Początek wakacji Był 24 czerwca 2016 roku. Słońce mocno świeciło

Transkrypt

Początek wakacji Był 24 czerwca 2016 roku. Słońce mocno świeciło
Początek wakacji
Był 24 czerwca 2016 roku. Słońce mocno świeciło, a powietrze przecinał
lekki wietrzyk. Wszyscy uczniowie byli zwróceni w stronę dyrektora, który na
środku sali wygłaszał przemówienie. Nikt nie rozmawiał, ponieważ był koniec
roku szkolnego i każdy marzył, by nie zostać dzisiaj po lekcjach.
Tylko dwóch chłopców z piątej klasy do siebie szeptało. Michał był
chłopcem dość niskim, szybkim i zwinnym o niebieskich oczach, natomiast jego
włosy były koloru kasztanowego. Jego najlepszy przyjaciel Karol był
wysportowany a młodsi uczniowie wręcz bali się do niego podejść. Przerastał w
klasie wszystkich o głowę, dorównywał nawet nauczycielom. Miał blond włosy,
które sterczały mu we wszystkie strony, a jego groźne brązowe oczy były
wpatrzone w czubki butów.
- Będziesz dziś na boisku? – zapytał Michał.
- Jasne – odparł Karol, a po chwili dodał – mam pomysł. Zróbmy dyrektorowi
małą niespodziankę.
- Świetny pomysł. Ale co zrobi… – chciał zapytać pierwszy z nich.
W tym momencie rozległ się odgłos otwieranych drzwi. Do sali wszedł
woźny, który donośnym głosem zawołał… PALI SIĘ!
W tym momencie uczniowie i nauczyciele poderwali się z krzeseł.
Wszystkich ogarnęła panika. Tylko Karol i Michał siedzieli spokojnie, co prawda
przerwali rozmowę, ale w ogóle nie ruszyli się z miejsca. Dyrektor szybko zaczął
wydawać polecenia.
- Wychowawcy mają zgromadzić swoich uczniów! Dzieci mają ustawić się parami!
Wszyscy muszą zachować spokój!
- To na pewno ćwiczenia – rzekł zniechęcony Karol – poza tym jeśliby się paliło,
to nauczyciele nie byliby tacy spokojni.
- Nigdy nic nie wiadomo – odpowiedział nieco zaniepokojony Michał.
- Daj spokój, popatrz na wszystkich. Każdy wie, że to tylko próba – odparł, a po
chwili dodał - no może tylko nie najmłodsi, to straszne dzieciaki.
Kiedy skończyły się ćwiczenia i wreszcie zabrzmiał dzwonek oznaczający
koniec lekcji oraz początek wakacji, uczniowie wybiegli na chodnik z prędkością
światła. Karol i Michał, nie chcąc robić zamieszania, wyszli na samym końcu.
Chwilę przechadzali się po boisku, dyskutując o swoich planach na wakacje.
- Ja za tydzień mam zamiar pojechać z rodzicami w góry, a sierpień spędzę w
domu –powiedział Karol. Narastała w nim ciekawość i zapytał - a ty gdzie
pojedziesz?
- Jeszcze nie wiem, rodzice nie podjęli decyzji – odpowiedział Michał – ale skoro
ty jedziesz, to mógłbym pojechać z tobą.
- Byłoby świetnie. Słuchaj wiem, że chciałbyś pojechać sam. Ale twoja siostra
Magda na pewno będzie chciała pojechać z tobą.
Magda była czwartoklasistką oraz najlepszą uczennicą w klasie. Rodzice i Michał
byli z niej bardzo dumni.
- W sumie, to czemu nie. Przynajmniej będzie ciekawiej – mruknął Michał i po
chwili zastanowienia powiedział – widzimy się jutro. I już go nie było.
Następnego dnia w domu świat Michała stanął na głowie. Magda
awanturowała się, że chce pojechać ze swoim bratem w góry, natomiast rodzice
byli temu stanowczo przeciwni. Jedynie Michał przesiadywał w swoim pokoju,
rozmyślając o wszystkich żartach, które razem z Karolem zmalowali w tym roku
szkolnym.
Naplucie na głowę dyrektora z drugiego piętra lub rzucanie w kolegów
butami to tylko część pomysłów Karola i Michała. Mimo iż ciągle dostawali uwagi,
nie byli to źli chłopcy, ale psotnicy.
Rozmyślania Michała przerwał odgłos zamykania drzwi. Z salonu
dochodziły przytłumione szepty. Nagle w drzwiach jego pokoju stanął wysoki
mężczyzna z pistoletem w ręku, a za nim pojawił się mały, pulchny człowieczek z
siekierą. Michał przewidział, co ci ludzie planują i błyskawicznie wskoczył pod
łóżko. Niemal w tym samym momencie w miejscu, gdzie przed chwilą leżał,
świsnęła kula. Zdezorientowany chłopiec nie wahał się ani chwili. Z prędkością
błyskawicy wyskoczył ze swojej kryjówki i wyrwał nieznajomemu pistolet z ręki.
Natychmiast w jego stronę ruszył facet z siekierą, jednak Michał był szybszy.
Zanim karzeł zdołał wziąć zamach, chłopiec przeładował broń i skierował ją na
swojego przeciwnika. W tej samej chwili do pokoju wpadło czterech dziwnie
wyglądających ludzi przypominających policjantów. Ich sprawność znacznie
różniła się od umiejętności normalnych ludzi, a ich oczy miały bardzo wyblakłą
barwę. Za nimi wkroczył tata Michała, trzymając karabin maszynowy. Nieznajomi
błyskawicznie zakuli bandytów w kajdanki i zaprowadzili ich do dziwnego
pojazdu. Chłopiec stał osłupiały na środku pokoju. W prawej ręce ściskał pistolet.
Poza paroma siniakami i zadrapaniami nie odniósł żadnych poważnych obrażeń.
Jego tata szybko do niego podbiegł i zapytał.
- Wszystko w porządku? Michał, czy nic ci się nie stało? Dlaczego leżysz na
podłodze? - tata zadawał pytania z prędkością błyskawicy.
-Tato, gdzie twój karabin, ci dziwni ludzie i bandyci?- krzyczał Michał.
-Jacy bandyci, co ty opowiadasz? Musiało ci się przyśnić. Usłyszeliśmy huk, więc
przyszedłem sprawdzić, co się stało.
-To niemożliwe przecież…
Michał nie dokończył. Był zbyt zmęczony wrażeniami z tego dnia i zemdlał.
Błażej Wilczyński, kl. 6, II grupa,
Zespół Szkolno – Przedszkolny w Stanisławiu Dolnym