(„WIADKOWIE ZBRODNI NA ROMACH)

Transkrypt

(„WIADKOWIE ZBRODNI NA ROMACH)
Ostatni yj cy wiadkowie zbrodni.
Lucjan Kołodziejski
Jak zbudowa zdania, gdy z ka dego winna tryska krew? Jak przekaza prawd , gdy w
r ku tylko papier? Jak, powiedz mi jak? Je eli poczujesz ból, to b dzie za mało, za mało
i ju .! Holokaust Romów/ /Cyganów w Borz cinie oczyma yj cych wiadków. Pomimo
istotnych ró nic ich relacje dopełniaj si tworz c okrutny obraz sprzed 69-u lat.
Te kilka godzin ycia zapami tali na zawsze. Ocaleli z piekła gestapowskiego wi zienia
w Tarnowie i obozów O wi cim, Buchenwald ,Wuppertal . Prze yli.
Józef Siudut mieszka w Borz cinie Dolnym. Podczas II wojny wiatowej pracował
przymusowo w utworzonej przez niemieckie władze okupacyjne Słu bie Budowlanej
(Baudienst). Aresztowany przez gestapo 9 V 1943 roku i wi ziony w Tarnowie. 9 IX tego
roku został skierowany do obozu pracy w Wuppertal wyzwolonego 16 kwietnia 1945 roku
przez ołnierzy ameryka skich. Ma 88 lat.
*
Ta sprawa si działa sze dziesiat pi lat temu. Miałem wtedy 19 lat. Był 1942 rok , pierwszy
sierpnia, sobota. Pi kna pogoda, upalny dzie . Popołudniu byli my u niwa. Wracali my
jak godzin przed zachodem sło ca. Dojechali my do drogi Wał-Ruda – Borz cin Dolny.
Przed nami były dwie furmanki konne i grupa policjantów granatowych. Jak my si zbli yli do
nich, to do naszego wozu doszło dwóch policjantów. Mnie i Tadka Cnot mojego kuzyna
zatrzymali do kopania dołków. Tych Cyganów zagnali z wozów do lasu, jakie 50 metrów od
drogi.
*
W 1939 roku wykarczowano tam las, był zr b. W 1940 sadzili my sadzonki na wiosne. To
była taka młód dwuletnia. Teren był troszke pofalowany. Tam za t pierwsza górk …
*
Kazali si im wszystkim kła głowo do ziemi. Jak im kazali si kła to wszyscy krzyczeli.
Jeden si nie poło ył, uciekał. Niemiec z pistoletu dwa strzały oddał, ale go nie trafił. Polecił
strzela granatowym policjantom. Dwóch policjantów strzelało do niego, ale go nie trafili.
Uciekł. Wszystkim kazali si pokła na ziemi. Grubszy Niemiec1 szedł i po kolei strzelał.
Wołali po swojemu.
My my stali z boku widziałem jak podchodził do ka dego Zabił trzech dorosłych m czyzn,
pi kobiet i dwadzie cia jeden dzieci. Te dzieci to miały taki ró ny wiek. Najmłodsze matka
na r ce trzymała, pier ssało. Mogło mie jakie sze miesi cy. Matka jego gruba była,
mogła mie 45 lat. Reszta to były takie jakie chudziny. Te dzieci takie małe, mo e które miało
12 lat. Wszystko wystrzelali.
Jedn Cygank dobił Niemiec strzałem. Była z tym dzieckiem.3 Nie pu ciła go, chocia zabito
była. Te Cygank z Tadkiem Cnoto wrzucałem do dołka. Ta Cyganka si ruszała, ten Niemiec
strzelił do niej jeszcze raz.
*
Pó ni dowiedziałem si , e tych Cyganów przywie li z Wał- Rudy. Nie wiem sk d byli, złapali
ich na Wał Rudzie. Chcieli ich strzela nad Kisielin mi dzy Wol Radłowsk , a Wał –Rud .
Tam ludzie si zebrali. Błagali tych policjantów i Niemców, aby nie strzelali tam. By wzi li
1
ich do lasu. Wie li ich normalnymi wozami drabiniastymi do niw. 2 Niemców i 15
policjantów jechało rowerami. Nie wiem sk d oni byli. Jeden grubszy Niemiec był wy szy
rang . Strzelał ten starszy.
*
Pó niej tych R baczyków Antka i Pawła z gajówki doprowadzili z łopatami. Przecie my my
nie mieli adnych łopat. Kazali nam szybko dołek kopa , bo nas tak samo szlak trafi jak tych
Cyganów jak si nie b dziemy uwija . Pó niej doprowadzili Edka i Julka Wolnego dziaka
Barana chyba Józef mu było i Daniela Jasia spod lasu. Ci ju przyszli z łopatami. Pomogli
kopa . Pó ni my wszystkich powrzucali, wszystko zawalili. Dołek na 29 osób był dosy
gł boki, około 2 metry. Tak si szaro ju robiło jak my sko czyli. Jak my zakopali to nam
kazali i do domu. Był ju szaro, ale ksi yc jasno wiecił..
*
Pó niej, za 2 tygodnie, dró nik Leon Mika rozmawiał z tym Cyganem, co uciekł. Był tam gdzie
ich rozstrzeliwali. Rozmawiałem z tym Cyganem. Nie pytałem jak si nazywał.
*
Około 1955 roku ich ko ci zostały przewiezione na tutejszy cmentarz parafialny[w Borz cinie
Dolnym]. Pó niej w 1979 roku byłem wzywany do prokuratury w Brzesku. Pokazywali mi tam
zdj cia Niemców. Ja sam ju nic nie pami tałem. Bardzo si bałem w tym lesie. My lałem, e
oni nas tak jak tych Cyganów pó niej zastrzel .
.
*
To był dramat, ja do dzi to widz .
Słysz krzyki i j ki rannych i mordowanych.
Po tylu latach mnie si widzi jakby to było miesi c temu.
Z tych wszystkich, co my kopali nikt nie yje.
Ani jeden.
31 I 2008r.
2
Podej cie pod ,,Cyga ska górk ”
Foto. Lucjan Kołodziejski
Cyga ska górka. 50 m od drogi nr 964
Józef Leopold Kołodziej ołnierz Narodowej Organizacji Wojskowej ps,,Oracz”. Zdradzony
i aresztowany przez gestapo 9 V 1943r. Z wi zienia w Tarnowie 8 IX 1943 przewieziony do
Obozu Koncentracyjnego w O wi cimiu. Od stycznia 1944r. w Obozie Zagłady Buchenwald.
11 kwietnia 1945r. wyzwolony przez ameryka skich ołnierzy. Mieszka w Borz cinie
Górnym, ma 87 lat.
**
To było w roku czterdziestym drugim, latem. Dokładnej daty nie pami tam. Ojciec dostał
nakaz podstawienia furmanki pod posterunek w Borz cinie. Koło południa podjechałem pod
Posterunek Policji w Borz cinie. Na mój wóz wsiadł komendant policji granatowej Konarski,
Zgłobisz, Kukli ski… w sumie czterech. Dróg furmank pojechał Franciszek Klisiewicz, tam
wsiadł andarm Wiktor Henschke. Pojechali my do Dolnego Borz cina, pó niej w stron
Biskupic, do abna. Ale e mostu nie było na Dunajcu, ani prom nie kursował, wi c my my
si zawrócili. Z powrotem wracali my drog od Wał-Rudy do Borz cina. W lesie spotkali my
3
trzy wozy drabiniaste pełne Cyganów. Sk d Cyganie byli przywiezieni to ja nie wiedziałem.
Inni chłopi ich przywie li.
**
Szukali dogodnego miejsca do rozstrzelania tych Cyganów. W lesie co jaki czas schodzili z
drogi i upatrywali dogodnego miejsca do dokonania morderstwa. Jechali my dosy długo, ju
las miał si ko czy . W pewnej chwili zatrzymali si i weszli do lasu. Uznali teren za
dogodny, bo było takie naturalne zagł bienie w ziemi. Las sosnowy mógł mie 40 – 50 lat. Był
g sty i wysoki.
**
Wszystkich Cyganów prowadzili z wozów do tego miejsca, które wybrali. Było ich około 30-u
mo e. My my stali na drodze, mo e 100 metrów od tego miejsca. Ja byłem ciekawy, wi c
poleciałem i miedzy drzewami ukryłem si . Czekałem, co si b dzie działo. Byłem jakie 30
metrów od tego, bardzo blisko byłem. Ukryty le ałem za drzewem, a oni zaj ci byli tym
strzelaniem. Widziałem dokładnie wszystko.
**
Policjanci granatowi byli tylko z Borz cina. andarmów niemieckich było trzech; Henschke i
dwóch innych. Nie wiem czy Guzek brał udział w tej masakrze, bo go nie znałem. W sumie
było ich dziesi ciu. Niemcy mieli automaty, policjanci granatowi karabiny r czne. Otoczyli
Cyganów w koło. Rozstrzeliwani stali, w tym dołku, a oni strzelali. Kobiety trzymały dzieci na
r kach. Oni otworzyli ogie i strzelali do tych Cyganów.Tam były kobiety, dzieci, m czy ni.
**
Jeden Cygan wyrwał si z tego miejsca i zacz ł ucieka . Strzelali za nim, ale go nie trafili i
uciekł. Do uciekaj cego Cygana strzelał policjant ze zwykłego karabinu, wi c on musiał
repetowa , l dowa . Cygan ten zdołał uciec. Mo e nie chcieli go trafi ?
**
Wszystkich tam wymordowali. Te dzieci, te kobiety, to wszystko. No… sceny były naprawd …
nie do opowiedzenia… Jak mo na ludzi tak mordowa …?
Głos opowiadaj cego na chwile załamuje si . Po chwili mówi dalej.
**
Po sko czeniu tej masakry poszli do gajowego niejakiego R bacza. Jemu polecili zakopanie
tych zwłok. Co si pó niej działo, kto zakopywał, to ja nie wiem. W ka dym razie polecili temu
R baczowi gajowemu, to był syn i ojciec. Chłopi z Borz cina mnie nie widzieli, ani ja ich nie
widziałem.
**
My my odjechali do Dolnego Borz cina do gospody u Jana Kozy. Do rana tam siedzieli.
Niemcy pili razem z policjantami i tam był jeszcze nasz wójt Pałach. Chwalili si jak tam
strzelali do tych Cyganów. Troch mówili po niemiecku, troch po polsku. Niewiele
rozumiałem, ale przechwalali si jak strzelali do tych Cyganów. Gdy tam zagl dn łem
widziałem jak hitlerowiec Henschke manewrował rewolwerem demonstruj c chełpliwie, jak
on to strzelał do Cyganów. Strzelali wszyscy, Polacy te . Konarski komendant posterunku,
Zgłobisz, Kukli ski i inni. My my cał noc czekali na polu tam z Klisiewiczem. Dopiero rano
wsiedli na furmanki i przywie li my ich na posterunek do Górnego Borz cina.
**
Po powrocie z obozu w O wi cimiu i Buchenwaldzie byłem przesłuchiwany w prokuraturze w
Brzesku. Mógł to by 46 rok. Kobieta prokurator wypytywała jak to było.
**
4
Podniósł si rozpaczliwy krzyk mordowanych ludzi.
Matki chwytały swoje dzieci, które zwisały z r k zamordowane.
Tryskała naokoło krew.
yj ce jeszcze dzieci z przera liwym płaczem cisn ły si do matek i ojców.
Padali j cz c jedno po drugim konaj c na ziemi.3
Widziałem to na własne oczy.
8 II 2008.
Przypisy
1. Istniej dwie wersje wskazuj ce na sprawc zbrodni.
• ,,W tym te czasie na teren Borz cina przywieziono z Radłowa Cyganów w liczbie
około 28. W ró nym wieku, jak w rodzinach, m czy ni, kobiety i dzieci. W
pewnym miejscu w lesie wszystkich rozstrzelano. W rozstrzelaniu tych Cyganów
brał udział oddział z posterunku w Borz cinie. Komendant policji granatowej
Konarski, policjanci Zgłobicz i Kukli ski i andarm niemiecki Wiktor Henschke.
Działy si tam mro ce krew w yłach sceny. Matki chwytały swoje dzieci, które im
zwisały z r k i krew z nich ciekła na ziemie. Krzyki i j ki rannych i mordowanych
ludzi mroziły krew w yłach na widok tych scen. Naocznym wiadkiem tego mordu
był Józef Leopold Kołodziej, który woził furmanka załog posterunku Policji z
Borz cina”. Jan Harkowski. Około 1948 roku, odpis relacji pisemnej w posiadaniu
autora.
• ,,W(…)1943roku (…)E.[ngelbert, przypis L. K] Guzek złapał cały tabor cyga ski
w lesie radłowskim i własnor cznie zastrzelił kilkadziesi t osób” [w] Adam
Kazimierz Musiał, Krwawe upiory, Tarnów 1993, ss.199- 205.
• Por. te J. Hampel, Szczurowa, z dziejów wsi i gminy, Kraków 1996, ss. 359 i 363.
2. ,, Najwi cej trudno ci miał z korpulentn Cygank , która trzymała za r k mał
córeczk . Guzek strzelał do niej wielokrotnie, a ta ci gle d wigała si i próbowała
wsta ,trzymaj c dziecko na r ku .Przy tym jeszcze złorzeczyła zabójcy”. [w] Adam
Kazimierz Musiał, Krwawe upiory, Tarnów 1993, ss.205-206.
3. Relacja pisemna Józefa Leopolda Kołodzieja,,Moje wspomnienia z czasów okupacji.”
Dzi kuj rozmówcom za wielogodzinny wywiad. Dzi kuj te Panu mgr Józefowi Trytek, za
udost pnienie mi informacji.
5

Podobne dokumenty