Zły duch nie zna się na

Transkrypt

Zły duch nie zna się na
Zły duch nie zna się na żartach
12 paź, 08:49 Grzegorz Górny / Miesięcznik Egzorcysta
Wywiad z o. Aleksandrem Posackim SJ
Czy kuszenie ze strony okultyzmu może grozić nam już od najmłodszych lat? Znam
przypadki, gdy w niektórych przedszkolach z okazji Dnia Dziecka rozdawano
maluchom laleczki Witch z dołączonymi do nich książeczkami. Czy może to być
niebezpieczne duchowo, czy też można spoglądać na to z przymrużeniem oka jak
na lalkę Baby Jagi na miotle?
Wywiad z o. Aleksandrem Posackim SJ
Co znaczy słowo „witch”? Po angielsku są to czary. Czary zaś – jak piszą św. Paweł Apostoł
i św. Jan Ewangelista – to grzech, z powodu którego można stracić zbawienie. Tak więc ta
laleczka jest figurką czarownicy. Baba Jaga była brzydka i kojarzona ze złem. Nasza sympatia
stała po stronie Jasia i Małgosi, a nie Baby Jagi. Tymczasem Witch jest piękna i atrakcyjna.
To jest zupełnie inna tradycja. Poza tym pojawia się ona w określonym kontekście – razem
z czasopismami „Witch”, do których dołączone są okultystyczne gadżety: talizmany, amulety,
wahadełka. To cały sprawnie zorganizowany przemysł lalkarski, który ma swoją komercyjną
strategię i od najmłodszych lat oswaja dzieci z atrakcyjnością czarów. Dzieci zaś są
szczególnie podatne na tego rodzaju wpływy. Po co je więc narażać? Kto zagwarantuje,
że z czasem nie wejdą one w to głębiej?
A co sądzić o coraz częstszym obchodzeniu w polskich przedszkolach i szkołach
uroczystości Halloween?
Halloween nie jest świętem chrześcijańskim, lecz wywodzi się z tradycji pogańskiej,
z celtyckich uroczystości ku czci boga śmierci Samhaina. Później tradycja ta została
zawłaszczona przez satanistów, którzy noc z 31 października na 1 listopada połączyli
z czarnymi mszami, orgiami seksualnymi i obrzędami jednoczenia się z demonami.
w niektórych sektach satanistycznych było to związane nawet ze składaniem ofiar z ludzi.
Założyciel Kościoła Szatana, Anton Szandor LaVey w swej „Biblii Szatana” pisał,
że Halloween, obok Nocy Walpurgii, to jedno z dwóch najważniejszych świąt
satanistycznych. w tym kontekście symptomatyczne jest, że w powieści „Harry Potter”
Halloween, celebrowane jako Noc Duchów, jest jednym z najważniejszych świąt w szkole
Hogwart. Można więc powiedzieć, że obchodzenie Halloween w szkołach czy przedszkolach
oswaja dzieci z klimatami demonicznymi, tym bardziej że łączy się je w sposób synkretyczny
ze Świętem Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym. Powoduje to zamieszanie w kwestii
naszego stosunku do świata zmarłych. Zamiast wołania do Boga o zbawienie dusz mamy
wywoływanie duchów, zamiast modlitwy – zaklęcia, zamiast religii – magię.
Ale przecież to wszystko jest traktowane jako zabawa.
Nie do końca. Nawet zabawa nie gwarantuje bezpieczeństwa, bo zły duch nie zna się
na żartach. Zwłaszcza gdy wchodzimy na jego teren, gdy „dotykamy” rzeczy zakazanych
przez Boga, gdy przekraczamy pewne granice, które są często niewidzialne. Stąd należy
raczej „dmuchać na zimne”. Wiele osób traktowało wywoływanie duchów jako zabawę,
a kończyło się na zniewoleniach duchowych. ŚwiętyTomasz z Akwinu pisał, że magia
zakłada wysyłanie zaproszenia do demonów poprzez różne znaki, gesty czy symbole.
Szczególną kwintesencją takiej postawy są święta pogańskie czy celebracje satanistyczne
koncentrujące się wokół rytów przywołujących świat duchów. i oto nagle okazuje się, że taki
właśnie dzień staje się okazją do świętowania.
Jednocześnie pojawiają się konkretne znaki otwierające nas na rzeczywistość duchową.
na przykład przebieranie się w różne kostiumy ma na celu zmylenie duchów, które mają
zwyczaj nawiedzać ludzi ostatniego dnia października. Tymczasem choćby z praktyki
egzorcystycznej wiadomo, że nękać ludzi mogą tylko złe duchy, które często imitują duchy
zmarłych, co jest zresztą typowe dla spirytyzmu. Poważniejsze wydaje się jednak inne
zagrożenie: Halloween wypiera Święto Wszystkich Świętych oraz Dzień Zaduszny
w świadomości – i w przeżywaniu – wielu dzieci. Ich stosunek do świata zmarłych przestaje
być kształtowany przez dogmaty wiary, które ulegają zbanalizowaniu. Nie ma wtedy
świętych obcowania, nie ma modlitwy za zmarłych, jest beztroska zabawa i igranie z ogniem.
Dlaczego więc mielibyśmy obchodzić jako swoje święto pogańskie i satanistyczne?
Jak w takim razie traktować andrzejki, które niemal powszechnie w polskich szkołach
rozumiane są jako okazja do powróżenia?
Zastanawia mnie, dlaczego wciąż nie traktujemy grzechu wróżbiarstwa poważnie. Święty
Tomasz nazywał ten grzech „uzurpacją prerogatyw boskich”. Biblia zakazuje nam nawet
„dotykać” tych rzeczy, zaś Katechizm Kościoła Katolickiego w artykule 2116 mówi bardzo
wyraźnie:
Należy odrzucić wszelkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do Szatana lub demonów,
wywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość. Korzystanie
z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska
jasnowidztwa, posługiwanie się medium są przejawami chęci panowania nad czasem, nad
historią i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie tajemnych mocy.
Praktyki te są sprzeczne z czcią i szacunkiem – połączonym z miłującą bojaźnią – które należą
się jedynie Bogu.
Inaczej mówiąc, chodzi o grzech bezbożności.
Proszę porozmawiać z nauczycielami i rodzicami. Nikt z nich nie uważa tego za
odwoływanie się do Szatana. Dla nich jest to tylko zwykła zabawa. Mogą też powiedzieć,
że nikt nie został przecież opętany przez andrzejki.
Nie chodzi tylko o Szatana, ale o niebezpieczne przekraczanie granic. Czy możemy je
wyraźnie wytyczyć? Czy mamy taką pewność?
Czy posiadamy taką wiedzę? Nie chodzi przecież o emocjonalny strach, ale roztropną obawę
o charakterze intelektualnym, mającą podstawy teologiczne i duszpasterskie. Co roku 30
listopada obchodzimy liturgiczne wspomnienie św. Andrzeja. Powinniśmy więc tego dnia
wspominać owego apostoła i męczennika, tymczasem urządzamy jakieś dziwne celebracje,
nie mające nic wspólnego z chrześcijaństwem i opierające się na pogańskich zwyczajach
wróżbiarstwa. Tu problemem nie jest to, że ktoś zostanie opętany przez andrzejki, ale to,
że od najmłodszych lat lekceważy się pewne zakazy i niszczy się pewne bariery. Podważony
zostaje autorytet Biblii, która bardzo wyraźnie sprzeciwia się jakimkolwiek tego typu
praktykom. w Dziejach Apostolskich mamy scenę, gdy św. Paweł egzorcyzmuje opętaną
wróżbitkę, wskazując zarazem na konieczność radykalnego odrzucenia każdej formy
wróżenia. Tymczasem my oswajamy i banalizujemy grzech, o którym Pismo Święte
wypowiada się z największym oburzeniem. Poza tym celebracja andrzejek i podobnych
pogańskich zwyczajów łączy się coraz częściej z narastającą otoczką kultu szczęścia
i bogactwa, które się w tym czasie wróżbiarsko przepowiada, obiecując osiągnięcie
powodzenia finansowego, sukcesów zawodowych czy szczęścia osobistego. Nie ma przecież
andrzejkowych wróżb – a przynajmniej ja się z takimi nie zetknąłem – które zapowiadałyby
katastrofy, wypadki, nieszczęścia.
W ten sposób andrzejki, a więc wróżby, łączą się podświadomie z dobrymi życzeniami, wręcz
z błogosławieństwem. Mamy więc do czynienia z odwróceniem znaczeń, gdyż Biblia mówi,
że wróżbici niszczą ducha wiary i moralność narodu oraz ściągają nań przekleństwa. Czy
mamy odwagę odrzucić Objawienie?
To ciekawy wątek: powiązanie szczęścia z pieniądzem, jakie stale pojawia się we
wróżbach.
Generalnie jest tak, że praktyki okultystyczne zmieniają świadomość w kierunku akceptacji
i przywiązania do grzechu, w tym także żądzy pieniądza. Dlaczego ludzie wybierają
bogactwo wbrew wzniosłym ideom swych ojców czy moralnym wartościom? Także dlatego,
że kuszą ich, często przebrani za psychologów i terapeutów, wróżbici i magowie. Często
obiecują złote góry jako najwyższe wartości: pieniądze i szczęście, bogactwo i zdrowie –
zawsze w nierozerwalnym związku.
W Dziejach Apostolskich, we wspomnianej już przeze mnie scenie, gdy św. Paweł wyrzuca
złego ducha z opętanej wróżbitki, pojawia się wyjaśnienie, że celem działalności owej kobiety
było przynoszenie zysku jej panom. Powiązanie między magią a pieniądzem pojawia się
także w innych miejscach Dziejów Apostolskich, np. w epizodzie z Szymonem Magiem,
który chciał kupić dary Ducha Świętego za pieniądze, czy podczas pobytu św. Pawła
w Efezie. Chrześcijanie w tym mieście poznosili księgi magiczne, których wartość
oszacowano na kolosalną sumę 50 tysięcy denarów w srebrze, a następnie publicznie je
spalili. Często więc wybór między Ewangelią a magią sprowadza się do wyboru między
Bogiem a mamoną.
Wielu chrześcijan unika jednak dzisiaj takiego stawiania sprawy na ostrzu noża. Nie
chcą podejmować radykalnych decyzji i dokonywać ostatecznych wyborów. Skąd,
zdaniem Księdza, to się bierze?
Myślę, że w niektórych przypadkach wynika to ze złej woli, która pozostaje obezwładniona
przez grzechy. Sądzę jednak, że większość ludzi nie ma dostatecznej wiedzy na temat
zagrożeń duchowych. Ich dezorientację potęguje panujący wokół zamęt pojęciowy, do
którego przyczynia się kultura masowa promująca postawy otwarcia na okultyzm. Jeśli mój
ulubiony bohater filmowy i literacki gwałci Prawo Boże, to i ja mogę uczynić to samo –
brzmi zakodowany komunikat. Badania socjologiczne wśród młodzieży wykazały,
że większość z nich traktuje okultyzm pozytywnie i nie dostrzega w nim zagrożenia.
Podobnie jest zresztą w większości produkcji filmowych, co z pewnością ma wpływ
na młodych ludzi. Trzeba się temu przeciwstawić.
Czy Biblia rzeczywiście tak surowo ocenia wróżbiarstwo?
Bardzo surowo. Nazywa je „splugawieniem”, „nierządem”, „obrzydliwością”. Potwierdza to
wyraźnie znany biblista ks. prof. Roman Pindel w swojej ważnej książce „Magia czy
Ewangelia?”. To nie tylko grzech bałwochwalstwa, ale także duchowego oszustwa, którego
ostatecznym celem jest utwierdzenie ludzi w grzechu i odwiedzenie ich od drogi zbawienia.
Dlatego zasługuje ono na najwyższy stopień moralnego potępienia.

Podobne dokumenty