STRAGAN ZŁEGO I DOBREGO [podpis] Jacek HUGO

Transkrypt

STRAGAN ZŁEGO I DOBREGO [podpis] Jacek HUGO
STRAGAN ZŁEGO I DOBREGO
[podpis] Jacek HUGO-BADER; Paweł KWAŚNIEWSKI; Lidia OSTAŁOWSKA; Piotr
PYTLAKOWSKI; Fot. Jerzy Gumowski
Gazeta Wyborcza nr 300, wydanie z dnia 24/12/1993 , str. 4
Starsza kobieta z małym Rafałkiem wymieniła dobry uczynek: - Poświęcam się dla wnusia. Nad
grzechem myślała i myślała, wreszcie oświadczyła: - Nie grzeszyłam, bo jestem optymistką.
Rafałek dostał słodycze, a wzruszona babcia wygrzebała dla nas z torby pudełko z kremem do rąk. Trochę już zużyłam, ale jeszcze wam się przyda - zaproponowała.
Pani w beżowym berecie ze słomianą matą pod pachą: - Dobre uczynki: odstąpiłam córce połowę
mieszkania, rzuciłam palenie. Złe uczynki: zostawiłam męża samego, żeby zarobić pieniążki.
Kilkunastoletni Michał bronił faceta, którego napadnięto na przystanku autobusowym. - Tam było
dużo ludzi, ale nikt mu nie pomógł. Chuligani przestali go bić. Mnie pobili.
Niewielka, szczupła, siwa pani wyznaje: - Przeklinam. Jestem sama, nie mam się z kim kłócić, więc
klnę do moich trzech psów. Ale do wszystkich jednakowo, żadnego nie wyróżniam. Szczególnie
teraz, jak jest zimno, bo na spacerach tylko wąchają, zamiast się załatwiać. Z rzeczy dobrych:
przekazałam odzieżową paczkę do Jugosławii.
Następnie obstąpili nas Rumuni. Nie potrafiliśmy się dogadać. Pytaliśmy o grzechy, a oni
pokazywali tekturki z tekstem: "Jesteśmy biedni, prosimy o wsparcie". Wsparliśmy Rumunów
czekoladą pełnomleczną.
Dobry uczynek Anki, dziewczyny w fioletowej kurtce: wracała pociągiem z Częstochowy, w
wagonie nie było miejsca, ledwo się wepchnęła. Po peronie biegała staruszka i prosiła, żeby ktoś jej
pomógł wsiąść. Nikt nie reagował, więc Anka wysiadła z pociągu, aby zrobić miejsce babci. Pojechałam następnym. Był całkiem luźny.
Przyszedł też pisarz Jacek Bocheński. Dobiliśmy targu. Opowie o grzechu i o dobrym uczynku - w
zamian dostanie bombkę i sezamki.
- Moim grzechem jest, że współpracuję z "Gazetą Wyborczą" - powiedział pisarz. - Dobrym
uczynkiem zaś, że czynię to rzadko.
W pracy nie kradłem, żony nie biłem
Starsi przechodnie niechętnie oddawali do skupu swoje grzeszki.
- Jestem po spowiedzi świętej - wyjaśniła elegancka pani z pizzą.
- Jestem samotna, nie wadzę nikomu - zapewniła inna. A następna stwierdziła: - Pamiętam tylko
rzeczy dobre.
W skupie rosła więc sterta szlachetnych uczynków.
Kobieta w kapeluszu kupiła samotnej sąsiadce "bombkę zegarową do gotowania jaj i świąteczny
stroik, wszystko niedrogo, od Ruskich."
Robotnik "nie dał w mordę majstrowi".
Inteligent "użyczył książki potrzebującemu".
Emeryt z bródką zaś powiedział wprost: - Jestem bez grzechu. I podał przepis na bezgrzeszne życie:
- Pracowałem, a w pracy nie kradłem. Ożeniłem się i nigdy żony nie pobiłem. A poza tym nie palę i
nie piję wódki.
Starsi bili się chętnie w cudze piersi.
- Ja grzeszę? A co zrobiła "Solidarność"?
- Kościół panoszy się i grabi.
- Kto władzy dał prawo, żeby obcym sprzedawać fabryki?
W jesieni życia ludzie patrzą na siebie pobłażliwie.
Prawdziwy rachunek sumienia robią dzieci. Emilka, lat dziesięć. Uczynek dobry: - Dziś było w
szkole przedstawienie, a ja zostałam w domu, pomagałam mamie. Mama sprzątała, a ja się
zajmowałam moimi młodszymi siostrami. Uczynek zły: - Poszłam na imieniny i nie przyznałam się
tacie.
Aldona, lat 13, chce się upewnić, czy za grzech ciężki dostanie od nas czekoladę. Zawiera kontrakt i
wyznaje: - Pobiłam kolegę. Zalał się krwią. Walnął się w parapet.
Ania, lat 12. Uczynek dobry: - Pomagam koleżance w matematyce. Uczynek zły: - Dostałam
skierowanie do szpitala i nie pokazałam mamie, ale i tak wszystko się wydało.
Januszek, jej młodszy brat: - Moje grzechy? Ho, ho, kto by to policzył?
Kradnę dla emocji
Pod transparentem zatrzymuje się śniadolicy mężczyzna. Wolno odczytuje napis. Pyta: - A cio to
jeśt uczynków i grzechów, bo reśtę roziumiem.
Chwila zastanowienia.
- Jeśtem Naser z Libii - mówi. - Dobzie w tym roku zrobiłem, bo obroniłem spećjalizację ź
neurologii. Więciej umiem, to lepiej dla mnie i dla chorych. A źle źrobiłem, bo źdradziłem
dziewcinę. Dokładnie 17 kwietnia. Ona ziostała w moim kraju i czieka, a ja tu mam śliczną
psijaciółkę. Ja wiem, zie to nieładnie, ale cio robić, jak kocham je dwa.
Ludzie podchodzą, handlują uczynkami, odchodzą. A to ktoś 10 tys. Rumunkowi dał, a to ktoś się
na żonę wydarł. Iza, fryzjerka, właśnie co ostrzygła jakiegoś faceta niezupełnie tak, jak chciał.
Teraz żałuje, ale klient był marudny.
Zyta, aktorka z Teatru Stara Prochownia, zrobiła balangę. Przyszło dwieście osób. Znała połowę.
Była rozróba. Kumpel ma złamany nos. Teraz leży w szpitalu, a Zyta czuje się winna, że nawet do
niego nie poszła, nie przeprosiła.
Czerwone peleryny, czerwone czapy, długie białe brody. Trzech świętych Mikołajów zostawia
prezenty dla dzieci reporterów.
- Po służbie dajemy się uwodzić - mówi na ucho siwobrody w złotych okularach. - Najchętniej
czarnowłosym Laponkom. To grzech czy dobry uczynek?
Zanim Grzegorz, ubrany na czarno student inżynierii lądowej, podszedł do stolika, odczekał
chwilkę przed kinowym afiszem.
- Kradnę prawie codziennie - zwierzył się. - Nie dla zysku, dla emocji. Co podpier...., rozdaję
znajomym. Taki ze mnie Robin Hood. Nie połaszczę się na nic, co nie jest warte przynajmniej pięć
dych. Na dowód z kieszeni płaszcza wyjmuje najnowszy łup, zagraniczny kosmetyk damski.
- Ale na plus mogę sobie zapisać szczerość - kończy opowieść. - I to, że miesięcznie przeznaczam
przynajmniej 300 tysięcy na schronisko dla psów w Celestynowie. Sam mam dwie przybłędy. Wolę
psy od ludzi - te naprawdę nie okradną nikogo.
Rafał Krawiec, maturzysta, pomaga starszej pani, która na ulicy sprzedaje hinduskie kadzidełka: Ta pani jest strasznie dumna, nie przyjmie żadnej pomocy finansowej. Więc codziennie kupuję
paczuszkę, dwie. Mam już górę kadzidełek, nie znoszę ich smrodu.
Pod koniec naszej akcji dwudziestokilkuletnia dziewczyna podchodzi zdecydowanym krokiem.
Swoje dobre i złe uczynki ujmuje w jedno zdanie: - W lipcu urodziłam dziecko, to dobry uczynek, a
zły, że nie z tym facetem, co chciałam.
Nie nakarmiłam papugi
Pan Waldek, w roboczym ubraniu, nie może się zatrzymać, bo koledzy czekają. Unosi waciak i
pokazuje pół litra żytniówki za paskiem.
- Wracałem wczoraj z roboty z całą wypłatą (bo u nas przed Świętami płacili). Na przystanku mnie
napadli i wszystko sk....... wzięli. A moja stara zamiast się zmartwić, że mnie stłukli, to z pyskiem:
"gdzie są pieniądze"?
- Co pan dobrego zrobił w tym roku? - pytam jegomościa w tyrolskim kapeluszu.
- Przeszedłem na emeryturę. Znaczy... wyrzucili mnie jako starego komucha.
- To ma pan i grzechy. Która egzekutywa, jeśli można wiedzieć?
- Porządnego resortu: edukacji narodowej. Ale i w KC byłem. Wydział rolny, a potem biuro listów.
Coś się ludziom pomogło. Mieliśmy wysoki wskaźnik: 15 proc. załatwionych spraw. Nie to, co te
dupki z biura listów Wałęsy.
Starszej pani spod wełnianej chustki sterczą papiloty: - Gawron Leokadia, lat 87, dzisiaj nie
nakarmiłam papugi.
Pan Jerzy nie chce wziąć prezentu. - Daj pan biedniejszym. Pan Jerzy ma 3 miliony emerytury.
Eliza, lat dziesięć i pół, bardzo chce dostać prezent, spowiadała się już każdemu z naszych
straganiarzy. Szuka w myślach nowych uczynków.
- O! Moja babcia jest chora - krzyczy uradowana. - Ciągle leży w łóżku. Ma taki worek do grzania
nóg i tylko ja dolewam jej gorącej wody.
- A grzechy?
- Mieszkam niedaleko i prawie codziennie chodzę do Cricolandu, chociaż rodzice nie pozwalają.
Bo pijacy łażą. Mogliby mi coś zrobić.
- Co?
- No, wie pan...
- Nie wiem...
- No... zabrać portmonetkę.
Pan Waldek, co mu na przystanku portfel ukradli, przysłał pana Krzysia. Też na bani.
- Pomagam koledze, co nie ma nogi. Robie mu zakupy - mówi głosem Janka Himilsbacha.
- A grzech?
- Pobiłem się z kolegą.
- Z kolegą? Panie Krzysiu?!
- No tak. Z tym bez nogi.
Jacek HUGO-BADER; Paweł KWAŚNIEWSKI; Lidia OSTAŁOWSKA; Piotr PYTLAKOWSKI;
Fot. Jerzy Gumowski
RP-DGW

Podobne dokumenty