horyzont:Layout 1.qxd
Transkrypt
horyzont:Layout 1.qxd
Publikacja współfinansowana przez Szwajcarię w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej OD WY DAW CY: Platforma karpacka dla wszystkich DAWID LASEK R ok 2015 będzie rokiem trudnym dla współpracy terytorialnej w Karpatach. Można powiedzieć, że będzie okresem przejściowym, w którym z jednej strony wszyscy aktorzy transgranicznych przedstawień odczują przestój w funkcjonowaniu programów unijnych wspierających współpracę transgraniczną, z drugiej będą musieli przejść kolejny egzamin dojrzałości z zakresu całościowego przygotowania się do absorbcji środków w perspektywie 2014-2020. Co oznacza druga z tych okoliczności? Otóż, być może po raz pierwszy mamy szansę na precyzyjne zaprogramowanie swoich działań na poziomie strategicznym jako Euroregion, i na poziomie operacyjnym w oparciu o instytucje współpracujące w jego ramach, tak aby nowa „fala” pieniędzy europejskich zaczęła pracować na faktyczny rozwój współpracy karpackiej. Patrząc na doświadczenia poprzedniej perspektywy, jako instytucja odpowiedzialna za wdrożenie Priorytetu 3 w ramach programu Europejskiej Współpracy Terytorialnej Rzeczpospolita Polska – Republika Słowacka wiemy, że nie nastąpił jakiś wyraźny przełom w wykorzystaniu funduszy transgranicznych. Pomijając to, co cieszy, czyli stały wzrost zainteresowania podmiotów publicznych i pozarządowych udziałem w projektach współpracy terytorialnej, nie można zaobserwować sensownej koncentracji tematycznej dofinansowanych projektów gwarantującej budowanie wartości dodanej i synergii gospodarczej dla pogranicza. Z jednej strony to efekt dość szerokiego wachlarza możliwości tematycznych dofinansowanych projektów, z drugiej co ważniejsze rezultat braku mocnego sygnału prorozwojowego i strategii porządkującej strumień wykorzystanych środków. Czy zatem tym razem może być Wiceprezes zarządu Stowarzyszenia Euroregion Karpacki Polska inaczej? Sadzę, że są ku temu przesłanki. I tu w paru zdaniach warto przedstawić je w oparciu o plany Euroregionu Karpackiego na 2015 roku. W ostatnich latach dzięki kilku inicjatywom zmieniła się dość radykalnie wizja rozwoju Euroregionu i polityka naszej organizacji. Bardziej niż o rewolucję, chodzi o ewolucyjne dostosowanie się do zewnętrznych, zmieniających się warunków rozwojowych i twórcze wykorzystanie zewnętrznych inspiracji. Wśród tych ostatnich nadrzędne miejsce zajmuje interwencja środków szwajcarskich w ramach realizowanego przez Euroregion Projektu „Alpejsko – Karpacki Most Współpracy”. To dzięki Szwajcarom powstała Marka Karpacka CARPATHIA, której wdrażanie przechodzi z fazy koncepcji do fazy testowej. W tym kontekście rok 2015 będzie znaczący. Zamierzamy w oparciu o zidentyfikowane potencjały i zaproszonych wyselekcjonowanych partnerów przygotować się do pilotażowej sprzedaży Marki w 2016 roku. Równolegle pracujemy nad międzynarodową konstrukcją wspierającą promocję i sprzedaż atrybutów/produktów CARPATHII. Pomijając szczegóły, chodzi o uruchomienie zagranicznych przedstawicielstw Euroregionu, których zadaniem będzie wprowadzanie Marki na rynki europejskie. Dzięki projektowi Marki Karpackiej działania Euroregionu zostały dostrzeżone na poziomie Konwencji Karpackiej, w ramach której mamy swój drobny udział w przygotowaniu Strategii Zrównoważonej Turystyki w Karpatach, która przyjęta została do realizacji w Mikulovie we wrześniu 2014 roku. Powiązanie Euroregionu z Konwencją, o którym mówimy od jakiegoś czasu, właściwie już dokonuje się w zakresie rozwoju turystyki karpackiej. To druga z istotnych zmian o charakterze strategicznym, która wpłynie na działania Euroregionu w bieżących roku. Ale wdrożenie Marki i powiązanie tego zadania z działalnością Konwencji Karpackiej to nie jedyne zdania czekające nas w tym roku. Być może najważniejszym testem będzie przygotowanie się do absorpcji środków Unii Europejskiej. Po kolei są i będą uruchamiane kolejne programy operacyjne, zarówno regionalne, krajowe jak i międzynarodowe. Naszą rolą będzie monitoring tego procesu i przygotowanie wspólnie z partnerami propozycji projektów. Jakich? Przede wszystkim sensownych, takich, które oczywiście w miarę możliwości zagwarantują trwałość zrealizowanych przedsięwzięć oraz takich, które będą w sferze publicznej, prywatnej i pozarządowej wspierały strategiczne cele współpracy karpackiej – z czego ten najważniejszy to tworzenie i wdrażanie Marki Karpackiej w pierwszej kolejności. Zadanie wyjątkowo trudne biorąc pod uwagę niską kulturę współpracy pomiędzy organizacjami zaangażowanymi w „sprawy” karpackie, wszechobecne partykularyzmy czy umowny stopień profesjonalizmu poszczególnych instytucji. Ale być może jest szansa na wykorzystanie kolejnego impulsu dla uporządkowania i mobilizacji „karpackiego” środowiska partnerskiego. Pod koniec grudnia 2014 roku Ministerstwo Sportu i Turystyki zgłosiło do Sekretariatu Konwencji Karpackiej kandydaturę Stowarzyszenia Euroregion Karpacki Polska jako Platformy Koordynacji Turystyki Karpackiej. Jeżeli ta propozycja zostanie przyjęta, to w Rzeszowie powstanie centrum koordynacji działań związanych z turystyką karpacką, a Euroregion będzie mógł zaoferować branży swoje wieloletnie doświadczenie, oraz sieć powiązań instytucjonalnych na poziomie Karpat i Europy. Zwornikiem procesu będzie CARPATHIA. Ale prawdziwymi zwycięzcami będą Ci, którzy wykorzystają sposobność do włączenia się w szerokie partnerstwo karpackie. Zapraszamy na platformę! HORYZONT 3 W NUMERZE Karpaty to wielki potencjał str. 7. Nadchodzi czas na Karpaty JÓZEF MATUSZ K arpaty potrzebują zaplanowanych działań, aby mogły się dynamicznie rozwijać. To obszar o wielkim potencjale gospodarczym i ludzkim, a Podkarpacie jest jego integralną częścią – pisze w tym numerze „Horyzontu Alpejsko-Karpackiego” Marszałek Województwa Podkarpackiego Władysław Ortyl. Można rzec „święte słowa”, tylko jak na wzór Alp zaplanować takie wspólne działania, które będą korzystne dla wszystkich regionów karpackich w kilku krajach? Każdy ma swoją specyfikę, tradycje i czasami w jednym regionie trudno o wspólne i zaplanowane działania, a co dopiero pogodzić interesy karpackiej krainy zamieszkałej przez 15 milionów ludzi różnych narodowości? Choć próbować trzeba, nawet gdy władze centralne krajów karpackich w: Warszawie, Bratysławie, Bukareszcie czy Kijowie nie dostrzegają karpackiej przestrzeni i potencjału Karpat. Przykładem choćby brak centralnego zaangażowania w sprawie budowy drogi Via Carpatia. I dlatego mamy to. co mamy. Z Rzeszowa można dziś autostradą dojechać do Lizbony, ale już droga w rumuńskie Karpaty przypomina szlak dla samobójców. Bez dogodnych połączeń komunikacyjnych trudno będzie wykorzystać potencjał Karpat. Stowarzyszenie Euroregion Karpacki Polska wraz ze swoimi partnerami ze Słowacji, Ukrainy, a także Rumunii i Węgier od wielu lat zabiega o zmianę oblicza krajów karpackich i ich promocję na forum 4 HORYZONT Karpaty i Alpy w obiektywie Karola Nienartowicza str. 14. Redaktor naczelny międzynarodowym. Małymi krokami te działania zaczynają przynosić efekty. Z inicjatywy Euroregionu Karpackiego wdrażana jest marka CARPATHIA. Piotr Lutek z Kancelarii Synergia, który pracuje nad marką, niezmiennie powtarza, że teraz „Czas na Karpaty” z ich mistyczną przestrzenią i ogromnym potencjałem. Mówi, że marka CARPATHIA może być konkurencyjna nie tylko dla cukierkowych Alp, ale także innych wiodących turystycznie regionów. W tym numerze Piotr Lutek niczym kibice Realu Madryt wzywa do boju „Vamos Carpathia”, bo nadchodzi czas na Karpaty. Współczesny turysta jest ciekawy poznania nowych kultur, a Polska i inne kraje karpackie mają do zaoferowania wspaniałą kulturę, architekturę, tradycje, a przede wszystkim gościnność mieszkańców, a nasze hotele i restauracje często nie odbiegają od tych najlepszych w Europie. A do tego fantastyczne jadło. To właśnie chce też oferować turystom z całego świata Euroregion Karpacki wdrażając markę CARPATHIA. Obecnie trwa proces dobierania produktów turystycznych, a także firm i ludzi je obsługujących. Wiele produktów wydaje się już być gotowymi do podania europejskim klientom. Większy problem może być ze zmianą mentalności i przestawieniem jej na obsługę klienta, który przyjedzie z innego obszaru geograficznego i może mieć inne upodobania. Ten bój o Karpaty toczy się na wielu płaszczyznach. Pozytywnym przykładem są organizowane od lat w Krasiczynie przez wicemarszałka Sejmu Marka Kuch- cińskiego konferencje „Europa Karpat”, które są swoistym politycznym lobby na rzecz Karpat. O tegorocznej konferencji w Krasiczynie pisze w numerze Jacek Borzęcki. Alpy i Karpaty to odmienne od siebie góry, ale najlepiej to dostrzec na zderzonych ze sobą fotografiach obu łańcuchów górskich. W numerze zamieszczamy zdjęcia Karola Nienartowicza, który upodobał sobie na zdjęcia właśnie Alpy i Karpaty. Z artystą-fotografem rozmawia Joanna Longawa. Joannę poznałem kilka tygodni temu w Rzymie, jest dziennikarką piszącą do wielu znaczących tytułów prasowych w Europie. Pochodzi z Krosna, gdzie żyją jej rodzice, a więc czuje klimat Karpat. Ten klimat Karpat jesienią zeszłego roku poczuli też szwajcarscy dziennikarze, którzy na zaproszenie Euroregionu zwiedzali Podkarpacie. W Horyzoncie zamieszczamy wybrane skany artykułów, które napisali z pobytu na Podkarpaciu. Bogactwem Karpat jest ich architektura drewniana, w większości obiekty należące do różnych wyznań. To temat przewodni – okładkowy tego „Horyzontu Alpejsko-Karpackiego”. Polskie cerkiewki i kościółki drewniane można podziwiać na wspaniałych zdjęciach Waldka Sosnowskiego, a te zza południowej granicy na Słowacji sfotografowała i opisała Jolanta Danak-Gajda. Mało znaną historię kościoła w Hucie Polańskiej opisuje Dorota Zańko. Niektórzy twierdzą, że Karpaty pod wieloma względami przypominają niemiecką Bawarię. Czy tak jest w rzeczywistości przekonacie się w tekście Andrzeja Klimczaka „Bawarski las”. Słowacja: Zabytki światowego dziedzictwa UNESCO na wyciągnięcie ręki str. 21. Preszów – skrzyżowanie dróg i losów ludzkich str. 21. Wydawca: Stowarzyszenia Euroregion Karpacki Polska Opracowanie: Kancelaria Medialna Mmedia - Józef Matusz Dyrektor Programowy: Dawid Lasek Redaktor Naczelny: Józef Matusz Sekretarz Redakcji: Barbara Inglot Redakcja:Jacek Borzęcki, Adam Cyło, Jolanta Danak - Gajda, Andrzej Klimczak, Antoni Kamiński, Józef Jurcisin, Agnieszka Majka, Oksana Petrynych, Monika Wędrychowicz, Dorota Zańko, Agnieszka Zańczak. Foto:Waldemar Sosnowski, Andrzej Klimczak, Jolanta Danak-Gajda, Karol Nienartowicz, Tomasz Okoniewski, archiwum SEKP. Kontakt z redakcją: [email protected], [email protected], www.karpacki.pl. Projekt graficzny i skład: Jacek Łakomy. Druk: Drukarnia Multicolor Jarosław. HORYZONT 5 Karpaty to wielki potencjał Vamos Carpathia PIOTR LUTEK H asta el final, vamos Real” często słychać na stadionie Santiago Ber nabeu w Madrycie. W wolnym tłumaczeniu znaczy to mniej więcej „Do finału, do boju Real”. Tak kibice najlepszej klubowej drużyny na świecie zagrzewają do walki swoich ulubieńców. Jakiś czas temu, na łamach Horyzontu Karpackiego, przekonywałem, że nadchodzi czas na Karpaty jako jednej z najciekawszych destynacji turystycznych w Europie. Nic się nie zmieniło. To obszar, który ma pełne prawo myśleć o skutecznej rywalizacji, nie tylko z bliskimi konkurentami jak Alpy, ale także miejscami znacznie bardziej egzotycznymi, nie zawsze związanymi z górami. W poprzednim artykule również wskazałem wstępnie warunki, które muszą być spełnione, aby osiągnąć sukces. Teraz chciałbym rozwinąć tę kwestię, bo ryzyko porażki nie jest małe, a tkwi głównie wewnątrz terytorium. Aby móc krzyknąć ‘Vamos Carpathia”, trzeba wrzucić niemały kupon. W zasadzie trudno wskazać barierę nadrzędną. To sytuacja podobna trochę do wypadków lotniczych, gdzie seria mniejszych i większych błędów prowadzi do katastrofy. Rzadko kiedy przyczyna jest tylko jedna. Zanim lista problemów, krótkie wprowadzenie. Warto przypomnieć sobie. czym jest ogólnie marketing turystyczny, bo to dziedzina nieco inna ze względu na charakter produktu, aniżeli typowy marketing produktów i usług konsumenckich. Przede wszystkim dlatego, że konsumowane są doświadczenia, a nie namacalne zasoby. Klient wraca do domu ze wspomnieniami i o nie należy zadbać w pierwszej kolejności. W każdym przypadku zdefiniowanie i komunikacja atrybutów i korzyści, które są wyróżniające, to klucz do sukcesu. W obszarze turystki atrybuty to jakość pokoju w hotelu, transport albo umiejętności przewodnika. Korzyści 6 HORYZONT Prezes Kancelarii Doradczej „Synergia” zaś, to relaks, nowa wiedza lub eksploracja. I mamy znakomity fundament do dalszych rozważań. Wracamy więc do zestawu potencjalnych kłopotów. Pierwszy problem, a w zasadzie cała ich grupa, to nierówny rozwój infrastruktury i procesów turystycznych w poszczególnych krajach Karpat. To oznacza ni mniej ni więcej, tylko nierówne doświadczenia z pobytu. Czyli rdzeń marketingu turystycznego. Jak temu zaradzić? Przede wszystkim poprzez metodyczną kontrolę odwiedzin. W pierwszej fazie rozwoju marki i produktu nie można zostawić klienta samego, bo na pewno uda się w miejsca, których chcielibyśmy uniknąć. W kontekście Carpathii to zadanie wyjątkowo trudne, bo wędrówki i typowe wałęsanie się jest jedną z atrakcji. Zresztą wystarczy prześledzić typowy sposób konsumpcji naszej części, czyli Bieszczad. Dojrzali turyści najwyżej cenią sobie samodzielne wyprawy i rozkoszowanie się dzikością natury. Aby sięgnąć po rynek europejski, trzeba czasowo zapomnieć o tym modelu. Odpowiedni koordynatorzy poszczególnych obszarów, klarowne procedury i precyzyjnie zaplanowana wizyta to jedyne rozwiązanie. Na swobodę przyjdzie czas, gdy cały region uwierzy w swoją turystyczną siłę i sam będzie dbał o wymaganą jakość. Druga bariera to ograniczenia finansowe. Wprawdzie gdyby zebrać fundusze od wszystkich samorządów, organizacji pozarządowych i biznesu turystycznego, zebrałaby się wystarczająca kwota, to przecież brak porozumienia jest jedną z głównych charakterystyk wszystkich Słowian, a stanowią oni znaczący udział w całej populacji Karpat. Na to liczyć nie można. Model szwajcarski, znany z kantonu Valais, gdzie wszyscy operatorzy wrzucają do jednego worka procent od swoich dochodów, również nie może być przeniesiony na wprost. Rozwiązanie? Nie oczywiste. Osobiście kierowałbym się w stronę budowania bazy własnych produktów pod jedną marką parasolową i cierpliwe gromadzenie funduszy, dbając o odpowiednią jakość i dystrybucję. Efekt kuli śniegowej jest bardzo prawdopodobny, a wtedy już budżet staje się znaczący. Proces ten jednak również wymaga ogromnej precyzji. Jeden zbuk rozłoży koncept na łopatki. A warto pamiętać, że dobre wrażenie psuje już pizza w lokalu o nazwie „Karpackie Smaki”. Finalnie pojawia się kłopot stary jak świat, typowy dla usług. Obsługa klienta. Ludzie zawsze stanowią główną przyczynę porażek w przypadku marek turystycznych. Bynajmniej nie chodzi o różnice kulturowe pomiędzy mieszkańcami określonych subregionów. Raczej o umiejętności i zwykłą wrażliwość. Jakość tego procesu rodzi się z czasem, co nie oznacza, że nie powinien być stymulowany i zaplanowany. Nawet silne marki mają z tym kłopot. Przykład Paryża jest najbardziej jaskrawy. Znane są przypadki samobójstw wśród turystów japońskich po odwiedzinach tego jednego z najsłynniejszych miast świata. Dlaczego? Japończycy to naród wręcz sterylny i uprzejmy do granic możliwości. A ich pierwotne wyobrażenie o Paryżu jest zbudowane na całej masie wspaniałych stereotypów, wśród których, jest też nasz Fryderyk Chopin i jego muzyka. Brutalny kontakt z opryskliwymi i wyniosłymi Francuzami jest po prostu dla nich szokiem. A w Carpathii „Francuzów” jest bardzo duża i wpływowa grupa. Wielkie koncepty rodzą się często w bólach. Trzeba mieć tego świadomość. WŁADYSŁAW ORTYL K ar paty to jeden z największych łańcuchów górskich Europy, przebiegający przez Austrię, Czechy, Polskę, Słowację, Węgry, Rumunię i Ukrainę. To obszar, który ciągle zachwyca bogactwem fauny i flory, terenami, których nie zmieniła działalność człowieka i cywilizacyjny rozwój. Siłą Karpat jest też kulturowa spuścizna wielu pokoleń ludzi różnych narodowości, którzy od wieków zamieszkiwali te tereny. Dzisiaj Karpaty potrzebują zaplanowanych działań, aby mogły się dynamicznie rozwijać. To obszar o wielkim potencjale gospodarczym i ludzkim, a Podkarpacie jest jego integralną częścią. Dlatego samorząd województwa wybiegając w przyszłość i przygotowując Strategię Rozwoju Województwa – Podkarpacie 2020, wziął pod uwagę tak istotną kwestię, jak geograficzne położenie Podkarpacia i jego sąsiedztwo ze Słowacją i Ukrainą – krajami, z którymi łączą nas właśnie Karpaty. Kluczowym elementem współpracy międzynarodowej, w tym także transgranicznej, jest umiejętne stymulowanie i wspieranie wspólnych inicjatyw gospodarczych. Takim przykładem współpracy, na który wskazuje także Strategia, jest rozwijanie nowych form organizowania się przedsiębiorstw, zwłaszcza w ramach struktur klastrowych, które w układzie międzynarodowym mogą przynieść wymierne korzyści zainteresowanym regionom. Gospodarka to tylko jedna z płaszczyzn współpracy z Ukrainą i Słowacją, która ma wpływ na rozwój całego obszaru karpackiego. W Strategii Rozwoju Województwa patrzymy w przyszłość biorąc pod uwagę także inne aspekty współpracy transgranicznej, takie jak: nauka, kultura, innowacje czy rozwój turystyki. Dlatego konieczne jest większe otwarcie i wspólne działania Marszałek Województwa Podkarpackiego z ośrodkami naukowymi naszych sąsiadów, które powinno dotyczyć zarówno wymiany kadry naukowej, jak i studentów oraz tworzenia wspólnych zespołów badawczych. Podobnie jest w przypadku turystyki. To znaczący element rozwoju regionu karpackiego, stąd zaktualizowana Strategia wskazuje na konieczność wprowadzenia na rynek nowych, innowacyjnych produktów turystycznych, opartych na badaniach ruchu turystycznego i trendach w branży turystycznej. Wspólnym mianownikiem tych wszystkich działań powinna być innowacyjność. Bez takiego założenia jesteśmy skazani w najlepszym razie na stagnację, a nie na rozwój. Nie zapominamy, że atutem Podkarpacia, a także naszych słowackich i ukraińskich partnerów, jest dziedzictwo kulturowe, wielowiekowa tradycja i społeczna różnorodność. Stanowią one o sile i potencjale regionu, który potrafi łączyć tradycję z nowoczesnością, rozwój gospodarczy z dbałością o stan środowiska naturalnego. Mając na uwadze wszystkie te aspekty, naturalnym wydaje się współpraca samorządu województwa ze Stowarzyszeniem Euroregion Karpacki, które ma ugruntowaną pozycję i na wielu płaszczyznach jest liderem działań podejmowanych na rzecz rozwoju oraz szeroko rozumianej integracji Karpat. Dzięki realizowanym przez stowarzyszenie projektom udało się zdynamizować współpracę transgraniczą setek instytucji, stowarzyszeń i organizacji, a przez to poprawić sytuację tysięcy osób i stworzyć im nowe możliwości. Jestem przekonany, że województwo podkarpackie, jako członek Stowarzyszenia Euroregion Karpacki, może odegrać znaczącą rolę w rozwoju makroregionu karpackiego, aktywizując działania na rzecz tego obszaru. Szczególnie uzasadniony, wydaje się podnoszony wielokrotnie postulat utworzenia transnarodowego programu operacyjnego Europejskiej Współpracy Terytorialnej dla Euroregionu Karpackiego – „Karpacki Horyzont 2020”. Taka ukierunkowana pomoc pozwoliłaby efektywniej wykorzystać unijne pieniądze, a tym samym skoordynować działania i inicjatywy, które byłyby „szyte” na miarę potrzeb i oczekiwań Euroregionu Karpackiego. Nowa Regionalna Strategia Innowacji Województwa Podkarpackiego w dużej mierze opiera się na ideach „inteligentnych specjalizacji”, czyli kluczowych dla rozwoju regionu branżach. Dla Podkarpacia najważniejszy jest oczywiście przemysł lotniczy i kosmonautyka, wskazane właśnie, jako „inteligentna specjalizacja”. Za tym wyborem stoją konkretne liczby: 90% polskich firm z branży lotniczej skupionych jest w klastrze Dolina Lotnicza, który ma swoją siedzibę w Rzeszowie i działa na terenie południowo-wschodniej Polski. To najszybciej rozwijający się klaster lotniczy świata, a innowacyjna branża jest gwarantem trwałego rozwoju Podkarpacia. Samorząd województwa dokonał także wyboru drugiej „inteligentnej specjalizacji”, która została zdefiniowana, jako sektor „jakości życia” i obejmuje on m. in. takie obszary jak: produkcję żywności najwyższej jakości, zrównoważoną turystykę, ekotechnologie i energooszczędne budownictwo. Jako gospodarz Podkarpacia mam świadomość, jak wiele jest do zrobienia, aby ten bez wątpienia jeden z najpiękniejszych regionów w kraju, stał się też jednym z najbardziej rozwiniętych gospodarczo terenów naszego kraju. Potrzebne jest perspektywiczne myślenie i koordynacja działań na wielu polach. Jednym z takich obszarów są właśnie działania na rzecz rozwoju Euroregionu Karpackiego. Karpaty to nasze dziedzictwo przyrodnicze i kulturowe, a także wielki potencjał drzemiący w ludziach. Warto go wykorzystać, dla wspólnego sukcesu! HORYZONT 7 Rusza regionalny program operacyjny 2014-2020 C hcemy być liderem ściany wschodniej – tak marszałek Władysław Ortyl odpowiedział na pytanie o miejsce, jakie widzi dla Podkarpacia, kiedy województwo będzie na końcu rozpoczynającej się właśnie perspektywy finansowej. 26 lutego odebrał z rąk Komisarz UE ds. polityki regionalnej Coriny Cretu oraz Minister Infrastruktury i Rozwoju Marii Wasiak umowę dotyczącą Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podkarpackiego na lata 2014-2020. Kilka dni później o planach i założeniach ostatecznego już kształtu RPO rozmawiał z dziennikarzami podkarpackich mediów podczas nietypowej konferencji prasowej, która odbyła się w formie… śniadania. Pod koniec marca odbyła się także konferencja merytoryczna otwierająca nowy RPO. Wydarzenia te można określić symbolicznym startem Funduszy Europejskich perspektywy 2014-2020 w województwie podkarpackim. W ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podkarpackiego do regionu trafi 2 114,2 mln euro, z czego na działania w ramach EFRR – 1 519,5 mln euro, natomiast na realizację projektów z Europejskiego Funduszu Społecznego – 594,7 mln euro. Kwota na lata 2014-2020 jest wyższa niż ta przypadająca na województwo w ramach perspektywy 2007-2013. W perspektywie 2014-2020, wsparcie unijne ma zostać przeznaczone głównie na projekty, które najbardziej przyczyniają się do wzrostu gospodarczego i zwiększenia zatrudnienia. Najwięcej środków, bo 406,4 mln euro zainwestowanych zostanie w infrastrukturę komunikacyjną, m.in. połączenie regionalnej infrastruktury transportowej z siecią TEN-T. – Rozpoczynamy od programu budo- wy obwodnic, bo są to inwestycje, które długo trwają, generują duże koszty społeczne i środowiskowe. Ale tymi inwestycjami drogowymi chcemy zrobić jak największy wkład do konkursu rezerwy finansowej w 2018 roku. Otrzymaliśmy też dofinansowanie na tzw. Małe Koperniki, czyli ośrodki edukacyjne. Dwa, trzy takie ośrodki mają szanse powstać w naszym województwie – mówił marszałek Ortyl. Obwodnice za unijne pieniądze planowane są między innymi w Lubaczowie, Cieszanowie, Sokołowie czy Strzyżowie. W ramach inwestycji drogowych budowane będą także łączniki autostradowe. W nowym RPO udało się także wynegocjować 4 miliony euro na promocję gospodarczą regionu. Nowością są pieniądze na uzdrowiska – aż 20 milionów euro. Na działania na rzecz zwiększenia konkurencyjności regionalnej gospodarki przeznaczonych jest ponad 374 mln euro. Głównym beneficjentem tych środków będą przedsiębiorcy, realizujący projekty z zakresu prac badawczo-rozwojowych oraz wprowadzający innowacyjne rozwiązania. Wsparcie dotyczyć będzie głównie branż zgodnych z Regionalną Strategią Innowacji na rzecz inteligentnej specjalizacji. Znaczącą część RPO WP 20142020 stanowić będą działania związane ze spójnością przestrzenną i społeczną, rynkiem pracy, integracją społeczną oraz edukacją. Ważnym założeniem w nowym RPO jest koncepcja zrównoważonego rozwoju regionalnego, czyli takie działania i inwestycje, które zagwarantują równomierne wykorzystanie unijnych pieniędzy. Dlatego oprócz Rzeszowskiego Obszaru Funkcjonalnego, zarząd wynegocjował osiem Miejskich Obszarów Funkcjonalnych, które będą mieć dedykowane środki na inwestycje. Przeznaczono również prawie 90 milionów (ok. 4 % alokacji z EFRR) dla 11 powiatów na zrównoważenie rozwoju najsłabszych powiatów, które mają bardzo słabo rozwiniętą sferę usług publicznych. Pierwsze nabory konkursowe w ramach RPO WP 2014-2020 mają ruszyć już w III kwartale 2015 roku. – Bardzo ważna oś to Konkurencyjna i Innowacyjna Gospodarka. Zakładamy, że nawet w trzecim kwartale tego roku pojawią się pierwsze nabory w tej osi. Również liczymy, że ogłosimy nabory w II osi, czyli w Cyfrowym Podkarpaciu – zapowiadał dyrektor Departamentu Zarządzania RPO Adam Hamryszczak. Wyznaczone przez Komisję Europejską cele tematyczne realizowane w ramach RPO WP 2014-2020 uporządkowane zostały w 10 osiach priorytetowych: 1. Konkurencyjna i innowacyjna gospodarka – 374 mln euro 2. Cyfrowe Podkarpackie – 81 mln euro 3. Czysta energia – 253,7 mln euro 4. Ochrona środowiska naturalnego i dziedzictwa kulturowego – 186,2 mln euro 5. Infrastruktura komunikacyjna – 406,4 mln euro 6. Spójność przestrzenna i społeczna – 217,8 mln euro 7. Regionalny rynek pracy – 227,4 mln euro 8. Integracja społeczna – 169,1 mln euro 9. Jakość edukacji i kompetencji w regionie – 128,5 mln euro 10. Pomoc techniczna – 69,7 mln euro Materiał przygotowany przez Zespół Prasowy Urzędu Marszałkowskiego w Rzeszowie HORYZONT 9 „Europa Karpat” w Krasiczynie Pomóżmy Karpatom sami, zanim pomoże Unia JACEK BORZECKI T ak można byłoby sparafrazować kolejną konferencję z cyklu „Europa Karpat”, zorganizowaną 28 lutego br. w Krasiczynie z inicjatywy – jak zwykle – wicemarszałka Sejmu RP, Marka Kuchcińskiego. Witał on kilkudziesięciu uczestników, w tym parlamentarzystów (zarówno z Polski, jak i z kilku krajów karpackich), ekspertów i naukowców, oraz licznych przedstawicieli władz samorządowych różnych szczebli. Jak wiadomo, dramatem miłośników Kar pat, zrzeszonych m.in. w krajowych stowarzyszeniach „Euroregionu Karpackiego”, jest brak dostatecznie potężnego politycznego lobby, zdolnego do przekonania władz Unii Europejskiej o potrzebie sfinansowania in fra struk tu ral nych pro jek tów nie zbędnych dla zrównoważonego rozwoju gospodarczego Karpat. Niestety, działalność polityczna rządzi się twardą za sa dą uwzględ nia nia in te re sów przede wszystkim wielkich grup społecznych zamieszkałych na gęsto zaludnionych terenach, bo to oznacza po zy ski wa nie po par cia de cydu ją cej liczby wyborców. Karpaty zaś to obszar słabo zaludniony, z którego w dodatku wielu mieszkańców – z powodu braku infrastruktury i możliwości zatrudnienia – zmuszonych jest bezpowrotnie emigrować za chlebem. Rządy państw kar packich nie traktują więc kwestii rozwoju gospodarczego Karpat jako pierwszoplanowej i nie wywierają zdecydowanego wspólnego nacisku na Brukselę. I tu „błędne koło” zamyka się, albowiem bez zainwestowania w Karpatach dużych środków unijnych w realizację projektów infrastruk tu ral nych, nie da się roz wi nąć wielkiej turystyki w krajach karpackich. 10 HORYZONT Potrzeba komunikacji między parlamentami Otwierając konferencję, marszałek Kuchciński zaapelował do obecnych przedstawicieli parlamentów kilku państw karpackich o powołanie „Karpackiego Zgromadzenia Parlamentarnego”, które służyłoby m.in. jako forma bezpośredniego komunikowania się parlamentarzystów państw kar packich (oraz podejmowania wspólnych inicjatyw) w kwestiach istotnych dla społeczno-gospodarczego rozwoju Karpat. – W ub. roku jedna z pań posłanek słowackich powiedziała, że łatwiej nam (politykom państw karpackich) kontaktować się przez Londyn, Paryż lub Brukselę, aniżeli bezpośrednio między sobą – między Belgradem, Budapesztem, Bratysławą, Pragą, Warszawą i Kijowem. I dlatego to jest jeszcze jedno wyzwanie przed nami stojące – zapowiedział Marek Kuchciński. Ideę „karpackiego zgromadzenia parlamentarnego” przybliżył w swoim wystąpieniu poseł Piotr Naimski. Jak zauważył, współpraca pomiędzy państwami karpackimi przybiera różne for my, ale ich cechą wspólną jest to, że są to kontakty międzyrządowe. Tymczasem – stwierdził – „współpraca między naszymi środowiskami politycznymi powinna przekraczać te ramy i bariery, które są związane z doraźnie rządzącymi koalicjami w krajach karpackich. Parlamenty z natury rzeczy są wielopartyjne i funkcjonuje w nich także opozycja. Jeżeli będziemy mieli mechanizm pozwalający na konsultacje między parlamentami, to niejako wymkniemy się z tej pułapki, którą czasem stanowią te czy inne kontrowersje w regionie pomiędzy naszymi rządami. To byłoby takie dodatkowe narzędzie konsultacji i w tym widzimy podstawową zaletę tego pomysłu. Mamy już opinię prawników w tej kwestii i będziemy się do tej idei przybliżali”. Inicjatywy for mujące „Markę Kar packą” Nie zważając na brak unijnego programu operacyjnego (dużych pieniędzy) dla wielkich projektów infrastrukturalnych w Kar patach, już teraz można i trzeba podejmować działania zakrojone na mniejszą skalę, ale wcale nie mniej ważne. Chodzi tu o podejmowanie inicjatyw realizujących strategię turystyczną dla Karpat, a zarazem for mujących z czasem już nie lokalną, lecz europejską, a może nawet i globalną „markę karpacką”, która – także poprzez unikalne walory przyrodnicze i wciąż widoczną wielokulturowość obszaru Karpat – będzie wyróżniać się spośród innych tego typu światowych marek. Jedna z takich inicjatyw, którą przedstawił na konferencji Zygmunt Berdychowski (przewodniczący Rady Programowej Forum Ekonomicznego), oparta jest na ludzkiej potrzebie chodzenia i biegania po górach. Brzmi to skromnie, ale tak było tylko u początków inicjatywy, którą rozpoczął w 2010 roku bieg zorganizowany w Krynicy. W następnych latach tej imprezie zaczęły towarzyszyć inne inicjatywy i przedsięwzięcia, które wszystkie razem zaowocowały stworzeniem przez 12 samorządów terytorialnych, we wrześniu 2013 roku, „klastra aktywnej turystyki”, czyli szerokiej, całościowej oferty dla miłośników aktywnego spędzania czasu wolnego. Dzisiejszy klaster to już nie tylko liczne samorządy inwestujące w infrastrukturę sportowo-turystyczną, ale także no- woczesna cyberinfrastruktura integrująca współpracę partnerów: portal internetowy (tygodniowo 25 tysięcy indywidualnych użytkowników) oraz „Karta biegacza” (10 tysięcy wydanych egzemplarzy). Ta ostatnia to już nie tylko karta rabatowa, honorowana aktualnie przez 350 partnerów (restauracje, hotele, kluby fitness, itp.), ale również karta płatnicza. A w przygotowaniu jest już „Karta biegacza” trzeciej generacji, która mieścić się będzie w telefonie komórkowym: – Ta nowa „Karta biegacza” uruchomi się w telefonie po naciśnięciu odpowiedniej ikony, i przyjeżdżając do jakiejś miejscowości karpackiej będziemy mogli zobaczyć, kto honoruje tę kartę poprzez rabaty, gdzie są trasy biegowe czy rowerowe, i jakie są najważniejsze zabytki w tej okolicy. Karta będzie też miała indywidualną część personalną (np. własne wyniki sportowe, dane zdrowotne), a także część dotyczącą infor macji handlowych i promocyjnych – infor mował w swoim wystąpieniu Zygmunt Berdychowski. Zapowiedział on zarazem rozszerzenie for muły „klastra” o niezliczone kluby fitness, które nie tylko przyłączą się do programu rabatowego „Kar ty Biegacza”, ale też – poprzez animacje 3D – będą niejako zachęcały do odwiedzenia naszych polskich, karpackich tras biegowych (rowerowych, rolkowych), których przygotowywanie już się w wielu miejscach rozpoczęło. W ramach „klastra aktywnej turystyki” (grupującego aktualnie 85 partnerów) organizowanych jest głównie w woj. małopolskim 75 różnego rodzaju masowych wydarzeń sportowo-rekreacyjnych, w których co roku bierze udział ok. 70 tysięcy amatorów aktywnego wypoczynku. Ambicje są jeszcze większe. – Na- szym perspektywicznym celem jest, aby poprzez portal, aplikację mobilną, „kartę biegacza” i poprzez inne elementy związane z funkcjonowaniem człowieka w cyberprzestrzeni, zbudować społeczność co najmniej miliona osób aktywnych, identyfikujących się z tym naszym projektem – zapowiada Berdychowski. Z wystąpienia prof. Marka Doktora z krakowskiej AGH wynikałoby, że do tworzenia „Marki Karpackiej” przyłączy się wkrótce nowy projekt aktywnego wypoczynku w postaci karpackiej geostrady (w przyszłości transgranicznej), czyli wytyczonych i przystosowanych dla potrzeb turystyki tras, ukazujących bogactwo i różnorodność geologiczną Karpat, jak również tutejsze dziedzictwo górnicze. „Via Car pathia” Niezależnie od tych imponujących inicjatyw aktualnie lokalnych, choć otwartych na współpracę z pozostałymi krajami karpackimi, o rozwoju karpackiej turystyki w skali europejskiej, a nawet i globalnej, zadecydować może jedynie realizacja wielkich „odgórnych” projektów infrastrukturalnych. Jednym z nich jest „Via Carpathia”, czyli międzynarodowa droga ekspresowa umożliwiająca wygodny dostęp do obszaru Kar pat i zarazem łącząca poszczególne kraje karpackie. Marszałek woj. podkarpackiego, Władysław Ortyl, podkreślił w swoim wystąpieniu znaczenie komunikowania się pomiędzy krajami karpackimi, zarówno w zakresie relacji społeczno-politycznych, jak i poprzez planowaną infrastrukturę drogową i kolejową, oraz współczesny komunikator, czyli Internet. Warunkiem rozwoju gospodarczego Karpat jest aktywizacja tych trzech sposobów komunikacji, jednakże naj- bardziej decydującą wydaje się potrzeba budowy trasy „Via Carpathia”, która na terytorium Polski oznaczona jest symbolem S-19. Brak zaangażowania Unii Europejskiej w sfinansowanie tego projektu jest oczywiście ogromną przeszkodą, ale – zdaniem marszałka Ortyla – poszczególne kraje karpackie powinny mimo wszystko, korzystając z wszelkich innych możliwości, starać się budować poszczególne odcinki, które w przyszłości można będzie połączyć w jedną trasę „Via Carpathia”. Zapewnił, że z przygotowanego już projektu drogi ekspresowej S-19 na odcinku Podkarpacia wynika, iż będzie to najpiękniejsza trasa w Polsce, z wieloma tunelami, wiaduktami i archiduktami. Odsłoni ona niezwykłe piękno górskich masywów i dolin, stanowiąc atrakcję przyciągającą w Karpaty rzesze turystów. W ramach pozostałych paneli omawiano: stale pogarszającą się sytuację demograficzną regionów górskich we wszystkich krajach karpackich; koncepcję stworzenia „latającego” uniwersytetu karpackiego bez budynku i administracji (zainteresowanie wykładowców opracowaniem tematów monograficznych dotyczących obszaru Karpat w aspekcie historycznym, geograficznym i dziedzictwa kulturowego, a następnie zachęcenie wyższych uczelni z krajów karpackich do zapraszania ich z tymi wykładami); wreszcie – koncepcję przyszłego funkcjonowania aktualnie odbudowywanego dawnego obserwatorium astronomicznego na górze Pop Iwan (pracownie naukowe, praktyki studenckie, wysokogórskie schronisko akademickie, obserwatorium astronomiczne i meteorologiczne, oraz polsko-ukraińska stanica ratownictwa górskiego i zarazem polsko-ukraińska szkoła ratownictwa górskiego). HORYZONT 11 Euroregion Karpacki na targach turystycznych w Bratysławie MONIKA WĘDRYCHOWICZ K arpaty to nie tylko jedno z największych pasm górskich w Europie. Karpaty to opowieść o ludziach, emocjach, marzeniach, to unikalne krajobrazy i bogactwo kultury. Te i inne atuty Karpat Stowarzyszenie Euroregion Karpacki Polska miało przyjemność prezentować podczas Międzynarodowych Targów Turystycznych ITF SLOVAKIATOUR, które odbyły się w dniach 29.01.2015-01.02.2015 roku w Centrum Wystawienniczym Incheba Expo w BRATYSŁAWIE. Udział w targach był jednym z elementów realizowanego projektu pn. „Alpejsko-Karpacki Most Współpracy” dofinansowanego ze Szwajcarsko-Polskiego Programu Współpracy. ITF SLOVAKIATOUR to targi kierowane co roku do szerokiego spektrum instytucji zainteresowanych poszerzeniem swojej dotychczasowej oferty o nowe aktywności, dzieleniem się wynikami realizowanych projektów, wejściem na nowe rynki oraz znalezieniem partnerów do realizacji wspólnych pomysłów oraz inwestycji w ramach takich sektorów w tym roku jak: turystyka, myślistwo i wypoczynek, gastronomia oraz wellness i fitness. W bratysławskiej hali o powierzchni 35 tys. metrów kwadratowych zaprezentowali się wystawcy z ponad 30 krajów świata, w tym ze Słowacji, Czech, Bułgarii, Egiptu, Grecji, Chorwacji, Indonezji, Izraela, Brazylii, Węgier, Polski, Austrii, Hiszpanii, Tunezji, Turcji, Włoch, Dominikany, Kazachstanu i Maroko. Stoiska przyciągały swoim bogactwem i różnorodnością. Można było skosztować regionalnych potraw oraz trunków. Z wielu miejsc dobiegała muzyka. Na narodowych instrumentach grali Słowacy, Węgrzy, Rumuni i Marokańczycy. Największą uwagę przy- 12 HORYZONT ciągała marokańska muzyka i pokazy tańca. Stowarzyszenie dysponowało 32-metrową powierzchnią wystawienniczą. Podczas czterodniowych targów przedstawiciele Stowarzyszenia prezentowali efekty realizacji projektu oraz potencjał gospodarczy i turystyczny Karpat, bogate i zróżnicowane dziedzictwo kulturowe oraz energię i autentyczność mieszkańców Euroregionu Karpackiego będącego wspólną przestrzenią społeczno – gospodarczą w Europie Środkowej, obejmującą przygraniczne regiony Polski, Słowacji, Ukrainy Węgier i Rumunii. Główną ofertą Stowarzyszenia reprezentującego polską stronę Euroregionu Karpackiego była prezentacja Marki Karpackiej „Carpathia” stanowiącej znak jakości gospodarczej Karpat i opartej na bogatym dziedzictwie kulturowym, unikalnej przyrodzie obszaru Karpat i potencjale gospodarczym Euroregionu Karpackiego. Naszym celem było pokazanie turystom, że Karpaty to nowa propozycja na rynku turystycznym, destynacja, która ma szanse stać się jedną z wiodących marek terytorialnych na rynku globalnym w ciągu najbliższych lat. Stoisko dzieliliśmy wspólnie z przedstawicielami Urzędu Miasta Sniny reprezentującymi słowacką stronę Euroregionu Karpackiego na czele z Burmistrzem Štefanem Milovčikiem . Jedną z głównych propozycji w ramach Marki Karpackiej była oferta Dworu Kombornia i Salonu Win Karpackich, którą przedstawiali na miejscu Ryszard Skotniczny – właściciel Dworu i Katarzyna Hamela – prezes Fundacji Enocarpathian. W targach poza pracownikami Stowarzyszenia wzięli udział również eksperci zewnętrzni – Wojciech Goleman oraz Antoni Kamiński. Stoisko cieszyło się ogromną popularnością. Gościliśmy na nim samego prezydenta Słowacji – Andreja Kiska, a także prezesa Incheba Expo – Aleksandra Rozina. Stoisko CARPATHII, na którym Euroregion Karpacki promował Karpaty, odwiedził także Tomasz Chłoń, ambasador RP na Słowacji , który rozmawiał o możliwościach współpracy z Euroregionem. Dawid Lasek, wiceprezes Zarządu SEKP zaprosił do współpracy interesantów krajów karpackich, z którymi podpisano listy intencyjne. Udział w targach był kolejnym krokiem wśród wielu działań Stowarzyszenia Euroregion Karpacki Polska stanowiącym dodatkowe ogniwo w stworzeniu stałych ram współpracy krajów i regionów karpackich. Autorka jest pracownikiem SEKP, specjalistą ds. promocji Karpaty i Alpy w obiektywie Karola Nienartowicza JOANNA LONGAWA JOANNA LONGAWA, krośnianka, obecnie mieszka i pracuje w Rzymie. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego (Edytorstwo) oraz Śląskiego (Studia Podyplomowe - nauczanie j. polskiego obcokrajowcόw), lingwistka (studia tłumaczeniowe w j. włoskim, angielskim i hiszpańskim na włoskim Uniwersytecie Gregorio VII), podrόżniczka, poetka (Antologia Parole Sparse, 2012 Pagine), koordynatorka kultury. Dziennikarstwem zajmuje się profesjonalnie od pięciu lat wspόłpracując regularnie z polsko-włoskimi magazynami, takimi jak Trendy. Art of living, Stars System, Upholding Roma, Milano Top News, Switch Italia, Rough, czy Il Corriere del K arol Nienartowicz, 30-letni fotograf gόr z Jeleniej Gόry, chociaż sam nie przyznaje, w zagranicznej prasie jest jednym z najczęściej publikowanych polskich fotografόw pejzażowych. Włoska La Repubblica zachwyciła się w tym roku jego „wspaniałymi widokami zapierającymi dech w piersiach” tak samo jak amerykański magazyn The Art Elephant czy niemiecki Der Kultur Blog, nie wspominając krajowych publikacji w National Geographic czy Traveler. Artysta łączy sztukę fotografii z pasją podrόży trekkingowych po gόrach całej Europy. Sam organizuje swoje wyprawy, niejednokrotnie ryzykuje życie dla unikalnego zdjęcia. Podczas swoich podrόży Nienartowicz odwiedził jak do tej pory ponad 20 krajόw. Fotografował m.in. Alpy francuskie, szwajcarskie, włoskie, słoweńskie i niemieckie, Karpaty polskie, słowackie, ukraińskie i rumuńskie, Gόry Przeklęte w części albańskiej i czarnogόrskiej, gόry Macedonii, Bośni, a także szkockie Grampiany. Największym sentymentem jednak darzy rodzinne Karkonosze. Jeleniogόrczyk nagradzany był wielokrotnie na licznych konkursach krajowych i zagranicznych o tematyce pejzażu gόrskiego, m. in w 2014 r. w Rzeszowie zdobył Grand Prix w Międzynarodowym Konkursie Fotograficznym zorganizowanym przez Fundację Nasze Karpaty i National Geographic Polska. Z fotografem, dla Horyzontu Alpejsko-Karpackiego, rozmawia Joanna Longawa. 14 HORYZONT „ Traktuję góry jako oazę spokoju, do której uciekam odpocząć oraz naładować pięknem oczy i duszę Specjalizuje się Pan w fotografowaniu gór. W jakich okolicznościach zrodziła się u Pana ta pasja? Jak długo trwa wasza romantyczna miłość? 12 lat temu mama zabrała mnie po raz pierwszy na Śnieżkę. Wziąłem wtedy ze sobą aparat i zrobiłem kilka zdjęć. Od tego czasu fotografowałem w górach z mniejszą lub większą częstotliwością. Od jakichś 4 lat traktuję to bardziej poważnie i poświęcam sporo czasu i sił. Ile czasu spędza Pan rocznie w górach? Według jakiego kryterium je Pan fotografuje oraz jakiej techniki Pan używa? Staram się spędzić w górach każdego roku minimum 30 dni. A czasem udaje się nawet 40-60, zależy od konkretnego roku i tego, ile mam na głowie innych obowiązków. Są to nie tylko wypady jednodniowe, ale również kilkunastodniowe wyjazdy w Alpy czy inne góry. Podczas 12 lat chodzenia przeszedłem w górskim terenie ponad 7400 km! To tak jakby iść ze wschodu Polski przez Rosję, Mongolię i Chiny i dotrzeć aż do wybrzeży Japonii. Prowadzę szczegółowe statystyki swoich wyjść w góry, stąd mam dokładne dane ile, gdzie i kiedy przeszedłem. Taki bzik. Początkowo fotografowałem analogowo, a z momentem wejścia na rynek fotografii cyfrowej porzuciłem analoga, który nigdy mnie specjalnie nie kręcił, a wciągnął właśnie świat cyfry. Czy fotografowanie gór jest czynnością niebezpieczną? Ryzykował Pan kiedyś dla zdjęcia życie? Góry niosą ze sobą rozmaite niebezpieczeństwa i stawianie im czoła jest wpisane w pracę fotografa górskiego. Wiadomo, że zagrożenie rośnie wraz z wysokością, pokrywą śnieżną czy podczas niepogody. Niestety, wszystkie te czynniki wpływają jednocześnie na atrakcyjność fotografii – przede wszystkim dlatego, że podczas trudnych warunków ludzie schodzą z gór, dzięki czemu nie mogą doświadczać tego co fotograf, a co nierzadko jest piękne – np. burza w górach, załamania pogody itd. Wchodząc na każdą śnieżną grań w Alpach czy skalny grzebień w Karpatach w jakiś sposób rzuca się na szalę swoje życie lub zdrowie. Mówiąc wprost – tak, ryzykowałem życie dla zdjęcia. Wielokrotnie. To specyfika tej pracy. Ile krajów Pan zwiedził? Jakie pasma gór skie fotografował? Na czym skupia Pan uwa gę przy por tretowaniu gór? Fotografowałem w ponad 20 krajach w Europie, głównie góry, ale nie tylko, bo byłem również w Anglii, gdzie gór jest niewiele i w krajach Beneluksu, gdzie nie ma ich w ogóle, lub prawie w ogóle. Nie ma sensu wymieniać wszystkich odwiedzonych dotąd pasm górskich, bo zajęłoby to pół strony, jednak na pewno będzie ich około setki. W samych Sudetach są 22 pasma i byłem we wszystkich. Do tego dochodzi po kilkanaście pasm Karpackich i Alpejskich, Góry Dynarskie czy Szkocja. Szczególne wrażenia jednak zrobiły na mnie Karpaty rumuńskie i ukraińskie, Góry Przeklęte na pograniczu Albanii, Czarnogóry i Kosowa, oraz Alpy Walijskie w Szwajcarii, Alpy Kamnicko-Savińskie w Słowenii i Aiguilles d'Arves we francuskich Alpach Delfinackich. Podczas fotografowania zwracam szczególną uwagę na kompozycję – ciekawy układ, który da logiczną i interesującą całość. Lubię oryginalne spojrzenie, inny punkt widzenia. Zależy mi, by to wyróżniało moje zdjęcia z setek podobnych. Co ciekawe, a zwrócił na to uwagę recenzent mojej ostatniej wystawy pan Wojciech Zawadzki, podobno zawieram na zdjęciach klasyczne i eleganckie spojrzenie i, paradoksalnie, ponoć właśnie to wyróżnia te zdjęcia. Ponadto oczywiście zwracam uwagę na to co wszyscy pejzażyści: warunki pogodowe, barwy, światło itd. Obok Kacpra Kowalskiego jest Pan najbardziej rozpoznawalnym za granicą polskim fotografem pejzażowym. Spodziewał się Pan takiego sukcesu? Po raz pierwszy spotykam się z taką opinią i jest ona tyleż miła, co chyba nieprawdziwa. W Polsce jest wielu wspaniałych fotografów. Cieszę się jednak, że moje nazwisko jest coraz częściej kojarzone z fotografią górską, bo dodaje mi to niesamowitej siły i pozytywnej energii. Nie ukrywajmy, że ta siła jest potrzebna, bo fotografowanie w górach jest dość wymagającym sportem. Jalu Kurek nazwał góry „Ziemią garbatą; kalectwem, które jednak ma w sobie coś wyjątkowego, nieprzeciętnego, co każe się namyśleć”. A Pan jak te swoje góry postrzega? Góry wyzwalają we mnie emocje, o jakie normalnie nie byłbym w stanie siebie podejrzewać. Uwielbiam być w górach – nie patrzeć na nie z daleka. Być wewnątrz tego świata i czerpać z niego garściami. Jednak same góry, bez aparatu to już nie to samo. Stanowię jedność ze swoim aparatem, patrzę na góry prawie wyłącznie przez wizjer i jest to dla mnie zupełnie normalne. Z tego względu nie byłbym w stanie chodzić po górach bez aparatu, bo to trochę tak jakby próbować przejść Orlą Perć mając jedną nogę i jedną rękę. Urodził się Pan w Jeleniej Górze, żyje Pan w Gdańsku. Czy bywa Pan często na południu Polski? Tak często jak tylko mogę. Obecnie dość rzadko. Jeśli mam więcej czasu, to chyba nawet wolę pojechać w góry za granicę – do Szwajcarii czy na Ukrainę. Proszę wybrać: Karpaty czy Alpy? Co Pana w nich urzeka i dlaczego? Na wiosnę wybieram Karpaty, a w lato Alpy. Nie zamierzam porównywać jednych gór do drugich, bo to zupełnie inne masywy. Alpy choćby ze względu na swoją wysokość i obecność lodowców nie mają porównania z innymi europejskimi pasmami. Karpaty darzę jednak wielkim sentymentem. I to nie tylko Tatry, które bardzo lubię, ale przede wszystkim mniej znane Kar paty Wschodnie, których spora część znajdowała się w granicach II Rzeczpospolitej. Według Pana, czego brakuje pięknym, magicznym Karpatom, by stały się równie popular ną krainą turystyczną jak Alpy? Według mnie niczego im nie brakuje, patrzę na to w inny sposób. Karpaty nie są gorsze czy lepsze od Alp – są inne. To góry dla innego rodzaju turystyki. Brak HORYZONT 15 masowej turystyki na wielką skalę, tuneli, autostrad i miasteczek narciarskich to ogromna zaleta Karpat, które są górami bardziej kameralnymi. Wielu turystów tego właśnie szuka w górach i przyciągają ich właśnie Karpaty czy góry Bałkanów (gdzie jednak w sezonie jest zbyt ciepło), ale niestety jest to nisza. To nie są ludzie. na których da się zarobić. To głównie pozytywni wariaci – pasjonaci z własnym namiotem i konserwami z Biedronki w plecaku. Ich celem nie jest dobrze zjeść czy wygodnie spać do 10 rano. To ludzie, którzy górami żyją i którzy je kochają w całej ich kapryśnej naturze, nie tylko wtedy, gdy świeci słońce. Taki jest w moim odczuciu standardowy profil karpackiego turysty, którego spotykam na dzikich szlakach Ukrainy czy nawet Bieszczadów poza sezonem. Sam najbardziej lubię ukraińską i rumuńską część Karpat, która jest zdecydowanie dziksza niż Karpaty polskie i słowackie, i bardziej egzotyczna niż to, co możemy oglądać w Alpach. Rozumiem jednak, że moja opinia może być inna od zdania ludzi na co dzień tam mieszkających i borykających się z rozmaitymi trudnościami, które z tego wynikają. Ja jednak traktuję góry jako oazę spokoju, do której uciekam odpocząć oraz naładować pięknem oczy i duszę. Dlatego obecny poziom zagospodarowania jest w mojej opinii wystarczający, i to właśnie wyróżnia Karpaty i stanowi o ich pięknie i wyjątkowości. Rok temu zajął Pan 1. miejsce w konkur sie „Nasze Kar paty” w Rzeszowie zorganizowanym przez Fundację Kar packą – Polska oraz National Geographic. Gdzie będzie można w tym roku zobaczyć Pana prace? Zwykle nie planuję takich rzeczy z wyprzedzeniem. Po prostu łapię okazje, które się nadarzają. Ostatnio mam ich całkiem sporo i są to nie tylko wystawy, ale również spotkania podróżnicze, wywiady dla pism, publikacje w gazetach. W grudniu miałem wielką przyjemność być gościem Gdańskiego Festiwalu Górskiego, gdzie opowiadałem o wyprawie alpejskiej na Lyskamm (4527 m), występując prawie w jednym szeregu obok takich gwiazd jak Adam Bielecki czy Piotr Pustelnik. Oczywiście, nie wszystko dzieje się samo. O wiele z tych rzeczy sam zabiegam, wysyłam dziesiątki maili i co jakiś czas z satysfakcją mogę dołożyć małą cegiełkę na swej fotograficzno-górskiej drodze, która prowadzi mnie do jasnego celu w przyszłości – życia z fotografowania w górach. Wierzę, że jest to możliwe. 16 HORYZONT Szwajcarskie innowacje w turystyce AGNIESZKA ZAŃCZAK W dniach 11-12 lutego 2015 roku Stowarzyszenie Euroregion Karpacki Polska zorganizowało dwa seminaria praktyczno-naukowe poświęcone transferowi wybranych szwajcarskich innowacji w turystyce na obszar Euroregionu Karpackiego. Seminaria prowadzone były przez ekspertów ze Szwajcarii i z Polski. W spotkaniach wzięli udział przedstawiciele szeroko rozumianej branży turystycznej. Pierwsze seminarium „Partnerstwo na rzecz rozwoju turystyki w Karpatach” odbyło się 11 lutego w Krakowie i było częścią konferencji organizowanej przez Instytut Turystyki w Krakowie Sp. z o.o. wspólnie z Akademią Górniczo-Hutniczą im. Stanisława Staszica w Krakowie – Katedrą Geologii Ogólnej i Geoturystyki oraz Instytutem Turystyki Uniwersytetu HESSO Valais w Sierre i Spółką REDD S.A w Lozannie. Podczas seminarium zaprezentowana została nowa koncepcja rozwoju Karpat z uwzględnieniem: – Strategii Marki Karpackiej „Carpathia” – Doświadczeń szwajcarskich dotyczących innowacji w turystyce – Wiedzy i doświadczenia wiodących ośrodków naukowych – Współpracy jako głównego czynnika rozwoju turystyki Ważnym punktem seminarium było podpisanie porozumienia dotyczącego strategicznej współpracy Stowarzyszenia Euroregion Karpacki Polska z Akademią Górniczo-Hutniczą im. Stanisława Staszica w Krakowie i Instytutem Turystyki w Krakowie Sp. z o. o. w ramach Konsorcjum Karpackiego w zakresie wsparcia integracji i rozwoju społeczno-gospodarczego obszaru Karpat. Drugie seminarium pn. „Szwajcarskie innowacje turystyczne inspiracją dla Marki Karpackiej Carpathia” miało miejsce 12 lutego w Komborni koło Krosna. Przedmiotem spotkania było przedstawienie stanu wdrażania innowacyjnej Marki Karpackiej CARPATHIA, oraz zaprezentowanie scenariuszy rozwoju tej inicjatywy z wykorzystaniem wiedzy oraz doświadczeń szwajcarskich partnerów Euroregionu Karpackiego. Podczas obydwu spotkań swoje doświadczenia w zakresie szwajcarskich innowacji w turystyce przedstawili prof. Ma- nu Broccard z Instytutu Turystyki w Sierre oraz Anna Perret, koordynatorka projektów w REDD S.A. ze Szwajcarii. Spotkania zostały zorganizowane w ramach projektu „Fundament Strategii podstawą wdrażania innowacji w turystyce karpackiej” w ramach szwajcarsko-polskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej. Autorka jest kierownikiem Biura Planu Partnerstwa, Informacji i Promocji SEKP HORYZONT 17 Geostrada ukaże piękno Karpat DOROTA ZAŃKO DOROTA ZAŃKO Prof. Marek Doktor z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie: - Jak jest idea Geostrady Karpackiej? Geostrada to szlak geologiczno-turystyczno-historyczny, który pozwala turyście zapoznać się z budową gór, różnymi typami skał oraz historią ich powstania. Poprowadzona przez najciekawsze miejsca Karpat, obejmująca jednocześnie nie tylko szlak, ale pas szerokości około 10 km, w którym turysta znajdzie zinwentaryzowane, zagospodarowane i opisane ciekawe obiekty nie tylko geologiczne, ale także historyczne, kulturowe i turystyczne. To propozycja dla tych, którzy lubią aktywny wypoczynek. Ideą Geostrady Karpackiej jest ukazanie w pełni piękna Karpat jako wyjątkowego masywu górskiego na obszarze Europy i wypromowanie na tym obszarze nowego rodzaju turystyki, jakim jest geoturystyka, która dostarcza wrażeń estetycznych w kontakcie z obiektami przyrody nieożywionej, jakimi są skały, jaskinie, potoki, itd. Geoturystyka przy okazji wypoczynku pozwala nabyć wiedzę o tych obiektach, które nam się podobają, i zrozumieć ich istotę. Możliwości ludzi żyjących w danym rejonie zależą tak naprawdę od tego, co dała im natura, a w Karpatach to widać szczególnie dobrze. Łemkowie wykonywali metrowej średnicy cembrowiny kute z jednolitej warstwy piaskowca. W miejscowości Łosie zamieszkiwali maziarze i łebacy, ludzie, którzy zbierając ropę z karpackich potoków za pomocą witek brzozowych i skrzypu, wykorzystywali ją następnie do leczenia zwierząt kopytnych, jak i smarowania osi w wozach, stodołach i wrotach. Byli to najbogatsi ludzie w XIX w., którzy mieli wówczas na wsiach łazienki. 18 HORYZONT – Jakie obiekty znajdą się na trasie Geostrady Kar packiej? Idea jest taka, żeby reperami Geostrady Karpackiej były geoparki, czyli obszary, na których występuje duża koncentracja wartościowych i ciekawych obiektów geologicznych, zapisujących historię ziemi i tego, jak powstały Karpaty. Geostrada to swego rodzaju ochrona – poprzez odpowiednie zagospodarowanie, objaśnienie i wytłumaczenie: nie niszcz tego, bo to jest wyjątkowe, wartościowe. Istnieje już szereg inicjatyw oddolnych, które wchodziłyby w skład tej Geostrady Karpackiej. Np. szlak naftowy (aktywny udział w jego tworzeniu brał wychowanek „naszej” geoturystyki). Turysta na geostradowym szlaku lub w jego pasie zobaczy, jak żyli ludzie w Karpatach, jak wykorzystywali i eksploatowali surowce występujące na terenie Karpat, a więc różnego rodzaju skały, rudy żelaza czy nawet złota, a przede wszystkim ropy. W naszych Karpatach występuje jedno z większych stanowisk ryb kopalnych. Można udostępnić taki kamieniołom turystom, by mogli eksploatować kopalne ryby. Nie mogliby wynosić znalezionych okazów bez sprawdzenia, czy nie został znaleziony jakiś wyjątkowy okaz. Wówczas można by było zaproponować takiemu odkrywcy jego odkupienie lub oznaczenie okazu jego nazwiskiem. Przy okazji można na tym nieźle zarabiać – sprzedawać młotki czy majzle, dostarczając turystom emocji, ale także i wiedzy nabywanej w trakcie samodzielnych poszukiwań. Takie przykłady znane są z Europy. Konieczne jest przygotowanie katalogu najciekawszych obiektów geologicznych Karpat, które znajdą się na trasie Geostrady Karpackiej, ale także Turystyka – gospodarczy lek? Henryk Handszuh – profesor wizytujący Górnośląskiej Wyższej Szkoły Handlowej w Katowicach, były dyrektor ds. Jakości i Handlu w Światowej Organizacji Turystyki obiektów kulturowych w których geologia np. znajduje odbicie w surowcach wykorzystywanych w ich budowie czy wyjątkowych umiejętnościach, np. kamieniarstwie regionalnym. Prace takie już rozpoczęliśmy pod kątem realizacji reperowych geoparków w Karpatach. – Jakie znaczenie ma porozumienie podpisane przez AGH ze Stowarzyszeniem Euroregion Karpacki Polska? Nasza uczelnia jako pierwsza promowała geoturystykę i szkoli od 15 lat specjalistów dla tej branży. Jesteśmy autorami Geostrady Sudeckiej. Pracujemy naukowo także na terenie Karpat. Propozycja Euroregionu Karpackiego pozwoli nie tylko zachować i wypromować dziedzictwo przyrodnicze, zwłaszcza geologiczne słabo jeszcze wykorzystane na terenie Karpat, ale też na zrównoważony rozwój. Cieszymy się, że my, mając wiedzę merytoryczną wchodzimy we współpracę z fachowcami od turystyki. My wskażemy wartościowe obiekty, a oni powiedzą, jak to można dobrze opakować i stworzyć nowy ciekawy produkt turystyczny bazujący na słabo znanych i wykorzystanych, a ciekawych i wartościowych obiektach dziedzictwa geologicznego. Dziękuję za rozmowę. – Jaką rolę w rozwoju gospodarczym pełni turystyka? Przekonuje się nas, że turystyka jest jedną z najważniejszych gałęzi gospodarki, że ma moc sprawczą wzrostu gospodarczego, że może zasadniczo pomóc biednym krajom. Ale do tej pory żaden kraj nie uzyskał z turystyki satysfakcjonującego poziomu dobrobytu ani nawet podstawowego rozwoju. Kraje o niezwykle rozwiniętych walorach turystyki wakacyjnej w Europie, jak Chorwacja, Cypr, Grecja, Hiszpania, Portugalia, przeżywają dziś załamanie gospodarcze, mają duże bezrobocie. Np. w hiszpańskiej Andaluzji, która skupia 30 procent produkcji turystycznej całej Hiszpanii, bezrobocie wynosi prawie 40 procent. Według mnie, nie należy w turystyce doszukiwać się mocy sprawczej rozwoju i wzrostu gospodarczego – jest ona bardziej rezultatem rozwoju oraz mobilności konsumenta, ale nie ulega wątpliwości, że turystyka jest rzeczywiście potrzebna – przecież bez podróży nie można wyobrazić sobie współczesnego życia. Turystyka może być jednym z czynników rozwoju gospodarczego danego regionu lub miejscowości, ale tylko wtedy, kiedy będzie odpowiedni, ciągły popyt na daną miejscowość jako atrakcję, jej usługi, towary i produkty rolne. Na szczeblu lokalnym zdaje egzamin – od lat przykładów można szukać w szwajcarskich Alpach, ale przecież dobrobyt całej Szwajcarii nie zależy od turystyki. To, jak się robi turystykę, świadczy o jakości życia. Bo turystyka ma się przecież przyczyniać do poprawy jakości życia. – Dziś coraz częściej w parze ze słowem turystyka idzie zrównoważony rozwój… Tendencje związane z tym, co dziś górnolotnie nazywa się zrównoważoną turystyką, są coraz mocniejsze. Widoczne są przede wszystkim w krajach wysoko rozwiniętych. Przedstawiciele klasy średniej, która dysponuje środkami na konsumpcję turystyczną wyższej jakości, coraz mocniej tym produktem turystycznym (ekologicznie czystym, społecznie odpowiedzialnym, przekładającym się na sukces ekonomiczny) interesują się. Chodzi o Niemcy, Wielką Brytanię, Holandię, Francję, kraje skandynawskie, również Stany Zjednoczone. Czym w branży turystycznej objawia się to zainteresowanie turystyką zrównoważoną? Przede wszystkim tym, że coraz więcej imprez i czasu podczas różnych wydarzeń turystycznych, np. targów, poświęca się tej problematyce. Coraz więcej odbywa się szkoleń, warsztatów na temat funkcjonowania energooszczędnych hoteli, ekologicznej żywności, gospodarki odpadami z konsumpcji i produkcji turystycznej. Czy jest to temat istotny tylko dla fanatyków? – Nie. Okazuje się, że wielkie sieci hotelowe, również te reprezentowane w Polsce, idą w tym kierunku. Są już tysiące hoteli, które tworzą i ogłaszają programy zrównoważonej bądź odpowiedzialnej produkcji, która później przekłada się na odpowiedzialną konsumpcję turystyczną. Zrównoważona turystyka to także kwestia odpowiedniego transportu. – Co w takim wypadku mają zrobić małe obiekty turystyczne, takie jak hotele? Iść w tym samym kierunku, a nawet dalej. One mają o wiele większe możliwości i o wiele większą łatwość tworzenia pro- duktów turystycznie odpowiedzialnych pod względem społecznym i ekologicznym, bo są bardziej elastyczne, położone blisko i lokalnie lepiej zorganizowane. Przykładem na to są kraje nordyckie. Problemem dla małych przedsiębiorstw, szczególnie w Polsce, jest możliwość uzyskania kapitału na inwestycje w tym kierunku. Natomiast organizatorzy turystyki powinni włączać takie obiekty do swoich programów. – Czy oferta, którą prezentuje Euroregion Karpacki i która jest zapisana w Konwencji o zrównoważonym rozwoju Kar pat i jego Protokole o Zrównoważonej Turystyce, odpowiada współczesnym tendencjom w turystyce? W tych dokumentach są zapisy dotyczące certyfikacji standardów jakości. Mamy więc gotowy scenariusz, jak to robić. Widać, że popyt na produkty odpowiadający tym standardom, poświadczonych atestami, jest coraz większy. Przykładowo połowa klientów obecnej także w Polsce firmy TUI (siedzibę ma w Niemczech i Wielkiej Brytanii) prosi o takie produkty. Badania szwajcarskie też to pokazują. Co z tego wynika? Jeśli my turystom takich produktów nie dostarczymy, to tacy klienci do nas, do Karpat, nie trafią. Dziękuję za rozmowę. HORYZONT 19 Słowacja: Karpaty potrzebują turysty rozumnego Zabytki światowego dziedzictwa UNESCO na wyciągnięcie ręki DOROTA ZAŃKO JOLANTA DANAK-GAJDA Renata Rettinger z Instytutu Geografii Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie – Jakiego turysty potrzebują Karpaty? Karpaty potrzebują turysty o bardzo zróżnicowanych potrzebach, ponieważ same w sobie dysponują zróżnicowanym potencjałem środowiska przyrodniczego i dziedzictwa kultury materialnej i niematerialnej. Każdy turysta znajdzie w Karpatach produkt turystyczny odpowiedni dla siebie. Karpaty potrzebują przede wszystkim turysty rozumnego, który będzie umiał docenić ten obszar, i który będzie mógł skorzystać z potencjału i wartości, które w nim drzemią. – Twierdzi pani, że turystę trzeba sobie wychować. Dlaczego? Turystę trzeba sobie wychować od najmłodszych lat z tego względu, iż gdybyśmy zaproponowali np. 9-latkowi wyjazd do Egiptu nad ciepłe morze lub nad Jezioro Solińskie, to bez wahania odpowie, że wybiera Egipt. Dla niego atrakcyjniej brzmi „ciepłe morze”, zaś nazwa Jezioro Solińskie może mu niewiele mówić, może też nie wiedzieć, gdzie ono leży. Młodzi ludzie mają stosunkowo niewielką wiedzę o regionie, w którym mieszkają, o tym, jakimi walorami on dysponuje. Dlatego też turystyki trzeba się uczyć i nauczać – najlepiej przez doświadczenie, warsztaty. Trudno wytłumaczyć młodemu człowiekowi, dlaczego dana góra jest bardzo ciekawa pod względem geologicznym. Ale jeśli za pomocą młotka geologicznego pokruszy skałę, poleje ją kwasem i zobaczy, co się z nią dzieje, wówczas przekaz jest zupełnie inny i zainteresuje młodego człowieka. A Karpaty trzeba poznawać aktywnie. Jest to proces na lata. Szkoda, że coraz mniej organizacji działa w zakresie wypoczynku i turyst- 20 HORYZONT ki dzieci i młodzieży, ponieważ nawyki, które zostają wypracowane w latach najmłodszych, będą owocowały w życiu dorosłym. Duża w tym rola nauczycieli i wykształconych kadr, działających w branży turystycznej. – Podkreśla pani również, że potencjał Karpat tkwi także turystyce pielgrzymkowej… Karpaty są regionem z największą ilością ośrodków pielgrzymkowych o różnej randze, mających swoją specyfikę i charakter. Dla wielu osób zza granicy będą one mieć również walor poznawczy. Karpaty mają olbrzymi potencjał, ale wymagający dywersyfikacji pod względem produktów turystycznych. Nie można przyjąć jednego modelu turystycznego dla tak rozległego obszaru. Sukces Karpat jako regionu turystycznego tkwi właśnie w jego zróżnicowaniu. Turysta zagraniczny będzie interesował się olbrzymim potencjałem kultury materialnej, a szczególnie niematerialnej związanej z tradycją i zwyczajami, które zachowały się do dnia dzisiejszego, zwłaszcza w regionach peryferyjnych. Dla turysty krajowego bardzo ważna jest konkurencyjność cenowa i dostępność komunikacyjna tego obszaru. Karpaty usatysfakcjonują każdego turystę. Dziękuję za rozmowę. C hoć są z drewna, przetrwały stulecia. Bardziej lub mniej dotknięte zębem czasu i zawirowaniami historii… Na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO zostało wpisanych około 30 drewnianych świątyń różnych wyznań, położonych w Kar patach polskich, słowackich i ukraińskich. Są to głównie cerkiewki grecko-katolickie i prawosławne, kościoły rzymsko-katolickie oraz nieliczne protestanckie. Najstarsze świątynie pochodzą z końca XIV wieku, ale większość datowana jest na XVII i XVIII wiek. W słowackich Karpatach najbliżej polskiej granicy znajduje się tylko jeden drewniany kościół obrządku łacińskiego wpisany na listę światowego dziedzictwa. To późnogotycka świątynia pod wezwaniem św. Franciszka z Asyżu w Hervartovie – wiosce położonej koło Bardejowa, niespełna 30 km od przejścia granicznego w Koniecznej w Beskidzie Niskim. Na listę UNESCO trafił w 2008 roku. Jest najstarszym i najlepiej utrzymanym kościołem drewnianym na Słowacji. Został wybudowany pod koniec XV wieku – prawdopodobnie w latach 1499-1500, choć niektóre źródła mówią o latach 1493 -1496. Budowla o konstrukcji zrębowej posiada wieżę konstrukcji słupowej z izbicą. Nawa zamknięta jest trójbocznym prezbiterium, do którego przylega od pół- nocy zakrystia. Wieża dostawiona jest do nawy od strony zachodniej, przykrywa ją dach namiotowy. Nawę i prezbiterium przykrywa wspólny dach jednokalenicowy z wieżyczką na sygnaturkę. Wewnątrz nawa posiada płaski strop, a prezbiterium ma pozorne sklepienie z ozdobnymi żebrami. Do najcenniejszych elementów wystroju wnętrza należą gotyckie obrazy tablicowe oraz malowidła ścienne z 1655 i 1805 roku. Najciekawsze sceny zachowały się tam, gdzie nie operowało słońce, czyli na południowej ścianie nawy. Pochodzą z 1665 r. i przedstawiają m.in. Adama i Ewę w Raju oraz św. Jerzego zabijającego smoka. Funkcje głównego ołtarza pełni późnogotycki tryptyk, z przedstawieniem Matki Boskiej z Dzieciątkiem w otoczeniu śś. Barbary i Katarzyny Aleksandryjskiej. W trójkątnych zwieńczeniach znajdują się wizerunki proroków. Nie zachowały się skrzydła boczne, dlatego w ich miejsce umieszczono puste deski. Na uwagę zasługuje również późnogotycka, malowana na deskach grupa Ukrzyżowania z początku XVI w., umieszczona na belce tęczowej; gotycki obraz przedstawiający śś. Franciszka z Asyżu, Krzysztofa i Katarzynę Sieneńską z lat 1460-70 oraz barokowa Ostatnia Wieczerza z 1653 r. Warto też obejrzeć drewnianą chrzcielnicę z XVII w. W przeciwieństwie do północnej Łemkowszczyzny, gdzie kultura materialna została w dużej mierze zniszczona przez powojenne wysiedlenia ludności, Rusini po południowej stronie Karpat zachowali swoje dziedzictwo do dziś. Prawie w każdej wsi znajduje się drewniana świątynia, z których większość umieszczono na historycznym szlaku tzw. „Karpackiej drewnianej drodze”. Na trasie liczącej 333 kilometry długości znajduje się 37 obiektów, łącznie z tymi w skansenach w Świdniku, Bardejowskich Kupelach i Humennem. Drewniane budowle kultowe są cennymi zabytkami architektonicznymi, które należą do skarbnicy światowej kultury. Większa część pochodzi z XVII i XVIII wieku. Starodawne drewniane cerkwie stanowią klejnot kultury ludowej o światowym znaczeniu, dlatego wiele z nich zostało wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Do najcenniejszych i najbardziej znanych zalicza się świątynie greckokatolickie w miejscowościach: Bodružal, Miroľa, Ladomírová, Krivé, Príkra, Jedlinka, Hervartov, Potoky, Kožany, Krajné Čier no, Vyšný i Nižný Komárnik, Šemetkovce oraz Tročany. Do grupy najstarszych świątyń wpisanych w 2008 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO należy grecko-katolicka cerkiew p.w. św. Mikulasza (św. Mikołaja) w miejscowości Bodružal, położonej zaledwie 8 kilometrów od polskiej granicy w Barwinku (w Niżnym Komarniku należy skręcić z głównej drogi w lewo). W centrum wsi na niewielkim wzniesieniu posadowiona jest cerkiewka, która jest świątynią filialną parafii Hunkovce. Budowla pochodzi z 1658 roku, należy do cerkwi łemkowskich typu północno-zachodniego. Uważana jest za jeden z cenniejszych zabytków sztuki sakralnej na Słowacji. Składa się ona z trzech pomieszczeń – nawy, prezbiterium i babińca. Tę potrójność akcentuje na zewnątrz zróżnicowana wysokość cebulastych, pękatych wieżyczek, z bogato Ciekawostką jest, iż namalowany został na pierwotnym ołtarzu, który jest schowany na drugiej stronie ikonostasu. Na tylną część pierwotnego ikonostasu z XVII wieku później, w wieku XVIII, namalowano aktualny ikonostas. W 1968 r. ikonę Chrystusa Nauczyciela podłużnie rozdzielono na dwie części. Tylna część – ikona św. Pawła z innym uczniem znajduje się w nawie na południowej ścianie. Niestety, na tym zakończyło się rozdzielanie zabytkowego ikonostasu, bowiem obawiano się go zniszczyć. Główny ołtarz za ikonostasem jest barokowy ze starszym obrazem Ukrzyżowania. W dolnej części ołtarza znajduje się ikona z 1706 roku przedstawiająca Chrystusa upadającego pod krzyżem. Cerkiew kilka razy była odnawiana i rekonstruowana. Obecny wygląd zawdzię- zdobionymi kutymi krzyżami. Od zewnątrz świątynia jest pokryta deskami i gontowym piramidalnym dachem. Dolna część przedsionka, nawy i prezbiterium są pionowo pokryte deskami. Główna wieża jest dwudzielna, zawężająca się do góry, pokryta deskami i pasami. W tamburze znajdują się małe akustyczne. W wieży znajdują się trzy dzwony. Najstarszy pochodzi z 1759 r. Plac cerkiewny jest ogrodzony drewnianym płotem z gontowym daszkiem. Bramka wejściowa jest prawie kołowego planu. Wewnętrzny wystrój jest barokowy. Zachwyca kompletny XVIII- wieczny ikonostas, oraz polichromia przedstawiająca Ukrzyżowanie i Sąd Ostateczny, która zachowała się na północnej ścianie nawy. Ikonostas z tematami z Nowego Testamentu datuje się na 1794 rok. cza remontowi z XVIII wieku. Kolejno remonty prowadzone były w 1902 roku i po II wojnie światowej, choć mimo ciężkich walk o Przełęcz Dukielską, kule szczęśliwie omijały świątynię. Ostatnie prace prowadzono w latach 2004 – 2008. Nie małe w tym zasługi miał mój przewodnik Michał Kost z pobliskiej Ladomirowej, gdzie również znajduje się cerkiew wpisana na listę UNESCO. Ladomírová to duża wieś leżąca przy drodze z Rzeszowa do Preszowa, 6 kilometrów przed Świdnikiem. Z tej drogi trzeba zjechać do centrum wioski, by móc podziwiać cerkiew greckokatolicką pod wezwaniem św. Michała Archanioła. Łemkowska świątynia typu północno-zachodniego została zbudowana w 1742 roku, świadczy o tym napis nad wejściem do babińca, co charakterystyczne – wzniesiono ją bez użycia HORYZONT 23 gwoździ. Zewnętrzny podział budowli na trzy części jest podkreślony trzema wieżami z dachem pokrytym gontem i kutymi krzyżami. Koło cerkwi znajduje się dzwonnica o słupowym kształcie. Za ikonostasem z XVIII wieku znajduje się główny ołtarz z centralną ikoną Miłosier nej Bogurodzicy. W samym środku ikonostasu znajduje się ikona – Ostatnia Wieczerza. W ołtarzu bocznym należy zwrócić uwage na ikonę Pietę. Cerkiew wzniesiona została w konstrukcji zrębowej, jest trójdzielna – składa się z prezbiterium, nawy i babińca. Wyróżnia się wysoką, strzelistą wieżą z izbicą, o konstrukcji słupowej, otoczona zachatą. Jest smuklejsza i wyższa niż w innych cerkwiach w regionie. Od zachodu dostawiony jest jeszcze niewielki przedsionek. Łamane dachy kryjące ośmioboczna kopułę nawy, prezbiterium i wieżę wieńczą kombinacje cebulkowych bań i walcowatych latarni. Te ozdoby przydają jeszcze świątyni smukłości. Obok stoi potężna dzwonnica. Wewnątrz nawa i prezbiterium nakryte są kopułami, tylko w babińcu strop jest płaski. Ściana zachodnia nawy otwarta do babińca ozdobną przegrodą, przypominającą o dawnym podziale pomieszczeń dla kobiet i mężczyzn. Powyżej znajduje się nadwieszony chór muzyczny. Warto zwrócić uwagę na kompletny ikonostas z XVIII wieku, z ikoną Ostatniej Wieczerzy. Za ikonostasem, w prezbiterium znajduje się ołtarz główny również z XVIII w., w którym mieści się współczesny ołtarzowi – obraz Opieki Bogurodzicy (Pokrow). W nawie ustawiono ponadto ołtarze boczne, w jednym z nich należy zwrócić uwagę na ikonę Pietę. Ikony znajdują się także na ścianach nawy. Mój przewodnik Michał Kost jest dumny z tego, że cerkiew znalazła się w 2008 roku na liście światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Mówi, że to cud, iż cerkiew bez większych zniszczeń przetrwała II wojnę światową, wszak pod koniec 1944 r. w okolicy Ladomirovej toczyły się ciężkie walki operacji dukielskiej. Czego nie zrobiła wojna, udało się burzy w 1957 roku, która powaliła na cerkiew stojące w pobliżu drzewo. Świątynię odbudowano rok później, także ostatnio przechodziła remont i konserwację. Jasne drewniane gonty i szalunek jeszcze nie nabrały patyny czasu. Autorka jest dziennikarką Radia Rzeszów, wiceprezesem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Rzeszowie. 24 HORYZONT Chotyniec Radróż Blizne Blizne Perły drewnianej architektury FOTO: WALDEK SOSNOWSKI Turzańsk Na Podkarpaciu znajdują się największe na świecie perły architektury drewnianej. Kościół w Haczowie jest najstarszym i największym drewnianym kościołem w Polsce. Wpisany został na listę UNESCO, podobnie jak kościół w Bliznem. Oczy wiernych i turystów zachwycają cerkwie w Turzańsku, Chotyńcu, czy też doskonale zachowana cerkiew w Radróżu. Haczów śnieg, wybrałem się do Huty na wiosnę następnego roku. Widok, jaki zastałem, bardzo mnie poruszył i jednocześnie zafascynował: resztki sadów, ślady po domach, piwnicach i sterczące ruiny tego kościoła – wspomina. Ocalili nieistniejącą wioskę od zapomnienia DOROTA ZAŃKO D awno, dawno temu, za górami, za lasami…” – tymi słowami zaczyna się każda szanująca się baśń. Równie baśniowa, piękna i ciekawa, tragiczna i poruszająca, niosąca głęboki przekaz i mająca w pewnym sensie szczęśliwe zakończenie jest historia miejscowości, którą …dziś porasta las. Mowa o Hucie Polańskiej leżącej w Beskidzie Niskim, w gminie Krępna, w powiecie jasielskim. Jedynym śladem istniejącej tu kiedyś wioski, ale też świadectwem żyjących tu kiedyś ludzi jest maleńki kościółek. Wybudowano go w latach 30. XX w. Był marzeniem ówczesnych parafian, lecz, niestety, nie doczekali się odprawienia w nim mszy św. Świątynie udało się poświęcić dopiero po blisko 60 latach od rozpoczęcia budowy, kiedy w Hucie Polańskiej parafian już nie było. I dziś też pewnie nie byłoby i tego kościółka, „zagubionego” pośród gór i lasów, gdyby nie myśliwi z Koła Łowieckiego „Zacisze” z Krosna. To oni zainspirowali miejscowego kapłana, ks. Jana Delektę do ocalenia tego obiektu sakralnego. Wspólnymi siłami udało im się zebrać środki finansowe i odbudować zniszczoną świątynię. Ks. Delekta, obecnie proboszcz parafii katedralnej w Rzeszowie, pierwszy kontakt z ruinami kościoła w Hucie Polańskiej miał wiosną 1989r. Ale o jego istnieniu dowiedział się w październiku 1988r., od swoich parafian. – Byłem wówczas proboszczem w Polanach. Parafianie poprosili mnie, abym przypomniał wiernym o odwiedzeniu 1 listopada cmentarza w Hucie Polańskiej. Zapytałem ich wówczas, gdzie to jest? Usłyszałem: „5 km stąd”. Ponieważ była już późna jesień, a w tych stronach już zima i spory 28 HORYZONT Łzy szczęścia Jednak nie od razu chciał tę świątynię odbudowywać. Głowę miał zaprzątniętą innymi problemami. Myśl o podniesieniu kościoła z ruin zrodziła się w październiku 1991r., kiedy przyszli do niego myśliwi z KŁ „Zacisze” z prośbą o odprawienie mszy św. Hubertowskiej. – Kiedy zastanawialiśmy się gdzie, w Polanach, czy w Myscowej, padła myśl – a może pod murami kościoła w Hucie? Myśliwi ten teren znali, tam polowali, mieli niedaleko swój domek myśliwski. Zachwyciłem się tą propozycją – podkreśla ks. Jan Delekta. Stanisław Ząbik, prezes Koła Łowieckiego „Zacisze” wspomina, że pomysł odprawienia mszy św. Hubertowskiej pod murami tej świątyni podyktowała myśliwym potrzeba. – Prawie każde koło łowieckie ma swoją „leśną” kapliczkę, przy której inauguruje doroczne Huber tusy, czyli uroczyste rozpoczęcie sezonu polowań zbiorowych – mówi. – My nie mieliśmy takiego „swojego” miejsca na te uroczystości przypadające 3 listopada, na św. Huberta, naszego patrona – dodaje. 3 listopada 1991 r., na uprzednio oczyszczonym z zarośli terenie, od południowej strony świątyni, spotkali się ludzie z różnych miejscowości. Wielu z nich to byli dawni mieszkańcy Huty, a także ich dzieci i wnuki. – Kiedy przywołuję w pamięci tamten dzień, wzruszenie chwyta mnie za gardło. Do dziś pamiętam dym snujący się z ogniska, które rozpalili myśliwi, ich sztucery w „stojaku” i te zapłakane twarze, łzy szczęścia – podkreśla ks. Delekta. Bomby zamiast poświęcenia Historia Huty Polańskiej sięga XVII, a wg niektórych XVI w. Liczba jej mieszkańców powiększyła się po Konfederacji Barskiej. Jak zauważa w swej monografii „Huta Polańska. Dzieje ośrodka duszpasterskiego 1904 – 2003”, ks. dr Sławomir Zych z KUL, była to jedyna wioska rzymskokatolicka, pośród miejscowości, które zamieszkiwała ludność wyznania prawosławnego i greckokatolickiego. W 1904r., w tej wsi otoczonej lasami, liczącej ok. 60 gospodarstw została wybudowana szkoła. W jej świetlicy urządzono kaplicę, w której przy- HORYZONT 29 Ważna jest tożsamość Kazimierz Zięba z autorką tekstu jezdny ksiądz od czasu do czasu odprawiał msze św. Wierni z Huty w „nagłych przypadkach”, jak np. pogrzeb, korzystali z posługi księdza greckokatolickiego z Ciechani. Huta była wioską biedną, ale jej mieszkańcy byli głęboko wierzący i przywiązani do ziemi ojczystej. Na początku XX w. narodziła się wśród miejscowej ludności myśl budowy własnego kościoła. Powstał on w latach 1935-1939, na 8-arowej działce. Budowany był z wielkim trudem, z kamienia rzecznego i polnego. Mieszkańcy własnoręcznie wydobywali i znosili te głazy. Poświęcenie świątyni zaplanowano na pierwszą niedzielę września 1939r. Ale wybuchła II wojna światowa. W trakcie działań wojennych już w pierwszych dniach września, jedna z bomb uszkodziła dach kościoła. Potem czas zrobił swoje. Zabudowa miejscowości uległa zniszczeniu, za wyjątkiem kilku domów, w wyniku walk o Przełęcz Dukielską – czytamy w monografii ks. S. Zycha: „Na czas działań wojennych mieszkańcy wsi zostali wysiedleni przez Sowietów do Lubatowej k. Rogów. Po zakończeniu działań wojennych do Huty powróciły rodziny Maciejczyków, Frankiewiczów i Ziębów, jednak w wyniku rozporządzeń władz dotyczących pasa przygranicznego z 1947 r. opuściły one miejscowość.” Wieś wróciła na mapy i do przewodników Na poświęcenie, świątynia w Hucie Polańskiej musiała czekać aż do lat 90. XX w. Do konsekracji doszło 12 listopada 1995r. Kościół udało się odbudować dzięki życzliwości i hojności tych, którzy z tamtych ziem pochodzą, ale też i osób zafascynowanych tą świątynią – firm, indywidualnych darczyńców z Rzeszowa, Ropczyc, Sędziszowa, Jasła, Krosna oraz myśliwych z koła „Zacisze”, którzy 30 HORYZONT Stanisław (lat 88 – od 1, 5 r. nie żyje) i Katarzyna Zięba m. in ufundowali dzwon, a jeden z nich także mostek na rzeczce. Świątynia ma bardzo skromny wystrój, kamienny ołtarz, wizerunki jej patronów – św. Huberta i św. Jana z Dukli. Celowo nie doprowadzono tu elektryczności – uroczystości odbywają się przy blasku świec. Nie ma tu coniedzielnej liturgii, są tylko okazjonalne, często w wakacje – dla wypoczywających tu harcerzy, czy innych grup. Z historią kościoła w Hucie wiąże się historia znajdującej się pobliskiej kaplicy. Znajduje się ona w oddalonym o 2 km od Huty przysiółku Perysowskie (Parszewskie), który niegdyś liczył 3 domy. Otóż w jednym z tych domów mieszkał samotnie Piotr Kleczyński, który w czasie I wojny światowej stracił nogę. Uprawiał niewielkie pole, na którym leżał spory głaz, który utrudniał mu prace. Pewnego dnia, zdenerwowany, postanowił usunąć ten kamień. I pod nim znalazł… garniec złotych monet. Za część tych dukatów ufundował kaplicę oraz dzwon do kościoła w Hucie. Tę kaplicę również udało się odrestaurować. Dziś Huta Polańska ściąga miłośników przyrody, spragnionych ciszy i spokoju, a także sympatyków tej ziemi, ocalonej od zapomnienia. I zaprasza do jej odkrywania turystów. W latach 90-ych XX w. Huta Polańska powróciła na mapy i do przewodników. Dawni mieszkańcy Huty, urodzeni w Hucie, jedni z ostatnich mieszkańców tej miejscowości, później mieszkańcy Myscowej: (wypowiedzi z 2012 r.) Kazimierz Zięba (77 lat ) Dokładnie pamiętam swój dom rodzinny w Hucie, gdzie jakie naczynia stały, jak ubrana była choinka. Pamiętam też, jak chodziłem z mamą do tego kościoła pomodlić się. Miałem wtedy 7 lat. Pomagałem tę świątynię odbudować, bo chciałem uszanować rodziców. Wiele razy słyszałem ich rozmowy z sąsiadami o Hucie i o tym kościele, jak żałowali, że uległ zniszczeniu, że ich robota poszła na marne. Gdyby nasi ojcowie wiedzieli, że ten kościół wciąż jest i są w nim odprawiane msze, to by ks. Delektę na rękach nosili. Pamiętam też, jak mój tata, po powrocie z wojny mawiał, że Huta powstała z powstańców i już nie powstanie. I tak się stało. Kazimierz Delimata (81 lat) Pamiętam, jak ludzie budowali ten kościół, jak zbierali głazy i kamienie po polach, zwozili je w zimie na saniach, własnymi rękami wynosili po rusztowaniach. Huta była bardzo biedną wioską. Pola nieurodzajne – rodziły się tu tylko ziemniaki i owies. W domu było nas 9 dzieci. Moje dzieciństwo to lata wojny. To ciągły strach, chowanie się w piwnicach, ucieczki. Byliśmy przekonani, że wrócimy na stałe do Huty. Ale tam już nie wolno było się osiedlać… Stanisław (lat 88 – od 1, 5 r. nie żyje) i Katarzyna Zięba 85 lat) Katarzyna: – Pamiętam, jak nosiłam tatusiowi budującemu ten kościół obiady. Pamiętam też majówki w nie poświęconej jeszcze świątyni. Mój ojciec był wójtem i pisał pierwsze podanie o budowę kościoła, ale kuria odrzuciła, bo wioska mała, nie podoła. Pierwsza msza św. w tym kościółku w Hucie była dla mnie ogromnym przeżyciem. Zawsze kiedy jestem w Hucie, to mi łzy lecą. Stanisław: – Pamiętam fragment drugiego podania „..że wybudowanie kościoła w Hucie Polańskiej to wyrwanie niejednej duszy z rąk szatana”. Nikt nie myślał, że kościołek z powrotem stanie. To moc Boża i dzięki ks. Delekcie. Dużo przy jego odbudowie pomogli myśliwi. Autorka jest dziennikarką Radia VIA AGNIESZKA ZAŃCZAK Prof. Manu Brocard Instytut Turystyki Uniwersytetu HES-SO Valais w Sierre Czy Szwajcaria jest turystycznym rajem? Szwajcaria jest krajem, który ma długą tradycję goszczenia turystów i przyjmowania gości z całego świata. Jednak, tak jak w każdym kraju, zawsze musi dostosować się do nowych paradygmatów, a konkurencja jest zażarta. Jej różnorodne miejsca docelowe różnie przystosowują się do ich środowiska i są one mniej lub bardziej konkurencyjne, czy to są w MICE czy też w sektorze rekreacji. Jednak wierzę, że obraz naszego kraju jest optymalny w wielu zagranicznych krajach, a nasza jakość również znajduje uznanie. Te fakty z pewnością są wielkim plusem dla naszego urozmaiconego przemysłu, włącznie z turystyką. Kanton Valais przykładem sukcesu odniesionego w turystyce. Co na to wpłynęło? Tak, jak w wielu rolniczych miejscach w Europie, turystyka była jedyną gałęzią gospodarki, która dawałaby przyszłym pokoleniom szansę życia w tym górskim obszarze. Dlatego dużo uwagi i pieniędzy pomogło rozwinąć się temu sek to rowi szyb ko od lat 60-tych XX wieku. Pośród priorytetów znajdują się mobilność i dostępność, zakwaterowanie, infrastruktura turystyczna (narciarska), za rzą dza nie, kon ku ren cja (we wnętrz na i ze wnętrz na) zawsze zmuszała aktorów, aby wprowadzali innowacje i byli na bieżąco, co z pewnością było także czynni- HORYZONT 31 kiem sukcesu. Jednak wspaniały krajobraz, nieograniczone możliwości przebywania na świeżym powietrzu, czyste i zdrowe środowisko, a także wspaniały klimat również znacznie wpłynęły po cząt kowo na osią gnię cie suk ce su przez ten region. Obecnie jest znacznie trudniej i podobnie jak obszar Karpat ponownie zastanawiamy się nad naszym przemysłem turystycznym, aby utrzymać jego ważną rolę na rynku. Jak działalność Instytutu Turystyki w Sier re wpływa na rozwój turystyki? Nasz Instytut pracuje na różnych płaszczyznach przemysłu turystycznego i ma możliwość gościć profesorów posiadających szeroką gamę kompetencji. Wierzymy w innowację, dobre narzędzia zarządzania, odpowiednią komunikację (e-turystyka, nowe rynki) oraz unowocześnioną infrastrukturę (nowe produkty), które odpowiadają potrzebom klienta. Do naszych priorytetów należy również stałe dokształcanie dla aktorów zajmujących się turystyką. Ponadto każde nasze badanie lub zadanie cechuje trwałość i jest ona częścią naszej filozofii. Posiadając tę strategię i różne kompetencje, próbujemy przenieść naszą wiedzę do operacyjnego przemysłu stosując różne techniki (zadania, badania naukowe, wywiady, statystyki, …). Pod tym względem nasze „turystyczne obserwatorium” jest również narzędziem, które pomaga nam przebywać bliżej potrzeb przemysłu. Jaki był powód utworzenia marki kantonu Valais i jaka jest jego rola obecnie? Obec nie ko mu ni ka cja na świe cie składa się z tysiąca tak zwanych marek i nasze środowisko dnia codziennego jest opa nowa ne przez „sym bo le” i „slogany”. Wiemy, że zbyt duża ilość in for ma cji za bi ja prze kaz i dla te go spróbowaliśmy zjednoczyć wszystkie nasze ‘marki miejsc docelowych” pod jednym mocnym dachem. Chcieliśmy markę, która posiada mocne walory roz po znawal ne przez ry nek, któ re identyfikowałyby tę markę z „jakością” i „‘rzetelnością”. Aby osiągnąć ten cel, mar ka mu si opie rać się na so lid nej podstawie zarządzania jakością i dlatego jej pozyskanie jest połączone ze znakiem jakości ‘Doskonałość Valais”. Obecnie rolą znaku jest kontrolowanie jakości jego produktów i firm 32 HORYZONT oraz praca z „najlepszymi” przedsiębior ca mi w re gio nie, aby za pew nić klienta, że może on zawierzyć produktom, miej scom prze zna cze nia i fir mom, które posiadają ten „znak” lub „markę”. gionami pomaga nam również poszerzyć horyzonty i daje nam nowe doświadczenia. Mamy nadzieję, że jesteśmy w stanie wnieść w zamian nasze kompetencje, zaangażowanie i zdobyte doświadczenie. Jakie jest obecnie największe wyzwanie dla turystyki w Szwajcarii oraz kantonu Valais? Obecnie jest naprawdę wiele wyzwań dla te go prze my słu w Szwaj ca rii. Ostatnie wyzwanie jest związane z decyzją naszego narodowego banku, aby przestać chronić kurs wymiany w stosunku do Euro. W konsekwencji nasze produkty i ceny stały się 20% wyższe dla zagranicznych klientów z dnia na dzień. Czy nasze miejsca docelowe to miasta, brzeg jeziora czy też górskie miejscowości wypoczynkowe, wszystkie te miejsca muszą stawić czoła bardzo silnej i rosnącej konkurencji. Nasi konkurenci obecnie są nie tylko w sąsiadujących regionach lub krajach, ale także pochodzą z bardzo odległych miejsc plażowych, które stały się konkurencją dla sezonu zimowego, a ośrodki narciarskie w Australii lub Nowej Zelandii są również łatwo dostępne podczas naszego lata. Co więcej jesteśmy świadomi, że wiele nowych ośrodków narciarskich, które są bardzo dobrej jakości powstaje we wschodniej Europie, która posiada dużo silniejsze środki komunikacyjne niż nasze własne. W ostatnich latach pojawiły się również inne problemy środowiskowe, terytorialne i społeczne. Kwestionuje się drugie domy, gdyż zmienia się klimat i granica śniegu jest każdego roku coraz wyżej położona. Na szczęście, trwałość naszej polityki i waluty, nasze know-how, jak również po ło że nie na szych ośrod ków narciarskich na najwyższych wysokościach w Alpach dają nam przewagę, ale będziemy musieli w nadchodzącym ro ku ostro wal czyć i ulep szać nasz model, aby nadal być konkurencyjnym. Jakie wskazówki daje Pan dla Euroregionu, szczególnie dotyczące wdrożenia Karpackiej Marki Car pathia? Carpathia jest dużym regionem, który obejmuje wiele krajów. Uważam, że należy rozpocząć pracę z miejscowymi aktorami w każdym regionie stosując tę samą strategię produktów o ulepszonej jakości, a następnie skonsolidować działania na większą skalę. Na przykład, w polskiej części marki Carpathia czujecie silną tożsamość i macie kilka bardzo dobrych produktów. Ważnym jest, abyście wierzyli w swoich przedsiębiorców i popierali ich. Badanie najlepszych praktyk jest bardzo dobrym podejściem, ale tylko jeżeli pomoże w budowaniu Waszego własnego modelu. Należy wesprzeć Wasze fir my, aby wytwarzały produkty wysokiej jakości i dołożyć wszelkich sta rań, aby je roz re kla mować. Wa si klienci poczują, że budzicie zaufanie i zapewnicie war tości swojej marce. Waż nym jest, aby zi den ty fi kować know-how i najlepsze praktyki również w Waszej sieci ekonomicznej, aby skoncentrować swoje wysiłki na tym, co Wasz region ma najlepszego do zaoferowania. Współpracujecie z Kar packim Euroregionem w zakresie rozwoju turystyki. Co daje Państwu ta współpraca? Ten rodzaj współpracy jest ważny dla naszego Instytutu. Pozwala nam badać różne regiony o innych poglądach, systemach politycznych, wyzwaniach i mentalności. Współpraca z innymi re- Czy współ pra ca z pol ski mi part ne ra mi prze ła mu je czy podtrzymuje stereotypy o nas? Jak ocenia Pan polskich partnerów? Nie sądzę, abym wcześniej miał wiele ukształ to wa nych ste reo ty pów o Po la kach, po nie waż w Szwaj ca rii głów nie wi dzie li śmy za gra nicz nych pra cow ni ków po cho dzą cych z kra jów takich jak Włochy, Hiszpania lub Por tugalia. Jednak mogę powiedzieć, że ta współpraca dała mi możliwość poznania oddanych i pracowitych ludzi w bardzo dobrze rozwiniętym obszarze. Infrastruktura w Rzeszowie, jego nowe lotnisko i szybki system dróg zrobiły na mnie duże wrażenie. Muszę również przyznać, że zawsze byłem przyjmowany niezwykle gościnnie w Waszym regionie, co pozwoliło na zbudowanie silnych więzów przyjaźni. Andrea Turčanová – pierwszy burmistrz słowackiego Preszowa w spódnicy Chyba Pan Bóg mocno sobie życzył... JOZEF JURČIŠIN Preszów jest pod względem liczby ludności – ponad 90 tysięcy osób – trzecim największym miastem na Słowacji. Posiada swoją bogatą ponad 750-letnią historię i interesującą współczesność. Pod koniec minionego roku burmistrzem miasta została Andrea Turčanová. Jest to pierwszy taki przypadek w historii miasta, że rządzi nim kobieta. Co spowodowało, że Pani punktowała u wyborców? – Myślę, że złożyło się na to więcej czynników. Poprzedni burmistrz (po słowacku primátor) pełnił obowiązki przez osiem lat, najwyraźniej był czas na zmianę. Preszów jest miastem prawicy, mnie się udało prawicę połączyć. Wybrałam kampanię od drzwi do drzwi, żeby osobiście mówić z ludźmi o ich marzeniach i ich problemach. Mówi się po słowacku, że jeśli Pan Bóg zechce, to nawet motyka odpali. Chyba Pan Bóg mocno sobie życzył... Nie jest Pani osobą początkującą w polityce samorządowej. Kiedy Pani rozpoczynała te działania? – Byłam osiem lat miejskim deputowanym i piąty rok jestem posłem w wojewódzkim sejmiku samorządowym. Politykę prowadzą ludzie i dlatego jest ona taka, jacy są w niej ludzie, czy szukają korzyści osobistych, czy też politykę przyjmują jak usługę świadczoną dla obywatela. Wierzę, że dzisiaj jest w miejskim parlamencie więcej takich, którzy nie patrzą ani na koszulkę partyjną, ani na sukcesy osobiste, ale na nasze miasto Preszów i na ludzi w nim żyjących. Dotąd zajmowała się Pani głównie gospodarką samorządu, zarządzaniem nią. Co jest w niej dobre, a co złe w słowackich warunkach i jakie długotrwałe trendy Pani widzi? – Samorząd ma ograniczone przychody. To przede wszystkim „podatki wspólne” (po słowacku podielové dane), to jest część przychodów od osób fizycznych, Ing Andrea Turčanová, mężatka, mama pięciorga dzieci i babcia wnuczki Sofii. Z wykształcenia – inżynier chemiczno-technologiczny. W 2000 roku została członkiem Ruchu Chrześcijańsko- Demokratycznego (założyciel partii Ján Čarnogurský, obecny prezes Ján Figeľ, były pierwszy słowacki komisarz Komisji Europejskiej), z ramienia tej partii została w latach 2006 – 2014 deputowanym w mieście Preszów, od 2009 roku jest posłem Sejmiku (Zastupiteľstva) Preszowskiego Kraju Samorządowego. miejskie podatki, wśród których jest np. podatek od nieruchomości, opłaty za komunalne odpady, podatek od psa, podatek od automatów do gry itp. Miasto powinno być rozsądnym gospodarzem, który dba o swój majątek, pielęgnuje go. Myśmy gazdowali wcześniej tak, że finanse „przejedliśmy”, za mało inwestowaliśmy. Mamy możliwości i wiemy jak miastem zarządzać, jak radzić w sobie w gospodarce, i to wielką mocą. Bo jeśli gazdujemy źle, sprzedajemy dobra miasta, zadłużamy się i o te dobra nie dbamy, to jest złe. Jesteśmy w okresie, kiedy za pieniądze UE możemy miasto rozwijać i powinnyśmy być przygotowani do odpowiedzialnego czerpania środków finansowych. Jest to czas, który się już nie powtórzy i to zależy tylko od nas, jak z niego skorzystamy. Preszów nie jest miastem na pograniczu. Jakie ma dla niego znaczenie współpraca transgraniczna z Polską, Węgrami czy Ukrainą? – Oczywiście, że ma. Potrzeba nam wspólnie rozwijać ruch turystyczny, gospodarkę, wymieniać doświadczenie w licznych zakresach. Preszów ma sporo miast partnerskich, ale współpraca na chwilę zasnęła i teraz próbujemy ją odnawiać. Wkrótce będziemy u nas gościć burmistrza miasta partnerskiego z Węgier, z Nyiregyházy, latem będziemy promować nasze Sto trzynasta w historii Kiedy w 1299 roku król Ondrzej III udzielił Preszowowi przywileje miasta, to Preszowianie otrzymali też prawo wyboru wójta (richtára) spośród godnych mieszczan z reguły na jeden rok. Był to reprezentant najwyższej władzy wykonawczej i sądowniczej w mieście. Pierwszym, którego imię zostało zachowane już z 1314 roku, był Hanus pseud. Ogh. Listę wszystkich wójtów Preszowa udało się historykom skompletować dopiero od 1497 roku. Za informacją na oficjalnej stronie internetowej miasta było od tamtego roku do 1944 roku razem 94 wójtów, starostów, a od zakończenia II wojny światowej 13 przewodniczących miejskiego komitetu narodowego i po „aksamitnej rewolucji”, od 1990 roku łącznie pięć burmistrzów. Andrea Turčanová jest więc od 15 grudnia 2014 r. – 113-tym najwyższym przedstawicielem samorządu Preszowa. miasto na Węgrzech. Dobrą współpracę mamy z miastem partnerskim Nowy Sącz. Jak się zna Pani na polskich realiach? Co się w nich Pani podoba, co nie? – Te realia wyczuwam najpierw jak turysta. Polska jest dla mnie krajem do inspiracji. Drogi są w lepszym stanie. Świątynie są przepięknie odnowione. Dwa lata temu byłam w Krakowie – wspaniale miasto! Zwiedzałam Wawel, kościoły, spędzałam czas na łódce, odwiedziłam Centrum Bożego Miłosierdzia i nowe Centrum Jana Pawła II. To perełki. Wydaję mi się, że również z funduszy europejskich w Polsce korzystacie bardziej skutecznie w porównaniu do nas na Słowacji. I jak kobieta doceniam też modę polską, każdą wizytę wykorzystuję do tego, żeby uzupełnić swoją garderobę. Dziękuję za rozmowę HORYZONT 33 Preszów – skrzyżowanie dróg i losów ludzkich JOZEF JURČIŠIN S krzyżowanie. Wystarczy zobaczyć mapę i już jest jasne, że to jest najbardziej właściwe słowo, którym można określić to, czym był, ale również czym jest miasto Preszów. W swoich dziejach notowało szereg wydarzeń, na zawsze zapisanych w kronikach historycznych, które były życiowym skrzyżowaniem dla mnóstwa ludzi. Droga handlowa z Bałkanów nad Bałtyk przez Polskę miała dla Preszowa największe znaczenie w XIV-XV wieku, wtedy miasto odnotowało nadzwyczajne ożywienie gospodarcze. W Preszowie mieszkało wówczas około 2 000 ludzi zajmujących się głównie rzemiosłem. O tej historii z ostatnich 300-400 lat przypominają różne zabytki architektury. To one oddają obecny klimat miasta, do którego przylgnęły różnego rodzaju epitety, jak choćby ten, że Preszów to Ateny nad Torysą (nazwa rzeki, która płynie przez Preszów), symbolizujący bogate tradycje szkolnictwa i edukacji na terenie miasta. Do Preszowianów się mówi „koňare”, ponieważ byli w historii znani jako hodowcy koni; odbywały się tutaj również targi końskie. Co faktycznie oznacza nazwa miasta? Według jednej legendy, ślepy król węgierski Bella II zgubił się i przetrwał tylko dzięki truskawkom, które rosły na tym obszarze. Z wdzięczności nadał miastu imię Eperjes, ponieważ truskawka po węgiersku to „eper”. Pierwsza pisemna wzmianka o Preszowie znajduje się w akcie króla Bella IV z 1247 roku. W styczniu 1299 roku król Andrzej III nadał Preszowowi miejskie przywileje; oryginał dokumentu zgubił się, istnieje tylko wierna kopia zachowana w powiatowym archiwum w Preszowie. Wątpliwości rozwiązują historycy: pierwszy herb Preszów uzyskał od króla Ladislava w 1453 roku. Według jednych, są na nim narysowane 34 HORYZONT trzy róże, lecz inni ich identyfikują jako trzy kwiaty truskawkowe, ponieważ w okolicach miasta miało było kiedyś mnóstwo truskawek. Losy ludzkie Preszów był rozdrożem losów dla swoich mieszkańców, ale też dla ważnych postaci: Jan Ámos Komenský, Michal Miloslav Hodža, Pavol Országh Hviezdoslav, Jonáš Záborský. Preszów może być dumny z wielu rodaków. Ján Adam Rayman (1690 – 1770) był lekarzem, immunolo- giem, farmaceutą i polihistorykiem. Studia medyczne ukończył na Uniwersytecie w Lejdzie w Holandii. Miał pracować do Polski, ale wrócił do Preszowa i od 1713 roku pracował jako miejski lekarz. Równocześnie prowadził hurtownię z lekarstwami, egzotycznymi owocami i przyprawami oraz z winem tokajskim. W 1720 roku przeprowadził na własnej córce szczepienia przeciw ospie prawdziwej (Variola). Rayman jako pierwszy na Węgrzech regularnie mierzył i notował codzienną temperaturę powietrza. Przy innej słynnej osobistości Jánovi z Preszowa istnieją domniemania, że już w XVI wieku dzięki niemu w Preszowie działało obserwatorium. Z nowszych czasów znany jest Karol Divalda (1830 – 1897), wykształcony w Wiedniu aptekarz, który otworzył w 1865 roku w Preszowie w pierwsze fotograficzne studio, a następnie kolejne w Bardejove, Starym Smokowcu i Budapeszcie. W 1873 roku opublikował album swoich zdjęć z Tatr Wysokich. Jest prekursorem fotografii krajobrazu na Węgrzech. W Preszowie utworzył też warsztat drukarski, pierwszy w Europie środkowej. Jego rodzaj drukowania był w tych czasach najbardziej doskonałym sposobem reprodukcji fotografii. Rocznie produkował 3-4 miliony kartek. Euglen Barny (1885 – 1967), wykształcony inżynier budownictwa, znany był jako restaurator, ale głównie jako kronikarz religijnej społeczności żydowskiej na Słowacji. W 1928 roku otworzył w Preszowie pierwsze na Słowacji Muzeum Żydowskie. Część z tych zbiorów znajduje się obecnie w preszowskiej synagodze. Z mnóstwa artystów, którzy rozpowszechnili imię Preszowa, można wymienić Jozefa Bendíka (1903 – 1989), działającego także w Pradze i w Rzymie. Od 1939 roku był malarzem przede wszyst- kim „biednych i pokornych”, szaryskiego krajobrazu i kompozycji figuralnych. Preszów dzisiaj Preszów, według spisu z 2011 roku, liczy 91 782 mieszkańców. Osiedle Sekčov, zbudowane za czasów „komuny” z blokami dla ponad 20 tysięcy ludzi, to drugie największe na Słowacji, po osiedlu Petržalka w Bratysławie. Urocze i historycznie cenne budynki w centrum, które przeszły gruntowną odnowę (m.in. Pałac Klobušickiego, Pałac Rakoczego, ratusz, bank Bosáka, luterańskie kolegium), cieszą każde oko. O tym, że Preszów nadal funkcjonuje jako wielokulturowe i wieloetniczne miasto, istnieje sporo świadectw. W mieście znajduje się siedziba arcybiskupstwa grekokatolickiego, dwóch biskupstw: luterańskiego i prawosławnego i trzech rzymskokatolickich dziekanatów należących do koszyckiego arcybiskupstwa. Istnieją jeszcze inne religie i społeczność żydowska, która jednakże w czasach drugiej wojny światowej została niemal całkowicie zniszczona. Godne uwagi są rzadkie i stare, nadal czynne kościoły, np. rzymskokatolicki św. Mikołaja, franciszkański św. Jozefa, luterański św. Trójcy, grekokatolicki św. Jana Chrzciciela, prawosławny św. Aleksandra we, muzeum win, galerie – w tym prywatne. Na Uniwersytecie Preszowskim kształci się ponad 10 tysięcy studentów. Preszowskie korzenie ma jazzman nr 1 na Słowacji Peter Lipa, wokalista Peter Nagy, zespół rockowy IMT Smile, wokalistka Katka Knechtová czy pierwszy laureat konkursu „Słowacja szuka Superstar” w 2005 roku Katka Koščová. Popularnym sportem w Preszowie jest piłka nożna, Tatran Prešov to najstarszy słowacki klub piłkarski (powstał w maju 1898 roku). Największe sukcesy obecnie odnosi męski klub piłki ręcznej, najlepszy na Słowacji, występujący w europejskich pucharach. Newskiego, żydowska synagoga czy kościół św. Krzyża, tzw. Kalwaria, który wspina się nad miastem. Na szczególną uwagę zasługuje kościół grekokatolicki, który w lipcu 1995 roku odwiedził Jan Paweł II, by oddać hołd męczeńskim losom całego tego Kościoła, jak również jej biskupowi, bazylianinowi – Pawłowi Piotrowi Gojdičovi (zmarł od tortur w więzieniu w Leopoldovie po sfabrykowanym procesie i skazany na dożywocie za zdradę, w swoje 72. urodziny w lipcu 1960 roku. Pochowano go najpierw na cmentarzu wojskowym w grobie tylko pod numerem 681, w październiku 1968 roku jego prochy ekshumowano i przewieziono do Preszowa i spoczywają w sarkofagu tej świątyni) i biskupowi Vasiľovi Hopkovi. Obu później Jan Paweł II beatyfikował. W tej katedrze znajduje się bezcenna relikwia – kopia Całunu Turyńskiego. Kultura i sport W Preszowie działają dwie profesjonalne sceny teatralne – Teatr im. Jonáša Záborskiego, w którym pierwsza premiera odbyła się w 1944 roku. Jest jednym z nielicznych na Słowacji, który programowo specjalizuje się w dramacie, musicalach i operetkach. Rusínski Teatr im. Alexandra Duchnoviča (powstał w 50 latach XX wieku jak Ukraiński Teatr Narodowy). Interesujące jest Muzeum Okręgo- 36 HORYZONT Karpaty zachwyciły szwajcarskich dziennikarzy Szwajcarzy testują i promują markę CARPATHIA ANTONI KAMIŃSKI AGNIESZKA MAJKA W grudniu Stowarzyszenie Euroregion Karpacki Polska zorganizowało wizytę studyjną dla szwajcarskich blogerów i dziennikarzy na Podkarpaciu. Wyjazd był kolejnym działaniem podejmowanym w ramach Planu Partnerstwa, Infor macji i Promocji projektu „Alpejsko Karpacki Most Współpracy”. Była to już druga wizyta studyjna szwajcarskich dziennikarzy na Podkarpaciu. Wizyta ta odbiła się szerokim echem w samej Szwajcarii. Dziennikarze szwajcarscy chętnie podzielili się swoimi wrażeniami w gazetach dla których pracują. Przedstawiamy Państwu artykuły, które znalazły się m.in. w gazecie le Nouvelliste, Kanton Valais, dzięki Pani France Massy. Kolejny artykuł zawdzięczamy Panu Roger Juillerat, dziennikarza La Région Nord vaudois. Opisuje on rzeszowskie, a przede wszystkim karpackie atrakcje turystyczne. Niewątpliwe największe zainteresowanie wzbudziły stare, drewniane kościoły, np. Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Haczowie oraz Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku. Prezes Stowarzyszenia Szwajcarskich Dziennikarzy Turystycznych Association suisse des journalistes du tourisme - Pan Gerard Blanc, opublikował wywiad z Panem Dawidem Laskiem, wiceprezesem Zarządu SEKP w magazynie jepars.ch Le e-magazine francophone des voyages. W wywiadzie przedstawił po krótce życiorys Pana Dawida Laska, oraz zagadnienia związane z ideą Marki Karpackiej Carpathia, która spotyka się z coraz częstszym zainteresowaniem wśród turystów, ciekawych nowej marki jak i samych Karpat. Podczas kilkudniowej wizyty szwajcarscy dziennikarze zwiedzili Rzeszów i go- 38 HORYZONT ścili się w restauracji Stary Browar w hotelu Bristol. Byli zachwyceni atmosferą i klimatem tego lokalu i podkreślali, że to wysoki poziom europejski. W Haczowie byli zachwyceni drewnianym kościołem wpisanym na światową listę UNESCO i w skupieniu słuchali opowieści kustosza, a jedna z uczestniczek Orit Tempelman była pod takim wrażeniem, że na organach zagrała fugę Jana Sebastiana Bacha. Fantastyczną architekturę drewnianą mogli też podziwiać w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, a dla podniebienia przygotowano im smakołyki w Karczmie Sanok. Podobnie jak w Starym Młynie w Ustrzykach Dolnych i Hotelu Chutor Kozacki byli zachwyceni podkarpackim jadłem, jakże innym od tego, które serwuje im kuchnia alpejska. W ich pamięci pozostanie też przejazd wozem traperskim na trasie Solina – Bóbrka – Myczkowce – Solina. Mogli poczuć prawdziwe bieszczadzkie klimaty. W Ustrzykach Dolnych raczyli się też naszym regionalnym piwem, zwiedzając browar Ursa Maior, a także zapoznać się tam ze współczesną sztuką polską. Gospodarz w języku angielskim wprowadzał ich w kolejne fazy i tajemnice filozofii, związanej z pomysłem i realizacją przedsięwzięcia, które realizuje w sercu Bieszczad. Zwieńczeniem pobytu szwajcarskich żurnalistów był pobyt w Dworze Kombornia, który zrobił na nich duże wraże- nie, jako luksusowy obiekt przystosowany dla wymagającego turysty. - Podkarpacie jest piękne. Macie wspaniałą kulturę i zabytki oraz doskonałą bazę do przyjmowania turystów z całego świata. Tylko jeszcze trochę więcej promocji, by Karpaty zakorzeniły się w umysłach europejskich turystów. I my wam w tym będziemy chcieli pomóc – mówiła przed powrotem do Szwajcarii Orit Tempelman. Obok prezentujemy opinię polskiego eksperta od turystyki – Antoniego Kamińskiego, który obserwował, oceniał i analizował pobyt pod kątem jakości świadczonych usług. Prezentujemy również w oryginale wybrane artykuły o Karpatach, które ukazały się w szwajcarskich gazetach. Autorka jest pracownikiem SEKP W spółczesny turysta jest ciekawy poznania nowych kultur, a jak mówił jeden z największych autorytetów naszych czasów Jan Paweł II – Polska ma Europie do zaoferowania swój największy skarb, jakim jest nasza trudna, ale i piękna historia oraz kultura. Dlatego starajmy się przekazywać ją w sposób przemyślany i subtelny, wykorzystując wszystkie możliwe miejsca i sytuacje. Na zaproszenie SEKP, lidera Euroregionu w grudniu 2014r. miałem przyjemność uczestniczyć w kolejnej wizycie dziennikarzy ze Szwajcarii po Podkarpaciu, po wybranych miejscach regionu, pretendujących do markowych produktów CARPATHII, która w założeniu ma być ofertą „the best of the best” – wybranych produktów Podkarpacia, spełniających kryteria określone przez twórców Marki CARPATHIA. Zadaniem moim była, między innymi, obserwacja i analiza całego przedsięwzięci, jakim była druga wizyta studyjna dziennikarzy ze Szwajcarii, pod kątem jakości obsługi Klienta i wyspecyfikowanie ewentualnych błędów w celu ich wyeliminowania w przyszłości, co leży w głęboko pojętym interesie grupy ekspertów Euroregionu współpracującej dla potrzeb marki CARPATHIA. Generalnie całość była było bardzo udana, pomimo że zdążały się jeszcze mniej lub bardzie istotne potknięcia. Proszę o potraktowanie niniejszego materiału jako konstruktywnej krytyki z dostrzeżeniem także wielu pozytywnych elementów. Ciągle jesteśmy jeszcze na etapie dokonywania wyboru produktów turystycznych, a także firm i ludzi je obsługujących. O ile część produktów wydaje się być prawie gotowymi do „podania” Prezydent Educare et Servire klientom, to osoby i fir my obsługujące owe produkt pozostawiają nadal wiele do życzenia. Tym niemniej jestem przekonany, że był to kolejny dobry krok na drodze do budowania i „testowania” pakietów turystycznych marki CARPATHIA. Podczas kilkudniowego pobytu goście wzięli udział w powitalnej kolacji w Starym Browarze w hotelu Bristol w Rzeszowie. Wybór miejsca został wysoko oceniony ale goście ze Szwajcarii oczekiwali raczej na propozycje jadła regionalnego, a otrzymali zupę krem i lazanie. Jednak wystrój i klimat Starego Browaru zrobiły na nich wrażenie i podkreślali, że Rzeszów może być dumny z takiego lokalu, bo to klasa europejska. W kolejnym dniu zwiedzili m.in. drewniany kościół w Haczowie i nie kryli swojego zachwytu, oglądając unikalne dzieło architektury drewnianej , zapisane na liście UNESCO. Z zainteresowaniem słuchali każdego słowa kustosza tego miejsca tłumaczonego na język francuski. Drewniane kościoły i cerkwie są prawdziwymi „diamentami” w naszej ofercie. Podobnie było podczas zwiedzania Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, które jest dobrym i pewnym produktem turystycznym i nie wymaga dodatkowych rekomendacji, ale powinniśmy się dobrze zastanowić, które pozycje należy uwzględnić szczególnie w wersji skróconego zwiedzania; wystawę ikon, cerkwie, czy ekspozycje warsztatów i sklepów na Galicyjskim Rynku ?. Po kilku godzinach intensywnego zwiedzania skarbów architektury drewnianej Podkarpacia przyszedł czas na zasłużony odpoczynek i nieco spóźniony lunch w Karczmie Sanok , która zarówno na lokalizację w pięknie odnowionym Rynku w Sanoku, jak i ze względu na wybór menu – regionalne wyroby z kaszy, a także wybór sali konsumpcyjnej , trzeba mimo drobnych mankamentów ocenić pozytywnie. Po lunchu z przyjemnością spacerowali po sanockim Rynku i podziwiali pięknie odnowione kamienice, którym wyjątkowego uroku i tajemniczości dodawała pełnia księżyca na niebie. Respektować zwyczaje gości Trzeba wspomnieć o pewnych niedociągnięciach, dotyczących obsługi klienta, które odnoszą się do obsługi w wielu restauracjach, nie tylko na Podkarpaciu. Czas na spożywanie posiłków jest traktowany przez wiele kultur ze specjalnym „namaszczeniem” – jest to zwykle „święty” czas lunchu, czy kolacji i towarzyszy im odpowiednia atmosfera relaksu oraz specyficzny ceremoniał. Tak jest na całym cywilizowanym świecie. W przypadku turystycznej wycieczki organizowanej wg zasad marki CARPATHIA nie powinno być inaczej. Jeżeli pretendujemy do stworzenia produktów markowych dla klienta zagranicznego musimy respektować zwyczaje gości. Jednym z nich jest obyczaj, że właściciel restauracji/gospodarz, podejmujący gości (albo specjalna osoba przez niego wyznaczona), wita ich osobiście i opowiada przed posiłkiem krótką historię miejsca/ restauracji/karczmy oraz infor muje o menu i możliwości wyboru dań, a zwłaszcza napojów. To jest „canon”, czyli podstawowa zasada w tym biznesie w każdej szanującej się restauracji, w każdym zakątku świata. To się u nas ciągle jeszcze zdarza zbyt rzadko, a przecież prawie każde miejsce ma swoje miejsce, swoją ciekawą historię, legendę, którą warto się pochwalić i odpowiedzieć, wplatając w nią elementy naszej barwnej i bogatej historii Polski. HORYZONT 39 Współczesny turysta jest ciekawy poznania nowych kultur. Polska ma Europie do zaoferowania swój największy skarb, jakim jest nasza trudna, ale i piękna historia oraz kultura. Dlatego starajmy się przekazywać ją w sposób przemyślany i subtelny, wykorzystując wszystkie możliwe miejsca i sytuacje. Odpowiednim miejscem do tego jest właśnie stół, kiedy goście z bliska i z daleka mają czas na relaks i są otwarci na coś nowego, wyjątkowego. Opowiadając przy stole w naszej restauracji krótką historię naszego miejsca najczęściej mającą wspólne elementy z historią, czy legendą miasta, wsi czy regionu spełniamy ich oczekiwanie na poznawanie rzeczy nowych, często zaskakujących ich, które są jakby wartością dodaną ich wyprawy „w nieznane”, do „dalekiego kraju”, do którego „zaryzykowali” swój wyjazd po czyjejś rekomendacji. Jeżeli będziemy w tym krótkim przekazie wiarygodni i potwierdzimy to kulturalną i profesjonalną obsługą, zasłużymy na dobrą ocenę gości, na „napiwek”, a także, co najważniejsze, że zachęcą innych, swoich znajomych, przyjaciół i krewnych do odwiedzenia właśnie naszego miejsca. Nie ma bowiem lepszej reklamy, jak ta, przekazywana „z ust do ust”. Dążenie do samorealizacji, jako trend przeważający obecnie u turystów cechuje poszukiwanie smaku życia, przeżyć, wrażeń, przede wszystkim duchowych, które decydują, że kluczową rolę odgrywa w obecnej fazie rozwoju turystyki człowiek – gospodarz, który jednocześnie jest gestorem bazy turystycznej i wykonawcą produktu turystycznego. Kolejnym bardzo ważnym zwyczajem oczekiwanym prze gości, który powinniśmy wprowadzić , jako własny jest „ce re mo nia” po dawa nia win, która jest ważnym elementem kultury stołu na całym świecie i nie wolno za po mi nać o tym tak że w Pol sce, w tym także w Kar patach. Jest dobrym obyczajem, aby w karczmie/restauracji – rodzinnym biznesie – gościom przy sto le towa rzy szył (w dyskretny sposób ) gospodarz, tak było w czasie obiadu w Starym Młynie w Ustrzykach Dolnych. Na koniec podróży drugiego dnia grupa szwajcarskich dziennikarzy wylądowała w Hotelu Chutor Kozacki, gdzie odbyła się biesiada regionalna. Negatywnym zaskoczeniem, komentowanym przez szwajcarskich gości był przygotowany na kilka godzin wcześniej stół z wystawionymi wcześniej przystawkami, które niewiele miały wspólnego z jadłem 40 HORYZONT regionalnym. Atmosfera hotelu, poza malowidłami na ścianach nie oddaje zapowiadanych klimatów ukraińskich. Także alkohole serwowane do stołu nie podkreślały tego klimatu. Pozytywnie ocenić należy dobrą obsługę i nastrojową „żywą” muzykę (gitara i śpiew), która pozwoliła na stworzenie dobrej atmosfery wieczoru, podczas którego śpiewano wspólnie piosenki polskie, ukraińskie, a także francuskie. Wysoko oceniony został moment pożegnania, kiedy następnego dnia rano właściciel/menadżer osobiście zaprosił gości do ponownego odwiedzenia tego miejsca. Bieszczadzkie klimaty Trzeci dzień rozpoczął się przejazdem grupy wozem traperskim na trasie Solina – Bóbrka – Myczkowce – Solina. Był to niewątpliwie bardzo dobry punkt programu, dający poczuć i posmakować gościom lokalne bieszczadzkie klimaty – jazda przez ponad godzinę wozem zaprzężonym w konie, słuchanie żywej muzyki granej przez akordeonistę, wspólne śpiewanie, następnie wspólne pieczenie kiełbasy i pstrągów oraz degustacja dobrej miodówki własnej roboty – całość połączona z dbałością gospodarzy o zadowolenie klienta, wpłynęła pozytywnie na ich samopoczucie. Ekstra „dodatkiem” był spacer do nowo otwartej Karczmy Solina , wykonanej z oryginalnych bali drewnianych, której właścicielem okazał się organizator tej części programu – Andrzej Wojtanowski, który rocznie obsługuje około 30 tys. turystów , w tym sporo z zagranicy. Dodatkową wartością w Karczmie Solina był imponujący widok na obie strony rozłożystej doliny Sanu. Kolejnym punktem programu był przejazd do Ustrzyk Dolnych i obiad w Restauracji Stary Młyn. Aczkolwiek otoczenie i parking tego miejsca nie wywołują zbyt dobrych skojarzeń, to jednak umiejętnie wykorzystane przez właścicieli wnętrz starego młyna z zachowanymi urządzeniami młynarskimi jest ciekawą propozycją dla turystów, również zagranicznych . Dobrze podane regionalne potrawy i dbałość o szczegóły oraz dobra obsługa, potwierdza trafność wyboru tego miejsca, jako propozycji do marki CARPATHIA. Na szczególną uwagę zwracała dyskretna obecność gospodarza, stojącego podczas całego obiadu w pobliżu i obserwującego nasz stół. Przy piwie i winie Przedostaniem punktem programu było zwiedzanie Browaru Ursa Maior i degustacja piwa. Trzeba z przyjemnością podkreślić, że Ursa Maior jest kolejnym bardzo dobrym wyborem dla marki CARPATHIA. Nowoczesna technologia produkcji lokalnego piwa i połączenie, „pod jednym dachem”, dwóch funkcji działalności, przedzielonych szklaną ścianą – nowoczesnej produkcji i miejsca spotkań, połączonym z ekspozycjami współczesnej sztuki, tworzy w Ursa Maior wyjątkowo inspirującą atmosferę. „Pikanterii” dodaje fakt sugestywnej opowieści gospodarza , który w języku angielskim wprowadza słuchaczy w kolejne fazy i tajemnice filozofii, związanej z pomysłem i realizacją przedsięwzięcia, które od kilku lat realizuje on właśnie tu, w sercu Bieszczad, wraz ze swoją małżonką. Sama nazwa fir my Ursa Maior – Wielka Niedźwiedzica, jako nazwa gwiazdozbioru ma związek z „Bieszczadzkim niebem”, o którego wyjątkowości , mogliśmy dowiedzieć się wieczór wcześniej podczas prezentacji „Parku Gwiezdnego Nieba – Bieszczady”, wygłoszonego przez Jakuba Doliwę z Lutowisk. Kombor nia, to ostatni akord, który zamykał kilkudniową przygodę szwajcarskich dziennikarzy w polskich Karpatach . Dwór w Komborni to miejsce wykwintne a zarazem gościnne z szeroka ofer tą dla Klientów poszukujących ci szy miej sca od da lo ne go od zgiełku wielkiego miasta, połączenie zabytkowego wnętrza historycznego dworu z luksusem wnętrza. Atmosferę pałacowego klimatu dopełniała liczna obsługa kelnerów oraz barwne opowieści someliera o różnych rodzajach win podawanych do kolejnych dań bogatego menu kolacji. Atrakcją wieczoru w Kombor ni była degustacja win karpackich, które były ser wowa ne go ściom w spe cjal nie w tym celu przystosowanej podworskiej piwnicy przez wysokiej klasy eksper ta – panią Katarzynę. Późnym wieczorem, część towarzystwa udała się na spoczynek, a najbardziej wytrwali korzystali z uroków sauny i pięknego basenu. Podsumowaniem wyjazdu studyjnego dziennikarzy ze Szwajcarii była konferencja prasowa , która miała miejsce po powrocie do Rzeszowa w Hotelu Ambasadorskim, podczas której Goście powiedzieli wiele ciepłych słów wyrażając swoje pochlebne opinie o urokach naszej części Karpat i gościnności mieszkańców naszego regionu. HORYZONT 41 Podkarpacie - atrakcyjny partner gospodarczy KATARZYNA CHLEBEK P olska jest atrakcyjnym partnerem gospodarczym oraz miejscem nawiązywania wartościowych kontaktów biznesowych. Z inicjatywy Ministerstwa Gospodarki powstała krajowa sieć Centrów Obsługi Inwestorów i Eksporterów, która wspiera inwestycje i wymianę handlową. To nowoczesne rozwiązanie łączące działania administracji rządowej i samorządowej. Wsparciem dla COIE są Wydziały Promocji Handlu i Inwestycji Ambasad i Konsulatów Rzeczpospolitej Polskiej (WPHI). Podkarpackie Centrum Obsługi Inwestorów i Eksporterów funkcjonuje od 2011 r. w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Podkarpackiego w Rzeszowie i wspiera zarówno polskich eksporterów, jak i inwestorów zagranicznych, którzy planują inwestycje w regionie, a także importerów zainteresowanych współpracą z lokalnymi firmami. Województwo podkarpackie zamieszkuje ponad 2,1 miliona osób; działa tu ponad 160 000 przedsiębiorstw, z czego ponad 1300 z udziałem kapitału zagranicznego. Dobrze rozwinięte szkolnictwo wyższe, 70 000 studentów, dostępność uzbrojonych terenów inwestycyjnych oraz międzynarodowe lotnisko sprawiają, że województwo jest miejscem atrakcyjnym inwestycyjnie. Główni inwestorzy pochodzą z USA, Niemiec, Francji, Szwecji i Chin. Na miejsce swojej inwestycji Podkarpacie wybrali m.in. United Technologies Corporation, The Goodyear Tire and Rubber Company, Valeant Pharmaceuticals, Guangxi LiuGong Machinery, IKEA, MTU Aero Engines, Nippon Sheet Glass, Husqvarna czy Safran. Mocną stroną regionu jest szerokie spektrum oferty rodzimych producen- 42 HORYZONT • czyste środowisko naturalne, piękne krajobrazy, tereny rekreacyjne, zabytki Podkar pacie otwar te na światowe rynki tów. Liczba partnerów handlowych województwa podkarpackiego to ponad 140 krajów; najwięcej eksportujemy do Niemiec, USA, Wielkiej Brytanii, Kanady i na Ukrainę. Towarem eksportowym są przede wszystkim maszyny i urządzenia dla przemysłu lotniczego, obronnego i motoryzacyjnego, a także artykuły spożywcze, wyroby far maceutyczne, kosmetyczne, chemiczne i meble. Ponadto, region należy do krajowej i międzynarodowej czołówki przemysłu szklanego, słynie ze szkła użytkowego i ozdobnego. Atuty regionu • duży potencjał w sektorze lotniczym, elektro-maszynowym, informatycznym, chemicznym oraz rolno-spożywczym • struktura wieku populacji sprzyjająca rozwojowi gospodarczemu • działalność klastrów i inicjatyw klastrowych • dobrze rozwinięta sieć pozarządowych organizacji wspierających rozwój regionalny • dobrze rozwinięta baza akademicka • międzynarodowe lotnisko • dostępność wykwalifikowanych i zaangażowanych kadr • fundusze UE dla innowacyjnych przedsiębiorstw • inwestycje – w regionie jest usytuowanych wiele międzynarodowych firm • konkurencyjne ceny gruntów inwestycyjnych Tym, co sprawia, że województwo podkarpackie jest regionem przyjaznym inwestorom oraz przedsiębiorcom poszukującym dostawców, jest obecność instytucji i organizacji, które kompleksowo i bezpłatnie wspierają rozwój kontaktów biznesowych i inwestycji zagranicznych. Jak pozyskać pracowników i fundusze na funkcjonowanie, jaki teren inwestycyjny będzie odpowiedni, jacy dostawcy spełnią wymagania importera – te i wiele więcej informacji pozyskać można w Centrum Obsługi Inwestorów i Eksporterów (COIE) utworzonym przez Zarząd Województwa Podkarpackiego i Ministerstwo Gospodarki w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Podkarpackiego w Rzeszowie. COIE zostało utworzone przy wsparciu funduszy unijnych w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. Usługi COIE Dla ekspor terów polskich i importerów zagranicznych: • Organizujemy seminaria poświęcone rynkom zagranicznym i zagadnieniom eksportowym, • Organizujemy przyjazdowe i wyjazdowe misje gospodarcze, • Organizujemy spotkania handlowe dla przedsiębiorców polskich i zagranicznych, • Pozyskujemy infor macje rynkowe, • Pozyskujemy i upowszechniamy wśród przedsiębiorców zapytania zagranicznych impor terów poszukujących dostawców, • Infor mujemy o źródłach pozyskiwania środków na finansowanie działalno- HORYZONT 43 ści eksportowej i inwestycji za granicą, z programów pomocowych Unii Europejskiej oraz ze środków publicznych, • Infor mujemy o możliwościach promocji oferty eksportowej (targi, misje). Dla inwestorów zagranicznych: • Dostarczamy dane o potencjale gospodarczym regionu, • Infor mujemy o kwestiach prawno-administracyjnych z zakresu prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce, • Dostarczamy informacje o zachętach inwestycyjnych oferowanych na poziomie regionu i kraju oraz o instytucjach właściwych dla poszczególnych instrumentów, • Organizujemy wizyty inwestorów zagranicznych i pomagamy w wyborze lokalizacji inwestycyjnych, • Infor mujemy inwestorów o potencjalnych poddostawcach, • Inicjujemy kontakty pomiędzy przedsiębiorcami a podmiotami wspierającymi rozwój gospodarczy w regionie, • Przygotowujemy przyjazdowe i wyjazdowe misje inwestycyjne. Przykłady działań Podkar packiego COIE Od momentu powstania angażowaliśmy się w wiele inicjatyw mających na celu wsparcie przedsiębiorstw m.in.: • Udzieliliśmy usługi doradczo-informacyjne ponad 1500 eksporterom i ponad 100 inwestorom zagranicznym, • Zorganizowaliśmy seminaria, w których udział wzięło ponad 700 przedsiębiorców, • Znaleźliśmy dostawców z regionu dla ponad 500 przedsiębiorców zagranicznych, • Zorganizowaliśmy misje przyjazdowe i wyjazdowe, w których wzięło udział ponad 130 przedsiębiorców krajowych i ponad 60 zagranicznych. Wszystkich inwestorów, importerów zainteresowanych Podkarpaciem i polskich eksporterów zapraszamy do kontaktu z pracownikami Centrum Obsługi Inwestorów i Eksporterów w Rzeszowie: Centrum Obsługi Inwestorów i Eksporterów Urząd Marszałkowski Województwa Podkarpackiego w Rzeszowie www.podkarpackie.coie.gov.pl [email protected] Tel. 48 17 867 62 03 Kontakt w języku: polskim, angielskim i hiszpańskim. Autorka jest ekspertem ds. eksportu w Centrum Obsługi Inwestorów i Eksporterów w Rzeszowie, zajmuje się również obsługą inwestorów zagranicznych. 44 HORYZONT Bawarski Las – nieznany bliźniak Bieszczadów ANDRZEJ KLIMCZAK N arodowy Park Bayerischer Wald (Bawarski Las) w Dolnej Bawarii jest bliźniakiem naszego Bieszczadzkiego Parku. Położony tak samo na zbiegu dwóch granic państwowych, posiadający podobną powierzchnię, ukształtowanie terenu i wysokości gór. Bliźniak – a tak bardzo inny. Za różnicę odpowiada doskonały system organizacji dbający tak samo o dobro chronionej przyrody, turystów, jak i interesy ludzi, którzy żyją w tym regionie. Park Narodowy Bawarski Las powstał zaledwie trzy lata wcześniej od bieszczadzkiego, w roku 1970. Ta część Niemiec była kiedyś najbiedniejszym regionem kraju. Ludzie żyli tutaj z lasu. Eksploatacja drewna była wręcz rabunkowa. Do tego dochodziło kłusownictwo. Duża liczba stosunkowo drobnych gospodarstw rolnych nie sprzyjała zachowaniu pradawnej puszczy. Gdy powoływano do życia park narodowy, głównym celem miejscowych władz było ożywienie ruchu turystycznego i poprawa bytu ludności Dolnej Bawarii. – My, ludzie związani z parkiem narodowym, mieliśmy jednak inne plany – mówi Josef Wanninger, zastępca dyrektora Parku Narodowego Bayerischer Wald. – Chcieliśmy za wszelką cenę chronić przyrodę i prowadzić badania naukowe. Szybko jednak okazało się, że brakuje nam pieniędzy na jedno i drugie. Należało zmienić system. Dzisiaj mamy własne pieniądze na ochronę przyrody i badania. Zmiany nie były łatwym zadaniem Po pierwsze, należało zmienić mentalność miejscowych, którzy czuli, że park narodowy stanowi zagrożenie dla ich interesów. Gdy zaczęli się pojawiać tutaj turyści, którzy zostawiali pieniądze w miejscowych gospodarstwach, sklepach i zakładach usługowych, rolnicy zrozumieli, że ich przyszłość i niezłe zarobki są uzależnione jednak bardziej od rozwoju branży turystycznej niż trudnego w terenach górskich rolnictwa. Zmienić się musiała jednocześnie mentalność samorządowców, zarówno na poziomie landu, jak i gmin. – Najtrudniej było zmienić przyzwyczajenia miejscowych – opowiada dyrektor Josef Wanninger. – Kiedyś, gdy któryś z mieszkańców okolicznych wiosek upolował rysia lub niedźwiedzia, to był traktowany jak bohater. Gdyby to zrobił dzisiaj, sąsiedzi wygnaliby go ze wsi. Mentalność ulegała ewolucji wraz ze zmianami ekonomicznymi regionu i zrozumieniem, że ochrona przyrody przynosi korzyści nie tylko w wymiarze ekologicznym, ale również finansowym. Zmiany systemu organizacyjnego Parku Narodowego Bawarski Las, szły w parze z edukacją ekologiczną i podnoszeniem kwalifikacji w obsłudze turystyki. Cały region zrozumiał, że dzięki parkowi narodowemu można zarabiać niezłe pieniądze. Dzisiaj 36 tysięcy wiejskich gospodarstw turystycznych przynosi budżetowi Bawarii roczny zysk na poziomie 500 milionów euro. Im bliżej parku narodowego, tym lepszy interes turystyczny. Aby do tego doszło, musiała zaistnieć symbioza pomiędzy interesami ludności zamieszkującej okoliczne wioski i małe miasteczka, a interesami parku narodowego. System nakazów i restrykcji nigdy nie był skuteczny wśród górali, bez względu na położenie geograficzne gór, które zamieszkują. Podobnie było w okolicach Bayerischer Wald. Ludzie sami zaczęli dostrzegać korzyści płynące z istnienia parku narodowego. Zarządzający parkiem przechodzili równolegle ewolucję mentalną, dostrzegając szansę dla ochrony przyrody i badań naukowych w rozwoju turystyki. Powstawał system naczyń połączonych Samotnie działające gospodarstwa agroturystyczne nie radziły sobie z wyzwaniami. Zaczęto łączyć się w grupy stowarzyszeniowe. Dzisiaj w Dolnej Bawarii działają 24 stowarzyszenia branżowe koordynowane przez organizację parasolową. To one są odpowiedzialne za marketing turystyczny i system kategoryzacji obiektów turystycznych. Do HORYZONT 45 wsparcia wiejskiej przedsiębiorczości turystycznej włączyły się samorządy – począwszy od bardzo aktywnej postawy władz landu (odpowiednika naszego urzędu marszałkowskiego) aż po władze gmin. Każda z gmin posiada własny punkt infor macji turystycznej, bogato zaopatrzony w materiały promocyjne oraz wyroby pamiątkarskie miejscowej produkcji. Panuje tutaj zasada – każdy współpracuje z każdym, bo to prowadzi do wspólnych korzyści. Posiadacze miejsc noclegowych rozprowadzają u siebie foldery reklamujące ciekawe miejsca w regionie, sprzedają pamiątki produkowane przez sąsiadów, częstują wiejską żywnością produkowaną w pobliskich miejscowościach... no i oczywiście reklamują park narodowy, bo to jest magnes stymulujący ruch turystyczny. Pieniądze na ochronę i badania Bieszczadzki Park Narodowy sprzedaje rocznie około 350 tysięcy biletów wstępu na szlaki turystyczne. Średnio po sześć złotych za sztukę. I ciągle ma kłopoty ze zdobyciem pieniędzy na działalność statutową i zatrudnienie większej liczby pracowników. Mniejszy zaledwie o pięć tysięcy hektarów Park Narodowy Bayerischer Wald notuje ponad milion odwiedzających rocznie i nie pobiera za to opłat. Ma jednak pieniądze 46 HORYZONT na ochronę środowiska i badania naukowe! Opłaty w parku narodowym pobierane są jedynie za parkingi, wejście do muzeum przyrodniczego i na napowietrzny szlak zawieszony na palisadzie, biegnący nad kilkuhektarowymi wybiegami dla niedźwiedzi, rysi, wilków, jeleni i innych zwierząt miejscowej fauny – największej atrakcji turystycznej całego obszaru. W systemie parku Bayerischer Wald funkcjonują prywatne gospodarstwa turystyczne, które z parkiem podpisały umowę o współpracy. Dla nich park narodowy organizuje szkolenia z zakresu ochrony przyrody, zachowań proekologicznych oraz przewodnictwa turystycznego. Tylko te gospodarstwa dysponują razem ponad 55 tysiącami miejsc noclegowych. Każdy z turystów zatrzymujących się w takim gospodarstwie ma wliczoną w cenę noclegu opłatę przeznaczoną na działalność parku. Jest to kwota praktycznie niezauważalna dla turysty. W sumie jednak bardzo znacząca dla budżetu parku narodowego. W zamian park zaopatruje gospodarstwa w karty bezpłatnego korzystania z urządzeń turystycznych, wstępu do muzeum oraz... bezpłatnego dowozu specjalnymi autokarami parkowymi do centralnej bazy i najciekawszych miejsc Bawarskiego Lasu. To przedsiębiorstwo przewozowe utrzymywane jest z pieniędzy pozyskiwanych na płatnych parkingach. – Ograniczyliśmy w ten sposób znacząco ruch kołowy w obrębie parku narodowego. Istnieje u nas również wypożyczalnia samochodów o napędzie elektrycznym. Głównie skupiamy się jednak na współpracy z wiejskimi gospodarstwami turystycznymi. – mówi dyrektor Wanninger. – Gospodarstwa turystyczne, z którymi podpisujemy umowę o współpracy, muszą spełnić pewne warunki dotyczące standardu. Aby zostać wpisanym na listę naszych obiektów noclegowych, gospodarstwo musi posiadać minimum trzy gwiazdki. Każde z gospodarstw turystyki wiejskiej jest też zobowiązane do przeprowadzenia po szlakach parku minimum trzech grup zorganizowanych w ciągu roku. W zamian otrzymują od nas dar mowe karnety parkowe – zachęcające turystów do zatrzymania się właśnie w gospodarstwach z nami współpracującymi. Oferujemy też naszym przedsiębiorcom turystycznym promocję na naszej stronie inter netowej i w wydawnictwach promocyjnych. Trzy strefy – jeden organizm Park Narodowy Bayerischer Wald podzielony został na trzy strefy. Pierwszą stanowi teren objęty całkowitą ochroną przyrody. Tutaj wstęp mają tylko nieliczni pracownicy Parku Narodowego oraz akredytowani przy parku naukowcy. Przyroda rządzi się tutaj swoimi prawami. Monitoring tych terenów jest zupełnie bezinwazyjny, oparty na sieci fotokomórek, kamer i aparatów fotograficznych przesyłających obraz do centrum naukowego Bawarskiego Lasu. Nie potrzeba tutaj zakładania obroży dzikiej zwierzynie, aby móc stwierdzić, w jakiej jest kondycji i jak przebiegają jej wędrówki w granicach obszaru chronionego. Straż leśna ma niewiele pracy, bowiem sami mieszkańcy otuliny parku pilnują, aby nikt nie wchodził na tereny chronione. Drugą strefę stanowią szlaki turystyczne, wyznaczone poza obszarem chronionym. Wytyczone i oznakowane są według zasady: „u nas możesz wędrować bez mapy”. Imponujący system informacji geograficznych, turystycznych i ekologicznych umieszczony wzdłuż szlaków górskich pozwala na wycieczki bez uprzedniego studiowania map i przewodników. I wreszcie strefa trzecia – to cały kompleks obiektów i tras turystycznych, edukacyjnych, punktów widokowych, muzeów przyrodniczych i płatnych parkingów zlokalizowany prawie pośrodku parku narodowego. To jednocześnie strefa biznesu parku. Bezpłatna dla gości gospodarstw współpracujących z parkiem i płatna dla pozostałych. Wszystkie ścieżki edukacyjne i szlaki turystyczne w centralnej części parku przystosowane są do poruszania się na wózkach inwalidzkich czy też zwiedzania rodzinnego z małymi dziećmi w wózkach. Wszystkie strefy stanowią monolit organizacyjny, współzależny od siebie. Dobre, bo miejscowe Ta idea przyświeca wszystkim przedsiębiorcom turystycznym w Bawarii, która słynie między innymi z produkcji serów i wędlin. Nie bez znaczenia jest też rękodzieło. Na próżno szukać w sklepach z pamiątkami chińskich wyrobów. Tutaj wspiera się swoich producentów. Wszystko, co zostaje wytworzone na terenie Bawarii, jest wzbogaceniem oferty dla turystów. Państwo i samorządy landu dbają o swoich obywateli. Powstają wieloletnie programy wsparcia regionów turystycznych, oparte na wielu, zdawałoby się różnych założeniach. Różnych, a jednak budujących obraz jednolitej tkanki turystycznego regionu. Począwszy od kwestii ujednolicenia architektury nawiązującej do tradycji bawarskich, a skończywszy na powszechnej tutaj energii odnawialnej, która zapewnia prawdziwie czyste tereny pozbawione smogu, i stanowi źródło dochodu dla większości gospodarstw wiejskich. Każda stodoła, każdy nieużytek jest zaopatrzony w instalację energii odnawialnej. Na małych potokach pracują mikroelektrownie wodne. Często trudno podejrzewać, że pod stylowym, góralskim mostkiem pracuje tur- bina zaopatrująca wioskę w energię. Aż czterdzieści procent gospodarstw agroturystycznych w Bawarii żyje tylko z produkcji energii odnawialnej. Odpady produkcji rolnej przetwarzane są na energię i gaz w biogazowniach, również pracujących dla lokalnych społeczności. Przemyślany, sieciowy układ atrakcji turystycznych, połączenie funkcji turystycznych z rekreacją sportem i lecznictwem powoduje, że okres tzw. martwego sezonu występuje tutaj zaledwie na przełomie lutego i marca. Taki krótki okres zastoju jest też wynikiem nieustającej pracy nad rozwojem turystyki weekendowej, biznesowej i edukacyjnej. Niemałą rolę odgrywa też turystyka religijna w landzie o niezwykle trwałych i eksponowanych tradycjach katolickich. Zróżnicowanie ofer ty turystycznej, standardu ośrodków i dedykowanych atrakcji spowodowało, że Bawaria staje się terenem coraz częściej docenianym przez zagranicznych turystów. Podobieństwo Bawarskiego Lasu do Bieszczadów wydaje się bliźniacze. Podobne położenie, podobne góry, lasy, przyroda. Nawet ludzie są do siebie często podobni w swych zachowaniach i gościnności. Niby wszystko jest podobne, a jednak zupełnie inne. Czy przyjdzie czas na zmiany mentalne władz regionu, gmin i parków w tym uroczym i zapomnianym jednocześnie zakątku Polski? HORYZONT 47 Truskawiec czeka na Polaków JOLANTA DANAK-GAJDA S łynne uzdrowisko Truskawiec u stóp Gorganów na Pokuciu czeka na Polaków. Chce nawiązać do czasów, gdy był w granicach II Rzeczpospolitej i zyskał miano najpopularniejszego polskiego kurortu dwudziestolecia międzywojennego. Truskawiec był wówczas ulubionym kurortem m.in. Marszałka Piłsudskiego; do kurortu przyjeżdżała wówczas śmietanka towarzyska Polski. Dziś to jedno z najstarszych w Europie uzdrowisk promuje się hasłem: Truskawiec Miasto Zdrowia. Truskawiec leży niespełna 100 kilometrów od Lwowa i 90 kilometrów od granicy polsko-ukraińskiej. Co przyciąga kuracjuszy i turystów do Truskawca, oprócz sławy? „Żywa" woda Naftusia jedyna na świecie posiadająca wyjątkowy skład chemiczny. To wodorowęglanowa-magnezowo-wapniowa nisko zmineralizowana woda z dużą zwartością związków organicznych pochodzenia naftowego. Można ją pić jedynie w Truskawcu, gdyż butelkowana traci swoje lecznicze właściwości. A - jak mówi mi wicemer Truskawca do spraw rozwoju uzdrowiska Jurij Jaworski - Naftusia jest dobra na wszystko. Od leczenia nerek i układu moczowego, przez organy wewnętrzne - żołądek, wątrobę i trzustkę, po wzmacnianie układu odpornościowego organizmu i zmniejszanie ryzyka zachorowania na raka. Oprócz Naftusi w Truskawcu słynne są również inne źródła mineralne - takie jak Maria i Sofia - pomocne w leczeniu chorób przewodu pokar mowego, Bronisława - górnych dróg oddechowych, Józia korzystnie wpływająca na skórę. Słynna jest też sól Barbara - stosowana w schorzeniach przewodu pokar mowego i wątroby. W okolicy Truskawca wydobywa się wosk górski - ozokeryt. Właściwości truskawieckich wód znane były od dawna, opisał je po raz 48 HORYZONT pierwszy już w 1578 roku królewski lekarz króla Stefana Batorego - Wojciech Oczko. Uzdrowisko w Truskawcu powstało 250 lat później w 1827 roku. W tym roku po oficjalnej zgodzie Wiednia wybudowano tu pierwsze łazienki i do wód zaczęli zjeżdżać kuracjusze. Rozkwit uzdrowiska przypada na przełom XIX i XX wieku oraz na okres międzywojenny, gdy kurort śmiało konkurował z europejskimi uzdrowiskami, a pobyt u wód stał się coraz bardziej modny. Ponoć nieżyt żołądka leczył tu Józef Piłsudski, gościł premier Austrii z małżonką, prezydent Estonii i prezydent Turcji. Wypoczywali znani aktorzy i literaci, Eugeniusz Bodo, Adolf Dymsza, Julian Tuwim, Stanisław Witkiewicz, Bruno Schulz i Zofia Nałkowska. W okresie międzywojennym Truskawiec trzykrotnie otrzymał złoty medal jako najlepsze uzdrowisko Polski, w tym czasie wybudowano tu 286 wilii, hoteli i pensjonatów. Część starej zabudowy zachowała się do współczesności i budzi sentymenty Polaków, którzy odwiedzają Truskawiec. Po II wojnie światowej i zmianie granic uzdrowisko znacznie się rozbudowało. Nowoczesne sanatoria, które otoczyły starą zabudowę, są w stanie przyjąć jednorazowo 15 tysięcy kuracju- 50 HORYZONT szy. To robi wrażenie na osobach przyjeżdżających z Polski. Oferta jest, jak się sama przekonałam - na każdą kieszeń i może spełnić wymagania dotyczące komfortu pobytu - każdego kuracjusza i turysty. Od sanatorium na tysiąc osób, po kilkunastopokojowe wille i pensjonaty. Kurort wyspecjalizował się w mało inwazyjnych operacjach i rehabilitacji pooperacyjnej, a ponadto oferuje kuracjuszom około 300 różnego rodzaju zabiegów. Ma nowoczesną bazę zabiegową nie odbiegającą standardami od polskiej, a niejednokrotnie polski standard przewyższającą. Rocznie przyjeżdża do Truskawca około 200 tysięcy kuracjuszy i turystów. Niestety, w wyniku trwającej na wschodzie Ukrainy wojny przestali do Truskawca przyjeżdżać Rosjanie, którzy stanowili 12 procent kuracjuszy. Władze miasta zapewniają, że kuracjusze mogą czuć się w Truskawcu bezpiecznie, to od Donbasu około tysiąca kilometrów, a ponadto w całym uzdrowisku działa monitoring. Truskawiec liczy na efekt transgranicznego projektu promocyjnego zachodnio-ukraińskich i podkarpackich kurortów, realizowanego w ramach Euroregionu Karpackiego. Pod wspólną marką Carpathia chcą zabiegać o euro- pejskich kuracjuszy i turystów. Projekt prowadzony przez Stowarzyszenie Pro Carpathia z udziałem dwudziestu partnerów po obu stronach granicy, obejmował m.in. konferencje balneologiczne i wyjazdy studyjne touroperatorów. Powstały strony internetowe pokazujące bogatą ofertę medyczną i wypoczynkowo-turystyczną uzdrowisk, oraz liczne wydawnictwa - w tym Przewodnik Medyczny - Uzdrowiska Euroregionu Karpackiego. Jak się okazuje, podkarpackie i zachodnio-ukraińskie uzdrowiska nie konkurują ze sobą, ale ich oferta się wzajemnie uzupełnia. Jeśli chodzi o tzw. turystykę medyczną, to Truskawiec posiada wyjątkowo bogatą ofertę. W ostatnim czasie wybudowano w kurorcie nowoczesne ośrodki SPA. Należy do nich elegancki hotel sieci Rixos, w górnej części Truskawca, z własnym centrum medycznym, fitness, salonem piękności, gabinetami masażu, krytym basenem, łaźnią turecką i sauną. Popularnością wśród Polaków cieszy się SPA&Wellnes - Moldova. Spotkałam tam małżeństwo z Dębicy, które regularnie tu przyjeżdża i poleca ten ośrodek każdemu. Mnie zachwyciła w nim szczególnie część basenowa z wodami mineralnymi Truskawca i Morza Martwego. Odwiedziłam Truskawiec pod koniec października. Aura, niestety, nie sprzyjała, przywitała nas pochmurna pogoda, siąpił deszcz i było chłodno. Zastanawiałam się, co w takiej porze roku może robić w tym słynnym niegdyś z uciech wszelakich kuracjusz po zakończonych zabiegach. Nie od dziś wiadomo, że do uzdrowisk zjeżdżają li tylko chorzy ludzie. Owszem, jest to główny cel przyjazdu większości, ale.... każda terapia jest ważna - również parkietowa i kulinarna. Miejscem do takiej terapii jest niewątpliwie Kozacki Chutor. Znajduje się na obrzeżach Truskawca, nad jeziorem, w otoczeniu lasów, z dala od spragnionych ciszy chorych ludzi. Jedzenie tu wyśmienite, w menu króluje ukraińska kuchnia regionalna. Wyroby mięsne i wędliny własnej produkcji, że palce lizać. Do tego żywa muzyka z bardzo urozmaiconym re per tuarem. Muzycy na zamówienie potrafią zagrać, myślę że wszystko, a dla zmęczonych hulankami, jadłam i napitkiem Chutor oferuje noclegi. Tego rodzaju terapia powinna być doskonałym dopełnieniem kuracji leczniczej. „Starzy" kuracjusze wiedzą, że szczególnie dobre efekty daje, gdy stosuje się ją w miłym towarzystwie. Do zobaczenia w Truskawcu! Stowarzyszenie Euroregion Karpacki Polska kandydatem do prowadzenia Platformy Koordynacji Turystyki Karpackiej (CTCP) Mamy przyjemność poinformować, że Ministerstwo Sportu i Turystyki Rzeczpospolitej Polskiej przesłało do Sekretariatu Konwencji Karpackiej w Wiedniu pismo zgłaszające kandydaturę Stowarzyszenia Euroregion Karpacki Polska do prowadzenia Platformy Koordynacji Turystyki Karpackiej (CTCP) w ramach Konwencji Karpackiej. Główne zadanie Euroregionu jako Platformy Koordynacji Turystyki Karpackiej związane będzie z wdrażaniem Strategii Turystyki Zrównoważonej w Karpatach, zatwierdzonej przez Konferencję Stron Konwencji Karpackiej w Mikulovie w dniu 26 września 2014 roku. W związku z tym zwracamy się do Państwa z prośbą o wsparcie kandydatury Stowarzyszenia Euroregion Karpacki Polska i przygotowanie listu poparcia w tej sprawie do Sekretariatu Konwencji Karpackiej w Wiedniu. Jesteśmy przekonani, że umiejscowienie w Polsce, w województwie podkarpackim centrum koordynacji rozwoju turystyki karpackiej wzmocni naszą pozycję lidera we wspieraniu procesów rozwojowych w Karpatach oraz przyniesie również w tym zakresie korzyści partnerom przedsięwzięcia. Wzór listu poparcia oraz szczegóły działania dostępne są na stronie Stowarzyszenia www.karpacki.pl w aktualnościach. Z góry dziękujemy za poparcie!