Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Z historii starego Wszechświata.
Pętla czasu.
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
Behrehte
Patrzył z niedowierzaniem w głąb lodowego bloku. Tkwiąca w nim kobieta nie była ani stara,
ani młoda; nie miała wieku. Jej piękną twarz zastygłą w grymasie skupienia szpecił jedynie
jadowicie zielony tatuaż.
Senator Renoz odpowiedzialny za ochronę i utrzymanie Paktu był młodym człowiekiem.
Przekroczył zaledwie trzydziestkę, mimo to wiele już widział w swoim życiu. Jednak to…
Siadł z powrotem przy biurku wracając do przerwanej lektury. Zarówno to dziwne znalezisko
jak i zapiski dostarczył mu jeden z kapitanów Poszukiwaczy. Grupa kapitana Nyrna natknęła
się na zdawałby się mogło niezamieszkałą planetę. Po bliższym rozpoznaniu okazało się
jednak, że planeta nie jest niezamieszkała lecz wymarła, a jej atmosferę skaziła potężna
magia przez co nie stanowiła przyjaznego środowiska ani dla ludzi, ani dla innych istot nie
będących odpornych na magię. Zwiadowcy musieli więc szybko wracać do statku; jednak
nim to się stało przeprowadzić krótki rekonesans.
Lodowa bryła, szczęśliwym trafem, była oddalona od ich statku zaledwie o kilometr.
Zdawała się być jedynym urozmaiceniem w tym pustynnym krajobrazie. Zapakowanie
lodowej bryły dostarczyło im sporu trudności w końcu jednak Poszukiwacze wraz ze swym
znaleziskiem wrócili na Zeh’aum- najważniejszą, centralną planetę Republiki.
Rozwiązanie zagadki wymarłej planety pozostawiono w rękach senatora Renoz’a. Lodową
bryłę z kobietą pokrytą jadowitym tatuażem w środku ustawiono w pokoju mężczyzny.
Senator zagarnął powierzone mu zapiski od razu pogrążając się w lekturze. Miał szczęście
dziewczyna spisywała swe wspomnienia w jednym z wymarłych języków Ziemi.
Przeprowadzenie tłumaczenia zajęło mu znacznie więcej czasu niż by sobie tego życzył.
Język ten był wymarły już od setek lat, ciężko było go także znaleźć w pamięci
cyborgów-tłumaczy. Gdy jednak udało mu się dostać przetłumaczony tekst nic nie było w
stanie oderwać go od lektury. Przeczytał już prawie wszystko, zostało mu zaledwie parę
kartek. Jak do tej pory dowiedział się tylko kim była dziewczyna z lodu, jak znalazła się na
tamtej planecie i co tam robiła. Nic szczególnego, nic co mogłoby zagrozić trwałości
Republiki. Następnych parę kartek było pustych. Tekst zaczął się po dłuższej przerwie.
Najwyraźniej pisany był w wielkim pośpiechu, dotąd równe i wyraźne litery zaczęły chwiać
się i wykręcać we wszystkie strony. Nachylił się niżej by lepiej widzieć tekst. Zaczął czytać
na głos.
Strona: 1/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Po raz pierwszy z legendom o początkach Wszechświata zetknęłam się w Akademii.
Poznanie opowiadań zawartych w Enterea Nutha- Mitologii Gwiazd jest pierwszym zadaniem
jakie stawia się przed kandydatami na Czujących. Każda istota zna, a przynajmniej powinna
znać tę historię. Nie będę jej opisywać; nie jest to moim celem. Chce uświadomić wam, że w
przeciwieństwie do innych legend, te zawarte w Enterea Nutha są prawdziwe.
Imienia tej, która pokonała Veasa i jego złych braci nie sposób znaleźć nawet w najstarszej
księdze. Wiemy natomiast kim była matka heroski; to Danje, bogini-matka ludu
metamorfantów zamieszkujących planetę Nagar. Danje odrzuciła propozycje swych
wypaczonych barci i sióstr; nie wzięła udziału w buncie nadal pozostając wierną córką Pana
Wszelkich Rzeczy, Matki Wszystkiego. Nie była osamotniona w swym wyborze; wiele
nieśmiertelnych duchów postąpiło podobnie. To właśnie im, i ich dzieciom, herosom
zawdzięczamy wolność. Powinnam raczej napisać zawdzięczaliśmy. Magia heroski, nawet
wspomagana przez świadomość Wielkiej Istoty nie może równać się z połączonymi
umysłami tysięcy potężnych nieśmiertelnych bóstw. Veas i jego boska rodzinka znów
pojawił się we Wszechświecie. A my, głupi śmiertelnicy, nie mamy już herosów, nie mamy
potężnych magów, a bogowie o nas zapomnieli. Byliśmy zbyt dumni by wierzyć legendom;
nie dotyczy to tylko ludzi lecz każdej rasy żyjącej we wszechświecie. Wszyscy odrzuciliśmy
magię na rzecz nauki i techniki, a teraz przyjdzie nam za to zapłacić.
Prowadzę ten pamiętnik od dawna, od początku mego niewolnictwa wśród ludu Serentes;
nigdy jednak nie pisałam w takim pośpiechu. Na niebo wzeszedł właśnie trzeci z czterech
księżyców Nyree, noc chyli się ku końcowi. W obozie panuje spokój, ja jednak wiem, że
żaden z moich towarzyszy nie zmrużył oka tej nocy. Czuwają, koncentrują się, zbierają siły.
Bitwa rozpocznie się o świcie. Nyree pozostała ostatnią planetą wolną od rządów Veasa i
reszty bogów. Lód Serentes to ostatnia rasa magów. Veas pamiętając o swej klęsce z
początków świata wstrzymuje swe wojska. Chce mieć pewność, że wszystko pójdzie po jego
myśli gdy uderzy; nie może sobie pozwolić na kolejną klęskę. Bogowie mogą nie przetrwać
po raz drugi tak długiego okresu zapomnienia. Nie wiedzieliśmy o ich powrocie dopóki nie
zaatakowali.
Swój podbój zaczęli od galaktyk na krańcach wszechświata. Najczęściej śmiertelnicy, nic nie
wiedząc o naturze tych bóstw, cieszyli się z ich powrotu dobrowolnie oddając się pod ich
władzę. Wkrótce jednak natura duchów dała o sobie znać. Chcieli rządzić wszechświatem
nie po to by dbać o śmiertelników i pomagać im, lecz dla własnych chorych ambicji i
pragnień. Ludy raz podporządkowane nie mogły się uwolnić spod ich rządów związane
przysięgą i utkanym przez bóstwa zaklęciem. Ci, którzy jeszcze pozostali niezależni
stworzyli wielką gwiezdną flotę wyposażoną w broń najnowszej generacji. Ich chwała nie
trwała długo. Cóż śmiertelnik może zrobić nieśmiertelnemu? Ich nie sposób zabić żadną
bronią; tu nie pomoże nauka czy technika. Tylko magia może coś zdziałać.
Jeśli kiedyś przeczytacie te zapiski nie ignorujcie zawartej w nich treści. To nie jest legenda
czy bajka dla małych dzieci, to prawda! Posłuchajcie mojej rady: nie skreślajcie magii,
pozwólcie jej przepływać przez wasze jestestwa i rozwijać się. Niewiele już pozostało na
Nyree pierwotnej, dzikiej puszczy pokrywającej kiedyś całą planetę. Armia bogów zużywa
wiele drewna; na ogniska, wozy i szałasy. Te drzewa, które pozostały nie są już takie same.
Wszechobecna magia wycisnęła na nich swe piętno. Serentes nie zakładają już obozów w
ich koronach. Rośliny, kiedyś tak przychylne magom, teraz pozostają głuche na ich prośby i
Strona: 2/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
potrzeby. A oni przyzwyczajeni sypiać na wysokościach, wśród bezpiecznych konarów i lian
są bardzo nieporadni gdy przyjdzie do rozkładania obozu na ziemi. To właśnie w trakcie tej
czynności nieprzyjaciele przypuścili pierwszy atak. Na szczęście nie zaskoczyli na zupełnie;
widzieliśmy ich lądowanie. Na razie Nyree była światkiem walk śmiertelników; mimo to jej
atmosferę przepełnia skondensowana magia tak potężna, iż zwykłego śmiertelnika czy
chociażby Czującego rozerwałoby na strzępy.
Na szczęście ja już dawno wykroczyłam poza kompetencje Czujących, przestałam być
Czującą z Ziemi, stałam się jednym z licznych magów Nyree. Co prawda nie jestem jedną z
Serentes, ale moja magia jest równa ich, a nawet ją przewyższa. Serentes posiadają jeden
bądź dwa dary, panowanie nad jednym bądź dwoma żywiołami; nigdy nad wszystkimi
jednocześnie, tak jak ja. Mistrz, największy spośród Serentes panuje nad trzema: ogniem,
wodą i powietrzem, a także nad energią zwaną przez niektórych Darem Życia.
Bogowie nie włączyli się jeszcze do walk. Pozostają skryci, gdziekolwiek są. Być może są
niedaleko, wśród swych wyznawców, może nawet wśród nas? Na razie jednak nie zdradzają
swej obecności, nie interweniują. Póki tego nie zrobią niczego nie musimy się obawiać. Ze
zwykłymi śmiertelnikami damy sobie rade. Niestety nieśmiertelni nie będą kryć się w
nieskończoność; pragną władzy, władzy absolutnej. Nie mogą sobie pozwolić na istnienie
chociażby jednej niezależnej planety we wszechświecie; jedynej utopi, w której mogliby
chronić się i rozwijać madzy, herosi i niewierne bóstwa. Muszą zniszczyć wszystkie
niezależne jednostki.
Nieprzyjaciele są już blisko. Czuje ich. Zbliżają się do nas z każdą chwilą. Wiem, że inni też
to czują. Coś jest nie tak. Bardzo nie tak. Wyczuwam zło, ale… To, nie śmiertelnicy na nas
idą. Bogowie. Bogowie włączyli się do walki. Zbliżają się. Idą choć mogliby spaść na nas
znienacka. Wiedzą, że ich czujemy. Rogi! Są niedaleko. Veas dmie w swój bitewny róg.
Zbliżają się. Danjo miej nas w opiece. Nadchodzą.
Przeleciał parę następnych kartek; były puste. Najwyraźniej dziewczyna poległa właśnie w
tej bitwie.
-Bogowie? Wojna? Magia?- szepnął.- Muszę to przedstawić Radzie. Ale… kto mi uwierzy? Nie
mam żadnego dowodu?
-Żadnego Senatorze?- odezwał się cichy kobiecy głos. Podniósł wzrok. Po bryle lodu nie było
nawet śladu. Kobieta stała spokojnie, wyprostowana; wpatrywała się w niego intensywnie
uśmiechając się uspokajająco. -Nie bój się mnie Renoz. Nie zrobię ci krzywdy- szepnęła
podchodząc do niego powoli.
Jej zwiewna szata, rozdarta na szwie przy każdym ruchu ukazywała kształtne, różowe udo.
Dziewczyna spostrzegłszy na co patrzy roześmiała się.
-Już dawno nikt nie patrzył na moje nogi. Zadziwiające. Po tylu wiekach uśpienia pierwsze
uczucie z jakim się spotykam to pożądanie.
-Ja wcale nie… -zaczął- Kim jesteś? Jakim cudem jeszcze żyjesz?- zapytał zamiast tego.
-Zadajesz dużo pytań Senatorze- roześmiała się.- Ale dobrze odpowiem ci. Ja nie zginęłam w
tej wojnie, tak jak sądziłeś, żyłam cały czas. Udało mi się uwięzić Veasa i jego braci, jednak
na utkanie zaklęcia zużyłam prawie wszystkie siły. Moi przyjaciele więc utkali dla mnie
Strona: 3/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
specjalną lodową komorę, w której mogłam dojść do siebie. Niestety skażenie na Nyree było
tak silne, że w ciągu dziesięciu lat po bitwie zginęło wszelkie życie, w tym także moi
towarzysze. Tylko ja przetrwałam. Musiałam patrzeć na koniec całego gatunku. Nigdzie w
kosmosie nie spotkasz już ludu Serentes. Bez pomocy zewnętrznej magii nie sposób wyjść z
takiej kapsuły.
-Nie rozumiem. Dlaczego nie wydostałaś się wcześniej i nie uratowałaś ich? Dlaczego
zrobiłaś to dopiero teraz?
Uśmiechnęła się, a smocza paszcza wytatuowana na jej twarzy błysnęła zielenią.
-Ponieważ dopiero teraz nadszedł mój czas. Poza tym komora reaguje tylko na zewnętrzną
magię. Może jeszcze tego nie wież senatorze, ale nosisz w sobie sporo magii.
Zerknął na nią spod oka i roześmiał się. Nigdy nie słyszał jeszcze nic bardziej
niedorzecznego.
-No dobrze, zostawmy na razie temat magii- powiedział widząc jej urażoną minę. Z
przerażeniem odkrył, że jest to ostatnia rzecz jaką chciałby widzieć.- Nie powiedziałaś mi
jeszcze kim jesteś.
-Anna Nowak, przedstawiłam się na samym początku- powiedziała wskazując leżący przed
nim pamiętnik- nie zdążyłam jednak dodać, że nie jest to moje prawdziwe imię. Tak
naprawdę jestem Ehire Nehro, córka bogini-matki Danji.
-Ale, ale ona…
-Tak żyłam u zarania dziejów, ale jestem herosem; nie powinieneś o tym zapominać. Mam w
sobie boską krew. Nie jestem nieśmiertelna, lecz długowieczna. Moja świadomość może
przetrwać wieki. Niestety czas regeneracji i uśpienia jest bardzo długi. Dlatego nic nie
wiedziałam o swym pochodzeniu do czasu bitwy z bogami. Pamięć powróciła gdy ujrzałam
Veasa. Przebrał tę samą postać, którą nosił w dniach Początku, potężnego, muskularnego
Minotaura o rdzaworudej sierści.
-Czyli… wygrałaś. Znowu- powiedział niedowierzająco.- Czy to koniec?- zapytał po chwiliczy wszechświat uwolnił się od bogów?
Popatrzyła na niego smutno, pokręciła głową.
-Od nich nie da się uwolnić, są nieśmiertelni. Można ich jedyne osłabić.
-Dlatego przybyłaś?
Przytaknęła.
-Kiedy…- wyksztusił.
-Mamy czas. Zdążę was wszystkiego nauczyć.
-Ale w Republice używanie magii jest zabronio…
-Najwyższy czas to zmienić Senatorze. Technika nie wygra z magią Renoz. Zwołaj Radę
chce im opowiedzieć pewną historię.
Strona: 4/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
-Dobrze. - Przytaknął z zapałem kierując się w stronę drzwi.- Ehire…- powiedział odwracając
się w progu.- A co z twoją matką? Gdzie jest Danje i jej podobni? Czy o nas pamięta?
Dziewczyna przytaknęła uśmiechając się promiennie. Uczyniła nieznaczny gest dłonią.
Powietrze wokół niej zawirowało lekko. Za dziewczyną po prawej stronie stała piękna,
niemal dwu i pół metrowa kobieta o ostrych rysach twarzy, szpiczastych uszach i
kruczoczarnych włosach intensywnie kontrastujących z perłową bielą skóry. Po drugiej
stronie dziewczyny stała wysoka postać o skórze w odcieniu hebanu; z niedowierzaniem
stwierdził ,że mężczyzna tylko w połowie jest człowiekiem; jego koński tułów barwą
przypominał atrament, którym Renoz nanosił swoje zapiski; rozpoznał w nim centaura. Za
nimi stało jeszcze parę indywiduów, którym nie był w stanie przypisać nazwy. Niektóre z
nich przypominały senne koszmary, z których chcesz się obudzić jak najszybciej, inne były
tak piękne, aż zapierało dech; nie było ich jednak wielu.
Miał nadzieje, że to nie wszyscy, którzy staną po stronie ludzkości. Ten widok wystarczył mu
w zupełności. Uśmiechnął się do dziewczyny, odwrócił na pięcie i wybiegł z komnaty w
poszukiwaniu Merhonza, który w tej dekadzie przewodniczył Wielkiej Radzie.
Strona: 5/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl

Podobne dokumenty