tekst - Agencja Dramatu

Transkrypt

tekst - Agencja Dramatu
PAWEŁ SALA
SPALENIE MATKI
SZTUKA TEATRALNA
OSOBY:
1.
2.
3.
4.
5.
6.
MATKA –lat 50
KAROL – lat 25
PIOTR – lat 28
ADAM – lat 35
OJCIEC – lat 55-60
LAURA – lat 40
Pełny tekst sztuki dostępny na życzenie, zgłoszenia prosimy kierować na adres
[email protected]
Wszystkie prawa zastrzeżone
Prawami do wystawienia dysponuje Agencja Dramatu
2
1.
Karol i Piotr z urną z prochami matki. Nad nimi bardzo nisko przelatuje samolot
wydając z siebie głośny huk. Kiedy samolot odlatuje słychać piosenkę, która się za
nimi plącze jakby nucili pod nosem...”Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego
jeszcze popatrz, ooo popatrz... szerokimi ulicami, niosą szczęście zakochani,
popatrz...ooo popatrz...”
KAROL
Nigdy nie leciała samolotem. Nawet nie wie jak to jest, kiedy ciało unosi się coraz
wyżej, a w myślach zadajesz sobie pytanie: jak to możliwe?
PIOTR
Zróbmy to tu.
KAROL
Wiesz, że to nie jest możliwe, a jednak się dzieje... Tyle rzeczy w życiu dzieje się,
chociaż wydaje się, że nie miało prawa się wydarzyć...
PIOTR
Musisz to gdzieś zrobić. Tutaj!
KAROL
Ciało się unosi, wyżej i wyżej, a potem spada...
PIOTR
Gdziekolwiek.
KAROL
Spadanie jest normalne, bo wszystko musi gdzieś spaść. Samolot też. Bo wciąż
myślisz jak to możliwe, że tyle żelaza fruwa, aż tu nagle zaczyna sobie spadać... Leci
w dół na łeb na szyje, rozbija się i to jest całkiem normalne.
PIOTR
Tu się rozbił... o zobacz jeszcze...
KAROL
Nie. Nie tu.
3
PIOTR
Rozsypmy to tu i już.
KAROL
Nie zrobię tego byle gdzie.
PIOTR
Chcesz, czy nie?
KAROL
Tam, gdzie spadają samoloty pole magnetyczne wygląda zupełnie inaczej.
PIOTR
Nie, to nie.
KAROL
Zaczekaj jeszcze...
PIOTR
Przysięgałeś, że chcesz ją rozsypać.
KAROL
Mam wysypać to tak jak śmieci do zsypu?
PIOTR
Nagle ci zaczęło na niej zależeć.
KAROL
Zawsze mi zależało. To wszystko moja wina? To przeze mnie teraz zamiast matki to.
Zasłużyłem sobie...
PIOTR
Sorry. Nie chciałem.
KAROL
Masz rację...
PIOTR
Nie.
KAROL
Tak powiedziałeś.
Piotr zniecierpliwiony odwraca się jakby chciał odejść.
PIOTR
A rób co chcesz!
Karol chwyta go za rękaw.
4
KAROL
Mam wysypać to tak jak śmieci do zsypu?
PIOTR
Przestań!
KAROL
Nie wyrzucę jej tak!
Karol robi gwałtowny ruch reką, jakby chciał rzucić urnę byle gdzie. Urna wypada mu
z ręki, upada, rozbija się.
PIOTR
Nic takiego nie powiedziałem...
Karol pochyla się, wyciaga z rozbitej urny garść prochów..
KAROL
Stało się. Cześć mamo, giniemy!
Rzuca garść prochów przed siebie, ale proch unosi się i opada na niego.
PIOTR
No co ty?
Piotr podchodzi do Karola i chce go otrzepać z pyłu.
KAROL
Zostaw!
Karol wyciąga z rozbitej urny jeszcze jedną garść prochów.
PIOTR
Mogła zostać tam w metrze...
Karol pokazuje Piotrowi garść prochów.
KAROL
Chcesz?
W lekkiej panice.
PIOTR
Co?
KAROL
Chcesz macha?
PIOTR
5
Ty jesteś...
KAROL
Do chuja, chcesz, czy nie?
Piotr kiwa głową. Ciemność.
2.
Pokój urządzony staroświeckimi meblami w stylu lat 60-tych. Dużo pamiątek po
matce, zdjęć, maszyna do szycia itp. Na maszynie lezy laptop, obok hantle do
ćwiczeń. Pomieszanie akcesoriów matczynych z synowskimi. Piotr jest w garniturze.
Poprawia krwat w staroświeckim zmatowiałym lustrze w grubej drewnianej ramie. Na
okrągłym stole, przykrytym serwetą z nici stoi filiżanka z kawą. Piotr co chwilę
podchodzi do stołu i popija łyk z filiżanki. W kredensie za szybkami zatknięte są
zdjęcia uśmiechniętej kobiety w sukni w groszki (matki Karola). W drzwiach staje
Karol. Jest w poszarpanym ubraniu, brudny, a na twarzy ma zaschniętą krew.
PIOTR
Kurwa ! Co ci się stało?
KAROL
Nic.
PIOTR
Miałeś się w to nie bawić.
KAROL
Ładna zabawa...
PIOTR
Kto ci spuścił łomot?
KAROL
Trzeba walczyć... w czasach katastrof najważniejsza jest walka o przetrwanie.
PIOTR
Kto?
KAROL
Hobbici...
PIOTR
Kurwa. Gdybym tam był...
6
KAROL
Gdybyś był, ale nie byłeś.
PIOTR
Nie mogłem...
KAROL
Nigdy nie możesz. Niby jesteśmy razem, a wszędzie muszę łazić sam.
PIOTR
Taką mam robotę.
KAROL
Masz bardzo odpowiedzialną robotę... musisz jej pilnować, a tak naprawdę to ona
pilnuje ciebie.
PIOTR
Zarabiam. To też walka o przetrwanie.
KAROL
Proud to be gay.
PIOTR
Me too.
KAROL
Może uznam moją pedalską naturę za dar Boży… W końcu dzięki niej stałem się już
męczennikiem.
PIOTR
Ty?
KAROL
A co, nie widać?
Karol podchodzi do lustra i sprawdza skaleczenia na twarzy.
PIOTR
Mama dzwoniła.
Dotyka łuku brwiowego, syczy z bólu.
KAROL
Kurwa. Wieczorem występ.
PIOTR
Kilka razy...
KAROL
7
Pierwszy pedalski męczennik. Mogę stać się naprawdę sławny i bogaty!
PIOTR
Jest w szpitalu.
KAROL
Do ciebie dzwoniła?
PIOTR
Nie odbierałeś, włączała się poczta...
KAROL
„Halo mama! Nie słychać? A „pedały do gazu” słychać? „Lesby i geje cała Polska z
was się śmieje!” Mama się nie śmieje? Szkoda, że mama tego nie widzi, miałaby
niezły ubaw.” (pauza) Mogła się nagrać...
PIOTR
Chciała pogadać.
KAROL
Pewnie zadzwoni jeszcze.
PIOTR
Jest w szpitalu.
KAROL
Wreszcie. Już dawno miała pójść... Odwlekała to w nieskończoność. Już myślałem,
że się nigdy nie zdecyduje...
PIOTR
Płakała.
(pauza)
KAROL
Zdawało ci się.
PIOTR
Idź do niej.
KAROL
Nic jej nie będzie, zrobią jej badania, dostanie wyniki i znikną wszystkie powody do
narzekań.
PIOTR
Pójdziesz?
KAROL
8
Dopiero co się położyła... nie róbmy z niej umierającej... nic jej nie jest... odpocznie
trochę i wyjdzie. Dobrze jej to zrobi, jak sobie w spokoju poleży... Nadrobi zaległe
harlekiny.
PIOTR
Głupio tak nie pójść...
KAROL
Pójdziesz ze mną?
PIOTR
Poszedłbym, ale...
KAROL
Właśnie.
PIOTR
Posiedzenie rady nadzorczej.
Karol zaczyna podśpiewywać.
KAROL
Nic nie może przecież wiecznie trwać
Piotr podchodzi do Karola i chce go objąć.
PIOTR
Nie zaczynaj...
Karol się broni.
KAROL
Co zesłał los trzeba będzie stracić
PIOTR
Mówię ci, nie zaczynaj.
Piotr jeszcze raz próbuje objąć Karola.
KAROL
Nic nie może przecież wiecznie trwać
Próbuje obetrzeć zaschniętą krew z twarzy Karola.
PIOTR
To nie moja wina.
KAROL
Za miłość też przyjdzie kiedyś nam zapłacić.
9
Karol pozwala sobie opatrzyć rozcięcie na twarzy.
PIOTR
Obiecuję... postaram się natychmiast... jak tylko nasiadówa w zarządzie się
skończy...
3.
Na łóżku siedzi matka plecami do wejścia, coś ukrywa.Obok łóżka stoi stojak z
kroplówką. Łóżko obok jest puste. Wchodzi Karol w podartych dżinsach i koszulce.
Kiedy widzi Karola odwraca się do niego.
KAROL
Co mama robi?
MATKA
Co ci się stało?
KAROL
Nic.
MATKA
Zerknij synku na doktora, jakby szedł...
KAROL
Miała mama przestać.
Matka mówi szeptem.
MATKA
Wiem. Tu nie wolno...
KAROL
Dlaczego mama...?
MATAK
Ktoś cię pobił?
KAROL
Nic poważnego, potknąłem się.
MATKA
Pokaż.
KAROL
Nie ma co pokazywać.
1
Matka zaciąga się, rozgania ręką dym.
MATKA
Nic nie widziałeś...
KAROL
Nie można tak!
MATKA
Wiesz jaki jest ojciec? Nie da mi żyć. Jakby się pytał, wiesz co mówić.
KAROL
Wiem.
Matka przyglada się Karolowi.
MATKA
Karol, przyznaj się. Ktoś ci przyłożył?
KAROL
Przecież mówię, że to nic...
MATKA
Włóczysz się gdzieś, po nocach...
KAROL
Nie włóczę, tylko pracuję.
MATKA
Najważniejsze, że jesteś niezależny finansowo. Ojcu nic nie mów. Potrafi tym swoim
gadaniem... zamęczyć człowieka i ani się obejrzysz już zaliczysz dołek.
KAROL
Ma rację. Miała mama to rzucić.
MATKA
Im wszystkim się wydaje, że jak już człowiek w pozycji leżącej, to można z nim
wszystko.
KAROL
Po co mama pali?
MATKA
To tylko lajty.
KAROL
Chyba to szkodzi?
MATKA
1
Życie szkodzi.
Karol patrzy zaskoczony na matkę. Matka zaciąga się po raz kolejny.
KAROL
Nie powinna mama...
MATKA
Nie powinnam już żyć!
KAROL
Co mama opowiada!
MATKA
Chciałabym, żebyście mnie spalili.
KAROL
Co?
MATKA
Jak umrę, skremujcie mnie.
KAROL
Niech mama tak nie gada!
MATKA
Zostało mi już niewiele...
KAROL
Nie będę tego słuchać! Będzie dobrze...
MATKA
Umieram.
(pauza)
KAROL
Muszę iść.
MATKA
Idziesz?
KAROL
Późno już.
MATKA
Przyjdziesz jutro?
KAROL
Będzie dobrze...
1
MATKA
Przyjdź.
KAROL
Wszystko będzie dobrze.
MATKA
Uważaj na siebie.
KAROL
Tak, tak... uważam...
Karol pospiesznie wychodzi.
4.
Toaleta w szpitalu. Karol jest w kabinie, wali pięścią w drzwi z wściekłością.
KAROL
Kurwa! Co jest, nic nie działa! Co za syf!
Drzwi od kabiny się otwierają z hukiem. Karol stoi z opuszczonymi do kolana
spodniami. Dostrzega przy umywalce obcą postać myjącą ręce, szybko podciaga
spodnie.
KAROL
Wszystko zepsute... kto to psuje?
Mężczyzna przy umywalce odwraca się. Przygląda się Karolowi, po czym z szerokim
uśmiechem rzuca się na Karola.
ADAM
Czeeeeść!
KAROL
Ty?
ADAM
Co ty tu robisz?
Karol podchodzi do umywalki.
KAROL
A ty? Z jakiej choinki się urwałeś?
Adam przygląda się Karolowi.
1
ADAM
A jednak...
KAROL
Chociaż umywalka działa.
ADAM
Żyjesz...
KAROL
Jak widzisz. Nie sam.
ADAM
Słyszałem... i co?
KAROL
Zajebiście... Wszystko się układa jak trzeba...
ADAM
Wiem jak się układa... jeden na drugim się układa...
KAROL
Świetna passa... oby trwała jak najdłużej.
ADAM
Świetna passa, od dołu do pasa...
KAROL
A ty tu skąd?
Adam gapi się na rozporek Karola.
ADAM
Z księżyca spadłam... półtora roku... co ty? Urosłeś czy mi się wydaje...?
Karol zapina pospiesznie rozporek.
KAROL
Sorry...
ADAM
Nie przesadzaj, po tym wszystkim co razem przeszliśmy...
KAROL
Nie ma co wspominać.
ADAM
Pewnie, że nie... To super, że jest ci tak super...
1
KAROL
Tak, ostatnio jestem tak pozytywnie naładowany...
ADAM
No tak. Sex jest jak redbull - dodaje skrzydeł.
KAROL
Chciałbym, żeby już tak zostało.
ADAM
A tu chuj.
KAROL
Co?
ADAM
Nic. Mówię tylko, że nic nie będzie trwało wiecznie.
Karol spogląda na zegarek.
KAROL
Wiesz... już muszę lecieć.
Adam uśmiecha się.
ADAM
Widziałem cię na manifie... nieźle sobie radziłeś.... coś ćwiczysz? Trenujesz...? Masz
ładne ciało.
KAROL
Zawsze takie miałem.
ADAM
Zawsze, ale teraz masz ładniejsze...
KAROL
Chcesz zobaczyć?
ADAM
Rozbierzesz się? Tutaj?
KAROL
Przyjdź na występ.
Adam uśmiecha się.
ADAM
Tak, tak... świetny szoł. Już niedługo będziesz sławny.
1
KAROL
Byłeś?
ADAM
Z koleżankami...
KAROL
Nie zauważyłem.
ADAM
Teraz nic tylko w kółko nawijają o tobie... Sex jest jak jogobella.
KAROL
Co?
ADAM
Rozkosz extra dużego...
KAROL
Adam, czego chcesz? Nie jesteś w moim typie...
ADAM
Półtora roku temu jeszcze byłem.
KAROL
Dojrzałem.
ADAM
Radiowa wróżka powiedziała mi: „twój ex wciąż o tobie myśli”...
KAROL
Miała na myśli innego innego exa. Przypomnij sobie. Którego?
ADAM
Ona nigdy się nie myli.
KAROL
Przypomnij sobie, miasz ich sporo.
ADAM
I kto to mówi?
5.
Pokój jak poprzednio. Piotr w łóżku, w pościeli. Karol w poszarpanych dzinsach i
klubowej koszulce rozbiera się do spania.
PIOTR
1
Pogadajmy.
KAROL
Wiesz która godzina? Pogadamy rano. Chce mi się spać.
PIOTR
Zaraz będziesz spał.
KAROL
Coś się stało?
PIOTR
Prezes sugerował... Dał mi do zrozumienia...
KAROL
Że co?
PIOTR
Powiedział, że nie chce, aby reputacja banku...
KAROL
A jaką bank może mieć reputację? Lichwiarze pierdoleni!
PIOTR
Mówisz też o mnie.
KAROL
Nie chcę, żebyś był taki jak oni.
PIOTR
A co mam zrobić, czekać aż mnie wyleją, albo – co gorsze - zdegradują i wsadzą do
okienka.?
KAROL
Wiesz ile pedałów pracuje w okienkach? I to im nie przeszkadza?
PIOTR
Na moim stanowisku jest inaczej.
KAROL
Skąd oni to wszystko o tobie wiedzą?
PIOTR
Wiedzą nawet więcej, niż ci się wydaje.
KAROL
Skąd?
PIOTR
Dobra markowa firma nie może sobie pozwolić, żeby nie wiedzieć...
1
KAROL
Rany! Chcesz powiedzieć, że zbierali informacje o tobie?
PIOTR
Nie tylko o mnie. O wszystkich ważnych.
KAROL
Ty jesteś ten ważny?
PIOTR
Robią to dyskretnie, mają od tego swoich ludzi.
KAROL
Kurwa, jebany toalitaryzm!
PIOTR
Mogę awansować, tylko...
KAROL
Chcesz tego?
PIOTR
Samotny facet... wiesz jak na takiego patrzą...
KAROL
Ale ty nie jesteś samotny!
PIOTR
Oni to wiedzą.
KAROL
Kurwa! Że co? O mnie wiedzą?
PIOTR
No, jak wszystko, to wszystko... To są profesjonaliści.
KAROL
Co to Orwell? Totalitaryzm? Jesteśmy w big brotherze?!
PIOTR
Oficjalnie dla nich jestem singlem, tak to się teraz nazywa.
KAROL
Jebani profesjonaliści!
6.
1
Sala szpitalna. Dwa łóżka są puste. Przy łóżku matki jest ojciec, który robi porządki,
zbiera wszystkie jej rzeczy i pakuje do walizki. Wchodzi Karol jak zwykle w koszulce i
podartych dżinsach.
KAROL
Chcę ją zobaczyć...
OJCIEC
Ćssssiiii.
KAROL
Chcę zobaczyć mamę!
OJCIEC
Co?
KAROL
Gdzie ona jest?
OJCIEC
Jak to gdzie?
KAROL
Właśnie!
OJCIEC
Dobrze wiesz gdzie.
KAROL
Nie.
OJCIEC
Zaprzeczanie faktom nic ci nie pomoże.
KAROL
Chcę ją zobaczyć!
OJCIEC
Kaprysisz jak mały chłopiec... Zawsze tak kaprysiłeś.
KAROL
Niech się tata nie wykręca!
OJCIEC
Mama nie żyje, o co ci chodzi?
KAROL
Nie wierzę!
OJCIEC
1
Ty w nic nie wierzysz. W nic.
KAROL
Gdzie ona jest?
OJCIEC
Nie modlisz się, nie uczestniczysz w mszach żałobnych...
KAROL
Co się z nią dzieje?
OJCIEC
Nie chcesz jej pomóc.
KAROL
Jak?
OJCIEC
Ona tam gdzieś pewnie cierpi...
KAROL
Gdzie?
OJCIEC
Czy to cię w ogóle obchodzi?
KAROL
Obchodzi.
OJCIEC
To zrób coś!
KAROL
Coś...
OJCIEC
Zrób coś dla niej. Tak wygląda twoja żałoba?
Ojciec spogląda z dezaprobatą na Karola.
KAROL
Chrzanię ten cyrk!
OJCIEC
Jak ty żyjesz? Wciąż to samo, nijak! To twoje niezdecydowanie we wszystkich
kwestiach, czy to zawodowych, seksualnych, czy chociażby finansowych... Trzeba
się na coś zdecydować.
KAROL
2
Nic o mnie nie wiesz....
OJCIEC
Gdzie twoja rodzina, kariera, pieniądze? Masz coś na własność?
KAROL
Tym chcesz mierzyć moją wartość?
OJCIEC
A czym? Mężczyzna musi coś posiadać...
KAROL
A ty?
OJCIEC
Nie ma co porównywać. To były inne czasy.
KAROL
A teraz są lepsze?
OJCIEC
Nie narzekaj, dostałeś od nas wykształcenie.
KAROL
Do niczego nie przydatne.
OJCIEC
Przecież masz pracę, coś tam gdzieś robisz...
KAROL
Tak, tak... coś robię.
OJCIEC
Chciałeś zostać artystą... czy jakoś tak...
KAROL
Chcesz wiedzieć co robię?
OJCIEC
Co?
KAROL
Chcesz?
OJCIEC
Gadaj.
KAROL
Eee tam. Dajmy spokój. Nie ma o czym mówić.
2
OJCIEC
Chyba pracujesz uczciwie? Nie kradniesz? Nie oszukujesz?
Karol kręci głową.
OJCIEC
Nie poszedłeś w moje ślady. (pauza) Może to i dobrze.
KAROL
Nie byłeś dla mnie przykładem do naśladowania...
OJCIEC
Zrobiłem coś nie tak?
KAROL
Nie wiem, sam musisz wiedzieć.
OJCIEC
Starałem się, jak potrafiłem... Gdzie popełniłem błąd?
KAROL
Wszyscy popełniałmy błędy.
OJCIEC
Razem z matką chcieliśmy stworzyć dom...
KAROL
Tego domu już nie ma....
OJCIEC
Gdybyś poszedł w moje ślady może miałbyś własny...
KAROL
Mam.
OJCIEC
Rodzinę.
( pauza)
OJCIEC
Gdzie popełniliśmy błąd?
KAROL
Ja jestem twoim błędem.
OJCIEC
Kiedy zaciskałem zęby, kiedy zaciskałem pięści, kiedy zaciskałem pasa, zawsze
miałem przed oczami ciebie.
KAROL
Przeceniliście moje możliwości.
2
OJCIEC
Naczytałeś się mądrości. Wszedłeś do lepszego świata.
KAROL
Wiedza, to nie mądrość.
OJCIEC
Myśleliśmy, że wiesz jak żyć.
KAROL
Byliście w błędzie...
OJCIEC
To po co to wszystko?
KAROL
To tylko balast, nikomu niepotrzebny...
OJCIEC
Coś się na nas zemściło. Co?
KAROL
Masz Boga, niech ci podpowie...
OJCIEC
Nie mieszaj w to Boga!
KAROL
Sami go mieszacie. Niech wam coś podpowie! Niech się wykaże, jak taki ważny!
OJCIEC
Przestań mówić takie rzeczy.
KAROL
Masz powody, żeby w niego zwątpić...
OJCIEC
Nie mów tak, Bóg to słyszy. Może cię pokarać.
KAROL
Mamę pokarał... Tylko za co?
7.
Pokój Karola jak poprzednio.
2
PIOTR
Ta wiceprezes na mnie leci.
KAROL
I co?
PIOTR
Mógłbym się z nią ożenić.
KAROL
Szajba?
PIOTR
Co?
KAROL
Ty? Ty miałbyś ożenić się z wiceprezes twojego banku?
PIOTR
No i co w tym dziwnego?
KAROL
A kim ty jesteś?
PIOTR
Podobam się jej...
KAROL
I co pójdziecie do łóżka, żeby to skonsumować?
PIOTR
Nie było o tym mowy, ona jest starsza ode mnie... mogłaby być moją...
KAROL
Matką? Babką? Prababką?
PIOTR
Trochę starszą siostrą.
KAROL
Będziesz hajtał się z jakąś starą babą?
PIOTR
Im starsza, tym dla ciebie lepiej.
KAROL
Dla mnie lepiej? O czym ty mówisz?
PIOTR
2
Przecież to fikcja. Dla ciebie nie powinno to stanowić problemu. W końcu to tylko na
papierze i trzeba się będzie tylko czasami gdzieś oficjalnie pokazać...
KAROL
Tylko, że ta baba ma forsy jak lodu, sra forsą!
PIOTR
I co?
KAROL
Nic nie jarzysz?!
PIOTR
Co ma do tego forsa?
KAROL
Przebije mnie.
PIOTR
Jak?
KAROL
Zwyczajnie, przelicytuje.
PIOTR
W czym?
KAROL
Na licytacji.
PIOTR
Jakiej licytacji?
KAROL
Na tej, na którą się wystawiasz.
PIOTR
Co?
KAROL
Nic. Kupi ci Porsche i będziesz latał za nią jak jakiś szczyl, pieprzony Romeo. Nie
tylko kolorowe szmatławce w to uwierzą...
PIOTR
Chciałbym, żebyś ją poznał. Całkiem miła kobieta, otwarta na ludzi, bardzo
tolerancyjna. Wydaje mi się, że bardziej kręci ją to, że jestem gejem.
KAROL
Po co jej taki facet, żadnego pożytku... Chyba?
2
PIOTR
Taki typ kobiety, niezależna.
KAROL
Lubisz kobiety? Nigdy się z tym nie zdradziłeś.
PIOTR
Przestań! Wiesz jak jest. Lubię tak samo jak ty.
KAROL
Ja lubię kobiety? Nie wiedziałem.
PIOTR
Lubisz. Wszystkie pedały lubią.
KAROL
To co innego.
PIOTR
Laura potrafi być bardzo zabawna, na luzie.
KAROL
Chce ci matkować? Będzie cię utrzymywać?
PIOTR
Mam swoją kasę. Po awansie będę miał jeszcze więcej.
KAROL
Po co ci tyle kasy?
PIOTR
Dla nas. Będziemy podróżować, jak się to wszystko skończy.
KAROL
Skończy? Co sie skończy?
(pauza)
PIOTR
Kasa daje niezależność.
KAROL
Kurwa niezależność!
8.
2
Karol wchodzi do sali szpitalnej. Matka leży na podłodze obok łózka, wymiotuje. jest
brudna, śmierdząca, umazana... Karol podbiega do niej i pomaga jej podnieść się.
Układa ją na łóżku. Matka próbuje robić dobrę minę do całej tej gry.
MATKA
Jakoś tak mi się zrobiło...
KAROL
Długo to trwało?
MATKA
Nie... Czytałam sobie i nagle literki zaczęły się zlewać...
KAROL
Co to było?
MATKA
Każą mi srać na taką patelnię, rozumiesz to? Jak można coś takiego?
KAROL
Zaraz to wyprzątnę.
MATKA
Nie, nie musisz. Przyjdzie pielęgniarka to sprzątnie.
KAROL
Lepiej sprzątnę.
Karol chwyta podsuwacz, ale robi mu się niedobrze, zaczyna mieć mdłości. Próbuje
to ukryć. Matka udaje, że nie widzi.
MATKA
A ta co tu leżała?
KAROL
Kto?
MATKA
Leżała tu jakaś.
KAROL
Nie, nigdy nikogo tu nie było.
MATKA
Przecież rozmawiałam z nią.
KAROL
Może ktoś mamę odwiedził... tu nikt nie leżał. Nawet pościeli nie ma, nic.
2
MATKA
Dałabym głowę, że z nią rozmawiałam... Taka blondynka... chemię jej dawali... To
musiało być z nią bardzo niedobrze.
KAROL
Coś się mamie wydawało. Nikt tu nie leżał.
Matka szarpie mokrą koszulę na sobie.
MATKA
Jakoś tak się spociłam. Pomógłbyś mi?
KAROL
Co?
MATKA
Zdejmę to... założę coś suchego.
Karol pomaga matce zdjąć koszule nocną, robi to z trudem, hamując odruch
wymiotny. W końcu udaje mu się założyć czystą koszulę.
MATKA
Kurde, gdzieś tu położyłam moją szmatę.
KAROL
Szmatę?
MATKA
Takie tam kolorowe piśmidło... zostawiła tamta, co jej nie ma.
Karol szuka wokół łóżka. Podnosi z podłogi kolorowa gazetę.
KAROL
Nie czyta mama książek?
MATKA
Przez te kroplówki jakoś nie mogę się skupić... łatwiej mi się czyta to.
KAROL
Co to za kroplówki? Co oni mamie dają?
MATKA
O! Jest... Nie skończyłam jeszcze historii tej aktorki milionerki, co kradła w butikach
w Hollywood... jeszcze mam dwie strony...
KAROL
Kradła? I co?
Matka zaczyna jęczeć.
2
MATKA
Biedna kobieta... niby milionerka, nie?... a taka biedna. Ach...!
KAROL
Co się dzieje?
MATKA
Zawołaj pielęgniarkę! Szybko... no idź! Niech mi da morfinę.
KAROL
Po co morfina?
MATKA
Zawołaj, nie pytaj!
KAROL
Nie!
MATKA
Dlaczego?
KAROL
To są tylko badania.
MATKA
Żałujesz morfiny? Sama ją zawołam.
Matka chce się podnieść, ale upada z powrotem na łóżko.
KAROL
Co mama robi?
MATKA
Synu, proszę.
Karol siada na brzegu łóżka i próbuje dotknąć.
KAROL
Nie może mama... nie.
MATKA
Synku, zastrzyk uratuje mi życie. Morfina jest jak czekolada, jak likier wpuszczany
bezpośrednio do krwi, morfina jest jak Matka Boska, zawsze wstawi się za tobą u
Najwyższego... Życie staje się takie słodkie...! Człowiek robi się nieśmiertelny...
Wierz mi, nie ma nic lepszego. Idź po nią.
KAROL
Widzieliśmy się niedawno, nic nie mówiłaś...
MATKA
2
Idź.
Karol wstaje i wychodzi.
9.
Mieszkanie Karola. Pokój. Wraca z pracy Piotr. Karol siedzi długi czas w bezruchu,
apatyczny.
PIOTR
Stało się coś?
KAROL
Nie, nic.
PIOTR
Co z mamą?
KAROL
Eeee, jakoś z tego wyjdzie.
PIOTR
Z czego?
KAROL
Zrobią jej badania, to będzie wiadomo.
PIOTR
Coś z nią nie tak?
KAROL
W szpitalu, każdy się pochoruje, nawet zdrowy... Taki klimat.
PIOTR
Jutro idziesz do niej?
KAROL
Zaniosę jej troche harlekinów, niech się nie nudzi.
PIOTR
Pójdę z tobą.
KAROL
Nie. Nie musisz.
PIOTR
3
Pójdę.
KAROL
Nie masz czasu.
PIOTR
Możemy pójść w przerwie na lancz... Co ty na to?
KAROL
Nie będziesz nic jadł?
PIOTR
Koleżanka w pracy robi za dużo kanapek.
KAROL
Nie je?
PIOTR
Odchudza się.
KAROL
To po co robi? (pauza) To ta?
PIOTR
Laura? Nie. Ta jest inna.
KAROL
Wie o tobie?
PIOTR
Co?
KAROL
Że jesteś z tą Laurą...
PIOTR
Jestem z tobą.
KAROL
Miałeś ją kiedyś zaprosić.
PIOTR
Tu?
KAROL
Może być tu.
PIOTR
Trzebaby tu posprzątać.
3
KAROL
Po co?
PIOTR
Te wszystkie rzeczy...
Karol pokazuje „pamiątki” po matce. Zdjęcia, serwetę z nici itp.
KAROL
Co? Jej nikt nigdy nie umarł?
PIOTR
Kto umarł?
(pauza)
PIOTR
Co się dzieje?
KAROL
Racja... jakoś tu ponuro.
PIOTR
Nie to miałem na myśli.
KAROL
Spotkajmy się gdzieś w mieście...
PIOTR
Naprawdę, chcesz?
(pauza)
KAROL
Chętnie poznam twoją przyszłą żonę.
PIOTR
Nie wiesz jak się cieszę.
KAROL
(chłodno)
Też się cieszę.
Piotr rzuca się na niego spontanicznie, chce go uściskać, ale Karol zachowuje
dystans.
PIOTR
Myślałem, że będzie to dla ciebie problem.
Karol chwyta Piotra za szyję, przyciąga do siebie w rozpaczliwym geście.
KAROL
3
Dlaczego ona mi to robi?
PIOTR
Kto?
KAROL
Mama...
PIOTR
Coś nie tak?
KAROL
Chyba jej odbija...
PIOTR
Jak?
KAROL
Czyta te bzdety, a potem jej odbija! Miała przestać palić.
PIOTR
Zawsze paliła.
KAROL
Brałeś kiedyś morfinę?
PIOTR
Nie.
KAROL
Po co jej to dają? Mieli jej zrobić badania i wypuścić.
PIOTR
Wypuszczą.
KAROL
Niech ją zabiją.
PIOTR
Co?
KAROL
Niech się nie męczy!
PIOTR
Karol, co z tobą?
KAROL
Niech ją zabiją.
3
PIOTR
Nie mów tak. Nic już nie mów.
10.
Knajpa na mieście w porze lunchu. Piotr w garniturze, Laura w garsonce, tylko Karol
jak zwykle w poszarpanych dżinsach.
PIOTR
Chciałbym, żebyś poznała...
KAROL
My się już...
LAURA
Nie!
PIOTR
Co? Znacie się?
KAROL
Mieliśmy okazję...
LAURA
Nie. Nie przypominam sobie.
KAROL
Nieważne.
PIOTR
Jak nieważne? Nie ma rzeczy nieważnych, jak coś sie dzieje, to znaczy, że musiało
się wydarzyć. To nie przypadek, że coś się dzieje...
KAROL
Przestań pieprzyć! Co?
PIOTR
No co?
KAROL
Gadasz jakieś takie, pseudofilozoficzne... jakbyś się naczytał.
LAURA
Wystarczy, że ktoś nam kogoś przypomina... wydaje się, że kogoś znamy, a to
zupełnie ktoś inny...
3
KAROL
Pracujesz banku, wiem sporo...
LAURA
Nawet więcej niż w banku, w kompanii bankowej...
KAROL
Muszą nieźle płacić.
LAURA
Nie narzekam.
KAROL
Pewnie płacisz duże napiwki?
PIOTR
Co znowu?
LAURA
Zdarza się. Co w tym złego?
PIOTR
Co to za rozmowa? Bez sensu zajmować sie takimi drugorzędnymi sprawami.
LAURA
Nie myślałam nigdy o napiwkach, robie to odruchowo, jak obsługa jest profesjonalna,
to dlaczego nie docenić...?
KAROL
Artystów też potrafisz docenić?
LAURA
Zależy jakich?
PIOTR
Dajcie spokój!
(do Karola)
Do czego zmierzasz?
KAROL
Chciałem poznać twoją przyszłą żonę, chyba po to się spotkaliśmy.
(do Laury)
Przyjdziesz na pogrzeb?
LAURA
Pogrzeb? Zwykle staram się unikać tego typu uroczystości, bo jak się coś
przyczepi...
KAROL
Nie obawiaj się, nikt bliski.
3
LAURA
Pogrzeb, to chyba...
KAROL
Tylko moja mama.
LAURA
Tak mi przy...
KAROL
Moglibyście razem.
LAURA
(do Piotra
Idziesz?
PIOTR
No... idziemy... mama bardzo mnie polubiła...
KAROL
Dziwne nie?
LAURA
Nie, dlaczego? Skoro jesteście razem...
KAROL
Jesteśmy?
PIOTR
Jesteśmy.
Laura obserwuje Karola i Piotra.
LAURA
Raczej nie... ale bardzo ci współczuję... naprawdę bardzo.
PIOTR
Przecież możesz przyjść.
KAROL
Nie zmuszaj jej, jak nie ma ochoty... dobrze ją rozumiem.
PIOTR
Jak?
KAROL
Też nie mam ochoty. Sorry, ale idę umyć trupa... znaczy się ciało. Trzeba ją ładnie
ubrać, żeby w trumnie dobrze wyglądała, jak przyjadą krewni i znajomi.
3
LAURA
Nie musisz tego robić. Zapłać komu trzeba, są od tego ludzie.
KAROL
Wiem, ale obiecałem jej, że sam to zrobię.
Laura jest zaskoczona, marszczy twarz z obrzydzeniem. Piotr obserwuje zachowanie
Laury. Próbuje zerwać niemiłą atmosferę.
PIOTR
Dobrze, idź, spotkamy się wieczorem.
LAURA
Jak? To jakieś takie...
KAROL
Nienormalne? Jestem nienormalny! To jest zaraźliwe.
Karol wychodzi.
11.
Matka leży na łóżku, kroplówki. Obok łóżko jest puste. Wchodzą Karol w podartych
dżinsach i koszulce, Piotr w garniturze.
MATKA
Człowiek powinien gromadzić w sobie dobrą energię... Jestem akumulatorem dobrej
energii?
KAROL
Co za pytanie?
MATKA
Łapiesz ją w siebie...
KAROL
... a potem rozsiewasz ją dookoła...
MATKA
Wszędzie jest tyle agresjii... Lepiej rozsiewać dobrą energię, niż złość.
Matka patrzy z podziwem na Piotra w garniturze.
MATKA
Też kupiłbyś sobie jakiś ładny garnitur...
3
KAROL
Po co mi? Na pogrzeb, ani na ślub się nie wybieram.
PIOTR
Kto mówi o ślubie?
Matka wpatruje się w Piotra. Piotr zmieszany. Karol zauważa to, zmienia ton.
KAROL
Piotr dostanie awans.
MATKA
Świetnie... idziecie to gdzieś uczcić?
KAROL
Nie ma kiedy...
MATKA
Jak?
PIOTR
Widujemy się rzadko...
KAROL
Chociaż razem śpimy...
Piotr zmieszany.
PIOTR
Takie czasy.
MATKA
Biedaki... Żebyście nie mieli czasu... Musicie mieć czas dla siebie... Kiedy go
będziecie mieć...? Umrzeć zawsze zdążycie.
KAROL
Kto mówi o śmierci.
MATKA
Nikt. (pauza) Trzeba myśleć o pięknych rzeczach. Im więcej o nich myślisz, tym
więcej ci się w życiu zdarzy...
PIOTR
Ciekawa teoria.
KAROL
Mama ma rację.
MATKA
3
Tak... Trzeba ćwiczyć umysł w myśleniu o dobrych rzeczach, o miłości...
Karol bierze ze stolika jedną z ksiązek w różowej okładce ze złotymi literami,
przeglada ją.
KAROL
Po co mamie tyle tej miłości?
MATKA
Te już wszystkie przeczytałam. Miłość trwa wiecznie, a życie...
KAROL
Szkoda, że to tylko książki.
MATKA
Budda powiedział, że najważniejsze w życiu człowieka jest szczęście. Wiedziałeś o
tym?
KAROL
Gdzie to mama przeczytała?
Matka uśmiecha się. Piotr cały czas uważnie obserwuje Karola i jego matkę.
MATKA
Przynieś jeszcze kilka.
KAROL
Kiedy mama chce to przeczytać?
MATKA
Synu, czy to konieczne? Muszą mnie od razu kroić?
Piotr spogląda na zegarek.
PIOTR
O rany! Przerwa mi się kończy, muszę lecieć.
MATKA
Leć, leć, biedaku, przeze mnie nic nie zjadłeś.
Piotr wychodzi.
MATKA
Dobry chłopak z niego...?
KAROL
Dobry.
MATKA
Kochacie się?
3
KAROL
Kochamy.
MATKA
Nie wiesz jak bardzo się cieszę.
KAROL
Na pewno?
MATKA
Czego pytasz?
KAROL
Nie masz nic przeciwko?
MATKA
Przeciwko czemu?
KAROL
No wiesz... że to facet... To wszystko takie nienormalne.
MATKA
Powiedziałeś, że się kochacie.
KAROL
Tak.
MATKA
Nie tak jak matkę, ale miłość, to miłość...
KAROL
Tak, tak...
MATKA
Karol, czy to konieczne? Jeszcze kilka dni temu...
KAROL
To nic poważnego. Doktor wszystko powiedział.
MATKA
Mężczyźni to potrafią...
KAROL
Co?
MATKA
Potraficie wciskać ten kit...
KAROL
(pauza)
4
Jaki kit? Co mama opowiada?
MATKA
Zaczynają te brednie przed ołtarzem, a kończą nad trumną.
KAROL
Ja nie...
MATKA
Wiem, dziecko, ty jesteś inny...
KAROL
Chrzanię to.
MATKA
(błagalnie)
Nie dałoby się bez tego...?
KAROL
Trzeba to wyciąć. To drobiazg...
MATKA
Jeeezu, jak sobie pomyślę, ciarki mi chodzą.
KAROL
Dadzą narkozę, nic nie będzie bolało.
MATKA
A jak się nie obudzę?
KAROL
Obudzi się mama, obudzi. Tam jest tylu lekarzy, że mamę dobudzą.
MATKA
Nie obudzę się.
KAROL
Będzie dobrze.
Zapala się światło „blok operacyjny”.
MATKA
Czekaj tutaj, nie odchodź nigdzie... Za cztery godziny... Będziesz tu?
KAROL
Pewnie, że będę!
MATKA
Czekaj tu.
4
Karol wpycha łóżko w szklane wahadłowe drzwi. Matka znika po przeciwnej stronie
drzwi. Karol odchodzi od drzwi.
12.
Pulsujące światła, głośna house’owa muzyka. Karol stoi na barze w samych
obcisłych bokserkach i wojskowych butach i wygina się w rytm muzyki. Przy barze
siedzą same kobiety. Piszczą i wykrzykują w stronę tańczącego. Wyciagają w jego
stronę ręce. Jedna z nich w średnim wieku, w garsonce od Prady i ciemnych
okularach(Laura) wyciaga w jego kierunku plik banknotów. On zbliża się do niej, a
ona spogladając na niego zza ciemnych okularów wciska mu plik banknotów w
majtki. On uśmiecha się, robi nieprzyzwoity gest i podskakuje na barze, po czym
znika za barem. Kobiety piszczą domagając się bisu.
13.
Ojciec siedzi pod drzwiami wahadłowymi z napisem „blok operacyjny”. Po chwli
przybiega zdyszany Karol.
KAROL
Co?
OJCIEC
Już po...
KAROL
Tak szybko? Operacja miała trwać cztery godziny.
OJCIEC
Skończyli szybciej. To chyba dobrze?
KAROL
Nie wiem. Może?
Karol pokazuje na drzwi.
KAROL
Jest tam?
OJCIEC
Nie wiem.
KAROL
4
To skąd tato...?
OJCIEC
Lekarz przechodził, to zapytałem.
KAROL
Powiedział coś jeszcze?
OJCIEC
Nic.
KAROL
Trzeba było się zapytać.
OJCIEC
Trzeba było.
KAROL
Mógł go tata spytać.
OJCIEC
Sam się go zapytaj.
KAROL
Gdzie jest?
OJCIEC
Nie wiem, poszedł tam, albo tam...
Ojciec pokazuje dwa przeciwne kierunki.
KAROL
To tam, czy tam?
Ojciec zaczyna płakać.
OJCIEC
Nie wiem, synu... chciałbym wiedzieć, ale nic nie chcieli powiedzieć...
KAROL
Co tata?
Ojciec cały czas płacze.
OJCIEC
Za szybko... to wszystko tak szybko sie dzieje. Nawet nie wiem o co się zapytać? Nie
znam się, nie wiem, co mi powiedzą, byle co... głupiego można zbyć byle czym... Co
oni jej zrobili? Nic. Nic nie zrobili...
KAROL
4
Tato, zrobili swoje... pospieszyli się i tyle...
OJCIEC
Tak na ciebie liczyła.
KAROL
A co ja...?
OJCIEC
Idź do tego doktora niech ci coś powie!
KAROL
Gdzie ona jest?
OJCIEC
Tam
KAROL
Gdzie tam?
OJCIEC
Na intensywnej...
KAROL
Jak sie czuje?
OJCIEC
Nie wiem. Idź sam zobacz.
KAROL
Można tam wejść?
OJCIEC
Nie wiem. Zobacz przez szybę.
KAROL
A ty?
OJCIEC
Co?
KAROL
Widziałeś ją?
OJCIEC
Jeszcze nie.
KAROL
To nie idziesz?
4
OJCIEC
Ty nie możesz?
KAROL
Idę.
OJCIEC
No to idź!
KAROL
Boję się.
OJCIEC
Teraz? Trzeba było wczesniej...
KAROL
A ty? Czemu nie idziesz? Czego tu siedzisz.
OJCIEC
Czekałem...
Karol wchodzi w wahadłowe drzwi. Ojciec siedzi nadal, coraz bardziej się kurczy w
sobie. Głowa mu coraz bardziej opada, jakby za chwilę miał upaść na podłogę.
Po chwili drzwi sie uchylaja, wchodzi Karol.
OJCIEC
I co?
KAROL
Nie wiem, chyba... jest w narkozie.
OJCIEC
Co?
KAROL
Wygląda jakby spała.
OJCIEC
Powinni ją obudzić.
KAROL
Śpi, bo chyba nie...
Przerywa mu.
OJCIEC
Karol... chodźmy!
4
Wchodzą za wahadłowe drzwi... Zatrzymuja się przed szybą, za która leży
nieprzytomna matka. Obaj wpatrują się w twarz matki.
KAROL
Jakie sine oczy.
OJCIEC
(szeptem)
Nie myślałem, że to się tak skończy.
KAROL
Jak skończy?! Jak? Przecież nic się nie skończyło. Zaraz się przecież obudzi.
OJCIEC
Zjada ją... tak szybko...
KAROL
Kto zjada? Co ojciec mówi?
OJCIEC
Sam jej nie wyleczę, nawet nie mam żeby zapłacić...Nie znam nikogo, nikt mi nie
pomoże...
KAROL
Przecież ja tu jestem!
OJCIEC
Ty...
Przybiega zdyszany Piotr.
PIOTR
I jak? Wszystko dobrze?
OJCIEC
A on tu co?
KAROL
Tato.
14.
Karol umawia się z Adamem w barku na mieście.
ADAM
Naprawdę chciałeś się spotkać?
4
KAROL
To dziwne?
ADAM
Nic już nas nie łączy...
KAROL
Nie łączy... ale to nie przeszkadza.
ADAM
Nie przeszkadza.
KAROL
Nie chcesz pogadać?
ADAM
Tylko?
KAROL
No... jak ostatnio na siebie wpadliśmy.
ADAM
Tam w kiblu... no... to co?
KAROL
A co u ciebie?
ADAM
Chcesz się naprawdę dowiedzieć, czy tylko...
KAROL
Kiedyś wszystko o sobie wiedzieliśmy.
ADAM
Teraz też wiele o tobie wiem.
KAROL
Skąd?
ADAM
Świat jest mały. A ty jesteś sławny.
KAROL
Gdzie?
ADAM
Tam gdzie trzeba.
KAROL
4
Co mówią?
ADAM
A co u Piotra?
KAROL
Znasz go?
ADAM
Już ci mówłem, świat...
KAROL
I co?
ADAM
Wiesz co ci przepowiedziała radiowa wróżka?
Adam kręci głową.
ADAM
Nie odmawiaj sobie przyjemności spotkania się z kimś o kim ciągle śnisz. Może
jednak zaiskrzy i z drugiej strony.
KAROL
To o mnie?
ADAM
Musisz tylko uznać swoją pedalską naturę jako dar boży. Wszystko poleci jak z
górki... Możesz stać się sławna i bogata.
KAROL
Pracujesz jako radiowa wróżka?
ADAM
Jakaś baba próbuje ci podprowadzić faceta
KAROL
To ma być tylko fikcyjne małżeństwo. Czysta fikcja.
ADAM
Rozumiem ją.
KAROL
Ty?
ADAM
Kobieta ma taką chcicę w oczach, a ten nawet tego nie zauważył.
KAROL
Chcicę?
4
ADAM
Tak, tak... Jak sama się nie zakręcisz i nie zorganizujesz sobie faceta, to możesz
zostać dziewicą do jebanej śmierci.
(pauza)
KAROL
Zabiłem swoją matkę.
ADAM
Co?
KAROL
Zwyczajnie. Urodziła mnie a ja ja zabiłem, tymi rękoma.
ADAM
Jak zwykle przesadzasz... Ale to normalne, takie gejowskie poczucie winy... nawet
Freud o tym...
KAROL
Co?
ADAM
Jak mi umarła matka, to ryczałam jak wariatka, cały dzień. Bo my już jesteśmy takie
uczuciowe... Te uczucia nas kiedyś zabiją.
KAROL
Już mnie zabiły... ja ją zabiłem i to wszystko teraz zabije mnie.
ADAM
To nie twoja wina... nic złego nie zrobiłeś. Takie już jesteśmy pojechane... No, ale nie
rycz...
KAROL
Nie ryczę, co ty!
ADAM
No właśnie powinnaś się poryczeć, to by ci dobrze zrobiło... Nie ma co dusic w sobie,
najlepiej to jakoś odreagować. Idź do kibla i sobie porycz. No idź!
15.
W apartamencie Laury. Laura nalewa drinki, podaje szklankę z kolorową rurką
Pierwszemu, który przysiadł na sofie.
KAROL
4
Żyjemy w czasach katastrof, a nigdy nie jesteśmy na nie przygotowani.
LAURA
Widziałeś kogoś, kto się przygotował na wypadek katastrofy?
KAROL
Jakoś trzeba, inaczej człowiek pozostaje bezbronny jak dziecko.
LAURA
Wystarczy otworzyć się na drugiego człowieka. Uważam, że nie należy zamykać się
w swoich ograniczonych wyobrażeniach. Jestem otwarta i tolerancyjna... Trzeba
otworzyć się na drugiego człowieka, żeby zobaczyć go w całej pełni.
KAROL
Gdzie ty się tego naczytałaś? Chyba nie na studiach z bankowości?
LAURA
Tak uważam. Pomyślałam, że mógłbyś zostać świadkiem...
KAROL
Jehowy?
LAURA
Mówię serio. Zostaniesz świadkiem na naszym ślubie?
KAROL
Nie.
LAURA
Dlaczego?
KAROL
Nie!
LAURA
Jak chcesz... trudno. Myślałam, że chociaż w imię przyjaźni...
KAROL
Naszej?
LAURA
Waszej.
KAROL
To nie ma nic wspólnego... Sorry, ale nie chodzę do spowiedzi. Nie cierpię
opowiadać komukolwiek szczegółów z mojego życia seksualnego.
LAURA
Dlaczego akurat seksualnego?
5
KAROL
Bo to jest grzechem.
LAURA
Wiesz... ja też nie jestem ortodoksyjna, ale jakoś sobie z tym poradzę. Ty też
mógłbyś...
KAROL
Wciśniesz księdzu banknot do majtek i już załatwione.
LAURA
Co?
KAROL
Wieczór integracyjny dla pań z korporacji... Macie spore fundusze socjalne.
LAURA
Na szkolenia.
KAROL
Szkolicie się... Stać was nie tylko na to. Wszystko przecież można kupić... Nie
przejmuj się, dla pań posłanek z Ligi też występowaliśmy.
LAURA
Z Ligi Kobiet, ma się rozumieć.
KAROL
Też.
LAURA
No to się napatrzyłeś.
KAROL
Czasami bardzo egzotyczna publiczność, nie przypuszcałabyś, że takie panie... ale
ja jestem tolerancyjny, jak powiedziałaś: trzeba być otwartym...
LAURA
(wchodzi mu w słowo)
... otwartym na drugiego...
Laura obseruje przez chwile Karola pijącego swojego drinka.
LAURA
Powiedziałeś mu?
KAROL
O czym?
LAURA
5
O tym jak ci wciskałam pięć stów w gacie?
KAROL
Bardzo dobre honorarium... nie wyobrażasz sobie jaka to dla artysty motywacja ?
Pięć stów. I to akurat dla mnie. Dlaczego?
LAURA
Nie wiem. Taki odruch spontaniczny.
KAROL
Wiedziałaś?
LAURA
Co?
KAROL
Że jesteśmy razem.
LAURA
A co to ma do rzeczy?
KAROL
On nadal nie wie, że ty wiesz...
LAURA
Nie powiedziałeś?
KAROL
Wolałby, żebyś nie wiedziała.
LAURA
Co? Wstydzi się?
KAROL
Jestem artystą. To wystarczy. Zarabiam na siebie...
LAURA
Nie musiałbyś... on ma dosyć kasy...
KAROL
Nie pracuję tylko dla kasy, to moje powołanie!
LAURA
Zawsze o tym marzyłeś od dziecka... Już jako mały chłopiec w podstawówce, a
potem na studiach i tak dalej...
KAROL
Mam talent, dar boży.
LAURA
5
Przestań wciskać ten kit, powołanie, talent, dar boży!
KAROL
Chcesz wiedzieć jaki? Podać ci wymiary?
LAURA
Pewnie masz wpisane w c.v.
KAROL
Zarabiam uczciwie... Sprzedaję kobietom marzenia...
LAURA
Tylko marzenia?
KAROL
Tobie to nie wystarczy?
LAURA
Jak wydaję pieniądze, to chcę czegoś konkretnego.
KAROL
Większość chce marzeń, coś konkretnego mają na codzień.
LAURA
Skąd wiesz jakie kobiety mogą mieć marzenia? Sam jesteś nierealny, jak marzenie.
KAROL
Marzenia są całkiem realne, dostaję gotowe scenariusze.
LAURA
Od kobiet?
KAROL
Wolę występy dla kobiet. Te stare, żonate cioty są obrzydliwe, mam odruch wymiotny
kiedy dla nich występuję. Z kobietami jest sprawa prosta.
LAURA
I co? Żadna nie próbowała zrealizować swoich marzeń?
KAROL
Realizować mogą ze swoimi facetami, ale ci faceci nie dorastają do ich marzeń. Ja
jestem ich marzeniem.
LAURA
Kiedyś znajdzie się jakaś, albo jakiś, który to zrealizuje... Zależy ile papierków włoży
ci w majtki.
KAROL
Tak ci się wydaje.
5
LAURA
Nie wydaje mi się. Ja wiem.
16.
Karol wchodzi do kostnicy. Matka leży na metalowym stole przyktyta białym
prześcieradłem. Karol odsuwa prześcieradło z twarzy matki.
KAROL
Nieeeee...
MATKA
A czego się spodziewałeś?
Projekcja matki na tylnej ścianie prosektorium, na postaci Karola, na białym
prześcieradle okrywającym ciało matki. Kobieta w sukni w groszki idzie słoneczną
ulicą, ma torebkę z jasnego plastiku, buty na wysokim obcasie, filmowana w różnych
planach, raz bardzo blisko, sama twarz, to znów pełna oddalająca się sylwetka.
KAROL
Myślałem, że nie żyjesz.
MATKA
Jeszcze trochę żyję... czekałam, żebyś zakończył to wszystko.
KAROL
Co?
MATKA
Musisz mnie zabić.
KAROL
Nie.
MATKA
Czego się boisz? Przyłóż mi poduszkę do twarzy...
KAROL
Nie zabiję ciebie.
MATKA
Od dnia kiedy cię urodziłam... zrób to, to proste!
KAROL
Nie.
MATKA
5
Spójrz prawdzie w oczy! Boli?
KAROL
Nie mówiłaś mi tego.
MATKA
Matki takich rzeczy nie mówią.
KAROL
Dlaczego mi to robisz?
MATKA
Dorośnij!... Nigdy nie dorośniesz, jeśli tego nie zrobisz.
KAROL
Nie żądaj ode mnie takich rzeczy! Nigdy tego nie zrobię.
MATKA
Nie zachowuj się jak mięczak!
KAROL
Co?
MATKA
Rozmiękasz.
KAROL
Nigdy mi mama...
MATKA
To teraz wiesz.
KAROL
Nienawidzisz mnie?
MATKA
Zrób to i będziesz miał problem z głowy.
KAROL
Nie... nie mam nawet poduszki.
MATKA
A gołymi rękoma? Jak prawdziwy mężczyzna...
KAROL
To nie ty, ty byś takich rzeczy... Nie. To nie ty...
MATKA
Jak chcesz. Twój wybór, zrobisz jak zechcesz, tylko potem już nigdy, nigdy się do
mnie nie zwracaj... Radź sobie sam.
5
KAROL
Potrafię.
MATKA
Idź już...
KAROL
Miałem cię umyć.
MATKA
Trupa będziesz mył?
KAROL
Mamo.
MATKA
Nie zapomnij tylko mnie spalić! Muszę mieć pewność, że to koniec.
17.
Pokój Karola. Dzwonek. Karol otwiera drzwi. W drzwiach ojciec z bukietem białych
kwiatów i czarną szarfą z białym napisam. Karol zaprasza go gestem do środka, ale
ojciec zatrzymuje sie w progu.
OJCIEC
Jest msza za matkę.
KAROL
Nie idę.
OJCIEC
Nie pójdziesz pomodlić się za matkę?
KAROL
Nie będę praktykował czegoś, w co nie wierzę.
OJCIEC
Jak?
KAROL
Nie wierzę w to wszystko.
OJCIEC
Nigdy nie mówiłeś.
KAROL
5
Nie mówiłem, bo jak mama żyła, nie chciałem, żeby to do niej dotarło.
OJCIEC
Chodziłeś z nami...
KAROL
Dawno temu, ale teraz nie mam motywacji...
Z kuchni wychodzi Piotr, ale przysłuchuje się rozmowie z dystansu.
OJCIEC
Przecież, to msza za mamę, ża jej duszę...
KAROL
I co to da? Co to pomoże jej duszy, skoro nie pomogło wcześniej? Teraz już za
późno.
OJCIEC
Nigdy nie jest za późno. Będą wszyscy. Rodzina przyjedzie z daleka, a ty co?
KAROL
Nic.
OJCIEC
Jak ty będziesz wyglądać? Wszyscy się będą pytać o ciebie...
KAROL
Możesz im powiedzieć, że jestem bezbożnikiem i tyle.
OJCIEC
Dlaczego zaraz bezbożnikiem?
KAROL
Przecież tak o mnie myślisz. No? Nigdy nie miałeś odwagi mi to powiedzieć.
Podchodzi Piotr.
PIOTR
Pójdę z tobą. Musisz iść. Pójdziemy razem.
KAROL
Jako kto? Mój mąż czy żona?
Ojciec odwraca się zakłopotany, udaje, że nie dosłyszał.
PIOTR
Musisz. To twoja matka.
KAROL
Może ty jednak pójdziesz, z narzeczoną, przecież to ty się żenisz?
5
Ojciec spogląda na Piotra zaskoczony.
OJCIEC
Co?
KAROL
A tak, żeni się.
OJCIEC
Dlaczego? Rozstajecie się?
KAROL
Zawsze pozostaje nadzieja, że i ja się kiedyś hajtnę.
OJCIEC
Dlaczego pan się żeni?
PIOTR
Okoliczności...
KAROL
Niech on idzie ze swoją babą na mszę za moją matke, w końcu to uroczystość
odpowiednia dla takich... Rodzina przestanie szeptać, a ty możesz powiedzieć, że
przyjechał mój kumpel z wojska ze swoją laską.
PIOTR
Pójdziesz na mszę. Pójdziemy razem.
(do ojca)
Ten ślub, to fikcja. Taka sobie fikcja, żeby w pracy się lepiej ułożyło.
KAROL
Fikcja, fikcja... to wszystko jest fikcja!
Pełny tekst sztuki dostępny na życzenie, zgłoszenia prosimy kierować na adres
[email protected]
Wszystkie prawa zastrzeżone
Prawami do wystawienia dysponuje Agencja Dramatu

Podobne dokumenty