Pokolenie ludzi bez poczucia winy

Transkrypt

Pokolenie ludzi bez poczucia winy
POKOLENIE LUDZI BEZ POCZUCIA WINY
O. Kornelian Dende
4 marca 1990 r.
Witam Was zacni Rodacy i miłe Rodaczki staropolskim: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
W telewizji amerykańskiej są […] popularne „Talk-Shows” – dyskusyjne programy z licznym audytorium, których
tematami są sprawy najbardziej kontrowersyjne, wstydliwe i żenujące, jak na przykład: dopasowanie seksualne przed
małżeństwem, metody zapobiegające ciąży, trójkąty małżeńskie, okrucieństwa, obrzezanie, choroby weneryczne, epidemia
AIDS… Rozbudzona sensacja, dostosowanie do upodobań publiczności i opinii, bez liczenia się z głosem moralności
chrześcijańskiej, zapewniają tym programom popularność. Ponadto dyskutanci szukają taniej sławy i bez żenady
odsłaniają swe słabości, nałogi i brudy moralne. Nie czują swej odpowiedzialności przed Bogiem i społeczeństwem, jakby
nie mieli żadnego poczucia winy i grzechu. Interesuje ich własna korzyść i użycie. Nie przejmują się krzywdami, które
wyrządzają drugim.
„Talk-Shows” są zwierciadłem obyczajowości nowego pokolenia, któremu imponuje swoboda nieskrępowana, a
nawet rozwiązłość moralna. Pokolenie to uważa się nawet za awangardę ogólnoludzkiej cywilizacji bez moralności, w
której wszystko ma być dozwolone, za nic nie będzie się odpowiadało, zwłaszcza w dziedzinie seksualnej. […].
W dzisiejszej pogadance poruszę temat poczucia winy. Tytuł jej brzmi: „Pokolenie ludzi bez poczucia winy”.
Zanik poczucia winy i odpowiedzialności
Już arcybiskup Fulton Sheen, słynny katolicki kaznodzieja radiowy i telewizyjny, zwracał uwagę, że współczesne
pokolenie Amerykanów nie uznaje grzechu i uważa się za ludzi bez zarzutu, nie skażonych grzechem pierworodnym –
„niepokalanie poczętych” – i nie popełniających grzechów ani osobistych ani zbiorowych. Ale pośród szeregu
prezydentów Stanów Zjednoczonych, Abraham Lincoln miał odwagę uznać niesprawiedliwość i zbiorową winę narodu za
trzymanie murzynów w niewoli i wyzysk nieludzki. W jednym ze swoich wystąpień w Waszyngtonie arcybiskup Fulton
Sheen powitał słuchaczy tytułem: „My fellow sinners”! – „Moi współgrzesznicy”! A witając prezydenta J. Cartera i jego
małżonkę powiedział, że ich również obejmuje tym tytułem. Carterowie jako wierzący przyjęli to z uśmiechem.
Brak poczucia winy wypływa z braku uznawania Boga, stąd dzisiejsze pokolenie z trudem odróżnia dobro od zła. Nie
widzi w sobie zła i tego zła nie nazywa grzechem. Grzech jest pojęciem religijnym. Ludzie religijni, wierzący w Boga,
rozpanoszone zło nazywają grzechem, obrazą Bożą.
Skłonność do uniewinniania się posiadamy wszyscy. Prorok Natan musiał uciec się do podstępu, żeby wykazać
królowi Dawidowi grzech cudzołóstwa i zabójstwa. Opowiedział mu o zamożnym gospodarzu, który posiadał tysiące
owiec, ale złakomił się na jedyną owieczkę biedaka i zabrał mu ją. Ta krzywdząca niesprawiedliwość wywołała gniew w
duszy Dawida. Zażądał, by została surowo ukarana. Dopiero wtedy prorok Natan powiedział królowi, że to on tak postąpił
z żoną Uriasza, gdy wobec jej męża dopuścił się morderstwa, bo celowo kazał go opuścić w najcięższym boju.
Tragedią naszych czasów jest zanik poczucia grzechu i odpowiedzialności przed Bogiem, utrata wrażliwości sumienia
i życie w prawdziwym mroku duszy. Zło nazywa się pomyłką lub pechem. Hitlerowcy i komuniści za „grzech” uznawali
tylko wystąpienie przeciwko ich partyjnej ideologii, a za frazeologią partyjną rozpętali morze zła i zbrodni
najpotworniejszych. Żądali by wszyscy przyjęli ich punkt widzenia oraz ich system uszczęśliwiania ludzkości.
Najpotworniejsze zbrodnie i krzywdy wyrządzane drugim w imię ideologii nie uważali za zło, ale za absolutnie konieczną
robotę służącą, jako środek do zamierzonego celu.
Zaniedbania moralne
Ludzie uważają się za bezgrzesznych, a zła jest dużo na świecie. Jest go coraz więcej. Poznajemy je po owocach, po
milionach ludzi nieszczęśliwych, którzy padli ofiarą pijaństwa, narkomanii, pornografii, wyuzdania seksualnego. Jakże
wiele jest ludzi, którzy zmarnowali życie własne a nierzadko życie swoich żon, mężów, dzieci, znajomych. W postawie
dzisiejszych ludzi tkwi jakaś tajemnicza zapowiedź klęski, ogólnej katastrofy, jeśli pokolenie dzisiejsze nie zatrzyma się
nad przepaścią i nie powróci do Boga. Bóg, Stwórca nasz i Ojciec, ostrzega przed zgnilizną moralną, ostrzega przed
skutkami grzechu, tak jak ból zęba ostrzega przed jego próchnicą. Ból zęba nie jest karą. Skutki grzechu też nie są jeszcze
karą, lecz miłosiernym ostrzeżeniem, sygnałem alarmowym, żeby nie lekceważyć ani zła fizycznego ani zła moralnego.
Jeśli bowiem kto zaniedba swe uzębienie, może popsuć sobie cały system trawienny. Kto lekceważy grzech, może stracić
zdrowie moralne.
Powrót do prawa Bożego
Podstawą porządku, ładu, zarówno w świecie fizycznym jak i moralnym jest Bóg i Jego prawo. Święty Jan Apostoł
upomina: „Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy… Jeśli mówimy, że
nie zgrzeszyliśmy, czynimy Boga kłamcą i nie ma w nas jego nauki. Każdy, kto dopuszcza się bezprawia, grzeszy… Kto
grzeszy, jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku. Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć
dzieła diabła. Każdy kto się narodził z Boga, nie grzeszy, gdyż trwa w nim nasienie Boże (to jest łaska uświęcająca)…
Dzięki temu można rozpoznać dzieci Boga i dzieci diabła” (I J 1, 8-10; 3, 4-10).
Filozof duński S. Kierkegaard mówił, że Sokrates, jeden z najszlachetniejszych ludzi na świecie, będąc poganinem
nie umiał sobie poradzić z osądzeniem i „nazwaniem siebie samego”. Brakowało mu bowiem jasnego określenia grzechu.
Filozofia, która z tego określenia rezygnuje, jak na przykład marksistowska, może jakiś czas uwodzić łatwowiernych
utopijną wizją raju na ziemi i ludzi podobnych do aniołów. Nagły rozpad komunizmu […] jest dla całego świata lekcją
poglądową. Każda wizja nie oparta na prawie Bożym sprowadza żałosne spustoszenia.
Pisarz francuski Albert Camus, człowiek niewierzący, szczerze jednak poszukujący prawdy, powiedział: „Nie ma
ludzi niewinnych. Wszyscy jesteśmy winni.” Rzeczywiście, choćby jeden tylko człowiek na ziemi żył w nędzy, albo tylko
jeden naród był pozbawiony praw, cała ludzkość ponosi za to winę.
„Zapłatą za grzech jest śmierć” – mówi święty Paweł Apostoł (Rz 6, 23). Trzeba nowego aktu stwórczego ze strony
Boga, żeby wrócić życie duszy. W przeciwnym razie śmierć duszy skończyłaby się śmiercią wieczną i wiecznym
rozstaniem z Bogiem, co jest największym nieszczęściem dla człowieka. Bóg przez usta proroka Jeremiasza tak mówi do
duszy grzesznika: „Twoja niegodziwość cię karze, a twoje niewierności cię osądzają. Wiedz zatem i przekonaj się jak
przewrotne i pełne goryczy jest to, że opuściłeś Pana, Boga swego, a nie odczuwałeś lęku przede Mną” (Jer 2, 19).
Ratunek w Bogu
Od zgnilizny moralnej i upadku naszej cywilizacji uratować może nas tylko Bóg i powrót do Jego przykazań. Po
katastrofie drugiej wojny światowej, zwłaszcza po słynnym procesie w Norymberdze, gdzie wymierzono sprawiedliwość
zbrodniarzom hitlerowskim za grzechy ludobójstwa, świat cywilizowany mniemał, że przywrócono mu równowagę.
Spostrzeżono jednak już wtedy swoją bezradność w określaniu granicy win i ciężaru kary. Zabrakło bowiem prawdziwej
miary czynów ludzkich, zabrakło Boga, któremu podlegają zarówno zbrodniarze i ich ofiary. A przed tą najwyższą
sprawiedliwością Boga my wszyscy, chociaż w różnej mierze, stać musimy w poczuciu winy.
W swoich „Przygodach człowieka myślącego: powieściopisarka polska Maria Dąbrowska każe bohaterowi
Tomyskiemu mówić: „Ach, Joanka, gdybyśmy wiedzieli, ilu rzeczy jesteśmy winni, to nikt nie umiałby znieść życia, tak
mało w każdym niewinności”. Zaś bohater noweli T. Różewicza „Tarcza z pajęczyny” takie snuje rozważanie: „Należę
chyba do ostatniego pokolenia, które jeszcze ‘grzeszyło’; które rozróżniało dobro i zło i było gotowe pokutować za
‘grzechy’. Pokolenia, które idą po nas, nie znoszą pokuty, ponieważ nie wiedzą, co to jest grzech.”
Człowiek nie wywikła się inaczej z grzechu i zła, jak tylko z pomocą Boga. Gdy bowiem człowiek pozostaje sam ze
swoim złem, to ono go zniszczy. Gdy jednak pozwoli na to, żeby sumienie go przynaglało, to chociaż go ono zawstydza,
jednak z drugiej strony ratuje i w Bogu ocala. I dopiero wówczas rozumiemy jak wielkim darem jest religia i Bóg, który
poprzez głos sumienia zabiega nam drogę i ostrzega przed złem. Stwierdzamy wtedy, że nikt inny nam pomóc nie może,
tylko On. W tym leży wielkość naszej religii, naszej wiary chrześcijańskiej. Tak oto Bóg, dla tego ziarenka prochu, jakim
jest człowiek, ma tyle miłości, że z najbardziej zdeprawowanego człowieka, z ludzkiego „zera”, jak to nieraz złośliwie
określamy, potrafi sobie uczynić dom i pragnie w nim zamieszkać.
Dziś Bóg woła na nas
Dziś, u progu Wielkiego Postu, kiedy rozważamy wielką miłość Boga do nas, że oto posłał na świat swego Syna nie
po to, aby nas potępić, ale zbawić, ocalić, samo imię Jezus – Bóg zbawia – jest dla nas grzesznych radosna nowiną. On
ratuje każdego z nas. Swe miłosierne wołanie kieruje do każdego z nas: „uznaj swój grzech”. Poczucie winy i poczucie
odpowiedzialności przed Bogiem nie jest chorobą, ale jękiem udręczonej grzechami duszy. Utrata poczucia winy i
zagłuszanie całkowite sumienia świadczą o oderwaniu duszy od Boga. Nieznajomość swych win i grzechów hamuje
prawdziwy postęp, zamyka drogę do ideałów, odczłowiecza, degraduje nas, niszczy plan Boży. Zło, które popełnia
człowiek wierzący nosi nazwę grzechu. Grzech jest więc pojęciem religijnym jako przeszkoda do naszego zbawienia.
Kościół, nazywając zło grzechem, przypomina nam, że jesteśmy odpowiedzialni przed Bogiem i braćmi za dokonane
wobec nich zło. Świadomość odpowiedzialności za popełnione grzechy jest początkiem naszego nawrócenia i powrotu do
Boga.
Nie wstydźmy się więc zrobić rachunek sumienia i wyznać na Spowiedzi swe winy. Może masz wielkie stanowisko,
wielką wiedzę, lub wielki urząd. Bogiem ucisz w sobie wszystkie mechanizmy prestiżu. Wobec Mnie, Twojego Boga,
pozostaniesz zawsze dzieckiem, a Ja nie przestanę cię nigdy kochać. Zaufaj mi. Oddaj mi swoje serce. Spowiedź
wielkanocna zdecyduje o twoim nawróceniu. Przez Sakrament Spowiedzi Chrystus zbawia, leczy i uszczęśliwia osoby,
rodziny, społeczeństwo, naród i całą rodzinę ludzką. Przez Sakrament Spowiedzi Chrystus ogłasza mieszańcom nieba:
Weselcie się i cieszcie się ze Mną, bo oto wielu mieszkańców ziemi przez grzech umarło i znów ożyło, zaginęło a
odnalazło się!