Obrazy wojny w filmach Haruna Farockiego
Transkrypt
Obrazy wojny w filmach Haruna Farockiego
Bartosz Zając Maszyny widzenia Obrazy wojny Haruna Farockiego W twórczości niedawno zmarłego niemieckiego reżysera Haruna Farockiego temat wojny, sposobu jej obrazowania i włączania w nią najróżniejszych obrazów i „maszyn widzialności” należał do istotniejszych i najgłębiej analizowanych. Pojawiał się w filmach dokumentalnych, esejach audiowizualnych i wideoinstalacjach, które Thomas Elsaesser nazwał kiedyś przykładem metakina bez metajęzyka. W tej właśnie formie, eseistycznej i nielinearnej, rozszerzającej kategorię „kina”, Farocki snuł refleksje o marginaliach I i II wojny światowej, sięgał do czasów, gdy obrazy wojny po raz pierwszy były rejestrowane przez fotografie, i opisywał konflikty najnowsze, do prowadzenia których wykorzystywano kamery zainstalowane na dronach, rakietach i okularach noktowizyjnych. Wojna w jego dziełach sprowadzała się do samej widzialności, a przemysł zbrojeniowy wszedł w relacje z innymi dziedzinami aktywności ludzkiej – pracą, rozrywką, inwigilacją. Stał się przede wszystkim machiną tworzenia obrazów. Farocki porzucał w swoich rozważaniach linearne narracje, wskazując na relacje między fenomenami odległymi w czasie i praktykami pochodzącymi często z całkowicie odmiennych rejestrów. Jego myśl rozwijała się uskokami, stąd też prace Farockiego określane są często mianem esejów filmowych, czyli hybrydycznej formy kina niefikcjonalnego będącej próbą subiektywnej konfrontacji z przedstawianym zagadnieniem. Farocki odrzucał autorytarny zwrot do widza, proponując w jego miejsce rodzaj filmowej majeutyki, prowadzenia dialogu, dzięki któremu widz miałby możliwość podjęcia bardziej zaangażowanego odbioru zestawianych dialektycznie obrazów. Zapach napalmu o poranku Tak było w Ogniu nie do ugaszenia (1969), utrzymanym w estetyce brechtowskiej, charakterystycznej dla kina lewicowego lat 60. Farocki wciela się tu w postać dziennikarza telewizyjnego i patrząc wprost do kamery, odczytuje fragment oświadczenia wygłoszonego przed Trybunałem do spraw Zbrodni Wojennych w Wietnamie na temat użycia napalmu przez rząd USA. Formuła zobiektywizowanego komunikatu telewizyjnego zostaje jednak szybko przełamana i Farocki kieruje do widzów pytanie: „Jak możemy wam pokazać działanie napalmu?”. Nie chodzi tu tylko o strategie reprezentacji, lecz również o kwestie polityczne, konfrontujące widzów-obywateli z własną odpowiedzialnością za postępowanie armii Stanów Zjednoczonych. Do tego posłużyła Farockiemu konwencja brechtowskich sztuk dydaktycznych (Lehrstücke), którymi artysta ilustruje, w jaki sposób koncerny chemiczne współpracują z armią i do jakich wybiegów się uciekają, aby ich pracownicy nie rozpoznawali owoców swej pracy, oglądając medialne doniesienia z Wietnamu. Kluczowy jest tu rygorystyczny podział pracy, którego konsekwencją jest brak świadomości pracowników koncernu. Nie wiedzą oni, jaką rolę odgrywają w produkcji ani co (i w jakim celu) wytwarzają. Farocki pokazuje skuteczność takiego wyobcowania z procesu produkcji, zestawiając z sobą dwie sceny, w których pracownicy przedsiębiorstwa produkującego napalm oglądają telewizyjne doniesienia z Wietnamu. W pierwszej z nich zachowują świadomość ścisłej więzi, wręcz przyczynowej relacji między własnymi działaniami a medialnymi informacjami o ofiarach napalmu. W drugiej scenie, która następuje po wprowadzeniu w koncernie podziału pracy, więź ta zostaje przerwana. Odtąd przedstawiana w mediach wojna i jej skutki zyskują status obrazu, choć przerażającego, to niejako abstrakcyjnego, nieposiadającego uchwytnych związków z rzeczywistością, w której znajdują się widzowie. Bunt maszyn, Jak widać Refleksja nad relacją między obrazami wojny a jej architektami i widzami będzie u Farockiego powracała wielokrotnie, w różnych wariantach i kontekstach: I i II wojny światowej, Holokaustu, konfliktu w Zatoce Perskiej czy nawet wojny secesyjnej. W późniejszych filmach reżyser porzuci jednak dydaktyczny ton na rzecz eseistycznych poszukiwań koncentrujących się wokół historii idei, które pozwalały lepiej zrozumieć znaczenie i konsekwencje nowych sposobów prowadzenia wojen. Przykładem takiego wideoeseju jest Jak widać (1986). Film stanowił ilustrację nowatorskiego podejścia do badania historii, której odpowiednikiem na gruncie historiografii byłyby późniejsze prace Friedricha Kittlera i Siegfrieda Zielinskiego, określane najczęściej mianem archeologii mediów. Perspektywa archeologiczna, czy anarcheologiczna, jak chciałby Zielinski (wyszukiwanie w tym, co stare, czegoś nowego, pęknięć i dynamicznych momentów, przejawia się tu w porzuceniu teleologicznych narracji historycznych i w przekraczaniu granic między badanymi mediami. Aby lepiej zrozumieć ich przeszłość i teraźniejszość, Farocki włącza w spektrum poszukiwań fenomeny kulturowe, takie jak automatyzacja widzenia, symulacje, obrazy operacyjne czy nowoczesne technologie wojskowe, które pozwalają dostrzec w mediach nowe systemy myślenia i doświadczania rzeczywistości. To z kolei umożliwiło ukazanie dominujących w niej dyskursów i relacji władzy. Materiał historyczny zgromadzony przez Farockiego w Jak widać pochodzi z tak zróżnicowanych obszarów wiedzy jak urbanistyka, historia maszyn, idei i wynalazków, historia mediów audiowizualnych czy wreszcie historia broni i jej zastosowań. Farocki nie ujawnia wprost relacji, jakie łączą kolejne elementy w jego historycznej narracji, i choć obficie posiłkuje się narracją voice-over, narracja w jego filmie tworzy się jakby poza językiem. W tym sensie perspektywa historyczna Farockiego byłaby bliska historii sztuki zaproponowanej przez Aby’ego Warburga w jego Atlasie Mnemosyne. Podręcznikowy wywód słowny zastępowała tam konstelacja materiałów wizualnych, skomplikowana forma poznania wyłaniająca się z przestrzennego montażu, w którym słowo co prawda mogło się pojawiać, lecz było już pozbawione swojej nadrzędnej, porządkującej funkcji. Farocki sięga w Jak widać po szereg informacji z historii technologii wojennych. Kluczową rolę odgrywa tu wprowadzenie na pole bitwy broni maszynowej. W 1861 roku kartaczownica Richarda Gatlinga, prekursor karabinu maszynowego, debiutuje w amerykańskiej wojnie domowej. W założeniu Gatlinga nowa broń miała zminimalizować straty w ludziach. Prowadzone do tej pory wojny pozycyjne, w których tkwiące w okopach armie pozostawały mało mobilne, wymuszały przeciwstawianie sobie ogromnej liczby żołnierzy. Dowódcy wierzyli, że przewaga liczebna zapewni im zwycięstwo i dopiero wprowadzenie do walk broni maszynowej zachwiało tę wiarę. Farocki puentuje informacje o intencjach przyświecających pracom Gatlinga nad nową bronią fotografiami martwych żołnierzy poległych pod Gettysburgiem, w najkrwawszej bitwie wojny secesyjnej. Potem zaś analizuje efekty użycia karabinu maszynowego Maxima w czasie wojen kolonialnych w Afryce, która stała się przed I wojną światową poligonem doświadczalnym dla nowoczesnych technologii wojskowych. Farocki urywa historię rozwoju broni na informacjach o Wielkiej Wojnie i pozornie bez zachowania jakiegokolwiek związku przechodzi do historii maszyn tkackich. Tu właśnie ujawnia się najwyraźniej charakter jego wideoesejów. Pozornie nieuporządkowana, anarchiczna struktura zmusza w istocie do poszukiwania tertium comparationis, wspólnych mianowników między odległymi faktami. Przemysł włókienniczy był pierwszym rzemiosłem, które zostało niemal całkowicie zdominowane przez maszyny. Tkacze i tkaczki nie mogli konkurować z mechanicznymi krosnami – podobnie jak na polach bitewnych przegrywali z nowoczesnymi technologiami. Nawet najbardziej liczebne armie okazywały się bezsilne w konfrontacji z siłą rażenia broni maszynowej, czego krwawym przykładem stała się bitwa pod Neuve Chapelle (marzec 1915 roku), gdzie dwa karabiny maszynowe powstrzymały 1500 żołnierzy, i pod Passchendaele, gdzie od sierpnia do listopada 1917 roku zginęło 150 tysięcy Brytyjczyków próbujących sforsować niemieckie pozycje uzbrojone w karabiny maszynowe Maxima. Użycie dawnych strategii wojskowych okazało się niemal samobójcze. Wprowadzenie broni maszynowej do walk wiązało się ze zjawiskami racjonalizacji kosztów, podobnie jak w innych obszarach podporządkowanych kapitalistycznej logice – przede wszystkim w przemyśle, gdzie funkcjonalizacja szła w parze z procesami przyspieszenia. Wszystko zmierzało do jak największej efektywności, co w wielu dziedzinach miało z czasem doprowadzić do zastąpienia aktywności człowieka pracą maszyn. U Farockiego ukazane to zostało na przykładzie krosen Jacquarda. To w nich, już w 1805 roku, zastosowano do tworzenia skomplikowanych wzorów karty perforowane, prototyp późniejszej pamięci komputerowej. Scalenie tych dwóch elementów – maszyny i komputera – eliminowało z procesu produkcji robotnika. Jego funkcja sprowadzała się bowiem do koordynacji działań rąk i oczu, a to można było zastąpić z chwilą pojawienia się nowoczesnych maszyn widzenia (technologii komputerowych). Film Farockiego nie jest jednak historią komputera, do której wiodą pogmatwane ścieżki wynalazków i idei. Przywoływane tu zjawiska multiplikują wzajemnie sieć relacji, bo od automatyzacji produkcji w fabrykach włókienniczych możemy wrócić do wątku dominacji technologii na nowoczesnych frontach. Choć Farocki urywa ten wątek na historii I wojny światowej, to przecież oczywistym kontekstem dla późniejszych wojen są właśnie nowoczesne maszyny widzenia, podobnie jak w wypadku produkcji przejmujące funkcje analityczne, za które odpowiedzialny był dotąd człowiek. Pole widzenia / pole rażenia Farocki kontynuuje wątki podjęte w Jak widać w swoim najbardziej znanym i jednocześnie najszerzej komentowanym eseju filmowym, Obrazach świata i zapisie wojny (1989). Jak wskazuje już tytuł filmu, w centrum refleksji reżysera znajdują się relacje między widzialnością a wojną i fenomen obrazu jako narzędzia wykorzystywanego w działaniach wojennych (nie tylko wtórnie dokumentującego te działania). Punktem wyjścia jest anegdota, która miała leżeć u podstaw narodzin fotogrametrii, metody pomiarowej wykorzystującej obraz fotograficzny. W 1858 roku Albrecht Meydenbauer otrzymał zlecenie wykonania pomiarów fasady katedry w Wetzlar. Aby zaoszczędzić na kosztownym wznoszeniu rusztowań, Meydenbauer przeprowadzał pomiary zawieszony w koszu wykorzystywanym do mycia okien. Pomysł ten niemal przypłacił życiem, więc zdecydował się na dokonanie pomiarów przy użyciu obrazu fotograficznego. Farocki rozwija refleksję nad jego funkcją, odwołując się do pojęcia Aufklärung (oświecenia) – zaczerpniętego z historii idei, ale w języku niemieckim oznaczającego również wojskowy rekonesans lotniczy. 4 kwietnia 1944 piloci amerykańskiego samolotu lecącego nad Auschwitz zrobili z wysokości 7 tysięcy metrów zdjęcia niemieckiego obiektu przemysłowego IG Farben. Na analizowanych fotografiach lotniczych miały zostać zarejestrowane wyłącznie budynki niemieckich fabryk. 33 lata później dwóch agentów CIA ponownie przeanalizowało te zdjęcia – tym razem poszukując już obozu koncentracyjnego – i okazało się, że wcześniejsze dyrektywy wojskowe tak zaślepiły analityków, iż nie dostrzegli oni na wykonanych zdjęciach nic poza strategicznymi obiektami. Nie jest więc tak, że nie było obrazów Zagłady, które mogłyby dopomóc w powstrzymaniu eksterminacji więźniów. Jak zauważa Jakub Majmurek w artykule Widzialność i władza, „Farocki, rekonstruując tę historię, pokazuje, w jaki sposób pole widzenia jest polityczne” („Przekrój” 2012, nr 20, s. 43). W tej historii manifestuje się też związek fotografii i śmierci, czy też odwrotnie: fotografii jako narzędzia zdolnego uchronić przed śmiercią (jak w kompleksie mumii André Bazina i esejach Rolanda Barthes’a). Farocki pokazuje jednak także inne, niż tylko „ocalające”, oblicze fotografii. Sięgając po przykłady z historii działań wojennych, podczas których wykorzystywano obraz fotograficzny jako narzędzie rekonesansu scalającego pole widzenia i pole rażenia, reżyser ujawnia, że funkcją fotografii jest nie tylko symboliczne ocalenie, lecz także – w sensie dosłownym – zniszczenie. Rozważania Farockiego bliskie są tezom Paula Virilio zawartym w jego eseju Wojna i kino, opublikowanym zresztą w tym samym roku, w którym po raz pierwszy wyświetlono Obrazy świata i zapis wojny. Francuski filozof konstatuje w swojej pracy, że już od dawna wojna jest w istocie grą w chowanego, a jej strategie są oparte na ukrywaniu i ujawnianiu, czynieniu widocznym lub chronieniu przed wzrokiem. Wojskowy podbój przestrzeni jest ostatecznie podbojem obrazów (P. Virilio, War and Cinema: The Logistics of Perception, London 1989, s. 88). Obaj autorzy podobnie montują swoje narracje, tak samo patrzą na historię i tworzą metafory. Opisywane przez Virilio wojny to wojny światła, wojny oświecające (Aufklärung), wykorzystujące „niewidzialną broń” (radary, sonary, satelity szpiegowskie), która co prawda nie niszczy bezpośrednio, ale właśnie czyni widzialnym (tamże, s. 68). Wojny w Zatoce nie było Wątek „niewidzialnej broni”, wojny, która jest prowadzona przy swoistej mediacji obrazów, zostaje rozwinięty przez Farockiego w wideoinstalacji Oko/maszyna I–III (2001–2003) i jej dokumentacji, wideoeseju Rozpoznanie i nakierowanie (2003). W obu pracach artysta wykorzystuje materiały foundfootage’owe i zdjęcia autorskie zarejestrowane w placówkach przemysłowych i militarnych na terenie Niemiec i Stanów Zjednoczonych. Zbieranie dokumentacji wizualnej odbywało się przed wydarzeniami z 11 września 2001 roku, a więc wówczas gdy nie funkcjonowały jeszcze tak silne restrykcje dotyczące bezpieczeństwa. Pojawiają się tu m.in. fragmenty filmów instruktażowych przeznaczonych dla techników wojskowych, materiały reklamujące sprzęt militarny, obrazy zarejestrowane przez kamery przemysłowe instalowane w przestrzeni miejskiej i różnego typu placówkach publicznych, a także grafiki, diagramy i symulacje komputerowe wykorzystywane m.in. w architekturze i przemyśle zbrojeniowym. Są też zdjęcia z kamer kontrolujących produkcję, zdjęcia satelitarne i zapisy z kamer umieszczonych na pociskach. To właśnie fenomen tych nowych obrazów, wykorzystywanych od niedawna w działaniach wojennych, otwiera wideoesej Farockiego. Autor rozwija tu wątek związków między zjawiskiem symulacji a nowoczesną technologią wojskową. W obu tych obszarach główną rolę odgrywa obraz, w którym stopniowo zaciera się ontologiczna różnica między tym, co symulowane, a realnym działaniem. Zarówno wojna, jak i symulacja funkcjonują w uniwersum obrazów technicznych, z których człowiek jest wyobcowany, sprowadzany okazjonalnie do marginalnej roli technika. Wojna i jej symulacja w coraz większym stopniu eliminują „czynnik ludzki” – jak w zautomatyzowanej wytwórczości typowej dla społeczeństwa industrialnego. I tu, i tam ludzi można wyeliminować i zastąpić pracą nowoczesnych robotów kontrolowanych przez maszyny widzenia, które zdołają bezbłędnie analizować obraz (czyli koordynować proces produkcji lub zabijania). Wojskowe „obrazy operacyjne”, jak określa je Farocki, pojawiły się w mediach wraz z wybuchem pierwszej wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku. Farocki stara się je przedstawić, opisać i porównać z obrazami tradycyjnymi. Śledzi ich genealogię, sposoby wykorzystywania, a także rekonstruuje relacje, w jakie te obrazy są uwikłane. Wykorzystane tu zdjęcia z wojny w Zatoce Perskiej zostały zarejestrowane z powietrza, z „samobójczych kamer” umieszczonych na nowoczesnych pociskach balistycznych. To, co intryguje w zetknięciu z owymi obrazami, to nowy rodzaj oferowanej reprezentacji rzeczywistości, która zostaje poddana procesowi radykalnego uabstrakcyjnienia i uproszczenia. Ruchomy cel i jego zniszczenie, które są tu przedstawione, dokonują się w sferze symbolicznej, a sama rzeczywistość zostaje już przełożona na system znaków podporządkowanych pracy nowoczesnych maszyn widzenia. W pojawiającym się tu filmie animowanym z 1942 roku widzimy lot pocisku V1: „To film instruktażowy dla techników wojskowych. Nie służy on propagandzie. A jednak – kontynuuje narrator – widzimy tu migoczące w słońcu morze”. Ten realistyczny efekt estetyczny będzie nieobecny w przywoływanych dalej obrazach operacyjnych, bo typowa dla współczesnych maszyn widzenia nierealistyczna reprezentacja blokuje możliwość pobudzenia widza do refleksji (albo empatii). Ma to ściśle określone konsekwencje w przypadku obrazów operacyjnych przedstawiających śmierć. Wideoesej Rozpoznanie i nakierowanie otwierała konstatacja o istnieniu związku między produkcją a destrukcją. Zawarta w tej pracy argumentacja zmierzała do finałowego przedstawienia kilku wniosków: II wojna światowa dała silny impuls do stworzenia komputera, samolotu odrzutowego, radiofonii krótkofalowej, dźwięku stereofonicznego etc. Stała się więc motorem napędowym rozwoju technologicznego. W związku z tym Farocki stawia pytanie o potrzebę prowadzenia wojny w realnej przestrzeni, przeciwko realnym ludziom, w dobie nowoczesnych technologii. Czy może kolejny krok na drodze postępu technologicznego wymagał już będzie tylko wojen symulowanych i generowanych komputerowo? Ta diagnoza ma jednak ściśle określone geopolityczne granice. Farocki przypomina, że Trzeci Świat nadal jest enklawą realności; że podczas gdy Zachód wciela w życie problematyczną utopię społeczeństwa bez pracy (wytwórczej), to wszystko, co wiąże się z materialnością – w tym wojna i produkcja – realizuje się nadal w krajach Trzeciego Świata. Artykuł dedykowany pamięci Haruna Farockiego (1944–2014) Harun Farocki (1944–2014) – niemiecki reżyser filmowy; w jego bogatym dorobku znajduje się ponad sto filmów kinowych i telewizyjnych, w tym m.in. eseje filmowe, dokumenty utrzymane w poetyce cinema direct, filmy kompilacyjne, autorskie fabuły. Początkowy okres jego twórczości zdominowało kino agitacyjno-propagandowe, będące pod wyraźnym wpływem francuskiego sytuacjonizmu i czerpiące z tradycji sztuki politycznej Bertolta Brechta. Z czasem jego kino ewoluowało w kierunku historycznych analiz bliskich transdyscyplinarnym dyskursom archeologii mediów czy nowej historii filmu. W jego twórczości wielokrotnie powracał motyw wojny, jej medialnych obrazów i nowych technologii wojennych wykorzystujących wizualne reprezentacje. Farocki był też aktywny jako krytyk i teoretyk. Był jednym z redaktorów pisma „Filmkritik”, autorem monografii Jeana-Luca Godarda (wspólnie z Kają Silverman), a w latach 1993–1999 wykładał na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Od 1995 roku realizował instalacje wideo prezentowane w przestrzeni muzealno-galeryjnej, podczas biennale sztuki i festiwali medialnych, a także autorskich retrospektyw. W Polsce jego prace były pokazywane podczas retrospektywy w Muzeum Sztuki ms² (2010) i w ramach wystawy prac wideo i przeglądu filmów „Farocki pierwszy raz w Warszawie” w CSW (2013).