11. listopad - Dom Pomocy Społecznej "NASZ DOM"

Transkrypt

11. listopad - Dom Pomocy Społecznej "NASZ DOM"
Numer 11
LISTOPAD 2013
NASZ
DOM
SPIS TREŚCI:

NA DOBRY POCZĄTEK

TEMAT MIESIACA: NASI ROMOWIE
URODZINY MIESIĄCA
PRZEMYŚLENIA
CIEKAWOSTKI
HOROSKOP MIESIĘCZNY
z
z
Redagują:
I. Fedorek
M. Pakuła
A. Rzodkiewicz
B.Wiechucka
1
Na DOBRY POCZĄTEK
Najpiękniejsza przyjaźń istnieje między ludźmi, którzy wiele od drugich
oczekują, ale nigdy... nie żądają
TEMAT MIESIĄCA
Jowita Budnik
NASI ROMOWIE
Ostatni raz w głównej roli widzieliśmy ją w 2006 roku w "Placu Zbawiciela"
Krzysztofa Krauzego i Joanny Kos-Krauze. W nowym filmie małżeńskiego duetu
Jowita Budnik wciela się w postać romskiej poetki Bronisławy Wajs, znanej jako
Papusza. - Nauka języka, czytanie, oglądanie, zapoznawanie się ze wszystkimi
materiałami na temat Papuszy i Ficowskiego... Wszystko to spowodowało, że
musiałam schudnąć 18 kilo - Jowita Budnik w rozmowie z Tomaszem Bielenia
opowiedziała o kulisach pracy nad "Papuszą".
Aby wcielić się w postać Bronisławy Wajs, Jowita Budnik schudła 18 kilogramów - fot.
W.Strożyk /REPORTER
Cyganie czy Romowie?
Jowita Budnik: - Niektórzy Romowie nadal używają określenia "Cygan".
Bardzo podoba mi się to, co powiedział Karol Parno Gierliński, który był
2
naszym konsultantem, a jednocześnie grał w filmie Śero Roma, że wszystko
zależy od intencji. Wypowiedziane z niechęcią słowo Rom również może mieć
pejoratywne zabarwienie. Jeśli ktoś używa słowa Cygan bez negatywnych
konotacji, to nie ma z tym problemu. Poza tym sama Papusza mówiła o sobie, że
jest Cyganką.
Pamięta pani swój pierwszy kontakt z kulturą cygańską?
- Jestem w dość specyficznej sytuacji, moja mama jest wielką admiratorką
cygańskiej kultury. W domu słuchało się cygańskiej muzyki, mieliśmy na
półkach książki o Cyganach, jeździłyśmy razem do Gorzowa na Festiwale
Muzyki Cygańskiej . Od dziecka miałam więc styczność z Romami,
podchodziłam do nich bez uprzedzeń. Nie miałam ani negatywnych
doświadczeń, ani złych skojarzeń, nie wychowywałam się też w otoczeniu, które
przestrzegałoby, że Cyganów należy się bać.
Tak jak przy "Placu Zbawiciela", tak i przy "Papuszy" była pani "w
projekcie" od samego początku, prawda?
- Ponieważ z Joanną i Krzysztofem znamy się już od bardzo dawna
i przyjaźnimy się, wiedziałam od początku, że zaczynają pracę nad filmem
o Papuszy. Kiedy tylko powstała pierwsza wersja scenariusza, oczywiście go
przeczytałam, wydaje mi się, że miałam wtedy w głowie wizję tego, jak Papusza
powinna wyglądać. Dopiero potem, długo długo później, okazało się, że Joasia
i Krzyś zaproponowali mi udział w filmie, i to w głównej roli, co było dla mnie
olbrzymim zaskoczeniem. Od tego momentu zaczęły się już aktorskie
przygotowania: nauka języka, czytanie, oglądanie, zapoznawanie się ze
wszystkimi materiałami na temat Papuszy i Ficowskiego, musiałam schudnąć 18
kilo.
Początkowo jednak odrzuciła pani propozycję Krauzów...
- Odrzuciła - to tak strasznie brzmi. Nie odrzuciłam, tylko nie wyobrażałam
sobie, jak mogłabym ją przyjąć. Odrzucić rolę w filmie państwa Krauzów - to
brzmi jak szaleństwo pomieszane z obłąkaniem. To nie wyglądało w ten sposób,
3
że powiedziałam: "Nie, nie będę tego grała", tylko zwyczajnie uznałam, że się
do tej roli kompletnie nie nadaję. Wydawało mi się, że ani fizycznie, ani
emocjonalnie nie będę w stanie zbudować tej postaci. Im bardziej jednak bałam
się tego wyzwania, tym bardziej Joanna z Krzysztofem przekonywali mnie, że
wszystko się uda.
Z czym wiązały się największe obawy?
- Ponieważ koncepcja od początku była taka, że mieliśmy grać wyłącznie
z Romami - w części taborowej nie ma żadnych innych aktorów; aktorzy grają
inne role - Polaków, natomiast wszyscy Romowie są oryginalni... Najbardziej
bałam się więc tego, żeby nie odstawać, nie wyróżniać się jako ktoś
niewiarygodny jako Cyganka.
Jak więc wyglądały przygotowania - nauka języka na początek?
- Zanurzaliśmy się w ten świat na różnych płaszczyznach. Czytaliśmy książki,
studiowaliśmy poezję zarówno Papuszy, jak i Ficowskiego, a jednocześnie w tym samym czasie - zaczynaliśmy się uczyć języka. Zaczęliśmy się spotykać
na pierwszych próbach aktorskich, będących tak naprawdę czytaniem
scenariusza. Mieliśmy dużo czasu, żeby się do tego filmu przygotować - Joanna
z Krzysztofem zawsze bardzo dbają o to, aby aktorzy wiedzieli, w czym biorą
udział i mieli czas na oswojenie się z tematem. Od razu ustaliliśmy jednak, że
nie będziemy szli w naśladownictwo. Papusza mówiła w bardzo specyficzny
sposób, zastanawialiśmy się na początku, czy nie powinnam próbować
naśladować jej sposobu mówienia oraz podrabiać barwę jej głosu, ale
uznaliśmy, że przecież nie o to chodzi, żeby ją oddać w skali 1:1... Dodajmy, że
ten film nie jest klasyczną biografią, całość jest zainspirowana życiem Papuszy,
ale znajdziemy tam parę elementów, które dość swobodnie interpretują jej losy.
4
Poza tym - jak to zazwyczaj bywa w przypadku takich postaci - Papusza obrosłą
tyloma legendami i mitami, że trudno zweryfikować, które z tych wydarzeń są
prawdziwe, które zaś są tylko rodzajem dopowiedzenia...
Ile się chudnie 18 kilogramów?
- Niecały rok. To był długoterminowy proces, którego podjęłam się doborowym
towarzystwie. Chudłam intensywnie trenując pod opieką mojego guru i mistrza
Michała Kowalskiego. Trenowałam sześć razy w tygodniu, więc było to przy
okazji bardzo przyjemne i z korzyścią dla mojego ciała w ogóle. Niestety, po
okresie przygotowań, kiedy już wróciłam do pracy, trudno było to kontynuować,
ale dodam, że bardzo mi tego brakuje. Mam nadzieję, że uda się jeszcze kiedyś
wrócić na salę.
Krzysztof Krauze wspominał o znaczeniu charakteryzacji w tworzeniu pani
postaci. Jak to wygląda z aktorskiej perspektywy? Nie musiała mieć chyba
pani sztucznego nosa, żeby zagrać Papuszę?
- Nie jestem taka pewna... Ta charakteryzacja naprawdę bardzo mi pomogła. Ze
swoim kolorem oczu, ze swoimi rysami twarzy - byłoby mi bardzo trudno. Ta
charakteryzacja dawała mi poczucie fizycznego bezpieczeństwa. Potem należało
to jeszcze "wypełnić" językiem, akcentem, treścią postaci, ale charakteryzacja
była bardzo ważna, tak samo jak kostiumy. Bez tego nie wyobrażam sobie
zagrania tej roli.
Rzeczywiście budzili panią o pierwszej w nocy?
- No, trochę po drugiej. Jeśli zdjęcia zaczynały się o godz. 8, to trzeba było 5
godzin tę charakteryzację nakładać. Ale dotyczy to tyko zdjęć, w których grałam
starą Papuszę.
Jak wyglądało pierwsze spotkanie z grającymi w filmie Romami?
- Mieliśmy to szczęście, że wiedząc, że będziemy spędzać ze sobą sporo czasu,
mieliśmy możliwość poznać się wcześniej nawzajem. Jeździliśmy tam - to są
Romowie z okolic Olsztyna - mieszkaliśmy u nich przez jakiś czas. Potem
dziewczyny, u których mieszkałam, przyjechały do mnie ze swoimi dziećmi,
5
pomagały mi trochę w przygotowaniach. Przede wszystkim jednak była to
wspaniała okazja do tego, żeby się lepiej poznać, żeby ten naturalny dystans
wyczuwalny między ludźmi, którzy się nie znają, choć trochę udało się
zmniejszyć. I rzeczywiście, na koniec zdjęć żegnaliśmy się jak z rodziną.
Ta przygoda - aktorów wrzuconych w środek cygańskiej kultury przypominała trochę sytuację Jerzego Ficowskiego.
- Tak, to była wielka przygoda, ale też w pewnym sensie niepewność. Trudno
nam było z góry założyć, jak zostaniemy przyjęci, czy zostaniemy
zaakceptowani, jak będzie wyglądała współpraca. Z biegiem czasu te obawy
coraz bardziej malały, bo pracowało się super. Dla mnie, to jak nasi Romowie
grali - to jest niesamowite... Proszę mi wierzyć, to jest trudny film z trudnymi
rolami, tam jest parę momentów, że nieprofesjonalnym aktorom trudno byłoby
sobie z tym poradzić, a jednak oni wypadli świetnie i autentycznie.
Przy "Papuszy" - rzecz niecodzienna - pracowało dwóch operatorów
(Krzysztof Ptak i Wojciech Staroń). Czy dla aktora może to stanowić jakiś
problem?
- Tak się składa, że Krzysztofa oraz Wojtka znałam już ze wcześniejszej
współpracy. Świadomość, ze to oni czuwają nad obrazem, działała na mnie
niezwykle uspokajająco. Natomiast na planie w ogóle nie odczuwałam, że
mamy dwóch operatorów, dlatego że przy nas, aktorach, nigdy nie uzgadniali
żadnych technicznych rozwiązań. Kiedy przyjeżdżali na plan, to byli już tak
przygotowani, że właściwie wszystko szło automatycznie. Nie wiem, czy
w jakiś twórczy sposób się ścierali wcześniej przygotowując wizualną
koncepcję tego filmu, natomiast na planie w ogóle się tego nie odczuwało.
Miałam tylko poczucie, że jesteśmy w dobrych rękach i że za tą kamerą są
ludzie, którzy wiedzą, co robią...
Odkryciem filmu jest grający męża Papuszy Zbigniew Waleryś.
- Wiem, że Zbyszek był na zdjęciach próbnych, jest więc odkryciem dziewczyn
od castingu. Krzysztof i Joanna nie są zaś reżyserami, którzy baliby się
6
zaryzykować z nieznanymi szerokiej widowni aktorami. Mam nadzieję, że
Zbyszek będzie teraz naprawdę dużo grał. Życzę mu tego, żeby ten film był dla
niego tym, czym kiedyś był "Dług" dla Andrzeja Chyry. Nie sztuką jest wziąć
kogoś, o kim wszyscy wszystko wiedzą, ale wielką frajdą jest dla reżyserów
odkryć taką aktorską perełeczkę.
W ostatnich latach nie oglądaliśmy pani zbyt często na kinowym ekranie.
Jeśli już pojawiała się pani w jakimś filmie, najczęściej były to epizody, lub
występy w krótkometrażowych produkcjach. Czy ma to jakiś związek
w faktem, że na co dzień zajmuje się pani reprezentowaniem interesów
innych aktorów?
- To jest proste i nieskomplikowane. Jeśli ktoś dzwoni do mnie z propozycją i to
jest fajna oferta, chętnie ją wezmę pod rozwagę i najczęściej gram, no ale...
telefon się nie urywa a ja, może trochę przez to, że jestem też po drugiej stronie,
sama nie zabiegam, nie szukam. Jestem w takiej sytuacji, że moja codzienna
praca, którą bardzo lubię, pozwala mi utrzymywać dom, dzieci itp. bez
zastanawiania się, dlaczego ten telefon nie dzwoni, dlaczego nikt mnie nie chce.
Wiem natomiast, że gdybym nawet miała już dzisiaj zakończyć aktorką karierę,
to i tak myślę, że jestem największą szczęściarą na świecie. Móc pracować
z Krzysztofem i Joanną, i dostawać od nich kolejne kredyty zaufania - każdy
aktor byłby absolutnie usatysfakcjonowany.
Z PORTALU INTERIA.PL SKOPIOWAŁA IWONA F.
7
URODZINY MIESIĄCA LISTOPADA
Wasze Urodziny,
które są raz w roku
niech będą szczęśliwe i pełne uroku.
My ze swej strony ślemy Wam życzenia,
by się spełniły
wszystkie Wasze marzenia
Stu lat w zdrowiu życzą Dyrektor, personel oraz mieszkańcy.
Kiertucka Józefa
Krakowski Jerzy
Paszkowski Stanisław
Sawicz Eugenia
Grądziel Emilia
8
PRZEMYŚLENIA
Przemyślenia –o zmarłym Tadeuszu Mazowieckim niepanegirycznie.
Część I
Moja
wypowiedź
jest
spontaniczna,
ale
nie
ma
charakteru
panegirycznego, typowego dla mów i laudacji pogrzebowych.
Jest to zbiór spostrzeżeń i uwag starego obserwatora polskiej sceny
społeczno-politycznej z pozycji niepolityka, ani zawodowego reportera. Artykuł
jest amatorską kompilacją własnych spostrzeżeń bezpośrednich i audio
wizualnych oraz informacji i komentarzy polityków, publicystów komentatorów
medialnych.
Autor artykułu starał się zachować bezstronność i obiektywizm relacji
z życia Mazowieckiego na tle historii PRL i początków III RP, nie unikając przy
tym
kontrowersyjnych
opinii
i
sądów
krytycznych
przedstawiających
„odwrotną stronę medalu”, niektórych posunięć czy poglądów Mazowieckiego.
Nie ma bowiem osób idealnych, których postępowanie nie mogło bybyć
kwestionowane, budzące słuszne lub nieuprawnione zastrzeżenia. Dotyczy to
zwłaszcza ludzi „ na świeczniku” – polityków, działaczy społecznych,
publicystów głównego nurtu medialnego itp.
Reasumując: chodzi w mojej wypowiedzi o przedstawienie wielostronnej
prawdy o jednym z współczesnych Polaków , który w ogólności zasłużył sobie
na miano męża stanu III RP.
Z tego względu, jak też z powodu wielowątkowości tematu zamiast
zamierzonej zwięzłej informacji o zgonie pierwszego premiera III RP Tadeusza
Mazowieckiego,
ukształtował
się
–
w
miarę
pisania
obszerny esej
monograficzny o Jego życiu , nadający się do zamieszczenia w naszej gazetce
w rubryce „Przemyślenia”.
9
Tadeusz Mazowiecki zmarł 28 października 2013r. w wieku 86 lat.
Odszedł od nas akuratnie w dniu swego patrona- apostoła Judy Tadeusza.
W trudnych czasach PRL był Mazowiecki działaczem katolickim, m.in.
redaktorem naczelnym miesięcznika „Więź”, członkiem – założycielem Klubu
Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Przedtem przez pewien czas był
członkiem
katolickiego
Stowarzyszenia
„Pax”
,
propaństwowego
prowadzonego
,
przez
B. Piaseckiego. „Pax” kolaborował oficjalnie z władzami politycznymi PRLPZPR, uzyskując w zamian pewne koncesje w sferze wydawnictw i działalności
gospodarczej (handel dewocjonaliami poprzez warszawską firmę „Libella”).
Stowarzyszenie „Pax” wydawało własny tygodnik „Dziś i Jutro” stojące
„ideowo” na pozycjach możliwej jakiejś koegzystencji chrześcijaństwa
z komunizmem. Dzięki kolaboracji z władzą udało się mu wydać przynajmniej
kilkanaście
pozycji
książkowych
niekiedy
autorów
nie
sprzyjających
socjalizmowi na co przymykała oko reżimowa cenzura. Stowarzyszenie „Pax”
patronowało tzw. „księżom- patriotom”, którzy współpracowali z władzą
ludową (m.in. prowadząc przejęte placówki „Caritasu”). Było to działanie
zwerbowanych (strachem lub intratą) przez PZPR księży na polu polityki
kościelnej, wbrew stanowisku Prymasa Stefana Wyszyńskiego, który po
próbach dogadania się z PRL- owskim rządem, stanął w otwartej opozycji
wobec reżimu , który chciał mieć decydujący wpływ na obradę parafii,
stanowisk dekanalnych, kurialnych i biskupich oraz na organizację
(„po
swojemu”) Kościoła w kraju.
W krytycznym stosunku do „Paxu” stało krakowskie Stowarzyszenie
„Znak”, redagujące „Tygodnik Powszechny” i wydające niektóre książki
o proweniencji stricte katolickiej, dopuszczone do druku przez cenzurę.
Paradoksalnie- na łamach „Tygodnika Powszechnego”, obok artykułów
ortodoksyjnie katolickich i polemicznych wobec prasy oficjalnej , pojawiały się
niekiedy
felietony
krytykujące
konserwatywne,
zachowawcze
(zanadto
10
„Maryjne”) oblicze Kościoła Polskiego, jak też niektóre posunięcie prymasa
Wyszyńskiego w sferze wprowadzania (słabego wprowadzania) w życie ustaleń
Soboru
Watykańskiego
modyfikowanie
II,
pewnych
przez
reform
ociąganie
się
lub
posoborowych.
łagodzenie
Dla
czy
„Tygodnika
Powszechnego” pisywał Mazowiecki artykuły najczęściej poruszające tematy
ideowe środowiska „Więzi” (w tym postulowanie otwartości Kościoła na świat).
Piszę o takich szczegółach obszernie , bo pragnę przedstawić specyficzne
tło życia Mazowieckiego, ciekawe dla młodszego pokolenia Polaków i niezbyt
eksponowane we współczesnych mediach krajowych.
Mazowiecki próbował w takich specyficznych uwarunkowaniach znaleźć jakiś
„modus vivendi” dla swojej działalności społecznej , a później politycznej.
Szukał swojej drogi życiowej oscylując między „otwartym” (na świat)
katolicyzmem polskim, a jego tradycjonalizmem i pewnym konserwatyzmem.
W sprawach politycznych „lawirował” on między
koncepcją współpracy
z władzami państwowymi, a opozycją wobec nich, zwłaszcza w stosunku do
praktyki realnego socjalizmu w Polsce.
Mazowiecki próbował działać w Sejmie PRL po przełomie „października
1956r.” będąc jakiś czas posłem z ramienia katolickiego koła „Znak” (do tego
koła należał też m.in. renomowany publicysta „Tygodnika Powszechnego”
S. Kisielewski, słynny „Kisiel” felietonowy).
W późniejszym (już schyłkowym) PRL-u brał Mazowiecki udział
w pracach KOR (Komitetu Obrony Robotników), organizacji społecznej, która
ujawniła swoich członków- opozycjonistów i sojuszników prześladowanych za
strajki robotników. W KOR działał Mazowiecki m.in. zespół z J. Kuroniem
i A. Michnikiem oraz pozostałymi opozycyjnymi intelektualistami.
Od tych działaczy KOR, którzy rekrutowali się (w większości) z dawnych
szeregów PPR i PZPR, jacy stanęli w opozycji wobec wypaczeń socjalizmu,
kontestując ustrój panujący w Polsce, przyjął Mazowiecki częściowo pewne
odchylenia lewicowe w swoich poglądach na sprawy społeczne, nie naruszając
11
jednak swojej zasadniczej postawy katolickiej i nie popadając w konflikty
z hierarchią Kościelną. Zaangażował się on w coraz większym zacięciem
w walkę o wolne, niezależne, samorządne związki zawodowe.
Z chwilą „wybuchu” 10 milionowej (pod koniec) „Solidarności” został
Mazowiecki doradcą strajkujących robotników, ekspertem negocjacyjnym,
a później jednym z czołowych, najbardziej aktywnych liderów tego Związku.
Współpracował z Lechem Wałęsą zostawszy członkiem Komisji Krajowej,
chociaż różnił się z nim swoją kompromisowością wobec władz państwowych
od zmieniającej się żywiołowo polityki konfrontacyjnej Wałęsy, który ulegał
wpływom „jastrzębi” solidarnościowych, zmierzających do totalnej rozprawy
z partyjnym betonem Ekstremiści uważali Mazowieckiego za konformistę
bojącego się „wojny” z PZPR orz reprezentującego ugodowość wobec niej.
Można było się zorientować, że ten roztropny i odpowiedzialny działacz
związkowy jest zwolennikiem pokojowego zalegalizowania „Solidarności”,
a następnie etapowego pozbawiania komunistów autorytarnej władzy. Kierując
się
moralnością
Mazowiecki
chrześcijańską- zasadami katolickiej nauki społecznej
dopomógł Wałęsie nadać strajkującym , a później całej
„Solidarności” charakter „konfesyjny” (pro religijny), jako czynnik jednoczący
społeczeństwo i pozyskujący przychylność Kościoła dla walki o suwerenność
narodową i zmiany ustrojowe.
Szybko, bo na samym początku strajku na terenie Stoczni Gdańskiej, zaczęto
odprawiać msze święte a robotnicy przystępowali do sakramentów – pokuty
i eucharystii, co było ewenementem na skalę światową. Na bramie wejściowej
do Stoczni pojawiały się „święte obrazki”, w tym także fotografie Papieża Jana
Pawła II.
Tym znamiennym akcentem zamykam tę przydługą część I felietonueseju
o życiu Tadeusza Mazowieckiego do czasu przełomu politycznego. Dalsze jego
losy zamierzam przedstawić w następnym numerze naszej Gazetki, naświetlając
12
wydarzenia
stanu
wojennego,
obrad
okrągłego
stołu
i
utworzenia
solidarnościowego rządu oraz powstania III wolnej i demokratycznej RP.
„Jaspis”
CIEKAWOSTKI
Dwa pierwsze dni listopada, to dni poświęcone refleksji nad przemijaniem
ludzkiego życia.
1 listopada jest dniem Wszystkich Świętych. Już w IV wieku, kościół
w Antiochii czcił nieznanych z imienia męczenników za wiarę. W pierwszych
wiekach istnienia Kościoła, każdy chrześcijanin, który poniósł śmierć z rąk
pogan, zostawał świętym. Ze względu na to, że nie wszystkie imiona zostawały
w spisach martyrologicznych, postanowiono, że tym nieznanym będzie
poświęcona pierwsza niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego.
W 607 roku, papież Bonifacy IV konsekrował rzymski Panteon, czyniąc go
kościołem poświęconym Najświętszej Marii Pannie i wszystkim męczennikom.
W roku 835, papież Grzegorz IV, przeniósł to święto na 1 listopada i nakazał
jego świętowanie wszystkim chrześcijanom.
Drugi dzień listopada to Zaduszki. Ustanowione zostały w 988 roku przez opata
Odilona z Cluny. Początkowo odprawiano je w klasztorach. W ten sposób
Kościół „uświęcił” pradawne, pogańskie praktyki czczenia zmarłych. W roku
999, papież Sylwester II zatwierdził to święto specjalnym dekretem. Do Polski,
Zaduszki o chrześcijańskim charakterze dotarły na przełomie XIV i XV wieku,
ale jeszcze w XIX wieku, praktykowano na naszych ziemiach pogańskie
zwyczaje tzw. Dziadów.
Wiele przedchrześcijańskich zwyczajów przetrwało w dzisiejszej symbolice
tych dwóch świąt, jak chociażby palenie zniczy, które są wspomnieniem
rozpalanych na skrzyżowaniach ogniskach, aby błąkające się dusze miały się
gdzie ogrzać. Składanie wiązanek na grobach, to pamiątka nawiązująca do
tradycji podkładania drewna do stosu, na którym płonęły zwłoki zmarłego.
Innym zwyczajem, pielęgnowanym przez Cyganów, są spożywane na
13
cmentarzach posiłki. W kościele prawosławnym, dla dusz przodków, zostawia
się resztki pożywienia.
Wiara w istnienie życia po śmierci w innych wymiarach, ma w naszej kulturze
wielowiekową tradycję i chociaż zmieniają się zewnętrzne formy, ona wciąż
trwa. Chociaż współczesne społeczeństwo, wchłania obce nam pseudoświęta
takie, jak Halloween, którego symbolem stała się wydrążona dynia, uważam, że
te dwa pierwsze listopadowe dni, przepełnione głęboką duchowością i refleksją
nad sensem życia, nigdy nie zostaną wyparte ze świadomości narodu, który ma
piękną wielowiekową historię.
W całości skopiowane z portalu internetowego A.Rz.
Horoskop 2013
Baran
W tym miesiącu będziesz refleksyjnie nastawiony do życia. Postanowisz
jeszcze raz przemyśleć sprawy, jakie rozpocząłeś w tym roku. Naprawisz
błędy, ale też pozbędziesz się niewygodnych przyzwyczajeń. Na nowe
zadania przyjdzie jeszcze czas! W listopadzie okaże się, ile są warte
znajomości i przyjaźnie, jakie zawarłeś w tym roku.
Byk
W tym miesiącu zajmiesz się umowami, jakie łączą cię z innymi ludźmi.
Będziesz pomagał, decydował, ale też dyskutował i kłócił się z osobami,
które sprzeciwiają się twoim planom. Zapowiada się więcej ciekawych
zaproszeń i towarzyskich imprez. Jowisz w opozycji do twojego znaku
sprzyja sprawom urzędowym, a także zyskom dzięki układom i
znajomościom.
Bliźnięta
W tym miesiącu postanowisz stać się pracowity i obowiązkowy.
Przypomnisz sobie o zaległościach, wypiszesz wszystkie sprawy. Postaraj
się, aby twoje zamierzenia były realne. Inaczej wpadniesz w panikę lub
obiecasz coś, z czego trudno się będzie wywiązać i wyplątać.
Rak
14
Przed tobą udany miesiąc. Listopadowa depresja w tym roku ci nie grozi.
Trudne sprawy powoli zaczną układać się po twojej myśli, wrogowie
znajdą sobie innych przeciwników, a przyjaciele wreszcie spełnią obietnice,
jakie ci kiedyś złożyli.
Lew
Nadchodząca jesień sprawi, że staniesz się lwem udomowionym i
spokojnym. Chętnie odsuniesz od siebie ryzykowne sprawy, nabierzesz
dystansu do towarzyskich sporów i zawodowych wyzwań. Kwadratura
Słońca i Jowisza sprzyja rodzinie i odczuwaniu wielkiej satysfakcji z
drobnych, codziennych przyjemności.
Panna
Spędzisz jesień w pogoni za niezwykłymi sprawami i ciekawymi
wydarzeniami. Sekstyl Słońca sprawi, że z wielką szybkością będziesz się
uczyć i poznawać coraz to nowe osoby. Miesiąc sprzyja znaczącym
sukcesom, szczególnie jeśli twoja praca polega na komunikowaniu i
spotykaniu się z ludźmi.
Waga
Czeka cię spokojniejszy, ale udany miesiąc. Znajdziesz wreszcie czas, aby
w spokoju przemyśleć wydarzenia, jakie miały miejsce w ostatnich
tygodniach. Odróżnisz sprawy ważne od tych, którymi wcale nie warto się
zajmować. Uporządkujesz swoje sprawy i znajdziesz dobre rozwiązanie
problemów. Szczęście ci sprzyja, choć od ryzykownych spraw będziesz
trzymać się z daleka.
Skorpion
Słońce wkroczyło w twój znak zodiaku. Ten miesiąc spędzisz na
najwyższych obrotach! Wpadniesz na doskonałe pomysły, odkryjesz
sekrety przeciwników, a po rozterkach i smutkach nie pozostanie ci nawet
wspomnienie.
Strzelec
Działaj z rozwagą i nie angażuj się w ryzykowne przedsięwzięcia.
Półsekstyl Słońca sprzyja porządkom, ważnym przemyśleniom i
odpoczynkowi. Nie wymagaj zbyt wiele od siebie, nie uzależniaj swoich
decyzji od działania innych ludzi, a spędzisz miesiąc w bardzo dobrej
formie.
Koziorożec
Zapragniesz porzucić nudne obowiązki. Zainwestuj w coś zupełnie nowego
i zaskakującego! To najlepszy czas, aby dokładnie przyjrzeć się swoim
planom na przyszłość. Sekstyl Słońca do twojego znaku sprawi, że
15
otworzą się przed tobą nowe możliwości. Najciekawsze propozycje tym
razem pochodzić będą od osób młodszych i od przyjaciół.
Wodnik
Czeka cię pracowity miesiąc. Nie pozwolisz, aby ktokolwiek wykorzystywał
twoje dobre serce i zaczniesz wspinać się po szczeblach kariery.
Ryby
W tym miesiącu poczujesz się potrzebny, doceniani i lubiany. Planety
sprzyjają łagodzeniu konfliktów i omawianiu spornych spraw. Będziesz
pełen energii, a to, co sobie zaplanujesz, powinno wreszcie się udać.
Skopiowała z Internetu Bernadeta Wiechucka
16