(53) Życie przed iw czasach ostatecznych (Ew. Marka 13:1
Transkrypt
(53) Życie przed iw czasach ostatecznych (Ew. Marka 13:1
Pozwalamy i zachęcamy do kopiowania i rozprowadzania tego materiału w dowolnej formie, pod warunkiem, że nie zmienia się tekstu w żaden sposób i nie pobiera opłaty poza kosztem reprodukcji. Wszelkie wyjątki muszą być zatwierdzone przez autora i Zbór Ewangeliczny „Agape” w Poznaniu. Życie przed i w czasach ostatecznych (53) Ewangelia Marka 13:1-13 Piotr Słomski (Peter Slomski) Seria: Ewangelia Marka – Dobra nowina o Jezusie 20 listopada, 2016 r. Szczególny nacisk Eschatologia to wielki biznes. Czym jest eschatologia? To słowo oznacza naukę o czasach ostatecznych, czyli tych, które nastąpią przed końcem świata. Wielu chrześcijan, ale również niechrześcijan, intensywnie studiuje to, co wydarzy się przy końcu świata, a szczególnie próbuje określić, kiedy on nastąpi. W tym roku zmarł chrześcijański pisarz, Tim La Haye, autor chyba najpopularniejszej serii powieści na temat czasów ostatecznych pod tytułem Powieść o czasach ostatecznych [ang. Left Behind]. La Haye napisał w sumie szesnaście książek w tej serii. Wraz z ich współautorem Jerrym B. Jenkinsem sprzedali przeszło 60 milionów egzemplarzy, co zapewniło im miejsce wśród najpopularniejszych autorów thrillerów świeckich. Seria utrzymywała się na liście bestsellerów The New York Times przez 300 tygodni. Pojawiły się też związane z tą serią powieści graficzne, filmy oraz muzyka. W Biblii znajduje się wiele wersetów dotyczących czasów ostatecznych. Musimy jednak zadać sobie pytanie o cel biblijnego nauczania o czasach ostatecznych. Czy ma ono sprawić, że skupimy się na najdrobniejszych szczegółach tego, co się wydarzy i będziemy też próbować wyliczyć datę końca świata i powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa? Gdy przyjrzymy się różnym fragmentom Biblii, zobaczymy, że nie mamy się skupiać na datach i szczegółach; ważne jest, abyśmy się skupili na życiu dla Boga tu i teraz, w świetle tego, co ma się wydarzyć w przyszłości. Ewangelia Marka 13 dotyczy przyszłych wydarzeń. Jest to chyba jeden z najtrudniejszych fragmentów Nowego Testamentu ze względu na prorocki język mówiący o przyszłości. Istnieje wiele różnych interpretacji tego fragmentu. Przekonamy się, że jakkolwiek byśmy interpretowali szczegóły w Ewangelii Marka 13, Jezus w Swoim nauczaniu kładzie szczególny nacisk na życie dla Boga. Przyszłość nie powinna nas ograniczać, ale stanowić zachętę do życia w jeszcze większej wierze i posłuszeństwie. Ewangelia Marka 13 to zbyt obszerny fragment na jedno kazanie, więc będziemy mu się przyglądać w częściach. Chciałbym, abyśmy dzisiaj rozważyli pierwszych trzynaście wersetów podzielonych na trzy podtytuły: „Proroctwo nadchodzącej zagłady” (wersety 1-4); „Ostrzeżenie przed oszustwem” (wersety 5-8); oraz „Wezwanie do niezłomności” (wersety 9-13). Jezus prorokuje, ostrzega i wzywa nas, abyśmy byli przygotowani na to, co nastąpi. W proroctwie odsłania przed uczniami przyszłość, aby ich ostrzec i zachęcić do wiary i posłuszeństwa, czyli życia dla Boga. Tytuł kazania brzmi „Życie przed i w czasach ostatecznymi”. Proroctwo nadchodzącej zagłady Po pierwsze, znajdujemy proroctwo nadchodzącej zagłady. Co skłania Jezusa do wypowiedzenia takiego proroctwa? Posłuchaj Ewangelii Marka 13:1: „I gdy On wychodził ze świątyni, rzekł Mu jeden z uczniów Jego: Nauczycielu, patrz, co za kamienie i co za budowle”. Może pamiętasz, że Jezus 1 nauczał w świątyni jerozolimskiej. Dla Żydów było to centrum ich wiary. W znaczeniu dosłownym był to dla nich „dom Boga”. Bóg obiecał, że będzie tam mieszkał pośród Swojego ludu i objawi Swoją chwałę. Ale pod wieloma względami ta chwała zniknęła. Pozornie świątynia nadal wywoływała najgłębsze emocje u tych, którzy przychodzili tam, aby praktykować wiarę. Przypominała im o dawnych czasach, kiedy to ich przodkowie spotykali się z Bogiem. Była symbolem wyzwolenia ludu Bożego z niewoli i wygnania. Jednak kiedy Jezus przybył do świątyni Boga, znalazł tam targowisko. Jak mówiliśmy wcześniej, Jezus nazwał ją „jaskinią zbójców” (Ew. Marka 11:17). Jedyne, co na terenie świątyni zasłużyło na pochwałę Jezusa była ofiara ubogiej wdowy, która z serca dała wszystko, co miała (Ew. Marka 12:41-44). Jednak uczniowie Jezusa byli pod wrażeniem: „Nauczycielu, patrz, co za kamienie i co za budowle!”. Zachwycali się konstrukcją świątyni i jej zdobieniami, przedsionkami, balkonami i budowlami. Ich szczególny zachwyt wzbudziły ogromne kamienie, z których zbudowano świątynię. Nic dziwnego, że byli pod wrażeniem. Świątynię jerozolimską uznawano za jeden z architektonicznych cudów cesarstwa rzymskiego. Jej budowa trwała 46 lat (Ew. Jana 2:20) i była właśnie na ukończeniu. Stała na wzgórzu, a z daleka wyglądała jak góra złota, ponieważ z zewnątrz była w większości pokryta złotem i srebrem, w tym jej dziewięć wielkich bram. Żydowski historyk, Józef Flawiusz, napisał: „Ponieważ była ze wszystkich stron pokryta ogromnymi płytami złota, już w pierwszych promieniach słońca lśniła takim blaskiem, że trzeba było odwracać wzrok, aby nie oślepnąć. Z daleka jawiła się jak góra pokryta śniegiem; te elementy, które nie było złocone, były lśniąco białe”. Dech w piersiach zapierały przede wszystkim ogromne kamienie służące jako fundamenty, wielkości zbliżonej do wagonów towarowych. Nawet rabini, którzy niespecjalnie szanowali Heroda i jego następców, mówili: „Ten, kto nie widział ukończonej Świątyni, nigdy nie widział wspaniałej budowli w swoim życiu”. Świątynia była niewątpliwie imponująca, więc uczniowie spodziewali się, że Jezus również wyrazi swój podziw i zachwyt. Zamiast tego jednak otrzymali smutną odpowiedź. Jezus chciał, aby Jego uczniowie poza fasadą ujrzeli rzeczywistość, a poza teraźniejszością przyszłość. Posłuchaj, co nam mówi werset 2: „A Jezus mu odrzekł: Czy widzisz te wielkie budowle? Nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie został rozwalony”. Ten niewiarygodny cud świata miał zostać zniszczony. Poza zewnętrznym pięknem świątyni Jezus ujrzał przyszłość; przyszłość, która potępi tych, do których należała świątynia. Miano ją zburzyć jako wyrok na tych, którzy odwrócili się od Boga. Było to więc proroctwo nadchodzącej zagłady. Wcześniej, w Ewangelii Marka 11:17, Jezus potępił zbezczeszczenie świątyni, cytując Księgę Jeremiasza 7:11: „Czy jaskinią zbójców stał się w oczach waszych ten dom, który jest nazwany moim imieniem? Oto i ja to widzę – mówi Pan”. Dalej czytamy w Księdze Jeremiasza 7:12-14 o zburzeniu świątyni. Jezus zatem przepowiedział zburzenie świątyni ze względu na nieposłuszeństwo Żydów i ich brak wiary. Słowa Jezusa okazały się tragiczną prawdą i spełniły się w roku 70 n.e., kiedy Rzymianie najechali na Jerozolimę. Wydarzenia, które wydawały się przypadkowe, kierowane były ręką Boga. Gdy Tytus, generał wojska rzymskiego i przyszły cesarz rzymski, zdobył Jerozolimę, rozkazał, aby nie niszczyć świątyni. Jednak strawił ją ogień podłożony przez jednego z jego żołnierzy. Z tego powodu Tytus zarządził, aby ją zburzono, i powierzył to zadanie żołnierzom, którzy, powodowani chciwością, rozrzucili kamienie świątynne, próbując wydobyć rozpuszczone w pożarze złoto. Jezus przepowiedział więc nadchodzącą zagładę, zburzenie świątynii. Miała ona ścisły związek z wyrokiem. Jezus powiedział już o tym wcześniej, prorokując o uschniętym drzewie figowym w Ewangelii Marka 11:11-21. Proroctwo o zburzeniu świątyni oznaczało zmianę; nową erę, w której królestwo Boże nie 2 było fizyczne, i tymczasowe, ale duchowe i wieczne. Oznaczało koniec świątyni w sensie fizycznym. Tytus wraz z armią rzymską był narzędziem sądu Bożego nad zbuntowanym narodem żydowskim. I literatura żydowska również przypisuje upadek Jerozolimy grzechowi jej mieszkańców. Królestwo Boże w widoczny sposób zostało odebrane Żydom jako narodowi i dane tym, którzy byli ludem Bożym przez wiarę, Żydom i nie-Żydom. To od zawsze był Boży plan; Mesjasz przyjdzie przez Żydów, i z powodu grzech Żydów ustanowione będzie duchowe królestwo. Jednak uczniowie musieli to jeszcze wszystko zrozumieć. Byli zaskoczeni tym, co powiedział Jezus, jak czytamy w Ewangelii Marka 13:3-4: „A gdy siedział na Górze Oliwnej, naprzeciw świątyni, zapytali Go na osobności Piotr i Jakub, i Jan, i Andrzej: Powiedz nam, kiedy to nastąpi i jaki będzie znak, gdy to wszystko będzie się spełniać”. Czy dobrze usłyszeli Jego słowa? Czy rzeczywiście przepowiedział zburzenie świętej świątyni Boga? Dla uczniów oznaczało to tylko jedno: koniec świata. Widać to wyraźnie w dokładniejszym opisie pytań, które uczniowie zadali Jezusowi. W Ewangelii Mateusza 24:3 czytamy: „A gdy siedział na Górze Oliwnej, przystąpili do niego uczniowie na osobności, mówiąc: Powiedz nam, kiedy to się stanie i jaki będzie znak twego przyjścia i końca świata?”. Wszystkie te wydarzenia uczniowie łączyli ze sobą: zburzenie świątynii z drugim przyjściem Jezusa. Chrześcijanie interpretują to różnie, jednak opisy w Ewangeliach sugerują, że Jezus oddziela zburzenie świątyni od końca świata. W wersetach, które dziś rozważamy, Jezus podkreśla, że koniec nie jest tak bliski, jak myślą uczniowie. Owszem, świątynia zostanie zburzona i będzie to zapowiedź kolejnych wydarzeń, ale one nastąpią za jakiś czas. Liczy się przede wszystkim życie w posłuszeństwie i wierze w świetle przyszłych wydarzeń. Ostrzeżenie przed oszustwem Dlatego Jezus ostrzega ich przed oszustwem. Czytamy o tym w wersecie 5: „Wtedy Jezus zaczął do nich mówić: Baczcie, żeby was ktoś nie zwiódł”. Najpierw Jezus przepowiada nadchodzącą zagładę. Po drugie, ostrzega przed oszustwem. Co Jezus miał na myśli? Jezus wiedział, że wielu Jego wyznawców z łatwością padnie ofiarą fałszywych nauczycieli, którzy wykorzystują chrześcijańską prawdę o tym, że historia ludzkości zmierza ku końcowi; końcowi, który oznacza nadejście Chrystusa. Jezus chce, abyśmy mieli się na baczności przed tymi, którzy zaczynają skupiać się na czasach ostatecznych tak bardzo, że nas też to pochłania i budzi niepokój, podczas gdy powinniśmy żyć wiarą. Mówił uczniom, że staną się straszne rzeczy, takie jak zniszczenie świątyni, że będzie ucisk, ale to jeszcze nie będzie koniec. Mamy „mieć się na baczności”, aby nie dać się zwieść wydarzeniom, które dzieją się wokół nas, że nadszedł już koniec. Wielokrotnie słyszałem chrześcijan, którzy mówią: „Naprawdę myślę, że koniec jest bliski”. Wtedy nawiązują do różnych wojen i trzęsień ziemi oraz innych wydarzeń na świecie. Co na to mówi Jezus? Spójrz na wersety 6-7: „Wielu przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Jam jest, i wielu zwiodą. A gdy usłyszycie o wojnach oraz wieści wojenne, nie trwóżcie się; musi się to stać, ale to jeszcze nie koniec”. Jezus mówi, że takie wydarzenia zawsze będą miały miejsce. Nie trwóżcie się. Wokół nas zawsze będą się działy takie rzeczy. To nie oznacza, że nadchodzi dla nas koniec. To, że to wszystko się dzieje, nie znaczy, że Chrystus przyjdzie jutro. Jezus mówi, że wielu przyjdzie, aby nas zwieść i powiedzieć, że nadszedł już koniec. Przez to odwiodą nas od tego, co powinniśmy robić jako wierzący. Amerykański pastor, Harold Camping, który żył 1921-2013, ogłosił koniec świata za pośrednictwem swojego radia ewangelizacyjnego i tysięcy billboardów. Przepowiedział, że Jezus Chrystus powróci na Ziemię 21 maja 2011, kiedy zbawieni zostaną w zachwyceniu wzięci do nieba. Następnie przez pięć miesięcy Ziemię będzie trawić ogień, siarka i zarazy, każdego dnia będą umierać miliony ludzi, aż 21 października 2011 3 nadejdzie ostateczna zagłada świata. A już wcześniej przepowiedział, że Dzień Sądu nastąpi około 6 września 1994. Wraz ze swoimi wyznawcami wydał przeszło 100 milionów dolarów, twierdząc, że nadchodzi koniec świata. Niektórzy z jego wyznawców sprzedali domy i akcje, aby kupić billboardy, które miały ostrzec ludzi na całym świecie o zbliżającym się nieszczęściu. Pewien pracownik przedsiębiorstwa transportowego w Nowym Jorku ofiarował 150 000 dolarów swoich oszczędności na ten cel. Zamiast wiernie służyć Panu w swoich miejscach pracy, aktywnie uczestniczyć w życiu zborów i dzielić się z innymi ewangelią, ci ludzie popełnili głupstwo i poszli za tym fałszywym prorokiem. Właśnie przed takim oszustwem ostrzega nas Jezus. Nie mamy mieć obsesji na punkcie szczegółów dotyczących końca świata, mamy żyć tu i teraz, dzieląc się ewangelią i żyjąc nią, aby ludzie przygotowali się na koniec. Ci fałszywi prorocy czasów ostatecznych zwodzą ludzi, odciągając ich od życia dla Pana. Niektórzy z nich twierdzą nawet, że są Chrystusem. Ci oszuści często zachęcają swoich wyznawców, aby zbrojnie powstawali przeciwko państwu lub gromadzili zapasy broni na Armagedon, który według nich ma nastąpić. Człowiekiem, który jako pierwszy po Jezusie Chrystusie utrzymywał, że jest Mesjaszem, był Bar Kochba, przywódca pierwszego buntu Żydów w roku 132 naszej ery. Jednym z ostatnich był David Koresh, przywódca sekty zwanej Gałęzią Dawidową. Zgromadzili mnóstwo broni, a kiedy w 1993 roku władze wkroczyły na teren ich siedziby, w wyniku walki zginął Koresh i 79 osób spośród jego wyznawców. Ludzie dają się zwieść. Jezus naucza nas, abyśmy patrząc na to, co się dzieje wokół nas, na wojny i wieści wojenne, nie dali się zwieść. Koniec nie jest aż tak bliski, jak nam się wydaje. Bądź nadal chrześcijaninem w tym świecie. Nie przestawaj Mu ufać i być Mu posłusznym. Zapominamy, że radio, telewizja i Internet na bieżąco przekazują nam wiadomości z całego świata. Już po kilku minutach wiemy, co się dzieje w setkach innych krajów. Mamy wrażenie, że wszystko dzieje się w tym samym momencie. W sposób naturalny dochodzimy wtedy do wniosku, że nadchodzi koniec. Ale wojny towarzyszą nam od zawsze. Amerykański historyk i filozof, Will Durant, żyjący w latach 1885-1981, napisał: „Wojna jest jedną ze stałych w historii, nie zniknęła wraz z rozwojem cywilizacji i demokracji. Na przestrzeni ostatnich 3421 lat zapisanej historii zaledwie 268 lat było wolnych od wojny”. Ten sam błąd popełniamy, słysząc o kataklizmach i klęskach żywiołowych. W okresie pomiędzy śmiercią Chrystusa i zburzeniem świątyni nastąpiło potworne trzęsienie ziemi w Laodycei, wybuch Wezuwiusza pochłonął Pompeje, a Rzym strawił głód. Nie oznaczało to jednak końca świata. Prawda jest taka, że wraz z wybuchem wojen i trzęsieniami ziemi pojawiają się oszuści, którzy twierdzą, że są Chrystusami i znają wszystkie odpowiedzi i rozwiązania. Nie mamy dać się zwieść w ten sposób, gdy będą wojny, trzęsienia ziemi, głód albo, jak w przypadku uczniów, zniszczenie świątyni. Mamy raczej zrozumieć, że to dopiero początek. Spójrz, co mówi Jezus w wersecie 8: „Powstanie bowiem naród przeciwko narodowi i królestwo przeciwko królestwu i będą miejscami trzęsienia ziemi, będzie głód. To jest początek boleści”. Słowo „boleści” w języku greckim oznacza bóle, jakich matka doświadcza podczas porodu. Jezus mówi, że te wszystkie wydarzenia są po prostu „początkiem bólów porodowych”. Jego obraz jest trafny. Bóle porodowe oznaczają, że niebawem bez wątpienia nastąpi poród. Ale kto wie, jak długo kobieta będzie rodzić? Bóle porodowe oznaczają, że rozpoczął się poród, ale nie przepowiadają konkretnego momentu przyjścia dziecka na świat. Ten „początek bólów porodowych” nie mówi nam, czy koniec nastąpi jutro czy w następnym wieku. Bóg w Swojej cierpliwości może te wydarzenia spowolnić lub nagle przyśpieszyć. Takie jest znaczenie fragmentu z 2 Listu Piotra 3:8, „Niech to jedno, umiłowani, nie uchodzi uwagi waszej, że u Pana jeden dzień jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień”. Nie ma to nic wspólnego z początkiem świata i dniami stworzenia, ale z końcem świata i tym, jak Bóg 4 postrzega czas; czyli według Jego harmonogramu. Zawsze musimy żyć w gotowości i oczekiwaniu. Ale nie wolno nam dać się zwieść panice spowodowanej złą diagnozą „skurczów”, jakie widzimy we wszechświecie. Musimy natomiast być gotowi wytrwać jako chrześcijanie w trudnym świecie, tam, gdzie będzie wielki ucisk. Wezwanie do niezłomności To prowadzi nas do trzeciej kwestii, o której Jezus powiedział uczniom: do wezwania do niezłomności. Po pierwsze, Jezus przepowiada nadchodzącą zagładę; po drugie, ostrzega przed oszustwem; po trzecie, wzywa do niezłomności. Jezus mówi na początku wersetu 9: „Ale wy sami miejcie się na baczności”. W wersetach 9-13 widzimy, że to wezwanie do niezłomności oznacza przynajmniej cztery elementy: mamy spodziewać się prześladowań, zwiastować ewangelię, nie bać się i wytrwać do końca. Spójrz najpierw na werset 9: „Ale wy sami miejcie się na baczności: Będą was wydawać sądom, a w synagogach będziecie bici; postawią was też przed namiestnikami i królami z mego powodu, abyście złożyli świadectwo przed nimi”. Musimy pogodzić się z tym, że może będziemy musieli znosić prześladowanie. Musimy stawić czoła tej rzeczywistości. Nie możemy pozwolić sobie na zniekształcenie rzeczywistości przez fałszywą nadzieję, że koniec nadejdzie zanim nasze chrześcijańskie życie stanie się dla nas zbyt trudne. Poczytaj historię kościoła. Znajomość historii jest niezwykle ważna. Wtedy zrozumiemy słowa Jezusa. Ujrzymy te „bóle porodowe”. Zobaczymy, że chrześcijanie cierpieli prześladowania i ucisk: byli bici w synagogach, rzucani lwom na pożarcie na arenach, paleni na stosie przez Inkwizycję, torturowani w czasach komunizmu i brutalnie mordowani przez ISIS. Te potworności dzieją się odkąd naszego Pana Jezusa brutalnie zamordowano na krzyżu dwa tysiące lat temu. Od tamtej chwili trwają bóle porodowe. Taki jest ucisk chrześcijanina. To wszystko, co się dzieje od dwóch tysięcy lat, zapowiada drugie nadejście Jezusa. Ale te wydarzenia nie mówią nam, kiedy nadejdzie Jezus i nastąpi koniec świata. Owszem, koniec nadejdzie, ale musimy żyć przygotowani na to, co może się wydarzyć przed końcem. Musimy wytrwać. Dla czytelników Marka w Rzymie, prześladowanych przez państwo, słowa Jezusa w Ewangelii Marka były zapewnieniem, że te wydarzenia są częścią eschatologicznego planu Boga. Ich zadaniem jest czujność, aby nie dać się zwieść i zaniepokoić obecnymi wydarzeniami, które są w rękach Boga. Musimy spodziewać się prześladowań. Po drugie, musimy zwiastować ewangelię. Spójrz na to, co mówi Jezus w wersecie 10: „Lecz najpierw musi być zwiastowana ewangelia wszystkim narodom”. Jezus chce, aby Jego lud był Jego świadkami. Jego zamysłem jest to, aby ewangelia była zwiastowana wszystkim narodom. Smutne jest to, że niektórzy chrześcijanie niemal zarzucają to zadanie ewangelizacji, ponieważ widzą, że czasy są złe i sądzą, że koniec jest bliski. A właśnie w tych czasach ewangelizacja jest kwestią kluczową. Nie mamy gromadzić broni i żywności oraz kryć się razem gdzieś w górach aż do końca świata tak, jak to czynią niektórzy. Mamy żyć w tym świecie, wśród ludzi tego świata, i dzielić się z nimi nadzieją ewangelii. W gruncie rzeczy słowa Jezusa są zachętą dla nas, abyśmy tak czynili. Mówi, że koniec nie nadejdzie dopóki ewangelia nie będzie zwiastowana wszystkim narodom. Czy nie czytamy w Objawieniu Jana, co śpiewają święci w niebie? Czytamy o tym w Objawieniu Jana 5:9: „I zaśpiewali nową pieśń tej treści: Godzien jesteś wziąć księgę i zdjąć jej pieczęcie, ponieważ zostałeś zabity i odkupiłeś dla Boga krwią swoją ludzi z każdego plemienia i języka, i ludu, i narodu”. Jak to ma się stać, jeśli nie dzielimy się tą ewangelią? Dopóki ewangelia nie dotrze do wszystkich narodów na całym świecie, koniec nie nadejdzie. To oznacza, że diabeł nie zwycięży. Nie stanie się nic, co mogłoby uniemożliwić zwiastowanie ewangelii. Powinniśmy byc 5 zachęcani. Nie możemy ustawać w zwiastowaniu tej ewangelii. Nie zniechęcaj się tym, co dzieje się wokół ciebie. Misja trwa. Mamy spodziewać się prześladowań, zwiastować ewangelię i, po trzecie, nie mamy się bać. Posłuchaj, co mówi Jezus w wersecie 11: „A gdy was poprowadzą, żeby was wydać, nie troszczcie się naprzód o to, co macie mówić, ale mówcie to, co wam będzie dane w owej godzinie, albowiem nie wy jesteście tymi, którzy mówią, lecz Duch Święty”. Jezus mówi: Nie bójcie się prześladowań i więzienia, bo Duch Święty wam pomoże. Jezus nie mówi, że nie mamy dokładnie przemyśleć tego, w jaki sposób mamy o Nim świadczyć innym, ani że pastor nie musi starannie przygotowywać kazań. Niektórzy próbują twierdzić, że w każdą niedzielę podczas głoszenia mogą liczyć na pomoc Ducha Świętego, który podsunie im odpowiednie słowa, więc nie muszą czytać, studiować ani starannie przygotowywać swoich kazań. Słowa Jezusa nie odnoszą się do regularnych kazań pastora; są raczej obietnicą specjalnej pomocy w wyjątkowej sytuacji. Mamy spodziewać się prześladowań, zwiastować ewangelię, nie bać się i, po czwarte, wytrwać do końca. Posłuchaj, co mówi Jezus w wersetach 12-13: „I wyda na śmierć brat brata, a ojciec syna, i powstaną dzieci przeciwko rodzicom, i przyprawią ich o śmierć. I będziecie w nienawiści u wszystkich dla imienia mego; ale kto wytrwa do końca, będzie zbawiony”. Będą się działy straszne rzeczy, kiedy ojciec wyda swojego wierzącego syna, a syn swojego wierzącego ojca. To niezwykle bolesne, gdy członkowie naszej rodziny zwracają się przeciwko nam. Ale Jezus mówi: Wytrwajcie do końca; wszystkich, którzy przetrwają udrękę, ucisku, czeka nagroda. Nie wiemy, kiedy nadejdzie koniec, ale mamy o nim myśleć. Mamy myśleć o niebie. Nie mamy żyć tak, aby ulegać panice czy niepokojowi; mamy raczej żyć w przekonaniu, że wszystko dzieje się zgodnie z Bożym planem we właściwym czasie. Niezniszczalna świątynia Nic dziwnego, ze Ewangelia Marka została napisana dla wierzących w Rzymie, gdzie wskutek prześladowań młody kościół mógł zostać podzielony i zdziesiątkowany. Ewangelia Marka mówiła wyraźnie, że nie ma takiego cierpienia, którego nie przewidział Pan. Oni mają nadal ukazywać Chrystusa innym. I to samo mówi nam dzisiaj. W takich czasach mamy polegać na Nim. Musimy skupić się na tym, aby żyć dla Pana każdego dnia. Niezależnie od tego, czy koniec jest bliski, czy nie, świat wokół nas musi poznać Zbawiciela. Wokół nas widzimy bóle porodowe nadchodzącego końca, i ważne jest, aby zwiastować ewangelię innym. Żydowscy chrześcijanie byli świadkami zburzenia świątyni. Było to wydarzenie na taką skalę, że nic dziwnego, iż uznaliby to za koniec wszystkiego. Ale Jezus nauczał, że to wydarzenie będzie oznaczać zaledwie nadejście nowej ery. Jerozolima nie rozpoznała Chrystusa i nie ogłosiła Go narodom. Zamiast tego ci zwykli ludzie mieli zanieść ewangelię na cztery krańce ziemi. Pośród wojen, trzęsień ziemi i prześladowań, pośród ucisku, mieli być mieszkaniem Ducha Świętego; mieli być Jego świątynią; mieli ukazywać Bożą chwałę wśród ludzi (1 List Piotra 2:5-9). To miała być ich misja. Ta świątynia – duchowa świątynia – nigdy nie zostanie zburzona, ponieważ została wybrana na wypełnienie misji, aż nadejdzie koniec. Jezus przyjdzie „wkrótce”. Ale kiedy Biblia mówi o tym, że On przyjdzie „wkrótce”, mierzy czas na zegarze Bożym, nie ludzkim. To oznacza, że powrót Pana jest teraz kolejnym wielkim wydarzeniem w Bożym kalendarzu. Zaznaczył tę datę na czerwono, choć nikt inny nie widział ani tej strony, ani zaznaczonej przez Niego daty. Póki co Bóg cierpliwie pracuje dla zbawienia ludzkości. Jezus mówi, że my powinniśmy czynić to samo. © Peter Slomski i Zbór Ewangeliczny „Agape” w Poznaniu. Strona internetowa: www.agape-poznan.org 6