11. listopad - Dom Pomocy Społecznej "NASZ DOM"
Transkrypt
11. listopad - Dom Pomocy Społecznej "NASZ DOM"
Numer 11 LISTOPAD 2013 NASZ DOM SPIS TREŚCI: NA DOBRY POCZĄTEK TEMAT MIESIACA: NASI ROMOWIE URODZINY MIESIĄCA PRZEMYŚLENIA CIEKAWOSTKI HOROSKOP MIESIĘCZNY z z Redagują: I. Fedorek M. Pakuła A. Rzodkiewicz B.Wiechucka 1 Na DOBRY POCZĄTEK Najpiękniejsza przyjaźń istnieje między ludźmi, którzy wiele od drugich oczekują, ale nigdy... nie żądają TEMAT MIESIĄCA Jowita Budnik NASI ROMOWIE Ostatni raz w głównej roli widzieliśmy ją w 2006 roku w "Placu Zbawiciela" Krzysztofa Krauzego i Joanny Kos-Krauze. W nowym filmie małżeńskiego duetu Jowita Budnik wciela się w postać romskiej poetki Bronisławy Wajs, znanej jako Papusza. - Nauka języka, czytanie, oglądanie, zapoznawanie się ze wszystkimi materiałami na temat Papuszy i Ficowskiego... Wszystko to spowodowało, że musiałam schudnąć 18 kilo - Jowita Budnik w rozmowie z Tomaszem Bielenia opowiedziała o kulisach pracy nad "Papuszą". Aby wcielić się w postać Bronisławy Wajs, Jowita Budnik schudła 18 kilogramów - fot. W.Strożyk /REPORTER Cyganie czy Romowie? Jowita Budnik: - Niektórzy Romowie nadal używają określenia "Cygan". Bardzo podoba mi się to, co powiedział Karol Parno Gierliński, który był 2 naszym konsultantem, a jednocześnie grał w filmie Śero Roma, że wszystko zależy od intencji. Wypowiedziane z niechęcią słowo Rom również może mieć pejoratywne zabarwienie. Jeśli ktoś używa słowa Cygan bez negatywnych konotacji, to nie ma z tym problemu. Poza tym sama Papusza mówiła o sobie, że jest Cyganką. Pamięta pani swój pierwszy kontakt z kulturą cygańską? - Jestem w dość specyficznej sytuacji, moja mama jest wielką admiratorką cygańskiej kultury. W domu słuchało się cygańskiej muzyki, mieliśmy na półkach książki o Cyganach, jeździłyśmy razem do Gorzowa na Festiwale Muzyki Cygańskiej . Od dziecka miałam więc styczność z Romami, podchodziłam do nich bez uprzedzeń. Nie miałam ani negatywnych doświadczeń, ani złych skojarzeń, nie wychowywałam się też w otoczeniu, które przestrzegałoby, że Cyganów należy się bać. Tak jak przy "Placu Zbawiciela", tak i przy "Papuszy" była pani "w projekcie" od samego początku, prawda? - Ponieważ z Joanną i Krzysztofem znamy się już od bardzo dawna i przyjaźnimy się, wiedziałam od początku, że zaczynają pracę nad filmem o Papuszy. Kiedy tylko powstała pierwsza wersja scenariusza, oczywiście go przeczytałam, wydaje mi się, że miałam wtedy w głowie wizję tego, jak Papusza powinna wyglądać. Dopiero potem, długo długo później, okazało się, że Joasia i Krzyś zaproponowali mi udział w filmie, i to w głównej roli, co było dla mnie olbrzymim zaskoczeniem. Od tego momentu zaczęły się już aktorskie przygotowania: nauka języka, czytanie, oglądanie, zapoznawanie się ze wszystkimi materiałami na temat Papuszy i Ficowskiego, musiałam schudnąć 18 kilo. Początkowo jednak odrzuciła pani propozycję Krauzów... - Odrzuciła - to tak strasznie brzmi. Nie odrzuciłam, tylko nie wyobrażałam sobie, jak mogłabym ją przyjąć. Odrzucić rolę w filmie państwa Krauzów - to brzmi jak szaleństwo pomieszane z obłąkaniem. To nie wyglądało w ten sposób, 3 że powiedziałam: "Nie, nie będę tego grała", tylko zwyczajnie uznałam, że się do tej roli kompletnie nie nadaję. Wydawało mi się, że ani fizycznie, ani emocjonalnie nie będę w stanie zbudować tej postaci. Im bardziej jednak bałam się tego wyzwania, tym bardziej Joanna z Krzysztofem przekonywali mnie, że wszystko się uda. Z czym wiązały się największe obawy? - Ponieważ koncepcja od początku była taka, że mieliśmy grać wyłącznie z Romami - w części taborowej nie ma żadnych innych aktorów; aktorzy grają inne role - Polaków, natomiast wszyscy Romowie są oryginalni... Najbardziej bałam się więc tego, żeby nie odstawać, nie wyróżniać się jako ktoś niewiarygodny jako Cyganka. Jak więc wyglądały przygotowania - nauka języka na początek? - Zanurzaliśmy się w ten świat na różnych płaszczyznach. Czytaliśmy książki, studiowaliśmy poezję zarówno Papuszy, jak i Ficowskiego, a jednocześnie w tym samym czasie - zaczynaliśmy się uczyć języka. Zaczęliśmy się spotykać na pierwszych próbach aktorskich, będących tak naprawdę czytaniem scenariusza. Mieliśmy dużo czasu, żeby się do tego filmu przygotować - Joanna z Krzysztofem zawsze bardzo dbają o to, aby aktorzy wiedzieli, w czym biorą udział i mieli czas na oswojenie się z tematem. Od razu ustaliliśmy jednak, że nie będziemy szli w naśladownictwo. Papusza mówiła w bardzo specyficzny sposób, zastanawialiśmy się na początku, czy nie powinnam próbować naśladować jej sposobu mówienia oraz podrabiać barwę jej głosu, ale uznaliśmy, że przecież nie o to chodzi, żeby ją oddać w skali 1:1... Dodajmy, że ten film nie jest klasyczną biografią, całość jest zainspirowana życiem Papuszy, ale znajdziemy tam parę elementów, które dość swobodnie interpretują jej losy. 4 Poza tym - jak to zazwyczaj bywa w przypadku takich postaci - Papusza obrosłą tyloma legendami i mitami, że trudno zweryfikować, które z tych wydarzeń są prawdziwe, które zaś są tylko rodzajem dopowiedzenia... Ile się chudnie 18 kilogramów? - Niecały rok. To był długoterminowy proces, którego podjęłam się doborowym towarzystwie. Chudłam intensywnie trenując pod opieką mojego guru i mistrza Michała Kowalskiego. Trenowałam sześć razy w tygodniu, więc było to przy okazji bardzo przyjemne i z korzyścią dla mojego ciała w ogóle. Niestety, po okresie przygotowań, kiedy już wróciłam do pracy, trudno było to kontynuować, ale dodam, że bardzo mi tego brakuje. Mam nadzieję, że uda się jeszcze kiedyś wrócić na salę. Krzysztof Krauze wspominał o znaczeniu charakteryzacji w tworzeniu pani postaci. Jak to wygląda z aktorskiej perspektywy? Nie musiała mieć chyba pani sztucznego nosa, żeby zagrać Papuszę? - Nie jestem taka pewna... Ta charakteryzacja naprawdę bardzo mi pomogła. Ze swoim kolorem oczu, ze swoimi rysami twarzy - byłoby mi bardzo trudno. Ta charakteryzacja dawała mi poczucie fizycznego bezpieczeństwa. Potem należało to jeszcze "wypełnić" językiem, akcentem, treścią postaci, ale charakteryzacja była bardzo ważna, tak samo jak kostiumy. Bez tego nie wyobrażam sobie zagrania tej roli. Rzeczywiście budzili panią o pierwszej w nocy? - No, trochę po drugiej. Jeśli zdjęcia zaczynały się o godz. 8, to trzeba było 5 godzin tę charakteryzację nakładać. Ale dotyczy to tyko zdjęć, w których grałam starą Papuszę. Jak wyglądało pierwsze spotkanie z grającymi w filmie Romami? - Mieliśmy to szczęście, że wiedząc, że będziemy spędzać ze sobą sporo czasu, mieliśmy możliwość poznać się wcześniej nawzajem. Jeździliśmy tam - to są Romowie z okolic Olsztyna - mieszkaliśmy u nich przez jakiś czas. Potem dziewczyny, u których mieszkałam, przyjechały do mnie ze swoimi dziećmi, 5 pomagały mi trochę w przygotowaniach. Przede wszystkim jednak była to wspaniała okazja do tego, żeby się lepiej poznać, żeby ten naturalny dystans wyczuwalny między ludźmi, którzy się nie znają, choć trochę udało się zmniejszyć. I rzeczywiście, na koniec zdjęć żegnaliśmy się jak z rodziną. Ta przygoda - aktorów wrzuconych w środek cygańskiej kultury przypominała trochę sytuację Jerzego Ficowskiego. - Tak, to była wielka przygoda, ale też w pewnym sensie niepewność. Trudno nam było z góry założyć, jak zostaniemy przyjęci, czy zostaniemy zaakceptowani, jak będzie wyglądała współpraca. Z biegiem czasu te obawy coraz bardziej malały, bo pracowało się super. Dla mnie, to jak nasi Romowie grali - to jest niesamowite... Proszę mi wierzyć, to jest trudny film z trudnymi rolami, tam jest parę momentów, że nieprofesjonalnym aktorom trudno byłoby sobie z tym poradzić, a jednak oni wypadli świetnie i autentycznie. Przy "Papuszy" - rzecz niecodzienna - pracowało dwóch operatorów (Krzysztof Ptak i Wojciech Staroń). Czy dla aktora może to stanowić jakiś problem? - Tak się składa, że Krzysztofa oraz Wojtka znałam już ze wcześniejszej współpracy. Świadomość, ze to oni czuwają nad obrazem, działała na mnie niezwykle uspokajająco. Natomiast na planie w ogóle nie odczuwałam, że mamy dwóch operatorów, dlatego że przy nas, aktorach, nigdy nie uzgadniali żadnych technicznych rozwiązań. Kiedy przyjeżdżali na plan, to byli już tak przygotowani, że właściwie wszystko szło automatycznie. Nie wiem, czy w jakiś twórczy sposób się ścierali wcześniej przygotowując wizualną koncepcję tego filmu, natomiast na planie w ogóle się tego nie odczuwało. Miałam tylko poczucie, że jesteśmy w dobrych rękach i że za tą kamerą są ludzie, którzy wiedzą, co robią... Odkryciem filmu jest grający męża Papuszy Zbigniew Waleryś. - Wiem, że Zbyszek był na zdjęciach próbnych, jest więc odkryciem dziewczyn od castingu. Krzysztof i Joanna nie są zaś reżyserami, którzy baliby się 6 zaryzykować z nieznanymi szerokiej widowni aktorami. Mam nadzieję, że Zbyszek będzie teraz naprawdę dużo grał. Życzę mu tego, żeby ten film był dla niego tym, czym kiedyś był "Dług" dla Andrzeja Chyry. Nie sztuką jest wziąć kogoś, o kim wszyscy wszystko wiedzą, ale wielką frajdą jest dla reżyserów odkryć taką aktorską perełeczkę. W ostatnich latach nie oglądaliśmy pani zbyt często na kinowym ekranie. Jeśli już pojawiała się pani w jakimś filmie, najczęściej były to epizody, lub występy w krótkometrażowych produkcjach. Czy ma to jakiś związek w faktem, że na co dzień zajmuje się pani reprezentowaniem interesów innych aktorów? - To jest proste i nieskomplikowane. Jeśli ktoś dzwoni do mnie z propozycją i to jest fajna oferta, chętnie ją wezmę pod rozwagę i najczęściej gram, no ale... telefon się nie urywa a ja, może trochę przez to, że jestem też po drugiej stronie, sama nie zabiegam, nie szukam. Jestem w takiej sytuacji, że moja codzienna praca, którą bardzo lubię, pozwala mi utrzymywać dom, dzieci itp. bez zastanawiania się, dlaczego ten telefon nie dzwoni, dlaczego nikt mnie nie chce. Wiem natomiast, że gdybym nawet miała już dzisiaj zakończyć aktorką karierę, to i tak myślę, że jestem największą szczęściarą na świecie. Móc pracować z Krzysztofem i Joanną, i dostawać od nich kolejne kredyty zaufania - każdy aktor byłby absolutnie usatysfakcjonowany. Z PORTALU INTERIA.PL SKOPIOWAŁA IWONA F. 7 URODZINY MIESIĄCA LISTOPADA Wasze Urodziny, które są raz w roku niech będą szczęśliwe i pełne uroku. My ze swej strony ślemy Wam życzenia, by się spełniły wszystkie Wasze marzenia Stu lat w zdrowiu życzą Dyrektor, personel oraz mieszkańcy. Kiertucka Józefa Krakowski Jerzy Paszkowski Stanisław Sawicz Eugenia Grądziel Emilia 8 PRZEMYŚLENIA Przemyślenia –o zmarłym Tadeuszu Mazowieckim niepanegirycznie. Część I Moja wypowiedź jest spontaniczna, ale nie ma charakteru panegirycznego, typowego dla mów i laudacji pogrzebowych. Jest to zbiór spostrzeżeń i uwag starego obserwatora polskiej sceny społeczno-politycznej z pozycji niepolityka, ani zawodowego reportera. Artykuł jest amatorską kompilacją własnych spostrzeżeń bezpośrednich i audio wizualnych oraz informacji i komentarzy polityków, publicystów komentatorów medialnych. Autor artykułu starał się zachować bezstronność i obiektywizm relacji z życia Mazowieckiego na tle historii PRL i początków III RP, nie unikając przy tym kontrowersyjnych opinii i sądów krytycznych przedstawiających „odwrotną stronę medalu”, niektórych posunięć czy poglądów Mazowieckiego. Nie ma bowiem osób idealnych, których postępowanie nie mogło bybyć kwestionowane, budzące słuszne lub nieuprawnione zastrzeżenia. Dotyczy to zwłaszcza ludzi „ na świeczniku” – polityków, działaczy społecznych, publicystów głównego nurtu medialnego itp. Reasumując: chodzi w mojej wypowiedzi o przedstawienie wielostronnej prawdy o jednym z współczesnych Polaków , który w ogólności zasłużył sobie na miano męża stanu III RP. Z tego względu, jak też z powodu wielowątkowości tematu zamiast zamierzonej zwięzłej informacji o zgonie pierwszego premiera III RP Tadeusza Mazowieckiego, ukształtował się – w miarę pisania obszerny esej monograficzny o Jego życiu , nadający się do zamieszczenia w naszej gazetce w rubryce „Przemyślenia”. 9 Tadeusz Mazowiecki zmarł 28 października 2013r. w wieku 86 lat. Odszedł od nas akuratnie w dniu swego patrona- apostoła Judy Tadeusza. W trudnych czasach PRL był Mazowiecki działaczem katolickim, m.in. redaktorem naczelnym miesięcznika „Więź”, członkiem – założycielem Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Przedtem przez pewien czas był członkiem katolickiego Stowarzyszenia „Pax” , propaństwowego prowadzonego , przez B. Piaseckiego. „Pax” kolaborował oficjalnie z władzami politycznymi PRLPZPR, uzyskując w zamian pewne koncesje w sferze wydawnictw i działalności gospodarczej (handel dewocjonaliami poprzez warszawską firmę „Libella”). Stowarzyszenie „Pax” wydawało własny tygodnik „Dziś i Jutro” stojące „ideowo” na pozycjach możliwej jakiejś koegzystencji chrześcijaństwa z komunizmem. Dzięki kolaboracji z władzą udało się mu wydać przynajmniej kilkanaście pozycji książkowych niekiedy autorów nie sprzyjających socjalizmowi na co przymykała oko reżimowa cenzura. Stowarzyszenie „Pax” patronowało tzw. „księżom- patriotom”, którzy współpracowali z władzą ludową (m.in. prowadząc przejęte placówki „Caritasu”). Było to działanie zwerbowanych (strachem lub intratą) przez PZPR księży na polu polityki kościelnej, wbrew stanowisku Prymasa Stefana Wyszyńskiego, który po próbach dogadania się z PRL- owskim rządem, stanął w otwartej opozycji wobec reżimu , który chciał mieć decydujący wpływ na obradę parafii, stanowisk dekanalnych, kurialnych i biskupich oraz na organizację („po swojemu”) Kościoła w kraju. W krytycznym stosunku do „Paxu” stało krakowskie Stowarzyszenie „Znak”, redagujące „Tygodnik Powszechny” i wydające niektóre książki o proweniencji stricte katolickiej, dopuszczone do druku przez cenzurę. Paradoksalnie- na łamach „Tygodnika Powszechnego”, obok artykułów ortodoksyjnie katolickich i polemicznych wobec prasy oficjalnej , pojawiały się niekiedy felietony krytykujące konserwatywne, zachowawcze (zanadto 10 „Maryjne”) oblicze Kościoła Polskiego, jak też niektóre posunięcie prymasa Wyszyńskiego w sferze wprowadzania (słabego wprowadzania) w życie ustaleń Soboru Watykańskiego modyfikowanie II, pewnych przez reform ociąganie się lub posoborowych. łagodzenie Dla czy „Tygodnika Powszechnego” pisywał Mazowiecki artykuły najczęściej poruszające tematy ideowe środowiska „Więzi” (w tym postulowanie otwartości Kościoła na świat). Piszę o takich szczegółach obszernie , bo pragnę przedstawić specyficzne tło życia Mazowieckiego, ciekawe dla młodszego pokolenia Polaków i niezbyt eksponowane we współczesnych mediach krajowych. Mazowiecki próbował w takich specyficznych uwarunkowaniach znaleźć jakiś „modus vivendi” dla swojej działalności społecznej , a później politycznej. Szukał swojej drogi życiowej oscylując między „otwartym” (na świat) katolicyzmem polskim, a jego tradycjonalizmem i pewnym konserwatyzmem. W sprawach politycznych „lawirował” on między koncepcją współpracy z władzami państwowymi, a opozycją wobec nich, zwłaszcza w stosunku do praktyki realnego socjalizmu w Polsce. Mazowiecki próbował działać w Sejmie PRL po przełomie „października 1956r.” będąc jakiś czas posłem z ramienia katolickiego koła „Znak” (do tego koła należał też m.in. renomowany publicysta „Tygodnika Powszechnego” S. Kisielewski, słynny „Kisiel” felietonowy). W późniejszym (już schyłkowym) PRL-u brał Mazowiecki udział w pracach KOR (Komitetu Obrony Robotników), organizacji społecznej, która ujawniła swoich członków- opozycjonistów i sojuszników prześladowanych za strajki robotników. W KOR działał Mazowiecki m.in. zespół z J. Kuroniem i A. Michnikiem oraz pozostałymi opozycyjnymi intelektualistami. Od tych działaczy KOR, którzy rekrutowali się (w większości) z dawnych szeregów PPR i PZPR, jacy stanęli w opozycji wobec wypaczeń socjalizmu, kontestując ustrój panujący w Polsce, przyjął Mazowiecki częściowo pewne odchylenia lewicowe w swoich poglądach na sprawy społeczne, nie naruszając 11 jednak swojej zasadniczej postawy katolickiej i nie popadając w konflikty z hierarchią Kościelną. Zaangażował się on w coraz większym zacięciem w walkę o wolne, niezależne, samorządne związki zawodowe. Z chwilą „wybuchu” 10 milionowej (pod koniec) „Solidarności” został Mazowiecki doradcą strajkujących robotników, ekspertem negocjacyjnym, a później jednym z czołowych, najbardziej aktywnych liderów tego Związku. Współpracował z Lechem Wałęsą zostawszy członkiem Komisji Krajowej, chociaż różnił się z nim swoją kompromisowością wobec władz państwowych od zmieniającej się żywiołowo polityki konfrontacyjnej Wałęsy, który ulegał wpływom „jastrzębi” solidarnościowych, zmierzających do totalnej rozprawy z partyjnym betonem Ekstremiści uważali Mazowieckiego za konformistę bojącego się „wojny” z PZPR orz reprezentującego ugodowość wobec niej. Można było się zorientować, że ten roztropny i odpowiedzialny działacz związkowy jest zwolennikiem pokojowego zalegalizowania „Solidarności”, a następnie etapowego pozbawiania komunistów autorytarnej władzy. Kierując się moralnością Mazowiecki chrześcijańską- zasadami katolickiej nauki społecznej dopomógł Wałęsie nadać strajkującym , a później całej „Solidarności” charakter „konfesyjny” (pro religijny), jako czynnik jednoczący społeczeństwo i pozyskujący przychylność Kościoła dla walki o suwerenność narodową i zmiany ustrojowe. Szybko, bo na samym początku strajku na terenie Stoczni Gdańskiej, zaczęto odprawiać msze święte a robotnicy przystępowali do sakramentów – pokuty i eucharystii, co było ewenementem na skalę światową. Na bramie wejściowej do Stoczni pojawiały się „święte obrazki”, w tym także fotografie Papieża Jana Pawła II. Tym znamiennym akcentem zamykam tę przydługą część I felietonueseju o życiu Tadeusza Mazowieckiego do czasu przełomu politycznego. Dalsze jego losy zamierzam przedstawić w następnym numerze naszej Gazetki, naświetlając 12 wydarzenia stanu wojennego, obrad okrągłego stołu i utworzenia solidarnościowego rządu oraz powstania III wolnej i demokratycznej RP. „Jaspis” CIEKAWOSTKI Dwa pierwsze dni listopada, to dni poświęcone refleksji nad przemijaniem ludzkiego życia. 1 listopada jest dniem Wszystkich Świętych. Już w IV wieku, kościół w Antiochii czcił nieznanych z imienia męczenników za wiarę. W pierwszych wiekach istnienia Kościoła, każdy chrześcijanin, który poniósł śmierć z rąk pogan, zostawał świętym. Ze względu na to, że nie wszystkie imiona zostawały w spisach martyrologicznych, postanowiono, że tym nieznanym będzie poświęcona pierwsza niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego. W 607 roku, papież Bonifacy IV konsekrował rzymski Panteon, czyniąc go kościołem poświęconym Najświętszej Marii Pannie i wszystkim męczennikom. W roku 835, papież Grzegorz IV, przeniósł to święto na 1 listopada i nakazał jego świętowanie wszystkim chrześcijanom. Drugi dzień listopada to Zaduszki. Ustanowione zostały w 988 roku przez opata Odilona z Cluny. Początkowo odprawiano je w klasztorach. W ten sposób Kościół „uświęcił” pradawne, pogańskie praktyki czczenia zmarłych. W roku 999, papież Sylwester II zatwierdził to święto specjalnym dekretem. Do Polski, Zaduszki o chrześcijańskim charakterze dotarły na przełomie XIV i XV wieku, ale jeszcze w XIX wieku, praktykowano na naszych ziemiach pogańskie zwyczaje tzw. Dziadów. Wiele przedchrześcijańskich zwyczajów przetrwało w dzisiejszej symbolice tych dwóch świąt, jak chociażby palenie zniczy, które są wspomnieniem rozpalanych na skrzyżowaniach ogniskach, aby błąkające się dusze miały się gdzie ogrzać. Składanie wiązanek na grobach, to pamiątka nawiązująca do tradycji podkładania drewna do stosu, na którym płonęły zwłoki zmarłego. Innym zwyczajem, pielęgnowanym przez Cyganów, są spożywane na 13 cmentarzach posiłki. W kościele prawosławnym, dla dusz przodków, zostawia się resztki pożywienia. Wiara w istnienie życia po śmierci w innych wymiarach, ma w naszej kulturze wielowiekową tradycję i chociaż zmieniają się zewnętrzne formy, ona wciąż trwa. Chociaż współczesne społeczeństwo, wchłania obce nam pseudoświęta takie, jak Halloween, którego symbolem stała się wydrążona dynia, uważam, że te dwa pierwsze listopadowe dni, przepełnione głęboką duchowością i refleksją nad sensem życia, nigdy nie zostaną wyparte ze świadomości narodu, który ma piękną wielowiekową historię. W całości skopiowane z portalu internetowego A.Rz. Horoskop 2013 Baran W tym miesiącu będziesz refleksyjnie nastawiony do życia. Postanowisz jeszcze raz przemyśleć sprawy, jakie rozpocząłeś w tym roku. Naprawisz błędy, ale też pozbędziesz się niewygodnych przyzwyczajeń. Na nowe zadania przyjdzie jeszcze czas! W listopadzie okaże się, ile są warte znajomości i przyjaźnie, jakie zawarłeś w tym roku. Byk W tym miesiącu zajmiesz się umowami, jakie łączą cię z innymi ludźmi. Będziesz pomagał, decydował, ale też dyskutował i kłócił się z osobami, które sprzeciwiają się twoim planom. Zapowiada się więcej ciekawych zaproszeń i towarzyskich imprez. Jowisz w opozycji do twojego znaku sprzyja sprawom urzędowym, a także zyskom dzięki układom i znajomościom. Bliźnięta W tym miesiącu postanowisz stać się pracowity i obowiązkowy. Przypomnisz sobie o zaległościach, wypiszesz wszystkie sprawy. Postaraj się, aby twoje zamierzenia były realne. Inaczej wpadniesz w panikę lub obiecasz coś, z czego trudno się będzie wywiązać i wyplątać. Rak 14 Przed tobą udany miesiąc. Listopadowa depresja w tym roku ci nie grozi. Trudne sprawy powoli zaczną układać się po twojej myśli, wrogowie znajdą sobie innych przeciwników, a przyjaciele wreszcie spełnią obietnice, jakie ci kiedyś złożyli. Lew Nadchodząca jesień sprawi, że staniesz się lwem udomowionym i spokojnym. Chętnie odsuniesz od siebie ryzykowne sprawy, nabierzesz dystansu do towarzyskich sporów i zawodowych wyzwań. Kwadratura Słońca i Jowisza sprzyja rodzinie i odczuwaniu wielkiej satysfakcji z drobnych, codziennych przyjemności. Panna Spędzisz jesień w pogoni za niezwykłymi sprawami i ciekawymi wydarzeniami. Sekstyl Słońca sprawi, że z wielką szybkością będziesz się uczyć i poznawać coraz to nowe osoby. Miesiąc sprzyja znaczącym sukcesom, szczególnie jeśli twoja praca polega na komunikowaniu i spotykaniu się z ludźmi. Waga Czeka cię spokojniejszy, ale udany miesiąc. Znajdziesz wreszcie czas, aby w spokoju przemyśleć wydarzenia, jakie miały miejsce w ostatnich tygodniach. Odróżnisz sprawy ważne od tych, którymi wcale nie warto się zajmować. Uporządkujesz swoje sprawy i znajdziesz dobre rozwiązanie problemów. Szczęście ci sprzyja, choć od ryzykownych spraw będziesz trzymać się z daleka. Skorpion Słońce wkroczyło w twój znak zodiaku. Ten miesiąc spędzisz na najwyższych obrotach! Wpadniesz na doskonałe pomysły, odkryjesz sekrety przeciwników, a po rozterkach i smutkach nie pozostanie ci nawet wspomnienie. Strzelec Działaj z rozwagą i nie angażuj się w ryzykowne przedsięwzięcia. Półsekstyl Słońca sprzyja porządkom, ważnym przemyśleniom i odpoczynkowi. Nie wymagaj zbyt wiele od siebie, nie uzależniaj swoich decyzji od działania innych ludzi, a spędzisz miesiąc w bardzo dobrej formie. Koziorożec Zapragniesz porzucić nudne obowiązki. Zainwestuj w coś zupełnie nowego i zaskakującego! To najlepszy czas, aby dokładnie przyjrzeć się swoim planom na przyszłość. Sekstyl Słońca do twojego znaku sprawi, że 15 otworzą się przed tobą nowe możliwości. Najciekawsze propozycje tym razem pochodzić będą od osób młodszych i od przyjaciół. Wodnik Czeka cię pracowity miesiąc. Nie pozwolisz, aby ktokolwiek wykorzystywał twoje dobre serce i zaczniesz wspinać się po szczeblach kariery. Ryby W tym miesiącu poczujesz się potrzebny, doceniani i lubiany. Planety sprzyjają łagodzeniu konfliktów i omawianiu spornych spraw. Będziesz pełen energii, a to, co sobie zaplanujesz, powinno wreszcie się udać. Skopiowała z Internetu Bernadeta Wiechucka 16