Kiedy bagażnik był królem
Transkrypt
Kiedy bagażnik był królem
5R]PDLWRāFL Jak kształtowały się motoryzacyjne gusta Polaków Kiedy bagażnik był królem W czerwcu 1991 roku z fabryki Fiata w Tychach wyjechał pierwszy Fiat Cinquecento. Można powiedzieć, że od tego momentu rozpoczęło się masowe kształtowanie gustów i trendów Polaków, kupujących nowe samochody. G rupę wybrańców, którą wcześniej było stać na nabywane za bony Ople, Fiaty czy Toyoty trudno nazwać reprezentatywną. Spójrzmy na polski rynek motoryzacyjny początku lat 90. Oprócz masowego importu kilkunastoletnich samochodów używanych - pod tym względem niewiele się zmieniło do dziś - nadal królowały małe Fiaty, nieustannie modernizowane Polonezy i Cinquecento, które potrafiły kosztować prawie 40 tysięcy złotych i nieliczne samochody kupowane u autoryzowanych dealerów. Były to przeważnie Ople Corsa i Astra, Hondy Civic, Citroeny AX i ZX i montowane w Lublinie Peugeoty 405. Z BMW do gazety W czasach, kiedy społeczeństwo tłumnie waliło na degustacje czerwonego Johnny Walkera i podziwiało niebieskie drinki z Curacao, szczytem motoryzacyjnego powodzenia było posiadanie rodzinnego Sedana. Kogo tylko było stać, przesiadał się więc do Fiata Tempry, Peugeota 406, Renault 19 Chamade, czy eks- kluzywnego wówczas VW Vento. Pozostali klienci salonów nadal zadowalali się budżetowymi hatchbackami za około 30 tysięcy złotych, wśród których brylowała Skoda Felicia. Odbiór u dealera nowego Mercedesa, czy BMW był prawdziwym świętem. O którym, w najdroższych przypadkach, potrafiły napisać nawet gazety. Bogaci przypominali sobie też o rodzinie za oceanem, aby w ramach mienia przesiedleńczego przywieźć sobie stamtąd coś taniej od oficjalnych cen w Polsce. Kierunek – zachód Salon samochodowy we Frankfurcie i Paryżu, w roku 1995 i 1996, przyniósł na polskim rynku prawdziwą rewolucję. Wtedy to Polak przesiadł się na Renault Megane, które oprócz Sedana zyskało uznanie także jako hatchback i prawdziwego hita - Skodę Octavię. Wówczas też Fiat wprowadził do produkcji słynną rodzinę Palio/Palio Weekend/Siena, czyli słynny światowy projekt 178, który oprócz Polski produkowany był i sprzedawany głównie w Azji, Afryce i na Blidokończenie na s. 42 Fota FORUM 41 5R]PDLWRāFL dokończenie ze s. 41 skim Wschodzie. Marketingowcy Fiata postanowili, że w Polsce najlepiej sprzedawać się będzie okropny sedan o nazwie Siena, złośliwie okrzyknięta przez rodaków „Szczeną”, lub „Smieną”. Do firm skierowano zaś znacznie droższe, małe kombi o nazwie Palio Weekend. Siena rychło okazała się niewypałem, pokazując, że Polak powoli staje się Europejczykiem. Zamiast pokracznej limuzyny woli on bowiem klasycznego, pięciodrzwiowego hatcha, lub porządne kompaktowe kombi. Ile to pali? Wtedy też na rynku pojawił się Ford KA, pierwszy designerski samochód, który zyskał popularność więcej niż 100 klientów. Początek nowego wieku to kryzys motoryzacyjny, stagnacja rynku i czas hatchbacków oraz drogich limuzyn, kupowanych na tak zwaną „kratkę”, pozwalającą odliczyć VAT. To właśnie dzięki kratce odkryliśmy zalety wielkich SUV-ów, których sprzedaż przestała zasługiwać na notatkę prasową. Prym wiódł wówczas Mercedes ML, którego goniła Toyota Land Cruiser, Jeep i pierwsze Volvo Cross Country. W 2004 roku, kiedy weszliśmy do unii świat zawirował. Brak zaporowego cła i rosnąca zamożność Polaków sprawiła, że na naszych drogach pojawiły się nieznane wcześniej marki, takie jak Lexus, Infinity, Subaru, Jaguar, czy Range Rover, a porządne samochody stały się dostępne dla większości z nas. Posiadanie Suv-a, kabrioleta, czy sportowego auta podyktowane jest już nie tyle ceną zakupu, co własną indywidualnością. Dziś problemem jest bowiem nie cena zakupu czy koszt części, ale cena paliwa. A ta sprawia, że coraz chętniej, jak dwadzieścia lat temu, wracamy do małych aut. Na szczęście są one dziś o niebo lepiej wyposażone i bezpieczniejsze. Są też często bardzo modne i designerskie. A pojemność bagażnika już dawno zeszła na drugi plan. %D:R