pozoru niewinne ą życia 300 koni i szarża na Błoniach

Transkrypt

pozoru niewinne ą życia 300 koni i szarża na Błoniach
B 07
SOBOTA–NIEDZIELA, 21–22 WRZEŚNIA 2013
Kronika Krakowska
kie koncerny i zaczęli warzyć piwo w domowym zaciszu, by w ciągu
rnetowych, gotowi są jeździć na drugi koniec Polski, by spróbować
j sprzętu i eksperymentują.
Rafał, podobnie jak większość piwowarów, może mówić
o swojej pasji godzinami. Zaraził nią żonę i najbliższych
przyjaciół. W procesie produkcji bierze udział nawet jego 4letnia córeczka. – Często nasze
szczęście budzi mnie i pyta: tatusiu, robimy dzisiaj piwo?
Mała ma niezłą radochę jak
miesza zacier w garze – śmieje się Rafał.
Z piwowarem Mateuszem
Górskim spotykamy się w jednej z krakowskich knajp,
w której można napić się piwa
praktycznie z każdego zakątka świata. Mateusz studiuje
prawo i pracuje w restauracji.
Niedawno też został wybrany
prezesem Małopolskiego Oddziału Stowarzyszenia Piwowarów Domowych.
Dzień warzenia jest
świętem
Mateusz poleca piwo w stylu
India Pale Ale, które ostatnio
podbija podniebienia wszystkich smakoszy. – Wszyscy je
uwielbiamy. To jest typowo
brytyjski styl. Jest bardzo mocno nachmielone. Wywodzi się
jeszcze z czasów imperium brytyjskiego, kiedy duża ilość
chmielu
chroniła
piwo
przed zepsuciem podczas transportu z wysp do Indii. Mocna
goryczka, bogaty aromat, wyczuwalne cytryny i grejpfruty
– tłumaczy.
Jego historia z piwowarstwem zaczęła się kilka lat temu. Wtedy jeszcze chciał robić
wino, ale nie miał ku temu wa-
runków. Poszedł w świat piw.
Przez rok studiował literaturę,
przeglądał fora internetowe.
– Dowiedziałem się, że jest
wiele stylów, że mogę to
wszystko uwarzyć w domu. To
jest genialne. Mimo że nie będą najlepsze na początku, to
warto próbować – mówi.
Pierwsze trzy warki, jakie
uwarzył, nie wyszły i były
kwaśne. Nie zniechęcił się
i dziś jest w stanie uwarzyć
każdy styl.
– Nie ma nic lepszego niż
słodziutki zapach zacierania,
a później chmielenia, kiedy
wydobywasz aromaty. Z tym
jest najwięcej roboty – mówi.
Dla Mateusza dzień warzenia, jest dniem świątecznym.
Wyłącza wtedy telefon i całkowicie poświęca się pracy.
Mówi, że w środowisku piwowarów często rozmawia się
o swoich dziewczynach i wymienia uwagi, jak przyzwyczaić swoje drugie połowy do tak
czasochłonnej pasji.
– Wiele kobiet nie znosi zapachów, jakie wydzielają się
podczas warzenia. Ale to są genialne aromaty! – śmieje się.
Piwowarzy zgodnie mówią,
że najlepszy sposób na złagodzenie stosunków z dziewczynami i żonami to zrobienie takiego piwa, jakie one najbardziej lubią.
– Często warzę piwa pszeniczne. Moja dziewczyna je
po prostu uwielbia – mówi Mateusz.
Jest wielu piwowarów, którzy swoją pasję przekształcili
w zawód, zakładając małe browary rzemieślnicze. Taką osobą jest Tomasz Rogaczewski,
jeden z najbardziej znanych
w Polsce znawców piwa.
Jeszcze trzy lata temu był
dyrektorem w branży IT.
– Mój obecny wspólnik Marek, poczęstował, mnie piwem
które sam uwarzył, okazało
się że zupełnie inaczej smakuje. Tak zaczęła się przygoda –
opowiada.
Marzenie o własnym
browarze
Nie namyślał się długo. Zebrał
potrzebny sprzęt i już po jakimś czasie warzył po dwa piwa w tygodniu.
Równie szybko pojawiło się
marzenie o założeniu własnego browaru.
– Od trzech miesięcy realizujemy marzenie, browar się
rozwija. Stworzyliśmy własną
linię produkcyjną. Pierwsze
miesiące były trudne, ale powoli zaczynamy zarabiać
na życie – mówi.
Trzy produkty Pracowni Piwa – Crack, Hey Now i Dwa
Smoki odnoszą ogromny sukces na rynku i stanowią jedną
z najbardziej interesujących
ofert w pubach.
Według Rafała Wasilewskiego to dopiero początek
piwnej rewolucji. – Przychodzi
przeciętny tyskopij i zobaczy
inne piwo, spróbuje, stwierdzi
„kurczę, to jest lepsze”. To nie
jest moda, która przeminie. Ludzie dopiero zaczęli uczyć się
piwa – uważa.
ch i obrazki, namalowane na obrusach
przez kolejne pół roku, sprawiając radość sobie i innym –
dodaje Ewa.
Grupa wolontariuszy tworzących Cafe Fińska postanowiła walczyć o przetrwanie
swojego dzieła. W dalszym ciągu poszukują sponsorów
i większego miejsca, bo w tym
czasami ciężko pomieścić
wszystkich odwiedzających.
Dzielą się nawet
mlekiem
– Fińską wyróżnia to, że brak
w niej liderów, szefów czy
struktur, a jedyną zasadą, jaka tu obowiązuje, jest zakaz
spożywania alkoholu. I to
właśnie sprawia, że przychodzą do nas wszyscy, starsi
i młodsi. To świetne miejsce zarówno dla babci z wnuczkiem,
jak i dla fanów zespołów rockowych – dodaje Andrzej, stały
bywalec.
Odbywają się tu różne
eventy – były już koncerty, występy teatralne, w najbliższym
czasie szykuje się kabaret,
a nawet pokaz naukowy jednego z wolontariuszy, który jest
doktorantem fizyki.
Jednak, jak sami przyznają, nie byłoby tego wszystkiego,
gdyby nie życzliwi ludzie.
– Wszystkie meble i gadżety jakie posiadamy, pochodzą
od naszych gości i ludzi, którzy dowiedzieli się o naszym
pomyśle z mediów lub od znajomych. I to nie na zasadzie –
nie mam gdzie wyrzucić, więc
im oddam – mówi Ewa.
Klienci przychodzą, pytają,
czego potrzeba i kupują potrzebne sprzęty lub oddają
własne, ale takie, które znajdują się w dobrym stanie.
– Każdy stara się pomóc,
jak może, a najlepszym tego
przykładem jest mieszkająca
nieopodal starsza pani, która
dzieliła się z nami nawet mlekiem – śmieje się Ewa.
KATARZYNA SOSIŃSKA
[email protected]
300 koni i szarża
na Błoniach
WYDARZENIE. Współcześni ułani z całej Polski oraz goście
z zagranicy przypomną jutro niezwykłą rewię kawalerii z 1933
roku. Wcześniej rozbili tu obóz, teraz czas na wielki finał.
Dziś na ulicach Krakowa, jutro
na Rynku Głównym i – przede
wszystkim–nakrakowskichBłoniachpojawisię200–300kawalerzystów ochotników. Miłośnicy
koni, historii i tradycji postanowili przywołać piękno i malowniczośćprzedwojennychdefilad.
ZapraszająnaWielkąRewięKawalerii,któranawiązujedoŚwięta Jazdy Polskiej zpaździernika
1933 roku.
– Od czasu owego święta
sprzed80latbędzietonajwiększe
tego typu wydarzenie – mówi
rtm. kaw. och. Dariusz Waligórski ze Szwadronu „Toporzysko”, dowódca Wielkiej Rewii.
Świętokawaleriiw1933r.stałosięgłównympunktemogólnopolskich obchodów 250. rocznicy odsieczy wiedeńskiej. Przypomniało o tamtym wielkim pokazie siły kawalerii polskiej –
wówczas husarii. Uroczystość
miała też być demonstracją
sprawności polskiego oręża.
Wydarzenie trwało trzy dni.
Prosto z letnich manewrów
w różnych częściach Polski zjechałodoKrakowa12najbardziej
elitarnych pułków jazdy.
Marszałek Piłsudski wcześniejtakplanowałnajważniejszy
punkt: „To będzie wielka defiladawszystkichpułkównaszejkawalerii, coś takiego, czego Polska jeszcze nie widziała. Święto
konnicypolskiej”.Potemchwalił,
że defilada wypadła pięknie.
–Tobyłocośniezwykłego,niespotykana liczba koni na Błoniach – według różnych relacji
między sześć a dziesięć tysięcy–
mówi z podziwem Jan Znamiec,
FOT. AGENCJA FOTOGRAFICZNA ŚWIATOWID W KRAKOWIE
pozoru niewinne
ą życia
Tak prezentowali się uczestnicy rewii kawalerii w 1933 roku
dowódcaSzwadronuNiepołomice, który teraz znalazł się wśród
inicjatorównawiązaniadohistorycznej rewii.
Kawalerzystóww1933r.oglądała 200-tysięczna publiczność,
wtymnajważniejsiludziewpaństwie.Terazmymamyokazjępodziwiać współczesnych ułanów.
Dziś (sobota)odgodz.7rano
na Błoniach będą trwały treningi,anastępnieeliminacjedokonkursu władania białą bronią
(szablą i lancą) dla kawalerzystów. O godz. 17.30 zaplanowana jest w katedrze wawelskiej msza św. i oddanie honorówkrólowiJanowiIIISobieskiemuimarszałkowiPiłsudskiemu.
Ułani, którzy wezmą w tym
udział, przemaszerują Drogą
Królewską na pl. Matejki, gdzie
o 19.30 odbędzie się uroczysty
apel przed Grobem Nieznanego Żołnierza.
W niedzielęo godz. 12 kawalerzyściwjadąnaRynekGłówny,
gdzie odbędzie się prezentacja
pododdziałów biorących udział
wrewii.NastępniewrócąnaBłonia, gdzie od godz. 13 trwać będzie rewia. Złoży się na nią m.in.
przeglądoddziałów,defiladakłusem,szarżakawaleryjska(zobaczymy w niej 300 koni w galopie), pokazy sprawnościowe.
Organizatorempokazówjest
FederacjaKawaleriiOchotniczej,
zrzeszającastowarzyszenia,którekultywujątradycjepułkówkawalerii II Rzeczypospolitej.
MAŁGORZATA MROWIEC
Pomysły dla rowerowego Krakowa
KONFERENCJA. W ramach
konferencji VELOKRAKÓW
przedstawiciele naszego miasta zapoznali się z pomysłami
wprowadzonymi przez urzędników w Gdańsku, a także we
Francji i Danii.
Okazało się, że krakowskim
rozwiązaniom komunikacyjnym sporo jeszcze brakuje
do wysokiego poziomu.
– Życzyłbym krakowianom,
aby zmieniła się mentalność
władz ich miasta – mówi
Olivier Schneider, wiceprezes
Francuskiej Federacji Użytkowników Rowerów, który
odwiedził Kraków z okazji ob-
chodów Europejskiego Tygodnia Zrównoważonego Transportu.
– Należy przedstawić dobrą
alternatywę dla samochodów,
które cały czas są postrzegane
jako najważniejsze – dodaje
Schneider.
Ekspert uważa, że zmniejszenie liczby pojazdów na ulicach jest możliwe do zrealizowania za pomocą rozwiązań
stosowanych we Francji.
– Można pozwolić na poruszanie się po pasach dla autobusów samochodom, w których
podróżuje trzech i więcej pasażerów. Wtedy ludzie chętniej
zabiorą ze sobą znajomych.
Dzięki temu będzie mniej samochodów i więcej miejsca dla
rowerów – tłumaczy Olivier
Schneider.
Prezes Federacji Użytkowników Rowerów wyjaśnia, że
Francuzom możemy zazdrościć szczególnie tego, że w ich
kraju rowery powróciły do łask
po wielu latach przerwy.
Te bezpieczne dla środowiska pojazdy są obecnie często
wykorzystywane jako substytuty samochodów i środków
komunikacji miejskiej.
Konferencja była częścią
Europejskiego Tygodnia Zrównoważonego Transportu.
SYLWIA NOWOSIŃSKA