2 - 2016/2016 - Szkola Podstawowa Nr 40

Transkrypt

2 - 2016/2016 - Szkola Podstawowa Nr 40
Szkolny nieregularnik dla wszystkich
PLUSIK
Dzień dobry,
dzisiaj bardzo dużo czytania na jesienne
wieczory. Wprawdzie prognozy pogody
przewidują
rychłe
nadejście
zimy,
gdzieniegdzie w kraju sypnęło już śniegiem,
ale nadal mamy jeszcze kalendarzową jesień.
Dlatego też i teksty i krzyżówki oraz
wykreślanka z nagrodą są jesienne.
Jednak do wspólnego rysowania dajemy
Wam Mikołaja, bo akurat w okolicy
mikołajkowej ukazuje się nasza gazeta.
Prezentujemy też Samorząd klas młodszych
i klasę VD.
Zachęcam do czytania ciekawych opowiadań
uczennic klasy VIC, które całkowicie
przypadkowo przeniosły się w czasie 
Dzisiaj
także
zamieszczamy
jesienne
opowiadania inspirowane kasztanami oraz
zaczynamy nowy cykl. Będzie nazywać się
„Ciotka Szczotka i przyjaciele”. Zobaczycie,
jak można bawić się słowami i może
włączycie się do tej zabawy.
Jak zwykle są też krzyżówki, zmieściły się 2
sucharki.
Za prawidłowe odczytanie szyfru
z poprzedniego numeru nagrodę otrzymał
Tomek Lisek.
A teraz zapraszam do czytania. Bawcie
się dobrze z „Plusikiem”. I weźcie udział
w konkursie ze słodką nagrodą 
Jolanta Makuch
Źródło: www.miastodzieci.pl
Przygody
kasztanowych
ludzików
Dawno, dawno temu, w Leśnej Krainie żyli
sobie trzej przyjaciele: Orzeszek, Grubcio
i Bolek. Byli zrobieni z kasztanów i paru
wykałaczek. Łączyło ich zamiłowanie do natury
i pomagania chorym zwierzętom. Mieszkali w
małym parku, w dziupli po wiewiórce. Ich życie
było bardzo mało ciekawe, więc postanowili to
zmienić. Najchętniej wyprowadziliby się w jakieś
ciekawe miejsce, ale Matka Natura miała na ten
temat inne zdanie. Byli jej bowiem potrzebni.
Powierzyła im bardzo ważną misję: musieli
znaleźć złoty liść, który znajdował się w
Zaczarowanej Krainie Gór. Liść miał magiczną
moc, która uleczyłaby chore ptaki z Leśnej
Krainy. Od jakiegoś czasu mia coraz większe
problemy z lataniem.
Nr 2/2015/2016
Rok siedemnasty
02.03.2015
To było coś niesamowitego!
Wczoraj były moje dwunaste urodziny. Wstałam, zjadłam śniadanie i gdy wychodziłam
z domu, zobaczyłam kartkę z napisem: „Chiara, musieliśmy szybko wyjechać. Jedziemy do
Włoch. Nie wiemy, kiedy wrócimy. Mama i tata”.
Mój dzień nie mógł być gorszy! Kiedy szłam do szkoły, wszyscy na mnie patrzyli, jakbym miała
na sobie ubrania pajaca. Przebrałam się w szkolnej szatni i poszłam do sali od polskiego. Moje
przyjaciółki zapomniały o moich urodzinach. Cały dzień był po prostu szary. Następną lekcją
była muzyka. Pan powiedział:
- Napiszcie, kto to był Elvis Presley.
Wszyscy zaczęli pisać, a ja pomyślałam sobie: „Kto to Elvis Presley?! Znowu jakiś arogancki
piosenkarz?” Dobrnęłam do końca lekcji bez uśmiechu, ani słowa do koleżanek. Wracała sama
do domu, gdy nagle... przewróciłam się. Nie wiem, ile leżałam na ziemi, ale gdy się obudziłam,
strasznie mnie bolała głowa. Rozejrzałam się i nie wiem, co się stało, ale nie byłam na drodze,
którą szłam do domu. Siedziałam na wygodnej kanapie, przykryta ciepłym kocem. Nagle jakiś
Pan z czarnymi włosami i grzywką zaczesaną do tyłu zapytał, czy mnie boli głowa.
Odpowiedziałam, że tak, po czym dał mi ciepłą herbatę. Miałam straszny szum w głowie, ale
usłyszałam zza drzwi okrzyki jakby szalonych fanek. Pan powiedział, żebym nałożyła ubrania,
które leżały na krześle, gdyż miałam na sobie lekką sukienkę i mogłam się przeziębić. Wziął
mnie za rękę i weszliśmy razem na scenę. Dał mi krzesło, abym koło niego usiadła. Wziął
gitarę i zaczął śpiewać „100 lat”. Zaczerwieniłam się, ponieważ widownia śpiewała razem z
nim. Gdy spojrzałam na jeden z plakatów, ujrzałam napis: „Elvis powrócił”. Popatrzyłam się na
niego i szepnęłam mu na ucho:
- Czy pan nazywa się Elvis Presley???.
On kiwnął głową na tak. Spędziłam z nim resztę dnia. Byliśmy na karuzelach, w parku i na jego
koncertach... Zatroszczył się o mnie jak o własne dziecko. Gdy śpiewałam z nim piosenkę
„Kiss me buick”, nagle poczułam czyjąś rękę na policzku. Elvis popatrzył na mnie i powiedział
swoim ciepłym głosem:
Mam nadzieję, że pomogłem Ci w pracy domowej i że zmieniłaś o mnie zdanie. Do
zobaczenia!
Nagle, gdy otworzyłam oczy, byłam w białym i słonecznym pokoju. Koło mnie siedziała Magda
i płakała. Wydawało mi się, że ważę tonę. Spojrzałam na Magdę i powiedziałam:
- Co ty tu robisz?!.
Ona wycierając łzy, powiedziała:
Przypomniałam sobie, że dziś są twoje urodziny i chciałam Ci zrobić niespodziankę, ale leżałaś
na ziemi i śpiewałaś jakąś piosenkę. Wtedy uśmiechnęłam się, przytuliłam ją i opowiedziałam
o Elvisie.
Chiara Anania 6c
Gdy tylko wysłuchali jej prośby zaczęli się pakować. Z samego rana wyruszyli w stronę portalu, który
Matka
Natura
otworzyła
swoją
różdżka.
Ludziki
były
bardzo
podekscytowane.
Gdy tylko przekroczyli próg portalu wylądowali w wielkim słoiku dżemu truskawkowego. Pomimo, że
się lepili udało im się wydostać ze słoika. Od razu zobaczyli piękne drzewo na szczycie góry. To na
pewno tam jest złoty liść- powiedział jeden z nich. Góra była bardzo daleko, czekała ich więc długa
droga. Najpierw musieli przejść przez bardzo gęsty las. Idąc nim mieli wrażenie, że cały czas ktoś ich
obserwuje. Gdy zapadła noc, przyjaciele znaleźli jaskinię. Ustalili kolejność warty i poszli spać. Bolek,
najdzielniejszy, pełnił wartę jako pierwszy. Nie minęła północ, jak usłyszał szmery w pobliskich
krzakach. Po chwili wyskoczyło z nich małe zwierzę, mniejsze od wilka, ale do niego podobne.
Ludzik pobiegł w stronę jaskini i obudził swoich towarzyszy. Zaczęli uciekać w głąb jaskini, aż dotarli
do drugiego wyjścia. Znajdowała się tam rzeka. Znaleźli na brzegu kawałek kory i postanowili z niej
zrobić łódź. Wsiedli na nią i odpłynęli. Jednak wydawało im się, że o czymś zapomnieli.
- Wiosła - krzyknął jeden z nich. - Gdzie są wiosła? Nie mieli czasu nawet pomyśleć o tym, gdy nagle
ujrzeli, że zbliżają się do wodospadu. Zaczęli krzyczeć. Spadali kilka sekund. Na szczęście kasztany są
twarde i nic im się nie stało. Nurt rzeki doniósł ich pod samą górę. Zgodnie stwierdzili, że z daleka
wydawała się mniejsza. Wspinaczka zajęła im bardzo dużo czasu. Gdy na szczycie ujrzeli drzewo,
Grubcio prawie zemdlał. były tam same złote liście. Zaczęli się zastanawiać, który jest tym
właściwym, leczniczym. Zrywali wszystkie po kolei, a ziemie trzęsła się, pękała i zapadała. Cała
Kraina Gór zaczęła się rozpadać. Czasu i liści było coraz mniej.
- Ostatni - powiedział Orzeszek, gdy na drzewie pozostał tylko jeden liść. Zerwał go i ...nagle
przyjaciele znaleźli się domu. Matka Natura podziękowała im z całego serca, ptaki zostały uratowane.
Dla kasztanowych ludzików była to wspaniała przygoda i wspaniała okazja do wspomnień. Odtąd
Matka Natura powierzała im od czasu do czasu trudne zadania, tak, że już nigdy się nie nudzili.
Katarzyna Pukaluk, kl. IVA
Plusik, szkolny nieregularnik dla wszystkich, nr 2/2015/2016, 4 XII 2015 r.
DO POCZYTANIA
Zapraszamy do podróży w czasie.
28 października 2015r.
Dziś obudziłam się w pokoju, który wcale nie wyglądał, jak
mój. Meble nie były kolorowe, tylko drewniane, ale za to
z połyskiem. Kiedy zobaczyłam rodziców, myślałam, że szykują
się na bal przebierańców. Mama miała ogromny kok na głowie,
a tata nażelowane włosy. Ubrani byli w spodnie dzwony i jakieś
brzydkie sztuczne bluzki. A może to byli moi dziadkowie, tylko
młodsi? Kazali mi ubrać się w brzydki, granatowy fartuszek
z białym kołnierzykiem. Dali też sztywny i ciężki tornister, który
nie przypominał mojego lekkiego
kolorowego plecaka.
Idąc do szkoły, mijałam mnóstwo sklepów, w których prawie nic
nie było na półkach. Za to na ulicy nie było korków, w ogóle
jeździło mało samochodów, a jak już, to tylko same starocie.
Kiedy weszłam do szkoły, woźna zaczęła chodzić po korytarzach
i dzwonić dzwonkiem, który trzymała w ręce. W klasie wyjęłam
z tornistra piórnik, a z niego pióro napełnione atramentem.
Oczywiście zaraz zrobiłam kleksa w zeszycie. Kiedy pani napisała
datę na tablicy, okazało się, że mamy 28 października 1975r.
Nie mogłam uwierzyć, że cofnęłam się w czasie o 40 lat! Moje
przerażenie stało się jeszcze większe, gdy okazało się, że muszę
przyjść do szkoły w sobotę!
Odetchnęłam z ulgą, gdy skończyły się lekcje i mogłam wrócić
do domu. Niestety, nie było w nim telewizora ani komputera.
Z nudów miałam już poczytać książkę, gdy usłyszałam dzwonek
do drzwi. W drzwiach stały dziewczyny z mojej klasy, które
chciały pobawić się ze mną na dworze. Grałyśmy w klasy!
Bawiłyśmy się w podchody, skakałyśmy za trzepaku, a chłopcy
grali w piłkę nożną (zamiast bramek ustawiali tornistry). Było
super! Właśnie miałam nauczyć się nowej sztuczki na trzepaku,
ale źle się złapałam i spadłam.
Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam migający monitor
mojego laptopa. Chyba przy nim zasnęłam, ale na szczęście
obudziłam się w XXI w.
Magda Palik 6c
27 października 2015 r.
Córka Hermesa
Jako, że kocham przeglądać stare przedmioty, dzisiaj kolejny raz
udałam się na strych. W jednym z pudeł znalazłam szkatułkę.
Mimo że była pokryta warstwą kurzu, jej stan był niemal
idealny. W jej środku znajdowała się jedynie broszka. Można
było stwierdzić, że jest to broszka w stylu wiktoriańskim, jednak
ja oczywiście sądziłam, że przedstawiała jakąś grecką boginię.
Stwierdziłam, że wystarczy mi szperania na dziś. Zeszłam na
dół. Postanowiłam wziąć lupę. Oglądałam dokładnie każde
miejsce. Przyjrzałam się dokładniej tylniej stronie. Dojrzałam
tam napis. Całe szczęście,
uczyłam się greckiego. Napis
oznaczał:
Czas
jak
wiatr
pędzić
nie
musi.
Sam fakt, że z tyłu broszki był jakiś napis mnie zdziwił. Jeszcze
bardziej zdziwiłam się jednak, gdy po przeczytaniu słów na głos
znalazłam się gdzieś. Dookoła mnie znajdowało się około
dwudziestu osób w chitonach. Wszyscy siedzieli na wielkich
krzesłach w ogromnej sali. Po chwili spostrzegłam, że też mam
na sobie chiton. Pomiędzy pasami sandałów miałam pióra. Nad
uszami również znajdowały się dwa pióra.
Podszedł do mnie wysoki i sprężysty blondyn. Był ubrany
właściwie tak samo jak ja. W dłoni miał kij, który oplatały dwa
węże. Węże wyparowały, a człowiek dał mi jedynie kij. Wpasował
się idealnie do mojej dłoni. Spojrzałam w oczy tego gościa.
Błyszczały na niebiesko. Było widać, że to zabawny i sprytny
człowiek.
-Biegnij. Jesteś w 776 roku przed twoją erą-rzekł melodyjnym
głosem.
Najwyraźniej serio chciał, żebym biegła. Ruszyłam więc w tunel,
który otworzył mi się przed oczami.
Ocknęłam
się.
Dookoła
mnie
stali
ludzie.
-Jest ubrana jak bogini.
-Jak Hermes!
-Córka Hermesa!- wołali.
Jestem pewna, że scena z gościem, który wręczył mi fragment
kaduceusza była przeze mnie wyimaginowana. Kij, który miałam
w ręce musiał być kijem, który trzymałam w pokoju. Nie mam
pojęcia,
zresztą po co. Hermes, ten zmyślony niby bóg
posłaniec. Szybko biegał, był zabawny, sprytny, wymyślił sztukę
pisania. W sumie rzeczywiście mogłam być do niego podobna.
Tamten człowiek z wyobraźni musiał być nim. Miał błyszczące
niebieskie oczy i blond włosy. Cóż, kiedyś ktoś mi powiedział, że
mam błyszczące oczy. Co do blond włosów to tak, mam takie.
Podniosłam się z ziemi i wygładziłam chiton. Pewnie dostałam go
na skutek przejścia w przeszłość.
-Witaj! - wykrzyknął do mnie pewien staruszek. Zapewne jesteś
córką
Hermesa,
sądząc
po
twoim
ubiorze.
Chciałam zaprotestować, lecz przerwał mi.
-Masz też długie nogi! Z pewnością szybko biegasz.
Gdy usłyszał moje westchnienie irytacji i zobaczył przewracanie
oczami, powiedział:
-Charakter też masz Hermesa.
-Widzę, chrystianizacja jeszcze przed wami-powiedziałam nieco
poirytowana faktem, że wpatrywał się we mnie tłum. Poza tym
skąd ludzie mogli wiedzieć, jaki charakter miał ich bardzo
prawdziwy bóg.
-Może weźmiesz udział w pierwszych zawodach olimpijskich?
Udowodnisz to, że jesteś Herosem.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, gdyż zebrani ludzie podjęli za mnie
decyzję.
Ruszyli ze mną na przedzie do czegoś w rodzaju Koloseum, tylko
znacznie mniejszego. Miałam biec sprintem do mety, podczas gdy
obok mnie byli zapewne znacznie szybsi goście. Dziwiłam się w
ogóle jak mogłam brać udział w Igrzyskach skoro mogli tylko
mężczyźni. Może Herosi mieli jakieś wejściówki V.I.P czy coś.
Wyścig się rozpoczął. Wyrwałam do przodu i prześcignęłam
przeciwników. Potem utrzymałam tą prędkość przez następne
trzydzieści metrów. Cóż, wygrałam.
Ludzie nazwali mnie Potomkinią Hermesa bądź Merkury. Ta druga
wersja bardziej mi się podobała. Co za dziwny dzień…
Julia Borys, kl. VIC
JESIENNE PRZYSŁOWIA

Im głębiej w jesień grzebią się robaki, tym bardziej
zima da się we znaki.

Gdy zbyt długo jesień trzyma, nagle przyjdzie zima.
Plusik, szkolny nieregularnik dla wszystkich, nr 2/2015/2016, 4 XII 2015 r.
e
DO POCZYTANIA
Przygody kasztanowych ludzików
Zarząd Samorządu Uczniowskiego klas młodszych stanowią:
Przewodniczący SU Igor Spasiewicz z 3a, zastępca Maria Pyłypczuk z 3c,
skarbnik (drugi zastępca) Adrian Dorociak z 3d.
PRZEDSTAWIAMY DZISIAJ KLASĘ V D
NASTĘPNE KLASY W KOLEJNYCH NUMERACH!
Przyszła jesień. W parku pod kolorowymi liśćmi
zamieszkały dwa kasztanowe ludziki: Stasio i Jasio. Gdy
dziewczynka o imieniu Kasia przechodziła koło drzewa i
zbierała kasztany, spodobały jej się dwa śmieszne ludziki i
zabrała je
do swojego domu. Zrobiły się bardzo
niegrzeczne: ciągle wysypywały śmieci ze śmietnika,
zrzucały ubrania z półek, robiły bałagan na biurku. Nikt
jednak nie wiedział, kto to zrobił, bo ludziki, jak ktoś
patrzył, udawały, że są sztuczne. W nocy zamiast spać
często gadały ze sobą i śmiały się.
Stasio i Jasio wędrowały również z Kasią do szkoły.
Wskakiwały do jej plecaka i hulały między książkami,
piórnikiem i drugim śniadaniem. Były małe i nikt nie
podejrzewał, że jak w klasie nagle ginie kreda albo ktoś się
przewrócił, bo miał zawiązane sznurówki, to jest wina
właśnie niesfornych ludzików.
Pewnego dnia, gdy nikogo nie było w domu,
kasztanowe ludziki zaczęły rozrabiać. Nagle do domu
wróciła mama Kasi. Weszła do pokoju i zobaczyła, jak dwa
małe śmieszne ludzki z kasztanów biegają i robią fikołki.
Najpierw przecierała oczy ze zdziwienia, a potem goniła je
po całym domu, aż wreszcie je złapała. One pierwsze
zaczęły z nią rozmawiać. Rozmawiali, rozmawiali, aż
wreszcie przyznali się, że prawie zawsze chodzą z Kasią do
szkoły. A także przyznali się do tego, jak bardzo są
niegrzeczni.
Mama Kasi była bardzo zdziwiona. Jednak tego dnia
była bardzo zmęczona, poszła spać, a rano pomyślała, że
na pewno przyśniło jej się to wszystko.
A ludziki ? Rano idąc wskoczyły do plecaka Kasi i w
drodze do szkoły wyskoczyły pod drzewo kasztanowe.
Wydała się ich tajemnica w domu Kasi, więc trzeba było
uciekać. Wychyliły się zza drzewa a tu jedzie pani Basia na
rowerze, wiec hop do koszyka. Stasio i Jasio nie chciały
mieszkać w parku, wiec postanowiły tymczasowo
zamieszkać z panią Basią. A co się działo w domu pani
Basi, to już inna historia…
Zuzia Jabłońska, kl. V a
SUCHARKI
Ojciec ogląda zeszyt syna:
-Oj, nierówno literki piszesz!
- To nie literki, tato, to nuty.
Janek wraca z wycieczki do
Hiszpanii. Jego koleżanka pyta:
- I jak, miałeś problem ze swoim
hiszpańskim?
- Nie, ale Hiszpanie owszem.
Na religii:
- Kto widzi i wie
Na to Jasiu:
- Moja sąsiadka...
wszystko?
Na lekcji matematyki pani napisała
na tablicy: 8:2.
I pyta Jasia:
- Co ty na to?
A Jasio odpowiada:
- No nie wiem, musiałbym poznać
nazwy tych drużyn.
Plusik, szkolny nieregularnik dla wszystkich, nr 2/2015/2016, 4 XII 2015 r.
ROZMAITOŚCI
Zaczynamy nowy cykl! Będzie
nazywał się „Ciotka Szczotka
i przyjaciele”. Cykl ten wymyśliła
Julka z VA i jej wierszyczki dziś
zamieszczamy.
Myślę, że takie
słowne zabawy mogą wpłynąć na
Wasze
umiejętności
językowe
w dalszej
edukacji,
dlatego
zachęcam wszystkich do tworzenia.
A oto nasze dzisiejsze propozycje:
Wykreślanka z nagrodą. Ukryło się w niej 14 wyrazów związanych choć trochę z jesienią.
Kto znajdzie wszystkie (wprost, wspak, na ukos, góra, dół) i przyniesie rozwiązanie do P.
Makuch, weźmie udział w losowaniu słodkiej nagrody. Czekamy do 15 XII.
Sucharki
- Czy lubisz recytować wierszyki? - pyta jeden z gości małej
córeczki państwa domu.
- Nie, ale mama zawsze mnie do tego zmusza, kiedy chce,
żeby goście wreszcie sobie poszli.
KRZYŻÓWKI
Mówi tato do Jasia:
- Dostałeś ode mnie takie solidne lanie, bo baaaaaaaardzo cię
kocham.
- Och, tatusiu. Ja chyba nie zasługuję na tyle miłości.
4
1
2
3
5
6
7
NARYSUJ SOBIE MIKOŁAJA 
8
9
1.
2.
Inaczej droga
Jedna z części walki
bokserów
Ptak z czubkiem
Żółty grzybek
Mała koza
Mamy je z tyłu
Kurze lub strusie
Nabytek
Tworzywo dla
garncarza
Źródło: http://www.how-to-draw-funny-cartoons.com
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
Zapraszamy wszystkich do wspólnej
zabawy. Wierszydełka przynoście do
p. Makuch lub wysyłajcie do niej
Librusem.
1
2
3
SZYFROWANA WIADOMOŚĆ
Z POPRZEDNIEGO NUMERU
BRZMI: ŻÓŁW MÓWI, ŻE SIĘ
SPÓŹNIŁEŚ.
4
5
6
1.
2.
3.
4.
5.
6.

Ciotka Szczotka nie miała młotka,
a chciała wbić gwóźdź do plotka.
Więc pojechała na zlot
i kupiła gwoździe, płot i młot.

Wstałam dzisiaj lewą nogą,
przeleciałam nad podłogą,
zbiłam
kubek,
szklankę, mleko
wylałam
i przez to się popłakałam.

Na wróżkę Herbatnikruszkę
usiadła mała muszka,
która miała wielkie uszka,
a wróżka nie chciała jej dać
ani okruszka.

Ryby hodowały grzyby,
żeby trenować strzelanie.
A jedną bolał brzuch
i miała pięć skuch. Okropny ruch.
Obsiadło ją dziesięć much.

Poczułem ból,
a to był mól
i wpadłem w ul,
a wypadłem z ról,
nie dostałem się na KUL
i oczywiście wysypałem sól,
aż wylądowałem wśród pól.
Miesiąc
Do łączenia np.kartek
Dużo drzew
W pamiętniku
Rzucany gdy słońce
Rumak
Nagrodę
–
czekoladę
wylosował
Tomasz
Lisek.
Gratulujemy!
Plusik. Szkolny nieregularnik dla wszystkich. Redaguje zespół. Opieka – Jolanta Makuch. Nasz adres: Szkoła
Podstawowa nr 40, ul. Róży Wiatrów 9, 20-468 Lublin
Do zobaczenia
Plusik, szkolny nieregularnik dla wszystkich, nr 2/2015/2016, 4 XII 2015 r.

Podobne dokumenty