Untitled - Poezjem
Transkrypt
Untitled - Poezjem
W. H. Auden W podziękowaniu za siedlisko Przełożył Dariusz Sośnicki Biuro Literackie • Wrocław 2013 3 Funes ceciderunt mihi in praeclaris: etenim hereditas mea praeclara est mihi. Sznur mierniczy wyznaczył mi dział wspaniały i bardzo mi jest miłe to moje dziedzictwo. Psalm XVI, 6, Biblia Tysiąclecia 5 I. Prolog: Narodziny architektury dla Johna Bayleya Od grobów galeriowych i łowów na króla strzyżyka do cichej mszy i kempingowego pola minęło zaledwie tyknięcie węglowego zegara, ale ja nie liczę w ten sposób czasu, ani ty: miliony uderzeń serca zdążyły upłynąć od Ery Rowerowej, i nie ma żadnego Wc z e ś n i e j, które mógłbym zmierzyć, tylko nieruchome N i e g d y ś prehistorii, gdzie zdarzyć się mogło cokolwiek. Dla ciebie, dla mnie Stonehenge, katedra w Chartres, Akropol, Blenheim i Albert Memorial to dzieła tego samego Starego Człowieka, choć różnie go nazywano: wiemy, co zdziałał, wiemy nawet, co myślał, że myśli, ale nie rozumiemy dlaczego. (Trzeba by samolubem być na Jego sposób, bez beneficjum betonu i grejpfruta, aby to pojąć). Teraz nasza kolej, by zadziwić tych, co przyjdą po nas. Żaden świat nie jest wystarczająco trwały, ale śmiertelny czy nie, jakiś świat trzeba jednak zbudować, zważywszy na to, co widać przez nasze okna, tę Nieśmiertelną Wspólnotę, która po prostu istnieje: W najlepszym guście jest i nigdy nie przynudza, jednak to niezupełnie wystarcza. Pośród jej populacji są murarze i cieśle, budujący najbardziej wymyślne schronienia i schowki, ale nie ma architektów, tak samo 7 jak nie ma heretyków i drani: by poczuć się urażonym przez śmierć, żeby wytworzyć sobie drugą naturę ze świątyni albo grobowca, stworzenie musi znać sens słowa J e ś l i. Postscriptum Pół metra z hakiem od przyczółka głowy Biegnie granica mej pierwszej Osoby. Odłóg powietrza leżący pośrodku To jest prywatny pagus, część majątku. Przybyszu, jeśli po maślanych oczach Nie poznasz, że się chcę fraternizować, Uważaj, byś się dalej nie posunął: Nie noszę broni, ale mogę plunąć. 8 IV. Na dole dla Irvinga Weissa Piwnica pod domem, chociaż niezamieszkana, Przypomina naszym pokojom, jasnym i ciepłym na górze, Że wyszliśmy z jaskini wyżłobionej w wapieniu przez wodę: Dar niebios, gdy nadszedł Wielki Chłód; to ona zbudziła w nas afekt Do miejsca, które istnieje po to, by do niego wracać – Jama, która przez zasiedzenie nasiąkła ludzką wonią. W zaciszu własnej osoby, sypiamy na górnym pokładzie, kołysząc się Bezpiecznie na kotwicy jaskiń; jadamy przy świetle lamp na parterze: Lecz głębiej, w Matce Ziemi, pod zimną połą jej płaszcza, Gdzie tego, co rosło w słońcu, nie sięgnie ciepło i światło, W beczkach, butelkach, słoikach więzimy dar wspólnych pastwisk, Wino, piwo, zaprawy i marynaty, dobre na każdą porę. Co rok inkrustowane warstwą lepkiego brudu, kryjówka Robactwa zapewne lub ducha, to miejsce z kamiennym sklepieniem Nie jest dla dziewczynek: czasami Ojciec, by ich poddać próbie, Zsyła tam młodszych chłopców po jakieś rzeczy dla Matki: Z bijącym sercem, w napięciu, mierzą się z wilgotnymi Schodami, by jak najszybciej obwieścić na górze zwycięstwo. Gabinet i pokój gościnny sprawiają wrażenie zranionych, Gdy pakujemy walizki, a kiedy bez ostrzeżenia Stajemy w drzwiach z kluczem w dłoni i zapalamy światło, Zdają się zbite z tropu: piwnica nigdy się nie obraża, Przyjmuje nas, jacy jesteśmy: badaczy, domatorów, Co rzadko składają wizyty, jeśli naprawdę nie muszą. 20 V. Na górze dla Anne Weiss Mężczyzna by nie dostrzegł, że dom nie ma strychu. Oddany zbieracz naczyń albo rzymskich monet Buduje dla nich gabloty, otacza je miłością I wciąga nabytki na listę; ale kobiecie trudno Pozbyć się drobiazgów, od dawna bez przydziału, Nie wie już, z czym się kiedyś nie umiała rozstać. Na górze, pod samym dachem, w wybrzuszonych pudłach, Kapelusze, woalki, wstążki, programy i listy Czekają nieuwielbiane (głodny pająk czatuje Na zbłąkaną muchę): stąd zegar się nie upomni Biciem co godzinę, by uznać strych za część domu, Nie ma świętego od spraw tego miejsca. Całą wiedzę o świecie, który wciąż się zmienia, Czerpie od dzieci schodzących się tu na czary: Raz jest chatą na skale dla dwóch przejętych sióstr, Gdzie ich nie sięgnie gniew Matki, kiedy ta się złości, Raz szkunerem, na którym w pojedynkę jedynak Żegluje na północ albo do koralowych wysp. 21 VI. Topografia domu dla Christophera Isherwooda Zasiadłszy po śniadaniu W tej białej kabinie, W Domu, gdzie bywa każdy, Jak to ujmie Arab, Nawet melancholicy Wychwalają Panią Naturę za dar głównych Przyjemności ciała. Seks po siedemdziesiątce Jest snem, który minął, Marzeniem ledwie, zanim Wysypie nam się wąs: Od kucharza zależy Radość podniebienia, Tę mamy od Natury Od narodzin po zgon. Nad nocnikiem niemowlę Słyszy po raz pierwszy Szczere słowa uznania W doczesnej podróży: Więc zaczęcie poranka Od udanej kupy Przez całe nasze życie Jak najlepiej wróży. 22 Objawienie do Lutra Przyszło w ubikacji (Niejedną tam krzyżówkę Rozwiązano), Rodin Wiedział dobrze, co czyni, Gdy Myślicielowi Nadawał kształt mężczyzny Zgiętego na tronie. Wszystkie sztuki się biorą Z ur-aktu tworzenia Zakrytego przed światem: Żywot twórcy mija Na zmaganiach z wybranym Medium, by powstała Od-narcys-tyczniona, wy-trwała wydzielina. To nie Freud wymyślił Skąpca z zatwardzeniem: Banki mają w fasadach Na depozyt szparę Z napisem Skarbiec nocny, Twarde są lub miękkie Waluty państw, zasoby – Płynne albo trwałe. Wspólna Matko, ty oczyść Nam nasze umysły I jelita współczucia Zachowaj nam drożne: Pozwól nam dobrze skończyć, Oddal zdziecinnienie, Gderliwość, słaby zwieracz W jakiejś taniej norze. 23 Trzymaj nas, gdzieśmy stali: Gdy wpadamy w patos, Gdy Wyższa Myśl jest, jak się Zdaje, kwestią chwili, Ześlij trzeźwiący obraz, Na przykład zbolałą Twarz Większego Proroka, Kiedy go przypili. (Niech ortodoksja chwali Dar kanalizacji: Swift i Święty Augustyn Żyli w wiekach, kiedy Zwątpienie szturmowało Także ludzkie nozdrza – Smród z rynsztoka popierał Manichejskie tezy). Inny ma harmonogram Umysł, inny Ciało: Lecz nim się rano zejdą Tutaj na naradę, Nie zostawimy martwych Trosk z wczoraj za sobą, By stawić mężnie czoła Temu, co ma nadejść. 24 IX. Tylko dla przyjaciół dla Johna i Tekli Clarków Nasz i nie nasz zarazem, wydzielony niegdyś Jako kaplica przyjaźni, pokój ten Przez większą część roku pusty oraz cichy, Oczekuje, że do niego wniesiesz Coś, czego żaden domownik mu nie da: Kilka dni z prywatnego życia. Za domem las posadzony równo, za oknami Traktor przecina kraj cukrowego buraka, Twoi gospodarze pracują, skupieni na swym pensum; Wątpliwe, byś miał tu zabijać Smoki lub romansować: lecz gdybyś dramatu pragnął, Gdzie indziej byś spędzał weekend. Książki tu mamy dobre na każdy nieomal Czytelniczy nastrój, papier i koperty Dla piszącego listy (znaczków się nie „pożycza”, To jest oznaka złego wychowania): Obiad, być może przejażdżka, a potem herbata; Po kolacji muzyka albo plotki. Jeżeli masz problemy i chciałbyś je wyznać (Wiadomo, źle nas traktują kochankowie, Zwierzęta domowe żyją krótko), chętnie cię wysłuchamy, By coś po namyśle poradzić; Jeśli ich wspominanie ma ci sprawić przykrość, Nie będziemy zadawać niepotrzebnych pytań. 33 W języku przyjaźni pierwsze kroki są proste, Ale, jak szybko się okazuje, Trudno mówić nim biegle; żaden wyraz pokrewny Nie łączy go, ani podobieństwo, Z pandemonium sypialni i pokoju dzieci, obce Mu dworskie rymy, pasterska piosenka. I szybko rdzewieje, jeśli go nie używać. Przestrzeń i obowiązki nas dzielą, Lecz brak będzie owocny, jeżeli się okaże, Że nasze ponowne spotkanie naprawdę Jest świętem. Zatem przyjeżdżaj, kiedy tylko możesz: Czeka na ciebie twój pokój. Za czasów króla Tum-Tuma na nocnym stoliku Stałaby puszka biszkoptów, byś miał Nocą co chrupać. Dziś wszystko wygląda inaczej, Rodzaje broni, mody w odżywianiu: Dla amatorów plaży, co liczą każdą kalorię, Mamy butelkę z mineralną wodą. Felicissima notte! Obyś zaraz w sen zapadł O czymś bliskim sercu, przekonany, Że ktokolwiek spał w tym łóżku wcześniej, Też był kimś, kogo lubimy, Że w strefie zasięgu naszych dobrych myśli Ty także nie masz dublera. 34 Spis wierszy I. Prolog: Narodziny architektury / Prologue: The Birth of Architecture. . . . . . . . . . . . 7 Postscriptum / Postscript [Pół metra z hakiem od przyczółka głowy] / [Some thirty inches from my nose] . . . . . . . . . . 8 II. W podziękowaniu za siedlisko / Thanksgiving for a Habitat . . . . . . . . . . . . . . . . III. Jaskinia wytwórczości / The Cave of Making . . . . . . . 9 13 Postscriptum / Postscript [Fikcyjne, jednoznaczne] / [Timeless fictional worlds] . . . . . . . . . . . . . . 16 [Wiersz – rzecz nie do wiary] / [A poem – a tall story]. . . . . . . . . . . . . . . . 17 [Tylko ptakom nieśpiewającym] / [Only tuneless birds] . . . . . . . . . . . . . . . . 17 [W burdelu obie strony] / [In a brothel, both] . . . . . . . . . . . . . . . . . 17 [Nieme Zło] / [Speechless Evil] . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17 [Jałowy, smętny dzień] / [A dry sad day]. . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17 [Bywa że język giętki sporządza protokół] / [At lucky moments we seem on the brink] . . . . . . . 52 18 [Natura, dumna, nieznająca ustępstw] / [Nature, consistent and august]. . . . . . . . . . . . 18 [Wiesz z doświadczenia] / [Time has taught you] . . . . . . . . . . . . . . . . 18 IV. Na dole / Down There . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20 V. Na górze / Up There . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21 VI. Topografia domu / The Geography of the House. . . . . . . 22 VII. Encomium balnei. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25 VIII. Najpierw żarcie, potem etyka (Brecht) / Grub First, Then Ethics (Brecht). . . . . . . . . . . . . . 29 IX. Tylko dla przyjaciół / For Friends Only. . . . . . . . . . . 33 X. Wieczorem o siódmej trzydzieści / Tonight at Seven-Thirty . . . . . . . . . . . . . . . . . 35 XI. Jaskinia nagości / The Cave of Nakedness. . . . . . . . . . 38 Postscriptum / Postscript [Wystarczy spojrzeć w lustro, by wykryć usuwalną skazę] / [Only look in the glass to detect a removable blemish]. . 40 [Nasze ciała nie potrafią miłować] / [Our bodies cannot love]. . . . . . . . . . . . . . 41 [Za pieniądze nie kupisz] / [Money cannot buy]. . . . . . . . . . . . . . . . . 41 [Milczenie, koszmar ludzi] / [Nightmare of the base] . . . . . . . . . . . . . . . 41 [Nie ma zimy w Republice Marzeń] / [No winter in Dreamland] . . . . . . . . . . . . . . 41 [Jako że nic nie waży] / [Since he weighs nothing] . . . . . . . . . . . . . . 41 53 [Dla marzycieli, co nigdy] / [To dreamers who never] . . . . . . . . . . . . . . 41 XII. Wspólne życie / The Common Life . . . . . . . . . . . . 42 Posłowie (Dariusz Sośnicki). . . . . . . . . . . . . . . . . 54 46 Poezje 95 W. H . Auden: W podziękowaniu za siedlisko Przekład • Dariusz Sośnicki Projekt okładki • Wojtek Świerdzewski Projekt typograficzny • Artur Burszta Skład i korekta • Dawid Skrabek Druk i oprawa • Wrocławska Drukarnia Naukowa pan Wydane przy wsparciu • Miasta Wrocław i Miejskiej Biblioteki Publicznej we Wrocławiu thanksgiving for a habitat © 1965 W. H. Auden Copyright © for Polish translation by Dariusz Sośnicki, 2013 Copyright © by Biuro Literackie, 2013 Biuro Literackie Przejście Garncarskie 2, 50-107 Wrocław tel. 71 346 01 42, [email protected] www.biuroliterackie.pl isbn 978-83-63129-46-0 Bardzo dziękuję Andrzejowi Sosnowskiemu i Barbarze Kopeć-Umiastowskiej za bezcenne uwagi do kolejnych wersji niniejszego przekładu Dariusz Sośnicki 55