Październik 2012 - Miasto i Gmina Piwniczna

Transkrypt

Październik 2012 - Miasto i Gmina Piwniczna
Pismo Samorządu Lokalnego l Piwniczna Zdrój l październik 2012 l rok 22 l nr 10 (252) l cena 3 zł / Vat 5% l nakład 700 egz.
Piwniczna Zdrój l Łomnica Zdrój l Wierchomla l Młodów l Głębokie l Kokuszka l Zubrzyk
W numerze:
* XXIII sesja Rady Miasta i Gminy
* Notatnik
* Pierwsza wychowawczyni
* Piwniczańska historia rodzinna
* Dzień Nauczyciela
* Serce do krawiectwa
* Dzień Rodziny
* Podniebne rumaki
* Ślubowanie pierwszoklasistów
* Doświadczenia badacza
i inne
Polanki nad Łomnicą. W tle Kicarz.
Fot. Barbara Paluchowa
Zapaliliśmy w naszych sercach znicze pamięci
Cmentarz komunalny
w Piwnicznej Zdroju
Fot. B. Paluchowa
Grób na cmentarzu w Łomnicy
Drodzy
Czytelnicy!
Nieuchronny rytm przyrody przyniósł nam jesień. Góry,
miejsce w którym żyjemy, okryły się wszelkimi odcieniami
z palety ciepłych barw - żółciami, brązami, oranżem i czerwienią, dostarczając nam wielu estetycznych doznań. Zebraliśmy
to, co latem urodziła ziemia, porobiliśmy zapasy, przygotowaliśmy opał. W wielu domach pracowały całe rodziny. Pod
koniec października sypnęły się w lasach długo wyczekiwane
grzyby. Ruszyliśmy po nie z ochotą, będzie co dodawać do
wigilijnych potraw.
A co w gminie? Na ukończeniu kilka istotnych inwestycji
gminnych: baseny na Radwanowie, boisko, skate park i plac
zabaw dla dzieci w ramach rewitalizacji lewego brzegu
Popradu (dzieci i młodzież już z nich korzysta), alejki w parku
zdrojowym i planty w ramach rewitalizacji prawego brzegu
Popradu. Wkrótce będzie oświetlona kładka przy przystanku
PKP, co przyda uroku już i tak pięknie rozświetlonemu
terenowi wokół Pijalni Artystycznej. Warto pójść tam wieczorem na spacer i podziwiać z mostu grę świateł na wodzie. Na
ukończeniu przebudowa i remont Domu Kultury. Finalizacja
tych gminnych inwestycji jest powodem do satysfakcji, że
w okresie widocznego i odczuwalnego kryzysu, infrastruktura
naszej gminy nowocześnieje.
Przeżywaliśmy Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny i niejednemu z nas przyszła do głowy myśl, że dużo,
dużo więcej jest na świecie umarłych, niźli żyjących.
Odwiedziliśmy groby naszych bliskich, którzy jeszcze tak
niedawno (tak się nam wydaje) byli obok nas, troszczyli się
o nasze rodziny, o dzieci, wnuki. Czy jesteśmy w stanie,
choćby przez jakiś czas, zapamiętać blask Ich oczu, uśmiech,
ciepło dłoni?
Na cmentarzach była okazja i sposobność spotkać się z żywymi członkami naszych rodzin, przyjaciółmi i znajomymi,
przy grobach tych, co odeszli na zawsze. Dając w tych dniach
pamięć zmarłym, odświeżyliśmy ją też dla żyjących.
Bo tyle w nas z innych, ile w nas naszej pamięci o nich.
Pokoleniowe spotkania w ten pełen refleksji czas, regenerują
naszą tożsamość.
Barbara Paluchowa
Drodzy
Czytelnicy!
Krystyna Dulak-Kulej
Bałałajka niebios
Amoże to nieprawda żeś zaistniał w mym życiu
Żeś był jak dziewięćsił pod ochroną na szczytach
Żem cię mogła podziwiać i zerwać w ukryciu
Gdyś przymykał oczy i liczył gwiazdy
w sierpniowych zachwytach
Aniebo było tak nisko, że gwiazdy jak wiśnie
I pan Bóg nam nie groził choć nie błogosławił
Zostawił mi ciebie w zakazanym przyśnie
Odlatuje i wraca jak klucz - bałałajka niebios kołujących żurawi
październik 2012
Wierchomla Mała. Przygotowanie
opału na zimę.
Fot. B. Paluch
Opłata uzdrowiskowa
ważna czy nie?
Zapewne wielu z nas, a już na pewno turyści, zastanawiają się,
czym jest i czemu służy opłata uzdrowiskowa, mylnie zwana też
podatkiem klimatycznym czy opłatą klimatyczną. Przyznaję, też nie
miałam o tym pojęcia do 2 października br., kiedy to spotkałam na
szkoleniu w naszym UMiG p. dr Dianę Dryglas. Na podstawie przekazanych danych i informacji - za udostępnienie których bardzo dziękuję - spróbuję wyjaśnić, jak ważna dla budżetu i egzystencji naszej
gminy jest to opłata.
W Polsce są 43 gminy uzdrowiskowe. Aby taki status otrzymać
i móc w nim trwać, należy spełnić pewne, bardzo rygorystystyczne
warunki. Przede wszystkim chodzi o ochronę zasobów naturalnych,
czystą wodę i powietrze. Nie wolno zatem na tym terenie rozwijać
przemysłu, ani innej zanieczyszczającej środowisko działalności.
W związku z powyższym, wpływa to negatywnie na rozwój społecznogospodarczy tych miejscowości, a co za tym idzie ubożenie ich i jej
obywateli. Aby choćby po części zrekompensować te straty, wprowadzono opłatę uzdrowiskową. Każde z uzdrowisk ma własną taryfę
wahającą się od 2-4 zł.
W celu realizacji zadań własnych gmina uzdrowiskowa, ma
prawo do pobierania opłaty uzdrowiskowej oraz otrzymuje dotację
budżetową proporcjonalną do pobranej opłaty uzdrowiskowej
zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Finansów z dnia 9 czerwca 2006
roku w sprawie trybu i terminów ustalenia oraz przekazania dotacji
z budżetu państwa gminie uzdrowiskowej. Innymi słowy każda suma
pobierana w opłacie uzdrowiskowej jest podwajana z wpływów Skarbu
Państwa, jako forma rekompensaty za brak możliwości rozwoju inaczej. Mówiąc prościej, jeśli do kasy gminnej wpływa 1000 zł, to w efekcie końcowym dochód gminy wynosi 2000 zł. Są to tzw. środki własne
gminy, ktore można wykorzystać na inwestycje czy wkład własny do
projektów z kasy unijnej.
Sąsiednie gminy: Krynica-Zdrój ma wpływy rzędu 13,975 mln zł,
a porównywalna Szczawnica 4,430 mln zł.
Jak więc Piwniczna wygląda na tym tle? Wstyd się przyznać: 0,443
mln zł. Czyli do kasy gminnej z tego tytułu (z dodatkiem SP) wpływa
zaledwie 886 000 zł, aby to jeszcze uprościć - niecały milion złotych!
Piwniczna zajmuje w tej krajowej statystyce 8 miejsce... od końca.
Od 2005 roku dochody z tytułu opłaty uzdrowiskowej miały tendencję wzrostową. W roku 2010 jest nieco poniżej niż rok wcześniej
ale cały czas oscyluje w tych samych granicach. Aby utrzymać ten
wzrost, także mieszkańcy muszą wykazać się determinacją i zrozumieniem problemu, że dochód gminy jest także w naszych rękach. Jak
zostanie on wykorzystany, to już inna sprawa. My mamy szansę wybić
z rąk naszym włodarzom permanentny argument pustej kasy i braku
środków. Poprzez swoje działania możemy sprawić, iż ta kasa będzie
w połowie lub przynajmniej bardziej pełna.
Warto by więc pochylić nad tym głowę i zastanowić się o ile sami się
zubażamy (bo gmina to też my) lekceważąc - zdawało by się - te małe
kwoty. Za każdym razem proszę to liczyć razy 2!
Dziękuję bardzo p. dr Dianie Dryglas za informacje licząc na dalszą
współpracę.
Marzena Drzewińska
3
XXIII Sesja Rady Miasta i Gminy
przystanku PKS pod Kicarzem. Radny Rusiniak prosił o usunięcie
usterek w sieci wodociągowej w Łomnicy. O konieczności
przymierzenia się do zmiany studium zagosp. przestrzennego
Gminy mówili: A. Korus i Marek Pilecki z Zubrzyka, gdzie
połowa wsi jest pod tym względem „białą plamą”. Sprawa jest
pilna, ludzie chcą budować domy (wpłynęło ok. 30 podań). Przew.
Rady Musialski zapewnił, że w przyszłym roku Gmina zleci prace
proj. nad nowym studium. K. Sikorska przekonywała o konieczności położenia trwałej nawierzchni na przycmentarnym
parkingu, zaś radny Zb. Jamrozowicz podziękował władzom
Gminy za dofinansowanie placu zabaw w Młodowie. Radny
Wierchomli W. Keklak pytał co ma zamiar zrobić Gmina w sprawie kamieniołomu w Wierchomli. Koncesja kończy się, pozwalniano pracowników, a zakład zalega z podatkami. L. L.-Zięba
pytała o miejsce i termin przetargu na przygotowywanie posiłków
do szkolnych stołówek. należy sprawdzić, czy nie trzeba
wprowadzić zmian punktowych do planu zagosp. przestrzennego
na terenie realizacji pięknego projektu Węgielnik-Eliaszówka.
M. Drzewińska w imieniu TRoP-u o nadanie przebudowanemu
i zmodernizowanemu bud. Domu Kultury imienia Danuty
Szaflarskiej.
Helena Diakow zaprosiła radnych w sobotę 29 września na
uroczystość Dnia Rodziny.
27 września. Obecnych 12 radnych.
Sprawozdania z działalności międzysesyjnej złożyli
burmistrz E. Bogaczyk (sporo informacji w Notatniku) i przew.
Rady A. Musialski, który uczestniczył w kongresie Euroregionu
Tatry. Do euroregionu wpływa ok. 150 wniosków o granty.
Piwniczna wystosowała 3 wnioski. Na temat rozwoju Małopolski
rozmawiano w Rabce. Marszałek Ciepiela zachęcał do działań
w obszarach dot. wykluczenia (np. do stwarzania warunków do
opieki nad ludźmi starymi). Następne forum przew. rad miast
i gmin odbędzie się w Piwnicznej, której kandydaturę zgłosił
A. Musialski. Co istotne nie obciąży to finansowo naszej Gminy.
Głos zabrali radni powiatowi. Agata Mirek-Król prosiła o zgłaszanie przez Gminę wniosków o nagrody Starosty dla ludzi kultury
i sportu. Pod koniec września z Piwnicznej nie wpłynął ani jeden wniosek.
To fantastycznie, że mały Mniszek otrzymał na budowę mostu
granicznego 7 mln zł - mówił m.in. Adam Mazur. Informował też
o współpracy kulturalnej i sportowej miast przygranicznych Polski
i Słowacji.
Zapytania radnych
Andrzeja Korusa interesował budynek SG, a szczególnie jego
przeznaczenie po opuszczeniu go przez dotychczasowych
użytkowników. Na razie nie ma żadnych decyzji w sprawie tego budynku.
Osiedlowa Lucyna Latała-Zięba prosiła, aby Policja zwróciła
uwagę na miejsce nad źródełkiem pod Obłazem. Niestety ławeczki
w tym zacisznym miejscu służą głównie do spotkań miłośników
spożywania alkoholu.
Następnie burmistrz przedstawił przebieg wykonania
budżetu w I półroczu. Dochody wykonano w 43%.
A. Korus pytał, które z zadań zapisanych w budżecie nie
będzie realizowane. Burmistrz odpowiedział, że są to dwa zadania:
rozbudowa szkoły podst. w Piwnicznej i hali sportowej. Nie mamy
pieniedzy na te inwestycje. Budowę hali sport. rozpoczniemy wiosną 2013 roku (wtedy kończy się pozwolenie na budowę). Od momentu „wbicia łopaty” pozwolenie automatycznie zostanie przedłużone do 2015 r. Nie wolno nam dopuścić do utraty pozwolenia.
A. Korus stwierdził, że prognoza budżetu nie jest prawdziwa
(zaniżone odsetki z obsługi długów). Skarbnik Gminy I. Merha
odpowiedziała, że w planie 850 tys. zł to kwota odsetek od
kredytów i pożyczek, reszta to koszty związane z prowizjami.
W dalszym toku obrad najważniejsze były sprawy dot.
finansów. L. Latała-Zięba negatywnie zaopiniowała propozycję
sprzedaży działek obok placówki SG. Wniosła o wstrzymanie
sprzedaży tych działek przynajmniej do roku 2013.
Burmistrz przypomniał, że Gmina liczyła na sprzedaż OW
„Czercz”. Nie udało się. A my musimy szukać pieniędzy. Stąd
starania o sprzedaż wspomnianych działek.
A. Korus wnioskował, że jeśli Rada zadecyduje o sprzedaży,
nie należy ustalać ceny na minimum.
Następnie przegłosowano uchwałę w sprawie sprzedaży
wspomnianych działek oraz 4 uchwały w sprawie zmiany miejsc.
planu zagosp. przestrzennego w os. Masto, Kosarzyskach,
Hanuszowie-Zagrodach i Zawodziu.
W odpowiedziach na interpelacje usłyszeliśmy między innymi:
Parking przy cmentarzu jest corocznie wysypywany tłuczniem.
Powtórzymy to również w tym roku. Przystanek pod Kicarzem
koło kładki przesunięto w związku z wypadkiem jaki zdarzył się
w pobliżu. W przyszłym roku będą problemy z budżetem. Nie ma
żadnych dotacji, oprócz jednej, z „Kapitału Ludzkiego”. Co do
zmian w planie zagosp. przestrzennego - mieszkańcy zbagatelizowali sprawę (przypominała
o planie gazeta ZP - dop. red.),
kiedy plan był wyłożony do
wglądu i pewne propozycje były
do uwzględnienia. Obecnie
trzeba wygospodarować jakieś
środki na opracowanie studium.
Informacja o terminie przetargu
na wyżywienie w stołówkach
(5 dni) i catering (6 dni), będzie
podany do publicznej wiadomości.
Burmistrz poinformował,
że w sprawie budowy wału
przeciwpowodziowego na Majerzu podpisano porozumienie
z RZGW.
Pod koniec obrad dyr. OPS
Anna Lachner skarżyła się na
złe warunki lokali ośrodka, a dyr.
MZGKiM F. Kotarba mówił
o działaniach przedsiębiorstwa
komunalnego w sytuacji stwierdzonych braków wody i o braku
chęci pomocy w tym względzie
mieszkańców Łomnicy-Zdroju.
Na Uwrociu doprowadzono inst.
wod.-kan. do domu dla poszkodoBAS wanych przez powódź
Interpelacje i dalsze zapytania radnych:
A. Korus mówił o złym stanie nawierzchni parkingu przy
cmentarzu i o niefortunnym (brak pobocza) przeniesieniu
4
NOTATNIK
podpisania umowy na świetlicę w Zubrzyku. Natomiast wiceburmistrz Kmiecik
w tym samym dniu był w Krakowie u wojewody, gdzie odbywało się posiedzenie
komisji opiniującej przyznanie środków
na odbudowę po powodzi drogi na
os. Witkowskie.
*13 X burmistrz Bogaczyk spotkał się
w N. Sączu z posłem A. Czerwińskim (PO).
Omawiano perspektywy rozwoju subregionu sądeckiego.
* W Krakowie 16 X na konferencji
stowarzyszenia gmin i powiatów był Małopolski obecny wiceburmistrz. Konferencję
poświęcono rozwojowi transportu do roku
1020. Stwierdzono, że jeszcze w tym roku
powstanie w Brzesku zjazd z autostrady A4
w kier. Nowego Sącza. Zaplanowano również modernizację drogi Brzesko-N. Sącz
i północnej obwodnicy stolicy naszego powiatu. Istotną dla piwniczan informacją
* 24 X W Dobczycach burmistrz uczestniczył w spotkaniu z wojewodą Jerzym
Millerem. Głównym tematem rozmów był
program ochrony przed powodziami.
* Coroczny Rajd Kurierów odbył się 26 IX.
Podczas uroczystego zakończenia rajdu
pod pomnikiem kurierów burmistrz w tow.
żołnierzy Straży Granicznej i żołnierze
weterani z oddziału nowosądeckiego
złożyli kwiaty.
* 29 IX delegacja z Piwnicznej (burmistrz
i dyr MGOK) przebywała w Sikso na Węgrzech z okazji święta tego zaprzyjaźnionego z Piwniczną miasta.
* 1 października w Nowym Sączu w agendzie Urzędu Marszałkowskiego nastąpiło
podpisanie umowy na rewitalizację piwniczańskiego targowiska.
* 2 X wiceburmistrz
uczestniczył w posiedzeniu
miejsko-gminnego zarządu
OSP. Omawiano przyszłoroczny budżet. OSP i rozdział środków na poszczególne jednostki.
* 4 października w Nawojowej odbyła się konferencja
na temat wprowadzenia
wprzyszłym roku podatku
ś mieciowego. B ę dzie to
powszechny obowiązek podatkowy. Wytypowano dla
rejonu sądeckiego składowisko śmieci pod Gorlicami.
W firmach odbierających
śmieci przewidywany wzrost
Słowacy rozpoczęli budowę mostu granicznego
kosztu podatku śmieciowego
w porównaniu do obecnej stawki, sza- było przystąpienie strony polskiej do
budowy mostu granicznego Piwnicznacowany jest na 40-100%.
* 8 X burmistrz był w Nowym Sączu na Mniszek. Wkrótce b ę dzie og ł oszony
obchodach Światowego Dnia Turystyki. przetarg i wykonawca na przełomie roku
Również w tym samym dniu wraz ze przystąpi do prac ziemnych. Słowacy
skarbnikiem urzędu udał się do urzędu zniwelowali już teren i wykonali 8 podpór
marszałkowskiego w Krakowie, celem pod most.
Całość inwestycji po stronie polskiej
szacuje się na kwotę 105 mln zł.
* 17 października burmistrz spotkał się
z sołtysem wsi i radnym W. Keklakiem
w Wierchomli. Omawiano propozycję
przejęcia przez Stowarzyszenie Wierchomlańskie szkoły w Wierchomli.
* Tego samego dnia zast. burmistrza
T. Kmiecik z prezesem Tow. Przyjaźni
Polsko-Węgierskiej L. Latałą-Ziębą udali
się do na spotkanie z władzami miasta
Sikso w celu omówienia wspólnego programu uczczenia uchodźctwa polskiego na
Węgry w okresie II wojny światowej.
* W dniach 18-19 paźdiernika odbyło się
w Krakowie Forum Gospodarcze z udziałem wojewody Millera, członków zarządu
woj. małopolskiego, przedstawicieli krakowskich szkół wyższych, ministrów:
skarbu państwa, rozwoju regionalnego,
sekretarza stanu w kancelarii prezydenta
RP. W forum uczestniczył
wiceburmistrz.
* W dn. 19-20 burmistrz
Bogaczyk brał udział w
konferencji poświęconej
uzdrowiskom polskim.
* 20 X w Maciejowej
odsłonięto tablicę poś wi ę con ą ż o ł nierzom
Polski Podziemnej. Tablic ę i obelisk ufun dowała rodzina dowódcy
PPAN St. Pióro „Emira”.
Po Mszy św., na której
oprócz licznych mieszkańców wsi i przybyłych
na uroczystość, pojawiło
się 16 pocztów sztandarowych. Po uroczystym
odsłonięciu pomnika wystąpiły dzieci z miejscowej szkoły podst.,
która otrzymała patronat nad pomnikiem.
* 21 i 22 X, burmistrz był na spotkaniu
w Wapiennem, poświęconym infrastrukturze uzdrowiskowej.
Wyróżnienie
Wrzesień 1939 roku
początkiem uchodźstwa polskiego na Węgrzech
dla Moniki
Dla jego upamiętnienia corocznie węgierska Polonia
organizuje uroczystości rocznicowe i okolicznościowe
spotkania. Jedno z nich odbyło się 4 października w XIII
Dzielnicy Budapesztu.
Przygotował je Samorząd Narodowości Polskiej tej
dzielnicy, zapraszając Gezę Cseby, by przypomniał losy
polskiego uchodźstwa na Węgrzech w latach II wojny
światowej i losy swojej uchodźczej rodziny opisane przez niego
w książce „Portret rodzinny. Losy moich polskich i węgierskich
przodków”.
Autor podkreślił jak zawsze, ze wydawcami książki są
Towarzystwo Rozwoju Piwnicznej i Koło Przyjaźni PolskoWęgierskiej działające w mieście, które nadało mu Honorowe
Obywatelstwo.
Lucyna Latała-Zięba
Wi e r s z M o n i k i
Dziedziny wyróżniono
drukiem w pokon kursowym almanachu
VII edycji konkursu
poetyckiego „O Wawrzyn Sądecczyzny” Cz ł owiek przed lu strem.
S ą decki konkurs
cieszy się dużą popularnością wśród piszących. Napływa nań
co roku kilkaset wierszy.
5
/b/
Pierwsza
wychowawczyni
Światło, świeczka Jej życia zostało
zdmuchnięte. Jarzy się jednak pamięć,
wciąż bolesna, mimo że niejeden by podszepnął, że czas był najwyższy, miała
prawie sto lat i przykuta do łoża boleści
zapewne cierpiała, choć narzekać nigdy
nie miała w zwyczaju.
Drżenie serca pierwszoklasisty 57 lat
temu. Ta blond dziewczynka o lichawych
pszenicznych warkoczykach, przykłamanie pogrubianych wplatanymi wstążkami, to ja z wielkim znakiem zapytania
w oczach, do której klasy mnie przydzielą;
czy pierwszaAczy pierwsza B.
Za podszeptem i wstawiennictwem
brata znalazłam się w klasie A. Znał wszak
i Lolek Panią Pacholewską od ciepłej,
serdecznej strony - idealnej dla nieśmiałych pierwszaków z bagażem ciężkiego
tornistra i wielu dziecięcych, gospodarskodomowych obowiązków. W klasie A koło
naszej Pani stała już przydzielona do niej
Ela Reichert, Marysia Źrołka i kilkoro
innych twarzyczek znanych mi z przedszkola, kościoła, odpustów i festynów jak
i paradowały buzie nowe z przysiółków,
zapotoków i nieznanych mi zawierchów.
Pani Janina Pacholewska była pedagogiem namaszczonym przez rodzinną tradycję, powołanie i oddanie.
Miała dla nas wszystkich promienne
serce sprzyjające szybkiej integracji klasy to co na pozór mogło wydawać się naruszaniem spraw osobistych, pomagało nam
poznać się bliżej i traktować się jak wielka
pierwszoklasowa rodzina. Po mozolnych
ćwiczeniach ze stawianiem pierwszych
kropek, lasek i kulfoników przenoszonych
potem w kształt liter, mieliśmy zawsze małą pogawędkę o naszym rodzeństwie, o ich
problemach i postępach. Wnikaliśmy w ten
sposób, bez odwiedzin, w domy kolegów
i koleżanek i łatwiej było zrozumieć trudności, a czasem kalectwo i biedę swojego
ławkowego sąsiada.
Opisałam już kiedyś losy mojej
podstawówki, klasa po klasie na łamach
tego pisma, ale fala wspomnień zalewa
mnie dziś na nowo i domaga się upustu
na klawiaturze.
Pisząc te słowa zda mi się, że czuję Jej
oddech i szelest żorżetowej sukienki jak
przysiada przy mnie w wielkiej klasie z kaflowymi piecami i naznacza na czerwono
pierwsze litery do kopiowania.
A dziś, trzy pokolenia później, jakie
litery wystukać, co przelać na papier, aby
się pokłonić swej pierwszej wychowawczyni, która miała wielkie serce dla wszyst-
kich uczniów, serce wcale nie wyłącznie
skierowane na swego Jedynaka. O Andrzejku zwykła nam opowiadać często, nie
chwaląc go nigdy przesadnie, ale dając go
za przykład dziecka podlegającego
domowej dyscyplinie. Czasem współczułam Andrzejowi w duchu obawiając się,
że mieszkać pod skrzydłem trojga pedagogów może nie być łatwo.
Dziadzio Michalik - ojciec p. Janiny to przecież były dyrektor piwniczańskiej
szkoły, nauczyciel mego ojca wzbudzający
mores, ale i szacunek. Obawy takie rozwiewały momenty kiedy my pierwszaczki
mieliśmy zaszczyt zawitać do tej pozornej
twierdzy nieprzystępności zwanej ,,Zameczkiem” i to zawitać przez wejście
główne po imponujących schodach. Pomagaliśmy pani Janinie z zanoszeniem do
rodzinnej twierdzy i szkoły zeszytów przed
i po poprawie.
Czyniła to też Marysia Źrołka dyskretnie zdradzająca oceny przed oficjalnym werdyktem. Ciekawość wszak oceny
swych pierwszych gryzmoleń zżerała nerwy i paznokcie. Właśnie te paznokcie.
Nie wiem czy dziś, ale wtedy był
zwyczaj sprawdzania czystości rąk i szyi
przez nauczyciela.
Nigdy nie ganiła nasza pani tych, co to
prosto od brudnych robót gospodarskich
nie zdążyli się wymyć w potoku, a na mydło nie było pieniędzy. Taktownie rozwiązywała te sprawy poufnie z niejedną matką
po jarmarku. Prześmiewność dzieci to
cecha okrutna i nasza pani umiała z nią iść
w zapasy. Sama doświadczona przez los,
mocno utykająca na nogę, nosiła but
dopasowany, ortopedyczny i szczególną,
kwoczą, ciepłotą serca darzyła pisklaki
kulejące, niedowidzące i chorowite.
Czy aby coś z Jej humanitarnej postawy jak i misyjnej wręcz postawy innych
wspaniałych piwniczańskich Nauczycieli
i Księży nie udzieliło się ich uczniom,
wychowankm tej rzadkiej uczniowskopedagogicznej konfraterni?
Grzeszy ł a wr ę cz przyst ę pno ś ci ą
traktując matki i ojców swych uczniów,
jak partnerów, współwychowawców
niesfornej czeladki.
Moja Matuś Matusieńka korzystała
z tej zalety pełnią zimowego czasu i wpraszała się na lekcje do pani Pacholewskiej do
ostatniej ławki na wolnego słuchacza,
z robótkami na drutach.
Kij w ręku naszej pani pojawiał się
często, ale bardziej jako narzędzie
przytabliczne, jako wybijacz rytmu na
śpiewie lub przesuwacz 100 gałek na
wielkim stojącym liczydle. Czasem
spełniał rolę karciciela, oberwało się
6
i mnie, ale przychodziło Jej to z trudem
i bólem zaciśniętych ust.
Gdy dzwoneczek się odezwie
biegniemy do szkółki,
By się uczyć różnych rzeczy
pracować jak pszczółki ...
Ano właśnie te 8-letnie pszczółki,
o których poza elementarzowym życiu
nie przyszło panu Falskiemu do głowy
(autor Elementarza).
Ale nasza pani wiedziała, jakie chłody
i niesłody jej pszczółki przeżywały niańcząc rodzeństwo, gdy matka w polu, pasąc
krowy przed i po zajęciach w szkole, niosąc
ciężkie bańki z mlekiem do miasta i pękaty
bochen chleba pod szczyty Niemcowej.
Takim nieco ulgowym sposobem zarabiali
na świadectwach, łańcuszkowym pismem
wypisane bardzo dobry uczniowie, którzy
się tego może nie spodziewali, ale uwierzyli w siebie i szli potem na dalsze nauki.
Miała słabość i zrozumienie do ludzi wystawionych na baty losu. Sierot, pogorzelców, najstarszych w domu obsypanych
rodzinnym przedszkolem w jednej izbie.
Lekcji biologii w czwartej klasie
uczyliśmy się na przykładzie przyzameczkowego ogrodu, a lekcji człowieczeństwa na przykładzie Jej własnego
i Jej rodziny życia.
Los wynagrodził naszą panią wianuszkiem serdecznych osób, kochającym
mężem, który zgadywał Jej myśli i spełniał
najskrytsze, zapewne skromne życzenia,
mężem z którym nie wymienili jednego
napiętego słowa i uszczypliwej myśli.
Oddanym synem, synową i wnuczką,
o której z taką dumą rozprawiała, cieszyła
się jak największą życiową nagrodą.
Sąsiedztwo państwa Lebdowiczów i sióstr
zakonnych tworzyło bezpieczny mikroklimat o każdej porze dnia i nocy, aż do czasu,
kiedy z powodu wieku i schorzeń, przeszła
pod skrzydło syna i synowej na Śląsku.
Dziś na drugim krańcu Europy
i drugim końcu półwiecza okruchy
wspomnień zlatują się jak zapomniane
ptaki żądne przysiadu i paru kropli atramentu.
Niechaj przysiadają zatem ze mną na
boskim podnóżu między kościołem a Zameczkiem, a przestrzeń ta w nowym zagospodarowaniu niech kwitnie Panu Bogu
i młodzieży na chwałę.
To ponad tę przestrzeń ks. Ludwik
Siwadło wielekroć przerzucał czujne
spojrzenia z plebanii na nocą oświetlony
Zameczek w trudnych śmiertelnych chwilach i służył pani Janinie duchowym
wsparciem. Bywał niezapowiedzianym pocieszycielem w godzinach przedroratnich,
pozdrawiał śmierć w ogrodzie, oswajał
z nią siebie, Opiekunkę i chorego męża - za
zdrowych czasów pomocnego Sekretarza
w gminie, z którym zapewne łączyła Proboszcza współpraca na tle wydzierżawiania gruntów kościelnych w trudnych
komunistycznych czasach .
Kruszeją wspomnienia sprzed kilkunastu lat nagrane na ostatniej taśmie u pani
Janiny w obecnośći Marysi Źrołki i mojej
Matuś Matusieńki.
Jeśli taka jest wola i zapotrzebowanie
serca czytelników przeniosę je na papier
w następnych numerach.
Krystyna Kulej
październik, 2012 r.
Marcin Godawa
Kategoria E
Nie - nie jestem marcinem,
żołnierzem Chrystusa.
Zamiast płaszcza
podaję chusteczkę do nosa.
Dłoń nie chce salutować przy czole,
a w ustach
Słowo „amen”
też nigdy nie trzaska jak obcas.
Nie obrażam się,
kiedy mówią: „proszę pana”,
Nie umiem dyrygować,
mylę krok w procesji.
Puszka piwa
wybucha mi w rękach jak granat,
Nie naprowadzam wzroku
na cel duszpasterski.
W ogóle kiepsko widzę.
Od przyjaciół wrogów
Nie odróżniam.
Wzrok psuje czytanie opinii.
Tyle mogę powiedzieć o sobie i Bogu,
Że podobają nam się te same
dziewczyny.
Wspomnienie
Wspomnienie
Janina Pacholewska z d. Michalik urodziła się 14 kwietnia 1914 roku w Piwnicznej. Jej rodzice Józef i Maria byli nauczycielami szkoły w Piwnicznej, ojciec przez
długie lata był kierownikiem piwniczańskiej szkoły. Jego najstarsza córka, Janina.
ukończyła seminarium nauczycielskie w Starym Sączu. Pracowała przez kilka lat w Ujanowicach, potem w Młodowie i wreszcie w Piwnicznej, najpierw w klasach eksponowanych na Hanuszowie (klasy I-III uczyły się w budynku, który później kupił doktor
T. Ćwikła), później w szkole w Rynku. Tu uczyła swego ulubionego przedmiotu, biologii,
i klasy młodsze, którym poświęcała dużo czasu douczając dzieci słabsze w nauce i nie
mające pomocy ze strony rodziców. Były to przecież zupełnie inne czasy. W ostatnich
latach nauczycielskiej służby pracowała w bibliotece szkolnej. Z wiekiem nasilały się
bowiem dolegliwości związane z wrodzoną wadą biodra, a praca bibliotekarki wymagała
mniej ruchu i postawy stojącej. Miała dar zjednywania sobie serc uczniów, którzy
wspominają swoją wychowawczynią i nauczycielkę z wielkim sentymentem. Jedna z jej
wychowanek, z ukończonymi studiami, mieszkająca od lat poza Piwniczną, ale wciąż z nią
związana, napisała niedawno: „…wspominam zawsze moją ukochaną wychowawczynią,
Panią Janinę Pacholewską. Wiele jej zawdzięczam. Cieszę się, że dożyła tak pięknego
wieku, choć wiem, że zdrowia jej ubywa…”.
Zawsze podejmowała dodatkowe prace. W młodości prowadziła wraz z koleżanką
bibliotekę TSL-u, śpiewała w chórze. Pracując w szkole - przez wiele lat, jeszcze w starej
szkole w Rynku - organizowała dożywianie dzieci, co wymagało prowadzenia całej
buchalterii, a w takich sprawach p. Janina była niezwykle skrupulatna. Mówiła, że
zawdzięcza to ojcu, który zawsze wiele wymagał od swoich dzieci, podobnie jak od uczniów w szkole. Pani Janina z wielkim zamiłowaniem prowadziła piękny ogród kwiatowy
i warzywny, prowadziła dom, opiekowała się chorym ojcem pod koniec jego życia.
Czas emerytury spędzała w swoim ukochanym Zameczku przy ul. Kazimierza
Wielkiego i jeszcze przez pewien czas zajmowała się swoim ogrodem. Z wiekiem ubywało
sił i zdrowia. Zimy spędzała u swego syna Andrzeja, który z żoną i córką mieszkają
w Będzinie. Ostatnie lata swego życia pozostawała już stale w domu syna pod niezwykle
troskliwą, jak to zawsze podkreślała, opieką synowej Małgorzaty, ciesząc się ukończonymi studiami, zawodową pracą i małżeństwem ukochanej wnuczki, Irenki. Nie doczekała
narodzin prawnuczki, która przyszła na świat kilka dni po pogrzebie Pani Janiny.
Pani Janina Pacholewska urodzona w 1914 roku w Piwnicznej, zmarła 2 października 2021 r. w Będzinie.
Dożyła pięknego wieku - 98 lat - zabierając ze sobą obrazy Piwnicznej sprzed wieku
prawie - ludzi, zdarzeń, miejsc, o których do późnej starości umiała ciekawie opowiadać.
Pogrzeb odbył się w Piwnicznej 5 października br., spoczywa w rodzinnym grobowcu,
obok rodziców i męża Adama Pacholewskiego. Zmarłą Janinę żegnała rodzina przybyła
z różnych stron Polski, żegnali piwniczanie pamiętający jeszcze jej rodziców, pamiętający
ją w sali szkolnej, na piwniczańskich ulicach, które wolnym krokiem, później już
z laseczką, przemierzała tysięczne razy w ciągu długiego życia, które upłynęło w Piwnicznej, sąsiedzi, dla których miała zawsze dobre słowo, których obdarowywała
koszykiem jabłek, koszyczkiem truskawek lub porzeczek, pachnącymi gałązkami bzu lub
pękiem kolorowych astrów. Pamiętać Ją będą dawni uczniowie, którym pomagała
dodatkowo, gdy mieli kłopoty z nauką. Syn Andrzej dziękując zebranym na pogrzebie
powiedział: „To nieprawda, że starość nie udała się Panu Bogu… Mama miała piękną
starość, do późnych lat zachowała świadomość, i dużo się modliła, powierzając swoje
ostatnie lata, tak ja całe życie, Bożemu Miłosierdziu”.
Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie…
Marcin Godawa, poeta, ksiądz, pochodzi
z Pcimia. Wykładowca teologii duchowości na
Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II
w Krakowie. Wydał 2 zbiory wierszy góralskich: „Cyś widzioł potok”, „Śrybny snopek
zyta” oraz zbiorki w j. literackim: „Księdzu nie
wypada” i „Przed następnymi igrzyskami”.
7
Lesław Pfützner
Piwniczańska historia rodzinna
Wierni
od pokoleń
Moja liczna rodzina, bliska i dalsza,
od wielu lat odwiedza Piwniczną,
spędzając tu wakacje lub ich część.
Piwnicznej moi rodzice,
stryjostwo wraz z innymi
krewnymi wrócili dopiero
w roku 1956, do końca życia
pozostając jej wierni, przekazując tę tradycję następnym pokoleniom.
Ja po studiach i założeniu
rodziny przyjechałem w sierpniu 1961 r. do Piwnicznej,
po raz pierwszy z żoną
Krystyną (Tusią) i dwuletnim
synem Markiem. Przedtem
jednak w roku 1949 wybrałem się z dwoma kolegami na
wędrówkę górską z Krynicy do Czorsztyna. Przechodziliśmy przez Piwniczną.
W drodze spotkały nas dwie przygody
charakterystyczne dla tamtych czasów.
W Łomnicy Zdroju mieliśmy trudność
z noclegiem. Miejscowi gospodarze
wyraźnie się czegoś bali. Nocowaliśmy
u sołtysa, gdzie zaraz zostaliśmy wylegitymowani przez dwóch smutnych
panów. Druga przygoda miała miejsce na
szlaku z Piwnicznej na Niemcową. Podczas
krótkiego wypoczynku otoczył nas oddział
uzbrojonych po zęby ludzi w mundurach,
innych od tych jakie miało wojsko.
Dowódca za żą da ł dokumentów. Po
przejrzeniu naszych legitymacji stu denckich, cierpko stwierdzi ł , ż e to
„czerwona” politechnika. Ostro zaprotestowałem, mówiąc, że „czerwony” jest
Pocz ą tek zawdzi ę czamy mojemu
stryjostwu - Bolesławowi i Annie z synami
Tadeuszem i Jankiem, którzy byli w Kosarzyskach już w 1945 r., dzięki bratu
stryjenki, wówczas nadleśniczemu w Nowym Sączu.
Po moim, wraz z rodzicami Kazimierzem i Stefanią z Janiszewskich,
przyjeździe ze Lwowa wiosną 1946 r.,
z inicjatywy stryjostwa sp ę dzili ś my
wspólnie pierwsze po wojnie wakacje
w Kosarzyskach w lipcu i sierpniu 1946 r.
Stryjostwo zamieszkali w domu Marków (istnieje niezmieniony do dzisiaj), my
w domu Porębskich, który pełnił później
rolę kaplicy, i dziś nie istnieje.
Po sześciu latach wojennych przeżyć w czasie
okupacji sowieckiej, niemieckiej i znów sowieckiej
oraz bolesnym dla lwowiaków przymusowym
opuszczeniu rodzinnego
miasta, Kosarzyska nas
oczarowały.
Wycieczki górskie,
w tym najd ł u ż sza na
Radziejową pod przewodnictwem leśniczego p. Maczyńskiego, kąpiele
w Czerczu, słowem - raj
na ziemi.
Wycieczki w nieznane
wcześniej góry dzięki na- Odjazd na na stację PKP, z prawej dom Marków
bytej w N. Sączu sztabówce
(mapie edytowanej w czasie okupacji przez rzeczywiście rektor, ale Politechnika
Niemców z polskich matryc), co było Ś l ą ska jest kontynuacj ą Politechniki
jeszcze wtedy możliwe, a wkrótce zostało Lwowskiej. To zmieniło postawę dowódcy,
utajnione, zaszczepiło wszystkim człon- który na moim mapniku pokazał miejsce,
kom mojej rodziny zamiłowanie do w którym się znajdujemy, po czym oddział
górskiej turystyki, istniejące do dziś odszedł w las.
Rodzice i stryjostwo począwszy od
i przechodzące na następne pokolenia.
Szlaki graniczne bez przeszkód dostępne, 1956 r. przez wiele lat mieszkali w domu
choć na granicy stare słupki zostały przez sędziego Mikosa, stąd kontakt i przyjaźń
okupantów oznaczone literami D po stronie z tą rodziną trwa do dzisiaj. (...)
Moje pierwsze wakacje z żoną i synem
polskiej i S po czechosłowackiej. W późniejszych latach turystyka w strefie w r. 1961 i następne, począwszy od r. 1964,
granicznej, została ograniczona i obarczo- przebiegały w znacznie szerszym gronie
rodzinnym. Nam przybyła córka Ania.
na obowiązkiem posiadania przepustek.
Jesienią osiedliśmy w Gliwicach, ja Oprócz stryjostwa i Tadeusza z żoną i córką
wstąpiłem na Politechnikę Śląską i do Martą, a potem drugą Ewą, pojawiła się
8
siostra Ojca Jadwiga Janiszewska z córką Małgosią
i synem Aleksandrem z żoną
Alodią i córkami Agnieszką
i Alicją. Ponadto w latach 60.
i 70. przyjeżdżali liczni znajomi stryjostwa i moich rodziców: prof. Robert Szewalski z Gdańska z żoną,
prof. Rubczyński z Krakowa
z żoną Gretą (oboje do końca
życia), prof. St. Ochęduszko
z Gliwic z żoną, wszyscy
rodem z Politechniki Lwowskiej, rodziny Haczewskich,
Hałów z Gliwic, kuzyn Marian Janiszewski
z żoną i synami Tadeuszem i Leszkiem (ten
ostatni, obecnie w USA, jest do dzisiaj,
choć z oddali, wielkim miłośnikiem
Piwnicznej), a także liczne gałęzie rodziny
Janiszewskich. (mój i Mariana dziadek,
a Alka pradziadek miał 14 dzieci, stąd jest
czym zaludniać Piwniczną), Rusinowicze,
Stachowicze, Podstolscy, Kaliszczakowie,
Benedowie, kuzyni ze strony Ojca - Mayerowie, Zdzisek Żypowski, także zaprzyjaźniona p. Irena Kamińska ze Lwowa
z córkami Jolą i Ewą i przedwcześnie
zmarłą córką Joli Jagódką.
Z biegiem lat następowały zmiany
pokoleniowe. Odchodziło pierwsze pokolenie urodzone na pocz. XX w., trwa wiernie drugie, kolejno przychodziło trzecie
i czwarte i zanosi się na początek piątego.
Wakacje w Piwnicznej przybrały
kształt rytuału. od kilku lat prowadzę
ewidencję uczestników naszej paczki
rodzinno-przyjacielskiej. Statystyka
przedstawia się następująco: rok 2007 28 osób, 2008 - 32, 2009 - 32, 2010 221, 2011 - 32, 2012 - 21 osób.
W ostatnich latach większość zamieszkuje dom rodziny Mikosów,
mniejsza grupa w Kosarzyskach,
zwłaszcza z linii stryja Bolesława. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych zamieszkane były przez naszą
paczkę różne domy na Zawodziu,
szczególnie u Długoszów, Toczków,
Skorupów i innych, a dzieci naszych
gospodarzy licznie uczestniczyły w naszych wycieczkach górskich.
Wspominając warunki pobytów
wakacyjnych w Piwnicznej i atrakcje
przyciągające do niej licznych mieszczuchów, a także zmiany zachodzące w ciągu
tych kilkudziesięciu lat, pragnę zwrócić
uwagę na następujące sprawy:
Do lat 80. warunki higieniczne
prawie we wszystkich domach były
prymitywne, woda ze studni i miednica do
mycia, a ustępy typu przedwojennych
„sławojek”. W zamian były Łazienki,
a w nich miedziane wanny z gorącą wodą
zwykłą, bądź mineralną, z grzeczną obsługą i możliwością skorzystania z kąpieli
leczniczych lub higienicznych. ponadto był
czysty Poprad i potok Jaworzyna w Kokuszce. Niestety, z powodu zanieczyszczeń
Lesław, Tadeusz i Janek na starym drewnianym moście,
1946 r.
Łazienki, 1961 r.
kąpiel w Popradzie i potokach przeszła do historii
(...) Miasteczko było bogato ozdobione kwietnikami. Sądzę, że tak Piwniczna, jak cała Sądecczyzna górowały nad resztą Polski pod względem
zadbania i estetyki. (...)
W dawnych latach
(PRL) z wyżywieniem
było różnie. Przy Rynku
funkcjonowała jedna restauracja, było kilka barów,
ale można było stołować
si ę w DW Ś wietlana
i w okolicznych domach,
w których gospodynie, np.
panie: Dulakowa, Szkaradkowa, Tocewiczowa
Kazimierz i Jadwiga z III pokoleniem Markiem i Anią
Pfützner oraz Agnieszką i Alicją Janiszewskimi, 1972 r.
Zdjęcia z arch. rodzinnego Pfütznerów
Informacja o projekcie „Indywidualizacja procesu nauczania
i wychowania uczniów klas I-III szkół podstawowych”
współfinansowanym ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego
realizowanego w 5 szkołach podstawowych na terenie miasta i Gminy Piwniczna Zdrój.
Od 3 września 2012 roku pięć szkół
podstawowych z terenu Miasta i Gminy
Piwniczna Zdrój przystąpiło do realizacji rocznego projektu w ramach
Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki
pod nazwą „Indywidualizacja procesu
nauczania i wychowania uczniów klas I-III
szkół podstawowych”.
Głównym celem projektu jest wsparcie
w okresie realizacji projektu indywidualnego rozwoju uczniów klas I-III szkół
podstawowych na terenie Miasta i Gminy
Piwniczna-Zdrój oraz zapewnienie każdemu dziecku, objętemu wsparciem w ramach projektu, oferty edukacyjno-wychowawczo-profilaktycznej, zgodnej z jego
indywidualnymi potrzebami i możliwościami edukacyjnymi i rozwojowymi;
stworzenie w szkołach objętych wsparciem
odpowiednich warunków, poprzez wyposażenie bazy szkoły w niezbędne materiały
dydaktyczne. Projekt ma na celu zmini-
wydawały pyszne obiady. Wszędzie można
było kupić znakomite zsiadłe mleko. Dziś
krów nie widać, ale w dobrze zaopatrzonych sklepach jest obfity wybór kefirów
i jogurtów (jednak tego zsiadłego mleka
żal!), a obiady oferują dwie dobre restauracje, kilka barów i kawiarni. (...)
W komunikacji zmiany rewolucyjne.
W roku 1946 nie było w okolicy Piwnicznej
żadnej utwardzonej drogi. Do Kosarzysk
z bagażami jeździło się furmanką, a do
Piwnicznej szło się pieszo. Dziś są dobre
drogi, rozliczna komunikacja autobusowa
i busiki we wszystkich kierunkach. Natomiast zdecydowanie pogorszyła się komunikacja kolejowa: do Warszawy jeden
nocny pociąg i jeden dzienny ze składem
typu podmiejskiego i jeden pociąg do
Gdyni i z powrotem.
Ale... Piwniczna jest tylko jedna!
malizowanie trudności w uczeniu się uczniów objętych wsparciem jak również
zwiększenie możliwości rozwijania zainteresowań i pasji wśród uczniów biorących
udział w zajęciach oraz poprawę wad
postawy i wzrost zainteresowania aktywnością fizyczną u dzieci.
Rekrutacja dzieci kwalifikujących się
do udziału w projekcie w każdej ze szkół
trwała od początku roku szk. do 20 września br.
W każdej ze szkół w ramach projektu
zaplanowano różnorodne zajęcia, dzieci
uczestniczyć będą m.in. w:
- zajęciach rozwijających zainteresowania uczniów szczególnie uzdolnionych w formie koła muzycznego, recytatorsko-teatralnego, artystycznego, muzyczno-ruchowego,
- zajęciach dla uczniów szczególnie
uzdolnionych - twórcze, humanistyczne,
matematyczne,
9
- gimnastyce korekcyjnej dla dzieci
z wadami postawy, zajęciach na salce
gimnastycznej oraz w przypadku dwóch
szkół podstawowych również na basenie,
- zajęciach logopedycznych,
- zajęciach socjoterapeutycznych i psychoedukacyjnych dla dzieci z zaburzeniami komunikacji społecznej,
- zajęciach dla dzieci ze specyficznymi
trudnościami w czytaniu i pisaniu, w tym
zagrożonych ryzykiem dysleksji oraz zajęciach dla dzieci ze specyficznymi trudnościami matematycznymi.
Każda ze szkół biorących udział w projekcie zostanie doposażona w szereg pomocy dydaktycznych takich jak: programy
multimedialne, gry, książki, plansze edukacyjne, środki dydaktyczne do nauki
j. polskiego czy matematyki.
Zajęcia organizowane w ramach projektu „Indywidualizacja procesu nauczania
i wychowania uczniów klas I-III szkół podstawowych” współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego uatrakcyjniły ofertę edukacyjną szkół, korzystnie
wpłynął również na rozwój dzieci.
dyr. ZEAS
„Woda źródłem życia” - realizacja projektu w ramach konkursu „Kropla Beskidu 2012”
przez Gimnazjum Publiczne w Piwnicznej-Zdroju
Zakończony został pierwszy etap
projektu „Zagospodarowanie ujęcia
źródła wody słodkiej u „stóp figury
Matki Boskiej w Obłazie” realizowany
w ramach Konkursu dotacyjnego „Kropla Beskidu 2012”.
Wykonane zostały następujące prace
inwestycyjne:
- remont drewnianych poręczy przy
dojściu do figurki Matki Boskiej,
- ustawienie ławek i koszy na terenie
objętym projektem,
- oczyszczenie terenu wokół źródełka,
- zamontowanie drewnianych schodów
prowadzących do zakątka nad źródełkiem.
W trakcie ukończenia są misy przy
ujęciu wody. We wrześniu została wykonana analiza składu wody źródlanej.
Młodzież z Gimnazjum Publicznego
w Piwnicznej wraz ze swoimi wychowaw-
cami oraz mieszkańcami
osiedla Czercz wzięła
udział w sprzątaniu terenu wokół figury Matki Boskiej.
W ramach projektu
trzeba jeszcze utworzyć
stanowiska do poboru wody, dokończyć oczyszczanie terenu, przeprowadzić warsztaty w szkole
(„Woda źródłem życia”)
oraz w ośrodku edukacji
nadleśnictwa w Rytrze
(„Ochrona zasobów wodnych i ich wpływ na środowisko”), zorganizować
konkurs wiedzy i festiwal sportowo-edukacyjny, wykonać i zamontować tablice.
Najważniejszym zadaniem jest teraz promocja projektu i pokazanie
mieszkańcom jak ważna dla ich życia
jest woda.
kółko dziennikarskie Gimnazjum
Publicznego w Piwnicznej-Zdroju
Część życia spędziła we wsi Łomnicka przy Podolińcu,
poświęcając czas i siły na podniesienie znaczenia słowackiej kobiety.
45 Nasa Vansovej
Lomnicka
Stara Lubovnia. Pierwsza pisemna wzmianka o osadzie w roku 1292.
Najważniejsze przywileje otrzymała w roku 1364 od węgierskiego króla Ludwika I. Mieszkańcy Lubowni uzyskali wiele korzyści. Prawo magdeburskie
dawało im możliwość wyboru burmistrza, rady miejskiej, mogli organizować
roczne targi, sprzedawać beczkowe piwo, łowić ryby i sądzić swoich obywateli.
Rozwój miasta trwał również po roku 1412, kiedy węgierski król Zygmunt
Luksemburski podarował Starą Lubownię, Podoliniec, Hniezdne i 13 spiskich
miast pod zastaw polskiej korony. Król polski Władysław II Jagiełło zapłacił za
te majątki 37 000 kop czeskich groszy. Kiedy zamek stał się siedzibą zarządcy
terenów będących pod panowaniem Polski, w mieście odbyło się wiele
węgiersko-polskich dyplomatycznych spotkań o zwróceniu zabranych terenów.
Możliwość udostępnienia usług obywatelom i gościom zamku podniosła
poziom miejskich cechów. Niezwykły rozwój przeżywali sprzedawcy i kupcy,
szewcy, krawcy, kuśnierze i rzeźnicy. Na końcu miasta znajdowała się mennica,
która była symbolem rozwiniętego gospodarczo i społecznie miasta. Był to czas
rozkwitu. Powrót spiskich miast po 360 latach, w tym Starej Lubowni do
Węgier nastąpił w roku 1772 i spowodował, że miasto nie rozwijało się tak dynamicznie jak to tej pory, ponieważ utraciło przywileje i korzystne położenie.
„Lebo vżdy na jesen,
keď púkaju zrelé jadrá orechov
je čas na stretnutie s básňou...”
Bardzo uroczystą oprawę miał
jubileuszowy 45 ogólnosłowacki kobiecy konkurs recytatorski Nasej Vansovej Lomničky w Starej Lubovni.
W piątek 12 X br. pojawiło się w Metskom Urade 27 uczestniczek konkursu, troje członków jury oraz z Polski Barbara
Kotarbowa, Wanda Łomnicka-Dulak i Barbara Paluchowa jako
goście festiwalu. Uczestniczki konkursowych zmagań miały za
zadanie przedstawić wybrany prze siebie tekst (do 5 min mówienia
z pamięci). Teksty były różnorodne, od Puszkina po Kralla
i współczesną literaturę słowacką. Dwie piwniczanki wyrecytowały własne wiersze, a B. Kotarbowa wiersz ks. J. Twardowskiego.
Wcześniej primator St. Lubovni Michal Biganič przywitał
zebranych, głównie panie, z wielkim uszanowaniem. Przed rozpoczęciem konkursu, dla rozładowania napięcia, odbyło się też
ogólne tłuczenie orzechów. W ruch poszły damskie buciki.
Konkurs okrasiła muzyką utalentowana staroluboviańska
młodzież - akordeoniści i gitarzyści, oraz słowacka i rusińska grupa
śpiewacza. Pieśni skomponowane do słów m.in. Evy Kollárowej
śpiewała Marcela Petriĺaková. Program prowadzili: Nina
Kollárová i Jakub Ondrej. Wieczorem w restauracji Pod Jeleniem
wszyscy zasiedli do wspólnej uroczystej kolacji.
Festiwal pięknego słowa został bardzo starannie przygotowany
przez organizatorkę Evę Kollárovą przy współpracy z Urzędem
Miasta. Nie zapomniano o najdrobniejszym szczególe. Słowa
uznania!
Tekst i fot. B.P.
Podziękowania dla Ewy Kollárowej
od primatora Michala Biganiča
Terezia Vansova (1857-1942) była nauczycielką, kronikarką i redaktorką pierwszego kobiecego pisma DEMNICA.
10
Dzień Nauczyciela
Dzień Edukacji Narodowej, zwyczajowo zwany Dniem Nauczyciela, to święto wszystkich pracowników oświaty, obchodzone
14 października. Dzień ten ustanowiono na mocy ustawy z dnia
26 stycznia 1982 r, zwanej Kartą Nauczyciela, w rocznicę
utworzenia Komisji Edukacji Narodowej.
Dzień Nauczyciela obchodzony jest w większości krajów na
świecie, ale w różnych dniach.Np. w Chinach - 10 września, w Argentynie - 11 września, a w Brazylii - 15 października. Word
Teachesr Day (Światowy dzień Nauczyciela), pod patronatem
UNESCO, obchodzony jest od 1994 roku w dn. 5 października.
Komisja Edukacji Narodowej, jako pierwsze na świecie ministerstwo oświaty, powstała na mocy uchwały Sejmu dnia 14 X
1773 roku. Inicjatorem jej powstania był ksiądz Hugo Kołłątaj.
Komisja powstała po rozwiązaniu zakonu Jezuitów, który sprawował pieczę nad edukacją w Rzeczpospolitej. Komisja opracowała i wprowadziła trójstopniowy model edukacji. Pierwszym
były szkoły parafialne dla niższych stanów - chłopów i mieszczan,
Drugim - szkoły powiatowe dla młodzieży szlacheckiej. Trzecim,
najwyższym - uniwersytety dla najbardziej uzdolnionych. W tamtym czasie istniały dwa uniwersytety: w Krakowie i Wilnie.
Głównymi reformatorami oświaty, wprowadzonymi przez Komisję, było: opracowanie nowych systemów nauczania, wpro-
Szkoła w Kokuszce, 1931 r.
Fot. z archiwum rodz. Stanisławy Buczek
wadzenie podręczników w języku polskim, wprowadzenie polskiej
terminologii naukowej, reformę Akademii Wileńskiej i Krakowskiej, utworzenie seminariów dla nauczycieli, wprowadzenie
w szkołach wychowania fizycznego, utworzenie Towarzystwa dla
Ksiąg Elemetarnych (instytucja opracowująca podręczniki i programy nauczania), dopuszczenie dziewcząt do edukacji na równych prawach z chłopcami.
Szkoła Podstawowa w Łomnicy Zdroju
Dzień Nauczyciela...
Dzień Powołania
Wśród wielu pięknych zawodów, zawodów z pasją, zamiłowaniem, poświęceniem, zawodów, do których, jak mówi się
potocznie: „zostało się stworzonym”, jest
zawód nauczyciela.
Piękny, wymagający, twórczy. Każący
uczyć się przez całe życie i całkowicie
zwrócić ku dziecku, ku uczniowi. Zawód,
za którym nie zamykają się drzwi o godzinie 15.00, lecz nienormowany czas pracy często wskazuje deficyt chwil życia prywatnego. Zawód, którego twórcy, każdego
dnia cichymi kroczkami, na płaskich obcasach przemierzają szkolne korytarze,
przysiadają na dywaniku z grupą powierzonych pod opiekę wychowanków, opowiadają, tłumaczą, czekają i tworzą. Oswojeni już chyba z ludzkim gderaniem o 18godzinnym wymiarze pracy, stają przy
tablicy lub pochylają się nad szkolną ławką, sprawdzają, podsumowują i wyciągają
wnioski. Dzień za dniem…
Ale przychodzą i takie chwile kiedy
(już na wysokich obcasach) los każe przypomnieć o randze tego zawodu i o sile serca
i uczucia, która kieruje tymi niezwykłymi postaciami.
Niezwykle miło i sympatycznie upłynęły obchody Dnia Nauczyciela w Szkole
Podstawowej w Łomnicy Zdroju. Na piątkowej akademii przygotowanej przez Samorząd Uczniowski pod kierunkiem p. Danusi Ryzner i p. Joasi Gumulak, zgro-
madzili się wszyscy
nauczyciele, uczniowie
i pracownicy szkoły.
Dzieci przedstawiły sympatyczny program
o zabarwieniu humorystycznym i obdarowały swych nauczycieli wymownymi
czerwonymi różami. Piękne kwiaty „rozkwitły” również w dłoniach przedstawicieli Dyrekcji szkoły, jako wyraz wdzięczności od Rady Rodziców.
Pani dyr. Bożena Maślanka złożyła
wszystkim koleżankom i kolegom nauczycielom, a także pracownikom obsługi
szkoły serdeczne życzenia. Ciepłe słowa
były wyrazem dobrej współpracy, zaufania
11
i wspólnej odpowiedzialności za to wszystko, co mieści się w słowie - szkoła.
Kochane dzieciaki, drodzy Rodzice,
dziękujemy Wam za waszą obecność
każdego dnia, dziękujemy za piękny bukiet
uśmiechu, zaciekawienia, niekończących
się pytań i tego wszystkiego, co powoduje,
że my nauczyciele jesteśmy potrzebni.
Małgorzata Miczulska
Fot. Anna Łękawska
Serce
Serce do
krawiectwa
Pani Stanisława Buczek urodziła się Posłuchajcie wy cywile,
w 1921 r. w Kokuszce jako ostatnie jak erzac pracuje mile,
z sześciorga dzieci Marii i Andrzeja nie ma chwili wolnej,
Majochów. Osiągnęła piękny wiek 91 lat niedzieli spokojnej.
życia. Jej nieżyjące już rodzeństwo to trzy Na obiad jest galop zupka,
siostry: Anna, Kunegunda i Katarzyna liter wody, jedna krupka.
i 2 braci: Józef i Franciszek. Ojciec rodziny Córusiu droga,
Zdjęcie ślubne Stanisławy i Józefa Buczków
Andrzej był kowalem i kołodziejem i w tym moje kochanie,
fachu potrafił zrobić chyba wszystko powiedzże
a my rozglądaliśmy się za jakimś osobnym
- wspomina pani Stanisława. Były to pługi, jakie masz ty tam spanie?
miejscem do zamieszkania. Na Łazach, na
brony, kolce, żarna (kamienie na żarna kuło Drewniana prycza i stara derka,
tzw. Równicy stał pusty dom. Właściciele
się ręcznie). Narzędzia, którymi się po- pod głowę, mamo, moja sukienka.
pozwolili nam go zająć. Niestety, wkrótce
sługiwał były proste - młotki, kleszcze, piPonieważ front zbliżał się nieu- zmarł tragicznie mój mąż, syn miał niecałe
ły, siekiery i strugi. Uczyłam się, w pro- błaganie, Niemcy wypuścili nas do 5 lat. Syna wychowywałam surowo, bo
wadzonej przez panią Janinę Wilkową, domu, a moi gospodarze opuścili dom zabrakło ojca i męskiej ręki. Jest uczciwym
szkole 4-oddziałowej w Kokuszce. Uczy- i wyjechali na zachód, w głąb Niemiec.
człowiekiem. W roku 1962 wprowadziłam
Wkroczyło sowieckie wojsko. Wielu się z Józkiem do pożydowskiego domu
liśmy się w jednej izbie, w drugiej było
mieszkanie nauczycielki. W klasie na stole żołnierzy na koniach. Rabowali i niszczyli przy ul. Węgierskiej 12. Dom ten wybuleżały trzy patyki różnej grubości do wszystko w poniemieckich sklepach. Jeden dowali przed wojną mieszkańcy Podolika
obrywania po łapach. Często odwiedzał nas z nich chciał mnie nawet zastrzelić, myśląc, i sprzedali go Żydom. Jak wprowadziliśmy
wójt witany głośnym: Niech będzie po- że jestem Niemką, ale drugi mu nie się na Węgierską, w domu mieszkali już
chwalony Jezus Chrystus. Pytał o postępy pozwolił. Spakowałam trzy walizki, jakieś Harafowie i wdowa Gumulakowa. Jej męża
w nauce i o zachowanie uczniów. Szkołę drobiazgi, odzież, trochę pościeli i z tym zastrzelono pod koniec wojny, gdy wy„wianem” wyruszyłam do domu. Ze Szcze- szedł na balkon. Kunegunda została sama
ukończyłam w roku 1933/34.
- Nie mieliśmy pola, ale krowa była. cinka do Krakowa wlokłam się 2 tygodnie. z dwojgiem dzieci. Kiedy Harafowie
Ja ją pasałam aż do wybuchu wojny. W paź- Nigdzie nie było nic do jedzenia. Wsia- przenieśli się do nowego domu, ich miejsce
dzierniku 1942 r. zostałam wywieziona do dałam gdzie jaki pociąg towarowy czy zajęła rodzina Długoszów. A ja musiałam
inny, byle dalej. W końcu sama utrzymać siebie i syna. Pracowałam
Niemiec na wyspę Rugię do
dotarłam do Mszany Dol- w Spółdzielni Inwalidów w tartaku i sezomiasta Straslund. Zamiesznej, do rodziców koleżanki. nowo na koloniach dla dzieci w willi Dakaliśmy w barakach, spaZostawiłam u nich walizki gnana i w „Orlętach”. Jednak moim maliśmy na pryczach i za mai wyruszyłam do Kokuszki. rzeniem było szycie ubrań. Moja mama
szyną przekopującą kartoRodzina bardzo się ucie- umiała dobrze szyć. Szyła w rękach. Ja też
fliska zbieraliśmy na kolaszyła na mój widok. W cza- miałam smykałkę w tym kierunku. Ręka
nach ziemniaki i buraki.
sie rozmów dowiedziałam Boża towarzyszyła mi na każdym kroku,
Potem przenieśli nas do
się, że na górach kokusz- więc postanowiłam spełnić to marzenie
Juchowa (Prusy Zachodczańskich działa jeszcze i zostać krawcową. Fachu uczyłam się
nie). Tam bauerzy (niepartyzantka, której człon- u Zofii Grucelowej z Równi (matki Cesi
mieccy gospodarze) wybiekowie troszczyli się jedynie Łatki). W końcu zostałam krawcową,
rali sobie ludzi do roboty.
o to, by przeżyć. Wielu lu- miałam coraz więcej klientów. Szyłam
Mnie wzięli do Szczecinka
dzi z Kokuszki nie wspo- nowe rzeczy, ale robiłam często przeróbki
do swojego domu do pomomina ich dobrze. W dzień z starych płaszczy i marynarek. Nie ma
cy w kuchni Helena i Karl
ludziom pomagali, w nocy chyba domu w Piwnicznej, gdzie by nie
Mulke. Mieszkałam w czyszabierali. Ale w końcu zło- było jakiegoś „dzieła” moich rąk. Robiłam
tym pokoiku na piętrze. Tu
po raz pierwszy uszyłam Jedyny syn pani Stanisławy żyli broń i ludzie odetchnę- też na drutach swetry i skarpety. Z tego
li z ulgą.
sobie koszulę ze ścierek - Józef
utrzymywałam siebie i syna, który zaczął
(drugą, z białego płótna
Męża Józefa z Piwo- naukę w technikum budowlanym w Noprzysłała mi mama). zawsze przy wyjściu warówki - ciągnie swoją opowieść pani wym Sączu i po skończeniu szkoły znalazł
na targ po zakupy zakładałam opaskę Stanisława - poznałam na jednej z zabaw pracę w Miechowie. Tam kupił pole, tam
z literą P (Polen), ale nigdy z tego powodu wiejskich. Tańczyliśmy w jednym z do- mieszka z żoną Reginą. Mają dwie córki
nie spotkała mnie ze strony Niemców mów przy harmonii. Pobraliśmy się w lu- - Edytę i Gosię. Jestem już prababcią. Edyżadna przykrość. W roku 1945 front się tym 1946 roku. Najpierw mieszkaliśmy ta ma córkę, a druga wnuczka Gosia czwórzbliżał i wzięli nas do kopania rowów. u rodziców w Kokuszce. Było bardzo cias- kę dzieci.
Pracowali Polacy, Ukraińcy i inni. Do je- no. W roku 1948 urodziłam synka Józia.
W domu nr 12 mieszkam od 50 lat.
dzenia dostawaliśmy na cały dzień jedną
Mój mąż pracował dorywczo, m.in. Jestem zadowolona. Urząd pomógł wygrubą kromkę chleba z margaryną i miskę przy budowie tunelu w Żegiestowie. remontować mieszkanie, bo nie bardzo
zupy. Byliśmy bardzo głodni, więc w po- Chwilę mieszkaliśmy w opuszczonym nadawało się do dalszego zamieszkania.
bliskim majątku podkradaliśmy ziemniaki przez Łemków domu, ale tam było dziwnie. Myślę, że nie zmarnowałam nic w życiu.
z parnika, w którym przygotowywano je- Dom był stary i zniszczony, nocą sowy
dzenie dla świń. Powstała chętnie śpiewana huczały i ciągle coś stukało. Wróciliśmy do
Wysłuchała i zapisała
domu w Kokuszce. W roku 1952 zmarł tata,
przez nas piosenka:
Barbara Paluchowa
12
Dary jesieni
Prace dzieci z piwniczańskiej Zerówki
Na maszynie singer pracowała na chleb
dla siebie i syna.
Schody w domu przy
ul. Węgierskiej.
Dom przy ul. Węgierskiej
Fot. arch. rodzinne
i B. Paluchowa
W wyremontowanej kuchni
Pani Stanisława z prawnuczkami: Justysią, Piotrusiem
i małą Weroncią
Wzorem lat ubiegłych, także
w tym roku, korzystając z pełnego
rozkwitu jesieni i jej darów, dzieci
z oddziału „0” z Piwnicznej wraz
z rodzicami i rodzeństwem postanowiły przygotować jesienne kompozycje. Efekty? Wspaniałe!
Dzień Rodziny
fotoreportaż
Gratulacje od Marii Źrołki
Występ „Promyczków Dobra”
z Nowego Sącza
Na widowni przew. Rady MiG A. Musialski,
radni, st. chor. szt. J. Szabla, kom. policji
M. Żukiel, dyrektorzy szkół, rodziny
Widownia dopisała
Popisy Break Dance
Popisy rodzin
St. chor. Łukasz Maślanka
ze swoim psem
Fot. Barbara Paluchowa
Multimedialna fontanna
światło, kolor, muzyka - ruch
Od 2011 r. prowadzona była w Krynicy-Zdroju kompleksowa renowacja
części Bulwarów Dietla na Deptaku.
Jednym z elementów renowacji była
okrągła fontanna przy Starym Domu Zdrojowym. Wybudowana fontanna nawiązuje
do układu geometrycznego starego obiektu. Nowa figura wodna została skomponowana na bazie oryginalnego układu dysz,
jednak znacznie rozbudowana pod kątem
ich ilości, jakości oraz oświetlenia.
Wyposażona została dodatkowo w system nagłośnienia współgrający z obrazem
wody i światła.
Podczas otwarcia, które miało miejsce
7 września o godz. 21.00 zebrał się wokół
fontanny tłum mieszkańców uzdrowiska
i kuracjuszy. Zaprezentowano cztery
utwory muzyczne sprzężone z szeroką gamą pulsujących barw i świateł.
Fontanna stanie się niewątpliwie jedną
z atrakcji turystycznych Krynicy-Zdroju.
/b/
Kąpielisko na Radwanowie
Parking przed kąpieliskiem
Ważne informacje
Skate park
30 września zakończono prace modernizacyjne i remontowe, wykonane z funduszy
europejskich w budynku Domu Kultury. Następnym etapem jest dopuszczenie budynku do
pełnej działalności przez powiatowy inspektorat nadzoru bud., SANEPiD, straż pożarną itp.
Trwają prace przy przebudowie nawierzchni ul. Węgierskiej wraz z chodnikami. Rozpoczęto również prace przy odbudowie zniszczonej drogi na Radwanowie. Dokonuje się
remontu zapory na Czerczu, a w Kosarzyskach
i Wierchomli pojawiły się nowe wiaty przystankowe. Kąpielisko na Radwanowie w trakcie
prac, ale już prezentuje się bardzo dobrze.
b
ABC gminnej profilaktyki
Młodzież gimnazjalna uczestniczyła
w konkursie „Wiedzy o rodzinie” obejmującym zagadnienia z zakresu prawa
rodzinnego, działalności instytucji, organizacji służących rozwiązywaniu współczesnych problemów rodziny i jej genealogii.
Uczestnicy zajęć w świetlicach profilaktycznych przygotowali
pod kierunkiem swoich wychowawców prezentacje scenek
rodzajowych ilustrujących życie rodzinne. Kilka z nich obejrzała
publiczność podczas sobotniego spotkania. Ich treści obrazowały
epizody rodzinnego życia (relacje dziecko - rodzeństwo, dzieci rodzice, jeden dzień z życia rodziny), często z dużą dozą humoru
ale i głębokiego przesłania o potrzebie wspierania się, pomocy,
wzajemnej życzliwości i zrozumienia.
Konkurs „Rodzinny koncert życzeń” zawierający dedykacje uczestników dla wybranych członków lub całej
rodziny, głęboko wzruszył adresatów. Treści dedykowanych
utworów były przejmujące, kreśliły poetycki portret mamy, babci,
tatusia, dziadka, rodzeństwa Stanowiły ukłon, za to, że są tacy, jacy
są, podziękowanie za okazywaną troskę, radosne beztroskie
dzieciństwo, szczęśliwy każdy dzień. Tytuły piosenek już same
mówiły za siebie („Cudownych rodziców mam”, „Kocham Cię
mamo”, „Jak dobrze że jesteś babciu”, „Co powie tata?”).
Rodzinne zainteresowania, umiejętności i więzi artystyczne,
pięknie prezentowali rodzice ze swoimi dziećmi, w kategorii
muzyczno-wokalnej. W repertuarze „Rodzinnego grania
i śpiewania” publiczność usłyszała muzykę, przyśpiewki ludowe,
piosenki biesiadne, muzykę i utwory młodzieżowe w wykonaniu
rodzin P. Sztuczków z Wierchomli, P. Fiedorów z Łomnicy-Zdroju,
P. Bołozów z Młodowa. Wszystkim składamy serdeczne
podziękowanie za uświetnienie spotkania.
Oprawę artystyczną imprezy rozpoczął występ dziecięcego
zespołu regionalnego „Małe Piwnicoki” prowadzonego przez pana
Piotra Maślankę, wdzięcznie prezentującego folklor Czarnych
Góral. W dalszej części prezentacji artystycznych żywiołowo
wystąpił kierowany przez ks. Andrzeja Mulkę zespół tanecznowokalny „Promyczki Dobra” z Nowego Sącza, porywając do
wspólnego tańca najmłodszą część widowni. W repertuarze
usłyszeliśmy pieśni oazowe, Maryjne, turystyczno-religijne,
których wielokrotnie podczas audiencji w Watykanie słuchał
papież - Polak, błogosławiony Jan Paweł II. Zespół zaprezentował
także utwory opiewające kult rodziny, jej siłę w oddziaływaniu
wychowawczym, kształtowaniu postaw i osobowości dziecka.
Pokaz tańca akrobatycznego w wykonaniu zespołu BreakDance
działającego przy MGOK w Piwnicznej-Zdroju, prowadzony
przez instruktora Pana Piotra Dobosza zakończył prezentacje
artystyczne.
Funkcjonariusze Straży Granicznej: st. chorąży sztabowy
Józef Szabla i sierżant Krzysztof Franczyk w ciekawy sposób
przedstawili realizację niektórych swoich zadań. Młodzi
z zainteresowaniem wysłuchali informacji o kontroli ruchu
drogowego w strefie nadgranicznej, wspieraniu działań ograniczających przemoc w rodzinie, pomocy w sytuacjach kryzysowych (powodzie, pożary, zaginięcia), ochronie dziedzictwa
narodowego. Wielką atrakcją okazał się pokaz st. chorążego
Łukasza Maślanki z psem tropiącym, tresowanym do
poszukiwania substancji narkotykowych.
Miłym akcentem kończącym uroczystość było rozdanie
nagród i wyróżnień uczniom - laureatom konkursów.
W imieniu organizatorów Pani H. Diakow - pełnomocnik
burmistrza podziękowała partnerom kampanii profilaktycznej
(szkołom, świetlicom, Ośrodkowi Przemocy Społecznej, MGOK,
Straży Granicznej i Policji) za współpracę w realizacji zadań
i udzielone wsparcie. Wręczyła również nauczycielom - szkolnym
koordynatorom kampanii Certyfikaty „Nauczyciel przyjazny
rodzinie" ufundowane przez KrakowskąAkademię Profilaktyki.
Wyrazy wdzięczności skierowała do Pani dyr. Anny Kulig,
nauczycieli i pracowników obsługi Szkoły Podstawowej Nr 1
w Piwnicznej, za udostępnienie obiektu, przygotowanie i deko-
Dzień Rodziny
W ostatnie sobotnie popołudnie września świetlicę i hall
piwniczańskiej szkoły wypełniły dzieci, młodzież, ich rodzice,
dziadkowie, rodzeństwo, zaproszeni goście uczestniczący
w Święcie Rodziny podsumowującym kampanię profilaktyczną „Postaw na rodzinę".
Udział w niej był doskonałą okazją do pokazania jak ważna jest
rodzina w życiu każdego dziecka. Dowiedziono niejednokrotnie,
że najlepszą, najskuteczniejszą profilaktyką są właściwe relacje
i silne więzi rodzinne. One sprawiają, że rodzina staje się dla
dziecka środowiskiem znaczącym, przyjaznym, powodującym
minimalizację ryzykownych zachowań takich jak sięganie po
papierosy, alkohol, narkotyki, dopalacze, ucieczki z domu, wagary,
rozboje, kradzieże.
Treść kampanii doskonale wpisała się w najnowszą podstawę
programową przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie” (kl.
IV-VI), gdzie myślą przewodnią jest ukazywanie wartości
rodzinnych w życiu osobistym młodego człowieka, w tym przekaz
wartości i tradycji w rodzinie, wspólne świętowanie, spędzanie
wolnego czasu, a także poprawne relacje i silne więzi rodzinne.
W projekcie uczestniczyli uczniowie szkół podstawowych,
gimnazjów, świetlic profilaktycznych z gminy realizując cykl
zajęć wychowawczych poświęconych rodzinie, w tym relacjom międzypokoleniowym, wspieraniu się członków rodziny, wzajemnej pomocy, szacunku, budowaniu rodzinnego
poczucia bezpieczeństwa.
Cenną pomocą posłużyła nam Krakowska Akademia
Profilaktyki dostarczając doskonale metodycznie opracowane
materiały , z bogatą szatą graficzną, dzięki którym realizacja zadań
została pogłębiona, stała się łatwiejsza, ciekawsza, bliższa
adresatom (uczniom, nauczycielom, rodzicom, dziadkom). Ich
treści mocno eksponowały wartości rodzinne i potwierdzały, że
warto stawiać na rodzinę, umacniając jej wewnętrzne więzi
przypisując szczególną rolę, jaką ma spełniać w życiu młodego
człowieka.
Ponadto młodzież uczestniczyła w konkursach poświęconych
tematyce rodzinnej:
Konkurs plastyczny „Wymarzone wakacje z rodziną”.
Marzenia dziecięce były prozaiczne ale jakże ważne dla każdego
dziecka, bo wszystkie dotyczyły spędzania wolnego czasu w gronie najbliższych członków rodziny (wycieczki górskie, wyprawy
na grzyby, owoce leśne, plażowanie nad potokiem, rzeką, rodzinne
rozgrywki sportowe, rzadziej wyjazdy nad morze czy poza granicę kraju).
- Uczestnicy kampanii rywalizowali między sobą tworząc
hasła dotyczące rodziny. Pomysłów było wiele, a oto niektóre
z nich:
„Rodzina to babcia, dziadek, mama, tata, siostra, brat, rodzina
to największy skarb”, „W mojej rodzinie pokoleń wiele, razem na
spacer idziemy w niedzielę, w sobotę mamy grilla i mecz i zawsze
cieszy nas każda rzecz”, „Rodzina łączy i wspiera nas, w każdy
trudny czas”.
Każde z nich zawierało przesłanie o wartości i znaczeniu
obecności rodziny w życiu dziecka. Nagrodzone i wyróżnione
w w/w konkursach prace wyeksponowano w sali świetlicowej
szkoły. Stanowiły elementy scenografii wnętrza, gdzie odbywano
uroczystość „Dnia Rodziny”.
W konkursie literackim „Z życia rodziny” uczestnicy w formie poetyckiej bądź prozą dzielili się przemyśleniami dotyczącymi
wartości i znaczenia rodziny, radości z rodzinnego życia, więzi
i uczuć łączących ich członków, wzajemnego wspierania się,
opieki, poczucia bezpieczeństwa. Dwa z kilku nagrodzonych, udanych debiutów literackich zaprezentowały publiczności
ich autorki.
17
rację pomieszczeń dla potrzeb odbywanej
uroczystości, a także wydatną pomoc
organizacyjno-techniczną w czasie jej
trwania. Podziękowała także jurorom
pracującym w zespołach oceniających
prezentacje artystyczne, prace plastyczne,
wiedzę nt. rodziny, utwory literackie (pani
W. Łomnickiej-Dulak, pani St. Widomskiej-Fiedor, panu P. Kuligowi, pani
J. Gumulak, pani J Skoczylas, pani
Z. Żywczak i pani M. Źrołka). Organizatorzy składają wyrazy wdzięczności pani
W. Łomnickiej-Dulak za przekazane
tomiki własnej poezji dla wyróżnionych
uczestników konkursu literackiego.
Wszystkim rodzicom, dziadkom,
rodzeństwu, którzy znaleźli czas, aby
wspólnie świętować Dzień Rodziny
dziękujemy za przybycie, a panu Z. Janeczkowi za sprawne przeprowadzenie
uroczystości.
Wyrażamy nadzieję, że RODZINA
będzie przedmiotem troski służb i instytucji powołanych do jej wspierania
w roli, jaką spełnia w życiu każdego
człowieka, a szczególnie dzieci i młodzieży, chroniąc ich przed wieloma zagrożeniami i ryzykownymi zachowaniami
prowadzącymi do patologii.
M. Źrołka
Gminna Komisja RPAiN
Moja Rodzina
Moja Rodzina
- druga szansa
Przyznam się szczerze, że właściwie
nigdy nie zastanawiałam się nad tym,
czym jest dla mnie rodzina. Od zawsze
byli obecni w moim życiu mama i tata,
młodsza siostra i dziadkowie. To oni
stworzyli mi mój prywatny azyl, miejsce,
gdzie mogę schować się przed całym
światem, gdy jest mi źle.
Poprosiłam kiedyś mamę, żeby opowiedziała mi jakąś zabawną historyjkę ze
swojego dzieciństwa. Mama spełniła moją
prośbę. Tylko, że historia, którą usłyszałam wcale nie była zabawna. Pomyślałam wtedy, że mama opowiada mi jakiś
film, że takie rzeczy nie przytrafiają się
zwykłym ludziom, a zwłaszcza małym
dziewczynkom.Ajednak…
Ta historia zaczęła się bardzo smutno,
ale dziś wiem, że ostatecznie zakończyła
się szczęśliwie. Moja mama miała wspaniałych rodziców i młodszą siostrzyczkę.
Miała swój przytulny pokoik na poddaszu,
rowerek z czterema kółkami i skrzypiącą
huśtawkę przed domem.
Kolorowy świat małej dziewczynki
nagle runął w wyniku nieszczęśliwego
wypadku. Jej mama i siostra uległy
zaczadzeniu w mieszkaniu. Nie udało się
ich uratować. Pewnie byłaby to kolejna
tragiczna historia, gdyby nie fakt, że
wydarzyło się wtedy coś niebywałego.
Otóż moja mama też przebywała wtedy
w domu, razem ze swoją mamą i siostrą.
Jednakże, jej nic się nie stało. Można by
rzec, moja mama wyszła z tego incydentu
bez szwanku. „To prawdziwy cud”
szeptali sąsiedzi - „Ręka Boska nad tym
dzieckiem czuwała” - komentowały znajome pod sklepem.
Moja mama i jej tata musieli stawić
czoła przykrej rzeczywistości i wspierać
się nawzajem. Chociaż, pewnie ciężko jest
polegać na czteroletniej osóbce, która nie
rozumie zaistniałej sytuacji i tęskni za
Nagrody za udział w konkursie zorganizowanym w ramach kampanii
„Postaw na Rodzinę” ufundowane przez Burmistrza i GKRPAiN w Piwnicznej.
Konkurs Literacki:
Konkurs „Najciekawsze hasło o rodzinie”
I miejsce - proza - Klaudia Polańska (SP Łomnica-Zdrój)
I miejsce - poezja - Martyna Faron (SP Piwniczna-Zdrój)
II miejsce - poezja - Monika Toczek (SP Łomnica-Zdrój)
II miejsce - poezja gwarą - Agnieszka Cięciwa (SP Łomnica)
III miejsce - proza - Angelika Kulig (SP Piwniczna-Zdrój)
III miejsce - poezja - Natalia Tokarczyk (SP Głębokie)
Przyznano także 8 wyróżnień za udane dialekty literackie:
Adrianna Dulak - SP nr II Piwniczna-Kosarzyska
Katarzyna Hnatyszek - SPWierchomla
Emilia Huza - SP Piwniczna-Zdrój
Anna Wnęk - SP Łomnica-Zdrój
Kinga Tokarczyk - SP Głębokie
Magdalena Kościółek - SP Piwniczna-Zdrój
Wiktoria Nosal - SP Piwniczna-Zdrój
Angelika Podgórska - Gimnazjum w Piwnicznej-Zdroju
I miejsce - Martyna Baziak - SPWierchomla
I miejsce - Agnieszka Fabiś - Świetlica Prof. Wych. Piwniczna
I miejsce - Krzysztof Zawalski, Wioletta Barnowska - SP Głębokie
II miejsce - Gabriela Ściurka - Świetlica Prof. Wych. - Kosarzyska
II miejsce - Rafał Stańczak - SP Kosarzyska
III miejsce - Paulina Skoczeń, Julia Kulig - SP Głębokie
III miejsce - Kamil Broniszewski - SP Piwniczna-Zdrój
Wyróżnienia:
Karolina Jarzębak - Gimnazjum Piwniczna-Zdrój
Ivo Drzewiński Soons - SP Piwniczna-Zdrój
Aleksandra Durlak - Gimnazjum Piwniczna-Zdrój
Scenki Rodzajowe:
I miejsce - Świetlica Prof. Wych. w SP Nr 2 Piwniczna-Kosarzyska
II miejsce - Świetlica Prof. Wych. Gimnazjum Łomnica-Zdrój
III miejsce - Świetlica Prof. Wych. SP Piwniczna-Zdrój
Wyróżnienie: Świetlica Prof. Wych. Gimnazjum Piwniczna-Zdrój
Konkurs plastyczny (kl. II III)
I miejsce - Joanna Gardoń - SP nr 2 Piwniczna-Kosarzyska
II miejsce - Aleksandra Żywczak - SP Łomnica-Zdrój
III miejsce - Angelika Maślanka - SP Piwniczna-Zdrój
Wyróżnienie: Oliwia Tokarczyk - SP Głębokie kl. IV VI
I miejsce - Małgorzata Izworska - SP Piwniczna-Zdrój
II miejsce - Paulina Skoczeń - SP Głębokie
III miejsce - Kamila Łącka - SP Kosarzyska
Wyróżnienie - Martyna Baziak - SPWierchomla
Wyróżnienie - Aleksandra Malczak - SP Kosarzyska
„Konkurs wiedzy o rodzinie”
I miejsce Magdalena Dec Gimnazjum Łomnica Zdrój
II miejsce JoannaŻywczak Gimnazjum Łomnica Zdrój
III miejsce Karolina Jarzębak Gimnazjum Piwniczna Zdrój
Wyróżnienia: Piot Dulak r Gimnazjum Piwniczna Zdrój
Konkurs „Dedykacje rodzinne”
I miejsce - Kinga Tokarczyk - SP Głębokie
I miejsce - Małgorzata Fiedor - Gimnazjum Łomnica-Zdrój
II miejsce - Marzena Żywczak
III miejsce - Karolina Lach - SP nr 1 w Piwnicznej-Zdroju
Gimnazja I III
I miejsce - Paulina Barnowska - Gimnazjum Piwniczna-Zdrój
II miejsce - Kamil Janiarczyk - Gimnazjum Piwniczna-Zdrój
18
mamą. Na szczęście moja mama miała
przy sobie cudowną osobę swoją babcię.
Babcia Krysia, ulubienica wnucząt i prawnucząt, zawsze tryskała energią i dla
każdego miała dobre słowo. Kiedy moja
mama miewała gorsze chwile, a każdy
nastoletni problem stawał się końcem
świata, babcia Krysia zwykła wtedy mówić: „Moja kochana, przestań się mazać.
Dostałaś kiedyś od losu drugą szansę.
Pewnie po to, by zrobić w życiu cos
ważnego. Bierz się „za bary” z problemem
i po sprawie!”. Dziś babcia Krysia jest
sędziwą staruszką, opowiadającą najciekawsze historie rodzinne. A do mojej
mamy ma wyjątkową słabość.
Ojciec mamy, mój najzabawniejszy
dziadek na świecie, ożenił się po raz drugi,
a mama zyskała drugą rodzinę. Czasem
widzę ją zamyśloną i troszkę smutną.
Chyba nie zawsze było jej łatwo.
Zapytałam mamę niedawno, czy
wykorzystała swoją drugą szansę, o której
mówiła babcia Krysia. Mama spojrzała na
mnie rozbawiona i odpowiedziała: „Jasne, że wykorzystałam. Potrójnie. Pierwszy raz, kiedy poznałam waszego tatę,
drugi raz, kiedy ty się urodziłaś. A ten
trzeci… Robi teraz w pokoju ogromny bałagan…”
Rodzina to duchowe zjednoczenie
szczupłego grona osób skupionych we
wspólnym ognisku domowym aktami
wzajemnej pomocy i opieki, oparte na
wierze w prawdziwą lub domniemaną
łączność biologiczną, tradycje rodzinną
i społeczną. Takie określenie znalazłam w
Internecie. Bardzo naukowe i wyszukane.
Uważam, że moja teoria jest ciekawsza
i zupełnie z mojego życia wzięta. Oto ona:
„Pobudka, śpiochy!!!” - takie słowa budzą
mnie i moją siostrę każdego dnia. Leniwie
kładę nogi na podłodze. Siostra jeszcze
marudzi, ale mama okrutnie ściąga z niej
kołdrę. - Podano do stołu - wykrzykuje
moja rodzicielka i znika w kuchni. Ja
i moja obrażona na cały świat siostra (brutalnie przerwano jej sen) siadamy do stołu.
Jeszcze sekundka i do życia budzi nas zapach kawy i tubalny głos taty, który każdego ranka powtarza: „trzeba było kłaść
się wcześniej”. Strasznie mi tego brakuje,
kiedy taty tak długo nie ma w domu. Po
rytualnej miseczce płatków kukurydzianych z mlekiem należy pogodzić się z tym,
że oto wstał nowy dzień i trzeba iść
do szkoły. Jeszcze tylko seria przestróg
i próśb mamy i jesteśmy z siostrzyczką
gotowe na zdobywanie wiedzy. To jedna
z wielu sytuacji, które często powtarzają
Odblaskowa szkoła
się w moim domu. Zawsze mogę być pewna, że po powrocie ze szkoły będzie czekał
na mnie ciepły obiadek, mama zapyta, jak
mi minął dzień. Tata stwierdzi, że stanowczo za dużo czasu spędzam przed komputerem, a kochana siostra znów będzie się
spierać o to, że „teraz jej kolej”, cokolwiek
by to nie było. Setki różnych sytuacji, tysiące słów, kłótnie, gdzie nikt nie pamięta
od czego się zaczęły, śmieszne wydarzenia, pretensje rodziców, to wszystko sprawia, że czuję się bezpiecznie, swojsko.
Czuję się jak… w mojej rodzinie. Mam
kochających i szanujących się rodziców.
Uczą mnie i moją siostrę szacunku do
siebie, innych ludzi, pozytywnego nastawienia do życia. Czasem bywa ciężko, ale
moi rodzice nigdy nie narzekają. Nie chcą
nas martwić i obarczać swoimi problemami. Dlatego możemy z siostrą cieszyć się
beztroskim dzieciństwem. Nie zawsze jest
idealnie, bo tak się nie da. Staram się pamiętać, że wypielęgnowany obrazek naszej szczęśliwej rodzinki to poniekąd
zasługa pewnej małej dziewczynki, która
dawno temu dostała od losu drugą szansę.
Klaudia Polańska, kl. VI „b”
SP w Łomnicy Zdroju im.
9 Kompanii 3 Batalionu 1 Pułku
Strzelców Podhalańskich A.K.
„Moja Rodzina”
W Szkole Podstawowej w Głębokiem trwa akcja pod hasłem: „Odblaskowa szkoła”.
W ramach tej
kampanii zorganizowano wiele konkursów oraz podjęto
działania mające na
celu zwiększenie
bezpieczeństwa na
drodze.
Jednym z nich
było zaopatrzenie
wszystkich uczniów
w odblaski, które
poprawiają widoczność na jezdni podczas deszczowych
dni i jesiennych
wieczorów. Ufundowało je PZU.
W związku z troską o bezpieczeństwo dzieci założyliśmy komisję sprawdzającą obecność elementów odblaskowych
na tornistrach. Odbył się również konkurs „Bądź bezpieczny na drodze”. Powstały
piękne prace mówiące o odpowiednim zachowaniu podczas poruszania się po ulicy.
W szkole weźmiemy też udział w turnieju wiedzy o przepisach ruchu drogowego.
Po zakończeniu tego współzawodnictwa na pewno będziemy bogatsi o wiedzę,
którą podzielimy się z innymi rówieśnikami. Jednak już teraz posiadamy duże
wiadomości z tego zakresu, gdyż szkoła uczestniczy w tej akcji już po raz trzeci.
Jesteśmy dumni, że od 2009 roku możemy promować bezpieczeństwo.
Paulina Skoczeń
Aleksandra Tobiasz
Jolanta Pancerz
19
Oni dają mi gwiazdkę z nieba,
a ja staram się, by była to miłość wzajemna.
Myślę, że jestem chora na wszystko…
chyba niczego nie doceniam.
Bardzo kocham moją rodzinę.
Uwielbiam patrzeć na tych ludzi,
którzy z dobrem i błyskiem w oku,
troszczą się o mnie na każdym kroku.
Patrząc na tych ludzi czuję się szczęśliwa,
poetyckie nachodzą mnie sny,
może to wieczność a nie tylko chwila,
w mym sercu zawsze będziemy to my.
Rodzinny obiad sprawia mi radość.
Uśmiechy przy nim są jak rumieńców moc.
Czuję, że tej miłości aż za dość,
z nimi przyjemna jest nawet ciemna noc.
Wszyscy jesteśmy jedną rodziną,
połączył nas Bóg wspólną wiarą.
Minuty tak szybko przed nami mkną,
zatrzymajmy się, pomyślmy…
Próbujemy być jak ptaki,
latać dumnie w naszej gromadzie.
Tak wyobrażam sobie niebo,
nie pytajcie mnie, dlaczego…
Martyna Faron
kl. VIa, Szkoła Podstawowa Nr 1
w Piwnicznej-Zdroju
Podniebne rumaki
Gołąb pocztowy - bo o nim będzie mowa - skłania do porównania z rumakiem.
„Słownik Języka Polskiego” - M. Bogumiła Samuela Linde, tak również określa
pojęcie „rumak”: „Z szranków wypuszczony z bystremi dzianety, wabiąc wiatry
na zawód, pierwszy sięga mety, i panu co
go karmił, w pięknym wity lesie. Zwycięzca na Łabędzim karczku wieniec
niesie”. Prawda, że coś w tym jest ?
Gołębie pocztowe były wykorzystywane do przesyłania wiadomości jeszcze
w Persji, Egipcie oraz w Grecji, gdzie
wykorzystywano je także do przenoszenia
informacji o zwycięzcach olimpiad. Były
wykorzystywane powszechnie jeszcze
w czasie I wojny światowej. Obecnie gołąb
pocztowy hodowany jest głównie dla
celów sportowych.
Polski Związek Hodowców Gołębi
Pocztowych skupiający hodowców w naszym kraju, organizuje zawody polegające
na wypuszczaniu kilkuset, a nawet kilku
tysięcy ptaków ze wspólnego startu,
z odległości dochodzących czasem do
2000 km. Przy słonecznej pogodzie gołębie
potrafią powrócić z odległości 1 000 km
w ciągu jednego dnia.
W 1991 r. staraniem braci Jana
i Krzysztofa Tokarczyków oraz Kazimierza Fiodora wszyscy z Piwnicznej powstała na ternie Piwnicznej Zdroju
sekcja Polskiego Związku Hodowców
Gołębi Pocztowych.
Obecnie na naszym terenie działa 30
hodowców. Reprezentowani są przez
Zarząd, w następującym składzie:
Zdzisław Kulig - prezes
Stanisław Skorupa - sekretarz
Stanisław Szymczyk - skarbnik
Humorek
Blondynce dzwoni telefon w torebce.
Grzebie, grzebie i po chwili niepowodzeń mówi:
- No tak, pewnie zgubiłam.
***
Na dyskotece Jasiu podchodzi do siedzącej dziewczynki i pyta:
- Zatańczysz?
- Tak.
- To dobrze, bo nie mam gdzie usiąść.
***
- Ile będę zarabiał? - pyta młody człowiek podejmujący pierwszą w życiu
pracę.
- Na początek dostanie pan sześćset
złotych, ale później będzie pan mógł
zarobić dużo więcej.
- Doskonale - ucieszył się młodzieniec to ja przyjdę później.
ponownie wróciły do gniazd!
W sobotę - 20 października odbyło się
doroczne, uroczyste podsumowanie sezonu „lotowego" go łę bi pocztowych
w 2012 r.
Prezes tutejszej sekcji Zdzisław Kulig
serdecznie powitał zaproszonych gości,
wśród nich - burmistrza Edwarda Bogaczyka i wiceprezesa Oddziału PZHGP
w Nowym SączuAndrzeja Kowala.
Z przedstawionego podsumowania
wynika, że tegoroczne zawody o mistrzostwo Polski miały miejsce w Olkuszu,
Cz ę stochowie, Paj ę cznie, Pleszewie,
Ostrowie Wielkopolskim i Gorzowie Wielkopolskim. Dwa przeloty odbyły się z terenu Niemiec, z miejscowości Wittenberge
odległość 750 km.
Odby ł y si ę zawody w dwóch
grupach: - dla gołębi dorosłych 14 lotów,
a dla młodych 5 lotów. Zawody trwały
w każdą niedzielę od maja do połowy
września br.
W najszybszych lotach, gołębie naszych hodowców uzyskały prędkość około
101 km/godz.
Przygotowanie do lotów „podniebnych
rumaków” to systematyczny i cierpliwy
codzienny wysiłek. Każde zwycięstwo zadbanych „pupilów” nagradza trud i poświęcenie hodowców.
Nam laikom, nasuwa się pytanie: jak
hodowcy potrafią sprawić, że gołębie
pocztowe w czasie zawodów, mają jeden
nadrzędny cel jak najszybszy powrót do
domu swego karmiciela i opiekuna? Może
20
w przyszłym roku, Panowie hodowcy zdradzą nam chociaż część najprostszej sekretnej wiedzy w tym zakresie?
Wyniki osiągnięte w 2012 r. - z podziałem na kategorie:
A. czternaście lotów konkursowych
gołębi dorosłych:
1. Michał Rusiniak, 2. Zdzisław Kulig
i Zbigniew Faron - ex aequo, 3. Józef
Rusiniak, 4. Kazimierz Gumulak, 5. Kazimierz Fidowicz.
B. najlepszy lotnik:
1. Kazimierz Gumulak, 2. Kazimierz
Fidowicz, 3. Michał Rusiniak, 4. Kazimierz Gumulak, 5. Zdzisław Kulig i Zbigniew Faron - ex aequo.
C. pięć lotów konkursowych gołębi
młodych:
1. Zdzisław Kulig i Zbigniew Faron - ex
aequo, 2. Jan Buczek, 3. Mieczysław
Padula, 4. Janusz Bogaczyk, 5. Kazimierz
Gumulak.
Wśród zdobywców najlepszych miejsc,
zostały rozdzielone okolicznościowe puchary. Spotkanie sprawozdawcze odbyło
się - już tradycyjnie - w eleganckiej restauracji „Sobieski”. Miało bardzo sympatyczny i serdeczny charakter.
Po zako ń czeniu cz ęś ci oficjalnej
uczestnicy spotkania zostali poczęstowani
bardzo smacznymi - serwowanymi u „Sobieskiego” - potrawami.
Tekst i fot. Ewa Indykowa
Podróże po Tybecie
Piotr i Mariusz lubią wyzwania
Są młodymi, pełnymi pasji ludźmi. Pociąga ich szeroki świat, szczególnie
jego górzyste tereny i wyzwania jakie niesie ta niedostępna niebotyczność.
21 października spotkaliśmy się z obydwoma panami w Pijalni Artystycznej, by
wysłuchać ich opowieści z podróży i podziwiać wystawę zatytułowaną „Tybetańska Kraina Ladakh” - zestaw fotogramów zaprezentowanych przez Mariusza
Sidelnikowa.
Piotr Malaniak, który objechał Himalaje i góry Ameryki Południowej, tym
razem wyruszył z Kaszgaru (ok. 1500 km
od Pekinu) na Absurd Expedition 2011.
I etap, który trwał 1,5 tyg. to trasa wzdłuż
pustyni Takamekan.
Piotr Malaniak
- Wędrowałem nocami, żeby nie być
zauważonym, niestety, jednak zostałem
namierzony i odwieziony na posterunek
chińskiej policji. Przesłuchano mnie
bardzo dokładnie i w końcu wypuszczono.
Próba , aby dostać się na Chang Tang trwała
miesiąc. Jechałem rowerem z przyczepką.
W sakwach wiozłem głównie jedzenie
i benzynę do kuchenki turystycznej oraz
namiot. Obciążenie roweru bez kierującego
wynosiło 70 kg, na przyczepce wiozłem
dodatkowe 20 kg. W kilku wioskach, które
mijałem po drodze rower wzbudzał wśród
ich mieszkańców sporą sensację. Dalsza
część trasy przebiegała przez tereny dzikie,
niezamieszkane przez ludzi Jechałem na
dobrym rowerze bez zapasowych opon.
Opony wytrzymały obciążenia. Są bardzo
mocne, a każda waży 1 kg. Po prawie
4 miesiącach podróży skrajem wschodniego Tybetu szczęśliwie zjechałem do prowincji Yunan. Obecnie przygotowuję następną wyprawę.
Mariusz Sidelnikow był w Tybecie
zachodnim. Wyprawa trwała 1 miesiąc,
a przygotowania do niej cały rok. Pojechaliśmy z bratem, a naszym celem było
chociaż częściowe poznanie kultury tybetańskiej. Udaliśmy się do miasta Lada
i wędrowaliśmy pieszo w promieniu ok.
400 kilometrów. W tej części Tybetu znajdują się dwie niezwykłej piękności doliny:
Suru i Nubra. Przy wejściu do jednej z nich
zachwyca jezioro mieniące się mnóstwem
barw. Burza robi tam wielkie wrażenie.
dźwięk grzmoty jest zwielokrotnony przez
układ pionowych skał sięgających do 6000
tys. m n.p.m. i budzi autentyczną grozę.
W dolinie Nubry, na wysokości powyżej
4 tys. m żyją dzikie konie i osły, które udało
Spotkania z Melpomeną
Niestety zakończył się już projekt Towarzystwa Rozwoju Piwnicznej pod tym
tytułem. Drugim a zarazem ostatnim spektaklem w ramach projektu było monodram
Marka Koterskiego, w wykonaniu Marcina
Kwaśnego, pt. „Nienawidzę”.
Widzowie, którzy znają twórczość
Marka Koterskiego bez problemu rozpoznali w głównym bohaterze postać Adasia
Miałczyńskiego z filmu „Dzień Świra”.
Pierwszym był monodram. Ale postać okazała się na tyle ciekawa, że rozbudowano ją
do wymogów filmu fabularnego.
Gorzko kwaśny bohater z domieszką
melancholi, świetnie wykreowana przez
aktora nie pozostawił nas obojętnymi nad
śmesznostkami i dylematami życia codziennego. Nie był to spektakl łatwy, rozrywkowy. Tu trzeba się było skupić i pomyśleć. Ale okazało się, że bardzo przypadł do
gustu naszej publiczności.
Mówiąc szczerze, lękaliśmy się o frekwencję na tym spektaklu, gdyż było już po
sezonie. Jednak zagłosowaliście Państwo
nogami o tym, że takie wieczory są potrzebne. I tym razem wnętrze Pijalni wypełnione było po brzegi! Jesteśmy teraz jeszcze bardziej zmotywowani do tego, aby
ponownie starać się o środki finansowe na
rok przyszły i następne.
A jeśli Państwo widzieli gdzieś jakiś
ciekawy monodram i chcieliby go zaprosić
do Piwnicznej to proszę dać znać poprzez
redakcję a my ze swej strony postaramy się
wszystko zorganizować. To już najwyższa
pora przygotowywać program na rok
przyszły! Projekt zrealizowano przy
wsparciu finansowym Województwa
Małopolskiego.
Marzena Drzewińska
21
Mariusz Sidelnikow
mi się sfotografować. Widzieliśmy też
Dalaj Lamę, który w Lada ma swoją letnią
rezydencję. W jednym z klasztorów buddyjskich natrafiliśmy na festiwal obrzędowych tańców. Tańczyli mnisi przebrani
w stroje symbolizujące „Zło”, a tańce miały
na celu przepędzenie złych mocy.
Gdzieś przy drodze w tybetańskie góry
stoi tablica głosząca: Podróż tysiąca mil
musi się zacząć od pierwszego kroku.
Przez porównanie można by przytoczyć i inne oczywistości: Życie człowieka
zaczyna się od pierwszego oddechu, a miłość od pierwszego spojrzenia, lub jak kto
woli, pocałunku.
Warto wstąpić w wolnej chwili do
Pijalni Artystycznej, aby podziwiać fotografie i pijąc pyszną kawę, zadumać się nad
zagadkowym pięknem świata.
Tekst i fot. Barbara Paluchowa
Aleksandra Augustyn
Znajdę was…
Znajdę was podgrzybki
samotnością swą przejęte
odnajdę króla borowika
w brązowej koronie
z całym gronem koźlarzy
jak rycerzy w zbroi
W tamtej trawie coś będzie
wiara mnie prowadzi
to maślaki
w ubrankach najdelikatniejszych
ukryte pośród kłosów
skąpane
sczesane
A tam rydze
w rudości słonecznej spląsane
niewinne roziskrzone
lesistości pełne (...)
Odnajdę was
na łączkach
pod sosną
pod świerkiem
i ręce swe wyciągnę
w mej leśnej
podzięce
Odznaczeni Medalem
Pro Patria na Węgrzech
Medal Pro Patria to polskie odznaczenie cywilne ustanowione Zarządzeniem Kierownika Urzędu do spraw
Kombatantów i osób represjonowanych
z dnia 1 września 2011 roku.
Honorowane są nim osoby fizyczne i prawne
szczególnie zasłużone z kultywowaniu pamięci
o walce o niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej.
Dnia 25 września 2012 r. w Ambasadzie RP
w Budapeszcie dr Jan Stanisław Ciechanowski
kierownik Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych dekorował Medalem Pro Patria następujące osoby:
- Ambasadora RP na Węgrzech Romana
Kowalskiego - za inicjatywy podejmowane na
rzecz upamiętniania polskiej historii na Węgrzech,
- dr Karola Biernackiego - Honorowego
Konsula RP na Węgrzech - za aktywną działalność
i cenne projekty historyczne realizowane w województwie Csongrad,
- dr Halinę Csucs Laszlone - Przewodniczącą
Ogólnokrajowego Samorządu Polskiego - w uznaniu inicjatyw podejmowanych przez tenże Samorząd na rzecz utrwalania polskiej pamięci
historycznej,
- dr Konrada Sutarskiego - Dyrektora Muzeum i Archiwum Węgierskiej Polonii - w uznaniu
działań podejmowanych przez te instytucje na
Węgrzech,
- Bożenę Bogdańską-Szadai - dokumentalistę,
dziennikarkę radiową, red. naczelną „Głosu
Polonii” - w uznaniu wysiłków na rzecz utrwalania
polskiej pamięci historycznej, zwłaszcza za realizację Polskich Zeszytów Historycznych,
- Gezę Cseby - tłumacza literatury polskiej,
poetę i pisarza - za pracę przy organizacji Polskiej
Izby Pamięci w Balatonboglar (pisaliśmy o niej we
wrześniowym ZP),
- Polską Parafię Personalną na Węgrzech - za
działania na rzecz polskiej pamięci historycznej na
Węgrzech (odznaczenie odebrał jej proboszcz ks.
Karol Kozłowski SChr).
Lucyna Latała-Zięba
Urząd Miasta i Gminy
zaprasza
i zachęca mieszkańców do zamieszczania
krótkich informacji o swojej działalności
gospodarczej lub innej, najlepiej w formie
graficznej (loga).
Zapraszamy również twórców do prezentacji
swoich sylwetek twórczych i dokonań
artystycznych.
Materiały prosimy przekazywać pocztą
elektroniczną na adres
[email protected]
Z naszego życia
październik 2012
Nowonarodzeni:
Wyszowski Filip Miłosz, Polańska Aleksandra
Faustyna, Gomułka Małgorzata, Łomnicka Anna,
Wojciechowski Ksawery Tadeusz, Ortyl Kacper
Jan, Bołoz Tomasz Jacek, Żywczak Katarzyna
Anna, Sekuła Marta Emilia, Czaja Julia Wiktoria,
Jabrocka Zuzanna Natalia.
Poślubieni:
1. Morańda Paweł i Lenartowska Bernadetta
2. Wojtasik Piotr i Izworska Natalia,
3. Toczek Wacław i Pani Stanisz Paulina,
4. Żywczak Michał i Wnęk Małgorzata
5. Sobonia Arnold i Żywczak Grażyna
6. Żywczak Rafał i Urban Beata
7. Wicher Damian i Polakiewicz Iwona
8. Musiał Tomasz i Bołoz Dominika
9. Kuraś Paweł i Pulit Dorota
10. Gumulak Mateusz i Żytkowicz Anna
11. Porebski Tomasz i Lompart Agnieszka
12. Wielosik Dariusz i Maslanka Monika
13. Kopyciński Michał i Koszkul Anna
14. Gumulak Dawid i Marach Marcelina
15. Pulit Ryszard i Szczęsniak Katarzyna
16. Batkowski Jan i Kwiatkowska Maria
Dzień dobry Gimnazjalistki i Gimnazjaliści!
Ci, którzy odeszli:
Przed wami kiedyś nowy rok akademicki i „wypada” przecież w XXI w.
rozwijać: heliofizykę, planteologię, astronautykę, bezodpadową, „mionową”
energetykę nuklearną itp. (jeżeli wszyscy zajmą się tylko rąbaniem drewna
i kopaniem ziemniaków, regres cywilizacyjny będziemy mieli pewny).
Zadanie: Przybliżone daty roczne kolejnych maksimów aktywności Słońca.
Ile ich będzie w ciągu najbliższych 88 lat?
Do zobaczenia w bibliotece, w Domu Kultury.
Leszek Mikołajczyk
1. Toczek Witold lat 41 z Łomnicy Zdroju
2. Łomnicka Maria lat 89 z Podolika
3. Pacholewska Janina lat 98 z ul. K. Wielkiego
4. Lichoń Ignacy lat 94 z Werbówek
5. Jarzębak Wojciech lat 76 z Łomnicy Zdroju
6. Dudczak Maria lat 56 z Kokuszki
7. Rogólski Władysław lat 82 z Kokuszki
8. Kopycińska Helena lat 89 z Śmigowskiego
22
www.parafia.piwniczna.com
Z ŻYCIA PARAFII
październik 2012
*** Nabożeństwo różańcowe w październiku sprawowane było codziennie
o godz. 16.30, pół godziny przed wieczorną Mszą św.
*** W pierwszą niedzielę października
dzieci ze Stowarzyszenia Dzieci i Młodzieży Maryjnej rozprowadzały małe różańce
z Cudownym Medalikiem po symbolicznej
złotówce. Różańce były wykonane własnoręcznie przez dzieci.
*** W parafii trwa kurs przedmałżeński,
a jego uczestnicy spotykają się w każdą
sobotę i niedzielę.
*** We wtorek 9 września młodzież przygotowująca się do bierzmowania miała
swoje modlitewne spotkanie w czasie
wieczornej mszy. Na spotkania przychodzą
z rodzicami, wspólnie się modlą i słuchają
specjalnej nauki.
*** 11 października Ojciec Święty Benedykt XVI otworzył Rok Wiary. W parafii
specjalne nabożeństwa odprawiono w niedzielę 14 października. Wierni przynieśli
gromnice symbol wiary i zawierzenia
Bogu - zapalono je na wejście i Wierzę…
odmawiane w dialogu z celebransem. Mszę
św. o godz. 8.30 sprawował o. Lucjan Bogucki, franciszkanin, który niedługo rozpoczyna posługę kapłańską w Watykanie.
W słowie na zakończenie Mszy św. wyraził
swoją wdzięczność parafii, w której otrzymał chrzest i następne sakramenty św.,
w której dojrzewał do powołania kapłańskiego i zakonnego.
*** Dzień Papieski obchodzono 14 października w niedzielę. Zbiórka do puszek
przeznaczona była na pomoc dzieciom
i młodzieży uzdolnionej z rodzin o niskim
standardzie materialnym. Dzieło pomocy
jest inicjatywą podjętą przed laty przez
Papieża Jana Pawła II.
*** Ks. Wojciech Maślanka rozpoczął kolejny kurs dla ministrantów chcących pełnić posługę lektorów. Pierwsze spotkania
poświęcone były formacji duchowej,
w późniejszym czasie uczestnicy odbędą
zajęcia z interpretacji tekstów i ćwiczenia dykcyjne.
*** Na zakończenie sezonu turystycznego
modlitewne spotkanie miało miejsce na
ich kandydatów. Ostatnie spotkanie obecnej Rady odbyło się 14 października.
*** 16 października apel maryjny w intencji Papieża i Ojczyzny połączony był z modlitwą różańcową. W czasie nabożeństw
różańcowych w tym roku czyta się historię
życia i świętości Karoliny Kózkówny
beatyfikowanej w 1987 roku przez Papieża
Jana Pawła II w Tarnowie.
*** Trwają prace przy budowie parafialnego placu religijno-turystycznego, zakończono malowanie dachu na naszej parafialnej świątyni. Ciemnobrązowy dach
zmienił optycznie wygląd kościoła obserwowanego z okolicznych wzniesień.
W drugą niedzielę każdego miesiąca składka przeznaczona jest na wszelkie prace
wokół kościoła i budowę placu im. Jana
Pawła II.
*** 20 października w uroczystość św. Jana Kantego, Patrona ks. Prałata, wieczorną Mszę św. w jego intencji odprawiał
ks. Mateusz.
*** Głosić wiarę z radością to hasło tegorocznego Tygodnia Misyjnego. Modlitwą
w intencji misji i o powołania misyjne była
Prace ziemne przy kościele
parafialnym trwają
Jackowej Pościeli pod Niemcową. Eucharystię sprawowali w koncelebrze ks. prałat
Jan Wątroba, ks. Mateusz Kaźmierek i ks.
prob. z Wielogłów. Po Mszy św. turyści
odmówili wspólnie Różaniec przy ognisku.
*** W listopadzie odbędą się wybory do
Rady duszpasterskiej i ekonomicznej. Do
21 października parafianie zgłaszali swo-
modlitwa różańcowa w ciągu tego tygodnia.
*** W ramach akcji znicz Młodzież
z KSM-u rozprowadzała znicze i lampiony
w niedzielę przed Wszystkimi Świętymi.
/m/
Ośrodek Pomocy Społecznej, którym kieruje pani Anna
Lachner, również robi co może, chociaż budżet ośrodka jest
skromny, a potrzeby coraz większe.
Z budżetu opłacane będzie dożywianie 341 dzieci w szkołach i
20 maluchów w przedszkolach. Cena posiłku w szkole wynosi 6 zł.
Ośrodek Pomocy Społecznej otacza opieką osoby starsze,
chore i samotne. Czyni to 8 pań. Każda ma swój rejon, za który
odpowiada. Więcej o ich pracy i działaniach Ośrodka napiszemy
w następnym numerze.
Na apel gazety „Znad Popradu” o pomoc pogorzelcowi z Łazów, odpowiedziało wielu naszych czytelników. W mieszkaniu na
Hanuszowie pojawiły się sprzęty, ciepła kołdra, koc i telewizor.
BP
OPS i działania Gminy
W wynajmowanym przez Urząd Miasta i Gminy od PKP
mieszkaniu w budynku stacji na Hanuszowie, mieszkają trzej
mężczyźni dotknięci wypadkami losowymi.
Luksusu tam nie ma, jest jednak dach nad głową, co nabiera
zasadniczego znaczenia przed zbliżającą się zimą. Mieszkanie to
dostosował do zamieszkania OPS. Gmina przymierza się do kupna
domu po państwu Dubielach, który po remoncie byłby również
budynkiem socjalnym. Dotychczas dla rodziny pogorzelców
zakupiono budynek na Tromowej.
23
Pożegnanie
Do przeróbki
W piątek 19 października 2012 r. pożegnaliśmy na
miejscowym cmentarzu Śp. Helenę Kopycińską. To tylko kilka
słów ostatniego pożegnania. Dużo można by mówić o zasługach św.
pamięci Heleny jako matki, żony, sąsiadki, po prostu człowieka. To
wszystko zostanie zapewne na długo zapisane w głębi naszych serc. Ja
pozwolę sobie przypomnieć tylko o zasługach Jej samej i rodziny dla
piwniczańskiego regionalizmu i to przez wiele lat.
Już w roku 1952 mąż Heleny- Jan Kopyciński nagrywał pieśni i
przyśpiewki z naszego terenu i tworzy to teraz zasób muzealny muzyki
ludowej.Za sprawą rodziców w domu kultywowano tradycje ludowe,
chłopcy zawsze wiedli prym wśród kolędników a po założeniu
zespołu Dolina Popradu Marysia i Piotr byli wiodącymi śpiewakami i
tancerzami. Wzbogacali też repertuar zespołu o cenne pamiątki
dawności śpiewki. W tym domu szanowało się tradycję. Zaledwie
kilka miesięcy temu na potrzeby zespołu rozmawialiśmy z p. Heleną o
starych zwyczajach - wspominali święta. A teraz pisana Jej już
niebieska Wigilia.Ale umiłowanie folkloru w rodzinie trwa w Małych
piwnicokach występuje wnuczka.
Podziękujmy pani Helenie szczerymi słowami wiersza:
Bułaś kieby Matka dlo swoif nie swoif
teroz kiej Bóg cie wezwoł do niebieskif pokoji
świyci Twyk łocu jasnoś, echo serca serdecne
do nom Stwórca sie strycić- hań na posiady wiecne
Miłuwanie downości w serca dzieci wpojułaś
i po staryf zwycajaf przewodnickom jem bułaś
Do tańca i różańca, do Boga i do ludzi
bo fto inksy jak Matka w dzieciak iskre łobudzi
fto sie sercem uśmiechnie, dzieci ciepłem łodzieje
i w nocke nojcorniejso rozpoli w nos nadzieje.
Dzisiok ściyzkom jesiennom idzies w niebieskie strony
i echem downe śpiywki- Krystus bedzie kwolony
A w nasyf łocaf świyrcki, spominanie serdecne
niekze Pon Bóg nagrodzi Wos łodpocnieniem wiecnem.
(WŁD)
Podjazd do nowej części budynku MGOK od strony ul. Rzeszutki jest nie do zaakceptowania. Jest zbyt stromy i bardzo niebezpieczny. Nawet w normalny, suchy dzień łatwo się pośliznąć. A co będzie w zimie? Podjazd ma służyć m.in. osobom poruszającym się na wózkach, zdążającym do windy. Będzie to
niewykonalne, bo projektant nie uwzględnił różnic terenu. Podjazd powinien być przerobiony (ścięty), a przy granicy z terenem poczty wykonana łagodnie wznosząca się rampa, służąca
do przemieszczania się osobom na wózkach inwalidzkich.
b
Rodzina śp. Heleny Kopycińskiej
składa podziękowania
Regionalnemu Zespołowi „Dolina Popradu”
i Pani Wandzie Łomnickiej-Dulak
za wzruszające słowa pożegnalnego wiersza
Pamiętamy
Rajd szlakiem kurierów sądeckich
„Walka beznadziejna, walka o sprawę z góry
przegraną, bynajmniej nie jest poczynieniem
bez sensu. (...)”
We wrześniu 1939 roku rozpoczęło się
jedno z najtragiczniejszych wydarzeń w dziejach ludzkości. Terror II wojny światowej
objął nie tylko żołnierzy zawodowych, ale
także ludność cywilną. Piwniczna leżała na
pierwszej linii frontu między sprzymierzonymi wojskami Słowacji i Niemiec.
Mieszkańcy naszego miasteczka już od samego początku wojny składali swoje życie
w obronie ojczyzny. Pierwszym z nich był
przodownik Stra ż y Granicznej Antoni
Sidełko. Górzyste ukształtowanie terenu i dogodne położenie Piwnicznej na głównej trasie
Kraków - Nowy Sącz Koszyce Budapeszt
sprzyjało rozwojowi działalności kurierskiej.
W działaniach przerzutowych bardzo dużą
rolę odegrali piwniczanie pod dowództwem
Juliana Zubka ps. „Tatar”. Chcąc uczcić ich
pamięć MROK i Gimnazjum Publiczne
w Piwnicznej corocznie organizuje i uczestniczy w „Rajdzie szlakiem kurierów
sądeckich”.
W ramach przygotowania do imprezy
w szkołach naszej gminy przedstawiono
prezentacje ukazujące najważniejsze informacje na temat działalności kurierskiej na
Sądecczyźnie. Zweryfikował tę wiedzę konkurs przeznaczony dla uczniów szkół podstawowych i gimnazjów. Cieszył się on sporym
zainteresowaniem wśród młodzieży.
W dniu 26 września uczniowie terenu
z gminy, licealiści ze Starego Sącza oraz nasi
rówieśnicy ze szkoły w Mniszku n. Popradem
wyruszyli na rajd „Szlakiem kurierów sądeckich”. Aby poznać drogi, którymi wędrowali obrońcy naszej ojczyzny, uczestnicy
rajdu mogli wybrać sobie jedną z czterech
proponowanych przez organizatorów tras. Po
przejściu wyznaczonego szlaku uczniowie
brali udział w apelu podsumowującym rajd
i konkurs o kurierach. Spotkanie przy pomniku uświetniła obecność kombatantów wo24
jennych, członków Straży Granicznej, harcerzy z 4 NDH „Żar” oraz burmistrza i pracowników UMiG.
Kolejnym i ostatnim już punktem programu była biesiada z grochówką i kiełbaską
na placu przy Ski Hotelu.
Członkinie koła dziennikarskiego
w Piwnicznej
Katarzyna Jarzębak,
Maja Karai-Barszczewska
ZMIANA LOKALIZACJI!!!
Piwniczna Zdrój, ul. Halna 8
Zespół muzyczny
„VOXTAKT”
z Limanowej
poleca swoje usługi muzyczne na dancingach,
bankietach, przyjęciach weselnych, zabawach,
festynach, wieczorkach, biesiadach oraz innych
imprezach zamkniętych. Zespół gra na „żywo”
różnorodny repertuar.
Zapraszamy do oglądnięcia i posłuchania nas
na stronie internetowej: voxtakt.kylos.pl
KONTAKT
502-449-462, 502-936-805, 507-968-640
e-mail: [email protected]
REKLAM
A
A
M
A
EKL
R
REKLAM
A
Gazeta Samorządu Lokalnego
PRACOWNIA PROJEKTOWA
Architektoniczno-konstrukcyjna
inż. Włodzimierz Rec
Piwniczna Zdrój, ul. Źródlana 3a
tel. 18 44 64 447, kom. 601 083 886
e-mail: [email protected]
Oferuje usługi:
- sprzedaż projektów budowlanych z katalogów wraz z ich adaptacją,
- projekty budowlane na rozbudowy, przebudowy budynków,
- przygotowanie pełnej dokumentacji do uzyskania pozwolenia na budowę.
Red. naczelna, grafik i fot.: Barbara Paluchowa (BAS, /b/, BP);
Współpracownicy: Krystyna Bielczykowa, Jadwiga Błońska - Toronto,
Jolanta Gorczowska, Ewa Indyk, Monika Jasiurkowska, Małgorzata
Kożuch, Antoni Lebdowicz, Wanda Łomnicka-Dulak, Dariusz Łomnicki,
Małgorzata Miczulska, Beata Miechurska, Anna Żytkowicz;
Adres Redakcji: Piwniczna Zdrój, Rynek 11, MGOK, tel. 18 446 41 57;
Adres do korespondencji: ul. Partyzantów 7,
tel. 18 446 41 36, e-mail: [email protected], www.piwniczna.pl
Wydawca: MGOK w Piwnicznej;
Łamanie: PROJEKT, [email protected]
Druk: [email protected]
Pismo zrzeszone w Polskim
Stowarzyszeniu Prasy Lokalnej
www.pspl.webd.pl
Projekt Via Galicia, ostatnie, szóste spotkaniez cyklu „Moja Łemkowszczyzna”
Doświadczenia badacza
Dzięki Funduszom Europejskim dla Małopolski, odbyło się 7 września w Krynicy, w Muzeum Nikifora, spotkanie
z Antonim Krohem, etnografem, znawcą Łemkowszczyzny. Spotkanie prowadził Zbigniew Wolanin z Muzeum Okręgowego w N. Sączu. Partnerami całego projektu byli: Miasto Nowy Sącz, Powiat Sądecki i Uniwersytet Trzeciego Wieku.
z dziewcząt ma wygrać.. Przewodniczący chcąc opanować emocje
grzmi: panowie, sytuacja jest poważna, zezwalam na mówienie po
polsku! Do dzisiaj nie wiem, jakiej nacji była dziewczyna, która
dostała koronę piękności. O Watrze krążą anegdotki, np.: młody
Łemek przy rozkładaniu namiotu uderzył się i zaklął: k... mać.
Usłyszał to kolega: besiduj po naszemu - k... mat!
- Przeboje były z pomnikiem Armii Radzieckiej w Zyndramowej, który wzniosła (po co?) grupa kilku Łemków. Pomnik
składał się z pięcioramiennej gwiazdy, sierpa i młota, gilz
z czołgowych pocisków i fragmentu gąsienicy. Z odsłonięciem
pomnika były kłopoty. Sprzeciwiał się główny plastyk i architekt
miasta Rzeszowa, a specjalista wojskowy twierdził, że gilzy są
niewybuchami, które należy rozbroić. Odeskowano miejsce,
potem je wysadzono. Jednak pomnik został przez Łemków
odbudowany w nieco innym kształcie.
Antoni Kroh wyraził na zakończenie wdzięczność, że mógł
poznać i zrozumieć Łemkowszczyznę. Petro Murianka w podziękowaniu stwierdził, że Łemkowie są wdzięczni, bo gdy Kroh
w 1984 r. w Synagodze w N. Sączu przygotowywał z ramienia
Muzeum Okręgowego wystawę Łemky - Łemkowie, był już dla
nich autorytetem. Również przy opracowywaniu antologii
łemkowskiej literatury był jednym ze znakomitych tłumaczy.
Obecni w Nikiforówce uczestnicy spotkania, wśród których
byli: Julia Doszna, poeta Wł. Graban, radny pow.Adam Mazur, red.
Bożena Kruk z Almanachu Muszyny, państwo B i F. Kotarbowie
z Piwnicznej i duża grupa Łemków, żegnali się z Antonim Krohem
z serdecznością i usatysfakcjonowaniem. Dobrze jest mieć takiego
przyjaciela.
- Byłbym warszawiakiem, ale moja mama, przed I wojną
światową po ukończeniu UJ miała otwartą gruźlicę, a ja zachorowałem na astmę i zapadła decyzja, by zanieszkać w Bukowinie
Tatrzańskiej. W Warszawie uczyłem się w kilku liceach, potem po
ukończeniu studiów etnograficznych pracowałem 4 lata w Muzeum Tatrzańskim i od 1972 r. w muzeum w N. Sączu. W roku 1980
byłem dziennikarzem w piśmie lokalnym. W którymś materiale
stwierdziłem, że sądecczyzna jest wielokulturowa. Wtedy spotkał
sie ze mną Wasyl Sowa, który zrobił mi szczegółowy wykład na
temat Łemkowszczyzny - mówił A. Kroh.
- Ponieważ byłem nie tylko etnografem, muzealnikiem, ale
i przewodnikiem tatrzańskim, zainteresowałem się dziedzictwem
kulturowym Łemków. Wędrówki z Sową po wsiach były bardzo
pouczające. Będąc w Nowej Wsi mówił: tu jest moja pierwsza
ojczyzna, Łemkowszczyzna to druga, a trzecią ojczyzną jest
Polska. Wspominam tego człowieka z wielkim szacunkiem jako
nauczyciela. To on sprawił, że stałem się znawcą tej nacji. A za
moich młodych lat Łemkowie nie byli tak rozpieszczani jak np.
górale. Łemkowie trudnili się głównie rolnictwem, hodowlą i pasterstwem w przenośnych szałasach szatorach na hali. Jeśli dodać do
tego miłość i śmierć, to były tematy łemkowskich obyczajów
i pieśni. W górali od dawna pompuje się pychę, Łemkowie tego nie
doświadczyli nigdy. Wielką traumę związaną z wysiedleńczą akcją
„Wisła” starsi przeżywają do dziś, ale nie można wciąż i bez końca
mówić - oj, jak boli, jak boli... Młodzi patrzą na takie zachowanie
ze znużeniem.
- Bywałem często na Watrze w Zdyni. Kiedyś zaproszono mnie
do jury konkursu Miss Łemkowyny. Głosowałem na według mnie
najładniejszą dziewczynę, a tam były frakcje: łemkowska, ukraińska i kanadyjska. 7 jurorów dyskutuje, krzyczy, kłóci, która
Tekst i fot. B.Paluchowa
Ślubowania nadszedł czas - wspomnienie z Kosarzysk!
Jest taki dzień wśród uroczystości
szkolnych, który poświęcony jest głównie tym zaczynającym naukę - mowa
o Pierwszoklasistach. To oni czynią wielkie przygotowania pod pieczą Rodziców
i wychowawcy, by wypaść jak najlepiej
i „zdać” pierwszy „egzamin” na ucznia
szko ł y podstawowej przed ogromn ą
komisją, jaką jest cała społeczność szkolna.
Początki nie są łatwe. Trzeba się sporo
nagimnastykować, żeby zapamiętać długie
teksty, piosenki, tańce i ich kolejność,
a potem umieć zaprezentować się wobec
szacownego gremium gości i jeszcze do
tego wykonać wiele zadań. A kiedy już
nadchodzi ten jakże podniosły dzień, to od
rana wielka bieganina, krzątanina, by
przedstawienie było iście aktorskie i sala
ubrana i „słodkie” przyjęcie zapięte na
ostatni guzik i.... wiele jeszcze drobiazgów
dopilnowanych. Co to była za heca, kiedy
tu ż po powitaniu zebranych go ś ci,
Pierwszoklasistów zatrzymał Pan Policjant
(straszy kolega Karol), który rzekomo
zapragnął przeegzaminować tych młodych
uczestników ruchu drogowego. A pytał
prawie o wszystko i dawał mnóstwo zadań,
by za udowodnienie swojej wiedzy Pierwszaki mogły przejść przez pasy prosto na
uroczystość ślubowania. Jakby tego było
mało, ni stąd ni z owąd pojawił się Ekoludek (bohater pakietu edukacyjnego
Dzieci klas I-III tejże klasy) i znowuż
obsypał nieco przerażonych debiutantów
mnóstwem zadań. Po wielu trudnych
próbach Pierwszoklasiści udowodnili, że
właśnie tutaj - w Kosarzyskach jest ich
miejsce, bo tu - w Ich małej Ojczyźnie
powstała ich szkoła i na żadną inną by jej
nie zamienili. Rodzice z sentymentem patrzyli na swoje pociechy, bo i Oni kiedyś
w murach tej szkoły spędzili kilka ładnych
lat, a i ich wspomnienia są pozytywne
i pełne sympatii do tych minionych czasów.
Dowodem na to, że Pierwszoklasiści zdali
egzamin rewelacyjnie, była przemowa
26
pana dyrektora Mariana Dobosza, który
wraz z innymi zgodnie stwierdził, że i kultura i wiedza naszych nowych Uczniów jest
naprawdę imponująca. I kiedy by się wydawało, że już czas ruszyć na słodkie przyjęcie, pojawiły się jeszcze próby sprawdzenia zastosowania wiedzy w praktyce
przez pana Dyrektora. Ale i z zadaniami
Szefa szkoły Dzieci poradziły sobie z uśmiechem na twarzy. Pozazdrościć Im można zapału do pracy i bezstresowej odwagi
w podejmowaniu nowych wyzwań. By
tradycji stała się zadość, uczniowie klas
starszych wykonali krótkie programy
artystyczne oraz obdarowali młodszych
kolegów wieloma podarunkami, za co Im
dziękujemy. Jeszcze do tej pory czujemy
słodycz tych smakołyków. Miło patrzyć i
przeżywać zaangażowanie jakim wykazały
się nie tylko Dzieci, ale i Rodzice. To dobry
początek współpracy przez kolejne lata.
Wychowawczyni klasy I
Małgorzata Rams
Fot. Barbara Paluchowa
Spotkanie
z Antonim Krohem
w Krynicy
Po raz XX
W dniach 13 i 14 października 2012 r.
odbyła się XX Łemkowska Jesień Twórcza.
Na jej program złożyły się w sobotę
(13 października) w Nowym Sączu
(Miasteczko Galicyjskie).
Śpiewa Julia Doszna
15.30 - Spotkanie twórców z miłośnikami
łemkowskiej / rusińskiej literatury.
16.30 - Projekcja II części filmu Andrzeja
KopczyAkcja „Wisła" Na obczyźnie.
Wśród autorów piszących po łemkowsku, wystąpili też twórcy z ziemi piwniczańskiej Wanda Łomnicka-Dulak i Witold
Kaliński, a honory prowadzących pełnili:
Ołena Duć-Fajfer i Petro Marianka (przyja-
ciele Wrzosowiska). Po części oficjalnej
wspólnej kolacji towarzyszyły niepowtarzalne śpiewy Julii, Petro.
Wydarzeniem był na pewno przyjazd
gości ze Słowacji i Ukrainy.
(włd)
Fot. Franciszek Kotarba
Fot. Małgorzata Rams
17.00 - Otwarcie Jesieni. Słowo o ks. Teofilu Kaczmarczyku - współzałożycielu
Ruskiej Bursy w Nowym Sączu (z okazji
90. rocznicy jego śmierci).
17.30 - Spotkanie twórców z Polski, Słowacji, Ukrainy (Węgrzy nie dotarli) z miłośnikami łemkowskiej / rusińskiej literatury.
18.30 - Program artystyczny Julia Doszna,
akompaniament Mirosław Bogoń.
Zaś w niedzielę (14 października)
twórcy przenieśli się do Gorlic tam w Ruskiej Bursie (ul. Sienkiewicza 28) nastąpiło
o godz. 15.00 - Otwarcie Jesieni w Gorlicach. Słowo z okazji 20-lecia Łemkowskiej
Jesieni Twórczej.
15.15 - Otwarcie wystawy fotografii Jarosława Mazura pt. „Moje serce zasnęło
w Karpatach”.

Podobne dokumenty