Nr 69 - Parafia św. Antoniego Opata w Męcinie

Transkrypt

Nr 69 - Parafia św. Antoniego Opata w Męcinie
Skibowy Kamień
Biuletyn Parafii Męcina maj 2008 nr 69 rok XIII ISNN 1734-350X
Za miłości wielkiej znak,
za służebne Twoje "tak"
Maryjo, dzięki Ci
Wkrótce, w maju i czerwcu będziemy obchodzić kapłańskie jubileusze,
prymicje, imieniny, dzieci przyjmą I Komunię Świętą, a młodzież gimnazjalna
Sakrament Bierzmowania. Dla wszystkich ślemy serdeczne życzenia.
13.05.2008 r.
Młodym, którzy przyjmą Sakrament Bierzmowania i staną się dojrzałymi
chrześcijanami, życzymy, aby z zapałem pogłębiali swą wiedzę religijną, mądrze korzystali z
darów Ducha Świętego i zawsze wiernie stali przy Ojców wierze. By ich życie było zawsze w
służbie bliźnich na chwałę Bożą.
18.05.2008 r.
Dzieciom pierwszokomunijnym życzymy, aby zawsze kochały Pana Jezusa wielką
miłością i często zapraszały Go do swoich serc czystych i dobrych.
Pamiętajcie: Jezus ukochał Was pierwszy, ale pragnie abyście tę miłość odwzajemniły.
22.05.2008 r.
Ksiądz Prałat Antoni Bielak będzie obchodził srebrny Jubileusz Święceń Kapłańskich. Z
tej okazji Redakcja „Skibowego Kamienia” składa najserdeczniejsze życzenia:
Niech dobry Bóg obdarzy Cię, Księże Prałacie, zdrowiem, radością, siłą i wytrwałością
w pełnieniu obowiązków duszpasterskich w parafii i dekanacie. Niech Duch Święty hojnie
obdarza Księdza swymi darami, a Maryja i patron św. Antoni oręduje w niebie za Tobą.
Szczęść Boże!
01.06.2008 r.
Nasz parafianin Paweł Wróbel odprawi Mszę świętą prymicyjną. Jest to dla wszystkich
parafian wielkie święto. Trzeba nam dziękować Bogu za powołanie kapłańskie i modlić się,
aby Paweł mógł w pełni realizować i rozwijać dar, którym Go Bóg obdarzył.
Życzymy prymicjantowi, aby Jezus, który jest Miłością i Najwyższym Kapłanem darzył
naszego Rodaka dobrym zdrowiem, radością, pokojem i zdrojem łask. Szczęść Boże!
13.06.2008 r.
Ten dzień jest ważny z dwóch powodów: obchodzimy odpust parafialny i świętujemy
imieniny naszego Księdza Proboszcza Antoniego Pisia. Pospieszmy więc do Solenizanta z
bukietem najpiękniejszych życzeń:
Życzymy Księdzu dużo, bardzo dużo zdrowia, wewnętrznej radości, szczęścia
osobistego i wytrwałości w pracy duszpasterskiej, a także w kontynuowaniu zadań związanych
z upiększaniem naszej nowej świątyni oraz wielu sprzymierzeńców, którzy pomogą w
renowacji zabytkowego kościoła.
Niech dobry Bóg obdarza Księdza zdrojem łask wszelkich za wstawiennictwem Matki
Bożej Nieustającej Pomocy i Patrona Świętego Antoniego. Szczęść Boże!
„Trwajcie jak trwały pokolenia”
Słowo ks. Proboszcza Antoniego Pisia z okazji III rocznicy odejścia do Ojca w niebie
Sługi Bożego Ojca Świętego Jana Pawła II 02.04.2008r.
Drodzy Bracia i Siostry! Dzisiaj mija już
trzeci rok od śmierci Sługi Bożego Ojca Świętego
Jana Pawła II. 2 kwietnia 2005 r. zapisał się mocno
w naszej świadomości. Jako świadkowie tego
poruszającego cały świat wydarzenia, powracamy
dziś do chwili i emocji, które towarzyszyły nam
w tamtych dniach. Do łez wzruszenia, bicia serca,
poczucia pustki i lęku przed przyszłością bez Niego.
Bez papieża Polaka, tak ludzkiego i zarazem tak
jednoznacznego, pozwalającego odnaleźć się
we współczesnym świecie.
Jan Paweł II pozostaje jednak wciąż bliski.
Mobilizuje do dobra i nadal trafnie definiuje nasze
problemy oraz bolączki. Pozostała jego duchowa
spuścizna, jego wezwanie do wierności temu
szczególnemu dziedzictwu, jakie nakreśliły
pokolenia naszych poprzedników.
Siostry i Bracia! W czasie dwóch
najważniejszych dla nas i naszego regionu
pielgrzymek:
- tej z roku 1987, gdy papież Polak gościł
w Tarnowie
- z roku 1999, gdy przybył do grodu
św. Kingi Starego Sącza,
Jan Paweł II dobitnie wskazał na specyfikę naszej
Ziemi. Tej ziemi nad Wisłą i Dunajcem, która
od końca X wieku wchodziła w skład biskupstwa
krakowskiego, a którą od roku 1786 znaczą granice
diecezji tarnowskiej.
Podążając za myślą Jana Pawła II,
powtarzamy dziś, że jest to ziemia świętych
i błogosławionych. Ogarniając zaś myślą całe Jego
duchowe dziedzictwo, uważamy, że warto na nowo
sięgnąć źródła papieskich fascynacji ludźmi, którzy
potrafili w czasie swoich ziemskich pielgrzymek
zachwycić się Bogiem i tym zachwytem dzielić się
z innymi. Powracając do tamtych chwil, gdy
zadrżało nasze serce, gdy wpatrywaliśmy się
w ekrany telewizorów, witryny internetowe i gazety
naznaczone kirem, może uda się nam zobaczyć siłę
Ojca Świętego, który ze spokojem odchodził
do Domu Ojca. Dla Niego, który podążał zawsze
tą drogą, którą podążali święci , śmierć oznaczała
ostatni, najbardziej radosny krok poprzedzający
spotkanie z Miłosiernym Ojcem.
10 czerwca 1987 r. w Tarnowie, podczas
beatyfikacji Karoliny Kózkówny, Jan Paweł II
wygłosił homilię, w której odniósł się do kazania
Chrystusa na Górze i nauki o ośmiu
błogosławieństwach. Wtedy też padły znamienne
słowa: „Błogosławieni jesteście… W tych słowach
odczytujemy przeszłość i przyszłość”. Wielki
pielgrzym mówił dalej: „Ewangelia, orędzie ośmiu
błogosławieństw, czyż nie jest ono od początku
wpisane w dzieje waszego Kościoła? Czyż nie
głosili tego zbawczego orędzia już ci pierwsi święci
pustelnicy znad Dunajca, a potem znad słowackiego
Wagu Świerad i Benedykt u samego początku
naszych dziejów? A potem Stanisław ze
Szczepanowa, biskup, męczennik na stolicy
krakowskiej, z którym wiąże się wspólne
dziedzictwo wszystkich Polaków. A potem jeszcze
Kinga, księżna, matka narodu i mniszka
w starosądeckim klasztorze św. Klary. W czasie
Mszy św. na tarnowskich Falklandach papież
oficjalnie potwierdził, że w gronie tych świętych
i błogosławionych znalazła się również Karolina
Kózkówna, prosta dziewczyna z jednej
z podtarnowskich wiosek.
Drodzy Bracia i Siostry! Dwanaście lat
później po dokonanej kanonizacji św. Kingi
w Starym Sączu, Ojciec Święty dodał: „Jest jeszcze
jeden motyw do dziękczynienia Bogu: oto pośród
108 męczenników,
którzy zostali wyniesieni
do chwały ołtarzy, znajduje się również zamęczony
w oświęcimskim obozie śmierci rektor seminarium
duchownego w Tarnowie ks. Roman Sitko. Wiem jak
wielką czcią pośród was, a szczególnie pośród
tutejszego duchowieństwa cieszy się ten bohaterski
kapłan, wychowawca duszpasterzy i wierny świadek
Chrystusa. Jego beatyfikacja jest również owocem
waszej modlitwy. Proszę was, trwajcie nadal
w modlitwie za przyczyną św. Kingi i bł. ks. Romana
i otoczcie nią także moją papieską posługę na Stolicy
św. Piotra. Trudno nie wspomnieć również sługi
Bożego o. Stanisława Papczyńskiego, który urodził
się w niedalekim Podegrodziu, a tu zasłynął
świętością, którą potwierdza toczący się proces
beatyfikacyjny”.
Gdy Jan Paweł II wypowiadał te słowa
zaawansowane były procesy kanonizacyjne
bł. Urszuli Ledóchowskiej, kanonizowanej przez
Niego samego 18 maja 2003 r. i bł. Szymona
z Lipnicy, kanonizowanego 3 czerwca 2007 r. przez
papieża Benedykta XVI. Mówiąc o tych dwojgu
świętych związanych z Lipnicą Murowaną, nie
wolno zapomnieć także o starszej siostrze
św. Urszuli bł. Marii Teresie Ledóchowskiej. Z tego
względu nie można pominąć Lipnicy Murowanej
jako szczególnego miejsca działania łaski Bożej
1
na mapie diecezji tarnowskiej. Kolejnym
wyjątkowym miejscem na tej mapie może stać się
Krościenko, w którym 1 kwietnia 2000 r. w dolnej
kaplicy kościoła p.w. Dobrego Pasterza spoczęły
doczesne szczątki sługi Bożego ks. Franciszka
Blachnickiego. Karola Wojtyłę i twórcę Ruchu
Światło-Życie łączyła głęboka przyjaźń. Być może
ks. Blachnicki będzie też kolejnym
błogosławionym, który dołączy do grona ludzi,
dzięki którym żyjemy na wyjątkowej ziemi ziemi
świętych i błogosławionych.
„Szukałem was, a wy przyszliście do mnie”
powiedział umierający Ojciec Święty do młodzieży
czuwającej na Placu Świętego Piotra; do całej
młodzieży, która tak chętnie spotykała się z Nim
wielokrotnie w czasie całego pontyfikatu. I wy
młodzi ze szkoły nr 1 i nr 2 przyszliście tu, aby
modlić się w trzecią rocznicę śmierci papieża”.
Następnie ks. Proboszcz nawiązał do
pielgrzymek męcińskich uczniów
i niezapomnianych spotkań z Ojcem Świętym
w Watykanie, w czasie pielgrzymek do Ojczyzny
oraz pamiętnego przejazdu Papieża Jana Pawła II
przez Limanową do Starego Sącza. Zwrócił też
uwagę na fakt przyjęcia przez szkołę imienia Jana
Pawła II to wielkie wyróżnienie, ale i zobowiązanie,
aby naukę Wielkiego Polaka poznawać i żyć według
niej. W zawiązku z trzecią rocznicą śmierci Jana
Pawła II kaznodzieja przypomniał zebranym chwile
głębokiego smutku na wiadomość, że „umiłowany
Ojciec Święty odszedł do Domu Ojca”, a my
ze łzami i bólem serca przy żałosnym dźwięku
kościelnych dzwonów łączyliśmy się w modlitwie
całego świata. Tak trwaliśmy w żałobie zapalając
kolejne „światełka” dla umiłowanego Ojca.
Pragnęliśmy przez to zaświadczyć, że „jesteśmy,
pamiętamy, czuwamy i dziękujemy”.
Przypominając słowa Jana Pawła II
„Jesteście przyszłością narodu, jesteście nadzieją
/Kościoła, jesteście moją nadzieją”
ksiądz
Proboszcz podkreślił, jak bardzo naszemu
Papieżowi zależało na młodych ludziach, a młodzi
słuchali go, chociaż był wymagającym
nauczycielem. „Wymagajcie od siebie mówił
papież
choćby inni od was nie wymagali”.
Dlaczego? Bo każdy znajduje w swoim życiu jakieś
„Westerplatte”. Jakiś wymiar zadań, które musi
podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą
trzeba walczyć. Jakiś obowiązek, powinność,
od której nie można się uchylić. Nie można
„zdezerterować”. Wreszcie jakiś porządek prawd
i wartości, które trzeba „utrzymać” i „obronić”, tak
jak to Westerplatte; w sobie i wokół siebie. Obronić
dla siebie i innych.
Te ważne słowa pięknie korespondują
z wcześniej wypowiedzianymi z roku 1979, gdy
2
To Ojciec Święty nawoływał, aby Polacy
nie zaprzepaścili dzieła wielu pokoleń:
„Zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe
to duchowe dziedzictwo, któremu na imię „Polska”,
raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością taką,
jaką zaszczepia w nas Chrystus na chrzcie świętym”.
Na zakończenie Ks. Proboszcz w swoim
kazaniu zwrócił uwagę na słowa, które Ojciec
Święty wypowiedział w czasie ostatniej pielgrzymki
do Polski: „Bądźcie świadkami miłosierdzia!”
Trzeba mieć wyobraźnię miłosierdzia, aby dostrzec
potrzebującego brata. W sposób szczególny taką
wyobraźnią miłosierdzia odznaczają się członkowie
Caritas, którzy odwiedzają chorych, samotnych
i potrzebujących. Młodzież skupiona w szkolnym
Caritasie spotkała się w tym roku z chorymi
w kościele, obdarowała upominkami. Niektóre
dzieci złożyły skarbonki jako jałmużnę
wielkopostną. Dorośli przeznaczają 1% swojego
podatku na potrzeby Caritas w diecezji.
Wszyscy musimy realizować papieskie
wezwanie z Łagiewnik: „Bądźcie świadkami
Miłosierdzia:. Niech ono stanie zarzewiem nowej
cywilizacji cywilizacji miłości.
Mszę świętą w intencji Ojca Świętego Jana
Pawła II ubogacał swym śpiewem zespół
młodzieżowy, którym kieruje pan Grzegorz Wróbel.
Po Mszy świętej zebrani mogli zobaczyć
teatralną biografię Jana Pawła II połączoną
z multimedialną projekcją zdjęć z życia i całego
pontyfikatu naszego Papieża.
Całość była bardzo interesująca i pouczająca.
Występ przygotowała grupa młodzieży gimnazjalnej
pod kierownictwem ks. Łukasza.
***
Tę modlitwę Jan Paweł II niósł w sercu przez całe życie.
Zapisał ją w 2004 roku. Kilkakrotnie wspominał o ojcowskiej
modlitwie w czasie swego pontyfikatu. Ta modlitwa i dla nas może
być drogowskazem, jak rozmawiać z Bogiem.
Grupa młodzieżowa uczestniczaca w spektaklu o Janie Pawle II
Duchu Święty, proszę Cię
o dar mądrości do lepszego
poznawania
Ciebie i Twoich doskonałości
Bożych,
o dar rozumu do lepszego
zrozumienia
ducha tajemnic wiary świętej,
o dar umiejętności,
abym w życiu kierował się
zasadami tejże wiary,
o dar rady, abym we wszystkim
u Ciebie szukał rady
i u Ciebie ją zawsze znajdował,
o dar męstwa, aby żadna
bojaźń ani względy ziemskie
nie mogły mnie od Ciebie
oderwać,
o dar pobożności, abym
zawsze służył Twojemu
Majestatowi z synowską
miłością,
o dar bojaźni Bożej, aby żadna
bojaźń ani względy ziemskie
nie mogły mnie od Ciebie
oderwać.
POSŁUGA NADZWYCZAJNEGO SZAFARZA KOMUNII ŚWIĘTEJ
Na mocy sakramentu chrztu świętego wszyscy wierni uczestniczą w kapłańskiej, prorockiej
i królewskiej misji Chrystusa, który nadal żyje i działa mocą Ducha Świętego w Kościele. Posługę
uświęcania wypełnia Kościół przez głoszenie słowa Bożego, sprawowanie sakramentów świętych,
a zwłaszcza Eucharystii. Ona jest źródłem i centrum całego życia chrześcijańskiego. Z niej ono niejako
wypływa i do niej prowadzi. Dokonuje się to w czasie każdej Mszy Świętej. „W najświętszej bowiem
Eucharystii zawiera się całe duchowe dobro Kościoła, a mianowicie sam Chrystus, nasza Pascha i chleb
żywy, który przez Ciało swoje ożywione i ożywiające daje życie ludziom, zapraszając ich i doprowadzając
w ten sposób do ofiarowania razem z Nim samych siebie, swojej pracy i wszystkich rzeczy stworzonych”
(Dekret o posłudze i życiu kapłanów, nr 5).
Szafarzem Eucharystii jest kapłan, który z polecenia Chrystusa (zob. Łk 22.19; 1 Kor 11,24-25)
i w Jego imieniu sprawuje świętą tajemnicę eucharystyczną. Ale Chrystus Pan przychodzi do człowieka
wierzącego także przez posługę nadzwyczajnego szafarza Komunii Świętej, który rozdziela Komunię
Świętą zgodnie z przepisami prawa (zob. kan. 230 § 3 i kan. 910 § 2 KPK).
Kongregacja Dyscypliny Sakramentów uzasadnia wprowadzenie tej posługi „dobrem duchowym
wiernych i prawdziwą koniecznością” (Instrukcja Immensae caritatis z dnia 29 stycznia 1973 r.).
Zasadniczym dobrem duchowym jest częsta Komunia Święta, zwłaszcza zanoszona chorym. Toteż
Instrukcja Kongregacji Obrzędów Eucharisticum mysterium z dnia 27 maja 1967 r. w numerze 40. domaga
się od duszpasterzy zaspokojenia potrzeb wiernych: "Wypada, żeby ci, którzy doznają przeszkody w swoim
udziale w obrzędzie eucharystycznym wspólnoty, skwapliwie posilali się Eucharystią i w ten sposób czuli się
również zjednoczeni z tą wspólnotą i wsparci miłością braci. Duszpasterze winni się starać, żeby często,
a nawet codziennie, dać możliwość przyjęcia Komunii Świętej, zwłaszcza w okresie wielkanocnym, chorym
i osobom w podeszłym wieku, choćby nie chorowali ciężko i nie zagrażało im niebezpieczeństwo śmierci;
można to robić o jakiejkolwiek godzinie”.
3
Konferencja Episkopatu Polski w dniu 9 marca 2006 roku przyjęła nowe ogólne warunki
umożliwiające powołanie Nadzwyczajnych Szafarzy Komunii Świętej przez biskupów diecezjalnych
w swoich diecezjach.
Według postanowienia tej Konferencji:
- Biskup diecezjalny może upoważnić do wspomnianej posługi mężczyzn, a także siostry zakonne
i niewiasty życia konsekrowanego w wieku od 25 do 65 lat.
- Kandydaci powinni odznaczać się zaangażowaniem w życie Kościoła, wzorowym życiem moralnym oraz
poważaniem wśród duchowieństwa i wiernych.
- Kandydaci powinni znać podstawowe prawdy katechizmowe oraz najważniejsze zagadnienia teologicznoliturgiczne (szczegółowe wymagania zawarte są w Modyfikacji instrukcji w sprawie formacji i sposobu
wykonywania posługi nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej z dnia 22 VI 1991 r. patrz: "Currenda",
2/2007, s. 11-16).
- Biskup diecezjalny upoważnia do posługi Nadzwyczajnego Szafarza na jeden rok kandydata, którego
poleca Ksiądz Proboszcz.
- Szafarz nadzwyczajny wykonuje swoją posługę wtedy, gdy liczba kapłanów wobec komunikujących jest
za mała. Może on w ramach ważności upoważnienia świadczyć pomoc na terenie całej diecezji, a poza nią na
stałe może to czynić tylko za zgodą ordynariusza tamtej diecezji.
- Szafarz nadzwyczajny może, za wiedzą Księdza Proboszcza, zanosić Komunię Świętą do domów tylko
osobom, których odpowiedni stan duchowy jest znany, zachowując przepisy liturgiczne.
- Szafarz nadzwyczajny podczas pełnienia tej posługi w czasie Mszy Świętej winien być ubrany w albę,
a jeśli trzeba przepasany cingulum. Pełniąc swą posługę poza Mszą Świętą, może nosić zwykłe ubranie.
Siostry zakonne spełniają posługę Nadzwyczajnego Szafarza w swoim stroju zakonnym, a osoby życia
konsekrowanego w swoim stroju.
- Posługa szafarza jest bezinteresowna.
Szafarze z parafii
Męcina
W marcu i kwietniu pięciu mężczyzn
z parafii Męcina przygotowało się do pełnienia
zaszczytnej funkcji szafarza Komunii Świętej.
Wykłady odbywały się w Wyższym Seminarium
Duchownym w Tarnowie (sześć kolejnych sobót po
cztery wykłady o tematyce teologicznej, liturgicznej
i filozoficznej). Tak więc nasi parafianie odbyli
solidne przygotowanie do odpowiedzialnej funkcji.
Za cenne wykłady profesorów z WSD
w imieniu 284 mężczyzn podziękował pan Leonard
Orczykowski. Oprócz niego błogosławieństwo
otrzymali również: Jerzy Pociecha, Edward Smoleń,
Maciej Wideł i Tadeusz Orzeł. Niektórzy szafarze
spotkali się już z osobami starszymi.
Cieszyć może fakt, że pierwsze spotkania
szafarzy z osobami starszymi wypadły pozytywnie,
tzn., że parafianie, którzy pozostają w domach
z powodu choroby pragną korzystać z posługi
szafarzy Komunii Świętej.
Jesteś przyjacielem ponieważ...
Jesteś węzłem,
który łączy, lecz nie zniewala.
Jesteś podmuchem,
który uspokaja, lecz nie usypia.
Jesteś bratem,
który upomina, lecz nie upokarza.
Jesteś wzrokiem,
który patrzy, lecz nie osadza.
Jesteś ręką,
która prowadzi, lecz nie ciągnie na siłę.
Jesteś oazą,
która pokrzepia, lecz nie zatrzymuje.
Jesteś sercem,
które kocha lecz nie zmusza.
Jesteś czułością,
która chroni, lecz nie podporządkowuje.
Jesteś przyjacielem, ponieważ
jesteś obrazem Boga właśnie dlatego.
Helen Oshiro
4
Kałuża
Była sobie niewielka kałuża. Była szczęśliwa i cieszyła się, gdy z pomocą samochodów mogła
na kogoś chlapnąć wodą. „Słońce to śmierć dla kałuży” - myślała od czasu do czasu i na samą myśl o tym
truchlała. Pewien zamyślony poeta przechodząc wdepnął w nią. Nie obraził się na kałużę, przeciwnie,
zaprzyjaźnił się z nią.
„Dzień dobry” powiedział. Kałuża odpowiedziała: „Dzień dobry!”.
„W jaki sposób przyszłaś na ziemię?” zagadnął poeta. Zamiast odpowiedzi, kałuża skupiła się co sił
i pokazała w sobie odbicie chmury.
Rozmawiali długo o deszczu, Wielkim Ojcu i o strachu, który tkwi gdzieś w kałuży, o strachu przed
słońcem. Poeta pragnął, aby kałuża wyzbyła się swych obaw. Opowiadał jej o niewiary godnej przestrzeni
morza, o pluskających się rybach, o radosnych falach. Mówił też, że morze było ojczyzną i matką
wszystkich kałuż i o tym, że życie na ziemi zależy od słońca i od wody.
Również życie kałuży.
Pomimo nadejścia wieczoru poeta i kałuża byli bardzo zajęci swym niemym dialogiem.
Kilka dni później poeta powrócił do swojej mokrej przyjaciółki.
Znalazł ją tańczącą w powietrzu, w ciepłych promieniach słońca.
Kałuża wyjaśniła: „Dzięki tobie to zrozumiałam. Gdy słońce objęło mnie łagodnie, przestałam się bać.
Pozwoliłam, aby mnie zabrało i teraz dzikie gęsi wskazują mi drogę do morza. Do widzenia. Nie
zapomnij o mnie!”.
Pozwól się objąć słońcu i płomieniom Ducha.
Będziesz jaśniał jak gwiazda w przestworzach, na drogach Tego, który nie ma kresu.
Bruno Ferrero
Matka Boża w Pilźnie pociesza i uzdrawia
Mamy wiele cudownych wizerunków Matki
Bożej. Każdy z nich to odrębna historia łask i cudów.
Parafianie Męciny najczęściej nawiedzają okoliczne
sanktuaria, gdzie czczona jest Matka Boża Bolesna
w Limanowej, Matka Boża Pocieszenia w Nowym
Sączu i w Pasierbcu. Organizowane są również
pielgrzymki do najbardziej znanej Matki Bożej
Częstochowskiej i Kalwaryjskiej: o tych
sanktuariach dużo wiemy i o każdym z nich pisano
w naszym biuletynie. Niedawno w czasie kazania
pasyjnego, usłyszeliśmy wzruszającą historię
uzdrowienia mężczyzny za wstawiennictwem Matki
Bożej Pocieszenia w Pilźnie, którą szczegółowo
opisał w swej pracy dyplomowej ks. Jan Król.
Podobnych zdarzeń na przestrzeni kilku stuleci
zanotowano wiele, dlatego warto poznać historię
cudownego obrazu Matki Bożej Pilzneńskiej.
Otóż, w małym miasteczku Pilzno
(za Tarnowem, w kierunku Rzeszowa) tamtejszy lud
czci Matkę Bożą od IX wieku!! A więc jeszcze zanim
chrześcijaństwo naprawdę dotarło na polską ziemię.
Istnieje przypuszczenie, że uczeń Metodego
Sierosław przybył na teren dzisiejszego Pilzna
z ikoną Matki Bożej w celach misyjnych około 880
roku. Rozgłos nadzwyczajnej świętości otoczył
obraz po cudownej obronie przed Tatarami w XIII
wieku. Od tej pory wiele osobistości przybywało do
obrazu, by złożyć hołd Maryi, m.in. król Władysław
Łokietek i król Władysław Jagiełło z małżonką.
Jagiełło ufundował tutaj klasztor i kościół w 1413
roku na cześć Wniebowzięcia Najświętszej Maryi
Panny. Trzeba też podkreślić, że pod emblematami
Bogurodzicy Pilznieńskiej walczyli pod
Grunwaldem rycerze z Pilzna i okolic.
Miasteczko Pilzno było niszczone i spalone
przez Kozaków. W płomieniach znalazł się też
obraz. Ocalała tylko jego górna część z obliczem
Maryi. W 1865 roku został namalowany nowy obraz
i ten przetrwał do dziś. Emigranci pilzneńscy
przebywający w USA wraz z parafianami
ufundowali w 1906 roku srebrną sukienkę dla Matki
Bożej z obrazu i złotą dla Jezusa. W roku 1960 obraz
otrzymał zasłonę, na której widnieje herb Pilzna.
W 1970 roku obraz poddano gruntownej
konserwacji. Odnowiony obraz poświęcił w dniu
19 lipca tegoż roku ks. biskup Piotr Bednarczyk,
który w okolicznościowym kazaniu powiedział:
„To mnie w historii tego obrazu urzeka:
wielowiekowy kult Matki Bożej w sercach ludu
tutejszego”.
Cześć oddawana Bogurodzicy Dziewicy
w łaskami słynącym obrazie Matki Bożej
Pocieszenia w kościele oo. Karmelitów w Pilźnie
ściśle łączy się z różnymi formami kultu.
5
Są to m.in. homagia (hołd), arcybractwa, utwory
literackie, podobizny wizerunku Matki Bożej na
dawnych sztandarach… współcześnie zaś Msze
święte o Najświętszej Maryi Pannie, uroczystości
odpustowe, nowenny, prośby i podziękowania,
Arcybractwo Szkaplerza świętego i wota.
Niedawno, bo 02.09.2007 roku czciciele
Matki Bożej Pocieszenia w Pilźnie przeżyli wielką
radość, bowiem dekretem J. Eks. Ks. Bp. Wiktora
Skworca kościół oo. Karmelitów uzyskał tytuł
Sanktuarium Maryjnego.
Ciekawe, że kult Matki Bożej w Pilźnie trwa
przez wieki nieprzerwanie. Błogosławiona rola Pani
Pilzna oraz łaski, jakie spływają na Jej czcicieli,
zaowocowały w liczne wota składane przez
wiernych po obu stronach Cudownego Wizerunku.
Na pewno warto odwiedzić to Sanktuarium.
Poniżej Cudowny Wizerunek Matki Bożej
Pocieszenia w Pilźnie i modlitwa.
Artykuł opracowano na
Podstawie pracy dyplomowej
ks. Jana Króla i aktualnego prospektu
Modlitwa do Matki Bożej Pocieszenia
Najukochańsza Matko Boża Pocieszenia. Pani Ty moja, największa po Bogu pociecho!
Z głęboką pokorą i dziecięcą ufnością zbliżam się do Ciebie i błagam, żebyś mi wyjednała
u Swego Syna miłosierdzie za moje grzechy i skuteczną pomoc w moich potrzebach.
W tym miejscu przez Ciebie wybranym, tak wiele razy pomagałaś cierpiącym, smutnym
i nieszczęśliwym. Dlatego i ja ufam, że mnie nie opuścisz w moich zmartwieniach, ale jako
Matka najlepsza weźmiesz mnie w swoją opiekę teraz i przy śmierci. Amen.
V Forum Diecezjalne
Rodziny Szkół
im. Jana Pawła II
4 marca 2008 roku już po raz piąty spotkali
się w Centrum Formacyjno-Rekolekcyjnym ARKA
w Gródku n/Dunajcem przedstawiciele szkół
noszących imię Jana Pawła II w Diecezji
Tarnowskiej i tworzących Diecezjalną Rodzinę
Szkół im. Jana Pawła Wielkiego. Uczestnikami
spotkania byli: dyrektorzy placówek noszących imię
Papieża - Polaka, proboszczowie parafii, w których
szkoły się znajdują, przedstawiciele władz
samorządowych, katecheci oraz nauczyciele.
W spotkaniu udział wzięli przedstawiciele ponad
sześćdziesięciu placówek naszej diecezji. Zespół
Szkół Nr 1 im. Jana Pawła II w Męcinie
reprezentowali: Pani Dyrektor Maria Lupa, Anna
Olesiak - nauczyciel oraz ks. Proboszcz Antoni Piś.
Integralną część spotkania stanowiła Msza
Św. pod przewodnictwem Jego Ekscelencji Księdza
Biskupa Wiktora Skorca, w której jako koncelebrant
brał udział nasz ks. Proboszcz.
6
Wymownym punktem spotkania było
złożenie życzeń z okazji zbliżających się świąt
Wielkanocnych Księdzu Biskupowi przez członków
Społecznej Rady Tarnowskiej Diecezjalnej Rodziny
Szkół na czele z Panią Dyrektor Marią Lupą. Z tej
okazji Ksiądz Biskup ofiarował każdej ze szkół płyty
upamiętniające I wizytę Ojca Świętego Jana Pawła II
w Polsce.
Bardzo ważną częścią Forum było
wystąpienie ks. Stanisława Ługowskiego
proboszcza Parafii Horne Srnie na Słowacji, który
wygłosił wykład pt. „Patronat Jana Pawła II pomocą
prześladowanemu Kościołowi Słowackiemu
udzielana przez Kościół Polski.”
Przedstawił on historię prześladowań kościoła
katolickiego na ziemiach obecnej Słowacji.
Wyjaśnił również znaczenie wizyt Ojca Świętego
na tych ziemiach.
Następnie przedstawiono propozycje
działań, które jako priorytetowe zostały wybrane
przez obecnych na spotkaniu w Gródku, do realizacji
przez członków Rodziny Szkół im. Jana Pawła II
Diecezji Tarnowskiej. Najbliższym ważnym
działaniem Diecezjalnej Rodziny Szkół (podobnie
jak ogólnopolskiej) będzie aktywne włączenie się
w obchody Dnia Papieskiego w swoim środowisku społecznościach lokalnych, szkołach i parafiach;
pielgrzymka młodzieży przygotowującej się do
Sakramentu Bierzmowania do Szczepanowa oraz
uczniów klas II S.P. do Porąbki Uszewskiej.
Istotnymi punktem przyjętego planu będą więc
między innymi regularne spotkania dyrektorów,
nauczycieli i katechetów naszych placówek oraz
proboszczów parafii, na terenie których szkoły się
mieszczą, spotkania dzieci i młodzieży
w diecezjalnych sanktuariach maryjnych, spotkania
związane z obchodami rocznicy pobytu Jana Pawła
II w Starym Sączu, organizacja konkursów
plastycznych i konkursów wiedzy o Janie Pawle II,
turniejów sportowych, przeglądów teatralnych.
Celem tych i wielu innych działań jest nawiązanie
kontaktu ze wszystkimi szkołami noszącymi imię
Wielkiego Polaka Jana Pawła II z Diecezji
Tarnowskiej, propagowanie nauki Patrona
i szerzenie kultu Świętego Papieża oraz zmierzanie
Poprzez wszystkie podejmowane działania do
stałego podnoszenia poziomu wychowania naszych
uczniów.
Z kolei przedstawione zostały wyniki
przeprowadzonego w bieżącym roku konkursu
plastycznego pt: ”Jan Paweł II na zawsze w naszych
sercach” oraz na logo Rodziny Szkół Jana Pawła II
Diecezji Tarnowskiej. Powodów do dumy było
wiele, gdyż nasi uczniowie wręcz zdominowali
tenże konkurs zdobywając większość nagród. I tak
w kategorii szkół podstawowych I miejsce zdobył
Grzegorz Pasionek, II miejsce
Piotr Pajor,
a wyróżnienia otrzymali Piotr Stawiarski
i Przemysław Wnęk. Natomiast w kategorii
gimnazjum II miejsce zdobyła Natalia Leśniara
z kolei wyróżnienia przyznano Gabrieli Król
i Jakubowi Kulpie. Gratulacje składamy
zdobywcom nagród a także ich opiekunowi Pani
Jolancie Kłosowskiej.
Akcentując wszechstronny rozwój uczniów
placówek należących do Rodziny, jej członkowie
nadają także właściwe znaczenie wychowaniu przez
sport. W związku z tym Pan Robert Wadycki
Dyrektor Szkoły Podstawowej ze Skrzyszowa
zaprezentował wyniki II Diecezjalnego Turnieju
Halowej Piłki Nożnej dla uczniów Szkół im. Jana
Pawła II o puchar przechodni Ks. Biskupa
Ordynariusza Diecezji Tarnowskiej (który
w ubiegłym roku należał do naszych uczniów).
Anna Olesiak
Jubileusz 50-lecia pracy Pana Doktora Wańczyka
Swą służbę jako lekarz
rozpoczął Pan Doktor Franciszek
Wańczyk w dn. 19.06.1957r.
W ubiegłym roku w dniu 19
czerwca 2007r. Jego
współpracownicy zorganizowali
skromną uroczystość
jubileuszową. Poprzedziła ją
Msza św. dziękczynno-błagalna
w intencji Jubilata. Odprawił ją
Ks. Prałat Antoni Bielak
Proboszcz parafii w Męcinie.
Okolicznościowa homilia
głęboko zapadła w serca licznie
zgromadzonych uczestników tej
mszy św., dlatego poniżej
drukujemy tekst, przypominając
równocześnie, że w lutym
bieżącego roku minęło 50 lat,
gdy Pan Doktor Franciszek
Wańczyk rozpoczął pracę
w Męcinie i nadal służy jej
mieszkańcom. Dziękujemy za te
wszystkie lata służby ludziom
i życzymy dużo zdrowia oraz
Bożej opieki na dalsze lata życia.
Tekst homilii:
„Kochany Panie
Doktorze Franciszku,
pracownicy Służby Zdrowia,
drodzy bracia i siostry, parafianie
i goście.
Kiedy się dzisiaj
zastanawiałem nad tym, co
powiedzieć w czasie dzisiejszej
Mszy świętej, Duch Święty
podsunął mi Ewangelię
o dziesięciu faryzeuszach
uzdrowionych przez Pana Jezusa.
Trąd to straszna choroba,
zaraźliwa, chorych trzeba
izolować od zdrowych, gniją,
odpadają kończyny; człowiek
z czasem przestaje być podobny
do człowieka.
Uzdrowienie z tej
strasznej choroby cóż to była za
łaska. Do końca życia nie można
by było odwdzięczyć się dobroci
Bożej. A z tych dziesięciu
uzdrowionych tylko jeden, i to
7
do tego Samarytanin przyszedł do Pana Jezusa
podziękować za otrzymaną łaskę.
Panie Doktorze! Analogia nasuwa się sama.
Zapytałem dziś siebie: Są wdzięcznymi ludźmi
męcinianie czy nie? Tyle Ci zawdzięczają. 50 lat
pracy w Ośrodku Zdrowia w Męcinie. Kiedy Pan
zaczynał 19 VI 1957 roku, ja dwa dni wcześniej się
urodziłem; obaj świętujemy 50-lecie. Połączyła nas
Panie Doktorze ta 50-tka. Jeden leczył ciała 50 lat,
drugi- ducha 9 lat w Męcinie, chociaż zdaję sobie
sprawę, że Pan Doktor też często pewnie musiał się
zmagać z duchem ludzkim i leczyć go.
Moi Kochani! Co nam podpowiada Duch
Święty w dzisiejszej liturgii słowa? Święty Paweł
pisał do Koryntian: „Nie mówię tego, aby wam
wydawać rozkazy, lecz, aby wskazując na gorliwość
innych, wypróbować waszą miłość”.
Pan Bóg pokazuje nam dzisiaj niezwykłą
gorliwość i miłość Pana Doktora Franciszka. Ona
Was tu gromadzi w duchu wdzięczności.
Ta dzisiejsza Ewangelia to próba naszej miłości.
Panie Doktorze, myślę, że zdaliśmy ją.
A z dzisiejszej Ewangelii chciałbym, żebyście
zapamiętali szczególnie ostatnie zdanie: „Bądźcie
więc Wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec nasz
niebieski”.
Bądźcie doskonali… to zachęta, żeby
mierzyć wysoko, do doskonałości Ojca
niebieskiego. Bądźcie doskonali… Pan Bóg stawia
dziś przed wami lekarza doskonałego: Pana Doktora
Franciszka Wańczyka.
Panie Doktorze! Za 50-letni trud pracy
lekarza podejmowanej z miłością dziękujemy;
za każdego przyjętego pacjenta (iluż ich to było w
ciągu 50 lat! nikt nie zliczy) dziękujemy; za każde
dobra słowo, które może czasem bardziej pomagało
niż lek, dziękujemy; za to, że potrafiłeś wlewać
w nasze serca nadzieję, i dzięki temu wielu z nas
jeszcze żyje, za tą nadzieję dziękujemy; za to, że nie
odmówiłeś żadnemu choremu pacjentowi
i spieszyłeś do ich domów w zimnie, śniegu, za to
poświęcenie dziękujemy. Dziękujemy za to, że byłeś
i jesteś z nami.
Na koniec pewna refleksja: Kiedy dziś po
południu pisałem sobie punkty do tego
przemówienia zadzwonił do mnie kolega
ks. Stanisław Sokół, który pracuje na Florydzie. W
Seminarium był infirmarzem, służył chorym
kolegom. Ten telefon pomyślałem co za niezwykły
zbieg okoliczności. Ty, Panie Doktorze, przez 50 lat
służyłeś pięknie mieszkańcom Męciny i okolic.
Popatrz, oni są dziś z Tobą, łączą się sercem
i modlitwą. Niech Bóg ze swoimi licznymi łaskami
będzie dla Ciebie nagrodą!”
8
Utalentowana
Męcinianka
W dniu wernisażu swojej wystawy malarskiej
26 lutego br. w Katolickim Centrum Edukacji
Młodzieży w „Kana” w Nowym Sączu, Justyna
Smoleń z Męciny obchodziła 20 urodziny. To miał być
prezent dla niej i dla najbliższych.
Justyna jest uczennicą Katolickiego Liceum
Plastycznego w Nowym Sączu.
-Mimo młodego wieku ma już spory dorobek mówi
dyrektorka KCEM „Kana” Anna Zwolińska. Trzy razy
otrzymała stypendium prezesa rady ministrów, jest
l a u re a t k ą w i e l u k o n k u r s ó w p l a s t y c z n y c h .
Uczestniczyła w wielu plenerach malarskich. „Kana”,
która od początku swojego istnienia wspiera i promuje
młode talenty. Dlatego ogromnie się cieszę, że możemy
zaprezentować osiągnięcia Justyny. Patrząc na piękno,
różnorodność form plastycznych, muszę stwierdzić,
że została obdarowana przez Boga dużym talentem.
Gratulacje należą się nie tylko młodej artystce,
ale również rodzicom i wszystkim tym, którzy
prowadzili Justynę tą drogą.
Z wielkim zainteresowaniem pracom
przyglądali się znani artyści Tadeusz Ciemierkiewicz
oraz Józef Pogwizd.
- To wieli talent i chciałoby się, aby ukończyła
Akademię Sztuk Pięknych i wróciła do nas mówili.
Już bardzo wiele potrafi, a jej obrazy to
odzwierciedlenie jej dużej osobowości. Idzie dobrą
drogą. Musi jeszcze popracować nad rysunkiem.
Nieco zawstydzona bohaterka wieczoru nie kryła
radości z tego, że jej prace się podobają. Plastyką
zajmowałam się od najmłodszych lat mówi Justyna
Smoleń.
Dzięki pani Jolancie Kłosowskiej
zdecydowałam się na naukę w liceum plastycznym,
a szczęśliwym zbiegiem okoliczności taka szkoła
powstała w Nowym Sączu. Miałam bardzo rozbieżne
zainteresowania: od matematyki, biologii po sport
i sztukę. Ale ta ostatnia dziedzina stała się moim
życiem.
Uroczyste otwarcie wystawy prac Justyny
wzbogacone zostało o prezentację multimedialną
„Genesis” oraz występ wokalno-muzyczny jednej
z uczennic Katolickiego Licem Plastycznego.
Na wernisaż przybyli m.in. najbliżsi Justyny
mama Anna, tato Zenon, rodzeństwo, sąsiedzi oraz
ksiądz Prałat Antoni Bielak, pani Jolanta Kłosowska,
Przewodniczący Rady Gminy Limanowa Józef Oleksy
z żoną Małgorzatą, panie z KGW w Męcinie,
przedstawiciele Akcji Katolickiej z parafii Męcina
i grupa młodzieży z KSM z księdzem Łukaszem.
Główna bohaterka wieczoru Justyna odbierała liczne
gratulacje, słowa uznania, życzenia i kwiaty.
Cieszymy się sukcesami utalentowanej
Męcinianki i życzymy spełnienia marzeń o studiach
na ASP w Krakowie.
Powołani do szczęścia
Praktykę modlitw Kościoła w intencji powołań do stanu kapłańskiego i życia zakonnego ustanowił
papież Paweł VI w 1964 roku w odpowiedzi na spadek liczby powołań.
Od tamtego czasu jedna
z niedziel okresu wielkanocnego, zwana Niedzielą Dobrego Pasterza rozpoczyna tydzień modlitw w intencji
powołań. Obecnie dniem tym jest 4. Niedziela Wielkanocna. W tym roku wypadła ona 13 kwietnia.
"Głęboko wierzę w ideę powołania. Wierzę, że każdy człowiek otrzymuje od Boga powołanie. I nie
tyle jest to powołanie do czegoś, co powołanie do istnienia. Jak widać z lektury Biblii, zagadnienia
powołania i stwarzania są bardzo silnie ze sobą połączone. Rzeczy istnieją, ponieważ Bóg nadał im nazwy
i imiona. "Powołał Mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię" (Iz, 49, 1).
Jesteśmy wezwani do pełni życia.
I dlatego wierzę w ideę powołania. Bóg powołuje. Ale nie wygląda to tak, że odzywa się dzwonek
telefonu, podnoszę słuchawkę i słyszę, jak po drugiej stronie Bóg mówi do mnie: "Pójdż Tymoteuszu".
To kwestia znacznie bardziej ontologiczna, to coś, co dotyka głębi naszego jestestwa. Ja również nie
słyszałem żadnego głosu, ale nie powiedziałem też sobie: "O tak, to jest zawód, który chciałbym
wykonywać". Zrozumiałem, kim mam być i do czego zostałem powołany."
o. Timothy Radcliffe OP
9
Boję się...
Boję się powiedzieć "tak", Panie.
Dokąd mnie zaprowadzisz?
Boję się wyciągnąć los,
Boję się położyć swój podpis u dołu czystej kartki,
Boję się tego "tak", które zażąda dalszych "tak".
A jednak nie mam spokoju.
Ścigasz mnie. Panie, oblegasz ze wszystkich stron.
Szukam gwaru, bo boję się usłyszeć Ciebie,
ale Ty wślizgujesz się w chwile ciszy.
Uciekam z drogi, bo Ciebie zobaczyłem,
ale Ty czekasz na mnie u końca ścieżki, którą idę.
Gdzie mógłbym się ukryć? Wszędzie spotykam Ciebie.
Więc nie można Ci się wymknąć.
...Ale boję się powiedzieć "tak", Panie.
Boję się podać Ci rękę, bo ją zatrzymasz w swojej;
Boję się spotkać Twój wzrok, bo jesteś uwodzicielem;
Boję się Twego wymagania, bo jesteś Bogiem zazdrosnym.
Jestem ścigany, ale kryję się.
Jestem jeńcem, ale mocuję się i walczę, choć wiem, że
jestem pokonany,
Boś Ty silniejszy. Panie; Ty posiadasz świat, a mnie go
zabierasz.
Gdy wyciągam rękę, by chwytać osoby i rzeczy, znika
ją sprzed mych oczu.
To nie jest wesołe. Panie - niczego nie mogę wziąć dla siebie.
Kwiat, który zrywam, więdnie w mych palcach;
Wybucham śmiechem, ale śmiech zamiera mi na wargach;
Tańczę walca, a taniec wprawia mnie w drżenie i niepokój.
Wszystko wydaje mi się puste,
Wszystko wydaje mi się próżne.
Uczyniłeś pustynię wokół mnie.
I głodny jestem,
I pragnę.
Cały świat nie mógłby mnie nasycić.
A przecież kochałem Cię, Panie; co ja Ci zrobiłem?
Dla Ciebie pracowałem, dla Ciebie się dawałem.
O wielki, straszny Boże, czegóż Ty jeszcze chcesz?
10
~~~~
Moje dziecko, dla ciebie i dla świata ja chcę więcej!
Przedtem to było twoje własne działanie.
ale nic mi po nim.
Zachęcałeś mnie, bym je chwalił, prosiłeś, bym je podtrzymywał, chciałeś zainteresować mnie swoją pracą;
Ale widzisz, dziecko, tyś odwracał role!
Patrzyłem na ciebie, widziałem twoją dobrą wolę.
Teraz chcę czegoś więcej dla ciebie.
Już teraz będziesz pełnił nie własną czynność, ale wolę
twego Ojca Niebieskiego.
Powiedz "tak", moje dziecko.
Potrzeba mi twego "tak", jak potrzebne mi było "tak" Maryi,
żebym mógł zejść na ziemię.
Bo to ja mam być przy twej pracy,
To ja mam być w twej rodzinie,
To ja mam być w twojej dzielnicy, a nie ty,
Bo to mój wzrok przenika, a nie twój,
To moje słowo trafia, a nie twoje,
To moje życie przemienia, a nie twoje.
Daj mi WSZYSTKO, powierz mi WSZYSTKO.
Potrzeba mi twego "tak", by móc cię poślubić i zejść
na ziemię.
Potrzeba mi twego "tak", by dalej zbawiać świat!
***
O Panie, boję się Twych wymagań, lecz któż Ci się oprze?
Aby przyszło Twoje Królestwo, a nie moje,
Aby Twoja wola się stała, a nie moja,
Pomóż mi powiedzieć TAK.
M....Quoist
11
Zakochani w Chrystusie
„Kapłaństwo byłoby zbezczeszczone,
gdyby się stało czymś innym
niż służbą”. Benedykt XVI
Jezus widząc ludzką nędzę i wiedząc, że ułomny świat zmierza ku zagładzie, ofiarował mu
niezwykły dar kapłaństwo. To dar dzięki któremu człowiek może spotykać Boga w sakramentach
Kościoła. Powołani to ludzie mocno zakochani w Chrystusie. Traktujący Go jako Osobę, która umiłowała
najbardziej każdego człowieka.
Chrystus powołuje kapłanów spośród tych, do których sam należał ludzi. Dzięki swemu
człowieczeństwu poznał ludzką słabość. Sam miał chwilę zwątpienia gdy modląc się w Ogrójcu,
powiedział: „Boże oddal ode mnie ten kielich”. Ale zaraz dodał” „Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się
stanie”. (Mk 22,42)
Powołanie do kapłaństwa nie gwarantuje doskonałości samego kapłana, czego często od niego
oczekujemy. Jednak sześcioletnia formacja we współpracy z Bożą łaską do tego winna zmierzać.
Kapłaństwo jest służbą braciom bez względu na okoliczności, bezwarunkową miłością wobec
ubogich, chorych, odrzuconych i zagubionych w gąszczu życia. . Kapłaństwo jest także poświęceniem życia
Bogu w całości. Jest „darem i tajemnicą” jak mówił Jan Paweł II.
Nie jest łatwo być kapłanem dzisiaj w świecie, gdzie liczy się pieniądz, uciechy życia, kult młodości
i siły… . W świecie, gdzie brak prawdziwych autorytetów. Ale właśnie w takim świecie Chrystus wzywa
młodych ludzi do swej służby, aby w Jego imieniu służyli potrzebującym w konfesjonale, na katechezie,
w ośrodkach misyjnych i dziełach charytatywnych.
Już w maju progi Seminarium w Tarnowie opuści grupa nowych kapłanów, a wśród nich nasz Rodak
Paweł Wróbel.
Módlmy się często, aby ich służba wynikała i była motywowana miłością Chrystusa oraz ludzi,
z którymi się spotkają. Aby nigdy nie zabrakło im młodzieńczego entuzjazmu w spełnianiu powierzonych
zadań.
Niech Maryja, Matka Kapłanów wyprasza wszystkim Kapłanom potrzebne łaski.
Ludwika Dudzik
Konkurs Palm Wielkanocnych
W Niedzielę Palmową, tj. 19 marca 2008r. po
sumie odbył się w naszej parafii Konkurs Palm
Wielkanocnych.
Jury w składzie: Ks. Proboszcz Antoni Piś,
Irena Sikora Prezes AK, Wojciech Włodarczyk
i Ludwika Dudzik oceniali palmy w trzech
kategoriach (wg Regulaminu GZUP).
W kategorii palm wysokich nagrody
otrzymali:
1. Artur Stanisławczyk Męcina 326
2. Maciek Jabłoński Męcina 526
3. Mateusz Dudzik Męcina 485
Wyróżniono palmy: Krzysztofa Lupy, Kamila
Michury i Szymona Woźniaka.
W kategorii palm dużych nagrodzono
następujących wykonawców:
1. Piotr i Jan Stawiarski Męcina 144
2. Wiktoria Oleksy
Krasne Potockie 94,
Marek Sroka Męcina 131,
Konrad Orzeł Męcina 702
3. Sylwia Murzyn Męcina 370
Wyróżniono palmę Józefa Orła Męcina 66
W kategorii palm małych (dziecięcych)
nagrody otrzymali: Jerzy Korba, Justyna Oleksy
i Natalia Michura.
Wszyscy pozostali uczestnicy konkursu otrzymali
nagrody pocieszenia.
Nagrody ufundował Gminny Zespół Użyteczności
Publicznej w Limanowej.
12
P r z y p o m i n a m y, n a
przyszłość, jakie obowiązują
kryteria ocen palmy:
a) palmy małe dziecięce do 3m.
wysokości
b) palmy duże o wysokości
3-10m. wysokości:
- za ludowe wiązanie
(wiklinowa witka)
- za zdobienie wykonane
własnoręcznym
sposobem (1-10pkt)
- za strój ludowy (1-5pkt)
- za wysokość (1-3pkt)
c) palmy wysokie powyżej 10m.
wysokości:
- za każdy metr wysokości
powyżej 10m 1pkt
- za wiązanie (1-5pkt)
- za zdobienie (1-5pkt)
- za ułożenie pręci (15pkt)
- za wysmukłość (1-10pkt)
- za strój ludowy (1-5pkt)
Tradycja święcenia palm
dotarła do Europy w VII wieku, do
Polski dopiero w XV wieku.
Dzisiaj zwyczaj własnoręcznego
wykonywania palm stopniowo
zamiera (wygodniej kupić gotową
na straganie). Cieszymy się więc,
że w naszej parafii z roku na rok
przybywa pięknych i wysokich
palm. Przykładem niech nam
świeci niedaleka Lipnica
Murowana, gdzie palmy osiągają
ponad 30 metrów. Mamy obecnie
Proboszcza z Lipnicy Murowanej,
więc zapewne będzie zachęcał
młodych ludzi do kontynuowania
tradycji na większą chwałę Bogu!
Ludwika D.
Moja mała Ojczyzna
„Ojczyzna to kraj dzieciństwa
Miejsce urodzenia
To jest ta mała najbliższa ojczyzna”.
T. Różewicz
Pewnego wakacyjnego dnia znudzony bezczynnością
i lenistwem żałowałem, że nie urodziłem się w ciekawym zakątku
świata, np. w Nowym Jorku, Londynie, czy też na Hawajach. Babcia
Stanisława widząc moją zdegustowaną minę wyczuła, że coś mnie
„gryzie” i zapytała o przyczynę. Gdy usłyszała moją odpowiedź,
roześmiała się szczerze i powiedziała, że dla niej tutejsza okolica
starcza za wszystkie te cuda, o których ja marzę. Postanowiła
namówić mnie na krótką wycieczkę po Męcinie.
Wychodząc z domu w kierunku centrum wsi, zapytałem ją
o genezę Męciny. Opowiedziała mi, że pierwsze wzmianki
o człowieku na tym terenie pochodzą z epoki wczesnego kamienia,
czyli neolitu. Świadczą o tym znaleziska archeologiczne w postaci
narzędzi. Na granicy Pisarzowej i Męciny natrafiono również na
ślady dwóch cmentarzy urnowych z czasów tak zwanej kultury
łużyckiej (1200-400 rok p.n.e.). Według tradycji miejscowej ludności
nad urwistym brzegiem Smolnika (na Zadzielu) wznosił się zamek,
dlatego do dziś miejsce to nazywane jest Zamczyskiem,
a poszukiwacze śladów przeszłości na tym terenie twierdzą, że przy
mocnym stąpaniu można usłyszeć odgłosy kroków, odbijające się
echem od skalistych podziemi. Natomiast parafia i kościół parafialny
istniał już około drugiej połowy XII w., o czym świadczy wykaz osad
Sądecczyzny istniejących przed 1320r., który wymienia
miejscowość Męcina Górna, Męcina Dolna i Miczaki. Parafia była
już wtedy dobrze zorganizowana i zagospodarowana, gdyż tylko
parafie większe i zamożniejsze płaciły podatki.
Należy też pamiętać, że Męcina była parafią fundacji
rycerskiej. Ważnym źródłem historycznym jest zapiska sądowa
z 1387r., która wskazuje, że lokacji wsi na prawie niemieckim
dokonano w XIV w. Są również dokumenty mówiące, że już w 1555
roku istniała w Męcinie szkółka parafialna. Pierwszym właścicielem
Męciny był Jan Krzesz, który przybył do Polski z Węgier. W połowie
XVI w. Krzeszowie przeszli na stronę reformacji religijnej,
rozpoczynającej długoletnią walkę z miejscowymi władzami
kościelnymi.
Sebastian Krzesz wypędził katolickiego proboszcza w 1564 roku
i sprowadził dwóch kaznodziei ariańskich, a w kościele nakazał
zburzyć ołtarze i spalić obrazy. Zagarnął całe wyposażenie kościoła
i zniszczył wszelkie akta parafialne. Zbór ariański przetrwał
w Męcinie do 1605 roku, wtedy dopiero powrócił tu ksiądz katolicki,
ale konflikty z dworem nie ustały. Dopiero w 1685 roku Stanisław
Krzesz - ówczesny dziedzic Męciny wybudował nowy kościół.
W 1723 roku Krzeszowie sprzedali Męcinę Antoniemu z Witoszowa
Gostkowskiemu herbu Gozdawa. Ostatnim właścicielem Męciny był
Anastazy Maszewski. Posiadłości dworskie sukcesywnie
sprzedawano.
13
To, co usłyszałem od babci, na tyle
rozbudziło moją ciekawość, że chciałem dowiedzieć
się, skąd wzięła się nazwa mojej miejscowości.
Wtedy opowiedziała mi piękną legendę o zbóju
mieszkającym na prawym brzegu rzeki zwanej
Dunajcem, który nie przepuścił żadnemu
gospodarzowi. Kradł bydło, ubranie, a broniących
swego dobytku zabijał. Gdy już nie miał co kraść
tamtejszym ludziom, to pod osłoną, nocy przeprawił
się na drugą stronę rzeki i trafił na siedzibę
krzepkiego, rosłego chłopa zwanego Marcinem. Ten
Marcin nie tylko nie dał się okraść, ale złapał
zuchwałego złodziejaszka, związał go, a rano zwołał
okoliczną ludność, by ogłosić, że rabuś został
pojmany i nie będzie już więcej nikomu zagrażał.
Wtedy wdzięczni mieszkańcy na cześć swego
wybawiciela nazwali sioło Marcinkowicami.
Zebrała się też starszyzna w celu ustalenia pokuty dla
złodzieja. Postanowiono go ukarać przykładnie.
W obawie, żeby nie uciekł,
prowadzono związanego
w asyście gromady
uzbrojonych ludzi. Ponieważ
był to niecodzienny orszak,
okoliczna ludność wyległa na
trakt, by napatrzyć się zbójcy
i dać mu nauczkę. Można było
w skazańca rzucać kamieniami, popychać,
wykrzykiwać winy. Po kilkugodzinnej
wędrówce rabuś był tak zmęczony, że rzucił
się na klęczki, błagając o przebaczenie
i litość. Wkrótce potem miejscu temu nadano
miano Klęczan. Na nic jednak zdały się
prośby zbója. Rozkazano mu iść dalej.
Uszedł zaledwie kilka kilometrów, gdy
nagle drogę zastąpiły mu ogromne kłody
drzew, staczające się z góry Chełm. Stąd
nazwa Kłodne. Prawdziwe tortury
czekały nieszczęśnika w kolejnej osadzie, gdzie
męczono go okrutnie. To było w Męcinie.
Na kolejnym postoju urzędowy pisarz spisał
dokładnie jego winy i wyznaczono rozbójnikowi
karę. Miejsce, gdzie tego dokonano, nazwano potem
Pisarzową. W następnej miejscowości pozbawiono
winowajcę życia. I tak od mordu powstała
Mordarka. Ta prosta opowieść wyjaśniająca
pochodzenie nazw miejscowości na trasie z Nowego
Sącza po Mordarkę tak mi się spodobała,
że poprosiłem o inne legendy dotyczące tej okolicy.
Wtedy babcia z zadowoleniem i pasją
opowiedziała mi:
-o najeździe tatarskim w XII w. na tutejszy gród, jego
upadku i prawdopodobnych skarbach
w podziemiach na Zamczysku,
-o zamku na szczycie Jaworza i jego właścicielu
słynącym z wielkich bogactw i zamiłowania
14
do hulanek,
-o tajemniczej jaskini (w której zbójcy chowali łupy
zrabowane od kupców),
-o dziedzicu na Bobrówce, który nieopatrznie
wypowiadając przekleństwo doprowadził do
całkowitego pożaru swojego majątku,
-o kowalu poganinie i diable utrzymującym go przy
życiu,
-o magicznym kamieniu u stóp Jaworza po stronie
Stańkowej.
Poruszony tymi opowiadaniami z wypiekami na
policzkach postanowiłem "sondować " babcię, czy
wie coś na temat nazw przysiółków tutejszej
miejscowości, ale ona nie dała się "zagiąć"
i usłyszałem, że:
-Wygoniska nazwę przejęły od pastwisk, na które
wyganiano bydło (wygon to wspólne pastwisko
gromadzkie),
-Stawiska były ponoć rejonem,
gdzie mieściły się stawy rybne,
-Zawory to rejon, gdzie
znajdowały się zawory do
spuszczania i napełniania wodą
stawów,
-Biały Dwór nazwano tak ze
względu na biało pobielane ściany.
I tak doszliśmy do ulicy
głównej i starego zabytkowego
kościółka epoki baroku pod
wezwaniem św. Antoniego
Opata wybudowanego w 1685
roku. Babcia, uśmiechając się na
widok świątyni, powiedziała, że
ma ona dla niej szczególne
znaczenie, bowiem
przypomina jej dzieciństwo,
przemawia duchem bogatej
historii, sięga korzeni
przodków, uczy przywiązania
i wiary naszych ojców. Całe jej życie było
nierozerwalnie związane z tym Świętym
Przybytkiem: chrzest, pierwsza komunia,
bierzmowanie i zawarcie związku małżeńskiego.
Zastanawiając się pomyślałem - świadkiem ilu
i jakich zdarzeń była ta świątynia?, Radosnych jak
chrzest?, ślub?, Czy też smutnych jak pogrzeb?
W końcu ma ona kilka wieków, a czas odcisnął swoje
piętno choćby na kamiennych posadzkach
i schodach. Świadkami ilu wzruszeń były te lipy
wokół kościoła zaliczane obecnie do pomników
przyrody i stare mury otaczające naszą zabytkową
świątynię? Usłyszałem też, że kryje wiele cennych
zabytków.
Następnie babcia zabrała mnie na miejscowy
cmentarz. Poprosiłem ją, aby mi coś o nim
opowiedziała, a było o czym. Babcia mówiła,
że pierwszym z murowanych grobowców był ten moich pradziadków - Jakuba i Wiktorii Wiewiórów
zbudowany w stylu amerykańskim, a to z uwagi na
dwukrotną wyprawę mojego pradziadka do Stanów
Zjednoczonych. Podróżował on statkiem w okresie
międzywojennym do pracy. To była tzw. emigracja
zarobkowa. W zależności od hierarchii społecznej
i kondycji materialnej nagrobki przybierały
wielorakie formy plastyczne. Od kamiennych płyt
po kamienne krzyże. Najstarszy na naszym
cmentarzu zachowany i opisany nagrobek w postaci
kamiennej płyty pochodzi z roku 1889. i jest
położony na grobie Anastazego NowinyMaszewskiego. Jak głosi napis: "właściciela dóbr
ziemskich w Męcinie ur. 1830 roku zmarł w 1889
roku”. Zachowały się jeszcze dwa drewniane krzyże,
niestety bez tabliczek. Kute ogrodzenie wskazuje,
że leży tu ktoś znaczniejszy. Dawniej ludzie nie mieli
zbyt dużo pieniędzy, więc zamiast nagrobków
wbijano drewniane krzyże, które raczej dziś już nie
istnieją lub należy je odnowić. Zaniedbane nagrobki
młodzież z naszej szkoły sprząta przynajmniej raz
w roku. Zazwyczaj zapalamy tam znicze i kładziemy
stroiki. Ale okazuje się to być za mało. Niestety,
więcej nie jesteśmy w stanie zrobić. Apele o pomoc
pozostają wciąż bez odpowiedzi.
Moja babcia powiada, że powinniśmy
pamiętać o grobach ludzi-bohaterów, którzy oddali
życie z honorem za naszą ojczyznę. Według mojej
babci każdy powinien zapalić choć jeden znicz
i pomodlić się nad grobem rodaka, który poległ
w obronie naszej Ojczyzny i tej, małej ojczyzny Męciny także!
Opuszczając zabytkowy cmentarz
i dochodząc do głównej ulicy, babcia wskazała na
pusty plac po prawej stronie i powiedziała, że stała
tam pierwsza szkoła wybudowana w 1878 roku jako
szkoła jednoklasowa. Jednakże chętna do nauki
młodzież mogła się uczyć w tak zwanych klasach
ponadetatowych. Od 1899roku funkcjonowała tu
jedna taka klasa, od 1906- dwie, a w latach 19141917- trzy, później także cztery klasy. Do tej szkoły
chodziła też babcia. Naukę rozpoczynała w wieku
siedmiu lat i trwała ona też siedem lat. Wszystkich
przedmiotów uczył jeden nauczyciel. Prawie nie
było żadnych pomocy naukowych, a nauka
prowadzona była na trzy zmiany przez sześciu
nauczycieli. W tej sytuacji stary budynek nie był
w stanie pomieścić tylu uczniów. Posiłkowano się
wynajmem pomieszczeń na sale lekcyjne
u gospodarzy. Władze "Gromady" zdecydowały
o budowie drugiego. Na jego lokację wybrano
działkę od rodziny Szewczyków. Nowa szkoła
zaczęła funkcjonować od 1927 roku. Nauka
odbywała się w obu szkołach przez cały rok
z niewielkimi przerwami podczas okupacji.
Kiedy po wojnie zaczęło przybywać dzieci i sale
lekcyjne były przepełnione, wynajęto jeszcze dwie
sale na "Białym Dworze" niezbyt przystosowane do
nauczania. Ciasnota i duże odległości między
szkołami przyspieszały decyzję o budowie nowej,
większej szkoły. W 1966 roku zawiązał się Komitet
Budowy Szkoły, a jego przewodniczącym został Pan
Bronisław Smoleń. Budowa trwała dwa lata
i inauguracja nowego roku szkolnego 1968/69
odbyła się już w nowym budynku z 12 salami. Od
oddania budynku do chwili obecnej upłynęło 40lat policzyłem szybko. A szkoła wciąż wygląda jak
nowa! -Wiesz babciu, że nasza szkoła ma
nowoczesną pracownię komputerową z Internetem,
własny radiowęzeł, kuchnię ze stołówką i świetlicą,
dwie sale gimnastyczne, siłownię, gabinet lekarski?
Ponadto mamy możliwość korzystania z dwóch
asfaltowych boisk sportowych; do siatkówki,
koszykówki, oraz piłki ręcznej, bieżni, skoczni,
i rzutni lekkoatletycznej - mówiłem z lekką dumą.
Następnie wolno poszliśmy w kierunku
remizy strażackiej. Mijając "Delikatesy" i stary
domek Państwa Bitnerów babcia wspomniała,
że tutaj po wojnie zaczął funkcjonować Ośrodek
Zdrowia, w którym 8 lutego 1958 roku rozpoczął
pracę Pan doktor Franciszek Wańczyk - służący
pomocą ludziom po dzień dzisiejszy. Urzędujący
wcześniej lekarz Markowski był przez bardzo krótki
czas. Stałą opiekę zdrowotną w tutejszej
miejscowości datuje się dopiero od otwarcia
placówki w tym domu. Ośrodek Zdrowia składał się
z dwóch pomieszczeń: poczekalni oraz wspólnego
pokoju dla pielęgniarki i lekarza odgrodzonego
ruchomym parawanem. Pan doktor Wańczyk nigdy
nie odmówił przyjazdu do chorego, czasem
wzywany był nawet nocą. Jego recepta na dobre
zdrowie to: pogoda ducha, unikanie stresów
i odpowiednie odżywanie. Natomiast dzisiejszy
Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej to kilku
lekarzy różnych specjalności, kilka pielęgniarek,
apteka, gabinet stomatologiczny.
Przechodząc obok budynku Remizy
Strażackiej i podziwiając stojące przed budynkiem
trzy nowoczesne wozy strażackie - babcia
z sentymentem wspomniała czasy, kiedy do pożaru
jechało się końmi, a pojemnik z wodą opróżniany był
przy pomocy ręcznej pompy. Budynki były
drewniane i straż pożarna przyjeżdżała prawie na
koniec pożaru.
Usiedliśmy na chwilkę na ławce, (delektując
się lodami z pobliskiego sklepu) babcia zwróciła
uwagę, że po wojnie istniały tylko dwa sklepy
w Męcinie i jeden na Miczakach, a towar do nich był
dowożony dwa razy w tygodniu wozem
zaprzężonym w konie. Nadmieniła, że droga była
tylko utwardzona, co skutkowało mniejszą ilością
15
wypadków. Tylko cztery osoby ze wsi pracowały
zawodowo dojeżdżając do pracy koleją
wybudowaną za czasów cesarza Franciszka Józefa.
Pozostała ludność utrzymywała się z pracy na roli.
Żyło się przeważnie biednie i bardzo oszczędnie.
Wiele osób emigrowało w poszukiwaniu lepszego
życia nawet poza granice kraju, czyli „za wielką
wodę”. W sklepie ludność zaopatrywała się
przeważnie tylko w artykuły pierwszej potrzeby, jak:
sól, zapałki, cukier itp.
W drodze powrotnej poprosiłem babcię
o wspomnienia z dzieciństwa, które najbardziej
utkwiły jej w pamięci. Opowiedziała o swoim domu
rodzinnym, rodzicach, rodzeństwie, dwukrotnej
wyprawie ojca do Stanów, matce, która zawsze była
cicha, opiekuńcza i niezwykle serdeczna. Babcia
Stanisława urodziła się w 1935 roku i dzieciństwo jej
przypadło na lata wojny. Z tego okresu pamięta, jak
w czasie większych nalotów lotniczych i ruchów
wojsk uciekała z mamą, by się schronić do swej
babci mieszkającej na Miczakach. Natomiast
wracając ze szkoły widziała kilka razy groźnych
esesmanów robiących obławę, czy prowadzących
w zimie bosego więźnia zakutego w łańcuchy.
Pamięta, że miejscowy proboszcz Stanisław
Margosiak przychodził schronić się w czasie wojny
do ich domu, gdy do wsi przyjeżdżało gestapo.
Na zawsze pozostał w jej pamięci obraz idącego
frontu wyzwoleńczego w styczniu 1944: przyjazd
radzieckich zwiadowców w białych kombinezonach
na białych koniach i płonące domy w Pisarzowej
podpalone przez uciekających Niemców.
Natomiast po wojnie we wszystkich
wstępowała nowa radość, zapał i nadzieja na lepsze
czasy. Ludzie szukali swoich zaginionych w czasie
zawieruchy wojennej. Babcia opowiedziała mi,
że mój pradziadek (ojciec męża babci) zabrany w
1939 w czasie kampanii wrześniowej do niewoli
radzieckiej na wschodzie, zamieniony za jeńców
dostał się do niewoli niemieckiej i został
wywieziony w głąb Niemiec, gdzie pracował
w gospodarstwie niemieckim całą wojnę zastępując
gospodarza niemieckiego, który pojechał na wojnę
wrócił do domu dopiero w 1946 roku, gdyż
uświadamiano im, że nie ma po co wracać, bo nikt
z jego rodziny nie przeżył.
Babcia rozmarzyła się i zaczęła snuć
wspomnienia z młodości: -Nie można porównać
tamtych czasów z obecnymi. Dzieci od
najmłodszych lat były przyuczane do pracy,
obowiązku i bardzo surowo wychowywane.
Pomijając brak telewizora, komputera i innych
"cudów" techniki w zasadzie nie miały rozrywki.
Mając kilka lat musiały pilnować drób (kaczki,
kury), aby nie szły w szkodę, a potem paść dwa razy
dziennie krowy. Do tego dochodziła pomoc przy
16
zwierzętach domowych, pracach polowych
i bawienie młodszego rodzeństwa. Były też inne gry
i zabawy, takie jak np. gra w pliszki. Dawniej nawet
siedmioosobowa rodzina mieściła się w jednej izbie
(kuchni). Spali przeważnie na trzech łóżkach.
W jednym pomieszczeniu jedli, spali, myli się,
przebierali i uczyli się.
Z uśmiechem na ustach wspomina babcia
czasy, kiedy po wojnie elektryfikowano wieś
(najpierw centrum wsi i szkołę) i pokrywano główną
drogę asfaltem z początkiem lat 60-dziesiątych.
Zapytana o rozrywki wieku młodości
opowiedziała, że dwa razy w roku organizowano
festyny w Męcinie: jesienią i na Zielone Świątki.
Przez pewien czas działało tu prężnie kółko
teatralne, które wstawiało w Willi sztuki o różnej
tematyce - najczęściej satyrycznej i humorystycznej,
nie tylko dla miejscowej ludności. Działał w nim
wujek mojego taty. Babcia wspomina, że sztuki były
wystawiane przy pełnej widowni, a czasem sala aż
„pękała w szwach”.
Z wielkim sentymentem wspomina babcia
pierwszą swoją pracę, którą podjęła w Gromadzkiej
Radzie Narodowej w Męcinie w 1955 roku - po
nieudanej próbie dostania się na studia (Szkoła
Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie).
Zabrakło jej tylko dwóch punktów, aby być
studentką. Mogła składać odwołanie i prosić rektora
o wpisanie jej na listę studentów, lecz nie zrobiła tego
i jak twierdzi - nigdy nie żałowała. Wtedy już
zrozumiała, że ona kocha swoją rodzinną
miejscowość, darzy ją wielkim szacunkiem i nie
wyobraża sobie rozstania z nią choćby na kilka lat.
Czuje wielką miłość do niej i uważa ją za swoją małą
ojczyznę - miejscowość, w której wzrastała, ziemię
karmiącą ją od maleńkości, tradycje przekazywane
przez pokolenia kolejnym generacjom, ogrom uczuć
rodzących się gdzieś tu, głęboko w sercu.
Mała Ojczyzna to więź pokoleniowa - my
wszyscy. Od najmłodszych lat rodzice, dziadkowie,
nauczyciele uczą nas zrozumieć istotę ojczyzny.
Bo obowiązkiem każdego Polaka, chłopca, czy
d z i e w c z y n y, s t u l e t n i e j s t a r u s z k i , c z y
dziesięcioletniego chłopca, jest wiedzieć, czym jest
ta, za którą nasi dziadkowie przelewali krew,
a babcie wylęknione oczy wznosząc ku górze,
na kolanach odmawiały różaniec. Nasza mała
ojczyzna jest jak ziarno - złote, drogie. Zakorzenia
się ono głęboko w ziemię, rośnie, żyje, wydaje owoc.
Ojczyzna - to słowo sacrum, słowo zobowiązujące,
możliwe do wypowiadania jedynie z głębokim
szacunkiem.
„Ojczyna posiada dla nas znaczenie, którego nie
znają inne narody” - Jan Paweł II (1982 rok).
Po tych pięknych i wzniosłych refleksjach
babcia umilkła. Milczałem i ja, ale moje serce
pulsowało głośno i jakby szybciej.
Nasza wycieczka, niestety, dobiegła końca,
ale teraz wiem, że nie chciałbym się urodzić gdzie
indziej. Pokochałem moją miejscowość.
Zrozumiałem, że "ojczyzna to kraina, która się
w sercu zaczyna".
Przemysław Pajor
kl. VI a
Ps.
Za powyższą pracę literacką Przemek Pajor
uzyskał III miejsce, a Beata Wideł - wyróżnienie,
w małopolskim konkursie pt.: „Ojczyzna to
kraina, która się w sercu zaczyna”. Patronat nad
tym konkursem sprawowali m.in. Prezydent
Miasta Krakowa Jacek Majchrowski, kurator
Oświaty Józef Rostworowski, konsul Królestwa
Danii i Muzeum Historyczne Miasta Krakowa.
W tym samym konkursie za pracę plastyczną
I miejsce otrzymała Dominika Sromek,
natomiast wyróżnienie Angelika Hec ze Szkoły
nr 2 w Męcinie. Gratulujemy!
Odnowiona rzeźba
W przedsionku kościoła (pod dzwonnicą)
znajduje się piękna statua Św. Jana Nepomucena
wysokości około 4 metrów. Statua składa się
z dwóch części:
-rzeźby Świętego wysokości
2 metrów
-dębowego postumentu
z relikwiami świętych.
Kim był św. Jan
Nepomucen?
Encyklopedia PWN podaje:
„Jan Nepomucen
święty
kanonik praski, z rozkazu
k r ó l a Wa c ł a w a I V
Luksemburczyka utopiony
w We ł t a w i e ” . We d ł u g
późniejszych przekazów
przyczyną jego śmierci była
odmowa zdradzenia tajemnicy
spowiedzi królowej. Z tego też
powodu uważany jest za patrona
dobrej spowiedzi. Z innych
zapisów dowiadujemy się,
iż ciało św. Jana Nepomucena
wrzucone przez oprawców do
Wełtawy nie utonęło, z tego też
powodu oddano mu pod opiekę
wszystkie
budowle wodne. Święty Jan Nepomucen jest
również ratunkiem dla tonących i obrońcą ludzi
przed klęską powodzi. Kanonizowany w roku 1729,
a już w roku 1738 ufundowano statuę św. Jana
Nepomucena w męcińskim kościele. (fotografia:
Rzeźba św. Jana Nepomucena przed konsekracją)
Święty Jan Nepomucen
przedstawiony jest w pozycji
stojącej twarzą do widza. Twarz
drobna okolona zarostem,
włosy krótko przystrzyżone.
Ubrany w czarną sutannę,
na której nałożona jest komża
z szeroką, złoconą koronką.
Na ramionach założona futrzana
pelerynka, również złocona.
Święty w prawej ręce trzyma
księgę, a w lewej krucyfiks oraz
palmę męczeństwa. Według
opinii różnych osób rzeźba ta
musiała trafić do Męciny
z któregoś ze spalonych
nowosądeckich lub
k r a k o w s k i c h k o ś c i o ł ó w.
Tłumaczy się ten fakt
wielkością rzeźby, która jak
do takiego małego kościoła
była zbyt wysoka.
Jednakże, na podstawie
zachowanych w kancelarii
parafialnej dokumentów z całą pewnością można
stwierdzić, iż rzeźba ta została wykonana
z przeznaczeniem dla męcińskiego kościoła.
17
Tak jak wiele obrazów w tym kościele została
sprawiona za staraniem ówczesnego proboszcza
Męciny ks. Jana Kazimierza Orzechowskiego herbu
Rogala. Proboszcz ów musiał bardzo pokochać ten
drewniany kościółek wyposażając go w wiele
obrazów, ornatów i innych sprzętów kościelnych.
Ilekroć wspominał o tym kościele zawsze pisał:
„mój mały kościółek”, „kupiłem do mojego, małego
kościółka” itd.
W roku 1738 zapisał w księdze wydatków:
-za statuę białą św. Jana Nepomucena
a w następnym: Snycerzowi od postumentu
dębowego pod tę statuę.
Pomalowanie białej statuy św. Jana Nepomucena
Proboszcz powierzył malarzowi Jakubowi
Rusińskiemu, jednakże od początku był
niezadowolony z jego pracy, nazwał go „malarzem
niedoskonałym” i odprawił, ale zapłacił za zaczętą
pracę. Następnie pracy przy wymalowaniu statuy
podjął się malarz Laurenty Niskowski, który
pomalował figurę zgodnie z życzeniem księdza
proboszcza i ustawił ją na środku kościoła.
Dzisiaj, niestety, nie można powiedzieć na
pewno, w którym to było miejscu. Metalowe
uchwyty przy postumencie i figurze sugerują,
iż mogło to być gdzieś koło ściany, do której
przymocowano statuę. Obok statuy umieszczone
były dwa drewniane lichtarze snycerskiej roboty.
W późniejszych latach w sprawozdaniach
z wizytacji parafii statua św. Jana Nepomucena
wymieniona jest jako odrębny ołtarz, na którym
znajdują się wota, a w roku „1740 order alias krzyż
srebrny na piersiach Jana Nepomucena”. Figura św.
Jana Nepomucena stoi na drewnianym, dębowym
postumencie. Postument ten w górnej części tworzy
relikwiarz, w którym, jak zapisał ksiądz
Orzechowski, „za szklanymi szybkami znajdują się
różnych świętych Męczenników relikwie znaczne”
opatrzone podpisem i pismem wyszczególniającym
osoby świętych, których relikwie umieszczono
w relikwiarzu.
W roku 1771 w spisie inwentarza
kościelnego wymieniony jest ołtarz świętego Jana
Nepomucena, na którym są:
-order srebrny wyzłocisty jeden,
-relikwiarz wielki jeden,
-relikwiarzyków małych sześć,
-obrazków sztucznej roboty dwa,
-pasyjka misternej roboty w środku szklana
zaszpuntowana,
-statuetka św. Macieja z czarnego drewna
nieznajomej roboty.
W roku 1886 w czasie wizytacji kanonicznej
parafii nie wymieniono ołtarza św. Jana
Nepomucena, gdyż wtedy według ustnych
przekazów stał już w przedsionku kościoła, czyli
dolnej części wieży dobudowanej do kościoła
w roku 1800.
W sierpniu 2007 roku zabrano statuę św. Jana
Nepomucena do konserwacji. Po zdjęciu figury
ukazała się na postumencie data zapewne wyryta
przez wykonawcę rok 1739. Data ta jest zgodna
z zapisami w dokumentacjach parafialnych.
Potwierdził się także zapis o „niedoskonałym
malarzu”, ponieważ po zdjęciu górnych warstw
farby z figury św. Jana Nepomucena ukazała się
pierwsza warstwa farby o różnych odcieniach czerni
na sutannie i pełna zacieków. Zachował się także
dokument informujący, jakich św. Męczenników
relikwie umieszczone były w relikwiarzu.
GAMI
OKIEM PROBOSZCZA
„Czy Parafia w Męcinie nie chciałaby
przekazać zabytkowego kościoła p.w. św. Antoniego
Opata do skansenu?” Badawcze pytanie tego rodzaju
zostało skierowane jesienią ubiegłego roku do
delegacji naszej parafii w Urzędzie
Marszałkowskim w Krakowie.
Zostało nam
postawione w formie pewnego sprawdzianu,
sondażu, czy warto nam zaufać i współpracować ze
wspólnotą, która być może nie ceni sobie tego, jak
wielki skarb posiada w postaci zabytkowego XVII
wiecznego kościoła. Chciałoby się odpowiedzieć
żartem: a czy Kraków nie chciałby zrezygnować
z Wawelu skoro musi tyle nakładów ponieść, by
ratować jego zabytkową substancję? Odpowiedź jest
prosta.
18
Wiemy, że w ubiegłym roku w Pracowni
Konserwacji Dzieł Sztuki „Del-Arte" pani Doroty
Wąchalskiej-Konik w Krakowie zostały poddane
konserwacji dwa wspaniałe, aczkolwiek
wymagające szybkiej interwencji konserwatora
dzieła z dawnego naszego kościoła parafialnego p.w.
Św. Antoniego Opata, a mianowicie drewniana,
złocona płaskorzeźba rokokowej tęczy XVIII w.
oraz drewniana, polichromowana i złocona rzeźba
Św. Jana Nepomucena z 2 połowy XVIII w.
Podobnie rok wcześniej w tej samej pracowni został
poddany konserwacji dwustronny późnogotycki
obraz przedstawiający na awersie Świętą Rodzinę
oraz na rewersie Męczeństwo Św. Wojciecha.
Wszystkie te prace były finansowane przez Urząd
Marszałkowski Województwa Małopolskiego
z częściowym udziałem parafii. Prace te zostały
zakończone z powodzeniem, a ich efekt możemy
oglądać nawiedzając stary kościół. Nie obyło się
jednak bez trudności. W ubiegłym roku z uwagi na
skomplikowanie
się działań konserwatorskich
zakładany termin ukończenia dzieł musiał ulec
przedłużeniu.
W tym względzie trzeba było uzyskać
akceptację Urzędu Marszałkowskiego, który
sprawował faktyczna pieczę nad prowadzonymi
pracami będąc ich głównym sponsorem (55 tysięcy
zł. dotacji).
Nasze rozmowy w Krakowie były długie
i żmudne. W ich efekcie uzyskaliśmy zapewnienie
o dalszym życzliwym wsparciu parafii, która ponosi
główny ciężar finansowej odpowiedzialności
za ratowanie kościelnych zabytków. Ale zanim to się
stało musieliśmy coś udowodnić, (aby nie utracić tak
wysokiej dotacji) a mianowicie, że nasi parafianie
z wielką troską i zaangażowaniem podchodzą do
dzieł kultury i sztuki, a zarazem znaków wiary tak
obficie zachowanych w naszej XVII wiecznej
świątyni, że mamy świadomość ich wielkiej
wartości historycznej i religijnej, co więcej,
pragniemy szczerze działaniem naszym przywrócić
tym dziełom ich pierwotny historyczny blask
i zachować dla potomnych.
Trzeba pamiętać, że nasz drewniany XVII
wieczny kościół i jego wyposażenie budzi zachwyt,
ale i troskę. Pozostawiony bowiem samemu sobie
ulegałby dalszej degradacji.
Tymczasem godne jest podkreślenia to,
że zabytkowa świątynia w Męcinie leżąca na szlaku
architektury drewnianej jest odwiedzana przez coraz
liczniejszych turystów zarówno z kraju jak
i z zagranicy. A udostępniane do zwiedzania dzieła
sztuki sakralnej są dobrem nie tylko naszej lokalnej
społeczności, lecz także dziedzictwem narodowym.
Zatem ich systematyczna renowacja nie tylko
zatrzyma ich niszczenie lecz także przywróci
je ludziom wierzącym stanowiąc przedmiot kultu,
jak również turystom chcącym poznać kulturę
i historię naszej małej ojczyzny.
„Te kamienie są przesiąknięte modlitwą”
mówił o starym kościele ks. biskup ordynariusz
Wiktor Skworc klęcząc na jego kamiennej posadzce.
Dlatego mogliśmy z przekonaniem powiedzieć,
że nie bez znaczenia w trosce o stary kościół jest
głęboko zakorzeniony w naszym środowisku
pierwiastek wiary, który działa mobilizująco, aby
zniszczone dzieła sztuki a zarazem znaki naszej
wiary jak najszybciej odnowić i przywrócić do kultu.
Mamy nadzieję, że przekonanie pana
Marszałka Marka Nawary wyrażone w piśmie do
parafii z dnia 28 marca 2007, „że podjęte prace
konserwatorskie przyczynią się do przywrócenia
walorów estetycznych i historycznych zabytkowego
obiektu, a tym samym do ochrony dziedzictwa
kulturowego Małopolski” i „że wykonane zadanie
pozwoli na osiągnięcie wymiernego efektu nie tylko
w dziedzinie ochrony zabytków, ale także
w podniesieniu społecznej wrażliwości na
zagadnienia związane z opieką nad zabytkami” znalazło potwierdzenie.
W tym miejscu pragniemy podziękować tym
wszystkim, którzy przyczynili się do pozyskania
dotacji, a potem do pozytywnego sfinalizowania
ubiegłorocznej dotacji otrzymanej z Urzędu
Marszałkowskiego, za bezinteresowne poświęcenie
czasu na liczne wyjazdy do Krakowa: z Rady
Duszpasterskiej i Ekonomicznej: panu Wiesławowi
Janczykowi i panu Wojciechowi Włodarczykowi
oraz z grona radnych do Sejmiku Małopolskiego
panu Grzegorzowi Biedroniowi. Wspólnie udało
nam się pokonać wszelkie zaistniałe trudności.
Niech Pan Bóg wszystkim wynagrodzi swoim
błogosławieństwem.
Otrzymaliśmy dotację z Urzędu
Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego
w wysokości 50 tysięcy złotych przy wsparciu
radnych wojewódzkich: pani Urszuli Nowogórskiej
i pana Grzegorza Biedronia na kontynuację prac
renowacyjnych przy naszym zabytkowym kościele.
Jak stwierdza pani konserwator Anna Forczek:
„Parafia ubiega się o środki na opracowanie
kompleksowego programu prac konserwatorskobadawczych, który umożliwi przeprowadzenie
w najbliższych latach pełnej konserwacji
zabytkowego kościoła. Dokumentacja obejmować
będzie całościowe opracowanie obiektu wraz
z wyposażeniem w zakresie historii sztuki
(inwentaryzacja, kwerenda archiwalna, analiza
stylistyczno-formalna itp.) oraz wszelkie niezbędne
badania i ekspertyzy (fizyczne, chemiczne,
materiałoznawcze, mikrobiologiczne, monitoring
temperatury i wilgotności wnętrza oraz budowlane,
w tym projekt stabilizacji konstrukcji kościoła wraz
z przyległym murem oraz jego izolacji
przeciwwilgociowej). Synteza przeprowadzonych
badań będzie podstawą przyszłych prac
budowlanych i konserwatorskich oraz materiałem
umożliwiającym staranie się o środki na realizację
kolejnych etapów inwestycji. W ramach
pozyskanego już dofinansowania z budżetu
Województwa Małopolskiego, zrealizowana
zostanie znaczna część zadania. Pozostałe jego
elementy wykonywane będą sukcesywnie, w miarę
pozyskiwania środków na ich finansowanie”. Są to
prace żmudne i kosztowne, zalecone
i zaakceptowane przez Wojewódzki Urząd
Konserwatorski, a wykonane będą pod
19
profesjonalnym nadzorem Wydziału Konserwacji
i Restauracji Dzieł Sztuki krakowskiej ASP,
z zastosowaniem specjalistycznych metod
diagnostyki dzieł sztuki.
Mamy świadomość, że w postaci kościoła
św. Antoniego Opata i jego bardzo bogatego
wyposażenia posiadamy prawdziwy skarb
dziedzictwa narodowego naszej małej ojczyzny
i wyjątkowo piękne i wymowne świadectwo wiary
naszych ojców. Musimy o nie zadbać, by w nie
gorszym, a może lepszym stanie przekazać
następnym pokoleniom. Władze świeckie rozumieją
jak kosztowne jest to przedsięwzięcie i dlatego służą
parafii pomocą poprzez różnego rodzaju fundacje.
Doceniają też, że nasz zabytkowy kościół zajmujący
poważne miejsce na szlaku architektury drewnianej
naszego regionu jest doskonałą promocją dla
województwa, dla powiatu, dla gminy i oczywiście
dla naszej parafii, dla Męciny. 23 kwietnia 2008 r.
w K r a k o w i e M a r s z a ł e k Wo j e w ó d z t w a
Małopolskiego przekazał nam na razie symboliczny
czek. Nasza parafia znalazła się w gronie około 300
wybrańców - beneficjentów (najczęściej parafii),
które zostały obdarowane; podczas, gdy starających
się o dotację było dziesięć razy więcej. Możemy
nazwać się szczęśliwcami.
Skorzystanie z tej dotacji obwarowane jest
jednak warunkami, które obdarowani muszą spełnić,
albo zrezygnować z dotacji. W tym roku są to twarde
Warunki i dla niektórych za trudne. Przyjmując
dotację parafia nasza zobowiązana jest
zagwarantować 48 600 zł. udziału własnego. Jest to
kwota bardzo duża. Czy zatem mamy z dotacji
zrezygnować? Można tak zrobić, ale czy wolno?
Urząd Marszałkowski przewiduje udzielanie
powyższych dotacji tylko na lata 2007-2013. Zatem
nie powinniśmy tej szansy dla ratowania naszego
starego kościoła zmarnować. Świadomi musimy
jednak być naszego finansowego wkładu.
Dla pocieszenia trzeba dodać, że nasz wkład chcemy
pomniejszyć. Jak to chcemy zrobić? Staramy się
o dotacje w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa
Narodowego. Będziemy też szukać funduszy
pozaparafialnych licząc na życzliwe wsparcie
samorządów, bowiem w swoich kompetencjach
mają możliwość wspierania działań podjętych
w trosce o bogate dziedzictwo narodowe naszej
ziemi. W najbliższych dniach przewidziane jest
podpisanie stosownej umowa między Urzędem
Marszałkowskim a naszą parafią co do warunków
realizowania przyznanej dotacji. Mamy nadzieję,
że nadal możemy liczyć na wsparcie wszystkich
naszych parafian działających w różnych
wspólnotach, instytucjach każdej rangi dla
wspólnego dobra parafii.
Ks. Antoni Piś
Rysunek
Dziecko coś rysowało i nauczyciel powiedział:
-To interesujący rysunek. Co on przedstawia?
-Jest to portret Boga.
-Przecież nikt nie wie, jaki jest Bóg.
-Kiedy skończę rysunek, będą już wiedzieć wszyscy.
Dzieci wiedzą, jaki jest Bóg, ale przychodzą na świat,
który czyni wszystko, by zapomniały o Nim jak najprędzej.
Bruno Ferrero
20
Dla malucha
Poziomo:
A . … Apostolskie w Piśmie Świętym (6 liter)
F. Lekarz Ewangelista lub nasz Ksiądz katecheta (6)
H. Prezent od Ducha Świętego (3)
I. Trzy Osoby Boskie (6)
Pionowo:
B. … ognia pojawił się nad każdym Apostołem w Wieczerniku,
podczas Zesłania Ducha Świętego (6)
C. W nim przebywali Apostołowie podczas Zesłania Ducha Świętego (10)
D. Ptak symbolizujący Ducha Świętego (8)
E. Jego głową jest Jezus Chrystus (7)
G. Imię pierwszego papieża (5)
H. … Święty Trzecia Osoba Boska (4)
Hasło:
21
Duch Święty czyli zamiana łyżeczki na chochlę.
Przez wieki wielu ludzi twierdziło, że Duch
Święty jest jakąś bezosobową mocą, którą Bóg się
posługuje. Inni uważali Go za wymysł Kościoła,
bowiem w Piśmie Świętym nie zauważyli
przebłysków Jego obecności. Jeszcze inni może
zupełnie nie potrafili powiedzieć kim jest Duch
Święty. Jaką rolę w historii zbawienia odgrywa Duch
Święty?
Duch Święty jest prawdziwą osobą, tak jak
osobą jest Jezus Chrystus czy Bóg Ojciec. Nie jest to
po prostu gołąbek czy wiaterek, ale prawdziwa
osoba. Co więcej - jest to osoba Boża czyli
prawdziwy Bóg. Duch Święty jest Bogiem. Jest w
pełni Bogiem, tak jak w pełni Bogiem jest Ojciec
i Syn. Odmawiając litanię do Ducha Świętego
mówimy: "Duchu Święty, Boże - zmiłuj się nad
nami".
Kolejna ważna rzecz - to nie Kościół
wymyślił Ducha Świętego, ale to On zstąpił na
Jezusa, a potem przez Jezusa na nas i dlatego właśnie
możemy o Nim mówić Osoby będące w różnych
grupach modlitewnych wzywają często na początku
modlitwy Ducha Świętego, prosząc by przyszedł do
nich. Nie starajmy się uchwycić za skrzydła Ducha
Świętego, ale pokornie Go prośmy, by przychodził.
Pismo Św. jest zbiorem ksiąg napisanych pod
natchnieniem Ducha Świętego. Trzecia Osoba
Trójcy Świętej obecna jest także na kartach Pisma
Świętego. Zapewne więcej dowiadujemy się na Jego
temat w Nowym Testamencie, ale Duch Św. jest
obecny i zaznacza swoją obecność bardzo silnie.
D u c h Ś w. w S t a r y m Te s t a m e n c i e
przygotowywał świat na przyjście Mesjasza, mówił
wtedy przez proroków. To pod Jego wpływem
Izajasz, żyjący 700 lat przed Chrystusem,
wyśpiewywał pieśń: „Oto Panna pocznie i porodzi
Syna...”(Iz 7,14). Przez usta proroka zapowiadał
narodzenie Jezusa, ale także przepowiadał Jego
mękę: „Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż
boleści oswojony z cierpieniem...” (Iz 53, 3-4).
Duch Św. w Nowym Testamencie
towarzyszy nieustannie Jezusowi, Maryi
i wszystkim, którzy przyjmują naukę Zbawiciela. W
wyznaniu wiary mówimy: "Wierzę w Jezusa
Chrystusa (...), który się począł z Ducha Św.".
Trzecia Osoba Trójcy Św. napełniła Maryję miłością
i pokorą w czasie zwiastowania. Duch Św. dotknął
także Elżbietę, która spotykając się z Maryją
oznajmiła wykrzykując: „A skądże mi to, że Matka
mojego Pana przychodzi do mnie?” (Łk 1,43). Bez
Ducha Św. Elżbieta nie byłaby świadoma, kogo
gości pod swoim dachem. Po raz kolejny Duch Św.
zaznaczył swą obecność podczas chrztu Jezusa
22
W Jordanie, ukazując się pod postacią gołębicy.
Kolejne zesłanie, które jest właściwie nie tyle
zesłaniem, a wylewaniem, rozlewaniem,
"marnotrawieniem" (czyli wylewaniem aż nadto) to
wydarzenie które miało miejsce w Wieczerniku.
Wszyscy dobrze znają tą scenę. Apostołowie
zgromadzeni na modlitwie, "języki jakby z ognia"
nad ich głowami, dar języków. Zwróćmy uwagę co
się dzieje po skończeniu modlitwy w Wieczerniku.
Od razu potem mamy świadectwo z Dziejów
Apostolskich że głos pierwszy zabiera św. Piotr,
Głowa Kościoła. Dzieje Apostolskie mówią o 3000
dusz nawróconych po tej mowie.
Duch Św. pozwala każdemu z nas mężnie
wyznawać swą wiarę, według niej żyć i postępować.
Za Jego sprawą możemy się modlić i z Nim
powinniśmy wszystko zaczynać. Jego pomoc jest dla
nas cenna i nieodzowna. "Bez pomocy Ducha Św.
nie możemy powiedzieć: Panem jest Jezus."(1Kor
12,3). Św. Paweł pisał o cnotach, które nazwał
owocami Ducha Św. Są nimi: "miłość, radość, pokój,
cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność,
łagodność i opanowanie". (Ga 5,22).
Ojciec Święty Jan Paweł II na początku
swojego pontyfikatu zawierza swoje posługiwanie
i cały Kościół Duchowi Prawdy i Miłości:
„… zesłanie objawione w dniu Pięćdziesiątnicy
wciąż trwa. I przejawiają się w ludziach moce
Ducha, dary Ducha, owoce Ducha Świętego.
Kościół naszej epoki z jeszcze większą zda się
życzliwością, ze świętą natarczywością, powtarza:
Veni, Sancte Spiritus! To wołanie do Ducha
i o Ducha jest odpowiedzią na cały materializm
naszej epoki…”
Poprzez Chrzest Święty zostajemy
wyzwoleni z mocy ciemności, a stajemy się ludem
Bożym. Odradzamy się z wody i Ducha Świętego,
stajemy się nowym stworzeniem- dziećmi Bożymi.
Sakrament Bierzmowania jest otrzymaniem
szczególnej mocy Ducha Świętego. Jako
przedstawiciele Chrystusowi jesteśmy jeszcze
mocniej zobowiązani do szerzenia wiary słowem
i uczynkiem i do bronienia jej. To Duch Święty nas
do tego uzdalnia. Biskup namaszcza nas krzyżmem
na czole i mówi: „Przyjmij znamię Ducha
Świętego”.
Poprzez Sakrament Pokuty grzesznik
wchodzi na drogę pokuty i wraca do domu Ojca,
który „pierwszy nas umiłował” (1 J 4,19), do
Chrystusa, który wydał samego siebie za nas i do
Ducha Świętego, który obficie został na nas wylany
(Tt 3,6): „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym
odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym
Kościół to wspólnota ludzi wierzących. Nie istniałby
bez wiary, dlatego ciągle pobudza ją Duch Święty.
Poznanie wiary jest możliwe tylko w Duchu
Świętym. To Duch Św. nas do niej uzdalnia: „Nikt
nie może powiedzieć bez pomocy Ducha
Świętego: „Panem jest Jezus”” (1 Kor 12, 3).
„Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz,
lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża”
(J 3,8).
W dzisiejszej chwili Duch Święty tak samo
działa, jak w czasach pierwszych chrześcijan.
Wylewa się z taką samą hojnością jak to czynił
w Wieczerniku. Duch Święty w obecnych czasach
nas uświęca, umacnia, daje łaskę wiary, obdarza
darami mądrości, rozumu i umiejętności, rady,
męstwa, pobożności i bojaźni Bożej. Obdarowani
przez Ducha Świętego otrzymujemy Jego owoce:
miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość,
dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość
(Gal 5, 22-23). Także w dzisiejszych czasach Duch
Święty działa przez modlitwę językami czy tzw.
spoczynek w Duchu Świętym. Choć nie jest to
bardzo widoczne jak kiedyś, ale dzieje się
faktycznie.
Zapewniam Was, że Duch Święty wylewa się
w Kościele na Ciebie w taki sam sposób jak podczas
"bierzmowania Apostołów" - modlitwy
w Wieczerniku. Nic z Jego mocy nie ubyło,
On ciągle "marnotrawi" ją dla Ciebie. Pomyśl, ile
Bożych darów marnuje się przez to, że nie jesteśmy
na Ducha Świętego dostatecznie otwarci, nasz umysł
jest zaprzątany innymi sprawami, a serce ciągle
nieufne. Może warto zamienić zużytą łyżeczkę do
herbaty na chochlę, którą obficiej będziemy mogli
czerpać z oceanu Bożej miłości?
Opracowano na podstawie:
„Za Duchem”
Kamil Lipiński
Agnieszka Wawryniuk
10 powodów, dla których warto żyć we
wspólnocie:
(por. „Wspólnota i rozeznanie duchowe” Red. o.
Józef Kozłowski SJ)
1. Jezus żył we wspólnocie
2. Duch Święty tworzy wspólnotę
3. Ojciec, Syn i Duch Święty to przedziwna
wspólnota
4. Kościół Mistyczne Ciało Chrystusa Wspólnota
5. Wspólnota przedsmak życia wiecznego
6. Wspólnota potęguje modlitwę
7. W każdym sercu jest pragnienie wspólnoty
8. Tworzyć wspólnotę, by dzielić się otrzymanym
darem
9. Wspólnota miejscem przebaczenia i pojednania
10. Miłość wspólnotowa ewangelizuje innych
DUCH PARAKLET-
OBIETNICA I DAR ZMARTWYCHWSTAŁEGO
W Jezusowej mowie pożegnalnej
wygłoszonej podczas ostatniej wieczerzy
znajdujemy pięć obietnic, które zostawia On
swoim uczniom, zasmuconym Jego bliskim
odejściem. Wszystkie one dotyczą jedynego Daru
Ducha Świętego Parakleta (J 14,15-17; 14,25-26;
15,26 16,3; 16,7-11; 16,12-15).
Dla Hebrajczyków wychowanych na historii
Abrahama i Mojżesza obietnica dana przez Boga
była słowem pewnym i niezawodnym,
stwarzającym nową rzeczywistość w życiu
wierzącego. Taką samą wagę i moc mają dla uczniów
słowa Chrystusa, który obiecuje im swojego Ducha.
Realizacja tych obietnic została
przedstawiona w czwartej Ewangelii w scenie
śmierci Jezusa oraz w opisie spotkania uczniów ze
Zmartwychwstałym w Wieczerniku. Jezus rzekł:
«Dokonało się!» i skłoniwszy głowę oddał Ducha
(19,30). Ewangelista używa tutaj nieużywanego
w takim kontekście czasownika paredoken, który
należałoby wręcz tłumaczyć: przekazał Ducha.
Rodzi się pytanie: komu przekazał Ducha? Otóż pod
krzyżem stoją Matka i umiłowany Uczeń. Są oni
obrazem Kościoła, który rodzi się z boku Jezusa,
Nowego Adama. Symbolem Ducha są krew i woda.
Jezus, uwielbiony w godzinie męki i śmierci,
wypełnia w ten sposób swoją zapowiedź o Duchu,
który ma być dany wierzącym jako życiodajna
R z e k a
( 7 , 3 7 - 3 9 ) .
Z kolei w Wieczerniku Zmartwychwstały
Jezus tchnął na uczniów i powiedział im: «Weźmijcie
Ducha Świętego!...». Dar Ducha przedstawiony jest
tu jako potężne tchnienie życia, udzielone
wspólnocie uczniów, którzy dzięki temu zostają
stworzeni jako Kościół żywe Ciało uwielbionego
Pana. Nietrudno zauważyć w tym opisie nawiązanie
do sceny stworzenia człowieka z Księgi Rodzaju
(
2
,
7
)
.
Należy zwrócić uwagę na charakterystyczny
tytuł, wręcz imię, jakie Duch Święty otrzymuje w
Ewangelii Janowej: Parakletos, w większości
polskich wydań Biblii tłumaczone niezbyt
precyzyjnie jako Pocieszyciel. Ów grecki
rzeczownik pochodzi od czasownika oznaczającego
wołać, przywoływać i odpowiada dokładnie bardziej
nam znanemu terminowi łacińskiemu advocatus.
Oznacza kogoś wezwanego na pomoc, kto staje przy
mnie wobec sądu, aby mnie bronić przed
potępieniem, wykazywać moją niewinność
i słuszność tego, co mówię. W całej czwartej
23
Ewangelii zarysowany jest wielki obraz sądu
dokonującego się między Jezusem posłanym od
Ojca na świat, a tymże światem reprezentowanym
przez Żydów, który odrzuca Jezusa, by następnie
prześladować także Jego uczniów. Otóż Duch
Paraklet (14,16.26; 15,26; 16,7) będzie przy nich
nieustannie obecny pośród prób i prześladowań jako
serdeczny Przyjaciel, ktoś bliski i zawsze obecny,
kto poucza, podnosi na duchu, daje mądrość
i wytrwanie. Będzie On po prostu kontynuacją
obecności wśród nich samego Jezusa, który najpierw
siebie samego nazywa Parakletem, gdy zapowiada
Innego Parakleta, który po Jego odejściu będzie
posłany uczniom przez Ojca (14,16).
Duch w Ewangelii wg św. Jana jest też
nazywany Duchem Prawdy. Trudność we
właściwym rozumieniu tego tytułu polega na tym,
że w naszej mentalności mocno tkwi filozoficzne,
grecko-łacińskie pojęcie prawdy jako zgodności
umysłu z rzeczą, co prowadzi nas automatycznie na
ścieżkę dalekich od istotnego przesłania Ewangelii
abstrakcyjnych rozważań. Prawdą w rozumieniu
Janowym jest przede wszystkim sam Jezus jako Syn
Boga żywego. Stąd też prawda która nas wyzwoli to
nie jakaś informacja czy teoretyczna nauka, ale
osobiste spotkanie z Jezusem Zbawicielem świata!
(por. J 8,32.36) Duch Prawdy zaś jest właśnie Tym,
który w Jezusie z Nazaretu pozwala rozpoznać
i przyjąć Syna Bożego.
Przyjrzyjmy się bliżej treści owych pięciu
Jezusowych obietnic, aby odkryć, w jaki sposób
Duch Paraklet działa pośród uczniów Jezusa.
Będę prosił Ojca, a innego Parakleta da wam, aby z
wami był na zawsze - Ducha Prawdy, którego świat
przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna.
Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was
będzie. Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was.
(14,1518) Jezus obiecuje przede wszystkim trwałą
obecność swojego Ducha w Kościele. W czasie Jego
ziemskiego życia Duch Święty przebywa u uczniów,
obecny właśnie w Jezusie, natomiast po Jego
zmartwychwstaniu ta obecność Ducha zostanie
niejako „uwewnętrzniona” i zintensyfikowana:
odtąd będzie pozostawał z nimi i w nich, zarówno we
wspólnocie jako całości, jak i w sercu każdego
wierzącego, na podobieństwo tchnienia życia, które
ożywia zarówno całe ciało człowieka, jak i każdą z
tworzących je komórek. Kościół Chrystusowy nie
jest więc li-tylko jakąś instytucją czy organizacją,
lecz nade wszystko Jego żywym Ciałem,
społecznością ludzi przenikniętych dynamiczną,
życiodajną obecnością Ducha Świętego, który
przynosi im całe bogactwo charyzmatów i owoców.
Jak wynika z w. 18., Duch Święty sprawi, że sam
Jezus będzie nieustannie obecny we wspólnocie
swoich uczniów. Aby trwać w tej obecności,
24
wierzący powinni coraz lepiej poznawać Ewangelię
oraz nieustannie przyzywać Ducha Świętego idąc za
przykładem Jezusa, który sam jako pierwszy prosi
Ojca, by dał nam Parakleta.
To wam powiedziałem przebywając wśród was.
A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle
w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy
i przypomni wam wszystko, co Ja wam
p o w i e d z i a ł e m . ( 1 4 , 2 5 2 6 )
Duch Święty nie przyniesie żadnej nowej ewangelii,
ale będzie wprowadzał w serca uczniów słowo
Jezusa tak, by stało się on w nich słowem życia.
To Duch Święty czyni w nas Ewangelię Jezusa
księgą wewnętrzną, sprawia, że powoli zaczynamy
spontanicznie myśleć i reagować według tego,
co mówił i czynił Jezus!
Gdy przyjdzie Paraklet, którego Ja wam poślę od
Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On
zaświadczy o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo
jesteście ze Mną od początku. (15,26-27)
Sens owego świadectwa możemy zrozumieć
w świetle wypowiedzi Jana Chrzciciela o Jezusie:
Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował
z nieba i spoczął na Nim. (...) Ja to ujrzałem i daję
świadectwo, że On jest Synem Bożym (1,32-34).
Wynika stąd, że świadectwo o Jezusie w rozumieniu
Janowym nie oznacza prostego stwierdzenia Jego
tożsamości jako człowieka, ale dotarcie do
tajemnicy Jego Bożego synostwa i wyznanie jej
przed światem. Jest to możliwe tylko wówczas, gdy
wierzący zostanie wcześniej sam przekonany
i upewniony w sercu, iż Jezus jest kimś o wiele
większym, niż tylko orędownikiem ubogich,
cudotwórcą, czy jednym z wielu założycieli religii.
Ta wewnętrzna pewność, ze Jezus jest Synem
Bożym i jedynym Zbawicielem świata jest w nas
dziełem Ducha Świętego i to od Niego pochodzi moc
świadectwa posuniętego aż do męczeństwa.
Gdy przyjdzie Paraklet, przekona świat o grzechu,
o sprawiedliwości i o sądzie. O grzechu - bo nie
wierzą we Mnie; o sprawiedliwości zaś - bo idę do
Ojca i już Mnie nie ujrzycie; wreszcie o sądzie - bo
władca tego świata został osądzony. (16,811)
Najnowsze badania egzegetyczne pozwalają dojść
do wniosku, że przytoczona tu obietnica dotyczy nie
tyle przekonywania świata o jego grzechu, co raczej
przekonywania uczniów Jezusa, którzy dzięki
świadectwu Ducha Świętego będą w stanie pomimo
prześladowań trwać w niezachwianej pewności,
że to właśnie do Jezusa Zmartwychwstałego należy
ostateczne zwycięstwo w toczącym się w ciągu
dziejów zmaganiu. Owo przekonywanie dotyczy
trzech rzeczy: istotą grzechu jest niewiara w Jezusa
jako Syna Bożego i odrzucenie Jego Ewangelii;
grzechy i wynaturzenia moralne są jedynie
konsekwencją tego Grzechu zasadniczego;
Jezus ukrzyżowany, którego świat widzi jako
pokonanego w walce z szatanem, jest
w rzeczywistości tryumfującą Sprawiedliwością,
ponieważ nie pozostaje w grobie, ale idzie do Ojca
manifestując swoją zbawczą moc w życiu każdego
wierzącego; został dokonany sąd tj. podział
pomiędzy wierzącymi, którzy należą do Jezusa,
a władcą tego świata czyli szatanem i tymi, którzy
służą jego kłamstwu; Duch Święty będzie umacniał
uczniów w pewności, że przyszłość należy do
Jezusa, zaś przeznaczeniem pozornie tryumfujących
mocy zła jest gorejące jezioro ognia i siarki (por. Ap
19,20;21,8)
Uczniowie będą bardzo potrzebować
pomocy Parakleta, aby się nie załamać w wierze
(16,1n) i z mocą dawać świadectwo wobec świata.
Zmartwychwstały Pan mówi do uczniów: Weźmijcie
Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im
odpuszczone... (20,23). Pierwszym sposobem
realizacji Jezusowego nakazu odpuszczania
grzechów, obejmującego nie tylko wyświęconych
szafarzy, ale wszystkich wierzących, jest głoszenie
Ewangelii, która rodząc wiarę w ludziach, wyzwala
ich z mocy grzechu niewiary i niesie odpuszczenie
grzechów!! Każdy wierzący jest wezwany, by
w głębokiej modlitwie, medytacji słowa Bożego
i kontemplacji doświadczać owej komunii z Bogiem
i stąd czerpać siłę do życia wedle Ewangelii i do
dawania świadectwa.
Zredagował ks. Józef Maciąg na podstawie
medytacji wygłoszonej przez ks. prof. Henryka
Witczyka w archikatedrze lubelskiej 25 maja 2001
Z Kancelaryjnych Ksiąg
Ślubowali przed Bogiem:
Marcin Krzysztof Lachor i Izabela Mróz
Ludovit Holub i Dorota Joanna Król
Niech Chrystus Pan pozwala Wam zawsze jak najgłębiej doświadczać swojej miłości.
Czerpcie obficie z tego źródła, aby co dnia wzrastała Wasza wzajemna miłość.
Zostali włączeni do wspólnoty
Bożej:
Smęda Zuzanna
Lachor Gabriela Wiktoria
Trzeciak Magdalena
Kiełbasa Jakub Kazimierz
Woźniak Wiktoria Zuzanna
Świerczek Bartłomiej Czesław
Pawlik Nadia
Biedroń Kacper
Pociecha Kacper Jacek
Dutka Kamila Zofia
Niech radość, którą przeżywają
rodzice pozostanie w ich sercu na
zawsze.
Odeszli do domu Ojca:
Pulit Wanda, lat 87
Smoleń Janina, lat 81
Łukasik Aniela, lat 100
Smoleń Zdzisław, lat 78
Smoleń Irena, lat 76
Rębilas Zenona Zdzisława, lat 50
Smoleń Aniela, lat 99
Orzeł Władysław, lat 95
Stanisława Król, lat 75
Eugeniusz Jaromin, lat 74
Boże żywych i umarłych, okaż swoje
miłosierdzie i daj radość wieczną.
"Skibowy Kamień" Biuletyn Parafii Męcina
34-654 Męcina 10
www.mecina.diecezja.tarnow.pl e-mail: [email protected]
Redaguje zespół: Ludwika Dudzik (red. prowadzący), Zofia Bednarek, Małgorzata Kożuch, Anna Świerczek
Materiały oraz konsultacje: Ks. Antoni Piś, Ks. Jan Król, Ks. Łukasz Kita
Opracowanie graficzne i skład komputerowy: Grzegorz Wróbel, Dawid Włodarczyk
Rysunki: Jakub Kulpa
Druk: Drukarnia GOLDRUK Nowy Sącz
Niedziela palmowa
Trzecia rocznica śmierci papieża Jana Pawła II
Pielgrzymka maturzystów na Jasna Górę

Podobne dokumenty