RGładkowski O rewolucji słów kilka
Transkrypt
RGładkowski O rewolucji słów kilka
O REFORMACJI I REWOLUCJI SŁÓW KILKA Romuald Gładkowski /Toronto A.D. 1988/ W ogólnym zalewie pogaństwa, jako konsekwencji i grzechu pierworodnego, część rodzaju ludzkiego została wybrana przez Boga, dla zachowania religii prawdziwej, do czasu, aż przyjdzie na świat zapowiedziany Odkupiciel. Wiara w Boga prawdziwego była umacniana proroctwami, o których jest mowa w Starym Testamencie. Było więc zapowiedziane, że ci, którzy będą spełniać wolę Bożą, zostaną nagrodzeni: "będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia (takiego, jakie jest udziałem) twego potomstwa, dlatego, że usłuchałeś mego rozkazu" (Rozdział 22; 17, 18). Niestety, cieszący się Bożym błogosławieństwem lud wybrany nadał przepowiedniom proroczym interpretację materiaistyczną. Mojżeszowe nakazy, dotyczące Chetytów, Amorytów, Kananejczyków, Girgaszytów, Peryzzytów, Chiwitów oraz Jebusytów: "Wytępisz wszys¬tkie narody, które ci daje Pan, Bóg twój" (Pwt. 7; 16), a także: "Pan, Bóg twój, wydaje tobie, przerazi je ogromnym zamieszaniem, aż wyginą do szczętu (Pwt. 7; 23), "wybrańcy" przenieśli na cały rodzaj ludzki (gojów). Postanowili zawładnąć całym światem. Kierując się żądzą posiadania, puścili w niepamięć nakaz Mojżesza: "Posągi ich bogów spalisz, nie będziesz pożądał srebra ani złota, jakie jest na nich, i nie weźmiesz go dla siebie, aby cię to nie uwikłało, gdyż Pan, Bóg twój, się tym brzydzi. Nic obrzydłego nie wprowadzisz do domu twego, gdyż byłbyś przedmiotem klątwy jak ono" (Pwt. 7; 25, 26). Ich pasją stało się bałwochwalstwo, którego ukoronowaniem jest religia humanizmu, oraz kompulsywna żądza bogacenia się, która wiedzie do hedonistycznego stylu życia: "Przeklinają kłamią mordują i kradną cudzołożą popełniają gwałty, a zbrodnia idzie za zbrodnią" (Oz. 4; 2). Musieli więc ściągnąć na siebie Bożą klątwę: "Również i ja będę postępował z nimi z zapalczywością: oko moje nie okaże litości i nie będę oszczędzał" (Ez. 8, 18). Lud wybrany, odstępując od woli Pana Boga, nie mógł oprzeć się pokusie "poprawiania" wiary w Boga prawdziwego. Co więcej, dopuścił się wielkiego świętokradztwa, gdyż sobie przypisał rolę powierzoną Chrystusowi Panu: "Królestwo Jego będzie wiecznym królestwem; będą Mu służyły wszystkie moce i będą Mu uległe" (Dn. 7; 27). Owa perwersja religijna przeobraziła się w imperializm żydowski, którego ostoją jest synagoga wyjątkowa: "(znam) obelgę wyrządzoną przez tych, co sami siebie zowią żydami, a nie są nimi, lecz synagogą szatana" (Apok. 2; 9). Każdy, kto stawiał jej opór, gdy tylko nadarzyła się okazja, był przez nią niszczony w sposób wyszukany i widowiskowy. W pełni to potwierdza przebieg Drogi Krzyżowej Chrystusa Pana, rytuały męczeństwa pierwszych chrześcijan, a także liturgia "Mszy czerwonej", odprawianej podczas rewolucji we Francji, w latach 1789-1799; nie wspominając już o wyczynach bolszewizmu i hitleryzmu w wieku XX. Zamiast przestrzegać Boże przykazania, poprawiacze Bożego prawa mordowali proroków, ukrzyżowali Chrystusa Pana i wymordowali Jego apostołów. W końcu, wyparli się Boga Ojca, wprowadzając komunizm ateistyczny oraz bał¬wochwalczy humanizm. Pan Bóg jest zawsze konsekwentny w postępowaniu. Będąc bezwzględnym wobec szatana, również musiał być bezwzględnym wobec synagogi, którą wznieśli bałwochwalcy. Nawet w historii najnowszej mamy próbkę Bożego gniewu; chociażby w czasie drugiej wojny światowej. Jednak, synagoga przyjęła ją jako okazję do zrobienia "wielkich pieniędzy". Im zawsze brakuje pieniędzy. Nawet całopalenie nie było w stanie zmienić żydów na lepsze. Widocznie, dopraszają się o potop. Kościół św. nigdy by się nie podjął walki z synagogą, gdyby to było sprzeczne z wolą Pana Boga. Skoro Pan Bóg jest wrogiem zła wszelkiego, więc nie wolno jest wspierać żyda, który jest jego siedliskiem. W historii rodzaju ludzkiego nie znalazł się zapewne nikt, kto byłby w stanie użyć mocniejszych słów, pod adresem żydostwa przewrotnego, aniżeli Jezus Chrystus: "Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa" (św. Jan 8; 44). Ten fakt historyczny jest najlepszym potwierdzeniem smutnej rzeczywistości związanej z ludem wybranym. Najulubieńszym jego argumentem, we wszystkich dyskusjach, stał się kamień: "Porwali więc kamienie, aby je rzucić na Niego" (św. Jan 8; 59); czy też zakończenie ich dyskusji ze św. Szczepanem: "Wyrzucili go poza miasto i kamienowali..." (Dz. Ap. 7; 58). Na wszelką krytykę,, skierowaną pod ich adresem, reagują sztucznym "giewałtem", organizowanym naprędce, jako spontanicznym protestem miłujących bliźniego przeciwko odradzaniu się "plagi żydożerstwa". Wszystko, co demaskuje ich zbrodnie, ich knowania przeciwko Panu Bogu i przeciw rodzajowi ludzkiemu, zaliczają do kategorii antysemityzmu. W rasistowskim koszyku umieścili więc Chrystusa Pana, Jego apostołów, Ewangelię Św., Kościół katolicki, jego sobory i bulle, a także świętych Pańskich. Za to, ze swej strony, zaprezentowali światu "dobry przykład" miłości bliźniego w postaci bluźnierczego Talmudu. Ich pasją stała się rewolucja. Żydowska nienawiść do wszystkiego, co jest chrześcijańskie, nie ma nic wspólnego z treścią tablic kamiennych Mojżesza, które dał mu Pan Bóg na górze Synaj. Tym samym, odstępując od wypełniania Bożych przykazań, utracili przywilej bycia ludem wybranym, gdyż owe wyróżnienie miało cel i charakter wyłącznie religijny, duchowy, a nie materialistyczny. Zatem, chcąc nadal sprawiać wrażenie umiłowanych w Panu, świętych i nietykalnych, którzy są powołani do władania światem, żydzi z uporem iście szatańskim silą się, aby w oczach świata zdyskredytować Kościół Chrystusowy, który przejął po nich misję obrońcy wiary w Boga prawdziwego. Czynią to na wszelkie dostępne im sposoby: czy to poprzez kuszenie doktrynami fałszywymi, czy też poprzez penetrację Hierarchii Kościoła św. i osłabiania szeregów jego obrońców. Nawet doszło już do tego, że winę za Akt Bogobójstwa próbują zrzucić na barki nie istniejących już Rzymian. Rozmiar ich bezczelności uwypukla fakt, iż w Nowym Testamencie nigdzie nie jest powiedziane, że to Rzymianie chcieli zabić Chrystusa Pana. Ciągle jest tam mowa o żydach: "Arcykapłani i faryzeusze, słuchając Jego przy-powieści', poznali, że o nich mówi. Toteż starali się Go pochwycić, lecz bali się tłumów, ponieważ miały Go za proroka" (Św. Mat. 21; 45; 46): dalej: "A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli naradę przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić (św. Marek 3; 6); czy też: "Arcykapłani i uczeni w Piśmie szukali sposobu, jakby Jezusa podstępnie ująć i zabić" (św. Marek 14; 1). Podobne świadectwo przedłożyli pozostali ewangeliści. Natomiast istotę całej sprawy najprzejrzyściej przedstawił św. Jan: "Wobec tego arcykapłani i faryzeusze zwołali Wysoką Radę i rzekli: 'Cóż my robimy wobec tego, że ten człowiek czyni wiele znaków? Jeżeli Go tak pozostawimy, to wszyscy uwierzą w Niego, i przyjdą Rzymianie, i zniszczą nasze miejsce święte i nasz naród'" (św. Jan U; 47, 48). Co więcej, Judasz sprzedał Jezusa Chrystusa nie Rzymianom, ale Sanhedrynowi: "Wtedy Judasz Iskariota, jeden z Dwunastu, poszedł do arcykapłanów, aby im Go wydać. Gdy to usłyszeli, ucieszyli się i przyrzekli dać mu pieniądze" (św. Marek 14; 10, 11). Potwierdzenie autora zbrodni znajdujemy również w Dziejach Apostolskich: "Mężowie izraelscy, słuchajcie tego, co mówię: Jezusa Nazareńczyka, Męża. którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie, tego Męża, który z woli, postanowienia i przewidzenia Bożego został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście" (2; 22, 23); oraz "Bóg naszych ojców, Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, wsławił Sługę swego, Jezusa, wy jednak wydaliście Go przed Piłatem, gdy postanowił Go uwolnić" (3; 13); czy też: "Któregoż z proroków nie prześladowali wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście Sprawiedliwego. A wyście zdradzili Go teraz i zamordowali" ( 7; 52). Podobnie mówi św. Paweł w "Pierwszym liście do Tesaloniczan: "Żydzi zabili Pana Jezusa i proroków, i nas także prześladowali. A nie podobają się oni Bogu i sprzeciwiają się wszystkim ludziom" (2; 15). W obliczu powyższego, jest wielce zdumiewającym, że nawet w dobie obecnej pojawiają się "postępowi" kapłani katoliccy, którzy w synagodze usiłują widzieć przyjaciółkę i kontynuatorkę tradycji bogobojnego ludu wybranego. Milsze jest im żydostwo międzynarodowe, aniżeli Ewangelia Św.; mimo iż św. Paweł nakazywał: "Dlatego też karć ich surowo, aby wytrwali w zdrowej wierze, nie zważając na żydowskie baśnie czy nakazy ludzi odwracających się od prawdy" (Tt. 1; 13, 14). Doprawdy trzeba być szalonym, aby dopatrywać się przyjaciół wśród tych, których Bóg przeklął! Wszelkie twierdzenie, iż żydów należy otaczać wyjątkową troską, że jest grzechem ich krytykować i im się sprzeciwiać, gdyż dali nam Jezusa Chrystusa, jest bluźnierstwem wielkiej wagi, które rodzi herezję na skalę transcedentalną! Jest to próba przekręcenia nauki Chrystusa Pana, który o owych samozwańczych Bożych pomazańcach wyrażał się następująco: "Plemię żmijowe! Jakże wy może¬cie mówić dobrze, skoro źli jesteście?" (św. Mat. 12; 34). Co więcej, Jezus Chrystus wyraźnie odciął się od żydostwa, uznając jedynie związek duchowy z potomkami Abrahama: "I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: 'Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką'" (św. Mat. 12; 49, 50). Opinia Chrystusa Pana, o uczonych w Piśmie i faryzeuszach, w sposób jednoznaczny jest przedstawiona w Ewangelii św. Marka: 23; 13-17 ("Biada obłudnikom!"). Istotnie, nie może być unii pomiędzy światem szatana i światem Bożym. Zatem, wszelkie wypowiedzi, że Abraham, Izaak, Jakub, Mojżesz, Matka Przenajświętsza i Apostołowie są dziećmi judaizmu i Talmudu, są bluźnierstwem, są próbą wypaczenia woli Boga Ojca. Prowadzą też do absurdalnych wniosków, do jakich powiedzmy doszedł hitleryzm, atakując Kościół rzymski, a obecnie robi to samo panteistyczny ruch odynistów. To nie judaizm jest spadkobiercą misji ludu wybranego, lecz Kościół katolicki jest przewodnictwem Stolicy Piotrowej. Z tego właśnie względu, synagoga wypowiedziała wojnę Kościołowi Chrystusowemu, nie przebierając w metodach walki. Zróbmy więc krótki przegląd wydarzeń związanych z "reformowaniem" Kościoła Św., aby móc lepiej zrozumieć genezę rewolucji w historii najnowszej. Pierwszą doktryną fałszywą która zagroziła nieskazitelności Kościoła rzymskiego, była gnoza, jako zlepek poglądów licznych sekt, które szczyciły się tym, iż korzystały z "mądrości starożytnej". Jednak, jej dualizm ezoteryczny został zaczerpnięty z żydowskiej kabały. Zatem, już w czasach Apostołów gnostycy poczęli głosić, że tekst Pisma św. posiada znaczenie dwojakie: jedna jego inter¬pretacja jest przeznaczona dla gawiedzi (gojów), a druga, dla osób wybranych, które zaznały iluminacji umysłu w wyniku specjalnych wtajemniczeń i wgryzły się w ukryte znaczenie Biblii. Historycy podają że założycielem ruchu gnostycznego był Szymon Czarnoksiężnik; żyd, który przyjął chrześcijaństwo, aby móc kupić dar udzielania Ducha Świętego (Dz. Ap. 8; 9-24). Zatem, już od pierwszych dni istnienia Kościoła św. synagoga usiłowała wbić się w niego klinem i zarazić go symonią. Przecież, nawet pierwszy chrześcijanin, z najbliższego otoczenia Chrystusa Pana, apostoł Judasz Iskariota odważył się sprzedać swojego Mistrza za głupie trzydzieści kawałków srebra! Tym samym, Jezus Chrystus, wybierając Judasza na apostoła, pokazał Kościołowi, który założył, z jakiej strony zagraża dla niego największe niebezpieczeństwo. Była to swego rodzaju poglądowa lekcja życiowa dla Jego namiestników. Jezus Chrystus, jako Syn Boży, wiedział doskonale, że Kościół św. zawsze będzie miał do czynienia z Judaszami w purpurze, mającymi ciągoty do uprawiania symonii. Do czasów wypędzenia żydów z Aleksandrii, w 414 r., miasto to było głównym ich skupiskiem i centrum gnozy. Gnostycy usiłowali powiązać chrześcijaństwo z okultyzmem. Od niej więc wywodzą się najrozmaitsze sekty okultystyczne, pseudochrześcijańskie, jak karpokratianie, kainiści - adorujący Kaina, pederastów z Sodomy i Gomory: Dathama i Abirama, a także Judasza Iskariotę -manichejczycy, albigensi, walentynianie - którzy lansowali wśród chrześcijan "świętą prostytucję" - nestorianie, różokrzyżowcy, bogumili, lucyferianje i ogólnie masoneria zaszyta w stowarzyszeniach teozoficznych. Gnostycy usiłowali wprowadzić do chrześcijaństwa zwyczaj interpretowania Pisma św. na własną rękę, z pominięciem autorytetów Ojców Kościoła; co później zostało przyjęte przez protestantyzm. Tym samym, gnostycy usiłowali odciągnąć chrześcijan od religii prawdziwej, wspartej dogmatami i przepiękną liturgią. Istotnie, ruch protestancki potwierdził nagą prawdę, że dowolność w interpretowaniu Pisma św. rodzi niezliczoną ilość sekt; co właśnie było celem Szymona Czarnoksiężnika i jego następców. Mówiąc o próbach zniekształcenia religii prawdziwej, objawionej nam przez Pana Boga, trudno jest nie wspomnieć o arianach. W roku 313, tj. w tymże roku, w którym chrześcijanie uzyskali wolność religijną w całym imperium rzymskim, wówczas jeszcze Augusta Konstantyna (277-337), żyd-przechrzta Ariusz, prezbiter w Aleksandrii, zaatakował boskość Jezusa Chrystusa, co dało mu okazję, aby dobrze namieszać we wnętrzu Kościoła św. Żydzi znienawidzili dogmat o Trójcy Świętej, a tym samym Jezusa Chrystusa jako drugą Osobę. Stąd, znalazłszy się w szeregach chrześcijan, lansowali teorię o Bogu jednoosobowym, tym samym zaprzeczając boskiemu pochodzeniu Chrystusa Pana. Jednak, elokwentny Ariusz, aby przyciągnąć do siebie chrześcijan, nigdy nie krytykował Chrystusa. Przedstawiał Go jako wielkiego reformatora. Tym samym, usiłował pozbawić Kościół św. jego fundamentów. Ariusz, wbrew nauczaniu Chrystusa Pana i Jego apostołów usiłował urządzić w Kościele rzymskim gospodę dla synagogi, czyli począł uprawiać prożydowską politykę. To był frontalny atak na wszystkie dogmaty Kościoła św. Była to próba wywołania rewolucji w szeregach chrześcijan, która zniszczyłaby Kościół Chrystusowy. Nic więc dziwnego, że synod zwołany w Aleksandrii, w roku 321, Ariusza ekskomunikował. W tymże roku, gminy chrześcijańskie, cieszące się poparciem Konstantyna, uzyskały osobowość prawną. W zaistniałej sytuacji, Ariusz udał się do Palestyny, aby tam, wśród współplemieńców, szukać swoich zwolenników. Jest oczywistym, że ich tam znalazł. Życie na co dzień bowiem wykazało, że przechrzty żydowskie zawsze skupiają większą uwagę na obronie interesów współplemieńców, aniżeli prawdy wypływającej z Ewangelii św. Zatem, uzyskawszy poparcie u palestyńskich biskupów, Ariusz udał się do Egiptu, aby tam rozpowszechniać swoją herezję. Widmo rozbicia Kościoła rzymskiego przy-brało wówczas wyraźne rysy. W tej sytuacji, Ojciec Kościoła, św. Atanazy (293-373), wówczas prezbiter w Aleksandrii, współorganizuje pierwszy Sobór Powszechny, który odbył się w Nicei. Był to rok 325. Na tym soborze cesarz Konstantyn przemówił po łacinie, w języku Kościoła rzymskiego, i przyjął wyznanie nicejskie, stanowiące fundament katolicyzmu. Ariusz zostaje pozbawiony godności biskupiej, a za przechowywanie jego pism groziła kara śmierci. Wszystko odbywało się pod przewodnictwem cesarza. Jednak, Ariusz nie skapitulował. Drogą głębokich intryg zdołał pozyskać względy cesarza Konstantyna. Ariusz doskonale orientował się, że Konstantyn miał ciągoty w kierunku cezaropapizmu, zdecydowanie potępionego przez. Kościół rzymski, a zawsze popieranego przez heretyków. Potrafił więc przekonać cesarza, że św. Atanazy zagraża tak cesarstwu, jak i dobru Kościoła. Czyli, że złodziej oskarżył okradanego o kradzież. Tym samym, biskup aleksandryjski, św. Atanazy, zdecydowany wróg ariańskiego monoteizmu i doktryn żydowskich, który uważał, że żydzi nie są już sługami Bożymi, lecz panami Sodomy i Gomory, popadł w niełaskę u cesarza. Zatem, ariańscy biskupi powracają z wygnania, a sam cesarz zwołuje kontrsobór w Tyrze. Był to rok 335. Na tym soborze (zbójeckim), św. Atanazy został oskarżony o uprawianie nierządu. Pomimo doskonałej obrony przed tak bezczelnym oszczerstwem, zostaje potępiony, uznany za wroga Kościoła i Państwa, a w roku 336 cesarz skazuje go na wygnanie do Trewiru. Tuż po zgonie Konstantyna, w roku 337, św. Atanazy zostaje odwołany z wygnania. Niemniej jednak, całe żydostwo wystąpiło przeciwko autorowi uchwał soboru nicejskiego. W roku 340, synod biskupi odebrał św. Atanazemu godność biskupią. W tej sytuacji, obrońca Kościoła św. musiał schronić się u Papieża św. Juliusza (337-352). Wrócił do Aleksandrii w roku 343, lecz nie na długo. Gdy do władzy doszedł Konstancjusz, który był arianinem, ożyła antypapieska działalność arian. Św. Atanazego potępiono na soborach w; Mediolanie (355) i w Arelate (363), a na dokładkę pomówiono go o zdradę stanu. Musi więc znowu uchodzić z Aleksandrii. Tym razem udał się do pustelni egipskich. Powraca do Aleksandrii w roku 361, po. śmierci Konstancjusza, i zastaje tam... odrodzony kult bożków pogańskich. Oto do czego doprowadził arianizm. Papież św. Liberiusz (352-366), który odmówił poparcia dla arian i cesarza, był na wygnaniu, a dla chrześcijan nastały ciężkie lata próby. Od roku 361 imperium rzymskim poczęli rządzić wojskowi. "Legiony" ogłosiły cesarzem Juliana Apostatę (361363). Julian za młodu zetknął się z udającymi chrześcijan wyznawcami słońca. Jego ciągoty do neoplatynizmu zrodziły w nim słabość do żydów. Tym samym, postanowił zniszczyć chrześcijaństwo, a żydzi mieli uzyskać utracone przywileje. Nawet postanowili odbudować świątynię Salomona. Dla żydów nastał złoty okres. Byli gotowi widzieć w Julianie swojego mesjasza. Jednak, Julian również miał pociąg do cezaropapizmu. 2 tym, że pragnął mu nadać charakter pogański. Pod jego pieczą, poganie usiłowali kopiować instytucje charytatywne chrześcijan, usiłowali organizować "Annie Zbawienia", która miała zastąpić zakony. Prześladowanie chrześcijan, a w szczególności Galilejczyków, którzy najbardziej zagrażali odradzającemu się pogaństwu hellenistycznemu, osiągnęło swój szczyt. Św. Atanazy znowu musiał udać się na banicję. Jednak, dzieło likwidacji Kościoła katolickiego zostało przerwane nagłą śmiercią Juliana. W roku 363, padł ugodzony strzałą w decydującej bitwie z Persami. Tym samym, musiał uznać wyższość Galilejczyka Jezusa Chrystusa. Następca Juliana, Jowian (363-364) był katolikiem. Przywrócił chrześci-jaństwu wszystkie prawa, jakimi ono cieszyło się za Konstantyna Wielkiego. Z wygnania powraca św. Atanazy. Po nagłej śmierci Jowiana, władzę objął Walen-tynian i jego brat, arianin, Walens. Katolicy poczęli być prześladowani ponownie. W roku 366, św. Atanazy udaje się na swoje piąte (!) wygnanie. Znowu synagoga święciła triumf; lecz nie na długo, bowiem sympatie Walentyniana poczęły iść w kierunku katolicyzmu. Św. Ambroży, największy obrońca katolicyzmu, otrzymał w tym czasie biskupstwo w Mediolanie, a Walens zmiękł i pozwolił św. Atanazemu powrócić do Aleksandrii, gdzie rządził diecezją aż do śmierci, tj. do roku 373. Już na przykładzie tak pobieżnego przedstawionego żywota św. Atanazego widać dobrze, iż nawet w czasach cesarzy przychylnych chrześcijaństwu synagoga robiła wszystko, co było w jej mocy, aby nie dopuścić do rozwoju Kościoła rzymskiego, do rozpowszechnienia jego religii. Jednak, pomimo iż Ariusz zmarł u szczytu sławy, nauczanie św. Atanazego, oparte na dogmatach Kościoła Św., zatriumfowało. Gdy na arenę polityczną wszedł św. Ambroży, widać było wyraźnie, że pan Bóg panuje nad szatanem i to w sposób bezwzględny. To pod wpływem św. Ambrożego hiszpański generał Teodozjusz (379-395), który został obrany cesarzem, uspokoił arian i pogan. Przede wszystkim ukrócił legionistów. Jedynie pogańskim igrzyskom nie mógł dać rady. Tak jak za czasów Konstantyna Wielkiego, motłoch nie chciał słyszeć o zniesieniu barbarzyńskich walk gladiatorów. Cóż, handlujący niewolnikiem żyd miał z tego dobry dochód; a synagoga zawsze była mistrzem w podburzaniu tłumów. Przecież, pod jej wpływem, tłum był w stanie uwolnić złoczyńcę Barabasza, zamiast swojego Nauczyciela i Dobroczyńcę. Dopiero pod koniec IV wieku, w wyniku ostrej kampanii antygladiatorskiej, prowadzonej przez chrześcijańskiego poetę Prudencjusza, gladiatorstwo ustało. Mając oponenta w synagodze szatana, trzeba było dużej rozwagi w postępowaniu Ojców Kościoła Św., długich lat modlitw i pracy misyjnej, aby można było całkowicie rozprawić się z bezbożnym systemem niewolniczym i jego pozostałościami. Zatem, pod wpływem św. Ambrożego, Teodozjusz zwołuje synod, na którym potępiono arian. Arianie musieli oddać katolikom wszystkie kościoły. Teodozjusz zakazał heretykom przebywać w stolicy i nikogo z nich nie dopuszczał do posad państwowych, ani też do wojska. Jednak, wbrew intencjom cesarza i obowiązującemu prawu, żydostwo znalazło sposób, aby dotrzeć do stanowisk w senacie, wojsku i administracji państwowej. Stało się to możliwe dzięki masowemu przyjmowaniu przez żydów chrztu, udawaniu chrześcijan, a za plecami księży praktykowaniu kultu judaistycznego. Prozelickie żydostwo rozbestwiło się do tego stopnia, że św. Ambroży oraz św. Jan Chryzostom musieli podjąć się energicznej walki w obronie chrześcijaństwa przed jego całkowitym zjudaizowaniem. Św. Ambroży twierdził otwarcie, że synagoga jest domem bezbożnym, miejscem, w którym gromadzą się nikczemnicy i że sam Pan Bóg ją przeklął. Z kolei, św. Jan Chryzostom widział w synagodze plemię kryminalistów: lubieżników, rabusi, skąpców i złodziei przewrotnych. W dużej mierze, dzięki św. Ambrożemu morderca i uzurpator, żyd Maximus, nie zdołał przejąć władzy, a żydostwo chwilowo straciła nadzieję na możliwość opanowania cesarstwa; bowiem znowu ożył zwyczaj uciekania się do symonii za panowania synów Teodozjusza: Honoriusza i Arkadiusza. Dopiero cesarz Teodozjusz II (408-450) doprowadził żydów do porządku. Załamał się wówczas patriarchat w Jerozolimie. Jednak, synagoga szatana nie dała za wygraną. Kościół rzymski musiał stanąć do konfrontacji z nową herezją, którą był nestorianizm. Rozgorzała nąjzacieklejsza walka o dwie natury w Chrystusie. W Antiochii wykluła się herezja, powiązana częściowo z arianizmem, głosząca iż Pan Bóg zstąpił na ziemię aby zamieszkać w człowieku Jezusie; zatem, Najświętsza Maryja Panna miała być matką Chrystusa, a nie Matką Bożą. Prezbiter antiocheński, Nestoriusz poszedł jeszcze dalej w swoich wywodach: Chrystusa przedstawiał jako człowieka, który stał się Bogiem. Głosił, że w Zbawicielu należy oddzielać Osobę boską od ludzkiej. Czyli, trzymając się starej zasady: "Dziel i rządź!", a katolicką doktrynę, że należy uznawać łączność dwóch natur w Chrystusie Panu, rozbito na dwie: obóz aleksandryjski głosił, że na Krzyżu zawisł tylko Bóg, co wiodło do monofizytyzmu, a nestoriański, iż tylko człowiek, co również mocno pachniało judaizmem. Ponadto, zaczęła się szerzyć herezja starotestamentowego obrazoburstwa, którą później przyjęli protestanci. Walki z nestorianizmem podjął się św. Cyryl (376-444), patriarcha aleksandryjski. To dzięki św. Cyrylemu zwołano, w czerwcu 431 r., trzeci Sobór Ekumeniczny w Efezie, na którym pozbawiono Nestoriusza godności biskupiej, a osobna konferencja w Chalcedonie skazała go na wygnanie. Wbrew oszczerstwom historyków żydowskich, św. Cyryl był duchownym pełnym cnót i potępiał wszelkie samosądy. Wyłącznie dzięki twardej ręce i zaciętości w działaniu, stał się Ojcem Kościoła św. W tym czasie, Aleksandra była głównym centrum żydowskiej gnozy. Nic więc dziwnego, że św. Cyryl postanowił zlikwidować owe ognisko herezji wszelkiej. Żydzi musieli opuścić Aleksandrię. Najazd barbarzyńców germańskich na imperium rzymskie przyczynił się do ponownego ożywienia arianizmu. Rozpoczął się wielowiekowy sojusz żydowsko-niemiecki, który znalazł swoje ukoronowanie w prusactwie. Inwazję zarianizowanych Teutonów synagoga powitała głośnym: "Hosanna!". Wandalowie, Wizygoci i Ostrogoci byli witani przez żydów jako wybawcy; bowiem Kościół katolicki zawsze kwitł, kiedy bestia żydowska była na uwięzi. Tym samym, nawrócenie na katolicyzm książąt teutońskich zadało arianizmowi śmiertelny cios, a pozycja Kościoła katolickiego stała się mocniejsza. Ponownie żyd nie mógł posiadać dziewczyny katolickiej jako niewolnicy, czy konkubiny, a wieloetyczne rozpasanie zostało ukrócone. Synagoga szatana musiała zejść do podziemi, aby stamtąd prowadzić akcję zaczepną przeciwko Państwu i Kościołowi. Znowu żydzi poczęli masowo przyjmować chrzest, a w ukryciu prak-tykować judaizm. Z tego rodzaju "chrześcijan" nie mogło zrodzić się nic dobrego. Przeciwnie, jak poprzednio, mieszając się z chrześcijanami szerzyli wśród nich wszelką herezję. Odciągali od Boga prawdziwego. Synagoga przez stulecia stosowała taktykę penetrowania wszystkich walczących ze sobą stron, aby być obecną wszędzie, aby móc skutecznie paraliżować działanie tych, którzy byli prawdziwymi obrońcami interesów własnego narodu i jego religii. Nic więc dziwnego, że Jezus Chrystus nie wierzył w szczerość żydowskich nawróceń: "Jezus natomiast nie zwierzał się im, bo wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co w człowieku się kryje" (św. Jan 2; 24-25). Wielkim zaufaniem darzył głównie Samarytan i Galilejczyków, którzy na ogół przestrzegali Prawo Mojżesza. Zresztą, Chrystus sam był Galilejczykiem. Podobnego zdania o żydach był św. Piotr, pierwszy Papież: "znaleźli się jednak fałszywi prorocy wśród ludu tak samo, jak wśród was będą falszywi nauczyciele, którzy wprowadzą wśród was zgubne herezje" (2 św. Piotr 2; 1). To samo twierdził św. Paweł: "Jak służyłem Panu z całą pokorą wśród łez i doświadczeń, które mnie spotkały z powodu zasadzek żydowskich" (Dz. Ap. 20; 19); czy też: "Dziękuję Bogu, że wśród Kryspusa i Gajusa nikogo ż was nie ochrzciłem" (1 Kor. 1; 14) oraz: "jest bowiem wielu krnąbrnych, gadatliwych i zwodzicieli, zwłaszcza wśród obrzezanych: trzeba im zamknąć usta, gdyż całe domy skłócają nauczając, czego nie należy, dla nędznego zysku" (Tl. 1; 10-11). Ową kwestię dwulicowości św. Piotr ujął bardzo trafnie: "Pies powrócił do tego, co sam zwymiotował, a świnia umyta - do kałuży błota" (2 św. Piotr 2; 22). Jednym słowem, obmywali się Chrztem św. i powracali do judaizmu i kabały. W takiej sytuacji, Kościół katolicki musiał potępić masowe "nawrócenia" żydów i uznać je za nieszczere i nieważne. Wielokrotnie potępiał je Papież św. Grzegorz Wielki (590-604). Istotnie, prozelityzm żydowski stał się kolejną plagą chrześcijaństwa. Cała seria synodów w Toledo usiłowała zaradzić koniunkturalnemu "nawracaniu się" żydów. Walczył z nim św. Izydor, widząc co robią żydzi na Półwyspie Iberyjskim, że zasłaniając się chrztem, uprawiają sabotaż i szpiegują na rzecz Arabów. Co więcej, chcąc na dobre rozprawić się z niewolnictwem, zabroniono żydom kupować niewolników ochrzczonych. Wiedziano bowiem, iż niewolnictwo upadnie wówczas, gdy żyd nie będzie miał możliwości aby czerpać z niego zysk. W czasach św. Feliksa, żydzi zamieszkujący ziemie hiszpańskie mieli silne poparcie ze strony skupisk współplemieńców ; 14) w Afryce Północnej. To żydzi północnoafrykańscy byli inicjatorami podboju Półwyspu Iberyjskiego przez muzułmanów. Aby ułatwić wojskom arabskim lądowanie na wybrzeżach hiszpańskich, przygotowano rewoltę zbrojną, obejmującą cały kraj katolickiego króla Egica. Gdy w roku 694 wykryto spisek, którego celem było zniszczyć katolickie państwo Wizygotów, św. Feliks, arcybiskup z Toledo, zwołał nowy synod, 17-ty z kolei. W czasie obrad ustalono, że synagoga szatana przygotowuje rewolucję wymierzoną w państwo i Kościół św. Zarządzono przepadek żydowskiego mienia na rzecz skarbu państwa, a rewolucjonistów przesiedlono tam, gdzie im król nakazał. Natomiast ich dzieci, z chwilą ukończenie 7-go roku życia, miały być oddzielone od rodziców, aby mogły uzyskać prawdziwe wychowanie chrześcijańskie; a po osiągnięciu wieku dojrzałego, miały poślubić katolików bogobojnych (nie wolnomyślicieli). Był to wzorcowy przykład współpracy Państwa i Kościoła, jak ciała człowieka z jego duszą, dla Bożej chwały i dla dobra narodu. Istotnie, św. Feliks posłużył się wyjątkowym biczem w walce z synagogą szatana. Nie miał innego wyjścia. Każdy naród ma prawo skutecznie bronić się przed szkodliwym działaniem intruzów, przed ich perfidią. W wyniku tych zarządzeń, żydzi poczęli uchodzić do południowej Francji, gdzie obowiązywało łagodniejsze prawo wobec intruzów. Wkrótce, ten region Europy stał się drugą Judea. W wiekach Średnich mieściła się tam główna jaczejka synagogi; centrum, z którego wychodziła herezja wszelka i prądy rewolucyjne, godzące w Kościół Chrystusowy. Głównym nieszczęściem człowieka jest to, iż posiada krótką pamięć. Często, w przeszłości tak bywało, że to, czego doświadczył i co wypracował ojciec, niweczył syn-. Puszczał w niepamięć bolesne doświadczenie przodków i -próbował budować przyszłość, a nieraz wyłącznie teraźniejszość, we własnym stylu. Zawsze z tego korzystała synagoga szatana. Taki błąd popełnił Witiza (700-710), syn Egica. Usiłując wznosić gmach religijnego synkretyzmu, począł łasić się do żydów, obdarzając ich honorami i posadami rządowymi. Ten błąd zemścił się okrutnie na katolickim państwie Wizygotów. Żydzi szybko zdobyli dominację w kraju i ze zdwojoną energią przystąpili do konspiracji rewolucyjnej. Fanatyzm zawsze uniemożliwia człowiekowi, aby trzeźwo myślał. Witiza, potępiony przez Papieża Jana VI (701-705), za sprzyjanie rozwojowi schizmy w Kościele Św., popadł w furię. Począł prześladować duchownych, którzy byli wierni polityce jego ojca. Sytuację pogorszyło to, że wśród duchowieństwa zabrakło ludzi na miarę św. Feliksa, czy św. Atanazego, którzy swoim oddaniem dla Kościoła Chrystusowego byliby w stanie ukręcić łeb odżywającej hydrze. Zwykle, nieszczęścia chodzą parami. Zgłupiał król i zgłupiało duchowieństwo. Żydzi osłabili przeciwnika siejąc w jego obozie amoralność, upodobanie do hedonistycznego stylu życia oraz... pacyfizm (rozbrojenie). Nie ominęło więc to króla i jego otoczenie. Ministrowie i dworzanie żarli, pili tańczyli i cudzołożyli bez umiaru. - Co synagoga lansuje również dzisiaj; z tym, że wówczas nie było jeszcze kina, telewizji i magnetowidów, więc nie oglądano filmów pornograficznych. Zadawalano się widokami w naturze. - Zabrakło więc w katolickim państwie Wizygotów męża, który byłby w stanie chwycić za pejcz i zaprowadzić porządek. Taka forma "katolicyzmu" wołała o pomstę do Boga. Kara więc przyszła bardzo szybko. Wiadomo, gdy Pan Bóg chce kogoś ukarać, pierwej odbiera mu rozum. Owładnięty "modą" Witiza począł rozbrajać swój kraj. Wiele fortec i murów obronnych zostało zrównanych z ziemią, a oręż przerobiono na lemiesze i brony. Cała akcja była przeprowadzona pod bacznym okiem żydowskich "ekspertów gospodarczych". W tym samym czasie, ich współplemieńcy zamieszkujący Afrykę Północną robili co było w ich mocy, aby zachęcić muzułmanów do najaz¬du na państwo katolickie, aby je wymazać z mapy Europy. Król-warchoł Witiza stał się w kraju niepopularny i został zdetronizowany. Oczywiście, puczowi przewodził żyd Eudon, który po przewrocie został mianowany ministrem do spraw Państwa w rządzie nowego króla Rodrigo. Tym samym, żydzi nadal byli obecni u steru rządzenia krajem. Mając tak "wspaniałego" ministra i doradcę, znowu eksperta wielkiej klasy, król Rodrigo dał się namówić do beznadziejnego wówczas podboju Basków. W międzyczasie, muzułmanie zablokowali kraj od południa. Ba, żeby było zabawniej, dowódcy wojskowi zostali ze sobą skłóceni i wielu z nich, na złość współrodakom, poczęło współpracować z muzułmanami; a wszystko to odbywało się przy akompaniamencie symonii. W decydującej bitwie, rozegranej 19 czerwca 711 roku, w której na jednego muzułmanina przypadało około dziesięciu żołnierzy króla Rodrigo, nowy Judasz, arcybiskup Oppas wraz z pracującymi dla żydów synami Witiza (owoc zasady: "Dziel i rządź!") przeszli na stronę muzułmanów i tym samym przyczynili się do zwycięstwa wojsk agresora, którymi przewodził generał żydowski, tym razem nazywający się Tarif-es Said. W czasie bitwy poległ król Rodrigo. Zatem, arcybiskup Oppas sprzedał swojego Mistrza; czyli, powrócił do tego, co sam zwymiotował. Katolickie królestwo Wizygotów zostało sprzedane Maurom. Co więcej, żydzi otwierali bramy miast hiszpańskich dla wojsk najeźdźcy. W okupowanych miastach pełnili funkcję "komisarzy ludowych", bo agresor pozostawiał tam małe oddziały żołnierzy, gdyż potrzebował ich do dalszych walk. W Niedzielę Palmową 712 roku, kiedy mieszkańcy Toledo modlili się w Bazylice św. Leokadii, żydzi otworzyli bramy miasta i wpuścili doń Arabów. Nastąpiła rzeź bezbronnych, nawet we wnętrzu Bazyliki. Ponadto, aby nasycić żądzę zemsty, żydzi wykupowali od Arabów niewolników katolickich, a następnie wycinali ich do nogi. Tym razem stać ich było na rozrzutność. Hiszpania poszła w niewolę arabską na długie lata. Oto co mogą zrobić z krajem "eksperci" państwowi, wywodzący się z diaspory. Po upadku królestwa Wizygotów, na ziemiach hiszpańskich nastąpiła "Reconquista", czyli walki wyzwoleńcze, które trwały niemal przez osiem wieków. Bez wątpienia, pociągnęły one za sobą represje wobec żydów, którzy byli głównymi sprawcami niewoli. Zresztą, sojusz żydowsko-islamski trwał krótko, poczęli robić muzułmanom, co robili katolikom. Tym samym, muzułmanie wypowiedzieli żydom wojnę na śmierć i życie; a ci ostatni znowu poczęli łasić się do chrześcijan i pomagać im w prowadzeniu "'Reconquista" aby tylko trwała wojna, gdyż między wojującymi obozami żyd czuł się najwygodniej. Całkowicie to potwierdziły czasy militaryzmu pruskiego. Katolik współczesny, patrząc na to, co dzieje się w łonie Kościoła rzym-skiego, często przechodzi do przeświadczenia, iż to obecne żydostwo międzynarodowej, doszło do tak dużej siły, że szturmem zdobywa mury Watykanu. Tym samym, odnosi wrażenie, że Kościół katolicki znalazł się w największym zagrożeniu w całej swojej historii. Mimo, iż obecna sytuacja katolicyzmu nie jest najlepsza, to może być jeszcze gorzej; bowiem bywało już gorzej, chociażby w wieku XII. Synagoga szatana zawsze dążyła do opanowania Stolicy Apostolskiej. Wówczas, Kościół katolicki przestałby istnieć, gdyż szatan zasiadłby na tronie św. Piotra. Jak to wygląda w praktyce, niech służy przykładem historia żydowskiej rodziny Pierleonich, która po koronkowych i przemyślanych przygotowaniach była w stanie sięgnąć po tiarę. Cóż, każdy król, papież, magnat, książę, wysługujący się żydem, popełniał podobny błąd. Sądził naiwnie, że tym razem ma do czynienia z żydem innym, "lepszym". Umożliwiało to synagodze nieustannie penetrować dwory i rządy, mieć tam swoich szpiegów i tym samym prowadzić skuteczną politykę wywrotową. I tak, walczący zacięcie z Normanami, z Włoch południowych, Papież Leon IX (1049-1054) potrzebował pieniędzy. Ponadto, wywołany przez Celariusza zajadły spór, czy do konsekracji Ciała Pańskiego powinien być używany chleb kwaszony, czy też nie kwaszony (?), również wysuszał skarbiec papieski. W takiej sytuacji, "wyrozumiały" bankier mógł być mile widziany przez Papieża Leona IX. Zatem, usługi finansowe zaoferował "dobry" lichwiarz Baruj Leon, który zgodził się ochrzcić i przybrać wielce sugestywne imiona: Benedykt Chrystian. To nie wszystko. Jego syn na chrzcie otrzymuje imię Papieża - Leon; choci-aż, było to również "dawne" imię ojca. Z kolei, Leon staje się aktywnym zwolennikiem polityki propapieskiej i popiera Papieża Grzegorza VII (1073-1085), który wówczas obsadzał i burzył trony w całej Europie; a w tym czasie miał sporo problemów z niezdyscyplinowanym Henrykiem IV. Leon finansuje Papieża Urbana II (1088-1099), który zorganizował wyprawę krzyżową, zakończoną zdobyciem Jerozolimy (1099). Ba, Papież Urban II umiera w domu swojego protektora i wierzyciela. Dalej, syn Leona, Piotr Leon - stąd bierze się nazwisko Pierleoni -już jako wpływowy rzymianin (dorobkiewicz Rzymu), również działa na czele partii propapieskiej i pomaga Papieżowi Paskalowi II (1099-1118) w zmaganiach z cesarzem Henrykiem V. Następnie, jego syn, już Pierleoni II, po studiach w Paryżu, został mianowany kardynałem. Wkrótce zostaje papieskim ambasadorem we Francji. Jego siostra poślubiła króla sycylijskiego Rogera. Pomimo posiadania tak zacnych protektorów, jakimś dziwnym trafem wszyscy ówcześni papieże, wbrew pozornym sukcesom, kończyli pontyfikat w tarapatach. Papież Honoriusz II (1124-1130) doskonale wyczuwał swąd synagogi, który unosił się wokół tronu św. Piotra. Wierni tradycji katolickiej kardynałowie, pod przewodnictwem Honoriusza II, starali się jakoś temu zaradzić. Obawiano się najgorszego: że szatan może położyć ogon na tronie papieskim. Kardynał Pierleoni był zbyt bogaty i zbyt ustosunkowany, aby mógł przepuścić okazję do sięgnięcia po tiarę. Zatem, schorowanego Honoriusza II ukryto, a tuż po jego zgonie wierni mu kardynałowie obrali następcę, Grzegorza Papareschi, jako Innocentego II (1130-1143). Gdy o tym dowiedział się kardynał Pierleoni, wtargnął przemocą do Bazyliki św. Piotra i ogłosił się papieżem; zgryźliwie obierając imię męczennika Kościoła Św., drugiego następcy św. Piotra, Anakleta II. Jednocześnie, korzystał ile mógł z pomocy symonii. Dzięki niej zdobył poparcie u możnych Rzymu, a nawet u pospólstwa. W zaistniałej sytuacji, Papież Innocenty II i wierni mu kardynałowie musieli ratować się ucieczką. Pewna siebie synagoga była gotowa, by przystąpić do reformowania Kościoła. Jednak, Pan Bóg nie opuszcza tych, którzy do końca pokładają w Nim nadzieję. W najtrudniejszych chwilach, lud rozmodlony zawsze otrzymywał od Boga mężów opatrznościowych. Tym razem, na odwiecznym polu walki z synagogą pojawili się: św. Bernard, przeor z Clairveaux, oraz św. Norbert, arcybiskup z Magdeburga. Zatem, nie zważając na złoto Pierleoniego, które hojnie rozdawał pochlebcą, ani na to, że opowiedziało się za nim aż 23-ch kardynałów, podczas gdy Papież Innocenty II miał ich tylko 6-ciu, nie zważając na wyjątkowo trudną sytuację Papieża Innocentego II, bowiem Pierleoni go ekskomunikował, św. Bernard podjął się walki o sprawę, którą wszyscy widzieli jako beznadziejną. Był głęboko przekonany, że jest obelgą dla Chrystusa Pana, gdy żyd zasiada na tronie św. Piotra. Co więcej, Pierleoni zapowiedział przeprowadzenie reform w Kościele, które przekreślą Tradycję i z werwą zabrał się do przetapiania złotych naczyń liturgicznych na fundusze reprezentacyjne. W związku z tym, św. Bernardowi udało się przekonać króla Francji, Ludwika VI, oraz cesarza Lotariusza Saskiego, że dla ratunku Kościoła Chrystusowego przed całkowitym rozkładem należy dać poparcie Papieżowi Innocetemu II. Na zwołanym w tym celu synodzie, w Etampes, św. Bernard, swoją płomienną mową, zaskarbił sobie uznanie u obecnych tam biskupów. Pierleoni, Anaklet II, został nazwany antypapieżem, czyli rewolucjonistą. Z kolei, na synodzie zwołanym w Wurzburgu. podobną akcję, na rzecz Papieża Innocentego II, przeprowadził św. Norbert. Ponadto, na soborze w Rheims, w 1131 r., Papież Innocenty II uzyskał poparcie u biskupów w Anglii, Kastylii i Aragonii. Tam, Pierleoni został ekskomunikowany. Wielką rolę w owej walce z synagogą szatana odegrały zakony. Żarliwa modlitwa zakonników i ich płomienne nauki nie mogły pozostać bez echa. Cesarz Lotariusz Saski spotkał się z Papieżem Innocentym U w północnych Włoszech i podciągnął wraz z wojskami pod Rzym. Pierleoni ukrył się w zamku św. Anioła. Teraz dopiero okazało się, po co żydówki są żonami głów koronowanych. Król sycylijski Roger II, koronowany w 1130 r. przez Anakleta II, posłuszny woli swojej żony, udaje się pod Rzym z potężną armią, aby ratować szwagra. Lotariusz doznaje porażki, a Papież Innocenty II jest zmuszony wycofać się do Pizy. Pierleoni znowu stał się panem w Stolicy Apostolskiej. Dzięki wojskom króla Rogera II, Pierleoni pozostaje w Rzymie aż do śmierci, tj. do 25 stycznia 1138 r. Prożydowscy kardynałowie wybrali nowego papieża: Wiktora IV. Oczywiście, całą akcję "wyborczą" wsparły wojska Rogera II. Wkrótce, św. Bernard nadciągnął z wojskami niemieckimi i zajął Rzym. Wiktor IV schował się do zamku św. Anioła. Widząc, że sprawa jest przegrana, gdyż król Roger II złożył hołd lenniczy, bracia Pierleoni uderzyli w lament i w żydowskim stylu poczęli błagać Papieża Innocentego II o przebaczenie. Dobroduszny Papież oraz ujęty tak widowiskową skruchą św. Bernard postanowili przebaczyć hipokrytom. Był to poważny błąd polityczny. Zamiast odciąć wszystkie głowy bestii, pozwolili jej lizać rany. Pierleoni, pozostając tam, gdzie byli, nadal mogli szpiegować na rzecz synagogi. Niemniej jednak, na Soborze Laterańskim II, w 1139 r., pozbawiono godności kapłańskiej tych, którzy otrzymali ją z rąk antypapieża Anakleta II. Tym samym, żydowscy schizmatycy zostali usunięci. Jednak, wysiłki św. Bernarda, aby z dzieci szatana uczynić pokorne owce, spełzły na niczym. Żyd usilnie dopraszał się o Świętą Inkwizycję: bowiem w pięć lat po zgonie Anakleta II, jego brat, Giordano, któremu Papież Innocenty II pozwolił zatrzymać przy sobie majątek, uknuł nową rewolucję, która mogła zaważyć na losach Kościoła św. Było to powołanie do życia neopogańskiej Republiki miasta Rzymu. Oczywiście, Republice przewodz¬ił patrycjusz Giordano Pierleoni. Rewolucjoniści obrali kurs zdecydowanie wymierzony w Stolicę Apostolską św. Piotra. Papież Innocenty II umiera, a jego następca, Celestyn II, jest zmuszony szukać schronienia, przed rozbestwionym motłochem, w twierdzy Frangapini. Następca Celestyna II, Lucjusz II, postanowił powrócić tam, gdzie przebywać powinien; jednak, w drodze do Bazyliki św. Piotra został uderzony kamieniem, rzuconym z tłumu, tak nieszczęśliwie, iż. w miesiąc po tym, umiera. Jak pamiętamy, w czasach Chrystusa Pana i apostołów kamień był najulubieńszym argumentem żydostwa. Następnym papieżem był Eugeniusz III (1145-1153). Rewolucyjny motłoch zażądał od niego, aby niezwłocznie uznał Konstytucję (święte słowo dla wszelkiej maści rewolucjonistów, a w szczególności dla tych, którzy nie rozumieją jego znaczenia). Skoro papież odmówił, musiał uchodzić z Rzymu. Wówczas, dla szatana rozpoczęły się żniwa. Podburzony motłoch począł dopuszczać się samosądów i mordować katolików wiernych Stolicy Piotrowej. Jak to na ogół bywa w takich sytuacjach, z pomocą Stolicy Apostolskiej przyszli semper fidelis chłopi i drobna szlachta. Odcięli dostawy żywności dla Rzymu. Motłoch począł szemrać. Tym samym, rewolucjoniści Pierleoniego musieli przystąpić do negocjacji. Pozwolono papieżowi przebywać w Rzymie pod warunkiem, że uzna Konstytucję i Senat. Pomimo, iż papież uznał i jedno i drugie, jego sytuacja się nie poprawiła. Po pros¬tu, żydostwo poczęło podjudzać tłumy - Ukrzyżuj! Ukrzyżuj! - pomawiając papieża o własne grzechy, a głównie o symonię. Papież Eugeniusz III musiał szukać schronienia w katolickiej Francji. Wprawdzie udało mu się dotrzeć z wojskami króla Francji, Ludwika VII, do bram Rzymu, lecz nie był w stanie zaprowadzić porządku. Rewolucja trwała nadal. Papież Eugeniusz III umiera pożar Rzymem. Gdy papieżem został angielski kardynał Mikołaj Breakspeare, jako Hadrian IV (1154-1159), antypapieska rewolucja rozeszła się po całych Włoszech. Krew katolików lała się wszędzie. Nie oszczędzano nawet pątników wędrujących do Rzymu. Jednak, tym razem Papież Hadrian IV zabrał się do robi¬enia porządków niezwykle energicznie. Na Rzym nałożył lnterdykt. Całe miasto zostało pozbawione nabożeństw. Jednocześnie, zaoferował koronę cesarską Fryderykowi Barbarossie, pod warunkiem, że rozprawi się z buntownikami, którymi wówczas przewodził Arnold z Brescia, szczenię wyplenionego arianizmu. Pomimo żydowskiego giewałtu, cesarz pojmał Arnolda i oddał go w ręce prefekta Rzymu. Skazano go na śmierć. Ciało zostało spalone, a popioły wrzucono do Tybru. Na motłoch padł blady strach, więc wycofał się z uprawiania bandytyzmu, a komisarze rewolucji pozostali bez wojska. Po doświadczeniach z "papieżem" Pierleoni, synagoga szatana musiała nanieść poprawki w swoich planach rewolucyjnych. Już wspomniałem mimochodem, że żydostwo dopraszało się o Świętą Inkwizycję. Ponieważ wokół tej instytucji krąży mnóstwo wrednych plotek, nie mających pokrycia w historii Kościoła Św., celowo rozsiewanych przez synagogę szatana, również jej poświęcę kilka zdań. Działanie Świętej Inkwizycji było spełnieniem woli Boga Ojca, objawionej w przepowiedniach proroków. Św. Tomasz z Akwinu, powołując się na Stary Testament, twierdził, że Święta Inkwizycja jest instytucją potrzebną i konieczną. Był przekonany, iż pokój i dobro mogą królować tylko wówczas, gdy zło zostanie wytrzebione ogniem i mieczem. Skoro tak jest, sięgnijmy więc na chwilę po Stary Testament. Biblijny Adam, pierwszy mąż i ojciec, mając za sobą gorzkie doświadczenie, bezpośrednio wiążące się z utratą raju, musiał stać się wielkim inkwizytorem. Wziął więc Ewę krótko za buzię, aby mu już więcej nie filozofowała. Miał też oko na bardzo liczną rodzinę, czy aby któryś z jej członków nie oddał się we władanie węża. Wiemy na pewno, że synem wyrodnym był Kain. Za splamienie rąk swoich krwią brata, Pan Bóg go przeklął. Dalej, po potopie, w ogólnym zalewie bałwochwalstwa, Pan Bóg postanowił wybrać lud, który przechowa Wiarę, a następnie przyjmie Zbawiciela wszystkich ludzi i przekaże Go całemu rodzajowi ludzkiemu. Był jednak dany warunek: "Teraz jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególnie moją własnością pośród wszystkich narodów, gdyż do Mnie należy cała ziemia. Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym" (Wj. 19; 5-6). Zatem, skoro "wybraniectwo" dzieci Izraela było warunkowe, Mojżesz również musiał wprowadzić inkwizycję. W imię obrony przymierza z Bogiem, Mojżesz wysłał na tamten świat więcej ludzi aniżeli przeszło ich przez biura Świętej Inkwizycji w ciągu pierwszych 400-tu lat jej istnienia. I tak, dla ratowania wiary w Boga, Mojżesz nie zawahał się przetrzebić adoratorów złotego cielca: "Każdy z was niech przypasze miecz do boku. Przejdźcie tam i z powrotem od jednej bramy w obozie do drugiej i zabijajcie:' kto swego brata, kto swego przyjaciela, kto swego krewnego'. Synowie Lewiego uczynili według rozkazu Mojżesza, i zabito w tym dniu około trzech tysięcy mężów" (Wulgata podaje 23000) (Wj. 32; 27-28). Za bałwochwalstwo, czyli za odstępstwo od pierwszego przykazania, groziła śmierć: "Ktokolwiek spośród synów Izraela albo spośród przybyszów, którzy osiedlili się w Izraelu, da jedno ze swoich dzieci Molochowi, będzie ukarany śmiercią" (Kpi. 20;2); dalej: "Jeżeli jaki mężczyzna albo jaka kobieta będą wywoływać duchy albo wróżyć, będą ukarani śmiercią" (Kpł. 20;27). Ponadto, to nie Święta Inkwizycja wymyśliła palenie na stosie: "Jeżeli córka kapłana bezcześci siebie nierządem, bezcześci przez to swojego ojca. Będzie spalona w ogniu" ( Kpł. 21; 9). Nieco wcześniej jest powiedziane: "Jeżeli kto bierze za żonę kobietę i jej matkę, dopuszcza się rozpusty: on i ona będą spaleni w ogniu, aby nie było rozpusty wśród was" (Kpł. 20; 14). Ogólnie, rozpusta i wszelka perwersja seksualna były karane śmiercią. Lud święty nie mógł tolerować bałwochwalców i rozpustników. Bezwzględnie bronił świętości rodziny i sakramentu Małżeństwa. Biblijny Korach, podobnie jak protestanci, zaatakował stan kapłański. Jak dzisiejsi moderniści, usiłował podmienić go "ludem". To była próba zrobienia schizmy. Buntowników pochłonęła ziemia. Natomiast, komisarze rewolucji, w liczbie 250ciu, zostali spaleni (Lb. 16; 32-35). Warto tutaj jeszcze wspomnieć o Madianitach, którzy uprawiali kult bożka Baal-Peora. Byli odpowiednikiem satanicznej masonerii. Posiadali specjalne wtajemniczenia, uczestniczyli w orgiach. Kultem Baal-Peora zaraził się lud Izraela. Przywódcy herezji zostali ukarani natychmiast: "Zbierz wszystkich (winnych) przywódców ludu i powieś ich dla Pana wprost słońca..." (Lb. 25; 4); a z pozostałymi heretykami postąpiono następująco: "Zabijajcie każdego z waszych ludzi, którzy przyłączyli się do Baal-Peora" (Lb. 25;5). Zimri, który chciał popisać się przed Izraelitami swoim wolnomyśiicielstwem, byciem na czasie, sprowadzając Madianitkę "na chatę", a dokładniej "na namiot", został przebity włócznią przez syna Aarona. Również zostało przebite włócznią łono Madianitki Kozbi. czyli jej narzędzie występku. Tym samym, sprowadzanie na namiot ustało, a Madianici zostali wyniszczeni całkowicie; oszczędzono jedynie dziewice, jako niepohańbiony materiał na żony (Lb. 31; 18). Istotnie, srogim Inkwizytorem był Mojżesz. Jednak, postępowanie "ludu wybranego", w całej jego historii, w pełni go usprawiedliwiło. Jeszcze sroższym Inkwizytorem był Jezus Chrystus: "Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz" (Św. Mat. 10; 34); czy też: "Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród; jedni polegną od miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody" (Św. Luk. 21; 23-24). Taka jest wola Chrystusa Pana. Tym samym, Kościół Św., jako nowy "lud wybrany", chcąc przechować wiarę w Boga prawdziwego, świętą i nieskalaną, również musiał powołać do życia prawo inkwizycji. Święta Inkwizycja miała być murami obronnymi katolicyzmu, fundamentem prawdy, światłem wymierzonym w ciemność i ramieniem zbrojnym przeciwko herezji wszelkiej oraz bałwochwalstwu. Mając coraz to trudniejszy dostęp do dworów królewskich, synagoga skupiła większą uwagę na szerzeniu wśród chrześcijan okultyzmu i herezji rewolucyjnych. Wyjście żydów z gett oraz masowe i koniunkturalne przyjmowanie chrztu pozwoliło im dotrzeć do wnętrza Kościoła katolickiego. Tym samym, wojna doktrynalna przeniosła się na teren Kościoła św. Z niedowiarków, będących poza Kościołem, żydzi przeobrazili się w heretyków działających w jego wnętrzu. Wielu z nich dostąpiło godności biskupiej, czy przeora w klasztorze. Tego rodzaju "katolicy" poczęli krzewić wśród ludu sentyment filosemicki, oparty na legendach biblijnych. Nagle, wśród duchownych poczęły pogłębiać się różnice w poglądach na sprawy religii i dogmatów Kościoła Św. Na ogól, herezja średniowieczna stanowiła wypaczoną formę Starego Testamentu. Każde przyjazne zbliżenie się chrześcijanina do żyda sprzyjało jej powstawaniu. Z takiej przyjaźni wykluli się albigensi w .wieku XIII, a husyci w wieku XV. Dla przykładu, waldensi uważali siebie za prawdziwy Izrael. Ich sektom przewodzili faryzeusze i uczeni w Piśmie, a Piotr Waldo był uważany za reinkarnowanego Mojżesza. Później, Piotra Waldo naśladowali Hus, Miinzer i Zwingli. Pragnąc zdyskredytować w oczach chrześcijan bulle papieskie oraz dekrety soborowe i synodalne, najczęściej potępiające perfidię synagogi, od wieku XI żydostwo poczęło lansować pogląd, że tylko biblia jest prawdziwym źródłem objawienia, a tradycja Kościoła św. jest bez znaczenia. W wieku XVI, ten pogląd przyjęli protestanci. To dzięki żydostwu ruchy heretyckie w Wiekach Średnich uzyskały moc i znaczenie polityczne. Coraz odważniej poczęto nawoływać do powrotu do katakumb, na modłę pierwszych chrześcijan. Nawet domagano się zniesienia stanu kapłańskiego i wprowadzenia na jego miejsce liderów religijno-politycznych, odpowiedników rabinów. Plebanie miały być wyparte przez gminy rządzone przez rady. Poczęto nawoływać do likwidacji dóbr kościelnych, jako rzekomego źródła istnienia biedy. Tym samym, złoto i latyfundia miały być do wyłącznej dyspozycji synagogi; bowiem, kto posiada pieniądze i inwestuje, ten dyktuje warunki. Od wieku XII, w wyniku intensywniejszego parania się herezją, synagoga stawała się coraz to mniej miejscem modlitwy, a coraz to więcej miejscem schadzek kryminalistów, heretyków i rewolucjonistów. Żydostwo dało upust swoim ciągotom do teozofii. Przybycie do Europy zachodniej manichejczyków dało rodowód stowarzyszeniom tajemnym, które czciły szatana, uważając go za stwórcę całego świata, z rodzajem ludzkim włącznie. Podobnie jak dzisiaj, herezje były zdolne przeniknąć wszystko i wszystkich: oddzielały żonę od męża, syna od ojca, a nawet przewracały w głowie osobom duchownym. Rozszerzająca się anarchia moralno-społeczna była w stanie zniweczyć cały dorobek Europy chrześcijańskiej. Ówcześni władcy nijak nie mogli sobie poradzić z tak potężną falą herezji. Heretycy całkowicie dezorganizowali im życie państwowe. Nawet Ojciec Święty, Innocenty III, który trząsł tronami Europy, był bezradny wobec rozprzężenia moralnego, zakrojonego na tak szeroką skalę. Tam, gdzie heretyków uspokajano mieczem, schodzili do podziemi i dalej robili swoje. Wszelkie próby perswazji, oparte na nauce Kościoła Św., również były bezowocne. Cóż więc należało robić? W jaki sposób należało uspokoić szalejącego gada? Wyjście z tak trudnej sytuacji udało się z naleźć Papieżowi Grzegorzowi IX (1227-1241); mimo iż nie miał łatwego życia, bowiem w tym czasie Kościół św. walczył z islamem oraz... z niezdyscyplinowanym cesarzem Fryderykiem II (1215-1250), który, pomimo iż był wychowankiem Papieża Innocentego 111 (1198-1216), otoczył się świtą żydowską i począł parać się astrologią, kabałą a nawet islamem. Szkodził Kościołowi gdzie się dało i jak tylko się dało. Stolica Piotrowa musiała go ekskomunikować aż dwa razy. Jednak, zwalczając się wzajemnie, tak Papież Grzegorz IX, jak i cesarz Fryderyk II, wnet zorientowali się, że wyrósł im potężny wspólny wróg, Państwa i Kościoła Św., tj. sekta manichejczyków i jej pochodne. Jako wielki władca, Fryderyk II energicznie wprowadza w życie prawo starotestamentowe, które za zdradę karze spaleniem żywcem. Odtąd, każdy heretyk spiskujący miał być spalony na stosie. Cesarz Fryderyk II apeluje też do Papieża Grzegorza IX o współpracę. W tym czasie, w Niemczech uaktywnili się lucyferianie, uprawiający satanizm. Imperium Fryderyka II poczęło drzeć w posadach. Chwilowo, o tym, kto jest heretykiem, a kto nim nie jest, musieli decydować żołnierze Fryderyka II. Jako niefachowcy w sprawach teologii, popełniali błędy. Tym samym, nie mogli być skuteczni w walce z ruchami wywrotowymi. Należało więc wprowadzić przepisy prawne, które eliminowałyby emocje ludzkie, kaprysy, donosicielstwo, czy samowolę motłochu. Należało ustalić kryteria, w oparciu o które można byłoby rozdzielić ziarno od plew. Zaistniała więc konieczność powołania instytucji, która stałaby się wialnią moralną, wywiewającą z narodów złoczyńców i dzięki której świat szatana odczułby brzemię prawa Bożego. Istotnie, chcąc przeciwdziałać szerzeniu się herezji wśród ludu, chcąc obronić stan kapłański przed zjuaizowaniem, chcąc utrzymać niezbędną dyscyplinę wśród księży i zakonników, Ojciec Święty musiał powołać do życia specjalną organizację, w skład której wejdą ludzi gotowi do wyrzeczeń, gotowi aby bezgranicznie poświęcić się dla obrony Kościoła Chrystusa Pana. Tą organizacją była Święta Inkwizycja. Oficjalnie, powołano ją do życia 20 kwietnia 1233 r. Kto mógł podjąć się prowadzenia tak trudnego zadania? - Wybór padł na mocnych w teologii dominikanów. Nieco później, dołączyli do nich Franciszkanie. Wybór rycerzy Świętej Inkwizycji był trafny; bowiem zakonników żyjących w ubóstwie i cnocie żyd nie był w stanie przekupić czy zainteresować pornografią. Mógł odnosić sukcesy wśród głów koronowanych, magnatów, szlachty, a nawet wśród biskupów i księży, ale nie wśród zakonników św. Dominika Guzmana (1170-1221), czy św. Franciszka z Asyżu (1186-1226). Zatem, rycerze Świętej Inkwizycji, uzyskawszy od papieża specjalne uprawnienia do egzekwowania sankcji karnych i organizowania akcji prewencyjnych, wyruszyli do miast i dworów opanowanych przez herezję. Ich zadaniem było zdejmować z wilków owczą skórę. Natychmiast padły pierwsze ofiary. - Nie, drogi czytelniku, nie byli nimi heretycy, lecz pobożni i pokorni zakonnicy! Istotnie ich misja była wyjątkowo niebezpieczna. Heretycy mieli pieniądze, wysokie stanowiska i czuli się pewnie. Synagoga szatana robiła wszystko, aby nie dopuścić do rozwinięcia się skutecznej akcji obronnej Kościoła św. Zakonnicy byli truci, sztyletowani, bądź linczowani przez napuszczony motłoch. Oszczerstwom, pod ich adresem, nie było końca. Doszło nawet do tego, że dominikanie poczęli błagać Ojca Świętego, aby zwolnił ich z tego obowiązku. Świadomy powagi sytuacji, Papież Grzegorz IX nie zmienił decyzji. Podobnie postąpił Papież Jan XXII (1316-1334). Tylko Święta Inkwizycja, o zasięgu międzynarodowym, mogła dobrać się do skóry synagodze o zasięgu międzynarodowym. Dzięki niej, Kościół rzymski mógł być siłą tak moralną, jak i polityczną, uniemożliwiającą heretykom burzenie tronów i ołtarzy. Zadaniem Świętej Inkwizycji było ustalić kto jest heretykiem, a kto nim nie jest. Żydzi, o ile przestrzegali Prawo Mojżesza, nie byli traktowani jak heretycy. Podobnie było z poganami. Poganin był karany tylko wówczas, o ile sprzeniewierzył się prawu moralnemu; np., uprawiający sodomię. Nawet czarownicy nie byli traktowani jako heretycy, o ile nie uprawiali satanizmu, o ile nie składali ofiar demonom i nie wciągali dzieci w obrzędy demoniczne. Inkwizytorzy byli przede wszystkim przedstawicielami prawa, a nie sadystycznymi potworami, jak to ich przedstawiają liberałowie i protestanci. Wymogi moralne rycerzy Świętej Inkwizycji były o wiele wyższe od wymogów sędziów sądów cywilnych. Święta Inkwizycja nie prześladowała ruchu intelektualnego Wieków Średnich. Wręcz przeciwnie, chroniąc go przed wynaturzeniami, dawała mu szeroką drogę do rozwoju. Liberalne środki masowego przekazu, czując się bezkarnie w swojej kam-panii antykatolickiej, wypisują i wypowiadają niestworzone rzeczy pod adresem Świętej Inkwizycji. Ich potentaci nie zadają sobie trudu, by sięgnąć po fakty historyczne, po istniejące dokumenty. Nawet w publikacjach naukowych można spotkać zmyślone bajeczki o paleniu na stosie niewinnych dziewczątek, głównie dlatego, że były urodziwe i chciały się uczyć, czy też o prześladowaniu szlachetnych albigensów, ludzi o wielkiej kulturze i orędowników postępu. W istocie rzeczy, owi "szlachetni" heretycy nie tylko wiedli pasożytniczy styl życia, ale rozkładali organizm narodowy u jego podstaw. Jako przykład, wystarczy wziąć sektę katarów, zwanych później purytanami. Płeć nadobną traktowali gorzej niż bezużyteczne łajno. Ich rytuały pociągnęły za sobą więcej ofiar śmiertelnych niż wyroki Świętej Inkwizycji we wszystkich krajach Europy na przestrzeni 400-tu lat. Byli w każdym calu antypaństwowi, antynarodowi i zupełnie rozkładali życie rodzinne. Nawet usiłowali odebrać człowiekowi prawo do władania przyrodą. Z kolei, albigensi byli już zorganizowani w stylu masonerii z XVII i XVIII wieku. Ożywili gnostyczny i manichejski dualizm, a przede wszystkim żydowską nien¬awiść do Chrystusa Pana. Nawoływali do anarchii. Patronowała im zjudaizowana magnateria. Byli więc w stanie wystawić stutysięczną armię. Uzbrojone bandy albigensów plądrowały miasta, a w szczególności niszczyły kościoły i klasztory. Proszę sobie wyobrazić, jak by na to zareagowały, powiedzmy, władze PRL-u, gdyby w kraju pojawiła się znaczna grupa ludzi (a może już jest?), która poczęłaby agitować, że niech sami członkowie PZPR wytapiają stal w hutach i fedrują węgiel w kopalniach, a reszta Polaków powinna koczować, wędrować z namiotami, żyć jak popadło, z kim popadło i z czego się da, czyli z kradzieży? Ponadto, gdyby do praktycznego wdrażania owych poglądów doszło jeszcze widmo eutanazji, obejmującej wszystkich ludzi "zbędnych", tj. starców i ułomnych, co wówczas zrobiłoby Ministerstwo Spraw Wewnętrznych? Jak zareagowałoby na pojawiające się coraz częściej morderstwa rytualne i pod-palanie zabudowań, wyrzucanie na śmietnik dowodów osobistych, metryk urodzenia i powołań do służby wojskowej? Co by się działo, gdyby poczęto truć i sztyletować funkcjonariuszy MO oraz pracowników administracji państwowej, a nawet obywateli oburzonych tą samowolą? Ile wówczas byłoby "tolerancji" w decyzjach władz? - Czy żaden z redaktorów judeofilskich, rozpisujących się na temat nietolerancji Kościoła katolickiego oraz jego bigoterii w okresie Średniowiecza, nad tym się nie zastanawiał? - Przecież, podobne rzeczy wyprawiali heretycy w okresie powstania Świętej Inkwizycji, a mimo tego nie przeprowadzała ona zwierzęcych pogromów na bezbronnych rodzinach, nie strzelała do kobiet i dzieci, jak to robili purytanie Cromwella w Irlandii, ani nie odprawiała "Mszy czerwonej", co miało miejsce w czasie rewolucji we Francji, z roku 1789. Jednak, ktoś może tutaj wspomnieć o "bestialskich torturach", rzekomo powszechnie stosowanych przez inkwizytorów, co przecież podkreśla, przy lada okazji, propaganda antykatolicka. Pod jej wpływem, przeciętny katolik czuje się niepewnie, gdy jest mowa o "mrokach Średniowiecza". Jak sprawy miały się naprawdę? - Otóż, jak już wspomniałem, cesarz Fryderyk II wprowadził prawo starotestamentowe, nakazujące schizmatyków palić żywcem. Jako człowiek twardej ręki, nakazał stosować tortury, aby podejrzany nie zajmował się krętactwem. Papież Grzegorz IX temu się sprzeciwiał, lecz bezskutecznie, bowiem Fryderyk II nigdy nie liczył się z jego zdaniem. Później, metody Fryderyka II przejęli inni władcy krajów europejskich. Jednak, kiedy nie było końca morderstwom na dominikanach, w roku 1252 Papież Innocenty IV (1243-1254), w bulli Ad Extirpanda, wydał inkwizytorom polecenie, aby traktowali heretyków jak przestępców pospolitych i stosowali wobec nich metody uznane przez prawo świeckie. Z tym, że było wyłączone okaleczanie oraz te metody, które groziły pozbawieniem życia badanego. Słowo "tortury" nie było użyte w bulli. Wówczas, zgodnie z obowiązującym prawem kanonicznym, nawet obecność przy torturach była zakazana osobom duchownym. Papież Aleksander IV zniósł ten zakaz w roku 1260. Oczywiście, inkwizytor też jest człowiekiem i mogły go ponieść nerwy. Bezczelność heretyków nie znała granic. Kierowali się przecież żydowską wieloetycznością. Zdarzały się więc nadużycia. Stąd, w roku 1311, Papież Klemens V (1305-1314) nakazał, że żaden z inkwizytorów nie ma prawa stosować tortur na podejrzanym bez uprzedniego uzyskania zgody od biskupa, popartej przez ludzi szanowanych. Ponadto, podejrzanego nie wolno było torturować więcej niż jeden raz i dłużej niż przez pół godziny. Podczas tortur musiał być obecny lekarz. W praktyce, tortury stosowano niechętnie, chociażby z tego powodu, że zeznania uzyskane w wyniku tortur były uważane jako mało wiarygodne i wymagały dodatkowego potwierdzenia. Najczęściej stosowano areszt i głodówkę. Do kar wymierzanych przez Świętą Inkwizycję należały: pokutne pielgrzymki piesze z dźwiganiem krzyża lub bez, pozbawienie wolności na określony okres czasu, z dożywociem włącznie, ekskomunikowanie - pamiętajmy, że w owych czasach ekskomunika odcinała dostęp do przywilejów kościelnych oraz świeckich - wystawienie na widok publiczny pod pręgierzem, zniszczenie budynków w przypadku udowodnionej konspiracji, jako miejsca schadzek, bądź spalenie znalezionej u podejrzanego kopii bluźnierczego Talmudu. Heretycy, którym udowodniono działanie na szkodę Kościoła i Państwa, byli traktowani jako zbrodniarze i przekazywano ich, wraz z dowodami winy, władzom cywilnym, a te decydowały czy ich ukarać i w jaki sposób. Tak naprawdę, to w Wiekach Średnich jedynie Kościół katolicki bronił godności człowieka i jego praw naturalnych. Nie zapominajmy, że był to okres inwazji hord tatarskich na Europę. Od roku 1235, kozacy poczęli sprzedawać młodzież Rusi żydom wenecjańskim, a ci przerzucali ją do Egiptu, na mameluków. Z czasem, handlem Rusinami zajęło się całe żydostwo europejskie. Inny kanał przerzutowy prowadził przez Czechy, do Hiszpanii. Młody Rusin, o ile nie zbiegł do katolickiej Polski, czy do katolickich Węgier, miał nikłe szanse, aby uchronić się przed jasyrem. Nawet nie oszczędzano dziewcząt. Zapełniały one haremy arabskie. W tym samym czasie, bo w roku 1215, starszyzna żydowska odbyła naradę, w południowej Francji, na której zastanawiano się, w jaki sposób zrobić z Hiszpanii nową Jerozolimę, w której chrześcijanin byłby niewolnikiem żyda. Kościół hiszpański opanowała wówczas plaga conversos. Żydzi byli tak pewni sukcesu, że nawet z ambon, w kościołach katolickich, propagowali judaizm. Dopiero królowa Izabella 1 (1451-15.04) zdecydowała się powołać do życia hiszpańską inkwizycję. Jednak, wbrew pozorom, inkwizycję organizowali królowej... żydzi. Słynny Tomas de Torquemada, Wielki Inkwizytor Hiszpanii, był jednym z nich. To "krwawy" Torque-mada zakazał dokonywania samosądów na żydach. Karał je śmiercią. Za jego czasów, liczba egzekucji zmalała. To prawda, że spalił trochę żydów; głównie za to, że będąc członkami Kościoła katolickiego, usiłowali zniszczyć go od wewnątrz. Łamali więc Prawo Mojżesza i Chrystusa Pana. Jednak, o tym, że wielu żydom życie uratował, propaganda żydowsko-protestancka nie wspomni. Gdy już łajdactwa nie dało się dłużej tuszować, postanowiono usunąć żydów z Hiszpanii. Był to rok 1492. - Czy usunięto wszystkich żydów? Nie, ci na dworze królewskim pozostali. Później, świadczyli usługi szpiegowskie dla angielskiej królowej Elżbiety I (1558-1603). Zatem, idąc po nitce herezji okresu Średniowiecza, doszliśmy do czasów "reformacji" w Anglii. Zbizantynizowanie Niemiec, pod wpływem Zakonu Krzyżackiego, przyczyniło się do wybuchu rewolucji antykatolickiej, zwanej powszechnie Reformacją. To głównie książęta niemieccy, pożenieni z żydówkami, które w części przywieźli z wypraw krzyżowych, poczęli ograniczać działanie Świętej Inkwizycji. Jednocześnie, niemieckie prawo dynastyczne dało podatny grunt dla judeizacji chrześcijaństwa. Prozelityzm rozpowszechnił w Kościele św. fałszywe ujęcie miłości bliźniego. Kościół rzymski uległ propagandzie o Bożym nakazie puszczania urazów w niepamięć. To uśpiło czujność Ojców Kościoła, synagoga mogła przetrzymać czas dla niej trudny, okrzepnąć i przystąpić do ponownego natarcja. W drugiej połowie XV wieku Jan Pupper zaatakował Tradycję. Jan Wessel (1420-1489) począł głosić, że uczynki człowieka nie mają wpływu na los jego duszy po śmierci. Obaj zaprzeczyli nauce Kościoła Św. o odpustach, a powód do tego uwidocznił się wyraźnie w trakcie wydarzeń związanych z ruchem Reformacji. Dał podstawy teoretyczne do wszczęcia szabru dóbr kościelnych, w których możni prześcigali się nawzajem. Tak.więc, już w wieku XV protestantyzm był gotów doktrynalnie. Jako ruch polityczny, czekał tylko na poparcie książąt, których nęcił możliwością wejścia w posiadanie okazałych budowli klasztornych i pałaców biskupich. Istotnie, tym razem, synagoga postanow-iła nie atakować jednocześnie króla, możnych i religię katolicką, lecz starać się pozyskać arystokrację do działań przeciwko Stolicy Apostolskiej. Był więc program działania, szukano tylko wykonawców. Ci wnet się znaleźli. W wyniku małżeństw mieszanych, gdyż noszącego koszulę utkaną jednocześnie z lnu i wełny trudno jest nazwać katolikiem, stopniowo judaizowała się arystokracja. Zawsze, gdy zetkną się dwie cywilizacje, wzmaga się w ludziach pokusa, by równać do dołu. To, że Reformacja nabrała tak dużego rozpędu, nie jest winą religii katolickiej, lecz ówczesnych katolików. Bez ich czynnego poparcia, Reformacja nie byłaby możliwą. Tak masowa zdrada Kościoła św. mogła mieć miejsce tylko w atmosferze szatańskiej. Wśród przywódców narodów wytworzył się wielki obłęd, który jest bardzo zaraźliwy. Mógł więc, przybyły z Genewy, John Knox głosić kalwinizm w katolickiej Anglii i to bezkarnie. Przede wszystkim poparli go ci możni, którzy stali się posiadaczami zrabowanych dóbr kościelnych. Wielu bowiem arystokratów widziało w Reformacji okazję do rabunku, więc poparli ją zbrojnie. To nie była reformacja, to była rewolucja wymierzona w Kościół katolicki, jego dogmaty, liturgie i jego tradycję. Aby ją podsycić, urzędujący w Zurichu Ulrich Zwingli (1484-1531) znowu zaatakował odpusty. Wprowadził też obrazoburstwo i począł głosić, że władzę nieprawowierną należy obalać przemocą. To w jego doktrynie tkwi geneza ówczesnych wojen religijnych. Jednak, największą figurą rewolucyjną był zdrajca Kościoła Św. - Marcin Luter. Nie tylko, że złamał ślubowania kapłańskie, ale na dodatek wyciągną! zakonnicę z klasztoru, którą wziął za żonę. Będąc rozpustnikiem i pijakiem, trudno mu było sprawować godność kapłańską. Groziła mu konfrontacja ze Świętą Inkwizycją. Postanowił więc wiać. Począł żyć jak rabin, bowiem judaizm jest religią bez kapłanów. Aby usprawiedliwić swoje krzywoprzysięstwo, odrzucił sakrament Kapłaństwa. Co więcej, odrzucając naukę Chrystusa Pana, a idąc za przykładem starozakonnych patriarchów, Luter zaaprobował bigamię. Ponownie dał zielone światło dla etyki sytuacyjnej, którą ruch protestancki tak skwapliwie przyjął. Dziwnym trafem "zapomniano", że Jezus Chrystus nie był produktem judaizmu. Chrystus przyszedł na świat nie po to, aby czerpać z judaizmu, ale po to, aby go naprowadzić na drogę dobrą, nie obrażającą Boga Ojca. W poszukiwaniu starotestamentowej "prawdy", uczącej jak korzystać ze zręcznego oszustwa, protestanci silili się na stworzenie "nowego Izraela". Nawet coś takiego założyli anabaptyści, w roku 1524. To dzięki żydowskim prozelitom, którzy w ukryciu powracali do swych wymiocin, rozwijała się tęsknota, za Starym Zakonem. Wyraźnie ją było widać w Anglii, gdzie stało się popularnym nadawanie dzieciom imion starotestamentowych, jak Dawid, Sara, a nawet Icek. Nieco później, Jan Kalwin uczynił z tego zwyczaju nakaz prawny. Przywiązanie protestantyzmu do Starego Zakonu stało się fanatyczne. Doprowadziło to w końcu do uwielbienia Izraela. Gdy w Anglii przejął władzę Cromwell, w roku 1649, po ścięciu króla Karola I, użyto przemocy, aby ten kraj urządzić w stylu starotestamentowym. Administratorzy państwowi poczuli się w roli patriarchów starozakonnego Izraela. Doradcą Cromwella był rabin z Amsterdamu, Monasse ben Israel. Dla żydów niezwłocznie zostały otwarte bramy miast angielskich: zamknięte przed nimi od roku 1290. Judaizacja Anglików osiągnęła swoje apogeum. Nie dorównali im nawet Niemcy. Protestantyzm zwolnił władze państwowe od odpowiedzialności moralnej wobec obywateli. To nie była reformacja, lecz rewolucja. Tak zwierzęcy i ślepy antypapizm nie mógł nie być dziełem szatana. Jest prawdą, że Kościół Św., prowadzony przez grzesznego człowieka, zawsze będzie wymagał reform. Przecież nawet wśród dwunastu apostołów Chrystusa Pana znalazł się Judasz. Jednak, prawdziwi reformatorzy Kościoła św. pozostają w nim i dążą, aby go ulepszyć. Przykładem mogą tu być chociażby Św. Teresa de Avila, czy też św. Katarzyna ze Sieny. Skoro Kościół św. jest dziełem Bożym, jego prawdziwy obrońcy muszą zostać świętymi. Jest to konsekwencja logiczna. Co innego jest krytykować biskupów, a nawet Ojca Świętego, za popełniane błędy, a co innego jest odrzucić autorytet papieża, jako następcy św. Piotra, odrzucić Kościół katolicki jako Kościół Chrystusowy. Zatem, "reformatorzy", jak Luter, Kalwin, czy Zwingli przeszli do historii jako rewolucjoniści, jako słudzy ojca kłamstwa, których zżerały emocje i chore ambicje. Bowiem, ruchy heretyckie nigdy nie refor¬mowały Kościoła Św.. To prawda, że każdy ruch heretycki jest formą protestu, mniej lub więcej opartego na fakcie ludzkich błędów w Kościele. Jednak, jest to przede wszystkim spisek, często zainicjonowany przez tajne stowarzyszenia, mający na celu zniekształcić naukę Chrystusa, pod pretekstem reform. Dobrym przykładem obłudy "reformatorów" może być postawa Marcina Lutra. Kiedy Papież Hadrian VI (1522-1523), z pochodzenia Niemiec, zdecydowanie wziął się do robienia porządków w Hierarchii Kościoła, i miał duże szanse, by dogadać się z książętami niemieckimi, "protestujący" Luter nie zrobił nic, aby w tym pomóc. Ciągle szkalując papieża, był zajęty nadawaniem władzy biskupiej książętom niemieckim. Od tej pory, każdy monarcha niemiecki miał być panem ludzkich sumień i powinien nawracać na luteranizm mieczem i przepisami prawnymi. Tym samym, w Niemczech ciągoty do cezaropapizmu stały się niezniszczalne. Luter ze swoimi "tezami" stał się wypatrywanym mesjaszem dla komturów krzyżackich, którzy czekali tylko na okazję, aby uwolnić się od ślubów zakonnych i stworzyć sekularystyczne księstwo krzyżackie. Istotnie, w 1525 r. sekularyzacja Prus stała się faktem. Luter rzucił hasło krucjaty, "z ogniem i mieczem", przeciwko Rzymowi. 6 maja I527r., połączone pułki niemiecko-hiszpańskie przystąpiły do trzytygodniowego plądrowania Wiecznego Miasta. Dwie trzecie mieszkańców Rzymu wycięto w pień. Lancknechci zachowywali się tam tak, jak na luteranów przystało; a wszystko odbyło się przy cichej aprobacie cesarza niemieckiego Karola V (1519-1565). Marzyło mu się państwo uniwersalne. Nowy Izrael. W tym czasie Zwingli toczył wojnę z kantonami katolickimi w Szwajcarii. W konsekwencji, owa rewolucja religijna poróżniła Niemcy, Francję i Polskę, co zapobiegło stworzeniu koalicji antytureckiej. Zatem, połowa katolickiego królestwa Węgier przeszła pod jarzmo sułtanów tureckich, których doradcami i bankierami byli ludzie synagogi. Chcąc pozbyć się katolickich Habsburgów, protestanci otwarcie zabiegali o sojusz z Turcją! Ku uciesze synagogi. W tym czasie, na arenę reformacyjną wchodzi zwichnięty król Anglii Henryk VIII (15091547) i jego biskup Tomasz Cranmer. Tego właśnie niecierpliwie wypatrywała synagoga szatana. Protestanci odnieśli sukces w Anglii tylko dlatego, ponieważ katolicka dynastia Tudorów zaniedbała się w wypełnianiu swoich obowiązków: tak państwowych, jak i religijnych. Odwagę, siłę i przywiązanie do tradycji podmieniły zniewieściałość, strach, słabość charakteru i hedonizm. Wśród przywódców narodu zabrakło ludzi mężnych. Słaby król i słaby rząd mogą przynieść tylko nieszczęście. Luter i Henryk VIII odeszli od Kościoła katolickiego niemal jednocześnie. Była jednak między nimi różnica w działaniu. Podczas gdy Luter wystąpił z doktrynami heretyckimi, Henryk VIII starał się bronić nauki Kościoła; złamał jednak dyscyplinę katolicką. Co więcej, w 1517 r. Henryk VIII potępił Lutra, za co uzyskał od Papieża tytuł Obrońcy Wiary. To przecież Henryk VIII nawrócił swojego przyjaciela św. Tomasza Morę, którego później ściął! Nieszczęście spotkało go dopiero wówczas, gdy począł rządzić krajem w oparciu o genitalia, a nie o rozum. W konsekwencji, Liturgię i naukę Kościoła poczęto naginać do potrzeb genitaliów, a z czasem Anglią poczęli rządzić bękarci. 1 tak, w 1533 r. Tomasz Kranmer unieważnił dawne małżeństwo króla Henryka VIII. Gdy papież rzucił na nich klątwę, król ogłosił się głową Koś-cioła w Anglii. Ta schizma trwała do roku 1547, tj. do początków panowania Edwarda VI (1547-53). Wówczas Kościół w Anglii począł się kalwinizować, a za panowania Elżbiety 1 (1558-1603), z owocu z nieprawego łoża Henryka VIII, ruszono całą ławą przeciwko doktrynie Kościoła katolickiego. Bękart Elżbieta I odcięła Anglię od Europy "żelazną kurtyną". Anglia stała się prywatnym poletkiem królowej, z nowym systemem wiary w Boga, z nową odmianą tyranii. Judeizacja Kościoła w Anglii stała się ewidentną. Możni angielscy wystąpili z Kościoła katolickiego w obawie, aby nie stracić swoich posiadłości, a nawet życia. Niewielu chciało podzielić los Św. Tomasza Morę. Henryk VIII niszczył tych, którzy trzymali stronę papieża. Elita narodu, która stawia złoczyńcom pomniki, zamiast szubienic, elita głupia, musi być opanowana przez obcych. W przypadku Anglii, reformację przeprowadziła międzynarodowa zgraja rewolucjonistów, wśród których przeważali Niemcy. Był też wśród nich Polak Jan Łaski, "wielki reformator" w naszych podręcznikach szkolnych, który zasłynął z walki z... Najświętszym Sakramentem. Został pastorem w Londynie. Mając takich ekspertów, arystokracja angielska przystąpiła do niszczenia wszystkiego co katolickie. Możni angielscy poczęli prześcigać się nawzajem w rabowaniu świątyń i kaplic. Oczywiście, ta rewolucja również nie obyła się bez armii szpiegów, podpalaczy, prowokatorów i płatnych morderców. Motłoch, w swej masie, jest zawsze głupi i wielce podatny na propagandę. Książęta protestanccy poczęli finansować wielkie wydawnictwa. Żydzi, którzy szybko opanowali- rzemiosło drukarskie, wydawali protestantom pamflety i księgi pełne oszczerstw pod adresem Stolicy Apostolskiej. Pod opieką króla Henryka VIII rozpętano wielką kampanię antypapieską. W jej wyniku, skołowany tłum wrzeszczał: "Precz z papizmem!", nie wiedząc dokładnie, czy "papizm" jest człowiek, czy też zwierzę. Jednak, nie wszystek lud dal się ogłupić propagandzie protestantów. Chłop angielski widział, że palą mu klasztory i katedry, tj. ośrodki, z których otrzymywał wsparcie moralne i materialne, oraz pomoc lekarską. Kiedy rozeszły się słuchy, że reformatorzy szykują się do zaatakowania kościołów parafialnych, lud chwycił za oręż. Pod przywództwem Roberta Aske stanęło 10000 dorodnego męża; cały kwiat Północy. Na swoich sztandarach nieśli pięć ran Jezusa Chrystusa. Tej potęgi Henryk VIII nie odważył się ruszyć. Począł więc negocjować. Obiecał Pielgrzymom pokój i praworządność. Aske zawierzył słowu króla i odesłał ludzi do domów. To był błąd; bowiem król natychmiast uderzył i ściął 216 przywódców Pielgrzymów, włączając w to Aske. Tym samym, obrońcy religii przodków, obrońcy tradycji katolickiej, zostali zgniecieni. Istotnie, protestantyzm uwolnił rząd od odpowiedzialności moralnej przed obywatelami. W swoim postępowaniu poczęto kierować się żydowska wieloetycznością. Ofiarą rewolucji, wszczętej przez Henryka VIII, padły księgi katolickie, krucyfiksy, posągi Matki Najświętszej oraz obrazy. Należy pamiętać, iż pisane ręcznie księgi często były oprawione w złoto, srebro i drogocenne kamienie. Nic więc dziwnego, że skąpy i chciwy król Henryk VIII nakazał, aby wszystkie księgi, oprawione w złoto i srebro, były doręczane jego oficerom. Zatem, nie o słowo Boże chodziło buntownikom, ale o kosztowności. Bezbronność księży i zakonników podsycała wyobraźnię i napełniała rabusiów poczuciem bezkarności. Z czasem, sojusz żydowsko-protestancki począł niszczyć wszelkie księgi katolickie. Z zegarmistrzowską dokładnością. A więc, Debir, miasto książek, został zdobyty. Henryk VIII stał się Neronem XVI wieku. Po tych ekscesach wandalizmu, propaganda protestancka poczęła głosić, że to ich ruch dał światu Biblię, którą Kościół rzymski rzekomo miał ukrywać przed wiernymi. To było jawne fałszowanie historii Kościoła św. Bowiem, to Kościół rzymski przetłumaczył Pismo św. z greki i hebrajskiego na język świata cywilizowanego. W tamtych czasach, każdy, kto umiał czytać, znał łacinę. Gdyby Kościół katolicki pragnął zniszczyć Pismo Św., jak to głosi nadal propaganda protestancka, to jako jedyny jego posiadacz i opiekun mógł to uczynić z łatwością, gdyż mjał na to bardzo dużo czasu: od wieku IV do XVI, i nie musiał czekać aż na ziemi pojawi się Luter i spółka. Wersja Starego Testamentu, uznana przez Kościół katolicki wywodzi się z greckiego Septuagintu, który był tłumaczeniem z hebrajskiego, dokonanym przez żydów z Aleksandrii, na trzy wieki przed Ofiarą na Krzyżu. Tą wersją Pisma Świętego posługiwał się Jezus Chrystus i Jego apostołowie. Później, w sto lat po Akcie Odkupienia, żydzi zaprzeczyli autentyczności Septuagintu, gdyż jego treść była wykorzystywana, przez pierwszych chrześcijan, do wykazywania żydowskiego odstępstwa od woli Pana Boga, tam odnotowanej. Ponownie napisali własną wersję Pisma, taką jaka im wówczas odpowiadała. Podobnie postąpili, inspirowani przez synagogę, protestanci. Wrzucili perły między wieprze. Za panowania Elżbiety I, przystąpiono do "poprawiania" przekładu Pisma św. Odrzuciwszy tradycję, protestanci poczęli widzieć w Biblii jedyne źródło wiary. Zatem, to, co im nie odpowiadało w oryginalnej wersji Pisma Św., musieli usunąć. Skoro odrzucono wiarę w czyściec, w odpusty, skoro przestano czcić relikwie i obrazy świętych, a również przestano się do nich modlić, skoro odrzucono dogmat o Przemienieniu Pańskim itp., musieli usunąć z Pisma św. te księgi, które zadawały kłam ich wywodom. Stąd, w ich Biblii, którą adorują bardziej niż Boga, zabrakło miejsca dla ksiąg Tobiasza i Judyty, dla Księgi Mądrości, dla Mądrości Syracha, dla Księgi Barucha oraz dla Ksiąg Machabejskich. Ponadto, nawet i w tych księgach, które pozostawiono, słowom nadano przewrotne znaczenie, co wypaczyło intencje proroków. Do głosu doszedł prąd myślowy, zwany synkretyzmem. W przebiegły sposób poczęto układać tezy religijne tak, iż każdy mógł je interpretować po swojemu. Nic więc dziwnego, że protestantyzm wiedzie do agnostycyzmu. Mając do czynienia ze sfałszowanym tekstem Pisma Św., jest łatwo dojść do wniosku, iż jest ono bez znaczenia. Zatruty ideologią liberalizmu czytelnik może użyć tutaj argumentu, iż protes-tantyzm przywrócił Kościołowi jego formę początkową. Takie rozumowanie jest błędne, ponieważ przywrócić coś do życia oznacza, że to "coś" już istniało przedtem. Jednak, takich dziwolągów, jak sekty protestanckie, nigdy przedtem nie było. Nie ist¬nieje taka rzecz, jak wyznanie protestanckie. Nie istnieje też Kościół protestancki. Protestantyzm składa się z bardzo wielu sekt, a wszystkie mają wspólne jedynie to, że błądzą: "A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!" (św. Mat. 18; 17). To są słowa Chrystusa Pana. Protestanci poczęli tworzyć nowe Kościoły, a to Pana Boga obraża. Istotnie, bez autorytetu Ojców Kościoła i Tradycji katolickiej, sekty protestanckie poczęły się mnożyć jak grzyby po deszczu. Ku uciesze synagogi. Plagi sekciarstwa nie były w stanie zatrzymać nawet ciężkie represje, zarządzone przez władców protestanckich. Rozłam wśród chrześcijan przeobraził się w ślepą nienawiść wzajemną. Zanikł jakikolwiek wstyd etyczny. To nie była reformacja Kościoła Św., to była rewolucja szatańska. Ktoś może użyć tutaj argumentu, że dzięki Reformacji oraz odejściu od Stol-icy Apostolskiej kraje protestanckie stały się mocarstwami. To też nie jest prawdą, bowiem największym dobrobytem, w historii świata chrześcijańskiego, cieszyły się kraje katolickie. Przecież, Kościół katolicki jest matką cywilizacji organicznej. I bez protestantyzmu człowiek osiągnąłby współczesny rozwój technologiczny. Co więcej, nasz postęp, w ramach cywilizacji łacińskiej, byłby na jeszcze wyższym poziomie, gdyż byłyby respektowane Boże przykazania, a szatan byłby nazwany po imieniu. Pamiętajmy, że bezbożna Rewolucja trwa nadal. Wszystko wskazuje na to, iż kolonialna potęga krajów protestanckich weszła w etap samozagłady. Istotnie, "wyzwolone" córy lordów angielskich i amerykańskich puszczają się z poganami; a więc, mocarstwa kolonialne, nie zdobyte przez żadną armię europejską, mogą być wkrótce zajęte przez barbarzyńców z brytyjskimi paszportami w kieszeni. Butny świat WASP coraz wyraźniej chwieje się na nogach. Nie może być inaczej. Gdyż, bogactwo zdobyte drogą ordynarnego korsarstwa i bandytyzmu nie może cieszyć się Bożym błogosławieństwem. Pan Bóg nie jest rychliwy, ale sprawiedliwy. Bez wątpienia, świat protestancki powróci do Stolicy Apostolskiej; na kolanach. Jako katolicy, pokładamy swoją nadzieję w nieskończonej dobroci Bożej. Bowiem, Pan Bóg, o ile dopuszcza do głosu zło, to tylko po to, aby w końcu wynikło z tego większe dobro. Deo gratias! Rywalizację pomiędzy Burbonami i Habsburgami bezlitośnie wykorzystali protestanci angielscy. Protestancka Anglia uwzięła się by zniszczyć katolickie mocarstwo Francji. Zabrała Francji Kanadę i Indie. To protestanci rozwinęli masonerię we Francji, w ramach powszechnej konspiracji wymierzonej w Kościół katolicki. Wielka Loża Anglii, po skrzętnym zatarciu śladów działalności masonów przed rokiem 1717, stała się filarem nośnym protestanckiej nowej szlachty, wyrosłej na zgliszczach i krwi ich poprzedników katolickich. Początki tej akcji sfinansowali żydzi amsterdamscy. Powstała nowa religia, nowa sekta, będąca tworem synkretycznym, czerpiącym z manicheizmu, gnozy, kabały i buddyzmu, czcząca Wielkiego Budowniczego Wszechświata, który jest nową formą bożka manichejczyków, a nie Boga Ojca chrześcijan. Owa religia synkretyczna, jako mit, prowadziła nieuchronnie do bałwochwalczej religii humanizmu, której świadkami jesteśmy dzisiaj. Odrostem manichejskiego stowarzyszenia tajemnego, o nazwie Alumbrados, odkrytego i wytępionego przez Inkwizycję hiszpańską, kierowaną przez kardynała Ximenesa, byli iluminaci. Ich członek, Anacharsis Clootz, szczycący się tym, że jest osobistym wrogiem Jezusa Chrystusa, udał się do Francji, by tam rozkręcić przygotowania do obrzędów, które później nazwano "Mszą czerwoną". W międzyczasie, należało usunąć dwie przeszkody: jezuitów, gotowych do wręcz niespotykanych wyrzeczeń dla Chrystusa, oraz Świętą Inkwizycję, szczególnie hiszpańską, która na mapie Europy wytyczyła protestantom granice nie do przejścia. Z Inkwizycją hiszpańską poradzono sobie w ten sposób, że na jej czele stanął mason: Juan Antonio Llorente. Za Karola III masoneria poczęła mnożyć się w Hiszpanii jak szarańcza. To hiszpańscy masoni dopomogli Anglikom zająć Gibraltar. To masoni przyczynili się do wyboru antyjezuickiego kardynała Ganganelli na papieża, Klemensa XIV (1769-1774), który pod naciskiem zamasonionych Burbonów rozwiązał zakon jezuitów. Sekta jansenitów szalała wówczas ze szczęścia. Nawet pootwierała banki, aby mieć fundusze na propagandę antykatolicką. Przejdźmy jednak do wydarzeń we Francji. Na przełomie XII i XIII wieku, we Francji doszła do głosu obojętność religijna. Zabrakło Francuzom ks. Piotra Skargi. Nie nawracano protestantów, ale walczono z nimi pod hasłami politycznymi. W końcu, musiał z tego rodzić się indyferentyzm religijny. Każdą rewolucję poprzedza rozkład duchowy przywódców narodu. To brak autorytetów politycznych dopuszcza do głosu siły rewolucyjne; a idee i przekonania decydują o przebiegu wydarzeń historycznych. To nie burdy uliczne stanowią główne niebezpieczeństwo dla życia narodu, lecz jad ideologiczny. Rząd francuski, pod koniec XVIII wieku, był chory na niedbalstwo, a nie na tyranię. Rodzina królewska oraz arystokracja nie traktowali poważnie swoich obowiązków związanych z rządzeniem krajem. Ministrowie woleli więcej dbać o przyjemności przejściowe i poklask lizusów, aniżeli o sprawy związane z rządzeniem i gospodarzeniem krajem. Owe zaniedbanie stało się główną przyczyną rozwinięcia się tyranii rewolucyjnej. Prawo naturalne nie znosi słabego rządu, gdyż słaby rząd przynosi narodowi same nieszczęścia. Robespierre miał częściową rację twierdząc, że o ile król Ludwik XVI jest niewinny, to Rewolucja musi być winna; i na odwrót. Jednak, wina ówczesnego króla Francji nie polegała na dopuszczeniu«się czynów, które prawo rewolucyjne karało, ale na tym, że za mało ich dokonał, aby ratować swój kraj, aby ratować siebie samego, swoją rodzinę i swój naród. Przewinienie zawierało się w jego impotencji politycznej. Ludwik XVI łudził się, że kolaboracją będzie można cokolwiek uratować i nawet podpisał dekret, 26 grudnia 1790 r., który wymaga! od księży złożenia przysięgi na wierność "upaństwowionemu" Kościołowi; co potępił Papież Pius VI (1775-1799), w marcu 1791 r. jako akt schizmatyczny. Jak w Anglii jaskółką zapowiadającą nadejście antykatolickiej rewolucji był John Wyckliffe (1320-1384), tak we Francji jej rolę spełnił Franęois Maria Arouet (1694-1778), znany światu jako Voltaire; oraz jego paź, młodziutki Louis Antoine Saint-Just. Voltaire, pałający niekontrolowaną nienawiścią do Kościoła katolickiego, nazywający go 1'infame, na wieść o rozwiązaniu Towarzystwa jezusowego, w 1773 r., przez papieża Klemensa XIV, miał zareagować: "Skoro już zniszczyliśmy jezuitów..., w ciągu najbliższych dwudziestu lat nie pozostanie najmniejszy ślad po Kościele". Obecnie jest już wiadomo, że w 20-cia lat później, tj. w 1793 r., terror w wydaniu jakobinów osiągnął swoje apogeum. W tymże roku miał nastąpić koniec ery chrześcijańskiej. Nawet wprowadzono nowy kalendarz anulujący zwrotu Anno Domini, który przypomina człowiekowi grzesznemu o Akcie Odkupienia na Krzyżu. Cóż, Voltaire, jako mason gorliwie służący Lucyferowi, był dobrze wtajemniczony w najbliższe plany synagogi szatana. Świadomy degrengolady moralnej elity narodu francuskiego, mógł być dużym optymistą. - Zapomniał tylko o jednym: że człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi. - Z kolei, młodziutki Saint-Just, o urodzie przystojnego Mefistofelesa, opublikował w 1789 r. utwór satyryczny pt. Organt au Vatican. Oprócz naśmiewania się z Hierarchii Kościoła, jest tam przedstawiony najazd diabłów na Niebo. Jednocześnie, SaintJust zasugerował, że skoro człowiek jest zwierzę¬ciem kierującym się emocjami i popełniającym błędy, to może udać się po pomoc do Szatana. Nic więc dziwnego, że Louis Antoine Saint-Just był jednym z głównych architektów terroru rewolucyjnego i przeszedł do historii jako "Anioł Śmierci". Neopoganie z wieku XX mają w jakobinach swoich emisariuszy. Dla żydów, mesjasz zstąpił na ziemię w dniu ogłoszenia Deklaracji Praw Człowieka, 28 lutego 1790 r. Dała ona żydom wstęp na arenę polityczną Europy. Istotnie, od tego momentu, działalność rewolucyjna nabrała rozmachu. Pierwszy strzał do Gwardii szwajcarskiej w Tuilleries oddał, w dniu 10 sierpnia 1791 r., żyd Zalkin Hourwitz Land. Doszło wówczas do kabalistycznej masakry rozbrojonych, przez naiwnego króla, Szwajcarów. Postanowiono nieodwracalnie obalić epokę chrześcijańską. Nowa era miała rozpocząć się od chwili obalenia monarchii, tj. od dnia 22 września 1792 r. Wprowadzony nowy kalendarz ignorował fakt przyjścia na świat naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa. To już była próba judaizacji wszystkiego. Nowa religia miała oddawać cześć wyłącznie rozumowi ludzkiemu. Poczęto organizować festyny ku czci Rozumu. Katedrę Notre Damę, symbol katolicyzmu Francji, przerobiono na pogańską świątynię Rozumu. Wewnątrz katedry ustawiono masońską piramidę, której wierzchołek wieńczyła imitacja pogańskiej świątyni greckiej, poświęconej "filozofii". Oczywiście, skołowanym Francuzom zaproponowano nowych świętych: Voltaire, Rousseau oraz... Benjamin Franklin, wówczas ambasador Stanów Zjednoczonych we Francji. Ich popiersia, iluminowane pochodniami, dominowaly we wnętrzu katedry. Aktorka Aubry pełniła rolę bożycy nazwanej Rozumem. Z kolei, bogiem ogłoszono pierwszą ofiarę odruchów kontrrewolucyjnych: Marata. Ponadto, zaproszono Francuzów do udziału w satanicznych ekscesach, w skład których wchodziło publiczne porzucanie stanu kapłańskiego przez księży "konstytucyjnych", palenie krucyfiksów, ubieranie osłów w ornaty oraz pojenie ich z naczyń liturgicznych, a także profanowanie konsekrowanych hostii. Niektóre z kościołów przerobiono na "Świątynie Młodości", w których odbywały się zbiorowe orgie. Były więc tam obecne wszystkie elementy satanizmu. Dla rewolucji jakobińskiej, gilotyna, jako narzędzie, które zdaniem dr Guillotin zabija w sposób bardziej humanitarny, aniżeli wieszanie, nie mogła wystarczyć. Jako dzieło szatana, musiała z biegiem czasu odwołać się do praktyk satanistycznych, a więc do mordów powiązanych z torturami rytualnymi, z orgią seksualną i kanibalizmem, jak picie ludzkiej krwi. Istotnie, tego rodzaju praktyki zawsze miały miejsce tam, gdzie kopyto postawił szatan. Wystarczy tu wspomnieć o szatańskim imperium Azteków. Skoro oddano Francję we władanie szatanowi, to jaka siła mogła oprzeć się tak luźno puszczonej bestii? - Modlitwa, modlitwa i jeszcze raz modlitwa. Szatan boi się modlitwy panicznie. Stąd, z taką skrupulatnością i premedytacją synagoga szatana przystąpiła do niszczenia francuskich zakonów kontemplacyjnych. Rozluźnienie obyczajów, pornografia i symonia zawsze były silną bronią synagogi. Skoro klasztory, a w szczególności klasztory kontemplacyjne, były nieczułe na wszelkie pokusy wyuzdania seksualnego, a tym samym były trudne do zinfiltrowania, synagoga szatana widziała w nich swojego głównego wroga. Stąd, wszelkie rewolucje, inspirowane przez synagogę, wyżywały się w szatańskich ekscesach, niszcząc klasztory i mordując ich mieszkańców. Swoją drogą, klasztory pomagały biednym, a więc masom, których potrzebowali komisarze rewolucji. Jest wiadomo, że człowiek syty nie pójdzie na barykady; trzeba go wpędzić na nie głodem. Stąd, wszelkie wysiłki niesienia pomocy biednym i opuszczonym, wszelkie próby reform gospodarczych, są likwidowane przez aktyw rewolucyjny. Istotnie, szatan, odprawiający niezmordowanie swoją "Mszę czerwoną", jak to sataniści rewolucyjni określili ceremoniał ścinania gilotyną, mógł być pokonany tylko przy pomocy Krzyża. Król, ministrowie i przywódcy polityczni opuścili swój naród w chwili próby. Jednak, rozmodlonego ludu Pan Bóg nigdy nie opuści. Wprawdzie rewolucja jest w stanie przelać wiele krwi niewinnych, zadać wiele bólu i cierpień, ale nie może trwać wiecznie. Bóg, jako Stwórca wszechmocny i Sędzia Najwyższy, może chwilowo wystawić na próbę naród bogobojny, może wprowadzić okres wielkiej pokuty za popełnione przewinienia, jednak nie pozwoli mu zginąć. Katolik prawdziwy przyjmuje pokutę z pokorą, gdyż jest ona dla niego Sakramentem. Wówczas, z woli Bożej pojawiają się mężowie opatrznościowi, którzy swoim działaniem odwracają bieg historii. Dla Francuzów, w ciężkich latach rewolucji z 1789 r., takim człowiekiem opatrznościowym był skromny kapłan, ks. Keravenan, z woli Bożej spowiednik tyrana i architekta rewolucji: Cieorges Jacques Dantona; kapłan, który przez cały okres rewolucyjnego terroru, stojąc w oddali, rozgrzeszał i błogosławił prowadzonych na ścięcie gilotyną, a swoim wymownym milczeniem, które zdawało się sięgać Nieba, dodawał skazańcom otuchy, w ostatniej chwili ich życia, że jeszcze nie wszystko jest stracone, że wkrótce szatan znowu przekona się, iż Christus vincit, Christus regnat et Christus imperat. W wyniku błagań rozmodlonego ludu, oprawcy rewolucyjni stanęli przed cieniami męczenników, których wymordowali. Stanęli twarzą w twarz z siłami. o wiele potężniejszymi od tych, którymi może dysponować człowiek śmiertelny. Więc, szatan ponownie począł odczuwać potęgę Bożego Majestatu, a rewolucja weszła w etap samozagłady: jak Saturn, poczęła pożerać własne dzieci. Warto tutaj wspomnieć o Francuzach z terenu Bocage, określonego obecnie przez historyków jako Vendee, który jest położony u ujścia Loary do Zatoki Biskajskiej. Tamtejsze słone błota zostały osuszone przez inżynierów holenderskich i przed wybuchem rewolucji z 1789 r. ów teren był dobrze zagospodarowany oraz zasiedlony przez zamożnych rolników, którzy współpracując zgodnie czynili sobie ziemię poddaną, tak jak Pan Bóg nakazał. Co więcej, mieszkańcy Bocage byli żarliwymi katolikami. Kwitł tam kult Maryjny i Serca Jezusowego. Tym samym, pomimo wysokiego procentu ludzi umiejących czytać i pisać, nikt z nich nie czytał pisaniny "encyklopedystów", jak Voltaire czy też Rousseau. Zajęci byli czytaniem prac autorów katolickich. Stąd, niszczycielska i szatańska rewolucja nie miała żadnych szans, aby tam się zadomowić. Gdy zabrakło w tym rejonie księży, w wyniku deportacji, a tym samym zabrakło możliwości uczestniczenia we Mszy Św., chłopi modlili się wspólnie, o umówionej godzinie z opuszczającym ich kapłanem. Dla nich Ojczyzną była ich Wiara, ich ziemia, ich król oraz ich Tradycja. Za to ci, którzy obiecywali im "nowy świat", w praktyce usiłowali ożywić świat bardzo stary, świat zbuntowanych demonów, pozbawiony czci i posłuszeństwa wobec Pana Boga, świat węża, sięgający czasów grzechu pierworodnego. Ten stan rzeczy nie mógł trwać bez końca. Musiał zakończyć się buntem wobec zakusów dzieci diabła. Ci prawdziwi katolicy, opuszczeni przez wszystkich, postanowili zapędzić szatana na właściwe mu miejsce, a więc tam, skąd przyszedł, czyli do Piekła. Pomimo odniesionej porażki, z braku dowódców wojskowych i z braku doświadczenia w administrowaniu zajętymi terenami, zachwiali bestią, która już nie była w stanie wylizać się z odniesionych ran. Musieli przegrać, gdyż nie zdawali sobie sprawy, że podjęli się konfrontacji ze sprzysiężeniem międzynarodowym. Oto trzy fakty, potwierdzające moją tezę. W chwili, gdy decydowały się losy rewolucji we Francji i jej następstw, prowadzących do wybuchu rewolucji bolszewickiej w Rosji, w roku 1917, gdy Armia katolicka usiłowała zdobyć miasto Lucon, praktycznie ostatni liczący się bastion rewolucji, kiedy przywódca chłopów Jacąues Cathelineau został śmiertelnie ranny, "koalicja antyrewolucyjna" państw europejskich zezwala na powrót do Francji wziętego do niewoli garnizonu z Mainz, czyli 10000 najwybitniejszego żołnierza rewolucji, pod przywództwem Jean-Batiste Kleber, późniejszego generała w armii Napoleona. To zadecydowało o losach powstania chłopskiego. Pozbawione dowództwa wojsko chłopskie nie było w stanie pokonać zawodowego żołnierza. Nastąpiła rzeź powstańców, a rewolucja złapała drugi oddech. Dzięki pomocy "antyrewolucyjnej" koalicji. W tym czasie, Republika francuska była w stanie wojny z Austrią, Prusami i Wielką Brytanią. Była to dziwna wojna. Flota brytyjska górowała nad flotą rewolucjonistów. Jej też zadaniem było dokonać blokady portów francuskich, aby odciąć wszelkie dostawy dla Rewolucji, nadchodzące ze Stanów Zjednoczonych. Blokadę nadzorował admirał angielski "Black Dick" Howe. Jednak, o dziwo, tuż po zwycięskich utarczkach z Francuzami, kiedy wydawało się, że flota francuska przesiała już istnieć, pozwala się wpłynąć do francuskich portów olbrzymiemu konwojowi statków załadowanych pszenicą ze Stanów Zjednoczonych, która była przeznaczona dla armii rewolucyjnej Republiki. Czyli, admirał Howe "przeoczył" spełnienie swojego głównego obowiązku, dzięki któremu znalazł się w pobliżu portów francuskich. Później, historia się powtórzyła z dostawami dla bolszewików oraz z dostawami UNRA po drugiej wojnie światowej. Należy tu wspomnieć o jeszcze jednym dziwnym wydarzeniu. Chodzi o skar-biec króla Francji, Ludwika XVI. Otóż, uciekający przed rzezią rewolucji bezskutecznie usiłowali przekonać rządy Prus i Austrii co do prawdziwego oblicza wydarzeń we Francji. W ostateczności, u schyłku lata 1792 r., ekspedycję wojskową na Paryż, rzekomo w celu ratowania monarchii francuskiej, powierzono księciu Brunswick. Dysponował on oddziałem 36000 żołnierzy, należących do czołówki światowej pod względem wyszkolenia i dyscypliny. Ten karny i bitny oddział wyruszył przeciwko hordom rewolucyjnym, zdemoralizowanym i pozbawionym doświadczonego dowództwa. Wszystko wskazywało na to, że książę Brunswick nie będzie miał większego problemu z przywróceniem ładu we Francji. Jednak, stało się inaczej. Jego żołnierzom nie było sądzone stąpać po ulicach Paryża. Dlaczego? Otóż, czas pokazał, że prawdziwym celem tej wyprawy był skarbiec monarchii francuskiej, a nie ona sama. Po "upaństwowieniu" skarbca królewskiego, w roku 1791, przewieziono go z Wersalu do "Narodowego Archiwum". Spis kosztowności zajął ponad 50 stron. Wśród nich były największe diamenty świata, liczące ponad 100 karatów. Nagle, we wrześniu 1792 r., "nieznani sprawcy" włamali się do "Narodowego Archiwum" i wynieśli stamtąd najcenniejsze kosztowności skarbca królewskiego. Tuż po ujawnieniu kradzieży, wśród żołnierzy księcia Brunswick wybucha epidemia biegunki i książę nakazuje odwrót. Tym samym, jego wyprawa zakończyła się bez rozegrania nawet jednej poważniejszej bitwy. Czy tę wyprawę można zaliczyć do niefortunnych, daremnych, poronionych itp.? nic z tych rzeczy. Otóż, gdy książę Brunswick zmarł w 1806 r., w jego skarbcu odkryto ponad 2400 diamentów wyniesionych przez złodziei z "Archiwum", a wśród nich były też i najcenniejsze, jak Diament Błękitny; jednak wycięto z niego czterdziestokaratowy fragment. Później okazało się, że wycięty fragment ozdobił koronę króla Anglii Jerzego IV. Z czasem, w wyniku intryg małżeńskich króla, ów diament trafił na licytację i Został kupiony przez milionera amerykańskiego, który nazywał się: Howe. Obecnie jest zdeponowany w Smithonian Institute, w Waszyngtonie. Większa część Diamentu Błękitnego, 75 karatów, trafiła do rąk bankiera, który nazwał siebie Victor Lyon. Jak widać, w czasie rewolucji bolszewickiej z 1917 r., Litwinow i Hammer byli bardziej praktyczni w szabrze skarbów dynastii Romanowych oraz bojarów rosyjskich. Cóż, mieli już doświadczenie. Na zakończenie moich tak pobieżnych rozważań na temat reformacji i rewolucji, posłużę się następującym cytatem: " - Twierdzicie, że król Francji zmusza was, abyście zostali chrześcijanami. Cóż, więc spełnijcie jego wolę, lecz zachowujcie Prawo Mojżesza w waszych sercach. - Twierdzicie, że chcą odebrać wam wasze dobra przemocą. Niech wasze dzieci zostaną kupcami, aby poprzez handel mogły ogołocić chrześcijan z ich włas¬ności. - Twierdzicie, że wasze życie jest zagrożone. Niech wasi synowie zostaną lekarzami i chemikami, więc będą mogli pozbawiać życia chrześcijan, bez narażania się na groźbę kary. - Twierdzicie, że wasze synagogi są zniszczone. Niech wasi synowie zostaną księżmi i przeorami, aby mogli zniszczyć Kościół chrześcijański. - Twierdzicie, że jesteście prześladowani na wszelkie sposoby. Niech wasi syn-owie będą prawnikami, bądź notariuszami, czy też posiądą zawód, który wiąże się ze sprawami publicznymi: Tym samym, wy będziecie rządzić chrześcijanami, będziecie władać ich ziemią i weźmiecie na nich odwet. - Wypełniajcie te zalecenia, które wam dajemy, a praktyka życiowa pokaże, iż wy, którzy teraz znosicie upokorzenie, dostąpicie szczytów władzy". Nie, drogi czytelniku, to nie jest cytat z osławionych "Protokołów". Powyższe zalecenia, skierowane do żydów mieszkających we Francji, sięgają 1489 r. i pochodzą od starszyzny żydowskiej z Konstantynopola. Być może, iż znajdzie się czytelnik, który po przeczytaniu niniejszej wypowiedzi określi mnie jako antysemitę. Z góry dziękuję za ten zaszczyt; bowiem historycy żydowscy, lubujący się w omawianiu skutków, a przemilczają¬cy przyczyny, w ten sposób nazwali wszystkich świętych Pańskich. wymienionych tutaj przeze mnie, włączając w to Chrystusa Pana i Jego apostołów. Zatem, być przypisanym do tak dostojnego grona jest wyróżnieniem wielkiej miary. Nurtuje mnie sprawa innego rodzaju. A mianowicie, czy problemy poruszone w niniejszej broszurze dotrą do świadomości młodych Polaków i czy zechcą o nich pamiętać, gdy staną u steru państwa polskiego? Trudno jest być optymistą, bowiem: "Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie" (św. Łuk. 4; 24).