W poszukiwaniu domu

Transkrypt

W poszukiwaniu domu
W poszukiwaniu domu
Marek miał dziesięć lat. Od ośmiu lat jego domem był dom dziecka.
Znalazł się tam , gdy w wypadku samochodowym zginęli jego rodzice.
Czuł się tu dobrze , miał dobrych kolegów i ciepłą , najlepsza w świecie
wychowawczynię panią Basię. Lubił to miejsce , chętnie po szkole tu
wracał. Nie znał przecież innego domu.Tu był u siebie.
Pewnego dnia , do pokoju Marka weszła pani Basia (chłopiec
właśnie odrabiał lekcje). Wychowawczyni oznajmiła , że znalazła się
rodzina , która chce zabrać Marka do siebie. Nie mogli mieć własnych
dzieci , byli młodzi , bogaci i wykształceni. Posiadali piękny dom z
dużym ogrodem. Marek , choć nie było mu źle w „ jego domu” , tęsknił
czasem za prawdziwą rodziną i domem , jaki mieli jego szkolni
koledzy.Wiele razy przed snem marzył , że ktoś go pokocha , a on
znajdzie nowych rodziców. Teraz , kiedy pani Basia przedstawiła mu
tych ludzi Marek pomyślał , że spełnią się jego marzenia i będzie miał
prawdziwy dom , z mamą i tatą.
Wreszcie nastąpił ten dzień. Marek pożegnał się z kolegami i
ukochaną wychowawczynią. Wsiadł do pięknego srebrnego audi i
pojechał do „ nowego życia”.
Dom był ogromny , nowoczesny. Pokój Marka wyglądał jak w
kolorowym katalogu. Pierwszy dzień był cudowny. Chłopiec ze swoimi
przybranymi rodzicami , których nazywał ciocią i wujkiem , spędził
najpiękniejsze chwile w swoim życiu. Nowi rodzice dużo mówili , śmiali
się chwalili się Markiem. Czuł się kimś wyjątkowym i ważnym.
Oszołomiony mnóstwem wrażeń i prezentów , szybko zasnął w swoim
ogromnym i bajkowym łóżku. Jeszcze tego wszystkiego nie ogarniał
swoim ufnym i dobrym serduszkiem. Czuł wielką wdzięczność za to , co
dostał od tych ludzi. W głowie mu szumiało od nadmiaru szczęścia.
Następny dzień nie był już taki piękny. Była akurat sobota (dzień
wolny od zajęć) , ale ciocia i wujek po szybkim śniadaniu wyszli do
pracy , zostawiając chłopca samego. Marek dostał kartkę z listą rzeczy ,
które miał zrobić , żeby się nie nudzić. Marek musiał pozmywać po
śniadaniu , odkurzyć salon , odgrzać sobie wczorajszy obiad , posprzątać
łazienkę , powycierać kurze , podlać kwiaty … Było mu ciężko , ale nie
chciał zawieść cioci i wujka. Praca wypełniła mu cały dzień.
Małżeństwo wróciło do domu wieczorem. Byli tak zmęczeni , że
zapomnieli o swoim „ nowym synku”. Marek podał im herbatę , której
nikt nie wypił. Zrobiło mu się trochę przykro , ale zrozumiał. To był
początek „ złego życia” Marka.
-1-
Potem była już tylko praca , ciągłe pretensje , kara za to , czego chłopiec
nie zrobił lub zrobił źle. Nie skarżył się , choć nie raz chciało mu się
płakać. Coraz częściej żałował , że tu jest. Chciał wrócić do domu
dziecka, bo tam było dużo ciepła i miłości. Tu nikt do niego nie mówił
„ Mareczku” jak robiła to pani Basia. Nikt nie rozumiał nie przytulał.
Wiedział już , że nie znalazł tu domu ani rodziny. Marek był smutny ,
zmęczony i bardzo samotny.
Ostatnie wydarzenia zdecydowały o losie Marka. Chłopiec w nowym
domu nie miał żadnych przyjemności za to same obowiązki.
Pewnego ciepłego popołudnia chciał pójść na osiedlowe boisko i pograć
z kolegami w piłkę (koledzy z klasy zaprosili Marka do wspólnej
zabawy). Zapytał ciocię o pozwolenie. Zdziwiona surowo spytała :
- A czy odkurzyłeś sypialnię i posprzątałeś łazienkę ?
- Tak ciociu , zrobiłem to zaraz po lekcjach – odpowiedział grzecznie
Marek.
- Jak Twój pokój będzie lśnił , to zobaczymy – stanowczo powiedziała
ciocia.
Markowi napłyneły łzy do oczu. Wiedział , że już nie pójdzie do kolegów
, bo ta praca zajmie mu całe popołudnie , aż do wieczora. Wrócił do
swojego pokoju , rzucił się na łużko i rozpłakał :
- Nienawidzę ich! Nienawidzę! – krzyczał wściekły.
Sam się zdziwił , skąd w nim tyle złych emocji.
Do pokoju weszła ciocia , była zdenerwowana:
- Dlaczego nie sprzątasz , tylko się wylegujesz! - krzyknęła.
- Nie posprzątam! - zebrał się na odwagę Marek.
- Jak nie posprzątasz , to wrócisz do domu dziecka !– wciąż krzyczała
ciocia
- I dobrze , nie chcę takiego domu! - szlochał Marek.
- Dobrze , jak chcesz i tak z ciebie nie było żadnego pożytku – odparła
ciocia i w pośpiechu zaczęła pakować rzeczy chłopca.
Małżeństwo od dawna rozmawiało o oddaniu chłopca. Traktowali
go jak kolejny nieudany zakup , który należy zwrócić.
Następnego dnia „ wujek” odwiózł Marka do domu dziecka. Przez całą
drogę nie odezwał się do chłopca ani słowem. Marek wrócił do jedynego
domu jaki miał , do swoich przyjaciół i do swojej ukochanej pani , za
którą tak tęsknił.
-2-
Wieczorem , jak zawsze pomodlił się za swoich prawdziwych rodziców.
Postanowił , że nie będzie już marzyć , bo tak jest dobrze.
Kubeusz (junior)
-3-

Podobne dokumenty