Pobierz plik
Transkrypt
Pobierz plik
podziału socjopolitycznego, który jeszcze bardziej właściwy jest dla naszej ponowoczesności. Podział ten przetrwał wszystkie doraźne podziały frakcyjne i partyjne na państwo i Kościół, burżuazję i arystokrację, miasto i wieś, pracodawców i pracobiorców. Chodzi o podział, który zrozumieliśmy dopiero po 1968 roku – podział na młodych i starych. To właśnie wtedy zbuntowana młodzież w kinach w USA i Europie usłyszała z ust Charltona Hestona: „Pamiętaj, nigdy nie ufaj nikomu po trzydziestce”. Ten właśnie podział – mieszczący się w życiorysie niejednego romantyka – wyznaczał stosunek do kluczowych problemów politycznych. Rewolucyjny zapał z wiekiem przechodził w konserwatywny legitymizm, entuzjazm wobec demokracji ustępował zwrotowi ku autorytetowi. Romantyzm polityczny wydaje się wprost ociekać patosem i mistyczną powagą, od intelektualnej ociężałości wybawia go jednak jego dystans do rzeczywistości. To właśnie „romantyczna ironia” jest w stanie ogarnąć „antytetyczny charakter bytu”. Romantyzm polityczny jest nurtem o wiele bardziej żywotnym, niż mogłoby się wydawać. Jego wpływy są właściwie wszechobecne. W pewnym sensie praca Anny Citkowskiej-Kimli może być podręcznikiem autopsychoanalizy dla niejednego środowiska na polskiej scenie intelektualnej. Takiego podręcznika nie może zabraknąć w bibliotece żadnego intelektualisty, nawet tego, któremu do romantyków daleko – choćby po to, by uświadomił sobie, jak wiele sam ma z romantyka. Michał Zabdyr-Jamróz Michael Novak Boga nikt nie widzi Noc ciemna ateistów i wierzących przeł. Małgorzata Pasicka Znak Kraków 2010 428 stron oprawa miękka 44,90 zł Nowa książka Michaela Novaka jest dość interesującą polemiką z myślicielami ateistycznymi: Richardem Dawkinsem, Christopherem Hitchensem, Samem Harrisem i Danielem Dennettem. Książka Novaka – katolika, jednego z czołowych amerykańskich myślicieli konserwatywnych – nie zawiera jednak tylko doraźnej apologetyki, ale oferuje oryginalną wizję wiary, jej relacji wobec rozumu, a także dialogu między wierzącymi a niewierzącymi. 268 Kompressje Tytuł książki sugeruje, że rozważania autora będą odwoływały się do tradycji teologii negatywnej i mistyki. „Boga nikt nie widzi”, ponieważ przekracza nasze możliwości pojmowania, „nie jest dostępny na naszej częstotliwości” (s. 36). Jedyna droga do Boga to via negativa. Wiara zawiera jako swój element konstytutywny ciemność – doświadczenie opuszczenia, niepewności i duchowej samotności. Dojrzałość wiary wymaga wyjścia na pustynię (s. 25). Mistycy katoliccy, św. Jan od Krzyża, św. Teresa z Ávili czy św. Matka Teresa z Kalkuty, dobrze opisali to doświadczenie „nocy ciemnej”. Chrześcijański Bóg, pisze Novak, jest Bogiem Absurdu (s. 76) – jego świat, pełen okrucieństwa i niedoskonałości, został odkupiony przez Syna, który poniósł śmierć godną złoczyńcy. Chrześcijaństwo nie daje pocieszenia, ale wskazuje na konieczność doświadczenia krzyża (s. 75–76). Zarówno wierzący, jak i niewierzący tkwią w ciemności. „Ateista nie widzi Boga – ale wierzący też nie” (s. 383). Doświadczenie absurdu jest wspólne jednym i drugim – wystarczy poczytać Camusa i Sartre’a. Ani ateiści, ani teiści nie są pewni odpowiedzi na kluczowe egzystencjalne pytania. Ciemność powinna uczyć obie strony skromności i umiejętności stawiania pytań, a także, przede wszystkim, rozmowy (s. 384–385). Tej skromności zdecydowanie zabrakło, zdaniem Novaka, przedstawicielom „nowego ateizmu” w rodzaju Dawkinsa, Dennetta czy Hitchensa. Autor określa ich twórczość, dość adekwatnie, mianem „literatury pogardy” (s. 385) i wskazuje, że ci wybitni w swoich dziedzinach specjaliści wykazują się zaskakującą ignorancją i zaślepieniem, kiedy przychodzi im pisać o religii (s. 73). Novak wskazuje na liczne przykłady tej ignorancji. W rozdziale Bóg a projekt pokazuje na przykład, dlaczego teoria doboru naturalnego nie jest alternatywą dla koncepcji Bożego projektu. Takie przeświadczenie, które można znaleźć u Dawkinsa czy Dennetta, opiera się na mylnym założeniu, że Bóg i ewolucja są dwoma odrębnymi wyjaśnieniami tego samego zjawiska, podczas gdy w rzeczywistości są to pojęcia z zupełnie różnych poziomów. Ewolucja może być po prostu metodą, za pomocą której Stwórca porządkuje świat (s. 240–241). Interesujące są również rozważania na temat końca ery sekularyzmu. Tutaj Novak odwołuje się do dwóch myślicieli: Irvinga Kristola i Jürgena Habermasa. Kristol wskazał na istotne braki stanowiska sekularystycznego. Po pierwsze, filozofia świeckiego humanizmu nie jest w stanie dostarczyć ugruntowania dla kodeksu moralnego, którym mogłoby posługiwać się społeczeństwo (s. 362). Po drugie, społeczeństwo, w którym powszechne jest przekonanie o bezsensowności życia, nie może budować stabilnej przyszłości (s. 363). Z kolei Habermas wieszczy nadejście epoki postsekularnej, w której sekularyzm utraci swoją dominującą rolę i będzie musiał traktować wierzących jak równorzędnych partnerów w dyskusji (s. 378–380), a także uznawać religijne korzenie takich „świeckich” pojęć, jak „solidarność”, „autonomia”, „emancypacja” czy „indywidualność” (s. 354). Za Habermasem Novak wskazuje na totalistyczne tendencje liberalnego państwa, które wywiera Kompressje 269 presję na wierzących, aby w sferze publicznej używali wyłącznie języka świeckiego (neutralnego), a zatem aby dzielili swoją tożsamość na prywatną i świecką (s. 358–359). Czym jest tak naprawdę wiara religijna? Na pewno nie ma ona charakteru eksplanacyjnego, tak jak teorie naukowe czy filozoficzne – jest raczej czymś, co za R.M. Hare’em Novak określa jako blick; jest horyzontem, w którym funkcjonujemy i w ramach którego interpretujemy nasze doświadczenie. „Blick jest częścią intelektualnego nawyku, tą częścią, która kształtuje sposób, w jaki osądzamy, czy coś jest rzeczywiste, czy nierzeczywiste, prawdziwe czy fałszywe, wiarygodne czy niewiarygodne” (s. 203). Często przywoływany w dyskusjach między wierzącymi i niewierzącymi argument z brzytwy Ockhama jest wyrazem pewnego blicku, który zakłada, że prostsze i mniej angażują- Argument z brzytwy Ockhama jest wyrazem pewnego blicku ce ontologicznie wyjaśnienie jest zawsze lepsze (s. 214). Przykładem blicku teistycznego jest stanowisko, zgodnie z którym wyjaśnienie naukowe jest możliwe tylko dlatego, że jest partycypacją indywidualnego logosu w Logosie stwórczym – możemy poznać prawdę o świecie, ponieważ, jako dzieło rozumnej istoty, jest inteligibilny (s. 213). Wybór między ateizmem a wiarą nie jest zatem wyborem czysto teoretycznym, tak jakby chodziło o to, czy w świecie znajduje się pewien obiekt – Bóg. To wybór między osobową a bezosobową wizją Wszechświata. Wszechświat teisty ma charakter osobowy i celowy. Jest czymś, za co możemy dziękować, i właśnie w poczuciu wdzięczności Novak upatruje fundamentalnej różnicy między ateizmem i teizmem (s. 187–188). Ciekawe są uwagi Novaka o agnostycyzmie, który jako „sport widowiskowy […] daje się zrozumieć. Ale codziennie ludzie muszą wkraczać na arenę, gdzie rozgrywa się akcja” (s. 373). Zdaniem Novaka bardzo trudno jest być agnostykiem w praktyce i działać tak, jakby faktycznie zawieszało się sądy na temat istnienia Boga. Książka ma pewne wady, które wypada wymienić na koniec. Autor pisze z amerykańskiej perspektywy, co przejawia się w nadmiernym dla Europejczyka cytowaniu Ojców Założycieli (czasem sprawia to wrażenie, jakby Novak stosował argumentację z autorytetu). Trzeba również podkreślić, że choć wykorzystanie kategorii teologii negatywnej do analizy sporu wierzących z niewierzącymi jest bardzo ciekawym zabiegiem, to w warstwie apologetycznej, jeśli chodzi o przedstawione argumenty, książka nie jest zbyt nowatorska. Jeśli ktoś jednak poszukuje napisanej przystępnie i dobrym stylem teistycznej odpowiedzi na elukubracje Dawkinsa czy Hitchensa, można polecić mu książkę Novaka. Stanisław Ruczaj 270