Lalka – Monika Maciewicz, Rafał Paśko
Transkrypt
Lalka – Monika Maciewicz, Rafał Paśko
Lalka Monika Macieiwcz, Rafał Paśko Przemyśl 2015 1 scena przedstawia biuro z małym aneksem (sofa, fotele, automat z kawą, kubki, w tle drzwi od strony lewej i prawej, pośrodku ekran multimedialny) SCENA 1 DAWID Co za data! (wyrywa kartkę z kalendarza) KAROL Czas szybko leci, ja jestem tu już prawie dziewięć miesięcy, a Ty? DAWID Mnie dziś stuka rok... (podaje Karolowi kartkę) Karol Piątek trzynastego DAWID Karolu, Wierzysz w przesądy? KAROL Wierzę... nigdy w życiu nie dostałem trzynastej pensji DAWID To raczej norma niż przesąd KAROL Nie przesadzaj, w budżetówce to standard. DAWID My dostajemy premie, to w sumie na jedno wychodzi. KAROL Nie zgrywaj się Dawidzie. Kiedy ostatnio dostałeś premię, co? DAWID Ładna dziś pogoda... KAROL Dziwna jak na piątek trzynastego. Powinno lać i walić piorunami. (słychać grzmoty za oknem) Nomen omen DAWID Ma jeszcze pięć minut. (patrząc na zegarek) KAROL Nie spóźni się. Zakład? DAWID Ty nigdy nie zerwiesz z hazardem! 2 KAROL Założysz się, że zerwę? (wchodzi Rafał) WOKULSKI Dzień dobry DAWID Dzień dobry KAROL Dzień dobry (szeptem do Dawida) Jaki hazard? Jak byś sie założył to bym wygrał. To był pewniak. (Dawid zabiera teczkę od Wokulskiego) DAWID Wokulski, Stanisław Wokulski, specjalista od trudnych spraw. Restrukturyzacja, prywatyzacja ogólnie jest tam, gdzie innych już nie ma... KAROL Albo sami praktykanci DAWID Albo sami praktykanci. Szkoła Główna Handlowa ukończona z wyróżnieniem, praktyki w Nowosybirsku w kompanii węglowej KAROL Widzisz, każdy kiedyś był na praktykach DAWID Szybki awans na prezesa kompanii w związku z wyciągnięciem sieci kopalń ze spirali długów KAROL Naszych długów się nie da wyciągnąć DAWID Co się nie da, co się nie da. Słuchaj dalej. (podchodzi do Karola) W 2010 roku nagrodzony złotą odznaką Business Center. Gruba ryba... KAROL Za duża na nasze akwarium. Ciekawe czego tu szuka? Wokulski Pracy, pracy szukam. KAROL Przecież taka szycha jak Pan, to nie powinna narzekać na brak roboty. WOKULSKI Powiedzmy, że chcę się podzielić wiedzą i mam sentyment do firm prowadzonych przez kobiety. 3 KAROL Kobiety? Trudno mi patrzeć na szefową jak na kobietę. Ona jest jak modliszka. Wamp, który wysysa z człowieka całą energię, DAWID (szturchając nieznacznie Karola, Wokulski jest zbulwersowany tą wypowiedzią) Hmm…. Karol trochę przesadził. Chodzi o to, że szefowa jest bardzo wymagająca… KAROL Co mnie szturchasz? Ja tu jestem tylko na stażu i będę mówił, co mi się podoba. I tak się stąd zwinę, bo kto by się pchał na tonący okręt. (do Wokulskiego) Nie licz na to, ze ją zdobędziesz. Może jest (tu gestykuluje wymownie) piękna, ale niedostępna jak Góra Darwina w Patagonii. DAWID O czym ty mówisz? WOKULSKI Góra Darwina jest szczytem w najdzikszym paśmie gór w Ameryce Południowej. Dwukrotnie go zaliczyłem. DAWID (do Karola) Ja pytam, dlaczego chcesz stąd odejść KAROL Zaliczyłeś Górę Darwina?! (do Dawida) To już nieaktualne, co mówiłem. Jak on zdobył Górę Darwina, to może wszystko. Zostaję. WOKULSKI To już zależy od twojej szefowej. Na pewno nie spodobałoby się jej, to co o niej przed chwila mówiłeś. KAROL Doniesiesz? WOKULSKI Nie. Ale nie życzę sobie więcej takich uwag w mojej obecności, jak i innych pracowników. Jasne? DAWID (pod nosem) Mówi, jakby już był przyjęty. IZABELA A co panowie za zgromadzenie? Macie za mało pracy? (Dawid i Karol w popłochu zabierają się do pracy) Analityk was wszędzie szuka. Za 3 minuty proszę się stawić u niego z raportami. (Karol i Dawid wychodzą w pośpiechu, Izabela mierzy wzrokiem Rafała, bierze do ręki jego podanie i CV) 4 IZABELA Stanisław Wokulski (pauza) Specjalista od spraw niemożliwych (pauza) Imponujące CV (pauza) Dlaczego akurat moja firma? WOKULSKI Bo wiem, jak jej przywrócić czasy dawnej świetności. IZABELA Zatem twierdzisz, że moja firma jest na dnie? WOKULSKI Tak tego nie ująłem. Mam kilka pomysłów na podwyższenie indeksu giełdowego Arkadii IZABELA I chcesz to zrobić w imię czego? Bo jak sie domyślasz, w tej chwili nie mogę Ci zagwarantować zbyt wysokiej pensji. RAFAŁ Jeśli Twoja firma osiągnie szczyty na rynku, to i ja wtedy na tym skorzystam. IZABELA Twoja? Nie przypominam sobie, żebyśmy przeszli na “ty”. WOKULSKI No właśnie ja też. IZABELA Jesteś arogancki. WOKULSKI Nie. Jestem konsekwentny. IZABELA To może przejdziemy do mojego gabinetu, żeby omówić szczegóły. Panie Wokulski. SCENA2 (Wchodzą Dawid i Karol. Dawid zrywa kartkę z kalendarza, co sugeruje, że to już kolejny dzień ) KAROL I juz czternasty. I jak tu nie wierzyć w przesądy. DAWID Nie wmówisz mi, że 14 też jest pechowa. KAROL Czternastka nie, ale trzynastka była. Modliszka przyjęła zdobywcę Darwina. Teraz musze uważać na każde słowo. DAWID Dopiero co się zachwycałeś, że taki mądry, że jakiś tam szczyt zdobył. 5 KAROL I dalej sie zachwycam. Góra Darwina to nie Śnieżka. Zeby ją zdobyć, trzeba mieć tu (pokazuje na głowę), tu (pokazuje na muskuły) i tu (pokazuje na serce). Tylko że ma na mnie haka. Poza tym nie podoba mi się, jak on na nia patrzy. Ze też się nie ugryzłem w porę w język. DAWID (ironicznie, parodiując) "Nie szturchaj mnie!" Idioto, przecież chciałem Cie ratować! KAROL (widząc wchodzącego Rafała) Cicho! WOKULSKI (wchodzi z teczką i kwiatem w doniczce; staje przy biurku Karola) Od dzisiaj to będzie moje biurko. KAROL (zdenerwowany zabiera swoje rzeczy i chce się przenieść do biurka Dawida. Ten jednak się nie rusza, dając do zrozumienie, że nie odstąpi ani części swojego biurka, Karol rzuca wszystko na sofę) (Rafał z pietyzmem ustawia kwiat. Wyciąga swoje rzeczy. Jest bardzo uporządkowany. Wszystko jest “do linijki”) DAWID Co to za habaź? WOKULSKI (Nie odpowiada, tylko mrozi go wzrokiem) KAROL Bieluń dziędziedzierzawa. Ma się po nim niezłe halucynacje. WOKULSKI Pochodzi z Ameryki Północnej, precyzując… z Meksyku KAROL Tam też byłeś? WOKULSKI Tak, ale to nie ma nic do rzeczy. (Do Dawida) Proszę przygotować analizę ofert kredytów hipotecznych z Gemini Banku. DAWID Na kiedy? WOKULSKI Na dzisiaj DAWID Ale… WOKULSKI Z Tobą rozmowę już skończyłem. Pamiętaj, ze każde niepotrzebnie wypowiedziane zdanie zabiera Ci 0,35 % czasu pracy. Jeśli zsumujemy je pod koniec dnia, to nie wiem kolego, o której dzisiaj stąd wyjdziesz. A ty... (do Karola) 6 KAROL Ja mam utrudnione warunki pracy (pokazuje na stos papierów na sofie) WOKULSKI Będziesz pracował w terenie. Sprawiasz wrażenie dość inteligentnego. Tu masz listę firm. Udasz się tam pod pretekstem szukania pracy. Porozmawiasz sobie z pracownikami, zorientujesz się, jakie są priorytety w tych firmach. Muszę to wiedzieć, zanim podejmę negocjacje. KAROL Ja mam się zajmować marketingiem a nie szpiegowaniem. WOKULSKI Jak widać wyniki z ostatnich miesięcy Twoja praca nie przyniosła firmie żadnych wymiernych korzyści, żeby nie powiedzieć, że Arkadia S.A. sporo straciła, nie wykorzystując Twoich realnych możliwości i płacąc ci jedynie za przekładanie i kopiowanie papierów. Dzisiaj przed 15.00 chcę mieć raporty z Twojej pracy. Zrozumiano? (Karol wychodzi) DAWID Dlaczego to robisz? Nie zdobędziesz jej. Nie masz szans. Nikt nie ma. WOKULSKI 0.70 % straconego czasu. DAWID (pod nosem) Twój też jest stracony. (Wchodzi Izabela. Rozgląda się) IZABELA Widzę, że pan Wokulski sumiennie zabrał się za reformy. WOKULSKI Mam przygotowana całą strategię. Zechce się pani zapoznać? IZABELA Oczywiście. Zapraszam do gabinetu. 7 SCENA 3 (Karol i Dawid wchodzą, Dawid podchodzi do kalendarza i spogląda na niego) KAROL Taki mamy wycisk, że nawet przestałeś odrywać kartki z kalendarza. DAWID (zrywając kartki jedna za drugą, co sugeruje, że minęło wiele dni) Straciłem poczucie czasu. Praca zabrała mi popołudnia, potem weekendy. Jestem na jej każde zawołanie i coraz częściej łapię się na tym, że to o niej śnię po nocach. Na randki nie mam już ani czasu, ani siły. KAROL Staliśmy się korposzczurami. DAWID No ale dzisiaj mamy podsumowanie miesięcznej pracy. Impreza firmowa. Może będą nagrody. KAROL Szacun, że dałeś radę przez miesiąc z tym sadystą w jednym pokoju. Poznałeś go bliżej. DAWID Poznałeś? W ogóle nie można z nim rozmawiać na inne tematy niż związane z pracą. Za każde niepotrzebne zdanie wydłużał mi czas w biurze. Chciałem przynajmniej przespać się we własnym domu. Zresztą on rozmawia tylko z tym kwiatkiem. KAROL Coś ty? Z kwiatkiem rozmawia? Może ma halucynacje od tych nasionek? (próbuje nasionka) WOKULSKI (wchodzi) Zostaw! (Karol odskakuje) Te nasiona są trujące idioto. KAROL To zależy ponoć od ilości. WOKULSKI A przeliczyłeś proporcje do masy ciała? KAROL Nie WOKULSKI Tak myślałem. (Wchodzi Izabela) IZABELA Panowie, dziś nadszedł dla nas wyjątkowy dzień. Arkadia S.A. wraca do gry! Zapraszam Was na… na małe co nieco (dziewczyna wnosi wino na tacy) 8 KAROL Operacja wyciągnięcia zatopionego okrętu zakończona sukcesem WOKULSKI (chrząka) KAROL No przecież walczyłem zażarcie admirale. Robiłem wszystko, żeby Titanik… to znaczy Arkadia S.A. nie poszła na dno. WOKULSKI Chciałem zauważyć, że akcja ratunkowa wciąż jeszcze trwa. IZABELA Panowie, więcej optymizmu. Indeksy giełdowe są coraz lepsze, mamy już podpisane dwa całkiem lukratywne kontrakty. A wszystko to za sprawą… DAWID Ożywienia rynkowego? IZABELA (mrozi go wzrokiem) Stanisława Wokulskiego. Pana pojawienie się w naszej firmie sprawiło, że wypływamy na powierzchnię. KAROL (podśpiewuje, nasiona bielunia na niego zaczynają działać) Zostawcie Titanika… Nie wyciągajcie go... IZABELA Słucham? DAWID (zabierając niezbyt dobrze czującego się kolegę) Pani prezes, on najadł się nasion z tej trującej rośliny. Muszę go wyprowadzić na świeże powietrze. IZABELA Z jakiej znowu rośliny? KAROL (zachowuje się jak naćpany) Bielunia Dziędzierzawy. On się kocha w tej roślinie jak w pani prezes, a ona jest tak piękna i trująca jak pani. DAWID (albo uderza go, żeby stracił przytomność, albo zatyka mu usta i ten pada) Bredzi coś w malignie, a teraz zemdlał. Proszę go nie słuchać. (Wyciąga go z pokoju) WOKULSKI To na czym skończyliśmy? IZABELA Pan kocha kwiaty 9 WOKULSKI Są piękne, mało mówią, a właściwie to ... wcale. Jeśli się o nie dba, potrafią się odwdzięczyć. IZABELA Ja też potrafię się odwdzięczyć Panie Stanisławie WOKULSKI Stachu, po prostu Stachu (tak był nazywany przez przyjaciół) IZABELA To jak Ci się mam odwdzięczyć Stachu? WOKULSKI Każde twoje spojrzenie jest jak rozchylenie płatków wygrzewających się w słońcu, twoja skóra jest gładka i aksamitna niczym młody liść bielunia. Chcę się Tobą opiekować. Chcę cię chronić przed zimnem i wiatrem. Chcę… IZABELA Żebym kwitła tylko dla Ciebie? WOKULSKI Jeśli się na to zgodzisz... IZABELA Najpierw zaopiekuj się moją Arkadią. (Wokulski wychodzi, zagląda Dawid, wciąga na scenę Karola, nalewa mu kawy i podaje) DAWID Słyszałeś ich rozmowę? KAROL Cały czas coś słyszę. Jakieś dziwne hałasy, szczęk broni, rżenie koni. DAWID Oprzytomniej wreszcie człowieku! On jej chyba wyznawał miłość. KAROL Tak? Mówił “Kocham cię nad życie”? DAWID Nie. Tak dziwnie mówił coś o jej skórze, że jak w liściach... KAROL Ma aparaty szparkowe! DAWID Głupi jesteś. KAROL Ze pręcik chciałby dotknąć słupka. 10 DAWID Przestań błaznować. On ratuje firmę, żeby zdobyć jej przychylność. KAROL A potem zrobi “cap” muchołówka jedna i Staszek - robaczek znajdzie się z potrzasku. DAWID Kto wie? Kto wie? (wychodzą) SCENA 4 (Izabela wchodzi zdenerwowana, za nią Stach) IZABELA Oszukałeś mnie WOKULSKI Przecież wiesz, że nigdy bym tego nie zrobił. IZABELA To Ty kupiłeś plac i halę produkcyjną na Woli. WOKULSKI To było zanim zacząłem tu pracować, zanim sie poznaliśmy. IZABELA Poznaliśmy się. Tak? Ja zaczynam podejrzewać, że Cię wcale nie znam. WOKULSKI Sprzedawałaś, szukałaś kupca… IZABELA To dlaczego nie kupiłeś jako Wokulski, tylko kogoś podstawiłeś? WOKULSKI Bo jako nabywca części majątku firmowego nie miałbym szans zatrudnić się u Ciebie. IZABELA Po co Ci ta hala? WOKULSKI To moja sprawa. Chce ją wykorzystać do nowych inwestycji. IZABELA Chcesz mnie kupić. WOKULSKI Chcę Ci pomóc. Przecież wylicytowałem ją za kwotę wyższa niż była warta. IZABELA Też coś! Ona była warta dużo więcej. 11 WOKULSKI Na razie cały czas dokładam do jej remontu. IZABELA Nie wierzę Ci. Czuję się przez Ciebie zaszczuta, otaczana ze wszystkich stron. Ja potrzebuję powietrza! (wychodzi Izabela, wchodzi Dawid) DAWID Ja chyba nie... WOKULSKI Wejdź. Wejdź. Już skończyliśmy rozmowę. (siada naprzeciw kwiatka i nic nie mówi) DAWID (próbuje zagaić, pocieszyć) Szefie. (milczenie, żadnej reakcji) Szefie. Może kawy zrobić? WOKULSKI (milczy) (Dawid wstaje - robi kawę sobie i Wokulskiemu) DAWID Szefie. Makler informował, że mają być dzisiaj po południu duże zawirowania na giełdzie. WOKULSKI (jakby nie słyszał; bierze kawę, wstaje, podchodzi zamyślony w stronę widowni) Podwoiłem jej wkład giełdowy, naraziłem się Baronowi półświatka warszawskiego, ryzykowałem własny kapitał, żeby uchronić ją od bankructwa. A ona? Ona potrzebuje powietrza. Mogłem mieć tyle kobiet, ale akurat musiałem sobie wybrać tę, której nie sposób… (do Dawida) Myślisz, ze pod tą maską obojętności i wyższości rzeczywiście kryje się wrażliwa, zmysłowa kobieta? DAWID Hm. Nie mnie to oceniać. WOKULSKI (wypijając tez kawę Dawida) Nie. Nie. Jak mogę w ogóle tak myśleć. To nieśmiałość i wrażliwość Izabeli sprawiają, że wydaje sie tak obojętna wobec mnie (wychodzi) DAWID (Chce się napić, ale widzi, że juz niewiele mu zostało, wyrzuca kubki, wzdycha) Miłość. (wbiega Karol) KAROL Jest! Udało się! DAWID Co takiego? 12 KAROL Wszystko. Wszystkie pieniądze, jakie miałem ,zainwestowałem w papiery wartościowe, przede wszystkim Arkadii. I udało się! Dzisiaj ich kurs rośnie gigantycznie! DAWID Ty jak zwykle masz skłonności do hazardu. KAROL To nie hazard. To pewniak (stanowczo, ale kończy z uśmiechem) (wybiega) DAWID Karol! Poczekaj! A raporty? Tylko ja skazany na niekończącą się pracę biurową. Dlaczego do mnie los się nie chce uśmiechnąć? (siada do pracy) SCENA 5 wchodzi Izabela z telefonem przy uchu IZABELA Tak. Proszę zarezerwować miejsce w 1 klasie, dla dwóch osób. Nazwiska: Łęcka i Wokulski. DAWID (wchodzi) Jestem pani prezes. Dokładnie godzinę przed siódmą. IZABELA (zalotnie) No proszę, proszę jaki punktualny. Jaki ty jesteś przystojny chłopcze. Długo tu pracujesz? DAWID Ponad rok pani prezes IZABELA. A kiedy dostałeś ostatnio podwyżkę? DAWID Jeszcze nie dostałem pani prezes. IZABELA Nie dostałeś? Cóż za niedopatrzenie. Taki sumienny pracownik, któremu można zaufać (wyraźnie go uwodzi, on jest skonsternowany, choć wrażliwy na jej urok) I taki przystojny. DAWID Czego Pani sobie życzy pani prezes? IZABELA Czego sobie życzę? Żebyś przygotował całą dokumentację dotyczącą fuzji Arkadii z Interiorem. Za dwie godziny wyruszamy z Wokulskim do Paryża. DAWID (roztrzęsiony) Będą gotowe za godzinę. 13 IZABELA Acha! I wyrzuć na śmietnik tę roślinę. Nie czujesz tego fetoru, który wydziela? DAWID Czuję, ale to jest przecież ukochany kwiat pana Wokulskiego IZABELA No i?. Zróbmy w takim razie tak. My z Wokulskim wyjedziemy teraz na kilka dni w interesach, a wy zapomnicie go podlać i trzeba będzie uschniętego wyrzucić. DAWID Ja się boję. On zbyt dużo dla Wokulskiego znaczy. IZABELA Boisz się? Wokulskiego? A kimże jest ten Wokulski? Karierowicz. Parweniusz. Chce mnie po prostu kupić. (do Dawida) A mnie nie można kupić. Ja sama sobie wybieram partnerów. Czy to jest jasne? (łamie kwiatka) DAWID (przerażony) Oczywiście pani prezes. (Wchodzi Wokulski) WOKULSKI Co się stało? (widzi złamanego kwiatka) IZABELA No co za pech. Zakręciło mi się w głowie, omal nie upadłam i niechcący potrąciłam kwiatka. WOKULSKI (zatroskany) Zakręciło ci się w głowie? Dobrze się już czujesz? Może odwołamy dzisiejszy wyjazd. IZABELA Nie, nie. Już dobrze. Nie trzeba. A wiesz, tak sobie pomyślałam. Może weźmiemy Dawida ze sobą do Paryża? Niech się uczy robić wielkie interesy. WOKULSKI (przygląda się ze zdziwieniem i nieco badawczo Dawidowi) Skoro uważasz, że to konieczne IZABELA Przykro mi z powodu tego kwiatu WOKULSKI Nie szkodzi. Najważniejsze, że tobie nic się nie stało. 14 SCENA 6 Dawid i Karol przychodzą do pracy. Robią sobie kawę. Rozmawiają. KAROL No opowiadaj wreszcie, jak było w Paryżu? DAWID Piękne miasto. Tak jakby ktoś je zaprojektował od początku do końca, precyzyjne. KAROL Nie o architekturę pytam, tylko o ludzi, jak spędziłeś tam czas. DAWID Francuzi to bardzo konkretni ludzie, choć z fantazją. Są bardzo otwarci na wszelkie nowości, propozycje innych, niestandardowych rozwiązań. KAROL Doszło do fuzji firm? DAWID Tak, negocjacje zakończyły się sukcesem. KAROL Dlaczego wróciłeś wcześniej? Izabela i Stach jeszcze bawią w Paryżu. DAWID Tak, dopinają szczegóły. Ja już nie byłem potrzebny. Powiedziałbym raczej, że w ogóle nie powinienem był tam jechać. KAROL Dlaczego, stary? DAWID To delikatna sprawa. Szefowa wzięła sobie mnie na cel. KAROL Uwzięła się na Ciebie? DAWID No w pewnym sensie. Trudno jest odmawiać zwierzchnikowi, zwłaszcza gdy jest kobietą. Powiedziałbym nawet, że to ryzykowne. Zwłaszcza, gdy masz z drugiej strony zakochanego w niej trubadura, który jest gotów zrobić dla niej wszystko. KAROL O kurczę. Ale się porobiło! Miałeś z Wokulskim jakąś scysję? DAWID Nie. On wydawał się nie dostrzegać jej umizgów do mnie. Zabierał mnie na wszystkie spotkania biznesowe, do najdroższych restauracji, na jej polecenie dał sporą podwyżkę. Jednak, kiedy tylko nadarzyła sie okazja odesłać mnie, zrobił to niezwłocznie. 15 KAROL Jesteś między młotem a kowadłem. DAWID Tak. Żeby przetrwać muszę wybrać jedną stronę. SCENA 7 Wchodzi Izabela. Karol i Dawid są w biurze. IZABELA Karolu, ty się zajmujesz rozeznaniem. Dlaczego nie mam żadnych danych na temat firmy SW? KAROL Nigdy nie miałem zlecenia, żeby ją sprawdzić. IZABELA Przecież to jest obecnie jedyna firma na rynku giełdowym, która nas wyprzedza. I nic nie mamy na jej temat? KAROL To w takim razie idę po dane do analityka i się za to zabieram. (wychodzi, mijając wchodzącego Wokulskiego) WOKULSKI Dzień dobry. (widzi wzburzoną Izabelę). Coś się stało? IZABELA Czy wiesz, która firma góruje w tej chwili na rynku? WOKULSKI SW IZABELA A więc wiesz. To dlaczego w naszych raportach nie ma na jej temat ani słowa! Przecież to nasz największy konkurent. DAWID (nieśmiało, trzymając w ręku jakiś papier) Przepraszam, ale muszę na chwilę wyjść. Karol zapomniał ważnego dokumentu. WOKULSKI Nie ma takiej potrzeby. Wiem wszystko na temat SW. To jest moja firma. IZABELA (z podziwem) Twoja? WOKULSKI Tak. Wprawdzie planowałem powiedzieć Ci to w bardziej sprzyjających okolicznościach, w romantycznej aurze spokojnego wieczoru. Ale skoro już zaczęliśmy tę rozmowę. Wiesz, co do Ciebie czuję. Chcę Cię prosić o rękę, a w prezencie zaręczynowym postanowiłem Ci złożyć u stóp moją firmę zamiast pierścionka zaręczynowego. 16 Izabelo, razem zdobędziemy pół świata, a przynajmniej tyle, ile będziemy chcieli. Jesteś moją inspiracją, motorem wszelkich działań. Gdyby nie Ty, wciąż tkwiłbym zaszyty gdzieś w pracowni, zgłębiając tajemnice botaniki. To dzięki Tobie tyle osiągnąłem, a wspólnie osiągniemy jeszcze więcej. IZABELA (rozmarzona, ale myśli głównie o zysku) To jak nazwiemy wtedy spółkę? Arkadia & Interior SW? WOKULSKI Jak tylko będziesz chciała. To wszystko będzie należeć do Ciebie. IZABELA Wszystko? WOKULSKI Tak, wszystko. Wyjdziesz za mnie Izabelo? IZABELA Stachu - tak, zgadzam się. (Stach wzruszony całuje jej dłonie albo ją) To skoro mamy połączyć wszystkie trzy firmy, musze się skontaktować z przedstawicielem Interioru w Paryżu. Pojadę jutro do Francji i wszystko załatwię. Przy okazji musze przecież zaglądnąć do tamtejszych domów mody. Nowe wyzwania wymagają nowych kreacji. WOKULSKI To ja w takim razie przygotuję wszystko o SW, żebyś jak najlepiej poznała działania i priorytety firmy. SCENA 8 (Wokulski wchodzi z ciętymi kwiatami. Stawia też nową doniczkę z nowym kwiatkiem na swoim biurku. Chce bukiet wstawić do wody i postawić gdzieś w ukryciu. Postanawia je ukryć za sofą. Wypadają mu. Zbiera je, będąc za sofą. Wchodzi Izabela z telefonem przy uchu. Jest bardzo rozbawiona.) IZABELA Frascois, no nie żartuj sobie ze mnie. Nie. No oczywiście, że Wokulski jest bardzo przydatny, ale on nigdy ci nie dorówna. Poważnie. To tylko interesy. Musze go tolerować. Szczegóły fuzji były bardzo… ekscytujące (śmiech) zwłaszcza szukanie punktów stycznych. Tak? Znalazłeś bardzo dużo punktów wrażliwych, wymagających szczególnej analizy? (śmiech) Dobrze. To czekam Franscois. Do jutra. Nie mogę się doczekać. (wchodzi do swojego biura, (Wokulski stoi z tymi kwiatami, w końcu wychodzi z nimi) 17 SCENA 9 (Te same kwiaty stoją w flakonie. Stoi szampan, kieliszki. Wszyscy są odświętnie ubrani) IZABELA Moi drodzy, gości mamy dzisiaj co niemiara. Zanim rozpocznie się impreza, mamy do podpisania niezmiernie ważny dokument przyłączenia firmy SW do Arkadia & Interior. Potem natomiast zostaną oficjalnie ogłoszone zaręczyny moje i Stacha. KAROL O, to gratuluję serdecznie (podaje rękę Izabeli, potem Wokulskiemu) IZABELA Jesteście zatem świadkami podpisania umowy między mną a Stanisławem Wokulskim. Gdzie są dokumenty? DAWID Tak, tak, wszystko jest juz przygotowane. (podaje dokumentację Izabeli, siadają ze Stachem i podpisują na każdej stronie) IZABELA (wstaje) Zatem od teraz jestem właścicielką firm Arkadia & Interior SW. Stachu, myślę, że powinniśmy przesunąć termin ogłoszenia zaręczyn, bo jakoś tak nie wypada na imprezie firmowej, przy francuskich gościach świętować spraw prywatnych. (Wokulski pije szampana jednego za drugim) Dawidzie, chciałabym, żebyś mi dzisiaj towarzyszył podczas inauguracji imprezy. Zadzwoń proszę po kierowcę, niech podstawi pod biuro moje nowe Lamborghini. DAWID Obawiam się proszę pani, że to niemożliwe IZABELA Słucham? DAWID Lamborghini należy do firmy. IZABELA Tak? No a kto jest właścicielem i prezesem całej firmy? WOKULSKI Ja. IZABELA Jak to ty? O czym ty mówisz? (przegląda dokumenty) Co to jest? To nie są te dokumenty! DAWID To jest dokumentacja podpisana przez panią i pana Wokulskiego przy dwóch świadkach. IZABELA Ale ja tu sie zrzekam swoich praw i przywilejów na rzecz Wokulskiego. Oszukaliście mnie. Dawidzie, dlaczego? Przecież wiesz, że miałeś u mnie szczególne względy. Mogłeś mieć, co chcesz. 18 DAWID Przepraszam najmocniej, ale ja jestem odpowiedzialnym i ambitnym pracownikiem, nie metresą. To, co mam, chcę zawdzięczać sobie i swojej pracy. Zresztą pracy i taktyki uczyłem się od mistrza (ukłon w stronę Wokulskiego) KAROL Widzę, że dużo mnie ominęło. WOKULSKI Izabelo, nawet gdybyś nie podpisała tej dokumentacji, mieliśmy przygotowany plan awaryjny. W ciągu tygodnia wykupiłbym twoją firmę i przejął IZABELA Stachu, dlaczego? WOKULSKI Widzisz Izabelo, ja naprawdę cię kochałem i chciałem ci złożyć u stóp cały świat. Chciałem cię widzieć szczęśliwą. Ty jednak potraktowałaś mnie jednak jak ten kwiat, który rósł w doniczce na moim biurku, chciałaś mnie potajemnie wyrzucić na śmietnik. IZABELA Kwiat? Śmietnik? Dawid powiedział ci o tym głupim kwiatku i to cię tak uraziło? WOKULSKI Nie, Izabelo. To nie o kwiat się rozchodzi, ale o nasz związek. Chciałaś mnie tylko wykorzystać, Dawida zresztą też. A jaką rolę miał tu odegrać Franscois, oprócz ekscytacji i szukania punktów stycznych waszej fuzji? Ponoć mu w tym nie dorównuję. (Izabela rozumie, że Wokulski słyszał rozmowę) IZABELA Skąd to wiesz? WOKULSKI To w tej chwili już nieistotne Izabelo. Wyjeżdżam do Paryża. Arkadię będzie tu w Warszawie reprezentował Dawid. Jeśli chcesz, możesz zostać w firmie. Karolu, jeśli nadal marzysz o zdobyciu Góry Darwina, proponuję ci wyprawę naukową w góry Patagonii. Założyłem w Paryżu stację naukową i potrzebujemy takich ludzi jak ty, którzy w dodatku lubią odrobinę ryzyka. DAWID Jak w hazardzie. KAROL To nie hazard. To pewniak. Czuję się zaszczycony panie prezesie i dziękuję. DAWID (odbierając wcześniej telefon) Panie prezesie, firmowe Lamborghini zajechało. Odprowadzę pana. KAROL (zabiera doniczkę z kwiatkiem z biurka) Wezmę sobie na pamiątkę. Te nasiona są całkiem niezłe. (Wychodzą. Izabela zostaje. Gasną światła.) KONIEC 19