Kliknij i przeczytaj wywiad z Leonardem Karpińskim
Transkrypt
Kliknij i przeczytaj wywiad z Leonardem Karpińskim
śywa legenda 5 maja 2010 r. swoje 80. urodziny świętować będzie Leonard Jan Karpiński, jeden z najbardziej cenionych i lubianych wyszkowian, dla większości mieszkańców naszego miasta bardziej znany po prostu jako pan Lolek. Przez blisko 50. lat pan Karpiński był pracownikiem klubu Bug Wyszków. Odpowiadał m.in. za: za utrzymanie odpowiedniego stanu murawy, wydawanie i przechowywanie sprzętu sportowego, a takŜe inne sprawy organizacyjne w klubie. Zapraszamy do przeczytania rozmowy z L.Karpińskim – Ŝywą legendą klubu, jednym z niewielu juŜ Ŝyjących świadków zakładania klubu i jego rozwoju w latach międzywojnia. Od którego roku był Pan oficjalnie związany z Bugiem Wyszków? Leonard Karpiński: Tak naprawdę swoją pracę w tym klubie rozpocząłem w 1950 roku, było to więc w rok po przystąpieniu Bugu do oficjalnych rozgrywek ligowych, kiedy to zaczął on swoje występy od ,,C”-Klasy. Ta data moŜe być dla wielu myląca, poniewaŜ sam klub załoŜony został oczywiście w 1922 roku, ale do 1949 roku rozgrywał on tylko mecze, które w dzisiaj nazwalibyśmy tzw. ,,sparingami” Na emeryturę odszedłem, pięć lat temu, w 2000 roku. MoŜna więc powiedzieć, Ŝe był Pan naocznym świadkiem powstawania Bugu? MoŜna tak to ująć. Inicjatorami załoŜenia Bugu Wyszków, byli państwo Mioduchowscy, a w szczególności pani Mioduchowska, która była zapaloną gimnastyczką. Nazwa ,,Bug” być moŜe wzięła się z tego, Ŝe państwo Mioduchowscy byli miłośnikami kajaków, którymi bardzo często pływali po Bugu. W prowadzeniu klubu pomagał teŜ jej mąŜ, który był wtedy dyrektorem wyszkowskiej huty. Oprócz pani Mioduchowskiej, klub tworzył takŜe pan Bolesław Czerwiński, który z zamiłowania równieŜ był sportowcem. MoŜna powiedzieć, Ŝe pani Mioduchowska pod koniec Ŝycia z pewnością mogła być dumna z dotychczasowej działalności Bugu, poniewaŜ zmarła ona dość późno, bo dopiero w wieku dziewięćdziesięciu kilku lat i do tego czasu uczestniczyła we wszystkich waŜnych uroczystościach związanych z działalnością Bugu. Pamiętam, Ŝe jeszcze w 1960 roku, kiedy nie mogła juŜ chodzić, to do jej domu z Ŝyczeniami przychodziły delegacje klubowe. Wynika z tego, Ŝe Bug pierwotnie nie był zakładany jedynie z myślą o sekcji piłki noŜnej ? Oczywiście, Ŝe nie. Pierwszymi sekcjami, które powołano do Ŝycia po utworzeniu klubu były sekcja wioślarska i lekkoatletyczna. Nabór do druŜyny piłkarskiej rozpoczął się mniej więcej półtora roku po rozpoczęciu działalności przez klub. Oprócz seniorów niedługo potem powstały takŜe druŜyny juniorów i trampkarzy. Trzeba bowiem podkreślić, Ŝe Wyszków od zawsze słynął z kształcenia bardzo dobrych juniorów i młodszych zawodników. Tym bardziej cieszę się, Ŝe w ubiegłym sezonie powołana do Ŝycia została druga druŜyna NTP, w której, kiedy tylko jestem na jej meczu, to zawsze dostrzegam co najmniej kilku młodych i zdolnych chłopaków. Pamięta Pan więc na pewno początki działalności klubu, które z pewnością nie były najłatwiejsze? O taaak, niewiele osób wie o tym, ale na przykład wyszkowski stadion, jeszcze przed 1939 r. budowali sobie sami wyszkowscy sportowcy, którzy robili to po godzinach pracy, oczywiście absolutnie za darmo. W ten właśnie sposób został wybudowana płyta do gry, a takŜe trawiasta bieŜnia lekkoatletyczna, która niestety nie doczekała się dzisiejszych czasów. Natomiast pierwszymi przeciwnikami Bugu, były druŜyny m.in. z, Siedlec, Warszawy, czy Pułtuska, z tamtejszego 18. pułku wojskowego, a takŜe oczywiście Huragan Wołomin, który równieŜ ma jeszcze przedwojenną historię. Rzecz prosta, nie były to normalne rozgrywki ligowe, ale takie mecze towarzyskie, rozgrywano najrzadziej co dwa tygodnie. Dość powszechnym zjawiskiem była wtedy równieŜ powszechna bieda, która wśród zawodników, była szczególnie widoczna, kiedy niektórym z nich przynosiliśmy na treningi chleb, bądź gotowe kanapki, poniewaŜ w domu nie kaŜdy mógł liczyć na jakąś strawę dla siebie. Mimo to, zawodnicy kilka razy w tygodniu, najczęściej po godzinach pracy spotykali się na normalnych zajęciach treningowych. Warunki podróŜy na wyjazdowe mecze takŜe były dalekie od dzisiejszych. Na te spotkania druŜyna jeździła najczęściej samochodami cięŜarowymi, w których w ogromnej ciasnocie siedzieli zawodnicy razem z kibicami. Tym bardziej cieszę się równieŜ, Ŝe wyszkowski kompleks sportowy, mieszczący się dziś przy WOSiR-ze, cały czas znajduje się pod troskliwą opieką tegoŜ ośrodka. Przyjemnie jest mi tym bardziej, Ŝe podczas mojego ostatniego spotkania z dyrektorem, Markiem Wiśniewskim, pokazano mi bardzo obiecujący plany rozbudowy tego terenu, który mam nadzieje zostanie jak najszybciej wcielony w Ŝycie. Jednak w pierwszych latach po załoŜeniu Bugu, w Wyszkowie istniały takŜe i inne kluby piłkarskie? W tamtym czasie w naszym mieście istniało aŜ pięć druŜyn piłkarskich. Były to zespoły: Victorii, która była klubem parafialnym, działającym przy parafii św. Idziego. Następnie do ‘39 roku działały równieŜ trzy klubu Ŝydowskie, czyli Maccabi, Hapoel i Gwiazda. Dawniejsze lepsze czasy, to równieŜ lepsi przeciwnicy i zawodnicy, którzy nie od święta gościli na wyszkowskim stadionie. Szczególnie w latach 80-tych dla przeciętnego kibica w Wyszkowie codziennością, było oglądanie zawodników z najwyŜszej krajowej półki, takich jak: Włodzimierz Siudek, Jan Karaś, Andrzej i Witold Sikorscy, a więc zawodnicy Bugu, którzy po odejściu z Wyszkowa grali lub ocierali się o reprezentację narodową. Z innych bardziej znanych wymienić moŜna Wojciecha Kowalczyka, Marka Jóźwiaka, Romana Koseckiego. Bug grał wtedy, moŜna powiedzieć nawet, Ŝ praktycznie na co dzień z Legią Warszawa, czy równieŜ stołeczną Polonią, Jagiellonią Białystok, Motorem Lublin. Naturalnie te ekipy nie przyjeŜdŜały tutaj ,,jak po swoje”, aby tylko zgrać mecz. KaŜde spotkanie zawodnicy tych klubów okupywali ogromną walką, a bardzo często zmuszeni byli do tzw. „gryzienia trawy”, aby tylko wywieść z Wyszkowa jakąkolwiek zdobycz punktową. Wiele osób pamięta równieŜ mecze reprezentacji młodzieŜowych z róŜnych państw, które gościły u nas, Ŝe wspomnę tylko o meczach młodzieŜówek Szwecji, Szkocji, czy Izraela. Który z zawodników występujących w czasie Pana pracy był pańskim zdaniem najlepszy? Z lat przedwojennych najlepszym wydawał mi się być Feliks Budzyński, który niedługo przed rozpoczęciem wojny odszedł do Huraganu Wołomin. Natomiast z czasów współczesnych niewątpliwe był nim wspomniany juŜ Siudek. Przez tyle lat pracy z pewnością uczestniczył Pan w wielu nie tylko waŜnych, ale takŜe i zabawnych sytuacjach? Rzeczywiście, nazbierało się trochę tego, chociaŜ duŜo z tych opowieści jest grubo przesadzonych. Po Wyszkowie krąŜy na przykład historia, która mówiła o tym, Ŝe rzekomo w dawniejszych czasach, stroje piłkarzy trzeba było prać w betoniarce. Tą historię trzeba włoŜyć między bajki, jednak mi osobiście w pamięci głęboko utkwiła jedno zdarzenie. Działo się to mianowicie w pod w ostatnich dniach kwietnia 1986 roku, kiedy to Bug grał w Zambrowie ostatnią kolejkę ligową, która miała zadecydować, czy do III ligi wejdziemy my, czy Zambrów. Na to spotkanie wybrało się wtedy 8. autobusów z wyszkowskimi kibicami! Po przybyciu na miejsce, wszystkich zdziwił jednak niewyobraŜalny skwar i upał, który gdy wyjeŜdŜaliśmy z Wyszkowa nie był jeszcze mocno odczuwalny. Spotkanie wygraliśmy 1:0, po bramce Marka Stokarskiego, jednak co istotniejsze, dopiero po meczu dowiedzieliśmy się, Ŝe ów upał nie był naturalnym zjawiskiem poniewaŜ, dotarła do nas wiadomość o wybuchu w elektrowni w Czarnobylu i takie warunki atmosferyczne spowodowało po prostu promieniowanie, które zaczęło rozchodzić się po całym kraju. Spotkanie tej rangi są juŜ jednak tylko wspomnieniem dla młodszego pokolenia kibiców. Jak Pan uwaŜa, dlaczego klub upadł w 1999 r.? Bardzo duŜo złego mówi się o latach komunizmu w naszym kraju. Jednak tamtej władzy absolutnie nie moŜna zarzucić, Ŝe nie interesowała się ani nie wspierała rozwoju kultury fizycznej wśród obywateli. Za poprzedniego ustroju sprawa finansowania sportu i rekreacji wyglądała zupełnie inaczej. Kiedyś normalną rzeczą było legalne przekazywanie pieniędzy na rzecz klubu przez wyszkowskie zakłady produkcyjne takie jak: Huta Szkła, FSO, Fabryka Mebli, czy POM. Zbierały się wtedy Rady Robotnicze i dla nich normalnością było finansowe wspieranie działalności sportowej w Wyszkowie. W takiej fabryce mebli, kaŜdy nowy pracownik podpisywał deklarację, Ŝe jest od tej pory równieŜ członkiem klubu Bug Wyszków. Wyglądało to więc zupełnie inaczej. A gdzie konkretnie upatruje pan przyczyn rozwiązania Bugu? Wiadomo było przecieŜ, Ŝe po niektórych transferach nikt nigdy nie widział pieniędzy. Źle zaczęło się dziać juŜ po awansie do II ligi w 1993 roku.. Wtedy to odeszło kilku podstawowych zawodników. I to właśnie od tego momentu klub zaczął staczać się po równi pochyłej. Rozwiązanie nigdy nie powinno mieć jednak nigdy miejsca. Skoro w tych najtrudniejszych latach przetrwać udało się klubom, rozmiarami podobnym do Bugu, jak Nadnarwianka Pułtusk, Mazur Radzymin, Ostrovia Ostrów Mazowiecka, czy nawet zespoły z Ostrołęki, które kiedyś w ogóle nie liczyły się na piłkarskiej mapie Mazowsza, to dlaczego w tak drastyczny sposób trzeba było postąpić z Bugiem?! Klub był bowiem kapitalną rzeczą dla Wyszkowa, rzeczą, z której skorzystało wiele starszych pokoleń, a która winna zostać dla młodszych generacji. Nie chciałbym zbytnio wnikać w tę kwestię, poniewaŜ nigdy nie byłem świadkiem jakichkolwiek malwersacji, ani teŜ przecieŜ nikt nigdy nikogo nie złapał za rękę. W tej sprawie równieŜ krąŜą róŜne wersje i legendy. Faktem jest jednak, Ŝe z klubu poginęło duŜo rzeczy, które były jego własnością i powinny znajdować się tam do dnia dzisiejszego. Wiele spraw, które powinny zostać wyjaśnione, nie ujrzały jednak jeszcze światła dziennego i dopóki to się nie stanie to we tej sprawie moŜemy sobie tak naprawdę tylko snuć przypuszczenia. Za swoją działalność oprócz nagród na szczeblu lokalnym otrzymał Pan równieŜ odznaczenia państwowe? Przez tyle lat nazbierało mi się trochę tego. NajwyŜsze odznaczenie państwowe, jakie otrzymałem to Srebrny KrzyŜ Zasługi, który nadał mi ówczesny Przewodniczący Rady Państwa, Henryk Jabłoński. W swojej ,,kolekcji” mam równieŜ wszystkie moŜliwe odznaczenia, które ma prawo nadawać Mazowiecki Związek Piłki NoŜnej, a posiadam sporo odznaczeń nadanych mi przez PZPN. Jestem takŜe posiadaczem legitymacji, która upowaŜnia mnie do darmowego wstępu na róŜnego rodzaju imprezy sportowe, organizowane na terenie całego kraju. Korzystając z niej najczęściej wybieram się do Warszawy, na stadion Legii, a ostatnio byłem na meczu z Górnikiem Łęczna. RóŜnego rodzaju ordery, czy teŜ odznaczenia otrzymywałem praktycznie przy okazji wszystkich okrągłych jubileuszy Bugu, czyli z okazji 35-cio, 60-cio i 80-ciolecia istnienia klubu. Ostatnim moim wyróŜnieniem był dyplom uznania i piękne kwiaty, które wręczył mi w ubiegłym tygodniu burmistrz Grzegorz Nowosielski. Nie wiem jakiego rodzaju było to spotkanie, w kaŜdym razie obecny był równieŜ przewodniczący rady miejskiej, a takŜe wielu radnych. Było mi tym bardziej miło, Ŝe zostałem doceniony we własnym mieście, przez ludzi, którzy w większości są raczej w stosunkowo młodym wieku, a którzy jednak pamiętają i o takich prostych ludziach jak ja. Pokazali oni, Ŝe jeśli tylko się chce to moŜna coś zrobić, bo przecieŜ ja sam nie rozmawiałem z nikim na temat moich urodzin. To wszystko, co się teraz dzieje wokół mnie musiało zostać przez kogoś zorganizowane. Ta sytuacja pokazała, Ŝe jeśli człowiek stara się Ŝyć uczciwie przez całe Ŝycie, to ludzie nie zapomną o nim nawet za 50. lat. Dziękuję bardzo za rozmowę. Rozmawiał Michał Mielczarczyk. Obecnie Leonard Karpiński cieszy się dobrym zdrowiem, od dziesięcu lat jestŜ na emeryturze, i mimo posiadanego mieszkania w jednym z wyszkowskich bloków, nieprzerwanie od 1948 roku zamieszkuje skromny domek na os. Latoszek. Ma takŜe córkę Iwonę, która obecnie pracuje w jednej z wyszkowskich aptek, a z której pan Leonard nie ukrywa ogromnej dumy, a takŜe dwoje wnucząt, Dominikę i Konrada. L.Karpiński Tekst jest chroniony prawami autorskimi. Publikowanie i rozpowszechnianie bez zgody autora lub Wydawnictwa „Edytor”- wydawcy „Nowego Wyszkowiaka” jest zabronione.