Nr 69 - Parafia św. Antoniego Opata w Męcinie
Transkrypt
Nr 69 - Parafia św. Antoniego Opata w Męcinie
Skibowy Kamień Biuletyn Parafii Męcina maj 2008 nr 69 rok XIII ISNN 1734-350X Za miłości wielkiej znak, za służebne Twoje "tak" Maryjo, dzięki Ci Wkrótce, w maju i czerwcu będziemy obchodzić kapłańskie jubileusze, prymicje, imieniny, dzieci przyjmą I Komunię Świętą, a młodzież gimnazjalna Sakrament Bierzmowania. Dla wszystkich ślemy serdeczne życzenia. 13.05.2008 r. Młodym, którzy przyjmą Sakrament Bierzmowania i staną się dojrzałymi chrześcijanami, życzymy, aby z zapałem pogłębiali swą wiedzę religijną, mądrze korzystali z darów Ducha Świętego i zawsze wiernie stali przy Ojców wierze. By ich życie było zawsze w służbie bliźnich na chwałę Bożą. 18.05.2008 r. Dzieciom pierwszokomunijnym życzymy, aby zawsze kochały Pana Jezusa wielką miłością i często zapraszały Go do swoich serc czystych i dobrych. Pamiętajcie: Jezus ukochał Was pierwszy, ale pragnie abyście tę miłość odwzajemniły. 22.05.2008 r. Ksiądz Prałat Antoni Bielak będzie obchodził srebrny Jubileusz Święceń Kapłańskich. Z tej okazji Redakcja „Skibowego Kamienia” składa najserdeczniejsze życzenia: Niech dobry Bóg obdarzy Cię, Księże Prałacie, zdrowiem, radością, siłą i wytrwałością w pełnieniu obowiązków duszpasterskich w parafii i dekanacie. Niech Duch Święty hojnie obdarza Księdza swymi darami, a Maryja i patron św. Antoni oręduje w niebie za Tobą. Szczęść Boże! 01.06.2008 r. Nasz parafianin Paweł Wróbel odprawi Mszę świętą prymicyjną. Jest to dla wszystkich parafian wielkie święto. Trzeba nam dziękować Bogu za powołanie kapłańskie i modlić się, aby Paweł mógł w pełni realizować i rozwijać dar, którym Go Bóg obdarzył. Życzymy prymicjantowi, aby Jezus, który jest Miłością i Najwyższym Kapłanem darzył naszego Rodaka dobrym zdrowiem, radością, pokojem i zdrojem łask. Szczęść Boże! 13.06.2008 r. Ten dzień jest ważny z dwóch powodów: obchodzimy odpust parafialny i świętujemy imieniny naszego Księdza Proboszcza Antoniego Pisia. Pospieszmy więc do Solenizanta z bukietem najpiękniejszych życzeń: Życzymy Księdzu dużo, bardzo dużo zdrowia, wewnętrznej radości, szczęścia osobistego i wytrwałości w pracy duszpasterskiej, a także w kontynuowaniu zadań związanych z upiększaniem naszej nowej świątyni oraz wielu sprzymierzeńców, którzy pomogą w renowacji zabytkowego kościoła. Niech dobry Bóg obdarza Księdza zdrojem łask wszelkich za wstawiennictwem Matki Bożej Nieustającej Pomocy i Patrona Świętego Antoniego. Szczęść Boże! „Trwajcie jak trwały pokolenia” Słowo ks. Proboszcza Antoniego Pisia z okazji III rocznicy odejścia do Ojca w niebie Sługi Bożego Ojca Świętego Jana Pawła II 02.04.2008r. Drodzy Bracia i Siostry! Dzisiaj mija już trzeci rok od śmierci Sługi Bożego Ojca Świętego Jana Pawła II. 2 kwietnia 2005 r. zapisał się mocno w naszej świadomości. Jako świadkowie tego poruszającego cały świat wydarzenia, powracamy dziś do chwili i emocji, które towarzyszyły nam w tamtych dniach. Do łez wzruszenia, bicia serca, poczucia pustki i lęku przed przyszłością bez Niego. Bez papieża Polaka, tak ludzkiego i zarazem tak jednoznacznego, pozwalającego odnaleźć się we współczesnym świecie. Jan Paweł II pozostaje jednak wciąż bliski. Mobilizuje do dobra i nadal trafnie definiuje nasze problemy oraz bolączki. Pozostała jego duchowa spuścizna, jego wezwanie do wierności temu szczególnemu dziedzictwu, jakie nakreśliły pokolenia naszych poprzedników. Siostry i Bracia! W czasie dwóch najważniejszych dla nas i naszego regionu pielgrzymek: - tej z roku 1987, gdy papież Polak gościł w Tarnowie - z roku 1999, gdy przybył do grodu św. Kingi Starego Sącza, Jan Paweł II dobitnie wskazał na specyfikę naszej Ziemi. Tej ziemi nad Wisłą i Dunajcem, która od końca X wieku wchodziła w skład biskupstwa krakowskiego, a którą od roku 1786 znaczą granice diecezji tarnowskiej. Podążając za myślą Jana Pawła II, powtarzamy dziś, że jest to ziemia świętych i błogosławionych. Ogarniając zaś myślą całe Jego duchowe dziedzictwo, uważamy, że warto na nowo sięgnąć źródła papieskich fascynacji ludźmi, którzy potrafili w czasie swoich ziemskich pielgrzymek zachwycić się Bogiem i tym zachwytem dzielić się z innymi. Powracając do tamtych chwil, gdy zadrżało nasze serce, gdy wpatrywaliśmy się w ekrany telewizorów, witryny internetowe i gazety naznaczone kirem, może uda się nam zobaczyć siłę Ojca Świętego, który ze spokojem odchodził do Domu Ojca. Dla Niego, który podążał zawsze tą drogą, którą podążali święci , śmierć oznaczała ostatni, najbardziej radosny krok poprzedzający spotkanie z Miłosiernym Ojcem. 10 czerwca 1987 r. w Tarnowie, podczas beatyfikacji Karoliny Kózkówny, Jan Paweł II wygłosił homilię, w której odniósł się do kazania Chrystusa na Górze i nauki o ośmiu błogosławieństwach. Wtedy też padły znamienne słowa: „Błogosławieni jesteście… W tych słowach odczytujemy przeszłość i przyszłość”. Wielki pielgrzym mówił dalej: „Ewangelia, orędzie ośmiu błogosławieństw, czyż nie jest ono od początku wpisane w dzieje waszego Kościoła? Czyż nie głosili tego zbawczego orędzia już ci pierwsi święci pustelnicy znad Dunajca, a potem znad słowackiego Wagu Świerad i Benedykt u samego początku naszych dziejów? A potem Stanisław ze Szczepanowa, biskup, męczennik na stolicy krakowskiej, z którym wiąże się wspólne dziedzictwo wszystkich Polaków. A potem jeszcze Kinga, księżna, matka narodu i mniszka w starosądeckim klasztorze św. Klary. W czasie Mszy św. na tarnowskich Falklandach papież oficjalnie potwierdził, że w gronie tych świętych i błogosławionych znalazła się również Karolina Kózkówna, prosta dziewczyna z jednej z podtarnowskich wiosek. Drodzy Bracia i Siostry! Dwanaście lat później po dokonanej kanonizacji św. Kingi w Starym Sączu, Ojciec Święty dodał: „Jest jeszcze jeden motyw do dziękczynienia Bogu: oto pośród 108 męczenników, którzy zostali wyniesieni do chwały ołtarzy, znajduje się również zamęczony w oświęcimskim obozie śmierci rektor seminarium duchownego w Tarnowie ks. Roman Sitko. Wiem jak wielką czcią pośród was, a szczególnie pośród tutejszego duchowieństwa cieszy się ten bohaterski kapłan, wychowawca duszpasterzy i wierny świadek Chrystusa. Jego beatyfikacja jest również owocem waszej modlitwy. Proszę was, trwajcie nadal w modlitwie za przyczyną św. Kingi i bł. ks. Romana i otoczcie nią także moją papieską posługę na Stolicy św. Piotra. Trudno nie wspomnieć również sługi Bożego o. Stanisława Papczyńskiego, który urodził się w niedalekim Podegrodziu, a tu zasłynął świętością, którą potwierdza toczący się proces beatyfikacyjny”. Gdy Jan Paweł II wypowiadał te słowa zaawansowane były procesy kanonizacyjne bł. Urszuli Ledóchowskiej, kanonizowanej przez Niego samego 18 maja 2003 r. i bł. Szymona z Lipnicy, kanonizowanego 3 czerwca 2007 r. przez papieża Benedykta XVI. Mówiąc o tych dwojgu świętych związanych z Lipnicą Murowaną, nie wolno zapomnieć także o starszej siostrze św. Urszuli bł. Marii Teresie Ledóchowskiej. Z tego względu nie można pominąć Lipnicy Murowanej jako szczególnego miejsca działania łaski Bożej 1 na mapie diecezji tarnowskiej. Kolejnym wyjątkowym miejscem na tej mapie może stać się Krościenko, w którym 1 kwietnia 2000 r. w dolnej kaplicy kościoła p.w. Dobrego Pasterza spoczęły doczesne szczątki sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego. Karola Wojtyłę i twórcę Ruchu Światło-Życie łączyła głęboka przyjaźń. Być może ks. Blachnicki będzie też kolejnym błogosławionym, który dołączy do grona ludzi, dzięki którym żyjemy na wyjątkowej ziemi ziemi świętych i błogosławionych. „Szukałem was, a wy przyszliście do mnie” powiedział umierający Ojciec Święty do młodzieży czuwającej na Placu Świętego Piotra; do całej młodzieży, która tak chętnie spotykała się z Nim wielokrotnie w czasie całego pontyfikatu. I wy młodzi ze szkoły nr 1 i nr 2 przyszliście tu, aby modlić się w trzecią rocznicę śmierci papieża”. Następnie ks. Proboszcz nawiązał do pielgrzymek męcińskich uczniów i niezapomnianych spotkań z Ojcem Świętym w Watykanie, w czasie pielgrzymek do Ojczyzny oraz pamiętnego przejazdu Papieża Jana Pawła II przez Limanową do Starego Sącza. Zwrócił też uwagę na fakt przyjęcia przez szkołę imienia Jana Pawła II to wielkie wyróżnienie, ale i zobowiązanie, aby naukę Wielkiego Polaka poznawać i żyć według niej. W zawiązku z trzecią rocznicą śmierci Jana Pawła II kaznodzieja przypomniał zebranym chwile głębokiego smutku na wiadomość, że „umiłowany Ojciec Święty odszedł do Domu Ojca”, a my ze łzami i bólem serca przy żałosnym dźwięku kościelnych dzwonów łączyliśmy się w modlitwie całego świata. Tak trwaliśmy w żałobie zapalając kolejne „światełka” dla umiłowanego Ojca. Pragnęliśmy przez to zaświadczyć, że „jesteśmy, pamiętamy, czuwamy i dziękujemy”. Przypominając słowa Jana Pawła II „Jesteście przyszłością narodu, jesteście nadzieją /Kościoła, jesteście moją nadzieją” ksiądz Proboszcz podkreślił, jak bardzo naszemu Papieżowi zależało na młodych ludziach, a młodzi słuchali go, chociaż był wymagającym nauczycielem. „Wymagajcie od siebie mówił papież choćby inni od was nie wymagali”. Dlaczego? Bo każdy znajduje w swoim życiu jakieś „Westerplatte”. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą trzeba walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można „zdezerterować”. Wreszcie jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba „utrzymać” i „obronić”, tak jak to Westerplatte; w sobie i wokół siebie. Obronić dla siebie i innych. Te ważne słowa pięknie korespondują z wcześniej wypowiedzianymi z roku 1979, gdy 2 To Ojciec Święty nawoływał, aby Polacy nie zaprzepaścili dzieła wielu pokoleń: „Zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię „Polska”, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na chrzcie świętym”. Na zakończenie Ks. Proboszcz w swoim kazaniu zwrócił uwagę na słowa, które Ojciec Święty wypowiedział w czasie ostatniej pielgrzymki do Polski: „Bądźcie świadkami miłosierdzia!” Trzeba mieć wyobraźnię miłosierdzia, aby dostrzec potrzebującego brata. W sposób szczególny taką wyobraźnią miłosierdzia odznaczają się członkowie Caritas, którzy odwiedzają chorych, samotnych i potrzebujących. Młodzież skupiona w szkolnym Caritasie spotkała się w tym roku z chorymi w kościele, obdarowała upominkami. Niektóre dzieci złożyły skarbonki jako jałmużnę wielkopostną. Dorośli przeznaczają 1% swojego podatku na potrzeby Caritas w diecezji. Wszyscy musimy realizować papieskie wezwanie z Łagiewnik: „Bądźcie świadkami Miłosierdzia:. Niech ono stanie zarzewiem nowej cywilizacji cywilizacji miłości. Mszę świętą w intencji Ojca Świętego Jana Pawła II ubogacał swym śpiewem zespół młodzieżowy, którym kieruje pan Grzegorz Wróbel. Po Mszy świętej zebrani mogli zobaczyć teatralną biografię Jana Pawła II połączoną z multimedialną projekcją zdjęć z życia i całego pontyfikatu naszego Papieża. Całość była bardzo interesująca i pouczająca. Występ przygotowała grupa młodzieży gimnazjalnej pod kierownictwem ks. Łukasza. *** Tę modlitwę Jan Paweł II niósł w sercu przez całe życie. Zapisał ją w 2004 roku. Kilkakrotnie wspominał o ojcowskiej modlitwie w czasie swego pontyfikatu. Ta modlitwa i dla nas może być drogowskazem, jak rozmawiać z Bogiem. Grupa młodzieżowa uczestniczaca w spektaklu o Janie Pawle II Duchu Święty, proszę Cię o dar mądrości do lepszego poznawania Ciebie i Twoich doskonałości Bożych, o dar rozumu do lepszego zrozumienia ducha tajemnic wiary świętej, o dar umiejętności, abym w życiu kierował się zasadami tejże wiary, o dar rady, abym we wszystkim u Ciebie szukał rady i u Ciebie ją zawsze znajdował, o dar męstwa, aby żadna bojaźń ani względy ziemskie nie mogły mnie od Ciebie oderwać, o dar pobożności, abym zawsze służył Twojemu Majestatowi z synowską miłością, o dar bojaźni Bożej, aby żadna bojaźń ani względy ziemskie nie mogły mnie od Ciebie oderwać. POSŁUGA NADZWYCZAJNEGO SZAFARZA KOMUNII ŚWIĘTEJ Na mocy sakramentu chrztu świętego wszyscy wierni uczestniczą w kapłańskiej, prorockiej i królewskiej misji Chrystusa, który nadal żyje i działa mocą Ducha Świętego w Kościele. Posługę uświęcania wypełnia Kościół przez głoszenie słowa Bożego, sprawowanie sakramentów świętych, a zwłaszcza Eucharystii. Ona jest źródłem i centrum całego życia chrześcijańskiego. Z niej ono niejako wypływa i do niej prowadzi. Dokonuje się to w czasie każdej Mszy Świętej. „W najświętszej bowiem Eucharystii zawiera się całe duchowe dobro Kościoła, a mianowicie sam Chrystus, nasza Pascha i chleb żywy, który przez Ciało swoje ożywione i ożywiające daje życie ludziom, zapraszając ich i doprowadzając w ten sposób do ofiarowania razem z Nim samych siebie, swojej pracy i wszystkich rzeczy stworzonych” (Dekret o posłudze i życiu kapłanów, nr 5). Szafarzem Eucharystii jest kapłan, który z polecenia Chrystusa (zob. Łk 22.19; 1 Kor 11,24-25) i w Jego imieniu sprawuje świętą tajemnicę eucharystyczną. Ale Chrystus Pan przychodzi do człowieka wierzącego także przez posługę nadzwyczajnego szafarza Komunii Świętej, który rozdziela Komunię Świętą zgodnie z przepisami prawa (zob. kan. 230 § 3 i kan. 910 § 2 KPK). Kongregacja Dyscypliny Sakramentów uzasadnia wprowadzenie tej posługi „dobrem duchowym wiernych i prawdziwą koniecznością” (Instrukcja Immensae caritatis z dnia 29 stycznia 1973 r.). Zasadniczym dobrem duchowym jest częsta Komunia Święta, zwłaszcza zanoszona chorym. Toteż Instrukcja Kongregacji Obrzędów Eucharisticum mysterium z dnia 27 maja 1967 r. w numerze 40. domaga się od duszpasterzy zaspokojenia potrzeb wiernych: "Wypada, żeby ci, którzy doznają przeszkody w swoim udziale w obrzędzie eucharystycznym wspólnoty, skwapliwie posilali się Eucharystią i w ten sposób czuli się również zjednoczeni z tą wspólnotą i wsparci miłością braci. Duszpasterze winni się starać, żeby często, a nawet codziennie, dać możliwość przyjęcia Komunii Świętej, zwłaszcza w okresie wielkanocnym, chorym i osobom w podeszłym wieku, choćby nie chorowali ciężko i nie zagrażało im niebezpieczeństwo śmierci; można to robić o jakiejkolwiek godzinie”. 3 Konferencja Episkopatu Polski w dniu 9 marca 2006 roku przyjęła nowe ogólne warunki umożliwiające powołanie Nadzwyczajnych Szafarzy Komunii Świętej przez biskupów diecezjalnych w swoich diecezjach. Według postanowienia tej Konferencji: - Biskup diecezjalny może upoważnić do wspomnianej posługi mężczyzn, a także siostry zakonne i niewiasty życia konsekrowanego w wieku od 25 do 65 lat. - Kandydaci powinni odznaczać się zaangażowaniem w życie Kościoła, wzorowym życiem moralnym oraz poważaniem wśród duchowieństwa i wiernych. - Kandydaci powinni znać podstawowe prawdy katechizmowe oraz najważniejsze zagadnienia teologicznoliturgiczne (szczegółowe wymagania zawarte są w Modyfikacji instrukcji w sprawie formacji i sposobu wykonywania posługi nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej z dnia 22 VI 1991 r. patrz: "Currenda", 2/2007, s. 11-16). - Biskup diecezjalny upoważnia do posługi Nadzwyczajnego Szafarza na jeden rok kandydata, którego poleca Ksiądz Proboszcz. - Szafarz nadzwyczajny wykonuje swoją posługę wtedy, gdy liczba kapłanów wobec komunikujących jest za mała. Może on w ramach ważności upoważnienia świadczyć pomoc na terenie całej diecezji, a poza nią na stałe może to czynić tylko za zgodą ordynariusza tamtej diecezji. - Szafarz nadzwyczajny może, za wiedzą Księdza Proboszcza, zanosić Komunię Świętą do domów tylko osobom, których odpowiedni stan duchowy jest znany, zachowując przepisy liturgiczne. - Szafarz nadzwyczajny podczas pełnienia tej posługi w czasie Mszy Świętej winien być ubrany w albę, a jeśli trzeba przepasany cingulum. Pełniąc swą posługę poza Mszą Świętą, może nosić zwykłe ubranie. Siostry zakonne spełniają posługę Nadzwyczajnego Szafarza w swoim stroju zakonnym, a osoby życia konsekrowanego w swoim stroju. - Posługa szafarza jest bezinteresowna. Szafarze z parafii Męcina W marcu i kwietniu pięciu mężczyzn z parafii Męcina przygotowało się do pełnienia zaszczytnej funkcji szafarza Komunii Świętej. Wykłady odbywały się w Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie (sześć kolejnych sobót po cztery wykłady o tematyce teologicznej, liturgicznej i filozoficznej). Tak więc nasi parafianie odbyli solidne przygotowanie do odpowiedzialnej funkcji. Za cenne wykłady profesorów z WSD w imieniu 284 mężczyzn podziękował pan Leonard Orczykowski. Oprócz niego błogosławieństwo otrzymali również: Jerzy Pociecha, Edward Smoleń, Maciej Wideł i Tadeusz Orzeł. Niektórzy szafarze spotkali się już z osobami starszymi. Cieszyć może fakt, że pierwsze spotkania szafarzy z osobami starszymi wypadły pozytywnie, tzn., że parafianie, którzy pozostają w domach z powodu choroby pragną korzystać z posługi szafarzy Komunii Świętej. Jesteś przyjacielem ponieważ... Jesteś węzłem, który łączy, lecz nie zniewala. Jesteś podmuchem, który uspokaja, lecz nie usypia. Jesteś bratem, który upomina, lecz nie upokarza. Jesteś wzrokiem, który patrzy, lecz nie osadza. Jesteś ręką, która prowadzi, lecz nie ciągnie na siłę. Jesteś oazą, która pokrzepia, lecz nie zatrzymuje. Jesteś sercem, które kocha lecz nie zmusza. Jesteś czułością, która chroni, lecz nie podporządkowuje. Jesteś przyjacielem, ponieważ jesteś obrazem Boga właśnie dlatego. Helen Oshiro 4 Kałuża Była sobie niewielka kałuża. Była szczęśliwa i cieszyła się, gdy z pomocą samochodów mogła na kogoś chlapnąć wodą. „Słońce to śmierć dla kałuży” - myślała od czasu do czasu i na samą myśl o tym truchlała. Pewien zamyślony poeta przechodząc wdepnął w nią. Nie obraził się na kałużę, przeciwnie, zaprzyjaźnił się z nią. „Dzień dobry” powiedział. Kałuża odpowiedziała: „Dzień dobry!”. „W jaki sposób przyszłaś na ziemię?” zagadnął poeta. Zamiast odpowiedzi, kałuża skupiła się co sił i pokazała w sobie odbicie chmury. Rozmawiali długo o deszczu, Wielkim Ojcu i o strachu, który tkwi gdzieś w kałuży, o strachu przed słońcem. Poeta pragnął, aby kałuża wyzbyła się swych obaw. Opowiadał jej o niewiary godnej przestrzeni morza, o pluskających się rybach, o radosnych falach. Mówił też, że morze było ojczyzną i matką wszystkich kałuż i o tym, że życie na ziemi zależy od słońca i od wody. Również życie kałuży. Pomimo nadejścia wieczoru poeta i kałuża byli bardzo zajęci swym niemym dialogiem. Kilka dni później poeta powrócił do swojej mokrej przyjaciółki. Znalazł ją tańczącą w powietrzu, w ciepłych promieniach słońca. Kałuża wyjaśniła: „Dzięki tobie to zrozumiałam. Gdy słońce objęło mnie łagodnie, przestałam się bać. Pozwoliłam, aby mnie zabrało i teraz dzikie gęsi wskazują mi drogę do morza. Do widzenia. Nie zapomnij o mnie!”. Pozwól się objąć słońcu i płomieniom Ducha. Będziesz jaśniał jak gwiazda w przestworzach, na drogach Tego, który nie ma kresu. Bruno Ferrero Matka Boża w Pilźnie pociesza i uzdrawia Mamy wiele cudownych wizerunków Matki Bożej. Każdy z nich to odrębna historia łask i cudów. Parafianie Męciny najczęściej nawiedzają okoliczne sanktuaria, gdzie czczona jest Matka Boża Bolesna w Limanowej, Matka Boża Pocieszenia w Nowym Sączu i w Pasierbcu. Organizowane są również pielgrzymki do najbardziej znanej Matki Bożej Częstochowskiej i Kalwaryjskiej: o tych sanktuariach dużo wiemy i o każdym z nich pisano w naszym biuletynie. Niedawno w czasie kazania pasyjnego, usłyszeliśmy wzruszającą historię uzdrowienia mężczyzny za wstawiennictwem Matki Bożej Pocieszenia w Pilźnie, którą szczegółowo opisał w swej pracy dyplomowej ks. Jan Król. Podobnych zdarzeń na przestrzeni kilku stuleci zanotowano wiele, dlatego warto poznać historię cudownego obrazu Matki Bożej Pilzneńskiej. Otóż, w małym miasteczku Pilzno (za Tarnowem, w kierunku Rzeszowa) tamtejszy lud czci Matkę Bożą od IX wieku!! A więc jeszcze zanim chrześcijaństwo naprawdę dotarło na polską ziemię. Istnieje przypuszczenie, że uczeń Metodego Sierosław przybył na teren dzisiejszego Pilzna z ikoną Matki Bożej w celach misyjnych około 880 roku. Rozgłos nadzwyczajnej świętości otoczył obraz po cudownej obronie przed Tatarami w XIII wieku. Od tej pory wiele osobistości przybywało do obrazu, by złożyć hołd Maryi, m.in. król Władysław Łokietek i król Władysław Jagiełło z małżonką. Jagiełło ufundował tutaj klasztor i kościół w 1413 roku na cześć Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Trzeba też podkreślić, że pod emblematami Bogurodzicy Pilznieńskiej walczyli pod Grunwaldem rycerze z Pilzna i okolic. Miasteczko Pilzno było niszczone i spalone przez Kozaków. W płomieniach znalazł się też obraz. Ocalała tylko jego górna część z obliczem Maryi. W 1865 roku został namalowany nowy obraz i ten przetrwał do dziś. Emigranci pilzneńscy przebywający w USA wraz z parafianami ufundowali w 1906 roku srebrną sukienkę dla Matki Bożej z obrazu i złotą dla Jezusa. W roku 1960 obraz otrzymał zasłonę, na której widnieje herb Pilzna. W 1970 roku obraz poddano gruntownej konserwacji. Odnowiony obraz poświęcił w dniu 19 lipca tegoż roku ks. biskup Piotr Bednarczyk, który w okolicznościowym kazaniu powiedział: „To mnie w historii tego obrazu urzeka: wielowiekowy kult Matki Bożej w sercach ludu tutejszego”. Cześć oddawana Bogurodzicy Dziewicy w łaskami słynącym obrazie Matki Bożej Pocieszenia w kościele oo. Karmelitów w Pilźnie ściśle łączy się z różnymi formami kultu. 5 Są to m.in. homagia (hołd), arcybractwa, utwory literackie, podobizny wizerunku Matki Bożej na dawnych sztandarach… współcześnie zaś Msze święte o Najświętszej Maryi Pannie, uroczystości odpustowe, nowenny, prośby i podziękowania, Arcybractwo Szkaplerza świętego i wota. Niedawno, bo 02.09.2007 roku czciciele Matki Bożej Pocieszenia w Pilźnie przeżyli wielką radość, bowiem dekretem J. Eks. Ks. Bp. Wiktora Skworca kościół oo. Karmelitów uzyskał tytuł Sanktuarium Maryjnego. Ciekawe, że kult Matki Bożej w Pilźnie trwa przez wieki nieprzerwanie. Błogosławiona rola Pani Pilzna oraz łaski, jakie spływają na Jej czcicieli, zaowocowały w liczne wota składane przez wiernych po obu stronach Cudownego Wizerunku. Na pewno warto odwiedzić to Sanktuarium. Poniżej Cudowny Wizerunek Matki Bożej Pocieszenia w Pilźnie i modlitwa. Artykuł opracowano na Podstawie pracy dyplomowej ks. Jana Króla i aktualnego prospektu Modlitwa do Matki Bożej Pocieszenia Najukochańsza Matko Boża Pocieszenia. Pani Ty moja, największa po Bogu pociecho! Z głęboką pokorą i dziecięcą ufnością zbliżam się do Ciebie i błagam, żebyś mi wyjednała u Swego Syna miłosierdzie za moje grzechy i skuteczną pomoc w moich potrzebach. W tym miejscu przez Ciebie wybranym, tak wiele razy pomagałaś cierpiącym, smutnym i nieszczęśliwym. Dlatego i ja ufam, że mnie nie opuścisz w moich zmartwieniach, ale jako Matka najlepsza weźmiesz mnie w swoją opiekę teraz i przy śmierci. Amen. V Forum Diecezjalne Rodziny Szkół im. Jana Pawła II 4 marca 2008 roku już po raz piąty spotkali się w Centrum Formacyjno-Rekolekcyjnym ARKA w Gródku n/Dunajcem przedstawiciele szkół noszących imię Jana Pawła II w Diecezji Tarnowskiej i tworzących Diecezjalną Rodzinę Szkół im. Jana Pawła Wielkiego. Uczestnikami spotkania byli: dyrektorzy placówek noszących imię Papieża - Polaka, proboszczowie parafii, w których szkoły się znajdują, przedstawiciele władz samorządowych, katecheci oraz nauczyciele. W spotkaniu udział wzięli przedstawiciele ponad sześćdziesięciu placówek naszej diecezji. Zespół Szkół Nr 1 im. Jana Pawła II w Męcinie reprezentowali: Pani Dyrektor Maria Lupa, Anna Olesiak - nauczyciel oraz ks. Proboszcz Antoni Piś. Integralną część spotkania stanowiła Msza Św. pod przewodnictwem Jego Ekscelencji Księdza Biskupa Wiktora Skorca, w której jako koncelebrant brał udział nasz ks. Proboszcz. 6 Wymownym punktem spotkania było złożenie życzeń z okazji zbliżających się świąt Wielkanocnych Księdzu Biskupowi przez członków Społecznej Rady Tarnowskiej Diecezjalnej Rodziny Szkół na czele z Panią Dyrektor Marią Lupą. Z tej okazji Ksiądz Biskup ofiarował każdej ze szkół płyty upamiętniające I wizytę Ojca Świętego Jana Pawła II w Polsce. Bardzo ważną częścią Forum było wystąpienie ks. Stanisława Ługowskiego proboszcza Parafii Horne Srnie na Słowacji, który wygłosił wykład pt. „Patronat Jana Pawła II pomocą prześladowanemu Kościołowi Słowackiemu udzielana przez Kościół Polski.” Przedstawił on historię prześladowań kościoła katolickiego na ziemiach obecnej Słowacji. Wyjaśnił również znaczenie wizyt Ojca Świętego na tych ziemiach. Następnie przedstawiono propozycje działań, które jako priorytetowe zostały wybrane przez obecnych na spotkaniu w Gródku, do realizacji przez członków Rodziny Szkół im. Jana Pawła II Diecezji Tarnowskiej. Najbliższym ważnym działaniem Diecezjalnej Rodziny Szkół (podobnie jak ogólnopolskiej) będzie aktywne włączenie się w obchody Dnia Papieskiego w swoim środowisku społecznościach lokalnych, szkołach i parafiach; pielgrzymka młodzieży przygotowującej się do Sakramentu Bierzmowania do Szczepanowa oraz uczniów klas II S.P. do Porąbki Uszewskiej. Istotnymi punktem przyjętego planu będą więc między innymi regularne spotkania dyrektorów, nauczycieli i katechetów naszych placówek oraz proboszczów parafii, na terenie których szkoły się mieszczą, spotkania dzieci i młodzieży w diecezjalnych sanktuariach maryjnych, spotkania związane z obchodami rocznicy pobytu Jana Pawła II w Starym Sączu, organizacja konkursów plastycznych i konkursów wiedzy o Janie Pawle II, turniejów sportowych, przeglądów teatralnych. Celem tych i wielu innych działań jest nawiązanie kontaktu ze wszystkimi szkołami noszącymi imię Wielkiego Polaka Jana Pawła II z Diecezji Tarnowskiej, propagowanie nauki Patrona i szerzenie kultu Świętego Papieża oraz zmierzanie Poprzez wszystkie podejmowane działania do stałego podnoszenia poziomu wychowania naszych uczniów. Z kolei przedstawione zostały wyniki przeprowadzonego w bieżącym roku konkursu plastycznego pt: ”Jan Paweł II na zawsze w naszych sercach” oraz na logo Rodziny Szkół Jana Pawła II Diecezji Tarnowskiej. Powodów do dumy było wiele, gdyż nasi uczniowie wręcz zdominowali tenże konkurs zdobywając większość nagród. I tak w kategorii szkół podstawowych I miejsce zdobył Grzegorz Pasionek, II miejsce Piotr Pajor, a wyróżnienia otrzymali Piotr Stawiarski i Przemysław Wnęk. Natomiast w kategorii gimnazjum II miejsce zdobyła Natalia Leśniara z kolei wyróżnienia przyznano Gabrieli Król i Jakubowi Kulpie. Gratulacje składamy zdobywcom nagród a także ich opiekunowi Pani Jolancie Kłosowskiej. Akcentując wszechstronny rozwój uczniów placówek należących do Rodziny, jej członkowie nadają także właściwe znaczenie wychowaniu przez sport. W związku z tym Pan Robert Wadycki Dyrektor Szkoły Podstawowej ze Skrzyszowa zaprezentował wyniki II Diecezjalnego Turnieju Halowej Piłki Nożnej dla uczniów Szkół im. Jana Pawła II o puchar przechodni Ks. Biskupa Ordynariusza Diecezji Tarnowskiej (który w ubiegłym roku należał do naszych uczniów). Anna Olesiak Jubileusz 50-lecia pracy Pana Doktora Wańczyka Swą służbę jako lekarz rozpoczął Pan Doktor Franciszek Wańczyk w dn. 19.06.1957r. W ubiegłym roku w dniu 19 czerwca 2007r. Jego współpracownicy zorganizowali skromną uroczystość jubileuszową. Poprzedziła ją Msza św. dziękczynno-błagalna w intencji Jubilata. Odprawił ją Ks. Prałat Antoni Bielak Proboszcz parafii w Męcinie. Okolicznościowa homilia głęboko zapadła w serca licznie zgromadzonych uczestników tej mszy św., dlatego poniżej drukujemy tekst, przypominając równocześnie, że w lutym bieżącego roku minęło 50 lat, gdy Pan Doktor Franciszek Wańczyk rozpoczął pracę w Męcinie i nadal służy jej mieszkańcom. Dziękujemy za te wszystkie lata służby ludziom i życzymy dużo zdrowia oraz Bożej opieki na dalsze lata życia. Tekst homilii: „Kochany Panie Doktorze Franciszku, pracownicy Służby Zdrowia, drodzy bracia i siostry, parafianie i goście. Kiedy się dzisiaj zastanawiałem nad tym, co powiedzieć w czasie dzisiejszej Mszy świętej, Duch Święty podsunął mi Ewangelię o dziesięciu faryzeuszach uzdrowionych przez Pana Jezusa. Trąd to straszna choroba, zaraźliwa, chorych trzeba izolować od zdrowych, gniją, odpadają kończyny; człowiek z czasem przestaje być podobny do człowieka. Uzdrowienie z tej strasznej choroby cóż to była za łaska. Do końca życia nie można by było odwdzięczyć się dobroci Bożej. A z tych dziesięciu uzdrowionych tylko jeden, i to 7 do tego Samarytanin przyszedł do Pana Jezusa podziękować za otrzymaną łaskę. Panie Doktorze! Analogia nasuwa się sama. Zapytałem dziś siebie: Są wdzięcznymi ludźmi męcinianie czy nie? Tyle Ci zawdzięczają. 50 lat pracy w Ośrodku Zdrowia w Męcinie. Kiedy Pan zaczynał 19 VI 1957 roku, ja dwa dni wcześniej się urodziłem; obaj świętujemy 50-lecie. Połączyła nas Panie Doktorze ta 50-tka. Jeden leczył ciała 50 lat, drugi- ducha 9 lat w Męcinie, chociaż zdaję sobie sprawę, że Pan Doktor też często pewnie musiał się zmagać z duchem ludzkim i leczyć go. Moi Kochani! Co nam podpowiada Duch Święty w dzisiejszej liturgii słowa? Święty Paweł pisał do Koryntian: „Nie mówię tego, aby wam wydawać rozkazy, lecz, aby wskazując na gorliwość innych, wypróbować waszą miłość”. Pan Bóg pokazuje nam dzisiaj niezwykłą gorliwość i miłość Pana Doktora Franciszka. Ona Was tu gromadzi w duchu wdzięczności. Ta dzisiejsza Ewangelia to próba naszej miłości. Panie Doktorze, myślę, że zdaliśmy ją. A z dzisiejszej Ewangelii chciałbym, żebyście zapamiętali szczególnie ostatnie zdanie: „Bądźcie więc Wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec nasz niebieski”. Bądźcie doskonali… to zachęta, żeby mierzyć wysoko, do doskonałości Ojca niebieskiego. Bądźcie doskonali… Pan Bóg stawia dziś przed wami lekarza doskonałego: Pana Doktora Franciszka Wańczyka. Panie Doktorze! Za 50-letni trud pracy lekarza podejmowanej z miłością dziękujemy; za każdego przyjętego pacjenta (iluż ich to było w ciągu 50 lat! nikt nie zliczy) dziękujemy; za każde dobra słowo, które może czasem bardziej pomagało niż lek, dziękujemy; za to, że potrafiłeś wlewać w nasze serca nadzieję, i dzięki temu wielu z nas jeszcze żyje, za tą nadzieję dziękujemy; za to, że nie odmówiłeś żadnemu choremu pacjentowi i spieszyłeś do ich domów w zimnie, śniegu, za to poświęcenie dziękujemy. Dziękujemy za to, że byłeś i jesteś z nami. Na koniec pewna refleksja: Kiedy dziś po południu pisałem sobie punkty do tego przemówienia zadzwonił do mnie kolega ks. Stanisław Sokół, który pracuje na Florydzie. W Seminarium był infirmarzem, służył chorym kolegom. Ten telefon pomyślałem co za niezwykły zbieg okoliczności. Ty, Panie Doktorze, przez 50 lat służyłeś pięknie mieszkańcom Męciny i okolic. Popatrz, oni są dziś z Tobą, łączą się sercem i modlitwą. Niech Bóg ze swoimi licznymi łaskami będzie dla Ciebie nagrodą!” 8 Utalentowana Męcinianka W dniu wernisażu swojej wystawy malarskiej 26 lutego br. w Katolickim Centrum Edukacji Młodzieży w „Kana” w Nowym Sączu, Justyna Smoleń z Męciny obchodziła 20 urodziny. To miał być prezent dla niej i dla najbliższych. Justyna jest uczennicą Katolickiego Liceum Plastycznego w Nowym Sączu. -Mimo młodego wieku ma już spory dorobek mówi dyrektorka KCEM „Kana” Anna Zwolińska. Trzy razy otrzymała stypendium prezesa rady ministrów, jest l a u re a t k ą w i e l u k o n k u r s ó w p l a s t y c z n y c h . Uczestniczyła w wielu plenerach malarskich. „Kana”, która od początku swojego istnienia wspiera i promuje młode talenty. Dlatego ogromnie się cieszę, że możemy zaprezentować osiągnięcia Justyny. Patrząc na piękno, różnorodność form plastycznych, muszę stwierdzić, że została obdarowana przez Boga dużym talentem. Gratulacje należą się nie tylko młodej artystce, ale również rodzicom i wszystkim tym, którzy prowadzili Justynę tą drogą. Z wielkim zainteresowaniem pracom przyglądali się znani artyści Tadeusz Ciemierkiewicz oraz Józef Pogwizd. - To wieli talent i chciałoby się, aby ukończyła Akademię Sztuk Pięknych i wróciła do nas mówili. Już bardzo wiele potrafi, a jej obrazy to odzwierciedlenie jej dużej osobowości. Idzie dobrą drogą. Musi jeszcze popracować nad rysunkiem. Nieco zawstydzona bohaterka wieczoru nie kryła radości z tego, że jej prace się podobają. Plastyką zajmowałam się od najmłodszych lat mówi Justyna Smoleń. Dzięki pani Jolancie Kłosowskiej zdecydowałam się na naukę w liceum plastycznym, a szczęśliwym zbiegiem okoliczności taka szkoła powstała w Nowym Sączu. Miałam bardzo rozbieżne zainteresowania: od matematyki, biologii po sport i sztukę. Ale ta ostatnia dziedzina stała się moim życiem. Uroczyste otwarcie wystawy prac Justyny wzbogacone zostało o prezentację multimedialną „Genesis” oraz występ wokalno-muzyczny jednej z uczennic Katolickiego Licem Plastycznego. Na wernisaż przybyli m.in. najbliżsi Justyny mama Anna, tato Zenon, rodzeństwo, sąsiedzi oraz ksiądz Prałat Antoni Bielak, pani Jolanta Kłosowska, Przewodniczący Rady Gminy Limanowa Józef Oleksy z żoną Małgorzatą, panie z KGW w Męcinie, przedstawiciele Akcji Katolickiej z parafii Męcina i grupa młodzieży z KSM z księdzem Łukaszem. Główna bohaterka wieczoru Justyna odbierała liczne gratulacje, słowa uznania, życzenia i kwiaty. Cieszymy się sukcesami utalentowanej Męcinianki i życzymy spełnienia marzeń o studiach na ASP w Krakowie. Powołani do szczęścia Praktykę modlitw Kościoła w intencji powołań do stanu kapłańskiego i życia zakonnego ustanowił papież Paweł VI w 1964 roku w odpowiedzi na spadek liczby powołań. Od tamtego czasu jedna z niedziel okresu wielkanocnego, zwana Niedzielą Dobrego Pasterza rozpoczyna tydzień modlitw w intencji powołań. Obecnie dniem tym jest 4. Niedziela Wielkanocna. W tym roku wypadła ona 13 kwietnia. "Głęboko wierzę w ideę powołania. Wierzę, że każdy człowiek otrzymuje od Boga powołanie. I nie tyle jest to powołanie do czegoś, co powołanie do istnienia. Jak widać z lektury Biblii, zagadnienia powołania i stwarzania są bardzo silnie ze sobą połączone. Rzeczy istnieją, ponieważ Bóg nadał im nazwy i imiona. "Powołał Mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię" (Iz, 49, 1). Jesteśmy wezwani do pełni życia. I dlatego wierzę w ideę powołania. Bóg powołuje. Ale nie wygląda to tak, że odzywa się dzwonek telefonu, podnoszę słuchawkę i słyszę, jak po drugiej stronie Bóg mówi do mnie: "Pójdż Tymoteuszu". To kwestia znacznie bardziej ontologiczna, to coś, co dotyka głębi naszego jestestwa. Ja również nie słyszałem żadnego głosu, ale nie powiedziałem też sobie: "O tak, to jest zawód, który chciałbym wykonywać". Zrozumiałem, kim mam być i do czego zostałem powołany." o. Timothy Radcliffe OP 9 Boję się... Boję się powiedzieć "tak", Panie. Dokąd mnie zaprowadzisz? Boję się wyciągnąć los, Boję się położyć swój podpis u dołu czystej kartki, Boję się tego "tak", które zażąda dalszych "tak". A jednak nie mam spokoju. Ścigasz mnie. Panie, oblegasz ze wszystkich stron. Szukam gwaru, bo boję się usłyszeć Ciebie, ale Ty wślizgujesz się w chwile ciszy. Uciekam z drogi, bo Ciebie zobaczyłem, ale Ty czekasz na mnie u końca ścieżki, którą idę. Gdzie mógłbym się ukryć? Wszędzie spotykam Ciebie. Więc nie można Ci się wymknąć. ...Ale boję się powiedzieć "tak", Panie. Boję się podać Ci rękę, bo ją zatrzymasz w swojej; Boję się spotkać Twój wzrok, bo jesteś uwodzicielem; Boję się Twego wymagania, bo jesteś Bogiem zazdrosnym. Jestem ścigany, ale kryję się. Jestem jeńcem, ale mocuję się i walczę, choć wiem, że jestem pokonany, Boś Ty silniejszy. Panie; Ty posiadasz świat, a mnie go zabierasz. Gdy wyciągam rękę, by chwytać osoby i rzeczy, znika ją sprzed mych oczu. To nie jest wesołe. Panie - niczego nie mogę wziąć dla siebie. Kwiat, który zrywam, więdnie w mych palcach; Wybucham śmiechem, ale śmiech zamiera mi na wargach; Tańczę walca, a taniec wprawia mnie w drżenie i niepokój. Wszystko wydaje mi się puste, Wszystko wydaje mi się próżne. Uczyniłeś pustynię wokół mnie. I głodny jestem, I pragnę. Cały świat nie mógłby mnie nasycić. A przecież kochałem Cię, Panie; co ja Ci zrobiłem? Dla Ciebie pracowałem, dla Ciebie się dawałem. O wielki, straszny Boże, czegóż Ty jeszcze chcesz? 10 ~~~~ Moje dziecko, dla ciebie i dla świata ja chcę więcej! Przedtem to było twoje własne działanie. ale nic mi po nim. Zachęcałeś mnie, bym je chwalił, prosiłeś, bym je podtrzymywał, chciałeś zainteresować mnie swoją pracą; Ale widzisz, dziecko, tyś odwracał role! Patrzyłem na ciebie, widziałem twoją dobrą wolę. Teraz chcę czegoś więcej dla ciebie. Już teraz będziesz pełnił nie własną czynność, ale wolę twego Ojca Niebieskiego. Powiedz "tak", moje dziecko. Potrzeba mi twego "tak", jak potrzebne mi było "tak" Maryi, żebym mógł zejść na ziemię. Bo to ja mam być przy twej pracy, To ja mam być w twej rodzinie, To ja mam być w twojej dzielnicy, a nie ty, Bo to mój wzrok przenika, a nie twój, To moje słowo trafia, a nie twoje, To moje życie przemienia, a nie twoje. Daj mi WSZYSTKO, powierz mi WSZYSTKO. Potrzeba mi twego "tak", by móc cię poślubić i zejść na ziemię. Potrzeba mi twego "tak", by dalej zbawiać świat! *** O Panie, boję się Twych wymagań, lecz któż Ci się oprze? Aby przyszło Twoje Królestwo, a nie moje, Aby Twoja wola się stała, a nie moja, Pomóż mi powiedzieć TAK. M....Quoist 11 Zakochani w Chrystusie „Kapłaństwo byłoby zbezczeszczone, gdyby się stało czymś innym niż służbą”. Benedykt XVI Jezus widząc ludzką nędzę i wiedząc, że ułomny świat zmierza ku zagładzie, ofiarował mu niezwykły dar kapłaństwo. To dar dzięki któremu człowiek może spotykać Boga w sakramentach Kościoła. Powołani to ludzie mocno zakochani w Chrystusie. Traktujący Go jako Osobę, która umiłowała najbardziej każdego człowieka. Chrystus powołuje kapłanów spośród tych, do których sam należał ludzi. Dzięki swemu człowieczeństwu poznał ludzką słabość. Sam miał chwilę zwątpienia gdy modląc się w Ogrójcu, powiedział: „Boże oddal ode mnie ten kielich”. Ale zaraz dodał” „Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie”. (Mk 22,42) Powołanie do kapłaństwa nie gwarantuje doskonałości samego kapłana, czego często od niego oczekujemy. Jednak sześcioletnia formacja we współpracy z Bożą łaską do tego winna zmierzać. Kapłaństwo jest służbą braciom bez względu na okoliczności, bezwarunkową miłością wobec ubogich, chorych, odrzuconych i zagubionych w gąszczu życia. . Kapłaństwo jest także poświęceniem życia Bogu w całości. Jest „darem i tajemnicą” jak mówił Jan Paweł II. Nie jest łatwo być kapłanem dzisiaj w świecie, gdzie liczy się pieniądz, uciechy życia, kult młodości i siły… . W świecie, gdzie brak prawdziwych autorytetów. Ale właśnie w takim świecie Chrystus wzywa młodych ludzi do swej służby, aby w Jego imieniu służyli potrzebującym w konfesjonale, na katechezie, w ośrodkach misyjnych i dziełach charytatywnych. Już w maju progi Seminarium w Tarnowie opuści grupa nowych kapłanów, a wśród nich nasz Rodak Paweł Wróbel. Módlmy się często, aby ich służba wynikała i była motywowana miłością Chrystusa oraz ludzi, z którymi się spotkają. Aby nigdy nie zabrakło im młodzieńczego entuzjazmu w spełnianiu powierzonych zadań. Niech Maryja, Matka Kapłanów wyprasza wszystkim Kapłanom potrzebne łaski. Ludwika Dudzik Konkurs Palm Wielkanocnych W Niedzielę Palmową, tj. 19 marca 2008r. po sumie odbył się w naszej parafii Konkurs Palm Wielkanocnych. Jury w składzie: Ks. Proboszcz Antoni Piś, Irena Sikora Prezes AK, Wojciech Włodarczyk i Ludwika Dudzik oceniali palmy w trzech kategoriach (wg Regulaminu GZUP). W kategorii palm wysokich nagrody otrzymali: 1. Artur Stanisławczyk Męcina 326 2. Maciek Jabłoński Męcina 526 3. Mateusz Dudzik Męcina 485 Wyróżniono palmy: Krzysztofa Lupy, Kamila Michury i Szymona Woźniaka. W kategorii palm dużych nagrodzono następujących wykonawców: 1. Piotr i Jan Stawiarski Męcina 144 2. Wiktoria Oleksy Krasne Potockie 94, Marek Sroka Męcina 131, Konrad Orzeł Męcina 702 3. Sylwia Murzyn Męcina 370 Wyróżniono palmę Józefa Orła Męcina 66 W kategorii palm małych (dziecięcych) nagrody otrzymali: Jerzy Korba, Justyna Oleksy i Natalia Michura. Wszyscy pozostali uczestnicy konkursu otrzymali nagrody pocieszenia. Nagrody ufundował Gminny Zespół Użyteczności Publicznej w Limanowej. 12 P r z y p o m i n a m y, n a przyszłość, jakie obowiązują kryteria ocen palmy: a) palmy małe dziecięce do 3m. wysokości b) palmy duże o wysokości 3-10m. wysokości: - za ludowe wiązanie (wiklinowa witka) - za zdobienie wykonane własnoręcznym sposobem (1-10pkt) - za strój ludowy (1-5pkt) - za wysokość (1-3pkt) c) palmy wysokie powyżej 10m. wysokości: - za każdy metr wysokości powyżej 10m 1pkt - za wiązanie (1-5pkt) - za zdobienie (1-5pkt) - za ułożenie pręci (15pkt) - za wysmukłość (1-10pkt) - za strój ludowy (1-5pkt) Tradycja święcenia palm dotarła do Europy w VII wieku, do Polski dopiero w XV wieku. Dzisiaj zwyczaj własnoręcznego wykonywania palm stopniowo zamiera (wygodniej kupić gotową na straganie). Cieszymy się więc, że w naszej parafii z roku na rok przybywa pięknych i wysokich palm. Przykładem niech nam świeci niedaleka Lipnica Murowana, gdzie palmy osiągają ponad 30 metrów. Mamy obecnie Proboszcza z Lipnicy Murowanej, więc zapewne będzie zachęcał młodych ludzi do kontynuowania tradycji na większą chwałę Bogu! Ludwika D. Moja mała Ojczyzna „Ojczyzna to kraj dzieciństwa Miejsce urodzenia To jest ta mała najbliższa ojczyzna”. T. Różewicz Pewnego wakacyjnego dnia znudzony bezczynnością i lenistwem żałowałem, że nie urodziłem się w ciekawym zakątku świata, np. w Nowym Jorku, Londynie, czy też na Hawajach. Babcia Stanisława widząc moją zdegustowaną minę wyczuła, że coś mnie „gryzie” i zapytała o przyczynę. Gdy usłyszała moją odpowiedź, roześmiała się szczerze i powiedziała, że dla niej tutejsza okolica starcza za wszystkie te cuda, o których ja marzę. Postanowiła namówić mnie na krótką wycieczkę po Męcinie. Wychodząc z domu w kierunku centrum wsi, zapytałem ją o genezę Męciny. Opowiedziała mi, że pierwsze wzmianki o człowieku na tym terenie pochodzą z epoki wczesnego kamienia, czyli neolitu. Świadczą o tym znaleziska archeologiczne w postaci narzędzi. Na granicy Pisarzowej i Męciny natrafiono również na ślady dwóch cmentarzy urnowych z czasów tak zwanej kultury łużyckiej (1200-400 rok p.n.e.). Według tradycji miejscowej ludności nad urwistym brzegiem Smolnika (na Zadzielu) wznosił się zamek, dlatego do dziś miejsce to nazywane jest Zamczyskiem, a poszukiwacze śladów przeszłości na tym terenie twierdzą, że przy mocnym stąpaniu można usłyszeć odgłosy kroków, odbijające się echem od skalistych podziemi. Natomiast parafia i kościół parafialny istniał już około drugiej połowy XII w., o czym świadczy wykaz osad Sądecczyzny istniejących przed 1320r., który wymienia miejscowość Męcina Górna, Męcina Dolna i Miczaki. Parafia była już wtedy dobrze zorganizowana i zagospodarowana, gdyż tylko parafie większe i zamożniejsze płaciły podatki. Należy też pamiętać, że Męcina była parafią fundacji rycerskiej. Ważnym źródłem historycznym jest zapiska sądowa z 1387r., która wskazuje, że lokacji wsi na prawie niemieckim dokonano w XIV w. Są również dokumenty mówiące, że już w 1555 roku istniała w Męcinie szkółka parafialna. Pierwszym właścicielem Męciny był Jan Krzesz, który przybył do Polski z Węgier. W połowie XVI w. Krzeszowie przeszli na stronę reformacji religijnej, rozpoczynającej długoletnią walkę z miejscowymi władzami kościelnymi. Sebastian Krzesz wypędził katolickiego proboszcza w 1564 roku i sprowadził dwóch kaznodziei ariańskich, a w kościele nakazał zburzyć ołtarze i spalić obrazy. Zagarnął całe wyposażenie kościoła i zniszczył wszelkie akta parafialne. Zbór ariański przetrwał w Męcinie do 1605 roku, wtedy dopiero powrócił tu ksiądz katolicki, ale konflikty z dworem nie ustały. Dopiero w 1685 roku Stanisław Krzesz - ówczesny dziedzic Męciny wybudował nowy kościół. W 1723 roku Krzeszowie sprzedali Męcinę Antoniemu z Witoszowa Gostkowskiemu herbu Gozdawa. Ostatnim właścicielem Męciny był Anastazy Maszewski. Posiadłości dworskie sukcesywnie sprzedawano. 13 To, co usłyszałem od babci, na tyle rozbudziło moją ciekawość, że chciałem dowiedzieć się, skąd wzięła się nazwa mojej miejscowości. Wtedy opowiedziała mi piękną legendę o zbóju mieszkającym na prawym brzegu rzeki zwanej Dunajcem, który nie przepuścił żadnemu gospodarzowi. Kradł bydło, ubranie, a broniących swego dobytku zabijał. Gdy już nie miał co kraść tamtejszym ludziom, to pod osłoną, nocy przeprawił się na drugą stronę rzeki i trafił na siedzibę krzepkiego, rosłego chłopa zwanego Marcinem. Ten Marcin nie tylko nie dał się okraść, ale złapał zuchwałego złodziejaszka, związał go, a rano zwołał okoliczną ludność, by ogłosić, że rabuś został pojmany i nie będzie już więcej nikomu zagrażał. Wtedy wdzięczni mieszkańcy na cześć swego wybawiciela nazwali sioło Marcinkowicami. Zebrała się też starszyzna w celu ustalenia pokuty dla złodzieja. Postanowiono go ukarać przykładnie. W obawie, żeby nie uciekł, prowadzono związanego w asyście gromady uzbrojonych ludzi. Ponieważ był to niecodzienny orszak, okoliczna ludność wyległa na trakt, by napatrzyć się zbójcy i dać mu nauczkę. Można było w skazańca rzucać kamieniami, popychać, wykrzykiwać winy. Po kilkugodzinnej wędrówce rabuś był tak zmęczony, że rzucił się na klęczki, błagając o przebaczenie i litość. Wkrótce potem miejscu temu nadano miano Klęczan. Na nic jednak zdały się prośby zbója. Rozkazano mu iść dalej. Uszedł zaledwie kilka kilometrów, gdy nagle drogę zastąpiły mu ogromne kłody drzew, staczające się z góry Chełm. Stąd nazwa Kłodne. Prawdziwe tortury czekały nieszczęśnika w kolejnej osadzie, gdzie męczono go okrutnie. To było w Męcinie. Na kolejnym postoju urzędowy pisarz spisał dokładnie jego winy i wyznaczono rozbójnikowi karę. Miejsce, gdzie tego dokonano, nazwano potem Pisarzową. W następnej miejscowości pozbawiono winowajcę życia. I tak od mordu powstała Mordarka. Ta prosta opowieść wyjaśniająca pochodzenie nazw miejscowości na trasie z Nowego Sącza po Mordarkę tak mi się spodobała, że poprosiłem o inne legendy dotyczące tej okolicy. Wtedy babcia z zadowoleniem i pasją opowiedziała mi: -o najeździe tatarskim w XII w. na tutejszy gród, jego upadku i prawdopodobnych skarbach w podziemiach na Zamczysku, -o zamku na szczycie Jaworza i jego właścicielu słynącym z wielkich bogactw i zamiłowania 14 do hulanek, -o tajemniczej jaskini (w której zbójcy chowali łupy zrabowane od kupców), -o dziedzicu na Bobrówce, który nieopatrznie wypowiadając przekleństwo doprowadził do całkowitego pożaru swojego majątku, -o kowalu poganinie i diable utrzymującym go przy życiu, -o magicznym kamieniu u stóp Jaworza po stronie Stańkowej. Poruszony tymi opowiadaniami z wypiekami na policzkach postanowiłem "sondować " babcię, czy wie coś na temat nazw przysiółków tutejszej miejscowości, ale ona nie dała się "zagiąć" i usłyszałem, że: -Wygoniska nazwę przejęły od pastwisk, na które wyganiano bydło (wygon to wspólne pastwisko gromadzkie), -Stawiska były ponoć rejonem, gdzie mieściły się stawy rybne, -Zawory to rejon, gdzie znajdowały się zawory do spuszczania i napełniania wodą stawów, -Biały Dwór nazwano tak ze względu na biało pobielane ściany. I tak doszliśmy do ulicy głównej i starego zabytkowego kościółka epoki baroku pod wezwaniem św. Antoniego Opata wybudowanego w 1685 roku. Babcia, uśmiechając się na widok świątyni, powiedziała, że ma ona dla niej szczególne znaczenie, bowiem przypomina jej dzieciństwo, przemawia duchem bogatej historii, sięga korzeni przodków, uczy przywiązania i wiary naszych ojców. Całe jej życie było nierozerwalnie związane z tym Świętym Przybytkiem: chrzest, pierwsza komunia, bierzmowanie i zawarcie związku małżeńskiego. Zastanawiając się pomyślałem - świadkiem ilu i jakich zdarzeń była ta świątynia?, Radosnych jak chrzest?, ślub?, Czy też smutnych jak pogrzeb? W końcu ma ona kilka wieków, a czas odcisnął swoje piętno choćby na kamiennych posadzkach i schodach. Świadkami ilu wzruszeń były te lipy wokół kościoła zaliczane obecnie do pomników przyrody i stare mury otaczające naszą zabytkową świątynię? Usłyszałem też, że kryje wiele cennych zabytków. Następnie babcia zabrała mnie na miejscowy cmentarz. Poprosiłem ją, aby mi coś o nim opowiedziała, a było o czym. Babcia mówiła, że pierwszym z murowanych grobowców był ten moich pradziadków - Jakuba i Wiktorii Wiewiórów zbudowany w stylu amerykańskim, a to z uwagi na dwukrotną wyprawę mojego pradziadka do Stanów Zjednoczonych. Podróżował on statkiem w okresie międzywojennym do pracy. To była tzw. emigracja zarobkowa. W zależności od hierarchii społecznej i kondycji materialnej nagrobki przybierały wielorakie formy plastyczne. Od kamiennych płyt po kamienne krzyże. Najstarszy na naszym cmentarzu zachowany i opisany nagrobek w postaci kamiennej płyty pochodzi z roku 1889. i jest położony na grobie Anastazego NowinyMaszewskiego. Jak głosi napis: "właściciela dóbr ziemskich w Męcinie ur. 1830 roku zmarł w 1889 roku”. Zachowały się jeszcze dwa drewniane krzyże, niestety bez tabliczek. Kute ogrodzenie wskazuje, że leży tu ktoś znaczniejszy. Dawniej ludzie nie mieli zbyt dużo pieniędzy, więc zamiast nagrobków wbijano drewniane krzyże, które raczej dziś już nie istnieją lub należy je odnowić. Zaniedbane nagrobki młodzież z naszej szkoły sprząta przynajmniej raz w roku. Zazwyczaj zapalamy tam znicze i kładziemy stroiki. Ale okazuje się to być za mało. Niestety, więcej nie jesteśmy w stanie zrobić. Apele o pomoc pozostają wciąż bez odpowiedzi. Moja babcia powiada, że powinniśmy pamiętać o grobach ludzi-bohaterów, którzy oddali życie z honorem za naszą ojczyznę. Według mojej babci każdy powinien zapalić choć jeden znicz i pomodlić się nad grobem rodaka, który poległ w obronie naszej Ojczyzny i tej, małej ojczyzny Męciny także! Opuszczając zabytkowy cmentarz i dochodząc do głównej ulicy, babcia wskazała na pusty plac po prawej stronie i powiedziała, że stała tam pierwsza szkoła wybudowana w 1878 roku jako szkoła jednoklasowa. Jednakże chętna do nauki młodzież mogła się uczyć w tak zwanych klasach ponadetatowych. Od 1899roku funkcjonowała tu jedna taka klasa, od 1906- dwie, a w latach 19141917- trzy, później także cztery klasy. Do tej szkoły chodziła też babcia. Naukę rozpoczynała w wieku siedmiu lat i trwała ona też siedem lat. Wszystkich przedmiotów uczył jeden nauczyciel. Prawie nie było żadnych pomocy naukowych, a nauka prowadzona była na trzy zmiany przez sześciu nauczycieli. W tej sytuacji stary budynek nie był w stanie pomieścić tylu uczniów. Posiłkowano się wynajmem pomieszczeń na sale lekcyjne u gospodarzy. Władze "Gromady" zdecydowały o budowie drugiego. Na jego lokację wybrano działkę od rodziny Szewczyków. Nowa szkoła zaczęła funkcjonować od 1927 roku. Nauka odbywała się w obu szkołach przez cały rok z niewielkimi przerwami podczas okupacji. Kiedy po wojnie zaczęło przybywać dzieci i sale lekcyjne były przepełnione, wynajęto jeszcze dwie sale na "Białym Dworze" niezbyt przystosowane do nauczania. Ciasnota i duże odległości między szkołami przyspieszały decyzję o budowie nowej, większej szkoły. W 1966 roku zawiązał się Komitet Budowy Szkoły, a jego przewodniczącym został Pan Bronisław Smoleń. Budowa trwała dwa lata i inauguracja nowego roku szkolnego 1968/69 odbyła się już w nowym budynku z 12 salami. Od oddania budynku do chwili obecnej upłynęło 40lat policzyłem szybko. A szkoła wciąż wygląda jak nowa! -Wiesz babciu, że nasza szkoła ma nowoczesną pracownię komputerową z Internetem, własny radiowęzeł, kuchnię ze stołówką i świetlicą, dwie sale gimnastyczne, siłownię, gabinet lekarski? Ponadto mamy możliwość korzystania z dwóch asfaltowych boisk sportowych; do siatkówki, koszykówki, oraz piłki ręcznej, bieżni, skoczni, i rzutni lekkoatletycznej - mówiłem z lekką dumą. Następnie wolno poszliśmy w kierunku remizy strażackiej. Mijając "Delikatesy" i stary domek Państwa Bitnerów babcia wspomniała, że tutaj po wojnie zaczął funkcjonować Ośrodek Zdrowia, w którym 8 lutego 1958 roku rozpoczął pracę Pan doktor Franciszek Wańczyk - służący pomocą ludziom po dzień dzisiejszy. Urzędujący wcześniej lekarz Markowski był przez bardzo krótki czas. Stałą opiekę zdrowotną w tutejszej miejscowości datuje się dopiero od otwarcia placówki w tym domu. Ośrodek Zdrowia składał się z dwóch pomieszczeń: poczekalni oraz wspólnego pokoju dla pielęgniarki i lekarza odgrodzonego ruchomym parawanem. Pan doktor Wańczyk nigdy nie odmówił przyjazdu do chorego, czasem wzywany był nawet nocą. Jego recepta na dobre zdrowie to: pogoda ducha, unikanie stresów i odpowiednie odżywanie. Natomiast dzisiejszy Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej to kilku lekarzy różnych specjalności, kilka pielęgniarek, apteka, gabinet stomatologiczny. Przechodząc obok budynku Remizy Strażackiej i podziwiając stojące przed budynkiem trzy nowoczesne wozy strażackie - babcia z sentymentem wspomniała czasy, kiedy do pożaru jechało się końmi, a pojemnik z wodą opróżniany był przy pomocy ręcznej pompy. Budynki były drewniane i straż pożarna przyjeżdżała prawie na koniec pożaru. Usiedliśmy na chwilkę na ławce, (delektując się lodami z pobliskiego sklepu) babcia zwróciła uwagę, że po wojnie istniały tylko dwa sklepy w Męcinie i jeden na Miczakach, a towar do nich był dowożony dwa razy w tygodniu wozem zaprzężonym w konie. Nadmieniła, że droga była tylko utwardzona, co skutkowało mniejszą ilością 15 wypadków. Tylko cztery osoby ze wsi pracowały zawodowo dojeżdżając do pracy koleją wybudowaną za czasów cesarza Franciszka Józefa. Pozostała ludność utrzymywała się z pracy na roli. Żyło się przeważnie biednie i bardzo oszczędnie. Wiele osób emigrowało w poszukiwaniu lepszego życia nawet poza granice kraju, czyli „za wielką wodę”. W sklepie ludność zaopatrywała się przeważnie tylko w artykuły pierwszej potrzeby, jak: sól, zapałki, cukier itp. W drodze powrotnej poprosiłem babcię o wspomnienia z dzieciństwa, które najbardziej utkwiły jej w pamięci. Opowiedziała o swoim domu rodzinnym, rodzicach, rodzeństwie, dwukrotnej wyprawie ojca do Stanów, matce, która zawsze była cicha, opiekuńcza i niezwykle serdeczna. Babcia Stanisława urodziła się w 1935 roku i dzieciństwo jej przypadło na lata wojny. Z tego okresu pamięta, jak w czasie większych nalotów lotniczych i ruchów wojsk uciekała z mamą, by się schronić do swej babci mieszkającej na Miczakach. Natomiast wracając ze szkoły widziała kilka razy groźnych esesmanów robiących obławę, czy prowadzących w zimie bosego więźnia zakutego w łańcuchy. Pamięta, że miejscowy proboszcz Stanisław Margosiak przychodził schronić się w czasie wojny do ich domu, gdy do wsi przyjeżdżało gestapo. Na zawsze pozostał w jej pamięci obraz idącego frontu wyzwoleńczego w styczniu 1944: przyjazd radzieckich zwiadowców w białych kombinezonach na białych koniach i płonące domy w Pisarzowej podpalone przez uciekających Niemców. Natomiast po wojnie we wszystkich wstępowała nowa radość, zapał i nadzieja na lepsze czasy. Ludzie szukali swoich zaginionych w czasie zawieruchy wojennej. Babcia opowiedziała mi, że mój pradziadek (ojciec męża babci) zabrany w 1939 w czasie kampanii wrześniowej do niewoli radzieckiej na wschodzie, zamieniony za jeńców dostał się do niewoli niemieckiej i został wywieziony w głąb Niemiec, gdzie pracował w gospodarstwie niemieckim całą wojnę zastępując gospodarza niemieckiego, który pojechał na wojnę wrócił do domu dopiero w 1946 roku, gdyż uświadamiano im, że nie ma po co wracać, bo nikt z jego rodziny nie przeżył. Babcia rozmarzyła się i zaczęła snuć wspomnienia z młodości: -Nie można porównać tamtych czasów z obecnymi. Dzieci od najmłodszych lat były przyuczane do pracy, obowiązku i bardzo surowo wychowywane. Pomijając brak telewizora, komputera i innych "cudów" techniki w zasadzie nie miały rozrywki. Mając kilka lat musiały pilnować drób (kaczki, kury), aby nie szły w szkodę, a potem paść dwa razy dziennie krowy. Do tego dochodziła pomoc przy 16 zwierzętach domowych, pracach polowych i bawienie młodszego rodzeństwa. Były też inne gry i zabawy, takie jak np. gra w pliszki. Dawniej nawet siedmioosobowa rodzina mieściła się w jednej izbie (kuchni). Spali przeważnie na trzech łóżkach. W jednym pomieszczeniu jedli, spali, myli się, przebierali i uczyli się. Z uśmiechem na ustach wspomina babcia czasy, kiedy po wojnie elektryfikowano wieś (najpierw centrum wsi i szkołę) i pokrywano główną drogę asfaltem z początkiem lat 60-dziesiątych. Zapytana o rozrywki wieku młodości opowiedziała, że dwa razy w roku organizowano festyny w Męcinie: jesienią i na Zielone Świątki. Przez pewien czas działało tu prężnie kółko teatralne, które wstawiało w Willi sztuki o różnej tematyce - najczęściej satyrycznej i humorystycznej, nie tylko dla miejscowej ludności. Działał w nim wujek mojego taty. Babcia wspomina, że sztuki były wystawiane przy pełnej widowni, a czasem sala aż „pękała w szwach”. Z wielkim sentymentem wspomina babcia pierwszą swoją pracę, którą podjęła w Gromadzkiej Radzie Narodowej w Męcinie w 1955 roku - po nieudanej próbie dostania się na studia (Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie). Zabrakło jej tylko dwóch punktów, aby być studentką. Mogła składać odwołanie i prosić rektora o wpisanie jej na listę studentów, lecz nie zrobiła tego i jak twierdzi - nigdy nie żałowała. Wtedy już zrozumiała, że ona kocha swoją rodzinną miejscowość, darzy ją wielkim szacunkiem i nie wyobraża sobie rozstania z nią choćby na kilka lat. Czuje wielką miłość do niej i uważa ją za swoją małą ojczyznę - miejscowość, w której wzrastała, ziemię karmiącą ją od maleńkości, tradycje przekazywane przez pokolenia kolejnym generacjom, ogrom uczuć rodzących się gdzieś tu, głęboko w sercu. Mała Ojczyzna to więź pokoleniowa - my wszyscy. Od najmłodszych lat rodzice, dziadkowie, nauczyciele uczą nas zrozumieć istotę ojczyzny. Bo obowiązkiem każdego Polaka, chłopca, czy d z i e w c z y n y, s t u l e t n i e j s t a r u s z k i , c z y dziesięcioletniego chłopca, jest wiedzieć, czym jest ta, za którą nasi dziadkowie przelewali krew, a babcie wylęknione oczy wznosząc ku górze, na kolanach odmawiały różaniec. Nasza mała ojczyzna jest jak ziarno - złote, drogie. Zakorzenia się ono głęboko w ziemię, rośnie, żyje, wydaje owoc. Ojczyzna - to słowo sacrum, słowo zobowiązujące, możliwe do wypowiadania jedynie z głębokim szacunkiem. „Ojczyna posiada dla nas znaczenie, którego nie znają inne narody” - Jan Paweł II (1982 rok). Po tych pięknych i wzniosłych refleksjach babcia umilkła. Milczałem i ja, ale moje serce pulsowało głośno i jakby szybciej. Nasza wycieczka, niestety, dobiegła końca, ale teraz wiem, że nie chciałbym się urodzić gdzie indziej. Pokochałem moją miejscowość. Zrozumiałem, że "ojczyzna to kraina, która się w sercu zaczyna". Przemysław Pajor kl. VI a Ps. Za powyższą pracę literacką Przemek Pajor uzyskał III miejsce, a Beata Wideł - wyróżnienie, w małopolskim konkursie pt.: „Ojczyzna to kraina, która się w sercu zaczyna”. Patronat nad tym konkursem sprawowali m.in. Prezydent Miasta Krakowa Jacek Majchrowski, kurator Oświaty Józef Rostworowski, konsul Królestwa Danii i Muzeum Historyczne Miasta Krakowa. W tym samym konkursie za pracę plastyczną I miejsce otrzymała Dominika Sromek, natomiast wyróżnienie Angelika Hec ze Szkoły nr 2 w Męcinie. Gratulujemy! Odnowiona rzeźba W przedsionku kościoła (pod dzwonnicą) znajduje się piękna statua Św. Jana Nepomucena wysokości około 4 metrów. Statua składa się z dwóch części: -rzeźby Świętego wysokości 2 metrów -dębowego postumentu z relikwiami świętych. Kim był św. Jan Nepomucen? Encyklopedia PWN podaje: „Jan Nepomucen święty kanonik praski, z rozkazu k r ó l a Wa c ł a w a I V Luksemburczyka utopiony w We ł t a w i e ” . We d ł u g późniejszych przekazów przyczyną jego śmierci była odmowa zdradzenia tajemnicy spowiedzi królowej. Z tego też powodu uważany jest za patrona dobrej spowiedzi. Z innych zapisów dowiadujemy się, iż ciało św. Jana Nepomucena wrzucone przez oprawców do Wełtawy nie utonęło, z tego też powodu oddano mu pod opiekę wszystkie budowle wodne. Święty Jan Nepomucen jest również ratunkiem dla tonących i obrońcą ludzi przed klęską powodzi. Kanonizowany w roku 1729, a już w roku 1738 ufundowano statuę św. Jana Nepomucena w męcińskim kościele. (fotografia: Rzeźba św. Jana Nepomucena przed konsekracją) Święty Jan Nepomucen przedstawiony jest w pozycji stojącej twarzą do widza. Twarz drobna okolona zarostem, włosy krótko przystrzyżone. Ubrany w czarną sutannę, na której nałożona jest komża z szeroką, złoconą koronką. Na ramionach założona futrzana pelerynka, również złocona. Święty w prawej ręce trzyma księgę, a w lewej krucyfiks oraz palmę męczeństwa. Według opinii różnych osób rzeźba ta musiała trafić do Męciny z któregoś ze spalonych nowosądeckich lub k r a k o w s k i c h k o ś c i o ł ó w. Tłumaczy się ten fakt wielkością rzeźby, która jak do takiego małego kościoła była zbyt wysoka. Jednakże, na podstawie zachowanych w kancelarii parafialnej dokumentów z całą pewnością można stwierdzić, iż rzeźba ta została wykonana z przeznaczeniem dla męcińskiego kościoła. 17 Tak jak wiele obrazów w tym kościele została sprawiona za staraniem ówczesnego proboszcza Męciny ks. Jana Kazimierza Orzechowskiego herbu Rogala. Proboszcz ów musiał bardzo pokochać ten drewniany kościółek wyposażając go w wiele obrazów, ornatów i innych sprzętów kościelnych. Ilekroć wspominał o tym kościele zawsze pisał: „mój mały kościółek”, „kupiłem do mojego, małego kościółka” itd. W roku 1738 zapisał w księdze wydatków: -za statuę białą św. Jana Nepomucena a w następnym: Snycerzowi od postumentu dębowego pod tę statuę. Pomalowanie białej statuy św. Jana Nepomucena Proboszcz powierzył malarzowi Jakubowi Rusińskiemu, jednakże od początku był niezadowolony z jego pracy, nazwał go „malarzem niedoskonałym” i odprawił, ale zapłacił za zaczętą pracę. Następnie pracy przy wymalowaniu statuy podjął się malarz Laurenty Niskowski, który pomalował figurę zgodnie z życzeniem księdza proboszcza i ustawił ją na środku kościoła. Dzisiaj, niestety, nie można powiedzieć na pewno, w którym to było miejscu. Metalowe uchwyty przy postumencie i figurze sugerują, iż mogło to być gdzieś koło ściany, do której przymocowano statuę. Obok statuy umieszczone były dwa drewniane lichtarze snycerskiej roboty. W późniejszych latach w sprawozdaniach z wizytacji parafii statua św. Jana Nepomucena wymieniona jest jako odrębny ołtarz, na którym znajdują się wota, a w roku „1740 order alias krzyż srebrny na piersiach Jana Nepomucena”. Figura św. Jana Nepomucena stoi na drewnianym, dębowym postumencie. Postument ten w górnej części tworzy relikwiarz, w którym, jak zapisał ksiądz Orzechowski, „za szklanymi szybkami znajdują się różnych świętych Męczenników relikwie znaczne” opatrzone podpisem i pismem wyszczególniającym osoby świętych, których relikwie umieszczono w relikwiarzu. W roku 1771 w spisie inwentarza kościelnego wymieniony jest ołtarz świętego Jana Nepomucena, na którym są: -order srebrny wyzłocisty jeden, -relikwiarz wielki jeden, -relikwiarzyków małych sześć, -obrazków sztucznej roboty dwa, -pasyjka misternej roboty w środku szklana zaszpuntowana, -statuetka św. Macieja z czarnego drewna nieznajomej roboty. W roku 1886 w czasie wizytacji kanonicznej parafii nie wymieniono ołtarza św. Jana Nepomucena, gdyż wtedy według ustnych przekazów stał już w przedsionku kościoła, czyli dolnej części wieży dobudowanej do kościoła w roku 1800. W sierpniu 2007 roku zabrano statuę św. Jana Nepomucena do konserwacji. Po zdjęciu figury ukazała się na postumencie data zapewne wyryta przez wykonawcę rok 1739. Data ta jest zgodna z zapisami w dokumentacjach parafialnych. Potwierdził się także zapis o „niedoskonałym malarzu”, ponieważ po zdjęciu górnych warstw farby z figury św. Jana Nepomucena ukazała się pierwsza warstwa farby o różnych odcieniach czerni na sutannie i pełna zacieków. Zachował się także dokument informujący, jakich św. Męczenników relikwie umieszczone były w relikwiarzu. GAMI OKIEM PROBOSZCZA „Czy Parafia w Męcinie nie chciałaby przekazać zabytkowego kościoła p.w. św. Antoniego Opata do skansenu?” Badawcze pytanie tego rodzaju zostało skierowane jesienią ubiegłego roku do delegacji naszej parafii w Urzędzie Marszałkowskim w Krakowie. Zostało nam postawione w formie pewnego sprawdzianu, sondażu, czy warto nam zaufać i współpracować ze wspólnotą, która być może nie ceni sobie tego, jak wielki skarb posiada w postaci zabytkowego XVII wiecznego kościoła. Chciałoby się odpowiedzieć żartem: a czy Kraków nie chciałby zrezygnować z Wawelu skoro musi tyle nakładów ponieść, by ratować jego zabytkową substancję? Odpowiedź jest prosta. 18 Wiemy, że w ubiegłym roku w Pracowni Konserwacji Dzieł Sztuki „Del-Arte" pani Doroty Wąchalskiej-Konik w Krakowie zostały poddane konserwacji dwa wspaniałe, aczkolwiek wymagające szybkiej interwencji konserwatora dzieła z dawnego naszego kościoła parafialnego p.w. Św. Antoniego Opata, a mianowicie drewniana, złocona płaskorzeźba rokokowej tęczy XVIII w. oraz drewniana, polichromowana i złocona rzeźba Św. Jana Nepomucena z 2 połowy XVIII w. Podobnie rok wcześniej w tej samej pracowni został poddany konserwacji dwustronny późnogotycki obraz przedstawiający na awersie Świętą Rodzinę oraz na rewersie Męczeństwo Św. Wojciecha. Wszystkie te prace były finansowane przez Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego z częściowym udziałem parafii. Prace te zostały zakończone z powodzeniem, a ich efekt możemy oglądać nawiedzając stary kościół. Nie obyło się jednak bez trudności. W ubiegłym roku z uwagi na skomplikowanie się działań konserwatorskich zakładany termin ukończenia dzieł musiał ulec przedłużeniu. W tym względzie trzeba było uzyskać akceptację Urzędu Marszałkowskiego, który sprawował faktyczna pieczę nad prowadzonymi pracami będąc ich głównym sponsorem (55 tysięcy zł. dotacji). Nasze rozmowy w Krakowie były długie i żmudne. W ich efekcie uzyskaliśmy zapewnienie o dalszym życzliwym wsparciu parafii, która ponosi główny ciężar finansowej odpowiedzialności za ratowanie kościelnych zabytków. Ale zanim to się stało musieliśmy coś udowodnić, (aby nie utracić tak wysokiej dotacji) a mianowicie, że nasi parafianie z wielką troską i zaangażowaniem podchodzą do dzieł kultury i sztuki, a zarazem znaków wiary tak obficie zachowanych w naszej XVII wiecznej świątyni, że mamy świadomość ich wielkiej wartości historycznej i religijnej, co więcej, pragniemy szczerze działaniem naszym przywrócić tym dziełom ich pierwotny historyczny blask i zachować dla potomnych. Trzeba pamiętać, że nasz drewniany XVII wieczny kościół i jego wyposażenie budzi zachwyt, ale i troskę. Pozostawiony bowiem samemu sobie ulegałby dalszej degradacji. Tymczasem godne jest podkreślenia to, że zabytkowa świątynia w Męcinie leżąca na szlaku architektury drewnianej jest odwiedzana przez coraz liczniejszych turystów zarówno z kraju jak i z zagranicy. A udostępniane do zwiedzania dzieła sztuki sakralnej są dobrem nie tylko naszej lokalnej społeczności, lecz także dziedzictwem narodowym. Zatem ich systematyczna renowacja nie tylko zatrzyma ich niszczenie lecz także przywróci je ludziom wierzącym stanowiąc przedmiot kultu, jak również turystom chcącym poznać kulturę i historię naszej małej ojczyzny. „Te kamienie są przesiąknięte modlitwą” mówił o starym kościele ks. biskup ordynariusz Wiktor Skworc klęcząc na jego kamiennej posadzce. Dlatego mogliśmy z przekonaniem powiedzieć, że nie bez znaczenia w trosce o stary kościół jest głęboko zakorzeniony w naszym środowisku pierwiastek wiary, który działa mobilizująco, aby zniszczone dzieła sztuki a zarazem znaki naszej wiary jak najszybciej odnowić i przywrócić do kultu. Mamy nadzieję, że przekonanie pana Marszałka Marka Nawary wyrażone w piśmie do parafii z dnia 28 marca 2007, „że podjęte prace konserwatorskie przyczynią się do przywrócenia walorów estetycznych i historycznych zabytkowego obiektu, a tym samym do ochrony dziedzictwa kulturowego Małopolski” i „że wykonane zadanie pozwoli na osiągnięcie wymiernego efektu nie tylko w dziedzinie ochrony zabytków, ale także w podniesieniu społecznej wrażliwości na zagadnienia związane z opieką nad zabytkami” znalazło potwierdzenie. W tym miejscu pragniemy podziękować tym wszystkim, którzy przyczynili się do pozyskania dotacji, a potem do pozytywnego sfinalizowania ubiegłorocznej dotacji otrzymanej z Urzędu Marszałkowskiego, za bezinteresowne poświęcenie czasu na liczne wyjazdy do Krakowa: z Rady Duszpasterskiej i Ekonomicznej: panu Wiesławowi Janczykowi i panu Wojciechowi Włodarczykowi oraz z grona radnych do Sejmiku Małopolskiego panu Grzegorzowi Biedroniowi. Wspólnie udało nam się pokonać wszelkie zaistniałe trudności. Niech Pan Bóg wszystkim wynagrodzi swoim błogosławieństwem. Otrzymaliśmy dotację z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego w wysokości 50 tysięcy złotych przy wsparciu radnych wojewódzkich: pani Urszuli Nowogórskiej i pana Grzegorza Biedronia na kontynuację prac renowacyjnych przy naszym zabytkowym kościele. Jak stwierdza pani konserwator Anna Forczek: „Parafia ubiega się o środki na opracowanie kompleksowego programu prac konserwatorskobadawczych, który umożliwi przeprowadzenie w najbliższych latach pełnej konserwacji zabytkowego kościoła. Dokumentacja obejmować będzie całościowe opracowanie obiektu wraz z wyposażeniem w zakresie historii sztuki (inwentaryzacja, kwerenda archiwalna, analiza stylistyczno-formalna itp.) oraz wszelkie niezbędne badania i ekspertyzy (fizyczne, chemiczne, materiałoznawcze, mikrobiologiczne, monitoring temperatury i wilgotności wnętrza oraz budowlane, w tym projekt stabilizacji konstrukcji kościoła wraz z przyległym murem oraz jego izolacji przeciwwilgociowej). Synteza przeprowadzonych badań będzie podstawą przyszłych prac budowlanych i konserwatorskich oraz materiałem umożliwiającym staranie się o środki na realizację kolejnych etapów inwestycji. W ramach pozyskanego już dofinansowania z budżetu Województwa Małopolskiego, zrealizowana zostanie znaczna część zadania. Pozostałe jego elementy wykonywane będą sukcesywnie, w miarę pozyskiwania środków na ich finansowanie”. Są to prace żmudne i kosztowne, zalecone i zaakceptowane przez Wojewódzki Urząd Konserwatorski, a wykonane będą pod 19 profesjonalnym nadzorem Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki krakowskiej ASP, z zastosowaniem specjalistycznych metod diagnostyki dzieł sztuki. Mamy świadomość, że w postaci kościoła św. Antoniego Opata i jego bardzo bogatego wyposażenia posiadamy prawdziwy skarb dziedzictwa narodowego naszej małej ojczyzny i wyjątkowo piękne i wymowne świadectwo wiary naszych ojców. Musimy o nie zadbać, by w nie gorszym, a może lepszym stanie przekazać następnym pokoleniom. Władze świeckie rozumieją jak kosztowne jest to przedsięwzięcie i dlatego służą parafii pomocą poprzez różnego rodzaju fundacje. Doceniają też, że nasz zabytkowy kościół zajmujący poważne miejsce na szlaku architektury drewnianej naszego regionu jest doskonałą promocją dla województwa, dla powiatu, dla gminy i oczywiście dla naszej parafii, dla Męciny. 23 kwietnia 2008 r. w K r a k o w i e M a r s z a ł e k Wo j e w ó d z t w a Małopolskiego przekazał nam na razie symboliczny czek. Nasza parafia znalazła się w gronie około 300 wybrańców - beneficjentów (najczęściej parafii), które zostały obdarowane; podczas, gdy starających się o dotację było dziesięć razy więcej. Możemy nazwać się szczęśliwcami. Skorzystanie z tej dotacji obwarowane jest jednak warunkami, które obdarowani muszą spełnić, albo zrezygnować z dotacji. W tym roku są to twarde Warunki i dla niektórych za trudne. Przyjmując dotację parafia nasza zobowiązana jest zagwarantować 48 600 zł. udziału własnego. Jest to kwota bardzo duża. Czy zatem mamy z dotacji zrezygnować? Można tak zrobić, ale czy wolno? Urząd Marszałkowski przewiduje udzielanie powyższych dotacji tylko na lata 2007-2013. Zatem nie powinniśmy tej szansy dla ratowania naszego starego kościoła zmarnować. Świadomi musimy jednak być naszego finansowego wkładu. Dla pocieszenia trzeba dodać, że nasz wkład chcemy pomniejszyć. Jak to chcemy zrobić? Staramy się o dotacje w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Będziemy też szukać funduszy pozaparafialnych licząc na życzliwe wsparcie samorządów, bowiem w swoich kompetencjach mają możliwość wspierania działań podjętych w trosce o bogate dziedzictwo narodowe naszej ziemi. W najbliższych dniach przewidziane jest podpisanie stosownej umowa między Urzędem Marszałkowskim a naszą parafią co do warunków realizowania przyznanej dotacji. Mamy nadzieję, że nadal możemy liczyć na wsparcie wszystkich naszych parafian działających w różnych wspólnotach, instytucjach każdej rangi dla wspólnego dobra parafii. Ks. Antoni Piś Rysunek Dziecko coś rysowało i nauczyciel powiedział: -To interesujący rysunek. Co on przedstawia? -Jest to portret Boga. -Przecież nikt nie wie, jaki jest Bóg. -Kiedy skończę rysunek, będą już wiedzieć wszyscy. Dzieci wiedzą, jaki jest Bóg, ale przychodzą na świat, który czyni wszystko, by zapomniały o Nim jak najprędzej. Bruno Ferrero 20 Dla malucha Poziomo: A . … Apostolskie w Piśmie Świętym (6 liter) F. Lekarz Ewangelista lub nasz Ksiądz katecheta (6) H. Prezent od Ducha Świętego (3) I. Trzy Osoby Boskie (6) Pionowo: B. … ognia pojawił się nad każdym Apostołem w Wieczerniku, podczas Zesłania Ducha Świętego (6) C. W nim przebywali Apostołowie podczas Zesłania Ducha Świętego (10) D. Ptak symbolizujący Ducha Świętego (8) E. Jego głową jest Jezus Chrystus (7) G. Imię pierwszego papieża (5) H. … Święty Trzecia Osoba Boska (4) Hasło: 21 Duch Święty czyli zamiana łyżeczki na chochlę. Przez wieki wielu ludzi twierdziło, że Duch Święty jest jakąś bezosobową mocą, którą Bóg się posługuje. Inni uważali Go za wymysł Kościoła, bowiem w Piśmie Świętym nie zauważyli przebłysków Jego obecności. Jeszcze inni może zupełnie nie potrafili powiedzieć kim jest Duch Święty. Jaką rolę w historii zbawienia odgrywa Duch Święty? Duch Święty jest prawdziwą osobą, tak jak osobą jest Jezus Chrystus czy Bóg Ojciec. Nie jest to po prostu gołąbek czy wiaterek, ale prawdziwa osoba. Co więcej - jest to osoba Boża czyli prawdziwy Bóg. Duch Święty jest Bogiem. Jest w pełni Bogiem, tak jak w pełni Bogiem jest Ojciec i Syn. Odmawiając litanię do Ducha Świętego mówimy: "Duchu Święty, Boże - zmiłuj się nad nami". Kolejna ważna rzecz - to nie Kościół wymyślił Ducha Świętego, ale to On zstąpił na Jezusa, a potem przez Jezusa na nas i dlatego właśnie możemy o Nim mówić Osoby będące w różnych grupach modlitewnych wzywają często na początku modlitwy Ducha Świętego, prosząc by przyszedł do nich. Nie starajmy się uchwycić za skrzydła Ducha Świętego, ale pokornie Go prośmy, by przychodził. Pismo Św. jest zbiorem ksiąg napisanych pod natchnieniem Ducha Świętego. Trzecia Osoba Trójcy Świętej obecna jest także na kartach Pisma Świętego. Zapewne więcej dowiadujemy się na Jego temat w Nowym Testamencie, ale Duch Św. jest obecny i zaznacza swoją obecność bardzo silnie. D u c h Ś w. w S t a r y m Te s t a m e n c i e przygotowywał świat na przyjście Mesjasza, mówił wtedy przez proroków. To pod Jego wpływem Izajasz, żyjący 700 lat przed Chrystusem, wyśpiewywał pieśń: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna...”(Iz 7,14). Przez usta proroka zapowiadał narodzenie Jezusa, ale także przepowiadał Jego mękę: „Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści oswojony z cierpieniem...” (Iz 53, 3-4). Duch Św. w Nowym Testamencie towarzyszy nieustannie Jezusowi, Maryi i wszystkim, którzy przyjmują naukę Zbawiciela. W wyznaniu wiary mówimy: "Wierzę w Jezusa Chrystusa (...), który się począł z Ducha Św.". Trzecia Osoba Trójcy Św. napełniła Maryję miłością i pokorą w czasie zwiastowania. Duch Św. dotknął także Elżbietę, która spotykając się z Maryją oznajmiła wykrzykując: „A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?” (Łk 1,43). Bez Ducha Św. Elżbieta nie byłaby świadoma, kogo gości pod swoim dachem. Po raz kolejny Duch Św. zaznaczył swą obecność podczas chrztu Jezusa 22 W Jordanie, ukazując się pod postacią gołębicy. Kolejne zesłanie, które jest właściwie nie tyle zesłaniem, a wylewaniem, rozlewaniem, "marnotrawieniem" (czyli wylewaniem aż nadto) to wydarzenie które miało miejsce w Wieczerniku. Wszyscy dobrze znają tą scenę. Apostołowie zgromadzeni na modlitwie, "języki jakby z ognia" nad ich głowami, dar języków. Zwróćmy uwagę co się dzieje po skończeniu modlitwy w Wieczerniku. Od razu potem mamy świadectwo z Dziejów Apostolskich że głos pierwszy zabiera św. Piotr, Głowa Kościoła. Dzieje Apostolskie mówią o 3000 dusz nawróconych po tej mowie. Duch Św. pozwala każdemu z nas mężnie wyznawać swą wiarę, według niej żyć i postępować. Za Jego sprawą możemy się modlić i z Nim powinniśmy wszystko zaczynać. Jego pomoc jest dla nas cenna i nieodzowna. "Bez pomocy Ducha Św. nie możemy powiedzieć: Panem jest Jezus."(1Kor 12,3). Św. Paweł pisał o cnotach, które nazwał owocami Ducha Św. Są nimi: "miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność i opanowanie". (Ga 5,22). Ojciec Święty Jan Paweł II na początku swojego pontyfikatu zawierza swoje posługiwanie i cały Kościół Duchowi Prawdy i Miłości: „… zesłanie objawione w dniu Pięćdziesiątnicy wciąż trwa. I przejawiają się w ludziach moce Ducha, dary Ducha, owoce Ducha Świętego. Kościół naszej epoki z jeszcze większą zda się życzliwością, ze świętą natarczywością, powtarza: Veni, Sancte Spiritus! To wołanie do Ducha i o Ducha jest odpowiedzią na cały materializm naszej epoki…” Poprzez Chrzest Święty zostajemy wyzwoleni z mocy ciemności, a stajemy się ludem Bożym. Odradzamy się z wody i Ducha Świętego, stajemy się nowym stworzeniem- dziećmi Bożymi. Sakrament Bierzmowania jest otrzymaniem szczególnej mocy Ducha Świętego. Jako przedstawiciele Chrystusowi jesteśmy jeszcze mocniej zobowiązani do szerzenia wiary słowem i uczynkiem i do bronienia jej. To Duch Święty nas do tego uzdalnia. Biskup namaszcza nas krzyżmem na czole i mówi: „Przyjmij znamię Ducha Świętego”. Poprzez Sakrament Pokuty grzesznik wchodzi na drogę pokuty i wraca do domu Ojca, który „pierwszy nas umiłował” (1 J 4,19), do Chrystusa, który wydał samego siebie za nas i do Ducha Świętego, który obficie został na nas wylany (Tt 3,6): „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym Kościół to wspólnota ludzi wierzących. Nie istniałby bez wiary, dlatego ciągle pobudza ją Duch Święty. Poznanie wiary jest możliwe tylko w Duchu Świętym. To Duch Św. nas do niej uzdalnia: „Nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: „Panem jest Jezus”” (1 Kor 12, 3). „Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża” (J 3,8). W dzisiejszej chwili Duch Święty tak samo działa, jak w czasach pierwszych chrześcijan. Wylewa się z taką samą hojnością jak to czynił w Wieczerniku. Duch Święty w obecnych czasach nas uświęca, umacnia, daje łaskę wiary, obdarza darami mądrości, rozumu i umiejętności, rady, męstwa, pobożności i bojaźni Bożej. Obdarowani przez Ducha Świętego otrzymujemy Jego owoce: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość (Gal 5, 22-23). Także w dzisiejszych czasach Duch Święty działa przez modlitwę językami czy tzw. spoczynek w Duchu Świętym. Choć nie jest to bardzo widoczne jak kiedyś, ale dzieje się faktycznie. Zapewniam Was, że Duch Święty wylewa się w Kościele na Ciebie w taki sam sposób jak podczas "bierzmowania Apostołów" - modlitwy w Wieczerniku. Nic z Jego mocy nie ubyło, On ciągle "marnotrawi" ją dla Ciebie. Pomyśl, ile Bożych darów marnuje się przez to, że nie jesteśmy na Ducha Świętego dostatecznie otwarci, nasz umysł jest zaprzątany innymi sprawami, a serce ciągle nieufne. Może warto zamienić zużytą łyżeczkę do herbaty na chochlę, którą obficiej będziemy mogli czerpać z oceanu Bożej miłości? Opracowano na podstawie: „Za Duchem” Kamil Lipiński Agnieszka Wawryniuk 10 powodów, dla których warto żyć we wspólnocie: (por. „Wspólnota i rozeznanie duchowe” Red. o. Józef Kozłowski SJ) 1. Jezus żył we wspólnocie 2. Duch Święty tworzy wspólnotę 3. Ojciec, Syn i Duch Święty to przedziwna wspólnota 4. Kościół Mistyczne Ciało Chrystusa Wspólnota 5. Wspólnota przedsmak życia wiecznego 6. Wspólnota potęguje modlitwę 7. W każdym sercu jest pragnienie wspólnoty 8. Tworzyć wspólnotę, by dzielić się otrzymanym darem 9. Wspólnota miejscem przebaczenia i pojednania 10. Miłość wspólnotowa ewangelizuje innych DUCH PARAKLET- OBIETNICA I DAR ZMARTWYCHWSTAŁEGO W Jezusowej mowie pożegnalnej wygłoszonej podczas ostatniej wieczerzy znajdujemy pięć obietnic, które zostawia On swoim uczniom, zasmuconym Jego bliskim odejściem. Wszystkie one dotyczą jedynego Daru Ducha Świętego Parakleta (J 14,15-17; 14,25-26; 15,26 16,3; 16,7-11; 16,12-15). Dla Hebrajczyków wychowanych na historii Abrahama i Mojżesza obietnica dana przez Boga była słowem pewnym i niezawodnym, stwarzającym nową rzeczywistość w życiu wierzącego. Taką samą wagę i moc mają dla uczniów słowa Chrystusa, który obiecuje im swojego Ducha. Realizacja tych obietnic została przedstawiona w czwartej Ewangelii w scenie śmierci Jezusa oraz w opisie spotkania uczniów ze Zmartwychwstałym w Wieczerniku. Jezus rzekł: «Dokonało się!» i skłoniwszy głowę oddał Ducha (19,30). Ewangelista używa tutaj nieużywanego w takim kontekście czasownika paredoken, który należałoby wręcz tłumaczyć: przekazał Ducha. Rodzi się pytanie: komu przekazał Ducha? Otóż pod krzyżem stoją Matka i umiłowany Uczeń. Są oni obrazem Kościoła, który rodzi się z boku Jezusa, Nowego Adama. Symbolem Ducha są krew i woda. Jezus, uwielbiony w godzinie męki i śmierci, wypełnia w ten sposób swoją zapowiedź o Duchu, który ma być dany wierzącym jako życiodajna R z e k a ( 7 , 3 7 - 3 9 ) . Z kolei w Wieczerniku Zmartwychwstały Jezus tchnął na uczniów i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego!...». Dar Ducha przedstawiony jest tu jako potężne tchnienie życia, udzielone wspólnocie uczniów, którzy dzięki temu zostają stworzeni jako Kościół żywe Ciało uwielbionego Pana. Nietrudno zauważyć w tym opisie nawiązanie do sceny stworzenia człowieka z Księgi Rodzaju ( 2 , 7 ) . Należy zwrócić uwagę na charakterystyczny tytuł, wręcz imię, jakie Duch Święty otrzymuje w Ewangelii Janowej: Parakletos, w większości polskich wydań Biblii tłumaczone niezbyt precyzyjnie jako Pocieszyciel. Ów grecki rzeczownik pochodzi od czasownika oznaczającego wołać, przywoływać i odpowiada dokładnie bardziej nam znanemu terminowi łacińskiemu advocatus. Oznacza kogoś wezwanego na pomoc, kto staje przy mnie wobec sądu, aby mnie bronić przed potępieniem, wykazywać moją niewinność i słuszność tego, co mówię. W całej czwartej 23 Ewangelii zarysowany jest wielki obraz sądu dokonującego się między Jezusem posłanym od Ojca na świat, a tymże światem reprezentowanym przez Żydów, który odrzuca Jezusa, by następnie prześladować także Jego uczniów. Otóż Duch Paraklet (14,16.26; 15,26; 16,7) będzie przy nich nieustannie obecny pośród prób i prześladowań jako serdeczny Przyjaciel, ktoś bliski i zawsze obecny, kto poucza, podnosi na duchu, daje mądrość i wytrwanie. Będzie On po prostu kontynuacją obecności wśród nich samego Jezusa, który najpierw siebie samego nazywa Parakletem, gdy zapowiada Innego Parakleta, który po Jego odejściu będzie posłany uczniom przez Ojca (14,16). Duch w Ewangelii wg św. Jana jest też nazywany Duchem Prawdy. Trudność we właściwym rozumieniu tego tytułu polega na tym, że w naszej mentalności mocno tkwi filozoficzne, grecko-łacińskie pojęcie prawdy jako zgodności umysłu z rzeczą, co prowadzi nas automatycznie na ścieżkę dalekich od istotnego przesłania Ewangelii abstrakcyjnych rozważań. Prawdą w rozumieniu Janowym jest przede wszystkim sam Jezus jako Syn Boga żywego. Stąd też prawda która nas wyzwoli to nie jakaś informacja czy teoretyczna nauka, ale osobiste spotkanie z Jezusem Zbawicielem świata! (por. J 8,32.36) Duch Prawdy zaś jest właśnie Tym, który w Jezusie z Nazaretu pozwala rozpoznać i przyjąć Syna Bożego. Przyjrzyjmy się bliżej treści owych pięciu Jezusowych obietnic, aby odkryć, w jaki sposób Duch Paraklet działa pośród uczniów Jezusa. Będę prosił Ojca, a innego Parakleta da wam, aby z wami był na zawsze - Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie. Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was. (14,1518) Jezus obiecuje przede wszystkim trwałą obecność swojego Ducha w Kościele. W czasie Jego ziemskiego życia Duch Święty przebywa u uczniów, obecny właśnie w Jezusie, natomiast po Jego zmartwychwstaniu ta obecność Ducha zostanie niejako „uwewnętrzniona” i zintensyfikowana: odtąd będzie pozostawał z nimi i w nich, zarówno we wspólnocie jako całości, jak i w sercu każdego wierzącego, na podobieństwo tchnienia życia, które ożywia zarówno całe ciało człowieka, jak i każdą z tworzących je komórek. Kościół Chrystusowy nie jest więc li-tylko jakąś instytucją czy organizacją, lecz nade wszystko Jego żywym Ciałem, społecznością ludzi przenikniętych dynamiczną, życiodajną obecnością Ducha Świętego, który przynosi im całe bogactwo charyzmatów i owoców. Jak wynika z w. 18., Duch Święty sprawi, że sam Jezus będzie nieustannie obecny we wspólnocie swoich uczniów. Aby trwać w tej obecności, 24 wierzący powinni coraz lepiej poznawać Ewangelię oraz nieustannie przyzywać Ducha Świętego idąc za przykładem Jezusa, który sam jako pierwszy prosi Ojca, by dał nam Parakleta. To wam powiedziałem przebywając wśród was. A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam p o w i e d z i a ł e m . ( 1 4 , 2 5 2 6 ) Duch Święty nie przyniesie żadnej nowej ewangelii, ale będzie wprowadzał w serca uczniów słowo Jezusa tak, by stało się on w nich słowem życia. To Duch Święty czyni w nas Ewangelię Jezusa księgą wewnętrzną, sprawia, że powoli zaczynamy spontanicznie myśleć i reagować według tego, co mówił i czynił Jezus! Gdy przyjdzie Paraklet, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On zaświadczy o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku. (15,26-27) Sens owego świadectwa możemy zrozumieć w świetle wypowiedzi Jana Chrzciciela o Jezusie: Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. (...) Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym (1,32-34). Wynika stąd, że świadectwo o Jezusie w rozumieniu Janowym nie oznacza prostego stwierdzenia Jego tożsamości jako człowieka, ale dotarcie do tajemnicy Jego Bożego synostwa i wyznanie jej przed światem. Jest to możliwe tylko wówczas, gdy wierzący zostanie wcześniej sam przekonany i upewniony w sercu, iż Jezus jest kimś o wiele większym, niż tylko orędownikiem ubogich, cudotwórcą, czy jednym z wielu założycieli religii. Ta wewnętrzna pewność, ze Jezus jest Synem Bożym i jedynym Zbawicielem świata jest w nas dziełem Ducha Świętego i to od Niego pochodzi moc świadectwa posuniętego aż do męczeństwa. Gdy przyjdzie Paraklet, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. O grzechu - bo nie wierzą we Mnie; o sprawiedliwości zaś - bo idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie; wreszcie o sądzie - bo władca tego świata został osądzony. (16,811) Najnowsze badania egzegetyczne pozwalają dojść do wniosku, że przytoczona tu obietnica dotyczy nie tyle przekonywania świata o jego grzechu, co raczej przekonywania uczniów Jezusa, którzy dzięki świadectwu Ducha Świętego będą w stanie pomimo prześladowań trwać w niezachwianej pewności, że to właśnie do Jezusa Zmartwychwstałego należy ostateczne zwycięstwo w toczącym się w ciągu dziejów zmaganiu. Owo przekonywanie dotyczy trzech rzeczy: istotą grzechu jest niewiara w Jezusa jako Syna Bożego i odrzucenie Jego Ewangelii; grzechy i wynaturzenia moralne są jedynie konsekwencją tego Grzechu zasadniczego; Jezus ukrzyżowany, którego świat widzi jako pokonanego w walce z szatanem, jest w rzeczywistości tryumfującą Sprawiedliwością, ponieważ nie pozostaje w grobie, ale idzie do Ojca manifestując swoją zbawczą moc w życiu każdego wierzącego; został dokonany sąd tj. podział pomiędzy wierzącymi, którzy należą do Jezusa, a władcą tego świata czyli szatanem i tymi, którzy służą jego kłamstwu; Duch Święty będzie umacniał uczniów w pewności, że przyszłość należy do Jezusa, zaś przeznaczeniem pozornie tryumfujących mocy zła jest gorejące jezioro ognia i siarki (por. Ap 19,20;21,8) Uczniowie będą bardzo potrzebować pomocy Parakleta, aby się nie załamać w wierze (16,1n) i z mocą dawać świadectwo wobec świata. Zmartwychwstały Pan mówi do uczniów: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone... (20,23). Pierwszym sposobem realizacji Jezusowego nakazu odpuszczania grzechów, obejmującego nie tylko wyświęconych szafarzy, ale wszystkich wierzących, jest głoszenie Ewangelii, która rodząc wiarę w ludziach, wyzwala ich z mocy grzechu niewiary i niesie odpuszczenie grzechów!! Każdy wierzący jest wezwany, by w głębokiej modlitwie, medytacji słowa Bożego i kontemplacji doświadczać owej komunii z Bogiem i stąd czerpać siłę do życia wedle Ewangelii i do dawania świadectwa. Zredagował ks. Józef Maciąg na podstawie medytacji wygłoszonej przez ks. prof. Henryka Witczyka w archikatedrze lubelskiej 25 maja 2001 Z Kancelaryjnych Ksiąg Ślubowali przed Bogiem: Marcin Krzysztof Lachor i Izabela Mróz Ludovit Holub i Dorota Joanna Król Niech Chrystus Pan pozwala Wam zawsze jak najgłębiej doświadczać swojej miłości. Czerpcie obficie z tego źródła, aby co dnia wzrastała Wasza wzajemna miłość. Zostali włączeni do wspólnoty Bożej: Smęda Zuzanna Lachor Gabriela Wiktoria Trzeciak Magdalena Kiełbasa Jakub Kazimierz Woźniak Wiktoria Zuzanna Świerczek Bartłomiej Czesław Pawlik Nadia Biedroń Kacper Pociecha Kacper Jacek Dutka Kamila Zofia Niech radość, którą przeżywają rodzice pozostanie w ich sercu na zawsze. Odeszli do domu Ojca: Pulit Wanda, lat 87 Smoleń Janina, lat 81 Łukasik Aniela, lat 100 Smoleń Zdzisław, lat 78 Smoleń Irena, lat 76 Rębilas Zenona Zdzisława, lat 50 Smoleń Aniela, lat 99 Orzeł Władysław, lat 95 Stanisława Król, lat 75 Eugeniusz Jaromin, lat 74 Boże żywych i umarłych, okaż swoje miłosierdzie i daj radość wieczną. "Skibowy Kamień" Biuletyn Parafii Męcina 34-654 Męcina 10 www.mecina.diecezja.tarnow.pl e-mail: [email protected] Redaguje zespół: Ludwika Dudzik (red. prowadzący), Zofia Bednarek, Małgorzata Kożuch, Anna Świerczek Materiały oraz konsultacje: Ks. Antoni Piś, Ks. Jan Król, Ks. Łukasz Kita Opracowanie graficzne i skład komputerowy: Grzegorz Wróbel, Dawid Włodarczyk Rysunki: Jakub Kulpa Druk: Drukarnia GOLDRUK Nowy Sącz Niedziela palmowa Trzecia rocznica śmierci papieża Jana Pawła II Pielgrzymka maturzystów na Jasna Górę