Zeszyt 1 - Muzeum Śląskie

Transkrypt

Zeszyt 1 - Muzeum Śląskie
Spacerownik
Powstańczy
nr 1
+
Bezpłatny dodatek do „Gazety Wyborczej”
20 maja 2011
Idziemy śladami powstańców śląskich po Katowicach i Sosnowcu +
Spacerowniki Powstańcze
Kolejne emisje:
3 czerwca
10 czerwca
Wyjątkowa seria czterech zeszytów o trudnej historii Ślązaków
27 maja – zeszyt nr 2
Partnerzy:
30773963
Spacerownik POWSTAŃCZY
2
W numerze
Od Blancharda do Szeptyckiego:
Gdzie urzędował człowiek,
który miał władzę większą
niż prezydent? Dlaczego Polacy
bronili Niemieckiego Domu?
Gdzie spał Józef Piłsudski?
Skąd powstańcy skradli ponad
100 tysięcy marek?
Gdzie Wojciech Korfanty
podejmował śniadaniem generała
Szeptyckiego?
Powstania były
bliżej, niż myślisz
– S. 3-7
Hotel Lomnitz - siedziba
nieoficjalnego rządu na czele
z Wojciechem Korfantym
– S. 8-9
Andrzej Mielęcki,
rycerz bez skazy. Jak i dlaczego
pod bokiem francuskiego wojska
zginął polski lekarz?
Józef Krzyk
Gazeta Wyborcza
– S. 10
Opowstaniach śląskich przypominają już
Sosnowiec czcił powstańców.
Gdzie powstał pierwszy pomnik
poświęcony powstańcom?
– S. 12
Zagłębie nie było obojętne
– S. 13
Bratnia pomoc zza Brynicy
– S. 14
Śląski cmentarz w Sosnowcu
– S. 15
Śladem płk. Blancharda i gen.
Szeptyckiego
– S. 16
ADRES RED
REDAKCJI
AKCJI:
UL. TOWAROWA 4, 43-100 TYCHY
RED
EDAKTOR
AKTOR PR
PROWADZĄCY
ADZĄCY:
JÓZEF KRZYK
FOTOED
OTOEDYCJA
CJA:
PRZEMYSŁAW JENDROSKA
PROJEKT
OJEKT GRAFICZNY:
ANDRZEJ PASIERBSKI
MATERIAŁY
TERIAŁY ARCHIW
ARCHIWALNE
ALNE:
MUZEUM ŚLĄSKIE W KATOWICACH
NA OKŁADCE:
DEUTSCHES HAUS - KAMIENICA,
W KTÓREJ SIEDZIBĘ MIAŁ POLSKI KOMITET
PLEBISCYTOWY W KATOWICACH
PARTNER PR
PROJEKTU
OJEKTU:
MUZEUM ŚLĄSKIE W KATOWICACH
WYDANIE PRZYGOTOWANO W RAMACH
ROKU PAMIĘCI POWST
WSTAŃ
AŃ ŚLĄSKICH
czyć o przyłączenie swojej ziemi do Polski,
zaś drudzy – wprost przeciwnie – uważali,
że ich powinnością jest wierność niemieckiej ojczyźnie.
To także z powodu tych targających Ślązakami emocji, aby zapobiec rozlewowi krwi
(co i tak się nie udało) mocarstwa przysłały
tu swoje wojska i urzędników.
I co? Jedynym śladem po tych wydarzeniach miałyby być pomniki? A gdzie toczyły się walki? Gdzie urzędowali alianccy urzędnicy? Gdzie stacjonowały wojska? Z odpowiedzią na te
pytania często nie radzą
sobie już nawet historycy. Znają nazwiska dowódców oraz szlak bojowy różnych formacji
i potrafią podać dokładne daty różnych zdarzeń,
ale proszeni o wskazanie
dokładnego miejsca, bezradnie rozkładają ręce.
Właśnie dlatego postanowi liś my uło żyć spa ce row ni ki powstań cze
– przewodniki po miejscach, które były tłem dla
wydarzeń z lat 1919-1921.
Uda ło się nam zna leźć
ich wiele – świadków wydarzeń ważnych i dramatycznych, ale czasami też
za baw nych i gro te sko wych. Mamy nadzieję, że
dzięki tym spacerownikom niektórzy przestaną
patrzeć na powstania śląskie jak na opowieści z innego świata. One działy
się du żo bli żej, niż my ślisz. Może nawet tuż koSztandar Towarzystwa
Gimnastycznego „Sokół” w Dębie
ło twojego domu?
dziś tylko pomniki i wmurowane gdzieniegdzie w ściany domów, przeważnie pokryte patyną tablice. Nic dziwnego, że większość
z nas myśli o powstańcach jak o ludziach
z innego świata, z którymi my na początku
XXI wieku nie mamy nic wspólnego.
A przecież uczestnikami wydarzeń z lat
1919-1921 targały, jak i nami, wielkie emocje.
Dużo gwałtowniej niż my spierali się o to, co
dla Śląska byłoby najlepsze. Wydawali gazety, drukowali plakaty, spotykali się na wiecach i demonstrowali na ulicach.
Przez te spory jedni chwycili za broń, by wal-
Spacerownik POWSTAŃCZY
3
Od Blancharda
do Szeptyckiego
Mijamy te miejsca codziennie. W samym środku Katowic są budynki,
które były świadkami wielkich wydarzeń podczas powstań śląskich
i plebiscytu. Pora, by się im przypatrzeć
iektórzy historycy przypuszczają,
że pułkownik Blanchard, powiatowy kontroler Międzysojuszniczej
Komisji Rządzącej i Plebiscytowej
w Katowicach, urzędował w nieistniejącej już kamienicy na rogu dzisiejszych
ulic Warszawskiej i Mielęckiego. Zbudowana pod koniec XIX wieku, a w PRL-u zaniedbana, zawaliła się w 1999 roku w trakcie remontu i nie pozostał po niej nawet kamień,
bo gruz uprzątnięto, aby nie szpecił okolicy.
Blanchard swoją siedzibę miał jednak nie
w niej, ale w znajdującej się też na rogu tych
samych ulic, ale bliżej rynku, willi Sacksa,
budynku, który pod koniec XIX wieku należał do Ludwika Katza, właściciela fabryki papy dachowej. Dowodów na to nie brakuje. Taki adres – Friedrichstrasse 7 – podaje w swoim „Zarysie trzech powstań śląskich” Jan Ludyga-Laskowski, świadek epoki (był dowódcą powstańczej dywizji) i historyk. Jego informację potwierdza Andrzej Rożanowicz,
mieszkający w sąsiedniej kamienicy (pod numerem 5.) syn zasłużonego działacza narodowego rodem z Wielkopolski. Pośrednim
dowodem mogą być również archiwalne fotografie, na których widać prezentujących
broń żołnierzy francuskich z czasu ich pobytu w Katowicach.
N
Willa dla pułkownika
Wprawdzie samej willi Sacksa na tych fotografiach nie uwieczniono, ale wniosek taki można wysnuć z widoku budynków po drugiej
(z parzystymi numerami) stronie ulicy Warszawskiej. Wyraźnie dostrzec można na tych
fotografiach kamienicę, w której mieszkał doktor Andrzej Mielęcki. Za taką lokalizacją przemawia też reprezentacyjny charakter willi. Powiatowy komisarz sprawował w Katowicach
najwyższą władzę i miał do pomocy własny
aparat urzędniczy. Odpowiadał jedynie przed
dyrektorem spraw wewnętrznych Międzyso-
BARTŁOMIEJ BARCZYK
– pisze Józef Krzyk
Warszawska 7, obecnie bank, a przed przebudową siedziba Międzysojuszniczej Komisji
Rządzącej i Plebiscytowej
juszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej
w Opolu. Działając w imieniu tej komisji, miał
czuwać nad spokojem i przygotowywać warunki do przeprowadzenia plebiscytu. Bez jego zgody nie można było zatrudniać ani zwalniać urzędników. Do jego kompetencji należało też wydawanie oraz uchylanie decyzji administracyjnych, a ponadto nadzór nad służbami publicznymi. To on wydawał zezwolenia
na zorganizowanie wieców ipublicznych spotkań. Nadzorował ceny na poszczególne towary i rozstrzygał spory między pracodawcami
a pracownikami. Do niego musiała się zwrócić każda osoba w sprawie otrzymania przepustki granicznej oraz paszportu.
Trudno sobie wyobrazić, aby człowiek
obdarzony tak dużą władzą zgodził się za-
mieszkać w zwyczajnej (choć okazałej, bo
trzypiętrowej) kamienicy, skoro miał pod
bokiem wygodną willę. Niestety, tuż po wyjeździe Blancharda została ona przebudowana. Jej obecny kształt zawdzięczamy architektowi Jaretzkiemu, który w 1923 roku
na zlecenie Banku Związku Spółek Zarobkowych wkom po nował mu ry sta rej wil li
w nowy obiekt. Budynek nadal był jednak
świadkiem wydarzeń politycznych – w latach 1927-1937 mieściły się tu biura Komisji
Mieszanej dla Górnego Śląska. Ta instytucja rozstrzygała polsko-niemieckie spory na
terenie dawnego obszaru plebiscytowego.
Z kolei w bocznym skrzydle tego gmachu
swoją pierwszą siedzibę miało Polskie Radio Katowice.
Spacerownik POWSTAŃCZY
Wspo mi na Lud wik Go łąb,
po wsta niec z Dę bu:
Doktor Jarczyk nakazał nam, abyśmy
bronili komitetu do ostatka. Przewaga
napastników była jednak ogromna.
Mimo bohaterskiej obrony po dwugodzinnej ciężkiej walce bojówkarzom
i oddziałowi Sicherheitspolizei udało
się wtargnąć do gmachu, gdzie zaczęli
demolować wnętrze i wszystko niszczyć. Na koniec polali wszystko benzyną i podpalili ją. Nasza nieliczna grupa
wycofała się przez dach. W ręce bandziorów wpadli tylko Szramek i doktor
Jarczyk. Trudno opisać, jak Niemcy pastwili się nad nimi. Jak dzikie bestie,
a nie ludzie. W wyniku odniesionych
obrażeń Szramek wkrótce zmarł. Już
nazajutrz członkowie POW samorzutnie obstawili patrolami całe Katowice,
a polska ludność demonstrowała na
ulicach. W nocy z 19 na 20 sierpnia
1920 roku wybuchło na całym obszarze plebiscytowym II powstanie.
Oczami satyryków
W ten sposób niemiecki strach przed
powstańcami i zarządzonym na 1921
rok plebiscytem skomentował rysownik pisma „Kocynder”. Zegar za chwilę
wybije północ i rozpocznie się nowy
rok, a uwieszający się na wskazówce
Niemiec za wszelkę cenę chce ten
moment odwlec.
Za pomocą takich rysunków szefowie
Polskiego Komisariatu Plebiscytowego, którzy patronowali wydawanemu
początkowo w Bytomiu, a potem
w Mikołowie i Katowicach czasopismu, próbowali przekonać górnośląskich Polaków, że Niemców uda się
pokonać nie tylko zbrojnie, ale też
przy urnach.
Warszawska 10, na drugim piętrze mieszkał dr Andrzej Mielęcki
Kamienica doktora
Stojąc w tym miejscu, warto pomyśleć o dramacie, do którego doszło w tej okolicy 17 sierpnia 1920 roku. Tłum podekscytowanych niemieckich mieszkańców Katowic wyszedł manifestować swoją radość z upadku Polski. Gazety właśnie poinformowały, że wojska bolszewickie zdobyły Warszawę. Gdyby tak się
rzeczywiście stało, oznaczałoby to kres nadziei tych wszystkich ludzi, którzy chcieli
przyłączyć Górny Śląsk do Polski. Zanim po
następnych długich godzinach okazało się,
że Polakom udało się odeprzeć bolszewicką
ofensywę, Niemcom się zdawało, że są panami sytuacji. Krzyczeli: „Nieder mit Polen, nieder mit Frenkreich!” (precz z Polską, precz
z Francją).
Jednak pułkownik Blanchard nie zamierzał tolerować na ulicach rządzonego przez
siebie miasta niemieckiej manifestacji. Z pobliskich koszar sprowadził szwadron huzarów,
który dołączył do obecnej już przed budynkiem kompanii piechoty. Gdy próba rozpędzenia tłumu przy użyciu szabel się nie powiodła,
wydał rozkaz otwarcia ognia zkarabinów. Eksplodowały też granaty. Dziesięciu ludzi zginęło, inni zostali ranni. Była godzina 14.
Z okien swojego mieszkania (Warszawska 10) widział to doktor Andrzej Mielęcki.
Zbiegł na dół, żeby opatrywać rannych, ale
ktoś z tłumu go rozpoznał jako członka Polskiego Komitetu Plebiscytowego i krzyknął,
że to z jego mieszkania rzucano granaty. Doktora pobito do krwi, a dogorywającego wywleczono z ambulansu, którym sanitariusze
wieźli go do pobliskiego szpitala elżbietanek,
i wrzucono do Rawy. Dziś pamiątką tamtych
wydarzeń jest pokryta patyną tablica.
DAWID CHALIMONIUK
Oczami powstańca
DAWID CHALIMONIUK
4
Polski Komitet Plebiscytowy
Rankiem następnego dnia (18 sierpnia) doszło do kolejnych rozruchów. Po Katowicach
Siedziba Polskiego Komitetu Plebiscytowego,
na dole pocztówka sprzed ponad 90 lat
Niemieckie gniazdo
Powstańcy śląscy świetnie zdawali sobie też
sprawę ze znaczenia dwóch budynków przy
ulicy Młyńskiej. Pierwszy z nich to kamienica przy Młyńskiej 21, w której znajdował
się hotel (a na parterze restauracja) Antoniego Klemensa. To tutaj przemysłowcy górnośląscy w przeddzień III powstania mieli
zadeklarować, że w razie odłączenia Górnego Śląska od Niemiec zniszczą swoje zakłady, aby nie dostały się w polskie ręce. Sprawę nagłośniły w nadzwyczajnych wydaniach
1 maja 1921 roku polskie gazety i podały nawet nazwiska przedsiębiorców, którzy w tej
naradzie mieli brać udział. Ogłoszone przez
nich sprostowanie nie miało już znaczenia
– Wojciech Korfanty, który razem z polskim
wywiadem wojskowym przygotował tę prowokację, wykorzystał to rzekome oświadczenie jako pretekst do wybuchu III powsta-
DAWID CHALIMONIUK
Biuro adwokata
Jeszcze bardziej tajemniczo niż z adresem
siedziby pułkownika Blancharda przedstawia się sprawa z hotelem Residenz przy obecnej ulicy św. Jana 10 (na jego parterze znajduje się dziś teatr Ateneum). Według niektórych
źródeł znajdowała się tu siedziba Polskiego
Komitetu Plebiscytowego. Także tu od 1919
roku mieściło się Polskie Centralne Biuro Informacyjne, w którym pracowali adwokat
Stanisław Kobyliński i redaktor Edward Rybarz (współorganizator Polskiej Organizacji
Wojskowej Górnego Śląska, a w międzywojniu poseł na Sejm Śląski i naczelnik gminy
Łagiewniki). Biuro zajmowało się m.in. udzielaniem porad prawnych, ale historycy nie są
zgodni, czy istniało tu jeszcze w 1920 roku,
gdy główna kwatera Polskiego Komitetu Plebiscytowego w Katowicach znalazła się w Deutsches Haus.
Św. Jana 10, tutaj urzędował adwokat Stanisław Kobyliński
Niemiecki komitet
Niedaleko od tego miejsca,
przy ulicy Dworcowej, w gmachu Central
Hotelu (dzisiaj hotel Diament) swoją siedzibę
miał Niemiecki Komisariat Plebiscytowy.
Jego pracami kierował burmistrz Rozbarku
Kurt Urbanek
DAWID CHALIMONIUK
krążyły francuskie czołgi, ale gdy pułkownik
Blanchard został poinformowany, że pod jego siedzibę została podłożona mina, nakazał
ewakuację wszystkich swoich ludzi do koszar
(przy obecnej ulicy Francuskiej). To tylko zachęciło Niemców do jeszcze śmielszych akcji. Tłum ruszył w stronę siedziby Polskiego
Komitetu Plebiscytowego (na rogu dzisiejszych ulic Wojewódzkiej (wtedy Holteistrasse) i Plebiscytowej, po drodze plądrując np.
redakcję kierowanej przez Pawła Pośpiecha
„Gazety Ludowej” (Wojewódzka 14).
Dostępu do budynku Polskiego Komitetu
Plebiscytowego (wtedy pod nazwą Deutsches
Haus) bronił kierownik tej placówki, doktor
Henryk Jarczyk, wspierany przez kilka osób,
wśród których był np. późniejszy burmistrz
Mikołowa Józef Koj. Poddali się dopiero wtedy, gdy atakujący rozlali w środku benzynę
i podpalili ją. Przy wychodzeniu zostali pobici, kilku z nich zagrożono podobno śmiercią.
Francuzom udało się opanować sytuację
wKatowicach dopiero 19 sierpnia, gdy generał
Gratier, naczelny dowódca sił sprzymierzonych, sprowadził kilka samochodów pancernych i wysłał na ulice wzmocnione patrole.
5
DAWID CHALIMONIUK
Spacerownik POWSTAŃCZY
Młyńska 21, na parterze była restauracja Antoniego Klemensa. Tutaj niemieccy przemysłowcy
mieli rzekomo zagrozić zniszczeniem fabryk, jeśli Śląsk dostanie się Polsce
6
Spacerownik POWSTAŃCZY
nia. O ciekawym epizodzie związanym z kamienicą przy ulicy Młyńskiej 13 wspomina
z kolei Rudolf Niemczyk, w czasie III powstania dowódca pułku katowickiego. Opowiada, jak 4 maja 1921 roku, w pierwszym dniu
cernowania (czyli blokowania) miasta przez
powstańców, dwóch jego podwładnych – sierżant Jan Mucha i kapral Antoni Smołka – wybrało się bez jego zgody, a nawet wiedzy do
mieszczącego się przy Młyńskiej 13 biura
Volksbundu. Zabrali stamtąd kasetkę, w której było 160 tysięcy marek, i cudem uciekając goniącym ich Niemcom, dopadli z tym
„skarbem” do punktu, którego strzegli już
ich uzbrojeni koledzy powstańcy. Niemczyk
twierdzi, że w jednej chwili Smołka i Mucha
rozdali im prawie całą zawartość zdobytej
kasetki. To, co zostało przekazane do pułkowej kasy – 10 tysięcy marek, miało starczyć
na urządzenie frontowego warsztatu szewskiego i krawieckiego. (Dla porównania: szeregowy powstaniec pod Górą Świętej Anny
otrzymywał co 10 dni po 100 marek żołdu,
który miał mu zrekompensować utracony
w tym czasie zarobek). Mucha i Smołka zostali przez Niemczyka ukarani trzydniowym
ścisłym aresztem za samowolne oddalenie
się od oddziału.
W tej samej kamienicy, w której zuchwałej kradzieży dokonali dwaj powstańcy, w listopadzie 1884 roku odbyła się konferencja
ruchu Chowewej Syjon – omawiano plany
utworzenia państwa żydowskiego w Palestynie. I to na pamiątkę tego wydarzenia, a nie
tego, co tu się stało w maju 1921 roku, wisi dziś
na ścianie kamienicy metalowa tablica.
„Kocynder”, czyli ze Śląska
do Lwowa i z powrotem
W czasie powstań śląskich i plebiscytu bronią
groźniejszą od karabinów bywały gazety. Współtwórcą satyrycznego pisma „Kocynder” był
Jan Przybyła. Pochodził z Sierakowic pod Gliwicami. Jego ojciec był rolnikiem, a on zaraz
po szkole powszechnej został robotnikiem
w hucie Donnersmarcka (dzisiaj Zabrze). Miał
18 lat, gdy wstąpił do tajnej organizacji Eleusis
założonej w Krakowie przez filozofa Wincentego Lutosławskiego. Kształcił się i podróżował po Europie. W1918 roku (miał wtedy 36 lat)
znalazł się we Lwowie i redagował czasopismo
wojskowe „Pobudka”. Rok później wydał broszurę „Z orlich bojów lwowskich lotników”.
Z chwilą wybuchu I powstania zaangażował
się jednak w sprawy śląskie.
25 sierpnia 1919 roku na dziedzińcu lwowskiego ratusza przemawiał do uczestników
wiecu, który do historii przeszedł jako „śląski”, bo zorganizował go Komitet Obrony
Na ro dowej w ce lu nie sie nia po mo cy po wstańcom i uchodźcom górnośląskim. Przybyła mówił: „Robotnik polski na Górnym
Śląsku pragnie pracować dla Polski, a nie
na spłatę długów państwa niemieckiego i bogacenia kapitalistów pruskich. Na zdobytych przez się w czasie walk powstańczych
kopalniach zatknęli górnicy polskie chorąg-
Satyryczne historie obrazkowe i wiersz z „Kocyndra”
Spacerownik POWSTAŃCZY
7
DAWID CHALIMONIUK
Jak Niemcy śmiali się
z Francuzów
Ze znaczenia satyry zdawali sobie też
sprawę Niemcy. Kpili z Wojciecha Korfantego, polskiej biedy i wielkopańskich obyczajów, ale także z żołnierzy
francuskich, którym wytykali, że w polsko-niemieckim sporze o Śląsk nie są
bezstronni.
Mariacka 4, tutaj w hotelu Savoy Wojciech Korfanty podjął śniadaniem gen. Szeptyckiego
Śniadanie dla generała
Tuż obok, przy Mariackiej 4-6, mieścił się wtamtym czasie hotel Savoy. Wjego restauracji Wojciech Korfanty iJózef Rymer podejmowali uroczystym śniadaniem generała Stanisława Szeptyckiego. Był 20 czerwca 1922 roku i Szeptycki na czele wojska polskiego wkraczał od strony Sosnowca do Katowic. Rymer, w tym momencie już pierwszy wojewoda nowego województwa śląskiego, zamieszkiwał dawną willę Grundmanna. Zakupił ją skarb państwa. Została rozebrana w czasach PRL-u, a na jej miejscu stoi dziś biurowiec Narodowego Banku
Polskiego. Po drugiej stronie ulicy, nieco dalej
w stronę Zawodzia, pod numerem 45. znajduje się budynek Sądu Pracy. Wokresie powstań
śląskich iplebiscytu swoją siedzibę miał tu rządzący powiatem katowickim landrat. W dwa
miesiące po włączeniu Śląska do Polski w budynku gościł Józef Piłsudski. Spędził w nim
noc z 27 na 28 sierpnia, a następnie pojechał
dekorować orderami powstańców śląskich.
Ale to już temat na inną opowieść.
DAWID CHALIMONIUK
wie narodowe na znak, że Polsce je chcą oddać i dla Polski węgiel z nich wydobywać”.
Ze Lwowa udał się do Sosnowca i zorganizował pomoc dla powstańców, którzy szukali
tu schronienia przed niemiecką policją. Zaczął
publikować w piśmie „Powstaniec”, a w Mikołowie wydał „Zbiór szkiców i obrazków. Walka o Górny Śląsk od powstania do plebiscytu”.
Wkwietniu 1920 roku, po 13 latach nieobecności, wrócił na Śląsk. Korfanty przyjął go do
Wydziału Prasowego Polskiego Komisariatu
Plebiscytowego. 17 czerwca ukazał się pierwszy
numer „Kocyndra”. Przybyła zamieszczał tam
swoje utwory poetyckie i prozatorskie, ale największą popularność pismo zawdzięczało dowcipnym rysunkom Stanisława Ligonia. Redakcja mieściła się początkowo w gmachu hotelu Lomnitz, ale wkrótce potem została przeniesiona do Katowic na ulicę Mariacką 2 (wtedy Holtzestrasse). Przybyła pisywał w tamtym czasie o Śląsku do „Gazety Warszawskiej”, a po wybuchu III powstania został szefem Wydziału Prasowego w Naczelnym Dowództwie Wojsk Powstańczych.
Mariacka 2, tutaj miał swoją redakcję „Kocynder”
Ten rysunek ilustruje obiegową opinię panującą wówczas wśród niemieckich Ślązaków, że dla żołnierzy
francuskich służba w siłach alianckich stała się okazją do wzbogacenia. Przychodzili na Śląsk z pustym
workiem, a wychodzili z walizami wypchanymi złupionym na Śląsku majątkiem.
Dwaj żołnierze zaglądają do nocnika
i patrząc na to, co jest w środku, komentują, że takiej bomby jeszcze nie
widzieli. Ten rysunek był odpowiedzią
na zarzuty, że Niemcy dokonują zamachów na stacjonujących na Śląsku Francuzów. Do zamachów rzeczywiście jednak dochodziło. W jednym
z nich (już po III powstaniu) w kaplicy
cmentarnej w Gliwicach zginęło około 10 żołnierzy.
Ten rysunek miał pokazywać francuską obsesję na punkcie Niemców.
Dźgają bagnetami wiadro, bo ono też
jest przecież niemieckie.
8
Spacerownik POWSTAŃCZY
Hotel
Lomnitz
Na scenie historycznej hotel Lomnitz w Bytomiu
pojawił się w 1920 roku, gdy Korfanty poszukiwał
dla Polskiego Komisariatu Plebiscytowego siedziby,
lecz jego dzieje są oczywiście dłuższe
– pisze Jan F. Lewandowski
cześniej Lomnitz był po prostu
jednym z bytomskich hoteli
– solidnym, trzypiętrowym budynkiem położonym wsamym
sercu dawnego Bytomia, przy
Gleiwitzer Strasse 10, czyli przy dzisiejszej ulicy Gliwickiej. Najdawniejsze informacje o hotelu pochodzą z 1862 roku, gdy jego mury należały do niejakiego Silberfelda. Nosił wtedy
inną nazwę, a mianowicie: Zum Prinzen von
Preussen, czyli UKsięcia Prus. Natomiast wręce rodziny Lomnitzów przeszedł na przełomie stuleci. Dziełem Waltera Lomnitza była
modernizacja hotelu – pokoje wyposażono
w centralne ogrzewanie, światło elektryczne
i telefony, co było szczytem nowoczesności.
Reklamowano wtedy Lomnitz jako hotel najlepszej kategorii.
Zakupienie hotelu Lomnitz przez stronę polską nie było proste. Reprezentująca
właścicieli Elisabeth Ringmann zastrzegła,
że nie sprzeda go Polakom. Wtedy Korfanty użył podstępu, korzystając z pośrednictwa niejakiego Arnolda Rotheima, kupca
pochodzenia duńskiego. Transakcja doszła
do skutku 17 stycznia 1920 roku, chociaż nie
obeszło się bez komplikacji, gdy właściciele hotelu zorientowali się, kto stoi za Rotheimem. Wystarczyły dodatkowe finanse, żeby rozwiać ich wątpliwości. Zatem Arnold
Rotheim stał się właścicielem Lomnitza,
chociaż oczywiście za pieniądze państwa
polskiego.
Ze wspomnień polskich działaczy plebiscytowych wyłania się obraz zespołu dwóch
budynków hotelowych. Zatem właściwy hotel Lomnitz znajdował się przy Gliwickiej 10,
natomiast drugi, mniejszy budynek mieścił
się przy ulicy Długiej, a pomiędzy budynkami znajdowało się obszerne podwórze z garażami i magazynami. W głównym gmachu
W
hotelowym znajdowało się ponad 60 pokoi,
które zamieniono na biura.
Poszczególne wydziały Polskiego Komisariatu Plebiscytowego ulokowano głównie
na pierwszym piętrze, gdzie urzędował także Korfanty. Natomiast na drugim piętrze
znajdowały się agendy plebiscytowe powiatu bytomskiego kierowane przez komisarza
Jana Hlonda, brata późniejszego prymasa
Polski Augusta Hlonda. Na parterze ulokowano kasyno i salę konferencyjną.
Na pierwszym piętrze w pokoju nr 27 mieściło się przez pewien czas kierownictwo tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego
Śląska, co nie za bardzo podobało się Korfantemu, skoro związki między Komisariatem
i POW musiały być tajne. W ostateczności
kierownictwo POW musiało zrezygnować
z Lomnitza, gdzie pozostawiono jego zakonspirowaną ekspozyturę.
„Wygląd hotelu po przebudowaniu – napisał jeden z pracowników Komisariatu Wiktor Mrozek – przy po mi nał mi nia tu rową
twierdzę: gruba brama została wzmocniona grubymi płaskownikami. W hallu przed
klatką schodową, prowadzącą do biur na piętra, krata z grubych żelaznych sztab, z ruchomą furtą do zamykania. Przy furcie wejścia do biur pilnowali dzień i noc zaufani
strażnicy hotelowi, legitymując wszystkich
wchodzących. Okna gmachu zabezpieczone były aż do drugiego piętra gęstą siatką
drucianą od zewnątrz. W suterenach mieściły się schronienia dla straży hotelowej,
odpowiedzialnej za porządek i bezpieczeństwo gmachu. Na dachu zaś wybudowana
została betonowa, opancerzona wieżyczka
obserwacyjna, z otworami strzelniczymi dla
karabinów maszynowych i z silnym ref lektorem. Tu strażnicy pełnili przez całą dobę
służbę obserwacyjną”.
Członkowie Polskiego Komisariatu Plebiscytowego w h
Korfanty). Pomieszczenia hotelowe zostały przerobione
reprezentacyjnych była izba myśliwska (zdjęcie u dołu).
O tym wcześniejszym przypomina tylko tablica na ścian
hotelu Lomnitz (zdjęcie u góry, trzeci od lewej Wojciech
e na biura, wcześniej jednym z najbardziej
. Na miejscu zburzonego budynku stoi dziś nowy.
nie (zdjęcia w środku).
Spacerownik POWSTAŃCZY
Zabezpieczenia okazały się zbawienne,
gdy wieczorem 27 maja 1920 roku na siedzibę Komisariatu napadły bojówki niemieckie.
W Lomnitzu znajdowało się wtedy około 30
osób, ze strażnikami włącznie. W gmachu
Lomnitza przebywał także Korfanty, który
w tym okresie mieszkał w hotelu. Na atak niemiecki obrońcy odpowiedzieli strzałami. Gdy
próbowali zawiadomić policję i aliantów, telefonistka z centrali miejskiej odmówiła połączenia. Niebezpiecznej misji sprowadzenia
pomocy podjął się kapitan Józef Kwasigroch,
który wydostał się poprzez dachy sąsiednich
budynków i pobiegł na komendę francuską.
„Była już północ – napisał jeden z obrońców budynku Stanisław Mastalerz – a nasza
sytuacja nie ulegała zmianie. Wrzawa na ulicy nie ustawała, pomocy nie było. Nadeszła
dopiero o godzinie pierwszej w nocy. Na ulicę Gliwicką wkroczyła kompania francuska
i rozsypując się w tyralierę przed gmachem
hotelu, uderzyła na bagnety. Po kilku minutach oczyszczono ulicę Gliwicką”.
Po kilku dniach budynek przywrócono do
pierwotnego stanu. Korfanty urzędował w nim
aż do wybuchu III powstania śląskiego w 1921
roku. A po likwidacji powstania znalazła tu
siedzibę Naczelna Rada Ludowa Górnego Śląska z Józefem Rymerem na czele, która przeniosła się jednak do Katowic.
Gdy Bytom pozostał w państwie niemieckim, gmach Lomnitza znajdował się nadal wpolskim posiadaniu. Pomieszczono wnim konsulat Rzeczypospolitej, kierowany przez niemal
całe lata 20. przez konsula generalnego Aleksandra Szczepańskiego, ojca pisarza Jana Józefa Szczepańskiego. A gdy w roku 1932 konsulat polski przeniesiono zBytomia do Opola,
znalazły w nim siedzibę polskie organizacje
społeczne i kulturalne. Na parterze miała siedzibę Gospoda Polska. Natomiast pierwsze piętro oddano na potrzeby internatu gimnazjum
polskiego wBytomiu. Stopniowo coraz więcej
hotelu zajmowali gimnazjaliści. Z chwilą wybuchu wojny, gdy naziści zlikwidowali polskie
placówki, także hotel Lomnitz przejęły władze
niemieckie. Szczęśliwie Lomnitz ocalał podczas działań wojennych. Stał jeszcze w końcu
stycznia 1945 roku, gdy do Bytomia weszli Rosjanie. Dopiero na początku lutego 1945 roku
został spalony. Dzisiaj znajduje się wjego miejscu powojenna kamienica, na której wmurowano pamiątkową tablicę.
Okoliczności spalenia Lomnitza nie zostały dokładnie wyjaśnione. Dawniej pisano enigmatycznie, że zniszczono go w trakcie działań
wojennych. Z kolei Stanisław Cenkier w książce „Ze wspomnień starego leśnika” podaje, że
zniszczenia dokonała 10 lutego 1945 roku pozostała wBytomiu niemiecka grupa dywersyjna majora Karla Schickego. Z kolei wersja potoczna i równie prawdopodobna głosi, że hotel Lomnitz spalili po prostu pijani żołnierze
rosyjscy, tak jak spalili wiele innych budynków
Bytomia, łącznie z ratuszem.
Tak czy inaczej historia Lomnitza kończy
się na lutym 1945 roku, a pozostały po nim
wspomnienia i nieliczne stare zdjęcia.
9
Nie tylko Lomnitz
Dawny Hotel Kochmanna w Zabrzu
Mamy trochę wiedzy także o innych,
poza katowickim, powiatowych komitetach plebiscytowych. Wszystkie
podlegały Polskiemu Komisariatowi
Plebiscytowemu w Bytomiu.
W Bytomiu taki powiatowy komitet
mieścił się w tym samym budynku co
komisariat (hotel Lomnitz), a jego
pracami kierował doktor Jan Hlond,
brat przyszłego prymasa Polski.
W Gliwicach komitet znajdował się
przy Wilhelmstrasse 53 (dzisiaj Zwycięstwa), a na jego czele stał Feliks
Orlicki. W Głubczycach przy Badestrasse 4 (Ludwik Konieczny),
w Kluczborku w hotelu Central przy
Rynku (doktor Paweł Orszulok), w Koźlu przy Bahnhofstrasse 12 (doktor
Teofil Golus), w Królewskiej Hucie
(dzisiaj Chorzów) przy Girndtstrasse
8. Dziś na parterze tego budynku,
przy ulicy Sobieskiego, mieści się
biblioteka. Kierownikami tego chorzowskiego komitetu byli doktor Ludwik Urbanowicz i Aleksander Piec.
W Lublińcu komitet mieścił się w Domu Rolniczym (Stanisław Breliński),
w Oleśnie w Hotelu Dworcowym przy
Gartenstrasse (Kazimierz Krzystoporski), w Opolu przy Nicolaistrasse
36a. Obecnie to ulica Książąt Opolskich, w budynku swoją siedzibę ma
bank.
Na czele komitetu w Opolu stali Franciszek Kurpierz, doktor Antoni Kesa
i doktor Ludwik Ręgorowicz, w Głogówku (w hotelu Koschel) ksiądz
Emanuel Trzaska, Teodor Obremba,
Edward Hanke, w Pszczynie (przy Langestrasse 5) Jan Kędzior, w Raciborzu
(przy Grosse Vorstadt 38) Roman
Strzoda, w Rybniku (przy Kirchenplatz
6) doktor Marian Różański, w Strzelcach Opolskich (przy Gartenstrasse 6)
Konrad Habryka, w Tarnowskich Górach (w hotelu Prinz Regent przy Nowym Rynku) Emil Gajdas, w Zabrzu
(w hotelu Kochmanna; obecnie, po
remoncie został adaptowany dla urzędu miejskiego przy ulicy Wolności
286) doktor Bronisław Hager.
Niektóre komitety w trakcie swojej
działalności kilka razy zmieniały siedziby. Działo się tak m.in. z powodu
ataków niemieckich bojówek.
10 Spacerownik POWSTAŃCZY
Andrzej Mielęcki,
rycerz bez skazy
Można by pomyśleć,
że znalazł się
w niewłaściwym miejscu
o niewłaściwej porze. Ale
nie mogło być inaczej, bo
Mielęcki zawsze był tam,
gdzie ludzie potrzebowali
pomocy. Bo zadaniem
i posłannictwem lekarza
jest ratowanie
człowieczego życia
niezależnie od tego, kim
jest pacjent. Ratowanie
za wszelką cenę, nawet
za cenę swojego życia
– pisze Barbara Szmatloch
rodził się 30 listopada 1864 roku wmajątku Hucisko wPiotrkowskiem. Pochodził z ziemiańskiej rodziny, studiował wBerlinie, Monachium iLipsku, gdzie angażował się wdziałalność
polskich kół studenckich. Do Katowic przyjechał na początku 1899 roku i był jednym z pierwszych polskich lekarzy wtym mieście. Był specjalistą w zakresie ginekologii i położnictwa.
Wtym czasie na 36 miejscowych lekarzy doktor
Mielęcki był jednym ztrzech Polaków. Ponieważ
Niemcy nie dopuszczali Polaków do pracy wadministrowanych przez siebie kasach chorych,
Mielęcki prowadził praktykę prywatną. Szanowali idoceniali go zarówno polscy, jak iniemieccy pacjenci. Był współzałożycielem i wieloletnim prezesem Towarzystwa Lekarzy Polaków
na Śląsku. Miał też spory dorobek naukowy – pogłębiał swą wiedzę wklinikach wGenewie.
Należał do Zarządu Spółki Budowlanej, której celem było wybudowanie w Katowicach
Domu Polskiego, i członkiem rady nadzorczej
Banku Ludowego w Siemianowicach. Opiekował się tajnymi kółkami gimnazjalnymi polskiej młodzieży. Działał w wielu polskich to-
U
Andrzej Mielęcki
Spacerownik POWSTAŃCZY
warzystwach oświatowych oraz propagującym kulturę fizyczną Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół”. W Centralnym Komitecie
Pomocy dla Dzieci w Katowicach współpracował z amerykańskimi towarzystwami charytatywnymi i organizował pomoc dla dzieci śląskich. Był też uczestnikiem Sejmu Dzielnicowego oraz członkiem Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska. Przed wybuchem Ipowstania śląskiego prowadził zakonspirowany
kurs sanitarny dla dziewcząt i został aresztowany. Po uwolnieniu wybrano go na radnego
katowickiej rady miejskiej, gdzie został przewodniczącym frakcji polskiej, a w 1920 roku
wszedł w skład Polskiego Komitetu Plebiscytowego wKatowicach. 17 sierpnia tego roku został zamordowany przed swoim domem.
Jednym ze świadków była Agata Brzóskówna ze Świerklańca, która pracowała wówczas
wkamienicy po drugiej stronie ulicy, uStanisława Rożanowicza jako gosposia. Jej relację pamięta do dziś Andrzej Rożanowicz (syn Stanisława), który urodził się w kilka lat po tamtych
zdarzeniach. Brzóskówna opowiadała mu: „Widziałam, jak umierał doktor. Został zmasakrowany przez tłum wściekłych Niemców, jak opatrywał rannych. Nieprzytomnego, lecz żywego
jeszcze złapali za nogi iwlekli przez rynek obok
teatru na Markgrafenstrasse nad Rawą. Wrzucony do wody trzymał się kamieni na skarpie,
ale tłukli go po rękach, aż przestał się bronić”.
Nieco inną relację podała córka Mielęckiego, Irena Temlerowa. Wspominała, że gdy
na ulicy padły strzały, ojciec jej przyjmował
jeszcze pacjentów. Nagle wbiegła gosposia
z ostrzeżeniem, że ludzie chcą doktora i jego
rodzinę zamordować. Za chwilę do mieszkania wpadli jacyś ludzie i kazali ojcu iść opatrywać rannych. Ojciec wyszedł na ulicę,
a reszta rodziny pozostała pod strażą „zielonych” (niemiecka policja Sipo). Pamiętała, że
ojciec wszedł jeszcze raz do mieszkania po
opatrunki. Potem strażnicy odkryli beczkę
z winem... Jeden z nich, pytając, czy jest Polką,
czy Niemką, chwycił ją za gardło. Wtedy zjawił się lokator z III piętra, ale mieszkający
w innym skrzydle domu Polak Józef Okoń
- mówił, że tłum jest rozwścieczony i trzeba
schronić się w jego mieszkaniu. Poszli. Nagle
ktoś z rodziny Okonia zawołał, że mordują
doktora, prowadzą go całego zalanego krwią
i biją pałkami. Potem usłyszała wiadomość,
że zabrało go pogotowie, ale tłum wyciągnął
go z karetki i wrzucił do Rawy.
Jest jeszcze relacja Alojzego Kondzielnika, świadka, który widział spadający z okna
II piętra domu przy ulicy Warszawskiej 10
granat ręczny. Gdy eksplodował, padli zabici i ranni. Po chwili zobaczył znanego mu doktora Mielęckiego, jak wyszedł z domu w białym ubraniu i w okularach. Niósł opatrunki.
Wtedy banda Niemców napadła na niego.
Motyw zgranatem odnajdujemy też uWłodzimierza Dąbrowskiego, autora książki „Górny Śląsk w walce o zjednoczenie zPolską”. Podaje on, że w pewnej chwili ktoś rzucił granat
ręczny, który pękł przed mieszkaniem doktora Mielęckiego, raniąc śmiertelnie kilku ludzi.
Ktoś krzyknął, że granat rzucił z okna Mielęcki. Słowa te podchwycił tłum ioddział niemieckiej bojówki wpadł do mieszkania doktora. Zokna wyrzucano poduszki i inne sprzęty, a Mielęckiego pobito do krwi. Nadjechały wozy ratunkowe, by rannych odwieźć do szpitala. Po
doktora zajechał osobny. Gdy odjeżdżał, rzuciło się za nim ok. 300 demonstrantów, chcąc
dobić rannego. Woźnica skręcił wSedenstrasse (teraz ulica Mielęckiego), ale wóz został zatrzymany. Tłum wywlekł rannego i rzucił na
bruk. Ktoś wybił mu obcasem zęby, zmiażdżył
szczękę, inni dobili go drągami, kijami ideskami z płotu. Umierającego wrzucono do Rawy.
Mielęcki został pochowany na cmentarzu
w Koźminku. Na jego nagrobku wyryto napis: „Śpij spokojnie, duchu jasny, rycerzu polski bez strachu i skazy”.
Rynek w Katowicach tuż przed powstaniami. Ta pierzeja już nie istnieje
11
Powstańczy sierpień
oczami świadków
O zabójstwie dr. Mielęckiego i innych
wydarzeniach z sierpnia 1920 roku pisali w swoich pamiętnikach powstańcy.
Jan Emil Stanek, który dowodził obroną Polskiego Komitetu Plebiscytowego
w Katowicach, pisał: „Niemcy pod wrażeniem sukcesów Armii Czerwonej stojącej u bram Warszawy 16 sierpnia
zmusili załogę francuską do opuszczenia Katowic i wznosząc okrzyki „Warschau gefallen” („Warszawa padła”),
rozpoczęli pogrom polskich działaczy
narodowych. (...) Zdemolowano też
siedziby „Gazety Robotniczej”, „Gazety
Ludowej” i Zjednoczenia Zawodowego
Polskiego. Wypadkom tym towarzyszył
atak na Polski Komisariat Plebiscytowy, którego załoga przez sześć godzin
skutecznie odpierała niemieckie ataki.
Ostatecznie napastnicy podpalili wejście, posługując się benzyną, co postawiło w stan alarmu całą miejscową
niemiecką straż przemysłową”.
Z kolei Rudolf Ochman obronę siedziby
Polskiego Komitetu Plebiscytowego zapamiętał następująco: „Komendant
Okręgu na Katowice, Pszczynę i Król.
Hutę, Walenty Fojkis, przebija się do koszar i zmusza straż ogniową do gaszenia pożaru. Ówczesny francuski komendant miasta płk Blanchard odmówił innej interwencji i zagroził Fojkisowi
aresztowaniem, jeżeli poczyni kroki obronne. W tej sytuacji Fojkis wydaje rozkaz mobilizacji do powstania”.
Natomiast w relacji Fojkisa wyglądało
to tak: „Jako komendant okręgu POW
znalazłem się w sytuacji bez wyjścia.
Brak łączności z główną komendą i Komisariatem Plebiscytowym nakazał mi
działać samodzielnie. Byłem wszakże
odpowiedzialny za obronę podległego
mi okręgu. Zebrałem więc mój szczupły
sztab i bez długiego namysłu postanowiliśmy zmobilizować wszystkie nasze
siły i wywołać powstanie”.
12 Spacerownik POWSTAŃCZY
G
Sosnowiec
pierwszy uczcił
powstańców
DAWID CHALIMONIUK
Powstania nie były tylko dziełem Ślązaków. Tysiące
powstańców korzystało z pomocy Zagłębiaków. Także
tutaj, o czym dziś niewielu pamięta, stanął pierwszy
pomnik poświęcony śląskim bohaterom
Most na Brynicy. Tędy powstańcy ruszali do walki w 1920 roku
Górnego Śląska i niesienia mu pomocy w formie ofiar pieniężnych i modłów na rzecz plebiscytu. Czas od 26 grudnia 1920 roku do 2
stycznia 1921 roku ogłoszono Tygodniem Górnośląskim. Cały Śląsk żył zaś sprawami plebiscytu. Czekano na podanie zasad i terminu głosowania. A powstańcy z 1919 i 1920 roku nie przypuszczali nawet, że przyjdzie im
po raz trzeci chwycić za broń...
Jeszcze w międzywojniu mauzoleum
przebudowano na kapliczkę, która w czasie
oku pa cji zo sta ła poważ nie uszko dzo na.
Zniszczono też symbole polskości – orła i tablice z nazwiskami poległych. Po wyzwoleniu wokół resztek pomnika odbudowano kaplicę. Dziś na cmentarzu w alei Mireckiego
po pomniku pozostał tylko napis „Poległym
bohaterom Śląska” umieszczony nad wejściem do kapliczki.
DAWID CHALIMONIUK
rupki powstańców z Katowic przekraczały granicę z Polską w okolicach Zagłębia jeszcze w trakcie walki, w sierpniu 1919 roku. Przyjmowane były z życzliwością, a o nastrojach panujących wówczas w Sosnowcu może świadczyć manifestacja solidarnościowa,
do której doszło 23 sierpnia 1919 roku podczas pogrzebu 13 powstańców śląskich. Na
miejscowym cmentarzu oprócz powstańców
z Górnego Śląska spoczęło też kilku ochotników z Modrzejowa i Sosnowca. Na początku
1920 roku sosnowiecki Komitet Plebiscytowy (placówka powołana dla wspomagania rodaków z drugiego brzegu Brynicy) rozpoczął
starania, by postawić im pomnik. Pomysł poparł Centralny Komitet Plebiscytowy, zaś artysta o nazwisku Dankowski przystąpił do
opracowywania projektu. Wykonanie go powierzono miejscowej fabryce przemysłowej
Dźwignia przy Swobodnej i odlewni Woźniaków przy Mireckiego. Wkrótce na sosnowiec kim cmen ta rzu sta nął mo nu ment
w kształcie kapliczki, w środku której wznosiła się skrzydlata postać powstańca.
W niedzielne przedpołudnie 19 grudnia
1920 roku w Sosnowcu zgromadziło się podobno ponad 100 tysięcy ludzi. Było 145 pocztów sztandarowych i 12 orkiestr. Górnoślązaków reprezentował komisarz plebiscytowy Wojciech Korfanty. Już na moście granicznym w Szopienicach czekali na niego
gospodarze i poprowadzili w kierunku Pogoni. Najpierw w kościele pod wezwaniem
Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny
odprawiono sumę, podczas której biskup
kielecki Augustyn Łoziński wygłosił patriotyczne kazanie. Stąd wszyscy przeszli na
cmentarz. Przemówił tu marszałek Sejmu
Wojciech Trąmpczyński.
W mauzoleum na tarczy stojącej przed
rycerzem wyryto nazwiska poległych: Aleksander Kozłowski – weteran z roku 1863, Stefan Laskowski – porucznik wojsk polskich,
Stanisław Latosiński – ochotnik, Ignacy Duszyński – szeregowiec, Jan Wodzyński – kapral, Mateusz Ruskowski – szeregowiec, Edward Kołodziej – ochotnik, Jakub Kulibaba
– kapral, Piotr Kołodziej – ochotnik, Józef
Babik – podchorąży, Ludwik Kurtok – szeregowiec, Jan Muc – szeregowiec, Feliks Mądry – ochotnik, Jan Han – ochotnik, Klein
– ochotnik, ochotnik nieznanego nazwiska.
U stóp rycerza wieńce złożyli m.in. przedstawiciele Komitetu Zjednoczenia Górnego
Śląska z Polską, rady i magistratu Warszawy,
Krakowa, Lwowa, Łodzi, Poznania, Sosnowca, Męskiej i Żeńskiej Drużyny Harcerskiej
w Sosnowcu, Zjednoczenia Narodowego i Koła Ogrodników w Grodźcu, a także powstańców górnośląskich z Poznania, Bytomia, powiatu tarnogórskiego, Szopienic, Janowa, Bogucic, Dąbrówki Małej, Świętochłowic, Zawodzia, Mysłowic i Królewskiej Huty.
O Śląsku mówiło się wtedy w całej Polsce.
Wojciech Trąmpczyński, będący też prezesem Centralnego Komitetu Plebiscytowego,
wydał odezwę, w której wzywał do obrony
Tablica pamiątkowa przy moście na Brynicy
Zagłębie
nie było
obojętne
13
DAWID CHALIMONIUK
Spacerownik POWSTAŃCZY
Wszystkie powstania
śląskie, plebiscyt
i w końcu
przyłączenie Górnego
Śląska do Polski
wywoływały ogromne
zainteresowanie
w graniczącym
z nim Zagłębiu
Dąbrowskim
W Hotelu Warszawskim w Sosnowcu, u zbiegu ulic 3 Maja i Modrzejowskiej,
pracował w 1920 roku sztab powstańczy
ielkopolska Naczelna Rada Ludowa jako pierwsza zajęła się
sprawą Śląska, zabiegając owłączenie go do odrodzonej Polski.
Dlatego utworzyła swe przedstawicielstwo wSosnowcu – dużym mieście położonym najbliżej Górnego Śląska. Jednak na
początku 1919 roku NRL (od 1918 roku, gdy utworzyli ją endecy, pełniła władzę wWielkopolsce
istanowiła przeciwwagę dla socjalizującego Józefa Piłsudskiego) zlikwidowała swe przedstawicielstwo w Sosnowcu.
Już jednak w czerwcu 1919 roku w Sosnowcu powołano do życia Główny Komitet
Opieki nad Uchodźcami. Tuż przed wybuchem I powstania śląskiego zorganizował
on w Sosnowcu obóz dla Górnoślązaków,
którzy zostali przez Niemców zmuszeni do
opuszczenia Śląska. Rolę GKOnU szybko
jednak przejął utworzony 23 sierpnia 1919
roku w Sosnowcu Główny Komitet Niesienia Pomocy Ślązakom Zagłębia Dąbrowskiego. Opiekował się on kilkoma obozami dla
uchodźców, organizując m.in. bezpłatne wyżywienie. Obozy zostały zlikwidowane, gdy
1 września 1919 roku weszła w życie obustron-
W
na amnestia i większość Górnoślązaków
mogła powrócić do swych domów.
W trakcie I powstania Zagłębiacy interweniowali w sprawie Górnego Śląska również
u władz centralnych Polski. Już 19 sierpnia
magistrat Sosnowca wysłał telegram do rządu, domagając się pomocy dla Śląska. Trzy
dni później tak samo postąpili radni miejscy
Będzina, a 24 sierpnia mieszkańcy Rogoźnika wysłali pismo do naczelnika państwa Józefa Piłsudskiego, by zaniechał prowadzenia
ekspansywnej polityki wschodniej i zajął się
Śląskiem. Monity Zagłębiaków nie odniosły
jednak większego skutku.
Po zakończeniu I powstania w Sosnowcu
zaczął działać Komisariat Rad Ludowych Śląskich, który miał przygotować akcję plebiscytową i nieść pomoc uchodźcom. W jego skład
wchodzili wybitni działacze ze Śląska: Józef
Biniszkiewicz, Kazimierz Czapla, Józef Rymer, Wojciech Sosiński i Konstanty Wolny.
Komisariat działał do lutego 1920 roku. Potem w Sosnowcu utworzono osobny komitet
plebiscytowy.
Zagłębie ożyło ponownie przed wybuchem II powstania śląskiego. W sierpniu
w Grodźcu Narodowa Partia Robotnicza powołała Komitet Niesienia Pomocy dla Górnego Śląska, znów zajmujący się głównie uchodźcami. Do Sosnowca, Grodźca i Czeladzi wycofały się też 20 sierpnia bataliony powstańcze.
Wielkim wydarzeniem było odsłonięcie
w Sosnowcu pomnika – mauzoleum powstańców śląskich, którzy zginęli w I i II powstaniu. W uroczystości 19 grudnia 1920 roku wzięło udział 100 tys. ludzi, w tym 40 tys. Górnoślązaków.
W akcję pomocy Śląskowi zaangażował
się nawet sosnowiecki teatr, który nie tylko
wystawiał liczne przedstawienia dla Górnoślązaków w Zagłębiu, ale jeździł z tymi spektaklami na drugi brzeg Brynicy. Przyjął też
na staż kilkunastu Górnoślązaków.
Gdy wybuchło III powstanie, w Sosnowcu powstał szpital, do którego przyjmowano
rannych powstańców. Oprócz doraźnej pomocy, jaką nieśli Górnoślązakom Zagłębiacy, wielu z nich brało też udział w powstaniach. W pierwszym zasłużyli się np. harcerze zagłębiowscy walczący na odcinku Przełajka – Mysłowice.
DAWID CHALIMONIUK
14 Spacerownik POWSTAŃCZY
W pałacu Schoena była siedziba dowództwa Milicji Górnośląskiej. Komendantem był późniejszy marszałek Michał Żymierski
Bratnia pomoc zza Brynicy
Od 12 grudnia 1918 r. w Czeladzi gromadzili się ochotnicy z Górnego Śląska,
Sosnowca i Czeladzi, którzy chcieli uczestniczyć w wyzwalaniu Śląska. Takie były
początki słynnego 1. Pułku Strzelców Bytomskich
W
śród nich był Jan Kiepura, który wraz zczęścią żołnierzy pułku został przerzucony na Śląsk,
by wziąć udział wIpowstaniu
śląskim. Wpaździerniku 1919
r. pułk ten rozlokowano w Sosnowcu przy ul.
Nowej (dziś Ordonówny) wkoszarach im. Traugutta. Budynek już nie istnieje.
Sosnowiec stał się miejscem schronienia
dla wielu Ślązaków, komitetów, organizacji
zaangażowanych w przygotowanie powstania skierowanego przeciw przyłączeniu Śląska do Niemiec. W mieście zainstalowała się
również ekspozytura II Oddziału Sztabu Generalnego WP, którą kierował por. Józef Plebanek, i Dowództwo Główne POW Górnego
Śląska pod dowództwem por. Alfonsa Zgrzebnioka. Przed wybuchem I powstania zorganizowano obozy dla kilku tysięcy zmuszonych do opuszczenia Śląska.
Pod koniec września w pałacu Schoena
(dzisiejszej siedzibie Sądu Okręgowego) roz-
poczęło działalność Dowództwo Główne Milicji Górnośląskiej. Komendantem był ówczesny pułkownik, a późniejszy marszałek
Michał Żymierski.
Z kolei biuro werbunkowe PPS pod kierownictwem Aleksego Bienia przerzucało
ochotników na Śląsk. 23 sierpnia 1919 roku, tego samego dnia, kiedy na cmentarzu przy ul.
Smutnej chowano powstańców, powstał Główny Komitet Niesienia Pomocy Ślązakom. Dzięki płynącym z całego kraju składkom dysponował on dużymi funduszami. Były potrzebne, bo po upadku powstania w Zagłębiu znalazło się wielu powstańców, niektórzy z rodzinami. Na Śląsk mogli wrócić dopiero pod koniec roku dzięki porozumieniu, jakie zawarł
polski rząd z władzami w Berlinie.
W czasie II powstania w Hotelu Warszawskim, budynku u zbiegu ulic 3 Maja i Modrzejowskiej, działał sztab propagandowo-bojowy, a w koszarach Traugutta (gdzie swoją siedzibę miało dowództwo Polskiej Organizacji
Wojskowej) powstańcy dokonywali przegrupowania sił. 18 sierpnia 1920 roku do walki
wyruszył stąd 400-osobowy oddział Walentego Fojkisa.
Ważnym miejscem była też znajdująca się
przy al. Mireckiego Odlewnia Woźniaków.
Pracujący tu robotnicy przygotowali dla powstań ców dwa sa mo cho dy pan cer ne:
Korfanty i Walerus-Woźniak.
Po wybuchu III powstania w Zagłębiu powstał Centralny Komitet Pomocy Górnoślązakom, na którego czele stał prezydent Sosnowca Robert Niernsee. Z Sosnowca przerzucano broń i przeprawiano ochotników
z całej Polski. Zagłębiowskie korzenie miał
dowodzący podczas powstania pułkiem katowickim Rudolf Niemczyk.
Nie można też zapominać o tym, że 20
czerwca 1922 r. właśnie od strony Sosnowca
do Katowic wyruszyły oddziały gen. Stanisława Szeptyckiego, by przyłączyć do Polski
część Górnego Śląska.
Spacerownik POWSTAŃCZY
Śląski cmentarz
w Sosnowcu
DAWID CHALIMONIUK
Rzymskokatolicki cmentarz przy ul. Smutnej
w Sosnowcu należy do dużego zabytkowego zespołu
cmentarnego usytuowanego w zachodniej części
miasta. Powstał w 1894 roku
ałożony na planie nieregularnego prostokąta ma 5,5 hektara powierzchni. 19
grudnia 1920 roku odsłonięto tu pomnik
– mauzoleum ku czci poległych powstańców śląskich. Podczas II wojny światowej
przekształcono je w cmentarną kaplicę. Obecnie jest to kościół pw. św. Józefa Rzemieślnika.
Cmentarz ma trzy wejścia. Biegnącą od
głównej bramy aleją można dojść aż do kościoła. Jest jeszcze żelazna brama umieszczona w południowej części cmentarza i metalowa furtka od strony północnej. Cmentarz ma
cztery długie równoległe aleje i bardzo dużo
bocznych, krótkich. Dzielą one całą nekropolię na 28 kwater.
Zachowało się 26 grobowców z początku
XX wieku, a także siedem płyt nagrobnych
zepitafiami, dwa sarkofagi i30 nagrobków wolno stojących. Zabytkowe budowle najczęściej
znajdują się w pobliżu kościoła św. Józefa. Budowano je zróżnego koloru piaskowca isztucznego kamienia, czasem z granitu.
Z
DAWID CHALIMONIUK
Kaplica z tablicą ku czci powstańców na cmentarzu przy ul. Smutnej
Tablica z nazwiskami poległych powstańców
15
25-letni dowódca
„Narady toczyły się w burzliwej atmosferze. Usiłowano mnie nawet zmusić
pod groźbą użycia broni do wydania
rozkazu rozejścia się. Delegat Wojciecha Korfantego porozumiał się z nim
telefonicznie, po czym zaproponował
walkę tylko w granicach samoobrony,
a poza tym za wszystko, co mogło zajść,
miałem ponieść osobistą odpowiedzialność. Po podpisaniu odpowiedniej
deklaracji wręczył mi dr Matuszczyk
klucze do magazynu broni, informując
mnie poufnie, że zezwolenie wydania
broni opiewa na 400 karabinów” – tak
wydarzenia z 18 sierpnia 1920 roku
wspominał Walenty Fojkis, jeden z najmłodszych dowódców w powstaniach
śląskich. Urodzony w 1894 roku, jeszcze przed I wojną światową przystąpił
do paramilitarnego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Powołany do niemieckiego wojska służył na francuskim
froncie, ale końca wojny doczekał
w szpitalu w Wieluniu. To właśnie tam
został doradcą wojskowym Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska.
Dowodem jego talentów dowódczych
było skierowanie do szkoły podchorążych w Warszawie. Stamtąd został powołany do 17. Pułku Piechoty. W lutym
1920 roku wrócił na Śląsk. Formalnie
był na urlopie, objął dowództwo piątego, bytomsko-tarnogórskiego okręgu
POW Górnego Śląska, a następnie
okręgu siódmego (pszczyńsko-katowickiego). Kilka miesięcy później, w chwili
wybuchu II powstania, był już komendantem struktur POW Górnego Śląska
w powiecie katowickim i dowodził 400-osobową grupą, która 18 sierpnia wymaszerowała do walki z sosnowieckich
koszar Traugutta. W okresie międzywojennym był naczelnikiem gminy w Michałkowicach. Początkowo był związany
z chadecją, ale potem został zwolennikiem sanacji. W 1939 roku udało mu
się wydostać z Polski, służył w Polskich
Siłach Zbrojnych na Zachodzie. Do kraju już nie wrócił, zmarł w 1950 roku
w Edynburgu.
16 Spacerownik POWSTAŃCZY
Śladem Blancharda i Szeptyckiego
Legenda
1. Warszawska 7, siedziba powiatowego
kontrolera Międzysojuszniczej Komisji
Rządzącej i Plebiscytowej
2. Warszawska 10, kamienica dr. Mielęckiego
3. róg Plebiscytowej i Wojewódzkiej, Deutsches
Haus - Polski Komitet Plebiscytowy
4. św. Jana 10, Polskie Centralne Biuro
Informacyjne
5. Dworcowa, Central Hotel (dzisiaj Diament),
Niemiecki Komisariat Plebiscytowy
6. Młyńska 13, biuro Volksbundu
7. Młyńska 21, dawny hotel Klemensa
8. Mariacka 2, redakcja Kocyndra
9. Mariacka 4, hotel Savoy
10. róg Warszawskiej i Bankowej, willa
Grundmanna - dom wojewody Rymera
11. Warszawska 45, dawna siedziba starosty

Podobne dokumenty