RGładkowski O rewolucji słów kilka

Transkrypt

RGładkowski O rewolucji słów kilka
O REFORMACJI I REWOLUCJI SŁÓW KILKA
Romuald Gładkowski
/Toronto A.D. 1988/
W ogólnym zalewie pogaństwa, jako konsekwencji i grzechu pierworodnego, część rodzaju
ludzkiego została wybrana przez Boga, dla zachowania religii prawdziwej, do czasu, aż
przyjdzie na świat zapowiedziany Odkupiciel. Wiara w Boga prawdziwego była umacniana
proroctwami, o których jest mowa w Starym Testamencie. Było więc zapowiedziane, że ci,
którzy będą spełniać wolę Bożą, zostaną nagrodzeni: "będę ci błogosławił i dam ci potomstwo
tak liczne jak gwiazdy na niebie i ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi
zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia
(takiego, jakie jest udziałem) twego potomstwa, dlatego, że usłuchałeś mego rozkazu"
(Rozdział 22; 17, 18). Niestety, cieszący się Bożym błogosławieństwem lud wybrany nadał
przepowiedniom proroczym interpretację materiaistyczną. Mojżeszowe nakazy, dotyczące
Chetytów, Amorytów, Kananejczyków, Girgaszytów, Peryzzytów, Chiwitów oraz Jebusytów:
"Wytępisz wszys¬tkie narody, które ci daje Pan, Bóg twój" (Pwt. 7; 16), a także: "Pan, Bóg
twój, wydaje tobie, przerazi je ogromnym zamieszaniem, aż wyginą do szczętu (Pwt. 7; 23),
"wybrańcy" przenieśli na cały rodzaj ludzki (gojów). Postanowili zawładnąć całym światem.
Kierując się żądzą posiadania, puścili w niepamięć nakaz Mojżesza: "Posągi ich bogów
spalisz, nie będziesz pożądał srebra ani złota, jakie jest na nich, i nie weźmiesz go dla siebie,
aby cię to nie uwikłało, gdyż Pan, Bóg twój, się tym brzydzi. Nic obrzydłego nie
wprowadzisz do domu twego, gdyż byłbyś przedmiotem klątwy jak ono" (Pwt. 7; 25, 26).
Ich pasją stało się bałwochwalstwo, którego ukoronowaniem jest religia humanizmu, oraz
kompulsywna żądza bogacenia się, która wiedzie do hedonistycznego stylu życia:
"Przeklinają kłamią mordują i kradną cudzołożą popełniają gwałty, a zbrodnia idzie za
zbrodnią" (Oz. 4; 2). Musieli więc ściągnąć na siebie Bożą klątwę: "Również i ja będę
postępował z nimi z zapalczywością: oko moje nie okaże litości i nie będę oszczędzał" (Ez. 8,
18). Lud wybrany, odstępując od woli Pana Boga, nie mógł oprzeć się pokusie "poprawiania"
wiary w Boga prawdziwego. Co więcej, dopuścił się wielkiego świętokradztwa, gdyż sobie
przypisał rolę powierzoną Chrystusowi Panu: "Królestwo Jego będzie wiecznym królestwem;
będą Mu służyły wszystkie moce i będą Mu uległe" (Dn. 7; 27). Owa perwersja religijna
przeobraziła się w imperializm żydowski, którego ostoją jest synagoga wyjątkowa: "(znam)
obelgę wyrządzoną przez tych, co sami siebie zowią żydami, a nie są nimi, lecz synagogą
szatana" (Apok. 2; 9). Każdy, kto stawiał jej opór, gdy tylko nadarzyła się okazja, był przez
nią niszczony w sposób wyszukany i widowiskowy. W pełni to potwierdza przebieg Drogi
Krzyżowej Chrystusa Pana, rytuały męczeństwa pierwszych chrześcijan, a także liturgia
"Mszy czerwonej", odprawianej podczas rewolucji we Francji, w latach 1789-1799; nie
wspominając już o wyczynach bolszewizmu i hitleryzmu w wieku XX. Zamiast przestrzegać
Boże przykazania, poprawiacze Bożego prawa mordowali proroków, ukrzyżowali Chrystusa
Pana i wymordowali Jego apostołów. W końcu, wyparli się Boga Ojca, wprowadzając
komunizm ateistyczny oraz bał¬wochwalczy humanizm. Pan Bóg jest zawsze konsekwentny
w postępowaniu.
Będąc bezwzględnym wobec szatana, również musiał być bezwzględnym wobec synagogi,
którą wznieśli bałwochwalcy. Nawet w historii najnowszej mamy próbkę Bożego gniewu;
chociażby w czasie drugiej wojny światowej. Jednak, synagoga przyjęła ją jako okazję do
zrobienia "wielkich pieniędzy". Im zawsze brakuje pieniędzy. Nawet całopalenie nie było w
stanie zmienić żydów na lepsze. Widocznie, dopraszają się o potop. Kościół św. nigdy by się
nie podjął walki z synagogą, gdyby to było sprzeczne z wolą Pana Boga. Skoro Pan Bóg jest
wrogiem zła wszelkiego, więc nie wolno jest wspierać żyda, który jest jego siedliskiem. W
historii rodzaju ludzkiego nie znalazł się zapewne nikt, kto byłby w stanie użyć mocniejszych
słów, pod adresem żydostwa przewrotnego, aniżeli Jezus Chrystus: "Wy macie diabła za ojca
i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie
wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i
ojcem kłamstwa" (św. Jan 8; 44). Ten fakt historyczny jest najlepszym potwierdzeniem
smutnej rzeczywistości związanej z ludem wybranym. Najulubieńszym jego argumentem, we
wszystkich dyskusjach, stał się kamień: "Porwali więc kamienie, aby je rzucić na Niego" (św.
Jan 8; 59); czy też zakończenie ich dyskusji ze św. Szczepanem: "Wyrzucili go poza miasto i
kamienowali..." (Dz. Ap. 7; 58). Na wszelką krytykę,, skierowaną pod ich adresem, reagują
sztucznym "giewałtem", organizowanym naprędce, jako spontanicznym protestem miłujących
bliźniego przeciwko odradzaniu się "plagi żydożerstwa".
Wszystko, co demaskuje ich zbrodnie, ich knowania przeciwko Panu Bogu i przeciw
rodzajowi ludzkiemu, zaliczają do kategorii antysemityzmu. W rasistowskim koszyku
umieścili więc Chrystusa Pana, Jego apostołów, Ewangelię Św., Kościół katolicki, jego
sobory i bulle, a także świętych Pańskich. Za to, ze swej strony, zaprezentowali światu "dobry
przykład" miłości bliźniego w postaci bluźnierczego Talmudu. Ich pasją stała się rewolucja.
Żydowska nienawiść do wszystkiego, co jest chrześcijańskie, nie ma nic wspólnego z treścią
tablic kamiennych Mojżesza, które dał mu Pan Bóg na górze Synaj. Tym samym, odstępując
od wypełniania Bożych przykazań, utracili przywilej bycia ludem wybranym, gdyż owe
wyróżnienie miało cel i charakter wyłącznie religijny, duchowy, a nie materialistyczny.
Zatem, chcąc nadal sprawiać wrażenie umiłowanych w Panu, świętych i nietykalnych, którzy
są powołani do władania światem, żydzi z uporem iście szatańskim silą się, aby w oczach
świata zdyskredytować Kościół Chrystusowy, który przejął po nich misję obrońcy wiary w
Boga prawdziwego. Czynią to na wszelkie dostępne im sposoby: czy to poprzez kuszenie
doktrynami fałszywymi, czy też poprzez penetrację Hierarchii Kościoła św. i osłabiania
szeregów jego obrońców. Nawet doszło już do tego, że winę za Akt Bogobójstwa próbują
zrzucić na barki nie istniejących już Rzymian.
Rozmiar ich bezczelności uwypukla fakt, iż w Nowym Testamencie nigdzie nie jest
powiedziane, że to Rzymianie chcieli zabić Chrystusa Pana. Ciągle jest tam mowa o żydach:
"Arcykapłani i faryzeusze, słuchając Jego przy-powieści', poznali, że o nich mówi. Toteż
starali się Go pochwycić, lecz bali się tłumów, ponieważ miały Go za proroka" (Św. Mat. 21;
45; 46): dalej: "A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli naradę przeciwko
Niemu, w jaki sposób Go zgładzić (św. Marek 3; 6); czy też: "Arcykapłani i uczeni w Piśmie
szukali sposobu, jakby Jezusa podstępnie ująć i zabić" (św. Marek 14; 1). Podobne
świadectwo przedłożyli pozostali ewangeliści. Natomiast istotę całej sprawy najprzejrzyściej
przedstawił św. Jan: "Wobec tego arcykapłani i faryzeusze zwołali Wysoką Radę i rzekli:
'Cóż my robimy wobec tego, że ten człowiek czyni wiele znaków? Jeżeli Go tak
pozostawimy, to wszyscy uwierzą w Niego, i przyjdą Rzymianie, i zniszczą nasze miejsce
święte i nasz naród'" (św. Jan U; 47, 48). Co więcej, Judasz sprzedał Jezusa Chrystusa nie
Rzymianom, ale Sanhedrynowi: "Wtedy Judasz Iskariota, jeden z Dwunastu, poszedł do
arcykapłanów, aby im Go wydać. Gdy to usłyszeli, ucieszyli się i przyrzekli dać mu
pieniądze" (św. Marek 14; 10, 11).
Potwierdzenie autora zbrodni znajdujemy również w Dziejach Apostolskich: "Mężowie
izraelscy, słuchajcie tego, co mówię: Jezusa Nazareńczyka, Męża. którego posłannictwo Bóg
potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał
wśród was, o czym sami wiecie, tego Męża, który z woli, postanowienia i przewidzenia
Bożego został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście" (2; 22, 23);
oraz "Bóg naszych ojców, Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, wsławił Sługę swego, Jezusa, wy
jednak wydaliście Go przed Piłatem, gdy postanowił Go uwolnić" (3; 13); czy też: "Któregoż
z proroków nie prześladowali wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali
przyjście Sprawiedliwego. A wyście zdradzili Go teraz i zamordowali" ( 7; 52). Podobnie
mówi św. Paweł w "Pierwszym liście do Tesaloniczan: "Żydzi zabili Pana Jezusa i proroków,
i nas także prześladowali. A nie podobają się oni Bogu i sprzeciwiają się wszystkim ludziom"
(2; 15). W obliczu powyższego, jest wielce zdumiewającym, że nawet w dobie obecnej
pojawiają się "postępowi" kapłani katoliccy, którzy w synagodze usiłują widzieć przyjaciółkę
i kontynuatorkę tradycji bogobojnego ludu wybranego. Milsze jest im żydostwo
międzynarodowe, aniżeli Ewangelia Św.; mimo iż św. Paweł nakazywał: "Dlatego też karć
ich surowo, aby wytrwali w zdrowej wierze, nie zważając na żydowskie baśnie czy nakazy
ludzi odwracających się od prawdy" (Tt. 1; 13, 14). Doprawdy trzeba być szalonym, aby
dopatrywać się przyjaciół wśród tych, których Bóg przeklął!
Wszelkie twierdzenie, iż żydów należy otaczać wyjątkową troską, że jest grzechem ich
krytykować i im się sprzeciwiać, gdyż dali nam Jezusa Chrystusa, jest bluźnierstwem wielkiej
wagi, które rodzi herezję na skalę transcedentalną! Jest to próba przekręcenia nauki Chrystusa
Pana, który o owych samozwańczych Bożych pomazańcach wyrażał się następująco: "Plemię
żmijowe! Jakże wy może¬cie mówić dobrze, skoro źli jesteście?" (św. Mat. 12; 34). Co
więcej, Jezus Chrystus wyraźnie odciął się od żydostwa, uznając jedynie związek duchowy z
potomkami Abrahama: "I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: 'Oto moja matka i
moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i
matką'" (św. Mat. 12; 49, 50). Opinia Chrystusa Pana, o uczonych w Piśmie i faryzeuszach, w
sposób jednoznaczny jest przedstawiona w Ewangelii św. Marka: 23; 13-17 ("Biada
obłudnikom!"). Istotnie, nie może być unii pomiędzy światem szatana i światem Bożym.
Zatem, wszelkie wypowiedzi, że Abraham, Izaak, Jakub, Mojżesz, Matka Przenajświętsza i
Apostołowie są dziećmi judaizmu i Talmudu, są bluźnierstwem, są próbą wypaczenia woli
Boga Ojca. Prowadzą też do absurdalnych wniosków, do jakich powiedzmy doszedł
hitleryzm, atakując Kościół rzymski, a obecnie robi to samo panteistyczny ruch odynistów.
To nie judaizm jest spadkobiercą misji ludu wybranego, lecz Kościół katolicki jest
przewodnictwem Stolicy Piotrowej. Z tego właśnie względu, synagoga wypowiedziała wojnę
Kościołowi Chrystusowemu, nie przebierając w metodach walki.
Zróbmy więc krótki przegląd wydarzeń związanych z "reformowaniem" Kościoła Św., aby
móc lepiej zrozumieć genezę rewolucji w historii najnowszej. Pierwszą doktryną fałszywą
która zagroziła nieskazitelności Kościoła rzymskiego, była gnoza, jako zlepek poglądów
licznych sekt, które szczyciły się tym, iż korzystały z "mądrości starożytnej". Jednak, jej
dualizm ezoteryczny został zaczerpnięty z żydowskiej kabały. Zatem, już w czasach
Apostołów gnostycy poczęli głosić, że tekst Pisma św. posiada znaczenie dwojakie: jedna
jego inter¬pretacja jest przeznaczona dla gawiedzi (gojów), a druga, dla osób wybranych,
które zaznały iluminacji umysłu w wyniku specjalnych wtajemniczeń i wgryzły się w ukryte
znaczenie Biblii. Historycy podają że założycielem ruchu gnostycznego był Szymon
Czarnoksiężnik; żyd, który przyjął chrześcijaństwo, aby móc kupić dar udzielania Ducha
Świętego (Dz. Ap. 8; 9-24). Zatem, już od pierwszych dni istnienia Kościoła św. synagoga
usiłowała wbić się w niego klinem i zarazić go symonią. Przecież, nawet pierwszy
chrześcijanin, z najbliższego otoczenia Chrystusa Pana, apostoł Judasz Iskariota odważył się
sprzedać swojego Mistrza za głupie trzydzieści kawałków srebra! Tym samym, Jezus
Chrystus, wybierając Judasza na apostoła, pokazał Kościołowi, który założył, z jakiej strony
zagraża dla niego największe niebezpieczeństwo. Była to swego rodzaju poglądowa lekcja
życiowa dla Jego namiestników. Jezus Chrystus, jako Syn Boży, wiedział doskonale, że
Kościół św. zawsze będzie miał do czynienia z Judaszami w purpurze, mającymi ciągoty do
uprawiania symonii.
Do czasów wypędzenia żydów z Aleksandrii, w 414 r., miasto to było głównym ich
skupiskiem i centrum gnozy. Gnostycy usiłowali powiązać chrześcijaństwo z okultyzmem.
Od niej więc wywodzą się najrozmaitsze sekty okultystyczne, pseudochrześcijańskie, jak
karpokratianie, kainiści - adorujący Kaina, pederastów z Sodomy i Gomory: Dathama i
Abirama, a także Judasza Iskariotę -manichejczycy, albigensi, walentynianie - którzy
lansowali wśród chrześcijan "świętą prostytucję" - nestorianie, różokrzyżowcy, bogumili,
lucyferianje i ogólnie masoneria zaszyta w stowarzyszeniach teozoficznych. Gnostycy
usiłowali wprowadzić do chrześcijaństwa zwyczaj interpretowania Pisma św. na własną rękę,
z pominięciem autorytetów Ojców Kościoła; co później zostało przyjęte przez protestantyzm.
Tym samym, gnostycy usiłowali odciągnąć chrześcijan od religii prawdziwej, wspartej
dogmatami i przepiękną liturgią. Istotnie, ruch protestancki potwierdził nagą prawdę, że
dowolność w interpretowaniu Pisma św. rodzi niezliczoną ilość sekt; co właśnie było celem
Szymona
Czarnoksiężnika i jego następców. Mówiąc o próbach zniekształcenia religii prawdziwej,
objawionej nam przez Pana Boga, trudno jest nie wspomnieć o arianach. W roku 313, tj. w
tymże roku, w którym chrześcijanie uzyskali wolność religijną w całym imperium rzymskim,
wówczas jeszcze Augusta Konstantyna (277-337), żyd-przechrzta Ariusz, prezbiter w
Aleksandrii, zaatakował boskość Jezusa Chrystusa, co dało mu okazję, aby dobrze namieszać
we wnętrzu Kościoła św. Żydzi znienawidzili dogmat o Trójcy Świętej, a tym samym Jezusa
Chrystusa jako drugą Osobę. Stąd, znalazłszy się w szeregach chrześcijan, lansowali teorię o
Bogu jednoosobowym, tym samym zaprzeczając boskiemu pochodzeniu Chrystusa Pana.
Jednak, elokwentny Ariusz, aby przyciągnąć do siebie chrześcijan, nigdy nie krytykował
Chrystusa. Przedstawiał Go jako wielkiego reformatora. Tym samym, usiłował pozbawić
Kościół św. jego fundamentów. Ariusz, wbrew nauczaniu Chrystusa Pana i Jego apostołów
usiłował urządzić w Kościele rzymskim gospodę dla synagogi, czyli począł uprawiać
prożydowską politykę. To był frontalny atak na wszystkie dogmaty Kościoła św. Była to
próba wywołania rewolucji w szeregach chrześcijan, która zniszczyłaby Kościół
Chrystusowy. Nic więc dziwnego, że synod zwołany w Aleksandrii, w roku 321, Ariusza
ekskomunikował. W tymże roku, gminy chrześcijańskie, cieszące się poparciem Konstantyna,
uzyskały osobowość prawną.
W zaistniałej sytuacji, Ariusz udał się do Palestyny, aby tam, wśród współplemieńców,
szukać swoich zwolenników. Jest oczywistym, że ich tam znalazł. Życie na co dzień bowiem
wykazało, że przechrzty żydowskie zawsze skupiają większą uwagę na obronie interesów
współplemieńców, aniżeli prawdy wypływającej z Ewangelii św. Zatem, uzyskawszy
poparcie u palestyńskich biskupów, Ariusz udał się do Egiptu, aby tam rozpowszechniać
swoją herezję. Widmo rozbicia Kościoła rzymskiego przy-brało wówczas wyraźne rysy. W tej
sytuacji, Ojciec Kościoła, św. Atanazy (293-373), wówczas prezbiter w Aleksandrii,
współorganizuje pierwszy Sobór Powszechny, który odbył się w Nicei. Był to rok 325. Na
tym soborze cesarz Konstantyn przemówił po łacinie, w języku Kościoła rzymskiego, i
przyjął wyznanie nicejskie, stanowiące fundament katolicyzmu. Ariusz zostaje pozbawiony
godności biskupiej, a za przechowywanie jego pism groziła kara śmierci. Wszystko odbywało
się pod przewodnictwem cesarza. Jednak, Ariusz nie skapitulował. Drogą głębokich intryg
zdołał pozyskać względy cesarza Konstantyna. Ariusz doskonale orientował się, że
Konstantyn miał ciągoty w kierunku cezaropapizmu, zdecydowanie potępionego przez.
Kościół rzymski, a zawsze popieranego przez heretyków. Potrafił więc przekonać cesarza, że
św. Atanazy zagraża tak cesarstwu, jak i dobru Kościoła. Czyli, że złodziej oskarżył
okradanego o kradzież.
Tym samym, biskup aleksandryjski, św. Atanazy, zdecydowany wróg ariańskiego
monoteizmu i doktryn żydowskich, który uważał, że żydzi nie są już sługami Bożymi, lecz
panami Sodomy i Gomory, popadł w niełaskę u cesarza. Zatem, ariańscy biskupi powracają z
wygnania, a sam cesarz zwołuje kontrsobór w Tyrze. Był to rok 335. Na tym soborze
(zbójeckim), św. Atanazy został oskarżony o uprawianie nierządu. Pomimo doskonałej
obrony przed tak bezczelnym oszczerstwem, zostaje potępiony, uznany za wroga Kościoła i
Państwa, a w roku 336 cesarz skazuje go na wygnanie do Trewiru. Tuż po zgonie
Konstantyna, w roku 337, św. Atanazy zostaje odwołany z wygnania.
Niemniej jednak, całe żydostwo wystąpiło przeciwko autorowi uchwał soboru nicejskiego. W
roku 340, synod biskupi odebrał św. Atanazemu godność biskupią. W tej sytuacji, obrońca
Kościoła św. musiał schronić się u Papieża św. Juliusza (337-352). Wrócił do Aleksandrii w
roku 343, lecz nie na długo. Gdy do władzy doszedł Konstancjusz, który był arianinem, ożyła
antypapieska działalność arian. Św. Atanazego potępiono na soborach w; Mediolanie (355) i
w Arelate (363), a na dokładkę pomówiono go o zdradę stanu. Musi więc znowu uchodzić z
Aleksandrii. Tym razem udał się do pustelni egipskich. Powraca do Aleksandrii w roku 361,
po. śmierci Konstancjusza, i zastaje tam... odrodzony kult bożków pogańskich. Oto do czego
doprowadził arianizm. Papież św. Liberiusz (352-366), który odmówił poparcia dla arian i
cesarza, był na wygnaniu, a dla chrześcijan nastały ciężkie lata próby. Od roku 361 imperium
rzymskim poczęli rządzić wojskowi. "Legiony" ogłosiły cesarzem Juliana Apostatę (361363).
Julian za młodu zetknął się z udającymi chrześcijan wyznawcami słońca. Jego ciągoty do
neoplatynizmu zrodziły w nim słabość do żydów. Tym samym, postanowił zniszczyć
chrześcijaństwo, a żydzi mieli uzyskać utracone przywileje. Nawet postanowili odbudować
świątynię Salomona. Dla żydów nastał złoty okres. Byli gotowi widzieć w Julianie swojego
mesjasza. Jednak, Julian również miał pociąg do cezaropapizmu. 2 tym, że pragnął mu nadać
charakter pogański. Pod jego pieczą, poganie usiłowali kopiować instytucje charytatywne
chrześcijan, usiłowali organizować "Annie Zbawienia", która miała zastąpić zakony.
Prześladowanie chrześcijan, a w szczególności Galilejczyków, którzy najbardziej zagrażali
odradzającemu się pogaństwu hellenistycznemu, osiągnęło swój szczyt. Św. Atanazy znowu
musiał udać się na banicję. Jednak, dzieło likwidacji Kościoła katolickiego zostało przerwane
nagłą śmiercią Juliana. W roku 363, padł ugodzony strzałą w decydującej bitwie z Persami.
Tym samym, musiał uznać wyższość Galilejczyka Jezusa Chrystusa.
Następca Juliana, Jowian (363-364) był katolikiem. Przywrócił chrześci-jaństwu wszystkie
prawa, jakimi ono cieszyło się za Konstantyna Wielkiego. Z wygnania powraca św. Atanazy.
Po nagłej śmierci Jowiana, władzę objął Walen-tynian i jego brat, arianin, Walens. Katolicy
poczęli być prześladowani ponownie. W roku 366, św. Atanazy udaje się na swoje piąte (!)
wygnanie. Znowu synagoga święciła triumf; lecz nie na długo, bowiem sympatie
Walentyniana poczęły iść w kierunku katolicyzmu. Św. Ambroży, największy obrońca
katolicyzmu, otrzymał w tym czasie biskupstwo w Mediolanie, a Walens zmiękł i pozwolił
św. Atanazemu powrócić do Aleksandrii, gdzie rządził diecezją aż do śmierci, tj. do roku 373.
Już na przykładzie tak pobieżnego przedstawionego żywota św. Atanazego widać dobrze, iż
nawet w czasach cesarzy przychylnych chrześcijaństwu synagoga robiła wszystko, co było w
jej mocy, aby nie dopuścić do rozwoju Kościoła rzymskiego, do rozpowszechnienia jego
religii. Jednak, pomimo iż Ariusz zmarł u szczytu sławy, nauczanie św. Atanazego, oparte na
dogmatach Kościoła Św., zatriumfowało. Gdy na arenę polityczną wszedł św. Ambroży,
widać było wyraźnie, że pan Bóg panuje nad szatanem i to w sposób bezwzględny. To pod
wpływem św. Ambrożego hiszpański generał Teodozjusz (379-395), który został obrany
cesarzem, uspokoił arian i pogan. Przede wszystkim ukrócił legionistów. Jedynie pogańskim
igrzyskom nie mógł dać rady. Tak jak za czasów Konstantyna Wielkiego, motłoch nie chciał
słyszeć o zniesieniu barbarzyńskich walk gladiatorów. Cóż, handlujący niewolnikiem żyd
miał z tego dobry dochód; a synagoga zawsze była mistrzem w podburzaniu tłumów.
Przecież, pod jej wpływem, tłum był w stanie uwolnić złoczyńcę Barabasza, zamiast swojego
Nauczyciela i Dobroczyńcę. Dopiero pod koniec IV wieku, w wyniku ostrej kampanii
antygladiatorskiej, prowadzonej przez chrześcijańskiego poetę Prudencjusza, gladiatorstwo
ustało. Mając oponenta w synagodze szatana, trzeba było dużej rozwagi w postępowaniu
Ojców Kościoła Św., długich lat modlitw i pracy misyjnej, aby można było całkowicie
rozprawić się z bezbożnym systemem niewolniczym i jego pozostałościami.
Zatem, pod wpływem św. Ambrożego, Teodozjusz zwołuje synod, na którym potępiono
arian. Arianie musieli oddać katolikom wszystkie kościoły. Teodozjusz zakazał heretykom
przebywać w stolicy i nikogo z nich nie dopuszczał do posad państwowych, ani też do
wojska. Jednak, wbrew intencjom cesarza i obowiązującemu prawu, żydostwo znalazło
sposób, aby dotrzeć do stanowisk w senacie, wojsku i administracji państwowej. Stało się to
możliwe dzięki masowemu przyjmowaniu przez żydów chrztu, udawaniu chrześcijan, a za
plecami księży praktykowaniu kultu judaistycznego. Prozelickie żydostwo rozbestwiło się do
tego stopnia, że św. Ambroży oraz św. Jan Chryzostom musieli podjąć się energicznej walki
w obronie chrześcijaństwa przed jego całkowitym zjudaizowaniem.
Św. Ambroży twierdził otwarcie, że synagoga jest domem bezbożnym, miejscem, w którym
gromadzą się nikczemnicy i że sam Pan Bóg ją przeklął. Z kolei, św. Jan Chryzostom widział
w synagodze plemię kryminalistów: lubieżników, rabusi, skąpców i złodziei przewrotnych. W
dużej mierze, dzięki św. Ambrożemu morderca i uzurpator, żyd Maximus, nie zdołał przejąć
władzy, a żydostwo chwilowo straciła nadzieję na możliwość opanowania cesarstwa; bowiem
znowu ożył zwyczaj uciekania się do symonii za panowania synów Teodozjusza: Honoriusza
i Arkadiusza. Dopiero cesarz Teodozjusz II (408-450) doprowadził żydów do porządku.
Załamał się wówczas patriarchat w Jerozolimie.
Jednak, synagoga szatana nie dała za wygraną. Kościół rzymski musiał stanąć do konfrontacji
z nową herezją, którą był nestorianizm. Rozgorzała nąjzacieklejsza walka o dwie natury w
Chrystusie. W Antiochii wykluła się herezja, powiązana częściowo z arianizmem, głosząca iż
Pan Bóg zstąpił na ziemię aby zamieszkać w człowieku Jezusie; zatem, Najświętsza Maryja
Panna miała być matką Chrystusa, a nie Matką Bożą. Prezbiter antiocheński, Nestoriusz
poszedł jeszcze dalej w swoich wywodach: Chrystusa przedstawiał jako człowieka, który stał
się Bogiem. Głosił, że w Zbawicielu należy oddzielać Osobę boską od ludzkiej. Czyli,
trzymając się starej zasady: "Dziel i rządź!", a katolicką doktrynę, że należy uznawać
łączność dwóch natur w Chrystusie Panu, rozbito na dwie: obóz aleksandryjski głosił, że na
Krzyżu zawisł tylko Bóg, co wiodło do monofizytyzmu, a nestoriański, iż tylko człowiek, co
również mocno pachniało judaizmem. Ponadto, zaczęła się szerzyć herezja
starotestamentowego obrazoburstwa, którą później przyjęli protestanci.
Walki z nestorianizmem podjął się św. Cyryl (376-444), patriarcha aleksandryjski. To dzięki
św. Cyrylemu zwołano, w czerwcu 431 r., trzeci Sobór Ekumeniczny w Efezie, na którym
pozbawiono Nestoriusza godności biskupiej, a osobna konferencja w Chalcedonie skazała go
na wygnanie. Wbrew oszczerstwom historyków żydowskich, św. Cyryl był duchownym
pełnym cnót i potępiał wszelkie samosądy. Wyłącznie dzięki twardej ręce i zaciętości w
działaniu, stał się Ojcem Kościoła św. W tym czasie, Aleksandra była głównym centrum
żydowskiej gnozy. Nic więc dziwnego, że św. Cyryl postanowił zlikwidować owe ognisko
herezji wszelkiej. Żydzi musieli opuścić Aleksandrię.
Najazd barbarzyńców germańskich na imperium rzymskie przyczynił się do ponownego
ożywienia arianizmu. Rozpoczął się wielowiekowy sojusz żydowsko-niemiecki, który znalazł
swoje ukoronowanie w prusactwie. Inwazję zarianizowanych Teutonów synagoga powitała
głośnym: "Hosanna!". Wandalowie, Wizygoci i Ostrogoci byli witani przez żydów jako
wybawcy; bowiem Kościół katolicki zawsze kwitł, kiedy bestia żydowska była na uwięzi.
Tym samym, nawrócenie na katolicyzm książąt teutońskich zadało arianizmowi śmiertelny
cios, a pozycja Kościoła katolickiego stała się mocniejsza. Ponownie żyd nie mógł posiadać
dziewczyny katolickiej jako niewolnicy, czy konkubiny, a wieloetyczne rozpasanie zostało
ukrócone. Synagoga szatana musiała zejść do podziemi, aby stamtąd prowadzić akcję
zaczepną przeciwko Państwu i Kościołowi.
Znowu żydzi poczęli masowo przyjmować chrzest, a w ukryciu prak-tykować judaizm. Z tego
rodzaju "chrześcijan" nie mogło zrodzić się nic dobrego. Przeciwnie, jak poprzednio,
mieszając się z chrześcijanami szerzyli wśród nich wszelką herezję. Odciągali od Boga
prawdziwego. Synagoga przez stulecia stosowała taktykę penetrowania wszystkich
walczących ze sobą stron, aby być obecną wszędzie, aby móc skutecznie paraliżować
działanie tych, którzy byli prawdziwymi obrońcami interesów własnego narodu i jego religii.
Nic więc dziwnego, że Jezus Chrystus nie wierzył w szczerość żydowskich nawróceń: "Jezus
natomiast nie zwierzał się im, bo wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o
człowieku. Sam bowiem wiedział, co w człowieku się kryje" (św. Jan 2; 24-25). Wielkim
zaufaniem darzył głównie Samarytan i Galilejczyków, którzy na ogół przestrzegali Prawo
Mojżesza. Zresztą, Chrystus sam był Galilejczykiem. Podobnego zdania o żydach był św.
Piotr, pierwszy Papież: "znaleźli się jednak fałszywi prorocy wśród ludu tak samo, jak wśród
was będą falszywi nauczyciele, którzy wprowadzą wśród was zgubne herezje" (2 św. Piotr 2;
1). To samo twierdził św. Paweł: "Jak służyłem Panu z całą pokorą wśród łez i doświadczeń,
które mnie spotkały z powodu zasadzek żydowskich" (Dz. Ap. 20; 19); czy też: "Dziękuję
Bogu, że wśród Kryspusa i Gajusa nikogo ż was nie ochrzciłem" (1 Kor. 1; 14) oraz: "jest
bowiem wielu krnąbrnych, gadatliwych i zwodzicieli, zwłaszcza wśród obrzezanych: trzeba
im zamknąć usta, gdyż całe domy skłócają nauczając, czego nie należy, dla nędznego zysku"
(Tl. 1; 10-11). Ową kwestię dwulicowości św. Piotr ujął bardzo trafnie: "Pies powrócił do
tego, co sam zwymiotował, a świnia umyta - do kałuży błota" (2 św. Piotr 2; 22).
Jednym słowem, obmywali się Chrztem św. i powracali do judaizmu i kabały. W takiej
sytuacji, Kościół katolicki musiał potępić masowe "nawrócenia" żydów i uznać je za
nieszczere i nieważne. Wielokrotnie potępiał je Papież św. Grzegorz Wielki (590-604).
Istotnie, prozelityzm żydowski stał się kolejną plagą chrześcijaństwa. Cała seria synodów w
Toledo usiłowała zaradzić koniunkturalnemu "nawracaniu się" żydów. Walczył z nim św.
Izydor, widząc co robią żydzi na Półwyspie Iberyjskim, że zasłaniając się chrztem, uprawiają
sabotaż i szpiegują na rzecz Arabów. Co więcej, chcąc na dobre rozprawić się z
niewolnictwem, zabroniono żydom kupować niewolników ochrzczonych. Wiedziano
bowiem, iż niewolnictwo upadnie wówczas, gdy żyd nie będzie miał możliwości aby czerpać
z niego zysk.
W czasach św. Feliksa, żydzi zamieszkujący ziemie hiszpańskie mieli silne poparcie ze strony
skupisk współplemieńców ; 14) w Afryce Północnej. To żydzi północnoafrykańscy byli
inicjatorami podboju Półwyspu Iberyjskiego przez muzułmanów. Aby ułatwić wojskom
arabskim lądowanie na wybrzeżach hiszpańskich, przygotowano rewoltę zbrojną, obejmującą
cały kraj katolickiego króla Egica. Gdy w roku 694 wykryto spisek, którego celem było
zniszczyć katolickie państwo Wizygotów, św. Feliks, arcybiskup z Toledo, zwołał nowy
synod, 17-ty z kolei. W czasie obrad ustalono, że synagoga szatana przygotowuje rewolucję
wymierzoną w państwo i Kościół św. Zarządzono przepadek żydowskiego mienia na rzecz
skarbu państwa, a rewolucjonistów przesiedlono tam, gdzie im król nakazał. Natomiast ich
dzieci, z chwilą ukończenie 7-go roku życia, miały być oddzielone od rodziców, aby mogły
uzyskać prawdziwe wychowanie chrześcijańskie; a po osiągnięciu wieku dojrzałego, miały
poślubić katolików bogobojnych (nie wolnomyślicieli). Był to wzorcowy przykład
współpracy Państwa i Kościoła, jak ciała człowieka z jego duszą, dla Bożej chwały i dla
dobra narodu. Istotnie, św. Feliks posłużył się wyjątkowym biczem w walce z synagogą
szatana. Nie miał innego wyjścia. Każdy naród ma prawo skutecznie bronić się przed
szkodliwym działaniem intruzów, przed ich perfidią.
W wyniku tych zarządzeń, żydzi poczęli uchodzić do południowej Francji, gdzie
obowiązywało łagodniejsze prawo wobec intruzów. Wkrótce, ten region Europy stał się drugą
Judea. W wiekach Średnich mieściła się tam główna jaczejka synagogi; centrum, z którego
wychodziła herezja wszelka i prądy rewolucyjne, godzące w Kościół Chrystusowy.
Głównym nieszczęściem człowieka jest to, iż posiada krótką pamięć. Często, w przeszłości
tak bywało, że to, czego doświadczył i co wypracował ojciec, niweczył syn-. Puszczał w
niepamięć bolesne doświadczenie przodków i -próbował budować przyszłość, a nieraz
wyłącznie teraźniejszość, we własnym stylu. Zawsze z tego korzystała synagoga szatana. Taki
błąd popełnił Witiza (700-710), syn Egica. Usiłując wznosić gmach religijnego synkretyzmu,
począł łasić się do żydów, obdarzając ich honorami i posadami rządowymi. Ten błąd zemścił
się okrutnie na katolickim państwie Wizygotów. Żydzi szybko zdobyli dominację w kraju i ze
zdwojoną energią przystąpili do konspiracji rewolucyjnej. Fanatyzm zawsze uniemożliwia
człowiekowi, aby trzeźwo myślał. Witiza, potępiony przez Papieża Jana VI (701-705), za
sprzyjanie rozwojowi schizmy w Kościele Św., popadł w furię. Począł prześladować
duchownych, którzy byli wierni polityce jego ojca. Sytuację pogorszyło to, że wśród
duchowieństwa zabrakło ludzi na miarę św. Feliksa, czy św. Atanazego, którzy swoim
oddaniem dla Kościoła Chrystusowego byliby w stanie ukręcić łeb odżywającej hydrze.
Zwykle, nieszczęścia chodzą parami. Zgłupiał król i zgłupiało duchowieństwo. Żydzi osłabili
przeciwnika siejąc w jego obozie amoralność, upodobanie do hedonistycznego stylu życia
oraz... pacyfizm (rozbrojenie). Nie ominęło więc to króla i jego otoczenie. Ministrowie i
dworzanie żarli, pili tańczyli i cudzołożyli bez umiaru. - Co synagoga lansuje również dzisiaj;
z tym, że wówczas nie było jeszcze kina, telewizji i magnetowidów, więc nie oglądano
filmów pornograficznych. Zadawalano się widokami w naturze. - Zabrakło więc w katolickim
państwie Wizygotów męża, który byłby w stanie chwycić za pejcz i zaprowadzić porządek.
Taka forma "katolicyzmu" wołała o pomstę do Boga.
Kara więc przyszła bardzo szybko. Wiadomo, gdy Pan Bóg chce kogoś ukarać, pierwej
odbiera mu rozum. Owładnięty "modą" Witiza począł rozbrajać swój kraj. Wiele fortec i
murów obronnych zostało zrównanych z ziemią, a oręż przerobiono na lemiesze i brony. Cała
akcja była przeprowadzona pod bacznym okiem żydowskich "ekspertów gospodarczych". W
tym samym czasie, ich współplemieńcy zamieszkujący Afrykę Północną robili co było w ich
mocy, aby zachęcić muzułmanów do najaz¬du na państwo katolickie, aby je wymazać z mapy
Europy. Król-warchoł Witiza stał się w kraju niepopularny i został zdetronizowany.
Oczywiście, puczowi przewodził żyd Eudon, który po przewrocie został mianowany
ministrem do spraw Państwa w rządzie nowego króla Rodrigo.
Tym samym, żydzi nadal byli obecni u steru rządzenia krajem. Mając tak "wspaniałego"
ministra i doradcę, znowu eksperta wielkiej klasy, król Rodrigo dał się namówić do
beznadziejnego wówczas podboju Basków. W międzyczasie, muzułmanie zablokowali kraj
od południa. Ba, żeby było zabawniej, dowódcy wojskowi zostali ze sobą skłóceni i wielu z
nich, na złość współrodakom, poczęło współpracować z muzułmanami; a wszystko to
odbywało się przy akompaniamencie symonii.
W decydującej bitwie, rozegranej 19 czerwca 711 roku, w której na jednego muzułmanina
przypadało około dziesięciu żołnierzy króla Rodrigo, nowy Judasz, arcybiskup Oppas wraz z
pracującymi dla żydów synami Witiza (owoc zasady: "Dziel i rządź!") przeszli na stronę
muzułmanów i tym samym przyczynili się do zwycięstwa wojsk agresora, którymi
przewodził generał żydowski, tym razem nazywający się Tarif-es Said. W czasie bitwy poległ
król Rodrigo. Zatem, arcybiskup Oppas sprzedał swojego Mistrza; czyli, powrócił do tego, co
sam zwymiotował. Katolickie królestwo Wizygotów zostało sprzedane Maurom. Co więcej,
żydzi otwierali bramy miast hiszpańskich dla wojsk najeźdźcy. W okupowanych miastach
pełnili funkcję "komisarzy ludowych", bo agresor pozostawiał tam małe oddziały żołnierzy,
gdyż potrzebował ich do dalszych walk.
W Niedzielę Palmową 712 roku, kiedy mieszkańcy Toledo modlili się w Bazylice św.
Leokadii, żydzi otworzyli bramy miasta i wpuścili doń Arabów. Nastąpiła rzeź bezbronnych,
nawet we wnętrzu Bazyliki. Ponadto, aby nasycić żądzę zemsty, żydzi wykupowali od
Arabów niewolników katolickich, a następnie wycinali ich do nogi. Tym razem stać ich było
na rozrzutność. Hiszpania poszła w niewolę arabską na długie lata. Oto co mogą zrobić z
krajem "eksperci" państwowi, wywodzący się z diaspory. Po upadku królestwa Wizygotów,
na ziemiach hiszpańskich nastąpiła "Reconquista", czyli walki wyzwoleńcze, które trwały
niemal przez osiem wieków. Bez wątpienia, pociągnęły one za sobą represje wobec żydów,
którzy byli głównymi sprawcami niewoli.
Zresztą, sojusz żydowsko-islamski trwał krótko, poczęli robić muzułmanom, co robili
katolikom. Tym samym, muzułmanie wypowiedzieli żydom wojnę na śmierć i życie; a ci
ostatni znowu poczęli łasić się do chrześcijan i pomagać im w prowadzeniu "'Reconquista" aby tylko trwała wojna, gdyż między wojującymi obozami żyd czuł się najwygodniej.
Całkowicie to potwierdziły czasy militaryzmu pruskiego.
Katolik współczesny, patrząc na to, co dzieje się w łonie Kościoła rzym-skiego, często
przechodzi do przeświadczenia, iż to obecne żydostwo międzynarodowej, doszło do tak dużej
siły, że szturmem zdobywa mury Watykanu. Tym samym, odnosi wrażenie, że Kościół
katolicki znalazł się w największym zagrożeniu w całej swojej historii. Mimo, iż obecna
sytuacja katolicyzmu nie jest najlepsza, to może być jeszcze gorzej; bowiem bywało już
gorzej, chociażby w wieku XII. Synagoga szatana zawsze dążyła do opanowania Stolicy
Apostolskiej.
Wówczas, Kościół katolicki przestałby istnieć, gdyż szatan zasiadłby na tronie św. Piotra. Jak
to wygląda w praktyce, niech służy przykładem historia żydowskiej rodziny Pierleonich, która
po koronkowych i przemyślanych przygotowaniach była w stanie sięgnąć po tiarę. Cóż, każdy
król, papież, magnat, książę, wysługujący się żydem, popełniał podobny błąd. Sądził naiwnie,
że tym razem ma do czynienia z żydem innym, "lepszym". Umożliwiało to synagodze
nieustannie penetrować dwory i rządy, mieć tam swoich szpiegów i tym samym prowadzić
skuteczną politykę wywrotową. I tak, walczący zacięcie z Normanami, z Włoch
południowych, Papież Leon IX (1049-1054) potrzebował pieniędzy. Ponadto, wywołany
przez Celariusza zajadły spór, czy do konsekracji Ciała Pańskiego powinien być używany
chleb kwaszony, czy też nie kwaszony (?), również wysuszał skarbiec papieski. W takiej
sytuacji, "wyrozumiały" bankier mógł być mile widziany przez Papieża Leona IX. Zatem,
usługi finansowe zaoferował "dobry" lichwiarz Baruj Leon, który zgodził się ochrzcić i
przybrać wielce sugestywne imiona: Benedykt Chrystian.
To nie wszystko. Jego syn na chrzcie otrzymuje imię Papieża - Leon; choci-aż, było to
również "dawne" imię ojca. Z kolei, Leon staje się aktywnym zwolennikiem polityki
propapieskiej i popiera Papieża Grzegorza VII (1073-1085), który wówczas obsadzał i burzył
trony w całej Europie; a w tym czasie miał sporo problemów z niezdyscyplinowanym
Henrykiem IV. Leon finansuje Papieża Urbana II (1088-1099), który zorganizował wyprawę
krzyżową, zakończoną zdobyciem Jerozolimy (1099). Ba, Papież Urban II umiera w domu
swojego protektora i wierzyciela. Dalej, syn Leona, Piotr Leon - stąd bierze się nazwisko
Pierleoni -już jako wpływowy rzymianin (dorobkiewicz Rzymu), również działa na czele
partii propapieskiej i pomaga Papieżowi Paskalowi II (1099-1118) w zmaganiach z cesarzem
Henrykiem V. Następnie, jego syn, już Pierleoni II, po studiach w Paryżu, został mianowany
kardynałem. Wkrótce zostaje papieskim ambasadorem we Francji. Jego siostra poślubiła króla
sycylijskiego Rogera.
Pomimo posiadania tak zacnych protektorów, jakimś dziwnym trafem wszyscy ówcześni
papieże, wbrew pozornym sukcesom, kończyli pontyfikat w tarapatach. Papież Honoriusz II
(1124-1130) doskonale wyczuwał swąd synagogi, który unosił się wokół tronu św. Piotra.
Wierni tradycji katolickiej kardynałowie, pod przewodnictwem Honoriusza II, starali się
jakoś temu zaradzić. Obawiano się najgorszego: że szatan może położyć ogon na tronie
papieskim. Kardynał Pierleoni był zbyt bogaty i zbyt ustosunkowany, aby mógł przepuścić
okazję do sięgnięcia po tiarę. Zatem, schorowanego Honoriusza II ukryto, a tuż po jego
zgonie wierni mu kardynałowie obrali następcę, Grzegorza Papareschi, jako Innocentego II
(1130-1143). Gdy o tym dowiedział się kardynał Pierleoni, wtargnął przemocą do Bazyliki
św. Piotra i ogłosił się papieżem; zgryźliwie obierając imię męczennika Kościoła Św.,
drugiego następcy św. Piotra, Anakleta II. Jednocześnie, korzystał ile mógł z pomocy
symonii. Dzięki niej zdobył poparcie u możnych Rzymu, a nawet u pospólstwa. W zaistniałej
sytuacji, Papież Innocenty II i wierni mu kardynałowie musieli ratować się ucieczką. Pewna
siebie synagoga była gotowa, by przystąpić do reformowania Kościoła. Jednak, Pan Bóg nie
opuszcza tych, którzy do końca pokładają w Nim nadzieję. W najtrudniejszych chwilach, lud
rozmodlony zawsze otrzymywał od Boga mężów opatrznościowych.
Tym razem, na odwiecznym polu walki z synagogą pojawili się: św. Bernard, przeor z
Clairveaux, oraz św. Norbert, arcybiskup z Magdeburga. Zatem, nie zważając na złoto
Pierleoniego, które hojnie rozdawał pochlebcą, ani na to, że opowiedziało się za nim aż 23-ch
kardynałów, podczas gdy Papież Innocenty II miał ich tylko 6-ciu, nie zważając na
wyjątkowo trudną sytuację Papieża Innocentego II, bowiem Pierleoni go ekskomunikował,
św. Bernard podjął się walki o sprawę, którą wszyscy widzieli jako beznadziejną. Był głęboko
przekonany, że jest obelgą dla Chrystusa Pana, gdy żyd zasiada na tronie św. Piotra. Co
więcej, Pierleoni zapowiedział przeprowadzenie reform w Kościele, które przekreślą Tradycję
i z werwą zabrał się do przetapiania złotych naczyń liturgicznych na fundusze
reprezentacyjne. W związku z tym, św. Bernardowi udało się przekonać króla Francji,
Ludwika VI, oraz cesarza Lotariusza Saskiego, że dla ratunku Kościoła Chrystusowego przed
całkowitym rozkładem należy dać poparcie Papieżowi Innocetemu II. Na zwołanym w tym
celu synodzie, w Etampes, św. Bernard, swoją płomienną mową, zaskarbił sobie uznanie u
obecnych tam biskupów. Pierleoni, Anaklet II, został nazwany antypapieżem, czyli
rewolucjonistą.
Z kolei, na synodzie zwołanym w Wurzburgu. podobną akcję, na rzecz Papieża Innocentego
II, przeprowadził św. Norbert. Ponadto, na soborze w Rheims, w 1131 r., Papież Innocenty II
uzyskał poparcie u biskupów w Anglii, Kastylii i Aragonii. Tam, Pierleoni został
ekskomunikowany. Wielką rolę w owej walce z synagogą szatana odegrały zakony. Żarliwa
modlitwa zakonników i ich płomienne nauki nie mogły pozostać bez echa. Cesarz Lotariusz
Saski spotkał się z Papieżem Innocentym U w północnych Włoszech i podciągnął wraz z
wojskami pod Rzym. Pierleoni ukrył się w zamku św. Anioła. Teraz dopiero okazało się, po
co żydówki są żonami głów koronowanych. Król sycylijski Roger II, koronowany w 1130 r.
przez Anakleta II, posłuszny woli swojej żony, udaje się pod Rzym z potężną armią, aby
ratować szwagra. Lotariusz doznaje porażki, a Papież Innocenty II jest zmuszony wycofać się
do Pizy. Pierleoni znowu stał się panem w Stolicy Apostolskiej. Dzięki wojskom króla
Rogera II, Pierleoni pozostaje w Rzymie aż do śmierci, tj. do 25 stycznia 1138 r.
Prożydowscy kardynałowie wybrali nowego papieża: Wiktora IV. Oczywiście, całą akcję
"wyborczą" wsparły wojska Rogera II. Wkrótce, św. Bernard nadciągnął z wojskami
niemieckimi i zajął Rzym. Wiktor IV schował się do zamku św. Anioła. Widząc, że sprawa
jest przegrana, gdyż król Roger II złożył hołd lenniczy, bracia Pierleoni uderzyli w lament i w
żydowskim stylu poczęli błagać Papieża Innocentego II o przebaczenie. Dobroduszny Papież
oraz ujęty tak widowiskową skruchą św. Bernard postanowili przebaczyć hipokrytom. Był to
poważny błąd polityczny. Zamiast odciąć wszystkie głowy bestii, pozwolili jej lizać rany.
Pierleoni, pozostając tam, gdzie byli, nadal mogli szpiegować na rzecz synagogi. Niemniej
jednak, na Soborze Laterańskim II, w 1139 r., pozbawiono godności kapłańskiej tych, którzy
otrzymali ją z rąk antypapieża Anakleta II. Tym samym, żydowscy schizmatycy zostali
usunięci. Jednak, wysiłki św. Bernarda, aby z dzieci szatana uczynić pokorne owce, spełzły
na niczym. Żyd usilnie dopraszał się o Świętą Inkwizycję: bowiem w pięć lat po zgonie
Anakleta II, jego brat, Giordano, któremu Papież Innocenty II pozwolił zatrzymać przy sobie
majątek, uknuł nową rewolucję, która mogła zaważyć na losach Kościoła św. Było to
powołanie do życia neopogańskiej Republiki miasta Rzymu.
Oczywiście, Republice przewodz¬ił patrycjusz Giordano Pierleoni. Rewolucjoniści obrali
kurs zdecydowanie wymierzony w Stolicę Apostolską św. Piotra. Papież Innocenty II umiera,
a jego następca, Celestyn II, jest zmuszony szukać schronienia, przed rozbestwionym
motłochem, w twierdzy Frangapini. Następca Celestyna II, Lucjusz II, postanowił powrócić
tam, gdzie przebywać powinien; jednak, w drodze do Bazyliki św. Piotra został uderzony
kamieniem, rzuconym z tłumu, tak nieszczęśliwie, iż. w miesiąc po tym, umiera. Jak
pamiętamy, w czasach Chrystusa Pana i apostołów kamień był najulubieńszym argumentem
żydostwa.
Następnym papieżem był Eugeniusz III (1145-1153). Rewolucyjny motłoch zażądał od niego,
aby niezwłocznie uznał Konstytucję (święte słowo dla wszelkiej maści rewolucjonistów, a w
szczególności dla tych, którzy nie rozumieją jego znaczenia). Skoro papież odmówił, musiał
uchodzić z Rzymu. Wówczas, dla szatana rozpoczęły się żniwa. Podburzony motłoch począł
dopuszczać się samosądów i mordować katolików wiernych Stolicy Piotrowej. Jak to na ogół
bywa w takich sytuacjach, z pomocą Stolicy Apostolskiej przyszli semper fidelis chłopi i
drobna szlachta. Odcięli dostawy żywności dla Rzymu. Motłoch począł szemrać. Tym
samym, rewolucjoniści Pierleoniego musieli przystąpić do negocjacji. Pozwolono papieżowi
przebywać w Rzymie pod warunkiem, że uzna Konstytucję i Senat. Pomimo, iż papież uznał i
jedno i drugie, jego sytuacja się nie poprawiła. Po pros¬tu, żydostwo poczęło podjudzać
tłumy - Ukrzyżuj! Ukrzyżuj! - pomawiając papieża o własne grzechy, a głównie o symonię.
Papież Eugeniusz III musiał szukać schronienia w katolickiej Francji. Wprawdzie udało mu
się dotrzeć z wojskami króla Francji, Ludwika VII, do bram Rzymu, lecz nie był w stanie
zaprowadzić porządku. Rewolucja trwała nadal. Papież Eugeniusz III umiera pożar Rzymem.
Gdy papieżem został angielski kardynał Mikołaj Breakspeare, jako Hadrian IV (1154-1159),
antypapieska rewolucja rozeszła się po całych Włoszech. Krew katolików lała się wszędzie.
Nie oszczędzano nawet pątników wędrujących do Rzymu. Jednak, tym razem Papież Hadrian
IV zabrał się do robi¬enia porządków niezwykle energicznie. Na Rzym nałożył lnterdykt.
Całe miasto zostało pozbawione nabożeństw. Jednocześnie, zaoferował koronę cesarską Fryderykowi Barbarossie, pod warunkiem, że rozprawi się z buntownikami, którymi wówczas
przewodził Arnold z Brescia, szczenię wyplenionego arianizmu. Pomimo żydowskiego
giewałtu, cesarz pojmał Arnolda i oddał go w ręce prefekta Rzymu. Skazano go na śmierć.
Ciało zostało spalone, a popioły wrzucono do Tybru. Na motłoch padł blady strach, więc
wycofał się z uprawiania bandytyzmu, a komisarze rewolucji pozostali bez wojska. Po
doświadczeniach z "papieżem" Pierleoni, synagoga szatana musiała nanieść poprawki w
swoich planach rewolucyjnych.
Już wspomniałem mimochodem, że żydostwo dopraszało się o Świętą Inkwizycję. Ponieważ
wokół tej instytucji krąży mnóstwo wrednych plotek, nie mających pokrycia w historii
Kościoła Św., celowo rozsiewanych przez synagogę szatana, również jej poświęcę kilka zdań.
Działanie Świętej Inkwizycji było spełnieniem woli Boga Ojca, objawionej w
przepowiedniach proroków. Św. Tomasz z Akwinu, powołując się na Stary Testament,
twierdził, że Święta Inkwizycja jest instytucją potrzebną i konieczną. Był przekonany, iż
pokój i dobro mogą królować tylko wówczas, gdy zło zostanie wytrzebione ogniem i
mieczem. Skoro tak jest, sięgnijmy więc na chwilę po Stary Testament. Biblijny Adam,
pierwszy mąż i ojciec, mając za sobą gorzkie doświadczenie, bezpośrednio wiążące się z
utratą raju, musiał stać się wielkim inkwizytorem. Wziął więc Ewę krótko za buzię, aby mu
już więcej nie filozofowała. Miał też oko na bardzo liczną rodzinę, czy aby któryś z jej
członków nie oddał się we władanie węża. Wiemy na pewno, że synem wyrodnym był Kain.
Za splamienie rąk swoich krwią brata, Pan Bóg go przeklął. Dalej, po potopie, w ogólnym
zalewie bałwochwalstwa, Pan Bóg postanowił wybrać lud, który przechowa Wiarę, a
następnie przyjmie Zbawiciela wszystkich ludzi i przekaże Go całemu rodzajowi ludzkiemu.
Był jednak dany warunek: "Teraz jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego
przymierza, będziecie szczególnie moją własnością pośród wszystkich narodów, gdyż do
Mnie należy cała ziemia. Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym" (Wj.
19; 5-6). Zatem, skoro "wybraniectwo" dzieci Izraela było warunkowe, Mojżesz również
musiał wprowadzić inkwizycję. W imię obrony przymierza z Bogiem, Mojżesz wysłał na
tamten świat więcej ludzi aniżeli przeszło ich przez biura Świętej Inkwizycji w ciągu
pierwszych 400-tu lat jej istnienia. I tak, dla ratowania wiary w Boga, Mojżesz nie zawahał
się przetrzebić adoratorów złotego cielca: "Każdy z was niech przypasze miecz do boku.
Przejdźcie tam i z powrotem od jednej bramy w obozie do drugiej i zabijajcie:' kto swego
brata, kto swego przyjaciela, kto swego krewnego'. Synowie Lewiego uczynili według
rozkazu Mojżesza, i zabito w tym dniu około trzech tysięcy mężów" (Wulgata podaje 23000)
(Wj. 32; 27-28). Za bałwochwalstwo, czyli za odstępstwo od pierwszego przykazania, groziła
śmierć: "Ktokolwiek spośród synów Izraela albo spośród przybyszów, którzy osiedlili się w
Izraelu, da jedno ze swoich dzieci Molochowi, będzie ukarany śmiercią" (Kpi. 20;2); dalej:
"Jeżeli jaki mężczyzna albo jaka kobieta będą wywoływać duchy albo wróżyć, będą ukarani
śmiercią" (Kpł. 20;27). Ponadto, to nie Święta Inkwizycja wymyśliła palenie na stosie: "Jeżeli
córka kapłana bezcześci siebie nierządem, bezcześci przez to swojego ojca. Będzie spalona w
ogniu" ( Kpł. 21; 9). Nieco wcześniej jest powiedziane: "Jeżeli kto bierze za żonę kobietę i jej
matkę, dopuszcza się rozpusty: on i ona będą spaleni w ogniu, aby nie było rozpusty wśród
was" (Kpł. 20; 14).
Ogólnie, rozpusta i wszelka perwersja seksualna były karane śmiercią. Lud święty nie mógł
tolerować bałwochwalców i rozpustników. Bezwzględnie bronił świętości rodziny i
sakramentu Małżeństwa. Biblijny Korach, podobnie jak protestanci, zaatakował stan
kapłański. Jak dzisiejsi moderniści, usiłował podmienić go "ludem". To była próba zrobienia
schizmy. Buntowników pochłonęła ziemia. Natomiast, komisarze rewolucji, w liczbie 250ciu, zostali spaleni (Lb. 16; 32-35).
Warto tutaj jeszcze wspomnieć o Madianitach, którzy uprawiali kult bożka Baal-Peora. Byli
odpowiednikiem satanicznej masonerii. Posiadali specjalne wtajemniczenia, uczestniczyli w
orgiach. Kultem Baal-Peora zaraził się lud Izraela. Przywódcy herezji zostali ukarani
natychmiast: "Zbierz wszystkich (winnych) przywódców ludu i powieś ich dla Pana wprost
słońca..." (Lb. 25; 4); a z pozostałymi heretykami postąpiono następująco: "Zabijajcie
każdego z waszych ludzi, którzy przyłączyli się do Baal-Peora" (Lb. 25;5). Zimri, który chciał
popisać się przed Izraelitami swoim wolnomyśiicielstwem, byciem na czasie, sprowadzając
Madianitkę "na chatę", a dokładniej "na namiot", został przebity włócznią przez syna Aarona.
Również zostało przebite włócznią łono Madianitki Kozbi. czyli jej narzędzie występku. Tym
samym, sprowadzanie na namiot ustało, a Madianici zostali wyniszczeni całkowicie;
oszczędzono jedynie dziewice, jako niepohańbiony materiał na żony (Lb. 31; 18). Istotnie,
srogim Inkwizytorem był Mojżesz. Jednak, postępowanie "ludu wybranego", w całej jego
historii, w pełni go usprawiedliwiło.
Jeszcze sroższym Inkwizytorem był Jezus Chrystus: "Nie sądźcie, że przyszedłem pokój
przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz" (Św. Mat. 10; 34); czy
też: "Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród; jedni polegną od miecza, a
drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody" (Św. Luk. 21; 23-24). Taka jest wola
Chrystusa Pana. Tym samym, Kościół Św., jako nowy "lud wybrany", chcąc przechować
wiarę w Boga prawdziwego, świętą i nieskalaną, również musiał powołać do życia prawo
inkwizycji.
Święta Inkwizycja miała być murami obronnymi katolicyzmu, fundamentem prawdy,
światłem wymierzonym w ciemność i ramieniem zbrojnym przeciwko herezji wszelkiej oraz
bałwochwalstwu. Mając coraz to trudniejszy dostęp do dworów królewskich, synagoga
skupiła większą uwagę na szerzeniu wśród chrześcijan okultyzmu i herezji rewolucyjnych.
Wyjście żydów z gett oraz masowe i koniunkturalne przyjmowanie chrztu pozwoliło im
dotrzeć do wnętrza Kościoła katolickiego. Tym samym, wojna doktrynalna przeniosła się na
teren Kościoła św. Z niedowiarków, będących poza Kościołem, żydzi przeobrazili się w
heretyków działających w jego wnętrzu. Wielu z nich dostąpiło godności biskupiej, czy
przeora w klasztorze.
Tego rodzaju "katolicy" poczęli krzewić wśród ludu sentyment filosemicki, oparty na
legendach biblijnych. Nagle, wśród duchownych poczęły pogłębiać się różnice w poglądach
na sprawy religii i dogmatów Kościoła Św. Na ogól, herezja średniowieczna stanowiła
wypaczoną formę Starego Testamentu. Każde przyjazne zbliżenie się chrześcijanina do żyda
sprzyjało jej powstawaniu. Z takiej przyjaźni wykluli się albigensi w .wieku XIII, a husyci w
wieku XV. Dla przykładu, waldensi uważali siebie za prawdziwy Izrael. Ich sektom
przewodzili faryzeusze i uczeni w Piśmie, a Piotr Waldo był uważany za reinkarnowanego
Mojżesza. Później, Piotra Waldo naśladowali Hus, Miinzer i Zwingli. Pragnąc
zdyskredytować w oczach chrześcijan bulle papieskie oraz dekrety soborowe i synodalne,
najczęściej potępiające perfidię synagogi, od wieku XI żydostwo poczęło lansować pogląd, że
tylko biblia jest prawdziwym źródłem objawienia, a tradycja Kościoła św. jest bez znaczenia.
W wieku XVI, ten pogląd przyjęli protestanci. To dzięki żydostwu ruchy heretyckie w
Wiekach Średnich uzyskały moc i znaczenie polityczne. Coraz odważniej poczęto nawoływać
do powrotu do katakumb, na modłę pierwszych chrześcijan. Nawet domagano się zniesienia
stanu kapłańskiego i wprowadzenia na jego miejsce liderów religijno-politycznych,
odpowiedników rabinów. Plebanie miały być wyparte przez gminy rządzone przez rady.
Poczęto nawoływać do likwidacji dóbr kościelnych, jako rzekomego źródła istnienia biedy.
Tym samym, złoto i latyfundia miały być do wyłącznej dyspozycji synagogi; bowiem, kto
posiada pieniądze i inwestuje, ten dyktuje warunki.
Od wieku XII, w wyniku intensywniejszego parania się herezją, synagoga stawała się coraz to
mniej miejscem modlitwy, a coraz to więcej miejscem schadzek kryminalistów, heretyków i
rewolucjonistów. Żydostwo dało upust swoim ciągotom do teozofii. Przybycie do Europy
zachodniej manichejczyków dało rodowód stowarzyszeniom tajemnym, które czciły szatana,
uważając go za stwórcę całego świata, z rodzajem ludzkim włącznie. Podobnie jak dzisiaj,
herezje były zdolne przeniknąć wszystko i wszystkich: oddzielały żonę od męża, syna od
ojca, a nawet przewracały w głowie osobom duchownym.
Rozszerzająca się anarchia moralno-społeczna była w stanie zniweczyć cały dorobek Europy
chrześcijańskiej. Ówcześni władcy nijak nie mogli sobie poradzić z tak potężną falą herezji.
Heretycy całkowicie dezorganizowali im życie państwowe. Nawet Ojciec Święty, Innocenty
III, który trząsł tronami Europy, był bezradny wobec rozprzężenia moralnego, zakrojonego na
tak szeroką skalę. Tam, gdzie heretyków uspokajano mieczem, schodzili do podziemi i dalej
robili swoje. Wszelkie próby perswazji, oparte na nauce Kościoła Św., również były
bezowocne. Cóż więc należało robić? W jaki sposób należało uspokoić szalejącego gada?
Wyjście z tak trudnej sytuacji udało się z naleźć Papieżowi Grzegorzowi IX (1227-1241);
mimo iż nie miał łatwego życia, bowiem w tym czasie Kościół św. walczył z islamem oraz...
z niezdyscyplinowanym cesarzem Fryderykiem II (1215-1250), który, pomimo iż był
wychowankiem Papieża Innocentego 111 (1198-1216), otoczył się świtą żydowską i począł
parać się astrologią, kabałą a nawet islamem. Szkodził Kościołowi gdzie się dało i jak tylko
się dało. Stolica Piotrowa musiała go ekskomunikować aż dwa razy. Jednak, zwalczając się
wzajemnie, tak Papież Grzegorz IX, jak i cesarz Fryderyk II, wnet zorientowali się, że wyrósł
im potężny wspólny wróg, Państwa i Kościoła Św., tj. sekta manichejczyków i jej pochodne.
Jako wielki władca, Fryderyk II energicznie wprowadza w życie prawo starotestamentowe,
które za zdradę karze spaleniem żywcem. Odtąd, każdy heretyk spiskujący miał być spalony
na stosie. Cesarz Fryderyk II apeluje też do Papieża Grzegorza IX o współpracę. W tym
czasie, w Niemczech uaktywnili się lucyferianie, uprawiający satanizm. Imperium Fryderyka
II poczęło drzeć w posadach. Chwilowo, o tym, kto jest heretykiem, a kto nim nie jest,
musieli decydować żołnierze Fryderyka II. Jako niefachowcy w sprawach teologii, popełniali
błędy. Tym samym, nie mogli być skuteczni w walce z ruchami wywrotowymi. Należało
więc wprowadzić przepisy prawne, które eliminowałyby emocje ludzkie, kaprysy,
donosicielstwo, czy samowolę motłochu. Należało ustalić kryteria, w oparciu o które można
byłoby rozdzielić ziarno od plew. Zaistniała więc konieczność powołania instytucji, która
stałaby się wialnią moralną, wywiewającą z narodów złoczyńców i dzięki której świat szatana
odczułby brzemię prawa Bożego. Istotnie, chcąc przeciwdziałać szerzeniu się herezji wśród
ludu, chcąc obronić stan kapłański przed zjuaizowaniem, chcąc utrzymać niezbędną
dyscyplinę wśród księży i zakonników, Ojciec Święty musiał powołać do życia specjalną
organizację, w skład której wejdą ludzi gotowi do wyrzeczeń, gotowi aby bezgranicznie
poświęcić się dla obrony Kościoła Chrystusa Pana. Tą organizacją była Święta Inkwizycja.
Oficjalnie, powołano ją do życia 20 kwietnia 1233 r. Kto mógł podjąć się prowadzenia tak
trudnego zadania? - Wybór padł na mocnych w teologii dominikanów. Nieco później,
dołączyli do nich Franciszkanie. Wybór rycerzy Świętej Inkwizycji był trafny; bowiem
zakonników żyjących w ubóstwie i cnocie żyd nie był w stanie przekupić czy zainteresować
pornografią. Mógł odnosić sukcesy wśród głów koronowanych, magnatów, szlachty, a nawet
wśród biskupów i księży, ale nie wśród zakonników św. Dominika Guzmana (1170-1221),
czy św. Franciszka z Asyżu (1186-1226). Zatem, rycerze Świętej Inkwizycji, uzyskawszy od
papieża specjalne uprawnienia do egzekwowania sankcji karnych i organizowania akcji
prewencyjnych, wyruszyli do miast i dworów opanowanych przez herezję. Ich zadaniem było
zdejmować z wilków owczą skórę. Natychmiast padły pierwsze ofiary. - Nie, drogi
czytelniku, nie byli nimi heretycy, lecz pobożni i pokorni zakonnicy! Istotnie ich misja była
wyjątkowo niebezpieczna. Heretycy mieli pieniądze, wysokie stanowiska i czuli się pewnie.
Synagoga szatana robiła wszystko, aby nie dopuścić do rozwinięcia się skutecznej akcji
obronnej Kościoła św. Zakonnicy byli truci, sztyletowani, bądź linczowani przez napuszczony
motłoch.
Oszczerstwom, pod ich adresem, nie było końca. Doszło nawet do tego, że dominikanie
poczęli błagać Ojca Świętego, aby zwolnił ich z tego obowiązku. Świadomy powagi sytuacji,
Papież Grzegorz IX nie zmienił decyzji. Podobnie postąpił Papież Jan XXII (1316-1334).
Tylko Święta Inkwizycja, o zasięgu międzynarodowym, mogła dobrać się do skóry synagodze
o zasięgu międzynarodowym. Dzięki niej, Kościół rzymski mógł być siłą tak moralną, jak i
polityczną, uniemożliwiającą heretykom burzenie tronów i ołtarzy.
Zadaniem Świętej Inkwizycji było ustalić kto jest heretykiem, a kto nim nie jest.
Żydzi, o ile przestrzegali Prawo Mojżesza, nie byli traktowani jak heretycy. Podobnie było z
poganami. Poganin był karany tylko wówczas, o ile sprzeniewierzył się prawu moralnemu;
np., uprawiający sodomię. Nawet czarownicy nie byli traktowani jako heretycy, o ile nie
uprawiali satanizmu, o ile nie składali ofiar demonom i nie wciągali dzieci w obrzędy
demoniczne. Inkwizytorzy byli przede wszystkim przedstawicielami prawa, a nie
sadystycznymi potworami, jak to ich przedstawiają liberałowie i protestanci. Wymogi
moralne rycerzy Świętej Inkwizycji były o wiele wyższe od wymogów sędziów sądów
cywilnych. Święta Inkwizycja nie prześladowała ruchu intelektualnego Wieków Średnich.
Wręcz przeciwnie, chroniąc go przed wynaturzeniami, dawała mu szeroką drogę do rozwoju.
Liberalne środki masowego przekazu, czując się bezkarnie w swojej kam-panii
antykatolickiej, wypisują i wypowiadają niestworzone rzeczy pod adresem Świętej
Inkwizycji. Ich potentaci nie zadają sobie trudu, by sięgnąć po fakty historyczne, po istniejące
dokumenty. Nawet w publikacjach naukowych można spotkać zmyślone bajeczki o paleniu
na stosie niewinnych dziewczątek, głównie dlatego, że były urodziwe i chciały się uczyć, czy
też o prześladowaniu szlachetnych albigensów, ludzi o wielkiej kulturze i orędowników
postępu. W istocie rzeczy, owi "szlachetni" heretycy nie tylko wiedli pasożytniczy styl życia,
ale rozkładali organizm narodowy u jego podstaw. Jako przykład, wystarczy wziąć sektę
katarów, zwanych później purytanami. Płeć nadobną traktowali gorzej niż bezużyteczne łajno.
Ich rytuały pociągnęły za sobą więcej ofiar śmiertelnych niż wyroki Świętej Inkwizycji we
wszystkich krajach Europy na przestrzeni 400-tu lat. Byli w każdym calu antypaństwowi,
antynarodowi i zupełnie rozkładali życie rodzinne. Nawet usiłowali odebrać człowiekowi
prawo do władania przyrodą. Z kolei, albigensi byli już zorganizowani w stylu masonerii z
XVII i XVIII wieku. Ożywili gnostyczny i manichejski dualizm, a przede wszystkim
żydowską nien¬awiść do Chrystusa Pana. Nawoływali do anarchii. Patronowała im
zjudaizowana magnateria. Byli więc w stanie wystawić stutysięczną armię.
Uzbrojone bandy albigensów plądrowały miasta, a w szczególności niszczyły kościoły i
klasztory. Proszę sobie wyobrazić, jak by na to zareagowały, powiedzmy, władze PRL-u,
gdyby w kraju pojawiła się znaczna grupa ludzi (a może już jest?), która poczęłaby agitować,
że niech sami członkowie PZPR wytapiają stal w hutach i fedrują węgiel w kopalniach, a
reszta Polaków powinna koczować, wędrować z namiotami, żyć jak popadło, z kim popadło i
z czego się da, czyli z kradzieży? Ponadto, gdyby do praktycznego wdrażania owych
poglądów doszło jeszcze widmo eutanazji, obejmującej wszystkich ludzi "zbędnych", tj.
starców i ułomnych, co wówczas zrobiłoby Ministerstwo Spraw Wewnętrznych? Jak
zareagowałoby na pojawiające się coraz częściej morderstwa rytualne i pod-palanie
zabudowań, wyrzucanie na śmietnik dowodów osobistych, metryk urodzenia i powołań do
służby wojskowej? Co by się działo, gdyby poczęto truć i sztyletować funkcjonariuszy MO
oraz pracowników administracji państwowej, a nawet obywateli oburzonych tą samowolą? Ile
wówczas byłoby "tolerancji" w decyzjach władz? - Czy żaden z redaktorów judeofilskich,
rozpisujących się na temat nietolerancji Kościoła katolickiego oraz jego bigoterii w okresie
Średniowiecza, nad tym się nie zastanawiał? - Przecież, podobne rzeczy wyprawiali heretycy
w okresie powstania Świętej Inkwizycji, a mimo tego nie przeprowadzała ona zwierzęcych
pogromów na bezbronnych rodzinach, nie strzelała do kobiet i dzieci, jak to robili purytanie
Cromwella w Irlandii, ani nie odprawiała "Mszy czerwonej", co miało miejsce w czasie
rewolucji we Francji, z roku 1789. Jednak, ktoś może tutaj wspomnieć o "bestialskich
torturach", rzekomo powszechnie stosowanych przez inkwizytorów, co przecież podkreśla,
przy lada okazji, propaganda antykatolicka.
Pod jej wpływem, przeciętny katolik czuje się niepewnie, gdy jest mowa o "mrokach
Średniowiecza". Jak sprawy miały się naprawdę? - Otóż, jak już wspomniałem, cesarz
Fryderyk II wprowadził prawo starotestamentowe, nakazujące schizmatyków palić żywcem.
Jako człowiek twardej ręki, nakazał stosować tortury, aby podejrzany nie zajmował się
krętactwem. Papież Grzegorz IX temu się sprzeciwiał, lecz bezskutecznie, bowiem Fryderyk
II nigdy nie liczył się z jego zdaniem. Później, metody Fryderyka II przejęli inni władcy
krajów europejskich. Jednak, kiedy nie było końca morderstwom na dominikanach, w roku
1252 Papież Innocenty IV (1243-1254), w bulli Ad Extirpanda, wydał inkwizytorom
polecenie, aby traktowali heretyków jak przestępców pospolitych i stosowali wobec nich
metody uznane przez prawo świeckie.
Z tym, że było wyłączone okaleczanie oraz te metody, które groziły pozbawieniem życia
badanego. Słowo "tortury" nie było użyte w bulli. Wówczas, zgodnie z obowiązującym
prawem kanonicznym, nawet obecność przy torturach była zakazana osobom duchownym.
Papież Aleksander IV zniósł ten zakaz w roku 1260. Oczywiście, inkwizytor też jest
człowiekiem i mogły go ponieść nerwy. Bezczelność heretyków nie znała granic. Kierowali
się przecież żydowską wieloetycznością. Zdarzały się więc nadużycia. Stąd, w roku 1311,
Papież Klemens V (1305-1314) nakazał, że żaden z inkwizytorów nie ma prawa stosować
tortur na podejrzanym bez uprzedniego uzyskania zgody od biskupa, popartej przez ludzi
szanowanych. Ponadto, podejrzanego nie wolno było torturować więcej niż jeden raz i dłużej
niż przez pół godziny. Podczas tortur musiał być obecny lekarz. W praktyce, tortury
stosowano niechętnie, chociażby z tego powodu, że zeznania uzyskane w wyniku tortur były
uważane jako mało wiarygodne i wymagały dodatkowego potwierdzenia. Najczęściej
stosowano areszt i głodówkę. Do kar wymierzanych przez Świętą Inkwizycję należały:
pokutne pielgrzymki piesze z dźwiganiem krzyża lub bez, pozbawienie wolności na określony
okres czasu, z dożywociem włącznie, ekskomunikowanie - pamiętajmy, że w owych czasach
ekskomunika odcinała dostęp do przywilejów kościelnych oraz świeckich - wystawienie na
widok publiczny pod pręgierzem, zniszczenie budynków w przypadku udowodnionej
konspiracji, jako miejsca schadzek, bądź spalenie znalezionej u podejrzanego kopii
bluźnierczego Talmudu.
Heretycy, którym udowodniono działanie na szkodę Kościoła i Państwa, byli traktowani jako
zbrodniarze i przekazywano ich, wraz z dowodami winy, władzom cywilnym, a te
decydowały czy ich ukarać i w jaki sposób.
Tak naprawdę, to w Wiekach Średnich jedynie Kościół katolicki bronił godności człowieka i
jego praw naturalnych. Nie zapominajmy, że był to okres inwazji hord tatarskich na Europę.
Od roku 1235, kozacy poczęli sprzedawać młodzież Rusi żydom wenecjańskim, a ci
przerzucali ją do Egiptu, na mameluków. Z czasem, handlem Rusinami zajęło się całe
żydostwo europejskie. Inny kanał przerzutowy prowadził przez Czechy, do Hiszpanii. Młody
Rusin, o ile nie zbiegł do katolickiej Polski, czy do katolickich Węgier, miał nikłe szanse, aby
uchronić się przed jasyrem. Nawet nie oszczędzano dziewcząt. Zapełniały one haremy
arabskie. W tym samym czasie, bo w roku 1215, starszyzna żydowska odbyła naradę, w
południowej Francji, na której zastanawiano się, w jaki sposób zrobić z Hiszpanii nową
Jerozolimę, w której chrześcijanin byłby niewolnikiem żyda. Kościół hiszpański opanowała
wówczas plaga conversos. Żydzi byli tak pewni sukcesu, że nawet z ambon, w kościołach
katolickich, propagowali judaizm.
Dopiero królowa Izabella 1 (1451-15.04) zdecydowała się powołać do życia hiszpańską
inkwizycję. Jednak, wbrew pozorom, inkwizycję organizowali królowej... żydzi. Słynny
Tomas de Torquemada, Wielki Inkwizytor Hiszpanii, był jednym z nich. To "krwawy"
Torque-mada zakazał dokonywania samosądów na żydach. Karał je śmiercią. Za jego czasów,
liczba egzekucji zmalała. To prawda, że spalił trochę żydów; głównie za to, że będąc
członkami Kościoła katolickiego, usiłowali zniszczyć go od wewnątrz. Łamali więc Prawo
Mojżesza i Chrystusa Pana. Jednak, o tym, że wielu żydom życie uratował, propaganda
żydowsko-protestancka nie wspomni. Gdy już łajdactwa nie dało się dłużej tuszować,
postanowiono usunąć żydów z Hiszpanii. Był to rok 1492. - Czy usunięto wszystkich żydów?
Nie, ci na dworze królewskim pozostali. Później, świadczyli usługi szpiegowskie dla
angielskiej królowej Elżbiety I (1558-1603).
Zatem, idąc po nitce herezji okresu Średniowiecza, doszliśmy do czasów "reformacji" w
Anglii. Zbizantynizowanie Niemiec, pod wpływem Zakonu Krzyżackiego, przyczyniło się do
wybuchu rewolucji antykatolickiej, zwanej powszechnie Reformacją. To głównie książęta
niemieccy, pożenieni z żydówkami, które w części przywieźli z wypraw krzyżowych, poczęli
ograniczać działanie Świętej Inkwizycji. Jednocześnie, niemieckie prawo dynastyczne dało
podatny grunt dla judeizacji chrześcijaństwa. Prozelityzm rozpowszechnił w Kościele św.
fałszywe ujęcie miłości bliźniego. Kościół rzymski uległ propagandzie o Bożym nakazie
puszczania urazów w niepamięć. To uśpiło czujność Ojców Kościoła, synagoga mogła
przetrzymać czas dla niej trudny, okrzepnąć i przystąpić do ponownego natarcja. W drugiej
połowie XV wieku Jan Pupper zaatakował Tradycję. Jan Wessel (1420-1489) począł głosić,
że uczynki człowieka nie mają wpływu na los jego duszy po śmierci. Obaj zaprzeczyli nauce
Kościoła Św. o odpustach, a powód do tego uwidocznił się wyraźnie w trakcie wydarzeń
związanych z ruchem Reformacji.
Dał podstawy teoretyczne do wszczęcia szabru dóbr kościelnych, w których możni prześcigali
się nawzajem. Tak.więc, już w wieku XV protestantyzm był gotów doktrynalnie. Jako ruch
polityczny, czekał tylko na poparcie książąt, których nęcił możliwością wejścia w posiadanie
okazałych budowli klasztornych i pałaców biskupich. Istotnie, tym razem, synagoga
postanow-iła nie atakować jednocześnie króla, możnych i religię katolicką, lecz starać się
pozyskać arystokrację do działań przeciwko Stolicy Apostolskiej. Był więc program
działania, szukano tylko wykonawców. Ci wnet się znaleźli.
W wyniku małżeństw mieszanych, gdyż noszącego koszulę utkaną jednocześnie z lnu i wełny
trudno jest nazwać katolikiem, stopniowo judaizowała się arystokracja. Zawsze, gdy zetkną
się dwie cywilizacje, wzmaga się w ludziach pokusa, by równać do dołu. To, że Reformacja
nabrała tak dużego rozpędu, nie jest winą religii katolickiej, lecz ówczesnych katolików. Bez
ich czynnego poparcia, Reformacja nie byłaby możliwą. Tak masowa zdrada Kościoła św.
mogła mieć miejsce tylko w atmosferze szatańskiej. Wśród przywódców narodów wytworzył
się wielki obłęd, który jest bardzo zaraźliwy. Mógł więc, przybyły z Genewy, John Knox
głosić kalwinizm w katolickiej Anglii i to bezkarnie. Przede wszystkim poparli go ci możni,
którzy stali się posiadaczami zrabowanych dóbr kościelnych. Wielu bowiem arystokratów
widziało w Reformacji okazję do rabunku, więc poparli ją zbrojnie. To nie była reformacja, to
była rewolucja wymierzona w Kościół katolicki, jego dogmaty, liturgie i jego tradycję. Aby ją
podsycić, urzędujący w Zurichu Ulrich Zwingli (1484-1531) znowu zaatakował odpusty.
Wprowadził też obrazoburstwo i począł głosić, że władzę nieprawowierną należy obalać
przemocą. To w jego doktrynie tkwi geneza ówczesnych wojen religijnych.
Jednak, największą figurą rewolucyjną był zdrajca Kościoła Św. - Marcin Luter. Nie tylko, że
złamał ślubowania kapłańskie, ale na dodatek wyciągną! zakonnicę z klasztoru, którą wziął za
żonę. Będąc rozpustnikiem i pijakiem, trudno mu było sprawować godność kapłańską.
Groziła mu konfrontacja ze Świętą Inkwizycją. Postanowił więc wiać. Począł żyć jak rabin,
bowiem judaizm jest religią bez kapłanów. Aby usprawiedliwić swoje krzywoprzysięstwo,
odrzucił sakrament Kapłaństwa. Co więcej, odrzucając naukę Chrystusa Pana, a idąc za
przykładem starozakonnych patriarchów, Luter zaaprobował bigamię. Ponownie dał zielone
światło dla etyki sytuacyjnej, którą ruch protestancki tak skwapliwie przyjął. Dziwnym trafem
"zapomniano", że Jezus Chrystus nie był produktem judaizmu. Chrystus przyszedł na świat
nie po to, aby czerpać z judaizmu, ale po to, aby go naprowadzić na drogę dobrą, nie
obrażającą Boga Ojca. W poszukiwaniu starotestamentowej "prawdy", uczącej jak korzystać
ze zręcznego oszustwa, protestanci silili się na stworzenie "nowego Izraela". Nawet coś
takiego założyli anabaptyści, w roku 1524.
To dzięki żydowskim prozelitom, którzy w ukryciu powracali do swych wymiocin, rozwijała
się tęsknota, za Starym Zakonem. Wyraźnie ją było widać w Anglii, gdzie stało się
popularnym nadawanie dzieciom imion starotestamentowych, jak Dawid, Sara, a nawet Icek.
Nieco później, Jan Kalwin uczynił z tego zwyczaju nakaz prawny. Przywiązanie
protestantyzmu do Starego Zakonu stało się fanatyczne. Doprowadziło to w końcu do
uwielbienia Izraela. Gdy w Anglii przejął władzę Cromwell, w roku 1649, po ścięciu króla
Karola I, użyto przemocy, aby ten kraj urządzić w stylu starotestamentowym.
Administratorzy państwowi poczuli się w roli patriarchów starozakonnego Izraela. Doradcą
Cromwella był rabin z Amsterdamu, Monasse ben Israel. Dla żydów niezwłocznie zostały
otwarte bramy miast angielskich: zamknięte przed nimi od roku 1290. Judaizacja Anglików
osiągnęła swoje apogeum. Nie dorównali im nawet Niemcy. Protestantyzm zwolnił władze
państwowe od odpowiedzialności moralnej wobec obywateli. To nie była reformacja, lecz
rewolucja. Tak zwierzęcy i ślepy antypapizm nie mógł nie być dziełem szatana. Jest prawdą,
że Kościół Św., prowadzony przez grzesznego człowieka, zawsze będzie wymagał reform.
Przecież nawet wśród dwunastu apostołów Chrystusa Pana znalazł się Judasz. Jednak,
prawdziwi reformatorzy Kościoła św. pozostają w nim i dążą, aby go ulepszyć. Przykładem
mogą tu być chociażby Św. Teresa de Avila, czy też św. Katarzyna ze Sieny. Skoro Kościół
św. jest dziełem Bożym, jego prawdziwy obrońcy muszą zostać świętymi. Jest to
konsekwencja logiczna.
Co innego jest krytykować biskupów, a nawet Ojca Świętego, za popełniane błędy, a co
innego jest odrzucić autorytet papieża, jako następcy św. Piotra, odrzucić Kościół katolicki
jako Kościół Chrystusowy. Zatem, "reformatorzy", jak Luter, Kalwin, czy Zwingli przeszli do
historii jako rewolucjoniści, jako słudzy ojca kłamstwa, których zżerały emocje i chore
ambicje. Bowiem, ruchy heretyckie nigdy nie refor¬mowały Kościoła Św.. To prawda, że
każdy ruch heretycki jest formą protestu, mniej lub więcej opartego na fakcie ludzkich
błędów w Kościele. Jednak, jest to przede wszystkim spisek, często zainicjonowany przez
tajne stowarzyszenia, mający na celu zniekształcić naukę Chrystusa, pod pretekstem reform.
Dobrym przykładem obłudy "reformatorów" może być postawa Marcina Lutra. Kiedy Papież
Hadrian VI (1522-1523), z pochodzenia Niemiec, zdecydowanie wziął się do robienia
porządków w Hierarchii Kościoła, i miał duże szanse, by dogadać się z książętami
niemieckimi, "protestujący" Luter nie zrobił nic, aby w tym pomóc. Ciągle szkalując papieża,
był zajęty nadawaniem władzy biskupiej książętom niemieckim. Od tej pory, każdy monarcha
niemiecki miał być panem ludzkich sumień i powinien nawracać na luteranizm mieczem i
przepisami prawnymi. Tym samym, w Niemczech ciągoty do cezaropapizmu stały się
niezniszczalne. Luter ze swoimi "tezami" stał się wypatrywanym mesjaszem dla komturów
krzyżackich, którzy czekali tylko na okazję, aby uwolnić się od ślubów zakonnych i stworzyć
sekularystyczne księstwo krzyżackie. Istotnie, w 1525 r. sekularyzacja Prus stała się faktem.
Luter rzucił hasło krucjaty, "z ogniem i mieczem", przeciwko Rzymowi. 6 maja I527r.,
połączone pułki niemiecko-hiszpańskie przystąpiły do trzytygodniowego plądrowania
Wiecznego Miasta. Dwie trzecie mieszkańców Rzymu wycięto w pień.
Lancknechci zachowywali się tam tak, jak na luteranów przystało; a wszystko odbyło się przy
cichej aprobacie cesarza niemieckiego Karola V (1519-1565). Marzyło mu się państwo
uniwersalne. Nowy Izrael. W tym czasie Zwingli toczył wojnę z kantonami katolickimi w
Szwajcarii. W konsekwencji, owa rewolucja religijna poróżniła Niemcy, Francję i Polskę, co
zapobiegło stworzeniu koalicji antytureckiej. Zatem, połowa katolickiego królestwa Węgier
przeszła pod jarzmo sułtanów tureckich, których doradcami i bankierami byli ludzie synagogi.
Chcąc pozbyć się katolickich Habsburgów, protestanci otwarcie zabiegali o sojusz z Turcją!
Ku uciesze synagogi.
W tym czasie, na arenę reformacyjną wchodzi zwichnięty król Anglii Henryk VIII (15091547) i jego biskup Tomasz Cranmer. Tego właśnie niecierpliwie wypatrywała synagoga
szatana. Protestanci odnieśli sukces w Anglii tylko dlatego, ponieważ katolicka dynastia
Tudorów zaniedbała się w wypełnianiu swoich obowiązków: tak państwowych, jak i
religijnych. Odwagę, siłę i przywiązanie do tradycji podmieniły zniewieściałość, strach,
słabość charakteru i hedonizm. Wśród przywódców narodu zabrakło ludzi mężnych. Słaby
król i słaby rząd mogą przynieść tylko nieszczęście. Luter i Henryk VIII odeszli od Kościoła
katolickiego niemal jednocześnie. Była jednak między nimi różnica w działaniu. Podczas gdy
Luter wystąpił z doktrynami heretyckimi, Henryk VIII starał się bronić nauki Kościoła;
złamał jednak dyscyplinę katolicką. Co więcej, w 1517 r. Henryk VIII potępił Lutra, za co
uzyskał od Papieża tytuł Obrońcy Wiary. To przecież Henryk VIII nawrócił swojego
przyjaciela św. Tomasza Morę, którego później ściął! Nieszczęście spotkało go dopiero
wówczas, gdy począł rządzić krajem w oparciu o genitalia, a nie o rozum. W konsekwencji,
Liturgię i naukę Kościoła poczęto naginać do potrzeb genitaliów, a z czasem Anglią poczęli
rządzić bękarci. 1 tak, w 1533 r. Tomasz Kranmer unieważnił dawne małżeństwo króla
Henryka VIII. Gdy papież rzucił na nich klątwę, król ogłosił się głową Koś-cioła w Anglii. Ta
schizma trwała do roku 1547, tj. do początków panowania Edwarda VI (1547-53). Wówczas
Kościół w Anglii począł się kalwinizować, a za panowania Elżbiety 1 (1558-1603), z owocu z
nieprawego łoża Henryka VIII, ruszono całą ławą przeciwko doktrynie Kościoła katolickiego.
Bękart Elżbieta I odcięła Anglię od Europy "żelazną kurtyną". Anglia stała się prywatnym
poletkiem królowej, z nowym systemem wiary w Boga, z nową odmianą tyranii. Judeizacja
Kościoła w Anglii stała się ewidentną.
Możni angielscy wystąpili z Kościoła katolickiego w obawie, aby nie stracić swoich
posiadłości, a nawet życia. Niewielu chciało podzielić los Św. Tomasza Morę.
Henryk VIII niszczył tych, którzy trzymali stronę papieża. Elita narodu, która stawia
złoczyńcom pomniki, zamiast szubienic, elita głupia, musi być opanowana przez obcych. W
przypadku Anglii, reformację przeprowadziła międzynarodowa zgraja rewolucjonistów,
wśród których przeważali Niemcy. Był też wśród nich Polak Jan Łaski, "wielki reformator" w
naszych podręcznikach szkolnych, który zasłynął z walki z... Najświętszym Sakramentem.
Został pastorem w Londynie. Mając takich ekspertów, arystokracja angielska przystąpiła do
niszczenia wszystkiego co katolickie. Możni angielscy poczęli prześcigać się nawzajem w
rabowaniu świątyń i kaplic.
Oczywiście, ta rewolucja również nie obyła się bez armii szpiegów, podpalaczy,
prowokatorów i płatnych morderców. Motłoch, w swej masie, jest zawsze głupi i wielce
podatny na propagandę. Książęta protestanccy poczęli finansować wielkie wydawnictwa.
Żydzi, którzy szybko opanowali- rzemiosło drukarskie, wydawali protestantom pamflety i
księgi pełne oszczerstw pod adresem Stolicy Apostolskiej. Pod opieką króla Henryka VIII
rozpętano wielką kampanię antypapieską. W jej wyniku, skołowany tłum wrzeszczał: "Precz
z papizmem!", nie wiedząc dokładnie, czy "papizm" jest człowiek, czy też zwierzę. Jednak,
nie wszystek lud dal się ogłupić propagandzie protestantów. Chłop angielski widział, że palą
mu klasztory i katedry, tj. ośrodki, z których otrzymywał wsparcie moralne i materialne, oraz
pomoc lekarską. Kiedy rozeszły się słuchy, że reformatorzy szykują się do zaatakowania
kościołów parafialnych, lud chwycił za oręż. Pod przywództwem Roberta Aske stanęło 10000
dorodnego męża; cały kwiat Północy. Na swoich sztandarach nieśli pięć ran Jezusa Chrystusa.
Tej potęgi Henryk VIII nie odważył się ruszyć. Począł więc negocjować. Obiecał
Pielgrzymom pokój i praworządność. Aske zawierzył słowu króla i odesłał ludzi do domów.
To był błąd; bowiem król natychmiast uderzył i ściął 216 przywódców Pielgrzymów,
włączając w to Aske. Tym samym, obrońcy religii przodków, obrońcy tradycji katolickiej,
zostali zgniecieni. Istotnie, protestantyzm uwolnił rząd od odpowiedzialności moralnej przed
obywatelami. W swoim postępowaniu poczęto kierować się żydowska wieloetycznością.
Ofiarą rewolucji, wszczętej przez Henryka VIII, padły księgi katolickie, krucyfiksy, posągi
Matki Najświętszej oraz obrazy. Należy pamiętać, iż pisane ręcznie księgi często były
oprawione w złoto, srebro i drogocenne kamienie. Nic więc dziwnego, że skąpy i chciwy król
Henryk VIII nakazał, aby wszystkie księgi, oprawione w złoto i srebro, były doręczane jego
oficerom. Zatem, nie o słowo Boże chodziło buntownikom, ale o kosztowności. Bezbronność
księży i zakonników podsycała wyobraźnię i napełniała rabusiów poczuciem bezkarności. Z
czasem, sojusz żydowsko-protestancki począł niszczyć wszelkie księgi katolickie. Z
zegarmistrzowską dokładnością. A więc, Debir, miasto książek, został zdobyty. Henryk VIII
stał się Neronem XVI wieku. Po tych ekscesach wandalizmu, propaganda protestancka
poczęła głosić, że to ich ruch dał światu Biblię, którą Kościół rzymski rzekomo miał ukrywać
przed wiernymi.
To było jawne fałszowanie historii Kościoła św. Bowiem, to Kościół rzymski przetłumaczył
Pismo św. z greki i hebrajskiego na język świata cywilizowanego. W tamtych czasach, każdy,
kto umiał czytać, znał łacinę. Gdyby Kościół katolicki pragnął zniszczyć Pismo Św., jak to
głosi nadal propaganda protestancka, to jako jedyny jego posiadacz i opiekun mógł to uczynić
z łatwością, gdyż mjał na to bardzo dużo czasu: od wieku IV do XVI, i nie musiał czekać aż
na ziemi pojawi się Luter i spółka. Wersja Starego Testamentu, uznana przez Kościół
katolicki wywodzi się z greckiego Septuagintu, który był tłumaczeniem z hebrajskiego,
dokonanym przez żydów z Aleksandrii, na trzy wieki przed Ofiarą na Krzyżu. Tą wersją
Pisma Świętego posługiwał się Jezus Chrystus i Jego apostołowie. Później, w sto lat po Akcie
Odkupienia, żydzi zaprzeczyli autentyczności Septuagintu, gdyż jego treść była
wykorzystywana, przez pierwszych chrześcijan, do wykazywania żydowskiego odstępstwa od
woli Pana Boga, tam odnotowanej. Ponownie napisali własną wersję Pisma, taką jaka im
wówczas odpowiadała.
Podobnie postąpili, inspirowani przez synagogę, protestanci. Wrzucili perły między wieprze.
Za panowania Elżbiety I, przystąpiono do "poprawiania" przekładu Pisma św. Odrzuciwszy
tradycję, protestanci poczęli widzieć w Biblii jedyne źródło wiary. Zatem, to, co im nie
odpowiadało w oryginalnej wersji Pisma Św., musieli usunąć. Skoro odrzucono wiarę w
czyściec, w odpusty, skoro przestano czcić relikwie i obrazy świętych, a również przestano
się do nich modlić, skoro odrzucono dogmat o Przemienieniu Pańskim itp., musieli usunąć z
Pisma św. te księgi, które zadawały kłam ich wywodom. Stąd, w ich Biblii, którą adorują
bardziej niż Boga, zabrakło miejsca dla ksiąg Tobiasza i Judyty, dla Księgi Mądrości, dla
Mądrości Syracha, dla Księgi Barucha oraz dla Ksiąg Machabejskich. Ponadto, nawet i w
tych księgach, które pozostawiono, słowom nadano przewrotne znaczenie, co wypaczyło
intencje proroków. Do głosu doszedł prąd myślowy, zwany synkretyzmem. W przebiegły
sposób poczęto układać tezy religijne tak, iż każdy mógł je interpretować po swojemu. Nic
więc dziwnego, że protestantyzm wiedzie do agnostycyzmu. Mając do czynienia ze
sfałszowanym tekstem Pisma Św., jest łatwo dojść do wniosku, iż jest ono bez znaczenia.
Zatruty ideologią liberalizmu czytelnik może użyć tutaj argumentu, iż protes-tantyzm
przywrócił Kościołowi jego formę początkową. Takie rozumowanie jest błędne, ponieważ
przywrócić coś do życia oznacza, że to "coś" już istniało przedtem. Jednak, takich
dziwolągów, jak sekty protestanckie, nigdy przedtem nie było. Nie ist¬nieje taka rzecz, jak
wyznanie protestanckie. Nie istnieje też Kościół protestancki. Protestantyzm składa się z
bardzo wielu sekt, a wszystkie mają wspólne jedynie to, że błądzą: "A jeśli nawet Kościoła
nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!" (św. Mat. 18; 17). To są słowa Chrystusa
Pana. Protestanci poczęli tworzyć nowe Kościoły, a to Pana Boga obraża. Istotnie, bez
autorytetu Ojców Kościoła i Tradycji katolickiej, sekty protestanckie poczęły się mnożyć jak
grzyby po deszczu. Ku uciesze synagogi. Plagi sekciarstwa nie były w stanie zatrzymać nawet
ciężkie represje, zarządzone przez władców protestanckich. Rozłam wśród chrześcijan
przeobraził się w ślepą nienawiść wzajemną. Zanikł jakikolwiek wstyd etyczny. To nie była
reformacja Kościoła Św., to była rewolucja szatańska.
Ktoś może użyć tutaj argumentu, że dzięki Reformacji oraz odejściu od Stol-icy Apostolskiej
kraje protestanckie stały się mocarstwami. To też nie jest prawdą, bowiem największym
dobrobytem, w historii świata chrześcijańskiego, cieszyły się kraje katolickie. Przecież,
Kościół katolicki jest matką cywilizacji organicznej. I bez protestantyzmu człowiek
osiągnąłby współczesny rozwój technologiczny. Co więcej, nasz postęp, w ramach cywilizacji
łacińskiej, byłby na jeszcze wyższym poziomie, gdyż byłyby respektowane Boże przykazania,
a szatan byłby nazwany po imieniu. Pamiętajmy, że bezbożna Rewolucja trwa nadal.
Wszystko wskazuje na to, iż kolonialna potęga krajów protestanckich weszła w etap
samozagłady. Istotnie, "wyzwolone" córy lordów angielskich i amerykańskich puszczają się z
poganami; a więc, mocarstwa kolonialne, nie zdobyte przez żadną armię europejską, mogą
być wkrótce zajęte przez barbarzyńców z brytyjskimi paszportami w kieszeni. Butny świat
WASP coraz wyraźniej chwieje się na nogach. Nie może być inaczej. Gdyż, bogactwo
zdobyte drogą ordynarnego korsarstwa i bandytyzmu nie może cieszyć się Bożym
błogosławieństwem. Pan Bóg nie jest rychliwy, ale sprawiedliwy. Bez wątpienia, świat
protestancki powróci do Stolicy Apostolskiej; na kolanach.
Jako katolicy, pokładamy swoją nadzieję w nieskończonej dobroci Bożej. Bowiem, Pan Bóg,
o ile dopuszcza do głosu zło, to tylko po to, aby w końcu wynikło z tego większe dobro. Deo
gratias!
Rywalizację pomiędzy Burbonami i Habsburgami bezlitośnie wykorzystali protestanci
angielscy. Protestancka Anglia uwzięła się by zniszczyć katolickie mocarstwo Francji.
Zabrała Francji Kanadę i Indie. To protestanci rozwinęli masonerię we Francji, w ramach
powszechnej konspiracji wymierzonej w Kościół katolicki. Wielka Loża Anglii, po skrzętnym
zatarciu śladów działalności masonów przed rokiem 1717, stała się filarem nośnym
protestanckiej nowej szlachty, wyrosłej na zgliszczach i krwi ich poprzedników katolickich.
Początki tej akcji sfinansowali żydzi amsterdamscy. Powstała nowa religia, nowa sekta,
będąca tworem synkretycznym, czerpiącym z manicheizmu, gnozy, kabały i buddyzmu,
czcząca Wielkiego Budowniczego Wszechświata, który jest nową formą bożka
manichejczyków, a nie Boga Ojca chrześcijan. Owa religia synkretyczna, jako mit,
prowadziła nieuchronnie do bałwochwalczej religii humanizmu, której świadkami jesteśmy
dzisiaj.
Odrostem manichejskiego stowarzyszenia tajemnego, o nazwie Alumbrados, odkrytego i
wytępionego przez Inkwizycję hiszpańską, kierowaną przez kardynała Ximenesa, byli
iluminaci. Ich członek, Anacharsis Clootz, szczycący się tym, że jest osobistym wrogiem
Jezusa Chrystusa, udał się do Francji, by tam rozkręcić przygotowania do obrzędów, które
później nazwano "Mszą czerwoną". W międzyczasie, należało usunąć dwie przeszkody:
jezuitów, gotowych do wręcz niespotykanych wyrzeczeń dla Chrystusa, oraz Świętą
Inkwizycję, szczególnie hiszpańską, która na mapie Europy wytyczyła protestantom granice
nie do przejścia.
Z Inkwizycją hiszpańską poradzono sobie w ten sposób, że na jej czele stanął mason: Juan
Antonio Llorente. Za Karola III masoneria poczęła mnożyć się w Hiszpanii jak szarańcza. To
hiszpańscy masoni dopomogli Anglikom zająć Gibraltar. To masoni przyczynili się do
wyboru antyjezuickiego kardynała Ganganelli na papieża, Klemensa XIV (1769-1774), który
pod naciskiem zamasonionych Burbonów rozwiązał zakon jezuitów. Sekta jansenitów szalała
wówczas ze szczęścia. Nawet pootwierała banki, aby mieć fundusze na propagandę
antykatolicką. Przejdźmy jednak do wydarzeń we Francji. Na przełomie XII i XIII wieku, we
Francji doszła do głosu obojętność religijna. Zabrakło Francuzom ks. Piotra Skargi. Nie
nawracano protestantów, ale walczono z nimi pod hasłami politycznymi. W końcu, musiał z
tego rodzić się indyferentyzm religijny. Każdą rewolucję poprzedza rozkład duchowy
przywódców narodu. To brak autorytetów politycznych dopuszcza do głosu siły rewolucyjne;
a idee i przekonania decydują o przebiegu wydarzeń historycznych.
To nie burdy uliczne stanowią główne niebezpieczeństwo dla życia narodu, lecz jad
ideologiczny. Rząd francuski, pod koniec XVIII wieku, był chory na niedbalstwo, a nie na
tyranię. Rodzina królewska oraz arystokracja nie traktowali poważnie swoich obowiązków
związanych z rządzeniem krajem. Ministrowie woleli więcej dbać o przyjemności
przejściowe i poklask lizusów, aniżeli o sprawy związane z rządzeniem i gospodarzeniem
krajem. Owe zaniedbanie stało się główną przyczyną rozwinięcia się tyranii rewolucyjnej.
Prawo naturalne nie znosi słabego rządu, gdyż słaby rząd przynosi narodowi same
nieszczęścia. Robespierre miał częściową rację twierdząc, że o ile król Ludwik XVI jest
niewinny, to Rewolucja musi być winna; i na odwrót. Jednak, wina ówczesnego króla Francji
nie polegała na dopuszczeniu«się czynów, które prawo rewolucyjne karało, ale na tym, że za
mało ich dokonał, aby ratować swój kraj, aby ratować siebie samego, swoją rodzinę i swój
naród. Przewinienie zawierało się w jego impotencji politycznej. Ludwik XVI łudził się, że
kolaboracją będzie można cokolwiek uratować i nawet podpisał dekret, 26 grudnia 1790 r.,
który wymaga! od księży złożenia przysięgi na wierność "upaństwowionemu" Kościołowi; co
potępił Papież Pius VI (1775-1799), w marcu 1791 r. jako akt schizmatyczny.
Jak w Anglii jaskółką zapowiadającą nadejście antykatolickiej rewolucji był John Wyckliffe
(1320-1384), tak we Francji jej rolę spełnił Franęois Maria Arouet (1694-1778), znany światu
jako Voltaire; oraz jego paź, młodziutki Louis Antoine Saint-Just. Voltaire, pałający
niekontrolowaną nienawiścią do Kościoła katolickiego, nazywający go 1'infame, na wieść o
rozwiązaniu Towarzystwa jezusowego, w 1773 r., przez papieża Klemensa XIV, miał
zareagować: "Skoro już zniszczyliśmy jezuitów..., w ciągu najbliższych dwudziestu lat nie
pozostanie najmniejszy ślad po Kościele". Obecnie jest już wiadomo, że w 20-cia lat później,
tj. w 1793 r., terror w wydaniu jakobinów osiągnął swoje apogeum. W tymże roku miał
nastąpić koniec ery chrześcijańskiej. Nawet wprowadzono nowy kalendarz anulujący zwrotu
Anno Domini, który przypomina człowiekowi grzesznemu o Akcie Odkupienia na Krzyżu.
Cóż, Voltaire, jako mason gorliwie służący Lucyferowi, był dobrze wtajemniczony w
najbliższe plany synagogi szatana. Świadomy degrengolady moralnej elity narodu
francuskiego, mógł być dużym optymistą. - Zapomniał tylko o jednym: że człowiek strzela, a
Pan Bóg kule nosi. - Z kolei, młodziutki Saint-Just, o urodzie przystojnego Mefistofelesa,
opublikował w 1789 r. utwór satyryczny pt. Organt au Vatican. Oprócz naśmiewania się z
Hierarchii Kościoła, jest tam przedstawiony najazd diabłów na Niebo. Jednocześnie, SaintJust zasugerował, że skoro człowiek jest zwierzę¬ciem kierującym się emocjami i
popełniającym błędy, to może udać się po pomoc do Szatana. Nic więc dziwnego, że Louis
Antoine Saint-Just był jednym z głównych architektów terroru rewolucyjnego i przeszedł do
historii jako "Anioł Śmierci". Neopoganie z wieku XX mają w jakobinach swoich
emisariuszy.
Dla żydów, mesjasz zstąpił na ziemię w dniu ogłoszenia Deklaracji Praw Człowieka, 28
lutego 1790 r. Dała ona żydom wstęp na arenę polityczną Europy. Istotnie, od tego momentu,
działalność rewolucyjna nabrała rozmachu. Pierwszy strzał do Gwardii szwajcarskiej w
Tuilleries oddał, w dniu 10 sierpnia 1791 r., żyd Zalkin Hourwitz Land. Doszło wówczas do
kabalistycznej masakry rozbrojonych, przez naiwnego króla, Szwajcarów. Postanowiono
nieodwracalnie obalić epokę chrześcijańską. Nowa era miała rozpocząć się od chwili obalenia
monarchii, tj. od dnia 22 września 1792 r. Wprowadzony nowy kalendarz ignorował fakt
przyjścia na świat naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa. To już była próba judaizacji
wszystkiego. Nowa religia miała oddawać cześć wyłącznie rozumowi ludzkiemu. Poczęto
organizować festyny ku czci Rozumu. Katedrę Notre Damę, symbol katolicyzmu Francji,
przerobiono na pogańską świątynię Rozumu. Wewnątrz katedry ustawiono masońską
piramidę, której wierzchołek wieńczyła imitacja pogańskiej świątyni greckiej, poświęconej
"filozofii". Oczywiście, skołowanym Francuzom zaproponowano nowych świętych: Voltaire,
Rousseau oraz... Benjamin Franklin, wówczas ambasador Stanów Zjednoczonych we Francji.
Ich popiersia, iluminowane pochodniami, dominowaly we wnętrzu katedry. Aktorka Aubry
pełniła rolę bożycy nazwanej Rozumem. Z kolei, bogiem ogłoszono pierwszą ofiarę
odruchów kontrrewolucyjnych: Marata. Ponadto, zaproszono Francuzów do udziału w
satanicznych ekscesach, w skład których wchodziło publiczne porzucanie stanu kapłańskiego
przez księży "konstytucyjnych", palenie krucyfiksów, ubieranie osłów w ornaty oraz pojenie
ich z naczyń liturgicznych, a także profanowanie konsekrowanych hostii. Niektóre z
kościołów przerobiono na "Świątynie Młodości", w których odbywały się zbiorowe orgie.
Były więc tam obecne wszystkie elementy satanizmu.
Dla rewolucji jakobińskiej, gilotyna, jako narzędzie, które zdaniem dr Guillotin zabija w
sposób bardziej humanitarny, aniżeli wieszanie, nie mogła wystarczyć. Jako dzieło szatana,
musiała z biegiem czasu odwołać się do praktyk satanistycznych, a więc do mordów
powiązanych z torturami rytualnymi, z orgią seksualną i kanibalizmem, jak picie ludzkiej
krwi. Istotnie, tego rodzaju praktyki zawsze miały miejsce tam, gdzie kopyto postawił szatan.
Wystarczy tu wspomnieć o szatańskim imperium Azteków. Skoro oddano Francję we
władanie szatanowi, to jaka siła mogła oprzeć się tak luźno puszczonej bestii? - Modlitwa,
modlitwa i jeszcze raz modlitwa.
Szatan boi się modlitwy panicznie. Stąd, z taką skrupulatnością i premedytacją synagoga
szatana przystąpiła do niszczenia francuskich zakonów kontemplacyjnych. Rozluźnienie
obyczajów, pornografia i symonia zawsze były silną bronią synagogi. Skoro klasztory, a w
szczególności klasztory kontemplacyjne, były nieczułe na wszelkie pokusy wyuzdania
seksualnego, a tym samym były trudne do zinfiltrowania, synagoga szatana widziała w nich
swojego głównego wroga. Stąd, wszelkie rewolucje, inspirowane przez synagogę, wyżywały
się w szatańskich ekscesach, niszcząc klasztory i mordując ich mieszkańców. Swoją drogą,
klasztory pomagały biednym, a więc masom, których potrzebowali komisarze rewolucji. Jest
wiadomo, że człowiek syty nie pójdzie na barykady; trzeba go wpędzić na nie głodem. Stąd,
wszelkie wysiłki niesienia pomocy biednym i opuszczonym, wszelkie próby reform
gospodarczych, są likwidowane przez aktyw rewolucyjny. Istotnie, szatan, odprawiający
niezmordowanie swoją "Mszę czerwoną", jak to sataniści rewolucyjni określili ceremoniał
ścinania gilotyną, mógł być pokonany tylko przy pomocy Krzyża. Król, ministrowie i
przywódcy polityczni opuścili swój naród w chwili próby. Jednak, rozmodlonego ludu Pan
Bóg nigdy nie opuści. Wprawdzie rewolucja jest w stanie przelać wiele krwi niewinnych,
zadać wiele bólu i cierpień, ale nie może trwać wiecznie. Bóg, jako Stwórca wszechmocny i
Sędzia Najwyższy, może chwilowo wystawić na próbę naród bogobojny, może wprowadzić
okres wielkiej pokuty za popełnione przewinienia, jednak nie pozwoli mu zginąć. Katolik
prawdziwy przyjmuje pokutę z pokorą, gdyż jest ona dla niego Sakramentem. Wówczas, z
woli Bożej pojawiają się mężowie opatrznościowi, którzy swoim działaniem odwracają bieg
historii. Dla Francuzów, w ciężkich latach rewolucji z 1789 r., takim człowiekiem
opatrznościowym był skromny kapłan, ks. Keravenan, z woli Bożej spowiednik tyrana i
architekta rewolucji: Cieorges Jacques Dantona; kapłan, który przez cały okres rewolucyjnego
terroru, stojąc w oddali, rozgrzeszał i błogosławił prowadzonych na ścięcie gilotyną, a swoim
wymownym milczeniem, które zdawało się sięgać Nieba, dodawał skazańcom otuchy, w
ostatniej chwili ich życia, że jeszcze nie wszystko jest stracone, że wkrótce szatan znowu
przekona się, iż Christus vincit, Christus regnat et Christus imperat. W wyniku błagań
rozmodlonego ludu, oprawcy rewolucyjni stanęli przed cieniami męczenników, których
wymordowali. Stanęli twarzą w twarz z siłami. o wiele potężniejszymi od tych, którymi może
dysponować człowiek śmiertelny. Więc, szatan ponownie począł odczuwać potęgę Bożego
Majestatu, a rewolucja weszła w etap samozagłady: jak Saturn, poczęła pożerać własne
dzieci.
Warto tutaj wspomnieć o Francuzach z terenu Bocage, określonego obecnie przez historyków
jako Vendee, który jest położony u ujścia Loary do Zatoki Biskajskiej. Tamtejsze słone błota
zostały osuszone przez inżynierów holenderskich i przed wybuchem rewolucji z 1789 r. ów
teren był dobrze zagospodarowany oraz zasiedlony przez zamożnych rolników, którzy
współpracując zgodnie czynili sobie ziemię poddaną, tak jak Pan Bóg nakazał. Co więcej,
mieszkańcy Bocage byli żarliwymi katolikami. Kwitł tam kult Maryjny i Serca Jezusowego.
Tym samym, pomimo wysokiego procentu ludzi umiejących czytać i pisać, nikt z nich nie
czytał pisaniny "encyklopedystów", jak Voltaire czy też Rousseau. Zajęci byli czytaniem prac
autorów katolickich. Stąd, niszczycielska i szatańska rewolucja nie miała żadnych szans, aby
tam się zadomowić. Gdy zabrakło w tym rejonie księży, w wyniku deportacji, a tym samym
zabrakło możliwości uczestniczenia we Mszy Św., chłopi modlili się wspólnie, o umówionej
godzinie z opuszczającym ich kapłanem. Dla nich Ojczyzną była ich Wiara, ich ziemia, ich
król oraz ich Tradycja. Za to ci, którzy obiecywali im "nowy świat", w praktyce usiłowali
ożywić świat bardzo stary, świat zbuntowanych demonów, pozbawiony czci i posłuszeństwa
wobec Pana Boga, świat węża, sięgający czasów grzechu pierworodnego. Ten stan rzeczy nie
mógł trwać bez końca. Musiał zakończyć się buntem wobec zakusów dzieci diabła. Ci
prawdziwi katolicy, opuszczeni przez wszystkich, postanowili zapędzić szatana na właściwe
mu miejsce, a więc tam, skąd przyszedł, czyli do Piekła. Pomimo odniesionej porażki, z braku
dowódców wojskowych i z braku doświadczenia w administrowaniu zajętymi terenami,
zachwiali bestią, która już nie była w stanie wylizać się z odniesionych ran. Musieli przegrać,
gdyż nie zdawali sobie sprawy, że podjęli się konfrontacji ze sprzysiężeniem
międzynarodowym.
Oto trzy fakty, potwierdzające moją tezę. W chwili, gdy decydowały się losy rewolucji we
Francji i jej następstw, prowadzących do wybuchu rewolucji bolszewickiej w Rosji, w roku
1917, gdy Armia katolicka usiłowała zdobyć miasto Lucon, praktycznie ostatni liczący się
bastion rewolucji, kiedy przywódca chłopów Jacąues Cathelineau został śmiertelnie ranny,
"koalicja antyrewolucyjna" państw europejskich zezwala na powrót do Francji wziętego do
niewoli garnizonu z Mainz, czyli 10000 najwybitniejszego żołnierza rewolucji, pod
przywództwem Jean-Batiste Kleber, późniejszego generała w armii Napoleona. To
zadecydowało o losach powstania chłopskiego. Pozbawione dowództwa wojsko chłopskie nie
było w stanie pokonać zawodowego żołnierza. Nastąpiła rzeź powstańców, a rewolucja
złapała drugi oddech. Dzięki pomocy "antyrewolucyjnej" koalicji.
W tym czasie, Republika francuska była w stanie wojny z Austrią, Prusami i Wielką Brytanią.
Była to dziwna wojna. Flota brytyjska górowała nad flotą rewolucjonistów. Jej też zadaniem
było dokonać blokady portów francuskich, aby odciąć wszelkie dostawy dla Rewolucji,
nadchodzące ze Stanów Zjednoczonych. Blokadę nadzorował admirał angielski "Black Dick"
Howe. Jednak, o dziwo, tuż po zwycięskich utarczkach z Francuzami, kiedy wydawało się, że
flota francuska przesiała już istnieć, pozwala się wpłynąć do francuskich portów olbrzymiemu
konwojowi statków załadowanych pszenicą ze Stanów Zjednoczonych, która była
przeznaczona dla armii rewolucyjnej Republiki. Czyli, admirał Howe "przeoczył" spełnienie
swojego głównego obowiązku, dzięki któremu znalazł się w pobliżu portów francuskich.
Później, historia się powtórzyła z dostawami dla bolszewików oraz z dostawami UNRA po
drugiej wojnie światowej.
Należy tu wspomnieć o jeszcze jednym dziwnym wydarzeniu. Chodzi o skar-biec króla
Francji, Ludwika XVI. Otóż, uciekający przed rzezią rewolucji bezskutecznie usiłowali
przekonać rządy Prus i Austrii co do prawdziwego oblicza wydarzeń we Francji. W
ostateczności, u schyłku lata 1792 r., ekspedycję wojskową na Paryż, rzekomo w celu
ratowania monarchii francuskiej, powierzono księciu Brunswick. Dysponował on oddziałem
36000 żołnierzy, należących do czołówki światowej pod względem wyszkolenia i dyscypliny.
Ten karny i bitny oddział wyruszył przeciwko hordom rewolucyjnym, zdemoralizowanym i
pozbawionym doświadczonego dowództwa. Wszystko wskazywało na to, że książę
Brunswick nie będzie miał większego problemu z przywróceniem ładu we Francji. Jednak,
stało się inaczej. Jego żołnierzom nie było sądzone stąpać po ulicach Paryża. Dlaczego? Otóż, czas pokazał, że prawdziwym celem tej wyprawy był skarbiec monarchii francuskiej, a
nie ona sama. Po "upaństwowieniu" skarbca królewskiego, w roku 1791, przewieziono go z
Wersalu do "Narodowego Archiwum". Spis kosztowności zajął ponad 50 stron. Wśród nich
były największe diamenty świata, liczące ponad 100 karatów. Nagle, we wrześniu 1792 r.,
"nieznani sprawcy" włamali się do "Narodowego Archiwum" i wynieśli stamtąd najcenniejsze
kosztowności skarbca królewskiego.
Tuż po ujawnieniu kradzieży, wśród żołnierzy księcia Brunswick wybucha epidemia biegunki
i książę nakazuje odwrót. Tym samym, jego wyprawa zakończyła się bez rozegrania nawet
jednej poważniejszej bitwy. Czy tę wyprawę można zaliczyć do niefortunnych, daremnych,
poronionych itp.? nic z tych rzeczy. Otóż, gdy książę Brunswick zmarł w 1806 r., w jego
skarbcu odkryto ponad 2400 diamentów wyniesionych przez złodziei z "Archiwum", a wśród
nich były też i najcenniejsze, jak Diament Błękitny; jednak wycięto z niego
czterdziestokaratowy fragment. Później okazało się, że wycięty fragment ozdobił koronę
króla Anglii Jerzego IV. Z czasem, w wyniku intryg małżeńskich króla, ów diament trafił na
licytację i Został kupiony przez milionera amerykańskiego, który nazywał się: Howe. Obecnie
jest zdeponowany w Smithonian Institute, w Waszyngtonie. Większa część Diamentu
Błękitnego, 75 karatów, trafiła do rąk bankiera, który nazwał siebie Victor Lyon.
Jak widać, w czasie rewolucji bolszewickiej z 1917 r., Litwinow i Hammer byli bardziej
praktyczni w szabrze skarbów dynastii Romanowych oraz bojarów rosyjskich. Cóż, mieli już
doświadczenie. Na zakończenie moich tak pobieżnych rozważań na temat reformacji i
rewolucji, posłużę się następującym cytatem:
" - Twierdzicie, że król Francji zmusza was, abyście zostali chrześcijanami. Cóż, więc
spełnijcie jego wolę, lecz zachowujcie Prawo Mojżesza w waszych sercach.
- Twierdzicie, że chcą odebrać wam wasze dobra przemocą. Niech wasze dzieci zostaną
kupcami, aby poprzez handel mogły ogołocić chrześcijan z ich włas¬ności.
- Twierdzicie, że wasze życie jest zagrożone. Niech wasi synowie zostaną lekarzami i
chemikami, więc będą mogli pozbawiać życia chrześcijan, bez narażania się na groźbę kary.
- Twierdzicie, że wasze synagogi są zniszczone. Niech wasi synowie zostaną księżmi i
przeorami, aby mogli zniszczyć Kościół chrześcijański.
- Twierdzicie, że jesteście prześladowani na wszelkie sposoby. Niech wasi syn-owie będą
prawnikami, bądź notariuszami, czy też posiądą zawód, który wiąże się ze sprawami
publicznymi: Tym samym, wy będziecie rządzić chrześcijanami, będziecie władać ich ziemią
i weźmiecie na nich odwet.
- Wypełniajcie te zalecenia, które wam dajemy, a praktyka życiowa pokaże, iż wy, którzy
teraz znosicie upokorzenie, dostąpicie szczytów władzy".
Nie, drogi czytelniku, to nie jest cytat z osławionych "Protokołów". Powyższe zalecenia,
skierowane do żydów mieszkających we Francji, sięgają 1489 r. i pochodzą od starszyzny
żydowskiej z Konstantynopola.
Być może, iż znajdzie się czytelnik, który po przeczytaniu niniejszej wypowiedzi określi mnie
jako antysemitę. Z góry dziękuję za ten zaszczyt; bowiem historycy żydowscy, lubujący się w
omawianiu skutków, a przemilczają¬cy przyczyny, w ten sposób nazwali wszystkich
świętych Pańskich. wymienionych tutaj przeze mnie, włączając w to Chrystusa Pana i Jego
apostołów. Zatem, być przypisanym do tak dostojnego grona jest wyróżnieniem wielkiej
miary. Nurtuje mnie sprawa innego rodzaju.
A mianowicie, czy problemy poruszone w niniejszej broszurze dotrą do świadomości
młodych Polaków i czy zechcą o nich pamiętać, gdy staną u steru państwa polskiego? Trudno
jest być optymistą, bowiem: "Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie" (św.
Łuk. 4; 24).

Podobne dokumenty