Tajemnica Dogonów

Transkrypt

Tajemnica Dogonów
Tekst i zdj cia: Romuald Deja
Tajemnica Dogonów
Gdzie tam, w trudno wyobra alnej dla człowieka odległo ci mierzonej w latach wietlnych,
majestatycznie kr y po sklepieniu nieba Syriusz, najja niejsza gwiazda widoczna z naszego globu. Wokół
niej skromnie i w ukryciu dla ludzkiego oka kr y druga, zwana białym karłem, towarzysz Syriusza o
niewyobra alnej dla nas masie. Sprowadzony na nasz Ziemi 1 cm3 tej gwiazdy wa yłby 1 ton ! W tej
samej odległo ci, ale od Syriusza, na naszej skromnej, zagubionej we Wszech wiecie Ziemi, na jeszcze
bardziej zagubionym na tej Ziemi skrawku l du, w miejscu, gdzie ka dego ranka sło ce, jak nó wbity w
plecy, niemiłosierne obezwładnia energi człowieka, yj Dogoni. Lud prosty, biedny, jednak przez swoj
histori i obyczaje, zaiste niezwykły. Ich ziemia, to Sahel, trudny dla ycia skrawek naszej planety,
równikowo rozci gaj cy si obszar Sahary południowej, tam gdzie niestabilna i w tła pora deszczowa, jest
z jednej strony wielk coroczn nadziej yj cych tam ludzi, z drugiej strony, jest zazwyczaj czasem
wielkiego rozczarowania. Daje bowiem nadziej na bardzo skromne plony z wyjałowionej ziemi, plony
które s bardzo mał namiastk oczekiwa i niezb dnych potrzeb do prze ycia.
Dogoni, plemi skromne i pokorne wobec natury, ale poprzez wychowanie w nieprzyjaznej
przyrodzie, harde, cierpliwe i uparte. Jakby było im mało trudów, które niesie ziemia Sahelu, osiedlili si
na jednym z najbardziej nieprzyjaznych jej skrawków, wzdłu niezwykłego urwiska Bandiagara
osi gaj cego wysoko ok. 300m i ci gn cego si ponad 100 km. Niezwykłe do miejsce, które przybysza z
jednej strony zauracza, z drugiej spogl da na niego srogo, epatuj c swoj doniosło ci i dum . Tam
osiedlili si Dogoni. Sk d przyszli, kto był tam przed nimi, trudno odgadn . Przekaz historyczny w sercu
Afryki jest bowiem jedynie przekazem mówionym. Warto ci i trwało ci tego przekazu jest tylko to, co
dziadek, ojciec, wódz, czy czarownik przeka swojemu wnukowi, synowi, czy podrastaj cym
współplemie com. A wi c historia, która przez plemiona afryka skie jest traktowana z bardzo du ym
dystansem, jest bardzo krucha i tylko cierpliwo i umiej tno dotarcia do tych, którzy maj w głowie t
wiedz , umiej tno ich słuchania, mo e t histori ocali od zapomnienia.
Tak te uczynił podró uj cy po Sahelu w latach 30-tych ubiegłego wieku Marcel Griaule,
francuski antropolog. I co usłyszał?. Usłyszał, e Dogoni przybywaj c na t ziemi , wyparli spod uskoku
plemi Tellem, które przeniosło si dalej na południe Afryki. Tellem, yli w zgodzie z natur ywi c i
utrzymuj c si z darów pot nych lasów, które wówczas (I połowa II tysi clecia naszej ery) ziemi t
porastały. ywi c si tym lasem, czerpali z niego po ytki, jednak jego nie niszczyli. I wtedy, w XIV wieku
przyszli „z nik d” Dogoni, ze swoimi zwyczajami i obyczajami, odmiennymi od tego, co było bliskie
Tellem i doprowadzili do odej cia tych ostatnich z ziemi ich przodków. Te nowe zwyczaje to przede
wszystkim intensywna eksploatacja lasów, u ywanie pozyskanego drewna na budulec, czy na paliwo na
ugotowanie strawy. I tak dzi , o niegdysiejszej bujno ci i soczysto ci tamtego lasu, wiadcz pot ne, z
rzadka stoj ce, majestatyczne baobaby, cho i one, cho nadal stoj i si broni , to nosz lady intensywnej
eksploatacji przez człowieka, bo ich kora jest znakomitym materiałem na mocne i długie liny.
A po có Dogonom, te długie, mocne liny?. Otó przybywaj c na t ziemi do stóp uskoku, aby
zwi kszy swoje bezpiecze stwo, osiedlali si nie tam, gdzie stosunkowo łatwo było y . Osiedlali si tam,
gdzie było trudno, bardzo trudno, czyli na samym urwisku, na zboczach skał, na ich platformach, półkach,
w ich wn kach. Doprawdy trudno tam było y , ale łatwiej si było broni .
Takie ycie wymagało i nadal wymaga po wi ce . Samo noszenie wody jest podstawowym
zaj ciem i stanowi główn trosk całych rodzin. Zwykle na głowach, jak to w Afryce powszechne, cho tu
te inaczej, poprzez mozoln wspinaczk , wci ganie wody i ywno ci na linach tam gdzie biały człowiek,
zapewne by si nie odwa ył pod y . Oni jednak to czyni , zmuszeni przez natur .
W tym skromnym, pełnym trudów yciu zachowuj jednak swoje zwyczaje, swoj kultur .
Zwyczaje i kultur tyle zadziwiaj c , co tajemnicz . Bo jak wytłumaczy , e ich wi teczne celebracje,
tak zwany sigi festiwal, powi zane s z rytmem obrotu białego karła Syriusza i odbywaj si co niespełna
60 lat, dokładnie, kiedy ów karzeł dokona obrotu po eliptycznej orbicie wokół swojej gwiazdy matki. A 60
lat, to okres, który wielu Dogonom uniemo liwia uczestnictwo w tych uroczysto ciach, ze wzgl du na ich
redni wieku ycia, która nie przekracza 52 lat, a zapewne, ze wzgl du na brak dost pu do opieki
lekarskiej, jakichkolwiek mo liwo ci pomocy, du ym odległo ciom od asfaltowych dróg, jest jeszcze
ni sza. Zatem, nie wszystkim mieszka com tej ziemi dane jest uczestniczy w wielkich i uroczystych
ta cach stymulowanych przez ich bóstwo, Syriusza, a symbolizuj cych rado ci i smutki ycia, walk z
surow natur , ale te chwał niebiosom i ziemi za dar i mo no
ycia. Te same ta ce s oddawaniem
hołdu tym, którzy odchodz do wieczno ci, ale te tym, którzy si rodz przejmuj c pałeczk trwało ci i
ci gło ci plemienia. I wszystko to w rytm Syriusza i jego białego karła, który nie jest do zobaczenia gołym
okiem, a pierwszy Europejczyk go dostrzegł dopiero przez teleskop i to wtedy, kiedy Dogoni ju t
gwiazd i jej karła uznawali za sw niebia sk wyroczni , przewodniczk , za bóstwo.
Kraj, gdzie yj Dogoni to Mali, poło ony w Afryce Zachodniej, bez dost pu do morza pokryty
mgł saharyjskich pyłów. To pa stwo, które jest matk dla ponad 30 wzajemnie si szanuj cych i
respektuj cych plemion, biedny kraj bogatych wewn trznie ludzi. O ich historii b d cej li tylko werbalnym
i przez to bardzo ulotnym przekazem, ich powi zaniach z gwiazdami i wszech wiatem, pewnie nigdy do
ko ca si nie dowiemy.
Przysta my na chwil , spójrzmy w gwiazdy, spójrzmy na Syriusza, nabierzmy dystansu, poczujmy
solidarno i wspólnot losu z tymi, którzy ju przed wiekami w to niebo, w t gwiazd si wpatrywali.

Podobne dokumenty