braki w dokumentacji i wszelkie inne kruczki prawne, służą jako pretekst
do przejmowania nieruchomości, na których przez pokolenia rodziny działkowców inwestowały
swój majątek.
Co znamienne, nieruchomości te zwykle nie trafiają do byłych właścicieli, ale do zawodowych
„reprywatyzatorów”. Skupują oni za grosze tzw. roszczenia, by następnie przejmować
nieruchomości, których wartość sięga kwot niebotycznych, liczonych nawet w setkach milionów
złotych.
Te niewyobrażalne benefity nie zaspokajają jednak ich apetytów. Nie ograniczają się do
wyrzucania działkowców z terenów, ale dodatkowo obciążają ich kosztami tzw. bezumownego
korzystania z nieruchomości. Czynsze, jakich żądają, wiążą oczywiście z wartością rynkową
terenów, a nie ceną jaką zapłacili za ich nabycie, ani niekomercyjnym sposobem korzystania
przez działkowców. Mimo to, ich żądania znajdowały uznanie w sądach. Np. sąd uznał żądanie
„reprywatyzacyjnego właściciela”, który za roszczenia zapłacił 70 000 złotych, a od działkowców
i PZD zażądał czynszu za bezumowne korzystanie z nieruchomości idące w dziesiątki milionów
zł, a zatem miesięczny czynsz miał mu zrekompensować cenę zakupu.
Ten patologiczny proceder, dotykający nie tylko działkowców, ale i np. mieszkańców kamienic,
bardzo długo spotykał się z akceptacją ze strony Państwa. Brak ustawy reprywatyzacyjnej oraz
1/2
Reprywatyzacja – Sąd Najwyższy pyta o moralność
pobłażliwość sądów stworzyły warunki dla tzw. „obrotnych” biznesmenów. Jednak pojawiło się
światełko w tunelu. W sprawie dotyczącej „odzyskanej” kamienicy w Warszawie, Sąd
Najwyższy stwierdził, że nie do pogodzenia z zasadami współżycia społecznego jest sytuacja,
aby osoba za bezcen nabywająca nieruchomość poprzez przejęcie roszczenia
reprywatyzacyjnego, miała dodatkowo wzbogacać się tytułem bezumownego korzystania z
nieruchomości. Stało się tak, bo tym razem SN nie ograniczył się jedynie do badania treści
przepisów dotyczących wyłącznie prawa własność. Kwestionując żądania „reprywatyzacyjnego
właściciela”, Sąd Najwyższy spojrzał na problem dużo szerzej i postawił pytanie - czy moralnym
jest, aby osoba, która nigdy nie została pokrzywdzona (nie jej odebrano nieruchomość) i nabyła
roszczenie za ułamek wartości nieruchomości, odniosła dodatkowe korzyści - całkowicie
nieadekwatne do zainwestowanych środków - naliczając horrendalny czynsz za bezumowne
korzystanie?
Pozostaje mieć nadzieję, iż wyrok, w którym SN nie zasłania się już brakiem ustawy
reprywatyzacyjnej, ale szuka i znajduje podstawy prawne, by zatamować patologiczne zjawiska
narastające wokół tzw. reprywatyzacji, będzie początkiem nowej linii orzeczniczej. Że jesteśmy
świadkami końca pewnej epoki. Epoki, w której działania tzw. „obrotnych biznesmenów”, żeby
nie powiedzieć zwykłych cwaniaczków (chociaż bynajmniej nie drobnych), spotykały się z
aprobatą ze strony wymiaru sprawiedliwości. (sygn. akt I CSK 1033/14)
BP
Źródło: www.pzd.pl
2/2

Podobne dokumenty