OBSESJA RODZICÓW
Transkrypt
OBSESJA RODZICÓW
Uważam, że to czego nauczy Cię sport, jest bardzo pomocne w każdej innej dziedzinie życia. – Arnold Schwarzenegger Jeżeli pierwsze kroki w sporcie są już za Tobą, miałeś pewnie, możliwość obserwować zachowania rodziców na zawodach i treningach swoich dzieci. Każdy rodzić jest najmądrzejszy, a jego dziecko najbardziej utalentowane. A jeżeli pociecha przegrywa na zawodach, to z winy sędziego, z powodu wiatru, słońca, gorszego dnia, bólu głowy, brzucha lub paluszka. Nie dopuszczają do siebie, że to wina ich, trenera i dziecka, a nie zewnętrznych okoliczności. Patrzą, ale nie widzą. Słyszą, ale nie słuchają. Rozumieją, ale nie praktykują. Wygłaszają głośno poglądy, bez zastanowienia. Oceniają innych, nie patrząc na siebie. Żyją w innej rzeczywistości. Kieruje nimi obsesja, realizowania swoich samolubnych pragnień, a nie dobro dziecka. Robią to nieświadomie, bo nie wiedzą, że robią coś źle. Wielu rodziców nieświadomie wyrządza swoim dzieciom krzywdę, nie kontrolując wypowiadanych przez siebie słów. Zawsze, gdy chcesz, żeby Twoja pociecha zrobiła coś inaczej, lepiej, to musisz jej odpowiednio zwrócić uwagę. Zawsze mów do dziecka takimi wyrażeniami, które mają wydźwięk pozytywny, a nie negatywny. Do tych negatywnych należą: nie garb się; nie popełniaj błędów; ciężko pracuj; nie bądź smutny; nie płacz; nie bój się; nie panikuj. Znaczenie lepiej jest powiedzieć: wyprostuj się; bądź perfekcjonistą; pracuj efektywnie; uśmiechnij się; bądź pewny siebie; panuj nad emocjami. Lepiej, żeby Twoje dziecko kodowało w głowie słowa takie, jak profesjonalizm, doskonalenie, pewność siebie i wszystkie, te które mają pozytywny wydźwięk. Ważniejsze od tego co mówisz, jest jak to mówisz. Ton Twojego głosu i gestykulacja muszą być spójne z tym, co chcesz przekazać. Nie wystarczy kontrolowanie słów. Żeby efektywnie kształtować młodego człowieka, Twój ton głosu musi być idealnie dopasowany do słów, które wypowiadasz. Uniesiony głos i nerwowe ruchy rąk podczas tłumaczenia dziecku, żeby np. panowało nad sobą, nie przyniesie zamierzonego efektu. Każdy rodzić chce jak najlepiej dla swojego dziecka. To normalne. Podczas treningów i zawodów, często podpowiadają swoim pociechom, wykrzykując co dziecko robi źle, co ma zrobić, żeby było lepiej. Niestety, efekt w ponad 90% przypadków jest odwrotny od zamierzonego, bo zamiast motywować, de motywuję. Dzieci popadają we frustrację, gdy po raz kolejny słyszą, co robią źle. Zaskoczę Cię teraz pewnie, ale Twoje dziecko nie jest idiotą , żeby co chwile uświadamiać mu, co robi źle. Zawodnik wie to doskonale. Gdy jest zmuszony słuchać Twoich cennych uwag po raz kolejny, to nie dziw się, że reaguje obronnie na takie Twoje zachowanie, wykrzykując: cicho! Idź stąd! i podobne rzeczy.Chciałbyś, żeby w miejscu Twojej pracy, ktoś ogłaszał na forum publicznym, co robisz źle? Domyślam się, że nie. Żeby było mało, dołóż do tego przykładowe, emocjonalne, wręcz obsesyjne uwagi skierowane w Twoim kierunku. Tak samo, jak Ty byś sobie tego nie życzył, tak samo dziecko tego nie lubi. Najlepszym przykładem są inni rodzice, których miałeś okazję zobaczyć w takich akcjach. Gdy dziecko popełni jakiś błąd kiwają głową, łapią się za głowę, wykonują nerwowe ruchy, wychodzą z obiektu sportowego itp. Nie dość, że rzucają bezwartościowe uwagi swoim dzieciom, to dodatkowo odstawiają spektakl w postaci totalnego niekontrolowania emocji. Motywowanie młodego zawodnika powinno odbywać się w bardzo przemyślany sposób. Nieświadomi rodzice reagują jak zwierzęta: Akcja → Reakcja. Cała umiejętność polega na przemyśleniu, co powiedzieć i jak się zachować, żeby odnieść zamierzony cel – np. osiągnąć lepszą grę, robienie mniej błędów czy zmotywowanie zawodnika do walki. Nie wolno reagować bez analizy. Samokontrola rodzica to podstawa! Musisz kontrolować swoją mowę ciała, emocje i ton głosu, jakim mówisz do dziecka. Gdy uda Ci się utrzymać kontrolę nad tymi trzema rzeczami, dopiero wtedy powinieneś zastanowić się, co powiedzieć, żeby pomóc, a nie przeszkadzać. Każdy zawodnik jest inny, dlatego nie ma jednej złotej rady dla wszystkich. Jednego motywuje ‘kij’, a innego ‘marchewka’. Jeżeli będziesz świadomie szukał sposobu na motywowanie lub podpowiedzi, to znajdziesz. Jednak nie możesz pozwolić, by emocje wzięły nad Tobą górę. Tak, że zanim będziesz chciał, żeby Twoje dziecko się kontrolowało na treningu i na zawodach, sam musisz zacząć panować nad emocjami, by Twój przekaz być spójny i skuteczny. Zadawaj sobie jak najwięcej pytań i szukaj odpowiedzi: 1. Jak bym chciał na miejscu dziecka, żeby zwracał się do mnie mój rodzic na treningu, zawodach? 2. Jakie słowa wpływają pozytywnie na dziecko, a których unikać? 3. Jaką przybrać sylwetkę? Co moja mowa ciała ma przekazać dziecku? 4. Czy moje uwagi faktycznie podnoszą poziom gry dziecka? Powinieneś sobie uświadomić, że Twoje dziecko popełnia błędy nie dlatego, że zrobiło coś źle, tylko nie potrafi jeszcze grać! Jeżeli powiesz, że jest mistrzem treningu, a na zawodach prezentuje 40% swoich możliwości, to znaczy, że nie ukształtowały mu się nawyki prawidłowych ruchów. Błędy zawodnika wynikają z braku umiejętności, a nie z głupoty dziecka. Jeżeli chcesz, żeby utrzymywało równy i wysoki poziom na zawodach, to musi więcej trenować. Podpowiedzi z trybuny nic nie pomogą. Jeżeli na treningu zawodnik nie wyrobił sobie nawyków prawidłowej techniki, to będzie popełniał mnóstwo błędów na zawodach. Winny jest trener, a nie zawodnik. Rzadko się zdarza, że wina leży po stronie zawodnika. Bo jeżeli błędy sprowadzają się do problemów mentalnych, to z kolei Twoja wina, że tak wychowałeś własne dziecko. Złość, frustracja, strach przed podjęciem ryzyka, „paraliż”, brak pewności siebie – są tego przykładem. Odpowiedzialność za osobowość dziecka bierze rodzić. Wychowałeś mało pewnego siebie nerwusa? Podziękuj sobie. Nie karć dziecka za złe zachowanie, bo to nielogiczne. To nie jego wina, że akurat Ty go wychowałeś. Masz wymagania i podnosisz standardy swojemu dziecku? Najpierw zacznij wymagać od siebie, a następnie skup się na dziecku. Kontrolowanie siebie podczas zawodów jest ważne, ale równie istotne jest, co robisz i jak się zachowujesz po zawodach czy meczu swojej pociechy. Większość rodziców załatwia wszystko na ‘gorąco’. Zawodnik ledwo zejdzie z kortu czy boiska i musi wysłuchać, co masz mu do powiedzenia. Wszystko jest dobrze, jeżeli wygrało, gorzej się ma sytuacja po porażce. Dziecko tak samo jest człowiekiem, jak Ty. Jak przegra spotkanie, to niejednokrotnie bardzo to przeżywa emocjonalnie. Rozmowa bezpośrednio po złym występie nie ma najmniejszego sensu, chyba że zawodnik sam sobie tego życzy. Generalnie jednak należy poczekać, aż emocje opadną. Dopiero wtedy ma sens analiza i rozmowa. Sam brałeś niejednokrotnie udział w emocjonalnych sytuacjach takich, jak np. kłótnia z żoną i powinieneś wiedzieć, że argumenty nie działają, gdy emocje biorą górę. Zawsze lepiej odczekać. Do rozmowy po meczu również powinieneś podejść w odpowiedni sposób. Taki, żeby osiągnąć zamierzony cel. Jeżeli Twoje dziecko podłamało się psychicznie, szukaj sposobu, by uwierzyło w siebie. Nie ma motywacji do życia? Szukaj sposobu, by je zmotywować. To bardzo proste, ale wszystko znowu sprowadza się do świadomego i przemyślanego podejścia. Samokontrola, analiza sytuacji, cel rozmowy, ton głosu i słowa wypowiadane muszą być przemyślane, a nie pierwsze lepsze, jakie Ci ślina na język przyniesie. Akcja → analiza sytuacji → obranie taktyki → Reakcja. Jako mądry rodzic powinieneś wiedzieć, że nic nie wiesz o wyczynowym sporcie, jeżeli sam nie uprawiałeś żadnego sportu profesjonalnie na poziomie międzynarodowym. Jeżeli myślisz, że oglądanie Eurosportu, kilka zasłyszanych uwag od trenera podczas treningów i coraz wyższa pozycja w rankingach wyników sportowych Twojego dziecka sprawia, że wiesz już, o co chodzi w sporcie, to się grubo mylisz. Często trenerzy, którzy całe swoje życie poświęcili trenowaniu innych, wygadują głupoty na temat treningu, a co dopiero laik, taki jak Ty. Wielu rodziców obsesyjnie boi się kontuzji u swoich dzieci, zapominając o tym, że są one częścią sportu. To mniej więcej tak, jakby zawodowi rajdowcy WRC mieli jeździć ostrożnie, żeby nie rozbić samochodu. Niestety, bez ryzyka nie ma zwycięstw. Równie dobrze mógłbyś swojego dziecka nie wypuszczać z domu, żeby nie było chore. Podobnie wygląda sytuacja z ciałem sportowca. Trening musi być ciężki, a w razie kontuzji czy choroby – organizm naprawi i zregeneruje się. Obawy czy lęki spowodowane nadopiekuńczością prowadzą w ślepy zaułek. Jeżeli Twoje dziecko nie będzie trenowało bardzo ciężko, to niestety, nie osiągnie spektakularnych wyników. Prawdą jest, że są trenerzy, którzy nieświadomie prowokują swoimi treningami do kontuzji, dlatego należy być czujnym. Jeżeli kontuzje staną się nagminne, warto zasięgnąć rad u innych trenerów z dobrym CV w postaci wyników swoich wychowanków. Obawa przed kontuzją nie może wygrać z wiarą w skuteczny i ciężki trening. Ryzyko kontuzji jest nieuniknione. Ważne jest uświadomienie sobie faktu, że kontuzje są normalną rzeczą. Dzisiejsza medycyna i trening rehabilitacyjny są na tak wysoki poziomie, że z wielu ciężkich dolegliwości sportowcy wychodzą błyskawicznie. Uświadomienie sobie faktu, że nie masz bladego pojęcia o wyczynowym sporcie, jest bardzo ważne, bo prowadzi to do wytłumienia w Tobie negatywnych emocji, które z kolei mogą prowadzić do konfliktów na linii rodzic – zawodnik – trener. Obserwuj, słuchaj, pytaj, analizuj. To powinna być Twoja mantra. Jeżeli chcesz wygłaszać swoje uwagi dziecku, lepiej konsultuj je z trenerem. Gdy nie wiesz lub nie rozumiesz czegoś, to zapytaj trenera. Od tego w końcu jest. Nie możesz bać się zadawać pytań – im więcej, tym lepiej. Gdy trener nie potrafi Ci czegoś prosto i jasno wytłumaczyć, jest niepewny tego, co mówi i czujesz, że coś jest nie tak – szukaj odpowiedzi u najlepszych. Umawiaj się na spotkania i rozmawiaj z trenerami. Może się okazać, że aktualny trener nie jest dobry lub wręcz przeciwnie – zaczniesz go doceniać. Warto nie tyle szukać nowego trenera, co słuchać i analizować to, co mówi aktualny, a w razie wątpliwości, zasięgnąć rad u trenerów z dorobkiem w postaci wyników jego wychowanków. Zaufanie do trenera to podstawa. Jeżeli będziesz wywierał presję na poprawę wyniku i trener będzie ją odczuwał, może się to skończyć dramatycznie dla Ciebie i zawodnika. Gdy zawodnik musi zacząć wygrywać praktycznie od początku, to nie jest problem dla dobrego trenera, by szybko podnieść poziom zawodnika. Jednak takie podejście jest często krótkowzroczne. Po stokroć bardziej efektywny jest zawodnik, który nie poświęca dużo czasu na naukę techniki, ale ma tę naukę rozciągniętą w czasie (kilka lat). Jeżeli jest presja na wynik, to wystarczy nie wprowadzać zmian czy udoskonaleń w grze, bo nawyki nie stworzą się z dnia na dzień. Lepiej doprowadzić do perfekcji złą technikę – chcąc szybkich postępów w krótkim czasie. Niestety, takie podejście ma dramatyczne skutki w dłuższym czasie – wieloletni nawyk źle wykonywanych ruchów. Dlatego technika powinna być doskonalona za młodu, gdy jest jeszcze łatwo wprowadzać w niej korekty, bo nie ma obciążenia wieloletnimi złymi nawykami. Ma to wadę w postaci nie utrwalonych nowych technik. Coś za coś. Pamiętaj, żeby nie wywierać presji na poprawienie wyniku, bo może się to obrócić nie tylko przeciwko Tobie, ale również przeciwko Twojemu dziecku. link do artykułu - http://www.ftc.com.pl/blog/trening-mentalny/destrukcyjna-obsesja-rodzicow/