Laurence Freeman OSB Wirus perfekcjonizmu

Transkrypt

Laurence Freeman OSB Wirus perfekcjonizmu
Laurence Freeman OSB
Wirus perfekcjonizmu
Meditatio Talks 2010A
5. Drobne akty życzliwości
Kiedyś zapytano o. Maina „Jak w najlepszy sposób przygotować się do medytacji?”
Udzielił odpowiedzi, która wtedy mnie zaskoczyła. Oczekiwałem, że powie:
„Najlepszym sposobem jest przeczytać fragment Pisma Św., posłuchać muzyki
kontemplacyjnej, przygotować się poprzez ćwiczenia rozluźniające ciało.”, albo jak
często powtarzał: „Cisza jest najlepszym przygotowaniem do medytacji”.
Tym razem jednak, powiedział: „Najlepszym sposobem przygotowania do medytacji
są drobne akty życzliwości.” Drobne akty życzliwości – nie wymaga to, jak sądzę,
zbyt wielu wyjaśnień. Życie pełne jest sytuacji, które są okazją, aby okazać sobie
sympatię, troskę, życzliwość, uprzejmość, aby wyjść odrobinę w stronę drugiego
człowieka, okazując, że go szanujesz i że zależy ci na nim, szczególnie wtedy kiedy
widzisz, że jest w potrzebie, gdy czuje się samotny lub przygnębiony, gdy czuje się
przegrany. Może dzięki okazanej życzliwości odkryje, jest posiada wartość w twoich
oczach – taki drobny akt życzliwości, sam w sobie jest dzieleniem się prawdziwą
obecnością.
Drobne akty życzliwości są dla nas dostępne, jako praktyka duchowa, stale, więc idąc
za wskazówką o. Johna nieustannie możesz przygotowywać się do kolejnej medytacji,
wciąż pamiętając, że ostateczna Obecność jest celem twojego życia. Sądzę, że jeśli
tego nie zrozumiemy, wówczas nasze Jej doświadczenie w czasie mszy, przed
tabernakulum, czy też w naszym sercu okaże się niedostateczne.
Sposób, w jaki wspólnie dzielimy życiową przestrzeń, razem pracujemy, a nawet
wtedy, gdy odpowiadamy na prośbę nieznajomego na ulicy o wskazanie drogi, te
drobne akty życzliwości mogą zmienić czyjąś decyzję, mogą pomóc porzucić smutek
lub wyjść z chwilowej depresji. W stresujących warunkach współczesnego,
pędzącego na oślep życia, łatwo jest we wzajemnych kontaktach zagubić uprzejmość.
Nie mamy czasu na jej okazywanie i aby dostrzec takie okazje, musimy rzeczywiście
zaangażować się, musimy być uważnymi.
Dobrym sposobem, by to zrozumieć jest przypowieść o Miłosiernym Samarytaninie.
W tamtych czasach, gdy opowiadał ją Jezus, była to opowieść bardzo kontrowersyjna,
ponieważ jej pozytywny bohater Samarytanin, pomógł Żydowi. Te dwie grupy nie
żyły ze sobą w dobrych stosunkach, można nawet powiedzieć, że wprost się
nienawidziły. Nazywali siebie wzajemnie zdrajcami, oskarżali o złamanie
Przymierza:
„Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie
tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego,
odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak
samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś
Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył,
wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i
winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował
go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: Miej o nim
staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał.” (Łk 10, 30-35)
Ojcowie Kościoła podali piękne objaśnienie tej przypowieści. W ich interpretacji
człowiek napadnięty przez zbójców to Adam, to my, cały rodzaj ludzki. Miłosierny
Samarytanin to sam Jezus. Jerozolima, skąd podróżował człowiek to raj, z którego
wyszliśmy, aby odbyć naszą pielgrzymkę życia, a Jerycho, do którego on szedł,
oznacza nasz świat. W zbójcach Ojcowie dostrzegli negtywne namiętności, czy też
wrogie nam siły życia, wszystko to, co się nam w nim nie udaje. Kapłan
symbolizował prawo, lewita – proroków. Rany zadane człowiekowi napadniętemu
przez zbójców są ranami grzechu. Osioł na którym Samarytanin złożył ciało rannego
jest ciałem Chrystusa. Gospoda, do której go zabrał to Kościół, a gospodarz to głowa
Kościoła. Wreszcie obietnica Miłosiernego Samarytanina, że powróci w drodze do
domu, oznacza obietnicę powtórnego przyjścia Chrystusa.
W tej interpretacji to przejmująca historia zbawienia, od Księgi Rodzaju po
Apokalipsę. Nie wolno nam jednak zapominać, że w jej centrum znajduje się
wydarzenie z życia codziennego. Ten człowiek idzie drogą i widzi leżącego na niej
rannego, swego bliźniego, który potrzebuje pomocy. Widząc go, przerywa swoje
codzienne życie dla drobnego, a może właściwiej byłoby tutaj powiedzieć, wielkiego
aktu życzliwości i miłosierdzia.
Jego czyn nie miał nic wspólnego z perfekcjonizmem. To odpowiedź w chwili
obecnej, z głębi doświadczenia miłości i pokoju, które odnajdujemy w naszych
własnych sercach. Nie chodzi o to, by czekać na to, aż będę lepszym niż jestem, lecz
działać teraz, będąc tym, kim jestem. Thomas Merton powiedział, że spędził wiele
czasu rozmyślając na temat świętości i doszedł do wniosku, że: „Być świętym
oznacza dla mnie być sobą. Dlatego problem świętości i zbawienia jest w
rzeczywistości kwestią poznania, kim jestem i odkrycia mojego prawdziwego "ja"”.
W ten sposób, duchowość zmusza nas do spojrzenia raz jeszcze na świat, w którym
dokonujemy podziału na my i oni. Życie chrześcijańskie, jeśli jest praktykowane w
poczuciu pełni i życzliwości, a nie w dążeniu do nienaganności i perfekcjonizmu,
staje się katalizatorem przyjaźni, jedności, współpracy i usuwania barier
międzyludzkich.
Drobne akty życzliwości i nasza codzienna medytacja to zasadnicze aspekty i części
budowania chrześcijańskiego życia.
Przekład: Janina Suchocka
Copyright: wccm.pl