Z ojcem nad Wisłą, "Stolica"

Transkrypt

Z ojcem nad Wisłą, "Stolica"
Z ojcem nad Wisłą
Hanna Szwankowska
Kiedy nadchodzi ciepła pora roku, często przypominam sobie wakacje lat
dziecięcych i szkolnych. I na myśl przychodzi mi od razu mój ojciec i... Wisła
Ojciec – Franciszek Eychhorn – był inżynierem architektem, specjalistą
budownictwa szkolnego, radcą Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia
Publicznego. Dobrą formę fizyczną podtrzymywał, uprawiając sporty wodne: pływanie,
wioślarstwo, żeglarstwo. Zimą z pasją jeździł na ślizgawce utworzonej na rzecznych
zakolach. Wisła i jej warszawski brzeg dawały mu radość i wypoczynek, ale były też
miejscem pracy społecznej.
F.Eychhorn z wioślarzami z KW
Wisła (lata dwudzieste).
Z tyłu widoczna przystań Wisły.
Wioślarska 4
To zamiłowanie do „wodniackiego” stylu życia ojciec wyniósł zapewne z domu
rodzinnego. W Łowiczu rodzinna posesja (przy obecnej ulicy Sienkiewicza 19) poprzez
obszerne łąki sięgała Bzury, a w niej można było pływać i wraz z kolegami urządzać
www.warszawa-stolica.pl
wioślarskie wycieczki.
Gdy Rzeczpospolita uzyskała niepodległość, ojciec – mieszkający już
w Warszawie – związał się jako sportowiec i działacz z dwoma klubami wioślarskimi.
Do Klubu Wioślarzy „Wisła” zapisał się w 1919 r. Tu zdobywał kolejne szczeble
wioślarskiej kariery, aż został członkiem zarządu i sekretarzem. Klub mieścił się nad
samym brzegiem Wisły, po stronie zachodniej, w skromnym drewnianym budynku.
Drewniany hangar pomieścił sprzęt wioślarski, łodzie, wiosła, kajaki. Drogę prowadzącą
do przystani nazwano ulicą Wioślarską, a sama przystań otrzymała adres Wioślarska
numer 4.
Przed budynkiem klubu, wzdłuż chodnika ustawiono wygodne ławki. Lubiła tam
siadywać moja mama Natalia Pomian Borodzicz Eychhornowa, która po moim urodzeniu
zrezygnowała z dalszej kariery aktorki dramatycznej. Życiem nadwiślańskim żyła też
znacznie starsza ode mnie siostra Natalia Hiszpańska, chętnie pływająca naszą hamburką
po rzece. Pływała najczęściej w towarzystwie ojca, koleżanek z harcerstwa lub ze
studiów (architektura), a potem towarzyszył jej narzeczony (a wkrótce i mąż) Stanisław
Hiszpański, znany później grafik.
„Wodny wypoczynek”
Przyjemnie było patrzeć na Wisłę, ożywianą wieloma łódkami, kajakami, a nawet
żaglówkami, w których załogi trenowały przed wioślarskimi zawodami. Do dziś
dźwięczy mi w uszach głośne nawoływanie sterników Akademickiego Związku
Sportowego: „Hą wprost, Hą wprost!”. Ich przystań, też skromna, drewniana stała blisko
naszej (przy Wioślarskiej 8).
Obok działała także baza Warszawskiego Klubu Wioślarek (Wioślarska 2),
którego członkinie wyróżniały się granatowymi mundurami i dużymi kapeluszami
filcowymi. Nasi panowie z „Wisły” chyba rzadko chodzili w galowych mundurach
z białymi czapkami podobnymi do żeglarskich.
Niedaleko nas (bliżej mostu Poniatowskiego) wybudowano przystań dla uczniów,
a jej właścicielem było Szkolne Kuratorium Warszawskie. Dobrze ją zapamiętałam,
bo projektantem (a może i inicjatorem) był mój tata. Tu muszę dodać, że Franciszek
Eychhorn był architektem wielu szkolnych i akademickich gmachów, można powiedzieć
www.warszawa-stolica.pl
specjalistą w tym fachu. Wybudował np. uniwersyteckie Audytorium Maximum, II
Gimnazjum Żeńskie przy ulicy Rozbrat 22, zespół szkół w Lidzie, Kowlu, Brześciu,
w Tomaszowie Mazowieckim.
Ta szkolna przystań (przy Wioślarskiej 10), a także wodne siedziby „Wisły”
i AZS kontrastowały z siedzibą Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego,
wybudowaną w 1929 r. Dla mnie to był ogromny gmach, murowany i nowoczesny,
ale niesprawiający przyjemnego wrażenia. Był jakiś szary i obcy.
Ja wyrastałam w skromnej, ale pełnej gwaru przystani „Wisły”, gdzie zawsze
działo się coś ciekawego. Zarząd klubu (a mój ojciec był członkiem zarządu w latach
1928-1930) dbał o urozmaicenie „wodnego wypoczynku” swych członków i ich gości.
W 1928 r. zorganizowano pod komendą mojego taty wioślarski spływ do Poznania celem
zaznajomienia się z ciekawą wystawą obrazującą dorobek dziesięciolecia Polski
niepodległej. W siedzibie „Wisły” odbył się jeden z pierwszych koncertów
młodziutkiego Jana Kiepury. Ileż to było radości z możności posłuchania tego „chłopaka
z Sosnowca”
Podsumowanie sezonu sportowego
Rodziny Urzędniczej, 1 X 1938 r.
W chłodniejsze dni bywalcy z przyjemnością korzystali z salki w budynku, by
przy skromnej herbatce pogawędzić o ważnych problemach krajowych. Nieraz z dużą
ciekawością przysłuchiwałam się takim dysputom. Najbardziej lubiłam, gdy głos zabierał
www.warszawa-stolica.pl
jeden z kolegów ojca (przyjaciel z dzieciństwa w Łowiczu) Stanisław Arczyński.
Denerwował mnie za to zbyt mocny głos Adama Chądzyńskiego, znanego posła
i ministra z Narodowej Partii Robotniczej, a przy okazji wiceprezesa „Wisły” z 1929 r.
Dla odmiany spokojne słowa Jana Stanisława Jankowskiego – w latach okupacji
Delegata Rządu na Kraj – budziły mój dziecięcy szacunek.
Przystań – drugi dom
W 1933 r. ojciec zaczął realizować budowę reprezentacyjnego obiektu (choć
drewnianego) dla nowo powstałego klubu „Rodzina Urzędnicza”. Tata szybko stał się
członkiem zarządu i wiceprezesem tego klubu. I tu ciekawostka – prezeską była Paulina
Starzyńska, żona sławnego prezydenta Warszawy
Otwarcie przystani RU
z udziałem
Prezydenta w 1934.
Siedziba klubu składała się z przystani, pomieszczenia świetlicowego, hangarów
na łódki i sali gimnastycznej. Ówczesny adres: Saska Kępa 44 może trochę mylić, więc
uściślę, że obiekt wybudowano na praskim brzegu, niedaleko portu praskiego, niemal
dokładnie naprzeciwko dzisiejszej Biblioteki UW. Oficjalne otwarcie odbyło się w
czerwcu 1934 r. z wielką pompą. Przyjechał prezydent RP Ignacy Mościcki.
Po przywitaniu się z władzami klubu przeszedł przed szpalerem harcerek z Kręgu
Starszoharcerskiego Wilcze Gniazdo (prowadzonego przez moją siostrę) i zasiadł
w wygodnym fotelu przed zgromadzonymi gośćmi.
www.warszawa-stolica.pl
Rzecz jasna nasze kontakty z Wisłą ustały, bo teraz drugim domem była „Rodzina
Urzędnicza”. Jeszcze przed wybuchem wojny klub ten doczekał się swej stanicy w Porcie
Czerniakowskim. Był to niewielki domek zaadaptowany na punkt wypoczynkowy po
rejsie dla naszych członków. Niestety, wszystkie te obiekty strawił pożar w czasie obrony
Warszawy w 1939 r. Po tych wioślarskich przystaniach zostały tylko wspomnienia
i fotografie.
Rozdanie nagród po zawodach wioslarskich Rodziny Urzedniczej.
Pierwszy z prawej F.Eychhorn. 1935 r.
www.warszawa-stolica.pl

Podobne dokumenty