pobierz
Transkrypt
pobierz
Świat podróży DOKTOR Z DIABELSKIEJ WYSPY Historia kryminalistyki nie zna podobnego przypadku. Niezwykłe dzieje doktora Bougrat są zdumiewające. Skazany przez francuskie sądy na dwadzieścia pięć lat pobytu w najgorszym więzieniu świata, skąd nikt jeszcze nie uciekł, zdołał wydostać się stamtąd i zrobić błyskotliwą karierę w Wenezueli. Działo się to wszystko na początku naszego wieku. Bougrat mieszkał w Paryżu. Nie miał wielu pacjentów. Jednym z nich był miejscowy listonosz chory na kiłę. Dostawał od doktora serię progresywnych niebezpiecznych zatrzyków salwarsanu. Ostatnia dawka była tylko dwa razy mniejsza od dawki śmiertelnej. I właśnie wtedy listonosz upadł i stracił przytomność. Nie pomogły zabiegi reanimacyjne, pacjent zmarł. Bougrat zajrzał do torby listonosza i zobaczył w niej dużą ilość pieniędzy. Zamiast zawiadomić odpowiednie władze, ukrył ciało, zabrał pieniądze i wyjechał do Marsylii, skąd miał zamiar odpłynąć do Dakaru i dalej. Nie zdążył tego uczynić, został aresztowany, osądzony i wysłany do kolonii karnej w Gujanie Francuskiej, na Diabelską Wyspę. W owym czasie Gujana Francuska była prawdziwym piekłem. Cała ludność liczyła nie więcej niż kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców: Mulatów, Metysów, Murzynów, trochę Francuzów, Indian i Chińczyków. Klimat wilgotny, niezdrowy, roczne opady najwyższe na świecie. Stolica Cayenne. Brak linii kolejowych, nieliczne drogi. Eksport złota, drewna i rumu. Przy wydobywaniu złota z koryt rzek pracowali głównie więźniowie. Mogli przy tym dorabiać sobie łapaniem modnych wówczas wielkich, niebieskich motyli morpho. Więźniowie pracujący na lądzie stałym byli w znacznie lepszej sytuacji niż ci, których skazano na Diabelską Wyspę. Urwiste zbocza, wiry wodne i specjalnie zanęcane rekiny, krążące dookoła wyspy, nie zachęcały do myślenia o ucieczce. Przysyłano tutaj więźniów skazanych na dożywocie lub mających wyroki co najmniej powyżej piętnastu lat. I tu właśnie trafił doktor Bougrat. Stosunki panujące na wyspie dalekie były od normalnych. Życie ludzkie nie miało tutaj żadnej wartości. Klawisze znęcali się nad więźniami, ale czasami bywali też przez nich zabijani. Brak kobiet powodował zakłócenia w zachowaniach seksualnych: w najgorszej sytuacji znajdowali się młodzi, często przypadkowi zabójcy, narażeni na zaloty i adorację, nawet z użyciem siły, ze strony starszych zatwardziałych kryminalistów. Na wyspie nie było żadnego lekarza, więc Bougrat automatycznie stał się lekarzem tych potępieńców. Miał lekką rękę i wielu uratował życie. Zauważył podczas przeprowadzanych operacji, że więźniowie ukrywają zwitki dolarów lub innych pieniędzy w metalowych kapsułkach umieszczonych w zakamarkach ciała. Nie ruszał tych pieniędzy u tych, którzy odzyskali zdrowie. Jeżeli operacja nie udała się, bez większych skrupułów zabierał te pieniądze dla siebie, uważając, że znajdą się w lepszych rękach niż u klawiszów lub gdyby miały być wrzucone do morza razem z ciałem zmarłego na pożarcie rekinom. Bougrat operował dużo i chętnie. Wiadomość o jego niezwykłych zdolnościach chirurgicznych dotarła do więziennego szpitala w Cayenne. Kiedy tamtejszy chirurg zmarł, gubernator Gujany Francuskiej postanowił sprowadzić doktora Bougrat, na co uzyskał zgodę władz centralnych. Sytuacja doktora radykalnie zmieniła się. Miał teraz pewną swobodę poruszania się po mieście, mógł zawierać znajomości i operować nie 1 tylko więźniów, ale także i miejscową ludność, która garnęła się do niego i dawała mu możność legalnego zarabiania pieniędzy. Mimo tych udogodnień, życie w Cayenne było koszmarem. Bougrat postanowił uciec. Dogadał się z dwoma więźniami o podobnych zamiarach i znających się na nawigacji, kupił w największej tajemnicy dużą łódź żaglową, przygotował potrzebny sprzęt i żywność, wyczekał odpowiedni moment i pewnej sztormowej nocy wypuścił się na pełne morze. Celem tego niebezpiecznego rejsu była Wenezuela. Dlaczego właśnie Wenezuela? Może dlatego, że była stosunkowo blisko. Przy dalszym żeglowaniu uciekinierzy mogliby zostać schwytani przez statki krążące po Karaibach, których kapitanowie z pewnością zostali zawiadomieni o ucieczce trzech niebezpiecznych więźniów z Cayenne. W Wenezueli, po obaleniu prezydenta Castro, panował zamęt i bałagan. Do władzy dorwał się juan Vicente Gomez, półanalfabeta, człowiek, który nie znał i nie respektował prawa międzynarodowego. Jako dyktator rządził twardą ręką i z całą bezwzględnością łamał opór przeciwników politycznych. Dla niego najważniejsze było to, czy ktoś jest z nim, czy przeciw niemu. Cały kraj i jego mieszkańców traktował jako swoją własność. Przykładem tego mogą być słynne przyjęcia, jakie wydawał w prezydenckim pałacu. Zapraszał ministrów, gubernatorów, generałów i przyjaciół z córkami i żonami. Podczas zabawy wybierał sobie partnerkę, tańczył z nią, a potem bez żadnego skrępowania prowadził ją do swojej sypialni. Był to zwyczaj respektowany przez podwładnych, a więc przez wszystkich obywateli kraju i nikt nie śmiał się temu sprzeciwić. Tym licznym flirtom towarzyszyły zazwyczaj jakieś darowizny, awanse i przywileje dla ojca czy męża wybranki. Prawdę mówiąc wszyscy goście Gomeza zabiegali o tego rodzaju względy. Doktor Bougrat dokonał właściwego wyboru miejsca azylu. Jego łódź wylądowała w pobliżu miejscowości El Pilar w stanie Sucre. Po zdjęciu masztu, łódź została zepchnięta na wodę. Bougrat oznajmił swoim towarzyszom, że muszą się rozejść, co z pewnością ułatwi im ukrycie się wśród tubylców. Sam zatrudnił się natychmiast przy wyrębie lasów. Znał już język hiszpański, mógł się z ludźmi dogadać, wzbudzał ich zaufanie. Pewnego dnia zdarzył się wypadek. Upadające drzewo przygniotło i zmiażdżyło nogę jednemu z robotników. Widząc bezradność brygadzisty, Bougrat poprosił o piłkę, siekierę, ostry nóż, nici i igłę. W ciągu kilku minut dokonał amputacji zmiażdżonej nogi, ratując w ten sposób życie rannego. O wypadku dowiedziało się wiele osób i od tej pory Bougrat stał się lekarzem całej okolicy. W tym czasie w Wenezueli było tylko kilku lekarzy, a między nimi ani jednego dobrego chirurga. Z dnia na dzień sława doktora rosła. Kiedy rząd francuski dowiedział się o miejscu pobytu uciekiniera, zażądał od prezydenta Gomeza wydania zbiega. Gomez udał, że nie rozumie, o co Francuzom chodzi. Nie miał zamiaru pozbywać się zdolnego lekarza, a sprawa listonosza byta mu zupełnie obojętna. Nie takie rzeczy widział ten kraj! Bougrat został zaproszony do osiedlenia się w Caracas. Tam ożenił się z panną z dobrego domu i miał z nią pięć córek. Otworzył gabinet kosmetyczny, a na zapleczu salę operacyjną. Dokonywał w niej wiele operacji. Miejscowi lekarze próbowali protestować, ale nie odnosiło to żadnego skutku. Po śmierci dyktatora Gomeza prowadził nadal swoją prywatną praktykę, popierany zresztą także i przez następnego prezydenta. Wszystkie córki wydał za mąż za czcigodnych Kreoli z najlepszych rodzin. Dorobił się olbrzymiego majątku i razem z zięciami miał już w tym kraju duże wpływy polityczne. „Tygodnik Siedlecki" 4.XII.I994r. 2