Gdzie jest prawo ojca? - Centrum Praw Ojca i Dziecka
Transkrypt
Gdzie jest prawo ojca? - Centrum Praw Ojca i Dziecka
Gdzie jest prawo ojca? Wpisany przez Administrator Niedziela, 14 Sierpień 2011 20:51 - Zmieniony Wtorek, 23 Sierpień 2011 21:16 Gdzie jest prawo ojca? 11.08.2011 Zapraszamy Państwa na reportaż Interwencja Polsatu z dnia 11 sierpnia 20011r. pokazującego ojca walczącego o dzieci z ciocią. Pan Robert jest Podopiecznym naszego Stowarzyszenia. Monitorujemy jego sprawy ponad 2 lata. Szczególną uwagę pragniemy zwrócić na niesamowitą i nielogiczną wprost argumentację przedstawiciela sądu rejonowego w Wyszkowie, który tłumaczy się z zapadłego, absurdalnego orzeczenia sądu o odebraniu dzieci ojcu i przekazaniu cioci, uzasadniając ten fakt –oczywiście- Dobrem Dzieci oraz tym, że „mieszkały tam”. Unikam dosadniejszego komentarza, niech Państwo ocenią sami. Poniżej link do programu, komentarz Polsatu oraz na końcu list obserwującego proces Ireneusza Dzierżęgi do Tygodnika Wyszkowiak, gdyż lokalna prasa również podjęła ten temat. http://clips.interia.pl/stm/play.html?ver=noIE&attId=5384884&type=V&ref=interwencja Robert Bielecki po kilku latach małżeństwa rozwiódł się. Dzisiaj walczy o swoje dzieci, które po śmierci matki trafiły do rodziny zastępczej, którą stworzyła siostra zmarłej, a ich ciotka. Pan Robert od dawna skłócony z rodziną zmarłej, chce być opiekunem dzieci, ale sąd do czasu końca postępowania zdecydował, że dzieci mają być u ciotki. Zdesperowany ojciec porwał z domu ciotki syna Szymona i mimo nakazu sądu nie chce oddać szwagierce. Pan Robert i pani Ewa byli małżeństwem od 2007 roku. Mieli dwójkę dzieci. Jak mówi pan Robert, ich wspólne życie przestało się układać, gdy wprowadzili się do domu rodzinnego Ewy. Zamieszkali tam wspólnie z jej matką i rodzeństwem. - Powodem naszego rozwodu jest rodzina mojej żony. Nie zgadzałem się na początku na rozwód, ale żona też była przeciwko mnie. Nigdy o żonie nie powiem złego słowa, bo nie wybaczyłbym sobie tego - mówi Robert Bielecki , który walczy o dzieci. - Który facet po rozwodzie stawia zdjęcie żony i cały czas na nie patrzy? - pyta pani Maria, matka Roberta Bieleckiego. W 2010 roku doszło do rozwodu, w trakcie którego panu Robertowi nie zostały zabrane prawa 1/6 Gdzie jest prawo ojca? Wpisany przez Administrator Niedziela, 14 Sierpień 2011 20:51 - Zmieniony Wtorek, 23 Sierpień 2011 21:16 rodzicielskie. Pani Ewa kilka miesięcy później zachorowała na nowotwór złośliwy. Rokowania lekarzy były złe. Kobieta w obliczu śmierci ustanowiła swoją siostrę Elżbietę rodziną zastępczą dla swoich dzieci. - Sąd podejmując decyzję w tym przedmiocie kierował się przede wszystkim dobrem małoletnich dzieci, które pozostały bez prawnej opieki ponieważ zmarła im matka. W czasie kiedy jeszcze żyła, sąd pieczę powierzył nad dziećmi jej siostrze - mówi Wacław Dąbkowski z Sądu Rejonowego w Wyszkowie. - W dniu pogrzebu pani Elżbieta mówi do mnie tak: Robert, ja ci nigdy nie oddam dzieci. Powiedziałem jej: uszanuj chociaż śmierć własnej siostry - mówi Robert Bielecki, który walczy o dzieci. Od kilku miesięcy trwa wojna o prawo do opieki nad 4-letnim Szymonem i 3-letnią Magdą. Po jednej stronie stoi ich ciotka - ustanowiona rodziną zastępczą. Po drugiej biologiczny ojciec. - Sąd umieścił dzieci w rodzinie zastępczej u siostry matki, uznając, że realizacja praw ojcowskich byłaby sprzeczna z dobrem dzieci, czyli ojciec w tej sytuacji nie mógł realizować w pełni swoich praw, ponieważ na przeszkodzie stało dobro dzieci - mówi Wacław Dąbkowski z Sądu Rejonowego w Wyszkowie. W sądzie toczy się postępowanie w sprawie opieki nad dziećmi, jednak w trakcie jego trwania Szymon i Magda mieli być u ciotki - w rodzinie zastępczej. - Czy dzieci będą teraz tam dwa czy trzy miesiące? Piłką rzuca się i patrzy się gdzie upadnie, a nie małym dzieckiem. W jego maleńkiej psychice już się coś tworzy - mówi pani Maria, matka Roberta Bieleckiego. Od ciotki dzieci chcemy dowiedzieć się, dlaczego walczy o opiekę nad nimi i występuje w sądzie przeciwko ich ojcu. Rodzina próbuje ukryć jej obecność w domu. - Pani Elżbieta nie walczy o dzieci, pani Elżbieta walczy o pieniądze. O pieniądze, których boi się stracić. Niech się nie boi, my nie chcemy żadnych pieniędzy - mówi Agata Gierek, siostra pana Roberta. - Synowa jeszcze jak żyła, część ziemi sprzedała, prawdopodobnie kolosalne pieniądze z tego były. Wszystko przepisała siostrze Elżbiecie, za to żeby dzieci wychowywała - mówi pani Maria, matka Roberta Bieleckiego. Podczas jednej z wizyt ojca u dzieci doszło do dramatycznych scen. Pan Robert, po bójce z ciocią dzieci, wbrew orzeczeniu sądu, zabrał ze sobą syna. - Podczas tej wizyty Szymek grał w piłkę, ja ubierałem córkę Magdę, w pewnym momencie pani Elżbieta otrzymała telefon. Trzymałem córkę na rękach, miała do połowy założone rajstopki, pani Elżbieta rzuciła się na mnie, chwyciła córkę za głowę i ciągnęła w swoją stronę mówi Robert Bielecki, który walczy o dzieci. 2/6 Gdzie jest prawo ojca? Wpisany przez Administrator Niedziela, 14 Sierpień 2011 20:51 - Zmieniony Wtorek, 23 Sierpień 2011 21:16 - Wbiegłam tam i w pewnym momencie matka pani Elżbiety uderzyła mnie pięścią w twarz mówi Agata Gierek, siostra pana Roberta. - Ona nie odpuściłaby, miała taką desperacje w oczach, że skręciłaby kark mojej córce. Odpuściłem. W ułamku sekundy pomyślałem, że syn jest na podwórku i zabrałem syna. Od tamtej pory Szymon jest ze mną - mówi Robert Bielecki, który walczy o dzieci. Po tym incydencie ciotka dzieci złożyła w sądzie wniosek o wydanie Szymona. W lipcu sąd uznał jej racje i zdecydował, że chłopiec ma wrócić do rodziny zastępczej. - Wniosek o wydanie dziecka, który złożyła ciotka, został przez sąd rozstrzygnięty i sąd wydał postanowienie o wydaniu dziecka w terminie dwóch dni od jego ogłoszenia - mówi Wacław Dąbkowski z Sądu Rejonowego w Wyszkowie. Podczas naszej wizyty pana Roberta postanowili wesprzeć sąsiedzi. Nie mogą zrozumieć decyzji sądu, który rozdzielił ojca od dzieci. - Jest bardzo odpowiedzialnym ojcem, umie się zaangażować, dzieci wręcz przepadają za nim - mówi jeden z sąsiadów pana Roberta. - Nie ma matki, jest ojciec. Nie rozumiem tego, jakiej trzeba większej podstawy? - mówi sąsiad. - My nie będziemy tworzyć rodziny zastępczej, będziemy tworzyć normalną rodzinę - mówi pani Maria, matka Roberta Bieleckiego. * * skrót materiału Reporter: Michał Bebło [email protected] (Telewizja Polsat) List do Tygodnika Wyszkowiak. Głos w sprawie Roberta Bieleckiego i jego dzieci. Jako przedstawiciel organizacji pozarządowej Stowarzyszenia Centrum Praw Ojca i Dziecka, 3/6 Gdzie jest prawo ojca? Wpisany przez Administrator Niedziela, 14 Sierpień 2011 20:51 - Zmieniony Wtorek, 23 Sierpień 2011 21:16 która od ponad dwóch lat monitoruje sprawę Pana Roberta Bieleckiego i jego dzieci : syna Szymona i córki Magdy, pragniemy ustosunkować się do sprawy, która tak wielu zbulwersowała w ostatnim czasie, gdy w końcu ujawiono tragedię dzieci i ich ojca. Pan Robert zgłosił się do nas po kolejnym pobiciu przez szwagierkę Elżbietę Ł. i teściową Obarczał je również bezwzględnym doprowadzaniem do jego rozwodu z żoną Ewą, z którą zamieszkiwał wtedy w Brańszczyku k. Wyszkowa, wspólnie z jej siostrą Elżbietą i ich matką. Ciężkie to było życie, skoro zarówno teściowa, jak i jej starsza córka Elżbieta wyrzucały wcześniej na bruk młode małżeństwo z domu rodzinnego i to w czasie, gdy Pani Ewa była w ciąży z drugim dzieckiem. Poniżanie, bicie, zamykania na klucz, uprzykrzanie życia na każdym kroku doprowadziły do tego, że Pan Robert z żoną, by bronić się przez notorycznymi napaściami ze strony wspomnianych dwóch pań, zgłosili tę przemoc organom ścigania, które założyły m.in. Elżbiecie Ł. Niebieską Kartę , uznając, że jest winna przemocy domowej wobec Państwa Bieleckich. Dziś nikt nie chce wspomnieć o tamtym okresie i Niebieskiej Karcie, bo dziś, po śmierci żony Pana Roberta, którą zmuszono w końcu do rozwodu z jej mężem, ich dzieci znalazły się w rękach kobiet, które wulgaryzmami, gryzieniem, biciem pięścią, patelnią i czym popadnie, spowodowały, że ojca wyrzucono z domu i pozbawiano kontaktów z synem i córką. Ileż to razy przyjeżdżając do dzieci napotykał bramę zamkniętą łańcuchem. Dlaczego? Interesował nas nie tylko charakter i patologiczne zachowania przemocowców rodzinnych, w tym wypadku niezamężnej, ponad 40 letniej kobiety i starszej pani, nie ukrywających nienawiści wobec Pana Roberta, ale i inne motywy ich działania. „Tam tak rozwiązywano zawsze problemy rodzinne, to taka rodzina”- wspominał Pan Robert. Siostry wymieniają się dziećmi /Elżbieta z inną siostrą Mirosławą, mieszkającą wówczas po sąsiedzku/, by druga jako rodzina zastępcza mogła mieć z tego profity finansowe. Ponadto teraz im zależy na pieniądzach, które dostaną sprzedając ziemię mojej żony i naszych dzieci”. Dziś wiemy, że z uzyskanych pieniędzy /ponad 1mln zł/ wyremontowano dom, rodzina-pozostałe siostry zakupiły nowsze samochody, a sama pani Łapińska nie ukrywa również pewności zwycięstwa w sądzie, gdyż dzieci pana Roberta chce teraz „legalnie” zabrać mu i jako rodzina zastępcza wychowywać. Obserwujemy te procesy. Z jednej strony wychodzące z sali sądowej ze łzami w oczach prawniczki broniące z ogromnym poświęceniem dzieci i ojca /adw. Joanna Wyszyńska i Ewa Zaręba –Sycik/, z drugiej uśmiechnięta ciocia i jej prawnik, 4/6 Gdzie jest prawo ojca? Wpisany przez Administrator Niedziela, 14 Sierpień 2011 20:51 - Zmieniony Wtorek, 23 Sierpień 2011 21:16 poniżający bez przerwy ojca i powtarzający jak mantra sędzi – pani Grażynie SzymańskiejPasek, że ojciec jest notorycznym alkoholikiem i winien się leczyć, nie mając ku temu żadnych podstaw, ani dowodów. Wychodząc z sali sądowej rzucił mu potem mimochodem: „taka praca”. -Nie Panie mecenasie, to nie „taka praca”, gdyż wielu adwokatów wykonuje ją kierując się etyką i moralnymi , ogólnoludzkimi zasadami. Bezpodstawne pomówienia i oczernianie , a tym samym wprowadzanie sądu w błąd, jeśli są wyssane z palca, uchodzą najczęściej bez konsekwencji karnych /to powszechne zjawisko w polskich sądach/, a sędzia niestety, ale zainteresowana jest tylko wadami ojca dzieci, a Niebieskiej Karty cioci Elżbiety nie chciała dotąd zauważyć, mimo wielu wniosków o jej ujawnienie. To kolejna niewytłumaczalna sprawa w tym procesie, czyli niezwykłego ignorowania ojca zarówno ze strony nasyłanych na niego kuratorów /m.in. pani Lewandowska, bliska sąsiadka i koleżanka cioci Elżbiety/, a przede wszystkim sądu, który w bezkrytyczny sposób odnosi się do wspomnianych zarzutów przemocy domowej oraz nie widzi w ogóle powiązania między spieniężoną już „ojcowizną” i spadkiem dzieci, a bezwzględną walką cioci o odebranie dzieci ich ojcu. My wiemy, że Pan Robert jako ojciec walczy nie tyle z ciocią uzurpatorką, ale z systemem niesprawiedliwości i antyojcowskiego stereotypu, w którym sądy dopracowały się zasady, iż „najgorsza matka /w przypadku sądu z Wyszkowa – ciocia/ jest lepiej postrzegana niż najlepszy ojciec.” Osobiście wykonałem wywiad środowiskowy w domu Pana Roberta w Rząśniku, zrobiłem zdjęcia domu rodzinnego i wysłałem do sądu, gdyż kuratorzy nie byli ojcem, ani jego rodziną w ogóle zainteresowani, a niektórzy z nich zaangażowali się osobiście w pomawianie go wśród okolicznych mieszkańców, co jest również niezwykle bulwersujące. Krytyka nieprofesjonalnych i stronniczych kuratorów doprowadziła do tego, że kolejna kurator widząc dobre warunki, czystość, czując ciepło i serdeczność rodzinną oraz widząc silną więź emocjonalną, jaka okazywał mały Szymek ojcu, wzdychała tylko : „i co ja z wami zrobię? Cóż, wiedziała, że w tym procesie wyrok zapadł już dawno temu, a to, że ojciec walczy o swoje dzieci nie ma znaczenia w sądzie, jakby tylko czekano, kiedy wykończy się materialnie i zdrowotnie. A może o to chodzi? To przecież standard w sprawach rodzinnych, gdzie ojcowie nie chcą się wyrzec swych dzieci i 5/6 Gdzie jest prawo ojca? Wpisany przez Administrator Niedziela, 14 Sierpień 2011 20:51 - Zmieniony Wtorek, 23 Sierpień 2011 21:16 walczą /najczęściej z byłą żoną/ o dalszy wpływ na wychowanie swego potomstwa. Jako państwo doprowadziliśmy do tego, że obecnie ponad 3 miliony polskich dzieci wychowuje się bez Taty. Czy kolejnych dwoje naszych małych obywateli to czeka? Jaskrawy przykład dyskryminacji ojca, dobrego, czułego i wrażliwego ojca, widzimy obecnie, gdyż takim jest Robert Bielecki, którego miałem okazję poznać nie tylko na sali sądowej. U niego też łzy pokazują się czasem. Ojcowskie łzy. Prawdziwe. Ireneusz Dzierżęga 6/6