artykule
Transkrypt
artykule
Kazimierz Krzyżak EUROPEJSKA BATALIA JĘZYKOWA Proces integracyjny Europy coraz bardziej się doskonali, z każdym rokiem jesteśmy bliżej autentycznego zjednoczenia, czyli konsolidacji całej Europy w jeden wspólny człon różnych narodów. Oprócz wspólnego kontynentu mamy też wspólny hymn, flagę i walutę. Warto zauważyć, że jako wyróżniających Europę symboli nie przyjęto żadnego z istniejących symboli narodowych, ale stworzono zupełnie niezależne. Przykładowo, za wspólną walutę europejską nie przyjęto żadnej ze stabilnych walut, takich jak: funt, marka czy frank, tylko wprowadzono zupełnie nową walutę – euro. Problemem jest przyjęcie wspólnego dla Europy języka, o co od wielu lat toczą się zażarte spory. Należy uznać za niepodważalną prawdę, że bez umożliwienia wszystkim ludziom Europy łatwego porozumiewania się ze sobą za pomocą łatwego i neutralnego języka, narody europejskie pozostaną sobie obce, pełne uprzedzeń i wrogości i nigdy do końca się nie zintegrują. Jak te sprawy aktualnie się przedstawiają? W Parlamencie Europejskim na zasadach rzekomej równorzędności używanych jest prawie 40 języków, ponieważ obok języków państw członkowskich dopuszczone są też języki niektórych mniejszości narodowych. Mimo tej równorzędności są języki „równiejsze”, takie jak: francuski i niemiecki, a także hiszpański i włoski. A „najrówniejszym” spośród wszystkich jest niewątpliwie język angielski. O faktycznej „rzekomej” równorzędności wszystkich języków europejskich najlepiej świadczy fakt, że kiedy zawierana jest jakaś umowa, przykładowo w języku polskim i angielskim, to obowiązującym jest wyłącznie tekst angielski, a polski jest tylko ozdobnikiem. Ten niezwykle skomplikowany ze względu na tłumaczenia i koszty problem językowy usiłuje się jakoś rozwiązać. W kwietniu 2004 r. w Parlamencie UE przeprowadzano głosowanie nad wyborem wspólnego dla Europy języka. Pod głosowanie poddano niektóre języki narodowe, które uzyskały bardzo nieznaczną liczbę głosów. Tylko za językiem esperanto opowiedziało się najwięcej, bo aż 43% eurodeputowanych. O popularności języka esperanto świadczą też sondaże przeprowadzone na stronach internetowych. Na www.freewels.com/international-languages za esperantem opowiedziało się aż 70 % respondentów, a na austriackiej stronie http://derstandard.at/?url=/?id=2375931 - 65,9 %. Te wyniki wywołały panikę w bardzo silnym angielskojęzycznym lobby. Komisarz Unii Europejskiej do spraw wielojęzyczności, Leonardo Orban, aby zniwelować te przychylne esperantu głosy, forsuje utopijną koncepcję o rzekomych urokach i walorach wielojęzyczności. Aby tę koncepcję uwiarygodnić, powołał specjalną komisję, w skład której weszli przedstawiciele „British Council”, „Instytutu Goethego” i „Ośrodka upowszechniania kultury i języka francuskiego”, a więc instytucji wyjątkowo stronniczych, zainteresowanych upowszechnianiem swoich języków narodowych. Ta stronnicza komisja przedstawiła kilka nierealnych wniosków, między innymi, że wszyscy Europejczycy, aby się z sobą komunikować, powinni całe życie uczyć się języków obcych i naukę tę traktować jako zajęcia rekreacyjne. Aż dziwne, że intelektualiści tej komisji mogli tak niemożliwe do zrealizowania i kosztowne wnioski sformułować. Najistotniejszym jednak postulatem tej komisji jest postawienie jako godnego naśladowania wzoru Józefa Konrada Korzeniowskiego, dla którego językiem ojczystym był polski, podróżując po świecie, posługiwał się dominującym wówczas językiem francuskim, a tworzył piękne dzieła literackie w języku angielskim, bo ten język traktował jako własny. A zatem wszyscy Europejczycy język angielski powinni też przyjąć jako język WŁASNY. Tak więc ta tendencyjna komisja, jak i komisarz L. Orban, czarując utopijnymi i nierealnymi urokami wielojęzyczności, właściwie zalecają powszechne przyjęcie jako własnego trudnego języka angielskiego. Taki wniosek wyraźnie wychodzi naprzeciw hegemonistycznym dążeniom Wielkiej Brytanii, która poprzez dominację swojego język pragnie zapewnić sobie wpływy polityczne, ekonomiczne i kulturalne, a więc niemal kolonialne uzależnienie Europy. O taką samą dominację rywalizują z Anglią – chociaż mało skutecznie – Niemcy i Francja, a nawet Hiszpania i Włochy. Były polski minister kultury, Zdzisław Podkański, chciałby, aby i Polska dołączyła do grupy państw uprzywilejowanych. Na forum europejskiej debaty obywateli proponuje on, by język polski jako reprezentujący kraje słowiańskie zaliczony został jako szósty dominujący w Europie. Aby taką dominację utrzymać, szerzony jest mit o rzekomej powszechności języka angielskiego. Jest to kłamstwo, bowiem językiem angielskim w Europie posługuje się tylko znikoma liczba ludzi, którzy w miarę dostatecznie ten język opanowali, a w zetknięciu z rzeczywistością znajomość tę wykazują raczej bardziej migowo, wystękując, niż faktycznie rozmawiając. Zasięg języka angielskiego w świecie też się kurczy, ponieważ większość byłych krajów kolonialnych przechodzi na języki narodowe. Wybitny językoznawca Claude Piron, znawca wielu języków i tłumacz języka angielskiego w ONZ, dając druzgocącą opinię o języku angielskim, między innym stwierdził, że jest to język bardzo trudny w mowie i piśmie, wieloznaczny, i nawet wieloletnia nauka nie daje gwarancji dobrego jego opanowania. Na taki luksus mogą sobie pozwolić tylko bardzo nieliczni. Jakim problemem w świecie jest dominacja języka angielskiego najlepiej świadczyć może przykładowy incydent, jaki wydarzył się we wrześniu 2007 roku na kanadyjskim lotnisku w Vankover, gdzie Polak Robert Dzikoński został zamordowany przez policjantów tylko dlatego, że nie znał języka angielskiego i nie potrafił się z nimi porozumieć. Na forum Komisarza UE do spraw wielojęzyczności Leonarda Orbana (http://forums.rc.europa.eu/multlingualism.languagesfor-young-people), w temacie „Znaczenie języków obcych”, wypowiedziało się już ponad 760 osób z całej Europy i przeważają tam wypowiedzi opowiadające się za esperantem. Na forum tym też zamieściłem 10 dosyć obszernych polemicznych wpisów. Zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego sprawiły, że na stronie internetowej http://www.europejska-debata-obywateli.eu/forum-list we wszystkich krajach europejskich toczy się dosyć burzliwa debata na różne tematy. Spośród wielu poruszanych w debacie tematów mnie szczególnie zainteresowało zagadnienie rozwiązania problemu językowego, ułatwiającego narodom europejskim wzajemne kontaktowanie się z sobą. Mimo, że już od dawna esperanto jako najłatwiejszy i neutralny język cieszy się ogromną popularnością, to jednak tendencyjnie i na siłę forsowany jest trudny język angielski jako powszechnie obowiązujący w Europie. Jest to wyraźnie widoczne też i w toczącej się europejskiej debacie obywateli. Problemy wspólnego języka dla UE poruszane są tam w sześciu tematach, w których jest łącznie ponad 600 wypowiedzi. Zdecydowanie przeważają wypowiedzi za esperantem i co ciekawe, wypowiadający się najczęściej podpisują się nazwiskiem. Za językiem angielskim we wszystkich tematach łącznie wypowiedziało się zaledwie 8 osób i żadna z nich nie podpisała się nazwiskiem, tylko kryptonimem, a więc prawie anonimowo. Niemal we wszystkich tematach dałem też 13 własnych dosyć obszernych, uzasadnionych, polemicznych wypowiedzi. W jakżeż ogromne zdumienie wprowadzili wszystkich analitycy tegoż forum, którzy 15 marca po analizie dokonanych na forum wpisów, wśród najważniejszych problemów zgłoszonych Parlamentowi UE do realizacji, na drugim miejscu umieścili „Promowanie języka angielskiego jako obowiązującego w UE”. Po wielu głosach oburzenia, ten postulat został wycofany, ale pojawił się nowy, jakoby za „dofinansowywaniem certyfikatów języka angielskiego” opowiedziało się aż 11 osób, podczas gdy faktycznie za tymi certyfikatami opowiedziały się tylko 4 osoby. Czyż nie jest to kolejny dowód na niedopuszczalną manipulację lobbystów języka angielskiego, usiłujących za wszelką cenę przeforsować trudny imperialny język jako powszechnie obowiązujący wszystkich Europejczyków i w ogóle nie liczą się z powszechnym poparciem dla języka esperanto. Idea esperanta jako najłatwiejszego języka, zbliżającego do siebie wszystkich ludzi, oraz wprowadzenie do szkół nauki tego języka jeszcze bardziej dominuje na innych międzynarodowych stronach tej debaty. Szczególnie w takich krajach jak: Niemcy, Francja czy Wielka Brytania. Nawet Anglicy, którzy faktycznie bardzo nie lubią uczyć się języków obcych, o dziwo, właśnie esperanta chętnie by się uczyli. W obu debatach językowych nie zauważyłem nazwiska żadnego znanego mi słuchacza GUTW, a szkoda, bo przecież mamy w swoim gronie wielu bardzo mądrych słuchaczy, którzy na pewno w różnych tematach mogliby wnieść jakieś cenne uwagi, spostrzeżenia i propozycje pod rozwagę przyszłym europosłom. Czy w tak ważnych debatach, gdy rozważane są bardzo istotne dla naszej przyszłości sprawy, wolno nam okazywać obojętność? Jest wprost zupełnie niezrozumiałym zjawisko, jak Polacy nie zdają sobie sprawy z ogromu niebezpieczeństwa, jakie dla języka polskiego niesie dominująca pozycja języka angielskiego, która nie tylko dyskryminuje, upokarza i marginalizuje wszystkie inne języki, w tym i język polski, ale przecież w dalszej perspektywie przyczynia się też do jego stopniowego zanikania, aż do całkowitej likwidacji. Jeśli nadal obojętnie przyglądać się będziemy próbom narzucenia Europie dominacji języka angielskiego, a nawet nieopatrznie i bezkrytycznie je wspierać, to w niedalekiej przyszłości podzielić możemy los narodu indiańskiego, który dzisiaj posługuje się tylko językami: angielskim, hiszpańskim i portugalskim, ale własnego już nie zna. Artykuł ukazał się w wydaniu internetowym gazety „Express Gdyński” Nr 8(19) z dnia 16 kwietnia 2009 roku – (format pdf) http://www.expressgdynski.pl/ Przygotował do rozpowszechnienia; Antoni Beyga http://www.esper_anto.republika.pl Zobacz również: http://www.europejska-debata-obywateli.eu/debate/2034 http://www.europejska-debata-obywateli.eu/debate/2018 http://www.europejska-debata-obywateli.eu/debate/2054