Problem braku „odwalutowania” kredytów frankowych będzie miał

Transkrypt

Problem braku „odwalutowania” kredytów frankowych będzie miał
INSTYTUT STUDIÓW PODATKOWYCH
Problem braku „odwalutowania” kredytów frankowych
będzie miał dalekosiężne skutki polityczne
17.11.2016
Witold Modzelewski...
Czy problem ustawy, która wreszcie ma „odwalutować” kredyty jest tylko zmartwieniem zadłużonych i ich
rodzin? Sądzę, że cały ten problem ma przede wszystkim sens polityczny, a jego konsekwencje sięgają daleko
w przyszłość, bo frankowicze i ich rodziny (około 2 mln osób, w tym ponad milion aktywnych wyborców) jest
dla przeciwników obecnej władzy strategicznym elektoratem, który prawdopodobnie zadecyduje o wyniku
nie tylko przyszłych wyborów parlamentarnych, ale również prezydenckich.
Problem braku „odwalutowania”
kredytów
miał
na ten temat, co
stwarza jeszcze frankowych
jakieś nadzieje. Jakieś. będzie
Jest to również
zarysowany scenariusz Kancelarii
Prezydenckiej, że banki
mają już tylko 10 miesięcy
na dobrowolne
odwalutowanie: gdy tego nie zrobią, ma
dalekosiężne
skutki
polityczne
Sprawa „odwalutowania” ucichła, dużo mniej się o niej mówi. To prawda, w Sejmie są aż trzy projekty ustaw
być uchwalona ustawa, która je do tego zmusi. Sądzę, że tego nie zrobią, bo Komisja Nadzoru Finansowego
nie raz udowodniła, że sprawuje ów „nadzór” w interesie banków a nie kredytobiorców. Nastąpiły tam jednak
zmiana personalne, które mają uzasadniać pewne nadzieje. Gdyby ktoś poważnie traktował ten plan, to jakieś
działania pozaustawowe byłyby już podjęte. Na razie cisza.
Sądzę, że cały ten problem ma przede wszystkim sens polityczny, a jego konsekwencje sięgają daleko w
przyszłość, bo frankowicze i ich rodziny (około 2 mln osób, w tym ponad milion aktywnych wyborców) jest dla
przeciwników obecnej władzy strategicznym elektoratem, który prawdopodobnie zadecyduje o wyniku nie
tylko przyszłych wyborów parlamentarnych, ale również prezydenckich. Popełnione przez obecną większość
polityczną błędy mogą mieć (i będą miały) rozstrzygające znaczenie. Zacznijmy najpierw od istoty
popełnianych błędów. Jest ich kilka. Wymieńmy je w chronologicznej kolejności:
brak przedstawienia – mimo politycznego zobowiązania – projektu ustawy, który „odwalutowałby” te
kredyty po kursie z dnia zaciągnięcia,
uznanie, że uległość wobec interesów banków zmieni ich negatywny stosunek do obecnej większości
politycznej (nie zmieni),
poddanie się lobbingowi biznesu doradczo-audytorskiego, który wymyślił jakieś „straty” banków
związane z wejściem w życie ustawy odwalutowującej te kredyty,
przyjęcie jako własnej wrogiej narracji (ustawa jakoby „zdestabilizuje system bankowy” – co to znaczy?)
i ustawienie się w roli… obrońcy interesów banków (po co? to zaszkodzi każdemu politykowi),
brak monitoringu sporów sądowych na tle tych kredytów, które prowadzą do pozaustawowego
„odwalutowania” w wariancie z istoty radykalnym (nie kompromisowym, jak proponowały to
wszystkie dotychczasowe projekty ustaw): kredytobiorcy będą musieli zwrócić to, co pożyczyli z
zastosowaniem oprocentowania przewidzianego w zawartych umowach (LIBOR).
Najistotniejsze jest to, że banki były w czasie obu kampanii wyborczych (prezydenckiej i parlamentarnej)
jawnym przeciwnikiem Andrzeja Dudy i ówczesnej opozycji. We wszystkich mediach w 2015 r. wypowiadali się
tzw. główni ekonomiści banków, którzy bezpardonowo krytykowali „księżycowe pomysły” swoich politycznych
Materia³y prasowe
1
INSTYTUT STUDIÓW PODATKOWYCH
przeciwników. Czy robili to z własnej inicjatywy, bez wiedzy zarządów i właścicieli? Wolne żarty. Nie sądzę
również, aby polityczna afiliacja tego sektora uległa zmianie: jest i pozostanie wrogiem tych, którzy chcą
rządzić w interesie obywateli. Czy można ich udobruchać uległością? Nie sądzę. Strategia przeciwników
politycznych obecnej władzy jest nadto czytelna – ma ona dwa etapy:
storpedowanie realizacji politycznych zobowiązań wobec obywateli, za co wyrażone będą oględne
pochwały pod adresem rządzących („rozsądne zachowanie”: w ich języku – rozsądne jest to, co jest w
interesie banków),
wypunktowanie w czasie kolejnej kampanii wyborczej listy niezrealizowanych zobowiązań, czyli jak
„oszukiwano wyborców”.
Nie jest dla nikogo tajemnicą, że tak będzie wyglądać najbliższa kampania wyborcza i prezydencka. Można
podejrzewać, że pomysł, aby to Trybunał Konstytucyjny odsunął od władzy obecnego prezydenta, mimo że
jest już mało realny, był częścią tej strategii. Każdy kontrkandydat obecnej Głowy Państwa – a można
domyślać się kto nim będzie – w pierwszej kolejności posłuży się casusem frankowiczów, będącym dowodem
„niewiarygodności” reelekta.
Co prawda przed nami jeszcze cztery lata: wiele może się zdarzyć. Oby – dobrze życząc frankowiczom, jak i
obecnemu Prezydentowi. Wiadomo, że banki na pewno nie odwalutują dobrowolnie tych kredytów pod
wpływem jakichś „instrumentów finansowych” zastosowanych przez KNF, zwłaszcza że za chwilę nadzór nad
nimi przejdzie do NBP, który zawsze działał w ich interesie. Czyli, zgodnie z zapowiedzią, po połowie
przyszłego roku powinna być uchwalona ustawa „odwalutowująca”. Czy pojawi się w Sejmie: oby, bo jej brak
będzie skrzętnie wykorzystany przez politycznych przeciwników. Tak jak w 2015 roku frankowicze zdecydowali
o wyniku wyborów, tak w kolejnej kampanii mogą być po raz kolejny języczkiem u wagi, tym razem na korzyść
przeciwników. Nie chcę się bawić w złą wróżkę, ale prawdopodobnie tak będzie.
Na koniec dwie refleksje dotyczące rzetelności prowadzonej na ten temat debaty. Pierwsza dotyczy „strat”
banków, które jakoby spowoduje ustawowe „odwalutowanie” tych kredytów. Prezes Związku Banków Polskich
mówił o kwotach wynoszących kilkadziesiąt miliardów złotych. Miałem publicznie okazję w telewizji
rozmawiać z nim na ten temat: chciałem więc się dowiedzieć, skąd się wzięła ta kwota. Okazuje się, że –
zdaniem mojego rozmówcy – wynika ona z obowiązkowego odwalutowania wszystkich kredytów, czyli jest
oszacowaniem skutków projektu ustawy, którego… nigdy nie było. Żaden projekt nie przewidywał
odwalutowania wszystkich bez wyjątku kredytów w tym również już spłaconych.
Drugim jest rzetelność sprawozdań finansowych banków udzielających tych kredytów. Były prezes NBP
niedawno stwierdził na jednej z konferencji, że banki w Polsce są najlepiej dokapitalizowane w Europie i
wykazują się wyjątkowo wysoką zyskownością. Jak to jest możliwe, skoro istotna część ich klientów żądała już
lub za chwilę zażąda zwrotu zarówno części spłaconych kredytów jak i odsetek od tych nadpłat, a wszystkie
wierzytelności z tytułu tych kredytów są w sensie prawnym spore i niepewne? Przecież już dziś jest wysoce
prawdopodobne, że większość sporów sądowych o spłatę tych kredytów zakończy się dla banków porażką. W
każdej normalnej firmie (poza bankami w Polsce) fakty te miałyby oczywiste skutki bilansowe. Jaka jest
wiarygodność tych, którzy sporządzają a następnie sprawdzają sprawozdania finansowe tych banków, jeżeli
akceptują brak uwzględnienia tych faktów? Kreatywna księgowość w stylu Arthura Andersena? Ciekawe
dlaczego politycy nie umieją tego dostrzec i prawidłowo ocenić.
http://otokoclub.pl/temat_,350,problem-braku-odwalutowania-kredytow-frankowych-bedzie-mial-dalekosiezne-skutki-polityczne.html
Materia³y prasowe
2

Podobne dokumenty