Uczcie się ode Mnie
Transkrypt
Uczcie się ode Mnie
Uczcie się ode Mnie Rozważanie na uroczystośd Najświętszego Serca Pana Jezusa ...Słusznie, że akurat dzisiaj podczas Uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa rozważamy fragment Ewangelii (Mt 11, 25-30), który pokazuje nam coś z głębokiej miłości pomiędzy Ojcem Niebieskim a Jezusem, Jezusem a Ojcem Niebieskim. To, co dzisiaj szczególnie rzuciło mi się w oczy, to słowa: Nikt... nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawid. A więc jest jakaś możliwośd, aby brad udział w tej miłości, aby jednak bliżej dowiedzied się o niej – ale to jest możliwe tylko dla tego, komu Syn zechce objawid. Nie wystarczy zdad maturę, nie wystarczy studiowad, czytad, dyskutowad, byd mądrym w oczach tego świata. To wszystko może pomagad, ale właściwie wkroczyd w tajemnicę miłości Bożej to jednak sprawa łaski Bożej: komu Syn zechce... Jeżeli chce, to dobrze, jeżeli nie, wtedy uniwersytet też nie pomoże. Komu Syn zechce. Teraz musimy odkryd, jak to zrobid, żeby zechciał. Jak można się „wkupid”, namówid Syna albo jak można „wyciągnąd” Jego tajemnicę – to, co dotyka Jego Serca? Myślę, że na to daje odpowiedź dalszy ciąg tego fragmentu. Tam jest ukryta ta tajemnica, ta słabośd Jego Serca. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Z tego odczytuję, że pierwszeostwo mają ci, którzy mają kłopoty. Jeżeli nie byłoby tak, Jezus nie zaprosiłby ich tak szczególnie. Jeżeli już zaprasza, to zapewne chce im coś dad, to chyba są ci, którzy dostaną tę łaskę, ten klucz... Utrudzeni i obciążeni – oni mają pierwszeostwo. Jeżeli masz kłopoty, jeżeli czujesz się obciążony, przeżywasz różne trudności, to masz szansę, to idź do Jezusa właśnie z tym! Może cały czas chciałeś to nareszcie odrzucid, otrząsnąd się. Nie rób tego! Twoje trudności są potrzebne, aby dostad tę łaskę, ten klucz. Ja was pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie. Czy nie mamy już wystarczająco? Czy nie wystarczy nam własne „jarzmo”: może jakiś problem ze zdrowiem, może problem rodzinny, problem uczuciowy, problem uzależnienia, wieku, problem ze szkołą? Akurat dlatego, że już jest ci ciężko z tym, co masz, akurat dlatego weź do tego jeszcze ciężar Jezusa: Krzyż. Jeżeli masz odwagę, nie patrząc na własne ciężary, przyjąd Jego Krzyż na siebie, wtedy własne ciężary znikną i będzie łatwiej. ...uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem. Jaka piękna ta pokora! Jezus jest tak pokorny, że może mówid: „Jestem pokorny” – i to jest prawda, i nic przy tym nie traci. Jeżeli my zaczniemy mówid: „No właśnie, jestem tak pokorny...”, to chyba znak, że jest trudno z tą pokorą. Albo gdyby nawet faktycznie ktoś był trochę pokorny, to akurat przez takie stwierdzenia może to zniszczyd. Ale Jezus, który jest naprawdę pokorny, może mówid o tym i nic nie straci. To jest prawdziwa pokora – ona nawet nie musi się kryd, nie musi udawad, że nie istnieje. Taka słaba, niedojrzała, niewłaściwa pokora kryje się, cofa: „Och, nie umiem”, „nie mogę”, „jestem taki słaby, taki niezdolny”, „jestem taki trudny...”. – Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy... Co to znaczy cichy? To znaczy nie tylko, że ktoś nie robi hałasu, ale też że jest takim spokojnym i skromnym człowiekiem. Są problemy? Dobrze, ale nie trzeba tak głośno... Trzeba zobaczyd, co one znaczą, co Pan Bóg chce nam przez nie dad... Jestem cichy, podejdę do wszystkiego spokojnie – z pokorą. W takich ludziach Jezus ma upodobanie, tacy ludzie są wymarzeni przez Jego Serce, szukani Jego Sercem. Tak można wkroczyd w Jego Serce – i tam spotyka się Ojca. Jeszcze raz przypomnijmy sobie dokładnie wszystkie warunki, żebyśmy czegoś nie przeoczyli: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście. Jeżeli masz kłopoty, to masz szansę. Jeżeli nie masz kłopotów, to trudno jest wejśd do nieba, trudno dostad się do Jezusa. Nie życzę wam kłopotów (przecież już je macie!). Życzę wam, żebyście odkryli i właściwie docenili te kłopoty, które już macie. Ja was pokrzepię. To jest pierwsze: pójśd do Jezusa, razem z własnymi kłopotami. Po drugie, weźmijcie moje jarzmo na siebie – trzeba przyjąd Krzyż, Jego Krzyż, Jego Krzyż dzisiaj. Nie musimy jechad do Ziemi Świętej. Jeżeli ktoś ma okazję, to pięknie, niech jedzie, może młodzi ludzie tego „potrzebują”, ale ja nawet już nie mam na to ochoty, już tego nie potrzebuję. Jeżeli tam nie będzie jakiejś misji, to nie pojadę w odwiedziny, bo Jego Krzyż jest dla mnie tutaj, a nie na Golgocie. Jego Krzyż jest tam, gdzie ktoś cierpi – ktoś, kto siedzi tutaj. Wystarczy wziąd to na siebie i już mogę przyjąd na siebie Krzyż Jezusa, a na swoje kłopoty już nie mam czasu. Zostawiam je Jezusowi, On umie sobie lepiej z tym poradzid. I po trzecie, jestem cichy i pokorny sercem. Podejśd po cichu i z pokorą, jak On. Wtedy możemy cieszyd się tym, co umiemy, nie musimy kryd darów. Nie musimy się też bad, jeżeli ktoś odkryje we mnie jakąś słabośd. Niestety, ona jest, ale Krew Chrystusa jest mocniejsza! Pokorny człowiek jest spokojny. Jego przeszłośd już nie jest taka tragiczna, bo można ją obmyd przez Krew Chrystusa. Przyszłośd też nie musi przerażad, bo wiemy, razem z Kim idziemy. Odpisałem dzisiaj na dwa listy. Jedna dziewczyna pisze, że wycofała się z matury. Ma nerwicę, bała się. Skooczyła liceum, ale nie odważyła się przystąpid do egzaminów, nawet nie próbowała. Jaka szkoda! Może miała rację, że nie zdałaby. A jednak jestem przekonany, że jeżeli przyszłaby do Jezusa z tym problemem i powiedziałaby: „Zrobię co możliwe. Jeżeli zdam, będę się cieszyd, jeżeli nie zdam, to świat się też nie zawali” – to wtedy prawdopodobnie zdałaby. Jeżeli nie, to też nie byłaby w gorszej sytuacji. Szkoda! Jeżeli ktoś nie pójdzie ze swoimi kłopotami (w tym wypadku z nerwicą) do Jezusa, to tylko straci. Druga dziewczyna pisze mi, że jest bardzo szczęśliwa, bo ma już nawet świadectwo maturalne: wszystko już ma za sobą i sama nie wie, jak to się stało. Była w stałym kontakcie z Panem Jezusem i zdała maturę jakby we śnie. Ma wrażenie, że wcale nie pisała matury, że ktoś inny ją napisał! Jest szczęśliwa, bo współdziałała z Nim. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźmijcie Moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Amen. Panie Jezu Chryste, dziękujemy Ci za to, że zdradziłeś nam drogę do Twojego Serca. To jest droga Twojej Krwi i droga Krwi – to droga ciszy i pokory. W ten sposób zbliżamy się do tajemnicy Twojej miłości, do Twojej jedności z Ojcem Niebieskim, do Twojego Ducha. Pragniemy Ci dziękowad i zadośduczynid za wszelkie braki, które zraniły Twoje Serce, Twoją miłośd. Pragniemy przeprosid – przeprosid też w imieniu tych wszystkich, którzy świadomie lub nieświadomie otwierają nowe rany, przebijają mocniej Twoje Serce. Naucz nas takiej miłości, która jest gotowa, aby razem z Tobą dad się przebid, aby dawad krew i życie, aby kochad jak Ty. o. W. Wermter, homilia, 11.06.1999, Częstochowa (z książki: Pokora. Chrześcijaoska droga do zwycięstwa, Wydawnictwo POMOC, Częstochowa 2001)