konkurs plastyczny na najładniejszą ilustrację do książki
Transkrypt
konkurs plastyczny na najładniejszą ilustrację do książki
KONKURS PLASTYCZNY NA NAJŁADNIEJSZĄ ILUSTRACJĘ DO KSIĄŻKI DLA UCZNIÓW KLAS I– III NASZEJ SZKOŁY NAJŁADNIEJSZE ILUSTRACJE ZOSTANĄ NAGRODZONE KONKURS TRWA DO 6 MAJA 2016 r. PRACE ODDAJEMY DO BIBLIOTEKI SZKOLNEJ REGULAMIN KONKURSU NA ILUSTRACJĘ DO KSIĄŻKI. 1. ORGANIZATOR Nauczyciele bibliotekarze: mgr Alicja Drążewska mgr Danuta Gierczak 2. RODZAJ KONKURSU: plastyczny. 3. PRZEDMIOT KONKURSU: ilustracja do fragmentu książki z serii „Magiczne drzewo” Andrzeja Maleszki. Dla każdej kategorii wiekowej przeznaczony jest inny fragment tekstu. Fragmenty te zostaną dołączone do regulaminu. 4. CELE KONKURSU rozbudzenie zainteresowań czytelniczych, pobudzenie wrażliwości plastycznej i aktywności twórczej dzieci, kształtowanie poczucia estetyki, doskonalenie sprawności manualnych, współpraca biblioteki z wychowawcami klas. 5. UCZESTNICY KONKURSU: konkurs jest przeznaczony dla uczniów kl. I-III Szkoły Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 154. 6. ZASADY UDZIAŁU: zadaniem uczestników jest wykonanie ilustracji do fragmentu książki z serii „Magiczne drzewo” Andrzeja Maleszki, prace można malować farbami, pastelami, kredkami woskowymi, flamastrami można łączyć techniki i wykonać wydzierankę, wyklejankę itp. każdy uczestnik może dostarczyć tylko jedną indywidualnie wykonaną pracę, na odwrocie każdej pracy należy umieścić następujące informacje: imię i nazwisko autora ilustracji, klasę. 7. CZAS TRWANIA KONKURSU 13.04.2016r – 06.05.2016r Prace należy dostarczyć do dnia 06.05.2016r. do biblioteki szkolnej. W maju odbędzie się na holu głównym szkoły wernisaż prac dzieci. Prace oceniać będzie Komisja Konkursowa powołana przez Organizatora. Przy ocenie prac komisja będzie brała pod uwagę: pomysłowość, oryginalność i estetykę. Dla laureatów Konkursu Organizator przygotował nagrody. Konkurs zostanie rozstrzygnięty do 10.05.2016r. a wyniki ogłoszone na tablicy konkursowej. 8. NAGRODY Nagrody będą przyznawane w każdej kategorii wiekowej: za zajęcie I miejsca – książka i dyplom, za zajecie II i III miejsca – dyplom. 9. SKŁAD JURY Przewodniczący jury – mgr Katarzyna Mika nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej, Członkowie jury: - Anna Lis-Radosz – nauczyciel plastyki, - Izabela Kuzawińska - przedstawiciel Rady Rodziców - Zofia Wilińska- przedstawiciel uczniów Organizatorzy: Alicja Drążewska Danuta Gierczak KLASY III CIEŃ SMOKA fragment powieści Smok wynurzył się z morza. Woda się kłębiła. Huczały wielkie bębny. Na plaży ludzie krzyczeli i uciekali. Tylko dziewczynka z rudymi włosami stała nieruchomo, patrząc bez strachu na olbrzyma. Smok machnął potężnym ogonem. Fale uniosły się pod niebo. Bębny zagrały głośniej i straszliwy stwór ruszył na brzeg. Maszerował w rytm muzyki, a ogromne łapy uderzały w ziemię jak tarany. Plaża drżała. Runęło drewniane molo i wieże ratowników. Smok wyszedł z morza, woda ściekała z ogromnego cielska. Na plaży było pusto. Wszyscy uciekli, tylko samotne dziecko wciąż tam stało. Bębny zagrały szybciej. Smok ruszył… – Wyłączcie to! – krzyknęła Gabi. – Czemu? – zdziwił się Blubek. – To super teledysk! Dragon Shade. – Nie mogę się skupić w takim hałasie. Poza tym nienawidzę tej piosenki! Idę do domu! – Gabi, zaczekaj! – zawołał Kuki. – Już to wyłączamy. Wcisnął stop na tablecie. Smok zniknął z ekranu, bębny przestały łomotać. – Dobra, Gabi – zaśmiał się Blubek. – Nie będę tego puszczać, jak mi powiesz, co to znaczy Dragon Shade. – Cień smoka – mruknęła Gabi. – Jakbyś się uczył, tobyś wiedział. Spojrzała rozłoszczona na Blubka i Kukiego. – Wiecie co? Wy obaj oblejecie test. Na sto procent! Jutro Gabi, Kuki i Blubek mieli zdawać w szkole testy końcowe. Uczyli się razem od tygodnia. To znaczy uczyła się głównie Gabi, bo Kuki i Blubek zajmowali się ciekawszymi rzeczami. Na przykład puszczali teledyski i słuchali muzyki. – Obaj oblejecie test – powtórzyła ponuro Gabi. – Wręcz przeciwnie – zaśmiał się Blubek. – Zdamy na szóstkę. – Ciekawe, jakim cudem, jeśli się kompletnie nie uczycie? – Gabi… My mamy plan – powiedział Kuki. – Jaki plan? – Blubek, powiedz jej. – No… Chcemy użyć magii i zwiększyć swoją wiedzę – powiedział Blubek. –To znaczy, chcemy się zmienić w geniuszów. Na kilka godzin. – Jak? – Zrobimy czar. Kuki rzuci kostką i rozkaże, żeby nasze mózgi stały się supermądre. – Co!? – krzyknęła Gabi. – Wyście chyba zwariowali! – Dlaczego? – To jest niebezpieczne! Jak wypadnie jedynka, to się zmienicie w totalnych głupków. Kuki miał kostkę obdarzoną magiczną mocą. Gdy wypadała szóstka, spełniało się życzenie. Ale gdy wypadła jedynka, działo się coś dokładnie odwrotnego. – Nie pozwolę wam tego zrobić! – zawołała Gabi. – Mózgi wam wyparują albo zmienią się w hamburgery! Nie chcę mieć przyjaciół bez mózgu! – Gabi, to się na pewno uda – powiedział Kuki. – Nie zgadzam się! Jak coś pójdzie nie tak, nic was nie uratuje. Nic! Gabi była naprawdę zdenerwowana. – Zrozum… – jęknął Blubek. – Jak zawalimy test, będziemy mieć poprawkę. Całe lato będziemy siedzieć w domu i zakuwać. A mieliśmy leciećdra-kulą na ekstra wakacje. Takie chyba były plany, nie? – Mogliście się uczyć! – Ale… – Nie zgadzam się, żebyście sobie… grzebali w mózgach. Nie pozwolę wam tego zrobić! Nigdy! Gabi skoczyła, złapała pudełko leżące na stole. I wybiegła z pokoju. – Oddawaj kostkę! – krzyknął Kuki. Gabi nie odpowiedziała. Trzasnęły wejściowe drzwi.Kuki chciał rzucić się w pogoń, Blubek go zatrzymał. – Czekaj… – Ale Gabi zabrała kostkę! – Niezupełnie. Blubek sięgnął do kieszeni bluzy. Ostrożnie wyciągnął mały przedmiot. Błysnęło szkarłatne światło. Na dłoni Blubka leżała czerwona kostka do gry. – Wiedziałem, że Gabi będzie kombinować – zaśmiał się Blubek. – Więc na wszelki wypadek wyjąłem ją z pudełka. Kuki chwycił kostkę. Poczuł, że jest ciepła, prawie gorąca. – To co? – mruknął Blubek. – Realizujemy nasz plan? – Teraz? – spytał niepewnie Kuki. – Lepiej jutro… Zrobimy czar minutę przed testem. Tak będzie bezpieczniej. – Dobra… – powiedział Kuki. – To może teraz trochę się pouczymy? – Po co? – zaśmiał się Blubek. – Jutro i tak będziemy geniuszami! Teraz możemy się wyluzować. Wcisnął play w tablecie. Znów zabrzmiał Dragon Shade, ulubiony numer Blubka. Zahuczały bębny i na ekranie pojawił się cień wielkiego smoka. KLASY II TAJEMNICA MOSTU fragment powieści Ulica prowadząca do mostu była zagrodzona barierkami. Przy ogrodzeniu cisnął się wielki tłum. Wciąż nadchodzili nowi gapie. Niektórzy stawali na ławkach, a maluchy właziły na ramiona rodziców, by lepiej widzieć. Wiki i Kuki przeciskali się przez tłum, chroniąc koszyk z małym Filipem. Melania szła za nimi z czerwonym krzesłem. Kiedy dopchali się do barierki, zobaczyli dziwny widok. Na moście stały ogromne reflektory, zalewając go ogromnym światłem. Wielkie rury wypluwały biały dym. Po torach jeździł wózek z przyczepioną kamerą. Inne kamery stały na statywach albo wisiały na linach. Obok ustawiono setki telewizorów. Ludzie dźwigali gigantyczne butle coca-coli, większe od samochodu. Poganiał ich brodaty facet. Na moście stała kobieta w różowym płaszczu. Krzyczała do mikrofonu: - Zapalić słońce! Włączyć wiatr! Gdzie są te przeklęte dzieci! - Co tu się dzieje? – spytał zdumiony Kuki. - Kręcą film – powiedział jeden z gapiów. - Nie film, tylko reklamę! – zawołał inny – Reklamówkę coca-coli. - Banda kretynów – zawołał ze złością turysta – Przez nich nie można zwiedzać Wenecji. Wszystko zamknęli! Dzieci spojrzały na siebie niepewnie. - Czuję, że będą kłopoty – mruknął Kuki. Kobieta w różowym płaszczu obróciła się. Zobaczyli trzecie oko wytatuowane na jej czole. - To ona! – krzyknęła Melania. - Kto? - Ta baba, która zrobiła reklamę żelków Żu. Mówiłam wam! To wszystko przez nią się stało. - Zmieńmy ja w psią kupę! – szepnął Kuki. - Potem. Teraz trzeba wymyślić, jak przejść ten most. - Nie wpuszczą nas. - Możemy być niewidzialni. - Filip nie może być niewidzialny, bo czar nie zadziała. - Możemy wszystkich zmienić w kamienie – powiedziała Wiki – Wtedy spokojnie przejdziemy. - Przecież tu są setki ludzi. Będzie afera. - Szkoda, że nie zabraliśmy Robiego – powiedział Kuki – On by tu zrobił porządek. - Jasne. Wszystkich by wykopał do kanału. To dopiero byłaby afera. KLASY I CZERWONE KRZESŁO fragment powieści Czerwony autobus linii numer siedem był zatłoczony. Rodzeństwo stanęło na tylnej platformie. Mała ciotka trzymała się w pewnej odległości od nich i spoglądała wrogo. - O której odlatuje samolot? - spytał Kuki. - Sprawdziłam wszystko w Internecie. - Tosia spojrzała na kartkę. - Samolot do Kopenhagi odlatuje o dwunastej pięć, ale musimy być na lotnisku najpóźniej o jedenastej. - Jeszcze pół godziny. Zdążymy. - Raczej nie zdążycie - odezwała się ciotka. - Dlaczego? - Bo ten autobus nie jedzie na lotnisko. On jedzie w przeciwnym kierunku. - Skąd ciocia to wie? - Bo jestem od was starsza i mądrzejsza - burknęła siedmiolatka. - A poza tym tam jest rozkład jazdy. Rodzeństwo podbiegło do tablicy, na której wyświetlano trasę. - Ona ma rację! Jedziemy w złą stronę - zawołała Tosia. - Musimy wysiąść! - Nie musimy. Filip usiadł na krześle i spokojnie powiedział: - Chcę, żeby ten autobus jechał p r o s t o na lotnisko. I wtedy się zaczęło. Autobus zahamował tak gwałtownie, że kilku pasażerów przewróciło się na podłogę. A potem zawrócił z piskiem opon i ruszył w przeciwnym kierunku. Zdumieni pasażerowie wołali: - Co się dzieje? Czy on zwariował? Dokąd on jedzie? Rodzeństwo spojrzało na siebie z satysfakcją. I w tym momencie stało się coś niesamowitego. Ulica skręcała w prawo. Ale autobus, zamiast skręcić, pojechał prosto! Uderzył w barierkę, roztrzaskał ją i popędził prosto przez park. PasaŜerowie zaczęli wrzeszczeć. Pojazd skakał jak oszalały na nierównym trawniku, tratując klomby i kosze na śmieci. - Co ten kierowca robi? - Pijany! - Zwariował! Przy kolejnym podskoku Filip zleciał z czerwonego krzesła na podłogę, a jakaś gruba kobieta upadła na nie, histerycznie krzycząc. Oszalały autobus minął park i wjechał w wąską ulicę prowadzącą do rynku. Jechał pod prąd, zrywając reklamy i ścinając znaki drogowe. Samochody jadące z naprzeciwka uciekały na chodnik lub, rozbijając wystawy, wpadały do sklepów. - Co on robi? - krzyczał przerażony Filip. - Jedzie p r o s t o! Kazałeś mu jechać p r os t o! - zawołała przerażona Tośka. Autobus wjechał w środek ulicznej kawiarni. Na szczęście wszyscy ludzie zdołali uciec, z wyjątkiem kelnera, który umykał z tacą pełną szklanek. W końcu skoczył szczupakiem przez bar, wpadając do pojemnika z lodami. Autobus stratował wiklinowe stoliki i wjechał na rynek. - Filip, zatrzymaj go, bo kogoś zabijemy! - krzyczała Tosia. - Odwołaj ten czar! Filip z Kukim próbowali właśnie to zrobić, ale na „ich krześle” wciąż siedziała kobieta, która histerycznie krzyczała i nie dawała się zepchnąć. Autobus pędził przez rynek, jadąc dokładnie po linii prostej. Tłum widzów przed sceną rozbiegł się we wszystkie strony. Na scenie stał Max na swoich sprężynowych butach. Obrócił się i zobaczył pędzący wprost na niego autobus. Gdy pojazd uderzył w scenę, Max wykonał rozpaczliwy skok i znalazł się na jego dachu. Autobus rozgniótł scenę i popędził w stronę dmuchanej bramy z napisem: "Wielka atrakcja! Wystawa krokodyli i piranii". - Filip! Zatrzymaj ten autobus! - krzyczała Tosia. Filip zaparł się z całych sił, próbując ściągnąć z magicznego krzesła wrzeszczącą kobietę. - Niech pani wstanie! W tym momencie autobus wjechał do oceanarium. Wielkie akwaria pękały jedno po drugim i setki litrów wody wylewały się wraz z krokodylami i piraniami.