Łukasz Kowalski, Avengers 2.5

Transkrypt

Łukasz Kowalski, Avengers 2.5
Creatio Fantastica
PL ISSN: 2300-2514 R. XII, 2016, nr 2 (53)
Łukasz Kowalski
Avengers 2.5
Gdy ogłoszono, że kolejna odsłona filmowych przygód Kapitana Ameryki będzie nosić
podtytuł Civil War, wielu fanów komiksu, wliczając w to mnie, miało wątpliwości względem wyboru materiału źródłowego. Każda osoba zaznajomiona z jego fabułą wiedziała,
że MCU (Filmowe Uniwersum Marvela) na chwilę obecną nie jest tak duże, aby w pełni
udźwignąć ekranizację tej serii komiksów1. Fakt, że Marvel nie posiadał dwóch kluczowych dla komiksu licencji nie ułatwiało sytuacji. Na szczęście samo studio udowodniło
nie raz, że potrafi robić naprawdę dobre kino, a Anthony i Joe Russo pokazali w Zimowym
żołnierzu, że zasługują na kredyt zaufania.
Początek Kapitana Ameryki przenosi nas do Afryki, gdzie Steve Rogers (Chris Evans)
wraz z drużyną próbuje przechwycić jednego z byłych operatorów Hydry: Crossbonesa
(Frank Grillo). Niestety akcja nie przebiega tak sprawnie jak powinna i w jej wyniku (po
raz kolejny) giną cywile – w tym delegacja królestwa Wakandy. Tym razem światowe
rządy postanawiają zareagować bardziej stanowczo, co skutkuje stworzeniem rezolucji,
która po wejściu w życie ma dać radzie ONZ kontrolę nad działalnością Avengersów. Wizja oddania się pod rozkazy polityków dzieli superbohaterów na dwa obozy: popierających rezolucję, kierowanych przez Irona Mana (Robert Downey Jr.), oraz jej przeciwników
na czele z Kapitanem Ameryką. Podział wzmacnia się jeszcze bardziej, gdy podczas podpisywania dokumentu dochodzi do krwawego incydentu, o który obwiniony zostaje Zimowy Żołnierz (Sebastian Stan). Steve Rogers nie wierzy w winę przyjaciela z dzieciństwa
i rusza jego śladem.

Recenzja filmu: Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów [Captain America: Civil War]. reż. Anthony Russo, Joe
Russo, USA: Marvel Studios 2016
Seria Civil War wydawana była od lipca 2006 do stycznia 2007 roku i obejmowała wszystkie komiksy
wydawnictwa Marvel. Kluczowymi postaciami są Kapitan Ameryka, Iron Man, Spider-Man oraz
Fantastyczna Czwórka.
1
1
Pierwszą rzeczą, jaka rzuca się w oczy, jest skala wydarzeń przedstawianych w filmie.
Większość z tego, co widzimy, nie jest tak spektakularna jak unoszące się w powietrzu
miasto, a mimo to nie mniej brzemienne w skutkach. Pod tym względem jest to dosłownie
wypadkowa Czasu Ultrona i Zimowego żołnierza. Bardzo trudno nazwać też Wojnę bohaterów samodzielnym tytułem o Kapitanie Ameryce, gdyż rozmach oraz zaangażowanie
całej plejady bohaterów sugeruje coś zgoła innego: Avengers 2.5.
Fabuła przenosi nas z jednego zakątka planety na drugi, odzwierciedlając zasięg konsekwencji oglądanych wydarzeń. Jednak pomijając polityczną parę, wprawiającą w ruch
całą machinę, sama historia ma przede wszystkim wymiar osobisty i traktuje o przyjaźni
oraz rodzinie – zarówno tej rodzonej, jak i z wyboru. Problemy z nią związane, w ten lub
inny sposób, dotyczą prawie każdego pojawiającego się w filmie bohatera.
Główny rozłam toczący się na linii Kapitan Ameryka – Iron Man jest bardzo dobrze
przedstawiony i umotywowany. Scenarzystom udało się pokazać perspektywę obu stron,
dzięki czemu w trakcie seansu wielu widzów może zmienić swoje nastawienie do poszczególnych frakcji, co nie do końca udało się w komiksowym pierwowzorze. Całość
utrzymuje również poważniejszy ton, znany z poprzedniej części reżyserowanej przez
braci Russo.
Oczywistym jest, że konsekwencje sporu między liderami Avengers odbiły się również na współtworzonej przez nich drużynie. Kolejni członkowie muszą opowiedzieć się
po jednej ze stron, niszcząc to, co przez tak długi czas tworzyli. Niestety z uwagi na ograniczony czas, jakim dysponowali twórcy, większość z nich stanowi ledwie tło dla głównych aktorów. Oczywiście każdy całkiem sprawnie odgrywa swoją rolę, ale większość widzów nie zapamięta ich szczególnie mocno.
Wyjątek od tej reguły stanowią Spider-Man (Tom Holland) oraz Czarna Pantera
(Chadwick Boseman). Dwaj debiutanci otrzymali całkiem sporo czasu ekranowego. Z
owej pary mieszane uczucia budzi T'Challa. Do samych scen z jego zamaskowanym alter
ego nie można mieć już żadnych zastrzeżeń, jednak w swoim codziennym wcieleniu działa
trochę zbyt irracjonalnie i impulsywnie, przez co stoi w mocnym kontraście do pozostałych bohaterów. Zupełnie inaczej ma się sprawa z Peterem Parkerem. Jest to jego najlepsze filmowe wcielenie, jakie do tej pory oglądaliśmy. Oprócz tego w genialny sposób równoważy poważny ton Wojny bohaterów, dzięki czemu obraz jest dużo bardziej przystępny
dla szerszego grona odbiorców.
2
Niemrawo wypada również jeden z głównych architektów wydarzeń, czyli Zemo. Nie
można powiedzieć złego słowa o grze Daniela Brühla, gdyż jest na wysokim poziomie,
jednak sama postać oraz jej działanie zdają się zbędne. Większość wydarzeń jakie oglądamy mogłaby mieć miejsce bez ingerencji komiksowego adwersarza Steva Rogersa2.
Choć sama postać Zemo daje dużo możliwości w przyszłych filmowych projektach Marvela, tutaj ewidentnie został on wciśnięty na siłę.
Mimo bardzo osobistego charakteru filmu ilość pościgów, większych i mniejszych potyczek jest ogromna, a ich poziom powinien usatysfakcjonować praktycznie każdego. Od
pierwszych minut seansu akcja jest bardzo intensywna. Nie ma nawet chwili, w której
można się nudzić. Każda z scena jest bardzo dobrze przemyślana i zrealizowana zarówno
pod względem choreografii, jak i efektów specjalnych. Praca kamery oraz montaż pozwalają praktycznie poczuć się częścią owych batalii. Kolejne sceny akcji bardzo zgrabnie
przeplatają się ze spokojniejszymi momentami – dzięki czemu nie męczą widza. Pod tym
względem całość jest bardzo dobrze zbalansowana.
Jedyną rzeczą, która może zmartwić widzów, szczególnie w odniesieniu do zbliżającej
się premiery Avengers: Infinity war3, jest coraz większy rozdźwięk między filmowym a serialowym uniwersum Marvela. W Agentach T.A.R.C.Z.Y. w dużo mniejszym stopniu zaadresowano wydarzania z Kapitana Ameryki, niż miało to miejsce z wcześniejszymi produkcjami. Oprócz tego konflikt, z jakim muszą radzić sobie bohaterowie serialu, zdaje się dużo
poważniejszy i bardziej niebezpieczny, a mimo to nie doczekał się wzmianki w filmie (co
akurat niekoniecznie musi dziwić). Tak więc nadzieje na zobaczenie na srebrnym ekranie
Jessiki Jones, czy Inhumans (których filmowy projekt został chwilowo zawieszony na
kołku) stają się coraz bardziej płonne.
Mimo kilku niedociągnięć Wojna bohaterów okazała się jednym z najlepszych, jeśli nie
najlepszym nakręconym do tej pory filmem o superbohaterach. Można w nim znaleźć zarówno tematy poważne, jak i komediowe, a całość została okraszona świetnymi scenami
walki. Z każdym kolejnym ujęciem film wzbudzał apetyt na więcej, robiąc przy okazji ge-
Baron Zemo, jest dziedzicznym tytułem, który po śmierci obecnie noszącej go osoby przechodzi na
najstarszego potomka rodu – tradycja ta sięga XV w. Postać Barona Zemo po raz pierwszy pojawił się w The
Avenger #4 (marzec 1964 r.). Heinrich Zemo był genialnym nazistowskim naukowcem, który z oczywistych
powodów walczył z Kapitanem Ameryką. W komiksowym Civil war tytuł Barona nosi jego syn: Helmut
Zemo, którego udział w wydarzeniach tego konfliktu ma bardziej pozytywny charakter.
3 Oficjalny tytuł nie jest jeszcze znany, gdyż bracia Russo po przejęciu projektu zapowiedzieli jego zmianę.
2
3
nialną reklamę nadchodzącym premierom Spider-Man: Homecomming oraz Black Panther. Oby filmów takich jak najnowsze dzieło braci Russo kręcono jak najwięcej – jest to
pozycja obowiązkowa dla każdego fana komiksu.
4

Podobne dokumenty