Quo vadis polska bankowości?

Transkrypt

Quo vadis polska bankowości?
zródło: Puls Biznesu | 25.8.2015
rubryka: Przy kawie z Pulsem Biznesu | Strona: 10
Autor: Beata Tomaszkiewicz | nakład: 15293 | rozpowszechniono: 14115 | Temat: ZBP | AVE: 20 573 PLN
10
PULS BIZNESU, 25 SIERPNIA 2015
Quo vadis, polska
Usiłując ratować kredytobiorców
zadłużonych w walutach,
parlamentarzyści mogą doprowadzić
do poważnych kłopotów sektor
finansowy, spowodować ograniczenie
w finansowaniu inwestycji,
wpłynąć na wzrost kosztów zadłużenia
państwa i spadek dynamiki PKB
Beata
Tomaszkiewicz
22-333-97-51
Podczas sejmowej dyskusji nad ustawą
dotyczącą restrukturyzacji walutowych
kredytów hipotecznych SLD nieoczekiwanie przeforsował poprawkę, która 90
proc. kosztów przewalutowania przerzuca na banki. Wcześniej PO proponowała
podział takich kosztów pół na pół między
klienta i bank. NBP wyliczył, że zmiana
wymyślona przez SLD, gdyby przeszła,
będzie kosztować banki 21 mld zł. Komitet
Stabilności Finansowej, w którego skład
wchodzą szefowie Ministerstwa Finansów,
Narodowego Banku Polskiego, Komisji
Nadzoru Finansowego i Bankowego
Funduszu Gwarancyjnego, uznał, że ustawa stanowi zagrożenie dla stabilności finansowej państwa.
Jeszcze w tym miesiącu dokumentem
ma się zająć Senat. Wcześniej, bo na jutro
SLD zaprasza zainteresowanych do Sejmu
na dyskusję o przyjętych rozwiązaniach.
— To element kampanii politycznej,
a nie próba podjęcia racjonalnych rozmów
— uważają uczestnicy debaty z cyklu „Przy
Kawie z Pulsem Biznesu”.
— Dyskusje nad ustawą trwały kilka tygodni. Uczestniczyli w niej przedstawiciele
resortu finansów, banku centralnego, nadzoru finansowego. Zostały wypracowane
niedoskonałe, ale konkretne rozwiązania,
które runęły w wyniku jednej poprawki.
Dlatego wystąpiłem do marszałek Sejmu
o spotkanie nie z jednym, ale ze wszystkimi
klubami — mówi Krzysztof Pietraszkiewicz,
prezes Związku Banków Polskich.
Bolesne konsekwencje
Problem polega na tym, że wejście w życie
tej ustawy rodzi wiele konsekwencji — nie
tylko dla sektora finansowego.
— Oprócz tego, że strata banków przekroczy 21 mld zł, nastąpią ubytki w podatku dochodowym od osób prawnych
i spadną dywidendy. Banki, które udzielały tych kredytów, musiały zabezpieczyć
pozycję walutową. Przewalutowanie dużej
części kredytów będzie generowało wysoki
popyt na walutę, tworząc presję na kurs
złotego. Gdyby złoty się zdeprecjonował,
wzrośnie liczba klientów uprawnionych
do zmiany waluty. Ci, którzy zostaną przy
kredycie walutowym, będą spłacać więcej, wzrośnie koszt umorzenia. To może
Podejmujemy
tak wielkie
ryzyko
dla korzyści
bardzo
ograniczonej
grupy osób,
statystycznie
rzecz biorąc
lepiej
sytuowanych,
co widać
także
po wysokiej
jakości tych
kredytów.
Piotr Szpunar
zastępca
dyrektora
Departamentu
Stabilności
Finansowej NBP
dodatkowo zdestabilizować sektor finansowy — tłumaczy Piotr Szpunar, zastępca dyrektora Departamentu Stabilności
Finansowej NBP.
O tym, jak duża będzie skala problemów, mówią sami bankowcy.
— Jeżeli ta ustawa wejdzie w życie, zmieni pozycję kapitałową banków. W takiej
sytuacji trzeba będzie uzupełnić kapitały,
a debata i księżycowe pomysły już osłabiły
zdolność polskiego sektora bankowego do
wyjścia na rynek i sięgnięcia po fundusze
i kapitały. Zapewne sektor je zdobędzie,
ale nie wiadomo, po jakiej cenie — wyjaśnia Cezary Stypułkowski, prezes mBanku.
— Dla naszego akcjonariusza
Commerzbanku — dużego niemieckiego
banku, który przez 20 lat nie brał dywidendy, dwukrotnie dokapitalizował bank,
wysłał do Polski 7 mld CHF z zebranych od
klientów niemieckich depozytów, by nasi
klienci mogli sobie kupić mieszkania — ta
sytuacja w ogóle jest nie do pojęcia — dodaje Cezary Stypułkowski.
Szefowie banków są zgodni, że sytuacja
będzie trudna nie tylko dla sektora finansowego, ale również rządu.
— Chcieliśmy być postrzegani w Europie
jako państwo działające sprawnie, również
w kontekście przepisów prawa, i podejmujące racjonalne decyzje. Pracowaliśmy
na to 25 lat, a teraz ten wysiłek miałby
zostać zaprzepaszczony — mówi Leszek
Niemycki, wiceprezes Deutsche Bank
Polska.
Zaznacza, że przez ostatnich pięć lat,
gdy Polska była notowana wysoko, rząd
zadłużał się po bardzo atrakcyjnej cenie.
Teraz to się również zmieni.
— Dlatego politycy powinni być rozliczani ze swoich obietnic, dokładnie tak jak to
się dzieje w wysoko rozwiniętych państwach — apeluje prof. Radosław Markowski
z Instytutu Studiów Politycznych PAN.
Piotr Szpunar podkreśla, że stabilność
sektora finansowego jest niezbędna dla rozwoju gospodarki. Jednak w tym przypadku poniesiemy poważny koszt. Przyjęcie
tego poselskiego rozwiązania spowoduje
ograniczenie kredytowania gospodarki, co
osłabi wzrost.
— Relacja w Polsce kredytów dla firm
do PKB to ok. 15 proc., gdy średnia unijna
to 37 proc. Obniżenie kapitałów banków
jeszcze bardziej ograniczy finansowanie
przedsiębiorstw. Nigdy nie uda nam się
zasypać tej luki. Szacowaliśmy, że przyjęcie ustawy w tej wersji obniży finansowanie w kolejnych latach od 80 do blisko
200 mld zł. A w ostatnich latach kredyty
średnio przyrastały o 50 mld zł — wylicza
Krzysztof Pietraszkiewicz.
Jego zdaniem, przełoży się to na spadek
PKB o ok. 0,5 pkt. proc.
— 10-procentowy spadek aktywności
kredytowej przekłada się, według szacunków niektórych ekonomistów, na 0,3-procentowy spadek PKB — wtóruje Cezary
Stypułkowski.
Uczestnicy debaty zastanawiali się
także, co w tej sytuacji zrobią właściciele
banków, gdy prawo wejdzie w życie, i jak
zareagują inni inwestorzy.
— Po wejściu w życie nowych przepisów napływ kapitału zagranicznego do
Polski zostanie ograniczony, ponieważ
stracimy wiarygodność. Grecy i Węgrzy
są koronnym przykładem — podkreśla
Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu
Konfederacji Lewiatan.
Jego zdaniem, przy niskiej stopie
oszczędności krajowych kapitał zagraniczny jest nam bardzo potrzebny. Utworzenie
jednego miejsca pracy w Polsce kosztuje
średnio 45 tys. EUR. W Niemczech środki
trwałe przypadające na jednego pracownika mają wartość 135 tys. EUR, co oznacza,
że nasze oprzyrządowanie pracy jest znacznie gorsze. Dla zwiększenia zatrudnienia
i modernizacji przedsiębiorstw potrzebujemy inwestycji. A jeśli ustawa przejdzie,
kapitał będzie i droższy i trudniej dostępny.
Przywilej dla bogatych
Piotr Szpunar twierdzi, że podejmujemy
tak wielkie ryzyko dla korzyści bardzo
ograniczonej grupy osób, statystycznie
rzecz biorąc lepiej sytuowanych, co widać
także po wysokiej jakości tych kredytów.
Wycinek elektroniczny opracowała firma NEWTON Media sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
To zadłużenie, które spłaca się najlepiej.
Dlatego trzeba się zastanowić, czy tej grupie klientów potrzebna jest pomoc.
— W Deutsche Banku z kredytów frankowych korzystały osoby o wysokiej
zdolności kredytowej, czyli z poziomem
dochodów znacznie wyższym od średniej
krajowej — średnio o 3–4 razy — wyjaśnia
Leszek Niemycki.
Nie widzi, by klienci ze względu na notowania franka wpadali w kłopoty częściej
niż zadłużeni w złotych.
— Z tych kredytów skorzystali ludzie
lepiej wykształceni, lepiej sytuowani,
o większej zdolności finansowej. My pobieraliśmy oświadczenia, które podpisało
93 proc. klientów mBanku. Zacytuję jego
kluczowy fragment: „pracownik banku
przedstawił mi w pierwszej kolejności ofertę kredytu w złotych. Po zapoznaniu się z tą
ofertą zdecydowałem, iż dokonuję wyboru
oferty kredytu/pożyczki hipotecznej denominowanej w walucie obcej mając pełną
świadomość ryzyka związanego z tym produktem, a w szczególności tego, że niekorzystna zmiana kursu waluty spowoduje
wzrost comiesięcznych rat spłaty kredytu/
pożyczki hipotecznej oraz wzrost całego
zadłużenia” — mówi Cezary Stypułkowski.
Podkreśla, że nieprawdziwa jest rozpowszechniana przez polityków opinia, iż
klienci zadłużali się nieświadomie — chyba
żeby założyć, że podpisując długoterminowe zobowiązanie, nie przywiązywali do tej
treści uwagi. Wtedy jest to już jednak inny
problem i poziom dyskusji.
— Politycy chcą dokonać transferu ponad 20 mld zł z kieszeni klientów banków
i akcjonariuszy, w tym członków OFE,
zródło: Puls Biznesu | 25.8.2015
rubryka: Przy kawie z Pulsem Biznesu | Strona: 10
Autor: Beata Tomaszkiewicz | nakład: 15293 | rozpowszechniono: 14115 | Temat: ZBP | AVE: 20 573 PLN
PULS BIZNESU, 25 SIERPNIA 2015
11
PARTNEREM JEST
bankowości?
Klienci zyskują tyle, że na cudzy koszt wyeliminują
ryzyko kursowe, które już w znacznej mierze się
zrealizowało. Ale przyjmują ryzyko wzrostu rat związane
z potencjalnym wzrostem stóp procentowych w Polsce.
Piotr Szpunar
zastępca dyrektora Departamentu Stabilności Finansowej NBP
W nowej perspektywie finansowej na znaczeniu
mają zyskać instrumenty zwrotne — tak zdecydował
rząd. Czyli wymaga się od banków większej aktywności.
Równocześnie podejmuje się decyzje, które utrudniają im
prowadzenie działalności.
Leszek Niemycki
wiceprezes Deutsche Banku
Będziemy zabiegali o to, by marszałek Sejmu miał
możliwość wstrzymania procesu legislacyjnego
i odesłania poprawki do konsultacji, jeśli wchodzi ona
w ostatniej chwili i nie była dokonana ocena skutków
jej wprowadzenia, a pociąga za sobą ogromne skutki
ekonomiczne.
Krzysztof Pietraszkiewicz
prezes ZBP
Propozycje rozwiązań
W opinii bankowców ustawa, jako szkodliwa społecznie i ekonomicznie, po-
winna być w całości odrzucona. Tym
bardziej że, jak twierdzą, są już rozwiązania chroniące kredytobiorców. To np.
obowiązujący do końca tego roku tzw.
sześciopak.
— Mówi o tym, że rata kredytu we franku nie musi być wyższa niż przed uwolnieniem franka przez Bank Szwajcarii.
Klient, jeśli chce utrzymania poziomu
opłat, może zmienić kalendarz spłat kredytu. Banki wprowadziły nowy elastyczny sposób zabezpieczania kredytu, gdyby klient chciał zmienić nieruchomość.
Mogą wprowadzać wakacje kredytowe,
wydłużać okres finansowania etc. — tłumaczy Krzysztof Pietraszkiewicz.
Z tego powodu — w jego opinii — należy
całkowicie odstąpić od wprowadzania tej
ustawy lub istotnie ją poprawić w dalszym etapie prac.
Banki mają także własną propozycję
rozwiązań, które chroniłyby klientów
w trudnej sytuacji.
— W marcu zaproponowaliśmy utworzenie dwóch funduszy — wspierający kredytobiorców, którzy znaleźli się w trudnej
sytuacji w wyniku utraty pracy, zdrowia
lub klęsk żywiołowych, i stabilizacyjny,
który byłby wykorzystywany w sytuacji
dużych wahań kursów — np. gdyby frank
doszedł do 5 zł — tłumaczy Krzysztof
Pietraszkiewicz.
Propozycje banków wymagają inicjatywy ustawodawczej w przypadku
pierwszego funduszu. Prawdopodobnie
koszt utworzenia obu musiałyby ponieść
same banki. Dlatego w obecnej sytuacji
czekają, jaki los zgotują im parlamentarzyści. © Ⓟ
Jeremi Mordasewicz
doradca zarządu Konfederacji Lewiatan
Jeśli ktoś poszukuje kraju w zgliszczach z powodu
eksperymentów ekonomicznych, to zapraszam
na Węgry. Przykład orbanizmu i Grecji pokazał jednak
innym, że w Europie można renegocjować reguły gry.
prof. Radosław Markowski
Instytut Studiów Politycznych PAN
Redukcja zadłużenia klientów o wyższych dochodach
niż przeciętne, z dużo wyższą zdolnością kredytową,
systematycznie obsługujących zadłużenie i historycznie
mających niższy koszt obsługi długu, to byłaby farsa. Sejm przed
uchwaleniem takiej ustawy powinien odbyć debatę o kryteriach
sprawiedliwości i modelu społeczeństwa. Już łatwiej byłoby
mi zaakceptować redukcję długu greckiego niż w obecnych
okolicznościach powszechną redukcję długu frankowiczów.
Cezary Stypułkowski
prezes mBanku
Wycinek elektroniczny opracowała firma NEWTON Media sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
[FOT. GK]
czyli przyszłych emerytów, a także z budżetu, czyli od wszystkich podatników, do
kieszeni niewielkiej grupy Polaków, którzy
zaryzykowali i wzięli kredyt we frankach.
Tylko ta grupa ma odnieść korzyści, ale
wszyscy będą musieli za to zapłacić — podkreśla Jeremi Mordasewicz.
Uważa, że takie decyzje mają rujnujący
wpływ na stosunki społeczne, bo osłabiają
poczucie odpowiedzialności i wzmacniają
postawy roszczeniowe.
— Uważam, że takie rzeczy dzieją się
tylko w krajach o słabo rozwiniętej demokracji i odpowiedzialności parlamentarnej — podkreśla prof. Radosław Markowski
z Instytutu Studiów Politycznych PAN.
Jego zdaniem, projekt pokazuje problem w szerszym kontekście społecznym.
— Od szkoły podstawowej powinniśmy
nauczać, co to jest ryzyko i co to jest odpowiedzialność za podejmowane decyzje.
A dajemy przyzwolenie, by ludzie podejmowali nieodpowiedzialne decyzje i później wołali o pomoc. I widzimy to w wielu
dziedzinach, także w turystyce, np. gdy
Polacy wykupują egzotyczne wakacje za
1,3 tys. zł i dziwią się, że biuro padło, oczekują powrotu do domu na koszt państwa.
To samo robią osoby, które budują domy
na terenach zalewowych czy rolnicy, którzy nie ubezpieczają plonów — opisuje
Radosław Markowski.
Zdaniem uczestników debaty, powstaje
ryzyko, że za chwilę inne grupy także wyciągną rękę po pomoc.
W Polsce mamy liczne przykłady prywatyzacji
korzyści i upubliczniania kosztów, jak przywileje
emerytalne czy SKOK-i. Ma to rujnujący wpływ
na stosunki społeczne i gospodarkę.

Podobne dokumenty