OFOP pyta LPR - konsultacje.ngo.pl
Transkrypt
OFOP pyta LPR - konsultacje.ngo.pl
Monitorowanie obietnic przedwyborczych: Społeczeństwo Obywatelskie 2005-2009 OFOP pyta … odpowiada LPR - Czy w programie Państwa partii poruszane są kwestie dotyczące szeroko rozumianej kondycji społeczeństwa obywatelskiego? Zachęt do filantropii, czy samoorganizacji ludzi, aktywności społecznej? Waldemar Roszkiewicz (LPR): - Niewątpliwie tak, z tym, że my jesteśmy ukierunkowani na to, abyśmy mogli się rozwijać w rodzinach i dla rodzin. I wszystkie organizacje współpracujące, promujące zdrowy styl życia, czyli prowadzące uzupełniające działania pozainstytucjonalne, są jak najbardziej w naszym zasięgu i w naszej gestii. - Czy Państwo w ogóle przewidujecie współpracę z organizacjami pozarządowymi w parlamencie? A jeśli tak, to w jakim kształcie? Do tej pory był zespół parlamentarny ds. organizacji pozarządowych? Czy powinien zostać utrzymany, czy należy to jakoś inaczej zorganizować? W.R.:- Współpraca na pewno powinna zostać utrzymana, ale trzeba ją zorganizować troszkę inaczej, dlatego, że między innymi Ustawa o pożytku publicznym i o wolontariacie promuje duże organizacje. Widać to na szczeblu samorządowym. Wiele drobnych organizacji ma problemy z przebiciem się przez wymogi tej ustawy. Mają ograniczone możliwości. Na przykład przez to, że samorządy, które obowiązkowo muszą wydawać pieniądze w formie konkursów dla jednostek pożytku publicznego – mają problemy ze sformułowaniem oferty konkursowej. Jest wiele cennych inicjatyw, na przykład ktoś chce zorganizować obóz dla dzieci w małej społeczności, a my jesteśmy ograniczeni, teoretycznie województwo ma swoje zadania, które obejmują inny zakres. Druga sprawa, że jeżeli ogłaszane są na przykład dwa konkursy w roku, to ludzie, którzy nagle się zorganizuję, a nie potrafią z tego skorzystać. Mamy wiele sygnałów, że jednostki organizacje w terenie są pokrzywdzone. - Czyli ustawę trzeba by jakoś zmodyfikować? W.R.:- Zmodyfikować, na tyle, żeby ułatwić funkcjonowanie tych niewielkich organizacji, które działają w terenie. Wiele stowarzyszeń, np. rodziców dzieci autystycznych może się zjednoczyć. Może powstać wielkie ogólnopolskie, czy nawet europejskie towarzystwo, które będzie aspirowało o środki finansowe, ale to też trzeba by wspomagać. - A w samym parlamencie widzicie państwo miejsce dla organizacji pozarządowych? W.R.: - Moje doświadczenia związane są przede wszystkim z pracą w samorządzie. Obraz prac parlamentarnych, jaki się widzi w przekazie medialnym, to jest przepychanka o "i", "lub czasopisma", natomiast jak wygląda praca w komisjach merytorycznych, tego się nie pokazuje. A większość ważnych spraw decyduje się w komisjach merytorycznych. Wyobrażam sobie, że to może być bardzo podobne do pracy samorządu województwa. Podobny mechanizm, może bardziej rozbudowany, może z większą otoczką ekspertów i prawników. I niewątpliwie musi być słyszany głos strony trzeciej. Nie tylko organu stanowiącego prawo i organu wykonawczego, ale jeszcze tego trzeciego, który ma z tego ewentualnie skorzystać. Na przykład, w sprawach zdrowia to musi być zarówno głos pacjentów, czyli potencjalnie każdego z nas, jak i organizacji pożytku publicznego. Nie tylko tych dużych, które mają wpływy na takie, a nie inne sformułowanie w ustawie o pożytku publicznym, ale również tych drobnych. Tylko pojawia się kwestia reprezentatywności. Jak znaleźć reprezentatywność, jaki znaleźć pułap do wymiany myśli, opinii? To jest strasznie trudne. Ale przy dzisiejszych środkach technicznych, myślę, że to jest coraz łatwiejsze. Większość dysponuje internetem. Są możliwość takich konsultacji. I niewątpliwie trzeba korzystać ze spostrzeżeń ludzi, którzy pracują w OFIP 23-24.09.2005 Monitorowanie obietnic przedwyborczych: Społeczeństwo Obywatelskie 2005-2009 terenie. Na różnego typu spotkaniach sygnalizowałem tą niedoskonałość Ustawy o pożytku publicznym i o wolontariacie, krzywdzącą drobne jednostki. Wtedy słyszałem „Panie, jest tyle spraw do poprawienia w Polsce, ta ustawa nie jest najważniejsza!”. Ale to jest jeden z elementów, który powoduje, że w Polsce nie ma społeczeństwa obywatelskiego. Tym bardziej w sytuacji takiej, gdy tworzy się grupa, która zawłaszcza sobie prawa do społeczeństwa obywatelskiego, twierdząc, że ma monopol na mądrość. Nasze społeczeństwo jest za bardzo różnorodne, żeby jedna grupa mogła je reprezentować. Obecność nawet tych niewielkich, lokalnych stowarzyszeń, które powstają i wsłuchiwanie się w ich głos może spowodować, że będziemy iść naprzód, a nie będziemy się uwsteczniać. Drobne organizacje najlepiej wydają pieniądze. Im większy moloch organizacyjny, tym więcej pieniędzy gubi po drodze. Zjada własny ogon, żeby mieć pieniądze, żeby się dobrze reklamować. A ludzie, którzy w małym środowisku potrafią zebrać po parę złotych, żeby zorganizować wypoczynek dla dzieci niezamożnych, czy ich dożywianie - nie mają pieniędzy, żeby się reklamować w telewizji i w prasie. - Czy uważa Pan, że mechanizm przekazywania na organizacje 1% podatku dochodowego powinien zostać utrzymany? W.R.:- Na pewno tak. - W takiej formie, jak jest teraz, czy może zwiększyć ten procent lub ułatwić przekazywanie tych pieniędzy? W.R.: - Jest to skomplikowane i na pewno trzeba by to uprościć. Dobrym pomysłem jest, żeby to było rozliczenie w bieżącym roku. To ułatwia przekazywanie pieniędzy do poszczególnych stowarzyszeń. Na pewno trzeba też wyciągnąć wnioski z analizy na co zostały przekazane pieniądze uzyskane z 1%. Z tego, co pamiętam, nie wszyscy jeszcze skorzystali z tej szansy. Znaczna część społeczeństwa nie skorzystała z tej możliwości. - Uważa Pan, że należy taką możliwość promować? W.R.: - Na pewno tak, bo jest to element naszej – każdego z nas - współpracy z organizacjami pozarządowymi. W ten sposób mogę wesprzeć jakieś dobre działanie. Przy czym te kwoty 1% w warunkach polskich, nie są oszałamiające. Wyobrażałem sobie, że to będą nie wiadomo jakie pieniądze z naszego – mojego i żony - dochodu, a okazało się, że to jest jakieś 100, 200 zł. Ale na pewno z tych kropli można nazbierać jakąś miarkę. Może warto pomyśleć o zwiększeniu tej kwoty, tylko nie wiem, co na to budżet państwa. Do tego też trzeba podchodzić w sposób racjonalny, żebyśmy nie wylali dziecka z kąpielą. Aczkolwiek jest to niewątpliwie dobra sprawa dla funkcjonowania tych małych organizacji. Chociaż, jak sądzę, to i tak te największe organizacje przejęły najwięcej 1%, bo dobrze się reklamowały. - Czy uważa Pan, że powinien istnieć wydzielony specjalnie fundusz dla wspierania inicjatyw obywatelskich, tak jak teraz jest Fundusz Inicjatyw Obywatelskich? W.R.: - Osobiście na takie specjalne fundusze, na specjalne organizacje i jednostki specjalne, to zawsze patrzę trochę nieufnie. Być może ten fundusz jest konieczny, ale jaki jest proces upubliczniania poodejmowanych decyzji? To jest dla mnie nie do końca jasne. Pieniądze trzeba w jakiś sposób przekazywać. Natomiast chodzi oto, żeby to mogło być w sposób jasny i prosty kontrolowane. Nie chodzi o to, żeby ktoś miał nad tym władzę. Tylko, żeby te pieniądze trafiały do tych, którzy tego naprawdę potrzebują. Aczkolwiek potrzebujących będziemy mieli zawsze za dużo i nie wszyscy są obdarowywaniu w równy sposób. Trzeba się zastanowić nad algorytmem podziału tych środków. To nie znaczy, że każdemu trzeba dać po dwa grosze, bo to jest nic. Chodzi o to, żeby dofinansowywać akcje, które naprawdę są ważne. I może nie co roku te same OFIP 23-24.09.2005 Monitorowanie obietnic przedwyborczych: Społeczeństwo Obywatelskie 2005-2009 organizacje. Chociaż ci, którzy wykonują już któryś rok z rzędu jakąś akcję i robią to dobrze powinni być docenieni. Tak jest na przykład z akcją Pogodne Lato, którą organizujemy w ramach samorządu wojewódzkiego. Wiemy, że ZHP to robi dobrze i akcja spełnia swoją rolę. I jeżeli ZHP wystartuje w przyszłym roku do konkursu, to trudno powiedzieć, że oni to zrobią źle, bo chcemy dać pieniądze innej jednostki. Trzeba zawsze podchodzić do tego w sposób rozważny. Nie dawać zawsze tym samym, ale też nie utopić pieniędzy. Co z tego, że potem możemy starać się dochodzić tych środków z odsetkami, jak może się okazać, że nie ma z kogo ściągać. - Czy ten fundusz powinien zostać przy Ministerstwie Polityki Społecznej? W.R.: - Nie wiem, trzeba by dokładnie poznać, jak są rozdawane pieniądze z tego funduszu. I Dobrze byłoby, żeby ktoś odpowiedzialny za sprawy socjalne miał jakąś rezerwę, po to, żeby można było w trybie pilnym coś załatwić. To nawet nie chodzi o jakieś kataklizmy, ale na przykład o sytuację taką, gdy drobna organizacja chce wywieźć dzieci na wakacje i potrzebuje dofinansowania 5-10 tys., żeby zorganizować przejazdy, a resztę załatwią już sami. - Czy uważa Pan, że w Narodowym Planie Rozwoju na lata 2007-2013 powinien zostać utrzymany Sektorowy Program Operacyjny Rozwój Społeczeństwa Obywatelskiego? W.R.: - Musi taki program zostać. Pan prezydent Kwaśniewski był uprzejmy powiedzieć, że albo NPR albo LPR. Okazuje się jednak, że nie Pan prezydent Kwaśniewski, tylko LPR będzie następną edycję NPR przyjmował. Partia, którą reprezentuje, aczkolwiek nie jestem jej członkiem, ma bardzo duże znaczenie w samorządzie lokalnym. Około 20% samorządowców jest z LPR. I będzie miała coraz większe znaczenie. A media przedstawiają nas jako tych żądnych krwi facetów, nie do końca zrównoważonych psychicznie. My naprawdę potrafimy merytorycznie pracować. I pracujemy. Musi być jakiś program, który będzie pozwalał na rozwój obywatelski, na rozwój inicjatyw. Natomiast, czy to nazwiemy SPO RSO czy jakoś inaczej... Muszą być zagwarantowane pieniądze na realizację pewnych planów rozwoju społeczeństwa lokalnego, bo na tym to polega. - Czy w programie LPR są propozycje dotyczące sfery prawno-regulacyjnej dla organizacji pozarządowych, np. odpisy od podatków na darowizny? W.R.: - Program podatkowy jest bardzo skomplikowany. Racjonalnie myśląc coś takiego musi być. Jest propozycja obniżenia podatków osobistych, możliwość rozliczania nie tylko małżonków, ale i rodzin – zarówno pełnych, jak i niepełnych. Racjonalną postawą jest możliwość skorzystania z odpisu na organizację pożytku publicznego, między innymi może zmiana wielkości odpisu 1%. Po prostu ludzie decydują, kogo będą wspierać. Jaką szkołę chcą utrzymywać Musi być możliwość przekazywania części ze swoich pieniędzy do konkretnej jednostki, czy konkretnego adresata realizującego zadania społeczeństwa obywatelskiego. W ten sposób możemy promować takich, a nie innych. Wcześniej mówiliśmy o tych funduszach specjalnych, które są w czyjejś gestii. Nie możemy oczekiwać, że wszystko ma załatwić ktoś za nas, niewidzialna ręka wiceministra, czy dyrektora departamentu w ministerstwie, która ma dzielić... To jest nasza decyzja, każdego z nas. Z przekazywaniem pieniędzy jest podobnie jak z kartką do głosowania. Jest to miara naszej wolności, a nie ograniczanie jej. Rozmawiała Magda Dobranowska-Wittels (www.ngo.pl) OFIP 23-24.09.2005