corki fragment.indd
Transkrypt
corki fragment.indd
1 zGšG Od autora . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 Rozdział 1. W więzieniu z odwróconych pleców . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13 Rozdział 2. Przybrana matka Dalajlamy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 45 Rozdział 3. „Piurblagierska” muza Witkacego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 77 Rozdział 4. Lwowska bomba śmiechu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 111 Rozdział 5. Blondwłosa Mata Hari . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 141 Rozdział 6. Być w zgodzie ze sobą . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 177 Rozdział 7. Polski Dickens w spódnicy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 211 Rozdział 8. Miłość nie zna wieku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 239 Bibliografia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 271 2 MARIA KOMORNICKA (1876–1949) 3 y¡¡ňGX ~Gğ¡G¡Gù Gù ainteresowanie Marii Komornickiej tajemniczą przemianą w mężczyznę, a także niepojętą metamorfozą pełnej życia, werwy i mocy, nieprzeciętnie utalentowanej, lewicującej bojowniczki o równouprawnienie kobiet w głęboko religijnego, zgryźliwego, niestrudzenie nawracającego otoczenie starca-patriarchę, sięga ostatnio zenitu. Kim była? Mężczyzną uwięzionym w kobiecym ciele, transseksualistką, lesbijką, buntowniczką, geniuszem literatury, któremu przedwcześnie podcięto skrzydła? A może, jak chcieli niektórzy badacze, grafomanką, która po pierwszym błysku talentu nie stworzyła już nic wartościowego, osobą psychicznie chorą, „smutnym świadectwem ruiny”? Maria Komornicka, „kobieta, mężczyzna, anioł”, kilkadziesiąt lat po swej śmierci wciąż fascynuje i nie daje o sobie zapomnieć. Zdaniem Marii Janion była jedną z najbardziej nieugiętych postaci w dziejach naszej kultury ostatniego stulecia. Jej odważna podróż w głąb własnej egzystencji ma niewiele sobie równych. „Pamiętam Marię Komornicką jeszcze z mych lat dziecinnych czy młodzieńczych, niską, szczupłą, filigranową, wciąż żywą i w ruchu – wspominał Aleksander Oszacki, profesor wydziału medycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, jej brat cioteczny – a jak dziś rozumiem, infantylną z budowy i temperamentu. Wiał od niej nietypowy wcale dla przeciętnego infantylizmu jakiś niesamowity niepokój, ale i wdzięk i – naprawdę – miękkość czy dobroć. Bardzo podówczas młoda, czarno ubrana, z tą tajemnicą zawsze nader XZ 4 skromnego, cichego ubrania, ale – dla niewtajemniczonych – w nieosiągalnie dobrym guście”5. Za swój nonkonformizm, za wyrażanie sprzeciwu wobec przyjętych konwencji społecznych, za nieuległość i niezależność poniosła najcięższe konsekwencje życiowe i moralne: zamknięcie w domu obłąkanych, zapomnienie, potępienie, okazywanie wzgardliwej wyższości wobec „biednej wariatki”. Już w roku 1895 drwiła: „Szczyćcie się, ameby, że wam nieskończoność wydaje się monotonią, a wrażliwość – chorobą! Mądrości ostryg, ciesz się swą skorupą!”6. Przyszła na świat w 1876 roku jako drugie z siedmiorga dzieci Augustyna Komornickiego i Anny z Dunin-Wąsowiczów. Było to małżeństwo z rozsądku: wcześniejszy narzeczony Anny, zesłany po powstaniu styczniowym na Syberię, poślubił tam inną kobietę. Augustyn był człowiekiem apodyktycznym, nie szczędził dzieciom kar cielesnych. Być może zakończenie długiego wiersza Marii Układy o Raj. Dialog Demiurga z Duszą Zbawioną jest bolesną reminiscencją tych metod wychowawczych: Synku jedziemy na Tropiki. A raz ujrzawszy swój folwarczek Zapomnisz z losem wszechutarczek Gdym ci twój krótki łamał karczek7. W rodzinie zapamiętano, jak to Augustyn „srodze poturbował” dwuletnią Marię za to, że w nocy płakała i nie dawała mu spać. Jak twierdzi – powołując się przy tym na stanowisko współczesnych 5 Miscellanea z pogranicza XIX i XX wieku, red. S. Pigoń, Wrocław 1964, s. 344. 6 Odmieńcy, red. M. Janion, Z. Majchrowski, Gdańsk 1982, s. 153. 7 Cyt. za: R. Zimand, Wojna i spokój. Szkice trzecie, Londyn 1984, s. 128. 5 psychoterapeutów – profesor Anna Czabanowska-Wróbel, trudny związek z ojcem mocno zaważył na życiu Marii. W nim należy dopatrywać się źródeł późniejszych zaburzeń psychicznych poetki8. Maria Komornicka nie była łatwym dzieckiem: zawsze zbuntowana, przekonana o swej inteligencji i wartości. W jej rodzinie ciągle trwała rywalizacja, buzowały skrywane emocje. Najstarszy brat, który do czasu urodzenia Marii, a więc przez sześć lat, zajmował uprzywilejowaną pozycję jedynego dziecka w rodzinie, miał jej za złe, że ojciec i ją faworyzował. Młodsze siostry także spoglądały na nią nieprzychylnie: Maria je lekceważyła, nie dostrzegała ich ze swych wyżyn9. Potrafiła dokazywać jak każdy „normalny” człowiek: „strzelaliśmy z Franiem z pistoletu do studni i wypukaliśmy przybycie Żuża, który mnie nękał literaturą” – pisała w jednym z listów. Musiała mieć poczucie humoru i pewnego rodzaju talent komiczny, skoro Cezary Jellenta, pisarz i krytyk literacki, określał ją mianem chodzącej puszki Pandory „szyderstw, ironii, parodii i karykatur”10. Jak zauważa Krystyna Kolińska, Maria była trudna w wychowaniu – zawsze w opozycji, samowolna, „inna”. Ale pani Anna kochała najbardziej to „najniesforniejsze, najniebezpieczniejszymi instynktami najeżone z dzieci” i to o nią najbardziej się lękała. Lękała się choćby tej od najwcześniejszego dzieciństwa widocznej, niezrozumiałej dwoistości Maryni. Odkrywcą talentu Marii został jej kuzyn Bolesław Lutomski, który wprowadzał ją na salony literackie Warszawy, dokąd jako 8 S. Duda, Poetka, która stała się poetą, „Ale Historia” 2013, nr 22, s. 3. A. Krawczyk, Maria Komornicka. Mężczyzna uwięziony w kobiecym ciele, „Imperium Kobiet” [online], [dostęp: 27.04.2015]. Dostępny w internecie: http://www.ikmag.pl/miesiecznik/kobiety_niezapomniane/ maria_komornicka_mezczyzna_uwieziony_w_kobiecym_ciele.html 10 C. Jellenta, Zapomniana awangarda, „Pion” 1935, nr 29, s. 2. 9 6 jeszcze nastolatka przeprowadziła się z Grabowa. Dziewczyna zadurzyła się w nim, ale romans zakończył się szybko: Bolesław zerwał z Marią, a ta pogrążyła się w depresji i myślach samobójczych. Pewnego wieczoru założyła na głowę chustkę służącej i wybiegła z domu z zamiarem utopienia się w Wiśle. Na szczęście zainteresował się nią patrol – policjanci wzięli pannę za prostytutkę i odstawili do cyrkułu. Tam jako domniemana przedstawicielka najstarszego zawodu świata została poddana „badaniu lekarskiemu”. Nie wiadomo, czy w cyrkule doszło do gwałtu, jednak „badanie” odcisnęło piętno na psychice Marii i być może przyczyniło się do odrzucenia przez nią po latach własnej płci biologicznej. Zdaniem znawczyni epoki Młodej Polski Marii Podrazy-Kwiatkowskiej, Komornicka „całe swoje życie wyobrażała sobie jako coś, co napawa wstrętem. Stąd właśnie chęć odrodzenia, metamorfozy, oderwania się od tego, co ją odstręcza”11. Augustyna martwiło „psychiczne rozchwianie” Marii po romansie z Lutomskim i w 1894 roku postawił córce ultimatum: albo wraca do Grabowa, albo jedzie na studia do Cambridge. ˊhGGG ˉ Wyjazd Komornickiej do Anglii w 1894 roku był efektem swoistego „genetycznego obciążenia”, spotykanego również w dzisiejszych czasach. Pomysł kontynuowania przez Marię nauki w Cambridge wynikał z niespełnionych ambicji ojca, który zrezygnował ze zdobywania wykształcenia, mając do wyboru przejęcie Grabowa albo studia. Wykluczony z miejskiego życia żony i córek, zdecydował o pozbyciu się warszawskiego mieszkania. Maria miała się 11 S. Duda, Poetka, która…, op. cit., s. 3. 7 stać bezpośrednim przedłużeniem ojca, przejąć jego dziedzictwo – mentalne, duchowe – i dopisać do historii edukacyjnego głodu szczęśliwe zakończenie12. Czy to, że zabrakło jej na liście studentów tej prestiżowej uczelni, to wynik buntu, którego pierwsze przejawy miały miejsce już w drodze na Wyspy? „Niechęć Maryni do tego przymusowego wyjazdu była tak wielka, że w czasie podróży przesiadywała całymi dniami w hotelu, nie dając się namówić do zwiedzania stolic Europy” – pisała jej siostra Aniela13. Czy był to wyraz biernego protestu wobec przemożnej woli rodzicielskiej? Czy ten protest spowodował, że nie przyłożyła się do egzaminów i nie zdała? Wydaje się, że Komornicka, która wcześniej traktowała Anglię jako kraj kobiet rozwiniętych i swobodnych, zdaniem Izabeli Filipiak za bardzo je wyidealizowała, zanim jeszcze je zobaczyła i poznała, a potem była rozczarowana rzeczywistością. Same studentki nie postrzegały siebie w ten sposób. Ich stosunek do restrykcji, które na nie nałożono, daje się sprowadzić do stwierdzenia jednej z nich we wspomnieniu z 1896 roku: „Ograniczenia bardzo nas nie kłopotały; były częścią ogólnej wiktoriańskiej postawy wobec kobiet”14. Należy też wspomnieć o dwóch incydentach. Na półtora roku przed przyjazdem Marii do Cambridge jedna ze studentek została aresztowana przez policję uniwersytecką za to, że spacerowała po nocy. Czy jej sprzeciw wywołał fakt, że do aresztowania dziewczyny (jak i do wcześniejszego aresztowania Komornickiej w Warszawie) doszło legalnie? Wynikało to z faktu, że na terenach uniwersytetu 12 I. Filipiak, Obszary odmienności. Rzecz o Marii Komornickiej, Gdańsk 2006, s. 97. 13 Miscellanea z pogranicza…, op. cit., s. 309. 14 I. Filipiak, Obszary odmienności…, op. cit., s. 121. 8 obowiązywało wtedy prawo ustanowione w czasach, gdy w Cambridge nie było jeszcze studentek, a jedyne kobiety, które pojawiały się w kampusie, reprezentowały najstarszy zawód świata. Owa studentka, podobnie jak wcześniej autorka, potraktowana została „jak k…”15. A może największą wściekłość wywołało w Komornickiej błyskawiczne wyciszenie sprawy? Czy może raczej wszechobecny męski szowinizm? „Tu – wspominała z goryczą – stoją otworem tylko ulice, sklepy, kościoły (i to nie wszystkie i nie w całości, kobieta bez mężczyzny nie może wejść do nawy głównej, przybytku tog profesorskich i studenckich) i muzeum, ubogie jeszcze i prawie puste. Cambridge ma teatr, lecz kobieta «uczciwa» pod grozą opinii publicznej nie może się w nim ukazać. Ma jedną wypożyczalnię książek – lecz by móc z niej korzystać, potrzebnym jest podpis obywatela miasta. Ma, prócz pomniejszych, bogatą bibliotekę uniwersytecką – lecz tu, jak wszędzie, trzeba protekcji. Dla tej przyczyny korzystać z niej mogłam dopiero w ostatnich dniach mojego tam pobytu”16. Gospodarze, u których Maria wynajmowała pokój, nazywali ją ponoć darmozjadem i nicponiem. Kiedyś ze swym książkowym dobytkiem przeniosła się na stancję do innej rodziny, gdzie starano się nie brać zbyt poważnie weltszmerców młodej Polki, „Nichtsnutzki”, jak ją nazywał jowialny pan domu, Niemiec z pochodzenia17. Komornicka nie potrafiła odnaleźć się w kulturze, w której z powodu płci była właściwie podczłowiekiem, nie mogła brać udziału w wyborach, studiować, a nawet w pełni o sobie decydować. Z podobnym problemem musiała się zetknąć właściwie każda rozumniejsza kobieta epoki – niespełna piętnastoletnia Zofia Nałkowska jeszcze w XIX wieku podsumowywała z goryczą: 15 Ibidem, s. 111. M. Komornicka, Raj młodzieży. Wspomnienie z Cambridge, „Przegląd Pedagogiczny” 1896, nr 11, s. 190. 17 K. Kolińska, Parnas w Oborach, Warszawa 2000, s. 182. 16 9 „Mężczyzna może poznać pełnię życia, bo w nim żyje jednocześnie mężczyzna i człowiek. Dla kobiety zostaje tylko ułamek życia – musi być albo człowiekiem, albo kobietą”18. Polska kultura XIX-wieczna dawała duże pole działania kobietom z warstwy szlacheckiej i ziemiańskiej, dlatego i Komornicka – gdyby naprawdę chciała żyć jak mężczyzna, obejmując przy tym wartości patriarchalne – mogła to uczynić bez trudu jako córka ziemiańskiego domu, co poświadcza przykład Marii Rodziewiczówny, u której z ziemiańskim stylem życia szła w parze twórczość literacka. Od roku 1881 sama prowadziła odziedziczony po rodzicach majątek Hruszowa19. Jej charakterystyczna sylwetka, męski strój i krótko obcięte włosy czyniły ją rozpoznawalną w okolicy. Lubiła ją i szanowała zarówno ludność polska, jak i białoruska. Jej niezależność i „męski” wygląd najwidoczniej nikomu nie przeszkadzały, przeciwnie – jak w podobnych wypadkach samodzielnych materialnie kobiet ze szlacheckich domów, jej samorządność budziła respekt. Komornicka miała przykłady takiej postawy kobiet we własnej rodzinie. Prababka jej, Róża z Madalińskich Komornicka, siostra generała Madalińskiego, zaangażowana w sprawę insurekcji kościuszkowskiej, z braku czasu jednego ze swych synów urodziła nawet w saniach. O ciotce pisarki, Eufemii z Komornickich Skłodowskiej, mówiono zaś w czasie powstania styczniowego, że dźwiga biuro rządu narodowego pod spódnicą20. Z biegiem panieńskich lat Maria czuła się coraz bardziej poniżana, ujarzmiana, ograniczana w prawach, wpychana w schematy 18 Z. Nałkowska, Dzienniki, t. 1, 1899–1905, Warszawa 1975, s. 24. S. Król, 101 kobiet polskich. Ślad w historii, Warszawa 1988, s. 262. 20 E. Boniecki, Modernistyczny dramat ciała. Maria Komornicka, Warszawa 1998, s. 192–193. 19 10 zachowań, jakie ustalał patriarcha rodu. Zastanawiała się, jak wyrwać się z domu znienawidzonego ojca, jaką rolę w otaczającym świecie wybrać, aby nie być, jak tysiące kobiet, podporządkowana mężczyźnie? Marzyła, aby nie mieć takiego życia jak matka21. W okresie modernizmu wymagania, jakie stawiano wobec pisarza i wobec pisarki, różniły się od siebie zasadniczo, a różnicę tę traktowano poważnie. Zbiór tych oczekiwań w obu wypadkach odziedziczono po pozytywizmie. Pisarka w dużo większym stopniu powinna uchodzić za ostoję moralności. Świadczy o tym kult Marii Konopnickiej. Pisarka-modernistka mogła się zżymać, lecz jej niesmak niczego tu nie zmieniał – możliwości przekształcenia roli, a przy tym zachowania szacunku dla siebie samej, były niewielkie. Komornicka wzdragała się przed sztucznością kultu Konopnickiej: „Szopki z jubileuszem! owa operetkowa przeprawa obu płci w Czytelni – bajeczna. «Olbrzymi» talent «wielkiej» poetki, «urodziwe» córy i «cudne» – wszystko było cudne. Ty wielki Boże – strzeż! – Zresztą nie ma obawy” – zapewniała22. Skąd ten brak obaw? Stąd, że szanowano talent Konopnickiej, ale to nie była przysłowiowa iskra boża, która zapala. A w takiej roli widziałaby się Komornicka, która pragnęła właśnie przede wszystkim zapalać. Jej życie to historia kobiety, która chciała zbyt wiele, mierzyła za wysoko, była zanadto bezkompromisowa. Żyła w atmosferze przesyconej seksualizacją płci jako płci kobiecej i odmową prawa do twórczości w odniesieniu do pisarek. Cezary Jellenta dodaje informację, której brakowało w jego omówieniach twórczości Komornickiej pisanych na bieżąco: Maria „męczyła się swoją fizyczną słabością kobiecą i samą płcią swoją, którą uważała za złośliwość przyrody. Wiecznie targała swe wędzidła 21 22 K. Kolińska, Parnas w Oborach, op. cit., s. 180. I. Filipiak, Obszary odmienności…, op. cit., s. 59. 11 z gniewu, że nie jest mężczyzną”23. A może to był po prostu wpływ Friedricha Nietzschego? Bo „na co Komornickiej była potrzebna siła fizyczna – przecież do unoszenia pióra i kałamarza ta siła, którą miała, znakomicie jej wystarczała – komentator nie wyjawia”24. W przeciwieństwie do Zofii Nałkowskiej Maria Komornicka zdecydowanie przekraczała granice przyzwoitości w życiu i sztuce, więc wpisano ją w stereotyp histeryczki, kobiety nieobliczalnej, a jako taka nie mogła zasiąść – w przeciwieństwie do poetów przeklętych – na literackim tronie. „Obie pisarki można by pod kątem spektakularnych przeciwieństw zestawiać bez końca – twierdzi jedna z jej biografek. – Mogłoby brzmieć to na przykład tak: Zofia Nałkowska z córki niezamożnego przedstawiciela inteligencji awansowała do arystokracji ducha – Maria Komornicka przyszła na świat jako arystokratka i «stoczyła się» do przytułku dla ubogich”25. Pierwsza kojarzy nam się z elegancką kobietą o zadbanej fryzurze, inteligentną i kokieteryjną, druga – z rozwichrzoną, szaloną młodą dziewczyną albo zaniedbanym dziadziem Piotrem, „głupim Petrkiem”, jak podobno w późniejszym okresie wołały za Komornicką dzieci. Nałkowska po II wojnie światowej i napisaniu Medalionów stała się autorytetem moralnym, Komornicka zaś – w młodości cudowne dziecko, umarła jako „wariatka”, a jeśli się nią interesowano, to pod kątem tego, „z jakim dziwadłem mamy do czynienia”26. Panie – mówiąc oględnie – nie przepadały za sobą. Nałkowska chyba bardziej obawiała się Komornickiej niż na odwrót. Ba, można 23 C. Jellenta, Zapomniana awangarda, op. cit., s. 2. I. Filipiak, Obszary odmienności…, op. cit., s. 79. 25 B. Helbig-Mischewski, Nałkowska i Komornicka, czyli kto zawinił, [w:] „Poznańskie Studia Polonistyczne. Seria Literacka” 2013, nr 21, s. 165. 26 Z. Nałkowska, Dzienniki, t. 1, op. cit., s. 164. 24 12 odnieść wrażenie, że autorka Granicy starała się robić karierę z myślą, „żeby pokazać” Marii: „Drukuję też nie dla świata – pisała w swoich Dziennikach – tylko dla paru ludzi, którzy mnie nienawidzą: dla Maryni Komornickiej, Kucharskich, itp.”27. Nie wahała się z mściwą satysfakcją wystawiać rywalce miażdżącej, z gruntu „filisterskiej” opinii: „Widziałam Marynię Komornicką, właściwie Lemańską, która obecnie zachowuje się jak aktorka w gabinecie restauracyjnym”28. Ta zrozumiała niechęć wynikała z obaw Nałkowskiej, że zostanie uznana za naśladowczynię czy wręcz kopię Komornickiej: „I tak dla zatkania gęby sumieniu – postanawiam, że wyjdę za mąż z zamiarem rozwodu za dwa lub trzy lata, jak to uczyniła Marynia Komornicka, która otrzymała obecnie separację. Ale przede wszystkim będzie to naśladownictwem Maryni, a tego strzegę się jak ognia”29 – zapisała w swym dzienniku. Gdy się spotkały, Maria „pukała do nieba bram”, a przynajmniej do bram literackiego Parnasu. Z pewnością bezkompromisowa, modernistyczna twórczość, jaką już w bardzo młodym wieku zaprezentowała Komornicka, musiała być w pewnym stopniu inspiracją dla uczennicy gimnazjum, jaką była wówczas Nałkowska. Zamarzyła ona, aby też spróbować swoich sił w pisaniu. Miały bardzo wiele wspólnego i w innych okolicznościach mogłyby zostać przyjaciółkami. Jednak wkrótce w relacjach między paniami zagościła pogarda i zawiść, gdyż tak wspaniale rokująca kariera Marii straciła impet, a jej pozycję niejako przejęła Nałkowska, zyskując sławę i uznanie, na które czekała starsza rywalka. Ba, jedna z biografek stwierdza wręcz: „Gdyby popełniono tu zbrodnię, to Zofia Nałkowska 27 28 29 Ibidem, s. 294. Ibidem, s. 159. Ibidem, s. 93. 13 miałaby motyw. Po zapaści i zniknięciu Komornickiej została najinteligentniejszą, najbardziej doświadczoną, najodważniejszą, najbardziej radykalną autorką – i mogła się spodziewać, że nie znajdzie równych sobie w powieści dla kobiet”30. Wacław Wolski uznał Komornicką za „jeden z nadzwyczaj rzadkich, indywidualnych duchów kobiecych obdarzonych bolesną świadomością tragizmu kobiecości”. W mniemaniu samej Marii wielki talent artystyczny miał umożliwić kobiecie stanie się po prostu człowiekiem. Kobieta-artystka miała przekraczać granice swej płci. Było to myślenie inne niż Nałkowskiej. Mogło ono nawet wydawać się jej bulwersujące, skoro nawet po wielu latach zanotowała: „[…] dziwni ludzie, zwłaszcza Jellenta i Komornicka. Wielka pycha, drażliwość, maksymalne mniemanie o sobie”31. Dla niektórych jest jasne, że gdyby zaakceptowano Komornicką, dla Nałkowskiej nie starczyłoby już miejsca. Autorki były do siebie niekiedy bardzo podobne – gniewały je te same rzeczy, miały zbliżone pragnienia. To musiało być niepokojące dla tej, która była młodsza, bardziej powierzchowna i niejako skazana na „naśladownictwo Maryni”. Nie ma gorszego losu, niż zostać kopią rewolucjonistki w restrykcyjnej kulturze, która zmuszała niezależne artystki, by krążyły po jej obrzeżach jak wolne elektrony. 14 15