Echo Dnia - gazeta codzienna. Wersja internetowa. file:///C

Transkrypt

Echo Dnia - gazeta codzienna. Wersja internetowa. file:///C
Echo Dnia - gazeta codzienna. Wersja internetowa.
1z1
Echo Dnia [Echo Włoszczowy]
file:///C:/Documents%20and%20Settings/Edward/Pulpit/Dziura%20...
Niedziela, 26.03.2006 Teodora i Emanuela
wiadomość z dnia 2006-03-24
Przepaść w drodze, jakiej jeszcze nikt nie widział
W środku wsi pod asfaltem zapadła się ziemia na głębokość dwóch pięter!
Takiej dziury w drodze chyba jeszcze nikt nie widział. Z wierzchu zaledwie półmetrowy
otwór. Pod asfaltem dosłownie jaskinia - na pięć metrów głęboka i na osiem długa. W
Olesznie na ulicy Kieleckiej pod asfaltem zniknęła nagle ziemia na głębokość dwóch
pięter! Nikt z ludzi na szczęście nie ucierpiał. To pierwsza tak wielka katastrofa drogowa
w Polsce od co najmniej półwiecza.
Jaskinia pod ulicą
Tydzień temu, w sobotę po godzinie ósmej, zadzwonił do nas wójt gminy Krasocin Józef Siwek z
informacją, że w Olesznie powstała niesamowita dziura w drodze. - Włosy mi dęba stanęły na głowie
po tym, co zobaczyłem na miejscu. Lej w drodze o głębokości prawie dwóch pięter. Pod asfaltem
szeroki na co najmniej cztery metry, jak jaskinia. Jeszcze w życiu czegoś takiego nie widziałem. Nie
uwierzy pan! - opisywał obrazowo Jozef Siwek nietypowe zdarzenie w Olesznie.
Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Na kilometrowym odcinku ulicy Kieleckiej w Olesznie
były już rozciągnięte taśmy ostrzegawcze. Teren zabezpieczali jeden radiowóz Komendy Powiatowej
Policji oraz miejscowi strażacy ochotnicy. - Niech pan zobaczy. Tylko proszę za blisko nie
podchodzić, bo może się zawalić - ostrzegali mieszkańcy Oleszna, podprowadzając nas pod niewielki,
może półmetrowy otwór w asfaltowej drodze.
Aktualna Okładka
Zmień region:
świętokrzyskie
radomskie
podkarpackie
Nie do wiary!
Zajrzeliśmy do środka. Nie do wiary. Nie było widać ani dna, ani ścian tej jamy. Nie wiadomo było,
gdzie się zapadlisko się kończy. - Co tu się mogło stać? - kręcili głowami ze zdziwienia. - Ale studnia!
Jaskinia! Tu by się TIR zmieścił, chałupa by weszła. Może by tak Oleszno zgłosić do Księgi Rekordów
Guinnessa - dobiegały komentarze z tłumu gapiów.
Jak i kiedy doszło do takiej nietypowej katastrofy, to pytanie nie schodziło z ust świadków
sensacyjnego widowiska. - Rano, przed siódmą, organista szedł do kościoła i mówił, że niczego w
drodze nie widział. Mnie poinformowano o dziurze około godziny siódmej. Powiedzieli, że asfalt się
zapadł. Myślałem, że sobie żartują. Gdy przyszedłem na miejsce, nie mogłem uwierzyć w to, co
zobaczyłem - opowiadał podekscytowanym głosem Waldemar Wróbel, mąż sołtyski Oleszna. Jechałem w sobotę o godzinie drugiej w nocy. W tym miejscu poczułem jakby uskok. Już od kilku
tygodni dało się go wyczuć. Ale nikt na to nie zwracał uwagi - opisywał inny mieszkaniec Oleszna.
- Czy to pierwszy taki przypadek w powiecie włoszczowskim? - zagadnęliśmy wójta gminy Krasocin,
który sprawuje swój urząd już 15 rok i jako gospodarz gminy pierwszy był na miejscu. - W powiecie?
- zdziwił się Józef Siwek. - Nie wiem nawet, czy w Polsce było coś podobnego. Słyszało się o
osuwaniu ziemi, tąpnięciu, szkodach w górnictwie, ale o czymś takim na spokojnej drodze raczej nie
- mówił wójt gminy Krasocin.
Służby porządkowe i drogowe bezradne
Niedowierzali też policjanci i strażacy, którzy tutaj zjechali. Z takim przypadkiem na drodze jeszcze
nigdy nie mieli do czynienia. Na początku nie wiedzieli nawet, jakie procedury mają uruchomić,
jakiego fachowca wezwać, jak zabezpieczyć olbrzymi otwór pod drogą. - Jedenaście lat pracuję w
policji. Różne rzeczy widziałem, ale czegoś takiego jeszcze nigdy. Myślałem, że jest to jakieś
niewielkie zagłębienie... - mówił z niedowierzaniem sierżant sztabowy Dariusz Gurdziel z Komendy
Powiatowej Policji we Włoszczowie, który jako pierwszy zabezpieczał teren.
Przedstawiciel odpowiedzialnego za drogę Zarządu Dróg Powiatowych we Włoszczowie pojawił się na
miejscu dopiero przed godziną dziesiątą, pomimo że sierżant sztabowy Gurdziel informował
odpowiednie służby już od godziny siódmej. Na wizję lokalną przyjechał tylko jeden pracownik,
myśląc pewnie, że zasypie dziurę taczką piachu albo tłuczniem. Po tym, co zobaczył, był równie
zszokowany jak pozostali świadkowie. Zaraz wykonał telefon do swojej firmy o ściągnięcie posiłków.
Drogowcy, owszem, przyjechali, ale dopiero po południu.
- Jak trzydzieści lat pracuję w drogownictwie, takiego przypadku nie widziałem w życiu. Były dziury,
ale nie takie. To jest tragedia. Żeby zasypać tę dziurę, to trzeba z sześćdziesiąt ton piasku przywieźć
- rozkładał ręce Eugeniusz Jaszewski z Zarządu Dróg Powiatowych.
Media, samorządowcy, różdżkarz...
Wokół sprawy zrobił się wielki szum. Przyjechała ekipa Telewizji Regionalnej. Na żywo, z miejsca
katastrofy, Józef Siwek ogłosił komunikat ostrzegawczy dla kierowców na antenie Polskiego Radia
"Kielce". Na miejsce przybyli wicestarosta Ryszard Maciejczyk, kierownik Wydziału Spraw
Obywatelskich i Obrony Cywilnej w starostwie Józef Włodarczyk. Około godziny jedenastej przyjechał
na sygnale wezwany zastęp Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej z Komendy Powiatowej Państwowej
Straży Pożarnej we Włoszczowie.
Zjawił się nawet miejscowy różdżkarz Marian Włodarczyk z Karolinowa, który oceniał rozmiary
zdarzenia. - Osiem metrów długości i pięć głębokości. Takie rozmiary ma ta dziura. Ja nie żartuję ostrzegał ludzi, którzy podśmiewali się z jego niekonwencjonalnych metod badawczych. Jak się
okazało, różdżkarz rzeczywiście miał rację. Jama, po pomiarach dokonanych we wtorek przez
kieleckich speleologów, była długa na 8,3 metra, szeroka na 4,5 metra i głęboka od 3,6 do 5,5
metra.
Woda to zrobiła...
Bardzo szybko znaleziono odpowiedź na pytanie, co mogło być przyczyną zapadnięcia się drogi.
Mieszkańcy Oleszna twierdzili, że to sprawka źródeł, cieków wodnych, kanałów rzecznych, które
biegną pod ich miejscowością. Byli też tacy, co opowiadali o dawnym tunelu, biegnącym od pałacu
Niemojewskich do kościoła. Większość była zgodna co do tego, że zniszczeń mógł dopełnić TIR,
który
24.07.2006
13:23