Krótki film o zabijaniu

Transkrypt

Krótki film o zabijaniu
„Krótki film o zabijaniu”
„Krótki film o zabijaniu” Krzysztofa Kieślowskiego to dramat psychologiczny podejmujący
problematykę zbrodni i kary śmierci. Jest piątą częścią cyklu „Dekalog”. Przedstawia dwóch
bohaterów Jacka – mordercę i jego obrońcę – Piotra. Akcja rozgrywa się na ulicach
i przedmieściach Warszawy w 1987 roku.
Młody chłopak ze wsi przyjeżdża do stolicy bez określonego celu, szwenda się, zachodzi do
kawiarni, oddaje w zakładzie fotograficznym do powiększenia zdjęcie komunijne siostry.
Paralalnie ukazany jest szczęśliwy dzień Piotra, który pozytywnie zdaje egzamin adwokacki.
Spotykają się tego feralnego dnia, nie wiedząc o tym, w kawiarni, później Piotr będzie bronił
Jacka, stanie się jego jedynym powiernikiem. Piotr jest żarliwym przeciwnikiem kary śmierci,
niestety, wyrok sądu jest jednoznaczny, Jacek zostaje powieszony.
1. Główny bohater, Jacek, jest prostym chłopakiem ze wsi. Roztacza wokół siebie aurę
zła. Zagubiony, złośliwy, zrzuca kamień z mostu na jadące dołem samochody.
Dochodzi do kolizji, nie wiadomo, czy już wtedy ktoś nie zginął. Jest opryskliwy, robi
na przekór ludziom, którym spieszy się dojechać na przedmieścia Warszawy.
Najpierw mówi, że jedzie na Wolę, a później w taryfie wskazuje miejsce, do którego
chcieli się udać tamci. Kieślowski pyta o genezę zła, skąd ten pierwiastek bierze się
w człowieku. Z filmu wyłania się odpowiedź, że zło jest wszędzie i cały czas.
Występuje tylko w różnym natężeniu. Podkreślone to jest obrazem i zdjęciami
Sławomira Idziaka, na których widać twarze i przestrzenie pożółkłe jak na starych
fotografiach. W te niewyraźne kontury wdziera się czerń – symbol zła i śmierci, która
chce całkowicie zalać światło.
Jacek żyje bez celu, nikt go nie kocha, nie rozmawia z nim. Trudno go nazwać nihilistą,
bo on z niczego nie rezygnuje, raczej nie wie, że można inaczej żyć. Odnosi się
wrażenie, że nie ma żadnych uczuć i marzeń, chociaż jedzie polonezem taksówkarza
do swojej dziewczyny (pracownicy warzywniaka, za którym taryfiarz myje samochód,
to ona rozpoznaje auto) i proponuje jej wyjazd w góry. Zabija w sposób okrutny, bez
emocji, skutecznie dobija taksówkarza. Jak zwierzę.
2. Scena mordu. Pustka mazowieckiej równiny, nieliczne zabudowania, tor, po którym
przejeżdża pociąg. Narzędzia zbrodni, sznur (symbol życia i śmierci – Mojry) i kamień
(symbol bezduszności, zatwardziałości, męczeństwa), podkreślają prymitywizm
mordu, zezwierzęcenie człowieka, jego biologiczną, w sumie bezsensowną materię.
Bez duszy ciało jest odrażające. Śmierci taksówkarza nikt nie zauważa, chociaż
maszynista daje sygnał dźwiękowy w momencie zabójstwa. Gdzieś w tle, prawie
niezauważalna pobrzmiewa przestroga memento mori, ale Jacek jej nie dostrzega.
Bruegelowskie („Upadek Ikara”) osamotnienie ginącego, w przeciwieństwie do
obrazu, nie ma w sobie żadnej tajemnicy, nuty optymizmu, tylko samo okrucieństwo.
Weryzm tej sceny przykuwa uwagę i jednocześnie przeraża. Jacek planuje
morderstwo, już w kawiarni docina odpowiedni kawałek sznura, którym owija dłoń.
Dlaczego chce zabić? Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Według mnie, bohater
Kieślowskiego to alegoria zła, szatana. Co prawda w spowiedzi Jacka przed Piotrem
w więziennej celi można doszukać się uzasadnienia takiego postępowania, to jednak
ocena czynu młodego mężczyzny pozostaje jednoznaczna. Spotyka go zasłużona kara.
3. Uzasadnienie zła. Jacek – Raskolnikow. Istnieją podobieństwa pomiędzy bohaterami
filmu i powieści Dostojewskiego. Wiek, chęć dowiedzenia się, co będzie się działo po
morderstwie (Jackowi do tej pory udawało się uciec przed odpowiedzialnością),
relacje rodzinne, szczególnie z siostrą, i typ ofiary.
Jacek w przeciwieństwie do Raskolnikowa jest prymitywem, nie dobudowuje żadnej
filozofii do swojego czynu. Ulega instynktom i podszeptom podświadomości czy
wyrzutów sumienia. Opowiada Piotrowi o tym, że pił wódkę razem z kolegą, który
tego samego dnia przejechał traktorem jego siostrę. Jej obraz jest jedyną ciepłą
stroną bohatera (uśmiecha się do dziewcząt, które wygłupiają się przed witryną
kawiarni, chlabie fusami kawy w ich kierunku). Pragnie wypełnić siebie dobrem,
dlatego oddaje zdjęcie do powiększenia. Zabiera matce fotografię i zgina ją. Jest
nieostrożny, nie widzi, że to rysa, która łamie jego i innych życie. Nie zdąży odebrać
odbitki od fotografa, wszystkie czyny są spóźnione. W każdym geście Jacka ukryte jest
zło. Do tej pory jednak nie poniósł konsekwencji swoich czynów. Stawia więc kroki
coraz śmielsze, które doprowadzą go do destrukcji. Planuje morderstwo tak, jakby to
był element jego codzienności. Jacek nie widzi w tym czynie nic nadzwyczajnego.
Zakrywa oczy ofiary kocem, gdyż dostrzega we wzroku taksówkarza błaganie o litość.
Ironia losu polega na tym, że kat w pewnym momencie rozumie, iż może stać się
wybawcą.
Jacek nie zna taksówkarza, ale widz poznaje w kilku scenach zachowanie tej postaci.
Nakreślona jest negatywnie. To typ złośliwca (ucieka małżeństwu, które czeka, aż
skończy myć samochód), warszawskiego cwaniaczka, podrywacza (składa niemoralne
propozycje dziewczynie Jacka), czlowieka bez skrupułów. Taryfiarz sieje wokół siebie
zło podobnie jak Jacek. Jeśli w powieści Dostojewskiego lichwiarka jest symbolem
moralnej zgnilizny, to to samo możemy powiedzieć o taksówkarzu. A wniosek jest
jeden: zło rodzi zło.
4. Optymizm Piotra. To jedyna jasna postać filmu. Idealista, przeciwnik kary śmierci,
broni twardo swoich przekonań. Rozumie, że tylko dobrem i zrozumieniem można
zwyciężyć zło. Poznajemy go w momencie zdania egzaminu adwokackiego. Jest
człowiekiem szczęśliwym. Zakłada rodzinę. Wierzy w to, co robi. Stara się zrozumieć
Jacka, wyrwać go z beznadziei śmierci. Jest płomieniem, przy którym można oglądać
niewyraźne kadry filmu. Daje nam i Jackowi nadzieję. Otwiera duszę mordercy,
pokazuje, że drzemią w nim ludzkie odruchy, wspomnienia i pragnienia. Tylko
w scenie więziennej poznajemy Jacka- człowieka. Piotr stara się przedłużyć to
istnienie dobra zabójcy, lecz machina śmierci jest nieubłagana. Prokurator przerywa
wyznania mordercy. Piotr jest sam wobec całej rzeszy ludzi dokonującej wyrok. Czy
pozostanie wierny swoim ideałom? Czy ulegnie złu?
5. Śmierć. Kto decyduje o śmierci? Czy człowiek może odebrać drugiej istocie życie?
Odpowiedź jest jednoznaczna w przypadku postępowania Jacka – nikt nie ma prawa
zabijać. Czy to samo powiedzielibyśmy o systemie prawnym? Tutaj rodzą się
wątpliwości natury ontologicznej. Kim jest czlowiek? Istotą, która zmaga się
z codziennym życiem, starającą się wypełnić egzystencjalną pustkę dobrymi
uczynkami, ale jednak słabą i ułomną - tak powiedziałby Albert Camus. Istotą, która
zachowuje godność, która potrafi zrozumieć zło i je naprawić – taką definicję podałby
chrześcijanin. Jacek jednak swoim zachowaniem przypomina zwierzę. W scenie
egzekucji szarpie się z milicjantami i wyje jak przerażone zwierzę. Jest tylko materią,
po której pozostają odchody. Nie rozumie swojego zachowania i nie ma
samoświadomości. Tylko czy taki obraz istoty, mimo wszystko, upoważnia do
pozbawienia kogoś życia? Raskolnikow dostaje szansę, Jacek nie. Na te pytania
Kieślowski nie daje odpowiedzi. Pozostawia widzów w moralnym niepokoju.
6. Rodzina. Jacek prosi Piotra, aby przekazał matce, że chce być pochowany w grobowcu
rodzinnym. Pozbawia tym samym matkę miejsca w grobie. To znów okrutne, ale
może w tej prośbie jest chęć odnalezienia więzi rodzinnych choćby po śmierci. Temu
mężczyźnie brakuje wzorców i ciepła tak bardzo, że widzi w pewnym sensie nadzieję
na poprawę swojej kondycji w śmierci. Zestawienie szczęśliwego Piotra, który zaczyna
rodzinne życie, tworzy je z miłością, i szukanie przez Jacka rodziny w grobie to
zaprzeczenie cywilizowanego, zachodnieuropejskiego archetypu. Przerażająca wizja
degradacji człowieka.
7. Miasto kamienny labirynt, które pożera własnych mieszkańców. Warszawa jak
Petersburg w „Zbrodni i karze”. Brudne, bezduszne blokowisko. Ludzie okutani
w marne ciuchy, złośliwi, samotni. Przestrzenie wąskie, ponure, bez kolorów.
Więzienie ukazuje jak w soczewce całe zło wszystkich bohaterów filmu. Kadry filmu
zbliżają się do ściany, za którą nic nie ma. Wiszący na sznurze Jacek dotarł do kresu
swojego życia i nie odnalazł wyjścia. Nikt mu w tym nie pomógł.
Opracowanie Tomasz Szewc
nauczyciel języka polskiego w ZSO nr 3 w Słupsku