Sprawozdanie z IV Rajdu Ptasiarzy, zespół „Wschodnie Mazowsze
Transkrypt
Sprawozdanie z IV Rajdu Ptasiarzy, zespół „Wschodnie Mazowsze
Sprawozdanie z IV Rajdu Ptasiarzy, zespół „Wschodnie Mazowsze” (Krzysztof Bolechowski, Roman Stelmach, Jarosław Stolarz, kapitan: Przemysław Stolarz) „Rajd Ptasiarzy” czyli Polski Maraton Ornitologiczny to impreza przyrodniczo-sportowa organizowana od 4 lat przez P. Jacka Betleję, na zasadach przyjętych w większości krajów europejskich. Celem jest zespołowe zaobserwowanie jak największej ilości gatunków dzikich ptaków w ciągu 1 doby. Zawodnikom mogą towarzyszyć inne osoby, nie biorące udziału w wykrywaniu gatunków (dziennikarze, fotoreporterzy, kierowcy, członkowie rodziny i przyjaciele zainteresowani przyrodą). Wynik końcowy uwzględnia gatunki widziane lub słyszane przez wszystkich członków zespołu (z wyjątkiem 5%, widzianych przez co najmniej 2 osoby), więc wszyscy muszą być czujni i informować innych o świeżych obserwacjach. W rajdzie może wziąć udział każdy, kto co najmniej przeciętnie zna się na ptakach (tzn. rozpoznaje ok. 150-200 spośród 450 gatunków obserwowanych w Polsce w ciągu ostatnich 100 lat), może poświęcić cały dzień (dobę) na obserwacje ptaków i dysponuje lornetką. Oczywiście, im lepsza znajomość wyglądu, zwyczajów i głosów ptaków oraz rozpoznanie trasy rajdu i przygotowanie technicznooptyczne, tym lepszy przewidywany ostateczny wynik. Trasę tegorocznego rajdu zaplanowaliśmy tak, aby zobaczyć co najmniej 120 gatunków ptaków. Niestety, z powodu obowiązków zawodowych i domowych rozpoczęliśmy nie nad Pilicą, lecz we wschodniej części Warszawy, przy granicy Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Nasza ekipa składała z 4 obserwatorów („zawodników”) i 3 osób towarzyszących, które miały nas dopingować i robić zdjęcia (jedna ze zgłoszonych osób towarzyszących nie mogła wziąć udziału w rajdzie). Podczas śniadania i pakowania udało się nam zaobserwować kilkanaście leśnych i miejskich gatunków. Po upalnym piątku byliśmy przygotowani na równie ciepłą sobotę (w nocy było +20 stopni). Zaopatrzeni w odpowiednią ilość napojów chłodzących (oczywiście bezalkoholowych) i lodówkę samochodową, udaliśmy się (niektórzy w krótkich spodniach) w kierunku lasów okuniewsko-rembertowskich, gdzie dopisaliśmy do listy łabędzia niemego, perkozka, cyraneczkę, czajkę i puszczyka (który zrobił nam kawał i nie siedział w swojej dziupli, tylko kilkaset metrów dalej). Następnie odwiedziliśmy tradycyjnie na stawy w Halinowie, obok których nosiły pokarm 2 kląskawki, odzywał się świerszczak i brzęczka, polowała pustułka, a na samych stawach śpiewały trzciniaki i rokitniczki, odzywał się remiz, pływały perkozy dwuczube, łyski i polowała para błotniaków stawowych. Obok kościoła w Długiej widzieliśmy pierwszą w tym roku muchołówkę szarą. Dalej pojechaliśmy na znacznie większe stawy w Rudzie. Tu na suchym zbiorniku żerowały krwawodziób, łęczak, brodziec piskliwy i sieweczka rzeczna. Na zalanych stawach pływały perkozy, czernice, polowały rybitwy rzeczne, samotny kormoran i bocian czarny. Na groblach odzywały się dziwonie, słowiki szare i pełzacz ogrodowy. Do godziny 8:00 mieliśmy na liście 57 gatunków, ale wkrótce zaczęło wiać i spadł solidny deszcz, po którym suszyliśmy się kilka godzin. Ponadto temperatura spadła do +9-10 stopni. W rezerwacie Bagno Pogorzel nie zobaczyliśmy nic nowego. Podobnie na stawach w Siennicy – bez nowych ptaków wodnych, tylko komplet jaskółek. Znajomy puszczyk pojawił się na rajdzie, fot. Dariusz Kwiatkowski Samiec kląskawki, fot. P. Stolarz . Bociany latają nisko – będzie deszcz, fot. Dariusz Kwiatkowski W deszczu, na stawach w Rudzie k. Mińska, fot. P. Stolarz Po drodze obserwowaliśmy wyjątkowo liczne kukułki, makolągwę, trznadla i gąsiorka. W rezerwacie Rudka Sanatoryjna na skraju lasu żerowała para dzięciołów czarnych, dużych i kowalik. Na stawku w Rudce dzięciołek żerujący na zeszłorocznej pałce wyglądał „prawie jak białogrzbiety”. Na Gołębiówce nadal padało. Udało się jednak zobaczyć i usłyszeć lerkę, myszołowa w pozycji kormorana suszącego skrzydła, równie mokrego bielika, czaplę siwą oraz udającego rannego brodźca piskliwego. Na stawach w Trzemuszce (w znacznej części nieużytkowanych) zamiast ptaków było płoszenie przy pomocy petard. Mimo przeciwności losu widzieliśmy tam brodźca samotnego, kokoszkę wodną, kilka potrzosów i pokląskwę. Do 12:00 mieliśmy 86 gatunków. Ze względu na nadal padający deszcz postanowiliśmy przemieścić się nad Bug w okolice Brańszczyka i Wyszkowa. Obserwacje nad Bugiem, fot. Dariusz Kwiatkowski Po drodze zauważyliśmy kilka żurawi, następnie całkiem spore stado prawdopodobnie nielęgowych ptaków. Nad Bugiem cała ekipa mogła (tylko) usłyszeć kulika wielkiego i obserwować do woli tokującego kszyka. Przemieściliśmy się w okolice Łochowa i Klembowa, gdzie udało się zobaczyć srokosza, dudka, świergotka polnego i ortolana. Późnym popołudniem dotarliśmy do Kuligowa, co poprawiło nam nastroje, gdyż w ciągu kilkunastu minut zaobserwowaliśmy wiele nowych gatunków, min. rybitwę rzeczną i białoczelną, rycyka, bataliona, 8 czapli białych. Bociany białe suszące się po deszczu, fot. P. Stolarz Żurawie nad Bugiem, fot. P. Stolarz Następnie bez większych sukcesów obserwacyjnych objechaliśmy południowy brzeg Zbiornika Zegrzyńskiego i wzdłuż Wisły wróciliśmy do Warszawy. Została nam godzina do zachodu słońca, a mieliśmy tylko 107 (może 109?) gatunków spełniających kryteria rajdu. Zdążyliśmy dojechać na Stawy Raszyńskie i zobaczyć gęgawy oraz (wreszcie) głowienki, lecz wkrótce zrobiło się ciemno i skończyły się warunki do prowadzenia obserwacji. Ponadto po zmroku ptaki przestały się odzywać. Zrezygnowaliśmy z jazdy nad dolną Pilicę, gdzie w nocy mogliśmy liczyć tylko na 1-2 kolejne gatunki i ok. 23:00 wróciliśmy do domu. Nie udało się zrealizować planu, ale zadziałała niekorzystna pogoda oraz trasa okazała się zbyt długa. Poza tym nie mieliśmy szczęścia do niektórych gatunków, gdyż na liczącej 350 km „sprawdzonej” trasie nie było ani jednego błotniaka łąkowego, rybitwy białoskrzydłej, zimorodka, trzcinniczka i potrzeszcza. Prawdopodobnie „nie doleciały” przepiórka, gajówka i łozówka. Kolejny raz okazało się, że ptaki obserwowane w wielu „pewnych” miejscach jeszcze przed tygodniem, nie chcą pozostać do rajdu, lecz kontynuują swoją wędrówkę na północ. W przyszłym roku zaplanujemy trasę krótszą, ale bardziej nasyconą punktami obserwacyjnymi. Dziękuję Krzysztofowi, który przewiózł nas bezpiecznie przez całą trasę i musiał się wtedy koncentrować na drodze, a nie na obserwacjach ornitologicznych, Romanowi, który od wczesnego rana do późnego wieczora z nieustającą czujnością wykrywał nowe gatunki, Darkowi za wykonanie kilkuset ciekawych zdjęć, dokumentujących przebieg rajdu, Jarkowi za przygotowanie i noszenie sprzętu obserwacyjnego, Dorocie i Ewie za wsparcie duchowe i opiekę (żebyśmy podczas rajdu nie umarli z głodu i z zimna). W imieniu zespołu „Wschodnie Mazowsze”: Przemysław Stolarz