Filozoficzne znaczenie koncepcji acedii u Ewagriusza z Pontu

Transkrypt

Filozoficzne znaczenie koncepcji acedii u Ewagriusza z Pontu
Zeszyty
Naukowe nr
722
2006
Akademii Ekonomicznej w Krakowie
Dobros∏aw Kot
Katedra Filozofii
Filozoficzne znaczenie koncepcji
acedii u Ewagriusza z Pontu
1. Wprowadzenie
Celem niniejszego szkicu jest próba odpowiedzi na pytanie, czy możliwe jest
filozoficzne wykorzystanie opisów acedii. Z jednej strony mówimy tu o oryginalnym pomyśle mnicha Ewagriusza z Pontu. Postawiony przezeń problem acedii ma
fundamentalne znaczenie dla całej ascetyki i mądrości dotyczącej życia duchowego.
Jego rozważania są niezwykle cenne dla mnichów i tych wszystkich, którzy czerpiąc z wiedzy i rad Ojców Pustyni, usiłują wzbogacić swoje życie i zbliżyć je do
Boga. Z drugiej jednak strony nad pismami Ewagriusza pochylają się niejednokrotnie filozofowie. Sam problem, co zostanie pokazane w dalszej części szkicu, jest
głęboko zakorzeniony w filozoficznej refleksji nad człowiekiem. Wydawać by się
mogło, że nic prostszego, jak włączyć idee Ewagriusza w nurt filozoficzny. Wszak
w myśli europejskiej zadomowiło się już pojęcie „demon południa”, utożsamiane
z acedią. Jednak bliższe wglądy w pisma Ewagriusza pokazują, na jak wielkie trudności może natrafić filozof, który chce przyswoić te inspirujące koncepcje.
Mamy bowiem do czynienia ze wspaniałymi opisami przeżyć, niezwykle trafnie ujmującymi istotę problemu. Pozwalają one na uchwycenie najważniejszych
dla acedii momentów. Można je śmiało nazwać fenomenalnymi1 i z szacunkiem
docenić przenikliwość Ewagriusza. Jest więc acedia rozumiana jako jedna ze
złych myśli, która w swojej wymowie sytuuje się blisko nudy, uprzykrzenia czy
1
Celowo staram się unikać określenia „fenomenologiczny”. Wydaje się, że opisy Ewagriusza
sytuują się dość blisko fenomenologicznej analizy przeżyć i stanów świadomości. Jednak fenomenologia, poza warstwą opisową, posiada szczegółową i świadomą siebie procedurę dochodzenia do
takich ujęć. Dlatego też pozostałbym przy bezpieczniejszym określeniu „fenomenalny”, mając na
myśli opisy usiłujące uchwycić dany fenomen tak, jak on się prezentuje, a nie od razu interpretować
go z perspektywy jakiejś uprzednio przyjętej teorii.
88
Dobrosław Kot
melancholii. Opisując zniechęcenie mnichów i próby przezwyciężenia go przez
opuszczenie mniszej celi Ewagriusz przenikliwie diagnozuje dolegliwości dotyczące nie tylko ascetycznych pustelników, ale również te obecne w życiu każdego
człowieka. Jednak opisy te u samego autora nabierają pełnego sensu dopiero
w szerszej perspektywie, jaką jest niezwykle rozbudowana demonologia, tak charakterystyczna dla Ojców Pustyni. Tam dopiero Ewagriusz tłumaczy pochodzenie
acedii, jej istotę i uwarunkowania. Fenomen, tak wyraziście naszkicowany w opisach, nabiera sensu dopiero z perspektywy teorii o ośmiu demonach czy też ośmiu
złych myślach. Tam sama acedia znajduje zakorzenienie i wyjaśnienie. Wydaje
się ponadto czymś niezwykle trudnym i ryzykownym wyrwanie samego opisu
dla celów filozoficznych bez uwzględnienia całego – z natury niefilozoficznego
– kontekstu.
Dlatego celem tego szkicu jest, po pierwsze, przyjrzenie się samej koncepcji
Ewagriusza, i to w takich granicach, w jakich jest ona prezentowana. Po drugie
zaś, zastanowienie się nad filozoficzną interpretacją samej acedii, nad możliwością umiejscowienia jej w kontekście filozoficznym i ocenienia jej znaczenia dla
niektórych rozważań z perspektywy filozofii człowieka czy filozofii wartości.
2. Ascetyczne tło
Szkic ten ma mieć charakter filozoficzny, jednak do zrozumienia fenomenu
acedii, a także do właściwego wyłuskania go z kontekstu, w jakim został pierwotnie postawiony, niezbędne jest pobieżne choćby przedstawienie duchowego tła, na
którym Ewagriusz zarysował interesujący nas problem. Mając jednak na uwadze
ostateczne cele tego szkicu, jak również rozległy grunt, na który mimowolnie
musimy wkroczyć, część niefilozoficzną ograniczymy do minimum.
Ewagriusz z Pontu2 był mnichem żyjącym w IV w. Swoje życie poświęcił
ascezie i większą jego część spędził na pustyni egipskiej, pomiędzy wieloma
pustelnikami, którzy w owym czasie opuszczali rodzinne strony, by w oderwaniu
od spraw światowych prowadzić życie kontemplatywne i miłe Bogu. Ostatni okres
jego życia wiąże się z jednym z najsłynniejszych miejsc ówczesnego monastycyzmu, z Kelos – skupiskiem eremitów położonym około siedemdziesiąt kilometrów
na południe od Aleksandrii, w głębi niegościnnej pustyni. Warte podkreślenia jest
to, że sam Ewagriusz wyróżniał się na tle współbraci w pustelnictwie. Nazywano
go mnichem intelektualistą, ponieważ poza mądrością płynącą z doświadczenia
duchowego posiadał również solidny fundament w postaci znajomości ówczesnej
filozofii i teologii. Jakkolwiek nie był jedynym anachoretą, który pozostawił po
2
Informacje o życiu Ewagriusza czerpię z książki: G. Bunge OSB, Ewagriusz z Pontu – mistrz
życia duchowego, tłum. J. Bednarek, A. Jastrzębski OMI, A. Ziernicki, Kraków 1998.
Filozoficzne znaczenie koncepcji acedii u Ewagriusza z Pontu
89
sobie pisma, to jego traktaty wyraźnie odwołują się do bogatej tradycji intelektualnej ówczesnego chrześcijaństwa.
Okres, w którym żył i działał Ewagriusz, był czasem wyjątkowej eksplozji
ruchu pustelniczego. Ojcowie Pustyni należeli wówczas do awangardy chrześcijaństwa i życia duchowego. Ich ucieczka, oderwanie się od codziennego życia,
jakie prowadzili zwykli ludzie, może nosić znamiona eskapizmu. Wydaje się jednak, że taka opinia nie oddaje istoty ówczesnego anachoretyzmu, co więcej, jest
ona krzywdząca dla motywacji i intencji przyświecających mnichom. Odrzucenie
świata pozwalało oczyścić swoją duszę i otworzyć ją na bezpośrednie działanie
Boga. Sprawy duchowe, które zdają się umykać w codziennej krzątaninie, na
pustyni zyskują pierwszoplanowe znaczenie. Tu wzorem i niejako uzasadnieniem
słuszności takiego sposobu życia był Jezus Chrystus i jego czterdziestodniowy
post oczyszczający na Pustyni Judzkiej, przygotowujący do podjęcia zbawczej
misji – nauczania, męczeńskiej śmierci i zmartwychwstania, ale też czas, w którym Jezus był kuszony przez Szatana3.
Dość powszechne jest przekonanie, że ucieczka taka ułatwiała Ojcom Pustyni
doskonalenie się duchowe. Porzucenie ziemskich trosk, ale też ziemskich pokus,
miało ich stawiać niejako w uprzywilejowanej sytuacji. Popularna jest też wizja
ponurych, opryskliwych starców, którzy w sposób radykalny przecinają swoje
więzy ze światem. Na tym gruncie pojawia się zarzut, że idea pustelnictwa jest
w zasadzie zaprzeczeniem idei chrześcijaństwa, które powinno szukać zbawienia
nie w oderwaniu, ale poprzez drugiego człowieka. Pustelnictwo może rodzić
podejrzenia o pychę i próżność duchową swoich przedstawicieli – zamiast nieść
pomoc bliźnim, pustelnik troszczy się wyłącznie o swoje zbawienie, w swoim
życiu, być może przenikniętym miłością do Boga, zapomina o przykazaniu miłości względem swego bliźniego. Ten interesujący „duchowy egoizm” wydaje się
jednak czymś pozornym.
Po pierwsze, Ojcowie Pustyni nie uciekali na pustynię gnani wyłącznie troską
o własne zbawienie. Czuli się odpowiedzialni za ludzkość, czuli, że sami mogą
stawiać czoła demonom i złu, być niejako na pierwszej linii walki z Szatanem – to
niezwykle istotne. Po drugie, mimo swego pustelnictwa byli to ludzie otwarci na
drugiego człowieka. Bardzo silnie rozpowszechnione było pomiędzy nimi tzw.
ojcostwo duchowe4, a więc szczególna więź łącząca zaprawionych w ascezie mnichów z adeptami pustelnictwa. Abba – ojciec duchowy – w formie krótkich sentencji i przypowieści nauczał swych uczniów i dawał im rady. O tym, że nie były
to sytuacje wyjątkowe, że Ojcowie Pustyni nie byli niechętnymi innym ludziom
odludkami, może świadczyć fakt, że piśmiennictwo chrześcijańskie przechowało
3
4
Por. Mt 4, 1–11; Łk 4, 1–13.
Por. G. Bunge OSB, Ojcostwo duchowe [w:] tegoż, dz. cyt., s. 309–403.
90
Dobrosław Kot
wiele zbiorów takich sentencji5. Również większość pism samego Ewagriusza
– a nie był on pośród anachoretów wyjątkiem – to teksty pisane nie tyle z intelektualnej potrzeby, ile przede wszystkim z chęci pomocy bliźnim. Świadczy o tym
zarówno dydaktyczny charakter tych pism, jak i bogata literatura epistolarna.
Ucieczka na pustynię, choć pozornie uwalniała człowieka od codziennych
pokus, mogących zakłócić bezpośrednią bliskość przebywania z Bogiem, wiązała
się z wystawieniem duszy na inne, o wiele poważniejsze trudności. Tam bowiem
człowiek był bezpośrednio wydany na pastwę demonów. Na pustyni toczyła się
walka o ludzką duszę, demony nękały nieszczęśnika i bawiły się jego słabością.
Prawdziwy mnich miał za oręż wytrwałość i modlitwę. Musiał też mieć rozeznanie w świecie demonów, a więc znać ich sposoby działania i możliwości walki
z nimi. I właśnie na gruncie tak rozumianej demonologii wyrosła nauka Ewagriusza o acedii.
Mnichów na pustyni nękały rozmaite demony. Samotni, pozbawieni ludzkiego
towarzystwa pustelnicy wystawieni byli na działanie sił, które rzadziej goszczą
w skupiskach ludzkich. Naturalna stała się więc chęć i potrzeba ich opisania,
a przede wszystkim przekazania cennych rad swym współbraciom: jak należy unikać złych sił i jak z nimi walczyć. Ewagriusz podejmował tę próbę kilkakrotnie.
Czym są demony? Wydawać się może, że to bujna wyobraźnia i skutki długotrwałego i nienaturalnego odosobnienia powodowały w rozpalonych żarem
pustyni umysłach jakieś dziwne halucynacje i złudzenia. Prawdą jest, że wielu
anachoretów twierdziło, iż doświadcza bardzo bezpośredniego, niemal cielesnego
kontaktu z demonami. Ewagriusz jednak, i nie jest w tym odosobniony, nazywa
demonami złe myśli6, które nawiedzają umysł człowieka i prowokują go do zejścia
z ścieżki doskonalenia się duchowego. Złe myśli nazywane są różnie: demonami
zła, myślami demonicznymi, wadami, chorobą duszy, namiętnościami. Niezależnie
od nazwy, ich cel i działanie są takie same: sprowadzają na duszę słabość i powodują, że człowiek bardziej skory jest do grzechu niż nie będąc pod ich wpływem.
Wszystkie one są skutkiem grzechu pierworodnego: same nie są grzechami, ale
działają na człowieka tak, by ten wkroczył na ścieżkę grzechu.
Ewagriusz w różnych miejscach wymienia osiem demonów czy też osiem złych
myśli7. Są to kolejno: obżarstwo, nieczystość, chciwość, gniew, smutek, acedia, próżność i pycha. Układ ten nie bez powodu przypomina średniowieczną SALIGIA,
a więc doktrynę o siedmiu grzechach głównych. SALIGIA to: superbia (pycha),
5
Por. Pierwsza Księga Starców. Gerontikon, tłum. M. Borkowska OSB, Kraków 1999; oraz
Druga Księga Starców. Verba Seniorum, tłum. M. Kozera, Kraków 1996.
6
Por. Ewagriusz z Pontu, O różnych rodzajach złych myśli [w:] tegoż, Pisma ascetyczne, tłum.
K. Bielawski, M. Grzelak, E. Kędziorek, L. Nieścior OMI, A. Ziernicki, Kraków 1998, t. I, s. 331–333.
7
Ewagriusz z Pontu, O ośmiu duchach zła [w:] tegoż, Pisma…, s. 375–403; a także: tegoż,
O wadach, które przeciwne są cnotom [w:] tegoż, Pisma…, s. 407–413.
Filozoficzne znaczenie koncepcji acedii u Ewagriusza z Pontu
91
acedia (lenistwo), luxuria (rozpusta), invidia (zazdrość), gula (obżarstwo), ira
(gniew) i avaritia (chciwość). Tu oczywiście można dyskutować nad zmianą liczby
grzechów (w rzeczywistości demony pychy i próżności uznane zostały za jedno),
czy też nad ostatecznym składem owej listy i kolejnością poszczególnych wad.
Ważna też wydaje się kwestia nowatorstwa Ewagriusza i jego osobistego wkładu
we wczesnochrześcijańską demonologię. Nie jest to jednak przedmiotem niniejszych rozważań, choć z teologicznego i filozoficznego punktu widzenia kwestie te
są niezwykle interesujące8.
Mechanizm działania demonów wydaje się prosty. Złe myśli osłabiają wolę,
ta zaś zamiast kierować się umysłem i duchem, zaczyna żyć według wskazówek
ciała. Złe myśli porażają zarówno popędliwą, jak i pożądliwą część duszy. Tu
należy przypomnieć, że Ojcowie Pustyni, a pośród nich sam Ewagriusz, idą za
psychologią platońską. Na powrót Arystotelesa trzeba będzie poczekać jeszcze
parę wieków.
Acedia jest więc głęboko zakorzeniona w specyficznie ujmowanej demonologii. Jest to o tyle istotne, że Ewagriusz będzie samą istotę problemu tłumaczył
poprzez podawanie rozmaitych konfiguracji wspominanych ośmiu złych myśli.
W różnych swoich pismach asceta rozmaicie rozkłada akcenty. Raz kładzie nacisk
na próżność i płynącą z niej miłość własną, innym razem na smutek, jeszcze kiedy
indziej na obżarstwo. Mnich z Pontu usiłuje zbudować hierarchię demonów, aby
w sposób spójny i zgodny z doświadczeniem duchowym wytłumaczyć naturę
i zależności każdego z nich. Te próby dookreślenia mogą okazać się istotne dla
dalszych rozważań.
3. Znaczenie poj´cia acedii
Czym jest acedia, co znaczy to tajemnicze pojęcie, które w swym oryginalnym
brzmieniu nie zostało nigdy w pełni przyswojone przez myśl europejską? Z jednej
strony badacze intuicyjnie wyczuwają, o jaki fenomen, jaką dziedzinę doświadczeń może tu chodzić. Opisy Ewagriusza są pod tym względem bardzo wyraziste
i wydają się nie pozostawiać niedomówień. Z drugiej jednak strony nazwanie
acedii czy też przetłumaczenie tego obco brzmiącego terminu nastręcza niemało
trudności.
8
Warto na marginesie wspomnieć, że cenne i ważne są uwagi Paula Evdokimova dotyczące
metamorfozy, jakie przeszła koncepcja ośmiu demonów, która narodziła się na chrześcijańskim
Wschodzie. Od wad wynikających z pierwszego upadku, a więc rodzaju upośledzenia czy choroby
duszy w prawosławiu, do grzechów w chrześcijaństwie zachodnim. Grzech a skłonność do grzechu
to dwie różne sprawy: grzechy bowiem należy potępiać, zaś chorobę leczyć. Por. P. Evdokimov,
Prawosławie, tłum. J. Klinger, Warszawa 1964, s. 99–103.
Dobrosław Kot
92
Wydaje się, że drogą rzetelną i bezpieczną będzie opowiedzenie o niej słowami Ewagriusza z Pontu. Mnich zawarł w swoich pismach kilka wymownych
sprawozdań z doświadczeń, które nazywa tym imieniem. Dwa jednak zasługują
na szczególną uwagę. Opisy te posiadają wyjątkową wartość, głównie jako fenomenalne uchwycenie przeżyć, w których doświadcza się acedii. Również zarówno
przenikliwość autora, jak i forma literacka domagają się, by fragmenty te podać
in extenso, nie zadowalając się suchymi parafrazami. Oto one:
Wzrok uległego acedii tkwi ciągle w oknie,
a jego umysł wyobraża sobie odwiedzających.
Zaskrzypiały drzwi – ów wyskoczył,
usłyszał głos – wychylił się przez okno
i nie odejdzie stąd, aż siedząc, zdrętwieje.
Opanowany przez acedię przy czytaniu wciąż ziewa
i łatwo wpada w senność.
Pociera oczy i przeciąga się,
to znów odwracając oczy od księgi spogląda na ścianę,
znowu obraca się i czyta nieco,
i kartkując – bada dokładnie końcówki wypowiedzi.
Liczy kartki i ustala liczbę rozdziałów,
gani pismo i zdobienie.
Wreszcie zamyka księgę, kładzie pod głowę
i wpada w sen niezbyt głęboki,
ponieważ głód w końcu budzi jego duszę
i ulega ona swoim własnym troskom9.
Dysponując tak wnikliwym opisem dotkniętego acedią, warto też przytoczyć
drugi, usiłujący uchwycić naturę tego niepokojącego stanu:
Demon acedii, nazywany także demonem południa, jest najuciążliwszy spośród
wszystkich demonów. Nachodzi mnicha koło godziny czwartej i osacza jego duszę aż do
godziny ósmej10. Najpierw sprawia, że słońce zdaje poruszać się zbyt wolno lub wręcz
nie porusza się wcale, a dzień tak się dłuży, jakby miał pięćdziesiąt godzin. Następnie
przymusza mnicha, aby ciągle wyglądał przez okno i wybiegał z celi, by wpatrywać się
w słońce, jak daleko jeszcze do godziny dziewiątej; albo rozglądać się tu i ówdzie, czy
któryś z braci nie [nadchodzi]. Zbiera w nim wreszcie nienawiść do miejsca [w którym
mieszka], do życia i do ręcznej pracy. I [podsuwa myśl], że zanikła miłość wśród braci,
a nie ma nikogo, kto by go pocieszył. A jeśli jest ktoś, kto w owych dniach zasmucił
mnicha, to tym także posługuje się demon, by zwiększyć jego nienawiść. Przywodzi go
do tęsknoty za innymi miejscami, w których łatwiej znaleźć to, co konieczne [do życia],
i rzemiosło, które wymaga mniej wysiłku, a przynosi więcej korzyści. I dodaje, że podobanie się Panu jest niezależne od miejsca. Wszędzie bowiem – mówi – można wielbić
9
10
Ewagriusz z Pontu, O ośmiu duchach zła [w:] tegoż, Pisma…, s. 394–395.
Chodzi tu o okres pomiędzy godziną 10.00 a 14.00.
Filozoficzne znaczenie koncepcji acedii u Ewagriusza z Pontu
93
Boga. Do tego wszystkiego dołącza wspomnienie bliskich i dawnego życia, i ukazuje, jak
długi jeszcze żywot go czeka, stawiając jednocześnie przed oczy trudy ascezy. I jak się to
mówi, próbuje różnych sztuczek, aby mnich pozostawiwszy celę, uciekł z placu [walki].
Żaden inny demon nie podąża za demonem acedii. Tak więc po wygranej walce ogarnia
duszę uspokojenie i niewysłowiona radość11.
Powyżej przedstawiona została zaledwie niewielka część tego, co Ewagriusz
powiedział na temat acedii. Czytając jego pisma, można odnieść wrażenie, że
tematowi temu poświęcił szczególnie dużo miejsca. Niemniej wydaje się, że to
wystarczy, by zastanowić się nad tym, czym jest owa zżerająca duszę mnicha
acedia. Skoncentrujmy się zatem na tych opisach, w miarę potrzeby uzupełniając
nasze analizy o inne cytaty.
Pierwszy fragment zaczyna się opisem cierpiącego na acedię. Jest to mnich,
który pod byle pretekstem usiłuje oderwać się od swych codziennych zajęć. Jego
wyobraźnia i wola co chwila wychylają się w kierunku tego, czego aktualnie nie
ma w jego otoczeniu. To, co jest blisko, co mu przeznaczone, jawi się jako nieatrakcyjne i nużące. Kartkuje on księgę, liczy strony do końca, szuka każdego
pretekstu, by móc odłożyć lekturę. To, co dostrzega wokół siebie, jest dla niego
nieatrakcyjne, temu zaś przeciwstawia marzenia o zajęciach i rzeczach, do których nie ma dostępu. Każdy pretekst jest dobrym wytłumaczeniem, by porzucić to
uprzykrzone otoczenie. Mnich czeka na gości, ucina sobie drzemkę, pogrąża się
w bezużytecznej krzątaninie.
Objawy acedii wydają się podobne do znanej w naszych czasach nudy. Znudzony również nie może skupić się na tym, co musi w danej chwili robić, podobnie jak anachoreta ustawicznie ziewa i łatwo zapada w senność. Znudzony nie
znajduje żadnej wartości w tym, z czym musi przebywać. Wyobraża sobie za to,
że wysoką wartość niosą z sobą wszystkie te rzeczy, które są wtedy poza jego
zasięgiem. Mnich opisany przez Ewagriusza zachował jednak poczucie obowiązku
– usiłuje usprawiedliwiać się przed samym sobą, prowadzi ze sobą swoistą grę.
Wie, że odkładanie lektury nie jest niczym dobrym. Jednak wola jego jest na tyle
osłabiona, że nie może zmusić się do wypełnienia nałożonej na niego powinności.
Dlatego ociąga się i prowadzi z sumieniem dyskusję: gani zdobienie, zawiesza
wzrok w oknie. Anachoreta ciągle walczy, dlatego acedia – tu ukazana pod postacią nudy – wydaje się uczuciem pękniętym. Na każdy argument sumienia wola
wynajduje kontrargument, to zaś spotyka się z repliką sumienia. Aż wreszcie
mnich zapada w sen, jednak nie jest to sen sprawiedliwego, lecz krótka i niespokojna drzemka. Po przebudzeniu znów podejmuje wyniszczającą duszę walkę.
Zatem to uczucie pęknięte, stan nudy, utrzymuje człowieka w ciągłym konflikcie. Anachoreta nie jest pogodzony sam ze sobą. Ta ciągła walka przywodzi
11
Ewagriusz z Pontu, O praktyce [ascetycznej] [w:] tegoż, Pisma…, s. 208–209.
94
Dobrosław Kot
na myśl jeszcze jeden istotny moment – znajdujemy się w samym oku cyklonu,
w centrum żywiołu kuszenia. Złe myśli – do których należy acedia – kuszą
i uwodzą człowieka. To wyjaśnia rzecz na pozór niezrozumiałą, a mianowicie
dlaczego mnisi nazywali owe myśli demonami. Żywiołem demona jest kuszenie.
Szatan kusił człowieka w ogrodzie Eden, kusił Jezusa podczas postu na pustyni.
Kartezjusz też używa figury wszechpotężnego zwodziciela – złośliwego demona.
Demon kusiciel to postać niezwykle silna i silnie w naszej kulturze zakorzeniona. Anachoreci walczą z demonami, walczą z kuszeniem. Demony zaś kuszą
przez kłamstwo – zwodzą człowieka co do prawdy, pokazują fałszywą hierarchię
wartości: „Zamiast oddawać się modlitwie i czytaniu Pisma, spotkaj się z przyjaciółmi. Zamiast ćwiczyć w samotności swoją duszę – prześpij się albo zajmij
czymś innym”. Przez kuszenie, przez pokazanie złudnego świata, który przedstawia się jako lepszy i atrakcyjniejszy, złe myśli doprowadzają do „pęknięcia”
w duszy człowieka. Z jednej strony są wyznawane wartości i ważność pewnych
zajęć, z drugiej zaś – argumenty przeciw tym właśnie zajęciom i deprecjacja ich
wartości. W efekcie mnich jest znudzony i pod byle pretekstem porzuca to, co jest
mu przeznaczone.
Dzięki swej przenikliwości Ewagriusz uchwycił niezwykle istotny dla nudy
rys. Pozornie bowiem człowiek znudzony jawi się jako leżący bezczynnie i biernie
poddający się temu stanowi. Widać jednak, że ten spokój znudzonego, ta powolność i ospałość to nie sama nuda – to zmęczenie walką, głębokim konfliktem.
Ten, którego można nazwać znudzonym, jest zarazem tym, który poddał się acedii.
Czytelnik pism Ewagriusza widzi takiego mnicha już po klęsce. Rodzi się więc
pytanie, czy nuda, w potocznym rozumieniu, jest demonem acedii, który powoduje
ową walkę, czy też stanem zmęczenia, bezsilności wobec demona acedii. Przecież
używa się pojęcia nudy do nazwania tych dwu stanów: ktoś nudzi się, lecz walczy
z nudą, ale także ktoś jest znudzony – nie podejmuje żadnych prób przełamania
tego stanu. Być może dalsze analizy pozwolą rozjaśnić tę wątpliwość. Jak się jednak okaże, na tym demon acedii nie wyczerpuje gamy dostępnych sobie środków.
Drugi z przywołanych powyżej fragmentów pokazuje podobne objawy. Dodaje
do nich, już na samym początku, dość ciekawy rys. Ewagriusz mówi o acedii, że
zwana jest także demonem południa. Najczęściej przychodzi właśnie w okolicach
południa, o tej porze mnich musi być niezwykle czujny. Tak jak noc przynosi radę,
środek dnia daruje mu demona acedii. Piszemy o tej metaforze z dwu powodów:
po pierwsze, to pod tym imieniem demon acedii zagościł w kulturze Zachodu. Termin „acedia” – co zostanie pokazane później – z ważnych powodów nie doczekał
się wyrazistego przekładu. Metafora zaś bardziej przemówiła do wyobraźni12.
12
Na marginesie warto dodać, że można w tym przypadku mówić o swoistej wspólnocie
doświadczeń i podobnej wyobraźni językowej. Otóż „demon południa”, poetycki pomysł przebywającego na egipskiej pustyni mnicha, posiada nieoczekiwanie swój odpowiednik w tradycji słowiań-
Filozoficzne znaczenie koncepcji acedii u Ewagriusza z Pontu
95
Ktokolwiek przeżył porę południową w krajach o klimacie zbliżonym do
panującego w Egipcie, ten doskonale rozumie, o czym pisał Ewagriusz. Nie bez
powodu w tym czasie ulice pustoszeją i zamiera wszelki ruch i handel. Można
sobie wyobrazić, że przebywającemu samotnie na pustyni mnichowi okres ten
wydawał się jeszcze bardziej męczący i nieznośny. I tu pojawia się drugi aspekt tej
metafory. Problem acedii to nie tylko kwestia walki myśli czy też walki człowieka
z demonami. Demon południa przychodzi za pośrednictwem natury – nieruchomy
upał jest czymś realnym, danym człowiekowi namacalnie, a nie jakimś konfliktem wewnętrznym. Oczywiście Ewagriusz doda w innym miejscu, że acedia może
najść mnicha o każdej porze dnia. Najczęściej jednak właśnie w czasie południa:
dla demona acedii natura jest sprzymierzeńcem.
W omawianym fragmencie Ewagriusz powtarza objawy acedii znane czytelnikowi z wcześniejszych analiz. Dodaje jednak kilka istotnych momentów i podejmuje próbę wyjaśnienia natury badanego zjawiska.
Kolejnym zatem ciekawym rysem acedii jest subiektywna zmiana w przeżywaniu czasu – dzień dłuży się niemiłosiernie, czas wydaje się stać w miejscu. To
zmusza anachoretę do ciągłego sprawdzania, czy słońce aby nie przesunęło się na
niebie. Znudzonemu czas również się dłuży – to doświadczenie znane jest chyba
każdemu człowiekowi. Na zajęciach ciekawych i przyjemnych czas mija szybko,
kiedy jednak zmuszeni jesteśmy zająć się czymś, co nie ma dla nas wartości, co
jest nieatrakcyjne i nudne, wówczas czas jakby złośliwie zdaje się w ogóle nie
mijać. Minuty zamieniają się w godziny, a godzina zdaje się wiecznością13. Konsekwencje takich doświadczeń mogą być niezwykle poważne. Naszą wewnętrzną
świadomość czasu modyfikują nasze stany, wśród nich acedia – tu rozumiana jako
nuda. Tak więc subiektywna percepcja wartości może w poważny sposób modyfikować przebieg czegoś, co jest w świadomości niezwykle głęboko zakorzenione
– wewnętrzną świadomość czasu. Tu niezwykle interesujące mogłyby być badania
fenomenologiczne próbujące uchwycić zależności pomiędzy „Ja” aksjologicznym
a właśnie wewnętrzną świadomością czasu.
skiej, można mniemać że te metafory powstały zupełnie niezależnie. Tak więc polskie południce
czy przypołudnice (zwane też diabłami lub diablicami południowymi) to rodzaj demonów, które
właśnie w porze południowej dopadają chłopów pogrążonych w drzemce po ciężkiej pracy w polu.
Siadały im na piersi – jak wszystkie inne zmory – powodowały duszenie i, co najbardziej interesuje, wysysały siły życiowe. Tak więc polska wyobraźnia ludowa również wypracowała swojego
demona południa, jednak jest to już zagadnienie na zupełnie inne rozważania. Por. B. Baranowski,
Kultura ludowa XVII i XVIII w. na ziemiach Polski Środkowej, Łódź 1971, s. 199 i nast.; oraz inne
opracowania dotyczące wierzeń ludu polskiego i ludowej demonologii.
13
Warto tu przytoczyć inny przykład, wyrażający jednak tę samą intuicję: „Niejaki pan Geduldiger, co go napadło, nie wiem, wybrał się raz na «Parsifala» Wagnera. Na drugi dzień spotkał go
znajomy i pyta, jak było. «No jak było…», powiada pan Geduldiger. «Co mam Panu opowiadać?
Kwadrans przed północą patrzę na zegarek, a to była dziewiąta»”. Cytat za: T. Węcławski, Nuda
wieczna? [w:] Nuda w kulturze, red. P. Czapliński, P. Śliwiński, Poznań 1999, s. 13.
Dobrosław Kot
96
Ewagriusz nie poprzestaje na opisach acedii, nie przedstawia tylko jej objawów.
Stara się wyjaśnić ją i umiejscowić w szerszym kontekście. W omawianym fragmencie ostrzega przed demonem południa jako przed najuciążliwszym z demonów. Mówi też, że żaden demon nie podąża za demonem acedii – ten przychodzi
na samym końcu. Warto zastanowić się, jak acedia plasuje się w demonologii
Ojców Pustyni, jakie są relacje i zależności między demonem południa i innymi
demonami.
4. TrudnoÊci
Do tej pory opisy wskazywały dość jednoznacznie na istotę acedii. Wydaje się,
że bez większych trudności można było zastąpić słowo „acedia” słowem „nuda”
– objawy tych stanów zdają się być bliźniacze. W tym miejscu można by zakończyć analizy i wprowadzić do filozofii pojęcie acedii. Jednak dzieło Ewagriusza
to nie tylko garść spostrzeżeń z trudności życia w odosobnieniu, bowiem acedia
to tylko cząstka złożonej teorii. I właśnie w odniesieniu do tej teorii, do swoistej
demonologii Ojców Pustyni, tłumaczenie acedii przez pojęcie nudy traci swą
oczywistość. Sytuacja komplikuje się i skłania do dalszych rozważań.
Wiadomo już, że acedia jest najuciążliwszym z demonów oraz że przychodzi
na końcu, po niej żaden demon już nie następuje. Jest więc niejako finalnym akordem walki demonów o ludzką duszę. Jej uciążliwość i ostateczność pokazuje, że
pośród złych myśli zajmuje ona miejsce poczesne.
Ewagriusz pisze również, że acedia jest wspólniczką smutku, a ten – towarzyszem acedii14. Smutek zaś, co zauważa w pismach Ewagriusza Gabriel Bunge,
znawca jego myśli i dzieł, powstaje przez niezaspokojenie cielesnego pożądania15.
Istnieje więc pokrewieństwo acedii i smutku, a poprzez smutek również związki
acedii z pożądaniem. Jednak smutek nie zasadza się jedynie na pożądaniu, rodzi
się, jak pisze Ewagriusz, z gniewu, z niespełnionego pragnienia zemsty16. Tak więc
w rozważania nad naturą acedii zostały wciągnięte jeszcze trzy demony. Bunge
przywołuje słowa mnicha z Pontu, wiążące te demony w samej acedii: „Acedia
jest jednoczesnym i długotrwałym pobudzeniem przez gniew i pożądanie, przy
czym ten pierwszy złości się na to, co obecne, drugie zaś tęskni za tym, co nieobecne”17.
Przywołany we wcześniejszym opisie mnich chcąc zbiec z celi z jednej strony
złościł się, gniewał na to wszystko, co go otaczało, z drugiej zaś tęsknie spoglądał
14
Por. Ewagriusz z Pontu, O wadach, które przeciwne są cnotom [w:] tegoż, Pisma…, s. 410–411.
Por. tegoż, O ośmiu duchach zła [w:] Pisma…, s. 391.
16
Tamże, s. 390.
17
Ewagriusz z Pontu, Scholia in Psalmos [w:] G. Bunge, dz. cyt., s. 214.
15
Filozoficzne znaczenie koncepcji acedii u Ewagriusza z Pontu
97
ku tym rzeczom, które pozostawały poza jego zasięgiem. Pragnął ich i właśnie
konflikt oczekiwań z tym, co zastane, rodził w nim smutek. Smutek, pożądanie, gniew i acedia – sytuacja niebezpiecznie się komplikuje. Demon południa
nie przychodzi więc samodzielnie, nie wystarczy mu tylko środek dnia i upał
– potrzebuje do pomocy innych demonów. Mało tego, w stanie acedii widać
działanie innych złych myśli. One są nadal obecne w acedii, wcale nie mijają,
wręcz przeciwnie, zyskują nową siłę. Acedia jest jedynym demonem splecionym
z innymi, jest też długotrwała. Gniew czy nieczystość szybko przychodzą, szybko
też mijają. W otchłani acedii można pogrążać się miesiącami, zwłaszcza że demon
południa dokonuje przedziwnej ekwilibrystyki z czasem. To niewątpliwie demon
wyjątkowy i skomplikowany. Wydaje się, że z tej perspektywy już trudno byłoby
go w sposób jednoznaczny nazwać nudą.
W tym miejscu słuszne wydaje się podanie przykładu wyraźnie oddającego
powyższe trudności. Otóż, mamy fenomen nostalgii – rozumianej na sposób
romantyczny, a więc nieutulonej tęsknoty za ojczystym krajem. Emigrant,
dumający na paryskim bruku, niewątpliwie zgodzi się z definicją acedii podanej
u Ewagriusza. Jego stan to nienawiść do tego, co obecne, i tęsknota za tym, co
nieobecne. To właśnie jest nostalgia, skierowana wyraźnie na kraj rodzinny. Jednak nikt chyba nie nazwie stanu emigranta nudą. Można więc w tym przypadku
mówić o jakiejś manifestacji, modus acedii, które nie jest wszakże nudą.
Acedia jest więc niejako kwintesencją demonologii Ojców Pustyni. W żadnej
innej ze złych myśli demoniczne skłonności nie ulegają takiej intensyfikacji. Jest
ona, jak pisze mnich z Pontu, umiłowaniem sposobu życia demonów18.
Nie dziwi więc, że do wyrażenia acedii nie wystarcza już jedno słowo: nuda.
To może tłumaczyć fakt, że filozofia europejska nie uporała się z przyswojeniem
tego pojęcia. Barwna metafora „demon południa” oddaje tylko część bogactwa
omawianego problemu. Filozofia więc albo mówi po prostu o acedii, albo nie
mówi o niej wcale, rozprawiając o innych fenomenach. Równie bezradny okazuje
się Gabriel Bunge. Próbując tłumaczyć obco brzmiącą acedię stwierdza, że jeden
termin jest tu niemożliwy do wskazania. Podaje za to listę pojęć pokrewnych,
z których każde oddaje część prawdy o naturze acedii. Mówi o obrzydzeniu,
nudzie, gnuśności, zniechęceniu, zmęczeniu, awersji, przygnębieniu, przesycie i o uprzykrzeniu, przy czym to ostatnie pojęcie wydaje się mu najbardziej
adekwatne19. Tę listę można rozszerzać, mówiąc też o lenistwie, zobojętnieniu,
melancholii, depresji, spleenie, apatii (we współczesnym znaczeniu). I za każdym
razem pozostaje niedosyt – żadne z tylu wymienionych tu słów nie odda tego,
czym w swej istocie jest demon południa.
18
19
Por. Ewagriusz z Pontu, O wadach, które przeciwne są cnotom [w:] tegoż, Pisma…, s. 411.
Por. G. Bunge, dz. cyt., s. 206.
98
Dobrosław Kot
Taki stan rzeczy rodzi poważne trudności badawcze. Coś, co na poziomie opisów wydawało się po prostu nudą, zanurzone w teorii złych myśli, czyli demonów,
rozpływa się znaczeniowo, pozostaje nieuchwytne i wysoce skomplikowane – i to
właśnie stanowi podstawową trudność w związku z myślą Ewagriusza. Pozostaje
pytanie, czy odarcie acedii z demonologicznego kontekstu nie zniekształci jej na
tyle, by zafałszować jej prawdziwą naturę, oraz czy istnieją filozoficzne możliwości przyswojenia koncepcji acedii w jej pierwotnym bogactwie.
5. Mo˝liwoÊci filozoficznej interpretacji
Wydaje się, że istnieją dwa możliwe podejścia odnośnie do wprowadzenia na
grunt filozofii pojęcia acedii. Pierwsze z nich, najmniej atrakcyjne intelektualnie,
będzie próbą ucieczki od problemu. Można powiedzieć po prostu, że Ewagriusz
się pomylił. Opisywane fenomeny były zwykłą nudą, a interpretacja łącząca ową
nudę z innymi demonami – niejasna i dlatego należy ją odrzucić. Co jednak
począć z istotnymi momentami samej acedii, na które wskazał pontyjski mistrz
duchowy? Wszak odnajduje on w acedii i smutek, i gniew, i niezaspokojone pożądanie. Jej poszczególne momenty wyraźnie odnoszą się do innych demonów. Czy
momenty te nazwać demonami, czy też myślami, namiętnościami? – to problem
terminologiczny.
Druga możliwość to wskazanie na ekskluzywność doświadczenia acedii. Anachoreci egipscy przeżywali właśnie acedię, podczas gdy spokojni ludzie Zachodniej Europy przeżywają proste stany: nudę, gnuśność, uprzykrzenie – daleko ich
stanom do bogactwa acedii. To tłumaczyłoby, dlaczego nie ma jednoznacznego
odpowiednika „acedii” w języku. Nie ma po prostu takiego pełnego, a zarazem
powszechnego doświadczenia. Wieki przeżywania różnych stanów i wieki refleksji
nad nimi nie pozwalają Zachodowi dotrzeć do tajemnicy acedii. Być może to jest
przypadłość dostępna tylko anachoretom, w warunkach pustynnych? Nie jest to
bynajmniej ironizowanie z powagi życia duchowego Ojców Pustyni. Istnieje przecież wiele stanów, doświadczeń i przeżyć dostępnych tylko nielicznym. Tę grupę
wybranych tworzą często ludzie głęboko przeżywający swą religijność, w sposób
odmienny od zwyczajnych ludzi, wśród nich np. mistycy, ludzie obdarzeni różnymi charyzmatami i anachoreci, doświadczający owej ekskluzywnej acedii. To
może tłumaczyć nieobecność acedii w filozofii Zachodu; jest melancholia, depresja, nuda, ale acedii – tej zgodnej z intuicjami Ewagriusza – brak.
Obydwa rozwiązania w zasadzie zamykają drogę do dalszych badań. Rozwiązują problem poprzez jego zniesienie, z tą różnicą, że pierwsze z nich jest mniej
przychylne Ewagriuszowi z Pontu, drugie zaś uznaje jego przenikliwość. Czy
mimo tylu trudności można jednak postawić problem ten na gruncie filozofii?
Filozoficzne znaczenie koncepcji acedii u Ewagriusza z Pontu
99
Paradoksalnie pomoc nadchodzi nie z terenu filozofii, lecz od samego Ewagriusza. Do tej pory mówiliśmy o acedii jako o stanie czy doświadczeniu. Nie
odnajdując go w człowieku, podaliśmy jego istnienie w wątpliwość. Mnich z Pontu
jednak wyraźnie mówi o acedii jako o chorobie duszy. Czym jest choroba? Czy
można poznać chorobę, uchwycić ją w jej istocie? Choroba daje o sobie znać przez
objawy, to one naprowadzają lekarza na właściwą diagnozę. Objawy bywają różne,
dotyczą rozmaitych dziedzin: gorączka, ból gardła, niedyspozycja żołądkowa itp.
Ta sama choroba może być dana poprzez różne objawy, różny też może być ich
zestaw, mimo występowania tej samej choroby. Istnieją wreszcie objawy, które są
wspólne wielu chorobom.
Lekarze rozpoznają samą chorobę, potrafią na podstawie objawów zdiagnozować schorzenie, mówią o anginie czy grypie. Rodzi się jednak pytanie, co to
tak naprawdę oznacza. Nazwa odnosi nas np. do drobnoustrojów, które zaatakowały nasz organizm. Jednak same wirusy nie są grypą. Nie czujemy konkretnego wirusa, lecz ból głowy, łamanie w kościach. Trudno mówić, że choroba to
dana bakteria czy jej kolonie. Wszak te same bakterie w laboratoryjnej probówce
nikogo nie przyprawiają o wymieniane objawy. Są przyczyną choroby, oczywiście
w określonej sytuacji – same nie stanowią jedynego czynnika, sprawiającego, że
zapadamy na chorobę. Ludzie mogą być odporni, zaszczepieni itp. Spójrzmy więc
na acedię jak na chorobę. Aby uplastycznić tę intuicję, po raz kolejny warto oddać
głos samemu Ewagriuszowi:
Acedia jest umiłowaniem sposobu życia demonów,
czyni chód chwiejnym, nienawidzi pracowitości,
walczy przeciw wyciszeniu duszy, jest namiętnością udaremniającą śpiew psalmów,
opieszałością w modlitwie, rozluźnieniem w ascezie,
sennością zbyt wcześnie przychodzącą, snem obracającym się wokół siebie,
brzemieniem szaleństwa, nienawiścią celi,
przeciwniczką trudów, przeciwieństwem wytrwałości,
wędzidłem dla rozmyślania, nieznajomością Pism,
wspólniczką smutku, jest jakby zegarem odmierzającym porę posiłku20.
Acedia stoi więc za różnymi swymi przejawami. Sama nie jest fenomenem,
nie jest nigdy dana lub przeżywana. Przeżywana może być nuda bądź melancholia, smutek czy też nienawiść – a acedia tylko niejako patronuje tym przeżyciom.
Skrywa się za swymi maskami, za różnymi objawami, przez które uobecnia się
w życiu człowieka. Wszystkie te objawy muszą w jakiś sposób partycypować
w acedii. Zasada tego uczestnictwa nie jest jednak jasna. Tak samo jak trudno
powiedzieć, co jest tak naprawdę chorobą – objawy, przyczyny, skutki, czy może
wszystko naraz? Podobnie jest z acedią.
20
Ewagriusz z Pontu, O wadach, które przeciwne są cnotom [w:] tegoż, Pisma…, s. 411.
Dobrosław Kot
100
Czym zatem jest acedia? Jest chorobą duszy. Nie ma do niej dostępu, gdyż
sama skrywa się za przejawami. Jest też acedia demonem. Warto przywołać figurę
złośliwego demona, którą wpisał w filozofię europejską Kartezjusz. Nie mieliśmy
dostępu do demona, nie wiedzieliśmy nawet, czy istnieje i jak działa. Pojawiał
się tylko za pośrednictwem objawów – żywiołu kuszenia i zwodzenia. Widać do
natury demonów należy to, by skrywać się za swą niecną działalnością. W tej
kwestii Kartezjański wszechpotężny zwodziciel i demon południa są zgodne.
Interesujące są w tej kwestii analizy Heideggera. Niemiecki filozof odróżnia
fenomen jako coś, co się samo prezentuje, od przejawu, który ukazując się odnosi
do czegoś, co samo z siebie się nie ukazuje21; mówiąc inaczej: poprzez przejaw
ukazuje się jako nieukazywalne. Tu Heidegger przywołuje przykład choroby i jej
przejawów. Właśnie czymś takim wydaje się acedia.
Zdawać by się mogło, że idea acedii została oczyszczona. Podstawowym celem
niniejszego szkicu było wykazanie, że koncepcja ta, wypracowana przecież poza
granicami filozofii, może być podstawą do filozoficznych analiz. Demonologia
ojców Pustyni, potencjalny czynnik utrudniający jej filozoficzne badanie, odsłoniła pewną perspektywę badawczą. Oczywiście, wszelkie przedstawione powyżej
interpretacje samej acedii mają charakter prowizoryczny. Ich pojawienie się w tekście ma nie tyle odsłaniać istotę zjawiska – na to jest jeszcze za wcześnie – co
raczej pokazać, że filozofia (a zwłaszcza fenomenologia) może problem acedii
badać w różnych perspektywach.
Czy jednak sama acedia istnieje? Jest coś pokrewnego w takich fenomenach jak
gnuśność, nuda, melancholia, uprzykrzenie. To pokrewieństwo mogą zawdzięczać
właśnie demonowi południa. Mało tego, filozofia europejska zna poszczególne
odsłony tego zjawiska: nudę Pascala, melancholię Kierkegaarda, mdłości Sartreʼa
czy marność Jean-Luca Mariona. Coś je łączy ze sobą, lecz rzetelność filozoficzna
nie pozwala na proste sprowadzenie ich do wspólnego mianownika. Być może
ukrytym fundamentem dla nich okaże się demon południa.
The Philosophical Meaning of the Concept of Acedia in Evagrius
Ponticus
Evagrius Ponticus was a recluse living in the fourth century. For the purposes of ascetical
practice, he described eight demons of evil – eight evil thoughts that possess the monk and
lead him on a path of evil. Among these demons is acedia; this concept may be translated
as ennui, sloth or idleness. This article is an attempt to respond to the question whether
the analyses of Evagrius can be treated as philosophical texts and whether the monkʼs
descriptions be useful in philosophical research into boredom. His ascetical writings reveal
that acedia is described with an almost phenomenological insight, while his analyses of
21
Por. M. Heidegger, Bycie i czas, tłum. B. Baran, Warszawa 1994, s. 41–44.
Filozoficzne znaczenie koncepcji acedii u Ewagriusza z Pontu
101
the experiences accompanying acedia are similar to research into consciousness and its
acts that occurred many centuries later. However, attempts to translate the descriptions of
acedia into contemporary philosophical language, and to understand the essence of this
“demon” that hides behind various symptoms, is fraught with difficulties. In this article,
the author devotes attention to these issues as well as to a presentation of the phenomenon
of acedia itself.

Podobne dokumenty