Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Kronikarz z Ameon I. cz.1 - po
poprawkach
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
Behrehte
I.
Długa, szmaragdowa suknia, ściśle przylegająca do ciała, utrudniała jej ruch. Zbiegała
niezgrabnie po schodach, przeklinając w duchu matkę za wybór dzisiejszego stroju. Nie
miała pojęcia, na co jej tak szykowna kreacja, jedwabna z delikatną koronką tworzącą
smoczy kształt na plecach, brzuchu i lewym biodrze. Tiulowy gad tylko nieznacznie
przesłaniał jej brzoskwiniową, delikatną skórę. Całe dnie siedziała w wieży, pośród kruków.
Kogo miała tutaj czarować swym urokiem? Jedynie czarne ptaki, siewców złych wieści.
Zira w tym postępowaniu miała jednak ukryty cel. Eryk wrócił do wieży Ameon, by nadal
pobierać nauki u swego Mistrza, Elazara. Rzadko wyjeżdżał, a gdy już to robił, to tylko na
krótko. Bardzo prawdopodobne więc było, że w każdej chwili Ameon może się na niego
natknąć, czy to przez przypadek, czy też na skutek kolejnego, chytrze ukartowanego przez
matkę fortelu.
Młodzieniec zapowiadał się na dobrego maga, najlepszego z Nowego Pokolenia. Był więc
świetną partią dla jej, pozbawionej magicznej mocy, córki. A co więcej, zdawało się, że Eryk
jest szczerze zainteresowany Kronikarzem Białej Wieży.
Ameon przystanęła u stóp schodów, by zaczerpnąć odrobiny tchu. Szybki marsz po stromej
spirali przyprawił ją o lekką zadyszkę. Na wprost zobaczyła otwarte na oścież drzwi
wpuszczające do środka słoneczny blask.
Odetchnęła głęboko, najpierw raz, potem drugi. Przeczesała palcami wiecznie zmierzwione,
kruczoczarne loki. Przygładziła dłońmi nieistniejące zmarszczki na sukni. Na krótką chwilę
zamknęła powieki, by dodać sobie odwagi. Nabrawszy śmiałości, ruszyła w stronę otwartych
wrót.
Popołudniowe słońce oślepiło ją. Zamrugała powiekami chcąc przegonić bolesne igiełki. Gdy
wzrok przyzwyczaił się u do dziennego światła rozejrzała się po placu. Na wprost niej,
zupełnie niedaleko, przy szeregu małych, identycznych domków stała grupka pogrążonych
w rozmowie przybyszów. Ouryn umilał im czas, strasząc tym samym, swą gadzią aparycją,
nie nawykłe do widoku smoków, konie.
Strona: 1/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Stali odwróceni do niej plecami. Około tuzina postawnych, wielkich niczym góry, mężczyzn.
Nie miała najmniejszego problemu z rozpoznaniem Leiza, mimo iż dzieliła ich spora
odległość. Wydoroślał i nabrał masy, jego skóra o oliwkowej barwie lśniła zroszona
kropelkami potu. Odsłonięte mięśnie pleców rysowały się wyraźnie pod skórą, zdradzając
siłę i moc. Szerokie barki i plecy, wąskie biodra. Podziwiała jego imponującą sylwetkę z
szeroko otwartymi ze zdumienia oczami. Zdała sobie sprawę z tego, że z trudem łapie
oddech. Był przyspieszony i spazmatyczny, zupełnie jak oddech chorego męczonego
gorączką. Zatrzymała się pośrodku placu oszołomiona reakcją własnego ciała.
Odetchnęła głęboko, starając się uspokoić oszalałe serce. Leiz, od dziecka, był dla niej jak
starszy brat. I tak miało pozostać. Przekonywała sama siebie, że nie może w żadnym
wypadku pozwolić sobie na dojrzałe, kobiece uczucia w stosunku do niego. Był po prostu jej
przyjacielem. Starszym, kochanym i kochającym bratem, był wraz z Ourynem jej drugą
rodziną.
Wojownik nosił długie włosy związane grubym rzemieniem w kucyk na czubku głowy. Ta
fryzura wydała się Ameon niezwykle oryginalna i śmieszna, nie miała pojęcia, że taka
właśnie moda panuje w Seh-aros, jego rodzinnym królestwie.
Ruszyła powoli do przodu, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, jak wielki rzuca czar na
mijanych po drodze młodych adeptów Białej Wieży oraz nielicznych, pozostających na placu
mentorów i posłów z odległych krain.
Ouryn jako jedyny usłyszał jej kroki, słuch smoka jest o wiele lepszy od zmysłu człowieka.
Albinos obrócił łeb w jej stronę, kłapiąc głośno potężną szczęką w geście powitania.
Przywiązane do płotu konie stanęły dęba i rżały przerażone.
Wojownicy podążając za gadzim spojrzeniem, odwrócili się w jej stronę. Ameon nie nawykła
do ludzkiego towarzystwa, zwłaszcza tak licznego, spuściła skromnie wzrok, patrząc
nieśmiało na czubki swoich trzewików. W rezultacie wpadła na Leiza. Ani się nie obejrzała, a
zamknął ją w niedźwiedzim uścisku swoich muskularnych ramion.
-Siostrzyczko - powiedział tuląc ją delikatnie do siebie – aleś ty wyrosła.
- W zasadzie to my nie jesteśmy rodzeństwem Leiz. - Odpowiedziała z przekąsem.
Odsunął ją nieznacznie od siebie, by spojrzeć jej w oczy. Wyczuł w tych słowach jakąś
tajemniczą, smutną nutę.
- Czy nie byłem ci bratem w dniach wypełnionych samotnością? Czy nie zastąpiłem ci matki
i ojca podczas długich dni ich nieobecności? Czy nie opiekowałem się tobą mimo zmęczenia?
– zapytał nadal się do niej uśmiechając.
- Nie przeczę temu panie – powiedziała, wyswobadzając się z jego objęć i dygając przed nim
teatralnie, na tyle głęboko, na ile pozwoliła jej wąska suknia.
- Panie? – roześmiał się. – Ameon, gdzie się podziała ta twoja dawna beztroska? – zapytał.
-Odeszła. Wraz z dzieciństwem, Leiz. Nie jestem już małą dziewczynką – odpowiedziała, a jej
spojrzenie sypało skry. – Jestem już dorosła, Leiz, jestem kobietą!
- Chyba jednak nie do końca- znów się roześmiał – o ile dobrze pamiętam, jesteś dziesięć lat
młodsza ode mnie, a więc nie masz jeszcze siedemnastu lat.
Strona: 2/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Dziewczyna zmarszczyła czoło, unosząc do góry prawą brew. Oparła smukłe dłonie na
biodrach, przyjmując pozę urażonego dziecka, uśmiechała się przy tym szeroko, nie mogąc
zachować powagi. Ouryn rozłożył wielkie, błoniaste skrzydła i zamachał nimi parę razy,
odwracając się w jej stronę.
- A to dla ochłody – powiedział, pomrukując przy tym groźnie, co oznaczało jedynie tyle, że
smok się śmieje.
- Ouryn, ty przeklęty Albinosie – krzyknęła Ameon, poprawiając rozburzone porywem wiatru
włosy.
- No co jest, siostrzyczko? – odparł zupełnie spokojnie. Smokom łatwiej utrzymać maskę
powagi.
- Jesteś okropny – wrzasnęła, rzucając się na niego z pięściami.
Smok nic sobie z tego nie robiąc odwrócił się do niej tyłem, zagadując roześmianych
wojowników. Dziewczyna tłukła go zawzięcie po grzbiecie, co nie było najlepszym
pomysłem.
- Auuuu! – odskoczyła od Ouryna, skrywając prawą dłoń w drugiej.
Jej krzyk przyciągnął uwagę przybyszów. Jeden z nich, smukły młodzik, nieco młodszy od
Leiza, do tej pory trzymający się blisko jego prawicy, podszedł do niej.
- Pokaż – powiedział melodyjnym głosem, wyciągając dłoń w jej stronę.
Popatrzyła na niego nieufnie, widząc jednak jego szczery, szeroki uśmiech i dobroć bijącą ze
spojrzenia, podała mu zranioną prawicę.
Jedna z twardych, smoczych łusek przecięła delikatną skórę dziewczyny, by w końcu wbić
się głęboko w ciało między trzecią, a czwartą kosteczką. Mężczyzna zmarszczył nieco brwi i
puścił dłoń dziewczyny. Pogrzebał w małej sakiewce przytroczonej do skórzanego pasa.
Znalazłszy to, czego szukał, uśmiechnął się niemal triumfalnie. Wyjął z kiesy mały,
dziwaczny przedmiot. Dziwnie wyglądającymi, małymi szczypczykami złapał delikatnie
wystający z rany kawałek smoczej łuski. Nie mówiąc nawet słowa, bez żadnego ostrzeżenia,
szarpnął mocno. Dziewczyna syknęła z bólu próbując wyrwać rękę z jego dłoni. On jednak
trzymał mocno, nie skończył jeszcze swego leczniczego procederu. Podał narzędzie z
okrwawioną, smoczą łuską, stojącemu obok towarzyszowi. Pogrzebał znów w swojej
tajemniczej sakiewce. Wyciągnął z niej malutką buteleczkę. Wyciągnął korek zębami, wylał
zawartość buteleczki na ranę dziewczyny. Zapiekło i jakoś dziwnie pachniało, ale
przynajmniej przestało krwawić.
- Co to jest? – zapytała, patrząc na puste już teraz, naczynie.
- Wywar z ziół, oczywiście wyłącznie tych leczniczych - dodał widząc jej niepewna minę. –
Uśmierza ból i tamuje krwawienie – uśmiechnął się owijając jej dłoń cieniutką, delikatną
tkaniną podaną przed chwilą przez Leiza.
Spojrzała na niego ukradkiem. Miał oczy koloru intensywnej czerni, zupełnie jak cień czający
się na dnie głębokiej studni, zupełnie takie same jak te u jego dowódcy. Czyżby to była
charakterystyczna cecha mieszkańców tego południowego kraju? - Zastanawiała się Ameon.
Strona: 3/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Muszę przyznać, pani, że jesteś bardzo pechową osobą – wyrwał ją z zamyślenia jej
oprawca.
- Jak to? – zapytała zaskoczona.
- Jak wiesz, przybywamy z daleka, a podróż trwała naprawdę długo.
Dziewczyna potwierdziła skinieniem.
- Całą naszą drogę przebyliśmy spokojnie, bez przeszkód, bez najmniejszego incydentu.
Wystarczyło jednak, że doszliśmy tutaj, a spokój minął.
Ameon uśmiechnęła się sztucznie. Nie dość, że zachowała się jak mała dziewczynka,
ośmieszając się przed przybyłymi z daleka wojownikami, to jeszcze nazwano ją pechowcem.
- Właściwie, panie – zaczęła szorstko – to my się jeszcze nie znamy.
- Ach, racja – wszedł jej w słowo Leiz – gdzie moje maniery. Ameon, to jest Mero, mój
adiutant i najlepszy przyjaciel. Mero, oto Ameon, moja przybrana siostra.
Dziewczyna zmarszczyła nosek przybierając słodką, dziecięcą minkę, czym rozbawiła
jeszcze bardziej obu mężczyzn. Sama nie mogąc długo zachować powagi, roześmiała się
serdecznie. Tę sielankę przerwał Ouryn jednym kłapnięciem smoczej paszczy.
- Eryk się zbliża. Idzie w naszą stronę – rzekł.
- Eryk? – zapytał zaciekawiony Mero.
- Ulubiony uczeń mistrza Elazara – wytłumaczyła Ameon. – Pradziadek już pewnie usłyszał o
waszym przybyciu.
-Nadęty błazen – szepnął Ouryn, na tyle cicho, by nie usłyszał go nadchodzący mag.
Chłopak, ubrany w karmazynowe spodnie i błękitną koszulę, wyglądał świeżo i nienagannie.
Zupełnie inaczej niż strudzeni długą drogą, zakurzeni wojownicy.
- Leiz, stary przyjacielu – powiedział ze sztuczną uprzejmością, wyciągając dłoń w stronę
mężczyzny.
- Witaj, Eryku. – Uścisnął podaną sobie prawicę, nieco zbyt mocno, wywołując tym samym
nieładny grymas na gładkiej, dotąd powściągliwej, twarzy młodzieńca.
- Mistrz Elazar was oczekuje. Zaprowadzę was – oznajmił, uśmiechając się sztucznie. –
Ameon – zerknął na dziewczynę, a jego niebieskie oczy rozbłysły dziwnym blaskiem – Zira
cię szuka.
Dziewczyna westchnęła, upatrując w tym kolejną dziwaczną intrygę matki. Posłała
wojownikom nieśmiały uśmiech.
-A więc chwilowo będę wam towarzyszyć – powiedziała radośnie.
Młody mag skinął głową nie zdradzając żadnych emocji.
Strona: 4/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Strona: 5/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl