GAZETKA SZKOLNA GIMNAZJUM NR 12 W SZCZECINIE IM
Transkrypt
GAZETKA SZKOLNA GIMNAZJUM NR 12 W SZCZECINIE IM
GAZETKA SZKOLNA GIMNAZJUM NR 12 W SZCZECINIE IM. STANISŁAWA LEMA MARZEC 2011 r. Spis treści: Jurij Gagarin ________________________________________________________ 3 Bieg noworoczny _____________________________________________________ 5 Śladami słynnego detektywa ____________________________________________ 7 Wampiraci– demony oceanu ____________________________________________ 8 Walentynkowe granie _________________________________________________ 9 Wiosenne pytania i odpowiedzi– Pani Renata Milewicz _____________________ 10 Sport– moja pasja ___________________________________________________ 12 International School _________________________________________________ 13 Brazylijskie klimaty __________________________________________________ 15 Na co komu ta wiosna? _______________________________________________ 16 Optymizm, czyli przypowieść o radości __________________________________ 17 Ten, który wskazuje drogę ____________________________________________ 18 Wiosenne pytania i odpowiedzi– Pani Iwona Malik ________________________ 19 Jak się zakochać i odkochać? __________________________________________ 21 Walentynkowy zawrót głowy __________________________________________ 23 Mayday II __________________________________________________________ 27 Różnić się jest dobrze ________________________________________________ 28 Z wizytą w pracowni biologicznej_______________________________________ 29 O marzeniach naszych i naszych przodków ______________________________ 31 Speedball 2 _________________________________________________________ 32 Tradycje miasteczka Pinzolo ___________________________________________ 33 Plackiem przed babą _________________________________________________ 36 Pajączek Maciuś_____________________________________________________ 37 Ściąganie– czy to najlepsze wyjście _____________________________________ 39 Czy wiesz, że ________________________________________________________ 40 Fair play w sporcie i w życiu ___________________________________________ 42 Z ostatniej chwili ____________________________________________________ 43 Wyciągnij wiersze z szuflady– kącik poetycki _____________________________ 44 Skład redakcji-Michał Kanciała, Robert Piątek, Hubert Frymus, Łukasz Socha, Karolina Wójcik, Martyna Bergiel, Paulina Szymkowiak, Natalia Brammen, Marta Boniewska, Paulina Góral, Oliwia Poterucha oraz grupa informatyczna z klasy 1d. Opieka nad gazetką: Joanna Bachorska we współpracy z polonistami Gimnazjum nr 12 w Szczecinie Nasz email: [email protected] CZYTAJCIE! GAZETKA SZKOLNA „DWUNASTKA” na stronie: www.gimnazjum12.szczecin.pl 2 JURIJ GAGARIN Dnia 4 X 1957 roku pierwszy sztuczny satelita Ziemi pojawił się na niebie. Następnie były tam zwierzęta, aż 12 IV 1961 r. radziecki satelita z numerem 49, nazwany „WOSTOK” wynosi na orbitę pierwszego astronautę. Jest nim major pilot Jurij Aleksiejewicz Gagarin. Urodził się 9 III 1934 r. w Okręgu Smoleńskim. Pod wpływem książek Verne`a i Ciołkowskiego zaczął marzyć o podróżach pozaziemskich. Po ukończeniu technikum wstąpił do Akademii Lotniczej w Orenburgu. Pełniąc służbę lotniczą, uzyskał stopień majora. Był człowiekiem skupionym, obdarzonym poczuciem humoru i lubiącym sport. Samo przygotowanie lotu wymagało dziesięcioletnich prób. Ich zwieńczeniem był lot hermetycznej kabiny ważącej ponad 4,5 t będącej częścią wielostopniowej rakiety Sputnik XI. „Start odbywa się o godzinie 09.07. Ciało astronauty, siedzącego poprzecznie do kierunku lotu, nabiera ogromnej wagi. Po przebyciu 175 kilometrów kabina osiąga pierwszą prędkość kosmiczną, czyli 7,8km/sek.” - oto wypowiedź jednego z reporterów. Pierwsze wrażenia były dla niego oszałamiające. Widział kontynenty, morza, oceany i przesmyki. Właśnie na podstawie takiego „widzenia” opiera się działanie GPS. Jurij wystartował po dziennej stronie planety, a przejście na zacienioną połowę odbyło się w kilka sekund. W stanie nieważkości przebywał przez 75 minut. Lądowanie pochłonęło pół godziny. Najpierw włączył się ciąg wsteczny, następnie kosmonauta katapultował się na wysokości około 30 kilometrów. Miał za sobą 300 godzin skoków spadochronowych, więc i duże doświadczenie, dlatego wszystko poszło sprawnie. Nazajutrz po udanym locie otrzymał tytuł pilota pierwszej klasy i pierwszego pilota kosmicznego. Po tryumfalnym przyjęciu w 50 godzin po lądowaniu został w Moskwie odznaczony najwyższym orderem „Bohatera Związku Radzieckiego” Przyjęcie astronauty można był oglądać w telewizji. Ciekawostką jest, iż podczas lotu krótkofalowcy-amatorzy mogli wyłapać rozmowy kosmonauty z Ziemią. Obustronna łączność dziś jest standardem, jednak kiedyś było to zagadką. Wostok komunikował się z Ziemią na trzech kanałach radiowych. Pierwszy przesyłał informacje o silnikach rakiety i komendy jego dotyczące, drugi służył do rozmów, a trzeci przeznaczono dla amatorów. Podobno kilkuset ludzi słyszało rozmowy, a kilkudziesięciu je nagrało. Lot dał wielkie postępy w wielu dziedzinach. Wyniki poprawiły się w zakresie medycyny 3 i techniki oraz łączności. Oto pojawiła się możliwość sprawdzenia wszystkiego w praktyce. Dotąd zachowania pilota, jego organizmu, łączności oraz rozchodzenie się fal w przestrzeni kosmicznej i odbieranie ich na Ziemi przedstawiano tylko teoretycznie. To wszystko było przewidywalne, ale tak skomplikowanej operacji z człowiekiem nikt wcześniej nie przeprowadzał. Trasa wiodła- znad terytorium Rosji- nad Pacyfikiem, Ameryką, Atlantykiem i Afryką centralną, nad którą rozpoczęło się lądowanie. Jak wielkie było to wydarzenie, świadczy coroczna impreza „Noc Jurija”, która upamiętnia pierwszy lot człowieka w kosmos. Uczestniczą w niej światowej sławy artyści. Trzeba jednak zaznaczyć, że dokładnie dwadzieścia lat później Amerykanie wysłali pierwszy „pojazd kosmiczny wielokrotnego użytku”, czyli wahadłowiec. Jednak lot Columbi nie był celowo organizowany 12 kwietnia 1981 r. Przesunięcie startu o dwa dni było skutkiem usterek technicznych. Imię Jurija Gagarina nosi miasto Gagarin, krater Gagarin na Księżycu, planetoida 1772 Gagarin, w Moskwie stoi 40-metrowy monument kosmonauty. W wielu miastach można spotkać ulice, place, aleje, parki, kluby, szkoły noszące imię Gagarina. Zaś sam kosmonauta zginął w katastrofie samolotu treningowego 27 marca 1968 roku. Został uroczyście pochowany na Cmentarzu przy Murze Kremlowskim. Michał Kanciała Panel sterowania Wostokiem 1. 4 BIEG NOWOROCZNY 25 stycznia 2011 r. odbyła się w Lasku Arkońskim tradycyjna od lat impreza masowa dla dzieci i młodzieży z miasta Szczecina – Bieg Noworoczny. Organizatorem biegu przełajowego był Międzyszkolny Ośrodek Sportowy w Szczecinie. W tym roku zawody niestety nie odbyły się w scenerii zimowej, lecz raczej jesiennej, na zmienionej, trochę dłuższej i trudniejszej trasie. Jednak mimo pochmurnego i deszczowego dnia młodzież z naszej szkoły nie zawiodła i licznie stanęła na starcie do biegu i -co ważniejsze- odniosła zwycięstwo w kategorii dziewcząt i chłopców. Dziewczęta zdobyły 1993 pkt i zdecydowanie pokonały uczennice ze szczecińskich szkół, ponieważ kolejna szkoła miała 1057pkt. Chłopcy wywalczyli 1346pkt. Najlepsze miejsce wśród dziewcząt zajęła Karolina Szwarc z kl. II c, która prowadziła przez prawie cały dystans. Tuż przed metą wyprzedziła ją uczennica z innego gimnazjum i Karolina ostatecznie zajęła drugie miejsce. Ona też odebrała z rąk dyrektora MOS-u srebrny medal. Pochwała należy się uczennicom z klas I, ponieważ na ponad sto startujących dziewcząt z różnych szkół w pierwszej dziesiątce przybiegły następujące nasze reprezentantki: Magda Ceniuch Ia która była piąta , Olimpia Warkusz – zajęła 6. miejsce, Kasia Studniarek była siódma, a Roksana Wilkowiecka– 10. Wysokie -13. miejsce- zajęła też Jagoda Karczocha, 21- była Ania Kareńska – wszystkie z Id, 22. na metę przybiegła Paulina Winiarska, a 23 -Nikola Mizgier z Kl IIe, 27- była Beata Sołtysiak z IIf. Tak przedstawia się pierwsza dziesiątka ze szkoły. Wśród chłopców naszej szkoły najlepsze -4. miejsce- zajął Olek Florczak z IIIc. a 5.- jego klasowy kolega Adrian Kamiński. 9. miejsce zdobył Patryk Budnicki z IIIa, 12 – Robert Majerski z IIc, 13- był Piotr Kostrzewa z IIIc, 15- Damian Kisielewski z Ic, 17 Mark Pietrzyk z IIIe, 19. był Wojtek Kawa, a 23.- Stanisław Czujkowski z IIc, 26- Szymon Ryś z IIId. Tak przedstawia się pierwsza dziesiątka ze szkoły. 5 chłopców 6 ŚLADAMI SŁYNNEGO DETEKTYWA Film pt. „Sherlock Holmes” został wyreżyserowany przez G. Ritchego na podstawie prozy kryminalnej Artura Conan Doyle’a. Dieło to weszło na ekrany w 2009 r. Tematem była sprawa lorda Blackwooda, który rzekomo powstał z grobu. Ekranizacja robi dobre wrażenie. Dużą wagę przywiązano do aktorów. Reżyser ściągnął na plan m.in. takich aktorów jak: R. Downey Jr. ( Sherlock Holmes), Jude Law (Watson) i Mark Strong ( czarny charakter – lord Blackwood) Akcja filmu toczy się u schyłku XIX w. Lord Blackwood zostaje schwytany przez Holmesa i skazany na stryczek za rytualne morderstwa, których dokonał. Niedługo okazuje się, że przestepca powstaje z grobu. Ta sprawa to wyzwanie dla naszego detektywa , który z pomocą przyjaciela dąży do zdemaskowania oszusta. Bohaterom nie jest łatwo , bo ich przeciwnik na każdym kroku zastawia pułapki. Holmes szuka poszlak w najciemniejszych miejscach Londynu , lecz sam finał rozgrywa się w parlamencie. Sherlock został przedstawiony jako brudas , ale także osoba z pięknym umysłem. Watson to spokojny i ułożony mężczyzna, stawiający na pierwszym miejscu przyjaźń i odwagę. Blackwood to pewny siebie, inteligentny i sprytny morderca. W filmie pojawia się też Irene Adler ( w tej roli R. McAdams) ukochana Holmesa, która jednak nie zawaha się go wykorzystać. Szczególnie podobała mi się postać Holmesa. Byłem przyzwyczajony do książkowych postaci Sherlocka, który wydawał mi się doskonały. Film obnażył jego słabe strony. R. Downey Jr. wspaniale ukazał słabości detektywa. Charakteru postaciom dodawały kostiumy. Watson był zawsze schludnie ubrany , co uwypuklało jego charakter. Ciemne szaty Blacwooda dodawały postaci upiorności. G.Ritchie skorzystał w filmie z pomocy komputerów . Finałowa scena na moście Tower Bridge, gdzie Holmes walczy z czarnym charakterem, została stworzona z pomocą komputera. Poza tym uwagę widza statki budujące się w stoczni, maszyny parowe, a obok konie i dorożki. Świat pełen kontrastów. Wszystko to wraz z kostiumami i innymi elementami scenografii trafnie oddaje realizm tamtych czasów. Ogólnie film mi się podobał, ale tylko tyle. Zachwytu nie wzbudził. Stawiam mu szkolną czwórkę. Daniel Bas 7 WAMPIRACI- DEMONY OCEANU „Świat piratów się zmienia, mój chłopcze, a tacy ludzie jak Molucco Wrathe zostają w tyle. Wkrótce zobaczysz coś niezwykłego- nowy wspaniały świat piractwa”. Cheng Li Justin Somper w 2005 roku postanowił wydać swoją pierwszą książkę z serii „Wampiratów”. Natomiast w Polsce jest nam znana dzięki Piotrowi W. Cholewie, który ją przełożył na nasz ojczysty język. Najważniejszą rolę odgrywają w niej bliźnięta, Grace i Connor Tempest. Głównym tematem jest, jak sam tytuł wskazuje, piractwo. Mamy rok 2505. Akcja zaczyna się w Zatoce Księżycowej, na wschodnim wybrzeżu Australii. O dokładnym rozwoju cywilizacji dużo nie wiemy, lecz dla nas zwłaszcza powinno liczyć się jedno. Poziom oceanów się podniósł i nadchodzi nowa era piractwa. Zaczynamy w nim uczestniczyć razem z Connorem, którego z siostrą rozdzielił potężny sztorm. Natomiast z Grace zaczynamy poznawać świat wampiratów oraz tajemniczego kapitana. Zazwyczaj jest tak, że jedną postać się wyróżnia, ja natomiast sądzę, że obydwoje powinni otrzymać pochwałę. Connor za to, że próbuje wejść do świata piratów, a wiadomo, że jest on bardzo niebezpieczny. Na szczęście, ma on szansę dorównać załodze, mimo że jest dużo młodszy (ma 14 lat!), ale za to jest bardzo wysportowany. Natomiast Grace za to, że miała wystarczająco odwagi, by przebywać z wampiratami, które w każdej chwili mogły wyssać z niej krew. Bardzo ważnym wątkiem jest to, że każde z rodzeństwa martwi się, co się stało z tym drugim. Nic dziwnego, bo poza sobą nie mają już nikogo na świecie. Żadnej rodziny, żadnych przyjaciół. Jednak czytając dowiadujemy się, że z czasem każde z nich ma kogoś, na kogo może liczyć. Książka jest bardzo ciekawie napisana, mianowicie myślę o tym, że rozdziały są pisane naprzemiennie, raz o Grace, raz o Connorze. Potrafi to wzbudzić ciekawość i spowodować wywołanie pytania: ale co dalej? Zwykle chodzi o to, że mamy przed sobą ważny moment, a tu bum! Koniec rozdziału i musimy przeczytać następny, by z jeszcze to kolejnego dopiero dowiedzieć się o ciągu dalszym naszej akcji. Jeżeli chodzi o ilustracje, to mamy dwie (nie licząc okładki), na początku i końcu książki. Widnieją na nich Cheng Li oraz Lorcan Furey ( kim są te postacie, dowiecie się czytając). Są one bardzo wiernie oddane opisom i wyobrażeniom czytelników. Moim zdaniem, książka jest fenomenalna. Gdy głębiej się ją analizuje, można dostrzec wcześniej wymienione przeze mnie wartości. Widzimy, jak bardzo ważna jest dla bohaterów rodzina i przyjaciele. Sądzę, że utwór powinien się spodobać, niezależnie od gustu, gdyż jest pisany lekkim stylem. Z przyjemnością można zanurzyć się w tym na wpół realnym świecie. Polecam również następne tomy przygód bliźniąt Tempest. Zatem... piracko– wampiryczna przygoda już czeka! Andżelika Nowaszczuk, 8 WALENTYNKOWE GRANIE! - Pierwsza miłość jest podobno najsłodsza, prawa, kochanie?- pyta Jacek Lilkę. -Przesada, mnie z tobą też jest dobrze. Jacek pyta Lilkę: -Będziesz ze mną chodzić? -A co? Sam się boisz? Dziewczyna do chłopaka: -Obiecałeś, ż latem się pobierzemy! -Pamiętam, kochanie. Ale sama powiedz, czy w tym roku mieliśmy prawdziwe lato? -Dlaczego tak mało kobiet gra w piłkę nożną? -Bo trudno jest znaleźć 11 kobiet, które chciałyby ubrać się tak samo na tę samą imprezę! Jaś pyta dziadka: -Dziadku, czy mnie przyniósł bocian? -Tak. -A moja siostrę Zosię też? -Też. -A ciebie? -Mnie też. Jaś mruga do siostry i pyta: -Powiemy mu prawdę? 9 WIOSENNE PYTANIA I ODPOWIEDZIPANI RENATA MILEWICZ -Kiedy i w jakich okolicznościach postanowiła Pani związać swoje życie ze sportem? -Sport od zawsze towarzyszył mi w życiu. Swoją przygodę ze sportem rozpoczęłam już w piątej klasie podstawówki. Wtedy zaczęłam pierwsze treningi i starty w zawodach. W liceum trenowanie dawało mi wiele satysfakcji, ale myślałam raczej o innych studiach. Jednak namowy trenera i starszej siostry, która była już nauczycielem i trenerem zdecydowały, że rozpoczęłam studia wychowania fizycznego, później również studia trenerskie, które na dobre związały moje życie ze sportem. -Dobre i złe strony bycia trenerem… -Dobrą stroną bycia trenerem jest na pewno stały kontakt z różnymi ludźmi oraz z młodzieżą, praca z nią i zadowolenie z poprawianych przez nich wyników. Praca trenera to stała koncentracja i skupienie oraz umiejętność szybkiego reagowania, to też dreszczyk emocji podczas zawodów i satysfakcja z osiągniętych dobrych rezultatów. Stałe obcowanie ze sportem, z dziećmi i młodzieżą sprawia, że czuję się młodziej. Nie doszukiwałabym się złych stron tej pracy. Może tylko tyle, że coraz trudniej zachęcić młode pokolenie do podejmowania wysiłku, jakim jest trenowanie. -Jakie dziedziny sportu są Pani bliskie? -Jako nauczycielowi wychowania fizycznego wszystkie dyscypliny sportu są mi bliskie. Sport dla mnie to nie tylko praca, ale i pasja, w której chcę się rozwijać, a więc i poznawać coraz to nowe dyscypliny. Jeśli jednak mam wymienić jakąś ulubioną, powiem: lekka atletyka. Przyciąga mnie w niej różnorodność konkurencji, a także piękno i naturalność ruchów. Myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. -Pani ulubione sposoby spędzania wolnego czasu… -Jako dorosła osoba nie mam go za dużo. Praca i rodzina to skuteczny pochłaniacz czasu. Jeśli jednak znajdę chwilę, to spędzam go raczej aktywnie – od wiosny do jesieni najczęściej na działce. Lubię też jeździć na rowerze. Latem i zimą chodzę po górach i biegam. Ostatnio udaje mi się znaleźć trochę czasu na basen i na fitness. Lubię też obejrzeć dobry film czy po10 czytać ciekawą książkę. -Jakiego znanego sportowca stawiałaby Pani za wzór dla innych ? -Nie chcę nikomu narzucać wzoru. Myślę, że każdy powinien być wzorem dla siebie i dla innych. W sportowym rozwijaniu się nie pomoże nam niemy wzór jakiegoś sportowca, a raczej wewnętrzny głos, który sprawi, że systematyczna praca i charakter zaprowadzi nas na szczyt sportowej piramidy. Ja osobiście podziwiam piłkarza ręcznego - Karola Bieleckiego, ponieważ niejeden sportowiec po takim wypadku, jakiemu on uległ, zrezygnowałby ze swojej kariery. Ten jednak pokazał, że w sporcie liczy się nie tylko wynik, ale charakter i postępowanie. Nadal gra i robi to, co lubi. Widać, że pasja to jego życie. -Ulubiona pora roku? -Uwielbiam lato i słońce. Oczywiście jest to czas wakacji i odpoczynku, można się zrelaksować i zapomnieć o problemach, z którymi spotykamy się na co dzień. Ponadto nie trzeba nosić ciepłych rzeczy, dni są długie, rano zwykle wita nas słońce a nie ponura pogoda, można więc poobcować z naturą, wyjechać i poznać wiele ciekawych zakątków. -Lubi Pani wiosnę, bo… -Wszystko budzi się do życia, jest porą szczęścia i radości, kojarzy się z energią, życiem, zaczynaniem wszystkiego od nowa. -Gdyby miała Pani ułożyć wiosenny bukiet, to jakie rośliny, kwiaty i kolory dominowałyby w nim? -Myślę, że dominowałby kolor czerwony, żółty i fioletowy, a bukiet składałby się z: tulipanów, hiacyntów i żonkili ozdobionych zielonymi dodatkami. Uważam, że taki bukiet może świetnie wprawić w wiosenny nastrój. Lubię też konwalie i w maju mój bukiet składałby się wyłącznie z tych kwiatów. pytania zadawały Paulina Góral, Jagoda Kaczocha i Olimpia Warkusz 11 SPORT– MOJA PASJA 17 września 2008 r. pojechałam z rodzicami i siostrą na zawody lekkoatletyczne „Pedro’s Cup Szczecin 2009’. Oglądałam tam jednych z najwybitniejszych sportowców świata, m.in. Monikę Pyrek, Asafę Powella, Tomasza Majewskiego, Annę Jesień. Najbardziej pasjonujący wydał mi się bieg na 100 m. Wtedy też Asafa Powell został okrzyknięty pierwszym sprinterem, który w Polsce pokonał barierę 10 s na 100 m. Czas Jamajczyka wyniósł wtedy 9,89 s. Po obejrzeniu tego mitingu zaczęła się moja przygoda ze sportem. Kilka miesięcy później zapisałam się do klubu MKS Kusy Szczecin i znalazłam się na tym samym stadionie, na którym odbyły się te zawody. Moją trenerką jest pani Renata Milewicz. Jednym z moich największych przeżyć sportowych był udział w finale Ogólnopolskich Czwartków Lekkoatletycznych. Zajęłam tam szóste miejsce w Polsce na dystansie 100 m. Po każdym, nawet najmniejszym sukcesie, jestem coraz bliżej spełnienia mojego największego marzenia- udziału w Igrzyskach Olimpijskich. Sport to nie tylko zwycięstwa i porażki, ale przede wszystkim ciężka praca. Cenię sportowców za silny charakter, wolę walki, rywalizację „fair play” i pokonywanie własnych słabości. Sławni sportowcy biorą również udział w akcjach charytatywnych, pomagając innym. I tak Monika Pyrek brała aktywny udział w świątecznej akcji „Szlachetna Paczka”. Odznaczając się wielkim sercem, są dowcipni i zabawni, jak mój ulubieniec Usain Bolt – mistrz świata na 100 m (9,58 s). Wszystkich zachęcam do uprawiania różnych dyscyplin sportu, ponieważ jest to świetna zabawa i sposób na zdrowie! Anna Kareńska 12 INTERNATIONAL SCHOOL W roku szkolnym 2004/ 2005 Gimnazjum nr 12 przystąpiło do programu „International School” organizowanego przez stowarzyszenie AIESEC POLSKA. W ramach tego przedsięwzięcia studenci z całego świata goszczą w szkołach, gdzie przez kilka dni prowadzą zajęcia, opowiadając (w języku angielskim) o swoich krajach, ich kulturze, zwyczajach itp. Uczą też tolerancji, otwartości, życzliwości wobec tego, co dla młodzieży jest nowe, jeszcze nieznane. Gościliśmy już między innymi studentów z Japonii, Chin, Kolumbii, Indii, Rumunii, Maroka, Niemiec, Nowej Zelandii czy Meksyku. Tematyka zajęć dotyczy przede wszystkim różnorodności kulturowej, zrozumienia, tolerancji. Studenci są przez ten czas ambasadorami swojego kraju i kultury. Wykorzystując takie narzędzia, jak prezentacje multimedialne, warsztaty językowe, dyskusje, przybliżają swoją kulturę innym. AIESEC jest największą na świecie międzynarodową organizacją studencką obecną w ponad 100 krajach. Daje młodym ludziom możliwości zdobycia wiedzy i umiejętności po to, by mogli wesprzeć rozwój swojego otoczenia. Umożliwia zdobycie wiedzy o świecie, grona przyjaciół o podobnych zainteresowaniach oraz pozwala im przekonać się, co chcą robić w przyszłości. W AIESEC Polska Komitet Lokalny Szczecin działa obecnie około 45 członków. To studenci Uniwersytetu Szczecińskiego, Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego, Szczecińskiej, Wyższej Szkoły Administracji Publicznej i Akademii Morskiej. Informacje dostarczyła pani Małgorzata Płachta 13 . 0 14 BRAZYLIJSKIE KLIMATY W ostatnim tygodniu stycznia do naszej szkoły przyjechali studenci z Brazylii, aby opowiedzieć nam o swoim kraju. Lekcję, w której brałam udział, prowadził dwudziestojednoletni Rafael Martelozo Santiago. Opowiadał on o swojej ojczyźnie. Przygotował prezentację na temat swojego kraju, dzięki której mogliśmy poznać zwyczaje, tradycje oraz kulturę Brazylijczyków. Na początku dowiedzieliśmy się, że Brazylia jest ponad dwadzieścia pięć razy większa od Polski. Naprawdę, podziałało to na naszą wyobraźnię, zrobiło wrażenie! Następnie rozmawialiśmy o ulubionym sporcie mieszkańców tego kraju – piłce nożnej. To stamtąd pochodzą najlepsi piłkarze świata. Te informacje szczególnie poruszyły chłopców z naszej klasy! Później gość opowiedział nam o karnawale, czyli największym festiwalu w Brazylii, a nawet na Ziemi. Towarzyszą mu prezentacje, konkursy oraz tańce (samba). Tańczy się na ulicy, a tancerze mają ok. 8 minut na przejście wyznaczonej drogi. Podczas karnawału ludzie są przyjaźni, mili oraz bardzo weseli. W tym momencie każdy z nas zapragnął znaleźć się w centrum takiego karnawału! Dziewczęta oczami wyobraźni widziały siebie w pięknych, barwnych, egzotycznych strojach! Ech, na razie można sobie pomarzyć! Później prowadzący wyjaśnił nam, co oznaczają barwy flagi brazylijskiej: zielony – natura, lasy; żółty – złoto; niebieski – niebo; 27 gwiazd – 27 stanów. Ojczyznę Rafaela Martelozo zamieszkują Europejczycy, Indianie oraz Afrykanie. Mówi się tam w języku portugalskim lub hiszpańskim. Typowym jedzeniem ludzi z tamtego rejonu są orzechy, kukurydza, chleb serowy. Niestety, dzwonek nie pozwolił nam dokończyć lekcji, chociaż student miał przygotowanych jeszcze sporo ciekawych materiałów. Wielka szkoda! Jestem za tym, aby podobnych lekcji, z udziałem takich egzotycznych dla nas gości, było jak najwięcej! Warto poznawać nowych, ciekawych ludzi, otwierać się na świat! Natalia Brammen 15 NA CO KOMU TA WIOSNA? Odkąd zrobiło się cieplej i zniknął śnieg, w powietrzu czuję jakby zapach zbliżającej się wiosny. Niby jeszcze nie czas na nią, ale tak jakoś chciałoby się przyśpieszyć ten moment. No bo, jak by nie patrzeć, mnóstwo z tego korzyści. Cieplej, czyli przestaną mnie wciskać w ten obrzydliwy skafanderek, którego tak nie cierpię. Siorka nabierze ochoty na częstsze przebywanie poza domem, a że mama nie pozwala jej się błąkać, to pod pozorem wyprowadzania mnie na dwór, będzie śmigać do parku – a ja z nią! Wreszcie się dotlenię. Trawka się zazieleni, kwiatki rozkwitną, a ptaki rozkrzyczą – słowem: świat wypięknieje! Życie towarzyskie rozkwitnie! Są też minusy. Jak każda dziewczyna i ja będę musiała udać się do fryzjera. Jest to dla mnie traumatyczne przeżycie z powodu mojej pierwszej wizyty w takim zakładzie – nie będę się wdawać w szczegóły, powiem krótko: „ Bo to zła kobieta była”. Pocieszam się tylko, że nie ja jedna twierdzę, iż fryzjer mnie oszpecił. No cóż, ale przynajmniej chłodniej i wygodniej. Obcięcie futerka obnaża niestety straszną (patrz: nagą) prawdę: moje bujne wdzięki. Przez całą zimę wmawiam rodzince, że to nie tłuszcz, tylko puszyste włosy. Przychodzi jednak moment, że prawdy nie da się ukryć. Od poniedziałku zaczynam więc z siorką uprawiać jogging. W niedzielę sobie dobrze podjem, żeby nie osłabnąć w czasie ćwiczeń. A potem: żegnaj tłuszczyku, witaj zgrabna figuro! Dla urody trzeba się poświęcić (w tłumaczeniu na nasze: jedz w ukryciu przysmaki, a oficjalnie głoś, że jesteś na diecie). Mam nadzieję, że w miarę bezboleśnie przetrwam czas nabywania zgrabnej sylwetki – czego i wam życzę! Do zobaczenia w parku. Żegnam się radosnym, prawie że wiosennym: Hau! Hau! Wasza Mojra. Marta Boniewska 16 OPTYMIZM, CZYLI PRZYPOWIEŚĆ O RADOŚCI Pewnego słonecznego dnia w mieście Smutowo spacerowałam po dziurawej drodze. Miałam nadzieję, że przy takiej pięknej pogodzie spotkam kogoś wyjątkowego. Kogoś, kto będzie autentycznie szczęśliwy. Wczoraj padał deszcz, miałam więc teraz ochotę krzyczeć z radości na widok pięknych, świetlanych promyków słońca. -Uuu, znowu to ohydne słońce- usłyszałam słowa młodej i jakże zasępionej dziewczyny. - Będę miała okropne zmarszczki- dodała. Nie chciałam zwracać uwagi, że zmarszczki mają osoby smutne. Odeszłam. Skierowałam swój wzrok na samotną kobietę sączącą cappuccino. Wyglądała na zmartwioną. Standard w Smutowie. Wzięłam od kelnerki apetyczne ciastko i z uśmiechem podałam je tej kobiecie. Nagle dziewczyna również się uśmiechnęła. „Dziękuję” – powiedziała. Chciałam wykrzyczeć jej moją wdzięczność. W środku odczuwałam szczęście. Kim jestem? Sobą. Nazywają mnie Optymizmem, ale ja to po prostu ja. Adrianna Andrzejczyk 17 TEN, KTÓRY WSKAZUJE DROGĘ... Moim idolem jest znany na całym świecie pisarz – Paulo Coelho. Napisał on wiele książek, przetłumaczonych na równie wiele języków. Jego słowa mają dla mnie bardzo dużą wartość, i za to cenię tego autora. Twórczość Coelho podnosi na duchu, tego jestem pewna. Urzekł mnie tym, że jego powieści są optymistyczne i że przypominają o tym, co jest ważne w życiu. Przypominają, że nie wolno się zatracać w „wyścigu szczurów”. Czytając, mam wrażenie, że każde słowo znajduje się na swoim miejscu, wydaje mi się również, że autor naprawdę pisze od serca, z głębi duszy, to czuć. Wywarło na mnie największe wrażenie to, że każda z jego książek jest inna, ma inny motyw przewodni, ale zarazem każda z nich odpowiada jakiejś części mnie, w każdej mogę odnaleźć coś dla siebie. Twórczość Paulo Coelha utwierdza w przekonaniu, że świat jest niezmiernie skomplikowany i złożony, ale daje również nadzieję. Brazylijczyk przedstawia prawdziwy świat, codzienne problemy i pozwala spojrzeć na to wszystko, co nas otacza, z trochę innej perspektywy. Cenię w Coelho to, że nie podaje on gotowej recepty na szczęście, na wszystkie kłopoty, tylko pozwala czytać między wierszami i odbyć podróż w głąb własnej duszy. Paulo Coelho jest -moim zdaniem- bardzo mądrą osobą, która po prostu dzieli się swoimi doświadczeniami z innymi. Jestem mu wdzięczna za to, że pisze tak wspaniałe powieści, które naprawdę podnoszą mnie na duchu. Sam autor mówi : „Z moimi czytelnikami dzielę się jedynie doświadczeniem. Nie próbuję tłumaczyć im wszechświata. Nie wiem, co oznaczają znaki, omeny. Nie udzielam nauk. Jestem po prostu dobrym kompanem, ale na pewno nie mistrzem. Jestem starszym bratem, nie guru". Ten pisarz jest osobą wartą zainteresowania, jestem mu wdzięczna za wszystkie książki, jakie napisał, za wszystkie wskazówki, których w tych książkach udzielił. Paulo Coelho jest moim idolem, ponieważ robi coś, co kocha i tym samym wielu ludziom wskazuje życiową drogę. Mam nadzieję, że jego twórczość nie zostanie zapomniana, a on sam nadal będzie tworzył tak wyjątkowe książki. Katarzyna Błażewicz 18 WIOSENNE PYTANIA I ODPOWIEDZIPANI IWONA MALIK -Kiedy i w jakich okolicznościach narodził się pomysł pracy w szkole? - Kiedy? Chyba już w szkole podstawowej… Później, jak to często bywa, zmieniłam zdanie i ukończyłam studia w innym kierunku. Po ukończeniu studiów wróciły jednak dość szybko marzenia z lat szkolnych i zaczęłam pracować w szkole. Decyzja taka wymagała troszkę dodatkowych studiów, pracy i czasu, ale raczej nie żałuję. -Jakie są dobre i te gorsze strony pracy w szkole? Zalety mojej pracy… Jest ich dużo. Spełniam się w tym zawodzie. Lubię pracę z młodzieżą, cieszą mnie sukcesy zarówno te w pracy dydaktycznej, jak i również w pracy opiekuna samorządu. Mam na myśli nie tylko moje sukcesy, ale przede wszystkim uczniów. O wadach mojej pracy wolę nie myśleć. Musiałabym wtedy zmienić zawód. A chyba tego nie chcę! -Dlaczego powinniśmy uczyć się chemii? -Chemia jest bardzo związana z naszym codziennym życiem. Każda czynność życiowa: oddychanie, uczucia, mycie, jedzenie, ubranie to chemia. Warto więc o niej troszkę wiedzieć. -Jaki jest Pani stosunek do zwierząt? -Kocham wszystkie zwierzęta. Nie rozumiem tylko ludzi mających w domach gady. Mam wrażenie, ze są to ludzie o bardzo niskim poczuciu własnej wartości. Gady mają swoje środowisko życiowe i dom człowieka wydaje mi się bardzo nieodpowiednim miejscem. Ale ja kocham psy! Zawsze miałam w domu jednego lub dwa i zawsze były to psiaki ze schroniska lub znalezione na ulicy. Nie jestem zwolenniczką posiadania psa z hodowli. Jest tak dużo psiego nieszczęścia na ulicach, we wsiach, w schroniskach. -Które ze zwierząt utkwiły Pani szczególnie w pamięci? -Moje psiaki! Od dziecka przynosiłyśmy z siostrą do domu znalezione na ulicy psy i koty. Wszystkie pamiętam! A najbardziej? Chyba te, które były w moim własnym domu, gdy założyłam rodzinę. Jednego psiaka przyniosłam w bardzo brzydki jesienny dzień, gdy wracałam z pracy. Leżała (była to suczka) taka biedna pod drzewem i pomyślałam, że muszę jej pomóc, ale gdy spojrzałam w jej oczy wiedziałam, że jej nie oddam. I tak została u mnie. 19 Drugi psiak trafił do mnie ze schroniska. Po prostu poprosiłam męża i syna, żeby przywieźli psiaka, który wyda im się najbrzydszy i najbiedniejszy. Przywieźli obraz nędzy i rozpaczy. Była to też suczka- chora, wylękniona, zaniedbana. Dużo czasu upłynęło, zanim doszła do siebie. Ale przez wiele lat żyły wspólnie z nami i zostawiły po sobie mnóstwo miłych wspomnień. Niestety, odejście psiaków z naszego życia zostawiło taki smutek, że długo nie zdecyduję się na kolejnego zwierzaka. -Która pora roku jest dla Pani ulubioną? -Zdecydowanie późna wiosna. Uwielbiam maj i czerwiec. Dlaczego? Bo jest ciepło, zielono, kolorowo, a wszystko wydaje się takie pachnące i świeże. -Z jakich kwiatów składałby się ułożony przez Panią wiosenny bukiet? -Uwielbiam wszystkie wiosenne kwiaty i ich barwy. A moja kompozycja bukietu? Konwalie, zdecydowanie piękne, świeże konwalie. To moje ulubione kwiaty! Dominacja kolorów tworzy się sama: biel i zieleń. -Ulubione, zapamiętane miejsca? -Morze, zdecydowanie morze, zarówno w kurortach, jak i małych miejscowościach. Lubię morze polskie, ale bardziej morza cieplejsze. Miejsce, które najbardziej zapamiętałam? Nie ma takiego miejsca, które szczególnie polubiłam. Sporo zwiedzałam w swoim życiu. W Polsce podoba mi się najbardziej Kazimierz Dolny , a na świecie- będę banalna!- Paryż. -Kto jest dla pani wzorem? -Wzorem dla mnie w wielu sprawach życia jest moja mama. A wielcy i sławni ludzie? Nie mam takiego wzoru. Wielu ludzi podziwiam za ich osiągnięcia i sukcesy, ale nie znam ich życia osobistego, nie wiem, jakimi byli ludźmi. Dlatego nie umiem ich podziwiać. pytania zadały Martyna Bergiel i Paulina Szymkowiak 20 JAK SIĘ ZAKOCHAĆ? Pójść do miejscowej wiedźmy, kupić lubczyk i zjeść go? Szukać czy czekać? Patrzeć komuś głęboko w oczy? Wejść do pieca i… rozpalić swoje serce? Widzieć u kogoś jedynie same zalety? Uważnie czytać horoskopy? Samemu ugotować i wypić wywar z optymistycznych myśli, doprawiony adresem, numerem telefonu i… włosem jej lub jego? 21 JAK SIĘ ODKOCHAĆ? Wmówić sobie, że to fajtłapa? Wypić sok z cytrynyz solą i cukrem? Polecieć na Marsa? Oślepnąć? Rzucić się w wir pracy? Wyruszyć na kolejne łowy? Zająć się... sportem? 22 WALENTYNKOWY ZAWRÓT GŁOWY Święty Walenty patronuje chorym na epilepsję i choroby nerwowe. Legenda głosi, że stało się tak za sprawą niemieckiej etymologii imienia świętego: fallen– padać. Dlaczego został on patronem zakochanych, dokładnie nie wiadomo… Jedni łączą to ze zbieżnością dnia świętego z porą łączenia się w pary ptaków na Wyspach Brytyjskich. Inni tłumaczą to przejęciem pogańskiego zwyczaju wypisywania przez chłopców w przededniu święta bogini dziewcząt (15 lutego) imion swych ukochanych. Na zachodzie Europy święty Walenty patronuje zakochanym co najmniej od XV wieku. Chyba dobrze się stało, że trafieni strzałą Amora mają swoje święto. W Polsce obchodzone jest od kilku (może kilkunastu) lat. Walentynki najzabawniej i najhuczniej obchodzone są w USA i Anglii. Właśnie tego dnia zakochani z wzajemnością bądź bez niej wysyłają sobie serduszka, karteczki z życzeniami i obdarowują się drobnymi prezentami. Tradycja mówi, że życzenia powinny być anonimowe, podpisane „Twój Walenty” lub „Twoja Walentynka”. Polacy coraz chętniej obchodzą Walentynki. W tym szczególnym dniu zarówno osoby młode, jak i nieco starsze, okazują uczucia swoim ukochanym. Nie jest ważne, czy kobieta wręcza upominek mężczyźnie, czy odwrotnie. Ten dzień stanowi okazję do okazania uczućmożna wysłać albo podrzucić kartkę z serduszkami… i czekać na reakcję obdarowanej osoby… Jak co roku z tej właśnie okazji Samorząd Uczniowski zorganizował Festiwal Piosenki Walentynkowej. Stał się on okazją do wspólnego- w rozśpiewanej, lirycznej atmosferze- spędzenia czasu. To impreza na stałe wpisana w tradycję naszej szkoły. Słowo „miłość” jak bumerang powracało w utworach wykonywanych przez: Agnieszkę Mac, zespół „Czerwone arbuzy”, Wiktorię Rembielińską, Paulinę Piliman, Fatimę Radwan, Anię Jagiełło oraz Gosię Frydrychowicz, Stasia Czujkowskiego i Karola Zaiskę, Karolinę Segełyn, zespół „Gwiazdeczki”. Widzowie mogli również wysłuchać „Rozmowy lirycznej” K. I. Gałczyńskiego w wykonaniu Damiana Utlika i Pauli Miluniec. 23 Podsumowaniem tegorocznego festiwalu niech będą słowa usłyszane z ust Alicji i Dominiki, prowadzących całość konferansjerek: „Czym właściwie jest miłość? To pytanie stawiają sobie ludzie tak długo, jak długo istnieje świat. Miłość, radość, a także smutki, jakie za sobą niesie, uniesienia i zachwyty, nieporozumienia, z których się składa, stanowią wciąż niewyczerpane źródło tematów dla poetów, pisarzy, malarzy, tancerzy… Jest ona siłą i energią, bez której ani człowiek, ani świat nie może się harmonijnie rozwijać, ani zaznać szczęścia”. 24 X FESTIWAL PIOSENKI WALENTYNKOWEJ 25 26 MAYDAY II „Mayday II” to sztuka teatralna Raya Cooneya, której reżyserem w szczecińskim Teatrze Polskim jest Stefan Szaciłowski. Premiera miała miejsce w grudniu 2005 roku. Tematem jest podwójne życie Johna Smitha, który w przeszłości miał problemy w życiu prywatnym i które, niestety, zostanie ujawnione. Spokojny z pozoru taksówkarz, John Smith, mający dwie żony i dwoje dzieci, prowadzi takie życie przez dwadzieścia lat. Oczywiście, nikt nie wie o jego sekrecie. Vicki, jego córka (w tej roli Dorota Chrulska) z Mary (Katarzyna Bieschke), poznała przez internet Gawina (Sławomir Kołakowski), który ma tego samego ojca co ona. Dla nastolatków wydaje się to dziwne, więc oboje umawiają się i postanawiają powiedzieć o tym swoim rodzicom. Gavin opowiada mamie, że chce się spotkać z dziewczyną, kiedy Barbara (Małgorzata Chryc-Filary), druga żona Johna, chce iść z nim na kolację. Powstrzymuje syna, żeby poczekał na ojca. Tymczasem, pan Smith dowiaduje się od Vicki, że zorganizowała spotkanie u nich w domu. Zdesperowany, zaczyna robić wszystko, aby za wszelką cenę do tego spotkania nie doszło. Wówczas wszystko by się wydało, a sam byłby zrujnowany przez swoje żony. Wtem pojawia się Stanley Gardner ( Michał Janicki), współlokator Mary i jej męża, ich oddany przyjaciel. John prosi go o pomoc w zapanowaniu nad sytuacją. Ten niechętnie zgadza się, przez co dalsze wydarzenia zaczynają robić się coraz bardziej niewiarygodne, pogmatwane i śmieszne. Akcja zaczyna nabierać coraz bardziej dynamicznego (szalonego!) tempa. Scena podzielona jest na dwa pokoje, które wskazują dwa mieszkania pana Smitha. Na środku stoi kanapa, centrum spotkań bohaterów. Ci z kolei mają codzienne stroje, fryzury dostosowane do rzeczywistości oraz lekką charakteryzację. Przy zabawnych scenach gwałtownie gestykulują, co jeszcze bardziej zwiększa śmiech widowni. Ważne rekwizyty, takie jak telefon, walizki, a nawet płetwy, przyciągają uwagę widzów. Przedstawienie– obejrzane 18 stycznia 2011 roku- bardzo mi się podobało. Świetna komedia, która wywołuje uśmiech na twarzy i dobry humor. Wraz z rozwojem wypadków czekało się w napięciu, jak zakończy się ta cała zwariowana historia. Reżyser umiejętnie ukazał podwójne życie i dwa małżeństwa, współistniejące w tym samym czasie. Zachęcam do obejrzenia, warto czasami się trochę pośmiać i oderwać od rzeczywistości. Karolina Wójcik 27 RÓŻNIĆ SIĘ JEST DOBRZE! Dnia 28.01.2011 w naszej szkole odbył się Dzień Różnorodności Biologicznej. Było to jednocześnie podsumowanie wydarzeń i akcji roku 2010 , obwołanego Rokiem Różnorodności Biologicznej. Za główne cele akcji uznano: przedstawienie młodzieży podstawowych pojęć związanych z różnorodnością biologiczną, zwiększenie świadomości na temat znaczenia ochrony roślin i zwierząt, uświadomienie roli człowieka w zmniejszaniu wpływu różnorodności biologicznej na nasze życie. Dzień ten miał przede wszystkim walor edukacyjny, gdyż wiedza na temat różnorodności biologicznej jest niewielka. Świadomość, że jesteśmy częścią przyrody i musimy o nią dbać, również nie jest wysoka. W większości klas drugich i kilku pierwszych przeprowadzone zostały warsztaty na temat różnorodności. Dyskusja na ten temat była bardzo emocjonująca, jak również bogata merytorycznie. Dodatkowo piątek był dniem, w którym wszystkie klasy mogły przyjść ubrane na wybrany kolor, co dodatkowo pokreśliło wyjątkowy charakter imprezy. Został ogłoszony konkurs na stworzenie dowolną techniką plastyczną nowego gatunku zwierzęcia. Galeria prac plastycznych znajduje się w sali 18D. W ramach obchodów dnia różnorodności klasa 1f udała się do pracowni przyrodniczej na Głębokim, gdzie uczniowie uzyskali podstawową wiedzę na temat pomocy zwierzętom podczas zimy. W najbliższych tygodniach naszą szkołę odwiedzą również doktoranci Uniwersytetu Szczecińskiego, którzy przeprowadzą ciekawe zajęcia warsztatowe związane z fauną Szczecina. Informacje przekazała p. Małgorzata Boniek– Balcerowicz 28 Z WIZYTĄ W PRACOWNI BIOLOGICZNEJ W dniu 26 stycznia 2011 roku klasa 1f Gimnazjum nr 12 udała się do pracowni biologicznej położonej w centrum Lasu Arkońskiego. Celem naszej podróży było dowiedzenie się, jak należy karmić zwierzęta , jakiego pożywienia powinno i nie powinno im się dawać jeść oraz gdzie i jak uzupełniać paśniki dla zwierząt. Najpierw ruszyliśmy sprzed szkoły na przystanek autobusowy znajdujący się na ul. Kołłątaja. Później przesiedliśmy się do tramwaju. Po przybyciu na miejsce strażnicy dzikich zwierząt wskazali nam miejsce, gdzie mogliśmy napełnić paśniki. Nagle naszym oczom ukazały się trzy przebiegające nieopodal sarenki . Była to miła niespodzianka . Pomimo tego zrobiło nam się zimno , więc wróciliśmy do pracowni, a tam podpisaliśmy się jako uczestnicy. Niebawem musieliśmy już wracać do szkoły. Uważam, że wyprawa była udana, ponieważ miałam okazję dowiedzieć się wielu informacji dotyczących zwierząt. Zuzanna Umińska Dnia 26 stycznia 2011 roku wraz z klasą 1f wybrałam się do Laboratorium Biologicznego znajdującego się w Lasku Arkońskim, niedaleko Głębokiego. Pojechaliśmy tam w celu zapoznania sie z gatunkami drzew i karmieniem leśnych zwierząt. Na początku pani przewodnik zaprowadziła nas do paśnika. Jest to miejsce, w którym dzikie zwierzęta mogą jeść. Tłumaczyła , że powinien być głęboko w lesie, gdyż nie chcą uczyć ich zbliżania się do ludzi. Omówiła, czym trzeba karmić sarny , dziki , lisy i te mniejsze np. wiewiórki. Potem mówiliśmy o różnych rodzajach drzew. Niestety, nie znam się na nich i nie mogłam pomóc koleżankom i kolegom odgadnąć, jaki to gatunek. Następnym razem, gdy pojedziemy na podobną wycieczkę, to się lepiej przygotuję. Moim zdaniem, wyprawa to była ciekawa, lecz myślałam , że zobaczę więcej zwierząt poza kilkoma biegającymi w dali sarenkami. Paulina Ponikwia 29 30 O MARZENIACH NASZYCH I NASZYCH PRZODKÓW… Od czasu dzieciństwa naszych dziadków i rodziców zmieniło się wszystko– od ustroju państwa, przez stopę życiową, na stosunku wobec życia kończąc. Wciąż jednak marzymy o czymś znajdującym się poza naszym zasięgiem. Oczywiście przez wpływy kultury zachodniej mamy już pragnienia zbliżone do tych w Niemczech, Anglii czy Francji. Tylko czy jest to dobre? Przykładowo, człowiek posiadający aspiracje będzie chciał wyruszyć za granicę. Z jednej strony to efekt wspomnianej kultury zachodu. Duża część młodych ludzi uważa, że to, co amerykańskie lub zachodnioeuropejskie, jest lepsze od polskiego. Pragnie zamieszkać choćby w Stanach i robić tam karierę. Choć pasuje do nich zdanie: „Cudze chwalicie, swojego nie znacie”, to można ich zrozumieć. Dlaczego nie zdobywać tego, co dla milionów ludzi jest oczywistością? Jeśli jednak mówimy o rzeczach materialnych, ciężko mi to jednoznacznie określić. Wciąż pragnie się rowerów, mieszkań, samochodów, ale upowszechniły się one na tyle, że teraz już nie jest czymś wyjątkowym posiadanie którejś z tych wymienionych rzeczy. Spotykam się jednak z dużym zainteresowaniem elektroniką. Młodzi chcą telefonów, telewizorów, komputerów, konsol i tym podobnych. Im droższe i bardziej udziwnione, tym lepiej. Patrząc na zadane pytanie, to właśnie takie marzenia są odpowiedzią. Chciałbym również poruszyć sferę pragnień uniwersalnych, jakie ma każdy z nas. Te nie zmieniły się ani trochę. Dalej szukamy miłości, akceptacji, zrozumienia. Chcemy zapewnić bezpieczeństwo sobie i naszym bliskim. Takie potrzeby nie ulegają żadnym zmianom, jak długo jesteśmy i będziemy ludźmi, tak długo będą nam towarzyszyć. Właśnie takie marzenia naprawdę się dla mnie liczą. Nie, że moi rodzice chcieli mieć własny samochód, ale to, że chcieli żyć w wolnej, demokratycznej Polsce. Nie możemy oceniać aspiracji pokoleń tylko po żądzach materialnych, ale po ich pragnieniach duchowych. My marzymy, by nasz kraj wreszcie stał się silny jak za dawnych lat, by rządzili w nim ludzie, którzy się do tego nadają, by z dumą mówić o naszym narodzie. Wydaje mi się, że w miarę przejrzyście przedstawiłem część pragnień naszego pokolenia. Część, gdyż z tak wielką różnorodnością ciężko cokolwiek uogólnić. Niestety, jednak marzenia w większości najlepsze pozostają w sferze marzeń. To myślenie o nich i dążenie do ich realizacji sprawiają radość. Później czujemy raczej rozczarowanie lub obojętność... Adrian Wielgos 31 To gra firmy Kullotonn znanej głównie z produkcji Fable i jej kontynuacji. Jak mówi producent, w 2326 roku wojny gangów opanują specjalne boiska, na których same wymierzą sprawiedliwość. My wcielimy się w bossa i trenera takiego gangu… Graficznie gra przypomina FIFA,NFL lub NHL, ale tak naprawdę to połączenie tych wszystkich gier. Na początku, przybierając postać trenera, poprowadzimy swój zespół do wygranej w lidze, a mając dobry skład, wejdziemy do sieci. Za wygranie sezonu czy dobre wyniki w światowych rozgrywkach dostajemy punkty. Wydać je można na łatanie rannych, transfery albo ulepszanie zawodników . Teraz trochę więcej o samej rozgrywce. Zaczynając grę, mamy do wyboru 4 boiska . Obecnie ,,kibole” bez problemu wdzierają się na stadiony, lecz w tamtych realiach nie odważyliby się nawet podejść do barierek. Piłkarze biegają z piłką w ręce jak w NFL ( kto wie, czy nie wbiegnie w ciebie!), odpalają bonusy, strzelając piłkami w ściany boiska jak w słynnym pinballu. Zawodnikom zdarzają się także bójki jak w hokeju… Właśnie dlatego ,,kibole” boją się wejść na boisko. Jest też tryb wieloosobowy. Producent testuje tryb walki 2x2 ze specjalną kamerą przypominającą ,,FIFA 10-zostań gwiazdą”, ale wymagania sprzętowe będą zdecydowanie wyższe, a już teraz gra potrzebuje dobrego komputera. Jeżeli taki multiplayer nie znajdzie się w zestawie, to zostaje tryb ,,Twój klub”, gdzie możesz samemu stworzyć zespół, arenę, logo klubu i zawodników. Na początku wybór jest niewielki, ale z czasem możliwości przybywa. Zawsze, kiedy gram w speedballa, mam wrażenie, że czegoś tej grze brakuje, ale mimo to chętnie sięgam po płytę. Dlaczego? –niesamowita grafika 3D i sam pomysł zajmuje mi czas na kilka dobrych godzin. Fanom futurologii i sportu gorąco polecam. Jestem pewien, że gra się wam spodoba. Daniel Bas 32 TRADYCJE MIASTECZKA PINZOLO We włoskim miasteczku Pinzolo- w Dolomitachpraktykuje się wiele dawnych tradycji, jakimi są np. Marsz Trupów, wybory miss krów czy huczne obchody Faragosty, co w naszym języku oznacza Święto Matki Boskiej Zielnej. Marsz Trupów. Ma on na celu przypomnienie ludziom z pobliskich wiosek, że na każdego przyjdzie koniec, bez względu na pochodzenie i rangę społeczną, śmierć czeka wszystkich. Obrzędy te zaczynają się wieczorem przy starej kapliczce. Tam właśnie gromadzą się ludzie, by uczestniczyć w ceremonialnym marszu. Procesję rozpoczyna ok. stu aktorów. Na czele jedzie Śmierć na czarnym koniu . Za nią kroczą ludzie przebrani w stroje ze średniowiecza odpowiadające różnym stanom społecznym. Możemy wśród nich wyróżnić biskupa, króla, żebraka, papieża, duchownego, rycerza, setnika, szlachcianki i niepełnosprawnego chłopca. Każde z nich ma u boku własną śmierć. Za nimi dumnie kroczą trzej mroczni żniwiarze grający na dudach złowrogą melodię. W ten sposób rozpoczyna się marsz. Trwa on około 15 minut do pół godziny. Pochód kończy się przy kapliczce San Vigilio, gdzie zaraz potem rozpoczyna się przedstawienie. Widać tam rozstawioną scenę, na której za chwilkę zagrają aktorzy. Znajduje się na niej ukrzyżowany Jezus, koło którego z lewej strony stoi anioł, a z drugiej- diabeł. Na podeście można zauważyć siedemnaście pustych miejsc, obok- plac wyglądający jak pole bitwy. Nad nim unoszą się opary sztucznej mgły. Gdy już się ściemni, zaczyna się spektakl. Najpierw puste miejsca wypełniają aktorzy biorący udział w marszu, tacy jak biskup, szlachta i pozostali z wyżej wymienionych. Śmierć każdego ustawia się za nim. Trzej mroczni żniwiarze wraz z główną Śmiercią zajmują swe miejsca koło Chrystusa. W pobliżu znajduje się rama służąca za lustro. Po obu jej stronach ustawione są dwie bliżniaczki, które w tym samym czasie wykonują te same ruchy, co robi wrażenie lustrzanego odbicia. Gdy już jedna z dziewcząt skończy swoją kwestię, odchodzi od lustra i podchodzi do każdej postaci, np. do biskupa i rozmawia z nim, od czasu do czasu wyrzucając mu, co złego uczynił. Następnie na scenę wchodzi Śmierć, wzywając do siebie każdego po kolei. Postacie te na swój sposób starają się przekupić śmierć, lecz wszystkie starania idą na marne. Nie interesują jej pieniądze. Traktuje wszystkich na równi, z dystansem, obojętnie. Właśnie stąd się wzięło pojęcie demokratycznej śmierci. Zaraz po tym akcja przenosi się na pole bitwy, gdzie odważniejsi z ludzi starają się z nią 33 walczyć. Mgła w pewnej chwili się zagęszcza. Słychać strzały armat. I nagle… znów ta złowroga melodia. Śmierć triumfalnie wjeżdża na plac, po czym zsiada z konia i wraz ze swymi sługami podchodzi i każdemu z buntowników ścina głowę. W najmniej oczekiwanym momencie słychać łoskot niczym grzmot pioruna. Jezus powstał z martwych! Wszyscy ludzie wstają z grobów i podążają za nim. Nie da się tego opisać słowami. Trzeba tam być i to zobaczyć, by poczuć w pełni magię tego spektaklu! Następnym pięknym świętem jest Faragosta. W trakcie tych obrzędów mieszkańcy okolicznych wsi zbierają się w jednym z kościołów, by dziękować Matce Boskiej za płody ziemi, jakimi obdarzyła ich w danym roku. Najpierw ludzie w swoich domach jedzą uroczystą kolację, po czym wraz ze swymi rodzinami udają się do małej mieściny, sąsiadującej z Pinzolo, o nazwie Carisolo- na festyn. Tam bawią się, tańczą, śpiewają i biorą udział w rozmaitych konkursach. Przed godziną 12 w nocy na schodach prowadzących do wnętrza kościoła w Carisolo, uwalniana jest mgła zabarwiona na czerwono- pomarańczowo. Widok ten zapiera dech w piersiach! Gdy wybija północ, niebo zaczynają rozświetlać fajerwerki o różnych kształtach. Wśród nich można znaleźć serca, obrączki oraz klasyczne fontanny. Przez chwilkę można się poczuć jak w świecie baśni. Latem organizuje się tam naprawdę wiele festynów, ale ten, moim zdaniem, jest naprawdę godny uwagi. Są to wybory miss krów. Wszyscy hodowcy zwierząt, raz do roku urządzają małe wybory miss. Przygotowania nie trwają długo. Na miejscu sceny z przedstawienia „Marsz trupów” stawiany jest duży namiot. Wokół niego umieszcza się stoiska z dawniejszą żywnością. W dzień festynu gotuje się polentę. Jest to gotowana kasza kukurydziana, którą kiedyś w trakcie kryzysu jadło się we Włoszech. Następnym przysmakiem są pieczone jadalne kasztany. Gdy zapadnie zmrok, zaczynają się wybory, lecz jeszcze przed nimi rozpoczyna się loteria. Główną nagrodą zazwyczaj jest cielaczek. Po ogłoszeniu wyników zabawy właściciele wraz ze swymi krowami ustawiają się na podeście. Niektóre zwierzęta przystrajane są brokatem. Kolejno po każdej konkurencji odpadają dwie krowy. Każda dostaje swój dzwonek na szyję. Gdy już wybierze się najpiękniejszą, następuje przekazanie korony oraz welonu od zeszłorocznej królowej dla tegorocznej miss. Po uroczystej ceremonii koronacyjnej festyn się kończy. W tym miasteczku jest oczywiście dużo więcej świąt, tradycyjnych ceremonii, festynów, lecz wybrałam te, które według mnie, są godne zainteresowania. Często wracam do nich we wspomnieniach. Dla takich chwil naprawdę warto żyć! Aleksandra Smejlis 34 SPOTKANIA ZE ŚMIERCIĄ W PINZOLO 35 PLACKIEM... PRZED BABĄ! Nie możemy tego przemilczeć! Musimy o tym wspomnieć! Niedawno obchodziliśmy Dzień Kobiet! Życzymy Wam– panie, dziewczęta, kobietki, kokietki…- tłumów mężczyzn u Waszych stóp oraz powodzi kwiatów! Specjalnie dla naszych dam dedykujemy– z przymrużeniem oka- kilka fraszek Jana Sztaudyngera. „Kobiety jak monety, Dwie mają strony, Niestety!” „Aby prawdę powiedzieć, Musiałaby jej nie wiedzieć”. „Prosił: -Pocałuj! A ona odrzekła lekko zdziwiona: -Czyżby to była praca zlecona?” „Ach, czy mi jest sądzone, Przegadać kiedyś żonę?” „Przed siecią Twych warkoczów Ratunkiem jest spuszczenie oczów”. „Herod umarł już dawno, Wiadomo– chłop słaby. Pozostały na wieki Tylko herod– baby”. 36 PAJĄCZEK MACIUŚ W pewnym mieście, przy ulicy Kwiatowej mieszkała sobie mała dziewczynka. Miała na imię Lenka. Jej rodzice dużo pracowali, a ona zostawała pod opieką swojego starszego brata. Brat Lenki nazywał się Kuba. Był o dziesięć lat starszy od siostry i w głowie mu było tylko oglądanie telewizji oraz gry komputerowe. Dziewczynka chodziła do przedszkola przy ulicy Porzeczkowej. Miała wiele koleżanek. Pewnego dnia, gdy wracała z bratem z przedszkola, zobaczyła na placu zabaw swoją najlepszą przyjaciółkę, Beatkę. Dziewczynka kręciła się na karuzeli, a Lenka postanowiła do niej dołączyć. -Kubuuuś, mogę iść do Beatki na karuzelę? – zapytała wesoło brata. -Nie będę tu z tobą siedział – odparł niemiło chłopak. – Właśnie zaczyna się mój ulubiony serial w telewizji! -To mogę iść sama? -Dobrze. Tylko wróć, zanim przyjdą rodzice. I nie mów im o niczym! – powiedział Kuba. Chłopak zniknął w drzwiach klatki schodowej, a dziewczynka pobiegła się bawić. Po jakimś czasie Lence i Beatce znudziła się zabawa na placu. Poszły więc do parku. Było coraz później. Zaczęło się już ściemniać, ale dziewczynki dalej bawiły się w chowanego. Beatka szukała przyjaciółki już dość długo, gdy nagle usłyszała jej krzyk. Szybko zorientowała się, skąd dochodzi głos. Pobiegła w tamtą stronę. Lenka stała roztrzęsiona za dużym krzewem. Gałęzie dookoła dziewczynki były oblepione pajęczyną. Siedziało na niej kilka dużych pająków. To dlatego Lenka tak się przeraziła. -Beatko, Beatko! Wyplącz mnie z tego! Proszę, ratuj! Tak się boję! – wołała. Koleżanka próbowała uwolnić Lenkę z pajęczyn, ale na nic jej starania. Na dodatek robiło się ciemniej i ciemniej. A największy pająk podchodził do dziewczynek coraz bliżej i bliżej. -Idź sobie, idź – krzyczała Beatka i machała rękoma. – Uciekaj stąd! Nie, zaraz, stójcie... – uspokajał je pająk. – Chcę się tylko z wami poznać, zaprzyjaźnić. Mam na imię Maciuś, a wy? -Ja mam na imię Beatka – powiedziała niepewnie jedna z dziewczynek. A ja Lenka – druga dziewczynka wciąż jeszcze była przerażona. Beatka była odważniejsza i poprosiła pająka Maciusia, aby wyplątał jej przyjaciółkę z paję37 czyny. Kiedy Lenka była już wolna, obie zaczęły rozmawiać z pająkiem. -Czy pająki robią ludziom krzywdę? – dopytywała Lenka. -Ależ skąd! Jesteśmy bardzo pożytecznymi stworzeniami. Boimy się was bardziej, niż wy nas – odrzekł pająk Maciuś. -Naprawdę? – nie dowierzała Lenka. – A tak strasznie wyglądacie... -Tak, wiem. To nasze odnóża i kilka par oczu sprawiają takie wrażenie. Ale tak naprawdę jesteśmy bardzo przyjaźni – przekonywał pająk. Rozmowę przerwało im głośne nawoływanie: -Lenka, Lenka, gdzie jesteś? -Beaaaatka! Beaaaaatka! To mamy szukały swoich córek. Maciuś, na widok dorosłych, schował się szybko. Do przyjaciółek podbiegli rodzice, którzy bardzo się o nie martwili. Kiedy Lenka była już w domu, tata przeprowadził z Kubą poważną rozmowę o tym, jak powinien opiekować się swoją młodszą siostrą. Chłopak, obrażony, zamknął się w swoim pokoju. Wybiegł z niego po chwili z krzykiem: -Tam jest pająk! Zobaczyłem pająka! Tata już trzymał w ręku gazetę. Chciał się szybko rozprawić z intruzem. Lenka złapała go w ostatniej chwili za rękaw. Zawołała: -Tato, nie wolno zabijać pająków. Są bardzo pożyteczne i niegroźne. Sam zobacz! Dziewczynka wzięła pająka na rękę i położyła go na parapecie za oknem. -Kochanie, od kiedy ty się nie boisz pająków? – zaciekawiła się mama. -To długa historia, mamo. Jestem zmęczona. Muszę iść spać. Dobranoc! – powiedziała Lenka, zostawiając swoich rodziców w osłupieniu. bajkę współtworzyli uczniowie: Oskar Rogowski, Wiktoria Szaratkiewicz, Magda Grucka, Ada Bilska, Agnieszka Malinowska 38 ŚCIĄGANIE – CZY TO NAJLEPSZE WYJŚCIE? Ściągać albo nie ściągać, oto jest pytanie - zadumałem się prawie jak Hamlet. Problem wydał mi się tak samo trudny, jak ten dręczący duńskiego księcia. Siedziałem tępo wpatrzony w ścianę, a przez głowę przelatywały mi wszystkie nauki dawane w dzieciństwie. ,,Nie oszukuj” – a więc nie ściągaj, bo ściąganie jest przecież oszukiwaniem egzaminatora, nauczyciela, mamy i całego mnóstwa innych osób. Jest to udawanie, że wiem, podczas gdy nie wiem, nie umiem. ,,Nie kradnij!” – a przecież ściągając kradnę cudzą myśl, cudzą pracę i podsuwam ją jako swoją. ,,Nie leń się!” – mówiła mama i wszystkie ciotki, gdy odkładałem zrobienie czegokolwiek ważnego ,,na potem”, by jeszcze przez chwilę oddać się niezbyt mile widzianym przez dorosłych zajęciom jak wysokie kopanie piłki na boisku. Nagle ogarnęło mnie przerażenie! Jak to?! Żyć bez ściągania?! Czy to w ogóle jest możliwe?! Nie, nie i jeszcze raz nie! Żyć bez ściągania się nie da! Wyobrażam sobie siebie w różnych szkolnych sytuacjach... Przychodzę rano do szkoły i nagle uświadamiam sobie, że zapomniałem odrobić lekcje z ...wszystko jedno z czego. Jedyny ratunek to ściągnąć pracę od kolegi, który aktualnie nie przeżywa moralnych rozterek i daje ściągnąć. Albo ta matematyka… Siedzę nad zadaniem, męcząc się, ale nic nie wychodzi. Zniechęcony do dalszych wysiłków umysłowych zamykam i odkładam zeszyt z postanowieniem przepisania od kogoś z klasy. Także na egzaminach przydatną może być dobrze przygotowana ściągawka. Nad stroną techniczną przygotowania ściąg pracowały całe pokolenia uczniów, doprowadzając je do perfekcji. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nauczyciele też kiedyś chodzili do szkoły i znane są im wszystkie chwyty i nie dają się nabierać. Chyba, że ktoś czegoś nie dostrzeże... Ryszard Łukaszuk 39 CZY WIESZ, ŻE… Stonogi wcale nie mają stu nóg ? Gatunki tej grupy mają tylko kilkanaście par odnóży. Od dwudziestu do czterystu par nóg posiadają krocionogi – przedstawiciele grupy wijów. Nie wszystkie zwierzęta mają narządy słuchu na głowie? U niektórych motyli nocnych odpowiednik błony bębenkowej znajduje się na środku tułowia, a u pająków i świerszczy na nogach . Czerwona część truskawki wcale nie jest owocem? Jest to zmodyfikowane dno kwiatowe. Owoce to małe, żółte ziarenka przyczepione do jego powierzchni. Wszystkie pomarańcze „Noweliny” pochodzą od jednego drzewa? W XIX w. na terenie Brazylii rosło wielkie drzewo. Rodziło pomarańcze bez pestek. Wszystkie „Noweliny” istniejące dziś na świecie pochodzą ze zrazu pobranego od tego mutanta i zaszczepionego na innym drzewie. Światło białe jest mieszaniną wszystkich kolorów? Kiedy Isaac Newton przystąpił do badania światła, skierował je na szklany pryzmat, który odchylił każdą falę składową o inny kąt i utworzył tęczę kolorów. Następnie wstawił do przyrządu drugi pryzmat, który ponownie „ złączył ” całą tęczę, w wyniku czego znowu powstało białe światło. Niektóre rośliny nie potrzebują chlorofilu do przeprowadzenia procesu fotosyntezy? W 1971 roku biolodzy odnaleźli bakterię żyjącą w środowisku słonym (tzw. halobakterię). Organizm ten jest zdolny do przeprowadzenia procesu fotosyntezy bez chlorofilu. Słowo galaktyka pochodzi od wyrazu greckiego „ galaktikos ” oznaczającego „ mleczny ”? Zapewne widok Drogi Mlecznej przypominał Grekom mleko rozlane na niebie. 40 Oczy nowo narodzonego dziecka są błękitne? Dzieje się tak, ponieważ małe cząsteczki materii w tęczówce rozpraszają przede wszystkim światło niebieskie, tak jak cząsteczki powietrza. Kolor oczu dziecka może zmienić się po pewnym czasie, kiedy wytworzy się w nich pigment, który nada oczom właściwy kolor. Plamy na Słońcu wydają się ciemne, lecz również świecą ? Wysyłają one nieco mniej światła niż ich otoczenie. Tę różnicę intensywności promieniowania oko odbiera jako ciemną plamę. Najdziwniejszymi zwierzętami są przedstawiciele typu Pogonophora? Żyją na dnach oceanów, skupione wokół ujść hydrotermicznych. Są to czerwone „robaki”, budujące długie, twarde rurki, w których żyją. Osiągają długość siedem i pół metra. Królowa pszczół odbywa lot godowy tylko raz w życiu ? Po osiągnięciu dojrzałości opuszcza gniazdo i odbywa gody wraz z trutniami. Ciało człowieka składa się z około dziesięciu bilionów komórek ? Rozmiary komórek bardzo się różnią. Średnica najmniejszej komórki wynosi tylko kilka tysięcy średnic atomów. Egipcjanie zdefiniowali jedną godzinę jako dwunastą część czasu między wschodem a zachodem słońca ? Oznacza to, że dla Egipcjan długość godziny zmieniała się z dnia na dzień, a także była inna w ciągu dnia niż nocy. Ciekawostki opracowały na podstawie „1001 spotkań z nauką” J. Trefila Paulina Góral i Oliwia Poterucha 41 FAIR PLAY W SPORCIE I W ŻYCIU! W piątek 11 marca 2011 roku odbył się Międzyszkolny Turniej Halowej Piłki Nożnej Chłopców o Puchar Przewodniczącego Rady Osiedla Niebuszewo, pana Lucjana Rudnickiego. Zawodom przyświecały szczytne cele: propagowanie zasady „fair play”, budowanie więzi koleżeńskich, uczenie szacunku dla przeciwnika, współpraca ze środowiskiem lokalnym. Do zmagań przystąpiły gimnazja z terenu osiedla, z których każde wystawiło po dwie reprezentacje. Zawodnicy rywalizowali w dwóch grupach- zespoły klas I i II oraz III. Po oficjalnym otwarciu turnieju rozpoczęły się rozgrywki. Mecze odznaczały się wysokim poziomem umiejętności piłkarskich, którym towarzyszyły wielkie emocje uczestników i widzów. Klasyfikacja końcowa przedstawiała się następująco: rywalizacja klas I i II– I miejsce Gimnazjum nr 5, II– Gimnazjum nr 12, III– Gimnazjum nr 6, IV– Gimnazjum nr 2; rywalizacja klas III– I miejsce Gimnazjum nr 6, II– Gimnazjum nr 12, III– Gimnazjum nr 5, IV– Gimnazjum nr 2. Po zakończonych rozgrywkach zostały wręczone puchary i dyplomy drużynom oraz statuetki dla najlepszego strzelca, zawodnika i bramkarza. Wszyscy biorący udział w zmaganiach otrzymali upominki. Informacje przekazał nauczyciel w-fu, pan Grzegorz Mroczek 42 Z OSTATNIEJ CHWILI… Słuchając słów Papieża... 14 marca br. w naszym gimnazjum w ramach rekolekcji wielkopostnych zorganizowano spotkanie z poezją Karola Wojtyły. Wydarzenie to miało przybliżyć gimnazjalistom twórczość poetycką papieża Polaka. Około godziny 9.15. wszyscy uczniowie zasiedli w szkolnej auli. Na scenę weszli ksiądz Dawid wraz z Adrianem Wielgosem. Przywitali nas oni i wprowadzili w nastrój zadumy, który panował już do końca spotkania, czyli do godziny 10.15. Zaraz potem obejrzeliśmy bardzo ciekawą prezentację multimedialną o życiu Jana Pawła II. Punktem kulminacyjnym spotkania były udane występy recytatorów, którzy deklamowali utwory Karola Wojtyły. Na koniec popis umiejętności oratorskich dał Łukasz Marchewka, który opowiedział kilka anegdot z życia Jana Pawła II. Słuchaczom najbardziej podobała się historia zatytułowana „Na księdza”. Spotkanie zakończyło się piosenką z repertuaru Seweryna Krajewskiego. Uważam, że to wydarzenie dużo wniosło do mojego życia. Poznałam nowe wiersze i dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Bardzo się cieszę, że mogłam w nim uczestniczyć. Katarzyna Błażewicz Moc poezji… Chciałabym podziękować wszystkim odważnym za udział w konkursie „Wyciągnij wiersze z szuflady”. Niezwykle miło było poznać Wasz sposób widzenia świata, w którym dostrzegacie takie wartości jak: miłość, tolerancję, nadzieję, naturę oraz patrzenie na życie z uśmiechem. Poetyckimi przemyśleniami i wzruszającym słowem wykazała się Nikola Mizgier z kl. 2e i to ona zdobyła I miejsce. Przyroda okazała się dla zwyciężczyni prawdziwą inspiracją. II - równie ważne- miejsce zajęła Katarzyna Błażewicz z kl. 3d. III miejsce przyznano Andżelice Nowaszczuk z kl.1e i Pauli Misiunie- uczennicy kl. 2d. Pozostałym uczestniczkom konkursu (Zuzannie Umińskiej, Aleksandrze Pociej, Paulinie Ponikwi, Natalii Mądry) również gratuluję i życzę natchnienia w dalszych literackich zmaganiach. A teraz zachęcam wszystkich do lektury utworów naszych szkolnych poetek! polonistka– pani Magdalena Bukowicka 43 Tylko mnie kochaj, Jak łąka zieleń, Dla mnie to wiele znaczy. Unieś mnie we śnie, złoty aniele, Gdzie świat już nas nie zobaczy. Nie bój się złego świtu, Co znowu jak cień cię zabierze. Wspomnij chwile piękne, Słowa wyszeptane, Gdy pachnę jak kwiaty świeże. Na palcach cicho się wkradnij, Mym sercem i duszą zawładnij. Zaprowadź do swego świata I kochaj tam niezliczone lata. Gdy słońce blask swój utraci, Oświetlaj mi życia drogę. Jak ptak leć ze mną stale, Gdy w przestrzeń wzbić się nie mogę. Radości poruszaj wiatrem, Co smaga me blade policzki, Nad horyzontem tańcz ze mną, Pobiegnij w bezkresne uliczki Za rękę mocno mnie trzymaj, Jak gdyby czas nas ominął. Podaruj mi szczery uśmiech, Słodki jak czerwone wino. Nikola Mizgier 44 Z NUTĄ LEKCEWAŻENIA Och, bezczelny! Dookoła jeszcze chłodno I dość wcześnie robi się ciemno. A on? Cóż za zuchwalec! Przecież jeszcze nosimy ciepłe kurtki I czapki. Ironio! Jak obcesowo, jak nonszalancko Wyrasta z ziemi Pierwszy przebiśnieg. Podoba mi się jego Przekora. Przecież dopiero stopniał pierwszy śnieg. Zbliżamy się do wrót Jak z tajemniczego ogrodu. Pozostawiła je zima, Kluczem będzie wiosna. Katarzyna Błażewicz 45 LIST DO MIŁOŚCI Kochana miłości! Robiłam, co mogłam, Ale nie wyszło. Miałam zadzwonić, Ale zgubiłam Twój numer. Nie zdziwię się, jeśli ten list nie dojdzie, Zgubiłam Twój adres. Myślałam, że dam sobie radę bez Ciebie. Niestety, nie wyszło. Wiele się zmieniło, gdy odeszłaś. Świat moich znajomych rozsypał się, gdy tylko odeszłaś. Nie zostawiłaś dla nich nic. Mogłaś być moją jedyną nadzieją, ale Ty odeszłaś! Więc proszę Cię oficjalnie, wraz z przyjaciółmiNie odchodź od nas tak nagle, Bo to boli, a potem jest tylko smutek i pustka. To tyle. Teraz rzucam ten list W ciemną noc, na wiatr za mym oknem. Mam nadzieję, że Ty, Miłości, Otrzymasz go, przeczytasz, A potem do nas powrócisz. Andżelika Nowaszczuk 46 NADZIEJA Znam taki głos… Kiedy wszyscy dookoła znikają Tylko ja krzyczę Ale znam taki głos… Bardzo piękny głos… Chociaż zamarzam I wszędzie jest tak ciemno To znam taki głos… Głos, który wyrywa mnie z tego koszmaru Głos, który sprawia, ż nie muszę już krzyczeć Odnajduję go, odnajduję dom Bo znam taki głos Który zapala nadzieję. Paula Misiuna 47 Jak pąki wonnych kwiatów, Jak miód od pszczół złotych, Tak właśnie pachnie lato Na łąkach wśród spiekoty. Przez dłonie wiatr przepływa, Unosząc ptaków dźwięki. Tuż obok pod stopami Szepce strumyk swe piosenki. Złote żyto w słońcu błyszczy, Tańczą brzozy pod chmurami, Kolorowej tęczy barw Głaszczą twarze promieniami. Ciągłe wschody i zachody Tam gdzie lekkie jest powietrze, Świerszcze nucą swoje pieśni, A świt dżdżystym wita deszczem. Księżyc nocą się przechadza Przez spokojne, pstre ulice. Gwiazdom zdradza w zaufaniu Swe najskrytsze tajemnice. Gdy bociany odlatują, Aż się łezka kręci w oku, Bo przyroda to kraina, W której wiecznie gości spokój. Nikola Mizgier 48