plik
Transkrypt
plik
Iwona Głażewska O księgach stadnych i czystości rasy Koń arabski jest wart tyle ile jego rodowód. Przesada? Niezupełnie. Na stronie WAHO, czyli World Arabian Horse Organization czytamy: The WAHO Arabian Horse Definition reads as follows: “A Purebred Arabian horse is one which appears in any purebred Arabian Stud Book or Register listed by WAHO as acceptable.” Powyższa definicja oznacza ni mniej ni więcej to, że za konia arabskiego czystej krwi może być uznany tylko ten koń, który pochodzi od rodziców zarejestrowanych w oficjalnie uznanej księdze stadnej i który sam został wpisany do księgi stadnej na podstawie pozytywnego wyniku badań markerów genetycznych w ramach kontroli pochodzenia koni. W Polsce jednostką upoważnioną do takich badań jest laboratorium Instytutu Genetyki i Hodowli Zwierząt PAN w Jastrzębcu, a badania prowadzone są na koszt właścicieli koni. Rodowód klaczy Algeria wygenerowany dla potrzeb analizy naukowej i obejmujący 19 pokoleń przodków oraz rodowód dostępny na stronie internetowej: http://www.janow.arabians.pl/pl/baza-rodowodowa.php Takie jest współczesne podejście, ale oczywiście historia hodowli koni arabskich sięga dalej niż historia ksiąg stadnych czy genetycznej kontroli pochodzenia. W przypadku polskich arabów początki hodowli sięgają przełomu XVIII i XIX wieku, natomiast pierwsza oficjalna księga stadna wyszła drukiem dopiero w 1926 roku. W XIX-wiecznych stadninach prowadzono mniej czy bardziej dokładne zapisy hodowlane, lecz niestety w wyniku I wojny światowej zniszczone zostały nie tylko ówczesne stadniny, ale także i większość dokumentacji stadnej. Wraz z odbudową hodowli po I wojnie, podjęto wysiłki także w zakresie utworzenia nowoczesnej dokumentacji hodowlanej. W 1924 roku Zarządzeniem Min. Rolnictwa i Dóbr Państwowych rozpoczęto oficjalne prace nad stworzeniem księgi stadnej. Ogromne zasługi na tym polu położył dr Edward Skorkowski (1899-1985), który był twórcą i pierwszym redaktorem Księgi. Pierwsze wydanie Księgi, sporządzonej na podstawie zachowanych dokumentów 1 oraz przekazów ustnych, opublikowano w 1926 roku, a w 1932 roku, po powtórnej edycji i weryfikacji wpisów, ukazał się drukiem I tom „Polskiej Księgi Stadnej Koni Arabskich Czystej Krwi” (PASB) (obecnie wydawcą PASB jest Redakcja Ksiąg Stadnych działająca w ramach Polskiego Klubu Wyścigów Konnych na Służewcu). Do I tomu Księgi wpisanych zostało 105 matek z przychówkiem i 95 reproduktorów oraz zamieszczono w nim 86 rodowodów koni arabskich urodzonych w okresie wcześniejszym. Kontynuując prace nad odtworzeniem XIX-wiecznych danych, dr Skorkowski opublikował w 1938 roku „Tablice genealogiczne polskich koni arabskich czystej krwi”, pierwsze na świecie wydawnictwo tego typu, opisujące 10 męskich i 33 żeńskich linii polskich arabów od początków XIX wieku. Nie będzie żadnej przesady w stwierdzeniu, że gdyby nie praca dra Skorkowskiego, nie byłoby dzisiejszych polskich koni arabskich ani ich renomy. Rodowody odtworzone przez Skorkowskiego stały się niekwestionowanym źródłem informacji o ich pochodzeniu i źródłem ich hodowlanej oraz rynkowej wartości, ale sam dr Skorkowski, uznany na świecie autorytet w zakresie rodowodów polskich koni arabskich, nie doczekał się po wojnie przejawów wdzięczności od nowych władz polskich. W 1952 roku wyrzucono go z pracy w Redakcji Ksiąg Stadnych; dopiero po dziewięciu miesiącach znalazł pracę w Instytucie Zootechniki, jednakże w późniejszych latach za przedwojenne, antysowieckie wypowiedzi dwukrotnie odmówiono mu przyznania tytułu profesora. W latach 1990-ych miłośnik koni arabskich i architekt z zawodu, Wojciech Kwiatkowski w publikacji zatytułowanej „A guide to the complete pedigrees of Arabian horses from Poland” (Kawalkada Brwinów, 1993) na podstawie dokumentów stadniny Sławuta zakwestionował zapisy w linii żeńskiej Milordki, twierdząc, że jedna z gałęzi linii w rzeczywistości pochodziła od innej sławuckiej klaczy o imieniu Malikarda. Badania mitochondrialnego DNA przeprowadzone w 2007 roku przez nasz zespół częściowo Kwiatkowskiego, potwierdziły wykluczając hipotezę wspólne pochodzenie obu gałęzi linii, ale z uwagi na brak większej liczby rozgałęzień linii w pokoleniach od Delfiny do klaczy Lala nie dały podstaw do wskazania Malikardy jako rzeczywistej protoplastki nowej linii żeńskiej. Błędy rodowodowe, takie jak powyższy czy drugi błąd ujawniony w naszych badaniach odnośnie linii Gazelli to jedno, a drugie to niekończąca się dyskusja o czystości rasy i czystości rodów arabskich. Miłośnicy rasy spierają się, czy dany koń arabski reprezentuje czysty typ kuhailan czy może saklawi, a 2 tu chciałoby się powiedzieć: wygląd swoje a rodowód swoje. Wygląd koni świadczy o kierunku selekcji w danej stadninie, ale ich rodowody stanowią prawdziwą „mieszankę wybuchową”, w której można odnaleźć nie tylko przedstawicieli różnych rodów arabskich, ale też i konie, o których nie sposób powiedzieć, czy w ogóle były arabami. Dotyczy to choćby ogiera Kohejlan, ojca dwóch wybitnych klaczy urodzonych w 1914 roku w stadninie Jezupol. Z genetycznego punktu widzenia jest to najważniejszy przodek w powojennym 50-leciu, z 7% udziałem genów we współczesnej puli genowej, ale o jego pochodzeniu wiemy niewiele. Profesor Pruski nie wspomina o nim ani słowem w swojej fundamentalnym opracowaniu o historii polskiej hodowli, z kolei Wojciech Kwiatkowski sugeruje, że prawdopodobnie był to gniady koń, kupiony przez Wł. Dzieduszyckiego w 1910 roku w Bombaju od angielskiego oficera, który używał go podczas polowań. Niestety, w opisie wyprawy Dzieduszyckiego do Indii, opublikowanym na łamach ówczesnej prasy, nie pojawia się imię Kohejlan... W 1914 roku ogier podzielił los zniszczonej stadniny, a nam pozostaje jedynie nadzieja, że był prawdziwym arabem Wątpliwe pochodzenie ma również Gniady, chronologicznie pierwszy przodek naszych arabów, kupiony we Wiedniu w 1793 roku, a jego pochodzenie byłoby istotne wyłącznie dla badaczy archiwaliów, gdyby nie to, że Gniady występuje w rodowodach wszystkich współczesnych polskich arabów. To powód do zmartwienie dla współczesnych purystów, wynikający z obecnego rozumienia czystości rasy. XIX-wieczni hodowcy prezentowali jednak inny punkt widzenia, co widać choćby po sposobie, w jaki Władysław Sanguszko opisał konie arabskie hodowane przez swego dziada w Sławucie: „Nigdy nie widziałem silniejszego i dzielniejszego konia od Zbója, a Szumka jest do tej pory najpiękniejszym koniem, jakiego zdarzyło mi się w długim życiu widzieć. Szumki ojciec był synem konia arabskiego, matką zaś jego była kobyła angielska, a sam urodzony w Sławucie. Pochodzenie Zbója było całkiem niewiadome, gdyż Turek, co na nim jeździł poległ w bitwie, a koń był schwytany od żołnierzy ruskich. Jednakowoż dla znawców niewątpliwą rzeczą, iż był to Turkomański koń, rodem z mniejszej Azyi.” Oba wymienione ogiery to przodkowie klaczy ze sławuckich linii Ukrainki i Wołoszki, do dziś obecnych w naszych stadninach. Czyżby zatem nasze konie arabskie w części wywodziły się od koni angielskich i turkmeńskich? Nie przeczą takim wnioskom współczesne wyniki badań mitochondrialnego DNA, wskazujące na genetyczne pokrewieństwo koni arabskich z reprezentantami innych ras koni. Rasa arabska jako taka jest niewątpliwie wytworem kultury islamu, tym nie mniej uzasadnione wydaje się stwierdzenie, że współczesna światowa populacja koni arabskich jest raczej wytworem europejskiej i amerykańskiej myśli hodowlanej, a czystość rasy może być rozpatrywane wyłącznie w kontekście zapisów rodowodowych z okresu nie dłuższego niż ostatnie 200 lat. Na pocieszenie pozostaje nam fakt, że od rozpoczęcia w 1987 roku systematycznej kontroli pochodzenia koni arabskich nie wystąpił ani jeden przypadek niezgodności rodowodowej u polskich arabów. 3