mężczyzn - Prószyński i S-ka

Transkrypt

mężczyzn - Prószyński i S-ka
Książka
dla
mężczyzn
Ewa Kempisty-Jeznach
Książka
dla
mężczyzn
Copyright © Ewa Kempisty-Jeznach, 2016
Projekt okładki: Paweł Panczakiewicz / PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN
Redaktor prowadzący: Anna Derengowska
Redakcja: Jan Jaroszuk
Korekta: Mirosława Kostrzyńska, Maciej Korbasiński
Łamanie: Jacek Kucharski
ISBN 978-83-8069-231-2
Warszawa 2016
Wydawca
Prószyński Media Sp. z o.o.
02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28
www.proszynski.pl
Druk i oprawa
OPOLGRAF Spółka Akcyjna
45-085 Opole, ul. Niedziałkowskiego 8–12
Dedykuję wszystkim mężczyznom ♂
O czym jest ta książka?
W
styd przyznać, ale to wcale nie nauka i medycyna, lecz poezja
i piosenka odkryły, że gatunek męski jest zagrożony. Gdzie ci
mężczyźni,/na miarę czasów/Gdzie te chłopy?!.../Nie ma, nie ma,
nie ma... – śpiewała w 1974 roku Danuta Rinn (tekst Jana Pietrzaka), przepowiadając wyginięcie mężczyzn. Niemcy potrzebowali
jeszcze dekady, by zauważyć to zjawisko. Już od kilku lat byłam
lekarzem we Frankfurcie nad Menem, gdy w 1984 roku znany i lubiany aktor i piosenkarz niemiecki Herbert Grönemeyer napisał
utwór Männer (Mężczyźni), który po dziś dzień jest u naszych
zachodnich sąsiadów popularnym szlagierem. Wann ist ein Mann
ein Mann? (Kiedy mężczyzna jest mężczyzną?) – tak brzmiało jego
pytanie. Z dzisiejszymi mężczyznami dzieje się coś złego, wie już
o tym medycyna. Widzę to również ja. Uważam nawet, że jest tak
źle, że trzeba bić na alarm.
Mężczyzna i kobieta różnią się oczywiście pod względem genetycznym. Mają 45 par jednakowych chromosomów i 46., odmienną
dla kobiet i mężczyzn. Kobieta ma dwa chromosomy X, a mężczyzna tylko jeden X i chromosom Y. Jednak tak naprawdę mężczyznę
od kobiety odróżniają przede wszystkim hormony. I oczywiście
dobrze znane cechy płciowe, pierwszo-, drugo- i trzeciorzędowe.
9
K si ą ż k a
dl a mę ż c z y z n
U mężczyzny cechę pierwszorzędową bezspornie stanowią jądra. To właśnie one produkują, oprócz plemników, męski hormon
testosteron. Do drugorzędowych zalicza się mosznę, nasieniowody
i prącie. Najmniej ważne, choć najbardziej widoczne, są tak zwane
cechy trzeciorzędowe: owłosienie, umięśnienie i specyficzna budowa ciała (na przykład wąskie biodra i szerokie ramiona), a także
głos.
Współczesny mężczyzna bardzo się różni od swojego pierwowzoru – znacznie niżej rozwiniętego zwierzęcego praprzodka, który
raczej nie przypominał George’a Clooneya czy Brada Pitta, ale
z całą pewnością był bardziej męski. U dzisiejszego mężczyzny
da się dostrzec coraz mniej cech, które pozwalają odróżnić samca od samicy. I wcale nie chodzi o to, że mężczyzna musi ryczeć
grubym głosem i być zarośnięty jak małpa (na marginesie, zgodnie
z nakazami mody mężczyźni golą dobrowolnie resztki owłosienia,
często pozostawiając jedynie na głowie jakiś lok lub coś, co go może przypominać). Ale żeby być mężczyzną, trzeba znacznie więcej.
Już przed ćwierćwieczem modny i szeroko znany stał się styl
metro. W 1994 roku pojawił się neologizm metroseksualizm, pochodzący od słów metropolia i heteroseksualizm, próbujący opisać
rozpowszechniany przez kulturę masową styl życia młodych mężczyzn. Z metroseksualizmem kojarzone są takie cechy osobowości
jak wrażliwość i delikatność, ciepło i zdolność do empatii. Ważne
i pozytywnie postrzegane są także: skupienie na własnej cielesności, podążanie za modą, stosowanie szerokiej gamy kosmetyków,
przywiązywanie wagi do własnej atrakcyjności – wszystko to dotychczas kojarzone było właściwie wyłącznie z kobiecością.
To wspaniale, że od prawdziwego mężczyzny nie czuć już potu, konia i tytoniu, za to wokół niego roznosi się zapach dobrych
10
O c z y m je s t t a k sią żk a ?
kosmetyków. Ale gdzie właściwie przebiega granica między płciami? Chciałoby się powiedzieć za Arystotelesem: mężczyźni, zachowajcie umiar, pamiętajcie o złotym środku! Wszak w przyrodzie
samca zazwyczaj poznaje się po innych zachowaniach niż jego
partnerki. Także i dzisiejszego nowoczesnego mężczyznę powinno
coś wyróżniać. Kobieta oczekuje od niego męskości. On sam też
rozpaczliwie szuka, lecz najwyraźniej gubi się wśród tego, co modne. Mimo że na pierwszy rzut oka nie da się zauważyć, ale łatwo
da się zmierzyć, ile samca jest w naszym samcu! O tym decyduje
poziom męskiego hormonu – testosteronu.
Niestety, pod tym względem nie wygląda to najlepiej! Można
by powiedzieć, że to prawie tragedia! Poziom testosteronu u mężczyzn wyraźnie się obniża, a z niewielką tylko przesadą można
by nawet stwierdzić, że hormon w ogóle zanika. Czy wraz z nim
zanika również gatunek zwany mężczyzną? Postaram się przybliżyć ten problem, podchodząc do niego całościowo, można by
rzec – holistycznie.
W książce zamierzam przedstawić swoje obserwacje na temat
wpływu hormonu na cały organizm mężczyzny. Chciałabym, żeby
po jej przeczytaniu dla każdego stało się jasne, że nakazem chwili
jest ratowanie tego wspaniałego, ale – niestety – ginącego gatunku.
Powstało już wiele książek o konieczności ratowania wielorybów,
rzadkich gatunków ptaków czy tygrysów, bo coraz rzadziej spotyka
się je w przyrodzie. Jako lekarz od lat obserwuję nie mniej poważny
problem: zagrożenie gatunku zwanego mężczyzną! Wprawdzie gatunek ten nie jest jeszcze na wymarciu, ale czy na pewno chcemy
tego doczekać?!
Medycyna i kultura uznają testosteron za synonim męskości,
i mam nadzieję, że tak pozostanie. To dzięki niemu Herkules
11
K si ą ż k a
dl a mę ż c z y z n
szczycił się muskulaturą, a Casanova zniewalał damy na różnych
dworach Europy. Testosteron stał się symbolem silnego, dominującego, suwerennego, cieszącego się sukcesami i zwycięstwami mężczyzny, mimo że wytwarzają go również nadnercza i częściowo
jajniki kobiet. Ale cóż to za produkcja, aż dziesięciokrotnie niższa
niż u mężczyzn!
To testosteron wpływa na wygląd mężczyzny. Czyni go już z daleka atrakcyjnym dla kobiet. To testosteron kształtuje sylwetkę
o szerokich ramionach, wąskich biodrach i twardych pośladkach.
Ma wpływ na męskie rysy twarzy i twardy zarost. A do tego na
ten piękny, niski męski głos. I to wszystko ma zaginąć? Zamienić
się w postać o okrągłym brzuchu, powiększonych, otłuszczonych
piersiach, szerokich, obwisłych pośladkach, piskliwym głosie i delikatnej twarzy?
To testosteron kształtuje męskie zachowanie, pewność siebie,
stanowczość, rzetelność i opiekuńczość. Nie wolno zapominać
też o czymś, co jest najbardziej męskie ze wszystkich męskich
zachowań: skierowanym ku kobiecie pożądaniu, a także zdolności
zaspokojenia jej romantycznych i erotycznych potrzeb. Testosteron
w męskim organizmie sprawia, że seks daje radość i zadowolenie
obu płciom. Libido zmusza do zdobywania i posiadania kobiety
również po to, by zapewnić jej potomstwo i zachować gatunek
ludzki, czyli spełnić się w roli prawdziwego samca.
Czy to znaczy, że zamierzam wygłosić pean na cześć silnego
samca? Tak, właśnie takie zadanie sobie wyznaczam. Mężczyzna
ma pozostać mężczyzną. Powinniśmy wrócić do starych wzorów
literackich i filmowych: Andrzeja Kmicica, Rica z Casablanki
(ach, ten niezapomniany Humphrey Bogart!), trzech muszkieterów
i wszystkich innych, którzy nam się podobali. Trudno zrozumieć,
12
O c z y m je s t t a k sią żk a ?
dlaczego nie trzymamy się tych wzorów, choć wiemy, że pszenica
zmodyfikowana genetycznie to nie to samo, co prawdziwa. Nie
zapominajmy też, że nie wszystkie skutki zachodzących zmian
potrafimy dzisiaj dostrzec i je właściwie ocenić. Wiem, że świat się
zmienił i zmieniła się również rola kobiety, a także zadania mężczyzny. To oczywiste, że mężczyzna musi nadążać za zmianami,
ale nadal powinien pozostać pewnym siebie opiekunem i podporą kobiety, wspierającym ją w warunkach nowych wyzwań, które
stawia przed nią zmieniający się nowoczesny świat. Niestety, jego
rola często przez obie płcie jest źle rozumiana. Odnoszę wrażenie, że na naszych oczach powstaje nowy gatunek, który najlepiej
określają następujące przymiotniki: dobry, ciepły – wręcz miękki,
wyrozumiały, zgodny, a przez to przydatny w gospodarstwie domowym. Może i jest w tym coś pozytywnego, ale często nie jest to
już mężczyzna. Mimo że wciąż ma on drugorzędowe cechy męskie,
to sprawia wrażenie, jakby pozbawiono go pierwszorzędowych.
Różne badania socjologiczne wykazują, że współczesna wyemancypowana kobieta – przynajmniej w głębi serca – nadal ceni
właśnie takiego prawdziwego mężczyznę. Mam na myśli, oczywiś­
cie, partnera, a nie macho, szefa czy despotę. Mężczyzna nie może
się stać jej przyjaciółką od serca. Kobiety sukcesu marzą o męskich,
niekoniecznie urodziwych, artystach czy sportowcach. Ich siła,
desperacja, odwaga i wynikająca z pewności siebie opiekuńczość,
a także rozwinięte mięśnie, kościste rysy twarzy, sportowe sylwetki
i pewne ruchy stają się wielką reklamą testosteronu. Kobiety pociągają właśnie te różnice w charakterze, wyglądzie i zachowaniu
obu płci. Czy może zrobić wrażenie uroda Micka Jaggera, czy raczej
jego ponadczasowa muzyka? Czy kobiety bardziej potrafi uwodzić
jego męskość, animalizm, czy też jego talent?
13
K si ą ż k a
dl a mę ż c z y z n
Tymczasem obecny świat zmusza mężczyzn do przesiadywania
godzinami przed komputerem, za biurkiem, za kierownicą, z telefonem w ręku. Zamiast kształtować swoją muskulaturę, biegając na
polowania za zwierzyną, siedzą na biurowych stołkach, pozwalając
na wiotczenie pośladków. Pracę fizyczną wykonywaną własnymi
mięśniami zastąpili obsługiwaniem maszyn, dźwigów, koparek,
komputerów i innych skomplikowanych urządzeń. Tracą sylwetki przypominające Dawida Michała Anioła i stają się bocianami
o dużych brzuchach, cienkich nogach i opuszczonych skrzydłach.
Mężczyźni, którym w codziennym działaniu towarzyszy stres
powodowany przez e-maile, SMS-y, dzwoniące komórki i naglące
terminy, prowadzą niebezpieczny tryb życia. Nie są stworzeni do
tego, by dzielić uwagę między różne czynności. Mężczyzna lubi
wykonywać swoje działania systematycznie i w sposób uporządkowany. Rozpraszanie uwagi przez dźwięk któregoś z gadżetów
powoduje, że męskie nadnercza wzmagają produkcję hormonów
stresu – kortyzolu, adrenaliny, noradrenaliny. To one są największymi zabójcami testosteronu, powodują obniżenie jego poziomu.
Zdenerwowani i przepracowani mężczyźni z każdym dniem tracą
swój najważniejszy hormon. Codziennie i nieustannie, ale w coraz
szybszym tempie.
Biologicznie kobiety są lepiej przygotowane do obchodzenia się
ze stresem. To prawda, że w dwudziestym pierwszym wieku wraz
ze wzrostem kompetencji zajmują coraz wyższe pozycje w życiu
zawodowym i poddawane są takim samym negatywnym bodźcom
jak mężczyźni. Niemniej jednak chronią je żeńskie hormony – estrogeny. Poza tym płacz, do którego są bardziej skłonne, stanowi
swoisty zawór bezpieczeństwa, przez który można upuścić nadmiar ciśnienia. Podwójny chromosom X w razie defektu jednego
14
O c z y m je s t t a k sią żk a ?
z nich pozwala kobiecie dysponować drugim, niejako zastępczym
mechanizmem. Mężczyzna zaś ma po jednym chromosomie Y i X.
W razie defektu chromosomu Y nie ma możliwości jego zastąpienia.
Podstawę życia mężczyzny stanowi testosteron, kobiety – estrogeny. Są to skrajnie różne hormony i tak też działają.
Z testosteronu i androstendionu za pomocą enzymu zwanego
aromatazą organizm kobiety wytwarza estrogeny. Czynią ją one
emocjonalną, pełną uczuć i wrażliwą. To hormonalne zróżnicowanie płci ma swoje odbicie w anatomii, fizjologii i patologii zarówno
mężczyzny, jak i kobiety. W nowoczesnej medycynie wpływa także
na różnice w diagnostyce i w sposobach leczenia. Innych dla kobiet
i innych dla mężczyzn. Współczesne choroby, na które zapadają
mężczyźni, są bezpośrednio związane z trybem życia. Odżywianie,
aktywność fizyczna, ale i umiejętne obchodzenie się ze stresem to
trzy czynniki decydujące o zdrowiu człowieka. Genetyka odgrywa
coraz mniejszą rolę. Jeszcze trzydzieści lat temu lekarze uważali,
że na naszą skłonność do chorób w trzech czwartych wpływa genetyka, a w jednej czwartej sposób życia. Później pogląd diametralnie się zmienił. Nowe badania wykazują, że styl życia decyduje
o tym aż w 75 procentach, a genetyka w pozostałych 25. Tak więc
umiejętność zdrowego życia stanowi klucz do samopoczucia i długowieczności.
Mężczyźni coraz bardziej dbają o siebie, zarówno o swoje zdrowie, jak i wygląd. Wiedzą, że sukces zależy od wyglądu, a ten odzwierciedla stan ciała. Ostatnio spotkałam w restauracji swojego
pięćdziesięcioletniego pacjenta, który tryska zdrowiem i prowadzi
męski styl życia – ma trzydniowy zarost i jeździ na harleyu. Sama
nie mogłam uwierzyć, że stał przed nim talerz pełen sałaty i surówek oraz woda mineralna. Czy to możliwe? Tak, dowód na to
15
K si ą ż k a
dl a mę ż c z y z n
stanowi zmniejszająca się różnica długości życia w stosunku do
kobiet. Profesor Bogdan Wojtyniak z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie
informuje, że przeciętna długość życia mężczyzn w Polsce wydłuża
się szybciej niż w tak zwanej starej unijnej piętnastce. Polacy mają jednak jeszcze wiele do nadrobienia w porównaniu z Europejczykami z Zachodu. Z najnowszych danych wynika, że w latach
2001–2013 długość życia mężczyzn w naszym kraju wzrosła o 7 lat,
z 66 do 73. „To dużo, ale trzeba pamiętać, że mężczyźni w naszym
kraju nadal żyją o 6,1 roku krócej niż w Europie Zachodniej” –
podkreśla profesor Wojtyniak. Zdaniem specjalisty pocieszające
jest to, że od 2008 roku przeciętna długość życia Polaków wzrasta
w szybszym tempie. „Jeśli się ono utrzyma – stwierdza – za 15 lat
mężczyźni w Polsce mają szansę żyć tak samo długo jak ci w Europie Zachodniej”.
Jakie to ma znaczenie, że mężczyzna żyje dłużej, skoro przestaje
być mężczyzną? W swoim gabinecie widzę codziennie przystojnych
młodych przedstawicieli męskiego gatunku z testosteronem poniżej
normy. Są to wspaniali ludzie czynu, pełni ambicji i chęci osiąg­
nięcia sukcesu. Zakładają rodziny, mają piękne kobiety i urocze
dzieci. I co z tego, gdy nagle tracą chęć do życia, do miłości, do
pracy. Stają się smutni, nieszczęśliwi i rozdrażnieni. A wszystko
z powodu niskiego poziomu testosteronu. Biję więc na alarm. Ratujmy mężczyzn, walczmy o zachowanie tego wspaniałego gatunku.
Spróbujmy zachować odrębność płci. Świat staje się sfeminizowany. Już napisałam, że mężczyzna jest gatunkiem na wymarciu, tak
jak tygrys syberyjski czy indyjski słoń. Może to zbyt drastyczny
pogląd, ale przecież o wiele większą stratą byłoby wyginięcie mężczyzn niż tygrysów czy słoni.
16
O c z y m je s t t a k sią żk a ?
Obniżenie poziomu testosteronu u mężczyzn przy jednoczes­
nym wzroście estrogenów ma swoje złożone przyczyny. Na pewno
najgroźniejszym wrogiem testosteronu jest wspomniany już stres.
Kobiety uwielbiają męski dowcip. Śmiech wywołany przez testosteron pobudza bowiem wytwarzanie estrogenów. W ankiecie
przeprowadzonej przez jeden z niemieckich magazynów ilustrowanych młode kobiety na pierwszym miejscu wśród kryteriów wyboru
mężczyzny stawiają humor. Dowcipni mają większe powodzenie
aniżeli poważne ponuraki. To testosteron czyni mężczyzn pewnymi
siebie, a poprzez to dowcipnymi i frywolnymi.
Mój dobry znajomy, redaktor i moderator nienależący do najurodziwszych mężczyzn tego świata, w swoim pięćdziesięcioletnim
życiu zdążył mieć aż pięć żon. Były to kobiety znane i zamożne
– śpiewaczka operowa, znana baletnica, dyrygentka, redaktorka
magazynu ilustrowanego i znana aktorka. A więc pięciu paniom
nie chodziło ani o sławę, ani o pieniądze, ponieważ same były
sławne i bogate. W małżeństwie chodziło o zauroczenie i uczucie,
ale przede wszystkim o radość płynącą z przebywania z człowiekiem zawsze uśmiechniętym i dowcipnym. Redaktor był bowiem
duszą towarzystwa. Na spotkaniach wokół niego gromadziły się
panie, a on sypał dowcipami, fraszkami i anegdotami jak z rękawa.
Poza tym miał niezwykły talent stwarzania humoru sytuacyjnego.
Profesor Sam Shuster ze szpitala uniwersyteckiego w Norwich
w angielskim hrabstwie Norfolk ogłosił ciekawą hipotezę, że humor
i dowcip mężczyzny zależą od poziomu testosteronu. Ten pełen
fantazji emerytowany specjalista od dermatologii przeprowadził
ciekawy eksperyment, o którym wiadomości rozeszły się lotem
błyskawicy po całym świecie. Przejechał przez swoje miasto na
rowerze na jednym kole. Jego współpracownicy badali reakcje
17
K si ą ż k a
dl a mę ż c z y z n
przeszło czterystu osób spotkanych przypadkowo na ulicy. I tak
reakcje młodych mężczyzn były zupełnie inne niż reakcje starszych.
Młodzi wypowiadali się w sposób agresywny, często drwiący, na
przykład: „stary, opuść koło”. Starsi zaś oceniali akrobacje spokojniej, wręcz je podziwiali. Niektórzy pytali, czy od ucisku nie
bolą go jajka. Kobiety natomiast okazywały jedynie mniejsze lub
większe zdziwienie, a nawet podziw dla tej brawurowej jazdy. Profesor opublikował wnioski, z których wynikało, że testosteron jest
hormonem żartów, ironii i ciętego dowcipu. Dlatego – zdaniem
Shustera – młodych mężczyzn mających wysoki poziom męskiego
hormonu charakteryzuje bardziej agresywny dowcip niż starszych
panów, o niższym poziomie hormonu. Reakcje kobiet pozwoliły
profesorowi Shusterowi postawić śmiałą tezę, że „dowcip jest rodzaju męskiego” i bezpośrednio wiąże się z poziomem testosteronu
we krwi. Doktor Nick Neave, psycholog z Uniwersytetu Northumbrii, tłumaczył agresywne docinki i żarty młodych przedstawicieli
męskiego gatunku tym, że podświadomie chcieli oni odwrócić uwagę kobiet od jadącego na jednym kole mężczyzny i skierować ją na
siebie. Pozwala to stwierdzić, że dowcip męski jest jeszcze jedną
kierowaną przez testosteron formą walki mężczyzny o kobietę.
Dlatego jeśli chcemy, aby nasz świat był wesoły, musimy zadbać
o zachowanie gatunku męskiego i wytwarzanego przezeń testosteronu. Według badań statystycznych przeprowadzonych w krajach
Europy Zachodniej tylko 5 procent kobiet ma zdolności komiczne.
W języku polskim nie ma nawet żeńskiej formy od słowa „komik”,
najpewniej z powodu braku odpowiednich uzdolnień u Polek. Tak
więc dowcip polski jest również rodzaju męskiego.
Pisząc tę książkę, chciałam zwrócić uwagę na problem zanikania gatunku męskiego teraz, kiedy mamy jeszcze szansę wygrać
18
O c z y m je s t t a k sią żk a ?
z epigenetyką i z czynnikami niszczącymi mężczyznę. Wołając na
alarm, postaram się w kolejnych rozdziałach podać sposoby walki
z przyczynami zanikania tego gatunku. Za pomocą odpowiedniego
stylu życia można zatrzymać wymieranie męskiego gatunku. Sport,
odżywianie, ale także umiejętne reagowanie na stres, zachowanie
wobec siebie obu płci uwzględniające szeroko rozumiany kompromis, a wreszcie zatrzymanie obniżania się, a następnie odbudowa
poziomu testosteronu w męskim organizmie to sposoby przeciwdziałania feminizacji świata, sprzyjające zachowaniu gatunku męskiego na ziemi.
Krótko o sobie
N
iedawno wróciłam do kraju po ponad trzydziestu latach życia
i pracy za granicą. Od 1982 roku prowadziłam we Frankfurcie
nad Menem własną wielospecjalistyczną praktykę lekarską. Obecnie mieszkam w Gdańsku, a pracuję głównie w Warszawie.
Spośród wielu różnorodnych pytań, które zadają mi ci, którzy
dowiadują się, że większą część życia spędziłam za granicą, najczęściej powtarzają się: Dlaczego pani wróciła? oraz Jak to się stało,
że jest pani lekarzem w męskiej specjalności?
Pytanie, dlaczego wróciłam, brzmi nieco dziwnie. Jestem Polką,
to naprawdę wspaniałe uczucie, kiedy się wraca do domu! Polska
jest piękna! Nie oznacza to wcale, że w Niemczech czułam się
źle, wręcz przeciwnie, byłam tam dobrze znana, ceniona, a nawet
rozpoznawalna. Sama się temu dziwiłam, ale to wielkie, prawie
milionowe miasto stało się z czasem moim małym miasteczkiem.
Bardzo często w sklepie, w restauracji lub na lotnisku spotykałam
kogoś z wielotysięcznej rzeszy moich pacjentów. Jednak wszędzie
dobrze, ale w domu zawsze najlepiej. Dorosłe dzieci są wykształcone i świetnie sobie radzą. Mam teraz czas dla siebie, męża i swojej
pasji zawodowej. Jako lekarka w Niemczech osiągnęłam wiele,
czułam się spełniona, ale z czasem praca stała się pewną rutyną.
23
K si ą ż k a
dl a mę ż c z y z n
W Polsce widzę znacznie więcej szans na oddanie się swojej pasji, jaką jest medycyna męska, ponieważ dyscyplina ta jest u nas
w kraju jeszcze mało znana.
Mężczyzna w Polsce, niestety, żyje przeciętnie o sześć lat krócej
niż w krajach zachodnich o porównywalnych w zasadzie warunkach życia, pracy i odżywiania się. Wiem, że tak wcale nie musi
być! Właśnie dlatego oprócz aktywnej pracy zawodowej zależy
mi na propagowaniu idei holistycznego podejścia do medycyny,
która stawia sobie za cel leczenie i przede wszystkim profilaktykę.
Dlatego dwa lata temu powołałam do życia Polskie Towarzystwo
Promocji Medycyny Męskiej ACHILLES.
Praca i kariera za granicą nigdy i dla nikogo nie są łatwe. Dotyczy to każdego zawodu, ale jeśli kobieta chce stać się specjalistką
w dziedzinie dotyczącej mężczyzn, wszystko wydaje się jeszcze bardziej skomplikowane. Na początku Certificate of Men Health CMI,
który uzyskałam w 2005 roku, był także w Niemczech (podobnie
jak w całej zachodniej Europie) jeszcze bardzo mało znany. Podczas
szkoleń byłam zazwyczaj jedyną kobietą wśród wielu mężczyzn.
Nie obywało się, oczywiście, bez uszczypliwości i prób dominacji
w naturalnej dla mężczyzn specjalności. Ale przecież już nieraz
musiałam się z tym mierzyć. Większość kolegów w sali wykładowej
była urologami, doskonałymi specjalistami, ale tylko w tej jednej
dziedzinie. Z ogromnym zainteresowaniem przysłuchiwałam się zawsze ich dyskusjom i bardzo wiele się od nich nauczyłam. Podczas
zajęć okazywało się jednak bardzo szybko, że oni jeszcze więcej
mogli nauczyć się ode mnie.
Medycyna męska nie odnosi się bowiem jedynie do tego jednego,
co odróżnia mężczyznę od kobiety. Tu zaowocowało moje już wówczas dwudziestopięcioletnie doświadczenie z tysiącami pacjentów,
24
K r ó t k o o s obie
których przyjmowałam jako internistka i lekarka ogólna. Ponadto
w Klinice Endokrynologii wrocławskiej Akademii Medycznej specjalizowałam się w hormonach. I tak oto okazało się, że kobieta może
czasami wiedzieć więcej o problemach mężczyzn niż sami mężczyźni, jeśli tylko dobrze zna swój zawód. Cała siła męskiej medycyny
polega właśnie na umiejętności łączenia wielu faktów związanych
ze wszystkimi dyscyplinami medycyny: interną, kardiologią, urologią,
seksuologią, ale także ortopedią, dermatologią, reumatologią czy
gastroenterologią, włącznie z kierunkami związanymi z psychiką
ludzką, na czym opiera się diagnostyka chorób psychosomatycznych.
Każdy lekarz ma obowiązek ciągłego uzupełniania wiedzy o najnowsze osiągnięcia w najróżniejszych kierunkach medycznych.
Nigdy nie odczuwałam tego jako obowiązku. To była moja pasja.
Głód wiedzy cechował mnie zawsze i nie opuści mnie chyba nigdy.
Prawdopodobnie odziedziczyłam go po tacie, tak jak i oryginalne
nazwisko Kempisty. Tata był dla mnie wzorem mądrości i poświęcenia medycynie. Był doskonałym internistą, pracował jako profesor
geriatrii we wrocławskiej Akademii Wychowania Fizycznego, gdyż
wtedy jeszcze, o dziwo, nie było takiego kierunku na Akademii Medycznej. Poza tym był założycielem Uniwersytetu Trzeciego Wieku
we Wrocławiu. Kiedyś policzyłam, że na przeróżnych wykładach
i kursach dokształcających, które uaktualniały moją wiedzę naukową, spędziłam przynajmniej pięćset dni. Oznaczałoby to właściwie dodatkowe prawie trzy lata studiów, jeśli przyjąć, że studenci
spędzają rocznie w salach wykładowych około stu sześćdziesięciu
dni. Nie liczę wieczorów poświęconych przyswajaniu wiadomości
w warunkach domowych.
Podczas wielu wykładów i szkoleń miałam szczęście poznać
dziesiątki wybitnych ludzi i mądrych nauczycieli z całego świata.
25
K si ą ż k a
dl a mę ż c z y z n
Największy wpływ na mnie miało jednak dwóch fascynujących
starszych profesorów, którym chciałabym podziękować. To oni
przyczynili się w znacznym stopniu do tego, że zajęłam się właś­
nie medycyną męską.
Byli to niemiecki profesor Michael Oettel, szef medyczny firmy
Jenapharm, specjalizujący się w hormonach, oraz profesor Nils-Otto Sjöberg ze szwedzkiego uniwersytetu w Lundzie. Podczas wielu
godzin dyskusji zaszczepili mi najwyraźniej emanującą od nich samych fascynację tym kierunkiem medycyny. To dzięki profesorowi
Oettlowi brałam udział w Pierwszym Światowym Kongresie Medycyny Męskiej w Wiedniu w listopadzie 2001 roku. Podczas gali
miałam przyjemność poznać ludzi o powszechnie znanych nazwiskach, którzy zaangażowali się w popieranie nowej idei medycyny
męskiej – Michaiła Gorbaczowa, Paula McCartneya, nieżyjącego
już Luciana Pavarottiego, Niki Laudę czy szefa amerykańskiej sieci
telewizyjnej CNN Teda Turnera.
Ta książka jest o mężczyznach, ale – wbrew tytułowi – nie tylko
dla mężczyzn. Zawarłam w niej swoje własne obserwacje, ale nie
brakuje również najnowszych badań naukowych z całego świata,
które stanowią podstawę moich działań lekarskich. Na tych badaniach opieram nowoczesną diagnostykę i terapię. Medycyna męska
codziennie robi krok naprzód i trzeba korzystać z tej wiedzy, aby
życie było bardziej męskie.